Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt I ACa 558/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 25 lipca 2013 r.

Sąd Apelacyjny w Krakowie – Wydział I Cywilny

w składzie:

Przewodniczący:

SSA Anna Kowacz-Braun (spr.)

Sędziowie:

SSA Władysław Pawlak

SSA Jerzy Bess

Protokolant:

st. prot. sądowy Marta Matys

po rozpoznaniu w dniu 25 lipca 2013 r. w Krakowie na rozprawie

sprawy z powództwa P. Ł.

przeciwko A. P.

o zapłatę

na skutek apelacji powoda

od wyroku Sądu Okręgowego w Krakowie

z dnia 7 lutego 2013 r. sygn. akt I C 2010/09

1.  zmienia zaskarżony wyrok w punkcie III w ten sposób, że kwotę 5.675,02 zł zastąpić kwotą 370,15 zł (trzysta siedemdziesiąt złotych 15/100);

2.  oddala apelację w pozostałej części;

3.  zasądza od powoda na rzecz pozwanego kwotę 2.700 zł (dwa tysiące siedemset złotych) tytułem kosztów postępowania apelacyjnego.

UZASADNIENIE

wyroku z dnia 25 lipca 2013 roku

Powód P. Ł. w ostatecznie sprecyzowanym powództwie domagał się zasądzenia od pozwanego A. P. kwoty 118.119,66 złotych wraz z ustawowymi odsetkami liczonymi od kwoty 30.379,66 złotych od dnia 17 lipca 2008 roku, od kwoty 47.080 złotych od dnia 19 sierpnia 2008 roku, od kwoty 40.660 złotych od dnia 6 listopada 2008 roku. Uzasadniając żądanie wskazał, że spornej kwoty dochodzi na podstawie art. 388 § 1 k.c. W ocenie powoda pozwany wykorzystał jego nieporadność i za budowę domu zaproponował zbyt wygórowaną cenę, a nadto samej umowy nie wykonał należycie.

Pozwany A. P. wniósł o oddalenie powództwa. Podniósł, iż to powód nalegał na realizację umowy, nadto, że P. Ł. miał możliwość wyboru różnych wykonawców. Powód nie może być też uznany za nieporadnego skoro inwestował pieniądze na giełdzie. Wreszcie wszystkie prace objęte umową zostały wykonane.

Wyrokiem z dnia 7 lutego 2013 roku Sąd Okręgowy: I. oddalił powództwo; II. zasądził od powoda P. Ł. na rzecz pozwanego A. P. kwotę 3617 złotych tytułem kosztów procesu; III. nakazał ściągnąć od powoda P. Ł. na rzecz Skarbu Państwa - Sądu Okręgowego w Krakowie kwotę 5.675,02 złotych tytułem kosztów sądowych.

Sąd Okręgowy ustalił, że powód P. Ł. oraz R. Ć. i pozwany A. P. zawarli w dniu 1 stycznia 2008 roku umowę, na mocy której R. Ć. i A. P. mieli wykonać prace budowlane przy budowie domu jednorodzinnego dla P. Ł.. Za prace zostało ustalone wynagrodzenia w wysokości 478.000 złotych netto, czyli 511.460 złotych brutto. Podstawą ustalenia ceny były kosztorysy nr(...)oraz (...). Powód zapłacił za wykonane prace 470.000 złotych. Większość prac została wykonana prawidłowo, pojawiały się usterki, ale były one drobne. Niewielka część prac nie została przez pozwanego wykonana. Wykonał on jednak, za porozumieniem stron, dodatkowe prace - wybudował tarasy zewnętrzne, drenaż i niwelację terenu. Wartość tych dodatkowych robót wg średnich cen wynosiła 61.170,97 złotych netto. Łączna wartość robót z umowy po pomniejszeniu z uwagi na wady oraz z uwagi na niewykonanie części prac wynosiła 472.496,90 złotych netto. Łączna wartość wszystkich prac wyniosła 533.667,87 złotych netto, co brutto stanowi 571.024,62 złotych. W okresie kiedy wykonywano umowę (II kwartał 2008 roku) ceny rynkowe za wykonanie prac i za materiały objęte umową wahały się od 289.960,33 złotych netto do 508.710,40 złotych netto. Gdyby przyjąć wskaźnik cen za III i IV kwartał 2007 roku ceny mogłyby być o 5-10% niższe. Wykonanie okien w budynku powoda zajmował się L. K.. Powód kontaktował się z nim osobiście. Pozwany polecił powodowi L. K. do tych prac. Powód od 1998 roku prowadził działalność gospodarczą. Od trzydziestu lat przygotowywał się do budowy domu, a przygotowania polegały na gromadzeniu pieniędzy. Powód miał znaczne kwoty zainwestowane na giełdzie papierów wartościowych. W 2006 roku zainwestował tam 1.500.000 złotych. W trakcie bessy

aktywa powoda częściowo zmalały. W 2004 roku plany budowy skonkretyzowały się. Dom był budowany na podstawie indywidualnego projektu. O firmie pozwanych powód dowiedział się z materiałów reklamowych. Pozwany nie był pierwszym wykonawcą, z którym powód kontaktował się w sprawie budowy domu. Przed podpisaniem umowy spotkali się kilka razy, zarówno przed chorobą pozwanego, jak i po niej. Na około miesiąc przed tym jak powód doznał wylewu, pozwany poinformował powoda, że nie będzie mógł w tym momencie realizować umowy. Powód nie rozpoczął poszukiwań innego wykonawcy, ponieważ lubił pozwanego i uważał, że ten wie o co mu chodzi. W trakcie choroby pozwany na wyraźne życzenia powoda był u niego w szpitalu i rozmawiali na temat budowy. W szpitalu nie doszło jednak do podpisania umowy. Powód namawiał wówczas pozwanego do jej zawarcia, jednak z uwagi na wielkość inwestycji i chorobę powoda pozwany nie zgodził się na to. Po powrocie powoda do zdrowia powód skontaktował się z pozwanym i spieszył się z pracami, ponieważ w czerwcu 2008 roku mijał termin ważności pozwolenia na budowę. Powód obawiał się, że w przypadku nie rozpoczęcia prac w terminie nie otrzyma ponownie zgody na budowę domu, gdyż jego działka położona była w otulinie O.. Rozmowy skonkretyzowały się pod koniec 2007 roku. W tym okresie powód wiedział i rozumiał co mówi, miał jednak problemy z wyartykułowaniem myśli. Umowa została podpisana w siedzibie przedsiębiorstwa pozwanego. Pozwany przedstawił powodowi kosztorysy albowiem były one podstawą ustalenia ostatecznej kwoty wynagrodzenia ryczałtowego. Przed ponownymi kontaktami z pozwanym powód nie szukał innych wykonawców.

W ocenie Sądu I instancji ustalone w umowie wynagrodzenie miało charakter ryczałtowy, co wprost wynikało z samej umowy. Odwołanie się w niej do kosztorysów miało na celu tylko wskazanie w jaki sposób ustalono cenę. Mając na względzie wysokość wynagrodzenia za wykonane przy budowie domu powoda prace, Sąd Okręgowy na podstawie art. 388 § 1 k.c. stwierdził, że nie stanowi ona wyzysku. Analizując przesłanki stosowania przywołanego przepisu Sąd I instancji wskazał w szczególności, że powód nie mógł być uznany za osobę niedoświadczoną. Wprawdzie nigdy nie budował on wcześniej domu, ale posiadał bardzo duże doświadczenie życiowe i zawodowe. Prowadził działalność gospodarczą, która przynosiła mu znaczne dochody, był aktywny graczem giełdowym, gdzie miał zainwestowane znaczne środki. Wreszcie pozwany nie był pierwszą i jedyną osobą, z którą rozmawiał na temat wybudowania swojego domu. Zdaniem Sądu Okręgowego powód nie był również w stanie niedołęstwa. Przed pójściem do szpitala był bowiem aktywnym człowiekiem, a nawet w trakcie leczenia specjalnie poprosił pozwanego by ten do niego przyszedł i by wspólnie omówili kwestię inwestycji. Pozwany po wyjściu ze szpitala był w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Gdyby było inaczej z pewnością nie rozpocząłby inwestycji, a także wycofał pieniądze z giełdy. Obrazu tego, nie mogą zmienić występujące u powoda kłopoty z mówieniem, których to problemów nie można przenosić na zaburzenia myślenia. Powód według Sądu I instancji nie znajdował się również w przymusowym położeniu. Za taki stan rzeczy nie mogła być bowiem uznana okoliczność, że kończyło mu się pozwolenie na budowę i następnym razem mógł mieć kłopot z uzyskaniem pozwolenia na budowę takiego domu. Powód miał gdzie mieszkać, mógłby wybudować inny dom, a chodziło mu o znaczne podwyższenie standardu życia. Niemożność podwyższenia standardu życia nie jest zaś przymusowym położeniem, gdyż o takim można mówić, jeżeli zachodzi konieczność zaspokojenia podstawowych potrzeb. Nie można również zasadnie twierdzić, iż to pozwany wykorzystał powoda, jeśli to powód sam zgłaszał się do pozwanego, mając możliwość wyboru innych wykonawców, których na rynku budowlanym nie brakuje. Wreszcie wskazał Sąd Okręgowy, że brak było podstaw do przyjęcia, że świadczenie powoda w znacznym stopniu przewyższa wartość świadczenia otrzymanego od pozwanego. Cena materiałów i wysokość wynagrodzenia kształtowana jest przez rynek, zależy m. in. od jakości materiałów i wykonanych prac. Tych parametrów nie da się ustalić administracyjnie. Wynagrodzenie ustalone w umowie, choć zawiera się w górnych granicach, to jednak stanowi wynagrodzenie rynkowe. Brak było więc podstaw do przyjęcia nieekwiwaletności świadczeń, nie mówiąc już o rażącej dysproporcji. Nadto wartość wykonanych prac (po odliczeniu wykonanych wadliwie) wyniosła 533.667,87 złotych netto, przewyższając kwotę, którą zapłacił powód (470.000 złotych brutto) o ponad 100.000 złotych. Również z tego powodu brak było podstaw do zasądzenia jakiejkolwiek kwoty. O kosztach postępowania Sąd I instancji orzekł na podstawie art. 98 k.p.c. obciążając nimi powoda jako przegrywającego spór. Przyjmując, że powód tytułem wynagrodzenia biegłych uiścił jedynie 1.000 złotych zaliczki, na podstawie art. 113 ustawy koszty sądowe w sprawach cywilnych Sąd Okręgowy nakazał ściągnąć od niego resztę tych kosztów w kwocie 5.675,02 złotych.

Apelację od powyższego wyroku wywiódł powód zaskarżając go w całości i zarzucając mu:

1.  błąd w ustaleniach faktycznych:

a)  polegający na przyjęciu, na podstawie nieprawidłowych opinii biegłych, że ceny rynkowe za wykonanie prac i za materiały objęte umową łączącą strony wahały się od 289.960,33 złotych netto do 508.710,40 złotych netto i co za tym idzie, że cena 478.000 złotych netto rzeczywiście zapłacona przez powoda pozwanemu była ceną rynkową, co doprowadziło do uznania, że nie była ona wygórowana;

b)  polegający na przyjęciu, że powód poniósł jedynie koszty zaliczki na wynagrodzenie biegłych, podczas, gdy w rzeczywistości powód uiścił zaliczki w wysokości 6.674,98 złotych, które praktycznie całkowicie pokrywają koszty wynagrodzenia biegłych;

2.  naruszenie prawa procesowego:

a)  art. 233 k.p.c. poprzez dowolną a nie swobodną ocenę dowodów, prowadzącą do odmówienia wiarygodności zeznaniom świadka P. T., co w rezultacie doprowadziło do przyjęcia, że powód nie znajdował się w przymusowym położeniu oraz w stanie niedołęstwa, jak również sprzeczną z zasadami logiki ocenę zeznań powoda, prowadzącą do ustalenia, że w kontekście zawieranej umowy był on człowiekiem doświadczonym oraz zaradnym, a ponadto poprzez bezzasadne obdarzenie zeznań pozwanego walorem wiarygodności;

b)  art. 328 k.p.c. poprzez nieustosunkowanie się do wszystkich przeprowadzonych dowodów, przede wszystkich dowodu z dokumentacji medycznej dotyczącej stanu zdrowia powoda, kosztorysu inwestorskiego (k. 115 i n.), kosztorysu z naniesionymi poprawkami (k. 62 i n.) oraz opinii Zakładu Usług Technicznych z dnia 28 stycznia 2010 roku;

3.  nierozpoznanie istoty sprawy polegające na nieustaleniu rzetelności kosztorysu sporządzonego przez pozwanego, który następnie stał się podstawą ustalenia ceny budowy domu, a ponadto na prowadzeniu ustaleń w przedmiocie stanu zdrowia powoda w okresie przed zawarciem umowy, a nie w dniu jej podpisania, jak również na braku ustalenia cen rynkowych za roboty budowlane obowiązujących w tym dniu;

4.  naruszenie przepisów prawa materialnego - art. 388 k.c. poprzez błędną wykładnię pojęcia niedołęstwa, polegająca na przyjęciu, że choroba powoda w postaci wylewu krwi do mózgu oraz jej konsekwencji zdrowotne nie są wystarczające do uznania, iż przedmiotowa przesłanka została spełniona, co doprowadziło do oddalenia powództwa.

Wskazując na powyższe zarzuty apelujący domagał się zmiany zaskarżonego wyroku poprzez uwzględnienie powództwa oraz zasądzenie kosztów postępowania odwoławczego. Skarżący ewentualnie wniósł o uchylenie powyższego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.

Uzasadniając swoje stanowisko skarżący wskazał, że Sąd I instancji oparł swe rozstrzygnięcie na opiniach biegłych, które były nieprzydatne do celów postępowania, albowiem szacowali oni wartość innych świadczeń niż świadczenie, do którego zobowiązany był pozwany. Sąd Okręgowy błędnie ocenił również wiarygodność przesłuchanego w sprawie świadka P. T., którego zeznania odnośnie stanu zdrowia powoda, po skonfrontowaniu z zalegającą w aktach sprawy dokumentacją lekarską powinny zostać uznane za wiarygodne. Niesłusznie Sąd I instancji uznał powoda za doświadczonego człowieka, podczas gdy choroba odcisnęła na nim swe piętno, i w momencie podpisywania umowy, nie można go było za takiego uznać. Sąd Okręgowy nie odniósł się wreszcie do przedstawionej przez powoda dokumentacji lekarskiej i kosztorysów, które to dowody miały istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy, pozwalając ocenić stan zdrowia powoda i cenę jaką powód powinien był uiścić za wykonane prace. Apelujący wskazywał również, że w realiach sprawy strony umówiły się na wynagrodzenie kosztorysowe, a co za tym idzie nieustalenie przez Sąd Okręgowy prawidłowości jego sporządzenia prowadzić musi do uznania, że nie rozpoznał on istoty sprawy. Wskazując na możliwość naruszenia przez Sąd I instancji art. 388 k.c. skarżący zauważył nadto, że choroba w postaci wylewu stanowi klasyczny przypadek niedołęstwa, o którym mowa w art. 388 k.c.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Choć wszystkie podniesione w apelacji zarzuty nawiązujące do meritum rozstrzygnięcia Sądu Okręgowego okazały się chybione, to zaskarżony wyrok podlegał zmianie w zakresie rozstrzygnięcia o kosztach sądowych.

Odnosząc się w pierwszej kolejności do najdalej idącego zarzutu - nierozpoznania istoty sprawy, Sąd Apelacyjny nie uznał go za trafny z następujących przyczyn.

Po pierwsze, podzielić należy stanowisko Sądu Okręgowego, iż ustalone umową z dnia 15 stycznia 2008 roku wynagrodzenie za wybudowanie domu powoda ma charakter ryczałtowy. Istotnie, przywoływane przez apelującego kosztorysy, zgodnie z § 1 umowy, stanowiły integralną jej część. Trzeba mieć jednak na uwadze, że ten sam zapis umowny wskazuje, iż stanowią one jedynie wykaz mających być przeprowadzonych prac budowlanych, natomiast cena miała zostać określona według innych zasad. Tak też się stało w § 5 umowy, gdzie strony ustaliły wynagrodzenie na kwotę 478.000 złotych netto - inną niż wynikającą z kosztorysów. Sprzeczne z naturą stosunku umownego łączącego strony byłoby uznanie, iż określiły one wynagrodzenie według dwóch różnych cen. Nadto gdyby strony chciały umówić się na wynagrodzenie kosztorysowe, wystarczyłoby odwołanie się do nich, w realiach tej sprawy natomiast kwestia ceny została odrębnie uregulowana w osobnym postanowieniu. Słusznie zatem przyjął Sąd I instancji, że kwoty wynikające z kosztorysów były jedynie wskazówką dla późniejszego, odmiennego od nich, ustalenia ceny ryczałtowej. W tym zakresie Sąd Odwoławczy pragnie jeszcze zauważyć, że niezasadne jest odwoływanie się apelującego do zagadnień transparentności wzorca umownego uregulowanego w art. 385 § 2 k.c. Po pierwsze zawarta między stronami umowa w kwestii wynagrodzenia jest jednoznaczna, nie pozostawia zatem pola do jej wykładni. Po drugie zaś, nawet gdyby przyjąć odmienny pogląd, to podkreślić należy, że w takiej sytuacji powód swoiście pojmuję korzystną dla siebie interpretację tego wzorca. Chciałby mianowicie, aby za wiążącą między stronami uznać wyższą kwotę wynagrodzenia wynikającą z kosztorysów, a nie niższą ustaloną w umowie. Takie rozumienie jest oczywiście błędne i nie mogło spotkać się z akceptacją Sądu II instancji.

Po drugie, Sąd Okręgowy, wbrew twierdzeniom apelującego, poczynił ustalenia na temat stanu zdrowia powoda również po przebytym przez niego wylewie. W zakresie osoby powoda, na podstawie zaoferowanych przez strony dowodów, Sąd ten poczynił wszechstronne ustalenia i to zarówno odnośnie okresu przed, jak i po jego hospitalizacji. Sąd I instancji badał zdolności powoda, doświadczenie, sposób rozumowania. Szczególnie zaakcentował przy tym, iż po wylewie, powód nie miał problemów z abstrakcyjnym myśleniem, a jedynie ze sposobem wyartykułowania powziętych zamysłów. W tym stanie rzeczy, również i w tej części brak jest podstaw do uznania, iż istota sprawy nie została przez Sąd Okręgowy rozpoznana.

Po trzecie, nie jest nierozpoznaniem istoty sprawy, zbadanie wynagrodzenia za prace budowlane na działce powoda według cen z I i II kwartału 2008 roku, a nie z dnia 15 stycznia 2008 roku - dnia podpisania umowy. O ile właściwie rozumieć zarzut skarżącego, jedynym miarodajnym sposobem określenia tego wynagrodzenia byłoby według niego zbadanie wynagrodzeń w podobnych umowach, zawartych tego samego dnia. Sąd Apelacyjny nie podziela tego poglądu z dwóch względów. W braku podobnych transakcji z tego samego dnia czyniłby on bowiem niemożliwym ustalenie „rynkowego wynagrodzenia”. Nadto w przeciwieństwie do początku lat 90-tych, kiedy inflacja przekraczała kolejne poziomy, powód budował dom, kiedy oscylowała ona na stałym, niskim pułapie. Ceny nie zmieniały się wówczas codziennie, a w konsekwencji kwartalne, czy nawet półroczne odniesienie porównawcze nie wpływa zafałszowanie ustalonych „cen rynkowych”.

Reasumując zatem zarzut nierozpoznania przez Sąd Okręgowy istoty sprawy należało uznać za chybiony.

Nietrafny okazał się również zarzut poczynienia przez Sąd Okręgowy błędnych ustaleń w zakresie rynkowej ceny za wykonanie prac budowlanych na działce powoda. Na wstępie tych rozważań zauważyć należy, że nie istnieje jedna metoda dokonywania wyceny tych prac. Dlatego wnioski zarówno pierwszej, jak i drugiej z opinii biegłych złożonych w niniejszej sprawie, choć pozornie od siebie odmienne, zasługują na akceptację. Dokonując analizy opinii biegłego A. Ś. zauważyć należy, iż kierując się zasadą swobody umów, cenę ustaloną w dwustronnych negocjacjach uznawał on za rynkową, dopóki znacząco nie odbiegała ona od cen porównywalnych obiektów. Biegły ten na podstawie ilorazu ustalonej ceny i powierzchni użytkowej, ustalił koszt wybudowania 1 m 2 powierzchni użytkowej domu powoda (1.400,49 zł) i odniósł go następnie do analogicznego wskaźnika w innych budynkach. Znacznie przewyższały one wskaźnik obliczony dla domu powoda, ale obejmowały również cenę działki. Stąd uzupełniając opinię (k. 332) biegły powołał się na opublikowane w miesięczniku (...) ceny wykonania 1 m 2 powierzchni użytkowej, która na IV kwartał 2007 roku przekraczała 1.700 zł, a w III kwartale 2008 roku zbliżyła się do 1.800 zł. Biorąc zatem powyższe pod uwagę, uprawnione staje się twierdzenie Sądu I instancji, poczynione w ślad za tą opinią, że wartość wykonanych w domu powoda prac wynosiła 472.496,90 netto. Różnica pomiędzy ustalonym w umowie wynagrodzeniem (478.000 zł netto), a wskazaną kwotą odpowiada wartości niedoróbek. Przechodząc do oceny opinii biegłego R. M., który wartość robót wyceniał posługując się katalogiem (...), zauważyć należy, że nie wziął on pod uwagę ustalonych przez biegłego A. Ś. niedoróbek i posługiwał się jedynie zakresem robót określonym w stanowiących integralną część umowy stron kosztorysach. Jednak wobec faktu, że wskazane niedoróbki, w stosunku do wartości umowy mają niewielki, wręcz pomijalny poziom, jak również, że jak ustalił biegły A. Ś. zakres prac określony w kosztorysach odpowiada zakresowi prac wykonanemu przez pozwanego, uchybienia te nie mają żadnego wpływu na ostateczny wynik opinii R. M.. Stąd zasadnie zatem przyjął Sąd I instancji, że w zależności od wziętego pod rozwagę poziomu cen (minimalnego, średniego, maksymalnego), koszt wybudowania takiego budynku jak budynek powoda waha się od 289.960,33 zł netto do 508.710,40 zł netto. Skoro ustalona przez biegłego A. Ś. wartość robót wykonanych przez pozwanego na nieruchomości powoda mieści się we wskazanym przez biegłego R. M. przedziale, to brak jest podstaw by inkryminowane ustalenia uznać za błędne.

Poczynione przez Sąd Okręgowy ustalenia faktyczne nie mogą być również uznane za dowolne. W szczególności właściwie Sąd I instancji za niewiarygodne uznał zeznania P. T.. Aby skutecznie podnieść tego typu zarzut skarżący nie może poprzestać jedynie na wskazaniu, że ich treść pozwalała przyjąć inną wersję wydarzeń, niż ostatecznie ustalona przez Sąd Okręgowy. Tenże prawidłowo bowiem uznał, dysponując zeznaniami powiązanego rodzinnie z powodem P. T. oraz zeznaniami niezwiązanych z żadną ze stron G. W. i L. K., że w 2008 roku powód, aczkolwiek w dalszym ciągu miał problemy z mówieniem, to nie miał żadnych kłopotów z rozeznaniem tego, co robi. Jakkolwiek przedstawiane przez P. T. okoliczności stanu zdrowia powoda faktycznie mogły wcześniej, tuż po wylewie, mieć miejsce, to w zakresie skutków choroby powoda w 2008 roku, słusznie Sąd I instancji oparł się na zeznaniach świadków niezainteresowanych w żaden sposób wynikiem procesu. Nie można również nie zauważać, że również sam powód wskazywał, że głównym jego problemem po wylewie była niemożność swobodnego wyartykułowania myśli. Powód wskazywał także, że „rozumiał wszystko” (k. 400, 12. wers od dołu). Brak zatem podstaw by, tak jak chce tego apelujący, z zeznań powoda wysnuwać odmienne wnioski, w tym o jego niezaradności życiowej, skoro twierdził on coś zgoła przeciwnego. Wreszcie Sąd I instancji dokonał prawidłowej oceny zeznań W. C., przyjaciela powoda. Za odmówieniem wiarygodności temu świadkowi w zakresie, w którym twierdzi on, że to pozwany domagał się podpisania w szpitalu umowy z powodem przemawiają względy doświadczenia życiowego. Skoro to powód, a nie pozwany wystąpił z inicjatywą takiego spotkania, a pozwany po opuszczeniu szpitala w ogóle nie kontaktował się z powodem, to nie sposób znaleźć przyczyn, dla których miałby on nalegać na jej podpisanie. W szczególności prowadzona przez pozwanego firma nie miała problemów ze znalezieniem innych kontrahentów, a co za tym idzie podpisanie lub niepodpisanie z powodem umowy w 2006 roku nie miało żadnego wpływu na jej działalność. Dokonana przez Sąd Okręgowy ocena dowodów jest zatem swobodna, a nie dowolna, a zarzut naruszenia art. 233 k.p.c. należało uznać za chybiony.

Nie mógł odnieść postulowanego przez skarżącego rezultatu również drugi z zarzutów naruszenia prawa procesowego - tj. uchybienia przez Sąd I instancji art. 328 k.p.c. Zauważyć należy, w przeciwieństwie do zarzutów naruszenia innych norm procesowych, zarzut naruszenia tego przepisu, wskazywać musi nie tyle na fakt, iż miał on wpływ na wynik procesu, ale, że w skutek błędnego sporządzenia uzasadnienia kontrola instancyjna zaskarżonego wyroku nie jest możliwa. Jakkolwiek zatem uzasadnienie Sądu I instancji ma pewne mankamenty, tak nie są one tego rodzaju, że nie dają poznać motywów, którymi kierował się ten Sąd wydając rozstrzygnięcie. Istotnie Sąd Okręgowy nie odniósł się w żaden sposób do dokumentacji medycznej przedstawionej przez powoda. Wskazać jednak należy, że na podstawie tych dokumentów Sąd I instancji mógłby jedynie potwierdzić ustalenia płynące z zeznań przesłuchanych w sprawie świadków - te mianowicie, że powód doznał wylewu i przebywał przez jakiś czas w szpitalu. Wbrew twierdzeniom skarżącego wskazane dokumenty nie dawały, w żadnym wypadku, asumptu do przyjęcia, że w związku z chorobą powód miał ograniczoną zdolność rozpoznania tego, co robi. Poczynienie takiej inklinacji wymaga bowiem wiadomości specjalnych, a Sąd Okręgowy w sytuacji, gdy powód był profesjonalnie reprezentowany nie tylko nie powinien był, ale również nie miał prawa dopuszczać takiego dowodu z urzędu. Sąd I instancji nie wskazał również, czy dał wiarę czterem różnym, przedstawionym przez powoda prywatnym opiniom wskazującym na wartość wykonanych przez pozwanego prac. Mając jednak na uwadze, że pozwany już w odpowiedzi na pozew zaprzeczył twierdzeniom powoda o zawyżeniu cen wykonanych prac, wszystkie wskazane w tych prywatnych opiniach okoliczności, zgodnie z art. 253 k.p.c. powinny być przez powoda udowodnione. Powód w tym celu zawnioskował o przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego. Jak już wskazano wyżej krytyka tych opinii przeprowadzona przez apelującego okazała się niezasadna. Skoro zatem wnioski opinii biegłych dopuszczonych w niniejszym postępowaniu nie pokrywają się z wnioskami prywatnych opinii powstałych na zlecenie powoda, to nie zawarcie w pisemnym uzasadnieniu wyroku wskazania, że Sąd I instancji nie daje tym prywatnym opiniom wiary, nie stanowi poważnego uchybienia, jako że wniosek taki można wysnuć z całokształtu okoliczności sprawy. Konkludując zatem, mimo drobnych wad, uzasadnienie Sądu Okręgowego, w wystarczający sposób pozwala zrekonstruować sposób rozumowania Sądu I instancji i co za tym idzie skontrolować merytoryczną poprawność jego orzeczenia. Kwestionowanie zaskarżonego rozstrzygnięcia przez pryzmat naruszenia art. 328 § 1 i 2 k.p.c. nie mogło zatem wywrzeć zamierzonego skutku.

Reasumując tę część rozważań zauważyć należy, że poczynione przez Sąd Okręgowy ustalenia faktyczne są trafne i Sąd Apelacyjny przyjmuje je za swoje.

W tak ustalonym stanie faktycznym Sąd II instancji nie znajduje dokonania przez Sąd I instancji błędnej wykładni art. 388 k.c. W szczególności trafnie Sąd Okręgowy zinterpretował przesłankę „niedołęstwa”. Słusznie przez to określenie rozumiał Sąd I instancji stan bezradności i niemożliwości przezwyciężenia przeszkód. Za Słownikiem Języka Polskiego PWN można ponadto rozumieć „niedołęstwo” jako nieporadność i brak operatywności. Tych cech, w momencie zawierania z pozwanym umowy, powodowi przypisać nie można. Nieuprawnione jest generalizowanie skarżącego, jakoby choroba w postaci wylewu, w każdym wypadku prowadziła do stanu niedołęstwa. Na tyle, na ile Sądowi Apelacyjnemu pozwalają względy doświadczenia życiowego, stwierdzić należy, że wylew jest niewątpliwie ciężkim schorzeniem, które jednak nie za każdym razem prowadzić musi do nieodwracalnych i głębokich zmian. Powód jest z resztą najlepszym przykładem osoby, która nawet mimo choroby nie utraciła rozeznania w otaczającym go świecie. Sąd Apelacyjny przytoczył już wyżej stanowisko powoda, który stwierdził, że rozumiał wszystko, co się wokół niego dzieje. O tym, że tak było w rzeczywistości można jednak wnioskować również z zachowania powoda z pobytu w szpitalu. Gdyby bowiem skutki wylewu były tak poważne, jak przedstawia to skarżący w apelacji, to powód nigdy nie wystąpiłby z inicjatywą aby zaprosić pozwanego do szpitala na rozmowy odnośnie budowy domu. Po wtóre, podpisanie umowy nastąpiło w około półtora roku od zakończenia hospitalizacji powoda. Wtenczas zarówno pozwany, jak i obcy w stosunku do stron świadkowie, nie zauważyli u powoda żadnych następstw wylewu, poza niemożnością swobodnego wyartykułowania myśli. Takie zaś schorzenie nie może być utożsamiane ze stanem niedołęstwa. Sąd Okręgowy dokonał prawidłowej wykładni również pozostałych przesłanek z art. 388 k.c. W tym zakresie podkreślić jedynie wypada, że ustalone przez strony wynagrodzenie w żadnym wypadku nie mogło być uznane nie tylko za rażąco wygórowane, ale nawet za wygórowane, a od łącznego spełnienia również tej przesłanki uzależniona była możliwość modyfikacji umownego stosunku łączącego strony postępowania.

Konkludując brak było podstaw do zmiany zaskarżonego rozstrzygnięcia co do meritum.

Trafnie jednak apelujący wskazał, że na poczet wynagrodzenia biegłego uiścił znacznie wyższe kwoty niż przyjął to Sąd Okręgowy. Skarżący 2 listopada 2010 roku wpłacił 1.000 złotych (blankiet wpłaty - k. 227), 24 listopada 2011 roku wpłacił 2.304,87 złotych (blankiet wpłaty - k. 387), tego samego dnia wpłacił również 3.000 złotych (blankiet wpłaty - k. 388) oraz 573,39 (blankiet wpłaty - k. 389). Łącznie wpłacił zatem 6.878,26 złotych. Koszt opinii biegłych w niniejszej sprawie wyniósł zaś łącznie 7.248,41 złotych. Punkt III zaskarżonego wyroku podlegał więc na podstawie art. 386 § 1 k.p.c. zmianie w ten sposób, że w miejsce kwoty 5.675,02 złotych, należało wpisać różnicę pomiędzy rzeczywiście opłaconymi przez powoda kosztami wynagrodzenia biegłych a ich wysokością, czyli 370,15 złotych.

W pozostałym zakresie, z powodów wyżej przytoczonych apelacja podlegała oddaleniu na podstawie art. 385 k.p.c.

O kosztach postępowania apelacyjnego Sąd II instancji orzekł na podstawie art. 100 k.p.c. w zw. z art. 391 § 1 k.p.c. Mając na uwadze, że pozwany uległ tylko nieznacznie Sąd Apelacyjny zasądził na jego rzecz kwotę 2.700 złotych, która stanowi wynagrodzenie pełnomocnika procesowego obliczone zgodnie z § 13 ust. 1 pkt 2 w zw. z § 6 pkt 6 rozporządzenia ministra sprawiedliwości w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (tekst jedn. Dz. U. z 2013 roku poz. 461).