Pełny tekst orzeczenia

  Sygn. akt II K 1210/16

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

  Dnia 17 stycznia 2018 r.

  Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ w Gdańsku w Wydziale II Karnym

  w składzie następującym:

Przewodniczący: SSR Andrzej Haliński

Protokolant: sekr. sąd. Karolina Zubrzycka

w obecności Prokuratora Prokuratury Rejonowej G.-O. w G. – nie stawił się zawiadomiony prawidłowo

po rozpoznaniu na rozprawie w dniach 13 kwietnia, 05 października, 29 listopada 2017 r., 11 stycznia 2018 r.

sprawy:

T. S., syna K. i M. z domu S., urodzonego w dniu (...) w S.

oskarżonego o to, że:

w dniu 11 sierpnia 2016 roku w G. dokonał uszkodzenia ciała E. Ł. poprzez uderzenia pięścią i otwartą dłonią w twarz, co spowodowało u w/w złamanie kości nosa i bolesności głowy w okolicy ciemieniowej prawej, naruszając czynności narządu oddychania oraz rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż siedem dni

tj. o przestępstwo z art. 157 § 2 kk

I.  uniewinnia oskarżonego T. S. od popełnienia zarzucanego mu w akcie oskarżenia czynu;

II.  na podstawie art. 626 § 1 kpk, art. 632 pkt 2 kpk kosztami procesu obciąża Skarb Państwa.

UZASADNIENIE

Sąd w oparciu o zgromadzony w sprawie i ujawniony w toku przewodu sądowego materiał dowodowy ustalił następujący stan faktyczny:

T. S. i E. Ł. od kilku lat pozostają w związku konkubenckim. Mają z tego związku syna T., ponadto E. Ł. posiada dwóch synów J. i R. z poprzedniego związku, zamieszkują oni z nią, zaś T. S. uczestniczył w opiece nad nimi i w ich utrzymaniu. E. Ł. wraz z dziećmi często przebywała w mieszkaniu T. S. położonym w G. przy ul. (...). W związku wyżej wymienionych od samego początku dochodziło do nieporozumień i kłótni związanych w szczególności z zazdrością obojga partnerów i ich wzajemnymi podejrzeniami o utrzymywanie bliskich kontaktów z innymi osobami. W związku z takimi sytuacjami w okresie od maja 2014 r. do lipca 2016 r. na miejsce sześciokrotnie byli wzywani, celem podjęcia interwencji, funkcjonariusze Policji, których wzywali zarówno T. S., zgłaszający wówczas demolowanie jego mieszkania przez E. Ł. bądź awanturę domową, jak i E. Ł., zgłaszającą awanturę domową oraz niewpuszczenie jej przez partnera do mieszkania.

W dniu 11 sierpnia 2016 r. E. Ł. wraz ze wszystkimi trzema synami przebywała w mieszkaniu T. S. pod wskazanym wyżej adresem, w mieszkaniu przebywał wówczas również T. S.. W godzinach wieczornych zaczęło dochodzić pomiędzy nimi do nieporozumień, które eskalowały. Ich pierwotną przyczyną było to, iż E. Ł. odkryła w telefonie T. S. prywatny numer telefonu do jego koleżanki z pracy, zaczęli się kłócić na tym tle i wzajemnie wypominać sobie kwestie związane z kontaktami z osobami przeciwnej płci. W pewnym momencie E. Ł. zabrała telefon komórkowy T. S., chcąc wykasować z jego pamięci kontakty do innych kobiet. T. S. starał się odzyskać swój telefon, zaś E. Ł. nie chciała go oddać, doszło pomiędzy nimi do szarpaniny i przepychania się oraz coraz poważniejszej kłótni, jej świadkami byli synowie E. Ł.. T. S. po pewnym czasie udało się odzyskać telefon i wraz z nim zamknął się w łazience, jednakże E. Ł. wzięła z kuchni nóż, przy pomocy którego otworzyła z zewnątrz drzwi łazienki. (...) zaczęli szarpać drzwiami od łazienki, ostatecznie T. S. wyszedł z łazienki i wymienieni kontynuowali kłótnię. W jej trakcie E. Ł. zaczęła ciąć noże ubrania należące do T. S.. Ten ostatni w tym czasie usiłował zadzwonić po Policję, następnie zabierając klucze do mieszkania, tablet i telefon wyszedł z mieszkania i w dalszym ciągu starał się wezwać Policję z klatki schodowej, w tym czasie widziała go wychodząca na spacer z psem sąsiadka Z. M., która wcześniej słyszała odgłosy awantury dochodzące z mieszkania T. S.. Próby wezwania Policji przez T. S. były bezskuteczne. Po chwili T. S. spotkał swojego sąsiada M. B. – ten ostatni wraz z żoną również słyszeli wcześniej odgłosy awantury dochodzące z mieszkania T. S., zastanawiali się nawet nad wezwaniem Policji, jednakże M. B. najpierw zdecydował się pójść na klatkę schodową celem ustalenia, co się dzieje, i tam spotkał T. S.. T. S. poinformował sąsiada, że pokłócił się ze swoją partnerką oraz że ta niszczyła jego rzeczy. Na prośbę T. S. M. B. z telefonu swojej żony wezwał Policję na interwencję, tym razem zgłoszenie zostało przyjęte.

Około godz. 22:10 na miejscu zjawili się funkcjonariusze Policji w osobach T. B. i A. B.. T. S. najpierw oczekiwał na przyjazd Policji na klatce schodowej, jednakże następnie udał się z powrotem do swojego mieszkania. W tym czasie E. Ł. spakowała siebie i dzieci oraz wraz z nimi opuściła mieszkanie, wzywając wcześniej taksówkę. W momencie przyjazdu funkcjonariuszy Policji E. Ł. wychodząc już z klatki schodowej podeszła do funkcjonariuszy i zgłosiła im, że T. S. znęca się nad nią oraz jej synem J. fizycznie i psychicznie, zaś w tym dniu kilkukrotnie uderzył ją w twarz, szarpał za ręce oraz odepchnął jej dziecko, które stanęło w jej obronie. Żaden z funkcjonariuszy Policji nie zauważył, aby E. Ł. miała w tym momencie jakiekolwiek obrażenia ciała. Wcześniej idącą na klatce schodowej E. Ł. widziała wracającą ze spaceru Z. M., która również nie widziała u niej żadnych obrażeń ciała, natomiast E. Ł. poinformowała ją, że pokłóciła się wcześniej z T. S. i ten ją uderzył. Po chwili funkcjonariusze Policji udali się do mieszkania, T. S. przedstawił im swoją wersję zdarzenia wskazując, że to E. Ł. była prowodyrem kłótni i stroną agresywną, w tym pokazał funkcjonariuszom swoją odzież pociętą wcześniej przez E. Ł..

Funkcjonariusze Policji w związku z informacjami uzyskanymi od E. Ł. dokonali zatrzymania osoby T. S. z uwagi na podejrzenie popełnienia przestępstwa kwalifikowanego z art. 207 § 1 kk. Z kolei E. Ł. nie zgłaszała potrzeby udzielenia jej pomocy lekarskiej i wraz z dziećmi pojechała taksówką do mieszkania swoje matki, zaś następnie udała się do siedziby Komisariatu V Policji w G., gdzie złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znęcania się nad jej osobą przez T. S..

W dniu 12 sierpnia 2016 r. E. Ł. udała się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego (...) Podmiotu Leczniczego w G., gdzie w trakcie badań lekarskich stwierdzono u niej powierzchowny uraz głowy ze złamaniem kości nosa z obrzękiem i bolesnością palpacyjną nosa oraz bolesność głowy w okolicy ciemieniowej prawej, obrażenia te skutkowały u niej naruszeniem czynności narządu oddychania oraz rozstrojem zdrowia trwającym nie dłużej niż siedem dni.

/Dowód: częściowo wyjaśnienia oskarżonego T. S. k. 35-35v., 106-107; częściowo zeznania świadka E. Ł. k. 6v.-8, 15v., 61, 107-109; zeznania świadka Z. M. k. 12v.-13v., 110-111; zeznania świadka M. B. k. 46v., 111; zeznania świadka T. B. k. 48v., 109-110; zeznania świadka A. B. k. 153-154; zeznania świadka J. R. k. 159-160; częściowo zeznania świadka R. R. (2) k. 161-162; notatki urzędowe k. 3, 42; protokół zatrzymania osoby T. S. k. 4; dokumentacja medyczna k. 17-19; opinia sądowo-lekarska k. 27-29, 140/

Prokurator Prokuratury Rejonowej G.-O. w G. oskarżył T. S. o to, że w dniu 11 sierpnia 2016 roku w G. dokonał uszkodzenia ciała E. Ł. poprzez uderzenia pięścią i otwartą dłonią w twarz, co spowodowało u w/w złamanie kości nosa i bolesności głowy w okolicy ciemieniowej prawej, naruszając czynności narządu oddychania oraz rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż siedem dni, tj. o przestępstwo z art. 157 § 2 kk.

/Akt oskarżenia k. 72-74/

Oskarżony T. S. jest rozwiedziony, ma jedno dziecko, uczestniczy w utrzymaniu jego oraz trojga innych dzieci (dwóch dzieci pokrzywdzonej z jej poprzedniego związku oraz dziecka swojej byłej żony). Posiada wykształcenie średnie, nie ma wyuczonego zawodu, w toku postępowania pracował w zakładach mięsnych z wynagrodzeniem 3.000 zł netto miesięcznie, nie osiąga innych dochodów, nie posiada majątku, w 2015 r. osiągnął łączny dochód w wysokości 52.462,77 zł. Jego stan zdrowia jest dobry, nie leczył się psychiatrycznie ani odwykowo, nie deklaruje uzależnień. T. S. nie był dotychczas karany.

/Dowód: dane o oskarżonym k. 106; informacja o dochodach oskarżonego k. 123-124; dane o karalności k. 166/

Oskarżony T. S., przesłuchany w toku postępowania przygotowawczego, nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że nie pobił swojej partnerki E. Ł.. Przyznał natomiast, że w dniu 11 sierpnia 2016 r. około godz. 22:00 w jego mieszkaniu wybuchła pomiędzy nimi awantura wszczęta przez E., były przy tym obecne dzieci – dwoje dzieci E. z poprzedniego związku oraz ich syn. Wskazał, że awantura rozpoczęła się od pytań E. o to, dlaczego ma prywatny numer do koleżanki z pracy, jego partnerka zachowywała się agresywnie, krzyczała i odpychała go, zaczęła kasować dane z jego telefonu, a gdy chciał go jej odebrać, to szarpała go i odpychała oraz nie chciała mu oddać telefonu, zaś gdy udało mu się go jej odebrać, to ona wzięła nóż kuchenny ze stojaka, ale jego zdaniem nie chciała mu nim zrobić krzywdy, nie wie, dlaczego go wzięła. Dodał, że wtedy on z telefonem zamknął się w łazience, jednak E. otworzyła drzwi łazienki od zewnętrznej strony, on uciekł wtedy do pokoju, w którym były dzieci, i zadzwonił po Policję, E. w tym czasie coś krzyczała. Oskarżony wyjaśnił, że następnie jego partnerka zaczęła ciąć nożem jego ubrania i zniszczyła mu wiele ubrań, on wyrwał jej z ręki nóż, zabrał klucze od mieszkania i tablet oraz wyszedł z tymi rzeczami z mieszkania i poszedł do sąsiada M. spod numeru (...), któremu powiedział o awanturze z E., zostawił u niego wymienione rzeczy i wyszedł na klatkę schodową czekając na przyjazd Policji, wrócił jednak do mieszkania, zaś E. w tym czasie spakowała siebie i dzieci, zamówiła taksówkę i wyszła z domu, zaś jak wyjrzał przez okno, to zobaczył stojącą taksówkę oraz E. rozmawiającą z policjantami. Stwierdził, że zszedł na dół, żeby wyjaśnić sytuację, z jednym z policjantów poszedł do mieszkania i pokazał mu pocięte przez E. ubrania, E. w tym czasie została na dole z drugim policjantem, po czym zamknął mieszkanie i zszedł na dół, został zatrzymany w związku z tym, że znęca się nad E. fizycznie i psychicznie, czemu zaprzeczył, wskazując, że jedynie raz jakieś dwa miesiące wcześniej uderzył E. z otwartej dłoni w twarz, bo wróciła do domu z „malinkami” na szyi. Oskarżony wskazał, że nie złamał partnerce nosa i to ona w wyniku szału, w jaki wpadła, sama zrobiła sobie krzywdę i jej twarz wyglądała tak, jakby ktoś ją pobił. Dodał, że podczas ich wspólnego zamieszkiwała często były awantury wszczynane przez E. i zgłaszał to Policji, mimo to był z nią nadal, gdyż zależało mu na niej i na dzieciach. Oskarżony opisał również inne zdarzenia, nie mające związku ze zdarzeniem objętym zarzutem, oraz podkreślił, że w dniu zdarzenia E. przy policjantach poprawiała makijaż i nie miała żadnych śladów pobicia na twarzy, ponadto była pod wpływem alkoholu, gdyż wcześniej wypiła pół butelki M..

Na rozprawie oskarżony T. S. ponownie nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia zbliżone do poprzednich. Podkreślił, że podczas awantury domowej to on wezwał Policję, jednakże ci powiedzieli, że nie przyjadą i przyjechali dopiero wtedy, jak na jego prośbę zadzwonił sąsiad, wcześniej zabrał z domu telefon i tablet, który już był roztrzaskany, i wyszedł z domu siłą, bo drzwi były zamknięte na klucz, zaniósł te rzeczy do sąsiada. Stwierdził, że gdy przyjechała Policja, to E. Ł. była już z dziećmi w taksówce, ale wyszła do Policji i on też wyszedł z domu do Policji, po czym został zatrzymany. Dodał, że E. Ł. była wtedy w domu, bo pakowała swoje rzeczy, których nie zdążyła zabrać, i nie miała uszkodzonego ciała, co mogą zeznać policjanci, którzy byli przy interwencji. Zaprzeczył, aby podczas tej awantury domowej stosował przemoc wobec pokrzywdzonej, wyszedłem tylko siłą z domu, bo drzwi były zamknięte, zaś pokrzywdzona zawsze tak robi, że ucieka z domu. Nie był w stanie wytłumaczyć, jak to się stało, że u pokrzywdzonej stwierdzono następnego dnia złamanie nosa, nie chciał się wypowiadać w tej kwestii. Dodał, że Policja przyjechała po około 20-30 minutach od zadzwonienia na Policję, zaś policjanci wiedzieli, że to on wezwał Policję, zrobił to, bo nie potrafił sobie poradzić z E., z jej furią, i takie sytuacje powtarzają się co jakiś czas. Oskarżony podtrzymał swoje wcześniejsze wyjaśnienia.

/Dowód: wyjaśnienia oskarżonego T. S. k. 35-35v., 106-107/

Sąd zważył, co następuje:

W ocenie Sądu analiza zgromadzonego w sprawie i ujawnionego w trakcie przewodu sądowego materiału dowodowego nie pozwala na dokonanie pewnego i jednoznacznego ustalenia, aby oskarżony T. S. dopuścił się popełnienia zarzucanego mu czynu. Konsekwencją takiego wniosku Sądu było wydanie wyroku uniewinniającego w odniesieniu do zarzutu postawionego oskarżonemu.

Do powyższego stanowiska Sąd doszedł po analizie całokształtu zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego. Sąd miał na uwadze wyjaśnienia oskarżonego T. S., aczkolwiek, ze wskazanych dalej względów, w pewnym zakresie ich wiarygodność może budzić wątpliwości, jednakże w zakresie dotyczącym zagadnień najistotniejszych dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy, związanych bezpośrednio z zarzutem mu postawionym, Sąd nie znalazł wystarczających podstaw do podważenia wiarygodności wyjaśnień złożonych przez nieprzyznającego się do winy oskarżonego. Sąd uwzględnił również zeznania świadków będących funkcjonariuszami Policji, którzy w dacie wskazanej w zarzucie podjęli interwencję pod adresem zamieszkania oskarżonego, tj. T. B. i A. B., przy czym ich wiarygodność nie budziła wątpliwości Sądu. Podobnie należy ocenić zeznania świadków będących sąsiadami oskarżonego, tj. Z. M. i M. B., które również stanowiły w związku z tym podstawę poczynionych przez Sąd ustaleń faktycznych. Ze wskazanych dalej względów szereg wątpliwości, i to także w kwestiach istotnych dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy, budzi wiarygodność zeznań pokrzywdzonej E. Ł., co miało kluczowe znaczenie dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy. Ta ostatnia okoliczność rzutowała również na ocenę niektórych kwestii podanych przez świadków J. R. i w szczególności R. R. (2), tj. małoletnich synów pokrzywdzonej, albowiem po części podawali oni okoliczności przekazane im przez pokrzywdzoną, aczkolwiek zdaniem Sądu w przeważającym zakresie zeznania wymienionych małoletnich świadków należy uznać za wiarygodne.

Sąd opierał ustalenia faktyczne także na dowodach dokumentarnych. Wszystkie dokumenty należało uznać za pełnowartościowy materiał dowodowy, nie budziły one bowiem wątpliwości co do ich autentyczności i zostały sporządzone przez uprawnione do tego osoby. Znaczenie poszczególnych dowodów dokumentarnych dla rozstrzygnięcia sprawy zostanie omówione w dalszych częściach niniejszego uzasadnienia. Spośród nich należy zwrócić uwagę przede wszystkim na treść notatek urzędowych dotyczących przebiegu interwencji Policji podjętych pod adresem oskarżonego w dacie wskazanej w zarzucie oraz wcześniej, a także dokumenty w postaci dokumentacji medycznej i opinii sądowo-lekarskiej dotyczącej pokrzywdzonej. Sąd co do zasady nie kwestionował wniosków tej ostatniej opinii, natomiast ze wskazanych dalej względów zdaniem Sądu wnioski te same w sobie nie potwierdzają zasadności zarzutu postawionego oskarżonemu w niniejszej sprawie.

Odnosząc się bardziej szczegółowo do poszczególnych dowodów w pierwszej kolejności warto się odnieść do wyjaśnień oskarżonego T. S. oraz zeznań pokrzywdzonej E. Ł., albowiem byli to w istocie jedyni bezpośredni uczestnicy (pomijając małoletnie dzieci pokrzywdzonej, aczkolwiek co do tego istnieją istotne i wskazane dalej wątpliwości) zdarzenia objętego zarzutem postawionym oskarżonemu. W konsekwencji są to niewątpliwie dowody o podstawowym znaczeniu dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy, zaś pozostałe dowody posłużyły bardziej do weryfikacji ich wiarygodności. Wskazać należy przy tym, że niewątpliwie wyjaśnienia oskarżonego i zeznania pokrzywdzonej należało oceniać ostrożnie, albowiem w świetle ról procesowych wymienionych osób w niniejszym postępowaniu osoby te mogły mieć interes w podawaniu w niniejszej sprawie okoliczności korzystnych dla siebie i niekorzystnych dla drugiej strony nawet wówczas, jeżeli nie były one zgodne ze stanem rzeczywistym. Po stronie oskarżonego interesem takim była chęć uniknięcia odpowiedzialności karnej za czyn zarzucany mu w postępowaniu w niniejszej sprawie, po stronie pokrzywdzonej chęć wykazania i potwierdzenia przynajmniej częściowej zasadności zawiadomienia o przestępstwie złożonego w niniejszej sprawie, a w dalszej fazie postępowania także chęć wykazania prawdziwości swoich wcześniejszych zeznań, co z kolei mogło być związane z obawą przed ewentualną odpowiedzialnością za złożenie uprzednio fałszywych zeznań.

W tym miejscu należy również podkreślić, że wyjaśnienia oskarżonego i zeznania pokrzywdzonej, a także zeznania niektórych innych świadków (np. sąsiadów oskarżonego) złożone na etapie postępowania przygotowawczego w pewnej części dotyczyły okoliczności niezwiązanych bezpośrednio ze zdarzeniem z dnia 11 sierpnia 2016 r., a bardziej dotyczących ogólnej sytuacji panującej w związku (...). Wynikało to z okoliczności, że postępowanie na początkowym jego etapie było prowadzone pod kątem możliwości popełnienia przez oskarżonego na szkodę pokrzywdzonej (ewentualnie także któregokolwiek z jej dzieci) przestępstwa znęcania się, określonego w art. 207 § 1 kk. W tym zakresie dowody te nie miały kluczowego znaczenia dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy, dla niego bowiem najistotniejsze znaczenie miała analiza wyjaśnień oskarżonego i zeznań świadków, w tym pokrzywdzonej, w zakresie dotyczącym przebiegu zdarzenia z dnia 11 sierpnia 2016 r., a zwłaszcza tego jego fragmentu, w którym miało dojść do popełnienia przestępstwa zarzucanego oskarżonemu w niniejszej sprawie. W ocenie Sądu zasadne jest więc skoncentrowanie się przy omawianiu tych dowodów właśnie na tej części tych dowodów, aczkolwiek w pewnych, wskazanych dalej kwestiach pewne znaczenie dla zwłaszcza oceny wiarygodności tych dowodów, w szczególności zeznań pokrzywdzonej, miały również dalsze twierdzenia tych osób, wykraczające poza opis zdarzenia z dnia 11 sierpnia 2016 r.

Przede wszystkim należy zauważyć, że odnośnie przebiegu zdarzenia z dnia 11 sierpnia 2016 r. wyjaśnienia oskarżonego i zeznania pokrzywdzonej, aczkolwiek po części zbieżne, pozostają w sprzeczności co do dokładnego przebiegu zdarzenia objętego zarzutem, w tym co do tego, czy w trakcie tego zdarzenia doszło po stronie oskarżonego T. S. do zachowania opisanego w postawionym mu zarzucie. Z kolei pozostałe dowody posłużyły Sądowi bardziej do weryfikacji wiarygodności wyjaśnień oskarżonego i zeznań pokrzywdzonej w tym zakresie. Istotne wątpliwości co do wiarygodności, wynikające z omówionych dalej względów, ujawniły się w odniesieniu do zeznań pokrzywdzonej, co miało kluczowe znaczenie dla dokonanej przez Sąd oceny, że zeznania te są jedynie częściowo wiarygodne, a przede wszystkim w znacznym zakresie niewiarygodne w części dotyczącej relacji z najistotniejszej fazy zdarzenia, kiedy miało dojść do popełnienia przestępstwa zarzucanego oskarżonemu. W porównaniu z nimi wyjaśnienia oskarżonego jawią się w tej części jako dosyć konsekwentne i nie stojące w sprzeczności z innymi, wiarygodnymi dowodami, aczkolwiek po części również one budzą pewne wątpliwości co do ich wiarygodności. W tym miejscu należy jednak podkreślić, że ujawnione sprzeczności i niejasności w zeznaniach pokrzywdzonej E. Ł. miały istotniejsze znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy od pewnych niejasności pojawiających się w wyjaśnieniach oskarżonego, gdyż obowiązkiem oskarżonego nie było dowodzenie swojej niewinności, a skoro oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, to z innych, obciążających go dowodów powinno wynikać w sposób pewny i nie budzący wątpliwości, iż T. S. dopuścił się popełnienia zarzucanego mu czynu. W ocenie Sądu nie wynika to natomiast w kategoryczny i jednoznaczny sposób ani z zeznań pokrzywdzonej E. Ł., ani z innych dowodów.

Odnosząc się bardziej szczegółowo właśnie do wyjaśnień oskarżonego T. S. należy podkreślić, iż w toku postępowania, nie przyznając się do popełnienia zarzucanego mu czynu, oskarżony składał stosunkowo obszerne i co do zasady konsekwentne wyjaśnienia. Podane przez niego okoliczności w pewnych kwestiach korespondują z innymi, obiektywnymi dowodami, ale nawet z zeznaniami pokrzywdzonej, i przez to należy je uznać za w przeważającej części wiarygodne. Oskarżony nie kwestionował, że w dacie wskazanej w zarzucie doszło do kłótni i awantury pomiędzy nim a jego partnerką E. Ł., która polegała zarówno na kłótni słownej, jak i w pewnym zakresie na użyciu wobec siebie siły fizycznej w postaci szarpania się i odpychania. Okoliczność tak znajduje potwierdzenie zarówno w zeznaniach pokrzywdzonej, jak i w zeznaniach jej synów J. i R. R. (2), a po części także w zeznaniach sąsiadów oskarżonego Z. M. i M. B., którzy słyszeli pewne odgłosy awantury dochodzące z mieszkania oskarżonego. Z wyjaśnień oskarżonego wynika przy tym, iż sytuacja taka wyniknęła z nieporozumień na tle posiadania przez niego prywatnego kontaktu do koleżanki z pracy, czyli jej podłożem była zazdrość, co po części potwierdziła pokrzywdzona, aczkolwiek podała ona nieco odmienną przyczynę kłótni, jak i przede wszystkim jej przebieg. Oskarżony wskazywał przy tym, że to jego partnerka w trakcie kłótni zachowywała się agresywnie, krzyczała i odpychała go, niejako przedstawiając siebie jako osobę zaatakowaną i bierną, co jednak w ocenie Sądu stoi w na tyle znaczącej sprzeczności z innymi dowodami, nie tylko zeznaniami pokrzywdzonej, ale i zeznaniami jej dzieci, że twierdzenia takie należy uznać za niewiarygodne i mające przedstawiać oskarżonego w dobrym świetle w przeciwieństwie do pokrzywdzonej, podczas gdy z zeznań dzieci pokrzywdzonej wynika jednoznacznie, że aktywny udział w całej sytuacji brali zarówno oskarżony, jak i pokrzywdzona. Nie ulega natomiast wątpliwości, iż w trakcie awantury pokrzywdzona E. Ł. podjęła zachowania agresywne i trudne do wytłumaczenia względem oskarżonego, w szczególności zabrała jego telefon, z którego usiłowała wykasować kontakty do innych osób, a następnie zniszczyła wiele sztuk odzieży oskarżonego tnąc je na części. Pokrzywdzona nie kwestionowała tych okoliczności, co do zniszczenia odzieży oskarżonego okoliczność ta znajduje potwierdzenie w szeregu dalszych dowodów i jest w istocie bezsporna. Wskazuje to jednoznacznie na agresywne i nieracjonalne, a kierowane emocjami zachowanie E. Ł. w trakcie całego zdarzenia.

Podobnie potwierdzenie w innych dowodach znajdują dalsze twierdzenia oskarżonego, iż w trakcie eskalacji awantury wyszedł on z mieszkania, starał się zadzwonić po Policję celem zgłoszenia potrzeby podjęcia interwencji w związku z zachowaniem jego partnerki, aż w końcu udał się do sąsiada M. B., który w jego imieniu skutecznie wezwał Policję. Z innymi, wskazanymi dalej dowodami koresponduje również twierdzenie oskarżonego, iż w trakcie podjętej interwencji Policji, w wyniku której został zatrzymany pod podejrzeniem znęcania się nad swoją partnerką, interweniujący policjanci, jak również inne osoby nie widziały żadnych obrażeń ciała pokrzywdzonej, ta bowiem widocznych obrażeń nie posiadała. Oskarżony zaprzeczył, aby tego dnia uderzył pokrzywdzoną i w konsekwencji złamał jej nos (natomiast przyznał, że kiedyś wcześniej uderzył E. Ł., co wskazuje, iż podawał okoliczności również go obciążające, a nie tylko dla niego korzystne, co z kolei także przemawia za wiarygodnością jego relacji, podobnie nie kwestionował tego, iż w ich związku w istocie od początku wybuchały pomiędzy nimi awantury), nie był natomiast w stanie stwierdzić jednoznacznie, jak powstało złamanie nosa stwierdzone następnego dnia u E. Ł., wskazując jedynie, że to ona sama mogła zrobić sobie krzywdę w wyniku szału, w jaki wpadła. Wprawdzie niektóre dalsze szczegóły zdarzenia podawane przez oskarżonego nie korespondują do końca z innymi dowodami i nie są do końca konsekwentne (np. w kwestii tego, gdzie dokładnie była pokrzywdzona w chwili przyjazdu funkcjonariuszy Policji i co wówczas robiła, raz twierdząc, że była już w taksówce, a innym razem, że była nadal w domu), jednak nie są to okoliczności o szczególnie istotnym znaczeniu dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy, zaś wspomniane niejasności mogły wynikać z dynamiki opisywanego zdarzenia.

Przechodząc do omówienia zeznań pokrzywdzonej E. Ł. przede wszystkim podkreślić należy, iż nie są one do końca konsekwentne, jak również w pewnych kwestiach nie korespondują z innymi dowodami, nie tylko wyjaśnieniami oskarżonego, ale i zeznaniami innych świadków. Co szczególnie istotne, dotyczy to również twierdzeń pokrzywdzonej związanych z kluczowymi dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy okolicznościami. Ponadto, jak już wyżej zasygnalizowano i ze wskazanych już względów, nie można wykluczyć interesu pokrzywdzonej w celowym, fałszywym oskarżeniu T. S.. Przedmiotowe okoliczności spowodowały uznanie przez Sąd zeznań pokrzywdzonej za niewiarygodne w kwestiach najistotniejszych dla rozstrzygnięcia sprawy, tj. dokonanego przez nią opisu zachowań oskarżonego, będących przedmiotem postawionego mu w niniejszej sprawie zarzutu.

Pokrzywdzona E. Ł., co już wyżej zasygnalizowano, w pierwszych złożonych zeznaniach jedynie w części odnosiła się do zdarzenia z dnia 11 sierpnia 2016 r., w pozostałym zakresie opisując inne sytuacje dotyczące jej związku z oskarżonym w kontekście zgłaszanego przez nią wówczas (jak również wcześniej w trakcie interwencji funkcjonariuszy Policji) przestępstwa znęcania się nad nią, a nawet jednym z jej synów, jakiego w świetle jej ówczesnych twierdzeń miał się dopuścić oskarżony T. S.. Jak już wspomniano, twierdzenia pokrzywdzonej w tym zakresie wykraczają poza przedmiot zarzutu postawionego oskarżonego, jednakże należy zauważyć, że ostatecznie oskarżonemu nie został postawiony zarzut popełnienia przestępstwa z art. 207 § 1 kk, co wskazuje, iż nawet oskarżyciel publiczny powziął wątpliwości co do wiarygodności relacji E. Ł. w tym zakresie. Już ta okoliczność nakazuje zdaniem Sądu ostrożną ocenę wiarygodności zeznań pokrzywdzonej także w zakresie opisu zdarzenia objętego zarzutem, wskazuje bowiem na tendencję pokrzywdzonej do potencjalnie fałszywego obciążania T. S. pod wpływem emocji związanych z niewątpliwie nieprzyjemną sytuacją pomiędzy nimi polegającą na kłótni i awanturze.

Wątpliwości co do wiarygodności relacji pokrzywdzonej wynikają jednak przede wszystkim z dalszych okoliczności, związanych już bezpośrednio z podanym przez nią opisem zdarzenia z dnia 11 sierpnia 2016 r. W trakcie pierwszego przesłuchania w toku postępowania przygotowawczego E. Ł. zeznała w szczególności, że awantura została wywołana przez oskarżonego T. S. i początkowo związana była z kwestią zbyt obfitego jedzenia przez jej dzieci i pretensjami oskarżonego wobec niej i dzieci z tego tytułu, co nie znajduje jednak potwierdzenia ani w wyjaśnieniach oskarżonego, ani w zeznaniach synów pokrzywdzonej. Dalsze twierdzenia pokrzywdzonej dotyczące genezy kłótni, dotyczące wzajemnych zarzutów związanych z koleżankami i kolegami z pracy, już bardziej korespondują z wyjaśnieniami oskarżonego i zdaniem Sądu są wiarygodne. Pokrzywdzona zeznała natomiast wówczas, że w pewnym momencie, po jej słowach, że ma z kim być, była uderzana przez T. S. pięścią i z otwartej dłoni w twarz i po ciele i łącznie zostało jej zadanych kilkanaście ciosów, ponadto była popychana i ściskana za ramiona. Taki opis zachowania oskarżonego dokonany przez pokrzywdzoną budzi wątpliwości już chociażby ze względu ma stwierdzone następnie u pokrzywdzonej obrażenia ciała, dotyczące jedynie twarzy i głowy, gdyby bowiem była uderzana wielokrotnie w różne części ciała, nie tylko po głowie, to zdaniem Sądu w świetle wskazań doświadczenia życiowego i zasad logicznego rozumowania powinna odnieść bardziej liczne i zróżnicowane obrażenia od tych następnie stwierdzonych. Warto przy tym zauważyć, że z notatki urzędowej sporządzonej przez interweniującego funkcjonariusza Policji wynika już nieco inaczej, że pokrzywdzona podała policjantom, że została uderzone kilkukrotnie w twarz. Pokrzywdzona podała ponadto, że sąsiadka Z. (w domyśle świadek Z. M.) słyszała zdarzenie, w tym to, jak dzieci krzyczały, aby oskarżony jej nie bił, co także nie do końca koresponduje z zeznaniami wymienionej.

Następnie w trakcie trzeciego przesłuchania w toku postępowania przygotowawczego (drugie stanowiło jedynie uzupełnienie pierwszego w kwestii stwierdzonych u lekarza obrażeń ciała pokrzywdzonej) E. Ł. stwierdziła, że z uwagi na poprawę relacji z T. S. (oskarżony i pokrzywdzona do dnia dzisiejszego nie zakończyli ostatecznie swojego związku) chce, aby sprawa została zakończona i wycofana. Wprawdzie pokrzywdzona jednocześnie stwierdziła, że przebieg zdarzenia z dnia 11 sierpnia 2016 r. był taki, jak wcześniej opisała, i że odniosła wówczas podane wcześniej obrażenia, jednakże okoliczności wskazane wówczas przez E. Ł. także wzbudzają pewne wątpliwości co do wiarygodności jej relacji. Nawet bowiem jeżeli w świetle wskazań doświadczenia życiowego, wynikających także z przebiegu innych postępowań w podobnych sprawach, dosyć często zdarzają się sytuacje, że pokrzywdzeni wycofują się z oskarżania osób dla siebie bliskich ze względów osobistych i rodzinnych, chcąc kontynuować z nimi wspólne pożycie i dobre relacje, to może to również wskazywać na okoliczność, że E. Ł. traktuje składane na niekorzyść T. S. zawiadomienia o popełnieniu przestępstw instrumentalnie, celem osiągnięcia doraźnych celów związanych z kryzysami w związku z oskarżonym, tym bardziej, że w świetle jej twierdzeń podobna sytuacja związana z wycofaniem zeznań obciążających partnera miała miejsce już wcześniej. Wzbudza to dodatkowe wątpliwości co do wiarygodności twierdzeń pokrzywdzonej także w zakresie zdarzenia z dnia 11 sierpnia 2016 r. Co więcej, treść notatki urzędowej dotyczącej interwencji podejmowanych w mieszkaniu oskarżonego (k. 42) może wskazywać, że zarówno E. Ł., jak i T. S. w sytuacjach kryzysowych w swoim związku mieli tendencję do pochopnego i nie zawsze uzasadnionego sięgania po pomoc organów ścigania i podawali okoliczności, które nie zostały potwierdzone w trakcie podjętych następnie czynności.

Dalsze wątpliwości co do wiarygodności zeznań E. Ł. wynikają już z treści jej zeznań złożonych na rozprawie. Pokrzywdzona genezę kłótni z oskarżonym opisała wówczas w sposób zbliżony jak poprzednio, jednakże istotnie odmiennie podała, że została przez oskarżonego uderzona pięścią w twarz jeden raz, w wyniku czego zaczęła jej lecieć krew z nosa. Po odczytaniu poprzednich zeznań i ich podtrzymaniu pokrzywdzona nie była w ocenie Sądu w stanie logicznie wytłumaczyć tej jakże istotnej sprzeczności z jej poprzednimi zeznaniami, stwierdzając jedynie, że uderzenie z płaskiej (w domyśle otwartej) ręki było tego samego dnia znacznie wcześniej (okoliczność taka wcale nie wynika z poprzednich zeznań pokrzywdzonej, gdzie wskazywała ona, że uderzenia nastąpiły w tym samym momencie zdarzenia), zaś mówiąc wcześniej o kilkunastu ciosach wzięła pod uwagę to, jak oskarżony ją popychał. To ostatnie stwierdzenie jest nielogiczne, tym bardziej, że pokrzywdzona wcześniej wyraźnie rozróżniała kwestię zadawania ciosów od popychania i szarpania, i zarówno z jej pierwszych zeznań, jak i z treści wspomnianej notatki urzędowej dokumentującej treść jej relacji złożonej w trakcie interwencji funkcjonariuszy Policji jednoznacznie wynika, że mówiła wówczas wprost o kilkunastu lub przynajmniej kilku uderzeniach w formie ciosów. W ocenie Sądu tak poważną rozbieżność w zeznaniach pokrzywdzonej w tej kluczowej, wręcz zasadniczej kwestii dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy trudno usprawiedliwić ewentualnym brakiem pamięci pokrzywdzonej co do szczegółowego przebiegu zdarzenia wywołanego chociażby dynamiką zdarzenia i upływem czasu, skoro pokrzywdzona także na rozprawie opisywała szczegółowo i dokładnie przebieg całego zdarzenia, także jego fragmentów o znacznie mniejszym znaczeniu dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy. Trudno również tę rozbieżność rozpatrywać w kontekście ewentualnej chęci nieobciążania w zbyt dużym zakresie oskarżonego przez pokrzywdzoną, co mogło wynikać ze zmiany stanowiska pokrzywdzonej sygnalizowanego podczas ostatniego przesłuchania na etapie postępowania przygotowawczego, skoro na rozprawie E. Ł. już raczej nie prezentowała takiego stanowiska i wskazała, że mająca wcześniej miejsce poprawa relacji pomiędzy nią a oskarżonym mogła wynikać z chęci oskarżonego, aby wycofała sprawę, i jest już nieaktualna.

Poza wskazaną wyżej, szczególnie istotną kwestią wątpliwości budzą również dalsze twierdzenia pokrzywdzonej podane na rozprawie. W szczególności wskazała ona wówczas, że zaraz po uderzeniu jej przez oskarżonego w jej obronie stanął syn J. i pomimo tego, że trzymał wówczas na rękach najmłodszego, wspólnego syna oskarżonego i pokrzywdzonej, został popchnięty przez oskarżonego i prawie się przewrócił (podobną okoliczność pokrzywdzona podała w trakcie interwencji funkcjonariuszom Policji, co wynika z treści wspominanej już notatki urzędowej). Natomiast okoliczności tej w żaden sposób nie potwierdził małoletni świadek J. R., jak również drugi z synów pokrzywdzonej R. R. (2), co wskazuje, iż pokrzywdzona podaje ją fałszywie jedynie w celu dodatkowego przedstawienia oskarżonego w złym świetle. Żadnego potwierdzenia w innych dowodach nie znajduje podana przez pokrzywdzoną na rozprawie okoliczność, że próbowała się wówczas dodzwonić na Policję i powiedziano jej, że Policja nie przyjedzie, na co ona zapytała, czy on (w domyśle oskarżony) ma ją skatować. Okoliczność, aby to E. Ł. wzywała wówczas Policję, nie znajduje potwierdzenia w innych dowodach, nie była również wcześniej powoływana przez pokrzywdzoną, gdyż przyznawała ona, że to oskarżony dzwonił na Policję. Z innych dowodów, zarówno wyjaśnień oskarżonego, jak i zeznań świadka M. B. oraz treści wspominanej już notatki urzędowej dotyczącej interwecji przeprowadzanych pod adresem oskarżonego wynika natomiast jednoznacznie, że funkcjonariusze Policji zostali wezwani na miejsce z inicjatywy oskarżonego przez jego sąsiada.

Warto dodatkowo odnieść się w tym miejscu do tej okoliczności. W świetle wskazań doświadczenia życiowego, gdyby zarzut postawiony oskarżonemu uznać za zasadny, musi bowiem budzić wątpliwości, dlaczego oskarżony nie tylko nie oddalił się z miejsca zdarzenia, ale wręcz sam dążył do wezwania Policji na interwencję w związku z zachowaniem pokrzywdzonej, przejawiającym się m. in. w niszczeniu jego rzeczy, która to okoliczność nie budzi wątpliwości i została następnie potwierdzona przez interweniujących policjantów (zaś tłumaczenie jej przyczyny przez pokrzywdzoną na rozprawie trudno uznać za logiczne). Tym bardziej musi budzić wątpliwości, dlaczego, gdyby miało dojść do zachowania oskarżonego opisanego w zarzucie, inicjatywy w celu wezwania funkcjonariuszy Policji nie wykazała E. Ł., tym bardziej, że w świetle wspomnianej notatki urzędowej dotyczącej poprzednich interwencji wzywała już ona Policję w przypadku bardziej błahych sytuacji, zaś w dacie zdarzenia po wyjściu oskarżonego z mieszkania niewątpliwie miała taką fizyczną możliwość, czego jednak nie uczyniła. Jest to kolejna istotna okoliczność podważająca wiarygodność twierdzeń pokrzywdzonej i zasadność zarzutu postawionego oskarżonemu.

Przechodząc do omówienia dalszych dowodów warto rozpocząć od zeznań małoletnich świadków J. R. i R. R. (2), synów pokrzywdzonej, którzy, co nie budzi wątpliwości, przebywali w mieszkaniu z pokrzywdzoną i oskarżonym w trakcie zdarzenia objętego zarzutem. Już w tym miejscu należy zasygnalizować, że z uwagi na wiek tych świadków wobec obu z nich dopuszczono dowody z opinii sądowo-psychologicznych (odpowiednio k. 167-170, 171-174) i z treści obu opinii wynika, że zeznania tych świadków z psychologicznego punktu widzenia są wiarygodne, ich zdolność do postrzegania, odtwarzania i relacjonowania rzeczywistości jest poprawna i umożliwia im złożenie adekwatnych i wiarygodnych zeznań, nie ma podstaw do podejrzeń, aby świadkowie przejawiali skłonności do konfabulacji lub ulegali sugestii ze strony osób trzecich, zaś biorąc pod uwagę zachowanie świadków w trakcie przesłuchań, stopień ich rozwoju umysłowego, funkcjonowanie emocjonalne oraz treść złożonych przez nich zeznań z psychologicznego punktu widzenia można założyć, że są oni w stanie zeznawać prawdę, zaś ich zeznania można uznać za wiarygodne. W ocenie Sądu obie opinie należy uznać za jasne, logiczne, zupełne, zostały one przy tym sporządzone przez osobę dysponującą wymaganą wiedzą specjalną i niezainteresowaną w sposobie rozstrzygnięcia niniejszej sprawy. W konsekwencji brak podstaw do podważenia wniosków obu opinii i należy je uznać za wartościowy materiał dowodowy.

Podkreślenia wymaga jednak, że dokonana w opiniach ocena tzw. psychologicznej wiarygodności świadków nie może automatycznie przesądzać o ocenie wiarygodności relacji świadków dokonywanej już przez Sąd, aczkolwiek jest jednym z czynników wpływających na tę ocenę. Dokonując oceny wiarygodności zeznań świadków, które to uprawnienie przysługuje na etapie rozstrzygania sprawy oczywiście Sądowi, nie zaś biegłemu, Sąd musi brać bowiem pod uwagę szereg dalszych czynników, niekoniecznie uwzględnionych przez biegłego, a wynikających przede wszystkich z kryteriów oceny dowodów opisanych w art. 7 kpk, w tym oceniać zeznania świadków w kontekście całokształtu materiału dowodowego, zbieżności lub sprzeczności z tym materiałem, przy uwzględnieniu wskazań doświadczenia życiowego i zasad logicznego rozumowania. W tej ostatniej kwestii należy natomiast zaznaczyć, że obaj omawiani, małoletni świadkowie zostali przesłuchani w końcowej fazie postępowania sądowego (wobec uznania, że jest to konieczne z uwagi na wątpliwości wynikające z wcześniej zgromadzonych dowodów), po upływie znacznego okresu od opisywanego zdarzenia. Mogło to wpływać na pamięć obu świadków co do szczegółów zdarzenia, podobnie jak to, że ich zeznania dotyczyły osób bliskich, w tym matki, z którą mieli od czasu zdarzenia ciągły kontakt, która informowała ich (co przyznali), co będzie przedmiotem przesłuchania i która wcześniej relacjonując im zdarzenie mogła pośrednio wpłynąć na ich sposób jego postrzeżenia i zapamiętania, nawet jeżeli biegła w opinii nie wyraziła wprost wątpliwości w tym zakresie. Takie wątpliwości rysują się jednak zdaniem Sądu w kontekście porównania zeznań obu małoletnich świadków wzajemnie ze sobą oraz z pozostałymi dowodami.

W szczególności świadek J. R. zeznał, że jego matka w tracie mającej wówczas miejsce kłótni (co charakterystyczne, świadek wprost wskazał, że w kłótni aktywnie uczestniczyły obie osoby) została uderzona przez T. S.. Podkreślenia wymaga jednak, że świadek stwierdził, że nie widział samego momentu uderzenia (i chyba nikt tego nie widział), gdyż był wtedy zapatrzony w swojego młodszego brata, i to mama mówiła mu potem, że została uderzona, tak więc okoliczność ta mogła zostać świadkowi zasugerowana przez E. Ł. opisującą mu przebieg zdarzenia. Co charakterystyczne, takie twierdzenie omawianego świadka nie koresponduje z zeznaniami pokrzywdzonej, która twierdziła, że jej zdaniem obaj jej starsi synowie widzieli moment jej uderzenia, co więcej, J. miał stanąć w jej obronie i zostać popchnięty przez oskarżonego, czego J. R. w żaden sposób nie potwierdził, wręcz przeciwnie, zaprzeczył, aby próbował uspokajać oskarżonego nazywanego przez niego „wujkiem”. Omawiany świadek zaprzeczył również, że jego mama mówiła o większej ilości uderzeń (jest to istotne w kontekście wskazanych wyżej rozbieżności w zeznaniach pokrzywdzonej w tym zakresie). Potwierdził natomiast, że jego mama pocięła tego dnia ubrania oskarżonemu, zaś w kontekście momentu uderzenia mamy przez oskarżonego wskazał, że miało to nastąpić wtedy, gdy mama nie chciała wypuścić oskarżonego z domu, co także nie koresponduje do końca z relacją pokrzywdzonej. J. R. stwierdził natomiast, że widział wtedy, że mamie leci krew z nosa, i widział też krew na podłodze. Jest to jedyne stwierdzenie świadka budzące pewne wątpliwości co do jego wiarygodności, albowiem okoliczności krwawienia pokrzywdzonej z nosa nie potwierdzili dalsi, obiektywni świadkowie, przy czym takie twierdzenie świadka i tak nie może przesądzać o przyczynie takiego ewentualnego krwotoku z nosa jego matki.

Więcej wątpliwości budzą zeznania drugiego z małoletnich świadków, tj. R. R. (2). Stwierdził on początkowo, że jego matka i T. S. również nazywany przez niego „wujkiem” pobili się po tym, jak jego mama coś powiedziała, aczkolwiek od razu zasygnalizował, że nie pamięta reszty zdarzenia, co już samo w sobie może budzić wątpliwości co do pamięci świadka w kwestii dokładnego przebiegu zdarzenia. Omawiany świadek potwierdził natomiast, że oskarżony uderzył z pięści jego mamę i złamał jej nos, dodając, że było to jedno uderzenie, zaś jego mamie leciała krew i było to zaraz po tym zdarzeniu. Świadek dodał, że widział to na własne oczy, co budzi jednak wątpliwości nie tylko w kontekście zaprzeczającemu temu oskarżonemu, który wskazywał, że dzieci nie były bezpośrednio obecne przy tym etapie zdarzenia, ale także w świetle treści omówionych wyżej zeznań J. R., który wskazał, że chyba nikt (w domyśle żadna osoba trzecia) nie widział momentu uderzenia. Co więcej, R. R. (2) zeznał, że uderzenie na własne oczy widzieli też jego mały brat i duży brat, czyli m. in. J. R., a ten ostatni przecież temu zaprzeczył. R. R. (2) zeznał ponadto, że oskarżony później jeszcze kopnął jego mamę, co nie wynika z żadnego innego dowodu. Okoliczności te, z uwzględnieniem również wyżej wskazanych dotyczących obu małoletnich świadków, budzą poważne wątpliwości co do wiarygodności relacji omawianego świadka co do przedmiotowego, najistotniejszego z punktu widzenia przedmiotu sprawy fragmentu zdarzenia, w tym co do tego, czy był on rzeczywiście jego bezpośrednim, naocznym obserwatorem, czy też co do jego przebiegu został zasugerowany później przez swoją matkę. Warto natomiast zauważyć, że w pozostałych kwestiach R. R. (2) zeznał podobnie jak jego brat, w tym zaprzeczył, aby J. R. pomagał wtedy jego mamie, oraz potwierdził, że w kłótni aktywnie uczestniczyli zarówno jego mama, jak i oskarżony.

Kolejnymi świadkami przesłuchanymi w niniejszej sprawie są Z. M. i M. B., sąsiedzi oskarżonego, których zeznania co do zasady korespondują z twierdzeniami oskarżonego, natomiast potwierdzają istnienie kolejnych wątpliwości co do wiarygodności relacji procesowych E. Ł.. W ocenie Sądu zeznania tych świadków jako jasne, logiczne i konsekwentne należy uznać za wiarygodne, tym bardziej, że nie ujawniły się żadne okoliczności mogące podważać ich wiarygodność, zaś świadkowie ci nie byli zainteresowani w sposobie rozstrzygnięcia niniejszej sprawy i ich zeznania mają charakter obiektywny.

Świadek Z. M. zeznała, że w dniu zdarzenia słyszała odgłosy przypominjące huk, jakby coś spadło, i krzyki dzieci z mieszkania oskarżonego, zaś gdy później wyszła z psem, to pod klatką schodową spotkała T. S. wzywającego Policję, co koresponduje z jego wyjaśnieniami, aczkolwiek dodała, że nie wiedziała, o co dokładnie chodziło. Co istotne, z jej zeznań wynika, że jak wracała z psem, to na schodach widziała E. Ł. z dziećmi i wprawdzie była ona smutna i powiedziała jej, że pokłóciła się z oskarżonym i ten ją uderzył, jednakże (podobnie jak funkcjonariusze Policji) nie widziała u niej żadnych obrażeń ciała, co świadek potwierdziła na rozprawie, kiedy to jej zeznania miały już mniej szczegółowy charakter z uwag na deklarowany brak pamięci. Warto dodać, że świadek nie potwierdziła okoliczności sygnalizowanej przez E. Ł., że miała słyszeć krzyki dzieci, aby oskarżony nie bił pokrzywdzonej.

Z kolei świadek M. B. zeznał, że w dniu zdarzenia wieczorem (podana przez świadka godz. około 23:00 w świetle pozostałych dowodów jest jednak z pewnością błędna i zbyt późna) wraz z żoną słyszeli odgłosy dobiegające z mieszkania oskarżonego i domyślali się, że doszło tam do kłótni, w tym słyszeli jakiś huk i gdy żona świadka chciała zadzwonić po Policję, świadek wstrzymał ją i wyszedł na klatkę. Z jego zeznań wynika, że tam spotkał T. S., zaś ten, co wynika również z jego wyjaśnień, poinformował go, że pokłócił się z partnerką, która niszczy mu rzeczy, po czym na jego prośbę świadek zadzwonił po Policję z telefonu żony, po czym wraz z oskarżonym udał się do swojego mieszkania. Świadek nie był natomiast w stanie wskazać szczegółów co do przebiegu zdarzenia w mieszkaniu oskarżonego, nie widział również w dniu zdarzenia E. Ł., natomiast u oskarżonego widział podartą koszulkę. Na rozprawie, odpowiadając na pytania, M. B. dodatkowo zeznał, że w trakcie wcześniejszej awantury było słychać słowa typu „mamo zostaw go” czy „mamo przestań”, co wskazuje, że któreś z dzieci pokrzywdzonej w trakcie zdarzenia nie tyle, co sugerowała E. Ł., starało się bronić pokrzywdzoną przed oskarżonym, ile wręcz odwrotnie, starało sę uspokoić pokrzywdzoną w odniesieniu do jej zachowania względem oskarżonego.

W ocenie Sądu żadnych wątpliwości co do ich wiarygodności nie budzą zeznania świadków będących funkcjonariuszami Policji, którzy podjęli interwencję w dniu 11 sierpnia 2016 r. w miejscu zamieszkania oskarżonego, tj. T. B. i A. B., są one bowiem jasne, logiczne, zbieżne ze sobą i znajdują potwierdzenie w sporządzonej przez tych funkcjonariuszy dokumentacji z przeprowadzonych interwencji w postaci notatki urzędowej. Oczywistym jest przy tym, że świadkowie ci jako niezwiązani z żadną ze stron nie mieli jakiegokolwiek interesu w podawaniu okoliczności niezgodnych ze stanem rzeczywistym na korzyść lub niekorzyść którejkolwiek ze stron, a tym samym ich zeznania mają charakter obiektywny. Podkreślenia wymaga, że świadek A. B. został przesłuchany dopiero na rozprawie i nie pamiętał już wówczas szczegółów przebiegu interwencji. Z kolei świadek T. B. został przesłuchany zarówno na etapie postępowania przygotowawczego, jak i na rozprawie, jednakże w trakcie obu przesłuchań, zwłaszcza na rozprawie nie pamiętał dokładnego przebiegu podjętych czynności. W świetle wskazań doświadczenia życiowego z uwagi na upływ czasu, jak i niezbyt charakterystyczny przebieg opisywanej interwencji, wskazany brak pamięci obu świadków co do szczegółów interwencji należy uznać za usprawiedliwiony. A. B. zeznał jedynie, że gdyby widział u pokrzywdzonej jakiekolwiek obrażenia ciała, to byłyby one w jakiś sposób opisane w dokumentacji (co nie zostało uczynione), ponadto wówczas z reguły wzywa się lekarza lub pogotowie. Podobnie świadek T. B. zeznał, że nie przypomina sobie, aby pokrzywdzona miała jakieś widoczne obrażenia ciała, w tym siniaki czy ślady krwi, na pewno nie chciała również pomocy medycznej i odmówiła wezwania karetki. Z zeznań obu świadków wynika więc, że nie widzieli oni u pokrzywdzonej żadnych obrażeń ciała, co w kontekście charakteru obrażeń stwierdzonych następnego dnia u E. Ł. oraz tego, że interwencja była przeprowadzana na krótko po zdarzeniu objętym zarzutem, budzi dodatkowe wątpliwości co do wiarygodności zeznań pokrzywdzonej. Ponadto świadek T. B. potwierdził, że w mieszkaniu oskarżonego był duży bałagan i były pocięte ubrania męskie. W pozostałym zakresie podtrzymał on treść sporządzonej przez siebie i kilkukrotnie wspominanej już notatki urzędowej (k. 3), która uzupełnia się z zeznaniami omawianych świadków i koresponduje z ich treścią, a wobec braku pamięci obu policjantów co do szczegółów przeprowadzonej interwencji stanowi istotne ich uzupełnienie ich zeznań.

Pozostając jeszcze przy dowodach w postaci notatek urzędowych wskazać należy, że druga z nich (k. 42) posłużyła do poczynienia ustaleń w kwestii wcześniejszych interwencji Policji pod adresem oskarżonego T. S., zawsze związanych z sytuacjami dotyczącymi konfliktów pomiędzy oskarżonym a pokrzywdzoną E. Ł., jak również potwierdza okoliczność wynikającą z innych dowodów, że to sąsiad oskarżonego na jego prośbę wezwał w dniu zdarzenia Policję na interwencję.

Z kolei dowód w postaci protokołu zatrzymania osoby T. S. (k. 4) wskazuje jedynie na przeprowadzenie w dacie wskazanej w zarzucie takiej czynności i jej podstawę (podejrzenie popełnienia przestępstwa kwalifikowanego z art. 207 § 1 kk, a więc innego niż ostatecznie zarzucone oskarżonemu) i nie ma istotnego znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy.

Ostatnimi dowodami wymagającymi omówienia są dowody dokumentarne w postaci dokumentacji medycznej (k. 17-19) i opinii sądowo-lekarskiej (k. 27-29, 140) dotyczących pokrzywdzonej E. Ł.. W ocenie Sądu autentyczność przedmiotowej dokumentacji medycznej nie budzi wątpliwości w tym sensie, że została ona wystawiona na podstawie przeprowadzonych badań pokrzywdzonej. Z kolei opinię sądowo-lekarską należy uznać za jasną, logiczną, po ustnym uzupełnieniu zupełną, została ona przy tym sporządzona przez osobę dysponującą wymaganą wiedzą specjalną przy wykorzystaniu dokumentacji medycznej dotyczącej pokrzywdzonej, również biegła ją wydająca nie była przy tym zainteresowana w sposobie rozstrzygnięcia niniejszej sprawy i opinia ma charakter obiektywny. Wnioski opinii same w sobie nie mogą jednak zdaniem Sądu przesądzać o sposobie rozstrzygnięcia niniejszej sprawy, a zwłaszcza o ustaleniu, w jaki sposób powstały obrażenia ciała stwierdzone u pokrzywdzonej E. Ł. i czy były one wynikiem zachowania oskarżonego objętego zarzutem, albowiem ocena w tym zakresie musi być oparta na całokształcie materiału dowodowego, ocenianego z uwzględnieniem kryteriów wynikających z obowiązujących przepisów, przede wszystkim z art. 7 kpk.

W ocenie Sądu już w świetle omówionych wyżej dowodów budzi wątpliwości, czy obrażenia stwierdzone w dniu 12 sierpnia 2016 r. u pokrzywdzonej E. Ł. były wynikiem działania oskarżonego T. S. oraz czy do ich powstania doszło w okolicznościach opisanych przez pokrzywdzoną, a to jest przecież istotą zarzutu postawionego oskarżonemu w niniejszej sprawie. Opinia sądowo-lekarska wątpliwości tych nie tylko nie usuwa, ale wręcz je potęguje.

W świetle treści dokumentacji medycznej i opinii sądowo-lekarskiej nie budzi wątpliwości, że w dniu 12 sierpnia 2016 r. u E. Ł. stwierdzono powierzchowny uraz głowy ze złamaniem kości nosa z obrzękiem i bolesnością palpacyjną nosa oraz bolesność głowy w okolicy ciemieniowej prawej, zaś obrażenia te skutkowały u niej naruszeniem czynności narządu ciała (narządu oddychania) oraz rozstrojem zdrowia trwającymi nie dłużej niż siedem dni. W tym miejscu warto zauważyć, że również w trakcie badania lekarskiego, co wynika z dokumentacji medycznej, pokrzywdzona mówiła o wielokrotnym uderzeniu jej z pięści w twarz i w głowę, co nie koresponduje ze zmienioną przez nią wersją podaną na rozprawie. Logiczny oraz zgodny ze wskazaniami doświadczenia życiowego jest również wniosek podany w pisemnej opinii sądowo-lekarskiej, iż charakter, rozległość i lokalizacja przedmiotowych obrażeń wskazują, że mogły one powstać w warunkach i okolicznościach podanych przez E. Ł., zaś złamanie kości nosa najczęściej jest następstwem urazu bądź urazów mechanicznych zadanych pięścią lub nogą w tę okolicę twarzy. Nie wyklucza to jednak innego możliwego mechanizmu powstania tych obrażeń. Ponadto wobec zmiany wersji zdarzenia podawanej przez pokrzywdzoną powyższy wniosek zawarty w opinii może jednak budzić pewne wątpliwości. Przy przyjęciu wersji podawanej przez pokrzywdzoną na etapie postępowania przygotowawczego, obejmującej kilkanaście uderzeń pięścią i otwartą ręką w twarz i głowę oraz inne części ciała, a niewątpliwie do tej wersji odnosiła się biegła w opinii pisemnej, może budzić wątpliwości, że wobec wielości deklarowanych uderzeń u pokrzywdzonej nie stwierdzono większej liczby obrażeń, także w innych częściach ciała. Jeszcze poważniejsze wątpliwości budzi w tym kontekście wersja podana przez E. Ł. na rozprawie, skoro bowiem w jej świetle miało jej zostać zadane przez oskarżonego jedno uderzenie pięścią w twarz, to trudno wytłumaczyć, skąd stwierdzone obrażenia zarówno nosa, jak i okolicy ciemieniowej prawej, wskazującej na przynajmniej dwa odrębne ciosy godzące w te części ciała.

Dalsze, zdaniem Sądu najistotniejsze wątpliwości, zwłaszcza w kontekście czasu powstania obrażeń, wynikają z omówionych już wyżej okoliczności podawanych przez obiektywnych świadków w postaci funkcjonariuszy Policji i sąsiadki, że na krótko po zdarzeniu, w trakcie którego E. Ł. miała odnieść opisane wyżej obrażenia ciała, w tym złamanie nosa, świadkowie ci nie zauważyli u niej żadnych widocznych obrażeń, pomimo że w świetle wskazań doświadczenia życiowego obrażenie tego rodzaju powinno zdaniem Sądu skutkować widocznymi dla osób postronnych konsekwencjami, zaś sama pokrzywdzona (i jej małoletni synowie) jeden z takich skutków w postaci krwawienia z nosa, które w świetle wspomnianych wskazań doświadczenia życiowego jest trudne do zatamowania, deklarowali. Okoliczności tych dotyczy uzupełniająca, ustna opinia sądowo-lekarska i w ocenie Sądu jej treść wątpliwości rysujące się na wspomnianym tle potwierdza i potęguje. Biegła wskazała bowiem, że objawami złamania kości nosa są obrzęk i podbiegnięcie krwawe w obrębie nosa, pojawiające się dość szybko po urazie, narastające i widoczne dla osób postronnych, przy czym biegła dodała, że są one widoczne bezpośrednio po urazie i najczęściej w ciągu godziny lub kilku godzin całkowicie wyrażone, w szczególności obrzęk, albowiem ewentualne podbiegnięcie krwawe może być wysycone i bardziej widoczne dopiero kolejnego dnia. Biegła podkreśliła przy tym, że z dokumentacji medycznej wynika, że w tym konkretnym przypadku u E. Ł. stwierdzono następnego dnia wspomniany obrzęk, który powinien był być widoczny bezpośrednio po zdarzeniu i szybko narastać. W kwestii deklarowanego przez pokrzywdzoną krwawienia z przewodów nosowych biegła wskazała natomiast, że w przypadku urazu nosa może do niego dojść, lecz nie musi, przy czym gdyby do niego doszło, to byłoby to bezpośrednio po urazie.

W świetle tych wniosków niezauważenie przez żadnego ze wspomnianych świadków, rozmawiających przecież z E. Ł. zaraz po zdarzeniu, w trakcie którego oskarżony uderzeniem czy też uderzeniami miał spowodować u niej obrażenia ciała, w tym złamanie nosa, musi budzić poważne wątpliwości, czy do obrażenia tego doszło w czasie i w okolicznościach deklarowanych przez pokrzywdzoną, na skutek zachowania oskarżonego, nie zaś w innych okolicznościach, innym czasie (później, ale jeszcze przed badaniem lekarskim) oraz bez udziału oskarżonego i zostało wykorzystane przez pokrzywdzoną przy składaniu zawiadomienia o popełnieniu przez oskarżonego przestępstwa (należy przypomnieć, że pierwotnie w znacznie obszerniejszym zakresie niż zdarzenie objęte ostatecznie zarzutem). Są to w ocenie Sądu istotne, kolejne okoliczności podważające wiarygodność zeznań pokrzywdzonej złożonych w niniejszej sprawie i przy uwzględnieniu wcześniej podkreślonych okoliczności przemawiające przeciwko uznaniu zarzutu postawionego oskarżonemu za zasadny.

Mając na uwadze wszystkie powyższe okoliczności Sąd uznał, iż zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie daje wystarczających podstaw do przypisania oskarżonemu T. S. popełnienia zarzucanego mu w akcie oskarżenia przestępstwa, albowiem brak wystarczających podstaw do ustalenia, aby oskarżony dopuścił się zachowania opisanego w postawionym mu zarzucie. Pojawiające się w sprawie wątpliwości, stosownie do treści art. 5 § 2 kpk i wynikającej z tego przepisu zasady in dubio pro reo, należało rozstrzygnąć na korzyść oskarżonego. W ocenie Sądu wyczerpano również inicjatywę dowodową w niniejszej sprawie i dalsze precyzowanie ustaleń faktycznych związanych z czynem zarzucanym oskarżonemu, a w konsekwencji usunięcia wspomnianych wyżej wątpliwości nie jest już możliwe.

Sąd w pełni podziela przy tym stanowisko zaprezentowane w postanowieniu Sądu Najwyższego z dnia 18 grudnia 2008 r. (sygn. akt V KK 267/08, LEX nr 478150), iż obowiązek udowodnienia, wynikający z zasady prawdy materialnej, należy odnosić do ustaleń niekorzystnych dla oskarżonego, albowiem korzysta on z wynikającej z art. 5 § 1 kpk zasady domniemania niewinności, zaś stosownie do wskazanej wyżej zasady in dubio pro reo nie dające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na jego korzyść. Z tych względów wydanie wyroku uniewinniającego jest konieczne nie tylko wówczas, gdy wykazano niewinność oskarżonego, lecz również wtedy, gdy nie udowodniono mu, że jest winny popełnienia zarzuconego mu przestępstwa. W tym ostatnim wypadku wystarczy zatem, że twierdzenia oskarżonego, negującego tezy aktu oskarżenia, zostaną uprawdopodobnione. Co więcej, wyrok uniewinniający musi zapaść jednak również i w takiej sytuacji, gdy wykazywana przez oskarżonego teza jest wprawdzie nieuprawdopodobniona, ale też nie zdołano udowodnić mu sprawstwa i winy (por. również wyrok Sądu Najwyższego z dnia 28 marca 2008 r., sygn. akt III KK 484/07, LEX nr 370249). Ze wskazanych natomiast wyżej względów w ocenie Sądu należy uznać, że w rozpatrywanym przypadku, w odniesieniu do czynu objętego aktem oskarżenia, materiał dowodowy jest niewystarczający do przypisania oskarżonemu sprawstwa zarzucanego mu zachowania.

W konsekwencji, mając na uwadze, że ujawniła się w omawianym zakresie negatywna przesłanka procesowa określona w art. 17 § 1 pkt 1 kpk, przy uwzględnieniu treści art. 414 § 1 kpk Sąd uniewinnił oskarżonego T. S. od popełnienia zarzucanego mu w akcie oskarżenia czynu.

Sąd orzekł również o kosztach procesu i wobec wydania wyroku uniewinniającego na podstawie art. 632 pkt 2 kpk kosztami procesu obciążył Skarb Państwa.