Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt I ACa 123/09

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 13 listopada 2012 r.

Sąd Apelacyjny w Katowicach I Wydział Cywilny

w składzie:

Przewodniczący :

SSA Piotr Wójtowicz (spr.)

Sędziowie :

SA Joanna Kurpierz

SA Elżbieta Karpeta

Protokolant :

Anna Wieczorek

po rozpoznaniu w dniu 13 listopada 2012 r. w Katowicach

na rozprawie

sprawy z powództwa R. S., A. S. i J. S.

przeciwko (...) Szpitalowi (...) w B.

przy udziale interwenienta ubocznego (...) Towarzystwa (...) Spółki Akcyjnej w S.

o zapłatę i rentę

na skutek apelacji powodów

od wyroku Sądu Okręgowego w Katowicach

z dnia 6 czerwca 2008 r., sygn. akt II C 451/05,

1)  oddala apelację;

2)  nie obciąża powodów kosztami postępowania apelacyjnego.

Sygn. akt I ACa 123/09

UZASADNIENIE

R. S., działając w imieniu własnym oraz małoletnich dzieci, domagał się zasądzenia od pozwanego na jego rzecz 50000,-zł, na rzecz małoletniej A. S. 150000,-zł i na rzecz małoletniego J. S. 150000,-zł z odsetkami od dnia 20 stycznia 2003 r., zasądzenia na rzecz każdego z nich renty po 500,-zł miesięcznie od 20 stycznia 2003 r., płatnej do dnia 10 każdego miesiąca wraz z odsetkami oraz zasądzenia od pozwanego kosztów procesu. W uzasadnieniu żądań wskazał, że jego żona L. S. zmarła w wyniku spowodowanych błędem lekarskim powikłań poporodowych i że na skutek jej śmierci nastąpiło znaczne pogorszenie ich sytuacji materialnej. W piśmie z 23 lutego 2007 r. powodowie rozszerzyli żądanie w zakresie zadośćuczynienia łącznie o 150000,-zł.

Pozwany wniósł o oddalenie powództwa i zarzucił, że nie ponosi winy za zgon L. S..

(...) Towarzystwo (...) Spółka Akcyjna w S., które przystąpiło do sprawy w charakterze interwenienta ubocznego, także wniosło o oddalenie powództwa i zasądzenie od powoda na jego rzecz kosztów procesu.

Zaskarżonym wyrokiem Sąd Okręgowy oddalił powództwo, nie obciążył powodów kosztami sądowymi oraz zasądził od nich na rzecz pozwanego 1200,-zł tytułem zwrotu kosztów procesu i przytoczył następujące motywy swego rozstrzygnięcia:

L. S. była żoną R. S. i matką małoletnich powodów. Pierwszy jej poród w 1989 r. odbył się przez cesarskie cięcie okresie drugiej ciąży pozostawała pod opieką lekarza A. M.. Ciąża przebiegała prawidłowo.

W dniu 16 stycznia 2003 r. L. S. została przyjęta na Oddział (...)pozwanego Szpitala (...) w czterdziestym tygodniu ciąży. Badanie USG wykazało wielkość płodu jako 2950 g. Przeprowadzone u niej badanie nie wykazało istotnych odchyleń od stanu prawidłowego. W wyniku badań za jej zgodą zaplanowano zakończenie ciąży przez poród drogami natury.

W dniu 17 stycznia 2003 r. w godzinach porannych L. S. zaczęła odczuwać coraz silniejsze skurcze macicy, lekarz prowadzący podjął więc decyzję o przewiezieniu jej na salę porodową, gdzie zaczęto przygotowywać ją do porodu i ponownie przeprowadzono badania, które potwierdziły dopuszczalność rozwiązania u niej ciąży drogami natury. Akcja porodowa ulegała stopniowemu nasileniu. O godzinie 12 ( 15) pękł pęcherz płodowy, odszedł czysty płyn owodniowy, po czym przeprowadzono kolejne wewnętrzne badanie płodu, które potwierdziło prawidłowy jego stan. Przebieg rozwierania się szyjki macicy był prawidłowy. Piętnaście minut później zastosowano znieczulenie nerwu sromowego 1% lignokainą. Akcja porodowa w dalszym ciągu przebiegała prawidłowo. O godzinie 12 ( 55) nastąpiło zwolnienie tętna płodu do około 80 uderzeń na minutę, w związku z czym poddano rodzącej dożylnie aminophilinę i tlen, wskutek czego nastąpiło podwyższenie i wyrównanie tętna płodu do wielkości 120 uderzeń na minutę. Po upływie kilku minut, o godzinie 13 ( 00) tętno uległo ponownemu zwolnieniu do około 60 uderzeń na minutę. W tym momencie główka dziecka wychodziła z kanału rodnego, w dużej mierze była ona widoczna na zewnątrz. Z uwagi na stan zaawansowania porodu świadek M. zdecydował o nacięciu krocza i zastosowaniu próżnociągu położniczego. Pierwsza próba zawiązania peloty okazała się nieskuteczna, wezwano więc ordynatora J. S., który skutecznie zastosował próżnociąg położniczy. Podczas porodu świadkowi M. towarzyszył lekarz J. N. oraz położna M. D.. Podjęte czynności doprowadziły do pozytywnego zakończenia porodu. O godzinie 13 ( 05) urodził się noworodek płci męskiej, o wadze 3000 g. Stan ogólny dziecka był dobry. Następnie świadek M. wykonał w znieczuleniu ogólnym ręczną i instrumentalną kontrolę jamy oraz szyjki macicy i sklepień pochwy. Nie stwierdził żadnych uszkodzeń, krwiaków ani resztek popłodu .Stan pacjentki był dobry. Dokonano zszycia naciętego krocza. Po przeprowadzonym zabiegu nastąpiło wybudzenie pacjentki, z którą uzyskano logiczny kontakt. Nie stwierdzono wówczas żadnego krwawienia z dróg rodnych. Do żony przyszedł R. S. (1), z którym pacjentka prowadziła normalną rozmowę. Ciśnienie i tętno pacjentki były w normie, a macica była obkurczona w sposób prawidłowy.

Zgodnie z obowiązującymi procedurami zdecydowano o pozostawieniu pacjentki na obserwacji przez 6 godzin. W dalszym ciągu na sali porodowej przebywał lekarz prowadzący, świadek A. M. i położna M. D., którzy wspólnie uzupełniali dokumentację. O godzinie 14 15 stwierdzono nagłe pogorszenie się stanu ogólnego pacjentki, sinicę obwodową, spadek saturacji do wartości ok. 60. Pacjentka nie zgłaszała żadnych dolegliwości bólowych, była przytomna. Podano jej tlen, a o zaistniałej sytuacji powiadomiony został niezwłocznie zastępca ordynatora oddziału, świadek U., a następnie ordynator oddziału, świadek S., którzy przejęli opiekę nad pacjentką. O godzinie 14 20 pacjentka została poddana badaniu, w wyniku którego stwierdzono niewielkie krwawienie oraz że brzuch jest miękki, bez oporów patologicznych, a macica jest kulista, twarda i obkurczona. Badanie dwuręczne wykazało, że dolny odcinek jamy macicy jest miękki, prawdopodobnie rozwarstwiony. L. S. została poinformowana o potrzebie przeprowadzenia laparotomii oraz o ewentualnej konieczności usunięcia macicy, co zaakceptowała. W przygotowanym przez świadka N. protokole zgody na operację odnotowano, że pacjentka była przytomna i był z nią stały kontakt słowny.

O godzinie 14 ( 25) na sali porodowej pojawił się ordynator, świadek S., który powtórzył przeprowadzone wcześniej badanie, poszerzając je o ręczną kontrolę jamy macicy. Badanie potwierdziło postępujące rozwarstwienie w obrębie blizny, ordynator podjął więc decyzję o poddaniu pacjentki zabiegowi. Trwającą od 14 ( 30) do 16 ( 05) operację prowadził zespół w składzie S., K., M.. Na sali operacyjnej pozostawał też świadek M., który zajmował się zaopatrzeniem w krew i środki krwiozastępcze.

Po otwarciu powłok stwierdzono w jamie brzusznej około 100 ml wolnej krwi, pęcherz moczowy w dolnym odcinku uniesiony był przez krwiak o objętości 150 ml. Po spuszczeniu załamka pęcherzowo-macicznego uwidoczniono poprzeczne rozwarstwienie blizny z pęknięciem ciągłości macicy na długości 3 cm w górę i 2 cm w dół w okolicy ujścia wewnętrznego. Uzyskano pełną hemostazę i przywrócenie ciągłości mięśnia; macica była obkurczona. Następnie zaopatrzono macicę szwami i przeprowadzono inspekcję jamy brzusznej. W momencie zszycia powłok jamy brzusznej z doszło do nagłego wstrzymania akcji serca. Anestezjolog zgłosił bradykardię i następowe zatrzymanie akcji serca. Podjęto natychmiastowe działania reanimacyjne, w tym sześciokrotnie użyto defibrylatora. Gdy nastąpiło wznowienie akcji serca, doszło do rozkurczu macicy powtórnego krwawienia z pochwy. Zespół operacyjny podjął działania w celu zahamowanie krwawienia. Pacjentce podano środki obkurczowe, dokonano podmasowania macicy. Ponieważ masywne krwawienie utrzymywało się, podjęto decyzję o ponownym otwarciu jamy brzusznej pacjentki i usunięciu macicy bez przydatków. Następnie przetoczono jej krew oraz podano jej płyny krwiozastępcze i środki obkurczające macicę oraz zwiększające krzepliwość krwi. Mimo tych działań stan pacjentki był zły, utrzymywało się obfite krwawienie. Usunięto szwy w obrębie powłok, uwidoczniono jamę otrzewnową i nie stwierdzono wolnej krwi w jamie brzusznej. Następnie usunięto naczynia maciczne. Utrzymywało się krwawienie z przypochwia i okolicy podpęcherzowej, a próby uzyskania hemostazy były nieskuteczne. Dla ratowania życia pacjentki podjęto decyzje o podwiązaniu tętnic biodrowych wewnętrznych. W tym momencie doszło do uszkodzenia żyły biodrowej wewnętrznej prawej i rozpoczął się krwotok żylny. Natychmiast wykonano tamponadę krwawiącego miejsca, po czym wezwano dyżurnego chirurga, świadka B.. Ten stwierdził masywny, prowadzący do jamy otrzewnej krwotok z obu żył biodrowych wspólnych. Po konsultacji podjął zabiegi mające na celu zatamowanie istniejącego krwotoku, przejmując główny ciężar prowadzenia operacji. Po założeniu zacisków naczyniowych odpreparowano pęczek naczyniowy. Stwierdzono podwiązana żyłę biodrową wspólną lewą oraz rozdarcie na tylnej ścianie żyły biodrowej wspólnej prawej o nieregularnych brzegach, a na żyle biodrowej wspólnej lewej stwierdzono dwa otwory. Ze względu na miejsce krwawienia podjęto decyzję o potrzebie przeprowadzenia konsultacji z chirurgiem naczyniowym. W oczekiwaniu na przyjazd specjalisty dr B. wraz odpreparował krwawiące miejsce oraz w celu zahamowanie krwawienia założył na uszkodzoną żyłę biodrową szwy naczyniowe. Ze względu na charakter stwierdzonych u pacjentki uszkodzeń dr Z. C. (adiunkt z Kliniki (...)) po założeniu kilku szwów naczyniowych poprosił o konsultację kierownika Kliniki (...), prof. M. M. (3), który do sali operacyjnej przybył około godziny 22 00 ; od tego momentu główny ciężar prowadzenia operacji ciążył na nim i dr. C.. Po rewizji jamy brzusznej pacjentki stwierdzono krwawienie z układu żylnego miednicy małej, z licznymi zaciskami na żyle biodrowej zewnętrznej i wewnętrznej po stronie prawej. Przeprowadzono kontrolę zaotrzewnową i spływ dużych naczyń tętniczych oraz żylnych. Ponadto podczas badania stwierdzono zaszytą szwem ciągłym żyłę biodrową wspólną lewą na długości 2,5 cm oraz żyłę wspólną biodrową prawą i szwy na żyle próżnej dolnej. Następnie chirurdzy naczyniowi przystąpili do wypreparowania i podwiązania żyły biodrowej wewnętrznej prawej, usunęli zaciski i zaszyli żyłę zachowaniem światła naczynia i przepływu. Zaopatrzyli porozrywane żyły wszyciem długiej łaty żylnej i stwierdzili drożność układu żylnego tej okolicy.

W dniu 18 stycznia 2003 r. L. S. została przyjęta na Oddział (...) (...) Szpitala (...) w B. z rozpoznaniem wstrząsu oligowolemicznego, stanu po ekstyrpacji macicy z powodu pęknięcia w bliźnie, stanu po porodzie siłami natury. W momencie przyjęcia znajdowała się w stanie wstrząsu i głębokiej nieprzytomności, przy niewydolności oddechowej i krążeniowej. W godzinach rannych została poddana zabiegowi operacyjnemu rewizji rany pooperacyjnej i częściowej resekcji jelita cienkiego z powodu martwicy, z odtworzeniem ciągłość przewodu pokarmowego. W dalszym ciągu była nieprzytomna, bez kontaktu, wentylowana mechanicznie.

L. S. zmarła w dniu 20 stycznia 2003 r. o godzinie 1 30 . W karcie zgonu jako jego przyczyny przyjęto: poród powikłany rozejściem się wcześniejszych blizn macicy, podejrzenie zatoru wodami płodowymi, wstrząs, zator powietrzny serca i zespół wykrzepienia wewnątrznaczyniowego. W toku wykonanej 22 stycznia 2002 r. na polecenie Prokuratury sekcji zwłok stwierdzono stan po odbytym porodzie i przeprowadzonych operacjach, podwiązanie tętnic biodrowych, uszkodzenie żyły biodrowej prawej i uzupełnienie uszkodzenia żyłą kończyny dolnej, włóknikowe zapalenie opłucnej płuca lewego, cechy zapalenia włóknikowego otrzewnej i zator powietrzny serca. Jako przyczynę zgonu wskazano komplikacje po odbytym porodzie w postaci częściowego rozejścia się blizny po cięciu cesarskim, atonii macicy i krwotoku z cechami zaburzeń krzepliwości krwi, których pomimo nie udało się opanować.

Prokuratura Rejonowa w B. prowadziła postępowanie w celu ustalenia przyczyn śmierci L. S.. W wydanej w tym postępowaniu opinii Akademia Medyczna w B. stwierdziła, że przebieg ciąży miał charakter fizjologiczny, że zastosowano prawidłowe metody diagnostyczne i terapeutyczne i że zabieg wycięcia macicy został wykonany prawidłowo, że przy podwiązaniu tętnic biodrowych doszło do uszkodzenia żył biodrowych, co wynikało z sytuacji operacyjnej, że decyzje o udziale chirurga ogólnego i naczyniowego były podjęte we właściwym czasie, że zastosowano konieczne leczenie, że przyczyną powikłań był zator płynem owodniowym i że śmierć L. S. była wynikiem powikłania, a nie błędu.

Prawidłowość postępowania wobec L. S. była też przedmiotem badania przez (...) Izbę Lekarską, która umorzyła swoje postępowanie.

W opinii z dnia 31 stycznia 2008 r. zespół lekarzy Akademii Medycznej we W. stwierdził, że kwalifikacja porodu L. S. drogami rodnymi oraz sposób przeprowadzenia tego porodu i jego zakończenia były prawidłowe, że wyniki badań nie dawały wskazań do rozwiązania ciąży cięciem cesarskim, a także że wcześniej przebyte cięcie cesarskie nie może być samo przez się wskazaniem do ponownego zastosowania tej metody porodu. Biegli zaznaczyli, że prowadzenie porodu drogami naturalnymi po uprzednim cięciu cesarskim wymaga bardzo ścisłej kontroli porodu, w tym stanu blizny po cięciu, i ocenili, że w tym przypadku zasad tych przestrzegano. Według nich pogorszenie się stanu zdrowia położnicy mogło być spowodowane rozejściem się w ścianie macicy blizny po wcześniejszym cięciu cesarskim, co mieści się w granicach ryzyka porodu drogami naturalnymi po cięciu cesarskim, nie można zaś przyjąć, że opóźnienie w rozpoznaniu tego rozejścia się było błędem wynikającym z niewłaściwego postępowania diagnostycznego. W związku z obkurczaniem się macicy rozpoznanie w tym zakresie może być utrudnione. Stwierdzili też, że gdyby powikłanie zostało rozpoznane bezpośrednio po porodzie, również stanowiłoby wskazanie do otwarcia jamy otrzewnowej i interwencji chirurgicznej, a decyzja lekarzy o zabiegu i jego zakresie była prawidłowa. Nie znaleźli podstaw, by uznać, że nacięcie krocza przy porodzie było zbyt szerokie, nie jest zresztą technicznie możliwe, aby w trakcie nacięcia krocza doszło do uszkodzenia żył biodrowych w miejscu ich rozwidlenia; niewątpliwe jest też, że przy nacięciu krocza nie doszło do zatoru powietrznego serca.

Biegli stwierdzili, że w trakcie zabiegu usunięcia macicy bez przydatków doszło do uszkodzenia naczyń żylnych, ale że w tej konkretnej sytuacji śródoperacyjnej, przy utrzymującym się krwawieniu, uszkodzenie takie należy uznać za mieszczące się w granicach ryzyka operacyjnego, że nie ma podstaw do przyjęcia, że uszkodzenie żył spowodowane było nieprawidłową techniką operacyjną lub nieprawidłowym postępowaniem i że działania operatorów były prawidłowe. Wykluczyli, by uszkodzenie naczyń żylnych istniało już w trakcie pierwszego zabiegu.

Wskazano w opinii, że nie da się ustalić przyczyny nagłego zatrzymania krążenia w końcowym etapie zabiegu i wtórnej atonii macicy i że jedną z możliwych tego przyczyn mógł być zator płucny płynem owodniowym. Masywny zator prowadzi do niewydolności oddechowej i niejednokrotnie śmierci. Równocześnie jednak zespół opiniujący wyraził pogląd, że zator płynem owodniowym jest wątpliwy, gdyż do atonii doszło 3 godziny po porodzie, a materiał zatorowy wpływa na jakość obkurczania się macicy, natomiast w przypadku tej pacjentki macica obkurczała się prawidłowo. Wykluczyli natomiast biegli jako przyczynę stanu zdrowia pacjentki zaistnienie zatoru powietrznego serca, zator powietrzny serca doprowadza bowiem do zaburzeń akcji serca, do zatrzymania jego pracy i do natychmiastowego zgonu.

Odnosząc się do zastrzeżeń strony powodowej autorzy opinii podali, że negatywny wynik badania histopatologicznego płuc nie wyklucza zatoru owodniowego, a także że przy opisaniu przez obducenta zatoru powietrznego nie wskazano techniki badania, w szczególności nie odnotowano, czy próba na zator powietrzny dokonana została przed otwarciem jamy czaszkowej, co rodzi wątpliwości co do jego wyników. Ponownie przy tym podkreślili, że zator powietrzny serca nie może budować się w dłuższym czasie i że jest niemożliwe, aby do zatoru powietrznego serca doszło podczas zabiegu operacyjnego, a po jego dokonaniu się L. S. żyła dwie doby.

Roszczenie powodów wywodzone było z art. 415 k.c., zgodnie z którym ten, kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia.

W pozwie zarzucono pozwanemu błędne postępowanie medyczne w stosunku do L. S., które doprowadzić miało do jej śmierci. Koniecznym zatem dla rozstrzygnięcia było ustalenie, czy wszystkie działania personelu medycznego pozwanego były prawidłowe i czy przyczyną śmierci L. S. były okoliczności zawinione przez pracowników pozwanego, czy też niepowodzenie medyczne, za które nie można przypisać odpowiedzialności członkom zespołu medycznego Szpitala.

Dotkliwe skutki tego, że małoletni powodowie pozbawieni zostali matki, a R. S. (1) żony, są niepodważalne. Nie ma jednak podstaw do przypisania pozwanemu odpowiedzialności za skutki tego nieszczęścia. Personel medyczny pozwanego nie dopuścił się błędów, niedopatrzenia ani zaniechania, które można by wskazać jako zawinione i bezprawne. Działania medyczne zawsze dotknięte są ryzykiem niepowodzenia, nawet gdy podejmowane są w sposób prawidłowy, zgodny z zasadami sztuki lekarskiej i przy dołożeniu należytej staranności. Operujący L. S. lekarze przy podwiązywaniu tętnic biodrowych uszkodzili żyłę biodrową, przyczyną uszkodzenia jednak nie była nieprawidłowa technika operacyjna bądź innego rodzaju nieprawidłowość. Zdarzyło się to w toku trwającej wiele godzin dramatycznej walki o życie pacjentki, gdy sytuacja zmieniała się dynamicznie, pracownikom pozwanego nie można zatem przypisać zawinienia.

Należy także mieć na uwadze drugą przesłankę odpowiedzialności deliktowej, jaką jest istnienie adekwatnego związku przyczynowego pomiędzy działaniem lub zaniechaniem pozwanego a szkodą (w tym przypadku śmiercią L. S.). W sytuacji, gdy całe postępowanie personelu pozwanego było prawidłowe, przedmiotem rozważań w kontekście związku przyczynowego może być tylko niepowodzenie w postaci uszkodzenia żyły biodrowej. Przyczyny śmierci L. S. zostały szczegółowo wskazane wyżej. Nastąpił ciąg tragicznych zdarzeń w postaci częściowego rozejścia się blizny po wcześniejszym cięciu cesarskim, dalej atonii macicy, zatrzymania akcji serca i krwotoku, których nie udało się opanować.

Odpowiedzialność lekarza nie opiera się na zasadzie ryzyka, lecz na zasadzie winy. W tej sytuacji powództwo podlegało oddaleniu z powodu braku wymaganej normą art. 415 k.c. przesłanki w postaci winy.

Jako podstawę rozstrzygnięcia o kosztach przywołał Sąd normy art. 113 ust. 4 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych oraz art. 102 k.p.c.

W apelacji od opisanego wyżej wyroku powodowie zarzucili obrazę przepisu art. 233§1 k.p.c. przez przekroczenie granic swobody w ocenie dowodów, polegające na oparciu wyroku w całości na opinii Akademii Medycznej we W. i na pominięciu innych dowodów, a także obrazę art. 328§2 k.p.c. przez niewskazanie przyczyn, dla których odmówiono wiarygodności innym dowodom. W oparciu o te zarzuty wnieśli o zmianę wyroku przez uwzględnienie ich powództwa w całości; alternatywnie wnieśli o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi pierwszej instancji.

Pozwany i interwenient uboczny wnieśli o oddalenie apelacji i zasądzenie na ich rzecz od powodów kosztów postępowania apelacyjnego.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Podniesione w apelacji zarzuty są, co do zasady, chybione. Nie sposób wszak zgodzić się ze skarżącymi, że motywy zaskarżonego wyroku uchybiają przepisowi art. 328§2 k.p.c., wskazał bowiem Sąd Okręgowy fakty, które uznał za udowodnione oraz dowody, na których się oparł, a także wskazał podstawę prawną orzeczenia z przytoczeniem treści zastosowanych przepisów. Nie doszło też do naruszenia przez ten Sąd normy art. 233§1 k.p.c. przez zarzucane przekroczenie granic swobody w ocenie dowodów, żadnemu bowiem spośród przeprowadzonych w sprawie dowodów nie odmówił on wiarygodności bądź mocy dowodowej. Nie może budzić zastrzeżeń, że dla czynienia kluczowych dla rozstrzygnięcia ustaleń, a mianowicie jaka była przyczyna zgonu L. S. i czy zatrudnieni w pozwanym Szpitalu lekarze dopuścili się błędu w sztuce lekarskiej, a także – jeśli doszło do błędu – czy był to błąd zawiniony i czy między nim a zgonem L. S. istnieje związek przyczynowy, jedynym przydatnym dowodem mogła być opinia biegłego lub (jak w tym przypadku) instytutu naukowo-badawczego. Ustalanie tych kwestii wymagało wszak wiadomości specjalnych, którymi z oczywistych względów Sąd nie dysponował. Wiadomościami takimi niewątpliwie dysponowali wprawdzie zeznający w sprawie, będący lekarzami świadkowie zeznania ich jednak – z uwagi na związaną z tym statusem ich rolę procesową – podobnie jak zeznania innych, nie mających wykształcenia medycznego osób, mogły stanowić podstawę jedynie dla odtworzenia przebiegu zdarzeń podczas przygotowań do porodu, podczas samego porodu i już po jego zakończeniu. Częściowo zasadnie zwrócili jednak skarżący uwagę na pewne niedostatki opinii Akademii Medycznej we W., w szczególności na niepełne odniesienie się do wyników przeprowadzonej w toku sekcji zwłok L. S. próby wodnej, co w kontekście istotnego uszkodzenia żył biodrowych, do którego niespornie doszło podczas operacji, mogło wzbudzić wątpliwości co do poprawności wniosku, iż przyczyną zgonu był zator płynem owodniowym, nie zaś zator powietrzny. Wątpliwości Sądu Apelacyjnego, nie posiadającego wszak wystarczającej dla oceny dość hermetycznych wywodów biegłych wiedzy specjalistycznej, wzbudziły też te fragmenty opinii, które zawierały ocenę szeroko rozumianych działań położniczych oraz podejmowanej po porodzie interwencji chirurgicznych. Wątpliwości te, przy konsekwentnym kwestionowaniu przez powodów wniosków opinii, a także z uwagi na ewidentny dramatyzm całego zdarzenia, skłoniły Sąd Apelacyjny do uzupełnienia postępowania dowodowego przez dopuszczenie i przeprowadzenie dowodu z opinii innych biegłych bądź instytutów.

Uzupełniające postępowanie dowodowe pozwoliło wykluczyć jako przyczynę zgonu L. S. błąd położniczy. Wydający w tej sprawie opinię prof. dr hab. W. B. (k. 603-609 i k. 693-694) w znacznej mierze potwierdził wnioski opinii Akademii Medycznej we W. i wydanej w prowadzonym przez Prokuraturę Rejonową w B. pod sygnaturą 3 Ds. 503/04 sprawie opinii Akademii Medycznej w B. oraz wyjaśnił możliwe do nasunięcia się na ich tle wątpliwości, odnosząc się do zgłaszanych przez powoda zastrzeżeń i zarzutów. Wyraźnie wskazał on, że kwalifikacja położnicy do porodu drogami rodnymi nie była wadliwa, a z pewnością nie wpłynęła na późniejszy przebieg wydarzeń, a także że prawidłowe było postępowanie zespołu medycznego w trakcie porodu i bezpośrednio po jego zakończeniu, w tym w szczególności przeprowadzenie laparotomii. Zgłosił jedynie pewne zastrzeżenia do tego, że przy przeprowadzeniu pierwszej operacji L. S. zespół położniczy nie podwiązał tętnic biodrowych wewnętrznych i że uczynił to dopiero wezwany chirurg, świadek B.. W odpowiedzi na pytanie, czy wezwanie chirurga dyżurnego, a następnie chirurga naczyniowego nastąpiło we właściwym czasie, stwierdził jednak, że krwotok położniczy jest zjawiskiem nagłym i że – w świetle dokumentacji medycznej – chirurg wezwany został w trybie natychmiastowym, a w dalszym, uwarunkowanym sytuacją sródoperacyjną postępowaniu nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości. W konkluzji stwierdził, że przyczyną zgonu L. S. był zator, najprawdopodobniej płynem owodniowym (zator powietrzny uznał za znacznie mniej prawdopodobny), że na skutek zatoru doszło do obfitego krwawienia macicy, co spowodowało konieczność usunięcia macicy i opanowania krwawienia z miejsc operowanych, że przy operacji doszło do uszkodzenia innych naczyń krwionośnych, czego efektem był krwotok i dalsze zaburzenia krzepnięcia, wreszcie że krwotok był kolejnym czynnikiem zmniejszającym i tak niewielkie szanse na przeżycie pacjentki, która doznała groźnego dla życia zatoru.

Opinia biegłego W. B. z natury rzecz (z uwagi na jego specjalność zawodową) nie mogła rozstrzygnąć jednoznacznie kwestii, czy i jakich uchybień dopuścili się operatorzy przy działaniach zmierzających do opanowania krwotoku u L. S. oraz czy ewentualne ich uchybienia mogły doprowadzić do jej zgonu. Co do tych kwestii w opinii (k.727-748 i k. 786-788) wypowiedzieli się biegli z Katedry (...)Uniwersytetu im. (...) w T., którzy także zresztą potwierdzili wcześniejsze opinie w zakresie braku po stronie pozwanego Szpitala uchybień natury położniczej.

Z opinii tej wynika, że fachowy personel pozwanego przeprowadził wszystkie procedury medycznie sprawnie, pod nadzorem anestezjologicznym, a także że masywne krwawienie, które wystąpiło u L. S., było skutkiem zaburzeń krzepnięcia krwi, nie zaś nieprawidłowo przeprowadzonej operacji, co prowadzi do wniosku, że uszkodzenie naczyń żylnych pacjentki nie miało wpływu na stan jej zdrowia. Według opiniujących z bardzo dużym prawdopodobieństwem przyjąć należy, że przyczyną zgonu L. S. był zator płynem owodniowym, taką przyczynę bowiem sugerują stwierdzone u niej objawy kliniczne. Wyjaśniając i uszczegóławiając swoją zasadniczą opinię biegli wskazali, że do uszkodzenia naczyń żylnych położnicy nie mogło dojść ani w trakcie nacinania jej krocza, ani w trakcie pierwszej laparotomii, że po uszkodzeniu żyły biodrowej podczas drugiej operacji chirurga wezwano o właściwym czasie, że utrata krwi po porodzie i po pierwszym zabiegu operacyjnym nie była na tyle znaczna, by mogła doprowadzić do sinicy, wreszcie zaś że tezie o tym, że przyczyną zgonu L. S. był zator płynem owodniowym, nie sprzeciwia się brak w preparatach płuc elementów morfotycznych płynu owodniowego, żyła ona bowiem jeszcze przez kilka dni, a jeśli wody były czyste, płyn w preparatach mógł histopatologicznie nie różnić się od płynu obrzękowego. Wyjaśnili też biegli kluczową (jak się wydaje) kwestię pozytywnego wyniku przeprowadzonej w czasie sekcji zwłok próby wodnej na obecność gazów w prawej komorze serca zmarłej. Wskazali oni, że przy uprawnionym założeniu, że sekcja, której dokonywał specjalista z zakresu medycyny, przeprowadzona została zgodnie z zasadami sztuki, uznać można, że uzyskany w próbie wodnej wynik dodatni był tylko rzekomo z uwagi na obecność zaawansowanych zmian zapalnych, z obecnością nalotów włóknikowych w obrębie lewej jamy opłucnej oraz w jamie otrzewnej. Podkreślili, że nagłe pogorszenie stanu zdrowia L. S., z pojawieniem się bladości i sinicy obwodowej, nastąpiło o godzinie 14 15 , co zrodziło podejrzenie rozejścia się blizny po cięciu cesarskim i skutkowało wykonaniem laparotomii, że bradykardia i zatrzymanie akcji serca, które mogły być wynikiem zatoru płynem owodniowym, a mogące ewentualnie skutkować powstaniem zatoru powietrznego uszkodzenie naczynia żylnego miało miejsce w trakcie powtórnej laparotomii.

Opinia biegłych z Katedry (...) Uniwersytetu im. (...) w T. w zakresie określenia przyczyny zgonu L. S. w swoich zasadniczych wnioskach zbieżna jest z wcześniejszymi opiniami wydanymi przez ośrodki w B. i we W., a także z opinią biegłego W. B., wyjaśnia nadto przyczyny, dla których pozytywna próba wodna na obecność powietrza w sercu zmarłej nie przemawia sama przez się za uznaniem za przyczynę zgonu zatoru powietrznego, którego wystąpienie kazałoby rozważyć uszkodzone naczynia żylne jako wrota, którymi do układu krwionośnego dostało się powietrze atmosferyczne. Opinia ta także, co jest istotne, nie podważa samego wyniku próby wodnej ani kwalifikacji dokonującego sekcji patologa, jedynie w oparciu o inne dane, którymi patolog nie dysponował, a które zator powietrzny jako przyczynę zgonu L. S. praktycznie wykluczają, inaczej interpretuje jej wyniki. Interpretacja ta czyni merytorycznie bezprzedmiotowym wniosek o przesłuchanie przeprowadzającej sekcję zwłok zmarłej M. C. w charakterze świadka, i to niezależnie od tego, że jako wydająca dla potrzeb postępowania karnego opinię biegła w takim charakterze mogłaby być przesłuchiwana jedynie na okoliczność sposobu prowadzenia sekcji, ten zaś opisany został w protokole z tej czynności.

Powodowie w toku całego postępowania kwestionowali wszystkie wydawane w niej opinie, polemizując z ich wnioskami i przedstawiając kolejne zastrzeżenia. W trakcie postępowania apelacyjnego jednak wszystkie nasuwające się na tle poprzednich opinii (licząc też te wydane w postępowaniu karnym) wątpliwości w takim zakresie, w jakim było to możliwe, zostały usunięte. Nie dały one wprawdzie, bo dać nie mogły, pewności co do przyczyny śmierci L. S., wskazały jednak na bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że był nią zator płynem owodniowym, zaistnienie którego nie może być przyczynowo wiązane z działaniami personelu medycznego pozwanego Szpitala, wykluczyły natomiast praktycznie zator powietrzny. Opinie te wydane zostały przez najwyższej klasy instytuty naukowo badawcze i przez biegłego o najwyższym statusie naukowym, stąd dalsze kwestionowanie ich i ich wniosków ocenić należy jako pozbawioną merytorycznych podstaw polemikę z nimi i dążenie bądź do zmiany już wydanych opinii, bądź do poszukiwania takich nowych instytutów naukowo-badawczych lub biegłych, którzy wydadzą opinię o pożądanej przez stronę powodową treści. Takie działanie powodów nie może odnieść skutku, przyjęte bowiem w orzecznictwie jest, że samo subiektywne niezadowolenie strony z treści opinii, w sytuacji gdy jej autor lub autorzy odnieśli się do merytorycznych zarzutów i wyjaśnili wątpliwości, nie daje podstaw do uwzględniania powielanych zarzutów lub wniosków o dopuszczenie dowodu z kolejnej opinii.

Przeprowadzone w toku postępowania apelacyjnego uzupełniające postępowanie dowodowe nie dało podstaw do poczynienia ustaleń odmiennych od tych, jakie poczynił Sąd Okręgowy. Na pełne podzielenie i na uznanie przez Sąd Apelacyjny za własne zasługują te wszystkie jego ustalenia, które obejmują sekwencję wydarzeń poprzedzających poród, przebieg samego porodu oraz kolejne następujące po nim zdarzenia. Również na podzielenie zasługuje wysnuty z tych ustaleń i z tych opinii, jakimi wówczas Sąd ten dysponował, wniosek o nieudowodnieniu przez powodów tego, że zgon L. S. nastąpił wskutek zaniedbań personelu pozwanego Szpitala. Zwrócić w tym miejscu warto uwagę, że o jakichś jego uchybieniach mowa może być tylko w przypadku rozdarcia żył przy pospiesznym wypreparowywaniu tętnic biodrowych (choć i tu biegli skłonni są usprawiedliwić to zrozumiałym w toku akcji ratującej życie pośpiechem), to jednak mogłoby mieć znaczenie jedynie w razie wykazania, że przyczyną jej śmierci był zator powietrzny, co nie zostało udowodnione. Inna przyczyna (zator płynem owodniowym) wprawdzie nie została też w sposób niepodważalny stwierdzona, nie ma to jednak istotnego znaczenia. Zgodnie wszak z art. 6 k.c. to na powodach spoczywał ciężar wykazania, że do zgonu L. S. doszło wskutek zaniedbań pracowników pozwanego, nie musiał natomiast pozwany dowieść innej tego zgonu przyczyny; dociekanie jej nie było też rzeczą rozpoznającego sprawę Sądu.

Wobec trafnego przyjęcia przez Sąd Okręgowy, że powodowie nie udowodnili, że śmierć L. S. spowodowana została przyczynami, za które odpowiadają pracownicy pozwanego Szpitala, zasadnie Sąd ten uznał, że w sprawie brak jest przesłanek przewidzianych w art. 415 k.c., to jest takiego zawinionego działania lub zaniechania, wskutek którego doszło do wyrządzenia szkody. W konsekwencji żądanie zadośćuczynienia, nawet przy zaakceptowaniu tezy, że mogłoby znaleźć ono podstawę prawną w normach art. 24§1 k.c. w związku z art. 448 k.c., nie mogło zostać uwzględnione.

Z powyższych względów apelację jako bezzasadną na podstawie art. 385 k.p.c. należało oddalić.

Z uwagi na charakter sprawy, w szczególności zaś ze względu na to, że u podstaw wytoczenia powództwa legło tragiczne dla powodów zdarzenie i że na etapie składania apelacji domaganie się kontroli wyroku i weryfikacji postępowania dowodowego jawiło się jako usprawiedliwione, Sąd Apelacyjny uznał, że w sprawie zaistniały szczególne okoliczności uzasadniające zastosowanie art. 102 k.p.c. i nieobciążanie powodów kosztami postępowania apelacyjnego na rzecz pozwanego; tym bardziej nie zaistniały w sprawie przewidziane w art. 107 zdanie trzecie k.p.c. przesłanki do przyznania kosztów interwenientowi ubocznemu.