Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt VI Ka 531/16

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 27 września 2016 r.

Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie VI Wydział Karny Odwoławczy w składzie :

Przewodniczący: SSO Anita Jarząbek - Bocian

Protokolant: protokolant sądowy - stażysta Anna Rusak

przy udziale prokuratora Mariusza Ejflera

po rozpoznaniu dnia 27 września 2016 r. w Warszawie

sprawy P. M., syna A. i B., ur. (...) w W.

oskarżonego o czyn art. 158 § 1 kk

R. R., syna Z. i E., ur. (...) w W.

oskarżonego o czyn z art. 158 § 1 kk

na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonych

od wyroku Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi - Południe w Warszawie

z dnia 14 grudnia 2015 r. sygn. akt IV K 1182/14

zaskarżony wyrok utrzymuje w mocy; zasądza od oskarżonych na rzecz Skarbu Państwa kwoty po 150 zł tytułem opłaty za II instancję oraz pozostałe koszty sądowe za postępowanie odwoławcze.

Sygn. akt VI Ka 531/16

UZASADNIENIE

Sąd Okręgowy zważył, co następuje.

Apelacja obrońcy oskarżonych nie zasługuje na uwzględnienie, stanowi bowiem jedynie polemikę z prawidłowymi ustaleniami Sądu I instancji.

Sąd Rejonowy słusznie doszedł do przekonania, że wyjaśnienia oskarżonych stanowią jedynie ich linię obrony i nie znajdują potwierdzenia w pozostałym materiale dowodowym zgromadzonym w aktach sprawy, w szczególności stoją w sprzeczności z uzupełniającymi się dowodami z zeznań pokrzywdzonego N. B. oraz świadka M. S., jak również pisemną oraz ustną opinią biegłego specjalisty chirurga J. M., która wydaje się tutaj kluczowa. Skarżący wskazuje, że oskarżeni zostali zatrzymani zaraz po inkryminowanym zdarzeniu, w związku z czym nie mieli oni możliwości ustalenia jednolitej wersji wyjaśnień. Zwrócić jednak należy uwagę na fakt, że ich wyjaśnienia z postępowania przygotowawczego różniły się od tych, złożonych przed Sądem, co więcej – wyjaśnienia z postępowania sądowego były obszerniejsze, co kłóci się z doświadczeniem życiowym, zwykle bowiem to późniejsze wyjaśnienia są uboższe i mniej dokładne, z uwagi na zacieranie się pewnych wspomnień, zwłaszcza z wydarzeń dynamicznych, jakim z pewnością było zajście przy ulicy (...). I tak dopiero przed Sądem oskarżeni zgodnie wskazali, że pokrzywdzony miał się przewrócić i uderzyć głową o stół. Według oskarżonych to właśnie z tego uderzenia wynikały obrażenia pokrzywdzonego. Fakt, że wyjaśnienia te pojawiły się dopiero przed Sądem wskazuje na to, że zostały one przez oskarżonych ustalone jako linia obrony. W postępowaniu przygotowawczym na fakt uderzenia o stół pokrzywdzonego wskazywał jedynie świadek S. M.. Jednakże zarówno zeznania tego świadka, jak również wyjaśnienia oskarżonych nie tłumaczą w żaden sposób powstania tak dużych i licznych obrażeń u pokrzywdzonego. Nawet przyjmując, że pokrzywdzony w wyniku szamotaniny z oskarżonymi przewracając się uderzył twarzą o dany mebel np. stół, to jednak nie sposób wytłumaczyć powstania tak szerokich obrażeń, jakich faktycznie doznał. Koniecznym jest także odnotowanie, a to z uwagi na eksponowanie przez apelującego dowodu z zeznań świadka S. M., iż nie uczestniczył on w inkryminowanym wydarzeniu od początku, a włączył się już w trakcie trwania zdarzenia i po użytym przez świadka M. S. gazie, bo jak podał wszedł do pokoju, w którym przebywały strony powodowany podniesionymi głosami i odgłosem użytego gazu. Zatem świadek ten nie widział kto zainicjował zdarzenie i jaki był jego przebieg do momentu wejścia do pokoju, a przecież gdyby agresorem był pokrzywdzony - jak utrzymują oskarżeni - a jego dziewczyna miała go uspokajać, to jak wytłumaczyć użyty przez nią gaz, co zrobiła właśnie w obronie pokrzywdzonego. Wbrew odmiennym twierdzeniom obrońcy oskarżonych w zeznaniach S. M. oraz wyjaśnieniach oskarżonych istnieje więcej rozbieżności. S. M. zeznając tak w postępowaniu przygotowawczym, jak i przed Sądem, wskazał, że gdy wszedł do pokoju, to oskarżony P. M. był na balkonie, a gdy wrócił, to pokrzywdzony go uderzył. Z kolei oskarżony M. wyjaśnił, że pokrzywdzony uderzył go w pokoju, wskutek czego oskarżony upadł na łóżko. Tak samo wyjaśnił oskarżony R.. Dopiero w postępowaniu sądowym oskarżeni zgodnie wskazali, że po pierwszym rzekomym ciosie od pokrzywdzonego, oskarżony M. wypadł na balkon i dopiero wtedy ich wyjaśnienia pokryły się z wersją prezentowaną przez S. M., podczas gdy zeznania pokrzywdzonego i M. S. były co do zasady zbieżne zarówno między nimi samymi, jak też na kolejnych etapach postępowania. Nadto oskarżeni twierdzili, iż nie zadawali żadnych ciosów pokrzywdzonemu, zaś świadek M. (1) zeznał, że oskarżeni uderzyli pokrzywdzonego dwa albo trzy razy. W czasie rozprawy wskazał, że bał się, żeby pokrzywdzony nie dostał więcej obrażeń, a „jak powiedział, to (oskarżeni) przestali go uderzać” (k. 164). Zeznał także: „normalny człowiek, jakby dostał w zęby, to by uciekał”, co sugeruje, że pokrzywdzony jednak „dostał w zęby” od oskarżonych, co kłóci się z wersją prezentowaną w ich wyjaśnieniach. Jak więc wyraźnie widać, zeznania świadka M. (1) nie są tak zbieżne z wyjaśnieniami oskarżonych, jak to sugeruje apelujący, a różnice w tych treściach są tej natury, że nie mogą pozostać, po pierwsze, niezauważone przez Sąd, a po wtóre nie uwzględnione w ocenie wiarygodności tych dowodów podważając dowody z wyjaśnień podsądnych.

Powyższe zeznania i wyjaśnienia kłócą się z zeznaniami pokrzywdzonego i jego konkubiny oraz z wnioskami opinii biegłego chirurga, zgodnie z którymi stwierdzone u pokrzywdzonego obrażenia nie mogły powstać wskutek jednokrotnego uderzenia twarzą o stół. Opinia ta nie budzi wątpliwości Sądu Okręgowego co do jej rzetelności, zaś wysnuwane przez obronę tezy, jakoby takie obrażenia mogły faktycznie powstać w okolicznościach opisywanych przez oskarżonych, są niezgodne z wyżej wskazaną opinią, ale także z doświadczeniem życiowym. Na zdjęciu dołączonym do akt widać bowiem, że pokrzywdzony odniósł obrażenia z obu stron twarzy. Nie sposób logicznie wyjaśnić takich obrażeń jednokrotnym uderzeniem się (nawet silnym) o stół. Nie można przecież uderzyć oboma stronami twarzy o płaską powierzchnię w taki sposób, aby „podbić” sobie prawe oko oraz rozciąć wargę z lewej strony. Jest to niemożliwe z uwagi na geometrię twarzy i aby dojść tylko do takiego wniosku, nie potrzeba wiedzy specjalnej. W rozpoznawanej sprawie – co wymaga podkreślenia - to ustalenie znalazło wsparcie właśnie w dowodzie z opinii ww biegłego.

Nie można także podzielić zarzutów obrońcy dotyczących nie uwzględnienia przez Sąd Rejonowy obdukcji lekarskiej oskarżonego P. M. (k. 66). W pierwszej kolejności wskazać należy, że faktycznie Sąd ten nie odniósł się do niej w uzasadnieniu bezpośrednio, lecz wskazał, że uznał za wiarygodne dowody w postaci dokumentów zgromadzonych w aktach sprawy, co odnosi się także do tejże obdukcji. Również rekonstruując ustalenia faktyczne w sprawie – a to wynika z pisemnego uzasadnienia w zakresie materiału dowodowego na którym się oparł – dowód ten uwzględnił (k.218). Nie można jednak zgodzić się, że dokument ten potwierdza wyjaśnienia oskarżonych w odniesieniu do roli pokrzywdzonego jako strony atakującej oskarżonego M.. Obrażenia oskarżonego wskazane w obdukcji są niepomiernie mniejsze od tych, jakich pokrzywdzony sam doznał, ograniczały się one bowiem do niewielkiej rany (trzy szwy) oraz otarcia i zadrapania skóry, co spowodowało naruszenie czynności ciała na czas nieprzekraczający 7 dni, podczas gdy pokrzywdzony doznał wieloodłamowych złamań kości nosa, złamania ściany przedniej zatoki szczękowej i innych. Trudno także przyjmować, że pokrzywdzony nie starał się bronić w żaden sposób i mógł zapewne uderzyć lub zadrapać oskarżonego, jednak nie można wnioskować wyłącznie na podstawie obdukcji oskarżonego, że to pokrzywdzony był stroną atakującą, gdyż wniosek taki jest nie tylko nielogiczny, ale wręcz sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem bo przecież pokrzywdzony inicjując atak znajdował się na oczywiście słabszej pozycji, bo oskarżonych było dwóch co rodziło równie łatwy do przewidzenia przebieg wydarzeń, a więc, że drugi ujmie się – stanie w obronie - tego pierwszego, a on był sam, a w dodatku towarzyszyła mu konkubina, o której bezpieczeństwie także musiał myśleć.

Sąd Okręgowy nie widzi także podstaw aby uwzględnić zarzut obrońcy, iż pokrzywdzony oraz jego konkubina ustalali spójną wersję zdarzenia, wszak zaraz po zajściu pokrzywdzony był hospitalizowany i nie wydaje się wiarygodne, aby między zatrzymaniem oskarżonych przez Policję a składaniem zeznań przez konkubinę pokrzywdzonego mogli oni konsultować treść zeznań. Wydaje się niewiarygodne, aby pokrzywdzony, będąc opatrywanym w szpitalu, miał w tym samym czasie siły i chęci na ustalanie treści zeznań. Ponadto jego zeznania oraz zeznania M. S. różniły się nieznacznie (choć najistotniejsze fragmenty zdarzenia opisali oni zbieżnie), co zapewne nie miałoby miejsca, gdyby para wcześniej je skonsultowała. W ocenie tutejszego Sądu Odwoławczego nie można również zasadnie twierdzić, iż fakt, że świadek M. (1) jest po przedmiotowym zdarzeniu skłócony z oskarżonym M., miałby jakoś wpływać na zeznania tego świadka, a w szczególności w ten sposób, iż że zeznawał on absolutnie bezstronnie. Świadek jest wprawdzie byłym teściem oskarżonego, lecz jak ustalono, oskarżony w pewnym zakresie opiekował się S. M. i mieszkał u niego, co wskazuje wyraźnie, iż pomimo ustania stosunku powinowactwa, pozostawali oni w co najmniej dobrych relacjach. Trudno zatem oczekiwać od świadka M. (1), że mógłby zeznawać na niekorzyść swojego byłego zięcia. Stąd też uwaga Sądu I instancji o wzajemnych powiązaniach między wymienionymi jako okoliczności osłabiającej wiarygodność świadka nie jest bezpodstawna w szczególności wobec wskazanych różnić w dowodach z zeznań tego świadka i podsądnych. Należy natomiast zgodzić się z apelującym, iż podobny zarzut można by postawić wobec zeznań pokrzywdzonego i świadka M. S., jako pozostających w związku partnerskim, ale jego nietrafność wynika z tego, iż ich relacje były zbieżne, a nadto znalazły potwierdzenie w dowodzie o charakterze obiektywnym i bez wpływowym tj. z opinii biegłego sądowego z zakresu chirurgii.

Nie można stwierdzić także, iż doszło do naruszenia art. 201 k.p.k. w zw. z art. 7 k.p.k. poprzez nieuwzględnienie wniosku obrońcy oskarżonych o powołanie innego biegłego i podzielenie opinii, która, zdaniem skarżącego, jest niepełna i niejasna, albowiem nie zawiera uzasadnienia wyrażonych w niej ocen i poglądów. Słusznie wskazał Sąd Rejonowy, że wniosek ten wynikał jedynie z subiektywnego przekonania skarżącego, iż wnioski opinii pisemnej i ustnej były nieprawidłowe, podczas gdy brak było obiektywnych podstaw do takiej oceny opinii. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że chęć uzyskania kolejnej opinii sporządzonej przez nowego biegłego wynikała jedynie z faktu, iż wcześniej złożona opinia była jednoznacznie niekorzystna dla oskarżonych. Ponadto, wbrew zarzutowi, spełniała ona wymogi określone w art. 200 § 2 pkt 5 kpk, zgodnie z którym opinia musi zawierać sprawozdanie z przeprowadzonych czynności i spostrzeżeń oraz oparte na nich wnioski, obrońca zaś wskazuje na brak uzasadnienia wyrażonych w niej ocen i poglądów, co nie mieści się w dyspozycji wyżej wymienionego przepisu. Koniecznym jest także odnotowanie, iż podczas bezpośredniego przesłuchania biegły w sposób rzeczowy, jasny i pełny opowiadał na pytania stron, w tym obrońcy oskarżonych, a z faktu, iż nie potwierdził on tezy obrończej o jednym uderzeniu nie można wyprowadzić wniosku o braku fachowości po stronie biegłego i niejasności opinii.

Przechodząc do zarzutu obrazy prawa materialnego tj. art. 46 § 2 kk, a także braku wyjaśnienia istotnych okoliczności sprawy w postaci wysokości szkody wyrządzonej pokrzywdzonemu, co miało wpływ na treść zaskarżonego wyroku, należy wskazać, że takie ustalenie szkody było faktycznie utrudnione. Wprawdzie pokrzywdzony złożył dowody na okoliczność poniesionych przez siebie szkód, ale zważyć należy, że plan leczenia obejmował jedynie szacunkowy kosztorys, nie był jednak rachunkiem. Pamiętać również należy, że nawiązka orzekana jest nie tylko w zamian odszkodowanie za wyrządzoną szkodę, ale także za zadośćuczynienie za doznaną krzywdę, które już ze swojej natury napotyka problemy orzecznicze, trudno bowiem ocenić w pieniądzu krzywdę niematerialną, która nie wpłynęła na stan majątkowy pokrzywdzonego. Uznać należy zatem, że nawiązka orzeczona w kwocie po 2500 złotych od każdego z oskarżonych w należyty sposób uwzględnia zarówno obowiązek naprawienia realnie poniesionej przez pokrzywdzonego szkody wynikającej ze zwolnienia lekarskiego z pracy oraz konieczności leczenia zębów, ale także czyni zadość poniesionej przez niego krzywdzie wyrządzonej przestępstwem. Koniecznym jest także podniesienie, iż pokrzywdzony - w ujęciu procesowym - złożył skutecznie wniosek o naprawienie szkody w trybie art. 46 § 1 kk (k. 152). To otworzyło niejako drogę do orzekania w tym przedmiocie, a skoro Sąd Rejonowy – jak wskazał w uzasadnieniu – dostrzegł trudności w precyzyjnym ustalenia wysokości szkody, mógł skorzystać z możliwości jaką w takiej sytuacji przewiduje § 2 art. 46 kk (k. 226).

Analiza informacji o dochodach oskarżonych prowadzi do oczywistego wniosku, że nie zasadne są zarzuty obrony dotyczące niezwolnienia oskarżonych od kosztów sądowych. Sąd Rejonowy prawidłowo ocenił ich sytuację majątkową, zaś sami oskarżeni w toku rozprawy nie wskazywali na pogorszenie się ich zarobków, ponadto reprezentowani byli przez obrońcę z wyboru. Nie było zatem przesłanek do takiego zwolnienia. Dlatego też Sąd Okręgowy nie tylko nie zmienił decyzji Sądu Rejonowego, ale też obciążył oskarżonych kosztami postępowania za drugą instancję.

Niezasadny był także zarzut rażącej niewspółmierności kary wymierzonej oskarżonym, tj. kary grzywny w wysokości 150 stawek dziennych po 10 złotych od każdego oskarżonego.

Niewspółmierność kary zachodzi wówczas, gdy suma zastosowanych kar i innych środków, wymierzonych za przypisane przestępstwa, nie odzwierciedla należycie stopnia szkodliwości społecznej czynu i nie uwzględnia w wystarczającej mierze celów kary (zob. wyrok SN z 30.11.1990 r., Wr 363/90, OSNKW 1991, nr 7-9, poz. 39). Nie chodzi przy tym o każdą ewentualną różnicę co do jej wymiaru, ale o "różnicę ocen tak zasadniczej natury, iż karę dotychczas wymierzoną nazwać można byłoby - również w potocznym znaczeniu tego słowa - "rażąco" niewspółmierną, to jest niewspółmierną w stopniu nie dającym się wręcz zaakceptować" (wyrok SN z 2.02.1995 r., II KRN 198/94, LEX nr 20739). Chodzi natomiast o "znaczną, wyraźną i oczywistą, a więc niedającą się zaakceptować dysproporcję między karą wymierzoną a karą sprawiedliwą (zasłużoną)" (zob. wyrok SN z 22.10.2007 r., SNO 75/07, LEX nr 569073) czy jeszcze inaczej taką, której dysproporcja jest wyraźna, bijąca w oczy czy oślepiająca (zob. wyrok SA w Krakowie z 28.05.2010 r., II AKa 82/10, LEX nr 621421). Biorąc zatem powyższe pod uwagę należy stwierdzić, że kara wymierzona oskarżonym nie tylko nie jest rażąco surowa, ale wręcz wydaje się nad wyraz surowa, zwłaszcza biorąc pod uwagę obrażenia doznane przez pokrzywdzonego. Błędne jest rozumowanie obrońcy, iż Sąd Rejonowy nie wziął pod rozwagę stosunków majątkowych i możliwości zarobkowych oskarżonych – wziął i dlatego orzekł grzywnę w najniższej możliwej stawce dziennej, tj. 10 złotych. W przyjętym przez kodeks karny systemie wymiar grzywny następuje w dwóch etapach. Najpierw sąd określa liczbę stawek dziennych grzywny, kierując się ogólnymi dyrektywami wymiaru kary określonymi w art. 53 § 1 k.k., tzn. oceną stopnia społecznej szkodliwości popełnionego czynu i winy sprawcy oraz potrzebami w zakresie indywidualnoprewencyjnego i ogólnoprewencyjnego oddziaływania kary, przy czym powinien uwzględnić okoliczności wskazane w art. 53 § 2 i 3 k.k.

W drugim etapie procesu orzekania sąd ustala wysokość jednej stawki dziennej grzywny, która nie może być niższa niż 10 zł, ani przekraczać 2000 zł (art. 33 § 3). Ustalając wysokość stawki, sąd ma obowiązek uwzględnić dochody sprawcy, jego warunki osobiste, rodzinne, stosunki majątkowe i możliwości zarobkowe. Ustaleń tych należy dokonywać w odniesieniu do czasu orzekania przez sąd w I instancji, a nie do czasu popełnienia przestępstwa, gdyż biorąc pod uwagę długotrwałość postępowania karnego, należy uwzględnić, że sytuacja majątkowa i rodzinna sprawcy oraz możliwość uzyskania zatrudnienia na rynku pracy mogą ulec zasadniczej zmianie (Marek A., Kodeks karny. Komentarz, LEX, 2010). Dlatego też grzywna została wymierzona oskarżonym w najniższej stawce dziennej, tym samym prawidłowo uwzględnia ich możliwości zarobkowe. Z tego względu zarzut rażącej niewspółmierności kary uznać należy za co najmniej przesadzony. Prawidłowość poczynionych w tym zakresie przez Sąd I instancji ustaleń, który oceniając sytuację materialną podsądnych oparł się na ich w tym zakresie oświadczeniach, potwierdzają dowody zebrane na etapie postępowania odwoławczego w postaci urzędowych danych o osiąganych przez niech dochodach (k.288, 289, 291). Jak z nich wynika oskarżeni osiągali pewne dochody, a nawet istniejące aktualnie trudności z zatrudnianiem będą musiały zostać przez nich przezwyciężone albowiem obydwaj mają rodziny, dzieci, a te pozostają na ich utrzymaniu. Tak więc, biorąc pod uwagę, okoliczność, iż podsądni są osobami młodymi, zdrowymi podjęcie wysiłków dla znalezienia pracy nie powinno nastręczać znacznych trudności.

Jednocześnie pamiętać należy, że kara musi być mniej lub bardziej dolegliwa. Pogorszenie się sytuacji majątkowej oskarżonego, a co za tym idzie, jego rodziny, jest naturalną konsekwencją skazania i wymierzenia kary grzywny. W odróżnieniu zatem od wniosku o zwolnienie z kosztów sądowych itp., przy zarzucie surowości kary nie można powoływać się na brak możliwości jej wykonania bez szkody dla utrzymania siebie i rodziny. Jednocześnie należy wskazać, że w razie braku możliwości spłaty grzywny, w postępowaniu wykonawczym istnieją możliwości, aby ułatwić oskarżonym spłatę tejże, np. poprzez rozłożenie jej na raty.

Biorąc powyższe pod uwagę, Sąd Okręgowy orzekł jak w części dyspozytywnej wyroku.