Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt IV Ka 91/15

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 13 marca 2015 r.

Sąd Okręgowy w Bydgoszczy IV Wydział Karny Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący SSO Roger Michalczyk

Sędziowie SO Małgorzata Lessnau-Sieradzka

SO Włodzimierz Hilla - sprawozdawca

Protokolant st. sekr. sądowy Justyna Bobak

przy udziale Andrzeja Chmieleckiego - Prokuratora Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy

po rozpoznaniu dnia 11 marca 2015 r.

sprawy K. Ż. c. J. i K. ur. (...) w B.

oskarżonej o przestępstwo z art. 286 § 1 k.k. i art. 270 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonej

od wyroku Sądu Rejonowego w Bydgoszczy

z dnia 29 października 2014 r. sygn. akt IX K 47/14

utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok, uznając apelację za oczywiście bezzasadną; wymierza oskarżonej 220,00 (dwieście dwadzieścia) złotych tytułem opłaty za II instancję i obciąża ją wydatkami poniesionymi przez Skarb Państwa w postępowaniu odwoławczym.

IV Ka 91/15

UZASADNIENIE

K. Ż. pozostawała pod zarzutem popełnienia przestępstwa polegającego na tym, że 27 stycznia 2011 r. w B. na parkingu przy ul. (...), działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadziła do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie 7 tys. zł M. D., właściciela samochodu osobowego marki B. (...) o nr. rej. (...), który zakupił go 3 stycznia 2011 r. od S. J., poprzez wprowadzenie go w błąd co do faktu posiadania własności tego samochodu, uzyskanej na podstawie umowy kupna-sprzedaży z 15 sierpnia 2009 r. oraz w nieustalonym miejscu i czasie dokonała podrobienia podpisów swego męża G. Ż. na umowach kupna-sprzedaży samochodu osobowego marki B. (...) o nr. rej. (...) z 15 sierpnia 2009 r. zawartej pomiędzy S. J. a G. Ż. i z 10 lutego 2011 r. zawartej pomiędzy G. Ż. a K. S., a następnie posłużyła się tak sfałszowanymi umowami w trakcie jej przesłuchania w charakterze świadka 27 stycznia 2011 r. w Komisariacie Policji w F. i 22 lipca (2011 r.) w Komisariacie Policji B.-Ś., tj. o przestępstwo z art. 286 § 1 k.k. w zw. z art. 270 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

Sąd Rejonowy w Bydgoszczy wyrokiem z 29 października 2014 r. (sygn. akt IX K 47/14) uznał oskarżoną za winną tego, że 15 lutego 2011 r. przywłaszczyła pojazd marki B. (...) o nr. rej. (...) o wartości 7 tys. zł należący do M. D. w ten sposób, że za pośrednictwem swej matki sprzedała ww. pojazd bez wiedzy i zgody właściciela, przy czym posłużyła się wówczas uprzednio przez siebie podrobionymi dokumentami w postaci trzech umów sprzedaży pojazdu marki B. (...) o nr. rej. (...), tj. umowy sprzedaży z 9 lutego 2009 r., podrabiając podpis N. M., umowy sprzedaży z 15 sierpnia 2009 r. podrabiając podpis G. Ż. oraz z 10 lutego 2011 r. podrabiając podpis G. Ż., tj. przestępstwa z art. 284 § 1 k.k. i art. 270 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. i za to, na podstawie art. 270 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 3 k.k. wymierzył jej karę 6 miesięcy pozbawienia wolności oraz na podstawie art. 33 § 2 k.k. grzywnę w wysokości 50 stawek dziennych, ustalając wysokość jednej stawki na kwotę 10 zł.

Na podstawie art. 69 § 1 i 2 k.k. w zw. z art. 70 § 1 pkt 1 k.k. wykonanie orzeczonej kary pozbawienia wolności warunkowo zawieszono oskarżonej na dwuletni okres próby.

Niniejszy wyrok zawiera nadto rozstrzygnięcie w przedmiocie kosztów sądowych w sprawie.

Powyższy wyrok został zaskarżony w trybie apelacji, w całości, przez obrońcę oskarżonej , z wnioskiem o zmianę orzeczenia poprzez przyjęcie, że oskarżona w bliżej nieustalonym miejscu i czasie do 15 lutego 2011 r. podrobiła umowy sprzedaży rzeczonego samochodu – z 9 lutego 2009 r. w zakresie naniesienia podpisu sprzedającej N. M., z 15 sierpnia 2009 r. i z 10 lutego 2011 r. poprzez nasienie podpisu swego męża G. Ż., wyczerpując swym zachowaniem znamiona czynu zabronionego z art. 270 § 1 k.k. oraz umorzenie postępowania w trybie przepisu art. 17 § 1 pkt 3 k.p.k.

Sąd Okręgowy zważył co następuje :

Powyższą apelację należało uznać za oczywiście bezzasadną, w rozumieniu treści przepisu art. 457 § 2 k.p.k., wobec czego zaskarżony wyrok podlegał utrzymaniu w mocy.

W ocenie sądu odwoławczego sąd pierwszej instancji w sposób w pełni należyty, kompletny i wyczerpujący przeprowadził postępowanie dowodowe, wprowadzając przeprowadzone dowody do podstawy wyrokowania, po czym poczynił jak najbardziej trafne ustalenia faktyczne skutkujące uznaniem sprawstwa oskarżonej w zakresie zarzucanego jej czynu, po przeprowadzeniu kompleksowej, wnikliwej i gruntownej analizy i oceny całokształtu zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego.

Sąd ów swym kompletnym, logicznym i w pełni przekonującym uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, czyniącym zadość wszelkim koniecznym ustawowym wymogom, wskazał, na jakich dowodach oparł dokonane ustalenia i z jakich powodów nie uznał dowodów przeciwnych, w tym w szczególności wyjaśnień oskarżonej, jak też zeznań jej męża – G. Ż.. Z treści uzasadnienia zatem w sposób jednoznaczny, jasny i zrozumiały wynikało dlaczego zapadł taki właśnie wyrok. Przedstawiona ocena dowodów w żaden sposób nie wykraczała poza granice ich swobodnej oceny, uwzględniając wskazania wiedzy i doświadczenia życiowego oraz zasady logicznego rozumowania, jak najbardziej uprawnienie korzystając z ochrony przewidzianej właśnie treścią art. 7 k.p.k.

Argumentację tę Sąd Okręgowy w pełni aprobuje, przywołuje ją jako własną i nie dostrzega konieczności ponownego szczegółowego jej przytaczania .

Czyniąc jednak zadość stosownym wymogom procesowym przewidzianym dla postępowania odwoławczego treścią przepisów art. art.: 433 § 2 i 457 § 3 k.p.k., należy stwierdzić co następuje:

Na wstępie wszelkich dalszych, szczegółowych rozważań czynionych przez organ ad quem, nie będzie od rzeczy skonstatować, że w każdym wypadku w ocenie zebranego w określonej sprawie materiału dowodowego, pełną aktualność zachowuje ta reguła oceny dowodów, wedle której podstawę czynionych ustaleń faktycznych w określonej sprawie zawsze winny stanowić wszystkie dowody zgromadzone i przeprowadzone na rozprawie (art. 410 k.p.k.), w szczególności zaś naturalnie te, które mają określone, istotne znaczenie dla merytorycznego rozstrzygnięcia. Przy czym dowody, zwłaszcza w realiach i okolicznościach niniejszej sprawy, winny być postrzegane i oceniane w ich całokształcie i we wzajemnym względem siebie powiązaniu, kiedy to nabierają zgoła odmiennej wymowy, znaczenia i wartości dowodowej, aniżeli wówczas, gdy chcieć je postrzegać w sposób jednostkowy, wybiórczy, w oderwaniu od wspomnianych wzajemnych relacji między nimi, jak próbuje to wielokrotnie czynić autor rzeczonej apelacji.

Wymowie i wartości dowodowej dowodów zgromadzonych w przedmiotowej sprawie, a w konsekwencji ich ocenie i wyprowadzonym na ich podstawie wnioskom, zaprezentowanym w uzasadnieniu wyroku, przeciwstawiono w gruncie rzeczy tylko i wyłącznie gołosłowną, subiektywną, wybiórczą i nacechowaną dowolnością optykę oceny zebranych w sprawie dowodów, w szczególności, gdy idzie o zapewnienia oskarżonej i jej męża, że przebieg wydarzeń był taki, jak przedstawiają właśnie oni w swych, jakże niekonsekwentnych, niespójnych i nielogicznych, a w konsekwencji w zupełnie niewiarygodnych, nie wytrzymujących krytyki oświadczeniach procesowych, Te, już na pierwszy rzut oka, pozostawały w ostrej kolizji nie tylko z treścią wszelkich tych dalszych dowodów, które sąd orzekający w pełni uprawnienie uczynił podstawą wyrokowania, lecz także z elementarnymi wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego oraz logicznego rozumowania i wnioskowania (art. 7 k.p.k.).

Sąd orzekający przeanalizował i ocenił wszystkie dowody, jakie zostały przeprowadzone w sprawie, w pełni prawidłowo ustalając stan faktyczny (art. 2 § 2 k.p.k.), natomiast fakt, że strony skarżącej nie satysfakcjonuje rezultat tego procesu ocennego i decyzyjnego, bynajmniej sam przez się nie uprawnia jeszcze do sięgania do tego rodzaju, rażącej dowolnością argumentacji, jaką zwarto w apelacji. Sąd orzekający władny jest dokonywać ustalenia faktyczne właśnie w granicach swobodnej oceny dowodów i wiąże się z tym między innymi jego dyskrecjonalne uprawnienie do uznania części dowodów za rzeczowe, przydatne dla czynionych ustaleń, a w konsekwencji za wiarygodne i miarodajne, a tym samym do odmówienia tych przymiotów innym dowodom, a więc także tym, do których tutaj odwołuje się obrona, naturalnie przy pełnym zachowaniu (jak miało to miejsce w przypadku zaskarżonego wyroku) wzmiankowanych reguł i zasad oceny dowodów.

Zatem, jeżeli tylko ustalony w taki oto sposób stan faktyczny jawi się jako logiczne następstwo dokonanej analizy i oceny dowodów, a nadto znajduje on swe niezbędne oparcie i uzasadnienie w świetle wskazań wiedzy i zasad doświadczenia życiowego, to nie można skutecznie wywodzić w sposób jak czyni to obrona w tejże apelacji tylko dlatego, że „potrafi” sobie wyobrazić i zbudować, wedle wielce dowolnych reguł i wyobrażeń, odmienny bieg zdarzeń.

Lektura uzasadnienia niniejszego środka odwoławczego wskazuje, że jej autor wsparcia dla zaprezentowanej przez siebie argumentacji poszukuje bodaj tylko i wyłącznie w zbudowanym, pierwej przez oskarżoną, a następnie w powielonym przez obronę, przeczeniu dowodom obciążającym i budowanej własnej, dowolnej, subiektywnej, hipotetycznej (rzekomo uzasadnienie alternatywnej) wersji przebiegu wydarzeń oraz okoliczności relewantnych dla przedmiotowego postępowania.

Tymczasem, nie wiedzieć z jakiego to powodu, wyjaśnieniom oskarżonej czy też zeznaniom jej męża, należałoby – wedle obrony - w zestawieniu z całą resztą materiału dowodowego, przydać walor wiarygodności, w sytuacji kiedy wymienieni na przestrzeni całego postępowania byli tak skrajnie niekonsekwentni i zrobili bodaj wszystko, aby uniemożliwić dojście do prawdy materialnej i należytego ustalenia okoliczności istotnych dla przedmiotu procesu, dostosowując przy tym swą postawę procesową do zmieniającej się w toku postępowania sytuacji procesowej i treści przeprowadzanych, obciążających, podważających ich wiarygodność dowodów. Oskarżonej oczywista służyło w tej mierze pełne prawo, w zakresie, w jakim przewiduje to regulacja zawarta w treści przepisu art. 74 § 1 k.p.k., jednakże nie oznacza to, iżby taka postawa procesowa, zwłaszcza w świetle wszelkich dowodów obciążających, mogła pozostawać poza oceną Sądu i zasadnie korzystać z ochrony przewidzianej w art. 7 k.p.k. Tym bardziej, że tego rodzaju zarzutów nie da się postawić zwłaszcza treści zeznań pokrzywdzonego - S. J., zachowującego w swych depozycjach znaczącą konsekwencję i stanowczość, jak i niewątpliwą logikę, która w sposób przekonujący wyjaśnia sposób jego rozumowania i postępowania w zakresie kluczowych dla sprawy okoliczności.

Równocześnie zaś, obrona w sposób zupełnie niezrozumiały, a w konsekwencji całkowicie nieprzekonujący, już to ignorowała wymowę i znaczenie niekwestionowanych przecież faktów związanych z wykazaniem oskarżonej (mimo jej postawy w tej mierze na przestrzeni całego postępowania), że przejawiła tak daleko posuniętą premedytację i poczyniła tak wiele zabiegów, polegających w szczególności na opisanym podrobieniu owych umów (i następnym posłużeniu się nimi), by zafałszować rzeczywisty stan rzeczy co do własności owego pojazdu w poszczególnych okresach, już to tak dalece bagatelizując znaczenie tychże okoliczności, by w taki oto sposób postulować ocenę zarówno stopnia społecznej szkodliwości takowych zachowań, jak i stopnia jej zawinienia (domagając się umorzenia postępowania w trybie przepisu art. 17 § 1 pkt 3 k.p.k.) !

Naturalnie, nie oznacza to z kolei, że wymieniona działając w taki sposób, w istocie nie mogła motywować się – co tak uwypukla apelujący - swą trudną sytuacją życiową i materialną, związaną z faktem pozbawienia wolności jej męża. Jednakowoż, taki sposób rozumowania obrony - w ocenie sądu odwoławczego - z powodzeniem pozwalał organom orzekającym argumentować również i w taki oto sposób, że to właśnie owa sytuacja życiowa oskarżonej skłoniła ją do sfałszowania owych dokumentów celem przywłaszczenia owego pojazdu.

Natomiast, już tylko w sferze nieuprawnionych domniemań musi pozostać kwestia, czy i na ile właśnie uprzednie – równie podkreślane w apelacji - tak dobre i bliskie (”kolokwialne”) relacje oskarżonej i jej męża z pokrzywdzonym ośmieliły ją do podjęcia (przy określonym udziale jej męża) przypisanych jej działań.

Ta ostatnia okoliczność bynajmniej nie musi dziwić w stopniu, który miałby podważać wiarygodność S. J., że ten przez tak relatywnie długi czas godził się na utrzymywanie takiego stanu rzeczy w odniesieniu do owego pojazdu, a mianowicie użytkowania go przez G. Ż. i oskarżoną, w zamian za określone, świadczone względem tego pierwszego pewnych służebności. Zwłaszcza, jeśli zważyć na stan jego zdrowia i okresowe ograniczenia, także w zakresie możności samodzielnego kierowania samochodem.

Sposobu rozumowania i argumentowania autora apelacji bynajmniej „nie musi” wspierać, również podkreślana przezeń, utrata wartości pojazdu w owym czasie, nie tylko właśnie z uwagi na ów „kolokwialny” stan stosunków między wymienionymi, lecz także ze względu na charakter i zakres aktywności gospodarczej S. J., obracającego w tym okresie wieloma samochodami, niechybnie pozwalającej mu na uzyskiwanie dochodów na poziomie, który nie powodował doznania przezeń jakiegoś znaczącego uszczuplenia w tym względzie z powodu użytkowania B. przez G. Ż.. Niczego istotnego w tej mierze nie musi więc zmieniać też fakt handlowania przez wymienionych kolejnymi autami i ewentualnego rozliczania się za nie, naturalnie, jak zwykle, w sposób dalece niesformalizowany.

Oczywista, ów „niesformalizowany” charakter wszelkich owych transakcji nie ułatwiał zadania w toku postępowania, jednakowoż sam przez się również nie musiał przecież przemawiać za („oczywistą”, wedle obrony) wiarygodnością twierdzeń oskarżonej i jej męża, przede wszystkim co do okoliczności fundamentalnej w sprawie, a mianowicie – dokonania zakupu tegoż pojazdu od S. J. przez G. Ż.. Równie dobrze bowiem, ze wszystkich przywoływanych powodów, pozwalało to na przydanie waloru wiarygodności wersji zdarzeń prezentowanej przez S. J..

Ten ostatni w sposób wystarczająco klarowny, a przy tym logiczny i przekonujący wyjaśnił powody, dla których podjął działania zmierzające do sprzedaży owego pojazdu, właśnie wówczas, gdy dowiedział się o próbach jego sprzedaży przez oskarżoną przez internet. Tym samym, nadzwyczajnie słabo brzmi kierowany pod jego adresem „zarzut”, że o podjętych przez siebie decyzjach i dalszych działaniach nie powiadomił oskarżonej. W tym stanie rzeczy bowiem jawią się one jako tyleż zrozumiałe, co logiczne i przekonujące.

W tych okolicznościach, nie wydają się właściwym polem do dociekań także podejmowane przez obronę próby porównania dat poszczególnych decyzji i działań przedsiębranych przez pokrzywdzonego i przez oskarżoną w odniesieniu do rzeczonego pojazdu. Te, same przez się, nie są w stanie w jakikolwiek sposób dowodzić wiarygodności którejkolwiek ze „stron”, podobnie jak czas i okoliczności, w jakich M. D. i M. P. udali się po odbiór zakupionego przez tego pierwszego auta.

Wydaje się więc, że z powodzeniem jedynie konsekwencji i daleko posuniętej determinacji oskarżonej, w jakiej trwała ona wówczas i zamierzała zrealizować zamiar sprzedaży auta, należałoby przypisać fakt zawiadomienia przez nią Policji, gdy została powiadomiona, przez niezorientowanego przecież w materii pracownika parkingu, że dwóch nieznanych jej mężczyzn przybyło po samochód, zwłaszcza, że nie miała wówczas jakiejkolwiek wiedzy o decyzjach i działaniach podjętych w tej mierze przez S. J. (ten jej o nich nie poinformował).

Tożsame uwagi odnośnie dokonanej przez sąd orzekający oceny zeznań pokrzywdzonego, acz także zeznań M. D., można odnieść do okoliczności sprzedaży pojazdu temu ostatniemu, który – wedle ich deklaracji – pojazd ów znał, miał z nim kontakt wcześniej i widywał go, także wówczas, gdy do S. J. przyjeżdżał nim G. Ż..

Zatem o ile podnoszony przez obronę brak bliższych dociekań sądu odnośnie źródła pochodzenia pieniędzy przeznaczonych przez M. D. specjalnie nie dziwi, o tyle – w ustalonych okolicznościach – tak skrajnie niekonsekwentne zeznania G. Ż. co do pochodzenia pieniędzy, którymi on miał sfinansować zakup samochodu - wedle wspomnianych uprzednio reguł i zasad oceny dowodów – mają zgoła inną wartość dowodową i tym bardziej deprecjonują treść jego zeznań, a przy tym, w konsekwencji także jego matki - K. S., nader przecież zainteresowanej potwierdzeniem okoliczności zadeklarowanych przez syna i synową, choćby z uwagi na jej, równie wielce podejrzane, zachowania w zakresie „nabycia” auta od syna i następnej „sprzedaży” pojazdu C. J.. G. Ż. nie potrafił przy tym w jakikolwiek logiczny sposób uzasadnić takich swych zeznań w tejże materii.

Wreszcie, w tym stanie rzeczy, nie mógł skutecznie przekonywać również i ten, bodaj „sztandarowy” argument obrony, który wiązał się z tak eksponowanym faktem dysponowania przez oskarżoną w inkryminowanym czasie, czy to kartą pojazdu, czy też (rzekomo) dwoma kompletami kluczyków. Te przedmioty miałyby – wedle obrony – dowodzić faktu nabycia pojazdu od S. J. przez G. Ż., stanowiąc atrybuty właściwe każdemu właścicielowi, a przekazywane mu z chwilą nabycia pojazdu.

Równocześnie jednak apelujący zupełnie nie poradził sobie z treścią zeznań pokrzywdzonego także w tej mierze, a zwłaszcza z odparciem podnoszonych przezeń okoliczności, a mianowicie, że (przecież) to on dysponował niezmiennie zarówno oryginalną umową nabycia pojazdu zawartą z N. M., jak też drugim, oryginalnym kluczykiem do pojazdu. Nie ma więc innego, racjonalnego i logicznie brzmiącego wyjaśnienia, aniżeli przyjęte przez sąd a quo, dla faktu dysponowania nimi właśnie przez pokrzywdzonego. Zwłaszcza w sytuacji, gdy oskarżona wraz z mężem – wedle ich deklaracji – niezmiennie nosili się, czy to z wolą przerejestrowania samochodu na siebie, czy też z jego ewentualną dalszą odsprzedażą, gdzie w tych okolicznościach, rzeczona umowa, przy braku umowy z S. J., byłaby absolutnie niezbędna w Wydziale Komunikacji i – nawiasem mówiąc – przez ten cały czas nigdy nie zwracali się do pokrzywdzonego o przekazanie im tego dokumentu. Nadto, o ile ewentualnego nabywcę można byłoby próbować informować, że z jakiegoś powodu drugi kluczyk został utracony (czy też przekonywać, jak w tym wypadku C. J., że drugi klucz jest także tym właściwym, oryginalnym), to nie jest do innego, logicznego wytłumaczenia fakt, że to właśnie pokrzywdzony w dalszym ciągu dysponował (poza wspomnianą umową) owym drugim oryginalnym kluczykiem, który - wraz z umową sprzedaży - przekazał nabywcy, w więc M. D.! Niechybnie więc celnie i zasadnie Sąd Rejonowy argumentował, że – logicznie rozumując - niepodobna jest przyjąć, że pokrzywdzony z chwilą sprzedaży pojazdu G. Ż. zakładał, że w taki oto sposób w przyszłości zdyskontuje tę okoliczność. Równocześnie zaś, niewątpliwie nie przez przypadek, czy przeoczenie pozostawał on aktualnie w posiadaniu tego klucza, skoro oskarżona z mężem konsekwentnie utrzymywali, że obydwa kluczyki mieli otrzymać od pokrzywdzonego „jako oryginalne” i pozostawali do tej pory (przez kilkanaście miesięcy!) w przekonaniu co do oryginalności obydwóch egzemplarzy ( ?!).

Przy czym, dla wsparcia takiego oto sposobu rozumowania, jaki sąd odwoławczy przyjął w ślad za argumentacją sądu pierwszej instancji, nie będzie od rzeczy odnotować i to, że C. J. bynajmniej nie został przekonany zapewnieniami oskarżonej co do autentyczności owego „drugiego” kluczyka, dostrzegając pomiędzy kluczami wyraźną różnicę! Ten zeznał bowiem w szczególności, że „ten kluczyk był zupełnie inny i nie miał prawa pasować do tego samochodu”! – (k. 253v), a co także zadaje kłam deklaracjom wymienionej co do jej „przekonania” o autentyczności owego, „drugiego” kluczyka, a mającego – wedle niej - zaświadczać o przekazaniu go przez pokrzywdzonego wraz z rzekomo zakupionym autem, a w konsekwencji o prawie własności doń.

Jeśli wszystkie owe przywołane okoliczności wyżej oraz podążającą za nimi argumentację, wraz z tą, jaką zaprezentowano w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, zestawić z owymi, niepodlegającymi kwestionowaniu ustaleniami co do podrobienia przez oskarżoną wszystkich wymienionych trzech wzmiankowanych „umów” dot. tegoż pojazdu, jak też z treścią tak gołosłownych, instrumentalnych, niekonsekwentnych i niespójnych, zarówno wewnętrznie, jaki względem siebie, oświadczeń procesowych K. i G. Ż., to rozumując i wnioskując rzeczowo, logicznie i kierując się elementarnymi wskazaniami doświadczenia życiowego, ze wszystkich tych powodów zaskarżony wyrok należało uznać za ze wszech miar słuszny, a apelację za oczywiście bezzasadną.

W tym stanie rzeczy zaś, wszelkie ewentualne dalsze rozważania dotyczące suponowanej przez obronę znikomości społecznej szkodliwości niniejszego czynu oraz zawinienia jego sprawcy, z powodzeniem można pozostawić bez dalej sięgającego komentarza.

Sąd odwoławczy nie dostrzegł przy tym żadnych uchybień, które winny by podlegać uwzględnieniu z urzędu.

O kosztach sądowych związanych z postępowaniem odwoławczym orzeczono po myśli art. 636 k.p.k. w zw. z art. 627 k.p.k., a także art. 2 ust. 1 pkt 2 i art. 3 ust. 1 ustawy z 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (tekst jednol. Dz.U. Nr 49/83, poz. 223 ze zm.), uznając, że brak jest dostatecznych przesłanek, przewidzianych ustawą, do zwolnienia oskarżonej od ponoszenia owych kosztów.