Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt VI Ka 1199/16

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 20 stycznia 2017 r.

Sąd Okręgowy w Gliwicach, Wydział VI Karny Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący SSO Małgorzata Peteja-Żak

Sędziowie SSR del. Agnieszka Woźniak

SSO Arkadiusz Łata (spr.)

Protokolant Agata Lipke

po rozpoznaniu w dniu 10 stycznia 2017 r.

przy udziale Lidii Boroń

Prokuratora Prokuratury Rejonowej w C.

sprawy B. P. ur. (...) w J.,

syna H. i I.

oskarżonego z art. 160§1 kk i art. 155 kk w zw. z art. 11§2 kk

na skutek apelacji wniesionej przez oskarżyciela publicznego

od wyroku Sądu Rejonowego w Gliwicach

z dnia 28 czerwca 2016 r. sygnatura akt IX K 1017/11

na mocy art. 437 § 1 kpk i art. 636 § 1 kpk

1.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok;

2.  zasądza od Skarbu Państwa na rzecz oskarżonego B. P. kwotę 420 zł (czterysta dwadzieścia złotych) tytułem zwrotu kosztów ustanowienia obrońcy w postępowaniu odwoławczym;

3.  kosztami procesu za postępowanie odwoławcze obciąża Skarb Państwa.

Sygn. akt VI Ka 1199/16

UZASADNIENIE

Sąd Okręgowy stwierdził, co następuje.

Apelacja prokuratora nie jest zasadna i na uwzględnienie nie zasługuje.

Sąd odwoławczy nie doszukał się najmniejszych podstaw do odmiennej aniżeli Sąd I instancji oceny przeprowadzonych na rozprawie głównej dowodów, ani też do zakwestionowania trafności ustaleń faktycznych i ocen prawnych poczynionych w postępowaniu rozpoznawczym.

Sąd Rejonowy starannie i w prawidłowy sposób przeprowadził postępowanie dowodowe, a wyczerpująco zgromadzony materiał dowodowy poddał następnie wszechstronnej i wnikliwej analizie oraz ocenie, wyprowadzając trafne i logiczne wnioski końcowe. Tok rozumowania i sposób wnioskowania Sądu merytorycznego przedstawiony w obszernych, pisemnych motywach zaskarżonego wyroku jest prawidłowy i zgodny ze wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego. Dokonane w ten sposób ustalenia faktyczne oraz oceny prawne są zdaniem Sądu Okręgowego prawidłowe i zasługują w związku z tym na pełną aprobatę.

Dochodząc do przedstawionych w pisemnych motywach wyroku wniosków Sąd orzekający nie przekroczył ram swobodnej oceny dowodów, jak również nie dopuścił się żadnych uchybień proceduralnych mogących spowodować konieczność uchylenia wyroku i przekazania sprawy do rozpoznania ponownego. Wskazał przy tym na jakich oparł się dowodach, a nadto należycie i przekonująco wytłumaczył z jakich przyczyn dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego.

Także część sprawozdawcza badanego wyroku w pełni odpowiada wszelkim wymogom formalnym zakreślonym przez obowiązujące przepisy prawa, co umożliwia kontrolę odwoławczą.

Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy – wbrew odmiennym zarzutom i wywodom apelującego – w najmniejszym stopniu nie uprawniał do przyjmowania, by B. P. swym zachowaniem zrealizował znamiona ustawowe przewidziane regulacją przepisów wskazanych w akcie oskarżenia.

W rozpatrywanym przypadku poza wszelkimi wątpliwościami pozostawała okoliczność, iż w dniu 6 września 2007 r. grupa pracowników firmy (...), w której był pokrzywdzony (jako przedsiębiorstwa będącego podwykonawcą) realizowała prace polegające na zbiórce przeznaczonych do złomowania szyn pochodzących z wymiany trakcji kolejowej na torze nr 2 szlaku W.K.. Oskarżony pełnił funkcję – z ramienia wykonawcy, a to Spółki z o.o. (...) – kierownika budowy i jednocześnie koordynatora do spraw bezpieczeństwa pracy. Kierownikiem robót na odcinku, gdzie doszło do tragicznego zdarzenia wyznaczony był z kolei D. R. – na moment orzekania w przedmiotowej sprawie prawomocnie już skazany i występujący wyłącznie w charakterze świadka. B. P. nie miał przy tym wpływu na dobór kierownika robót, gdyż przesądziła to w sposób imienny umowa zawarta pomiędzy obu firmami. Podobnie nie miał wpływu na skład osobowy grupy realizującej roboty, ponieważ decydował o powyższym podwykonawca. D. R. nie dysponował odpowiednimi uprawnieniami, by sprawować poruczone mu funkcje, jednakże oskarżony nie wiedział o tym i jak już wspomniano – ustalenie kierownika robót leżało poza wszelkimi możliwościami decyzyjnymi B. P..

Oskarżony – sprzecznie z tym, co zarzucał oskarżyciel publiczny – wywiązał się należycie z powinności zapoznania pracowników wspomnianej wyżej ekipy z planem (...). Dostarczył bowiem ów dokument w takim właśnie celu R., ten zaś przeprowadził stosowne szkolenie i przekazał następnie P.imienną listę zapoznanych z planem pracowników, opatrzoną ich podpisami. W pełnym zakresie dotyczyło to również P. G..

Fakty powyższe jednoznacznie i konsekwentnie potwierdzali w swych procesowych relacjach R. i P., co znajdowało pełne oparcie w zgromadzonej w sprawie dokumentacji. Należało je zatem ocenić jako wykazane i udowodnione poza wszelką wątpliwość. Brak podpisu D. R. na liście imiennej, co wymieniony stanowczo podkreślał – wynikał jedynie z jego osobistego przeoczenia. Nie oznaczał tym samym, iż kierownik robót nie został zapoznany z planem (...), a tym bardziej, by nie był świadomy obowiązków obciążających go z racji pełnionej funkcji.

Dzień 6 września 2007 r. z całą również pewnością nie stanowił początku prac, o jakich mowa na wstępie. Od rana miano jedynie kontynuować roboty zainicjowane już kilka dni wcześniej. W krytycznej jednak dacie – właśnie w godzinach porannych – oskarżony wezwany został na pilną naradę służbową do C., gdzie jego obecność była obowiązkowa. Nie mógł w związku z powyższym osobiście przebywać na terenie prowadzonych prac. Wyjaśnienia B. P. tej treści nie pozwalały się niczym skutecznie podważyć.

Skontaktował się on jednak wówczas telefonicznie z D. R. zlecając mu ustnie, aby roboty prowadzić w dalszym ciągu na identycznych zasadach jak w dniu poprzednim. Powyższe zgodnie w toku procesu potwierdzali obaj.

Wedle relacji oskarżonego – osobiście i bezpośrednio kontrolował on wspomniany odcinek dwa dni wcześniej, tak pod kątem postępu prac, jak i przestrzegania zasad bezpieczeństwa oraz higieny pracy. Nic dosłownie nie wskazywało na jakiekolwiek nieprawidłowości. Ludzie wykonywali swe czynności w kaskach, byli wyposażeni w kamizelki odblaskowe, wystawiono sygnalistów, zaś ekipa dysponowała sprzętem umożliwiającym umieszczanie na szlaku dodatkowych znaków ostrzegawczych.

Krytycznego dnia stan pogody nie był najlepszy, padał deszcz, zaś widzialność w obu kierunkach była ograniczona. Niezależnie od powyższego do pracy nie stawili się wszyscy członkowie wyznaczonej do omawianych robót grupy, a konkretnie osoby przeznaczone już wcześniej do roli sygnalistów, których nie miał kto zastąpić.

O wszystkich tych uwarunkowaniach R. nie poinformował P., gdy 6 września 2007 r. rozmawiali telefonicznie. Nie wskazywał mu także potrzeby występowania o wprowadzenie dodatkowych obostrzeń w zakresie ruchu pociągów na sąsiednim czynnym już torowisku, przykładowo poprzez ograniczenie dopuszczalnej prędkości.

W naprowadzonych wyżej okolicznościach oskarżony udał się na naradę i nie był osobiście obecny na placu budowy, zaś po krótkim czasie wybył stamtąd również D. R..

Omówione fakty słusznie uznano za pewne i pozbawione cech wątpliwości. Wprost i z całkowitą konsekwencją relacjonował o nich B. P. i w zasadniczej mierze także świadek R., w najmniejszym stopniu nie przecząc też wyjaśnieniom oskarżonego. Żaden inny dowód, czy to osobowy, czy to z dokumentu wersji P. nie podważał. Sąd Rejonowy błędu tym samym nie popełnił przyznając jej – również w powyższych fragmentach - walor pełnej wiarygodności.

D. R. opuszczając następnie odcinek – jak wynikało z jego depozycji – wyznaczył osobę odpowiedzialną za kierowanie pozostałymi pracownikami, a to toromistrza J. O.. Świadek ów, co prawda zdecydowanie temu zaprzeczał, a ocena jego dalszych działań (także w świetle zeznań świadka K. P.) prowadziła do wniosku, iż wręcz nie poczuwał się on do wypełniania jakichkolwiek czynności „kierowniczych”. Problematyka ta przedstawiała jednakże drugorzędne znaczenie z punktu widzenia odpowiedzialności karnej oskarżonego.

Dalszy rozwój wypadków – niewątpliwy w świetle całości przeprowadzonego na rozprawie głównej materiału dowodowego – sprowadzał się do konglomeratu uchybień oraz lekkomyślnych zaniedbań w wykonaniu samych już pracowników. W braku sygnalistów zaniechano bowiem ustawienia znaków ostrzegawczych, aczkolwiek obowiązek zadbania o to w istniejących okolicznościach osobowych (niższy stan pracowników) oraz atmosferycznych spoczywał w pierwszej kolejności i przed opuszczeniem placu budowy na kierowniku robót – świadomego przecież faktycznego stanu rzeczy. Grupa robocza samowolnie przekroczyła następnie dopuszczalny, wyraźnie określony w rozkładzie wyjazdu kilometr do którego planowane prace mogły być realizowane i podjęła analogiczne czynności poza tym kilometrem w fatalnie położonym miejscu na szerokim łuku szlaku kolejowego, znajdującym się w lesie, gdzie widoczność była ograniczona jeszcze bardziej z uwagi na gęste zadrzewienie i zakrzewienie. Zaniechano zarazem zawiadomienia któregokolwiek z zawiadowców stacji skrajnych dla odcinka robót, nie wspominając już o potrzebie uzyskania nowego rozkazu wyjazdu. Nie wzięto nadto pod rozwagę występującego w obrębie łuku zwężenia pomiędzy torowiskami.

Osobnym problemem była kwestia radiowego zawiadomienia pracującej ekipy o zmianie kierunku ruchu pociągów oraz zbliżania się ze strony stacji K. pojedynczego parowozu, którego maszynistą był świadek W. W.. Wedle Sądu I instancji w obliczu nienagrywania rozmów radiowych w owym czasie nierozstrzygalne pozostawało zagadnienie, czy wspomniana informacja (ostrzeżenie) zostało prawidłowo przekazane operatorowi wózka motorowego – świadkowi K. P., obsługującego równocześnie radiotelefon.

Ten ostatni zdecydowanie zaprzeczał, by ostrzeżenie takie otrzymał, przyznając jednakże, iż wszelkie wcześniejsze informacje radiowe nadawane tego dnia przez zawiadowców docierały do niego. Zawiadowca stacji K. – świadek L. K. tymczasem równie stanowczo i konsekwentnie podtrzymywał, że wiadomość powyższą P. przekazał, a co więcej – uzyskał potwierdzenie jej odbioru. Wersja ta posiadała całkowite oparcie w zeznaniach zawiadowcy sąsiedniej stacji W. – świadka D. S., która słyszała podawane poprzez radio ostrzeżenie oraz potwierdzenie jego odebrania przez adresata.

Zdaniem Sądu odwoławczego nie było przeszkód w daniu wiary obojgu zawiadowcom, w sytuacji gdy wszelka inna korespondencja radiowa kierowana krytycznego dnia do K. P. została przezeń zanotowana i „przełożyła się” na prawidłową reakcję pracowników (tj. zachowanie ostrożności, przerwanie robót, odstąpienie od torowiska na czas przejazdu pociągu po czynnej części linii). Żadne względy nie przemawiały przeto za tezą, aby K. zaniedbał przesłania tej jednej konkretnej – łączącej się wprost z wypadkiem - informacji, bądź też by nie została ona odebrana, dosłyszana albo zrozumiana przez operatora wózka motorowego. Nic też nie wskazywało na awarię radiotelefonu.

Przedstawiane zagadnienie miało jednak w sprawie poboczne znaczenie.

Wracając do głównego nurtu rozważań, dodatkowym elementem zaszłości przyczyniających się do zdarzenia stało się podanie maszyniście nadjeżdżającego parowozu – przez któregoś z pracowników brygady wykonującej roboty na odcinku wcześniejszym – błędnych sygnałów wyrażających się podniesieniem rąk do góry. Mogły one prowadzić do nieprawidłowych wniosków o tyle, iż w sygnalizacji kolejowej gesty takie oznaczają wolną i bezpieczną drogę. Znak do zatrzymania się wygląda bowiem inaczej, a mianowicie są to okręgi wykonywane rękami.

W omówionych warunkach i okolicznościach doszło do tragicznego wypadku, którego następstwem była śmierć pracownika torowego P. G..

Ustalenia faktyczne i oceny Sądu Rejonowego były ze wszech miar – co do istoty sprawy – trafne. Wbrew jednak temu, co pisze prokurator, nie zostały one jednak poczynione wyłącznie na gruncie wyjaśnień oskarżonego. Wersja B. P. odgrywała w toku postępowania nader ważną rolę, jednakże treść pisemnych motywów zaskarżonego wyroku, poddawane przez Sąd orzekający analizie - fakty wynikające z relacji oskarżonego wskazują na drobiazgową i krytyczną ocenę jego wypowiedzi procesowych właśnie poprzez pryzmat innych zgromadzonych w toku postępowania dowodów, w tym zwłaszcza relacji R., dalszych członków grupy roboczej wykonujących pracę w dniu 6 września 2007 r., zawiadowców obu stacji, maszynisty parowozu, obszernej dokumentacji powypadkowej, regulaminów i instrukcji. Nie było tu mowy o automatycznym, czy też bezrefleksyjnym przyjęciu wyjaśnień oskarżonego za wiarygodne i niezasadnej w konsekwencji ocenie prawnej prowadzącej do rozstrzygnięcia uniewinniającego.

Przede wszystkim nie budziło zastrzeżeń ustalenie wyjazdu służbowego oskarżonego i dopełnienie przezeń w podobnej sytuacji obowiązków „nadzorczych” i organizacyjnych związanych z pełnionymi funkcjami oraz istnienie takich obowiązków, jak i – w praktyce – spoczywanie ich w pełnym zakresie na kierowniku robót. Nie chodziło bynajmniej – jak zarzuca skarżący – o „przeniesienie” odpowiedzialności karnej w całości na D. R., lecz o pewien zaistniały w realnej rzeczywistości stan rzeczy wykluczający w fizycznym sensie osobistą obecność kierownika budowy na określonym jej odcinku. Również w praktyce w realiach remontu nawierzchni na szlaku kolejowym W.K. stała obecność kierownika budowy na wszystkich odcinkach rozrzuconych na przestrzeni ponad 100 km nawet w typowych warunkach (tj. braku wyjazdu służbowego) nie była możliwa. W oczywisty wręcz sposób aktualizowały się wówczas obowiązki spoczywające na kierownikach robót (czyli właśnie poszczególnych odcinków), jako pracownikach bezpośredniego nadzoru.

Powinności takie w sposób precyzyjny i konkretny określał w kolejności pierwszej wspomniany uprzednio plan (...), gdzie wprost opisano zakres czynności kierowników robót (vide: k- 96 verte) obejmujący między innymi nadzór nad podległymi pracownikami oraz pracami niebezpiecznymi wyrażający się nie tylko organizacją i prowadzeniem robót, lecz także zabezpieczeniem oraz oznakowaniem miejsc niebezpiecznych, a nadto egzekwowaniem przestrzegania przepisów BHP wobec podwładnych pracowników. Jeszcze dobitniej wypowiedziano to w przepisach kolejowej instrukcji D1 stanowiącej załącznik do powyższego planu.

Regulacja § 63 ust. 2 pkt. 1 i 2 tejże instrukcji nakładała na kierownika robót obowiązek osobistego nadzoru nad wszystkimi robotami powierzchniowymi oraz zapewnienia pracownikom bezpiecznych i higienicznych warunków pracy – wykluczających zagrożenie ich zdrowia i życia, a ponadto obowiązek znajomości zarówno przepisów technicznych dotyczących sposobu wykonywania prac, jak i przepisów ruchu na kolejach normalnotorowych użytku publicznego.

Dalej z § 63 ust. 2 pkt. 5 lit. b, e, f wynikało też, że do zadań kierownika robót należy sprawowanie nadzoru nad przestrzeganiem przez podległych mu pracowników zasad BHP, właściwe zabezpieczenie i osygnalizowanie miejsca robót, nadzór nad sygnałami i przyborami sygnalizacyjnymi będącymi w jego dyspozycji i w dyspozycji podległych mu pracowników (sygnalistów, obchodowych, itp.) (vide: k- 104).

Zadania i obowiązki, których zaniechanie oskarżyciel zarzucił oskarżonemu obciążały zatem nie tylko kierownika budowy, lecz również kierownika robót i to nie tylko w sytuacjach nadzwyczajnych, czy wyjątkowych (np. nieobecność tego pierwszego), lecz w istocie zawsze.

Słusznie na problematykę powyższą zwrócił uwagę Sąd odwoławczy uchylając pierwotnie zapadły wyrok skazujący B. P. i przekazując sprawę do rozpoznania ponownego oraz wytykając Sądowi I instancji nieuwzględnienie w dotychczasowych ocenach i rozważaniach naprowadzonych wyżej zagadnień. Umykają jednak one w dalszym ciągu apelującemu.

W podsumowaniu należy tym samym podkreślić, że pracownicy wykonującej krytycznego dnia roboty – brygady zostali (łącznie z R. i pokrzywdzonym) przeszkoleni w zakresie znajomości planu (...). W dniu 6 września 2007 r. oskarżony jako kierownik budowy będąc zobligowany do wyjazdu służbowego poza teren prac nawiązał kontakt z kierownikiem robót i wydał mu ogólne dyspozycje, do procesu budowlanego oraz przestrzegania zasad jego prowadzenia. Nie uzyskał przy tym od D. R. żadnych dosłownie informacji lub ostrzeżeń w zakresie niedoboru pracowników, fizycznej niemożności wystawienia sygnalistów, anomalii pogodowych powodujących potrzebę czy wręcz konieczność wystąpienia o wprowadzenie dodatkowych obostrzeń w sferze ruchu pociągów na sąsiednim, czynnym już torze (np. poprzez ustanowienie ograniczenia prędkości). W dniach poprzednich, a zwłaszcza w trakcie obecności B. P. na rzeczonym odcinku dwa dni wcześniej, prace prowadzone były prawidłowo zarówno pod względem organizacyjnym i technicznym, jak i pod kątem przestrzegania zasad oraz przepisów BHP (np. wystawiono wówczas dodatkowe oznakowania ostrzegawcze).

Oskarżony tym samym miał wszelkie podstawy, by zasadnie sądzić, iż prace w trakcie jego nieobecności realizowane będą na tych samych zasadach, z zachowaniem niezbędnych wymogów. Nie dysponował z drugiej strony jakimikolwiek przesłankami do podejmowania osobiście działań dodatkowych. Z kolei, nie miał już faktycznego wpływu na dalszy rozwój wypadków, to jest błędy i zaniedbania kierownika robót, a także błędy, zaniechania i lekkomyślność w wykonaniu niestety samych już pracowników. O wypadku dowiedział się natomiast w toku narady w C. i bezzwłocznie udał się na miejsce zdarzenia.

Na marginesie potrzeba też stwierdzić, że podstawowe znaki ostrzegawcze – informujące o pracach prowadzonych na jednym z torowisk przedmiotowego szlaku kolejowego były umieszczone na terenie obu końcowych stacji tego szlaku, co podnosił jednoznacznie maszynista parowozu „luzaka”, a oznaczało to, że były one jednak dostrzegane i zauważalne. Ponadto jego rozkaz wyjazdu opatrzony został literą (...) wskazującą wprost, iż na szlaku prowadzone są roboty remontowe. Nie wyruszał tym samym w trasę będąc pozbawionym wszelkich ostrzeżeń o pracach na torach. Już bowiem wspomniane znaki i oznaczenie nakazywały ostrożność i wzmożenie uwagi.

Prokurator dążąc do podważenia ocen, ustaleń oraz końcowego rozstrzygnięcia Sądu merytorycznego nie przytacza żadnej rzeczowej argumentacji, ani też nie odwołuje się do żadnych konkretnych dowodów uprawniających do przyjmowania, iż rozumowanie i wnioski tego Sądu, jak również ich umotywowanie obarczone są błędami oraz nieprawidłowościami. Powołuje się zaś „ogólnie” tylko na zgromadzony w sprawie materiał dowodowy bez jakiejkolwiek choćby próby „uszczegółowienia” swego stanowiska, a także na zakres obowiązków spoczywających w ogólności na oskarżonym jako kierowniku budowy w braku „odniesienia” ich in concreto do specyfiki rozpatrywanego przypadku oraz jego okoliczności faktycznych. Sprawstwo i wina B. P. nie mogły tymczasem zostać ustalone jedynie na gruncie tego, że obciążały go określone obowiązki, a wypadek z następstwem śmiertelnym zaistniał.

Prawidłowo poczynione ustalenia faktyczne nie dostarczyły podstaw przypisania oskarżonemu skonkretyzowanych zaniechań i zaniedbań w sytuacji, gdy piecza nad odcinkiem (w specyfice badanego zdarzenia) spoczywała na kierowniku robót oraz przyjmowania istnienia związku przyczynowego pomiędzy nimi (a szerzej – zachowaniem B. P.), a tragicznym w skutkach wypadkiem.

Część wywodów prokuratora brzmi przy tym wręcz absurdalnie i niedorzecznie, gdy dopatruje się on „obowiązkowości” w działaniach pracowników przekraczających samowolnie dozwolony rozkazem wyjazdu kilometr i podejmujących bez dodatkowych oznaczeń i w braku sygnalistów – roboty w miejscu szczególnie niebezpiecznym.

Z tych wszystkich względów wyrok jako prawidłowy utrzymany został w mocy. O należnościach przysługujących oskarżonemu od Skarbu Państwa oraz o kosztach procesu za postępowanie odwoławcze orzeczono jak w pkt. 2 i 3 wyroku niniejszego.