Pełny tekst orzeczenia

Warszawa, dnia 25 września 2017 r.

Sygn. akt VI Ka 331/17

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie VI Wydział Karny Odwoławczy w składzie :

Przewodniczący: SSO Małgorzata Bańkowska

Sędziowie: SO Remigiusz Pawłowski (spr.)

SR del. Anna Bojarczuk

protokolant: sekretarz sądowy Monika Oleksy

przy udziale prokuratora Józefa Gacka

po rozpoznaniu dnia 25 września 2017 r. w Warszawie

sprawy M. O. syna L. i K. ur. (...) w W.

oskarżonego o przestępstwa z art. 280 § 1 kk, art. 282 kk

na skutek apelacji wniesionych przez prokuratora i obrońcę

od wyroku Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi - Północ w Warszawie

z dnia 21 grudnia 2016 r. sygn. akt IV K 47/14

zaskarżony wyrok uchyla i sprawę przekazuje Sądowi Rejonowemu dla Warszawy Pragi - Północ w Warszawie do ponownego rozpoznania.

SSO Remigiusz Pawłowski SSO Małgorzata Bańkowska SSR del. Anna Bojarczuk

Sygn. akt VI Ka 331/17

UZASADNIENIE

Apelacja Prokuratora jest zasadna i zasługuje na uwzględnienie bowiem trafnie zarzuca zaskarżonemu wyrokowi błąd w ustaleniach faktycznych poprzez ustalenie, że oskarżony popełnił dwa czyny: z art. 158§1 kk i 119§1 kw, w miejsce jednego występku z art. 280§1 kk. Ów błąd był konsekwencją obrazy art. 7 kpk poprzez dokonanie w pewnym zakresie dowolnej oceny zeznań świadków A. G. i R. M.. Biorąc pod uwagę treść rozstrzygnięcia, brzmienie art. 454§1 kpk wykluczało inne rozstrzygnięcie, niż uchylenie wyroku w zaskarżonej przez Prokuratora części i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu ze wskazaniem, że uchylenie w tym punkcie nastąpiło na niekorzyść oskarżonego.

Analizując uzasadnienie wyroku pod kątem podniesionych przez Prokuratora zarzutów należało wyodrębnić dwie kwestie, mianowicie czy zasadnie Sąd ustalił w stanie faktycznym, że do zaboru mienia doszło już po pobiciu pokrzywdzonego (k 555) oraz czy słusznie Sąd wyodrębnił dwa nie związane ze sobą zamiary oskarżonego: jeden dotyczący pobicia, dzielony ze świadkiem M. i drugi, jemu tylko właściwy zamiar zaboru rzeczy. Zgodzić się na wstępie z Sądem wypadało, że brak było dowodów na to, że zamiar dokonania kradzieży powstał wcześniej, czy to w ramach porozumienia obu napastników, czy to w ramach własnych przemyśleń oskarżonego O.. Słusznie zatem Sąd ustalił, że napastnicy na miejsce zdarzenia przyjechali wyłącznie z zamiarem pobicia pokrzywdzonego, niezależnie od tego kto i dlaczego kazał im to uczynić.

Ustalenia faktyczne poczynione przez Sąd Rejonowy są jednoznaczne (k 555) i wynika z nich, że M. O. przejrzał kieszenie pokrzywdzonego i zabrał mu telefon już po pobiciu, a zatem na etapie na jakim przemoc nie była już stosowana. Takiemu ustaleniu przeczy istotna część materiału dowodowego, w postaci zasadniczej większości zeznań pokrzywdzonego, jak również niektórych wypowiedzi świadka M.. W jednym z pierwszych przesłuchań G. stwierdził (k 32): „następnie M. O. zaczął mi przeglądać kieszenie, jaki wisiały mi nogi i zabrał telefon komórkowy (...) Gdy oni przestali mnie bić na chwilę, to udało mi się podnieść i uciec”. Już ten fragment wskazuje, że zaprzestanie bicia było momentem, w którym pokrzywdzony uwolnił się od agresji napastników, a zatem wnioskować z niego można, że stosowanie przez sprawców przemocy trwało do samego końca zajścia.

Dalej (k 39) pokrzywdzony zeznał: „potem oni we dwóch przeszli do mnie leżącego do ogródka i M. O. grzebał mi po kieszeniach (...)”. Fragment ten cytuje również Sąd Rejonowy w uzasadnieniu (k 561), nie dostrzegając, że jest to niedokończone, wyrwane z kontekstu zdanie, które w dalszej części brzmi: „(...) a R. trzymał mnie za ręce, uniemożliwiając mi jakiekolwiek ruchy. Mi się wydaje, że R. mnie trzymał za ręce w tym celu, żeby umożliwić O. przeszukanie moich kieszeni. Potem O. wyjął mi z kieszeni telefon i zabrał go. Potem, jak on mi zabrał telefon, to ja dostałem jeszcze od nich parę uderzeń pięściami i rurką. Ja powiedziałem wtedy, żeby mnie puścili, to będę się z nimi bił. Oni mnie wtedy puścili, a ja zacząłem uciekać”. Właściwie zacytowany i poddany analizie fragment zeznań pokrzywdzonego jednoznacznie wskazuje, jaki był przebieg zdarzeń, w szczególności, że agresja fizyczna wobec niego była stosowana również po tym, jak doszło do zaboru telefonu. Rację miał zatem Prokurator zarzucając w apelacji, że Sąd nie oddał całości przebiegu zdarzenia i nie dość szczegółowo odtworzył jego przebieg, co mogło mieć wpływ na treść rozstrzygnięcia.

W kolejnym przesłuchaniu pokrzywdzony dał kolejny dowód na odmienny od ustalonego przez Sąd pierwszej instancji stan faktyczny. Zeznał (k 85): „ja w życiu nie dałbym zabrać sobie telefonu, jakby mnie ktoś nie trzymał”, a dalej (k 86): „ja musiałem być trzymany za ręce, bo inaczej uniemożliwiłbym zabranie mi tego telefonu”. Wypowiedzi te również wskazują na to, że przemoc w postaci przytrzymywania rąk pokrzywdzonego była stosowana do samego końca zajścia i bezpośrednio po jej ustąpieniu pokrzywdzony uciekł. Z tych słów wynika, że nie mogło być tak, by oskarżony przeszukał kieszenie G. i zabrał mu telefon w momencie, gdy ten miał nieskrępowane możliwości ucieczki. Sąd Rejonowy nie od odniósł się do powyższego dowodu, bowiem w ogóle go na rozprawie nie ujawnił. Z protokołu rozprawy wynika, że świadkowi odczytano jedynie kartę 87 (k 242).

Faktem jest, że na rozprawie zeznania pokrzywdzonego nie były już tak jednoznaczne, bowiem świadek zeznał, że „po tym, jak go pobili, oni zabrali mu wtedy telefon” (k 238). Gdy jednak odczytano mu kartę 39, potwierdził te zeznania i dodał: „ja cały czas usiłowałem się wyrwać, wiem że miałem uniemożliwione ruchy” (k 241). Sąd tej wątpliwości nie usunął i przyjął wersję zdecydowanie mniej pewnie osadzoną w materiale dowodowym.

Również zeznania świadka M. wskazywały, że do przeszukania kieszeni pokrzywdzonego doszło w trakcie bicia, a nie po jego zakończeniu. W postępowaniu przygotowawczym świadek zeznał (k 33): „ja dołączyłem do tego bicia. Biłem go ręką po tułowiu. W międzyczasie F. przefiskał, czyli przeszukał mu kieszenie i zabrał mu telefon”. Zdaniem Sądu Okręgowego ze zwrotu „w międzyczasie” można wnioskować, że owo przeszukiwanie kieszeni miało miejsce podczas stosowania wobec pokrzywdzonego przemocy, a nie po jej zakończeniu. Warto podkreślić, że Sąd Rejonowy tym zeznaniom w uzasadnieniu dał wiarę, lecz nie wyciągnął z nich właściwych wniosków. Przed Sądem świadek co prawda potwierdził cytowane wyżej zeznania (k 268-269), lecz jednocześnie zaprzeczył, by oskarżony przytrzymywał pokrzywdzonemu ręce. Dodał, że nie pamięta, by miało miejsce przeszukanie kieszeni. Te zeznania nie były zatem przydatne, do ustalenia dokładnego przebiegu zdarzenia.

Jedynym dowodem, który jednoznacznie wskazywał na fakt, że do kradzieży doszło już po pobiciu były zeznania matki pokrzywdzonego, która stwierdziła, że (k 263) „to było już po pobiciu, już po pobiciu obszukali mu kieszenie”. Biorąc jednak pod uwagę jej stan psychiczny, o którym sama świadek mówiła, oraz okoliczności utrudniające obserwację, jak choćby dynamika zdarzenia i dzielącą odległość, jej relacja w konfrontacji z zeznaniami pokrzywdzonego musi przedstawiać niższą wartość dowodową, niż relacja jej syna, który z oczywistych względów wiedział lepiej, jaki był dokładny przebieg zajścia.

Reasumując, Sąd Okręgowy podzielił argumenty autora pierwszej z omawianych apelacji, co do błędu w ustaleniach faktycznych, odnośnie przebiegu zajścia, co nie musiało jeszcze skutkować uchyleniem wyroku. Sąd podzielił bowiem argumenty, zawarte w cytowanym orzecznictwie o jednoczesności i powiązaniu zamiaru stosowania przemocy i zaboru mienia. Mogło bowiem być tak, że oba zamiary funkcjonowały jednocześnie i były realizowane niezależnie od siebie. Oskarżony mógł chcieć pobić pokrzywdzonego i jednocześnie go okraść, a w sytuacji, gdyby przemoc nie była środkiem do uzyskania władztwa nad przedmiotem zaboru, należałoby podzielić argumenty Sądu Rejonowego i uznać, że przyjęta kwalifikacja prawna i podział zarzutu na dwa czyny zabronione były uprawnione. Sąd Okręgowy jednak do takiego wniosku nie doszedł. Tak bowiem jak różne wnioski można było wyciągać z faktu zadawania pokrzywdzonemu uderzeń pięścią, czy rurką, tak przytrzymywanie za ręce miało jednoznaczny sens. Biorąc pod uwagę, że pokrzywdzony przez cały czas zajścia leżał na plecach, z nogami przewieszonymi przez barierkę i miał wielce utrudnione ruchy, nie można przyjąć by bicie go było w jakikolwiek sposób utrudnione. W szczególności pokrzywdzony nie uchylał się, nie blokował uderzeń, nie kontrował ciosów. Napastnicy mogli go zatem bić bez żadnych ograniczeń. Inaczej rzecz się miała z przeszukiwaniem kieszeni i dokonaniem zaboru telefonu. Tu niewielki nakład sił pokrzywdzonego pozwalał zablokować działania oskarżonego i udaremniał kradzież telefonu. Jak sam G. przyznał, nigdy nie pozwoliłby sobie zabrać go, gdyby nie przytrzymywanie rąk, które jednocześnie niewątpliwie stanowiło stosowanie przemocy, w rozumieniu art. 280§1 kk. W ocenie Sądu oba zamiary były powiązane, a niektóre z agresywnych zachowań napastników służyły do dokonania zaboru mienia, co stanowi wyczerpanie znamion występku rozboju w podstawowej postaci.

Apelacja obrońcy jedynie w części zasługiwała na uwzględnienie, o czym w dalszej części. Przede wszystkim jednak opierała się na zarzucie obrazy art. 7 kpk poprzez obdarzenie wiarą zeznań G. i M., zaś odmowę wiary wyjaśnieniom oskarżonego, co skutkowało błędnym ustaleniem faktycznym, co do wszystkich trzech przypisanych M. O. czynów. Obrońca słusznie przytoczył kryteria oceny, jakim winien podlegać dowód z tzw. pomówienia, lecz przystawiając je do rzeczonej sprawy wyciągnął z nich nieprawidłowe wnioski. Przede wszystkim relację pokrzywdzonego trudno uznać jednak za typowy dowód z pomówienia, bowiem nie jest on w relacjonowanym przestępstwie ani współsprawcą, ani osobą współdziałającą.

Rację ma obrońca wskazując, że czas jaki upłynął od zdarzenia do złożenia pierwszych zeznań sprzyjał „uknuciu intrygi”. Jest to jeden z elementów pozwalających w tego typu sprawach ocenić spontaniczność składanych zeznań. Jednak analizując tę konkretną sprawę trudno przyjąć, że świadkowie od 13 lat umawiali się, że złożą obciążające oskarżonego zeznania. Należy zwrócić uwagę, że historia pojawiła się niejako przy okazji relacji G. na temat aktywności M. w procederze obrotu środkami odurzającymi. Świadek poruszył ten wątek opisując, w jakich okolicznościach poznał M., stąd choćby w pierwszych zeznaniach brak odniesień do występku z art. 282 kk. Warto zauważyć, że w relacjach obu świadków pojawia się szereg niejasności, sprzeczności, które choć nie dyskwalifikują ich, pod względem wiarygodności, to jednocześnie przeczą tezie o umówionej zawczasu wersji zeznań. Oczywistym jest, że gdyby między tymi świadkami doszło do porozumienia, ich wersje byłyby bardziej kompatybilne.

A. G. w swoich zeznaniach obciążał szereg osób i odnosił się do funkcjonowania zorganizowanych grup przestępczych, w tym tzw. grupy szkatułowej, do której sam miał należeć, co oznacza, że musiał się liczyć z możliwymi reperkusjami ze strony pomawianych przestępców. Oczywiste są procesowe oczekiwania tych świadków w postaci zastosowania przepisów tzw. małego świadka koronnego, a jednocześnie ryzyko związane z ewentualnym podważeniem ich wiarygodności. Brak w takich okolicznościach racjonalnych argumentów za obroną tezy, że mając możliwość ujawnienia informacji o tak poważnych kwestiach, jak udział w obrocie środkami odurzającymi w hurtowych ilościach, ryzykowaliby owoce tej współpracy przez generowanie fikcyjnej historii o jednym z obciążanych przestępców. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że przestępstwa, jakich według relacji G. miał się dopuścić O. były daleko poważniejsze, niż zarzucone występki z art. 280§1 kk i 282 kk, co widać choćby w zarzutach apelacji, zmierzających do zmiany kwalifikacji prawnej czynu na wypadek mniejszej wagi. W ocenie Sądu Okręgowego, po 13-tu latach pokrzywdzony mógł teoretycznie powiedzieć cokolwiek chciał, gdyby chciał rzeczywiście zeznać nieprawdę. Mógł przedstawić oskarżonego w dużo gorszych barwach, a okoliczności czynu wykreować mocniej na jego niekorzyść. Obrażenia ciała, jakich mógł doznać były nieweryfikowalne, a zatem mógł w drodze tej „intrygi” powstać opis brutalnego rozboju. Zgodzić się bowiem należy ze zdaniem obrońcy, że skoro pokrzywdzony z M. mieli dość czasu, by obmyślić i ustalić szczegóły pomówienia, to ich historia mogła mieć dowolny kształt.

Tezie, iż relacja przedstawiona przez pokrzywdzonego, jego matkę i M. nie została wymyślona idą w sukurs również inne okoliczności. Warto zwrócić uwagę na zachowanie J. G. podczas pierwszego przesłuchania. Sąd nie podziela zarzutu, że było ono ogólnikowe i pozbawione konkretów, gdyż w rzeczywistości w ogóle do niego nie doszło. Świadek wskazała, że z uwagi na zły stan zdrowia i obawę przed sprawcami nie chce na temat zajścia zeznawać. Jedyny płynący z tego przesłuchania wniosek wskazywał, że mogła być ona świadkiem zdarzenia, którego postępowanie dotyczyło. Taka postawa świadka przeczy stawianej w apelacji tezie, bowiem gdyby matka pokrzywdzonego nie widziała rzeczonego zdarzenia, lub gdyby uczestniczyła w „spisku”, to jej zachowanie było by inne. Powstaje przy tym pytanie, w jakim celu pokrzywdzony poza swoją matką, wskazałby K., B. i Z., jako świadków zdarzenia, jeśli relacjonowałby fikcyjne zdarzenie ?. Po co generowałby realnie istniejące źródła dowodowe, gwarantujące w razie ich przeprowadzenia podważenie jego wiarygodności ?. Oczywiste jest, że większa ilość świadków zmuszała do powiększenia grona osób wtajemniczonych, jak również większe ryzyko niepowodzenia. Z zeznań K. nie wynika, by pokrzywdzony proponował mu złożenie zeznań określonej treści, a zatem można przyjąć, że G. wskazując wymienione osoby, jako świadków zajścia liczył na pozyskanie od nich zeznań zbieżnych z własną relacją, jako odpowiadającą prawdzie. W tym miejscu dodać warto, że matka pokrzywdzonego (k 263) przed Sądem potwierdziła, że gdy podjechał samochód, syn był na dworze z kolegami z podwórka, a do takich właśnie należeli wymienieni świadkowie.

Z powyższych względów Sąd Okręgowy nie podzielił zarzutu apelacji obrońcy wskazującego na wadliwą ocenę zeznań osobowych źródeł dowodowych i błędne ustalenie, iż świadkowie oskarżenia relacjonowali rzeczywiste zdarzenie, nie zaś stworzyli nieprawdziwą historię na potrzeby innego, dotyczącego ich bezpośrednio postępowania karnego. Nie zasługiwał również na akceptację zarzut błędu braku w postaci oddalenia wniosku dowodowego o przesłuchanie świadka B., którego jedyny związek ze sprawą stanowiła znajomość z pokrzywdzonym i zamieszkiwanie na jednym osiedlu. Zważywszy na miejsce zamieszkania można bez trudu wyobrazić sobie analogiczną potrzebę przesłuchania właściwie dowolnej ilości innych osób, dotąd w procesie nie występujących, co w oczywisty sposób zmierzałoby do przewlekłości postępowania. Jak słusznie zauważył Sąd Rejonowy, brak jakiejkolwiek podstawy do przyjęcia, że wskazana osoba posiada wiedzę istotną dla rzeczonego postępowania, a w szczególności, by była świadkiem zdarzenia.

Rację natomiast Sąd Okręgowy przyznał apelacji obrońcy w tej części, w jakiej zarzucała obrazę art. 7 kpk przy ocenie zeznań pokrzywdzonego złożonych co do okoliczności czynu z art. 282 kk. Porównanie treści prezentowanych przez świadka w postępowaniu przygotowawczym (k 40) i przed Sądem (k 239), gdzie świadek zeznał, że „oskarżony już mu wtedy nie groził, ale wiedział, że jak mu nie odda tego, to będą dalsze konsekwencje”. Po odczytaniu pierwszej relacji potwierdził ją, dodając że nie pamięta, ale na pewno coś oskarżony do niego powiedział. W ocenie Sądu Okręgowego, pomiędzy ustną groźbą ewidentnego użycia przemocy, a zachowaniem wskazującym na to, że w razie niewypełnienia żądania napastnika będą pokrzywdzonemu grozić konsekwencje (k 560) zachodzi istotna różnica i nie sposób bez rozwinięcia tego wątku i pogłębienia przesłuchania świadka ustalić stanu faktycznego, a już z pewnością nie można uznać zeznań świadka w tym zakresie za konsekwentne i spójne.

W ocenie Sądu Okręgowego refleksję winien budzić sam fakt pojawienia się rzeczonej sprzeczności, mając na uwadze kalendarz przeprowadzanych czynności procesowych. Przyjęte jest za logiczne rozumowanie, że co do zasady zeznania złożone bezpośrednio po zdarzeniu mają większy walor dowodowy, niż te składane później, szczególnie po dłuższym upływie czasu. Ludzki umysł dokładniej i wiarygodniej odtwarza zdarzenia im mniej upłynęło od nich czasu. Przyjmując taką regułę interpretacyjną zwykle wyższym walorem wiarygodności obdarza się relacje składane wcześniej, niż te prezentowane później. W rzeczywistości procesowej zwykle są to dowody pozyskane w postępowaniu przygotowawczym, a potem w postępowaniu sądowym. W omawianej sprawie ta zasada nie ma jednak zastosowania, bowiem nie ma istotnej różnicy w tym, czy zeznania były składane trzynaście, czy piętnaście lat po zdarzeniu. Przeciwnie, można bronić tezy, że zeznania złożone później mogą być dokładniejsze, bowiem opierają się również na wspomnieniach odtworzonych w poprzednim przesłuchaniu. Warto również podjąć starania do wyjaśnienia przyczyny, dla której upływ dwóch lat poczynił zmiany w pamięci świadka, gdy wcześniej upływ trzynastu lat nie miał takiego znaczenia. Pamiętając, że ustalenie, czy padła groźba „bycia rozjebanym”, czy groźba miała charakter konkludentny, czy może poczucie zagrożenia było jedynie następstwem doświadczeń z poprzedniego dnia rzutuje na ustalenie znamion występku z art. 282 kk, należy do zeznań świadka, a szczególnie zawartych w nich rozbieżności podchodzić z wielką ostrożnością i wnikliwością, również pamiętając w jakich okolicznościach były one składane. Ponieważ w zakresie czynu z art. 282 kk, dla wyjaśnienia powyższych okoliczności konieczne jest przeprowadzenie postępowania w całości, jak również siłą rzeczy dowody te mają charakter dowodów „co do istoty”, Sąd zgodnie z art. 452 kpk w brzmieniu sprzed 1 lipca 2015r. (art. 36 ust 2 ustawy z dnia 27 września 2013r. o zmianie ustawy Kodeks postępowania karnego oraz niektórych innych ustaw) uchylił wyrok również w tej części podkreślając, że w tym zakresie uchylenie nastąpiło na korzyść oskarżonego. Wobec przedwczesności, zarzut obrazy prawa materialnego, w postaci niezastosowania wypadku mniejszej wagi Sąd pozostawił bez rozpoznania.

Rozpoznając sprawę ponownie Sąd Rejonowy przesłucha oskarżonego i pokrzywdzonego, zaś inne dowody przeprowadzi według własnego uznania. Sąd pierwszej instancji nie jest związany czynioną wyżej oceną materiału dowodowego, jednak powyższe rozważania winien mieć na uwadze i oceniając materiał dowody zastosować się do wymogów art. 7 kpk, pamiętając jednocześnie, że podstawą wyrokowania jest całokształt zgromadzonego materiału dowodowego, który jednak musi być w formie prawem przewidzianej wprowadzony do procesu.