Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt VI Ka 120/18

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 23 października 2018 r.

Sąd Okręgowy w Gliwicach, Wydział VI Karny Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący: SSO Kazimierz Cieślikowski

Sędziowie: SO Arkadiusz Łata (spr.)

SO Marcin Schoenborn

Protokolant: Igor Ekert

przy udziale Andrzeja Zięby Prokuratora Prokuratury Okręgowej w G.

po rozpoznaniu w dniach 6 kwietnia 2018 r., 25 maja 2018 r., 4 września 2018 r. i 9 października 2018 r.

sprawy J. N. ur. (...) w G.

syna J. i B.

oskarżonego z art. 230§1 kk przy zast. art. 12 kk

na skutek apelacji wniesionych przez oskarżonego i obrońcę oskarżonego

od wyroku Sądu Rejonowego w Rudzie Śląskiej

z dnia 13 listopada 2017 r. sygnatura akt VI K 404/15

na mocy art. 437 § 1 kpk, art. 636 § 1 kpk

1.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok;

2.  zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa wydatki postępowania odwoławczego w kwocie 20 zł (dwadzieścia złotych) i wymierza mu opłatę za II instancję w kwocie 11.800 zł (jedenaście tysięcy osiemset złotych).

Sygn. akt VI Ka 120/18

UZASADNIENIE

Sąd Okręgowy stwierdził, co następuje.

Żadna z wywiedzionych apelacji nie jest zasadna, toteż żadna z nich nie zasługuje na uwzględnienie.

Sąd I instancji nie dopuścił się bowiem istotniejszych błędów w ustaleniach faktycznych i co do zasady trafnie odtworzył przebieg inkryminowanych zdarzeń oraz rolę odegraną przez oskarżonego. W żadnym poważniejszym stopniu nie naruszył też prawa procesowego, w żadnym zaś – prawa materialnego. Wątpliwości nie nasuwa rozstrzygnięcie w kwestii sprawstwa i winy J. N. oraz prawnej kwalifikacji przypisanego mu występku. Ocen tych nie zmieniły dowody przeprowadzone uzupełniająco już w toku postępowania odwoławczego. Także wymierzone kary: pozbawienia wolności z dobrodziejstwem warunkowego zawieszenia jej wykonania i grzywny – za rażąco i niewspółmiernie surowe uchodzić nie mogą. W ustalonym stanie rzeczy w pełni uzasadnione nadto było zastosowanie przepadku korzyści majątkowej osiągniętej z popełnienia przestępstwa.

Sąd Rejonowy starannie i w prawidłowy sposób przeprowadził postępowanie dowodowe, a wyczerpująco zgromadzony materiał dowodowy (przy uwzględnieniu dodatkowych dowodów przedstawionych Sądowi odwoławczemu) poddał następnie wszechstronnej i wnikliwej analizie oraz ocenie, wyprowadzając trafne i logiczne wnioski końcowe. Tok rozumowania i sposób wnioskowania zaprezentowany w części sprawozdawczej zapadłego wyroku jest prawidłowy i zgodny ze wskazaniami wiedzy oraz doświadczenia życiowego. Nie przekroczono przy tym ram swobodnej oceny dowodów, jak i nie popełniono uchybień tego rodzaju, że mogłyby one spowodować konieczność uchylenia wyroku i przekazania sprawy do rozpoznania ponownego.

Sąd merytoryczny wskazał na jakich oparł się dowodach, dlaczego dał im wiarę oraz należycie wytłumaczył z jakich przyczyn odmówił wiary oskarżonemu, gdy ten nie przyznawał się do popełnienia zarzuconego przestępstwa.

Sąd Okręgowy nie doszukał się najmniejszych podstaw do odmiennej aniżeli Sąd orzekający oceny zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, jak również do zasadniczego podważenia ustaleń faktycznych i ocen prawnych poczynionych w postępowaniu rozpoznawczym.

Również pisemne motywy zaskarżonego orzeczenia w pełni odpowiadają wszelkim wymogą formalnym zakreślonym przez obowiązujące przepisy prawa, co umożliwia kontrolę instancyjną.

Przeprowadzone w toku procesu dowody dostarczyły – wbrew odmiennemu stanowisku obu apelujących- dostatecznych i wystarczających podstaw, aby stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że J. N., współdziałając z A. M. powoływał się na wpływy w sądach i podjął się pośrednictwa (w realiach faktycznych badanego przypadku - „łącznika” pomiędzy A. M. a mityczną grupą wpływowych osób) w „załatwieniu” odroczenia wykonania kar pozbawienia wolności prawomocnie już wymierzonych J. G. i trzem jego znajomym – w zamian za obietnicę korzyści majątkowej i ostatecznie przyjmując korzyść majątkową.

Słusznie przy tym za podstawowy materiał uprawniający do powyższych ustaleń i ocen uznano relacje procesowe A. M. oraz J. G. – w powiązaniu z pozostałymi dowodami. W szczególności zeznania pierwszego ze wspomnianych świadków – złożone po częściowym zapoznaniu go z treścią nagrania poczynionego z ukrycia przez G. – jednoznacznie i konkretnie ujawniły taką właśnie rolę oskarżonego – wskazanego personalnie – z imienia i nazwiska. Nie do przyjęcia pozostawała zarazem lansowana w obu apelacjach teza, by M. bezpodstawnie „pomówił” N. wiedziony wyłącznie swym interesem prywatnym, czy też procesowym.

Jako bezpodstawny ocenił Sąd Okręgowy – w pierwszej kolejności zarzut braku przeprowadzenia dowodu z uzupełniającej opinii biegłego w celu ustalenia treści i daty zapisów nagrań dwóch dyktafonów cyfrowych i trzech płyt kompaktowych. Opinia w dotychczasowym kształcie była bowiem w powiązaniu z zeznaniami G. i M. wystarczająca do poczynienia stanowczych ustaleń faktycznych i nie wymagała bezwzględnego uzupełnienia.

Ani J. G., ani zwłaszcza A. M. nigdy nie kwestionowali autentyczności nagrań, czy też utrwalonych treści, a przeciwnie M. rozpoznawał wręcz swój głos. Nie zachodziła przeto konieczność posiadania kopii binarnych, by możliwa była ocena wiarygodności owych nagrań. Niedorzecznością zaś jest żądanie aktualnego przedstawienia takich kopii, skoro wiadomo, że ich sporządzenie nie wchodzi technicznie w rachubę wobec skasowania oryginałów nagrań (o czym relacjonowali G. oraz G.).

Co się z kolei tyczyło ewentualności amatorskiej modyfikacji treści nagrań, to potencjalnie tylko założyć można by działanie G. bądź G.. Nagranie – jak wspomniano – utrwalało jednak rozmowy pomiędzy M. a G. i ich wzajemne odniesienia, Tylko w ogólnym zarysie charakteryzowało zaś rolę „łącznika” i to bez określenia jego danych personalnych lub pozycji zawodowej i społecznej. Nie zawierało przeto jakichkolwiek takich faktów, których „modyfikacja” leżałaby w interesie procesowym J. G. i jakie chciałby on (choćby hipotetycznie) ukryć i jakich w swoich zeznaniach nie przytoczył. To samo dotyczyło K. G. (1).

Manipulację treścią nagrań – w nich wykonaniu należało przy tym samym wykluczyć. M. natomiast nie dysponował jakimikolwiek ku temu realnymi możliwościami. Nagrania powstawały w tajemnicy i w ukryciu przed M. i miały one w zamyśle autora – tj. G. – obciążać właśnie M., nie zaś oskarżonego (a jeśli nawet tak – to w drugiej kolejności), którego J. G. wręcz nie znał i przynajmniej do wszczęcia postępowania nie poznał. A. M. zaś – o czym była już mowa – treści nagrania i swojej obecności nigdy nie podważał.

Co się natomiast tyczy problematyki daty nagrania, rzeczywiście wedle stanowiska biegłego daty umieszone na płytach oznaczały najprawdopodobniej moment czasowy zgrania nagrań pierwotnych na dysk komputera. Świadek G. tymczasem nie wskazywał, by daty na płytach odpowiadały faktycznym datom poczynienia oryginalnych nagrań.

W świetle relacji G. nie mogło jednakże budzi wątpliwości, że dokonał on wspomnianych nagrań na przełomie miesięcy marzec i kwiecień 2007 r. Ustalanie w sposób precyzyjny dziennych dat owych nagrań nie odgrywało jednakże większej roli dla prawidłowego rozstrzygnięcia sprawy. Zdecydowanie ważniejsza powstała ich treść oraz autentyczność. Jeżeli zatem Sąd jurysdykcyjny niewłaściwie ustalił daty powstania pierwotnych nagrań istotnego znaczenia to nie miało.

Nieuprawnione były nadto zastrzeżenia oskarżonego w kwestii włączenia w poczet materiału dowodowego protokołów „oględzin” płyt DVD (de fato chodziło tu bowiem o protokoły odtworzenia tychże płyt i utrwalenia ich treści na piśmie, nie zaś o stwierdzenie wyglądu lub cech zewnętrznych, czemu służy czynność oględzin rzeczy).

Zapisania treści nagrań dokonywał bowiem uprawniony organ procesowy w osobie imiennie wskazanego funkcjonariusza Delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w K. – po odtworzeniu płyt, a protokoły zostały przez tego funkcjonariusza podpisane (vide: k 45-56, 57-70, 71-82).

Nie było podstaw, by kwestionować prawidłowość oraz rzetelność odtworzenia płyt i „przeniesienia” zapisów dźwiękowych do wspomnianych protokołów. Stanowiły one zatem jako dokumenty procesowe pełnoprawne dowody.

Obrońca oskarżonego ostatecznie cofnął wniosek o dopuszczenie i przeprowadzenie dowodu z uzupełniającej opinii wspomnianego wcześniej biegłego i wniosek taki nie był już ponawiany. Co więcej, J. N. i jego obrońca wyrazili zgodę na wyrokowanie w braku przeprowadzenia powyższego dowodu, skoro na wyraźne pytanie o uzupełnienie przewodu sądowego przed jego zamknięciem wniosku tego rodzaju już nie zgłaszali. Próżno tym samym w chwili obecnej czynić na podobnej podstawie zarzut apelacyjny.

Oskarżony faktycznie natomiast w dniu 3 grudnia 2015 r. (vide: k-2779, tom XV) występował powtórnie o udostępnienie mu przedmiotowych nagrań (poprzedni wniosek: k-2487, tom XIII), czyli jak należało to rozumieć przegranie ich na nośnik i doręczenie nośnika. Sąd Rejonowy rzeczywiście takowych czynności zaniechał, lecz jak wynikało z odręcznego zapisanego zarządzenia (k-2487) poprzestał na doręczeniu odpisów akt.

Skoro zatem nie było powodów, aby podważać prawidłowość i rzetelność treści protokołów „oględzin” płyt DVD to doręczenie J. N. ich odpisów w zupełności czyniło zadość jego uprawnieniu do obrony i w pełni umożliwiało odniesienie się do treści nagrań. Przekonuje ponadto o tym obszerność osobistej apelacji oskarżonego, drobiazgowość wywodów z licznymi odwołaniami do rozmów pomiędzy G. i M..

Sąd I instancji dokonał analizy zeznań A. M. i J. G. w kontekście treści powyższych nagrań w zakresie niezbędnym i wystarczającym do poczynienia stanowczych i pewnych ustaleń faktycznych i słusznie w nagraniach tych nie doszukał się takich fragmentów, które w sposób generalny mogłyby przekreślić wiarygodność któregokolwiek z tychże świadków.

Zmienione w następstwie zapoznania z częścią owych nagrań relacje M. znalazły oparcie nade wszystko w zeznaniach G., co do przyczyn i celów ich wzajemnych kontaktów, mechanizmu, przy zastosowaniu którego miało dojść do uzyskania odroczeń kar pozbawienia wolności, jak również odnośnie faktu istnienia i roli „łącznika”. M. oczywiście nigdy nie poinformował J. G. kim był „łącznik”, lecz ujawniał go już w trakcie składania wyjaśnień, wskazując tu oskarżonego. Wypowiedzi procesowe G. miały znaczenie czynnika weryfikującego – co do istoty – pozytywnie wiarygodność zmienionej wersji M., lecz także pozwalającego na przyjęcie, iż ten ostatni zażądał dla siebie i zatrzymał część gotówki przekazanej mu przez G. na poczet opłacenia grupy „wpływowych osób”, o czym z kolei M. milczał. Podobną rolę odgrywały – wbrew odmiennym intencjom skarżących – zeznania świadków: K. G. (1), K. G. (2), sporządzone odręcznie notatki dotyczące rozliczeń pieniężnych z M., w znacznej mierze zeznania świadków: M. G. (1), M. G. (2), P. L. i A. K..

Sąd orzekający trafnie i prawidłowo zweryfikował depozycje A. M. również na gruncie licznych bilingów kontaktów telefonicznych numerów używanych wówczas przez wymienionego i J. N.. W kontekście zdarzeń i faktów opisywanych przez M. nie sposób było zaprzeczyć wymowie owych bilingów – jak postulują to autorzy skarg odwoławczych. Bilingi tychże numerów nader istotnie uwiarygadniały A. M.. Racjonalnie rzecz biorąc nie byłby on w stanie spreparować w 2010 r. – bez mała po trzech latach od inkryminowanych wydarzeń i spotkań – wersji tak precyzyjnej, gdzie poszczególne jej elementy idealnie wręcz komponowałyby się z datami połączeń telefonicznych, o jakich mowa. Zwłaszcza, iż dat tych nie znał i znać nie mógł.

Zbieżności powyższych nie można przy tym było tłumaczyć li tylko jako dzieła czystego przypadku, zbiegu niefortunnych dla oskarżonego zaszłości, ani też „rozległością” ówczesnych „pól współpracy” N. z M. na bazie różnych instytucji. Z tych względów nie potraktował Sąd Okręgowy w kategoriach uchybienia poprzestania na odczytaniu wcześniejszych zeznań świadków: J. W. i J. K.. Nie było celowe czynienie jeszcze bardziej szczególnych ustaleń w sferze „rozległości pól współpracy” oskarżonego i świadka. Nikłe znaczenie przedstawiały również dokumenty przedstawione w tej mierze na rozprawie odwoławczej.

Identycznie bez znaczenia pozostawało ustalenie zakresu współdziałania M. z G. w latach 90-tych oraz M. z Klubem (...) w latach 80-tych.

Przed zamknięciem przewodu sądowego w instancji pierwszej J. N. i jego obrońca nie wnosili ponadto o bezpośrednie przesłuchanie owych świadków i nie sprzeciwiali się odczytaniu ich zeznań.

Gdy chodzi natomiast o zagadnienie logowania się telefonów do konkretnych stacji (...) w aspekcie rozlicznych, a krytycznych uwag oskarżonego wypadało tylko zauważyć, iż Sąd jurysdykcyjny z takiego dowodu korzystał zaledwie ubocznie i w nielicznych jedynie przypadkach, a w praktyce – zawsze „równolegle” z dowodem z bilingów połączeń telefonicznych i relacjami konkretnych osób. Osobowe źródła dowodowe i wspomniane bilingi zasadnie Sąd Rejonowy potraktował jako dowody o znaczeniu pierwszorzędnym. Także Sąd odwoławczy sceptycznie ocenił wartość dowodową i przydatność wykazów logowań do stacji (...), czemu dał wyraz w toku rozprawy w dniu 9 października 2018 r. oddalając wniosek dowodowy o dopuszczenie opinii biegłego z dziedziny telekomunikacji i telefonów komórkowych (vide: k – 4134, tom XXII).

Sąd I instancji prawidłowo nadto przypisał J. N. posługiwanie się w omawianym okresie telefonem komórkowym o numerze: (...), a A. M. telefonem komórkowym o numerze: (...). Szczegółowo i przekonująco przedstawił w pisemnych motywach zaskarżonego wyroku przyczyny takiego ustalenia i Sąd Okręgowy w zupełności powyższe rozumowanie i argumentację podzielił.

Nade wszystko nie było wątpliwości odnośnie numeru aparatu wykorzystywanego ówcześnie przez M.. On sam fakt taki wprost potwierdzał i przyznawał używanie wspomnianego wcześniej numeru również po uchyleniu tymczasowego aresztowania.

Nie miało zaś znaczenia kto i na jakich zasadach finansował w rzeczywistości korzystanie przez M. ze wskazanego numeru. Ponadto – jak ten „nieformalny” stan rzeczy przedstawiony został w „oficjalnej” dokumentacji i kiedy dokonano cesji. Znacznie ważniejszy pozostawał faktyczny stan rzeczy sprowadzający się do potwierdzonego przez A. M. korzystania (i jak wynikałoby z jego relacji – w sposób wyłączny) z przedmiotowego numeru w przedziale czasowym, którego dotyczyła rozpatrywana sprawa. Na marginesie, także i oskarżony w toku procesu nigdy wyraźnie nie zaprzeczył, by w okresie tym jego kontakty telefoniczne z M. obejmowały numer: (...), ani nie twierdził iżby świadek numeru tego nie wykorzystywał.

Nie było poza tym obawy, iżby analizie poddano w trakcie postępowanie przygotowawczego zawartość innego telefonu aniżeli (między innymi) N. (...) ujawniona w toku przeszukania i omówiona w dokumencie zatytułowanym „(...)” oraz oznaczonym datą: „(...)” (vide: k-643, tom IV) będącym załącznikiem do protokołu przeszukania z tego dnia (vide: k 639-642), a nadto ujęta w wykazie dowodów rzeczowych (vide: k-644).

W porównaniu do danych utrwalonych w pisemnej opinii biegłego (vide: k 700 i 707, tom IV) analogicznie jak we wcześniejszych dokumentach procesowych wskazano numer IMEI ( (...)) oraz kod PIN ( (...)).

Odmienność sprowadzała się do numeracji karty SIM sieci (...), którą w dokumentach dotyczących zatrzymania rzeczy określono: (...), zaś w opinii: (...).

W obliczu zbieżności pozostałych numerów, logika wskazywała jedynie na omyłkowe pominięcie w dokumentacji zatrzymania rzeczy początkowych cyfr karty SIM i zapisanie tego numeru w formie „skróconej”. Nic natomiast nie przekonywało, by w przypadku przeszukania i zatrzymania rzeczy oraz w przypadku badania telefonu przez biegłego chodzić miało o dwie różne karty SIM.

Sąd Okręgowy nie podzielił też stanowiska apelujących, co do wystąpienia takich wewnętrznych sprzeczności w zmienionych relacjach A. M., jak również w relacjach M. i G. oraz kolejnych świadków, by w sposób generalny wykluczało to wiarygodność pierwszego z nich. Jeżeli bowiem podobne odmienności zachodziły, dotyczyły zagadnień mniej istotnych, pobocznych lub drugorzędnych, albowiem też nie istniały wcale.

W pierwszym rzędzie nie było sprzeczności w tych fragmentach wyjaśnień M., gdzie wypowiadał się on na temat częstotliwości kontaktów z oskarżonym.

A. M. początkowo wspominał o każdorazowych kontaktach z N. po wizytach G., następnie zaś, iż kontakty te były sporadyczne. Sam M. tłumaczył tę różnicę. Sporadycznie kontaktował się bowiem z wymienionym wówczas, gdy G. przekazywał początkowo pieniądze w oczekiwanych kwotach (takich wizyt G. było kilka), natomiast w okresie, kiedy „oczekiwania grupy – ich zdaniem nie zostały zrealizowane” kontakty z oskarżonym następowały nawet 2-3 razy w tygodniu, ten zaś ponaglał na skuteczniejszy kontakt z G..

Nie mogło przeto dziwić, iż wcześniejsze kontakty z N. – w porównaniu z późniejszymi M. określał jako „sporadyczne”.

A. M., gdy ostatecznie po wysłuchaniu nagrań zmienił swą wersję i obciążył oskarżonego, nie ukrywał, że przekazał G. dane lekarza, od którego możliwe będzie uzyskanie świadectw o niezdolności do odbywania kar izolacyjnych i podtrzymywał to również podczas dalszego przesłuchania. Stwierdzenie, że nie kojarzy już nazwiska A. P. (1) po trzech latach od zaistnienia zdarzenia nie stanowiło zaś nic nadzwyczajnego, choćby z uwagi na naturalne zacieranie się szczegółów w pamięci. Świadek jednakże niezmiennie wskazywał mechanizm i metodę pozyskania takich zaświadczeń i fakt, iż owe dane lekarza pochodziły od N..

M. natomiast wbrew treści nagrania i zeznaniom G. przeczył uzyskaniu jakichkolwiek korzyści majątkowych z przestępczego procederu, jak i domaganiu się takowych korzyści dla siebie, w tym – w zakresie kwot pieniężnych od G. jako „należnych” za przekazanie informacji, do jakiego lekarza G. i jego koledzy mają się udać. Wynikało to z przyjętej taktyki procesowej i błędnego przeświadczenia, że brak uzyskania korzyści uchroni go od odpowiedzialności karnej lub ją złagodzi, co na gruncie składanych przezeń wyjaśnień było wyraźnie odczuwalne.

W istocie jednak precyzyjnie opisał on przestępczy proceder, role odgrywane w nim przez siebie samego, J. G. i nade wszystko – przez oskarżonego.

Nie pozwala się zatem zaakceptować teza, iżby podobne szczegóły miały globalnie przekreślać wiarygodność A. M.. Podobne uwagi należało podnieść w zakresie problematyki utrwalonych w nagraniach wypowiedzi M. na temat woli, czy też chęci zatrzymania określonych części dostarczanej mu gotówki „w depozycie” (czego w swych relacjach nie wykluczał z kolei G.) w kontekście wyjaśnień, iż regułą było nieprzetrzymywanie pieniędzy przekazywanych przez J. G. dłużej aniżeli dwie godziny i ich odbiór w wykonaniu N..

Nie oznaczało to bowiem, iż od reguły nie miały miejsca odstępstwa, a po wtóre chodziło tu o stanowisko M. wypowiadane jedynie wobec G., o którym nie wiadomo, czy zostało urzeczywistnione w praktyce i czy wyrażało faktyczne zamiary wymienionego.

Wpływu na wiarygodność A. M. nie miała również – w ocenie Sądu odwoławczego – okoliczność – „przemilczenia” – jak piszą skarżący – spotkań z G. w domku letniskowym w pobliżu Ż., czy w innej jeszcze miejscowości. M. nie ukrywał faktu powtarzających się spotkań z J. G. i odbioru kolejnych „paczek”, mówiąc w ogólnym znaczeniu o wizytach „u mnie w domu”, co nie wykluczało ani miejsca stałego zamieszkania, ani też domków letniskowych jako punktów spotkań. Przesłuchanie M. w postępowaniu przygotowawczym nie było ponadto drobiazgowe na tyle, by domagano się od niego „podziału” powyższych spotkań, na te odbywające się w mieszkaniu i te mające miejsce w domkach letniskowych.

Na wiarygodność tę nie może też wpływać zaprzeczenie M., by posiadał „wpływy i znajomości” w sądach różnych szczebli w obliczu odmiennych relacji G. i G. oraz zapisów na odręcznie sporządzonej kartce w sytuacji, gdy M. zależało na tym, by „współpraca” z G. i jego znajomymi trwała nadal, by były przekazywane dalsze „raty”, gdy wreszcie sam zamierzał z całego procederu uzyskać dla siebie korzyść majątkową (i ostatecznie ją uzyskał) – wręcz uzasadnione i zrozumiałe pozostawało powoływanie się wobec „partnera” na takie „znajomości”, nawet w braku ich posiadania.

Zwłaszcza wówczas, gdy nie było żadnych namacalnych, a zgodnych z celami J. G. – rezultatów.

Identycznie potrzeba odnieść się do kwestii przedstawiania w rozmowach z G. – łącznika (a zatem de facto oskarżonego) w świetle osoby dysponującej „szerokimi kontaktami w kręgach społecznych i politycznych”, a także prawniczych, osoby „wpływowej”, niezależnie od rzeczywistej pozycji oraz możliwości J. N..

Tego rodzaju „prezentacja” łącznika w kontaktach z G., zważywszy wywody oskarżonego w powyższych materiach nie miała wpływu na ocenę wiarygodności wyjaśnień A. M..

Wyjaśnienia A. M. nie zawierały sprzeczności odnośnie określenia roku poznania się z N.. M. nie mówił bowiem, aby miało to nastąpić w roku 1996. Takie określnie roku dotyczyło wyłącznie (vide: k-739, tom IV) wskazania kiedy to dojść miało do udostępnienia świadkowi przez G. – mieszkania w C. i niczego więcej. Oskarżony błędnie odczytał w tym fragmencie sens depozycji A. M., gdyż jednolicie wypowiadał się on o latach 2003-2004 (vide: k-743, tom IV), kiedy to poznał N..

Bez znaczenia dla wiarygodności M. w sferze zagadnień stanowiących przedmiot rozpatrywanej sprawy pozostawał charakter i cel kontaktów wymienianego z J. G. w latach 90-tych.

Obaj bowiem zgodnie podnosili, iż do żadnego ich współdziałania wówczas nie doszło, kwestie te nie miały żadnego dosłownie związku z przedmiotem niniejszego procesu, kontakty zostały zerwane, by zostać nawiązanymi ponownie dopiero w roku 2007.

Nie świadczyły ponadto o niewiarygodności A. M. zeznania M. G. (2), który umawiając G. z M. (wedle wersji M.) tłumaczyć miał, iż chodzi o sprawy związane z klubem (...), podczas gdy z relacji dwóch pozostałych wynikało, że tematem spotkania będą kwestie „prawne”, „jakieś rozliczenia finansowe”, czy „zorganizowanie obrony dla G.”. G. nigdy bowiem nie podał, w jaki sposób i jakimi przyczynami tłumaczył M. chęć i wolę G. ku skontaktowaniu go z M.. M. G. (2) mówił jedynie, co przekazał mu G., jak również o własnych domysłach.

Bez znaczenia dla wiarygodności M. było też pomylenie w jakich dokładnie latach współpracował z N. w Radzie Nadzorczej (...), jak i „zatajenie” wyjazdu do Z. w towarzystwie żony Z., sąsiada – P. L. i małżonki tego ostatniego.

A. M. tymczasem nie ukrywał, że do Z. udawał się dwukrotnie celem nawiązania bezpośredniego kontaktu z G.. Jeden wyjazd nastąpił przy tym z udziałem oskarżonego, a w drodze powrotnej doszło do spotkania N. z osobą o imieniu A. w okolicach lotniska K.-B.. Wyjazd drugi – wedle relacji M. – nastąpił właśnie z osobami wskazanymi wyżej. M. wyraźnie wypowiadał się o takim wyjeździe (vide: k 741-742) i bynajmniej go nie „zatajał”. Błędnie jedynie umiejscowił go w czasie na połowę roku 2008, co skorygował Sąd Rejonowy.

Odnośnie pierwszego z powyższych wyjazdów, fakt iż G. nie widział, czy też nie rozpoznawał drugiej osoby w samochodzie, czy był to mężczyzna, czy kobieta, a zwłaszcza, czy był to oskarżony w najmniejszym stopniu nie osłabiał wartości dowodowej relacji M.. Brak wiedzy, czy też niepamięć po stronie G. takiego bowiem wpływu na ocenę wersji M. nie wywierały.

Sąd I instancji trafnie ponadto przyjął, że doszło wtedy do spotkania oskarżonego z A. K., gdzieś w pobliżu lotniska w B., iż to K. był osobą wymienioną w wyjaśnieniach A. M. oraz datę podróży.

W pierwszym rzędzie podróż tę i spotkanie w B. stosunkowo dokładnie opisał sam M. i nie istniały osobowe źródła dowodowe wprost przeczące jego wypowiedziom. Zaprzeczenia takie nie wynikało ponadto z zeznań K., który omawianego zdarzenia nie pamiętał, potwierdzając jednakże swą częstą bytność na wspomnianym lotnisku w związku z wylotami syna do Anglii.

Sąd Rejonowy trafnie przy tym przeanalizował relacje M. na tle bilingów połączeń telefonicznych jego aparatu i dodatkowo jeszcze na tle logowań tego telefonu do stacji (...) Z. oraz K.- L.. Zbieżność powołanych wyżej elementów uprawniała do poczynienia takich ustaleń fatycznych, jakie zaprezentowano w części sprawozdawczej zapadłego wyroku. A. M. przedstawiając swoją wersję wypadków nie był w stanie faktów tych zsynchronizować w powyższym stopniu. Telefon M. nigdy wcześniej, ani też później nie logował się do tak charakterystycznej stacji (...) jak lotnisko w B..

Taki stan rzeczy upoważniał do wspomnianych ustaleń, nawet w braku stwierdzenia w datach, o których pisze oskarżony połączeń jego numeru telefonu z numerem aparatu A. K..

Sąd jurysdykcyjny opisując stan faktyczny błędnie jedynie w początkowych partiach uzasadnienia określił datę omawianego wyjazdu na dzień 22 lutego 2007 r. (vide: k-8 uzasadnienia). Z dalszych rozważań wynikało jednakże ponad wszelką wątpliwość, iż Sądowi Rejonowemu chodziło tu o datę 22 czerwca 2007 r. Wnioski takie wypływały również z chronologii zdarzeń ujmowanych kolejno w opisie stanu faktycznego. Błąd ów nie miał zatem związku z treścią rozstrzygnięcia.

Na marginesie tylko potrzeba zarazem stwierdzić, że Sąd orzekający zasadnie odczytał na rozprawie głównej zeznania świadka A. K. pochodzące z przygotowawczej fazy procesu karnego (vide: k – 3771, tom XX) korzystając z uregulowania art. 391 § 1 kpk. Zasadniczy powód wspomnianej czynności łączył się z niemożnością doręczania mu wezwania.

Z ustaleń Wydziału Prewencji Komendy Rejonowej Policji (...) wynikało (vide: k -3769, tom XX), iż świadek nie przebywa od ponad roku pod adresem na terenie W., a jego miejsca fatycznego pobytu nie zdołano ustalić.

Adres na terenie W. A. K. wskazał zaś w momencie zwalniania go w dniu 22 czerwca 2015 r. z Aresztu Śledczego w K., a ponadto jako ostatni znany adres wymienionego figurował także w danych uzyskanych w systemie PESEL-SAD, podczas gdy wcześniejsze adresy z K. i S. nie były już aktualne (vide: k-3723, tom XX).

W podobnych warunkach Sąd I instancji był w pełni uprawniony, by skorzystać z przepisu art. 391 § 1 kpk.

Nie zasługiwały też na uwzględnienie zarzuty dotyczące rzetelności i prawidłowości tego rodzaju czynności technicznej, jak zbadanie, czy akta Sądu Rejonowego w Dąbrowie Górniczej – sygn. II K 121/10 zawierały przedkładane przez ówczesnego oskarżonego A. K. zaświadczenie pochodzące od lekarza A. P. (1) o niezdolności do udziału w postępowaniu.

Pismo w tej kwestii kierowane do Sądu Rejonowego w Dąbrowie Górniczej sporządził uprawniony pracownik, a to imiennie wskazany Zastępca Kierownika Sekretariatu (...)Wydziału Karnego w R. (pismo zaopatrzone zostało w służbową pieczęć imienną i podpis tego pracownika), co nastąpiło na pisemne zarządzenie sędziego (vide: k-3757 oraz k – 3764, tom XX).

Realizacja czynności tego rodzaju w trybie administracyjnym stanowi codzienną praktykę sądową.

Także i odpowiedź z Sądu wezwanego redagował na podstawie zarządzenia sędziego imiennie określony pracownik w randze starszego sekretarza sądowego (vide: k-3768).

Działania Sądu I instancji w sferze ustalenia, czy przedmiotowe zaświadczenie istniało były zarazem wystarczające do ustalenia tejże okoliczności.

Sąd Okręgowy nie znalazł też – wbrew wywodom apelacji – takich sprzeczności pomiędzy relacjami A. M. i M. G. (2), gdy chodziło o problematykę pobytu w C., które dyskwalifikowałyby wiarygodność pierwszego z nich.

G., co prawda przeczył wyraźnie posiadaniu domu lub mieszkania w C. (vide: k -1196, tom VI) i podkreślał, iż M. przyjeżdżał do Szwajcarii i do C. na zaproszenie prezesa klubu (...) W. K. (nieżyjącego już) i to właśnie K. dysponował domem w Szwajcarii i kilkoma mieszkaniami w C..

Wedle A. M. zaś (vide: k-739, tom IV), G. „gościł” M. i jego rodzinę w C. przez okres dwóch tygodni – „prawdopodobnie w 1996 r.”. G. z kolei podnosząc, że M. z rodziną zatrzymywał się we wspomnianych mieszkaniach, przyznawał zarazem, iż „widział się w C.” z A. M.. Wysoce prawdopodobne pozostawało zatem przedstawienie przez M. powyższego problemu – po wielu latach, gdy składał wyjaśnienia – w pewnym uproszczeniu. Spotkawszy G. w C., jego w 2010 r. kojarzył z osobą „goszczącą go w mieszkaniu”. M. natomiast nigdy nie wypowiadał się, aby G. wynajmował mu dom lub mieszkanie w C.. G. znał przy tym M. i K. już od początku lat 90-tych z racji ich działalności w klubie piłkarskim (vide: k -43, tom I).

Przedstawiane zagadnienie miało jednak w ogólnym rysie sprawy marginalne znaczenie. Tak samo – problem (mocno akcentowany przez oskarżonego) kto kogo i na jakie stanowisko „protegował” w (...) Fundacji (...). Pozamerytoryczne i pozbawione związku z istotą sprawy były też dywagacje J. N. na temat wypowiedzi M. o posiadaniu przezeń informacji, mogących być wykorzystanymi niezgodnie z prawem – „tj. przedstawiających wartość rynkową”, jak również znaczenia i interpretacji tych słów.

A. M. nigdy w swych wyjaśnieniach nie podnosił wprost, iż to oskarżony pokrył koszty jego obrony. Wspominał jedynie o podobnej propozycji, czy też sugestii ze strony N. i nie potwierdzał, iżby została ona zrealizowana w praktyce. Nie wynikało z jego relacji, aby oskarżony w jakimkolwiek stopniu (w sensie wręczenia M. określonej kwoty pieniężnej z przeznaczeniem na taki właśnie cel lub pokrycia owych kosztów „własnoręcznie” w Zespole Adwokackim nr (...) w B., czy jakiejkolwiek innej kancelarii adwokackiej) przyczynił się do uregulowania przedmiotowych kosztów.

Tym samym niczego nie wnosiły, nie miały wpływu na dotychczasową ocenę materiału dowodowego zeznania przesłuchanego w fazie dowodowej świadka E. K. (vide: k -4133, tom XXII), jak również treści faktury VAT (vide: k- 4075, tom XXI).

Na wiarygodność M. nie ma też wpływu przedstawienie przezeń J. N. kategorii radcy prawnego Fundacji, o jakim mowa wyżej. Bez wątpienia oskarżony pełniąc w niej określoną funkcję zajmował się szeroko rozumianymi sprawami prawnymi. A. M. w efekcie tak odczytywał jego faktyczną rolę, pomimo braku formalnego zatrudnienia w charakterze radcy prawnego. Drugorzędne również znaczenie odgrywało błędne określenie N. jako radcy prawnego obsługującego duże podmioty gospodarcze, w tym (...) w Z.. Tak samo – wskazanie, że pieniądze stanowiące, czy też mające stanowić ekwiwalent za milczenie M. i trwanie przy dotychczasowej (pierwotnej) linii obrony pochodzić miały ze sprzedaży lokalu użytkowego, w którym mieściła się Kancelaria oskarżonego i jego żony przy Placu (...) w Z., podczas gdy N. nosili się z zamiarem zbycia innego lokalu użytkowego, na co wskazywały złożone w toku procesu dokumenty (w szczególności umowa pośrednictwa z firmą (...), vide: k 1523-1524, tom VIII, operat szacunkowy, vide: k – 4134, tom XXII). Pomylenie obu lokali nie miało większego znaczenia, skoro w rachubę wchodziło sprzedanie takiego, czy innego lokalu użytkowego, w sytuacji identycznego ich umiejscowienia (Plac (...) w Z.). Kwestia powyższa miała przy tym charakter poboczny.

Zupełnie nie przekonywały też dywagacje J. N., iż rozmówcą (przez telefon) M. w trakcie jednej z wizyt G. miał być J. K. (z uwagi na zbieżność imion z oskarżonym), albo też ktoś jeszcze inny ze „środowiska prawniczego’ o takim imieniu, nie zaś oskarżony.

A. M. świadomie ukrywał wobec G. tożsamość „łącznika”, a nawet pozycję zawodową. Nie udzielał wymienionemu żadnych konkretnych odpowiedzi, gdy ten próbując zgadnąć przytaczając nazwiska znanych sobie adwokatów. Wykluczone zatem, by A. M. tytułował swego rozmówcę „panie mecenasie” (tak jak do N. zwracał się w bieżących kontraktach), gdyż prowadziłoby to do częściowego ujawnienia kim jest „łącznik”, to znaczy jaki zawód wykonuje.

Brak użycia pojęcia „mecenas” (inaczej aniżeli na co dzień zwracał się do oskarżonego) nie mogło dziwić, ani automatycznie wykluczać N. jako wspomnianego rozmówcy (i w efekcie – jako „łącznika”). M. ponadto nie nazywałby w ten sposób K., który z zawodu jest inżynierem urządzeń sanitarnych (vide: k- 1276, tom VII).

J. N. z kolei w składanych wyjaśnieniach nie wskazywał żadnych potencjalnych osób ze „środowiska prawniczego” o analogicznym imieniu mogących, choćby hipotetycznie być rozmówcami A. M.. Trudno zatem zaakceptować obecne zarzucanie Sądowi Rejonowemu braku „poszukiwań” wśród znajomych oskarżonego osób o imieniu J., zwłaszcza z wykształceniem prawniczym.

W badanym przypadku nie budziło wątpliwości – sprzecznie z tym, co piszą skarżący, iż dane A. P. (1) trafiły do J. G. i K. G. (1) od A. M., lecz za pośrednictwem J. N., zaś pierwszym ogniwem tego łańcucha był A. K..

Świadek K. wprost bowiem przyznawał, że znał P. jako lekarza i korzystał z jej usług medycznych. Sam N. natomiast powoływał się w swej apelacji na zaświadczenie wystawione przez A. P. (1) w styczniu 2006 r. dla K. w postępowaniu prowadzonym przed Sądem Rejonowym w Dąbrowie Górniczej (vide: k-3903, tom XX). Z całą pewnością również substytuował – jako radca prawny – swoją żonę – adwokat W. N. w sprawie A. K. toczącej się przed Sądem Rejonowym w Siemianowicach Śląskich – sygn. akt II Ks 14/09 w styczniu 2007 r.

Z uwagi na znajomość z K., a także ze względu na wspomniane postępowania, oskarżony dysponował wszelkimi możliwościami uzyskania danych A. P. (1) od A. K. oraz posiadania ich w okresie, kiedy doszło do nawiązania kontaktów pomiędzy G. i M.. Nie musiało przy tym chodzić o pozyskanie przez N. danych tejże lekarki dla jakichkolwiek celów niezgodnych z prawem, lecz dla wszelkich celów, choćby na własny, osobisty użytek. Motywy zatrzymania wspomnianych danych były z punktu widzenia istoty rozpatrywanej sprawy – obojętne.

A. K. z kolei de facto potwierdził przekazanie danych lekarki N., sam oskarżony wyjaśniał zaś w tej kwestii zmiennie i pokrętnie, na co zwracał uwagę Sąd I instancji.

Zatem, nawet gdyby – jak twierdzi oskarżony – w sprawie Sądu Rejonowego Katowice-Wschód w Katowicach – sygn. akt IV Ks 188/08 A. K. reprezentował zupełnie inny adwokat, zaś W. N. występowała jedynie wobec Urzędu Skarbowego (z substytucją dla J. N.) – nie miałoby to większej wagi dowodowej. Istotna pozostawała znajomość z K. i zeznania K., co do przekazania danych P. oskarżonemu oraz zestawienie faktów omówionych wcześniej.

M. z kolei dane te posiadł od N. i przekazał G., co obaj przyznawali. Nieistotne zaś pozostawały okoliczności przekazania tychże danych M., a mianowicie, czy konkretnie w związku ze sprawą G. i jego kolegów, czy przy innej okazji. Tym samym, jeśli nawet ten jeden element „łańcucha” uznać za ustalony błędnie, nie zmieniałoby to istoty rzeczy.

Nie do przyjęcia jest bowiem teza, iżby w okresie rozpatrywanych przypadków oskarżony danymi A. P. (1) nie dysponował i nie miał nic wspólnego z udostępnieniem ich następnie M..

Sąd Okręgowy uznał jednakże, iż stanowisko Sądu jurysdykcyjnego również i w zakresie tych ostatnich faktów było trafne, zważywszy wyjaśnienia A. M. (iż to J. N. polecił mu A. P. (1), do której mają udać się po zaświadczenie G. i pozostali) i nie znajdując podstaw do ich zakwestionowania.

Sąd I instancji prawidłowo również odrzucił twierdzenie oskarżonego, co do niemożności znalezienia się numeru telefonu wspomnianej lekarki w zapisach ujawnionych w jego telefonie N. (...) – już w pierwszej połowie roku 2008 i w roku wcześniejszym, skoro zapisy te znajdowały się w „pamięci” karty SIM numeru (...), nie zaś tylko w „pamięci” konkretnego aparatu dostępnego na rynku najwcześniej w drugiej połowie roku 2008. Ustalenie, że J. N. posługiwał się powyższym numerem w roku 2007 i nawet uprzednio okazało się zaś trafne.

Sąd odwoławczy dał temu wyraz oddalając w dniu 9 października 2018 r. wniosek dowodowy o powołanie biegłego z zakresu telekomunikacji i telefonów komórkowych (vide: k- 4134, tom XXII).

Sąd Rejonowy trafnie ustalił nadto daty kontaktów telefonicznych (i prób takich kontaktów), a co za tym idzie także daty poszczególnych spotkań A. M. i J. G. (choć w części przypadków było to możliwe jedynie w sposób przybliżony poprzez określenie miesiąca i roku) biorąc za podstawę bilingi połączeń numerów telefonicznych, jakimi się wówczas posługiwali przy uwzględnieniu ich własnych wyjaśnień i zeznań, przedstawianych w nich zdarzeń i zaszłości. Te same uwagi należy skierować pod adresem wskazania dat kontaktów M. z G. oraz M. z N., jak również spotkań wspomnianych mężczyzn, w tym na terenie Z.. Tu jednak słusznie powiązano bilingi połączeń telefonicznych z depozycjami M. i G., a nadto skorzystano uzupełniająco z logowań telefonu tego pierwszego do stacji (...). Identyczna metodyka okazała się miarodajna w sferze ustalenia, iż w drodze powrotnej z Z. doszło do spotkania J. N. z A. K..

Ustaleniu, że w dacie 22 czerwca 2007 r. oskarżony wyjeżdżał do Z., a potem spotkał się z K. nie sprzeciwiała się przy tym treść faktury VAT opatrzonej tą samą datą (vide: k-3995, tom XXI), gdyż data powyższa ewidentnie obrazowała (w powiązaniu z brzmieniem przedmiotowego dokumentu) moment czasowy wystawienia faktury, nie zaś pobyt N. o określonej porze w określonej miejscowości (tj. N.-C.). Na marginesie, faktura ta „wypłynęła” jako dowód – z inicjatywy oskarżonego - po ponad 11-stu latach od inkryminowanych zdarzeń, mimo iż niniejsza sprawa była rozpoznawana po raz drugi, a także dopiero po zapadnięciu niekorzystnego dla J. N. wyroku (podobnie: wniosek o przesłuchanie jako świadka na okoliczność miejsca pobytu oskarżonego we wspomnianym dniu – A. B., vide: k – 4132 i 4135, tom XXII).

Nie pozostawało to bez wpływu na ocenę wartości dowodowej powyższej faktury.

Bilingi połączeń numeru telefonu J. N. (oczywiście w zakresie, w którym były one w ogólności dostępne) na tle relacji M. i G. pozwoliły też na przyjęcie korespondowania w znacznym stopniu dat kontaktów telefonicznych oskarżonego z A. M. z datami takich kontaktów pomiędzy M. a G.. W szczególności dotyczyło to dat, kiedy A. M. próbował łączyć się z J. G., po tym, jak ten zaprzestał dostarczenia pieniędzy. Wzmożenie kontaktów telefonicznych oskarżonego z M. w rzeczonym okresie, o przeróżnych porach dnia trudno racjonalnie wytłumaczyć li tylko licznymi „polami współpracy” z tym świadkiem.

Wyjaśnienia A. M. w powiązaniu z bilingami połączeń telefonicznych oraz w dalszej kolejności – z analizą logowania się aparatu M., uprawniały do odtworzenia miejsc i czasu spotkań obu mężczyzn, w okresie po zwolnieniu wspomnianego świadka z aresztu śledczego. Gdy zaś chodziło o przyczyny i przebieg spotkań, treść ich rozmów, wzajemne ustalenia oraz zobowiązania - zasadnie za wiarygodne oceniono depozycje A. M..

Skoro bowiem M. był wiarygodny, co do zasady, co do istoty i mechanizmów „współdziałania” z G. i N., przyczyn i powodów jej nawiązania oraz prowadzenia, co do specyfiki i szczegółów kolejnych zdarzeń, nie było powodów, by odmawiać mu wiary w kwestii tego wszystkiego, co działo się po odzyskaniu przezeń wolności, spotkań z oskarżonym, miejsc gdzie się one dokonywały, ustaleń poczynionych z N. i działań podjętych przez N..

Sąd Rejonowy słusznie odrzucił tu zwłaszcza koncepcję lansowaną przez oskarżonego, że M. go wówczas szantażował bezpodstawnymi pomówieniami. Przebieg wypadków przedstawionych przez A. M. za omawiany okres czasu pozostawał w logicznym i rzeczowym związku z tym wszystkim, co opisywał i co działo się w latach 2005-2007.

Oskarżony ponadto, gdyby faktycznie szantaż taki miał miejsce, z całą pewnością – zważywszy zwłaszcza, iż sam jest prawnikiem (tak i jego żona) – nie zlekceważyłby podobnego stanu rzeczy i zawiadomiłby organy ścigania, czego jednak nigdy nie uczynił.

Nie było możliwe dokonanie takiej weryfikacji depozycji M. i G. na gruncie bilingów połączeń telefonicznych i logowań do stacji (...) pod kątem zbadania, czy oskarżony zawsze nawiązywał kontakty z M. po wizytach G. (w ciągu dwóch godzin) oraz ustalenia wszystkich dokładnie dat obecności G. na (...), przy założeniu, iż przyjeżdżał do M. wyłącznie w związku ze sprawą uzyskania odroczenia wykonania kary pozbawienia wolności – jak postulują to apelujący.

Po pierwsze, nie wchodziło już o rachubę – z uwagi na upływ czasu – uzyskanie kompletnych danych bilingowych dotyczących numeru telefonu oskarżonego (a w konsekwencji danych dotyczących logowań do stacji (...)). Sąd I instancji mógł zatem brać pod uwagę wspomniane dane tylko w zakresie, w jakim były one dostępne. Za podstawowe źródło dowodowe swych ustaleń faktycznych uczynił zasadnie relacje poszczególnych osób, w tym M., G., G., oceniając je w aspekcie pozostałych dowodów – w sposób wyważony, racjonalny i krytyczny oraz dający im wiarę, co do istoty rzeczy (wyłączywszy przykładowo tezy M., co do braku uzyskania dla siebie korzyści majątkowej), a odmawiając wiary J. N..

Po wtóre, J. G. – wbrew temu, co podnoszą apelujący przyjeżdżał na (...) i bywał w tym regionie nie tylko w przypadkach związanych z wizytami u M.. Wyraźnie podkreślał to w swych zeznaniach (vide: k – 2226, tom XII). Co więcej nie we wszystkich sytuacjach przyjazdów posiadał ze sobą telefon komórkowy. Nie zawsze też, gdy spotykał się z M. włączał telefon (vide: k – 2330, tom XII). Nie wszystkie zatem daty logowania się telefonu G. na (...) odpowiadały datom spotkań z A. M.. I odwrotnie – występowałyby sytuacje, gdy obaj spotkali się, lecz telefon G. w ogóle nie logowałby się na (...). Zatem nie mogło być reguły, iż w dniu logowania się telefonu G. na (...) winien był następować kontakt telefoniczny M. z oskarżonym (celem odebrania pieniędzy). Nie sposób było ponadto precyzyjnie odtworzyć dat wszystkich przyjazdów G. do M..

Tym samym stan, że telefon G. logował się na (...), a brak by było połączeń telefonicznych M. z N. niczego by nie przesądzał.

Do żadnych konkretnych wniosków pozwalających zakwestionować oceny faktyczne i prawne Sądu orzekającego nie uprawniała też częstotliwość połączeń telefonicznych oskarżonego z A. M. w latach 2007-2008.

Drobne w sumie „przeinaczenie” przez Sąd Rejonowy w uzasadnieniu zapadłego wyroku (vide: k – 30 verte uzasadnienia, k – 3817 verte, tom XX) wypowiedzi M. utrwalonej w nagraniu (vide: k – 48, tom I) i przytoczenie jej w formie: „…że dzisiaj, o ósmej miał być, miał tu dla mnie być sygnał telefoniczny, który był u mnie za dwadzieścia ósma…” (podczas, gdy faktycznie brzmiała ona: „…że dzisiaj po ósmej miał być, miał tu dla mnie być sygnał telefoniczny, który był u mnie za dwadzieścia ósma…”) – zupełnie nie zmienia sensu całości ówczesnego wywodu powyższego świadka na temat przedstawionego G. istnienia „grupy” i „łącznika”, sposobu i mechanizmu ich działania, a zwłaszcza oczekiwań finansowych oraz wpływów.

Nie wypacza ponadto powiązania cytowanego fragmentu wypowiedzi A. M. z połączeniem telefonicznym z J. N. mającym miejsce 4 kwietnia 2007 r. o godzinie 7.58 – jako jednej z przesłanek wskazujących, iż to on właśnie był łącznikiem.

Sąd orzekający ponadto nie „przypisał” oskarżonemu w obecnie wydanym wyroku „wyższej szkody” – jak twierdzi J. N..

W wyroku pierwotnie zapadłym w dniu 7 listopada 2007 r. (vide: k 2463-2464, tom XIII), który następnie został uchylony w wyniku zaskarżenia go wyłącznie na korzyść oskarżonego, a sprawę przekazano do ponownego rozpoznania, uznano iż J. N. powoływał się na posiadane wpływy w sądach i podjął się pośrednictwa w „załatwieniu sprawy” w zamian za przyjętą korzyść majątkową w postaci pieniędzy w łącznej kwocie 295 tyś. zł.

Aktualnie natomiast, przy niezmienionej istocie czynu, uznano że oskarżony działał w zamian za obietnicę korzyści majątkowej w kwocie 380 tyś. zł, a przyjął korzyść majątkową w kwocie 187 tyś. zł.

Porównanie opisów przypisanego występku (przy uwzględnieniu zasady zakazu reformationis in peius w postępowaniu ponownym) w żadnej mierze nie uprawnia do wniosku, aby w wyroku zaskarżonym J. N. został potraktowany surowiej aniżeli w rozstrzygnięciu uchylonym. Obecnie bowiem kwota realnie przyjętej korzyści majątkowej w zamian za „załatwienie spawy” (tj. pośrednictwo) okazała się dużo niższa w konfrontacji z wyrokiem początkowym. Ta kwota właśnie, jej rozmiar, nie zaś kwota stanowiąca tylko żądanie i obietnicę, stanowiła wyznacznik miary surowości wyroku zapadłego w postępowaniu ponownym. Kwota faktycznie uzyskanej korzyści – znów nie wysokość żądania i obietnicy – była też punktem wyjściowym dalszych orzeczeń zawartych w wyroku, a osadzonych na gruncie uregulowania art. 45 § 1 kk.

W żadnym przeto razie nie można było stwierdzić, by zaskarżony wyrok był pod jakimkolwiek względem mniej korzystny dla oskarżonego, jak również, by po ponownym merytorycznym rozpoznaniu sprawy wydano bardziej surowe orzeczenie.

Sąd Okręgowy w pełni podzielił również omówiony w pisemnych motywach zaskarżonego wyroku, poparty obliczeniami pogląd, co do wysokości kwot żądanych, kwot rzeczywiście przekazanych przez J. G. i wreszcie kwot jakie trafiły do N. i M..

W październiku 2017 r. Sąd I instancji zwrócił się do innych Sądów o wypożyczenie akt sprawy dotyczących A. K.. Uzyskał w związku z tym z Sądu Rejonowego w Siemianowicach Śląskich kompletne akta o sygnaturze II Ks 14/09 (vide: k – 3744, tom XX). Z Sądu Rejonowego Katowice-Wchód w Katowicach – akta o sygnaturach: IV Ks 188/08 i IV K 525/08 (vide: k – 3756, tom XX). Uzyskał ponadto odpisy wyroków skazujących A. K. i tak: Sądu Rejonowego Katowice-Wschód w Katowicach z dnia 30 września 2015 r. – sygn. akt V K 28/15 (vide: k – 3746, tom XX) oraz Sądu Rejonowego w Dąbrowie Górniczej z dnia 26 maja 2010 r. – sygn. akt II K 121/10 (vide: k 3758-3760, tom XX).

Od chwili, gdy przedmiotowe akta i odpisy znalazły się w dyspozycji Sądu jurysdykcyjnego strony posiadały wszelką możliwość dostępu do wspomnianych akt i odpisów oraz zapoznawania się z nimi.

W przypadku oskarżonego i jego obrońcy brak było natomiast w aktach rozpatrywanej sprawy – od momentu, gdy akta dołączone były już dostępne – wszelkich śladów aktywności ukierunkowanej na zapoznanie się z nimi zanim doszło do wyrokowania, czy to w postaci odrębnego pisemnego wniosku, czy też wniosku zgłoszonego ustnie do protokołu rozprawy głównej.

Więcej – J. N. i jego obrońca w tego rodzaju okolicznościach zgodzili się na zamknięcie przewodu sądowego i orzekanie, nie przedstawiając dodatkowych wniosków – np. o przerwanie lub odroczenie rozprawy dla zapoznania się ze wspomnianymi aktami i odniesienie się do nich.

Nieuzasadnione jest tym samym zarzucanie, że oskarżonemu odmówiono dostępu do tych akt.

Pełnoprawnymi dowodami podlegającymi swobodnej ocenie były kwestionowane przez oskarżonego dokumenty procesowe w postaci: protokołu zatrzymania rzeczy wraz z ich spisem i opisem (vide: k 748-759, tom IV), wykazu dowodów rzeczowych (vide: k 761-783, tom IV), protokołu oględzin rzeczy (vide: k 796-802, tom V), a nadto postanowienie w przedmiocie dowodów rzeczowych (vide: k 1004-1012, tom VI).

Powstały one bowiem w trakcie postępowania przygotowawczego, w oparciu o przepisy ustawy, sporządzone i wydane zostały stosownie do reguł kodeksowych. Nie istniały przeto żadne przeszkody formalne, by na podstawie przedmiotowych protokołów czynić ustalenia faktyczne jakie banknoty, w jakiej ilości, o jakich nominałach, o jakich oznaczeniach (z jednym zastrzeżeniem, o którym mowa niżej) oraz w jakiej ogólnej kwocie ujawniono i zatrzymano u A. M., jak również które banknoty prokurator uznał za dowody rzeczowe.

Faktycznie natomiast – co zauważają skarżący – numer jednego z banknotów opisanych w protokole zatrzymania rzeczy i następnie w wykazie dowodów rzeczowych nie odpowiadał numerowi stwierdzonemu potem przez prokuratora podczas oględzin (vide: k – 799, tom V). Mianowicie, banknot figurujący w trzecim zatrzymanym pliku pod pozycją (...) oznaczony został w dwóch pierwszych protokołach symbolem literowo-cyfrowym: (...), podczas gdy prokurator stwierdził, iż oznaczenie to brzmiało: (...). Różnica dotyczyła zatem ostatniej cyfry oznaczenia.

Z całą pewnością był to wynik zwykłej pomyłki w czasie odczytywania i spisywania oznaczeń banknotów zatrzymanych u M., popełnionej już podczas spisywania protokołu zatrzymania, „automatycznie” przeniesiony do wykazu dowodów rzeczowych, nie zaś efekt „podmiany” banknotu – jak życzyliby sobie tego autorzy skarg apelacyjnych. Za takim wnioskiem przemawia rodzaj i zakres odmienności w obu oznaczeniach, odnoszący się do jednej zaledwie i ostatniej cyfry, która zapewnie została błędnie odczytana lub najzwyczajniej pomylona podczas czynności związanych z zatrzymaniem i opisaniem banknotów.

Należało zatem stwierdzić, iż przedmiotowy banknot „od początku” był oznaczony symbolem (...).

Banknot ów ponadto wobec braku stwierdzania na nim odcisków linii papilarnych nie był poddawany dalszym badaniom przez biegłego (vide: k 806-809, tom V), toteż naprowadzona wyżej pomyłka nie miała z tego punktu widzenia żadnego znaczenia praktycznego.

Poza wspomnianym mankamentem w sprawie nie ujawniły się żadne dosłownie fakty, wskazujące na to, by przedmiotowe protokoły i orzeczenia sporządzone zostały niezgodnie z rzeczywistym stanem rzeczy. Skarżący jakichkolwiek – poza omówionym wyżej – dalszych okoliczności mogących prowadzić do przeciwnych wniosków już nie wskazują. Dokumenty te – z uwzględnieniem poprawki stwierdzonej w postępowaniu odwoławczym mogły więc służyć za pełnoprawny dowód.

Niedorzecznością jest natomiast domaganie się w obecnej fazie procesu karnego „przedstawienia” oryginałów tychże banknotów wraz z oryginałami banderol bankowych, o których z góry wiadomo, że zostały utracone bezpowrotnie w wyniku orzeczenia ich przepadku w samoistnie i odrębnie prowadzonym postępowaniu cywilnym (vide: k – 2087c, tom XI).

Okoliczność, że na poddanych badaniom banknotach nie stwierdzono odcisków linii papilarnych oskarżonego sama w sobie nie dowodziła, iżby z pieniędzmi tymi nie miał do czynienia, a już zupełnie nie przemawiała za niewinnością J. N.. Oznaczała jedynie tyle, że ich tam nie było.

W realiach faktycznych rozpatrywanego przypadku nie było natomiast celowe badanie, czy odciski ujawnione na poszczególnych banknotach odpowiadały odciskom linii papilarnych A. M.. Wymieniony nie krył bowiem, że wszedł w posiadanie plików z banknotami (otrzymując je od oskarżonego). Rzeczą naturalną było zatem pozostawienie przezeń, choćby na części banknotów odcisków swych palców. W pełni uzasadnione jest zatem założenie, iż odciski linii papilarnych M. znajdowały się najmniej na części banknotów i do takich właśnie wniosków prowadziłaby opinia biegłego.

Niezależnie jednak, czy opinii w powyższej materii nie przeprowadzono, lub też czy nie dołączono takowej do akt niniejszej sprawy – jej brak nie ma wpływu na jakąkolwiek zmianę dokonanych przez Sąd Rejonowy ustaleń faktycznych, zaś ewentualna obecność odcisków palców A. M. nie prowadzi do wniosku o niewinności oskarżonego.

Pomyłka w zakresie numeracji jednego z banknotów (o czym była mowa wcześniej) nie miała też najmniejszego wpływu na ustalenie kiedy ów banknot został wprowadzony do obrotu. Z danych pochodzących z Narodowego Banku Polskiego (vide: k 3153-3154, 3189, tom XVII) wynikało jednoznacznie, że dla banknotów serii (...)miało to miejsce pomiędzy lutym a wrześniem 2009r., czyli nawet zanim M. opuścił areszt śledczy.

Oskarżony głęboko myli się twierdząc jakoby doszło do „zamiany” banknotów o oznaczeniu (...) na (...) (lub odwrotnie) pod pozycją (...). Myli pliki banknotów. To pierwsze oznaczenie dotyczyło banknotu z pozycji(...) z pierwszego pliku i pozostawało niezmienne we wszystkich dokumentach procesowych i orzeczeniach prokuratorskich. Drugie zaś – banknotu z pozycji (...) z trzeciego pliku i tu doszło do pomylenia ostatniej cyfry oznaczenia.

J. N. bez wątpienia wypłacił dnia 26 listopada 2009 r. o godzinie 17:03 w Oddziale Banku (...) w T. kwotę 80 tyś. zł w ramach przyznanego mu kredytu budowlanego. Bez wątpienia również na poszczególnych plikach z banknotami (cztery pliki z pięciu) zabezpieczonych u M. znajdowały się banderole tego właśnie Banku oznaczone datą: 25 listopada 2009 r.

W świetle relacji świadków: T. G. (vide: k-3208, tom XVII), A. P. (2) (vide: k. 3223-3224, tom XVII) oraz J. E. (vide: k. 4069-4070, tom XXI), a także informacji z (...) (vide: k. 3176, tom XVII) data ta wskazywała dzień, w którym dokonano przeliczenia pieniędzy, zapakowano je i w którym gotowe one były do dostawy do określonych Oddziałów Banku. Specyfika dostaw i obowiązujące procedury kształtowały się zaś tak, iż przeliczone pieniądze mogły już następnego dnia trafić do Oddziału składającego wcześniej zamówienie.

W pełni możliwe i wyobrażalne pozostawało tym samym, że już 26 listopada 2009 r. znalazły się one w Oddziale w T. i zostały wypłacone. Istotne znaczenie odgrywały zarazem wyjaśnienia A. M., że pod koniec listopada 2009 r. otrzymał od N. pieniądze w kwocie 50 tyś. zł z banderolami Banku (...) (co obiektywnie stwierdzono, podobnie jak i umieszczoną na nich datę).

I tym razem nadzwyczajna zbieżność faktów: wypłacenia przez oskarżonego pieniędzy w Oddziale Banku (...) w dniu 26 listopada 2009 r., ujawnienia u M. gotówki z banderolami tego akurat Banku z datą 25 listopada 2009 r., procedur i możliwości o jakich zeznawali świadkowie, licznych połączeń telefonicznych N. z M. w dniach poprzedzających wypłatę (w tym nawet w dacie wypłaty bezpośrednio po podjęciu pieniędzy – o godzinie 18:17), a także pomocniczo – miejsc logowania się telefonu oskarżonego – w kontekście depozycji A. M. – przypadkowa być nie mogła.

Prowadziła ona wprost do wniosku, że gotówkę wypłaconą wówczas w Banku J. N.wręczył w zamian ,,za milczenie” M..

Nie doszło zarazem do ,,dowolnej oceny” – w perspektywie tego wszystkiego – okoliczności ,,milczenia” telefonu oskarżonego w dacie 26 listopada 2009 r. pomiędzy godziną 18:20, a godziną 19:06.

Sąd I instancji logicznie i prawidłowo rozważył i wskazał, opierając się o zeznania świadków: M. Ż. (vide: k. 1575-1577, tom VIII) i P. W. (vide: k. 1580-1584, tom VIII), a także zgromadzoną w sprawie dokumentację, że J. N. w realiach faktycznych drugiej połowy listopada 2009 r. dysponował (mając na względzie udokumentowane wydatki związane z budową i wyposażeniem domu) środkami finansowymi umożliwiającymi z łatwością przekazanie A. M. kwoty 50 tyś. zł – już choćby wykorzystując zasoby stanowiące ,,pozostałość” kredytu, o jakim mowa wyżej.

Niczego tu nie wniosły relacje żony oskarżonego przesłuchanej w charakterze świadka, zwłaszcza we fragmencie, iż nie było możliwe, by wymieniony zadysponował kwotą 50 tyś. zł poza jej wiedzą i wolą. Równie wyobrażalna była sytuacja dokonania podobnej dyspozycji za wiedzą, a nawet za zgodą małżonki.

Kompletnie uboczny charakter miała z kolei problematyka zbycia domku letniskowego.

Sąd Okręgowy nie podzielił zastrzeżeń, co do wiarygodności świadka Z. M..

W pierwszym rzędzie potrzeba podkreślić, iż wymieniona opisywała w swych zeznaniach zdarzenia z okresu, którego dotyczył czyn zarzucony J. N., o czym przekonywały charakterystyczne opisy sytuacji związanej z zapamiętaną przez świadka wizytą G. – osoby poleconej przez G., podawaniem herbaty i rozmową obu mężczyzn – już bez jej obecności. Świadek relacjonowała o jednym tylko spotkaniu męża z G. (w realiach odpowiadających zeznaniom G.), lecz nie w sensie, iżby odbyła się i miała miejsce jedna tylko taka sytuacja.

Świadek – jak podkreślała – zapamiętała jedną tylko wizytę J. G. i nie wykluczała bynajmniej, że podobnych wizyt było więcej, a zatem zeznania Z. M. w żadnej mierze nie pozostawały w sprzeczności, czy to z wersją G., czy to wyjaśnieniami A. M..

Z. M. znała z kolei bliżej J. N. z racji jego zawodowej współpracy z A. M. i wyłącznie na takiej niwie. Mówiła o kilkunastu wizytach oskarżonego, bez większych szczegółów. W jednym jednakże przypadku – znów w realiach przedstawianych przez G. – wskazywała na wizytę N. tuż po tym, gdy wyszedł G.. Oskarżony, gdy opuszczał mieszkanie, wynosił siatkę, jakiej wcześniej nie posiadał przy sobie.

Powyższe fakty mogły oczywiście zostać przekazane świadkowi przez męża – jak dywaguje w apelacji J. N. – nawet nim przesłuchano Z. M. w roli świadka, lecz konkretnych podstaw dowodowych, by przyjmować słuszność takiej tezy nie było.

Relacje M. nie wskazywały zatem, iżby J. G. odwiedził ich tylko jeden raz (sprzecznie z tym, co podawał on sam, a i A. M.). Nie ma też reguły, że świadek bezwzględnie musiała zapamiętać wygląd G., nawet wówczas gdy jego wizyty powtarzały się.

Za pozamerytoryczną polemikę oraz figury retoryczne potraktował zaś Sąd odwoławczy wywody oskarżonego na temat świadomego zeznawania przez śmiertelnie chorą Z. M. nieprawdy w poczuciu pełnej bezkarności. Podobnie – rozważania dlaczego A. M. po dostarczeniu mu pieniędzy przez oskarżonego podał to do wiadomości żony, mówiąc że mogą one stanowić dowód w sprawie karnej, a następnie wręczył je Z. M. ,,na przechowanie” – skoro nigdy wcześniej nie wtajemniczał jej w swoje sprawy. Identycznie – rozważania, jak doszło do zapamiętania przez świadka, iż cztery pliki pieniędzy były spięte banderolkami, a jedna gumką.

Z kolei, odpowiedzi na pytania J. N. skąd M. znała nominały banknotów i ogólną kwotę pieniędzy nasuwały się same – to pierwsze było widać (tak jak i sposób spięcia plików), zaś o sumie pieniędzy z pewnością nie omieszkał powiedzieć jej mąż.

Nie było sprzeczności w relacjach M., które z nich fizycznie wydało wspomnianą gotówkę policji podczas przeszukania mieszkania. Wskazywane przez nich realia i okoliczności przekonywały, że uczynili to wspólnie.

Informacje na temat G. wiadome były świadkowi od małżonka, co przyznawała, zaś odnośnie zaproszenia do C. pełne odniesienie znajdują uwagi Sądu Okręgowego przytoczone wcześniej w kwestii oceny wersji samego A. M..

Brak wiedzy M. odnośnie wizyt G. w Z. i P. nie oznaczał zaś sprzeczności jej zeznań z depozycjami męża.

Co się z kolei tyczyło problematyki skontaktowania się Z. M. z oskarżonym po zatrzymaniu A. M. celem zapewnienia mu pomocy prawnej oraz przyznania w owych materiach wiary świadkowi, a nie J. N., a także kryteriów wedle których ocena taka nastąpiła - stopień szczegółowości Sądu Rejonowego nie przewyższył tu stopnia szczegółowości i drobiazgowości reprezentowanego w osobistej apelacji oskarżonego i we wszystkich kwestiach, jakie w niej poruszał.

J. N. zatem nie powinien wyrażać pretensji ze względu na zastosowanie w tym jednym przypadku podobnej jak jego metody przez Sąd I Instancji i na tej podstawie stawiać zarzutów motywowanych emocjonalnie. Wysoce prawdopodobne było przy tym, iż Z. M. w ogóle nie pytano w postępowaniu przygotowawczym o taki detal, czy wiedziała wówczas, że jej mąż ma już innego obrońcę.

Drugorzędne i pozbawione wpływu na ocenę wiarygodności świadka pozostawały także szczegóły wyjazdu do Z. jak obecność żony L. oraz małoletniej wnuczki M. – o czym Z. M. nie wspominała.

Nie wykluczały się ponadto wzajemnie relacje M. i świadka L., gdy pierwsze z nich mówiło, że po przyjeździe do Z. wymieniona ,,poszła sobie do kawiarni”, a drugie iż M. udali się do karczmy. Z wypowiedzi L. nie wynikało bowiem, że świadek nieustannie towarzyszyła mężowi po opuszczeniu samochodu, a zwłaszcza by brała udział w spotkaniu z G.. Widział on tylko M. odchodzących od pojazdu. Nie do ustalenia pozostaje też, czy Z. M. chodziło o kawiarnię znajdującą się w tym samym budynku, do którego wchodził A. M., czy też gdziekolwiek indziej.

Z. M. nie musiała wskazywać obecności wnuczki w Z., ani też pamiętać imię żony L., by prawdziwie przedstawić obraz zdarzenia. Nie było też sprzeczności pomiędzy jej zeznaniem, a wyjaśnieniami A. M., co do faktu wyjazdu do Z., gdyż ten niczego nie ,,zataił”.

Sąd Rejonowy, prawidłowo ponadto ustalił, wskazał i ocenił wszystkie okoliczności mające wpływ na rozmiar orzeczonych kar, przyjęcie pozytywnej względem oskarżonego prognozy społeczno-kryminologicznej oraz dobór okresu probacji kary izolacyjnej.

Wymierzone kary są adekwatne do stopnia zawinienia J. N. oraz stopnia szkodliwości społecznej popełnionego przezeń występku. Określenie wysokości jednej stawki dziennej grzywny nie przekracza też finansowych i majątkowych możliwości oskarżonego. Rozstrzygnięcie z art. 45 § 1 kk ma zaś na uwadze rozmiar faktycznie przyjętej korzyści majątkowej.

Kary te i przepadek należycie spełnią zatem swe cele zapobiegawcze, wychowawcze i w sferze kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa.

Mając to wszystko na uwadze i uznając zaskarżony wyrok za słuszny Sąd II instancji utrzymał go w mocy.

O wydatkach postępowania odwoławczego oraz o opłacie za tę instancję orzeczono jak w pkt 2 wyroku niniejszego.