Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt XVII Ka 1066/15

WYROK

W IMIENIU

RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 26 kwietnia 2016 r.

Sąd Okręgowy w Poznaniu w XVII Wydziale Karnym – Odwoławczym w składzie:

Przewodniczący: SSO Anna Judejko

Sędziowie: SSO Justyna Andrzejczak

SSO Sławomir Olejnik (spr.)

Protokolant: st. prot. sąd. Joanna Kurkowiak

przy udziale Prokuratora Prokuratury Okręgowej Damiana Gross

po rozpoznaniu w dniu 26 kwietnia 2016 r.

sprawy A. G.

oskarżonego z art. 177 § 1 kk i art. 177 § 2 kk w związku z art. 178 § 1 kk

na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonego

od wyroku Sądu Rejonowego w Grodzisku Wielkopolskim z dnia 6 sierpnia 2015 r. w sprawie sygn. akt II K 15/13

1. zmienia zaskarżony wyrok w ten sposób, że przyjmuje, iż na podstawie art. 4 § 1 kk, podstawą rozstrzygnięcia są przepisy Kodeksu karnego w brzmieniu na dzień 15.12.2006 r.,

2. w pozostałym zakresie utrzymuje zaskarżony wyrok w mocy,

3. zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa zwrot kosztów sądowych za postępowanie odwoławcze w kwocie 50 zł i wymierza mu 600 zł opłaty za drugą instancję.

Sławomir Olejnik Anna Judejko Justyna Andrzejczak

UZASADNIENIE

Sąd Rejonowy w Grodzisku Wielkopolskim, wyrokiem z dnia 6 sierpnia 2015 r. uznał oskarżonego A. G. za winnego tego, że w dniu 15.12.2006r. około godziny 23.05 poza obszarem zabudowanym na ul. (...) w R., gmina R. w woj. (...) umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym w ten sposób, że kierując samochodem marki D. o numerze rejestracyjnym (...) będąc w stanie nietrzeźwości tj. mając powyżej 1,3 promila alkoholu we krwi, jadąc z kierunku od centrum miejscowości R., na prostym odcinku drogi utracił panowanie nad samochodem i podjął manewr zjazdu ma przeciwny pas ruchu i po przekroczeniu osi jezdni doprowadził do czołowego zderzenia z jadącym prawidłowo z przeciwka z kierunku miejscowości R. samochodem osobowym marki F. (...) o nr rej. (...) prowadzonym przez N. R., który na skutek odniesionych obrażeń ciała w postaci wstrząsu urazowego i krwotocznego spowodowanego bardzo licznymi obrażeniami głowy, tułowia i kończyn, poniósł śmierć na miejscu, tj. przestępstwa z art. 177 § 1 i 2 kk w zw. z art. 178 § 1 kk i wymierzył mu karę 6 lat pozbawienia wolności, orzekł środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych przez okres 10 lat oraz obciążył oskarżonego kosztami postępowania.

Sąd zdecydował również o zaliczeniu na poczet wymierzonej kary okresu tymczasowego aresztowania w sprawie oraz o zwrocie dowodów rzeczowych.

Wyrok ten w całości na korzyść oskarżonego, zaskarżył jego obrońca, zarzucając wydanemu wyrokowi:

- błąd w ustaleniach faktycznych, mający wpływ na treść zaskarżonego orzeczenia a dotyczący ustaleń w zakresie: przyczyn zjechania przez oskarżonego na sąsiedni pas ruchu, przyczyn zachowania pokrzywdzonego na drodze, kwestii czy ten ostatni rozmawiał w czasie jazdy przez telefon, czy oskarżony mógłby uniknąć wypadku gdyby był trzeźwy, kwestii czy istniała inna, zewnętrzna przyczyna wypadku, w tym zachowanie innych kierowców,

- naruszenie przepisów postępowania, która miała istotny wpływ na treść orzeczenia tj. art. 7 k.p.k. oraz art. 424 k.p.k. w zw. z art. 2 § 2 k.k. i art. 201 w zw. z art. 2 § 2 k.k. i art. 7 k.p.k.

W konkluzji autor apelacji wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku i uniewinnienie oskarżonego, względnie o uchylenie orzeczenia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania (k. 1696-1701).

Sąd Okręgowy zważył co następuje:

Podniesione w apelacji zarzuty nie zasługują na uwzględnienie, co czyni wniesiony środek odwoławczy bezzasadnym.

Na wstępie, przed omówieniem zarzutów apelacyjnych, stwierdzić należy, iż kontrola odwoławcza zaskarżonego wyroku prowadzi do wniosku, że Sąd I instancji dokonał prawidłowych ustaleń faktycznych, a orzekając wziął pod uwagę wszystkie przeprowadzone dowody. Sąd I instancji w jasny i przekonywujący sposób przedstawił tok swojego rozumowania. Każdy z ujawnionych w toku przewodu sądowego dowodów poddany został ocenie, która uwzględnia wskazania doświadczenia życiowego i reguły logicznego rozumowania. Powyższe stanowisko potwierdza analiza akt sprawy i uzasadnienie wyroku, w którym prawidłowo wskazano, jakie fakty zostały uznane za udowodnione i jakie dowody były podstawą ich przyjęcia, a jakich udowodnić nie można było. Ocena materiału dowodowego nie budzi zastrzeżeń, albowiem nie wykracza poza ramy swobodnej ich oceny, jest dokładna i nie wykazuje błędów logicznych.

Podkreślić przy tym także należy, że wbrew twierdzeniom skarżącego, uzasadnienie zaskarżonego wyroku odpowiada wymogom art. 424 § 1 i 2 k.p.k. i w pełni pozwala na kontrolę prawidłowości zaskarżonego rozstrzygnięcia.

Nadto zaś, Sąd Rejonowy uczynił zadość wszystkim wskazaniom Sądu Okręgowego, zawartym w uzasadnieniu wyroku tego Sądu z dnia 18 grudnia 2012 r. (sygn. akt. XVII Ka 1182/12).

Apelacja obrońcy oskarżonego skierowana przeciwko całości zaskarżonego rozstrzygnięcia, skonstruowana została na zarzucie obrazy tych przepisów prawa procesowego, które regulują zasady oceny dowodów i negując prawidłowość oceny, której dokonał sąd orzekający, wskazuje na wadliwość poczynionych w jej następstwie ustaleń faktycznych. Dotyczyło to przy tym nie tylko osobowego materiału, lecz również dowodów w postaci opinii biegłych w zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych.

Wszystkie zarzuty sprowadziły się jednak do jednego mianownika – zanegowania oceny poczynionej przez Sąd Rejonowy poprzez zaprezentowanie odmiennej wersji wydarzeń. Przypomnieć jednak należy autorowi apelacji, iż dla skuteczności tak skonstruowanego środka odwoławczego nie jest wystarczające samo wykazywanie, że określona grupa dowodów pozwala na przyjęcie, iż zdarzenie mogło mieć inny przebieg. Należy bowiem wykazać, którym wskazaniom wiedzy, logiki i doświadczenia życiowego uchybił sąd orzekający, czyniąc kwestionowane ustalenia, czego obrońca we wniesionej apelacji nie uczynił.

Obrońca starał się wykazać, że w zdarzeniu drogowym brała udział inna nieustalona osoba, np. kierowca przejeżdżającego samochodu ciężarowego oraz że to pokrzywdzony zachowywał się nieprawidłowo. Zebrany materiał dowodowy nie potwierdził jednak tak stawianych tez. Wskazać przy tym należy, że o ile ciężar udowodnienia sprawstwa i winy spoczywa na oskarżycielu publicznym, to ciężar dowodu spoczywa również na oskarżonym, jeśli wskazuje na okoliczności stanowiące jego alibi (w myśl reguły affirmandi incubit probatio). Mimo przeprowadzenia licznych dowodów, nic nie wskazuje na to, by inne osoby mogły uczestniczyć, choćby częściowo, czy jak wskazuje obrońca – nieświadomie, w wypadku drogowym w dniu 15 grudnia 2006 r. Jeśli chodzi o kierowcę ciągnika siodłowego, który wyjeżdżał z terenu firmy (...), to po pierwsze – ten świadek T. wskazywał, że płynnie włączył się do ruchu (co potwierdza opinia dot. tarczy tachografu) i nie widział nadjeżdżających samochodów – co wyklucza by oskarżony i pokrzywdzeni mogli widzieć jego ewentualne nieprawidłowe manewry, zaś dokonujący oględzin funkcjonariusze oraz biegli nie stwierdzili śladów mogących pochodzić z ciągnika siodłowego prowadzonego przez P. T.. Z kolei świadek L. Z. stwierdził, że gdy wyszedł po usłyszeniu huku, nie widział pojazdu świadka T. (z rysunku na k. 973 jasno wynika, że na tę stronę drogi miał pełną widoczność). Istotny jest również fakt (dostrzeżony zresztą przez Sąd Rejonowy), iż oskarżony składając wyjaśnienia zasłaniał się niepamięcią co do przebiegu zdarzenia, wskazując jedynie na fakt zderzenia się z samochodem S.. Tymczasem w świetle zasad doświadczenia życiowego nie sposób przyjąć, że oskarżony nie pamiętał ewentualnego podjęcia koniecznych manewrów obronnych (co wszak mogło go uchronić przed odpowiedzialnością) i udziału innego pojazdu. P. biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych za całkowicie nieprawdopodobną uznali wersję, w której oskarżony z jakiegoś powodu musi zjechać na lewy pas ruchu by ochronić się przed nieprawidłowym zachowaniem pokrzywdzonego. Jest to zresztą hipoteza niespójna z faktem ewentualnego udziału P. T. w wypadku. Jedyną sytuacją w której pokrzywdzony musiałby użyć manewru ochronnego i zjechać na przeciwległy pas mogło być nagle wyjechanie świadka z terenu firmy i wymuszenie pierwszeństwa oraz zmiany pasa ruchu przez pokrzywdzonego. W tej sytuacji jednak, oskarżony zmieniając pas ruchu na lewy wjechałby wprost pod nadjeżdżającego tira. Tymczasem nie stwierdzono ani udziału tira w zderzeniu ani nawet jego obecności w czasie zderzenia. Słusznie więc Sąd Rejonowy tezę o udziale P. T. w zderzeniu uznał za pozbawioną podstaw jako nielogiczną i nieznajdującą oparcia w zebranym materiale dowodowym. Sąd Okręgowy nie dostrzega również nieprawidłowości w uznaniu tarczki tachografu za przydatne źródło dowodowe, mimo że ustawienie zegara nie było prawidłowe. Owszem, nie dało się ustalić stosunku czasowego między przemieszczaniem się świadka T. a zderzeniem pojazdów oskarżonego i pokrzywdzonego, natomiast tachograf dostarczył cennych informacji (odczytanych przez biegłych) dotyczących samego sposobu poruszania się świadka (płynnego, bez nagłych zrywów). Uzgodnienie czasu rzeczywistego, choć mogłoby przyczynić się do precyzyjniejszego ustalenia okoliczności zdarzenia, nie było konieczne dla ustalenia sprawstwa samego oskarżonego.

Podkreślenia też wymaga, że nawet jeśli przyjąć, że pokrzywdzony zwolnił i zjechał do krawędzi jezdni z uwagi na jakiś nieprawidłowy manewr P. T. (2), to w chwili zderzenia nadal znajdował się na swoim pasie ruchu i poruszał się z prędkością dopuszczalną na tym odcinku. Nie można więc w trakcie analizy niniejszej sprawy tracić z pola widzenia najważniejszej kwestii – pokrzywdzony w chwili zderzenia postępował całkowicie prawidłowo, zaś to oskarżony jechał praktycznie połową swojego pojazdu po przeciwległym pasie ruchu i miał we krwi co najmniej 1,3 ‰ alkoholu. Także biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych wykluczyli by pokrzywdzony w jakikolwiek sposób przyczynił się do wypadku. Zaś twierdzenia autora apelacji o ewentualnym przekroczeniu przez pokrzywdzonego osi jezdni to niczym niepoparte domniemania.

Niemożliwy jest także udział w zdarzeniu M. Z., który dojechał na miejsce zdarzenia i zawiadomił służby ratunkowe. Wg zeznań świadka L. Z. kolejny pojazd z kierunku R. dojechał po ok. pól minuty od czasu, gdy świadek po usłyszeniu huku wyszedł przed budynek (potem wskazywał, że było to pół minuty od usłyszenia huku, później zaś, że gdy wyszedł widział już tira na miejscu zdarzenia, to ostatnie zeznania złożone w maj 2013 r. (a więc 7 lat po zdarzeniu) należało już uznać za efekt zatarcia wspomnień w pamięci). Z prostych wyliczeń matematycznych jasno więc wynika, że w chwili zderzenia, przy dopuszczalnej dla tirów prędkości 70 km/h (19,44 m/s), M. Z. znajdował się co najmniej 580 m od miejsca zdarzenia (przy przyjęciu, że było to pół minuty od usłyszenia przez świadka huku). Nie miał więc żadnej możliwości uczestniczenia w wypadku.

Rozważania obrońcy na temat innego nieustalonego uczestnika należało więc uznać za próbę usprawiedliwienia zachowania oskarżonego, co choć zrozumiałe, nie znalazło potwierdzenia w zebranym materiale dowodowym. Przypomnienia przy tym wymaga, że wykluczenie innych ewentualnych wersji zdarzenia jest konieczne wyłącznie w procesie poszlakowym, natomiast w sprawie niniejszej mamy do czynienia z bezpośrednim materiałem dowodowym, który nie wymaga wykluczenia innych wersji, a jednie prawidłowego, zgodnego z zasadami zawartymi w art. 7 k.p.k., uzasadnienia oceny zebranego materiału dowodowego i przyjęcia danego przebiegu stanu faktycznego. W tym zakresie Sąd Okręgowy nie dopatrzył się błędów w rozumowaniu Sądu Rejonowego. Nie można się przy tym zgodzić ze skarżącym, iż Sąd Rejonowy przyjął rzekomo błędną metodę rozumowania poprzez eliminowanie kolejnych wersji zdarzeń. Otóż, Sąd Rejonowy miał wręcz obowiązek rozważyć wszystkie wskazywane przez obrońcę wątpliwości, by uniknąć zarzutu przeprowadzenia niepełnego postepowania dowodowego. Żadna ze wskazywanych przez obronę wersji nie zdołała jednak podważyć trafności postawionego oskarżonemu zarzutu. Dalsze opinie biegłych spowodowały jedynie zmianę opisu czynu w zakresie prędkości z jaką poruszał się oskarżony oraz podjętego manewru hamowania.

Nieporozumieniem jest przy tym twierdzenie, że niższa od dopuszczalnej prędkość z jaką poruszał się pokrzywdzony jest jakąkolwiek formą naruszenia przepisów ruchu drogowego. Mając na względzie późną porę (23.00), brak oświetlenia na drodze oraz okoliczność, że przejeżdżał wąską drogą jedynie z poboczem trawiastym całkowicie usprawiedliwiała jazdę z dużo niższą prędkością niż dopuszczalna administracyjnie. Podkreślenia wymaga, że „ograniczenia prędkości” stanowią o prędkości maksymalnej, jaką można rozwinąć na danym odcinku drogi, a nie minimalnej lub średniej. Obrońca w apelacji sam wskazuje, jakie mogą być przyczyny jazdy bliżej środka jezdni- obecność pieszych lub rowerzystów, którzy o tak późnej porze w piątek (15.12.2006 wypadało w ten dzień tygodnia) mogli sami być w stanie nietrzeźwości. Z doświadczenia życiowego wiadomo, że trakty drogowe między małymi miejscowościami mogą być z tego powodu niebezpieczne, a nierzadkie (znane orzecznictwu) są również przypadki najechania na nietrzeźwego pieszego leżącego przy poboczu. Taki sposób jazdy pokrzywdzonego jako zwyczajowy wskazała również świadek M. R..

Obrońca konsekwentnie również ignoruje fakt, iż M. R. dzwoniła do swojego syna po usłyszeniu syren alarmowych pojazdów uprzywilejowanych, które zmierzały na miejsce wypadku, ergo nie mogła wtedy słyszeć sygnału „zajętości”, gdyż jej syn już wówczas nie żył. Nie ma również żadnych dowodów wskazujących, że pokrzywdzony mógł rozmawiać z inną osobą. Obrońca dopuszcza się więc nieuprawnionej próby przerzucenia odpowiedzialności za wypadek na pokrzywdzonego. Okoliczność, że świadek M. R. myli rodzaj sygnału, nie zmienia faktu, że relacja dotycząca przyczyn próby dodzwonienia się do syna po usłyszeniu syren jest logiczna i konsekwentna w toku postępowania.

Trudno również zarzucać pokrzywdzonemu, że nie podjął manewrów obronnych – podjęcie tychże być może (...), jakkolwiek ich brak (a nie wiadomo, dlaczego pokrzywdzony ich nie przedsięwziął) nie umniejsza odpowiedzialności oskarżonego. To jego zachowanie było bezpośrednią przyczyną wypadku, na co wskazywano już wcześniej i gdyby to oskarżony nie zjechał na przeciwległy pas ruchu, do wypadku by nie doszło. Sąd Okręgowy zwraca przy tym uwagę, że przyjęcie „utraty panowania nad pojazdem” jest jedynym racjonalnym wytłumaczeniem postępowania A. G.. Gdyby uznać, że oskarżony jechał w nieprawidłowy sposób celowo, zasadnym byłby zarzut zabójstwa. Jeszcze raz należy podkreślić, że nie ma żadnych dowodów wskazujących na udział osób trzecich i konieczność podejmowania manewrów obronnych tak przez pokrzywdzonego, jak i przez oskarżonego. Jedynym logicznym wnioskiem jest więc to, że oskarżony – mając utrudnioną kontrolę nad pojazdem z powodu upojenia alkoholowego, zjechał na przeciwległy pas ruchu i doprowadził do zderzenia z pojazdem pokrzywdzonego. Już tylko z doświadczenia życiowego można wnosić, że w takiej sytuacji oskarżony albo jechałby swoim pasem ruchu, albo nawet gdyby przez nieuwagę zjechał na pas sąsiedni, zdążyłby wrócić na swój widząc nadjeżdżający pojazd. Biegli kategorycznie przy tym wskazali, że poziom alkoholu we krwi A. G. miał wpływ na jego reakcje psychoorganiczne w chwili wypadku (k. 938).

Sąd Okręgowy nie dostrzegł również naruszenia art. 424 k.p.k. (obrońca nie wskazuje przy tym który paragraf i punkt tego przepisu Sąd Rejonowy miałby naruszyć). Odnosząc się do kolejnych wskazywanych przez obrońcę zarzutów, to wskazać należy następujące kwestie.

Po pierwsze biegli jednoznacznie wskazali, że przyczyną wypadku było poruszanie się oskarżonego nie swoim pasem ruchu, zaś jego upojenie alkoholowe miało wpływ na możliwości psychomotoryczne i czas reakcji. Po drugie, nie ma znaczenia, dlaczego pokrzywdzony jechał bliżej osi jezdni z prędkością poniżej dopuszczalnej (choć zostało to dość logicznie wytłumaczone wyżej), ponieważ nadal poruszał się on swoim pasem ruchu i w sposób zgodny z przepisami. Po trzecie, żaden element materiału dowodowego nie wskazywał, że oskarżony podejmował manewr obronny, jedynym słusznym wnioskiem było więc uznanie, że zjechał z powodu braku panowania nad pojazdem, co zaś z kolei było wynikiem upojenia alkoholowego. Ewentualne rozważania obrońcy na ten temat, zawarte zarówno w apelacji, jak i prezentowane w toku procesu pierwszoinstacyjnego nakierowane były w sposób oczywisty na umniejszenie lub zgoła doprowadzenie do uniknięcia odpowiedzialności przez oskarżonego, jednak nie znalazły potwierdzenia w zebranym materiale dowodowym. Ponownie podkreślić należy, iż kreowanie ewentualnych, zupełnie hipotetycznych wersji zdarzenia nie może spowodować uchylenia lub zmiany zaskarżonego orzeczenia. Ostatecznie zaś, brak było dowodów wskazujących, że pokrzywdzony rozmawiał przez telefon, dodać zaś należy, że materia ta nie leżała w gestii biegłych z zakresu rekonstrukcji wypadków, lecz Sądu meriti, którego rolą jest czynienie ustaleń faktycznych.

Konkludując, Sąd Rejonowy dokonał prawidłowych ustaleń faktycznych, a orzekając wziął pod uwagę wszystkie przeprowadzone dowody, cześć z nich uznając za wiarygodne, części zaś nie. Sąd I instancji w jasny i przekonywujący sposób przedstawił tok swojego rozumowania i dokonał prawidłowej subsumcji oceniając zachowanie oskarżonego jako spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.

Sąd Okręgowy przypomina również, iż kontrola instancyjna nie ma na celu ponownej oceny zebranego w sprawie materiału dowodowego i dokonana swoich ustaleń faktycznych i prawnych, a jedynie ustalenie, czy ocena poczyniona przez sąd I instancji jest prawidłowa w świetle art. 7 k.p.k. Wobec stwierdzenia więc, iż nie uchybiono wskazaniom wiedzy lub logicznego rozumowania, ani też nie wykroczono poza ramy swobodnej oceny, brak jest podstaw do wzruszenia orzeczenia.

Sąd Odwoławczy nie znalazł podstaw do twierdzenia, że Sąd Rejonowy naruszył wskazania art. 5 § 2 k.p.k. Nie można bowiem podnosić tego zarzutu, podnosząc wątpliwości co do treści ustaleń faktycznych lub co do sposobu interpretacji prawa. Do oceny, czy nie został naruszony zakaz wynikający z § 2 art. 5 k.p.k. miarodajne jest to, czy orzekający w sprawie sąd rzeczywiście powziął wątpliwości co do treści ustaleń i wobec braku możliwości jej usunięcia rozstrzygnął ją na korzyść oskarżonego. Nie można również twierdzić, że do naruszenia domniemania niewinności czy też reguły in dubio pro reo doszło dlatego, że sąd nie powziął wątpliwości, uznając wszystkie relewantne kwestie za wyjaśnione – jest to bowiem zagadnienie oceny dowodów (Hofmański, Sadzik, Zgryzek., Kodeks postępowania karnego. Komentarz. Tom I. Warszawa 2007.).

Uzasadnienie wyroku Sądu I instancji wskazuje, iż pewne wątpliwości, które powziął ten Sąd w toku ustalania stanu faktycznego rozstrzygnął on na korzyść A. G., m.in. poziom alkoholu i prędkość pojazdu. Natomiast zasadnicze kwestie dotyczące winy i sprawstwa w zakresie zarzuconego oskarżonemu czynu nie wzbudziły w ocenie Sądu Rejonowego żadnych wątpliwości. Stąd też zarzut naruszenia art. 5 § 2 k.p.k. jest w ocenie Sądu Okręgowego chybiony. Należy również z całą mocą podkreślić, iż reguła in dubio pro reo, wbrew stanowisku obrońcy, nie polega na wybieraniu zawsze korzystniejszej dla oskarżonego opcji lub wersji zdarzeń spośród dwóch istniejących. Interpretowanie normy zawartej w art. 5 § 2 k.p.k. jako powinności czynienia ustaleń w oparciu o dowody najbardziej korzystne dla oskarżonego jest całkowicie chybione, gdyż obejmuje ona jedynie zakaz czynienia niekorzystnych domniemań w sytuacji, gdy stan dowodów nie pozwala na ustalenie faktów.

Warunkiem odwołania się do powyższej reguły jest podjęcie próby usunięcia wątpliwości przy wykorzystaniu wszystkich możliwości w dotarciu do dowodów, a następnie w ich prawidłowej, pogłębionej ocenie i wysnuciu z nich prawidłowych wniosków w zgodzie z art. 7 k.p.k Fakt istnienia w sprawie sprzecznych ze sobą dowodów, w szczególności osobowych, sam w sobie nie daje podstaw do odwoływania się do reguły in dubio pro reo. Zwykle bowiem w sprawach karnych Sąd jest zmuszony wybrać spośród dwóch wersji – jednej przedstawianej przez oskarżonego, a drugiej wskazywanej przez oskarżyciela. W takim przypadku, o złamaniu dyrektywy zawartej w art. 5 § 2 k.p.k. nie można mówić w sytuacji, w której sąd dokonując oceny dwóch przeciwstawnych wersji dowodowych, wybiera jedną z nich, należycie, stosownie do wymogów art. 7 k.p.k. i art. 410 k.p.k., ten to wybór uzasadniając. Jak już wskazano wcześniej, Sąd Rejonowy dokonał ze wszech miar prawidłowej oceny dowodów, nie przekraczając dyrektyw zawartych w art. 7 k.p.k. Sąd Okręgowy w pełni podziela poglądy Sądu Najwyższego, iż o naruszeniu przepisu art. 5 § 2 k.p.k. można by mówić dopiero wtedy, gdyby sąd orzekający powziął wątpliwości, co do treści ustaleń faktycznych i mimo braku możliwości dowodowych prowadzących do ich usunięcia rozstrzygnął je na niekorzyść oskarżonego, bądź wówczas, gdyby takie wątpliwości powinien był powziąć. (tak: m. in. postanowienie z dnia 29 maja 2008 r., V KK 99/08).

Apelacja została wniesiona przez obrońcę oskarżonego przeciwko całemu rozstrzygnięciu, a więc zarówno co do winy, jak i co do kary. Sąd Okręgowy uznał jednak, iż nie ma podstaw do kwestionowania uzasadnienia rozstrzygnięcia w tym przedmiocie. Zarzut rażącej niewspółmierności kary jako zarzut z kategorii ocen można zasadnie podnosić wówczas, gdy kara, jakkolwiek mieści się w granicach ustawowego zagrożenia, nie uwzględnia w sposób właściwy zarówno okoliczności popełnienia przestępstwa, jak i osobowości sprawcy - innymi słowy gdy w społecznym odczuciu jest karą niesprawiedliwą (wyrok SN z 11.04.1985r., V KRN 178/85, OSNKW 1985/7-8/60). Sąd II instancji zwraca przy tym uwagę, że wymierzając karę za przestępstwo Sąd, kierując się zasadami wskazanymi w art. 53 k.k. baczy, by jej dolegliwość nie przekraczała stopnia winy, a nadto uwzględnia stopień społecznej szkodliwości czynu. Sąd bierze także pod uwagę cele zapobiegawcze i wychowawcze, jakie ma osiągnąć kara w stosunku do skazanego. Nie bez znaczenia są także przy wymiarze kary potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa. Istotnymi dla Sąd są także takie okoliczności, jak motywacja sprawcy, jego sposób zachowania, rodzaj i rozmiar ujemnych następstw popełnionego przestępstwa oraz właściwości i warunki osobiste sprawcy. Ocenie podlega także postawa sprawcy po popełnieniu przestępstwa. Ferując wyrok nie można zapominać, że podstawową zasadą nadal obowiązującego kodeksu karnego jest nie tylko karanie, lecz przede wszystkim wychowywanie sprawcy.

Z sytuacją rażącej niewspółmierności kary mamy do czynienia wtedy, gdy rozmiar represji w rozpoznawanej sprawie jest w sposób oczywisty nieproporcjonalny w stosunku do dolegliwości wymierzanych podobnym sprawcom w podobnych sprawach. Przy czym nie chodzi o każdą ewentualną różnicę co do wymiaru kary, ale o różnicę ocen tak zasadniczej natury, iż karę dotychczas wymierzoną nazwać można byłoby – również w potocznym znaczeniu tego słowa – „rażąco” niewspółmierną, to jest niewspółmierną w stopniu nie dającym się wręcz zaakceptować (vide: wyrok SN z 2 lutego 1995 r., II KRN 198/94, OSPriP 1995/6/18).

Zdaniem Sądu Okręgowego, w niniejszej sprawie takie okoliczności nie zachodzą. Kara 6 lat pozbawienia wolności jawi się jako surowa, lecz nie nadmiernie, zwłaszcza jeśli przypomni się, że granice zagrożenia ustawowego za przestępstwo z art. 177 § 2 k.k. w zw. z art. 178 k.k. kształtują się od 9 miesięcy do 12 lat pozbawienia wolności, kara wymierzona więc została w połowie granic zagrożenia, zaś w sprawie niewątpliwie istnieje przewaga okoliczności obciążających:

- umyślne naruszenie przepisów ruchu drogowego,

- znaczący poziom upojenia alkoholowego – 1,3 promila,

- tragiczne skutki dla osób, które nie miały żadnego wpływu na zachowanie oskarżonego i nie mogły mu zapobiec – chodzi tu zarówno o pokrzywdzonego jak i członków jego rodziny.

Obrońca oskarżonego wskazał, że sprawa toczy się od 9 lat i w tym czasie oskarżony nie dopuścił się żadnego innego przestępstwa i że żyje ze świadomością uczestniczenia w wypadku. Jest to oczywiście okoliczność łagodząca, jednak nie można jej przeceniać. Podkreślić należy, iż kara pozbawienia wolności zawsze łączy się z dolegliwościami nie tylko dla osoby wobec której została orzeczona, ale także jej bliskich, okoliczności te oskarżony powinien jednak wziąć pod uwagę decydując się na prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości. Jednocześnie należy wskazać, iż zachowanie oskarżonego wywołało ogromne cierpienie rodziny pokrzywdzonego, przy czym oskarżony po odbyciu kary pozbawienia wolności będzie miał możliwość powrotu do swojej rodziny, podczas gdy rodzina pokrzywdzonego nigdy już nie odzyska swojego bliskiego, a co najbardziej dramatyczne – jego córka nigdy nie pozna ojca.

Nie można również zapominać o funkcjach wychowawczych kary, nie tylko w rozumieniu indywidualnym, ale też jako kształtowanie prawidłowych postaw w społeczeństwie. Mimo licznych akcji społecznych, zaostrzania odpowiedzialności karnej, wprowadzenia surowych środków karnych, łącznie z dożywotnim zakazem prowadzenia pojazdów, zastraszająco wielu kierowców nie potrafi się powstrzymać przed kierowaniem mimo uprzedniego spożywania alkoholu. Wyrok niniejszy ma więc też za zadanie wykazać, że tego typu zachowania są całkowicie nieakceptowalne i kończą się surową reakcją ze strony wymiaru sprawiedliwości.

Uznając zatem, że Sąd I instancji wymierzył A. G. karę zgodnie z przyznanym mu mocą ustawy sędziowskim uznaniem i że kara ta nie razi niewspółmiernością w rozumieniu surowości, Sąd Odwoławczy nie uwzględnił wniesionej apelacji.

Jedyną zmianą wprowadzoną do zaskarżonego orzeczenia jest uściślenie, iż zastosowanie miały przepisy obowiązujące w czasie popełnienia przestępstwa jako względniejsze dla sprawcy (zwłaszcza w zakresie zastosowanego środka karnego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych).

Ponieważ, zgodnie z art. 627 k.p.k. w związku z art. 634 k.p.k. zasadą w postępowaniu odwoławczym jest ponoszenie kosztów przez skazanego, Sąd obciążył oskarżonego kosztami postępowania i wymierzył mu odpowiednią opłatę za II instancję, nie znajdując podstaw do odstąpienia od niej.

Sławomir Olejnik Anna Judejko Justyna Andrzejczak