Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt VI Ka 382/17

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 6 kwietnia 2018 r.

Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze w VI Wydziale Karnym Odwoławczym w składzie:

Przewodniczący SSO Andrzej Żuk

Protokolant Sylwia Sarnecka

przy udziale Prokuratora Prokuratury Rejonowej w Jeleniej Górze B. R.

po rozpoznaniu w dniach: 31 października 2017 r. i 23 marca 2018 r.

sprawy R. T. ur. (...) w J.

s. L., S. z domu M.

oskarżonego z art. 157 § 1 kk, art. 190 § 1 kk

z powodu apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonego

od wyroku Sądu Rejonowego w Jeleniej Górze

z dnia 23 maja 2017 r. sygn. akt II K 1860/16

I.  zmienia zaskarżony wyrok wobec oskarżonego R. T. w ten sposób, że uniewinnia oskarżonego od popełnienia zarzuconego czynu opisanego w pkt. 1 części wstępnej i uchyla orzeczenia z pkt. II – IV części dyspozytywnej,

II.  w pozostałej części zaskarżony wyrok utrzymuje w mocy;

III.  zasądza od Skarbu Państwa na rzecz adw. K. B. kwotę 619,92 zł w tym 115,92 zł podatku od towarów i usług tytułem nieopłaconej obrony oskarżonego z urzędu w postępowaniu odwoławczym;

IV.  zwalnia oskarżonego od zapłaty na rzecz Skarbu Państwa kosztów sądowych za postępowanie odwoławcze obciążając nimi Skarb Państwa.

Sygn. akt VI Ka 382/17

UZASADNIENIE

R. T. został oskarżony o to, że:

1.  w dniu 30 kwietnia 2016 roku przy ul. (...) woj. (...) dokonał uszkodzenia ciała w ten sposób, że uderzył betonową dachówką w twarz P. Z. w wyniku czego pokrzywdzony doznał obrażeń w postaci wielokrotnego złamania kości czaski i twarzoczaszki, wieloodłamowego złamania kości nosowej i sitowia przedniego z niewielkim wgłobieniem odłamów kostnych do jamy nosowej i sitowia, złamania przegrody nosa i małżowin nosowych po stronie lewej, a także ściany przyśrodkowej lewego oczodołu w obrębie kości łzowej z częściową destrukcją kanału łzowego oraz złamania ściany przedniej i przyśrodkowej lewej zatoki szczękowej z niewielkim wgłobieniem, które spowodowały rozstrój zdrowia organizmu trwający powyżej 7 dni czym działał na szkodę wyżej wymienionego, tj. o czyn z art. 157 § 1 k.k.;

2.  w miesiącu maju 2016 roku w J. woj. (...) groził słownie P. Z. pozbawieniem życia tj. ucięciem rąk i zakopaniem w ziemi, które to groźby wzbudziły u pokrzywdzonego uzasadnioną obawę, że będą spełnione czym działał na szkodę P. Z., tj. o czyn z art. 190 § 1 k.k.

Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze wyrokiem z dnia 23 maja 2018 r. (sygn. akt II K 1860/16):

I.  oskarżonego R. T. uznał za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu opisanego w pkt 1 części wstępnej wyroku, tj. występku z art. 157 § 1 k.k. i za to na mocy art. 157 § 1 k.k. wymierzył mu karę 6 (sześciu) miesięcy pozbawienia wolności;

II.  na mocy art. 69 § 1 i § 2 k.k. i art. 70 § 1 k.k. wykonanie kary pozbawienia wolności w stosunku do oskarżonego R. T. warunkowo zawiesił na okres próby wynoszący 2 (dwa) lata;

III.  na mocy art. 46 § 1 k.k. orzekł wobec oskarżonego R. T. zadośćuczynienie za doznaną krzywdę poprzez zapłatę na rzecz oskarżyciela posiłkowego P. Z. kwoty 10 000 (dziesięciu tysięcy) złotych;

IV.  na mocy art. 72 § 1 pkt 7a k.k. zobowiązał oskarżonego R. T. do powstrzymywania się od kontaktowania z pokrzywdzonym P. Z. w jakikolwiek sposób w okresie próby;

V.  oskarżonego R. T. uznał za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu opisanego w pkt 2 części wstępnej wyroku, tj. występku z art. 190 § 1 k.k. i za to na mocy art. 190 § 1 k.k. wymierzył mu karę 4 (czterech) miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 (dwudziestu) godzin w stosunku miesięcznym;

VI.  zasądził od Skarbu Państwa na rzecz adw. K. B. kwotę 504 złotych tytułem nieopłaconych kosztów obrony z urzędu oskarżonego R. T. oraz należny od tej kwoty podatek od towarów i usług w wysokości 115,92 złotych oraz na rzecz adw. P. N. kwotę 504 złotych tytułem nieopłaconych kosztów pomocy prawnej udzielonej z urzędu oskarżycielowi posiłkowemu P. Z. oraz należny od tej kwoty podatek od towarów i usług w wysokości 115,92 złotych;

VII.  na mocy art. 624 § 1 k.p.k. zwolnił oskarżonego R. T. od zapłaty na rzecz Skarbu Państwa kosztów sądowych.

Apelację od tego wyroku wniósł obrońca oskarżonego R. T., który zaskarżył wyrok w całości i na podstawie art. 438 pkt 2 i 3 k.p.k. zarzucił naruszenie prawa procesowego art. 7, 410 k.p.k. mające wpływ na treść zaskarżonego orzeczenia poprzez:

- dowolne ustalenie z przekroczeniem granic swobodnej oceny materiału dowodowego wskutek stwierdzenia, że pokrzywdzony pomimo doznanych urazów głowy (skutkiem ich stracił przytomność) i stanu nietrzeźwości był w stanie rozpoznać głos oskarżonego, zwłaszcza że jego partnerka P. K., która wybiegła tuż za pokrzywdzonym na tym etapie zdarzenia nie widziała żadnej osoby ani nie słyszała żadnego głosu, a głos oskarżonego usłyszała dopiero po powrocie do domu i ponownym powrocie na miejsce zdarzenia z telefonem, po który udała się celem wezwania Policji i karetki pogotowia, tym bardziej, iż na zadane pytanie kategorycznie zeznała: ja nie widziałam, nie słyszałam sąsiada, jak krzyczał, bo było ciemno”,

- dowolne ustalenie, iż oskarżony miał grozić pokrzywdzonemu w maju 2016 r. po zdarzeniu, skoro sam D. Z. zeznał, że oskarżony T. miał powiedzieć, „że jak się to nie skończy, to jak spotka P. – to utnie mu ręce, głowę, czy coś takiego”, a więc miał udzielić wypowiedzi warunkowej, a nie grozić.

Stawiając ten zarzut, obrońca wniósł o uchylenie i zmianę zaskarżonego orzeczenia poprzez uniewinnienie oskarżonego oraz zasądzenie od Skarbu Państwa nieopłaconych przez oskarżonego kosztów obrony postępowania apelacyjnego.

Sąd Okręgowy zważył,co następuje :

Apelacja obrońcy jest częściowo uzasadniona. Sąd Okręgowy podzielił zarzuty dotyczące czynu przypisanego oskarżonemu w pkt I wyroku (czyn z art. 157 § 1 k.k.), natomiast jako nieskuteczny uznał zarzut odnoszący się do czynu przypisanego mu w pkt II (czyn z art. 190 § 1 k.k.).

Nie budzą zastrzeżeń niekwestionowane ustalenia Sądu Rejonowego co do tego, że P. Z. został w dniu 30 kwietnia 2016 r. uderzony dachówką w głowę i doznał wskutek tego obrażenia ciała skutkujące rozstrojem zdrowia na czas powyżej 7 dni. Ocena zebranego w tym zakresie materiału dowodowego spełnia wszystkie wymagania z punktu widzenia art. 7 k.p.k., zaś w toku postępowania nie zostały ujawnione jakiekolwiek dowody, które mogłyby prowadzić do innych wniosków. Z tego ustalenia nie wynika jednak ani sprawstwo, ani wina oskarżonego w zakresie tego czynu. Dla przypisania mu go niezbędne jest wskazanie dowodów pozwalających na identyfikację osoby, która dokonała uderzenia pokrzywdzonego w głowę. Czyniąc to kluczowe ustalenie faktyczne, Sąd Rejonowy przywołał jako najważniejszy dowód zeznania świadka P. Z.. Na podstawie dokonanego przezeń rozpoznania głosu osoby, od której otrzymał cios, Sąd przypisał sprawstwo i winę R. T.. Z lektury pisemnego uzasadnienia wynika, że Sąd posiłkował się w tym zakresie również zeznaniami P. K.. Pozostałe dowody w tej części nie miały żadnego znaczenia. Nie było innych świadków zdarzenia. W toku postępowania nie znalazły potwierdzenia twierdzenia pokrzywdzonego i jego konkubiny, iż oskarżony przyznał się funkcjonariuszom Policji, że uderzył P. Z..

W swojej apelacji obrońca zasadnie podniósł szereg wątpliwości dotyczących relacji P. Z. i P. K.. Analiza ich zeznań prowadzi bowiem do wniosku, że występują pomiędzy nimi istotne rozbieżności i to w odniesieniu do kluczowych z punktu widzenia odpowiedzialności karnej zagadnień. Sąd Rejonowy nie dokonał w tym zakresie pełnej oceny. Nie odniósł się w żaden sposób do kwestii, które wskazał obrońca. Nie dostrzegł w szczególności różnicy czasowej pomiędzy twierdzeniami tych świadków co do tego, kiedy usłyszeli głos R. T.. Swoje kategoryczne ustalenie co do jego obecności przy oskarżonym w chwili uderzenia Sąd I instancji oparł na tym, że P. Z. od razu, zanim upadł i stracił przytomność, miał usłyszeć głos sąsiada i rozpoznać go bez żadnych wątpliwości. R. T. miał krzyczeć, że pokrzywdzony został napadnięty i trzeba dzwonić po pogotowie. Te jego zeznania zdaniem Sądu Rejonowego znajdują potwierdzenie w relacji P. K., która „przybiegła na podwórze kilka sekund później i słyszała tę wypowiedź oskarżonego” (s. 5 uzasadnienia, k.193 akt sprawy). Popełnił jednak Sąd w tym zakresie istotny błąd rzeczowy, który zasadnie wytknął w swojej apelacji obrońca oskarżonego. Zupełnie dowolnie ustalił Sąd odległość czasową, czyli owe kilka sekund. Z zeznań P. K. na pewno taki odstęp czasu nie wynika. Zeznała ona wprawdzie o tym, że wybiegła „zaraz/od razu za P.” (k.24-25 i 177-178), jednak nie określała tej różnicy czasu na kilka sekund. Co więcej, i na to zupełnie nie zwrócił uwagi Sąd meriti, świadek ta podawała konsekwentnie, że po wyjściu na podwórze nic nie widziała, ani nie słyszała. Nieprawidłowy jest więc wniosek Sądu, że P. K. znalazła się na podwórzu po kilku sekundach i od razu usłyszała głos R. T.. Przecież w ani jednych zeznaniach tak tego nie przedstawiała. W pierwszej relacji zeznała, że biegała po ogrodzie, szukała konkubenta i dopiero po jakimś czasie zauważyła go leżącego na ziemi. Miał powiedzieć „jeszcze żyję” i stracić przytomność. W tym jednak czasie (na pewno musiało to być dłużej niż kilka sekund) P. K. nie widziała oskarżonego, ani też nie słyszała go. Wróciła do domu po telefon, zadzwoniła na P.i dopiero wtedy – po wybiegnięciu na podwórze - usłyszała R. T., który krzyczał, by dzwonić na Policję, bo ktoś napadł P.. Także w późniejszych zeznaniach nigdy nie pojawiła się jej relacja o tym, że słyszała oskarżonego wcześniej - już przy pierwszym pobycie na podwórzu. Z całą więc pewnością zeznania P. K. nie korespondują w tym zakresie z zeznaniami P. Z., a wyprowadzony w tym zakresie odmienny wniosek Sądu Rejonowego jest oczywiście błędny. Został on oparty na błędnych przesłankach, bez niezbędnej w tym zakresie gruntownej i szczegółowej analizy zgodności relacji P. Z. i P. K.. Kobieta słyszała głos sąsiada i słowa podobnej treści jak te przytaczane przez pokrzywdzonego, ale później niż wskazywał to on sam. Skoro zaś wybiegła z domu zaraz za pokrzywdzonym, to powinna była usłyszeć słowa oskarżonego rzekomo wypowiadane niemal natychmiast po uderzeniu. Analiza tych dowodów prowadzić więc musi do wniosku przeciwnego od postawionego przez Sąd I instancji, iż pomiędzy tymi dowodami zachodzi zgodność.

Z powyższej konstatacji nie wynika oczywiście jednoznacznie, że zeznania P. Z. nie są w tym zakresie wiarygodne i nie mogą służyć czynieniu ustaleń niekorzystnych dla oskarżonego. P. K. mogła bowiem w rzeczywistości wyjść z domu później niż owo „zaraz”, zaś R. T. mógł krzyczeć dwukrotnie. Wynika jednak z tego, że jedynym dowodem, na podstawie którego można czynić kategoryczne ustalenie co do tego, że P. Z. został uderzony przez R. T., bo był on w miejscu zadania ciosu, są zeznania pokrzywdzonego. W tym aspekcie nie znajdują potwierdzenia w jakimkolwiek innym dowodzie. Sąd Rejonowy przyjął te zeznania za wiarygodne, wskazując, że P. Z. znał głos sąsiada, a dokonane przezeń rozpoznanie było pewne i kategoryczne. Ponadto przywołał jeszcze niewiarygodność wyjaśnień samego oskarżonego, który w ciemności nie mógł niczego samodzielnie zauważyć, a zatem – gdyby sam nie zadał ciosu - nie miałby podstaw, by kazać wzywać pogotowie lub Policję. Niezależnie jednak od krytycznej oceny linii obrony oskarżonego, o jego sprawstwie można mówić tylko wówczas, gdy istnieją dowody pozwalające czynić ustalenia w tym zakresie pozytywne. Nie wystarczy sama negatywna ocena wiarygodności jakiejś grupy dowodów, jeżeli jednocześnie brak jest takich dowodów, na podstawie których można czynić ustalenia im przeciwne. O sprawstwie R. T. w zakresie czynu zarzuconego mu w pkt 1 aktu oskarżenia (z art. 157 § 1 k.k.) na pewno więc nie przesądza to, że jego wyjaśnienia budzą wątpliwości. Dla tej kwestii w okolicznościach przedmiotowej sprawy kluczowe znaczenie ma to, czy zeznania P. Z. mają takie cechy, że w sposób jednoznaczny pozwalają czynić w tym zakresie kategoryczne ustalenia. Czy był on więc w stanie dokonać niebudzących wątpliwości spostrzeżeń w chwili uderzenia i bezpośrednio po nim i czy był w stanie później je właściwie odtworzyć organom ścigania i przed Sądem.

Sąd Rejonowy pominął zupełnie okoliczności, na które zwrócił uwagę obrońca w swojej apelacji. P. Z. w dniu zdarzenia był nietrzeźwy i to znacznie (2,7 ‰ alkoholu we krwi), w dodatku swoje spostrzeżenia co do rozpoznania głosu czynił niemal natychmiast po otrzymaniu ciosu dachówką w głowę, tuż przed utratą przytomności. Już te okoliczności wymagały szczególnej ostrożności przy ocenie tego dowodu, zwłaszcza w sytuacji, gdy był to jedyny bezpośredni dowód sprawstwa i winy R. T.. Sąd Rejonowy w tej części nie powziął jakichkolwiek wątpliwości. Nie zwrócił się w szczególności (podobnie jak i organy ścigania w postępowaniu przygotowawczym) o opinię biegłego z zakresu neurologii, która mogła rzucić światło na zdolność postrzegania i odtwarzania spostrzeżeń przez pokrzywdzonego w chwili czynu i bezpośrednio po nim. O taką opinię zwrócił się natomiast Sąd Okręgowy w postępowaniu odwoławczym, chcąc wykluczyć możliwość pomyłki po stronie oskarżonego i to zarówno w zakresie identyfikacji głosu, jak i w zakresie momentu, gdy go zarejestrował. Zasady logiki, racjonalizmu oraz doświadczenie życiowe nakazywały w tym zakresie szczególną staranność.

Biegła z zakresu neurologii w swojej ustnej opinii stwierdziła, że po doznanym urazie mogło dojść u pokrzywdzonego do zmącenia świadomości, gdy nie był on w stanie rozpoznać głosu i zidentyfikować jego autora. W okolicznościach sprawy wątpliwości w tym zakresie wzmagał stan jego nietrzeźwości, którego poziom był tak wysoki, że bardzo ograniczał on zdolności poznawcze P. Z.. Biegła wyraziła istotną wątpliwość, czy w sytuacji zbiegu tych dwóch podstaw mających wpływ na zdolności poznawcze (uraz głowy i stan znacznej nietrzeźwości) pokrzywdzony był w stanie prawidłowo rozpoznać głos i autora wypowiedzi. W dodatku zwróciła uwagę na to, że w sytuacji, gdy dochodzi do gwałtownej utraty przytomności, często też dochodzi do niepamięci pokrywającej nawet cały incydent do czasu odzyskania przytomności i dłużej. Dochodzi przy tym do zmącenia świadomości, a zatem może dojść do mieszania się informacji uzyskanych w różnym momencie. W świetle tej opinii powstają zasadnicze wątpliwości co do tego, czy istotnie P. Z. był w stanie czynić prawidłowe spostrzeżenia, rozpoznania. Oczywiście opinia biegłej (co ona sama przyznała) ma charakter teoretyczny. Biegła nie była w stanie wykluczyć i tej możliwości, że pokrzywdzony czynił prawidłowe spostrzeżenia i wyciągał właściwe wnioski, choć w tym zakresie wyraziła swoje poważne wątpliwości. Opinia ta musi być wzięta pod uwagę przy ocenie wiarygodności zeznań P. Z., tym bardziej, że wyżej już Sąd Odwoławczy wykazał, że nie znajdują one oparcia w innym materiale dowodowym, a nawet pozostają co do kluczowej kwestii w sprzeczności z zeznaniami P. K..

Pomimo teoretycznego charakteru opinia biegłej E. C. zasługuje na przydanie jej cechy wiarygodności i przydatności dla rozpoznania niniejszej sprawy. Wprawdzie nie jest ona biegłą sądową, jednak w świetle przedstawionych przez nią danych o wykształceniu i doświadczeniu zawodowym, posiadanej wiedzy, wykonywanym zawodzie i specjalizacji nie budzi wątpliwości, że posiada ona niezbędną wiedzę specjalną pozwalającą na opiniowanie w przedmiotowej sprawie. Znała ona akta sprawy, analizowała wypowiedzi pokrzywdzonego, ale również wszystkie dokumenty medyczne. Podawane przez nią okoliczności, na których opierała swoją opinię były zgodne rzeczowo z treścią dokumentów. Nie popełniła więc błędów natury rzeczowej. Także w procesie wyprowadzania wniosków nie dostrzegł Sąd Okręgowy błędów logicznych. Nie czyni tej opinii nieprzydatną fakt, że P. Z. nie został poddany badaniu neurologicznemu. Biegła wprost przecież wskazała, że z uwagi na upływ czasu badanie takie utraciło jakiekolwiek znaczenie. W toku dochodzenia, kiedy badanie miałoby sens, nie wystąpił o nie prokurator. Skoro nie da się już uzupełnić dowodów, na podstawie których możliwe byłoby bardziej precyzyjne opiniowanie, to właśnie taka opinia o charakterze przede wszystkim teoretycznym jest jedyną dostępną możliwością. Na jej podstawie na pewno nie można przesądzać o tym, czy zeznania pokrzywdzonego są wiarygodne, tym samym, czy słyszał on głos oskarżonego tuż po zdarzeniu. Z całą jednak pewnością opinia ta potwierdziła wątpliwości, które wynikały również z analizy czasowo-przestrzennej zdarzenia, powiązania dowodów ze sobą. Dotyczy to zarówno możliwości czynienia pewnych, kategorycznych spostrzeżeń w chwili otrzymania ciosu w głowę, ale również ewentualności nałożenia na siebie różnych zdarzeń z okresu, gdy P. Z. tracił i odzyskiwał przytomność. Wątpliwości dotyczą więc również tego, czy zasłyszane słowa rzeczywiście padły bezpośrednio po uderzeniu, przed utratą przytomności, czy też usłyszał on je już później, gdy odzyskiwał przytomność, co byłoby zgodne z zeznaniami P. K..

Mając na uwadze wszystkie te wątpliwości, brak jest podstaw do kategorycznego stwierdzenia, iż zdarzenie przebiegało w taki sposób, jak przedstawił to P. Z.. Nawet jeśli nie można mu zarzucić celowego podawania nieprawdy, to nie można przecież wykluczyć, że znajdował się w błędzie czy to co do autora głosu, czy przede wszystkim co do momentu, w którym słowa te były wypowiadane. Krzyki sprawcy zaraz po dokonanym uderzeniu, kiedy jeszcze nie zdążyłby się oddalić z miejsca czynu, byłoby zachowaniem nielogicznym. W ten sposób ujawniłby on swoją tożsamość. Poza tym P. K. te same słowa słyszała dopiero po upływie pewnego czasu (na pewno nie sekundy, skoro świadek musiała najpierw odszukać P. Z., potem wrócić do domu po telefon, zadzwonić na pogotowie i (...) i dopiero wyszła ponownie z domu i usłyszała krzyki sąsiada). Teoretycznie było możliwe, że R. T. dwukrotnie krzyczał to samo, jednak ta hipoteza również nie daje się pogodzić z zeznaniami P. K.. Kiedy wyszła po raz pierwszy z domu i szukała swojego konkubenta, nie słyszała żadnych głosów, tym bardziej krzyków. Nie miała ona żadnego powodu, by taką okoliczność ukrywać. Mając na uwadze taka rozbieżność między tymi dowodami, brak innych dowodów potwierdzających wersję pokrzywdzonego, wreszcie treść opinii biegłej z zakresu neurologii, Sąd Okręgowy doszedł do wniosku, że zeznania P. Z. stanowią niewystarczający dowód, by na ich podstawie ustalić, że w miejscu uderzenia dachówką w głowę pokrzywdzonego i od razu po tym uderzeniu (zanim jeszcze P. Z. upadł i utracił przytomność) R. T. wypowiadał (lub wykrzykiwał) słowa przez pokrzywdzonego przytaczane. Wątpliwości w tej materii zasadnie podniósł w swojej apelacji obrońca, natomiast nie dostrzegł ich Sąd I instancji, który opierając się na niewystarczającym materiale dowodowym (brak opinii biegłego neurologa) i dokonując błędnej jego oceny (bezpodstawne wykazywanie zgodności zeznań P. Z. i P. K.) poczynił w tym zakresie dowolne ustalenia faktyczne. Nie ma jednoznacznie przesądzających dowodów na to, że to R. T. uderzył pokrzywdzonego dachówką w głowę. Nikt go tam nie widział, zaś rozpoznanie jego głosu przez pokrzywdzonego budzi zasadnicze wątpliwości.

Wniosku, że to na pewno R. T. uderzył pokrzywdzonego nie można też wyprowadzić z tego, że wątpliwości budzą wyjaśnienia oskarżonego. Jeszcze raz należy podnieść, że nikt go nie widział w pobliżu P. Z., nikt go też w czasie uderzenia nie słyszał (bo zeznania P. Z. w tej części budzą wątpliwości). Jedyne pewne ustalenie oparte na niepodważalnych dowodach jest takie, że oskarżony znajdował się na swojej posesji po zdarzeniu i krzyczał, by wezwać Policję lub pogotowie ratunkowe, co słyszała P. K.. Nikt nie ujawnił natomiast rzekomego mężczyzny, który uderzył P. Z., a następnie uciekł z posesji. Sąd Rejonowy logicznie uargumentował, że P. Z. został uderzony w miejscu, w którym został później znaleziony przez P. K.. Nikt go nie przenosił, on także nie zmieniał samoistnie swojej pozycji.

Rzeczą Sądu orzekającego było rozstrzygnięcie, czy te wyliczone okoliczności pozwalały na przypisanie R. T. odpowiedzialności za zarzucony mu czyn z art. 157 § 1 k.k. Czy rzeczywiście istniejące ślady, dowody, poszlaki pozwalają na kategoryczny w tym zakresie wniosek, że tylko on mógł dokonać tego czynu. Gdyby dowody pozwalały na ustalenie, iż R. T. był w miejscu uderzenia już w chwili czynu, że stamtąd od razu wykrzykiwał, by wezwać karetkę lub Policję, logiczny byłby wniosek, że tylko on mógł dopuścić się zarzuconego mu czynu. Nikt inny nie miałby czasu na uderzenie pokrzywdzonego i ucieczkę. Takie ustalenie nie jest jednak możliwe, co Sąd Okręgowy wykazał już wyżej. Jedynym uprawnionym kategorycznym wnioskiem opartym na zgromadzonym materiale dowodowym jest ten, że R. T. z pewnej odległości od miejsca uderzenia po – prawdopodobnie – kilku minutach krzyczał, by wezwać pogotowie lub Policję. Czy w tej sytuacji łańcuch poszlak pozwala jednoznacznie i kategorycznie wykluczyć udział innej osoby w zdarzeniu? W ocenie Sądu Okręgowego, mimo istnienia pewnego stopnia prawdopodobieństwa sprawstwa R. T., nie można wyprowadzić stanowczego i pewnego wniosku, że nie budzi ono żadnych wątpliwości. Odmienne ustalenie poczynione przez Sąd I instancji jest zatem błędne, oparte na niepełnym materiale dowodowym i błędnym procesie wnioskowania, niedostrzeżeniu ważkich rozbieżności w dowodach, na których było czynione. Argumentacja obrońcy w tej części była trafna i przekonująca. Zasadnie podniósł on więc zarzut błędu w ustaleniach faktycznych będący następstwem naruszenia zasad regulujących ocenę dowodów (art. 7 i 410 k.p.k.). Pełna i wszechstronna ocena zgromadzonego materiału z uwzględnieniem nowego dowodu w postaci opinii biegłego neurologa, prowadziła bowiem do wniosku odmiennego niż poczyniony przez Sąd Rejonowy. Na podstawie dostępnych dowodów, przy istnieniu wątpliwości w zakresie rozpoznania przez pokrzywdzonego głosu oskarżonego, a zwłaszcza momentu, w którym słyszał on ten głos, nie można stwierdzić w sposób kategoryczny ani sprawstwa R. T., ani też tym samym jego winy w zakresie zarzuconego mu czynu z art. 157 § 1 k.k. Sąd Odwoławczy nie dostrzegł żadnych innych dowodów, które mogłyby mieć znaczenie dla czynienia w sprawie ustaleń faktycznych. Nie wskazały ich również strony postępowania. To wszystko skutkować musiało zmianą zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonego od czynu opisanego w pkt 1 części wstępnej wyroku na szkodę P. Z.. Konsekwencją tego było również uchylenie rozstrzygnięć związanych ze skazaniem za czyn z art. 157 § 1 k.k. (pkt II-IV części dyspozytywnej zaskarżonego wyroku).

Jako niezasadną uznał natomiast Sąd Okręgowy apelację obrońcy w pozostałej części, a skierowaną przeciwko rozstrzygnięciu o odpowiedzialności karnej R. T. za czyn z art. 190 § 1 k.k. (pkt 2 części wstępnej wyroku).W zakresie tego czynu nie dostarczyła ona przekonujących argumentów, by zasadne było wzruszenie zaskarżonego orzeczenia.

Apelujący nie wykazał jakichkolwiek błędów rzeczowych lub logicznych popełnionych przez Sąd meriti. Nie podniósł żadnych konkretnych zarzutów przeciwko procesowi wnioskowania. Nie zakwestionował treści dowodów, na których Sąd oparł swoje ustalenia. Nie wykazał, że zeznania D. Z. są nieprawdziwe, niewiarygodne, ani nawet nie wzbudził w tym zakresie żadnych wątpliwości. Zarzut błędu w ustaleniach faktycznych obrońca oparł na analizie wypowiedzi R. T., która w jego ocenie nie miała charakteru groźby karalnej w rozumieniu art. 190 § 1 k.k., albowiem była wypowiedzią warunkową, która w dodatku z uwagi na upływ czasu od wcześniejszego zdarzenia obiektywnie nie mogła wzbudzić uzasadnionej obawy, że zostanie spełniona. Ta argumentacja jest jednak w sposób oczywisty chybiona.

Wprawdzie D. Z. zeznał, że groźbę popełnienia przestępstwa (uszkodzenia ciała i zabójstwa) R. T. poprzedził słowami „jeżeli ( P. Z. ) nie zmieni swojego zachowania”, to jednak pełna treść wypowiedzi, jej kontekst nie pozostawia złudzeń co do tego, iż zagroził on popełnieniem przestępstwa na szkodę pokrzywdzonego. Zarówno treść groźby (zapowiedź spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub nawet zbrodni zabójstwa), jak i okoliczności jej wypowiedzenia wskazywały jednoznacznie, że oskarżony działał z zamiarem wywołania strachu u pokrzywdzonego, który miał zmienić swoje zachowanie na takie, które oskarżony zaakceptuje. Skoro tak, to choćby i wypowiadał groźbę warunkowo, niewątpliwie oddziaływał na sferę psychiczną pokrzywdzonego, krępował jego swobodę i to w sposób karygodny, bo strasząc popełnieniem przestępstwa. Określone w art. 190 § 1 k.k. przestępstwo groźby karalnej godzi w wolność człowieka w sferze psychicznej, tj. wolność od strachu. Przestępstwo to polega na grożeniu innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub na szkodę osoby najbliższej w taki sposób, że mogła ona obawiać się urzeczywistnienia tej zapowiedzi, co z kolei krępowało jej swobodę działania. Groźba taka może być wyrażona przez każde zachowanie sprawcy, jeśli uzewnętrznia ono w sposób niewątpliwy groźbę popełnienia przestępstwa. Dla bytu czynu z art. 190 § 1 k.k. nie ma przy tym znaczenia, czy sprawca tego czynu ma rzeczywistą wolę realizacji swojej zapowiedzi.

Zupełnie bezpodstawny jest wniosek obrońcy, że brak było podstaw do stwierdzenia, że miały miejsce groźby mogące wzbudzić uzasadnioną obawę ich spełnienia. Dla bytu przestępstwa z art. 190 § 1 k.k. nie jest wymagana obiektywna obawa spełnienia zapowiedzianej groźby, ale to znamię należy oceniać wyłącznie z punktu widzenia pokrzywdzonego. W świetle zgromadzonego materiału dowodowego należy dać wiarę, że u pokrzywdzonego rzeczywiście stan obawy istniał. Subiektywna obawa pokrzywdzonego i przekonanie o prawdopodobieństwie realizacji groźby muszą być uzasadnione, a zatem okoliczności czynu i osoba grożącego muszą dawać podstawy do zaistnienia takiej obawy. Mając na uwadze okoliczności, w jakich doszło do gróźb, ale również wcześniejszy poważny uraz głowy P. Z., o którego spowodowanie oskarżał właśnie R. T., Sąd Rejonowy słusznie wnioskował, że obawy pokrzywdzonego, iż groźby oskarżonego mogą zostać spełnione, były uzasadnione, mając na względzie panujące pomiędzy nimi napięte stosunki, długotrwałość i narastanie konfliktu.

Zachowanie R. T. opisywane przez D. Z. wyczerpuje więc wszystkie znamiona czynu z art. 190 § 1 k.k. Sprawca chciał przestraszyć pokrzywdzonego, chciał, by wypowiedziane słowa dotarły do niego i zamiar ten zrealizował. Jego zachowanie było intencjonalne, zmierzało bezpośrednio do wywołania obawy. Sąd Rejonowy, opierając swoje ustalenia na podstawie przede wszystkim zeznań D. Z., których wiarygodność nie została podważona w wyniku apelacji, nie tylko czynił prawidłowe ustalenia faktyczne co do przebiegu zdarzenia, sprawstwa i winy R. T., ale również dokonał prawidłowej subsumpcji ustalonego zachowania jako czynu zabronionego z art. 190 § 1 k.k. Apelacja w tej części jest nieprzekonująca, stanowi słabo uargumentowaną polemikę z prawidłowymi ustaleniami i wnioskami Sądu I instancji. Wywiedziony środek odwoławczy nie był w stanie doprowadzić do zmiany rozstrzygnięcia w zakresie czynu przypisanego w pkt IV części dyspozytywnej wyroku. Dotyczy to również orzeczenia o karze, albowiem orzeczona nieizolacyjna kara ograniczenia wolności na pewno nie jawi się jako rażąco surowa. Z tego względu zaskarżony wyrok w części dotyczącej czynu z art. 190 § 1 k.k. (pkt V części dyspozytywnej wyroku) należało utrzymać w mocy (art. 437 § 1 k.p.k.).

Na podstawie art. 624 § 1 k.p.k. Sąd Okręgowy stwierdził, że oskarżony nie jest w stanie ponieść kosztów postępowania odwoławczego, dlatego zwolnił go od nich, obciążając nimi Skarb Państwa.