Pełny tekst orzeczenia

III Ca 1347/14

UZASADNIENIE

Wyrokiem z dnia 10 czerwca 2014 r., uzupełnionym postanowieniem z dnia 10 lipca 2014 r., Sąd Rejonowy dla Łodzi – Śródmieścia w Łodzi, rozpoznając sprawę z powództwa M. Ł. przeciwko Miastu Ł. o zapłatę, oddalił powództwo i zasądził od powódki na rzecz pozwanego kwotę 2.400,00 zł tytułem zwrotu kosztów procesu.

Sąd I instancji ustalił, że powódka w dniu 3 lutego 2010 r., będąc uczennicą, szła tyłem szkolnym korytarzem podczas przerwy w zajęciach lekcyjnych, pośliznęła się, poczuła wskutek tego ból w lewym kolanie i musiała usiąść na podłodze. Jej koleżanka zauważyła w tym miejscu jakąś rozlaną ciecz, ale nie widziała jej przechodząca tamtędy na chwilę przed wypadkiem dyżurująca nauczycielka. Po kilku dniach, podczas sporządzania protokołu powypadkowego M. Ł., opowiadając o przebiegu zdarzenia, nie wspomniała, aby przyczyną jej poślizgnięcia była jakakolwiek rozlana ciecz. W dniu 23 stycznia 2012 r. dziadkowie powódki uzyskali podpis nieobecnego przy wypadku pracownika szkoły pod przygotowanym przez nich pismem stwierdzającym, że poślizgnięcie się ich wnuczki nastąpiło na mokrej posadzce.

Następstwem wypadku M. Ł. było zwichnięcie rzepki lewej ze złamaniem kostno – chrzęstnym powierzchni stawowej rzepki z miernym upośledzeniem funkcji stawu kolanowego i zespołem bólowym, skutkujące 10-procentowym trwałym uszczerbkiem na zdrowiu oraz cierpieniami o stopniu średnim. Poszkodowana wymagała pomocy osób trzecich w wymiarze 2 godzin dziennie przez okres 4 – 6 miesięcy i przyjmowania leków przeciwbólowych przez 2 miesiące po wypadku; koszty leków wynosiły 30,00 – 50,00 zł miesięcznie. Konieczność wdrożenia leczenia operacyjnego mogłaby zaistnieć, gdyby dochodziło do nawracających zwichnięć rzepki, co jednak nie miało miejsca. U powódki w dalszym ciągu utrzymuje się bardzo niewielkie upośledzenie funkcji stawu kolanowego.

Szkodę zgłoszono pozwanemu w dniu 26 marca 2012 r. i zażądano zapłaty kwoty 30.000,00 zł tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i kwoty 2.195,00 zł jako odszkodowania z tytułu zwiększonych potrzeb.

Rozważając zastosowanie przepisów prawa do ustalonego stanu faktycznego, Sąd Rejonowy stwierdził, że art. 417 k.c. stanowi podstawę prawną odpowiedzialności jednostek samorządu terytorialnego jedynie w związku z funkcjonowaniem tych podmiotów w sferze działań polegających na realizacji funkcji władczych i wykonywaniu zadań władzy publicznej. Do tego rodzaju działań nie zalicza się usług użyteczności publicznej wykonywanych przez administrację samorządową, a zatem podstawy ewentualnej odpowiedzialności Miasta Ł. za szkodę powódki należy upatrywać w ogólnych zasadach prawa cywilnego, w szczególności w art. 415 k.c. Na gruncie tego przepisu koniecznym warunkiem odpowiedzialności jest związek przyczynowy pomiędzy szkodą poniesioną przez powódkę a zawinionym i bezprawnym zachowaniem pozwanego, które w okolicznościach rozpoznawanej sprawy miałoby polegać na tolerowaniu mokrej plamy na podłodze szkoły. Sąd ocenił jednak, że taki związek przyczynowy tu nie zachodzi, ponieważ – wobec wiarygodnego faktu, że przechodząca obok przyszłego miejsca zdarzenia nauczycielka nie widziała tam plamy wilgoci – oznacza to, iż plama musiała powstać tuż przed samym wypadkiem i nie sposób przypisać żadnemu z pracowników szkoły jakiegokolwiek zaniedbania. Oderwanie odpowiedzialności od winy byłoby równoznaczne z przyjęciem odpowiedzialności obiektywnej Miasta na zasadzie ryzyka, do czego jednak nie można odnaleźć podstaw w przepisach prawa. Wobec braku przesłanek z art. 415 k.c. powództwo oddalono, a o kosztach postępowania orzeczono na podstawie art. 98 k.p.c.

Z wyrokiem tym nie zgodziła się powódka, zaskarżając go w całości i domagając się zmiany wyroku przez uwzględnienie jej powództwa w całości i zasądzenia od pozwanego na jej rzecz zwrotu kosztów postępowania za obie instancje; na wypadek oddalenia apelacji wniosła o nieobciążanie jej obowiązkiem zwrotu kosztów postępowania przed Sądem Rejonowym i Okręgowym. Przedmiotowemu orzeczeniu zarzucono:

niezgodność dokonanych ustaleń faktycznych ze zgromadzonym materiałem dowodowym poprzez ustalenie, że skarżąca nie udowodniła podstawy prawnej swojego roszczenia;

naruszenie art. 415 k.c. polegające na jego błędnej wykładni i przyjęciu, że pozwany nie ponosi winy za szkodę, jakiej doznała skarżąca;

naruszenie art. 328 § 2 k.p.c. polegające na jego błędnej wykładni i niewłaściwym zastosowaniu, co mogło mieć wpływ na wynik sprawy.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja jest zupełnie bezzasadna i jako taka musi podlegać oddaleniu.

Chybiony jest zarzut naruszenia art. 328 § 2 k.p.c., którego treścią jest enumeratywne wyliczenie elementów, jakie powinny składać się na uzasadnienie orzeczenia. Sąd odwoławczy w żadnej mierze nie podziela stanowiska skarżącej, która twierdzi, że wyrok Sądu I instancji nie poddaje się kontroli instancyjnej. Zwięzłość przeprowadzonych przez Sąd rozważań, jeśli odbywa się bez uchybienia art. 328 § 2 k.p.c., należy uznać za zaletę, a nie wadę, sporządzonego uzasadnienia, a Sąd powinien bez wątpienia zajmować tam stanowisko tylko w tych kwestiach, które potrzebne są dla rozstrzygnięcia sprawy (tak np. w wyroku SN z dnia 23 listopada 1981 r., I PR 46/81, OSNC Nr 7 z 1982 r., poz. 105). Treść wywodów Sądu meriti nie świadczy o pobieżnym rozważeniu niniejszej sprawy od strony prawnej – Sąd ten wskazał w swoich rozważaniach podstawę prawną, na jakiej ewentualnie mogłaby się opierać odpowiedzialność pozwanego, i uznał, że jedna z przesłanek przewidzianych dla zaistnienia tej odpowiedzialności nie została spełniona, a następnie uzasadnił swoje stanowisko, wywodząc, że w jego ocenie krótki czas pomiędzy powstaniem plamy wilgoci na podłodze a wypadkiem powoduje, że pracownikom szkoły nie można postawić zarzutu niestarannego wykonywania obowiązków. Dalej skarżąca wskazuje, że Sąd „(…) nie analizuje żadnych lex specjalis odpowiedzialności szkoły (…)”, jednak zarzut ten jest na tyle ogólnikowo sformułowany, że wręcz trudno się w jakikolwiek sposób do niego ustosunkować. Jeśli, zdaniem autorki apelacji, Sąd Rejonowy winien był zastosować w rozpoznawanej sprawie jakiekolwiek przepisy mające charakter lex specialis w stosunku do art. 415 k.c., to z pewnością postawiłaby w apelacji zarzut niezastosowania ich; natomiast jeżeli – na co wydaje się wskazywać brak takiego zarzutu w apelacji – uważa, że takich unormowań nie ma, zagadką pozostaje, dlaczego Sąd meriti miałby rozważać ich zastosowanie. Wydaje się również, że zastrzeżenia skarżącej wynikają również z niezbyt dokładnej lektury art. 328 § 2 k.p.c., który w żadnej mierze nie nakazuje Sądowi wyjaśniać, dlaczego dał wiarę określonym dowodom. Przepis ten wymaga jedynie wskazania dowodów, które Sąd uznał za przydatne do ustalenia stanu faktycznego sprawy, natomiast wyjaśnić należy przyczyny, dla których inne dowody za przydatne nie zostały uznane ze względu na odmówienie im wiarygodności i mocy dowodowej. Z tych właśnie przyczyn w uzasadnieniu zaskarżonego orzeczenia nie znalazła się ocena wiarygodności i mocy dowodów z zeznań świadków K. J. i M. B. – Sąd I instancji nie odmówił im bowiem wiary w zakresie jakichkolwiek okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy, w szczególności mających znaczenie dla ustalenia przesłanek odpowiedzialności pozwanego czy ewentualnego jej zakresu. Trudno też zgodzić się ze skarżącą, że w uzasadnieniu wyroku nie wskazano, z jakiego powodu Sąd przyjął, iż oświadczenie (k. 12 akt) zostało przyniesione przez dziadków skarżącej i przedstawione do podpisu pracownikowi szkoły, zważywszy, że w sposób niebudzący wątpliwości wskazano tam, że podstawą takich ustaleń były zeznania świadka D. F.. Autorka apelacji twierdzi też, że Sąd meriti „(…) w ogóle nie odniósł się (…)” do dowodu w postaci wspomnianego wyżej oświadczenia, jednak zauważyć należy, iż Sąd dowód ten wykorzystał przecież jako podstawę ustaleń co do faktu jego sporządzenia i podpisania, zgodnie z art. 245 k.p.c., z którego wynika, że dokument prywatny stanowi dowód jedynie tego, że osoba, która go podpisała, złożyła oświadczenie zawarte w dokumencie. Skarżąca nie popiera natomiast argumentacją opartą na przepisach prawa swojego poglądu, że podpisanie określonego oświadczenia przez nieupoważnionego do tego pracownika szkoły należy interpretować jako przyjęcie przez Miasto Ł. odpowiedzialności za szkodę, jak również – z jakich przyczyn uważa, że odmienne stanowisko Sądu Rejonowego daje podstawę do podniesienia zarzutu naruszenia art. 328 § 2 k.p.c.

Znaczna część apelacji poświęcona jest niezgodności ustaleń faktycznych Sądu I instancji z zebranym materiałem dowodowym, co – jak wynika z uzasadnienia złożonego środka zaskarżenia – miałoby być skutkiem dokonania nieprawidłowej oceny dowodów. Skarżąca wskazuje, że zeznania świadków strony pozwanej – J. K. i M. K. – nie zasługują na wiarę, ponieważ są sprzeczne ze sobą i pozostałymi dowodami. Zwraca uwagę na to, że świadek K. J. twierdziła, że w chwili jej przyjścia do szkoły nikogo przy jej wnuczce nie było, zaś odmienny stan rzeczy wynika z zeznań obu nauczycielek, które relacjonowały, że do chwili przyjazdu pogotowia ktoś opiekował się poszkodowaną. Autorka apelacji nie chce jednak dostrzec, że między zeznaniami tymi istotnych sprzeczności w istocie nie ma. K. J. powiedziała przecież, że kiedy przyjechała do szkoły, przy jej wnuczce byli już ratownicy z pogotowia, J. K. relacjonowała tylko to, co widziała, zaznaczając, że udała się na lekcje przed przyjazdem pogotowia, natomiast jedyna niezgodność przejawia się w tym, że M. K. powiedziała, iż po przyjeździe pogotowia przy powódce była albo ona albo wicedyrektor. W zgodzie z zasadami doświadczenia życiowego można przyjąć, że odmienna relacja K. J. wynika stąd, że po przybyciu na miejsce zdarzenia była z pewnością zdenerwowana i zaabsorbowana wypadkiem wnuczki i bez wątpienia kwestią pierwszoplanową nie była dla niej obecność na miejscu zdarzenia tego czy innego nauczyciela. Rozbieżność pomiędzy nazwiskami (przy tożsamości imion) drugiego z dyżurujących nauczycieli, o którym mówiła świadek J. K. może być wyjaśniona z pewnością w bardziej naturalny i prawdopodobny sposób (np. zawarciem małżeństwa) niż tym – jak wydaje się sugerować skarżąca – że takiej osoby w ogóle nie było, a strona pozwana nie uzgodniła ze świadkiem wersji składanych przez niego zeznań w tym zakresie, tym bardziej, że świadek uznawany przez nią za w pełni bezstronnego i wiarygodnego (M. B.) wyraźnie mówi o dyżurujących nauczycielach. Jeśli sugestia autorki apelacji zmierzała w rzeczywistości w odmiennym kierunku, to Sąd odwoławczy nie jest w stanie domyślić się, z jakich przyczyn wskazywane rozbieżności miałyby być decydujące dla oceny wiarygodności świadków powołanych przez stronę pozwaną.

Skarżąca podnosi dalej, że zeznania świadka J. K., twierdzącej, iż wraz z drugą nauczycielką spacerowały po korytarzu, pozostają w sprzeczności ze słowami wiarygodnego i bezstronnego świadka M. B., która zeznała, że nauczycielki stały w drugiej części korytarza. Powódka twierdzi, że Sąd winien w tym zakresie dać wiarę drugiemu z tych świadków, ponieważ wiedza i doświadczenie życiowe wskazują na to, że nauczyciele zwykle zaniedbują swoje obowiązki nadzorowania podopiecznych, oddając się zamiast tego swoim prywatnym sprawom. Tak ogólnie postawiona teza jest równie bezzasadna jak ta, że z doświadczenia życiowego wynika, iż pełnomocnicy procesowi zwykle działają z nienależytą starannością przy reprezentowaniu swoich klientów, a sędziowie zwykle są nienależycie przygotowani do rozpraw, bo zamiast tego oddają się z reguły swoim prywatnym sprawom. Dziwić się nawet można, że skarżąca, wywodząc, że jest to okoliczność notoryjna, uważa za potrzebne opieranie jej na dowodzie z zeznań świadka zamiast domagać się stwierdzenia jej w trybie art. 228 § 1 k.p.c. Sąd odwoławczy, zgadzając się z powódką, że zachowanie dyżurujących nauczycielek jest okolicznością istotną dla rozstrzygnięcia sprawy, nie ocenia zeznań świadka M. B. jako wiarygodnych. Po pierwsze, trudno podzielić tak kategoryczny pogląd autorki apelacji, że jest to świadek bezstronny, zważywszy, że jest to koleżanka poszkodowanej. Nie ta jednak okoliczność, choć nie jest bez znaczenia, zdecydowała o dokonanej ocenie tego dowodu przez Sąd, ale to, że zeznania te są sprzeczne wewnętrznie. M. B. twierdziła, że korytarz szkolny miał kształt litery L, a jeśli tak, to zauważyć trzeba, iż nie mogła widzieć, co się dzieje w jednej jego części, jeśli sama stała obok powódki w części drugiej. Nie mogła więc zaobserwować, czy nauczyciele stali w dłuższej części korytarza, ale co najwyżej stwierdzić, że nie było ich w części krótszej, a to w żaden sposób nie wyklucza ustalenia, że nauczyciele ci spacerowali podczas dyżuru, jak zeznała to świadek J. K.. Mimo to – na co zwraca uwagę skarżąca – świadek ten kategorycznie twierdził, że widział nauczycieli i może powiedzieć, jak się wówczas zachowywali. Fakt, że świadek ten świadomie mijał się z prawdą, zdecydowanie podważa zaufanie Sądu odwoławczego do jego relacji.

Oceniając natomiast zarzut naruszenia art. 415 k.c., stwierdzić trzeba, że skarżąca nie dostrzega, iż obowiązek udowodnienia przesłanek odpowiedzialności pozwanego spoczywa właśnie na niej. W szczególności strona powodowa winna była wykazać, że po stronie szkoły doszło do zaniedbań w zakresie wypełniania nałożonych na nią obowiązków uzasadniających postawienie zarzutu winy i błędna jest postawiona w apelacji teza, że to pozwany musi udowodnić, iż uczynił wszystko, aby zapewnić bezpieczne warunki nauki. Sąd w oparciu o zebrany materiał dowodowy uznał, że niedopełnienie obowiązków nie miało miejsca, ponieważ dyżurujący nauczyciele spacerowali po korytarzu dla zapewnienia bezpieczeństwa uczniów, a plama wilgoci na podłodze powstała w ciągu krótkiego czasu pomiędzy przejściem nauczycielki w pobliżu przyszłego miejsca zdarzenia a momentem wypadku, czemu nie można było zapobiec ani niezwłocznie zlikwidować skutków zaistniałej sytuacji mimo sprawowania należytego nadzoru. Autorka apelacji podnosi w pierwszym rzędzie, że nie zostało wyjaśnione, jak krótki był to okres czasu, zapominając, że to do jej obowiązków procesowych należało udowodnienie, że był to okres na tyle długi, iż możliwe byłoby postawienie pracownikom pozwanego zarzutu winy wskutek zaniedbania ich obowiązków. Powódka, reprezentowana przez profesjonalnego pełnomocnika, zobowiązana była poprzez zadawanie świadkom pytań, dążyć do doprecyzowania ich relacji i można tylko dziwić się, że tego zaniedbała, zważywszy, iż w apelacji twierdzi, że okoliczność ta jest szczególnie istotna w kontekście dochodzonych przez nią roszczeń. Słusznie wywodzi Sąd meriti, że odpowiedzialność pozwanego nie jest ani absolutna, ani oparta na zasadzie ryzyka, a okoliczności sprawy pozwalają przyjąć, że w okolicznościach rozpoznawanej sprawy nie uchybiono modelowi starannego działania w zakresie opieki nad uczniami. Skarżąca ponadto po raz kolejny przedstawia wywody uzasadnienia zaskarżonego wyroku w sposób zdecydowanie odbiegający od ich rzeczywistej treści, ponieważ de facto Sąd I instancji nie uznał, że o braku winy pozwanego ma świadczyć to, iż nauczycielka nie zauważyła plamy wilgoci, ale to, że plama ta powstała w czasie po jej przejściu korytarzem obok miejsca zdarzenia. Szkoła, do której uczęszczała poszkodowana, poczyniła starania, aby zapobiec tego rodzaju wypadkom. Na korytarzu dyżurowało dwóch spacerujących po nim nauczycieli, których zadaniem było zapobiegać wszelkim sytuacjom mogącym doprowadzić do zagrożenia bezpieczeństwa uczniów. Ustalone w toku postępowania okoliczności nie wskazują, aby doszło tu do zaniedbań. Skarżąca wywodzi, że zastosowane przez szkołę działania nie były wystarczające, jednak Sąd odwoławczy odnosi wrażenie, iż jedynym uzasadnieniem takiej tezy jest to, że mimo ich zastosowania doszło do wypadku. Przede wszystkim, nie sposób twierdzić, że o winie pozwanego świadczy każdorazowe zaistnienie zagrożenia bezpieczeństwa, ponieważ jasne jest, iż może dojść do tego także w sytuacjach, którym nie można było zapobiec mimo zachowania należytej staranności. Jeśli – jak ustalił Sąd Rejonowy – do rozlania się cieczy na posadzce doszło w krótkim czasie pomiędzy przejściem „patrolującego” korytarz nauczyciela a poślizgnięciem się powódki, to nie sposób z tego faktu wywieść, że pracownicy szkoły uchybili swoim obowiązkom; chociaż przyznać trzeba, że rzeczywiście plama wilgoci nie powinna się tam znajdować, to jasne jest, iż nie wszystkim tego rodzaju wypadkom można zapobiec, nawet mimo zachowania należytej staranności. Inaczej wypadłoby rozstrzygnięcie, gdyby skarżącej udało się w toku postępowania wykazać, że płyn na posadzce był rozlany od dłuższego czasu, łatwy do zauważenia i nikt do tego powołany się tym nie zainteresował – tak jednak się nie stało. Zdaniem Sądu odwoławczego, należy podzielić pogląd przedstawiony w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, że w rozpoznawanej sprawie nie wykazano istnienia przesłanki winy, co przemawia za słusznością merytorycznej decyzji podjętej przez Sąd I instancji.

Wniosek o zmianę zaskarżonego orzeczenia w zakresie rozstrzygnięcia o kosztach postępowania nie został poparty w zasadzie żadnymi dowodami, które notabene winny były być przedstawione już Sądowi Rejonowemu. Jeśli chodzi o rzekomą trudną sytuację rodzinną, to dla Sądu odwoławczego nie jest jasne, o jakie okoliczności tu chodzi i dlaczego miałyby one przemawiać za nieobciążaniem powódki obowiązkiem zwrotu kosztów procesu. Z kolei trudna sytuacja majątkowa – abstrahując już od tego, że sama przez się nie stanowi o zaistnieniu szczególnego wypadku w rozumieniu art. 102 k.p.c. – nie została wykazana przez apelującą. Oświadczenie majątkowe jest potencjalnie wystarczające dla ewentualnego zwolnienia od kosztów sądowych, ale żaden przepis postępowania nie zwalnia strony od obowiązków dowodowych w zakresie wykazania okoliczności istotnych w świetle możliwości zastosowania art. 102 k.p.c.

W konsekwencji powyższych rozważań Sąd odwoławczy musi uznać apelację za bezzasadną i podlegającą oddaleniu w oparciu o art. 385 k.p.c.