Pełny tekst orzeczenia

WYROK

W IMIENIU RZECZPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 20 października 2016 roku

Sąd Okręgowy w Poznaniu w Wydziale XVII Karnym - Odwoławczym w składzie:

Przewodniczący: SSO Jerzy Andrzejewski (spr.)

Sędziowie: SSO Małgorzata Susmaga

SSO Anna Judejko

Protokolant: stażysta Anna Kujawińska

przy udziale Prokuratora Prokuratury Okręgowej w Poznaniu – Marzanny Woltmann - Frankowskiej

po rozpoznaniu w dniu 14 października 2016 r.

sprawy M. B.

oskarżonego o popełnienie przestępstwa z art. 231 § 1 k.k. i inne,

na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonego

od wyroku Sądu Rejonowego P.w Poznaniu

z dnia 14 kwietnia 2016 r. wydanego w sprawie sygn. akt: (...)

1.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok;

2.  zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty postępowania odwoławczego w wysokości 50 złotych oraz wymierza mu opłatę za II instancję w kwocie 380 złotych

Anna Judejko Jerzy Andrzejewski Małgorzata Susmaga

UZASADNIENIE

Sąd Rejonowy P.w Poznaniu, wyrokiem z dnia
14 kwietnia 2016 roku, wydanym w sprawie sygn.. akt: (...), uznał oskarżonego M. B. za winnego popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień i spowodowania obrażeń tj. kwalifikowanego z art. 231 § 1 k.k. i z art. 157 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. Sąd I Rejonowy wymierzył oskarżonemu karę 1 roku pozbawienia wolności, warunkowo zawieszając jej wykonanie na okres 3 lat próby, a także wymierzył mu grzywnę i orzekł środek karny w postaci zadośćuczynienia (k. 509- 511).

Wyrok ten w całości, zaskarżył obrońca oskarżonego, zarzucając wyrokowi naruszenie prawa procesowego tj. art. 4 k.p.k., art. 5 § 2 k.p.k., art. 7 k.p.k. i art. 410 k.p.k., które to naruszenie miało wpływ na treść zaskarżonego orzeczenia. W konkluzji, skarżący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku i uniewinnienie oskarżonego (k. 568- 572).

Sąd Okręgowy zważył co następuje:

Apelacja okazała się niezasadna, zaś żaden z postawionych zarzutów nie mógł doprowadzić do uchylenia bądź zmiany zaskarżonego wyroku.

Zgodzić się należy ze skarżącym, że ocena dowodów dokonana przez Sąd Rejonowy jest pobieżna, wręcz ogólnikowa, przypomnienia jednak wymaga, że zgodnie z art. 455a k.p.k. nie można uchylić wyroku tylko z tego powodu, że uzasadnienie nie spełnia wymogów określonych w art. 424 k.p.k. Niemniej jednak wnikliwa analiza zebranego materiału dowodowego prowadzi do wniosku, że samo rozstrzygnięcie i zastosowana przez Sąd I instancji sankcja są trafne.

W niniejszej sprawie oczywistym jest, że mamy do czynienia z dwiema grupami przeciwnych w swej treści dowodów osobowy, a jednocześnie wszyscy świadkowie,
w mniejszym lub większym zakresie, zeznawali w sprawie niezgodnie z prawdą. Pokrzywdzony i jego znajomi wypowiadali się nieprawdziwie o zachowaniach D. R. (1) i R. Ż. (1), które to zachowania wypełniły znamiona przestępstw z art. 222 § 1 k.k. i 226 § 1 k.k. i zostały już prawomocnie osądzone
(k. 477-478). Z kolei funkcjonariusze policji – solidaryzując się z oskarżonym – składali zeznania korzystne dla M. B., w opozycji do których pozostawały zeznania pozostałych świadków. Sąd I instancji musiał więc ocenić czy, uwzględniając powyższe, zeznania świadków obciążających oskarżonego zasługują mimo wszystko na wiarę i czy mogą stanowić podstawę rozstrzygnięcia w niniejszej sprawie i z tego obowiązku wywiązał się prawidłowo dokonując zasadniczo prawidłowej oceny dowodów w zakresie istotnym dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy.

Na wstępie należy przypomnieć, iż zgodnie z art. 7 k.p.k., organy postępowania, a więc także i sąd, kształtują swe przekonanie na podstawie wszystkich przeprowadzonych dowodów, ocenianych swobodnie z uwzględnieniem zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego. Przekonanie sądu o wiarygodności jednych dowodów i niewiarygodności innych pozostaje pod ochroną tego przepisu, gdy:

1)  jest poprzedzone ujawnieniem w toku rozprawy głównej całokształtu okoliczności sprawy (art. 410 k.p.k.) i to w sposób podyktowany obowiązkiem dochodzenia prawdy (art. 2 § 2 k.p.k.),

2)  stanowi wyraz rozważenia wszystkich okoliczności przemawiających zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść oskarżonego (art. 4 k.p.k.),

3)  jest zgodne ze wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego, a nadto zostało wyczerpująco i logicznie uargumentowane w uzasadnieniu wyroku (art. 424 § 1 pkt. 1 i 2 k.p.k.). (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 3 września 1998 roku, V KKN 104/98).

Sąd Okręgowy nie dopatrzył się uchybień, które wskazywałby na przekroczenie przepisu art. 7 k.p.k. czy art. 410 k.p.k. i w pełni zgodził się z przeprowadzonym przez sąd I instancji postępowaniem dowodowym (zresztą obrońca nie kwestionował samego postępowania dowodowego, a jedynie ocenę dowodów). Uważna lektura akt sprawy prowadzi do wniosku, iż Sąd pierwszej instancji w toku przewodu sądowego ujawnił cały materiał dowodowy, a następnie dokonał jego oceny i ustalił stan faktyczny niezawierający błędów. Choć, jak już wskazano wcześniej, uzasadnienie pozostawia wiele do życzenia, samo to nie stanowi podstawy do wzruszenia zaskarżonego orzeczenia.

Przechodząc do szczegółowej oceny postawionych zarzutów, to w ocenie Sądu Okręgowy miały one jedynie wymiar polemiczny. Obrońca dokonał ponownej oceny zebranych dowodów i to w sposób dość wybiórczy (uwzględniając tylko fragmenty korzystne dla oskarżonego). Jak wiadomo jednak możliwość przeciwstawienia ustaleniom sądu orzekającego odmiennego poglądu, nie może prowadzić do wniosku o dokonaniu przez sąd błędu w ustaleniach faktycznych (por. Kodeks postępowania karnego. Komentarz pod red. P. Hofmańskiego, tom II, Warszawa 1999, s. 546 i powołane tam orzecznictwo).

Przede wszystkim, co budzi zdziwienie, autor apelacji nie kwestionował w ogóle wiarygodności zeznań samego pokrzywdzonego. Tymczasem to zeznania jego i świadka R. Ż. (1) stanowiły istotną i rzeczywistą podstawę ustaleń faktycznych – jako że mężczyźni znajdowali się w radiowozie przez cały czas inkryminowego zdarzenia. Niewątpliwie zaś zeznania obu mężczyzn (co do przebiegu interwencji w środku pojazdu) były ze sobą zgodne i konsekwentne w toku postępowania. Zarówno D. R. (1), jak i R. Ż. (1) (ich zeznania w postępowaniu przygotowawczym są bardzo szczegółowe) wskazywali, że po wprowadzeniu do radiowozu, pokrzywdzony został kilkukrotnie uderzony przez oskarżonego otwartą dłonią oraz rzucany na siedzenie, natomiast świadek Ż. przy próbie zaprotestowania został uciszony przez „wyższego policjanta” tj. R. G. (1). Nawet jeśli na rozprawie świadek Ż. wskazał, że oskarżony uderzał pokrzywdzonego „by ten się uspokoił”, to nadal były to działania, których M. B., jako policjantowi na służbie, nie wolno było podejmować.

Dodać należy, iż sam oskarżony w swoich wyjaśnianiach przyznaje, że mógł pokrzywdzonego przypadkowo uderzyć (k. 295). Nie można też pominąć, że D. R. (1) już w toku przesłuchania jego jako podejrzanego w sprawie o znieważenie funkcjonariuszy (a więc tego samego dnia, którego miało miejsce zdarzenie i w czasie tego zatrzymania) zgłaszał fakt pobicia go przez jednego z funkcjonariuszy (k. 18), zaś bezpośrednio po opuszczeniu izby zatrzymań udał się do lekarza oraz do zakładu medycyny sądowej celem dokonania obdukcji - stwierdzonych obrażeń musiał więc doznać w czasie interwencji. Z kolei biegli potwierdzili, że perforacja bębenka mogła nastąpić w wyniku uderzenia otwartą dłonią, co potwierdza wersję przedstawioną przez pokrzywdzonego. Co prawda biegli nie wykluczyli, by takie obrażenie mogło powstać w przypadku uderzenia przypadkowego, jednak zastrzegli, że musiałoby to być uderzenie silne. Trudno przyjąć, by nawet szarpiąc się z pokrzywdzonym, oskarżony przypadkowo uderzył D. R. (1) akurat w środek ucha, zwłaszcza że pokrzywdzony siedział, a oskarżony stał nad nim, a wszystko działo się w małej przestrzeni samochodu. W dodatku oskarżony był nietrzeźwy i miał założone kajdanki, a ręce skute na plecach, więc możliwość jego poruszania się była znacznie ograniczona.

Nie sposób przy tym uwzględnić zarzutu, iż świadek Ż. nie mógł zauważyć zachowania oskarżonego, gdyż w radiowozie znajdował się sprzęt ochronny. Nawet jeśli takie przedmioty znajdowały się w tylnej części pojazdu, to nie mogło być go tyle dużo by uniemożliwiać poruszanie się, ergo nie mogło być to tak dużo sprzętu aby zaburzał możliwość obserwacji. Opis autora apelacji nasuwa wręcz widok „stert” sprzętu złożonego między siedzeniami. Jednak doświadczenie życiowe i wskazania wiedzy wykluczają takie ułożenie sprzętu, które utrudnia funkcjonariuszom poruszanie się, wprowadzanie ewentualnych zatrzymanych, a także zakres widoczności sobie samym. Nawet jeśli R. Ż. (1) miałby ograniczoną widoczność w lewą stronę (tj. w kierunku siedzenia, na którym znajdował się pokrzywdzony) to na pewno widział on stojącego przed pokrzywdzonym oskarżonego i jak najbardziej mógł zaobserwować zachowanie tego ostatniego, w tym zadawanie przez niego uderzeń pokrzywdzonemu. Świadek był przy tym w swoich zeznaniach w tym zakresie konsekwentny potwierdzając w kolejnych zeznaniach, że oskarżony bił D. R. po twarzy.

Co więcej, z zeznań świadka Ł. wynika, że obaj zatrzymani zostali wprowadzeni do radiowozu od strony pasażera, a pokrzywdzony został ostatecznie posadzony na siedzeniu za kierowcą, stąd na podłodze i między siedzeniami nie mogło więc być zbyt wielu przedmiotów, inaczej przemieszczanie się nie byłoby możliwe. W ocenie Sądu Okręgowego, nie wyklucza przy tym możliwości dostrzeżenia co się działo wewnątrz radiowozu ani okratowanie, ani późna pora – wręcz przeciwnie, oświetlenie wnętrza pojazdu (o którym wspomina świadek L.),
w warunkach nocnych tym lepiej pozwala dostrzec co dzieje się w środku, niż np. w dzień (nie zmienia tej oceny dokumentacja zdjęciowa bowiem przedstawia radiowozy w warunkach dziennych, bez włączonych świateł wewnętrznych). Oświetlenie szoferki (nie wydzielonej przecież od pozostałej części radiowozu) wewnątrz radiowozu podczas zajścia potwierdzili R. G. (1) (k. 156) i M. G. (k. 145)

Natomiast odnosząc się do zeznań pozostałych świadków wskazujących, że do pobicia doszło (a więc J. R., E. L. (1) i P. Ł.), to oczywiście Sąd Okręgowy dostrzegł pewne nieścisłości, czy wręcz sprzeczności w ich zeznaniach. W zasadniczej swojej części byli oni jednak zgodni, że w radiowozie doszło do pobicia, że pokrzywdzony wzywał pomocy, że J. R. odsunęła drzwi radiowozu, co wzbudziło reakcję funkcjonariuszki policji znajdującej się obok, oraz że wszyscy byli bardzo zdenerwowani. W tym zakresie zeznania tych świadków są ze sobą spójne i nie nasuwają wątpliwości.

Skoro nie ulega wątpliwości, że świadek R. G. nie bił pokrzywdzonego – co wynika z zeznań tego policjanta, jak i z zeznań samego pokrzywdzonego - to w takiej sytuacji konsekwentne zeznania świadka E. L. co do tego, że widziała ona jak policjant „wyższy” uderzał pokrzywdzonego musiały zostać zinterpretowane tak jak zrobił to Sąd I instancji tj. poprzez przyjęcie, że świadek widziała iż to oskarżony uderza pokrzywdzonego, zwłaszcza iż dodatkowy opis świadka (wiek około 35-40 lat, krótkie siwiejące włosy – k. 41) wskazuje na oskarżonego, a nie na R. G..

Natomiast wyszczególnione przez obrońcę inne sprzeczności w zeznaniach świadków, choć widoczne, nie mogły mieć zasadniczego wpływu na całościową ocenę materiału dowodowego w niniejszej sprawie. Przede wszystkim całe zdarzenie miało charakter niezwykle dynamiczny, każdy z jego uczestników (poza funkcjonariuszami) znajdował się pod mniejszym lub większym wpływem alkoholu, wszystkim towarzyszyło zdenerwowanie, a J. R. dodatkowo płakała. Nie trudno więc uwierzyć, że świadkowie pewne szczegóły zapamiętali inaczej, inne po prostu zatarły się w ich pamięci, zwłaszcza że kobiety były po raz pierwszy przesłuchane dopiero dwa i pół miesiąca po zdarzeniu, zaś samo postępowanie sądowe toczyło się ponad rok później. Nie umknęło też uwadze Sądu Okręgowego, że małżonkowie R. nie mieszkają już razem – co też może uzasadniać próbę wycofania się z poprzednio złożonych zeznań. Sąd Rejonowy nie pogłębił tej kwestii, ale sama świadek nie potrafiła wyjaśnić różnic w swoich zeznaniach. Nie ulega również wątpliwości, że świadek Ł. był na miejscu zdarzenia – jego relacja była zbyt szczegółowa, by mógł ją sobie wymyślić na podstawie opowieści znajomych. Fakt, że nie został ostatecznie wylegitymowany nie dziwi, skoro czynność tę przerwano z uwagi na zachowanie oddalającego się pokrzywdzonego. Dziwi natomiast, że wszyscy policjanci konsekwentnie wskazywali na to że zatrzymano do wylegitymowania cztery, a nie pięć osób. Jednak zasadnicza kwestia, jak już wskazano wcześniej pozostawała niezmienna.

Należy w tym miejscu przypomnieć, iż wszechstronna ocena wszystkich dowodów i wynikających z nich okoliczności jest nie tylko obowiązkiem Sądu meriti. Zasada ta obowiązuje także przy wyciąganiu wniosków przez strony procesowe, które przedstawiając własne stanowisko nie mogą go opierać na fragmentarycznej ocenie dowodów z pominięciem tego wszystkiego, co może prowadzić do innych wniosków, skarżąc wyrok przechodzić do porządku dziennego nad tym wszystkim co legło u podstaw rozstrzygnięcia sądu I instancji i przedstawione zostało w motywach zaskarżonego wyroku (por. wyrok SN z 30.07.1979 r., III KRN 196/79, OSNPG 1980/3/43). Tymczasem autor apelacji uwypuklił pewne fragmenty zeznań świadków, pomijając ich całościowy wydźwięk i wzajemne relacje, a przede wszystkim pomijając zgodne i konsekwentne zeznania pokrzywdzonego i świadka Ż..

Oczywistym jest przy tym (w świetle zasad doświadczenia życiowego i zawodowego Sądu Odwoławczego), że składający zeznania funkcjonariusze solidaryzowali się ze swoim przełożonym, który w ten, jakby nie patrzeć, nieodpowiedni sposób, postanowił zdyscyplinować osobę atakującą jego podwładnego, pełniącego z nim tego dnia służbę i w dodatku kobietę. Negatywne emocje w takiej sytuacji są zrozumiałe, podejmowanie bezprawnych działań już nie, zwłaszcza że w zdarzeniu uczestniczył inny młody funkcjonariusz, dopiero uczący się tajników zawodu, a który zamiast prawidłowych wzorców otrzymał lekcję patologii. Nie można bowiem inaczej nazwać zachowania oskarżonego. Co znamienne, zeznania funkcjonariuszy – szczegółowe w zakresie bezprawnych działań D. R. (1) i R. Ż. (1) - były nad wyraz enigmatyczne co do okoliczności umieszczenia mężczyzn w radiowozie i ich transportu na komisariat, a wręcz pomijały to co działo się w radiowozie. Świadkowie nie pamiętali nawet czy pokrzywdzony się szarpał. Uznanie ich zeznań za wiarygodne nakazywałoby uznać, że dramatyczny przebieg zdarzenia w ogóle nie miał miejsca – ergo, świadkowie je sobie wymyślili. Jest to jednak wniosek wręcz absurdalny, jeśli weźmie się pod uwagę cały zebrany materiał dowodowy.

Konkludując, ocena dowodów poczyniona przez Sąd Rejonowy (choć nie przedstawiona w sposób wyczerpujący w uzasadnieniu), doprowadziła ten Sąd do prawidłowych wniosków w zakresie sprawstwa oskarżonego, a w konsekwencji zarzut naruszenia art. 7 k.p.k. w zw. z art. 410 k.p.k. okazał się chybiony.

Brak jest również podstaw do twierdzenia, że Sąd I instancji naruszył wskazania art. 5 § 2 k.p.k. Nie można bowiem podnosić tego zarzutu, podnosząc wątpliwości co do treści ustaleń faktycznych lub co do sposobu interpretacji prawa. Do oceny, czy został naruszony zakaz wynikający z § 2 art. 5 k.p.k. miarodajne jest to, czy orzekający w sprawie sąd rzeczywiście powziął wątpliwości co do treści ustaleń i wobec braku możliwości ich usunięcia rozstrzygnął je na niekorzyść oskarżonego.

Należy również z całą mocą podkreślić, iż reguła in dubio pro reo, wbrew stanowisku obrońcy, nie polega na wybieraniu zawsze korzystniejszej dla oskarżonego opcji lub wersji zdarzeń spośród dwóch istniejących. Interpretowanie normy zawartej w art. 5 § 2 k.p.k. jako powinności czynienia ustaleń w oparciu o dowody najbardziej korzystne dla oskarżonego jest całkowicie chybione, gdyż obejmuje ona jedynie zakaz czynienia niekorzystnych domniemań w sytuacji, gdy stan dowodów nie pozwala na ustalenie faktów. Warunkiem odwołania się do powyższej reguły jest podjęcie próby usunięcia wątpliwości przy wykorzystaniu wszystkich możliwości w dotarciu do dowodów, a następnie w ich prawidłowej, pogłębionej ocenie i wysnuciu z nich prawidłowych wniosków w zgodzie z art. 7 k.p.k. Fakt istnienia w sprawie sprzecznych ze sobą dowodów, w szczególności osobowych, sam w sobie nie daje podstaw do odwoływania się do reguły in dubio pro reo. Jak już wskazano wcześniej, Sąd Rejonowy dokonał prawidłowej oceny dowodów, nie przekraczając dyrektyw zawartych w art. 7 k.p.k., a więc stawianie zarzutu naruszenia art. 5 § 2 k.p.k. jest chybione.

Trudno również w postępowaniu Sądu I instancji odnaleźć naruszenie zasady obiektywizmu (art. 4 k.p.k.). Istotą zasady obiektywizmu jest bowiem, zarówno konieczność realizowania przez sąd orzekający nakazu bezstronności w traktowaniu stron oraz innych uczestników postępowania, jak i niezbędność przestrzegania przez niego zakazu kierunkowego nastawienia do sprawy. Sam autor apelacji nie wskazał żadnych okoliczności, które by dowodziły postępowania Sądu Okręgowego wbrew tak rozumianej zasadzie obiektywizmu. Również analiza postępowania dowodowego słuszności takich zarzutów nie potwierdza. Wydaje się, że w tej sytuacji ten brak bezstronności zdaniem autora apelacji jest li tylko wynikiem wydania orzeczenia niezgodnego z oczekiwaniami oskarżonego.

Apelacja została wniesiona przeciwko całemu rozstrzygnięciu, a więc zarówno co do winy, jak i co do kary. Sąd Okręgowy uznał jednak, iż nie ma podstaw do kwestionowania uzasadnienia rozstrzygnięcia w przedmiocie kary. Należy bowiem przypomnieć, iż z sytuacją rażącej niewspółmierności kary mamy do czynienia wtedy, gdy rozmiar represji w rozpoznawanej sprawie jest w sposób oczywisty nieproporcjonalny w stosunku do dolegliwości wymierzanych podobnym sprawcom w podobnych sprawach. Przy czym nie chodzi o każdą ewentualną różnicę co do wymiaru kary, ale o różnicę ocen tak zasadniczej natury, iż karę dotychczas wymierzoną nazwać można byłoby – również w potocznym znaczeniu tego słowa – „rażąco” niewspółmierną, to jest niewspółmierną w stopniu nie dającym się wręcz zaakceptować (vide: wyrok SN z 2 lutego 1995 r., II KRN 198/94, OSPriP 1995/6/18).

Zdaniem Sądu Okręgowego, w niniejszej sprawie taka okoliczność nie zachodzi, kara 1 roku pozbawienia wolności jawi się jako łagodna, zwłaszcza wobec faktu iż została następnie warunkowo zawieszona. W istocie więc jedyną dolegliwością będzie wymierzona oskarżonemu grzywna i zadośćuczynienie. Uznając zatem, że Sąd I instancji wymierzył karę zgodnie z przyznanym mu mocą ustawy sędziowskim uznaniem i że kara ta nie razi niewspółmiernością w rozumieniu surowości, Sąd Odwoławczy nie uwzględnił wniesionej apelacji.

Ponieważ, zgodnie z art. 627 k.p.k. w związku z art. 634 k.p.k. zasadą w postępowaniu odwoławczym jest ponoszenie kosztów przez skazanego, Sąd obciążył oskarżonego kosztami postępowania i wymierzył mu odpowiednią opłatę za II instancję, nie znajdując podstaw do odstąpienia od niej.

Anna Judejko Jerzy Andrzejewski Małgorzata Susmaga