Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt IX Ka 408/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 10 października 2013 roku

Sąd Okręgowy w Toruniu IX Wydział Karny Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący SSO Jarosław Sobierajski (spr.)

Sędziowie SO Aleksandra Nowicka

SO Marzena Polak

Protokolant st.sekr.sądowy Magdalena Maćkiewicz

przy udziale Prokuratora Prokuratury Okręgowej w Toruniu Barbary Dryzner

po rozpoznaniu w dniu 10 października 2013 roku

sprawy S. S.

oskarżonego o przestępstwo z art. 178a § 1 kk

na skutek apelacji, wniesionej przez prokuratora

od wyroku Sądu Rejonowego w Grudziądzu

z dnia 24 kwietnia 2013 roku sygn. akt II K 531/12

uchyla zaskarżony wyrok i przekazuje sprawę Sądowi Rejonowemu w Grudziądzu do ponownego rozpoznania.

Sygn. akt IX Ka 408/13

UZASADNIENIE

S. S. został oskarżony o to, że w dniu 12.02.2012r. około godz. 19:25 w G. na ulicy (...) w kierunku ulicy (...) kierował w ruchu lądowym samochodem o nr rej. (...) po drodze publicznej będąc w stanie nietrzeźwości, z wynikiem większym od wartości 0,5 promila we krwi

- tj. o czyn z art. 178 a § 1 kk

Wyrokiem z dnia 24 kwietnia 2013 r. Sąd Rejonowy w Grudziądzu, sygn. akt. II K 531/12, uniewinnił oskarżonego od zarzucanego mu czynu, kosztami procesu obciążając Skarb Państwa.

Orzekł o zwrocie oskarżonemu prawa jazdy.

Zasądził też od Skarbu Państwa na rzecz oskarżonego kwotę 936 zł tytułem poniesionych przez niego kosztów zastępstwa procesowego.

Wyrok ten zaskarżył w całości na niekorzyść oskarżonego oskarżyciel publiczny, zarzucając mu:

1.  obrazę przepisów postępowania, tj. art. 7 kpk w zw. z art. 424 kpk, mającą istotny wpływ na treść orzeczenia, a polegającą na dokonaniu przez sąd dowolnej oceny dowodów poprzez ukształtowanie przekonania o niewinności oskarżonego na podstawie dowodu w postaci wyników przeprowadzonych u oskarżonego badań na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu i krwi oraz opiniach biegłych z zakresu medycyny sądowej, których ocena została dokonana w oderwaniu od innych dowodów uznanych przez sąd za wiarygodne w postaci zeznań świadków S. oraz pierwotnych wyjaśnień oskarżonego, w sposób sprzeczny z ustaleniami wynikającymi z tych dowodów i ograniczeniu sporządzonego uzasadnienia jedynie do wskazania przyczyn wydania wyroku uniewinniającego w kontekście ustaleń wynikających z tak ocenionego dowodu, bez odniesienie do ustaleń wynikających z innych – wskazanych powyżej dowodów - dowodów

2.  błąd w ustaleniach faktycznych, przyjętych za podstawę zaskarżonego wyroku, mający istotny wpływ na treść orzeczenia, a polegający na uznaniu, że w sprawie istnieją nie dające się usunąć wątpliwości dotyczące tego, czy oskarżony kierował pojazdem w stanie nietrzeźwości, bądź w stanie po użyciu alkoholu, czy też wówczas był trzeźwy, podczas gdy prawidłowa ocena dowodów przy jednoczesnym istnieniu ciągu poszlak prowadzi do wniosku zgoła odmiennego i pozwala na uznanie, że oskarżony dopuścił się zarzucanego mu występku

W oparciu o powyższe skarżący domagał się uchylenia zaskarżonego wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania sądowi I instancji.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Sąd Okręgowy - po zapoznaniu się z całokształtem zgromadzonego materiału, treścią zaskarżonego wyroku, treścią jego uzasadnienia oraz treścią apelacji - doszedł do przekonania, iż zaskarżony wyrok należy uchylić, a sprawę przekazać Sądowi Rejonowemu, celem jej ponownego rozpoznania.

Skarżący trafnie zakwestionował, jako dowolną przeprowadzoną w sprawie analizę dowodową.

Sąd I instancji uniewinnił oskarżonego, który stanął pod zarzutem popełnienia przestępstwa, mającego polegać na prowadzeniu samochodu osobowego w stanie nietrzeźwości, stwierdzając, że zgromadzone dowody, w szczególności - stanowiąca, zdaniem sądu, kluczowy dowód miarodajny dla poczynienia ustaleń w tego rodzaju sprawach - opinia biegłego, nie pozwalały jednoznacznie rozstrzygnąć, czy w czasie kierowania autem po ulicy (...) był on trzeźwy, czy w stanie po użyciu alkoholu, bądź w stanie nietrzeźwości. Analiza całokształtu zgromadzonych w sprawie dowodów we wzajemnym powiązaniu – tj. ograniczona nie tylko do opinii biegłych, które w realiach sprawy faktycznie samodzielnie nie pozwalały rozstrzygnąć tej spornej kwestii, ale opierająca się także na pozostałych dowodach dających podstawę do wnioskowania na temat tego, czy zawartość alkoholu w organizmie oskarżonego w czasie, gdy prowadził pojazd, mieściła się w granicach dopuszczalnych przez prawo – poddaje jednak w wątpliwość trafność stanowiska sądu meriti, który uznał, że w sprawie zachodzą nie dające się usunąć wątpliwości co do tego, czy oskarżony dopuścił się czynu zabronionego. Reguła z art. 5 § 2 kpk może wszak znaleźć zastosowanie dopiero wówczas, gdy dokonanie zgodnej z art. 7 kpk oceny zebranych dowodów nie daje podstaw do poczynienia kategorycznych ustaleń w kwestiach istotnych dla wydania rozstrzygnięcia. W realiach niniejszej sprawy kwestię taką stanowiło stwierdzenie, że oskarżony prowadząc pojazd nie był trzeźwy, a stężenie alkoholu w jego organizmie było na tyle duże, że oznaczało co najmniej stan po użyciu alkoholu. Mimo, że S. S. oskarżono o to, że prowadził pojazd w stanie nietrzeźwości, bezspornym jest bowiem, że w razie nieustalenia, iż zawartość alkoholu w jego organizmie przekraczała granicę stanu nietrzeźwości, choć zarazem na pewno była wyższa niż 0,2 promila, jego zachowanie nie będzie mogło pozostać bezkarne i winien on ponieść odpowiedzialność za wykroczenie z 87 kw. Stwierdzając, że biegły nie był w stanie wskazać, jaką zawartość alkoholu miał we krwi oskarżony prowadząc auto i zapominając najwyraźniej o tym, że zgodnie z ugruntowanym w orzecznictwie Sądu Najwyższego poglądem, iż poza wynikami chemicznego badania krwi na zawartość alkoholu i opinią biegłego, ustaleniu nietrzeźwości mogą służyć inne także źródła dowodowe, m.in. zeznania świadków (zob. wyrok SN z dnia 28 lipca 1995 r., II KRN 55/95, Prok. i Pr. 1996, nr 2-3, poz. 14; zob. także wyrok SN z dnia 13 kwietnia 1988 r., V KRN 55/88, OSNPG 1988, z. 11, poz. 113), sąd meriti uchylił się od dokonania pod tym kątem analizy okoliczności wynikających z pozostałych dowodów.

Tymczasem owe dowody, oceniane we wzajemnym powiązaniu, zgodnie z zasadami logiki, wiedzy i doświadczenia życiowego, nie pozostawiają w istocie wątpliwości, że oskarżony nie był wówczas trzeźwy i znajdował się pod działaniem alkoholu.

Prawdą jest, że z opinii wydanych po analizie wyników badań, mających służyć ustaleniu zawartości alkoholu w jego organizmie, wynika, że oskarżony na pewno wypił jakąś ilość alkoholu po powrocie do domu. Biegły P. S. stwierdził, że w związku z tym mogło być zarówno tak, że oskarżony kierując samochodem był pod jego wpływem, jak i tak, że alkohol ujawniony w jego organizmie w trakcie badań krwi spożył on w całości lub znacznej części już po zdarzeniu. Podkreślił on w tym kontekście, że z punktu widzenia zasad wiedzy medycznej w pełni możliwe jest, że po powrocie do domu przed przyjazdem policjantów wypił on alkohol w ilości prowadzącej do powstania stężenia, jakie ujawniło badanie krwi. Trzeba stwierdzić, że również i w świetle zasad doświadczenia życiowego nie jest wykluczone, że w czasie kilkunastu minut dzielących odjazd świadków S. (o godz. 19:30 przed odjazdem po raz drugi zadzwonili oni na policję po rozmowie z oskarżonym) i pojawienie się funkcjonariuszy (już o godz. 19:58 wykonali pierwsze badanie alkotestem po krótkiej rozmowie z wywołanym przed dom przez córkę oskarżonym) oskarżony faktycznie mógł wypić tyle alkoholu (minimum 450 ml 40% wódki – zeznania biegłego k. 147v.). Pozostałe spójne ze sobą dowody pozwalają jednak zdecydowanie odrzucić tę spośród możliwych wersji przebiegu wydarzeń, z której wynikało, że oskarżony prowadząc pojazd nie był pod jego wpływem. Ich logiczna, dokonana z uwzględnieniem wskazań doświadczenia życiowego, ocena prowadzi do wniosku, że oskarżony nie mógł spożyć ani całości, ani znacznej części z ujawnionego u niego w czasie badań krwi o godz. 20.55 i 21.55 alkoholu dopiero po powrocie do domu.

Z zeznań funkcjonariuszy policji, którzy mieli z nim styczność de facto bezpośrednio po zakończeniu spożywania przez niego alkoholu w domu, wynika jednoznacznie, że już w trakcie rozmowy z nimi, która odbyła się około 20 minut od zdarzenia, tuż przed badaniem alkotestem i około godziny przed badaniami krwi, był on pijany. S. H. i M. K. zgodnie wskazali nie tylko, że wówczas czuć było od niego alkohol, co stało się przyczyną poddania go badaniu alkotestem, ale że zachowywał się on jak osoba będąca pod jego wpływem. Z ich zeznań wynika wszak, że „kiedy oskarżony przemieszczał się z budynku do naszego radiowozu przez bramą, poruszał się wyraźnie chwiejnym krokiem” (k. 132). W świetle wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego wykluczone jest, by oskarżony zachowywał się w taki sposób, skoro alkohol w całości lub w znacznej części spożył w ciągu kilkunastu minut tuż przed przybyciem policjantów. Szybkość resorpcji alkoholu zależna jest wprawdzie od różnych czynników, biegły wskazał, że najszybciej, bo już nawet po upływie 45 minut, wchłania się alkohol spożyty na czczo (k. 90), jednakże niemożliwym jest by – jeśli oskarżony wypił całość lub znaczną część krótko przed pojawieniem się policjantów - alkohol zdążył się na tyle wchłonąć, by mieć już wówczas taki wpływ na jego zachowanie, że powodował takie zaburzenia psychomotoryczne, jak wynikało to z opisu policjantów. Sąd meriti, który skupił się nadmiernie na analizie tego, czy oskarżony przyznał się policjantom do prowadzenia auta w stanie nietrzeźwości, zupełnie pominął w swoich rozważaniach tę okoliczność.

Spójne w swej wymowie z w/w zeznaniami policjantów, bezpośrednio wskazujące na to, że już wcześniej, konkretnie ok. 19.20 w czasie prowadzenia pojazdu mechanicznego, oskarżony był pod wpływem alkoholu, są zeznania J. i G. S.. Z relacji w/w świadków, którzy jechali ulicą (...) bezpośrednio za oskarżonym i obserwowali go w trakcie jazdy, wynika, że prowadził on pojazd w sposób zasadniczo odbiegający od „normalnego”, a który – jak uczy doświadczenie życiowe – charakterystyczny jest dla osób znajdujących się po wpływem alkoholu. Zgodnie wskazali oni, że oskarżony miał trudności z zapanowaniem nad pojazdem: jechał tzw. zygzakiem od jednego do drugiego brzegu jezdni, na odcinku, na którym odbywał się remont drogi uderzył i poprzewracał pachołki, dwa razy lekko wpadł do rowu, a nawet „raz jechał na „czołówkę”, ale w ostatniej chwili odbił” (zeznania G. S. – k. 142). Zgromadzone dowody nie dostarczają żadnego alternatywnego usprawiedliwienia dla tego tak nietypowego zachowania w ruchu drogowym. Wyjaśnienia oskarżonego na temat sytuacji na drodze, z których wynika, że jechał w taki sposób, bo wymusił pierwszeństwo i chciał uniemożliwić wyprzedzenie się mrugającym mu światłami świadkom, pozostają w sprzeczności z zeznaniami świadków S., z których jednoznacznie wynika, że sytuacja taka nie miała miejsca. J. S., która wówczas prowadziła, wyraźnie zeznała, że włączyła się do ruchu z drogi podporządkowanej i jechała za oskarżonym. Nie miała ona interesu w tym, by niezgodnie z prawdą opisywać przebieg wydarzeń, fałszywie obciążając oskarżonego. Z zeznań w/w świadków wynika nadto, że nabrane przez nich, po analizie sposobu jazdy, podejrzenia co do stanu trzeźwości oskarżonego potwierdziły się w pełni, gdy mieli z nim kontakt po tym, jak wysiadł z samochodu, po zatrzymaniu się przy swojej posesji. Oboje wskazali, że oskarżony ich zdaniem wyglądał na osobę pijaną i chwiał się. Sąd orzekający w sposób nieuzasadniony zdeprecjonował tę część ich zeznań, twierdząc, że obserwacje te nie mogą mieć wartości dowodowej, bowiem nie podeszli oni do niego na odległość, która umożliwiłaby im bezpośredni kontakt z nim i sprawdzenie, czy czuć było od niego alkohol. Całkowicie gołosłowne są też spekulacje na temat tego, że świadkowie mogli w ciemności nie widzieć dokładnie, jak wyglądał wówczas oskarżony. Żadne z nich nie wskazało na to, że mimo wieczornej pory, faktycznie mieli jakiekolwiek problemy z widocznością. Ocenić należy, że świadkowie S., którzy zatrzymali się przed posesją oskarżonego i wysiedli z samochodu, by z nim porozmawiać, znajdowali się w niewielkiej, umożliwiającej rozmowę odległości, która – gdy oceniać rzecz rozsądnie – nie wykluczała poczynienia przez nich spostrzeżeń w tym przedmiocie. Co więcej, z ich zeznań wynika, że na tyle dobrze się wtedy przyjrzeli oskarżonemu, że na rozprawie bez problemu go rozpoznali. Brak jest przy tym jakichkolwiek podstaw do przyjęcia, że składając zeznania chcieli zaszkodzić oskarżonemu. Jest on dla nich obojga osobą zupełnie obcą, ich twierdzenia o tym, że jadąc do domu potrącił pachołki, potwierdził sam oskarżony, przyjmując mandat za kolizję. Jeśli chodzi zaś o wskazanie na to, że oskarżony zataczał się, to z racji tego, że faktycznie przyczyn poruszania się chwiejnym krokiem może być wiele, informacja o takim zachowaniu nie może być samodzielną przesłanką ustaleń co stanu trzeźwości. Moc dowodowa takiego stwierdzenia – przypomnijmy, że sąd nie doszukał się podstaw do podważenia twierdzeń świadków, że oskarżony poruszał się w w/w sposób – winna być jednak oceniana przez pryzmat pozostałych dowodów. Podkreślenia wymaga, że w toku postępowania nie pojawiło się żadne inne wiarygodne, alternatywne wobec wynikającego z zeznań świadków, wyjaśnienie dziwnego zachowania oskarżonego ani w czasie jazdy, ani chwiejnego kroku później.

Nie sposób również pominąć i tego, że w wyjaśnieniach, jakie oskarżony złożył podczas pierwszego przesłuchania, przyznał się do prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości. Twierdząc, że owe odwołane przez niego później wyjaśnienia, jako oparte na jego nieprecyzyjnej, subiektywnej ocenie stanu upojenia alkoholem, nie mogą stanowić podstawy do rozstrzygnięcia, czy oskarżony znajdował się w stanie nietrzeźwości, sąd zbagatelizował fakt, że oskarżony w istocie potwierdził w nich, że prowadził pojazd, mimo że znajdował się pod wpływem alkoholu. Wyjaśnienia te, w przeciwieństwie do tych z rozprawy, korespondowały z pozostałymi dowodami. Skarżący trafnie podniósł w tym kontekście, że znamiennym jest, iż oskarżony w toku postępowania nigdy nie wspominał o tym, by w ogóle spożywał alkohol po przyjeździe do domu, choć po każdej rozsądnej osobie należałoby się spodziewać wskazania na tę ewidentnie korzystną okoliczność.

Jako dowolny jawi się również wniosek sądu orzekającego, że niemożliwe jest stwierdzenie, czy stężenie alkoholu we krwi oskarżonego osiągnęło poziom uzasadniający jego odpowiedzialność karną. Poprzestając na stwierdzeniu, że z opinii biegłego wynika, że dostępne wyniki badań nie dają podstaw ani do stwierdzenia w sposób pewny, że znajdował się w stanie po użyciu alkoholu, ani w stanie nietrzeźwości, sąd zbyt pochopnie, bez rozważenia szeregu istotnych okoliczności, przesądził tę kwestię.

Jak już wskazywano, ustalenia co do stanu nietrzeźwości nie muszą być dokonywane jedynie w oparciu o wyniki specjalistycznych badań zawartości alkoholu w organizmie i ich analizę poczynioną przez biegłych.

Trudno wprawdzie uwierzyć, że oskarżony - gdyby w rzeczywistości przed jazdą spożył minimalną, nie mającą wpływu na sposób prowadzenia pojazdu, ilość alkoholu - w trakcie pierwszego przesłuchania, które odbyło się kilka dni po zdarzeniu, gdy miał czas, by spokojnie przemyśleć swoją sytuację, przyznałby się do popełnienia przestępstwa, polegającego na prowadzeniu auta w stanie nietrzeźwości, nie zgłaszając żadnych wątpliwości co do tego, czy faktycznie był nietrzeźwy. Niemniej jednak na podstawie jego pierwszych, odwołanych później wyjaśnień faktycznie nie sposób rozstrzygnąć tej spornej kwestii. Już ocena zachowania oskarżonego, jakie wyłania się z pozostałych dowodów, dokonana przez pryzmat wskazań doświadczenia życiowego oraz twierdzeń biegłego, z których wynika, jakie zaburzenia zachowania występują u osób o określonej zawartości alkoholu w organizmie, może jednak dostarczać podstaw do wnioskowania o tym, czy stężenie alkoholu uzasadniało jego odpowiedzialność karną: czy przekraczało granicę stanu nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila) lub osiągnęło poziom znamienny dla wykroczenia (po użyciu alkoholu). Zarówno J., jak i G. S. uważali wszak, że oskarżony wyglądał na osobę pijaną. Podobne wrażenie (że oskarżony jest pod wpływem alkoholu) odnieśli policjanci, którzy mieli z nim kontakt kilkanaście minut później. Z zeznań świadków S. wynika poza tym jednoznacznie, że oskarżony miał trudności z zapanowaniem nad prowadzonym pojazdem, wszyscy świadkowie zgodnie wskazali, że miał on zaburzenia równowagi również po jego opuszczeniu (zataczał się). Biegły na rozprawie faktycznie przyznał, że ogólnie rzecz biorąc możliwe jest, że niepanowanie nad kierownicą może wystąpić już przy stężeniu rzędu 0,2-0,3 promila, czy nawet w ogóle nie mieć związku ze spożywaniem alkoholu. Wskazał jednak jednocześnie, że w sytuacji modelowej pierwsze zaburzenia psychomotoryczne mogą mieć miejsce już na granicy stężeń rzędu 1-2 promili, a typowe zaburzenia równowagi – przy stężeniach rzędu 2-3 promili (k. 148). W toku postępowania nie ujawniły się zaś żadne okoliczności realnie wskazujące na inne przyczyny charakterystycznego sposobu prowadzenia pojazdu przez oskarżonego, czy jego dziwnego zachowania po jego opuszczeniu. Z zeznań biegłego wynika, że nawet w najkorzystniejszym dla oskarżonego wypadku zaburzenia psychomotoryczne są konsekwencją takiego stanu upojenia alkoholem, w którym prowadzenie pojazdów zabronione jest przez prawo. Niemożność dokonania precyzyjnych ustaleń w odniesieniu do stężenia alkoholu we krwi oskarżonego nie zwalniała zatem sądu orzekającego od rozważenia w/w okoliczności. Uwadze sądu zdaje się umknęło, że już przesądzenie, że osiągnęło ono wartość co najmniej uzasadniającą odpowiedzialność za wykroczenie lub nie mniejszą niż 0,5 promila, wykluczało wydanie wyroku uniewinniającego.

Stwierdzenie powyższych uchybień implikowało konieczność uchylenia zaskarżonego wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania sądowi I instancji.

Przeprowadzając ponowne postępowanie Sąd Rejonowy winien mieć na względzie poczynione wyżej uwagi i wskazówki sądu odwoławczego. Dopiero kompleksowa analiza wszystkich zgromadzonych dowodów we wzajemnym powiązaniu pozwoli na dokonanie prawidłowych ustaleń co do stanu, w jakim prowadząc pojazd znajdował się oskarżony i stwierdzenie, czy dopuścił się czynu zabronionego.