Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt IV Ka 160/16

UZASADNIENIE

Apelacja obrońcy oskarżonego Ł. Ś. nie zasługuje na uwzględnienie.

Analizując całokształt zebranych w sprawie dowodów należy uznać, że sąd rejonowy zebrał je w sposób wystarczający do merytorycznego rozstrzygnięcia i nalżycie ocenił, co pozwoliło mu na wyprowadzenie prawidłowych ustaleń faktycznych co do sprawstwa oskarżonego. Sąd ten ustosunkował się do wszystkich istotnych dowodów w sprawie, mając w polu widzenia określone między nimi rozbieżności i stanowisku swemu dał wyraz w zasługującym na aprobatę uzasadnieniu.

Poczynione przez sąd ustalenia faktyczne znajdują odpowiednie oparcie w zebranym w sprawie materiale dowodowym, który został poddany wnikliwej i wszechstronnej analizie oraz ocenie, respektującej w pełni wymogi art. 4 kpk, art. 5 kpk, art. 7 kpk, art. 410 kpk. Konfrontując ustalenia faktyczne z przeprowadzonymi na rozprawie głównej dowodami trzeba stwierdzić, iż dokonana przez sąd rejonowy rekonstrukcja zdarzeń i okoliczności popełnienia przypisanego oskarżonemu przestępstwa nie wykazuje błędu i jest zgodna z przeprowadzonymi dowodami, którym sąd ten dał wiarę i się na nich oparł.

Sąd odwoławczy w ustaleniach sądu I instancji zaznacza jednak jedną korektę; oskarżony został puszczony przez strażnika miejskiego - po zastosowaniu chwytu obezwładniającego - przed przyjazdem policji, na co wskazują zeznania W. G., K. C., T. M., jednakże okoliczność ta nie wpływa na treści ostatecznie przypisanych Ł. Ś. czynności sprawczych.

W związku z zarzutami apelacji warto zwrócić uwagę na zasadnicze kwestie dotyczące oceny wiarygodności wyjaśnień oskarżonego podniesione przez sąd I instancji, które sąd odwoławczy w pełni podziela.

Kardynalnymi dowodami inicjującymi przedmiotową sprawę są zeznania strażników miejskich K. R. (1) i H. M., którym brak powodów, aby zarzucić niekonsekwencje czy sprzeczności. Pokrzywdzeni przedstawili spójny przebieg interwencji podjętej przez nich dniu
21 lutego 2015 roku wobec oskarżonego. To, iż H. M. nie zauważył jakiegoś drobnego fragmentu zajścia albo zapamiętał go inaczej niż K. R. (1), nie może dyskwalifikować tych dowodów, gdyż obaj funkcjonariusze mieli inny kontakt z oskarżonym oraz inne warunku obserwacji i utrwalania w pamięci tych zdarzeń. Od początku postępowania przygotowawczego H. M. potwierdził, iż oskarżony szarpał i uderzył jego partnera ( k10, 14 odw.). Uderzenia łokciami w klatkę piersiwą -opisane przez K. R. (1) ( k 5 – 6 ) - nie musiały rzeczywiście pozostawić widocznych śladów na jego ciele.

Z twierdzeń pokrzywdzonych jednoznacznie wynika, że Ł. Ś. był od początku negatywnie nastawiony do strażników miejskich i podejmowanej wobec niego interwencji; okoliczności te znajdują fragmentaryczne odzwierciedlenie w zeznaniach T. M., według którego Ł. Ś. w istocie nie stosował się do poleceń interweniujących strażników o okazanie dokumentów. Był poddenerwowany i ignorował ich. Ominął funkcjonariuszy i skierował się w stronę samochodów ( zaczął odpinać kable, zamykać maski ). Dlatego już w świetle początkowej postawy oskarżonego, racjonalne są zeznania strażników miejskich podnoszących, iż gdy kontynuowali jednak interwencję, Ł. Ś. stawał się agresywny, wulgarny i roszczeniowy. W czasie podejmowanych wobec niego czynności, używał zwroty obiektywne obraźliwe dla funkcjonariuszy, odnosiły się do K. R. (1) oraz do obu strażników jednocześnie. Oskarżony nie współpracował z nimi, prowadząc do eskalacji zajścia. Podejmował zachowania, nie licząc się z obecnością strażników miejskich i celem ich interwencji. W szczególności odłączył kable rozruchowe i oznajmił, że odjeżdża. K. R. (1) chcąc mu to uniemożliwić zagrodził mu drogę do kabiny samochodu od strony kierowcy. Wtedy oskarżony przeszedł na drugą stronę do drzwi pasażera pojazdu. K. R. (1) wyłączył wtedy silnik samochodu i schował kluczyki. To zdenerwowało oskarżonego, który wrócił do K. R. (2) i chcąc się do dostać do samochodu, zaatakował K. R. (1). Dopiero wtedy K. R. (1) ( po ostrzeżeniu ) użył wobec niego środka przymusu bezpośredniego i przytrzymał go aż się uspokoił. W tym czasie oskarżony wyzywał jeszcze strażników miejskich od „j…..ch czarnuchów”.

W oparciu o zeznania T. M. oraz W. G. nie można natomiast poczynić ustaleń, ze strażnik miejski uderzył Ł. Ś.. Jak bowiem przyznali wskazani świadkowie to oskarżony mówił im, że został uderzony przez strażnika miejskiego. Świadkowie tego nie widzieli.

Relacje strażników miejskich mają wsparcie w zeznaniach funkcjonariuszy policji I. W. i K. C.; słusznie sąd I instancji zauważył, iż podnieśli oni istotną okoliczność, pozwalająca potwierdzić stanowisko pokrzywdzonych, iż Ł. Ś. od samego początku parł do konfrontacji ze strażnikami miejskimi powodując zaognienie sytuacji, zamiast podporządkować się ich poleceniom. Policjanci podali, iż kiedy przybyli na miejsce zdarzenia, Ł. Ś. okazał im dowód osobisty i prawo jazdy, które posiadał przy sobie. Tym samym oskarżony mając cały czas przy sobie dokumenty, nie chciał ich okazać uprzednio strażnikom miejskim. Oskarżony nie miał przy sobie jedynie dowodu rejestracyjnego, po który poszedł do domu i przyniósł policjantom. Mógł tak również zachować się od początku wobec strażników miejskich, co nadałoby interwencji inny – adekwatny i spokojny – przebieg, a nie ich lekceważyć, obrażać i traktować jak intruzów.

Prawidłowo też sąd I instancji uznał, iż zeznań pokrzywdzonych nie może podważyć też zapis nagrania na płycie CD, zawierający wezwanie policji przez strażników miejskich z prośbą o pomoc. Z treści zapisu wynika, iż strażnicy miejscy zgłosili, że potrzebują pomocy, gdyż oskarżony nie chce się wylegitymować. Uwzględnił przy tym, iż:

- H. M. wzywał do pomocy policję właśnie po tym fragmencie zdarzenia, kiedy oskarżony w sposób wulgarny odmówił okazania dokumentów; - wzywając policję H. M. ograniczył się do krótkiego komunikatu, że strażnicy miejscy potrzebują pomocy.

Sąd rejonowy właściwie ocenił, iż niewiarygodne są wyjaśnienia oskarżonego, że nie dał dokumentów strażnikom miejskim, ponieważ nie miał ich przy sobie. Twierdzenia te pozostają w opozycji do zeznań funkcjonariuszy policji I. W. oraz K. C., którzy podnieśli, iż po ich przybyciu na miejsce zdarzenia Ł. Ś. okazał im prawo jazdy i dowód osobisty, które miał przy sobie. Do domu poszedł jedynie po dokumenty od samochodu.

Sąd okręgowy podzielił stanowisko zawarte w motywach pisemnych wyroku, iż pozbawione logiki są wyjaśnienia oskarżonego, że chciał wsiąść do samochodu, aby sprawdzić czy w jego wnętrzu nie ma dowodu rejestracyjnego w schowku przeciwsłonecznym. Po pierwsze od samego początku nie miał on zamiaru pokazywać dokumentów strażnikom miejskim, dlatego nie sposób dać mu wiarę, że później zmienił zdanie. Ponadto oskarżony wcześniej wskazywał, iż chciał wejść do kabiny od strony kierowcy aby wyłączyć pojazd a nie po dokumenty. Kiedy K. R. (1) zagrodził mu drogę poszedł od strony pasażera wyłączyć samochód. Wtedy K. R. (1) wyłączył silnik. Jeżeli faktycznie w tym momencie oskarżony chciał znaleźć dokumenty, nic nie stało na przeszkodzie aby szukał ich od strony pasażera, wiedząc, że drzwi od strony kierowcy blokuje K. R. (1). Ł. Ś. wolał jednak opuścić pojazd i udać się do K. R. (1) jedynie w celu wdania się w przepychankę. Inaczej nie da się bowiem wytłumaczyć faktu, iż zamiast w spokoju wziąć dokumenty od strony pasażera, on próbował dostać się do samochodu od strony kierowcy, gdzie na jego drodze stał strażnik miejski. Dodatkowo po ponownym przejściu do drzwi kierowcy nie informował on zagradzającemu mu drogę K. R. (1), że chce wejść do pojazdu poszukać dokumentów, tylko żądał od pokrzywdzonego wydania kluczyków od samochodu. Ponadto nie mógł on szukać dokumentów od pojazdu w kabinie kierowcy, gdyż dokumenty te znajdowały się w jego domu, o czym poinformował przybyłych policjantów.

Sąd I instancji przekonująco wykazał, iż odosobnione - w świetle zebranego w sprawie materiału dowodowego - są wyjaśnień oskarżonego, że K. R. (1) uderzył go w głowę i zasadnie odwołał się przy tym do opinii biegłego lekarza powołanego w sprawie 1 Ds. 548/15; zdaniem biegłego u badanego nie ma śladów wskazujących na zadanie takiego uderzenia. Natomiast w ocenie biegłego obrażenia ciała oskarżonego mogły powstać w okolicznościach opisywanych przez strażników miejskich, to jest w wyniku siłowego obezwładnienia i przytrzymywania go. Zadanie nokautującego uderzenia w tył głowy z pewnością pozostawiłoby ślady na jego ciele, zwłaszcza iż oskarżony upadł w taki sposób, iż głowę miał przy pedałach ( nie uderzył o nic ).

Należy jeszcze zaznaczyć, iż gdyby oskarżony nie otworzył drzwi i próbował dostać się do auta, zastosowany chwyt obezwładniający nie doprowadziłby do przytrzymania wewnątrz pojazdu.

W tym miejscu należy podkreślić, iż przedmiotem tego postępowania jest inkryminowane zachowanie Ł. Ś. wobec interweniujących strażników miejskich.

Strażnik gminny (miejski) jest funkcjonariuszem publicznym w rozumieniu art. 115 § 13 pkt 4 kk ( OSNKW 2005 nr 10, poz. 94 ). Ustawa z dnia 29 sierpnia 1997 r. o strażach gminnych (Dz.U. Nr 123, poz. 779 ze zm.) w art. 1 ust. 1 określa, że do ochrony porządku publicznego na terenie gminy może być utworzona umundurowana formacja - straż gminna. Analiza treści art. 10-12 tejże ustawy określających uprawnienia i obowiązki strażników gminnych (miejskich) ( w tym - czuwanie nad porządkiem i kontrolą ruchu drogowego w zakresie określonym w przepisach o ruchu drogowym, utrwalanie dowodów popełnienia przestępstwa lub wykroczenia, przeciwdziałanie przypadkom naruszania spokoju i porządku w miejscach publicznych, legitymowanie osób w uzasadnionych przypadkach w celu ustalenia ich tożsamości ) nie pozostawia cienia wątpliwości, iż strażnicy nie są osobami „pełniącymi wyłącznie czynności usługowe”. Przeciwnie, wykonują czynności władcze, wkraczające niekiedy bardzo wyraźnie w podstawowe prawa i wolności obywatelskie.

Ma rację obrońca, iż interwencja strażników miejskich miałaby inny przebieg, gdyby nie zachowanie się oskarżonego, który ich ignorował i obrażał. Podejmowali oni działania mające skłonić oskarżonego do podporządkowania się ich poleceniom. Brak tego podporządkowania doprowadził do eskalacji zajścia i zastosowania wobec sprawcy środków przymusu. Główny cel interwencji mógł się zmieniać w jej toku w związku z postawami oskarżonego, o czym świadczy też wezwanie policji; gdyby Ł. Ś. tożsamo współpracował wcześniej ze strażnikami miejskimi, nie mieliby oni powodu do rozszerzania jej zakresu.

Bez znaczenia dla przestępności tego rodzaju czynu są niewłaściwe zachowania funkcjonariusza publicznego lub osoby przybranej mu do pomocy. Nie ma znaczenia ich merytoryczna zasadność. Można się przy tym powołać na określone judykaty:

- niewłaściwy sposób wykonania czynności, leżących w granicach uprawnienie urzędnika, nie odejmuje jego czynności charakteru czynności dokonanej podczas pełnienia obowiązków służbowych (…) (wyr. SN z 20.12.1934 r., II K 1451/34, OSNK 1935, Nr 7, poz. 293);

- sposób pełnienia obowiązków służbowych przez urzędnika może uzasadniać postępowanie dyscyplinarne czy karne przeciwko urzędnikowi, niewypełniającemu swych obowiązków należycie, nie pozbawia go jednak, sam przez się, charakteru urzędnika, a czynności, w tym charakterze wykonywanych, charakteru czynności służbowych (wyr. SN z 16.4.1934 r., I K 187/34, OSNK 1934, Nr 11, poz. 233);

- okoliczność, że zamach wywołany został niewłaściwym zachowaniem się napadniętego (np. niegrzecznością, złośliwością) nie odbiera sama przez się zamachowi charakteru bezprawności, chociażby dokonujący zamachu uznawał się subiektywnie za sprowokowanego. Brak jest bowiem racji, by pozbawiać osobę zaatakowaną, której zachowanie napastnik poczytywał za prowokujące, prawa do odpierania zamachu na nią (wyr. SA w Białymstoku z 16.2.1995 r., II AKR 190/94, OSA 1995, Nr 6, poz. 30).

Dlatego odwoływanie się przez skarżącego do oceny działań strażników miejskich ( z pominięciem zachowania oskarżonego ) nie może osiągnąć zamierzonego przez niego efektu. Nie może prowadzić do braku karygodności tego czynu. Sąd odwoławczy nie dostrzegł w ramach dokonanych przez sąd I instancji ustaleń, nieprawidłowości w działaniu strażników miejskich, które usprawiedliwiałyby inkryminowane postawy oskarżonego.

Argumentów sądu merytorycznego co do oceny dowodów – pominąć się nie da; ponieważ są racjonalne i zakotwiczone w zasadach doświadczenia życiowego – w pełni zasługują na wiarę. Przekonanie sądu o wiarygodności jednych dowodów i niewiarygodności innych pozostaje pod ochroną art. 7 kpk, jeśli jest poprzedzone ujawnieniem w toku rozprawy głównej całokształtu okoliczności sprawy, stanowi wyraz rozważenia wszystkich okoliczności przemawiających zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść oskarżonego i jest zgodne ze wskazaniami wiedzy oraz doświadczenia życiowego, a nadto zostało wyczerpująco i logicznie uargumentowane w uzasadnieniu wyroku. Wszystkim tym wymaganiom sąd rejonowy sprostał. Dlatego zasadnie sąd ten w zasadniczych elementach związanych z odpowiedzialnością prawnokarną odmówił on wiary oskarżonemu, do czego był w pełni uprawniony. Sąd merytoryczny wyczerpał istniejące możliwości dowodowe, przeprowadził analizę każdego dowodu, tak dowodu uznawanego za niewiarygodny, jak też takiego dowodu, który został przyjęty za podstawę ustaleń faktycznych, oraz dokonał też analizy całokształtu zebranych dowodów w ich wzajemnym powiązaniu, z dbałością o odzwierciedlenie ich treści i obiektywizm wniosków, w tym co do sprawstwa oskarżonego.

Sąd I instancji dostrzegł dwie możliwe wersje tego zdarzenia, za wiarygodną uznał wersję prezentowaną przez strażników miejskich i przekonująco ja umotywował.

Podniesione wyżej okoliczności, a także inne wskazane w motywach zaskarżonego wyroku dały jednak sądowi merytorycznemu podstawę do poczynienia ustaleń faktycznych odnośnie sprawstwa Ł. Ś. za przypisane mu przestępstwo.

Również wymierzona oskarżonemu kara nie wykazuje cech rażącej niewspółmierności w rozumieniu art. 438 pkt 4 kpk i nie wymagała korekty.

Sąd I instancji przy ich określaniu uwzględnił prawidłowo okoliczności przemawiające zarówno na korzyść, jak i przeciwko oskarżonemu oraz prawidłowo ocenił ich znaczenie i wagę z punktu widzenia dyrektyw sformułowanych w art. 53 kk. W tej sytuacji wystarczającym przejawem łagodniejszego potraktowania oskarżonego było zastosowanie instytucji przewidzianej w art. 37 a kk pozwalającej na orzeczenie wobec niego samoistnej kary grzywny.

Z tych względów sąd okręgowy orzekł, jak w sentencji; o kosztach sądowych rozstrzygnął na podstawie przepisów powołanych w wyroku.