Pełny tekst orzeczenia

B., dnia 30 marca 2017r.

Sygn. akt: II K 811/16

PR Ds. 1309/16

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Sąd Rejonowy w Brzesku II Wydział Karny w składzie :

Przewodniczący: SSR Zbigniew Małysa

Protokolant: Grażyna Kołodziej

w obecności Prokuratora Prokuratury Rejonowej w Brzesku: ---

po rozpoznaniu w dniach : 16.02.2017r., 16.03.2017 r.

sprawy:

W. U. (1)

s. J. i E.

ur. (...) w B.

M. U. (1)

s. W. i M.

ur. (...) w B.

oskarżonego o to , że :

W dniu 28 marca 2016 roku w F. i D., pow. (...), działając wspólnie i w porozumieniu pozbawili J. T. (1) wolności, w ten sposób, że zmusili go do zajęcia miejsca w samochodzie, a następnie wbrew jego woli przewozili w różne miejsca, a poprzez zadawanie uderzeń, szarpanie, wykręcanie rąk spowodowali u J. T. (2) otarcia naskórka kolana lewego i jego bolesnością, otarcia naskórka obu rąk oraz następowych do zdarzenia dolegliwości bólowych barku prawego, szyi oraz nosa, które to obrażenia naruszyły czynności narządów jego ciała na okres poniżej dni 7

tj. o przestępstwo z art. 189 § 1 kk i art. 157 §2 kk w zw. z art. 11 § 2 kk

I.  na mocy art. 414 § 1 kpk w zw. z art. 17 § 1 pkt 3 kpk umarza postępowanie karne przeciwko oskarżonym W. U. (1) i M. U. (1) o czyn opisany aktem oskarżenia z art. 189 § 1 kk,

II.  na mocy art. 414 §1 kpk w zw. z art. 66 §1 i 2 kk i art. 67 § 1 kk przyjmując, że oskarżeni W. U. (1) i M. U. (1) w dniu 28 marca w F. pow. (...) i w D., pow. (...), woj. (...), działając wspólnie i w porozumieniu poprzez zadawanie uderzeń, szarpanie, wykręcanie rąk i przewrócenie na ziemie spowodowali u J. T. (2) otarcia naskórka kolana lewego z jego bolesnością, otarcia naskórka obu rąk oraz następowych do zdarzenia dolegliwości bólowych barku prawego, szyi oraz nosa, które to obrażenia naruszyły czynności narządów jego ciała na okres poniżej dni 7 tj. o czyn z art. 157 § 2 kk - postępowanie karne o ten czyn warunkowo umarza na okres próby 1 (jednego) roku wobec każdego z nich,

III.  na mocy art. 67 § 3 kk w zw. z art. 39 pkt 7 kk zasądza od oskarżonych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej świadczenie pieniężne w kwocie po 400 (czterysta) złotych wobec każdego z nich,

IV.  na mocy zw. z art. 629 kpk w zw. z art. 627 kpk i art. 630 kpk zasądza od oskarżonych W. U. (1) i M. U. (1) na rzecz Skarbu Państwa częściowe koszty postępowania w kwocie po 140 (sto czterdzieści) złotych, a w pozostałym zakresie kosztami postępowania obciąża Skarb Państwa.

Sygn. akt II K 811/16

UZASADNIENIE

Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W. U. (1) jest ojcem M. U. (1). Mieszkają razem w miejscowości D.. W 2016 r. Wielkanoc była świętowana w dniu 27 marca. W nocy z dnia z 27 na 28 marca miała miejsce tzw. „psotna noc”. Jest to lokalny zwyczaj polegający na tym, że młodzi ludzie pod osłoną urządzają różne rodzaju psoty i żarty.

Tej nocy grupa młodych mężczyzn w której był m.in. : J. T. (1), bracia K., A. i M. W. (1), M. T. i inni postanowiła zrobić niewybredny żart rodzinie U.. Całą grupa przyniosła znajdującą się daleko od domu U. przenośną ubikację tzw. „toj-toj”, przy okazji brudząc odchodami kostkę brukową na posesji U.. Ponadto grupa ta ścięła drzewo iglaste z gatunku tuja i zostawiła je na podwórku, a ponadto porozsypywała na podwórku słomę.

( d. wyj. W. U., k. 95-96, 62, M. U., k. 96, 52-53, zezn. W. K., k. 99-100, 30-31, J. C., k. 100-101, 24-25, materiał fotograficzny, k. 82-90 )

Oskarżeni nie złapali na gorącym uczynku żadnej osoby. Po ujawnieniu tych szkód jeszcze w godzinach nocnych M. U. (1) wsiadł na motocykl aby w okolicy poszukać sprawców zniszczenia mienia. W pobliżu remizy w F. M. U. (1) zauważył grupkę znanych mu młodych mężczyzn. Rozpoznał w tej grupie braci W. K. (2), A. i M., M. T. i chłopaka o nazwisku Ś.. Jedna z tych osób nie została rozpoznana bowiem znajdowała się on nieco dalej o snopu światła i była zakapturzona. M. U. widział też w pobliżu remizy snopki słomy, co powiązał z faktem, iż na ich podwórku była rozsypana słoma. M. U. (1) odjechał w kierunku domu. W tym czasie W. U. (1) wezwał na miejsce zdarzenia policję. Pojawił się pod ich posesją patrol w składzie (...), którzy zobaczyli powstałe szkody. Przybyły pod dom M. U. (1) podał policjantom nazwiska widzianych w pobliżu remizy w F. rozpoznanych przez niego młodych mężczyzn : braci K., A. i M. W. (1), M. T. i chłopaka o nazwisku Ś.. Policjanci odnotowali te nazwiska i postanowili podjechać do domu braci W. aby to sprawdzić

( d. wyj. W. U., k. 95-96, 62, M. U., k. 96, 52-53, zezn. W. K., k. 99-100, 30-31, J. C., k. 100-101, 24-25)

Policjanci po drodze postanowili patrolować pobliski rejon D. i F.. Pojechali radiowozem w kierunku remizy OSP w F. gdzie zatrzymali samochód. Tam usłyszeli odgłosy nadchodzącej grupy mężczyzn. Policjanci uruchomili radiowóz i podjechali w tym kierunku wyjeżdżając przed tą grupą zza zakrętu. Na widok pojazdu grupa kilku mężczyzn rozbiegła się na boki. Pozostał na drodze tylko jeden z nich. Policjanci zatrzymali się przy nim. Okazało się, że jest to J. T. (1), który został przez nich wylegitymowany. Czuć było od niego zapach alkoholu. Twierdził, że wraca do domu od kolegi gdzie pił alkohol. Twierdził, że szedł sam i nikogo w pobliżu nie widział. Po jego wylegitymowaniu policjanci podjechali pod wskazany im przez M. U. (1) dom rodziny W.. Podjeżdżając pod dom policjanci widzieli jedną osobę skradającą się przed nimi do domu. Dom otworzyła matka braci W.. M. W. (2) utrzymywał, że cały wieczór był w domu, zaś według matki K. i A. wychodzili na noc z domu. Oni sami temu zaprzeczali. Jak zauważył policjant W. K. jeden z braci W. był zziajany, co wskazywało na to, iż jego twierdzenia, że był w domu nie są prawdziwe. Wszyscy bracia W. zaprzeczali aby brali udział w dewastacji posesji U..

( d, zezn. W. K., k. 99-100, 30-31, J. C., k. 100-101, 24-25)

Kiedy policjanci odjechali spod posesji U. oskarżeni postanowili przejechać samochodem pobliskie tereny w poszukiwaniu ewentualnych sprawców. Po drodze zabrali do M. brata W. U.. Gdy wracali z powrotem natknęli się w F. na idącego pieszo J. T. (1), który dopiero co był legitymowany przez policjantów. Pytany gdzie był utrzymywał, że był na wódce u kolegi i zaprzeczał żeby brał udział w „psotach”. Oskarżeni zauważyli na jego ubraniu fragmenty słomy. Na kolejne pytania U. i ich żądania żeby się przyznał i wskazał swoich wspólników J. T. stwierdził, że nic mu nie udowodnią i M. U. tylko się ośmiesza jeżdżąc po okolicy na motocyklu. To według M. U. (1) potwierdzało tylko, że J. T. był w grupie którą widział pod remizą w F. i upewniało go, że jest on jednym ze sprawców. Wobec tego W. U. (1) przemocą złapał pokrzywdzonego za ubranie i siłowo wsadził J. T. do samochodu na przednie siedzenie. Oskarżeni mieli zamiar pojechać z T. do jego kuzyna M. W. (3) aby mu się poskarżyć na zachowanie jego kuzyna i w tamtym kierunku pojechali. W czasie jazdy W. U. (1) siedzący z tyłu samochodu trzymał J. T. za kurtkę. W czasie jazdy cały czas trwała między stronami ostra kłótnia. W jej trakcie W. U. (1) uderzył z pięści pokrzywdzonego od tyłu w okolice nosa. Ponieważ J. T. był trzymany za ubranie nie udało mu się opuścić pojazdu.

( d. wyj. W. U., k. 95-96, 62, M. U., k. 96, 52-53, część. zezn. J. T., k. 96-97, 39-40)

Samochód kierowany przez M. U. (1) podjechał pod posesję M. W. (3). Całą trójka wysiadła z auta. Na zewnątrz wciąż trwała między nimi ogólna kłótnia. W pewnej chwili pokrzywdzony zaczął uciekać w dół od posesji W.. Pobiegł za nim M. U. (1). W czasie biegu usiłował złapać pokrzywdzonego za rękę. To spowodowało, że J. T. stracił równowagę i upadł na asfalt obcierając sobie kolano i wewnętrzne części dłoni, którymi oparł się chroniąc w ten sposób przed upadkiem całym ciałem. M. U. (1) podniósł go z asfaltu i wykręcając rękę podprowadził z powrotem pod samochód. Dalej trwała między nimi kłótnia. W tym czasie wydszedł do nich M. W. (3), który początkowo w ogóle nie wiedział, kto przyjechał pod jego dom. Pod maską samochodu doszło do kolejnej szarpaniny pomiędzy stronami. Cała trójka znalazła się na ziemi. M. W. pytał, co się dzieje. W odpowiedzi jeden z oskarżonych powiedział, że to jego rodzina, co całkowicie świadka zaskoczyło. W tym czasie M. U. (1) wstał z ziemi ale na leżącym na ziemi pokrzywdzonym dalej siedział W. U. (1), który go przytrzymywał kolanem i ręką. Po chwili obaj wstali. U. skarżyli się W. na to, że pokrzywdzony wraz z innymi osobami zanieczyścił ich posesję. M. U. (1) dzwonił na policję, widząc to, M. W. kazał swojemu kuzynowi wracać do domu. J. T. skarżył się, że został pobity. W. U. jeszcze raz przewrócił J. T. na ziemię. Po chwili pokrzywdzony odszedł piechotą w stronę kościoła. Obaj oskarżeni przez chwilę rozmawiali z W. po czym odjechali w tym samym kierunku.

( d. zezn. M. W., k. 98, 14, część. wyj. W. U., k. 95-96, 62, M. U., k. 96, 52-53, część. zezn. J. T., k. 96-97, 39-40)

Oskarżeni jadąc koło szkoły w D. ponownie spotkali się z idącym pieszo pokrzywdzonym. Zatrzymali się przy nim. Powiedzieli, że zabierają go do jego domu aby poskarżyć się na niego jego ojcu. Pokrzywdzony nie chciał jechać. W. U. (1) wpakował go siłą do samochodu lecz tym razem do tyłu, po czym odjechali. Jednak zamiast skręcić do domu pokrzywdzonego skręcili nad pobliski D.. W. U. (1) powiedział, że jak J. T. nie wskaże swoich wspólników, to nauczy się pływać lub stwierdził, że pokrzywdzony będzie pływał. Ta sytuacja przestraszyła J. T.. W tym czasie do oskarżonych zadzwoniła córka W. U. (1) z informacją, że pod ich posesję ponownie podjechała policja. Wtedy oskarżeni zawrócili i przyjechali z pokrzywdzonym pod własny dom.

( d. część. wyj. W. U., k. 95-96, 62, M. U., k. 96, 52-53, część. zezn. J. T., k. 96-97, 39-40)

Po przyjeździe pod posesję z samochodu wysiadł pokrzywdzony, który podszedł do policjantów skarżąc się na pobicie i pokazując im obrażenia ciała na rękach. Policjanci nie reagowali na te oskarżenia. Wysłuchali ponownych oskarżeń ze strony obu U., iż to J. T. był w grupie wandali. J. T. powiedział im, że mogą mu naskoczyć, bo tego nie zrobił. Jeden z policjantów zagroził mu mandatem. Policjanci po chwili kazali mu iść do domu.

( d. wyj. W. U., k. 95-96, 62, M. U., k. 96, 52-53, zezn. W. K., k. 99-100, 30-31, J. C., k. 100-101, 24-25, część. zezn. J. T., k. 96-97, 39-40)

Pod domem J. T. spotkał matkę, której również pokazywał obrażenia ciała, potarganą koszulę i zdarte na kolanach spodnie, po czym poszedł spać. Kiedy się obudził zorientował się, że zgubił gdzieś w nocy telefon komórkowy. Nie był w stanie określić w którym momencie zginął mu telefon. W ciągu dnia ze szczegółami opowiedział matce, co go spotkało.

( d. zezn. D. T., k. 101, 21-22 )

Na skutek kilkakrotnego użycia siły na zmianę przez W. U. (1) i M. U. (1) pokrzywdzony doznał obrażeń ciała w postaci otarcia naskórka kolana lewego z jego bolesnością, otarcia naskórka obu rąk, dolegliwości bólowych barku prawego, szyi i nosa, które naruszyły czynności narządów ciała na okres poniżej 7 dni. Otarcia naskórka kolana i dłoni obu rąk pokrzywdzony doznał na skutek przewrócenia go przez M. U. (1) pod domem M. W..

( d. opinia biegłego, k. 27, zezn. J. T., k. 96-97, 39-40 )

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił w pierwszej kolejności na podstawie relacji osób nie związanych z żadną stron postępowania, a więc w pierwszej kolejności na podstawie zeznań funkcjonariuszy policji ale także M. W. oraz innych obiektywnych dowodów w postaci opinii lekarskiej czy też materiału fotograficznego z miejsca zdarzenia. Dopiero w drugiej kolejności Sąd brał pod uwagę relacje stron, to jest oskarżonych i pokrzywdzonego.

Sąd uwzględnił w całości zwłaszcza relacje obu funkcjonariuszy policji, które są konsekwentne i wzajemnie się uzupełniające. Nie ma też żadnych podstaw do kwestionowania także prawdziwości zeznań M. W. (3) i D. T.. Dlatego też w całości sąd uznał ich relacje za wiarygodne.

Z zebranego materiału dowodowego wynika pewien paradoks. Otóż relacje obu stron są mniej więcej tylko w połowie wiarygodne. Wyjaśnienia obu oskarżonych są całkowicie wiarygodne tylko do momentu spotkania po raz pierwszy J. T. (1). Od tego momentu dalsze ich wyjaśnienia są już niewiarygodne gdyż miały na celu uniknięcie odpowiedzialności karnej. Odwrotnie jest z relacją J. T. (1). Jego wersja aż do momentu spotkania z oskarżonymi ( a nawet trochę wcześniej do momentu legitymowania przez policjantów ) jest zupełnie niewiarygodna, za to w pełni wiarygodna jest jego dalsza relacja od momentu siłowego wsadzenia do pojazdu oskarżonych. Natomiast niewiarygodna jest cała relacja złożona przez świadka M. W., który dawał fałszywe „alibi” swojemu koledze J. T..

Wszelkie możliwe poszlaki świadczą o jednym możliwym, racjonalnym scenariuszu : w „psotach” obok braci W. i innych osób wziął udział też pokrzywdzony. Zeznania policjantów w pełni potwierdzają rzetelność relacji M. U. o tym, że będąc na motocyklu widział w F. grupę sprawców zniszczeń, w której rozpoznał braci W.. Zeznania policjantów świadczą bezspornie, że J. T. był w grupie sprawców, która na widok radiowozu rozbiegła się uciekając przed policjantami. W swych zeznaniach policjanci wskazali, że J. T. musiał być albo w grupie, która się rozbiegła albo był jej na tyle blisko, że musiał tę grupę widzieć i słyszeć ( bo jak zeznali policjanci zachowywali się oni głośno ). Tymczasem J. T. (1) twierdził przed policjantami, że szedł sam i co istotne, nikogo w pobliżu nie widział ! ( d. zezn. W. K., k. 99-100, 30-31, J. C., k. 100-101, 24-25 ). Jest to bezsporny dowód, że J. T. (1) w tym momencie kłamał, a więc wniosek stąd oczywisty, ochraniał kolegów, którzy byli wraz z nim i uciekli na widok radiowozu.

Sam pokrzywdzony i świadek M. W. (2) dający mu „alibi”, utrzymywali, że tego wieczora we dwójkę spożywali alkohol u W.. Również w tej kwestii zeznania policjantów podważają tę wersję. Przed przybyciem na posesję braci W. policjanci widzieli skradającą się do domu W. postać, a potem w środku jeden z braci W. był zdyszany, co świadczyło, że tuż przed policjantami znalazł się w domu. Z kolei z informacji uzyskanej od matki braci W. wynikało, że bracia K. i A. byli wcześniej poza domem. ( d. zezn. W. K., k. 99-100, 30-31, J. C., k. 100-101, 24-25 ). Te informacje należy zestawić z informacją, którą „na gorąco” policjantom przekazał M. U., iż widział pod remizą w F. grupę młodych mężczyzn, w której rozpoznał m.in. całą trójkę braci W. : to jest M., K. i A.. ( d. zezn. W. K., k. 99-100, 30-31, J. C., k. 100-101, 24-25 ). Przecież nie sposób przypuszczać, że M. W. (2) dysponuje darem bilokacji. Nie mógł być jednocześnie w grupie kolegów pod remizą w F. i w tym samym momencie spożywać w swoim domu ( lub pod domem ) alkohol w towarzystwie samego J. T..

Co więcej, M. U. w swych wyjaśnieniach podkreślał, że tym co przekonało go o tym, iż J. T. był w tej grupie były słowa pokrzywdzonego wypowiedziane przed pierwszym zatrzymaniem : powiedział wtedy do M. U. żeby się nie ośmieszał swoimi oskarżeniami, tak samo jak ośmieszył się wcześniej jeżdżąc po okolicy na skuterku. ( d. wyj. M. U., k. 102, 53 ). Jeśli pokrzywdzony użył takich słów, to skąd wiedział, że wcześniej M. U. jeździł po okolicy nocą na motocyklu. Odpowiedź jest oczywista. Wiedział o tym stąd, że pokrzywdzony sam był w grupie mężczyzn pod remizą w F., gdy obok przejeżdżał na motorze oskarżony.

Te wszystkie okoliczności świadczą dobitnie o tym, że pokrzywdzony wraz z trójką braci W. był w dużej grupie mężczyzn ( grupa musiała być na tyle duża żeby przenieść na dużą odległość przenośną ubikację ), która spowodowała dewastację na posesji oskarżonych.

W końcu należy zauważyć, że jeden z policjantów zeznał ( podobnie jak oskarżeni ), że na ubraniu J. T. widoczne były resztki słomy, która też była rozrzucona po posesji oskarżonych. ( d. zezn. W. K., k. 100 )

Z tych względów całość zeznań M. W. (2) i relacja pokrzywdzonego do momentu pierwszego zatrzymania są nieprawdziwe.

Sąd nie ma żadnych podstaw do kwestionowania rzetelności wersji obu oskarżonych do momentu pierwszego spotkania z pokrzywdzonym. Od tego momentu ich wyjaśnienia zawierają jednak fragmenty, które są sprzeczne z relacją J. T. i dla sądu w oczywisty sposób są nieprawdziwe, gdyż służyć miały uniknięciu odpowiedzialności karnej. Dotyczy to zwłaszcza ich twierdzeń, że pokrzywdzony dwa razy z własnej woli i bez przymusu wsiadł do ich pojazdu i oskarżeni nie stosowali przy tym żadnej siły fizycznej. Dotyczy to także ich zapewnień, że nie zadawali pokrzywdzonemu żadnych ciosów. Tak samo ma się z tłumaczeniami M. U. (1), iż jego stan zdrowia uniemożliwiał mu gonienie J. T. pod posesją M. W.. Oskarżony przedstawił dla potrzeb tego postępowania zaświadczenie lekarskie wydane na żądanie, z którego wynika, że na skutek skręcenia stawu skokowego nie mógł biegać. ( d. zaświadczenie, k. 94 ). Gdyby stan jego nogi był tak poważny, jak wskazuje zaświadczenie, to przecież M. U. nie mógłby nocą jeździć po okolicy na motocyklu. Są różne sposoby i formy biegania. Owszem, na skutek dolegliwości M. U. mógłby mieć wówczas kłopot z bieganiem sprintem na pełnej prędkości, ale z urzędu sądowi wiadomo, że nawet przy bólu nogi możliwe jest swobodne truchtanie, bieg ze zredukowaną prędkością, a nawet delikatny bieg z utykaniem na jedną nogę. Żaden ze słuchanych w tej sprawie świadków nie potwierdził, żeby M. U. miał kłopoty z chodzeniem i przemieszczaniem się. W każdym razie świadek M. W. zeznał jednoznacznie, że pokrzywdzony był pod jego posesją nie tylko przytrzymywany przez obu oskarżonych ale i przewracany na ziemię. Z tych właśnie względów Sąd odrzucił jako niewiarygodną tę część wyjaśnień oskarżonych.

Nie budzi żadnych wątpliwości treść opinii biegłego opisująca obrażenia ciała. Podobnie na uwzględnienie zasługuje materiał fotograficzny z terenu posesji oskarżonych dokumentujący powstałe szkody.

Sąd zważył, co następuje :

Prokuratura zakwalifikowała czyn zarzucony obu oskarżonym kumulatywnie z art. 189 § 1 kk i art. 157 § 2 kk. Zdaniem Sądu konieczne jest jednak rozłączenie zarzutów na osobne czyny ( osobno w zakresie czynu z art. 189 § 1 kk, osobno w zakresie czynu z art. 157 § 2 kk ) i rozdzielne ich przeanalizowanie. Przemawia za tym nie tylko ten fakt, że część obrażeń ciała pokrzywdzony doznał pod posesją swojego kuzyna i w jego obecności i trudno uznawać, iż także wtedy był pozbawiony wolności ale także dlatego, że zdaniem sądu nie może być w tym przypadku mowy o skazaniu za przestępstwo z art. 189 kk.

Przestępstwo to, i słusznie traktowane jest jako bardzo poważne i dlatego kodeks przewiduje za nie karę do 10 lat pozbawienia wolności. Już na pierwszy rzut oka widać rażącą dysproporcję i dysonans poznawczy pomiędzy powszechnym odczuciem, czym jest bezprawne pozbawienie wolności, a opisanym wyżej stanem faktycznym. Czy sytuacja przedstawiona wyżej rzeczywiście stanowiła przestępstwo stypizowane w art. 189 § 1 kk, czy też jest to zbyt daleko idąca teza ? W sytuacji, gdy sąd uznał, iż J. T. musiał być w grupie wandali ( a więc zarzuty oskarżonych pod jego adresem nie były bezpodstawne ), przy przeanalizowaniu zastosowanych przez oskarżonych środków i czasu trwania „pozbawienia wolności” odpowiedź na tak zadane pytanie jest oczywista. Odnosi się wrażenie, gdy analizuje się tłumaczenia oskarżonych ( choć oni sami tego wprost nie sprecyzowali ), że uważali oni, iż działają oni zgodnie z przesłankami, które zawarte są w art. 243 § 1 kpk . Przepis ten mówi : „każdy ma prawo ująć osobę na gorącym uczynku lub w pościgu podjętym bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa, jeśli zachodzi obawa ukrycia się tej osoby lub nie można ustalić jej tożsamości.” P. jest, że J. T. nie został zatrzymany na gorącym uczynku ani w trakcie bezpośredniego pościgu ale jego zatrzymanie miało miejsce zaraz po ujawnieniu ewidentnego przestępstwa z art. 288 kk i w niedalekiej odległości od miejsca przestępstwa. Co więcej, oskarżeni mieli istotne przesłanki wskazujące na to, że J. T., to jeden ze sprawców ( ślady słomy na ubraniu, przyznanie przez niego, że widział jak wcześniej M. U. szukał na motocyklu wandali, fakt, iż oskarżeni wiedzieli, że jest to dobry kolega braci W., którzy byli widziani pod remizą przy belach słomy ). Bardzo ważnym elementem całości w tej sprawie były miejsca, do których oskarżeni przewozili zatrzymanego J. T.. Za pierwszym razem zawieźli go przecież do własnego kuzyna - M. W. i tam go puścili ! Za drugim razem zatrzymali go z początkowym zamiarem zawiezienia do domu rodzinnego i poskarżenia się jego ojcu. Dopiero po telefonie z domu zmienili zdanie i odwieźli go pod własny dom w celu oddania go w ręce policji !!! Jak można w takiej sytuacji mówić o przestępstwie „bezprawnego pozbawienia wolności.”

Owszem w czasie obu zatrzymań doszło do spowodowania u pokrzywdzonego obrażeń ciała ale będą one poniżej analizowane przy ustalaniu odpowiedzialności z art. 157 § 2 kk, a po wtóre w czasie drugiego przejazdu, gdy M. U. skręcił nad D., to W. U. rzucił do niego tekst w rodzaju : „że jeśli nie wskaże swoich wspólników, to nauczy się pływać lub stwierdził, że pokrzywdzony będzie pływał” ale przecież nie doszło do realizacji tej zapowiedzi. Wszystko wskazuje na to, że był to tylko niezbyt fortunny żart ale ściśle utrzymany w konwencji „dnia psotnego”, a taką, a nie inną konwencję narzucili oskarżonym wcześniej J. T. i jego koledzy swoim nagannym zachowaniem na posesji U..

Reasumując, jest faktem, że oskarżeni dwukrotnie ale na bardzo krótki czas „pozbawili wolności” pokrzywdzonego wrzucając go siłą do swojego pojazdu i dwukrotnie go w nim wbrew jego woli przewożąc. Formalnie wyczerpali oni tym samym znamiona występku z art. 189 § 1 kk ale omówione wyżej okoliczności wskazują, iż jedynym możliwym rozstrzygnięciem jest przyjęcie iż owo „dwukrotne pozbawienie wolności” cechowało się po prostu znikomym stopniem społecznej szkodliwości. Decydującym czynnikiem było ustalenie, iż pierwsze „pozbawienie wolności” miało na celu przewiezienie J. T. do jego kuzyna M. W., gdzie oskarżeni go zostawili, zaś drugie „pozbawienie wolności” miało na celu początkowo przewiezienie pokrzywdzonego do jego domu w celu „okazania go” jego ojcu, a zakończyło się definitywnie przekazaniem J. T. w ręce policji. Z tego powodu Sąd umorzył postępowanie o czyn opisany aktem oskarżenia z art. 189 § 1 kk na zasadzie art. 17 § 1 pkt. 3 kpk.

Z kolei w zakresie czynu opisanego w akcie oskarżenia z art. 157 § 2 kk, to jest spowodowania obrażeń ciała u pokrzywdzonego należało stwierdzić, że nie budzi wątpliwości fakt, iż obaj oskarżeni działając wspólnie i w porozumieniu takie obrażenia ciała spowodowali. Obrażenia te spowodował zarówno W. U. ( poprzez uderzanie pokrzywdzonego w samochodzie w trakcie jazdy, jak i pod posesją M. W., kiedy to oskarżony siedział na leżącym J. T., a potem spowodował jego upadek na ziemię ), jak i M. U. poprzez przewrócenie pokrzywdzonego w trakcie jego biegu pod posesją M. W., a następnie poprzez użycie siły pod samochodem oskarżonych na oczach świadka M. W.. Tym samym oskarżeni wyczerpali swoim zachowaniem znamiona występku z art. 157 § 2 kk. Analizując ich specyficzną sytuację związaną z poszukiwaniem sprawców zniszczeń dokonanych na ich szkodę, w połączeniu z faktem, iż zdaniem Sądu ich oskarżenia pod adresem pokrzywdzonego nie były bezpodstawne, daje to Sądowi prawo do stwierdzenia, że stopień społecznej szkodliwości tego czynu nie jest znaczny. Wskazuje na to także niezbyt dolegliwy charakter obrażeń ciała u pokrzywdzonego. A ponieważ obaj oskarżeni nie byli wcześniej karani ( d. karta karna, k. 46-47 ), to wskazanym jest warunkowe umorzenie wobec obu postępowania o ten czyn na okres 1 roku próby z jednoczesnym zasądzeniem od obu świadczenia pieniężnego na cel społeczny w kwocie po 400 złotych. Kwota ta adekwatna jest zarówno do możliwości finansowych obu oskarżonych, jak i do rozmiaru i charakteru obrażeń ciała doznanych przez pokrzywdzonego. W. U. (1) utrzymuje się z działalności gospodarczej, zaś M. U. (1) jest studentem na utrzymaniu W. U. (1), stać go było na poniesienie kosztów obrońcy z wyboru i w takim względzie obaj są w stanie taką niezbyt wysoką kwotę zapłacić. ( d. wyj. oskarżonych, k. 62, 52 )

Sąd zasądził od oskarżonych jedynie częściowe koszty sądowe przy uwzględnieniu zasad wynikających z treści art. 630 kpk. Na koszty te składają się ryczałt za doręczenia za postępowanie przygotowawcze i sądowe oraz opłata od warunkowego umorzenia postępowania w kwocie po 100 złotych.