Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt VI Ka 198/18

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 28 grudnia 2018 r.

Sąd Okręgowy w Gliwicach, Wydział VI Karny Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący SSO Arkadiusz Łata

Protokolant Dominika Koza

po rozpoznaniu w dniach: 6 listopada 2018 r., 27 listopada 2018 r., 21 grudnia 2018 r.

przy udziale Adama Szewca Prokuratora Prokuratury Rejonowej G. w G.

sprawy R. B. ur. (...) w S.

syna A. i T.

oskarżonego z art. 226 § 1 kk i art. 190 § 1 kk w zw. z art. 11 § 2 kk

na skutek apelacji wniesionej przez obrońców oskarżonego

od wyroku Sądu Rejonowego w Gliwicach

z dnia 21 listopada 2017 r. sygnatura akt III K 108/17

na mocy art. 437 kpk, art. 438 kpk, art. 636 § 1 kpk

1.  zmienia punkt 2 zaskarżonego wyroku przyjmując, że na poczet grzywny z punktu 1 zaliczeniu podlega okres rzeczywistego pozbawienia oskarżonego wolności w sprawie od dnia 11.12.2016 r. godz. 17:20 do dnia 12.12.2016 r. godz. 15:07 – tj. 2 (dwa) dni i uznając wymierzoną grzywnę za wykonaną do wysokości 4 (czterech) stawek dziennych;

2.  w pozostałej części utrzymuje zaskarżony wyrok w mocy;

3.  zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa wydatki postępowania odwoławczego w kwocie 20 (dwadzieścia) złotych oraz wymierza mu opłatę za II instancję w kwocie 100 (sto) złotych.

Sygn. akt VI Ka 198/18

UZASADNIENIE

Sąd Okręgowy stwierdził, co następuje.

Apelacje obrońców okazały się skuteczne w nader ograniczonym zakresie, gdyż w następstwie ich wywiedzenia należało jedynie zmienić punkt 2 zaskarżonego wyroku poprzez przyjęcie, iż na poczet grzywny wymierzonej w punkcie 1 zaliczeniu podlega okres rzeczywistego pozbawienia oskarżonego wolności w sprawie od dnia 11 grudnia 2016 r. godz. 17:20 do dnia 12 grudnia 2016 r. godz. 15:07 – tj. dwa dni oraz uznanie grzywny za wykonaną do wysokości czterech stawek dziennych.

R. B. z całą pewnością zatrzymany został w tej pierwszej dacie o godzinie 17:20. Następnie wszczęto przeciwko niemu postępowanie w trybie przyspieszonym. Rozprawę przed Sądem Rejonowym w Gliwicach wywołano w dniu 12 grudnia 2016 r. o godzinie 15:00 (vide: k-24). Do tego momentu oskarżony był faktycznie pozbawiony wolności i pozostawał w dyspozycji organów ścigania.

Sąd I instancji podjął jednakże decyzję o zwróceniu sprawy – w oparciu o art. 517g § 1 kpk – prokuratorowi celem przeprowadzenia postępowania przygotowawczego na zasadach ogólnych. Zarazem brak było możliwości zarządzenia przerwy na okres do 14 dni.

W konsekwencji zarządzono natychmiastowe zwolnienie oskarżonego. Sąd orzekający dokonując zaliczenia okresu faktycznego pozbawienia wolności w sprawie na poczet wymierzonej grzywny, błędnie nie wziął pod rozwagę czasu, w trakcie którego toczyło się postępowanie przyspieszone łączące się z zatrzymaniem procesowym R. B.. Cały ten okres winien zatem podlegać zaliczeniu na rzecz kary, jaka ulegnie efektywnemu wykonaniu. Stąd wspomniana modyfikacja punktu 2 zaskarżonego wyroku.

Co do zasady natomiast żadna z apelacji nie jest trafna, toteż żadna z nich nie zasługuje na uwzględnienie. Sąd odwoławczy – po uzupełnieniu postępowania dowodowego – nie doszukał się najmniejszych podstaw do odmiennej aniżeli Sąd Rejonowy oceny dowodów zgromadzonych w sprawie, ani też do zakwestionowania ustaleń faktycznych i ocen prawnych poczynionych w postępowaniu rozpoznawczym.

Sąd I instancji starannie i w prawidłowy sposób przeprowadził postępowanie dowodowe, a zebrany materiał dowodowy poddał następnie zasługującej na aprobatę analizie oraz ocenie, wyprowadzając trafne i logiczne wnioski końcowe.

Tok rozumowania i sposób wnioskowania zaprezentowany w części sprawozdawczej zapadłego orzeczenia jest prawidłowy i zgodny ze wskazaniami wiedzy oraz doświadczenia życiowego. Nie przekroczono przy tym ram swobodnej oceny dowodów, jak i nie popełniono żadnych takich uchybień proceduralnych, z uwagi na które należałoby uchylić zaskarżony wyrok, a sprawę przekazać do rozpoznania ponownego. Sąd Rejonowy wskazał na jakich oparł się dowodach, dlaczego dał im wiarę oraz należycie wytłumaczył z jakich przyczyn odmówił wiary wyjaśnieniom R. B., gdy ten nie przyznawał się do występku z art. 226 § 1 kk.

Za rażąco i niewspółmiernie surową nie może też uchodzić orzeczona kara samoistnej grzywny. Wszelkim wymogom formalnym zakreślonym przez obowiązujące przepisy prawa odpowiada ponadto pisemne uzasadnienie wyroku, co umożliwia kontrolę instancyjną.

W pierwszej kolejności podkreślenia wymaga nieprawdziwość zarzutu braku zawiadomienia obrońcy – adw. D. W. o terminie rozprawy wyznaczonej na dzień 13 listopada 2017 r. Obrońcy temu doręczono bowiem – jeszcze przed powyższą datą – żądane odpisy z akt sprawy ze wskazaniem dnia, w którym wyznaczony został wspomniany termin rozprawy głównej. Korespondencja, o jaką chodzi odebrana została 16 października 2017 r. przez osobę nazwiskiem E. Ż. – uprawnioną do przyjmowania przesyłek w imieniu kancelarii tegoż obrońcy. Zwrotne poświadczenie odbioru korespondencji znajduje się w aktach sprawy pomiędzy kartami: 96 i 97. Nie zostało one oznaczone numerem. Nie można tym samym zgodzić się z tezą, iżby obrońca ów nie wiedział nic o dacie rozprawy z dnia 13 listopada 2017 r.

Po wtóre, materiał dowodowy zgromadzony – łącznie z dowodami uzupełniającymi przeprowadzonymi już w odwoławczej fazie procesu – dostarczył pełnych podstaw do uznania, że oskarżony dopuścił się przestępstwa z art. 226 § 1 kk o przypisanej mu postaci.

Za dowód przekonujący i zarazem wystarczający do dokonania na jego podstawie ustaleń faktycznych odmiennych aniżeli przyjęte przez Sąd jurysdykcyjny (i w efekcie również odmiennych ocen prawnych) w żadnym razie nie mogły być poczytane wyjaśnienia R. B.. Nie tworzyły one bowiem spójnej i kompletnej wersji wypadków od początku zdarzenia aż do jego końca. Relacja oskarżonego ,,doprowadzona” została do momentu, gdy wysiadł on z wozu i podszedł do policjanta kierującego ruchem (funkcjonariusz ten wedle zapisu filmowego znajdował się wówczas na środku skrzyżowania), po czym doszło do słownej ,,utarczki” (oględnie tylko przedstawionej przez B.), iż pojazd ma się udać w stronę wskazaną przez funkcjonariusza. Oskarżony – jak wynikało z jego depozycji – nie pamiętał, co odpowiedział.

Co do dalszego rozwoju zdarzenia w wyjaśnieniach R. B. – w konfrontacji z treścią nagrania – występuje luka. Brak było wszelkiego opisu zajścia z jego udziałem nim został ,,sprowadzony” na chodnik z centrum skrzyżowania, a i również przedstawienia okoliczności, w których do wspomnianego ,,sprowadzenia” doszło.

Oskarżony rozpoczął zaś kolejną już część swej wypowiedzi od momentu, gdy policjant miał go popchnąć mówiąc ,,(...)”. Tymczasem zakładając nawet, że tego rodzaju zachowania funkcjonariusza rzeczywiście miały miejsce to – obserwując zapis monitoringowy – musiałoby się to dziać dużo później, już w obrębie chodnika, gdzie został ,,doprowadzony” ze środka skrzyżowania dosłownie za rękę.

Również chwilę znalezienia się już na chodniku określał R. B. jako ten punkt czasowy, gdy sam wyraził się wulgarnie w stosunku do policjanta w reakcji na grubiaństwo i atak fizyczny w wykonaniu funkcjonariusza. Oskarżony miał wręcz w wyniku tego ostatniego działania potknąć się o pobliską barierkę.

Dodatkowo przed Sądem I instancji podnosił też wprost, że został przez policjanta sprowokowany, który pchnął go tak, iż R. B. wpadł na barierkę i pierwszy użył względem oskarżonego słów wulgarnych. Potem jeszcze (vide: k. 98-99), że ,,starcie” słowne zaczęło się po popchnięciu go przez policjanta.

Wyjaśnienia oskarżonego tylko fragmentarycznie korespondowały z zapisem filmowym.

Nagranie przekonywało bowiem jednoznacznie, iż po tym jak samochód skręcił w prawo – w boczną ulicę – R. B. wyszedł z auta (z miejsca pasażera), a następnie zbliżył się do policjanta kierującego ruchem ze środka skrzyżowania (z całą pewnością był to świadek D.). Rozmowa z funkcjonariuszem trwała krótko: 3-4 sekundy. Policjant wskazał ręką do tyłu – w stronę innych stojących z tyłu funkcjonariuszy. Oskarżony podszedł wówczas do kolejnego policjanta (analiza materiału dowodowego wskazywała na świadka B.), z którym rozmawiał przez 35 sekund. Utrwalone obrazy sugerowały ,,burzliwy” przebieg rozmowy – B. ,,burzył się”, gwałtownie gestykulował rękami.

Ten właśnie fragment zdarzenia zakończył się schwyceniem oskarżonego za rękę i ,,doprowadzeniem” go na chodnik - w wykonaniu policjanta.

Tymczasem w relacjach R. B. fragment ów został kompletnie przemilczany i pominięty. Trudno było zatem przyjmować, iżby wyjaśnienia oskarżonego mogły stanowić wystarczającą i miarodajną podstawę do poczynienia pełnych, wyczerpujących oraz wolnych od luk ustaleń faktycznych. Użycie słów wulgarnych względem funkcjonariusza policji podczas i w związku z pełnieniem przezeń obowiązków służbowych zaczęło się natomiast w ,,ominiętym” przez R. B. etapie zajścia.

Nagranie nie utrwalało fonii, toteż w żadnym razie nie stanowiło ono przesłanki do takich wniosków i przyjmowania takiego obrazu zdarzenia, jaki w apelacjach proponują obrońcy. Poszczególne sceny, sekwencje zajścia, czas ich trwania (o czym była mowa uprzednio) wykluczały przy tym również wersję przedstawianą przez oskarżonego, a jego fragmentaryczne wyjaśnienia wcale nie znajdowały oparcia w materiale filmowym.

,,Względnie agresywne zachowanie” R. B. – jak wypowiada się jeden z obrońców – nie rozpoczęło się bynajmniej z chwilą ,,pchnięcia go na barierkę”, lecz - jak wspomniano - wcześniej - już podczas rozmowy z pierwszym policjantem na środku skrzyżowania, na co wskazywało między innymi ewidentne pobudzenie oskarżonego zanotowane w nagraniu. Następnie zaś w trakcie rozmowy z drugim funkcjonariuszem.

Stwierdzenie powyższe odpowiadało treści nagrania, które z kolei korespondowało z zeznaniami R. D. i M. B., nie zaś R. B., gdyż naprowadzone wyżej elementy zajścia oskarżony pomijał.

Świadek D. wypowiadał się jednoznacznie: ,,włączył się pasażer, domagał się wpuszczenia, mówił że ma prawo (…), był bardzo oburzony (…), pasażer podszedł do mnie, ale kazałem mu zejść z ulicy, co też uczynił (…), po chwili pasażer podszedł do B. i zaczął z nim rozmawiać, ja nadal kierowałem ruchem i stałem od nich w odległości około 5 metrów (…), słyszałem jak krzyczy i używa w każdym zdaniu słów wulgarnych: (...) (…), podszedłem do B. i słyszałem jak go wyzywa i grozi (vide: k-6).

Następnie: (vide: k 89-90) ,,ja również kazałem opuścić skrzyżowanie, oskarżony miał pretensje, więc pokazałem w stronę kolegów, bo nie było miejsca na dyskusję (…), nie wiem czemu go tam skierowałem (…), skierowałem go na inne miejsce niż ulica (…), dałem wyraźnie do zrozumienia oskarżonemu, że ma zejść z ulicy – nieważne w jakim kierunku”.

Monitoring w kontekście depozycji R. D. kompletnie nie uprawniał do wniosku, by nie nakazano B. opuszczenia ulicy, a już zupełnie do twierdzeń, by policjant w nieuzasadniony sposób zezwolił na dalszy pobyt oskarżonego na jezdni, by ruchem ręki ,,zalegalizował” przebywanie R. B. w tym miejscu.

Wedle relacji świadka D. było dokładnie odwrotnie, zaś odmienne konstatacje apelujących nie zostały poparte niczym. Jak już zaznaczano – wyjaśnienia oskarżonego zawierały tu lukę.

Rozmowa z R. D. nie trwała ponadto ,,pół sekundy” – jak utrzymuje jeden z obrońców, lecz 4-5 sekund. Był to czas wystarczający, by wprost wyrazić wezwanie do opuszczenia skrzyżowania i pouczyć o ewentualności użycia przymusu bezpośredniego. Oskarżony również i z M. B. nie rozmawiał „pół sekundy”, ale przez 35 sekund. To także wystarczało do wypowiedzenia wezwania i pouczenia, o jakich mowa wyżej. Ruch ręką ku tyłowi nie oznaczał zaś jakiejkolwiek ,,legalizacji” pobytu B. na jezdni, a kontaktu słownego z D. nie można było liczyć jedynie od momentu ruchu ręką – jak przedstawia to jeden z obrońców.

W zakresie omawianego fragmentu zajścia nie istniał – wobec luki w wyjaśnieniach oskarżonego – skuteczny przeciwdowód dla relacji obu policjantów, zaś nagranie – wbrew temu, co piszą apelujący – przemawiało za wersją funkcjonariuszy.

Użycie przez R. B. słów wulgarnych miało swój początek już wówczas, czyli jeszcze w obrębie skrzyżowania. W drugiej zaś kolejności doszło do ,,sprowadzenia” oskarżonego na chodnik i eskalacji jego słownej agresji.

Nie ma przy tym istotniejszego znaczenia jak nazwać powyższą czynność: chwytem obezwładniającym, użyciem przymusu bezpośredniego, użyciem siły fizycznej, gdyż w praktyce wyraziła się ona w uchwyceniu B. za rękę i zaprowadzeniu go w takiej pozycji na chodnik.

Zastosowanie wspomnianej formy przymusu pozostawało zasadne w omówionym stanie rzeczy w obliczu niezastosowania się oskarżonego do uzasadnionego polecenia policjanta, by opuścił jezdnie i agresywnej werbalnie postawy R. B., a zarazem poprzedzone wezwaniem i ostrzeżeniem, o których zeznawał B., a jakich brak nietrafnie zarzucają obrońcy.

M. B. zeznawał: (…) ,,wydałem mężczyźnie polecenie, aby zszedł z skrzyżowania i udał się na chodnik, mężczyzna nie reagował, (…) co więcej nawoływał kierowcę, z pojazdu którym przyjechał, aby ten zablokował swoim pojazdem całe skrzyżowanie (…), ostrzegłem go o możliwości użycia (…) SPB celem wyegzekwowania zachowania zgodnego z prawem, mężczyzna nie przejął się moim ostrzeżeniem (…), użyłem siły fizycznej chwytając mężczyznę za prawą rękę i sprowadziłem go na najbliższy chodnik. Gdy byliśmy już na chodniku mężczyzna zaczął krzyczeć do mnie: ty (...), (...)cię ty (...), (...) ci zęby (…)” (vide: k 2-3).

Potem: ,,Nakazałem oskarżonemu opuszczenie skrzyżowania, zachowania zgodnego z prawem i jeżeli się nie zastosuje to użyje środków przymusu bezpośredniego (…). Nakazałem wsiąść do samochodu i stosowania się do poleceń. Oskarżony jednak nie stosował się do poleceń, dlatego zastosowałem chwyt obezwładniający i nakazałem zejście z jezdni na chodnik. Oskarżony cały czas używał słów wulgarnych (…) (vide: k. 79-80).

I następnie: ,,(…) pokazuje człowiekowi ręką, aby zszedł z jezdni. Powiedziałem cytuję: proszę zejść, bo użyję siły fizycznej. Przed użyciem siły fizycznej nakazałem mu zejść z jezdni. Taką samą wypowiedź zastosowałem podczas rozmowy jeszcze przed tym gestem. Nakazanie opuszczenia jezdni oraz pokazanie, w którym kierunku ma się udać trwa chwilę (…). Rozmowa nie trwałą chwilkę. Najpierw rozmawiał oskarżony z D., a później ze mną. Nie użyłem żadnego chwytu obezwładniającego, tylko chwyciłem oskarżonego za kurtkę i skierowałem go na chodnik. Użyłem natomiast przemocy, bo tak jest to traktowane” (vide: k. 89).

Dalszy ciąg zdarzenia odbywał się już na chodniku. Dopiero tutaj nastąpiła eskalacja zachowań R. B., o czym mówił B. oraz, co było zauważalne w nagraniu.

Oskarżony został ,,doprowadzony” w miejsce przed znakiem drogowym. Do barierki – tak mocno eksponowanej w apelacjach – dzieliło je sporo jeszcze wolnej przestrzeni. Wynikało to jednoznacznie z zapisu monitoringu. Widać było następnie jak B. w barierkę tę uderza, lecz nagranie nie dostarczało podstaw, aby przyjmować, iżby został on na barierkę popchnięty - czy to celowo, czy to przypadkiem lub mimowolnie. Bardziej wyglądało to na zatoczenie się do tyłu bądź ruch w tył siłą inercji.

W żadnym jednak wypadku nagranie w kontekście wyjaśnień oskarżonego i zeznań obu policjantów nie stanowiło dowodu, iżby wyzwiska cytowane wcześniej miały miejsce dopiero w reakcji na niewłaściwe i niezgodne z prawem zachowanie i działania funkcjonariuszy. W szczególności nie znajduje w nim oparcia teza o celowym popchnięciu R. B. na barierkę. Nagranie nie podważało zeznań D. i B., a wręcz korespondowało z ich relacjami. Przekonywało – mając na uwadze następujące po sobie sceny, że oskarżony zachowywał się gwałtownie od początku, czyli już na środku skrzyżowania, zaś ,,stopień napięcia” po jego stronie wzrastał.

Nie było przeto podstaw, by w oparciu o zapis z monitoringu i fragmentaryczne wyjaśnienia R. B. podważyć wiarygodność zeznań obu policjantów i w efekcie – ustalenia faktyczne Sądu Rejonowego. Przeprowadzone w następstwie zarzutów apelacyjnych uzupełniające dowody – już przez Sąd Okręgowy – w postaci zeznań trzech dalszych funkcjonariuszy policji obecnych na miejscu zdarzenia (świadkowie: M. P. – k. 271, J. N. i Ł. M. – k. 276-277) nie zmieniły powyższego obrazu, gdyż wymienieni nie dysponowali żadnymi istotniejszymi informacjami mogącymi mieć znaczenie dla prawidłowego rozstrzygnięcia sprawy.

W konsekwencji również Sąd odwoławczy nie znalazł żadnych przesłanek do rozważań w materii zastosowania instytucji z art. 226 § 2 kk, a także podstaw, by oceniać stopień zawinienia oskarżonego oraz stopień szkodliwości społecznej popełnionego przezeń czynu, jako takie, które nie są znaczne.

Sąd Rejonowy popełnił oczywiście błąd przyjmując wcześniejszą w stosunku do przedmiotowego występku karalność R. B., podczas gdy w takiej konfiguracji karany on nie był, jednakże nie miało to większego znaczenia w sytuacji zastosowania kary łagodniejszego rodzaju – tj. samoistnej grzywny.

Sąd I instancji prawidłowo ponadto ustalił, wskazał i ocenił okoliczności mające wpływ na wybór rodzaju i rozmiaru kary. Wymierzona grzywna dostosowana została do stopnia winy R. B. i stopnia społecznej szkodliwości jego czynu (ilość stawek dziennych). Nie przekracza ona również finansowych i majątkowych możliwości oskarżonego (wysokość jednej stawki dziennej). Grzywna ta należycie spełni zatem swe cele zapobiegawcze, wychowawcze i w sferze kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa.

Mając to wszystko na uwadze i uznając zaskarżony wyrok w pozostałej niezmienionej części za trafny Sąd Okręgowy utrzymał go w tym zakresie w mocy.

O wydatkach postępowania odwoławczego oraz o opłacie za drugą instancję orzeczono jak w punkcie 3 wyroku niniejszego.