Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt II K 254/13

UZASADNIENIE

(w stosunku do oskarżonego P. S.)

Na podstawie całokształtu materiału dowodowego sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W dniu 24 grudnia 2012 roku P. M. (1), R. K. (1) i T. C. udali się około godziny 19 spotkali się w domu kultury w D., aby wspólnie spożywać alkohol. O tym fakcie dowiedział się dyrektor (...) M. S. (1), który przyszedł na miejsce wspólnie z kolegami P. S. i W. G. w celu, aby nakazać mężczyznom opuszczenie siedziby (...). Na miejsce dotarł też R. G. (1). M. S. i P. S. udali się do pomieszczenia, gdzie pili wódkę M., K. i C. i nakazał im opuszczenie budynku, do czego mężczyźni się zastosowali i wyszli z pokoju i zaczęli schodzić schodami na parter. Tam stał R. G. (1). Kiedy P. M. (1) zszedł na dół został uderzony ręką w twarz przez R. G.. W wyniku uderzenia M. osunął się i uderzył się głową w podłogę. Żadnych zewnętrznych obrażeń nie doznał. W tym czasie S. i S. byli jeszcze na piętrze budynku i nie widzieli tych zdarzeń. Z kolei obserwowali je C. i K., którzy byli na schodach. S. i S. zbiegli na dół. K. opowiedział im, co się stało. Wobec faktu, że M. stracił przytomność, mężczyźni postanowili wezwać lekarza. Na pogotowie ratunkowe zadzwonił S.. W trakcie oczekiwania na przyjazd policji M. S. ustalił, żeby mówić wszystkim, że pokrzywdzonego znaleźli nieprzytomnego na podwórku i aby zataić fakt uderzenia go przez G. i następnego uderzenia się głową w podłogę. Kiedy przybyli policjanci – A. K. (1) i A. K. (2) – zostali poinformowani przez S., że pokrzywdzonego M. znaleźli przed budynkiem domu kultury. S. nie powiedział im o uderzeniu przez G. ani o upadku pokrzywdzonego.

Przybyły na miejsce lekarz L. J., po przeprowadzeniu rozmowy z pokrzywdzonym, który w międzyczasie odzyskał świadomość i w wywiadzie również nie wspomniał o uderzeniach od G. i w podłogę, zadecydował, że pokrzywdzony może wrócić do domu. Po powrocie do domu pokrzywdzony poszedł spać i nie obudził się. Dopiero w dniu 26 grudnia 2012 roku został przetransportowany do szpitala w B., gdzie stwierdzono rozległego krwiaka nadtwardówkowego po stronie prawej, licznych ognisk stłuczenia tkanki nerwowej mózgu w okolicach płatów czołowego i skroniowego lewego z przemieszczeniem mózgu na lewą stronę oraz złamaniem kości ciemieniowej prawej przechodzącym na kość czołową i podstawę przedniego dołu czaszki, które stanowiły chorobę realnie zagrażającą życiu.

Powyższy stan faktyczny sąd ustalił w oparciu o następujące dowody: zeznania świadków P. M. (1) (k. 67v-69, 101v, 142-144), L. J. (k. 31v-33, 234-235), A. K. (1) (k. 22v-23, 158-160), A. K. (2) (k. 24v-25, 160-161), T. C. (k. 11v-12, 161-163), R. K. (1) (k. 13v-14, 163-166), M. S. (1) (k. 15v-16, 166-169), W. G. (k. 20v-21, 169-170), M. M. (3) (k. 171-172), F. M. (k. 172), D. M. (k. 4-7, 172-173), D. K. (k. 236-237), częściowo wyjaśnienia oskarżonych R. G. (1) (k. 82-83, 137-140) i P. S. (k. 140-142), protokół oględzin (k. 8-10, 34, 263-265); opinię biegłej z zakresu medycyny sądowej i dokumentację z leczenia pokrzywdzonego (k. 38-63, 193-228, 266-270), nagrania na płycie CD (k. 253, 265), kopię czynności ratowniczych (k. 2), protokół zatrzymania rzeczy (k. 26-28).

Przesłuchany na rozprawie oskarżony P. S. nie przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia, w których zaprzeczył, aby wprowadził policjantów i lekarz w błąd, co do źródła powstałych u pokrzywdzonego obrażeń. Jednocześnie wyjaśnił, że powiedział w zgłoszeniu do pogotowia ratunkowego, że „mamy nieprzytomnego człowieka przed domem kultury”. Wyjaśnił, że nie widział momentu uderzenia pokrzywdzonego, jak i nikt mu o tym nie powiedział przed zgłoszeniem pomocy.

Sąd zważył, co następuje:

Wina oskarżonego P. S. i okoliczności popełnienia przez niego zarzuconego mu czynu nie budziły żadnych wątpliwości.

W pierwszej kolejności należy zauważyć, że co do większości ustaleń faktycznych w sprawie brak było sporu. Do nich sąd zaliczył:

skład osobowy w czasie zdarzenia;

rozmieszczenie tych osób w pomieszczeniach domu kultury;

kto telefonował po pomoc oraz jaka była treść wypowiedzianych słów przez oskarżonego S.;

charakter, rozmiar i sposób powstania obrażeń u pokrzywdzonego;

kto zdał pokrzywdzonemu cios;

fakt, że po uderzeniu pokrzywdzony padając doznał urazu głowy;

jak długo pokrzywdzony w domu rodzinnym i kiedy została wezwana do niego pomoc medyczna.

Powyższe ustalenia były możliwe na podstawie zeznań świadków P. M. (1) (k. 67v-69, 101v, 142-144), L. J. (k. 31v-33, 234-235), A. K. (1) (k. 22v-23, 158-160), A. K. (2) (k. 24v-25, 160-161), T. C. (k. 11v-12, 161-163), R. K. (1) (k. 13v-14, 163-166), M. S. (1) (k. 15v-16, 166-169), W. G. (k. 20v-21, 169-170), M. M. (3) (k. 171-172), F. M. (k. 172), D. M. (k. 4-7, 172-173), D. K. (k. 236-237, wyjaśnień S. i G., dokumentacji z leczenia pokrzywdzonego oraz opinii biegłej z zakresu medycyny sądowej (k. 38-63, 193-228, 266-270).

Powyższym dowodom sąd dał w tym zakresie, wiarę w całości i uznał je za wiarygodny materiał dowodowy. Wszystkie te dowody tworzą jednolitą wersję wydarzeń, nie sposób doszukać się sprzeczności, czy też możliwości odrębnej ich interpretacji.

Z kolei do spornych okoliczności należało zaliczyć:

świadomość oskarżonego S., w jaki sposób obrażeń doznał pokrzywdzony, że padając uderzył się głową w podłogę;

jakich informacji oskarżony S. udzielił (lub jakie zataił) policjantom i lekarzowi przybyłym na miejsce zdarzenia.

Do dowodów, które pozwoliły na ustalenie, że oskarżony P. S. już w chwili wzywania pomocy miał pełną świadomość, że pokrzywdzony doznał urazu głowy w związku z upadkiem na podłogę i zataił ten fakt przed policjantami i lekarzem, należało przede wszystkim następujące:

- zeznania M. S.: „Dodał, że gdy staliśmy i czekaliśmy na karetkę zanim jeszcze przyjechała policja, to ktoś powiedział, ale nie pamiętam kto, że R. uderzył P. wskutek czego ten upadł.” (k. 16), „Z kontekstu wykrzyczanych słów przez osoby tam obecne nie pamiętam dokładnie kogo wynikało, że P. M. (1) został uderzony przez R. G. (1). Ja słyszałem te słowa przed telefonem S.. S. był obok mnie i sprawdzał czy P. oddycha, wziął od K. okulary. S. przez telefon powiedział, że leży nieprzytomny człowiek. Określił, że leży koło (...). P. leżał w (...).” (…) „Z policjantami rozmawiał S. i ja. „ (k. 167), „Nie mówiliśmy policjantom o uderzeniu P. przez G., dlatego że jak mówiłem wcześniej takie rzeczy się zdarzają i nie wszyscy składają wnioski do Prokuratury o ściganie. Wychodziłem z założenia, że chłopcy się dogadają. Na podstawie analizy faktów, które do mnie docierały mogę stwierdzić, że wiedziałem przed przyjazdem policji i pogotowia, że G. uderzył M..” (k. 168), (…) „Ja poprosiłem o to żebyśmy trzymali się wersji, że to wydarzenie miało miejsce na zewnątrz. Mówiłem to do S., ale w ten sposób, że mogli to usłyszeć wszyscy. To powiedziałem po telefonie na pogotowie w momencie kiedy zobaczyłem patrol policji. Zrobiłem to dlatego, że oni tam weszli w sposób nieuprawniony i dlatego nie chciałem, żeby nie ponosili konsekwencji swego czynu bo wtedy musiałbym zgłosić nieuprawnione wejście.” (k. 168),

- zeznania A. K. (k. 22v-23), który zeznał: „to chyba S. wskazał nam miejsce: wnękę pomiędzy chodnikiem a schodami prowadzącymi do głównych drzwi wejściowych domu kultury, iż został tu znaleziony przez nich nieprzytomny P. M. (2), którego to następnie oni przenieśli do wnętrza budynku domu kultury.” .

- zeznania A. K.: „W tym czasie rozpytaliśmy pozostałych zastanych na miejscu, co się stało. S. powiedział, że znaleźli M. leżącego na chodniku przed wejściem do (...). (…) Żadna z osób, które zastaliśmy w (...) nie wspomniała, aby M. ktoś uderzył.” (k. 24v-25) i „Znam S.. Był na miejscu. Powiedział, że znaleźli P. leżącego na chodniku i wnieśli go do środka. Powiedział mi to S..” (k. 160);

- zeznania R. K.: „Kiedy S. z S. zbiegli na dół, to powiedzieliśmy im co się stało. Wszyscy na raz mówiliśmy im. Mówiliśmy im, że G. wpadł i uderzył P..”, „Wydaje mi się, że powiedziałem S. o tym co się stało o uderzeniu G. przed jego teflonem na pogotowie. (…) Nie pamiętam tylko, czy powiedziałem to przed telefonem na pogotowie czy po.” (k. 164-165); „Kiedy S. z S. zbiegli na dół od razu zapytali co się stało. Ja od razu odpowiedziałem, że G. uderzył M.. Jestem teraz pewny, że tak było i było to przed telefonem na pogotowie.” (k. 166).

Z przytoczonych powyżej fragmentów zeznań tych czterech świadków niezbicie wynika, że P. S. już w trakcie rozmowy telefonicznej z dyspozytorską pogotowia wiedział, że pokrzywdzonego uderzył w twarz oskarżony G. i następnie upadł uderzając się głową w podłogę. Bezapelacyjnie udowodnionym jest, że również przybyłym na miejsce policjantom podał niepełną informację, co stało się przyczyną wezwania karetki do pokrzywdzonego, co potwierdzili obaj policjanci wskazując, że to właśnie oskarżony S. przekazał im tę niepełną wiedzę.

Z kolei na ustalenie, co było przyczyna takiego zachowania się oskarżonego S., pozwoliły zeznania świadka M. S., który na rozprawie wprost przyznał, że wspólnie poczynili takie ustalenia, aby „zatuszować” fakt uderzenia pokrzywdzonego oskarżonego G., traktując tę okoliczność jako źle rozumianą „sprawę honorową” pomiędzy dwoma mężczyznami.

Z kolei zeznania lekarza pogotowia (...) pozwoliły na ustalenie, że nikt z obecnych na miejscu osób nie udzielił mu pełnej informacji na temat tego, że pokrzywdzony został uderzony z twarz i upadł na ziemię. Jednocześnie zeznał, że gdyby dysponował tą wiedzą podjąłby zupełnie inne czynności diagnostyczne, których wobec barku wiedzy o urazie głowy nie przedsięwziął. Zeznaniom tego świadka sąd również dał wiarę. Bark jest podstaw do przyjęcia, że świadek zeznał nieprawdę i trudno również podejrzewać, że istnieją motywy do takiego działania.

Te okoliczności, o których zeznał świadek J. potwierdziła też biegła R.-D. w swojej opinii, która wskazała zarówno, że uraz pokrzywdzonego winien być zakwalifikowany jako choroba realnie zagrażająca życiu i sekwencja wydarzeń obserwowana i zrelacjonowana przez świadków (których zeznania sąd uznał za wiarygodne) odpowiada klasycznemu obrazowi rozwoju i dynamiki objawów ostrego krwiaka nadtwardówkowego.

Z tych też względów wyjaśnień obu oskarżonych stojących w oczywistej sprzeczności z wymienionymi powyżej dowodami w zakresie odpowiedzialności oskarżonego S. z art. 160 § 1 kk, sąd nie mógł uznać za wiarygodne. W ocenie sądu, miały one jedynie stworzyć linię obrony oskarżonego S. i uwolnić go od odpowiedzialności karnej.

Zeznania świadka M. C. (k. 171) okazały się zupełnie nieprzydatne w ustalania stanu faktycznego w sprawie.

Reasumując, na podstawie zgromadzonych w sprawie dowodów jednoznacznie ustalono, że działanie oskarżonego wypełniło znamiona występku z art. 160 § 1 kk. Otóż, oskarżony S. miał pełną świadomość, że pokrzywdzony został uderzony w głowę przez oskarżonego G. i następnie upadł, wiedział, że działo się to wewnątrz domu kultury, jednakże przybyłym na miejsce policjantom i lekarzowi takich informacji nie udzielił, wprowadzając ich w błąd, że pokrzywdzony został znaleziony na zewnątrz budynku. Takie działanie naraziło pokrzywdzonego z uwagi na powstanie krwiaka w mózgu narażało go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utarty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Jednakże mając na uwadze treść art. 66 kk sąd doszedł do przekonania, że najwłaściwszym sposobem zakończenia niniejszej sprawy będzie warunkowe umorzenie postępowania karnego.

W pierwszej kolejności należało pamiętać, że oskarżony nie był dotychczas nigdy karany sądownie, przestrzegał porządku prawnego. Jest to podstawowy warunek umożliwiający warunkowe umorzenie postępowania karnego. Po wtóre pamiętać trzeba, że oskarżony wiódł normalny, ustabilizowany tryb życia. Dodatkowo, wskazać też trzeba na fakt, że to właśnie oskarżony wezwał pomoc.

Wskazać również trzeba na okoliczności związane z zachowaniem się pokrzywdzonego i członków jego rodziny po zaistnieniu samego czynu. Pamiętać bowiem trzeba, że członkowie rodziny pokrzywdzonego zwrócili się o pomoc do stosownych służb po przeszło 24 godzinnym pobycie w domu pokrzywdzonego, w czasie których nie wychodzić on z domu i przez cały czas spał, a działo się to w dodatku w czasie Świąt Bożego Narodzenia. Stąd też nie można wykluczyć, że w sytuacji wcześniejszej reakcji rodziny następstwa czynu nie były by tak poważne. Sąd miał również na uwadze fakt, że pokrzywdzony był badany przez lekarza, kiedy odzyskał świadomość, stąd też miał osobiście możliwość przedstawić rzeczywisty przebieg wydarzeń i okoliczności, w jakich doznał urazu głowy. Jednak nie wolno też zapominać, że już z samego faktu doznanych obrażeń głowy mógł wynikać brak przywołania przez pokrzywdzonego tychże okoliczności. Podkreślić również należy, że społeczna szkodliwość czynu oskarżonego S. nie była wysoka.

Te wszystkie wymienione wyżej okoliczności sprawiły, że sąd podjął decyzje o warunkowym umorzeniu postępowania karnego wobec P. S. na okres próby 2 lat. Do okoliczności uzasadniających zastosowanie instytucji warunkowego umorzenia postępowania sąd zaliczył również zachowanie się oskarżonego po popełnieniu tego czynu, kiedy prowadził normalny ustabilizowany tryb życia, nie wchodził w konflikt z prawem. Jeszcze raz należy podkreślić, że oskarżony nie był karany zarówno w chwili popełnienia zarzuconego mu czynu, jak i przez cały okres toczącego się postępowania.

Sąd zasądził od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa tę część koszt sądowych, która była związana z jego udziałem w sprawie, w tym 60 zł opłaty w sprawach karnych.