Pełny tekst orzeczenia

IX Ka 149/19

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

9 maja 2019r.

Sąd Okręgowy w Toruniu w IX Wydziale Karnym Odwoławczym w składzie:

Przewodniczący: Sędzia SO L.Gutkowski (spr)

Sędziowie SO: R.Sadowski

J.Sobierajski

Protokolant: st.sekr.sąd. M.Kaiser

przy udziale prokuratora Prokuratury Rejonowej T. w T. J. K.

po rozpoznaniu w dniu 9 maja 2019r. sprawy

C. N. , oskarżonej z art.284 § 1 kk w zw. z art.12 kk

na skutek apelacji wniesionej przez oskarżoną

od wyroku Sądu Rejonowego w B. z dnia 12 października 2018r.

sygn. akt. (...)

I.  zaskarżony wyrok utrzymuje w mocy;

II.  zwalnia oskarżoną od obowiązku ponoszenia kosztów sądowych należ-nych za drugą instancję i wydatkami poniesionymi w postępowaniu od-woławczym obciąża Skarb Państwa;

III.  zasądza od Skarbu Państwa – Sądu Rejonowego w B. na rzecz:

a)  radcy prawnego Ł. S. kwotę 516.60 (pięćset szesnaście 60/100) zł brutto tytułem zwrotu kosztów pomocy prawnej udzielonej z urzędu oskarżycielce posiłkowej J. R. w postępo-waniu odwoławczym;

b)  adw. F. W. kwotę 516.60 (pięćset szesnaście 60/100) zł brutto tytułem zwrotu kosztów obrony z urzędu oskarżonej C. N. w postępowaniu odwoławczym.

Sygn. akt IX Ka 149/19

UZASADNIENIE

C. N. została oskarżona o to, że w okresie od 18 czerwca 2015 r. do 23 marca 2016 r., działając w krótkich odstępach czasu, w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, pobierając pieniądze w różnych kwotach z konta bankowego nr (...) Banku Spółdzielczego w B. oraz osobiście od pokrzywdzonej przywłaszczyła pieniądze w kwocie 22.700 zł, czym działała na szkodę J. R.

- tj. o czyn z art. 284 § 1 kk w zw. z art. 12 kk

Wyrokiem z dnia 12 października 2018 r. Sąd Rejonowy w B. , sygn. akt (...), uznał oskarżoną za winną tego, że w okresie od 18 czerwca 2015 r. do 23 marca 2016 r., działając w krótkich odstępach czasu, w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, przywłaszczyła powierzone jej pieniądze w ten sposób, że posiadając pełnomocnictwo ogólne udzielone jej przez J. R. do wszystkich czynnych rachunków bankowych, pobierając pieniądze w różnych kwotach z konta bankowego nr (...) Banku Spółdzielczego w B. oraz osobiście od pokrzywdzonej, przywłaszczyła pieniądze w kwocie co najmniej 19.097,85 zł, działając tym na szkodę J. R. czyli za winną dopuszczenia się występku z art. 284 § 2 kk w zw. z art. 12 kk i wymierzył jej za to, na podstawie art. 284 § 2 kk, karę 1 roku pozbawienia wolności, której wykonanie, na podstawie art. 69 § 1 i 2 kk w zw. z art. 70 § 1 kk, warunkowo zawiesił na okres 3 lat tytułem próby, oddając jednocześnie oskarżoną, na mocy art. 73 § 1 kk, w tym czasie pod dozór kuratora sądowego.

Na podstawie art. 46 § 1 kk orzekł wobec oskarżonej obowiązek naprawienia szkody poprzez zapłatę na rzecz pokrzywdzonej kwoty 19.097,85 zł.

Orzekając o kosztach zasądził od oskarżonej na rzecz Skarbu Państwa kwotę 180 zł tytułem opłaty i obciążył ją pozostałymi kosztami sądowymi, natomiast od Skarbu Państwa na rzecz Kancelarii Radcowskiej radcy prawnego Ł. S. kwotę 840 zł + VAT tytułem nieopłaconych kosztów pomocy prawnej udzielonej oskarżycielce posiłkowej z urzędu.

Wyrok ten w całości zaskarżyła oskarżona wskazując na szereg uchybień przepisom postępowania, które spowodowały, że ograniczone zostało jej prawo do obrony i rzetelnego procesu oraz podnosząc liczne zarzuty dotyczące sposobu gromadzenia materiału dowodowego oraz oceny zebranych dowodów. Wskazując na powyższe wywodziła, że dowolne było przyjęcie przez sąd meriti, że naruszając warunki porozumienia z pokrzywdzoną zawartego przy udzieleniu jej pełnomocnictwa zatrzymała dla siebie pieniądze otrzymywane od niej w celu wpłacenia na konto bankowe i pobrała bez jej wiedzy i zgody środki zdeponowane na owym koncie, a także kwestionowała ustalenia faktyczne dotyczące w istocie okoliczności prowadzących do udzielania pełnomocnictwa oraz zakresu świadczeń, jakie spełniła ona na rzecz pokrzywdzonej. Wskazując na powyższe skarżąca domagała się zmiany zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie jej od popełnienia zarzucanego jej czynu, ewentualnie uchylenia go i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania sądowi I instancji.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja oskarżonej nie zasługiwała na uwzględnienie.

Skarżąca niezasadnie kwestionowała zarówno prawidłowość przeprowadzonego w sprawie postępowania, jak i poczynionych ustaleń faktycznych, na których oparto niekorzystne dla niej rozstrzygnięcie.

Brak było podstaw do przyjęcia, że zaskarżony wyrok skazujący ją za dopuszczenie się przestępstwa przywłaszczenia pieniędzy należących do pokrzywdzonej wydany został z naruszeniem przysługującego jej prawa do obrony i rzetelnego procesu.

Oskarżona bezpodstawnie naruszenia tego prawa upatrywała w tym, że przedmiotową sprawę prowadziła sędzia Alina Jabłonowska. Ani to, że sędzia Alina Jabłonowska prowadziła inne sprawy C. N., ani fakt, że nie wystąpiła o wyłączenie jej od rozpoznania przedmiotowej sprawy z uwagi na to, że pokrzywdzona złożyła zawiadomienie o popełnieniu przez nią przestępstwa z art. 231 kk w związku ze sposobem prowadzenia przez nią przedmiotowej sprawy, nie były okolicznościami tego rodzaju, które uzasadniałyby przekonanie, że poprzez rozpoznanie przez nią przedmiotowej sprawy doszło do naruszenia interesów oskarżonej. Obowiązujące przepisy kodeksu postępowania karnego nie przewidują zakazu rozpoznawania przez jednego sędziego różnych spraw, w których występują te same osoby. Oceniając rzecz obiektywnie stwierdzić natomiast należy, że fakt, iż sędzia miał wcześniej na gruncie zawodowym styczność z określoną, obcą dla niego osobą, którą „poznał” przy okazji wykonywania swoich obowiązków orzeczniczych, nie powoduje sam w sobie powstania uzasadnionych wątpliwości co do jego bezstronności przy rozpoznaniu sprawy, w której osoba ta będzie brała udział czy to jako strona, czy świadek. Dopiero stwierdzenie, że kwestie, na które pogląd sędzia wyrobił sobie przy rozpoznaniu jakiejś innej sprawy mogą mieć znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy aktualnie rozpoznawanej, czy ustalenie, że łączy go z ową osobą jakiś stosunek osobisty, mogą stanowić podstawę do powzięcia wątpliwości czy jego udział w sprawie będzie gwarantować wydanie sprawiedliwego orzeczenia. Zważywszy na to, że powszechnie uważa się również, że o istnieniu podstaw do wyłączenia nie może przesądzać okoliczność, że zdaniem strony sędzia podejmuje niezasadne decyzje w sprawie, a zarzut popełnienia przestępstwa przez sędziego Alinę Jabłonowską sformułowany w zawiadomieniu o przestępstwie wspomnianym przez skarżącą sprowadzał się w istocie do kwestionowania przez pokrzywdzoną słuszności decyzji o wznowieniu postępowania (k. 474), nie można było rozsądnie uznać, że sam fakt jego złożenia winien skutkować wyłączeniem jej od rozpoznania sprawy. Nie sposób było zatem czynić sędziemu Alinie Jabłonowskiej - o braku podstaw do wyłączenia m.in. której m.in. w związku z faktem, że pokrzywdzona złożyła przeciwko niej zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z art. 231 kk, mającego polegać na tym, że w dniu 2 lutego 2018 r. nie doszło do wydania wyroku w sprawie (co zostało spowodowane wznowieniem przewodu sądowego w związku z koniecznością rozpoznania wniosku oskarżonej z dnia 26 stycznia 2018 r. o wyłączenie sędziego stosownie do art. 42 § 3 kk, który przewiduje, że taki wniosek rozpoznaje się niezwłocznie, a z chwilą wyłączenia sędziego czynności procesowe dokonane z jego udziałem po złożeniu wniosku stają się bezskuteczne) rozstrzygnął zresztą Sąd Rejonowy w B. (k. 497-499) - zarzutu z tego, że nie złożyła wniosku o wyłączenie jej od rozpoznania przedmiotowej sprawy z uwagi na to, że zachodziły wątpliwości co do jej bezstronności, a w szczególności uzasadnione było przypuszczenie, że mogłaby rozstrzygnąć ją na niekorzyść oskarżonej.

Skarżąca niesłusznie upatrywała także naruszenia przepisów postępowania, mającego wpływ na wynik postępowania poprzez ograniczenie przysługującego jej prawa do obrony, w tym, że odmawiając przyznania jej obrońcy z urzędu postanowieniem z dnia 7 grudnia 2017 r. sąd meriti pouczył ją o tym, że nie przysługuje jej na nie zażalenie. W konsekwencji wspomnianego w apelacji rozstrzygnięcia TK ustawodawca rzeczywiście z dniem 17 września 2015 r. dodał ustawą nowelizującą z 12 czerwca 2015 r. w art. 81 przepis § 1a, w myśl którego na odmowę wyznaczenia obrońcy z urzędu przysługuje zażalenie. W realiach sprawy wykluczyć jednak można było, by brak właściwego pouczenia o tym uprawnieniu mógł mieć wpływ na treść rozstrzygnięcia i powodować ograniczenie praw oskarżonej. Z treści postanowienia o odmowie wyznaczenia z urzędu obrońcy dla oskarżonej (k.367-368), która – co należało podkreślić - potrzebę przyznania jej pomocy obrońcy uzasadniała wyłącznie tym, że z uwagi na swój stan psychiczny nie jest w stanie bronić się w sposób samodzielny i rozsądny (k. 316-317), wynikało wszak, że podstawę tej decyzji stanowiło stwierdzenie przez biegłych lekarzy psychiatrów po przeprowadzeniu badania oskarżonej, że występujące u niej zaburzenia adaptacyjne nie stanowią przeciwwskazania do brania przez nią samodzielnego udziału w czynnościach postępowania, a stan jej zdrowia psychicznego pozwala na prowadzenie obrony w sposób samodzielny i rozsądny (k. 360). W takiej sytuacji rozpoznanie ewentualnego zażalenia oskarżonej nie mogłoby prowadzić do podważenia decyzji sądu. Przede wszystkim jednak oskarżona była w stanie bronić się sama. Sytuacja materialna oskarżonej, której nie przedstawiła ona w toku postępowania przed sądem I instancji tak szczegółowo, jak na etapie postępowania odwoławczego, nie była natomiast tego rodzaju, by można było czynić sądowi zarzut z tego, że nie pouczył jej o prawie do ubiegania się o przyznanie jej obrońcy na podstawie art. 78 § 1 kk.

Brak było również podstaw, by zgodzić się ze skarżącą, że postępowanie w sprawie było prowadzone w sposób, który nie gwarantował wydania prawidłowego rozstrzygnięcia.

Kompletnie chybione były jej sugestie, że doszło do mogącego mieć wpływ na treść rozstrzygnięcia naruszenia przepisów regulujących zasady utrwalania przebiegu rozprawy.

Mimo, że z art. 147 § 2b kpk wynika, że przebieg rozprawy utrwala się za pomocą urządzenia rejestrującego dźwięk, albo obraz i dźwięk, a odstąpienie od tej zasady możliwe jest w ściśle określonej sytuacji (ze względów technicznych), rzeczywiście kilkukrotnie było tak, że sąd meriti nie dokonał nagrania przebiegu rozpraw bez wskazania przyczyn tego stanu rzeczy. Skarżąca trafnie dostrzegła to uchybienie, jednakże w realiach sprawy nie mogło ono mieć wpływu na treść wyroku, mimo, że z informacji udzielonej przez Sąd Rejonowy w B. na zapytanie prokuratury wynikało, że poza dwoma wypadkami (terminy: 28.12.2016 r. i 17.03.2017 r.) w salach rozpraw znajdował się sprzęt nagrywający (k. 581). Przebieg rozpraw został udokumentowany poprzez sporządzenie pisemnego protokołu pozwalającego na stwierdzenie, jakie w sprawie podejmowane były czynności i odtworzenie treści poszczególnych dowodów. Żadne konkretne okoliczności nie wskazywały jednocześnie, że sąd z innych powodów, niż brak możliwości technicznych (brak lub awaria sprzętu), zrezygnował z dokonania nagrań. Również z twierdzeń skarżącej, która ograniczyła się do wskazania na naruszenie przez sąd przepisu postępowania regulującego zasady utrwalania przebiegu rozprawy i upatrywała bezprawia w nim zawartego w tym, że „dopiero po zwróceniu na ten fakt przez oskarżoną uwagi podczas ostatniej rozprawy została zawarta (…) informacja” o awarii sprzętu (k. 576v.), nie wynikało, by sąd – w którego interesie leżało zgromadzenie rzetelnego materiału umożliwiającego rozstrzygnięcie o zasadności zarzutu i prowadzenie postępowania w sposób transparentny - celowo zrezygnował z dokonania nagrania, mimo, że było to możliwe, chcąc manipulować dowodami, a tym samym treścią rozstrzygnięcia.

Skarżąca niezasadnie sugerowała także, że sąd meriti „błędnie i nienależycie protokołował przewód sądowy". Twierdzenie to nie zostało szerzej uzasadnione. Można było się domyślać, że asumpt do sformułowania tego zarzutu stanowiła okoliczność, że oskarżona ujawniła przypadki niezamieszczenia przez sąd w protokole jednej z rozpraw wszystkich słów, jakie padły w jej trakcie na sali rozpraw. Rzecz jednak w tym, że spośród licznych zastrzeżeń, jakie podniosła domagając się sprostowania protokołu owej rozprawy (z dnia 22 stycznia 2018 r.) w istocie żadne nie zostało uwzględnione jako uchybienie przepisom określającym zasady protokołowania, a protokół tejże rozprawy został ostatecznie skorygowany jedynie przez wykreślenie dwóch dodatkowych sformułowań, które znalazły się w nim przez przeoczenie (postanowienie - k. 426-427). Z treści postanowienia w przedmiocie wniosku oskarżonej o sprostowanie protokołu wynikało, że u podstaw tej decyzji legło stwierdzenie przez sąd m.in. po zapoznaniu się z oświadczeniem protokolanta, że brak było podstaw do przyjęcia, że treść zapisów zawartych w protokole nie oddawała sensu wypowiedzi, jakie padły na sali rozpraw, w tym i tych, których nieprawidłowe zaprotokołowanie zarzucała oskarżona. Owa decyzja sądu – jako oparta na właściwych przesłankach – zasługiwała na pełną aprobatę. Mimo, że protokół rozprawy nie odzwierciedlał wiernie każdego słowa, jakie padło na sali rozpraw, o naruszeniu w takiej sytuacji przepisów postępowania mającym wpływ na treść wyroku rzeczywiście nie mogło być mowy. Skarżąca wychodziła z całkowicie błędnego założenia, że protokoły winny z dokładnością nagrania utrwalającego każde słowo odzwierciedlać treść relacji przesłuchiwanych osób i każdą wypowiedź jaka padła na sali rozpraw, w tym treść mów końcowych, nawet, jeśli nie zawierały one nowych okoliczności, które nie były podnoszone w toku dotychczasowego postępowania, a stanowiły jedynie podsumowanie dotychczasowych stanowisk stron. Z art. 148 kpk wyraźnie wynika, że wyjaśnienia, zeznania, czy stanowiące istotny element przebiegu czynności oświadczenia zamieszcza się w protokole z możliwą dokładnością. Sąd meriti słusznie zauważył, że oznacza to, iż protokół nie musi stanowić idealnego odzwierciedlenia wypowiedzi osoby przesłuchiwanej, tzn. przedstawiać jej dosłownie, o ile użyte wyrażenia wiernie obrazują sens protokołowanej relacji. Skuteczne podważenie ustaleń jako dowolnych, z racji poczynienia ich na podstawie niepełnego materiału dowodowego, z powołaniem się po prostu na to, że protokoły nie odzwierciedlają wiernie każdego słowa, jakie padało na rozprawie, jest zatem niemożliwe.

Nieprawdą było również, że uzasadnienie wyroku zostało sporządzone w sposób, który uniemożliwiał dokonanie weryfikacji prawidłowości zaskarżonego rozstrzygnięcia, gdyż nie pozwalało na stwierdzenie, czym kierował się sąd meriti przyjmując, że wersja wydarzeń zaprezentowana przez nieprzyznającą się do winy oskarżoną nie jawiła się jako wiarygodna w świetle zgromadzonego materiału dowodowego. Treść pisemnych motywów orzeczenia nie pozostawiała wątpliwości, że – wbrew temu, co twierdził skarżący - sąd meriti wnikliwie przeanalizował twierdzenia obu stron przez pryzmat kryteriów określonych w art. 7 kpk i to właśnie wyniki tej analizy zdecydowały o tym, że to twierdzenia pokrzywdzonej przyjęte zostały jako podstawa ustaleń faktycznych, a wyjaśnienia oskarżonej odrzucone jako nie zasługujące na przyznanie im waloru wiarygodności. Sąd meriti - którego uwadze nie umknęło to, że podobnie, jak oskarżona, przebieg jej relacji z pokrzywdzoną opisywali C. R. i K. N., a oskarżona dysponowała pokwitowaniami odbioru pieniędzy, na których widniały podpisy o treści „J. R.” i oferowała szereg innych dokumentów mających w jej mniemaniu potwierdzać że nie przywłaszczyła pieniędzy pokrzywdzonej - wyraźnie wskazał, co zaważyło na przyjęciu, że dowody te nie mogły zostać przeciwstawione relacjom pokrzywdzonej i ich podważać.

Sąd odwoławczy nie dopatrzył się podstaw do tego, by kwestionować te wnioski i podważyć prawidłowość ustaleń, u których legły. Ani ocena wiarygodności poszczególnych dowodów, ani prawidłowość wyprowadzonych z nich wniosków nie budziły zastrzeżeń z punktu widzenia przywołanych w apelacji reguł oceny dowodów obowiązujących w postępowaniu karnym.

Brak było podstaw do przyjęcia, że sąd meriti bezpodstawnie uznał za pełnowartościowy materiał dowodowy zeznania pokrzywdzonej, z których wynikało, że w okresie objętym zarzutem przekazywała oskarżonej większą część swojej emerytury, aby ta wpłaciła ją na jej konto bankowe i nigdy nie wyrażała zgody na to, by oskarżona pobierała pieniądze na inny cel, niż jej potrzeby i w ramach wzajemnych rozliczeń nie otrzymała od niej żadnych pieniędzy.

Skarżąca wywodziła, że sąd meriti zignorował okoliczności stwarzające wątpliwości co do tego, czy słowa pokrzywdzonej z uwagi na jej wiek oraz związany z nim stan zdrowia mogą stanowić miarodajną podstawę niewątpliwych ustaleń faktycznych i uzasadnione przypuszczenie, że oskarżenie wniesione przeciwko niej przez pokrzywdzoną, która aktualnie żywi do niej niechęć, powstało z inspiracji niechętnych jej osób, w których otoczeniu przebywa.

Jej twierdzenia nie zasługiwały jednak na uwzględnienie.

Wbrew temu, co wskazywała oskarżona, wcale nie było tak, że – co należało podkreślić w kontekście zarzutu niedokonania przez sąd analizy nagrań obrazujących sposób wypowiadania się pokrzywdzonej - w swoich procesowych relacjach, które podlegały ocenie i stanowiły podstawę ustaleń, pokrzywdzona nie była w stanie zbornie opisać przebiegu wydarzeń. Z opinii psychologa, który obecny był w czasie składania przez nią zeznań, wyraźnie wynikało, że mimo swojego wieku pokrzywdzona ma zachowaną zdolność postrzegania i relacjonowania spostrzeżeń i orientuje się w przedmiocie sprawy. Potwierdzała to treść jej kolejnych procesowych relacji, w których konsekwentnie wskazywała ona na kluczowe okoliczności: fakt regularnego przekazywania oskarżonej pieniędzy, brak zgody na przeznaczanie ich na potrzeby oskarżonej i brak rozliczenia rozumianego jako nieoddanie jej gotówki wbrew temu, co wynikało z pokwitowań. Pokrzywdzona stanowczo utrzymywała, że w celu wpłacenia na konto wręczała oskarżonej większą część z otrzymywanej emerytury (twierdząc, że na własne potrzeby zatrzymywała kwoty rzędu około 200 złotych) i nie ukrywała tego, że wskazywane przez nią kwoty miały szacunkowy charakter. Mimo, że rzeczywiście na rozprawie wskazała, że ostateczna kwota strat mogła wynosić ok. 20-30 tyś. zł, to nie sposób było tego traktować ani jako próby celowego bezpodstawnego pogrążenia oskarżonej, ani przejawu braku orientacji w okolicznościach sprawy, skoro przez cały czas tak samo opisywała ona okoliczności stanowiące podstawę sformułowanego żądania i dające podstawę do odtworzenia rozliczeń. W sytuacji, gdy pokrzywdzona nie kwestionowała tego, że udzieliła oskarżonej uprawnienia do dokonywania wpłat oraz pobierania pieniędzy ze swojego konta i zarzucała jej w istocie to, że oskarżona wykorzystała je do dysponowania pieniędzmi bez jej wiedzy i zgody, a jednocześnie wskazywała, że z uwagi na kłopoty ze wzrokiem nawet w czasie przesłuchania nie była w stanie zapoznać się z treścią tego dokumentu, a także uczciwie przyznawała, że w gruncie rzeczy nie pamięta okoliczności ustanowienia pełnomocnictwa, podstawy do dyskwalifikacji jej zeznań jako pochodzących od osoby, która nie jest w stanie wiarygodnie odtworzyć przebiegu współpracy z oskarżoną nie dawała też okoliczność, że w czasie przesłuchania, po okazaniu jej dokumentu pełnomocnictwa, pokrzywdzona zanegowała swój udział w powstaniu tego dokumentu. Mając na uwadze całokształt okoliczności sprawy i całokształt jej zeznań uznać należało, że pokrzywdzona zwyczajnie się wówczas pomyliła.

Skarżąca niezasadnie twierdziła również, że sąd dowolnie stwierdził, że za daniem wiary zeznaniom pokrzywdzonej przemawiało to, że znajdowały one potwierdzenie w pozostałym materiale dowodowym.

Z wyciągu z konta bankowego pokrzywdzonej rzeczywiście wynikało, że wpłaty nie miały miejsca co miesiąc i nie wszystkie były równe kwotom o jakich przekazywaniu mówiła pokrzywdzona. W sytuacji, gdy pokrzywdzona twierdziła, że oskarżona przywłaszczyła sobie przekazywane jej pieniądze okoliczność ta nie uzasadniała jednak podważenia słów pokrzywdzonej i nie mogła przesądzać o wiarygodności relacji oskarżonej. To od decyzji oskarżonej zależało wszak ostatecznie, jakie kwoty wpłacała. Istotne było natomiast – co słusznie dostrzegł sąd – że w świetle zebranych dowodów, z których wynikało, że pokrzywdzona otrzymywała co miesiąc emeryturę w kwocie rzędu 1000 zł i była oszczędną, powściągliwą, jeśli chodzi o kwestie finansowe osobą, która żyła skromnie niewiele pieniędzy wydatkując na codzienne potrzeby, w których zaspokajaniu brała udział oskarżona dostarczając jej zakupione za środki pobrane z konta żywność, ubrania, środki czystości oraz doładowania do telefonu, nie budziło wątpliwości, że pokrzywdzona mogła dysponować kwotami na przekazywanie których oskarżonej wskazywała. Wpłata z czerwca 2015 roku dowodziła, że pokrzywdzona, niezależnie od kosztów związanych z utrzymaniem tzw. ojcowizny, bezsprzecznie była w stanie zaoszczędzić z emerytury kwotę 700 zł. Sugestie oskarżonej, że skoro mogła ona dowolnie dysponować gotówką, to mogła komuś z pensjonariuszy pożyczać pieniądze lub po prostu je zgubić, w świetle zeznań pracowników DPS, z których wynikało, że pokrzywdzona była osobą nieufną a także oszczędną, dobitnie świadczącej o tym, że nie dysponowała ona lekkomyślnie gotówką okoliczności, że ze skromnej emerytury była w stanie zaoszczędzić kwotę blisko 20 tyś. zł i oczywistego faktu, że pensjonariusze DPS byli dla niej osobami obcymi, miały charakter gołosłownych insynuacji. Nikomu z DPS nie było wiadomo o udzielaniu przez pokrzywdzoną komukolwiek pożyczek. Wyciąg z konta bankowego pokrzywdzonej, na które przy jego założeniu wpłacona została kwota 19.738,55 zł, potwierdzał też okoliczność, że oskarżona, która była jedyną poza pokrzywdzoną osobą uprawnioną do wydawania dyspozycji dotyczących w/w rachunku bankowego, wypłaciła z konta pokrzywdzonej poza kwotami przeznaczonymi na wykonanie operacji zaćmy łącznie kilkanaście tysięcy złotych.

Skarżąca nie miała też racji twierdząc, że bazując na opinii sporządzonej przez biegłego z zakresu badania pisma ręcznego sąd meriti przedwcześnie uznał, że potwierdzenia odbioru gotówki przez pokrzywdzoną przedstawione przez oskarżoną nie mogły zostać uznane za autentyczne i potraktował tę okoliczność jako przemawiającą na niekorzyść oskarżonej. Na uwzględnienie nie zasługiwał zarzut błędnego uznania przez sąd bez przesłuchania K. B. (1), który sporządził prywatne ekspertyzy przedłożone przez oskarżoną, że opinia biegłej W. S. stanowiła pełnowartościowy materiał dowodowy, a opracowania K. B. (2) nie mogły jej podważać. Z pisemnych motywów orzeczenia jednoznacznie wynikało, że to nie tyle sam fakt, że sformułowane przez niego wnioski nie miały charakteru kategorycznego, mimo, że z uwagi na przyjętą metodę badań (analiza kopii) i tak nie mogły mieć innego charakteru, co okoliczność, że jego ekspertyzy nie zostały poprzedzone analizą tak szerokiego materiału wpływowego i bezwpływowego z różnych okresów, jakim dysponowała biegła (po uzupełnieniu go o wzory pobrane w sposób nie budzący żadnych wątpliwości), a pojedynczych wzorów i nie zawierały wskazania na to, że opinia biegłej, która uzasadniała swoje wnioski wskazując także na szereg cech wyodrębnionych z kwestionowanych podpisów, dotknięta była merytorycznymi błędami. W tej sytuacji twierdzenie oskarżonej, że bez przesłuchania K. B. (2), który swoje stanowisko klarownie zaprezentował w sporządzonych ekspertyzach oraz zasięgnięcia opinii innego biegłego niemożliwe było miarodajne stwierdzenie, czy to na pewno nie pokrzywdzona nakreśliła podpisy na pokwitowaniach odbioru gotówki, nie było wystarczające do dyskwalifikacji wniosków, jakie sąd sformułował w oparciu o opinię biegłej. Sąd słusznie przyjął po analizie opracowań i opinii biegłego, że fakt wydania wspierających twierdzenia oskarżonej ekspertyz przez K. B. (2) nie uzasadniał podważenia opinii biegłej W. S..

Brak było również podstaw do przyjęcia, że dokonując oceny wiarygodności sprzecznych ze sobą relacji stron, sąd meriti błędnie ocenił wymowę dowodów osobowych, przyjmując, że przemawiały one za daniem wiary zeznaniom pokrzywdzonej.

Zeznania K. Z., która nie utrzymywała z pokrzywdzoną kontaktów w okresie popełnienia czynów, rzeczywiście nie mogły stanowić probierza wiarygodności stron. Z pisemnych motywów orzeczenia wynikało jednak, że sąd wcale ich tak nie potraktował i uznał, że – jako obrazujące sposób bycia pokrzywdzonej oraz zachowanie oskarżonej po tym, jak okazało się, że na koncie bankowym pokrzywdzonej pozostała kwota mniejsza niż 100 zł - stanowiły one jedynie dowód, który pośrednio przemawiał za przyjęciem, że to relacja pokrzywdzonej polegała na prawdzie. Okoliczność, że świadek rozpłakała się składając zeznania w żadnym razie nie uzasadniała odrzucenia z góry jej relacji jako dowodu w sprawie z racji tego, że pochodziły od osoby chwiejnej emocjonalnie. Przeciwnie – mogła świadczyć o tym, że relacjonowała prawdziwe zdarzenia.

Skarżąca nie miała też racji twierdząc, że sąd meriti zbagatelizował fakt, że twierdzenia oskarżonej korespondowały z relacjami C. R. i K. N.. Z pisemnych motywów orzeczenia wynikało, że dostrzegając tę okoliczność sąd poddał je drobiazgowej analizie i to nie sam fakt, że byli oni członkami rodziny oskarżonej, ale ujawnienie, że ich zeznana wykazywały mankamenty, przesądziła o tym, że dał im wiarę jedynie częściowo. Stanowisko to faktycznie nie zostało obszerniej uzasadnione, jednakże jawiło się jako prawidłowe. Rzeczywiście nie sposób było uznać, że zeznania w/w osób stwarzały wątpliwości co do prawidłowości przyjęcia przez sąd, że na dokonanie zakupów dla pokrzywdzonej oskarżona przeznaczyła kwotę ok. 2800 zł, skoro z opinii psychologa wynikało, że relacje K. N., która utrzymywała, że oskarżona wielokrotnie kupowała ubrania i zabierała pokrzywdzoną były ogólnikowe nieadekwatnie do jej wieku i nierzetelne (np. okazało się ostatecznie, że wyjazdy na obiad miały mieć miejsce tylko dwa razy w miesiącu), a C. R. wykazał się zadziwiającą pamięcią jeśli chodziło o nieistotne zdarzenia, których mimochodem był świadkiem (np. matka kiedyś jechała z jakąś kopertą do W.). Okoliczności te sugerowały, że w/w świadkowie, którzy z racji powiązań rodzinnych z oskarżoną bezsprzecznie mieli interes w tym, w jaki sposób rozstrzygnięta zostanie sprawa, nie przedstawili rzetelnie relacji oskarżonej z pokrzywdzoną. Z uwagi na swój ogólnikowy charakter i tak nie mogłyby one zresztą stanowić podstawy ani do przyjęcia, że oskarżona oddała pokrzywdzonej pieniądze, ani podważenia ustaleń co do kwoty pobranej przez oskarżonej za zgodą pokrzywdzonej (tj. z przeznaczeniem na sfinansowanie różnych świadczeń na jej rzecz). Żadna z w/w nie była świadkiem zwrotu gotówki.

Nieprawdą było również, że sąd meriti powierzchownie ocenił zeznania G. K. i J. D., uznając je za nic nie wnoszące do sprawy. Relacje w/w osób również były ogólnikowe i wynikało z nich jedynie tyle, że oskarżona opiekowała się pokrzywdzoną, gdy ta przebywała w Domu Pomocy Społecznej, dokonywała dla niej zakupów i zabierała ją na obiady, a także brała udział w przygotowaniu dla niej mieszkania przez radę sołecką. W/w okoliczności nikt jednak – ani sąd, ani ostatecznie pokrzywdzona – nie kwestionował.

Skarżąca niezasadnie twierdziła też, że sfomułowanie miarodajnych wniosków co do wiarygodności relacji pokrzywdzonej nie było możliwe bez przeprowadzenia szeregu wymienionych w apelacji dowodów.

O tym, że sam fakt, że strona jest niezadowolona z opinii biegłego, w sytuacji, gdy sąd po dokonaniu jej oceny uzna, że nie jest ona dotknięta żadnym z mankamentów, o których mowa w art. 201 kpk, a prawidłowość tego wniosku nie zostanie zakwestionowana, nie obliguje do zasięgnięcia dowodu z opinii nowego biegłego była już mowa. Zarzut niesłusznego przystąpienia do wydania wyroku bez pozyskania opinii innych biegłych z zakresu pisma ręcznego i przesłuchania autora prywatnych opracowań nie mógł zatem być skuteczny.

Wbrew temu, co twierdziła skarżąca, informacji istotnych dla dokonania prawidłowej oceny wiarygodności sprzecznych twierdzeń stron nie zawierały też pisma złożone przez oskarżoną wraz z wnioskiem zawartym na karcie 196. Ani okoliczność, że oskarżona pomagała pokrzywdzonej i przez pewien czas cieszyła się jej zaufaniem, ani to, że pokrzywdzona nie potrafiła pogodzić się z faktem, że nie mogła dalej zamieszkiwać w „ojcowiźnie” nie wymagało szerszego dowodzenia. Okoliczności te gruncie rzeczy nie zostały przez sąd zakwestionowanie i nie uzasadniały wcale przypuszczenia, że pokrzywdzona pomówiła oskarżoną. Nawet, jeśli bezpodstawnie uważała ona, że oskarżona miała coś wspólnego z tym, że została ona poddana badaniom w Ś. i bezpodstawnie przekonana była, że oskarżona wymyśliła sobie to, że komornik może zająć jakieś środki finansowe należące do niej, to w świetle zgromadzonych dowodów pośród których znajdowała się jednoznaczna w swej wymowie opinia biegłego, z której wynikało, że oskarżona przedstawiła nieautentyczne pokwitowania przekazania gotówki pokrzywdzonej nie ulegało wątpliwości, że skierowane przeciwko C. N. oskarżenie nie było wymysłem pokrzywdzonej, ani pozostających z nią obecnie w bliskiej relacji osób niechętnych oskarżonej.

Nie sposób było również czynić sądowi, który – tak, jak zgodnie utrzymywały oskarżona i pokrzywdzona - przyjął, że w okresie objętym zarzutem oskarżona dokonywała dla pokrzywdzonej zakupów przedmiotów niezbędnych do codziennej egzystencji, zarzutu z tego, że nie przeprowadził dowodów z załączonych do akt paragonów oraz dokumentów opisywanych przez nią jako inwentaryzacja fotograficzna i opisowa. Z dokumentów tych wynikało jedynie tyle, że dokonane zostały zakupy określonych przedmiotów. Na ich podstawie niemożliwe było natomiast stwierdzenie, że te właśnie rzeczy zostały zakupione dla pokrzywdzonej.

Skarżąca błędnie uważała też, że istotne znaczenie dla sprawy miały załączone przez nią do akt filmy DVD oraz relacje wymienionych przez nią świadków i wywiad środowiskowy na potwierdzenie cech charakteru pokrzywdzonej. Nawet, gdyby okazało się, że pokrzywdzona jest osobą uważaną za konfliktową (do wykazania tego zmierzać miały zeznania wójta, kierownika GOPS, wywiad środowiskowy), to nie dawałoby to podstaw do przyjęcia, że pomówiła oskarżoną. Również sam fakt, że obecnie utrzymuje ona bliskie relacje z osobami żywiącymi niechęć do oskarżonej nie uprawniał do dyskwalifikacji jej procesowych relacji na temat relacji z oskarżoną, które sąd uznał za wiarygodne po stwierdzeniu, że korespondowały z innymi dowodami, jako dowodu winy oskarżonej.

W rzeczywistości znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy nie miały też zeznania pracownika Banku Spółdzielczego w B., ani dokumenty w postaci pełnomocnictwa bankowego oraz regulaminu w/w placówki. Oskarżonej zarzucono wszak nie to, że podejmowała pieniądze z rachunku bankowego pokrzywdzonej z naruszeniem bankowych procedur, czy z przekroczeniem uprawnień wynikających z pełnomocnictwa, ale to, że wykorzystując otrzymane z woli pokrzywdzonej uprawnienia do dokonywania dyspozycji środkami znajdującymi się na koncie bez jej wiedzy i woli zadysponowała, tak, jakby była właścicielką pieniędzy, kwotą, do której dzięki owym uprawnieniom otrzymała dostęp.

Reasumując poczynione rozważania stwierdzić należało, że brak było postaw do przyjęcia, że sąd meriti błędnie uznał za wiarygodne relacje pokrzywdzonej, które jako nie polegające na prawdzie kwestionowała oskarżona i bazując na nich oraz pozostałych dowodach uznanych za wiarygodne przyjął, że oskarżona dopuściła się przywłaszczenia należących do pokrzywdzonej pieniędzy w kwocie co najmniej 19 tyś. zł.

Z dowodów tych jasno wynikało, że oskarżona - którą pokrzywdzona poznała w związku ze sprawą usunięcia jej z dotychczasowego miejsca zamieszkania i która udzielała jej pomocy w codziennych sprawach, a także troszczyła się o nią - cieszyła się zaufaniem pokrzywdzonej i z tego powodu uzyskała od niej uprawnienia do dostępu do jej pieniędzy i konta bankowego. Okoliczności te były w gruncie rzeczy bezsporne, a bliższa analiza uzasadnienia zarzutów błędnych ustaleń faktycznych świadczyła o tym, że oskarżona tych faktów również nie zakwestionowała. To, w jakim konkretnie miesiącu poznała ona pokrzywdzoną, okoliczność, czy pokrzywdzona z własnej inicjatywy zaproponowała jej zajęcie się jej sprawami finansowymi, czy oskarżona wiedząc o posiadanych przez nią oszczędnościach skłoniła ją do tego, nie miało znaczenia dla bytu przestępstwa.

Bezsporne było również, że oskarżona dokonała szeregu wypłat z konta bankowego pokrzywdzonej. Pokrzywdzona uwagi na swój wiek i związany z nim stan zdrowia nie była w stanie samodzielnie dostać się do banku, a poza nią i oskarżoną nikt nie posiadał uprawnień do podejmowania pieniędzy. Dokonania wypłat samodzielnie przez pokrzywdzoną i późniejszego „zapomnienia” o tym fakcie nie sugerowała zresztą nawet sama oskarżona.

Oceniane logicznie, z uwzględnieniem wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego, we wzajemnym powiązaniu ze sobą, dowody prowadziły do wniosku, że oskarżona przejęła kwotę co najmniej 19 tyś. zł wbrew uzgodnieniom poczynionym z pokrzywdzoną i że nie zwróciła pokrzywdzonej tych pieniędzy. Sam fakt, że oskarżona w okresie popełnienia czynu dysponowała własnymi pieniędzmi ze sprzedaży nieruchomości (k. 703-712) nie był wystarczający do podważenia go. Wymowa zgromadzonego materiału dowodowego była w tym zakresie jednoznaczna, a doświadczenie życiowe uczy, że wielokrotnie również i osoby, które nie znajdują się w złej sytuacji materialnej decydują się na popełnienia przestępstwa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Stosunki, jakie oskarżona nawiązała z będącą osobą samotną pokrzywdzoną z racji zainteresowań zawodowych, które przerodziły się w bliższą relację, która zaowocowała przyznaniem jej przez pokrzywdzoną dostępu do swoich pieniędzy, stwarzały ku temu idealną okazję. Prawdopodobieństwo, że pokrzywdzona, która sama nie udawała się banku, nie miała większych potrzeb i była w podeszłym wieku, odkryje braki na koncie było obiektywnie rzecz biorąc niewielkie.

Zgromadzone dowody uprawniały do przyjęcia, że co miesiąc pokrzywdzona przekazywała oskarżonej kwotę ok. 700 zł. Konsekwentne twierdzenia pokrzywdzonej, której w czasie samotnego zamieszkiwania udało się mimo skromnych dochodów zaoszczędzić kwotę blisko 20 tyś. zł korespondowały w tym zakresie z faktem, że otrzymywała emeryturę w kwocie około 1 tyś. zł i relacjami świadków, z których wynikało, że nie wydatkowała znacznych kwot, oszczędnie korzystała z pieniędzy, świadczącymi, że mogła rzeczywiście dysponować takimi sumami.

Ponieważ pokrzywdzona kategorycznie zaprzeczała temu, że zgodziła się na przeznaczenie części swoich pieniędzy na darowiznę na rzecz córki oskarżonej i nakazała oskarżonej finansowanie z nich rozrywek swoim dzieciom, a jej twierdzenia jawiły się jako wiarygodne w świetle wskazań logiki i doświadczenia życiowego gdy uwzględnić fakt, że pokrzywdzona była bardzo oszczędną osobą, a dzieci oskarżonej były dla niej obcymi osobami, natomiast z opinii biegłego wynikało, że nie było wypłat, do których zwrotu poczuwała się oskarżona (objęte pokwitowaniami), oznaczało to, że uzasadnione było przypisanie oskarżonej dopuszczenia się przywłaszczenia kwoty, jaka powinna pozostać na koncie po sfinansowaniu operacji zaćmy i odliczeniu kosztów utrzymania konta oraz tych kwot, jakie oskarżona przeznaczyła na dokonanie zakupów dla pokrzywdzonej. Precyzyjne wyliczenie tej kwoty było utrudnione. Brak było dowodów, które umożliwiałyby dokonanie ustaleń w tym zakresie. Ani przedłożone dokumenty (paragony, spisy), ani relacje świadków (dzieci oskarżonej, dzielnicowy, sąsiad pokrzywdzonej, pracownicy Domu Pomocy Społecznej) nie pozwalały na odtworzenie, jakie konkretnie świadczenia i w jakiej ilości trafiły do pokrzywdzonej za pośrednictwem oskarżonej. Twierdzenie oskarżonej, że dokonując ustaleń w tym przedmiocie sąd zdecydowanie zawyżył kwotę uszczuplenia, gdyż nie doszacował wydatków jakie poniosła ona by sfinansować świadczenia na rzecz pokrzywdzonej nie zasługiwały na uwzględnienie. W świetle zgromadzonych dowodów bezspornym było, że oskarżona zapewniała transport pokrzywdzonej, kupowała dla niej żywność, odzież zarówno używaną jak i nową, środki czystości, czy zorganizowała dostęp do telefonu komórkowego, bądź od czasu do czasu zawiozła do restauracji. Oskarżona sugerowała, że ilość tych świadczeń była ogromna. Jednakże zważywszy na to, że z opinii biegłego logicznie wynikało, że nie było wypłat, do których zwrotu poczuwała się oskarżona (tych których dotyczyły pokwitowania, a więc które nie były związane z zaspokajaniem potrzeb pokrzywdzonej), zaś pokrzywdzona była starszą, niezwykle skromnie żyjącą osobą, która zamieszkiwała w Domu Pomocy Społecznej, w którym otrzymywała wyżywienie i miała dostęp do środków czystości, a mieszkając samotnie mimo kosztów, jakie musiała ponosić w związku z utrzymaniem gospodarstwa ze skromnej emerytury zaoszczędziła około 20 tyś. zł, jej potrzeby z pewnością nie mogły być takie, by oskarżona musiała na ich zaspokojenie przeznaczyć przez okres zaledwie 8 miesięcy kwotę kilkunastu tysięcy złotych (ponad 16.600 zł, gdyby na korzyść oskarżonej przyjąć, że pokrzywdzona nie przekazywała jej żadnych pieniędzy z emerytury celem dokonania wpłat). Zważywszy na powyższe okoliczności przyjęta przez sąd kwota 2800 zł - równa blisko trzykrotności emerytury pokrzywdzonej – nie jawiła się bynajmniej jako zaniżony szacunek kosztów, jakie pochłonęły świadczenia na rzecz pokrzywdzonej, jakie oskarżona sfinansowała ze środków znajdujących się na koncie bankowym pokrzywdzonej.

Zastrzeżeń nie budziło nie tylko orzeczenie o sprawstwie oskarżonej, ale i rozstrzygnięcie o karze. Wymierzona oskarżonej - której zważywszy na to, że akt udzielenia jej pełnomocnictwa był równoważny z powierzeniem mienia w rozumieniu art. 284 § 2 kk sąd meriti słusznie przypisał dopuszczenie się kwalifikowanej formy przywłaszczenia - kara 1 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania w żadnym razie, przy uwzględnieniu okoliczności i sposobu popełnienia czynu, nie mogła zostać uznana za rażąco surową w rozumieniu art. 438 pkt 4 kpk. Z poczynionych ustaleń wynikało, że oskarżona świadomie wykorzystała pokrzywdzoną, która była starszą osoba, która obdarzyła ją zaufaniem i pozbawiła ją oszczędności, jakie udało się jej zgromadzić. Wyzyskując sytuację związaną z tym, że pokrzywdzona miała trudności z poruszaniem się i powierzyła jej, jako osobie, która okazała jej serdeczność i zainteresowanie jej problemami z powrotem na tzw. ojcowiznę, dostęp do swojego konta bankowego prosząc o dokonywanie na nie wpłat pieniędzy jakie pozostawały jej z otrzymywanej emerytury, oskarżona pobrała pieniądze w niemałej kwocie kilkunastu tysięcy złotych. Zarówno jej zawinienie, jak i społeczna szkodliwość czynu były zatem wysokie. Na tym tle ani niekaralność oskarżonej, ani okoliczność, że do tej pory cieszyła się dobrą opinią i wykazywała społecznym zaangażowaniem (na co wskazywały materiały przedłożone na rozprawie apelacyjnej – k. 714-736), nie uzasadniały wymierzenia jej za czyn godzący w prawnie chronione dobra pokrzywdzonej łagodniejszej kary.

Orzeczona kara pozbawienia wolności w połączeniu z obowiązkiem naprawienia szkody zapewnią realizację celów postępowania.

Sąd odwoławczy nie dopatrzył się w zaskarżonym orzeczeniu żadnych uchybień mogących stanowić bezwzględne przyczyny odwoławcze, będących podstawą do uchylenia wyroku z urzędu, dlatego też – jako słuszny – został on utrzymany w mocy.

Na podstawie art. 624 § 1 kpk w zw. z art. 634 kpk sąd odwoławczy zwolnił oskarżoną od ponoszenia kosztów sądowych za drugą instancję, obciążając wydatkami postępowania odwoławczego Skarb Państwa, albowiem przemawiała za tym jej sytuacja materialna oceniana m.in. przy uwzględnieniu obciążeń finansowych wynikających z zaskarżonego wyroku.

O kosztach zastępstwa procesowego oskarżonej i oskarżycielki posiłkowej orzeczono w oparciu o przepis § 17 ust. 2 pkt 4 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 3 października 2016 r. w sprawie ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej przez adwokata z urzędu (Dz. U. z dnia 18 października 2016 r.).