Pełny tekst orzeczenia

sygnatura akt III K 961/15

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 27 kwietnia 2016 roku

Sąd Rejonowy w Wałbrzychu, III Wydział Karny, w składzie:

Przewodniczący: SSR. Fryderyk Kwiatek

Protokolant: Anna Mendelska

przy udziale Anny Malewicz – Prockiej Prokuratora Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu

po rozpoznaniu w dniu 27 kwietnia 2016 r

sprawy przeciwko K. Ż. (1)

synowi W., A. z domu M.

urodzonemu (...) w W.

oskarżonemu o to, że:

w dniu 12 lipca 2015 r w J. w woj. (...) stosował przemoc polegającą na szarpaniu za ręce i umundurowanie, w celu zmuszenia funkcjonariusza publicznego A. P. (2) do zaniechania prawnej czynności służbowej polegającej na zatrzymaniu sprawcy wykroczenia, czym naruszył jego nietykalność cielesną,

tj. o czyn z art. 222 § 1 kk i art. 224 § 2 kk w zw z art. 11 § 2 kk,

I.  oskarżonego K. Ż. (1) uznaje za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu opisanego w części wstępnej wyroku, tj. występku z art. 222 § 1 kk i art. 224 § 2 kk w zw z art. 11 § 2 kk i za to na podstawie art. 224 § 1 i § 2 k.k. w zw z art. 11 § 3 kk przy zastosowaniu art. 37a kk wymierza mu karę 60(sześćdziesięciu) stawek dziennych grzywny po 20(dwadzieścia) złotych każda;

II.  zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa wydatki powstałe od chwili wszczęcia postępowania w kwocie 40(czterdziestu) zł oraz zobowiązuje go do uiszczenia 120(stu dwudziestu) zł tytułem opłaty.

Sygn. akt III K 961/15

UZASADNIENIE

Po przeprowadzeniu rozprawy głównej Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

Pokrzywdzony A. P. (2)jest funkcjonariuszem Policji. W dniu 12 lipca 2015 roku pełnił służbę z D. S.. Wykonując czynności służbowe w J.zwrócił uwagę na kierującego samochodem D. (...), który poruszając się ulicą (...)przekroczył podwójną linię ciągłą, skręcił w lewo i po pokonaniu kilku metrów, jadąc „pod prąd”, wjechał na podwórze posesji nr (...). Policjanci wiedzieli o tym, że na tym odcinku drogi, stanowiącym ostry łuk jezdni, dochodzi do licznych kolizji, dlatego ruszyli za kierowcą, sygnalizując światłami błyskowymi podjęcie interwencji. Po wjeździe na podwórze pokrzywdzony wysiadł z radiowozu, podszedł do mężczyzny wysiadającego z samochodu D. (...). Mężczyzną tym był M. Ż. (1), syn oskarżonego K. Ż. (1). Pokrzywdzony przedstawił się, podał powód interwencji i poprosił o okazanie prawa jazdy, dowodu rejestracyjnego oraz dowodu ubezpieczenia OC. Kierowca nie zastosował się do prośby funkcjonariusza. Zamiast tego tłumaczył, że musiał zignorować znak P-4, bo ze względu na wspomniany już ostry łuk drogi ma trudny dojazd do domu. Wówczas z budynku położonego na rzeczonej posesji wybiegł K. Ż. (1). Oskarżony krzyknął do syna, by nie okazywał dokumentów, a do pokrzywdzonego zwrócił się ze słowami „Won z mojego terenu”. Pokrzywdzony wyjaśnił, że razem z drugim funkcjonariuszem przeprowadza interwencję, ale nie powstrzymało to oskarżonego, który nie przestawał krzyczeć, by syn nie okazywał dokumentów i z coraz większą agresją nalegał, by Policjanci opuścili jego posesję. Oskarżony obawiał się, że obecność Policjantów będzie tematem plotek mieszkańców J., dlatego oznajmił pokrzywdzonemu, że złoży na niego skargę za to, że bezprawnie wjechał na jego teren. W tym czasie na podwórzu znajdował się jeszcze drugi syn oskarżonego, K. Ż. (2). Ten zgodnie z poleceniem oskarżonego telefonem komórkowym nagrywał zajście z udziałem Policjantów. Oskarżony ironizował, zwracając się do pokrzywdzonego, że będzie „gwiazdą Internetu”. Świadkiem zajścia była jeszcze A. Ż., żona oskarżonego. Pokrzywdzony tłumaczył oskarżonemu, że utrudnia mu przeprowadzenie czynności służbowych z udziałem jego syna. Oskarżony żądał od pokrzywdzonego okazania legitymacji służbowej. Pokrzywdzony odmówił, stwierdzając, że czynności służbowe wykonuje nie z oskarżonym a z jego synem. Wówczas oskarżony stanął między pokrzywdzonym i M. Ż. (1), po czym krzyknął do syna, by uciekał do domu. M. Ż. (1)zastosował się do polecenia ojca i ruszył w kierunku budynku. Obaj policjanci pobiegli za sprawcą wykroczenia. D. S.pierwszy dogonił M. Ż. (1)i przytrzymywał go na korytarzu budynku. Kiedy pokrzywdzony dobiegł do nich, chwycił M. Ż. (1)i kazał iść ze sobą do radiowozu. Kiedy M. Ż. (1)powiedział, że tego nie zrobi, zmuszając pokrzywdzonego do użycia siły, oskarżony próbował zapobiec doprowadzeniu syna do radiowozu, szarpiąc A. P. (2)za ręce i koszulę, by zmusić funkcjonariusza do odstąpienia od czynności. Oskarżony żądał, by pokrzywdzony puścił jego syna. Kiedy A. P. (2)umieścił M. Ż. (1)w radiowozie, oznajmił oskarżonemu, że ten naruszył jego nietykalność cielesną i utrudniał mu wykonywanie czynności. Pokrzywdzony polecił oskarżonemu, by i on wsiadł do radiowozu, a kiedy oskarżony oznajmił, że nie wsiądzie, złapał oskarżonego za ręce i wprowadził go do radiowozu. Policjanci wyjechali z posesji oskarżonego. W radiowozie ustalili dane sprawcy wykroczenia i jego ojca. Pokrzywdzony poinformował M. Ż. (1), że wobec popełnienia przez niego wykroczenia Policja prześle do sądu wniosek o ukaranie, a oskarżonemu oznajmił, że w związku z naruszeniem nietykalności cielesnej policjanta i utrudniania wykonywania czynności służbowych zostanie sporządzona stosowna dokumentacja. Któryś z bliskich oskarżonego podał oskarżonemu telefon. Oskarżony zawiadomił Policję o bezprawnym wjeździe na jego posesję i poprosił o interwencję. Po chwili na miejsce zdarzenia przyjechał nieoznakowany pojazd marki O. (...). D. S.powiedział nieustalonemu rozmówcy przez telefon, że jak skończą, to im wyjaśnią, i po tych słowach rzeczony samochód odjechał. Po wykonaniu opisanych czynności funkcjonariusze zwolnili obu mężczyzn. Przejeżdżająca nieopodal J. Ż., bratanica oskarżonego, zainteresowana powodem obecności Policji, wjechała na podwórze i wysłuchała relacji oskarżonego i jego bliskich.

W czasie gdy oskarżony utrudniał doprowadzenie syna do radiowozu, szarpiąc pokrzywdzonego za mundur i ręce, ten ostatni doznał otarcia naskórka prawej ręki, nie były to jednak obrażenia wymagające korzystania z pomocy lekarskiej. W czasie interwencji pokrzywdzony miał na sobie rękawiczki służbowe, których używał w celach ochronnych.

Oskarżony złożył skargę na obu funkcjonariuszy. Postępowanie zainicjowane przez niego zakończyło się uznaniem skargi za niepotwierdzoną. K. Ż. (2) wezwany do okazania nagrania sporządzonego telefonem komórkowym oświadczył, że zgubił telefon, jednak z danych operatora wynikało, że w czasie postępowania przygotowawczego wciąż używał tego telefonu, z którym związany był ustalony numer.

Dowód: - zeznania świadka A. P. (2) k. 6 zbiór C, k. 107-109,

- zeznania świadka D. S. k. 10 – 11 zbiór C, k. 109-110

- wyjaśnienia oskarżonego K. Ż. (1) częściowo k. 59-61, 105-06

- notatka urzędowa k. 1

- sprawozdanie Zespołu (...) Komendy Miejskiej Policji w W. k. 42-43

- notatka urzędowa z analizy danych retencyjnych przesłanych przez T-M. dotyczących numeru użytkowanego przez K. Ż. (2) k. 72.

Oskarżony ma 44 lata. Wyuczył się zawodu technika górnika. Jedyne źródło dochodu stanowi wynagrodzenie za pracę, którego wysokości oskarżony nie chciał wskazać. Oskarżony nikogo nie utrzymuje. Jest właścicielem nieruchomości w J.. Nie był karany za przestępstwa. W toku postępowania nie ujawniły się wątpliwości co do jego poczytalności.

Oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. W toku postępowania przygotowawczego zaprzeczył, by miał utrudniać przeprowadzenie czynności służbowych i stosować przemoc wobec funkcjonariusza. Oskarżony podał, że to funkcjonariusze, poirytowani jego prośbą o opuszczenie posesji, użyli wobec niego przemocy, wykręcili mu ręce i wrzucili do radiowozu. Oskarżony dodał, że zależało mu, by funkcjonariusze wykonywali czynności poza posesją, bo obawiał się, że interwencja na jego podwórzu będzie tematem plotek mieszkańców J.. Oskarżony zaprzeczył, by miał krzyczeć do syna, by nie okazywał dokumentów i uciekał do domu i zaznaczył, że chciał jedynie, by syn zaczekał aż Policjanci wyjadą z posesji. Oskarżony przyznał, że drugi syn, K. zgubił telefon, którym zarejestrował przebieg incydentu. Oskarżony zaprzeczył, by M. Ż. (2) uciekał przed Policjantami. Na rozprawie oskarżony podtrzymał wyjaśnienia złożone wcześniej i odmiennie niż poprzednio, akcentując rzekomą złą wolę A. P. (2), obarczał go odpowiedzialnością za przebieg incydentu, zarzucając mu, że celowo poszedł po rękawiczki, by łatwiej było wykręcić mu ręce i utrzymując, że Policjant nie wytrzymał presji wywieranej żądaniami opuszczenia posesji, zirytował się i „spacyfikował” go. Tym razem oskarżony wspomniał o tym, że w czasie wykonywania czynności w radiowozie telefonicznie poprosił o interwencję innych funkcjonariuszy, ta jednak nie została podjęta wobec uspokajającego komunikatu przekazanego telefonicznie przez D. S..

Dowód: - wyjaśnienia oskarżonego K. Ż. (1) k. 16-18, 59-61, 105-106

- informacja o karalności k. 19.

Sąd zważył nadto, co następuje:

W świetle wyników swobodnej oceny dowodów Sąd przyjął sprawstwo i winę oskarżonego. Sąd miał na uwadze, że zeznania bliskich oskarżonego, tak jak i relacja tego ostatniego, nie zasługiwały na wiarę co do zasadniczej części zajścia, związanej z przeprowadzaniem czynności służbowych wobec M. Ż. (1). Sąd miał na uwadze, że zarzut aktu oskarżenia dotyczył zachowania oskarżonego w czasie próby wylegitymowania M. Ż. (1) i doprowadzania sprawcy wykroczenia do radiowozu. W tej sytuacji późniejsze zachowanie A. P. (2) wobec oskarżonego, tj. to czy miał bez stosowania środków przymusu umieścić oskarżonego w radiowozie, czy – tak jak utrzymywał K. Ż. (1) – miał mu wykręcić ręce i wrzucić do radiowozu, miało drugorzędne znaczenia dla oceny sprawstwa oskarżonego w czasie interwencji podejmowanej wobec jego syna. Ta część interwencji, która obejmowała późniejsze czynności podejmowane wobec oskarżonego była przedmiotem postępowania kontrolnego zainicjowanego skargą oskarżonego i zakończonego stwierdzeniem, że skarga nie była uzasadniona. Co oczywiste, Sąd rozpoznający przedmiotową sprawę nie miał obowiązku ponownego badania tej kwestii i z braku instrumentów umożliwiających podważenie ustaleń zespołu badającego już tę sprawę, nie mógł poczynić odmiennych ustaleń. Oczywiście wobec determinacji i bezkompromisowości z jaką oskarżony nalegał, by Policjanci opuścili jego posesję, nie sposób przyjąć, że A. P. (2) nie uciekał się do środków przymusu kiedy doprowadzał oskarżonego do radiowozu. Z całą jednak pewnością nie przekroczył swoich uprawnień stosując nieuzasadnioną przemoc, tak jak o tym wyjaśnił oskarżony i jak to ustalono przy okazji badania skargi oskarżonego. W tym świetle wątpliwości co do tego czy A. P. (2) użył siły przy doprowadzaniu oskarżonego do radiowozu, nakazujące zachowanie ostrożności przy ocenie dotyczącej tej kwestii części zeznań pokrzywdzonego, nie dyskredytowały wiarygodności jego relacji w pozostałym zakresie. Okoliczność, o której tu mowa miała istotne znaczenie, jako że tak oskarżony jak i jego synowie, żona i bratanica akcentowali rzekome bezprawne posłużenie się przemocą przez A. P. (2). Sam oskarżony i sprzyjający mu wyraźnie świadkowie dość oszczędnie wypowiadali się o doprowadzaniu M. Ż. (1) do radiowozu, za to symptomatycznie uwypuklali okoliczności niemające znaczenia przy ocenie zachowania poprzedzającego czynności pokrzywdzonego z samym oskarżonym. Mając tę okoliczność na uwadze, do tego nie tracąc z pola widzenia, że względy lojalności, które powodowały bliskimi oskarżonego, musiały wziąć górę nad potrzebą obiektywnego odwzorowania rzeczywistości, Sąd nie mógł dać wiary zeznaniom krewnych i żony oskarżonego, a tym samym i relację oskarżonego, znajdującą w tych zeznaniach solidne oparcie, uznać za wiarygodną. J. Ż. nie kryła, że opierała się wyłącznie na relacji oskarżonego i członków jego rodziny. Skoro tak, Sąd przyjął, że pewność, z którą przekonywała, że oskarżony nie mógł naruszyć nietykalności cielesnej Policjanta, bo nie jest osobą nienormalną, agresywną, żeby narażać się na skucie kajdankami, była jedynie wyrazem solidarności, zakładającej, niesłusznie zresztą, dobrą wolę krewnego. Sam oskarżony przyznał, że jego zachowania nie było ani grzeczne ani spokojne i stwierdził. że z czasem jego prośby przeszły w żądania i takiej oceny jego zachowania nie zmieniły eufemistyczne wzmianki o „asertywności” w jego żądaniach, mającej doprowadzić pokrzywdzonego do krańcowej irytacji. A. Ż. podała, odmiennie niż jej mąż, a podobnie jak J. Ż., że oskarżony grzecznie prosił funkcjonariuszy o opuszczenie posesji, a kiedy to nie docierało, szczególnie do A. P. (2), ten, nie wiedzieć czemu szczególnie agresywny, miał wykręcić ręce oskarżonemu i umieścić go w radiowozie. M. Ż. (1) zeznał jeszcze inaczej, podając, że on i jego ojciec prowadzili grzeczne negocjacje z Policjantami i nalegali, by opuścili podwórze, kiedy A. P. (2) (ponownie typowany jako ten, który dopuścił się nadużycia) zaczął się robić agresywny, założył rękawiczki (co samo w sobie nie było żadnym uchybieniem), objął M. Ż. (1) z całej siły i wprowadził go do radiowozu, a następnie wykręcił ręce jego ojcu i wprowadził go do radiowozu, mimo że oskarżony nie reagował. M. Ż. (1) podał, że chwycił go A. P. (2). Podobnie okoliczność doprowadzenia M. Ż. (1) do radiowozu zrelacjonował jego brat, K., tak jakby tylko pokrzywdzony miał dopuścić się naruszenia prawa, a zachowanie drugiego z interweniujących policjantów nie mogło być w tych realiach przedmiotem żadnych zastrzeżeń. Taka jednostronna ocena przebiegu zajścia, akcentująca rzekome złe nastawienie A. P. (2) i jego nieadekwatną, rosnącą z każdą chwilą agresję, rysowała się wyraźnie w relacji A. Ż., która podała, że „drugi funkcjonariusz to normalny człowiek”. W realiach przedmiotowej interwencji, przy podobnym zaangażowaniu obu funkcjonariuszy, starania o wykazanie złej woli pokrzywdzonego służyło jedynie podważeniu zasadności zarzutu eksponującego utrudnianie wykonania czynności służbowej przez A. P. (2). Sąd miał na względzie, że na etapie postępowania przygotowawczego oskarżony wspominał o uchybieniach obu funkcjonariuszy, jako przyczynie złożenia skargi, podczas gdy w postępowaniu przed sądem tak on jak i jego bliscy, w wyważony sposób zbieżnie (zapewne na skutek starania o uzgodnienie spójnej wersji zajścia) i bez zastrzeżeń wypowiadali się o zachowaniu drugiego policjanta. W tej sytuacji zrozumiałe było, że oskarżony i jego bliscy zabiegali o wykazanie, że A. P. (2) od początku był agresywny i zdecydowany użyć środków przymusu bezpośredniego, bo w ten sposób mogli wykazać, że bez powodu, jakim miało być zachowanie oskarżonego w czasie interwencji, funkcjonariusz ten miał uciec się do przemocy. Wersja prezentowana przez oskarżonego i jego bliskich nie zasługiwała na wiarę już z tej przyczyny, że niepodobieństwem było, by D. Skup nie podejmował żadnych czynności asystując drugiemu funkcjonariuszowi, niemogącemu – na skutek zachowania oskarżonego – przeprowadzić interwencji wobec jego syna. Świadek zeznał, że oskarżony od początku był opryskliwy i agresywny i tak jak jego syn nie stosował się do poleceń A. P. (2). Policjant podał, że pierwszy dobiegł do uciekającego M. Ż. (1) i przytrzymywał go na korytarzu budynku a następnie przekazał A. P. (2), co znalazło potwierdzenie w relacji tego ostatniego. To oznaczało, że brał, choćby pośrednio, udział w doprowadzeniu sprawcy wykroczenia do radiowozu. Musiał być więc na tyle blisko oskarżonego i drugiego funkcjonariusza, by bez trudu ocenić zachowanie K. Ż. (1) jako utrudnianie wykonania czynności służbowej i dać się poznać bliskim oskarżonego jako osoba zaangażowana nie mniej niż pokrzywdzony w przeprowadzenie interwencji. Mimo to na rozprawie żaden ze świadków nie wypowiadał się krytycznie o zachowaniu D. S., a A. Ż. określiła go (zapewne tytułem porównania z A. P. (2)) jako „normalnego człowieka”. Skoro nawet bliscy oskarżonego nie mieli zastrzeżeń do zachowania świadka w czasie interwencji, to i Sąd nie znalazł powodów przemawiających za przyjęciem, że taki „normalny człowiek” miałby jakikolwiek interes w tym, by wbrew przebiegowi zajścia, wspierać rzekomo nieprawdziwą wersję prezentowaną przez A. P. (2). Oskarżony nie krył obaw co do tego, że obecność Policjantów na podwórzu będzie tematem rozmów nieprzychylnych mu mieszkańców J.. Na tej podstawie Sąd powziął przekonanie o szczególnym wyczuleniu oskarżonego na to jak jest postrzegany w miejscu zamieszkania i przyjął, że nie tyle sama interwencja ile świadomość, że ktoś spoza jego bliskich mógł być świadkiem zajścia, musiała nieść dla niego szczególną dolegliwość, determinującą taką a nie inną linię obrony. W tej zatem części, która dotyczyła zasadniczej fazy zajścia, tj. etapu poprzedzającego czynności podjęte wobec samego oskarżonego, Sąd mógł dać wiarę relacji K. Ż. (1) jedynie co do obawy upowszechnienia nieprzychylnych wzmianek o incydencie, a w pozostałej części wyłącznie co do sposobu zakończenia interwencji i to wbrew ocenie oskarżonego i jego bliskich - w pełni uzasadnionego. Spójna i logiczna wersja prezentowana przez obu Policjantów (wyjąwszy nie do końca jasną część relacji o umieszczeniu oskarżonego w radiowozie) zasługiwała ma wiarę w nieporównanie większym stopniu niż jednostronna i nie dość konsekwentna relacja oskarżonego i sprzyjających mu bliskich. Na marginesie można zaznaczyć, że gdyby istotnie przebieg zajścia odpowiadał relacji oskarżonego i związanych z nim świadków, ci ostatni dołożyliby wszelkich starań, by w każdy możliwy sposób dowieść złej woli pokrzywdzonego i taką sposobność niewątpliwie mieli, skoro incydent miał być zarejestrowany telefonem komórkowym przez K. Ż. (2). To że, rzekomo, świadek zgubił telefon, a wcześniej nie sporządził kopii nagrania (choćby na użytek postępowania zainicjowanego skargą oskarżonego), świadczyło dobitnie, że materiał zarejestrowany w czasie zdarzenia nie mógł pomóc oskarżonemu w uniknięciu odpowiedzialności.

Czyn oskarżonego był bezprawny. Zachowanie oskarżonego wyczerpało znamiona występku z art. 222 § 1 k.k. i występku z art. 224 § 2 k.k. Postąpienie oskarżonego miało charakter umyślny. Oskarżony ma z racji wieku i wykształcenia rozeznanie nieodbiegające od przeciętnego, a zatem musiał wiedzieć, że stosowanie przemocy w celu zmuszenia do odstąpienia od czynności, znieważanie, czy naruszanie nietykalności cielesnej umundurowanego funkcjonariusza Policji będzie stanowić przestępstwo. Ważąc się na to oskarżony manifestował chęć popełnienia przestępstwa. Oczywiste było, że realia przedmiotowego zajścia, tj. podjęcie przez oskarżonego inkryminowanego działania w interesie syna, w celu zmuszenia pokrzywdzonego do zaniechania czynności służbowej z udziałem tego ostatniego, pozostawały bez wpływu na ocenę charakteru prawnego jego zachowania, choć niewątpliwie były istotne przy ocenie stopnia winy. Zachowanie oskarżonego godziło w dobra samego pokrzywdzonego, jak i prawidłowość funkcjonowania Państwa, które uosabiał A. P. (2) podejmując uprawnioną interwencję. Naruszenie nietykalności cielesnej pozostawały w ścisłym związku z czynnościami służbowymi pokrzywdzonego i miało miejsce w czasie, gdy Policjanci podjęli próbę doprowadzenia M. Ż. (1) do radiowozu. Oskarżony musiał mieć świadomość, że takie fizyczne oddziaływanie, powodujące dolegliwości nieadekwatne do sytuacji w jakiej się znalazł jego syn, będzie pozostawać w związku z czynnościami przedsiębranymi przez funkcjonariuszy. Zamach na nietykalność cielesną funkcjonariusza, wyrażający się w szarpaniu za ręce i umundurowanie, miał na celu oddziaływanie na swobodę wykonywania przez pokrzywdzonego czynności służbowych, w istocie bowiem poprzez opisane wyżej fizyczne oddziaływanie oskarżony chciał wymusić odstąpienie od zatrzymania syna, w sytuacji, gdy to zatrzymanie usprawiedliwiały okoliczności zawinione przez oskarżonego, wzywającego go chwilę wcześniej do ucieczki. Z tej przyczyn Sąd zakwalifikował zachowanie oskarżonego z art. 224 § 2 k.k. Środki fizyczne, którymi posłużył się oskarżony, obejmowały szarpanie za mundur i ręce, a więc zachowanie godzące w swobodę dysponowania ciałem i wolność od fizycznych oddziaływań na ciało funkcjonariusza, oczywiście niedopuszczalne w realiach interwencji wywołanej w znaczącej mierze zachowaniem samego oskarżonego. Opisane zachowanie wyczerpało zatem także znamiona czynu zabronionego opisanego w art. 222 § 1 k.k. Oczywiste było, że pokrzywdzony miał przymiot funkcjonariusza publicznego opisany w art. 115 § 13 pkt 7 k.k., właściwy dla przedmiotu czynności wykonawczych sprawcy jako funkcjonariusza organu powołanego do ochrony bezpieczeństwa publicznego. Wyczerpanie znamion obu występków jednym zachowaniem wymagało przyjęcia art. 11 § 2 k.k. w podstawie skazania.

Czyn oskarżonego był zawiniony. Oskarżony jest dorosły, w czasie zajścia działał z pełną poczytalnością. Jako osoba niemająca konfliktów z prawem nie miał trudności z oceną charakteru prawnego planowanego działania, a mimo to w pełni świadomie zdecydował się wybrać wariant zachowania daleki od poprawnego. Sąd miał na uwadze, że oskarżony pozostawał w stanie silnego wzburzenia, które do pewnego stopnia usprawiedliwiał fakt, że przyczyną czynności Policjantów miało być zachowanie jego syna, a to musiało powodować, że emocje zdecydowały o determinacji oskarżonego. Mając swobodę wyboru działania, powodowany wspomnianymi, częściowo usprawiedliwionymi emocjami, oskarżony zdecydował się naruszyć prawo w okolicznościach, które nie uzasadniały konfrontacji z pokrzywdzonym.

Wymierzając oskarżonemu karę o charakterze wolnościowym, mimo że przepis art. 224 § 2 k.k. (stanowiący z mocy art. 11 § 3 k.k. podstawę wymiaru kary) przewidywał zagrożenie karą pozbawienia wolności, Sąd miał na względzie wzmiankowane wyżej szczególne okoliczności, w jakich działał oskarżony, a więc potrzebę interwencji w realiach ukarania osoby dla niego najbliższej. Sąd miał również na uwadze stopień winy i stopień społecznej szkodliwości wyrażający się w gwałtowności oddziaływania na ciało funkcjonariusza publicznego, mierzonej znikomymi obrażeniami pokrzywdzonego (jak chodzi o znamiona stypizowane w art. 222 § 1 k.k.), i wyrażający się w stopniu w jakim, zachowanie oskarżonego utrudniło przeprowadzenie A. P. (2) czynności służbowej z udziałem M. Ż. (1) (jak chodzi o znamiona z art. 224 § 2 k.k.), zakończone powodzeniem bez potrzeby angażowania D. S.. Oskarżony jest osobą, której dotychczasowa postawa życiowa, oceniana przez pryzmat informacji o niekaralności, nie znamionuje zaawansowania demoralizacji ani skłonności do naruszania prawa. Oskarżony świadczy pracę, która daje mu stały dochód niezbędny do utrzymania nieruchomości i zaspokajania jego potrzeb życiowych. Oskarżony podejmuje trud ustabilizowanej egzystencji, musi zatem liczyć się z ryzykiem poważnego pogorszenia swojej sytuacji życiowej (być może także sytuacji swoich bliskich) w razie powrotu do podobnego przestępstwa czy popełnienia innego czynu zabronionego. Trudno w tych okolicznościach podejrzewać, że oskarżony przedłoży jakiekolwiek korzyści z przestępstwa nad utrzymanie tej stabilizacji, jaką daje mu wykonywanie legalnej pracy i niezakłócone żadnymi incydentami zamieszkiwanie z bliskimi.

W tych realiach wymierzenie kary pozbawienia wolności, choćby najkrótszej i z warunkowym zawieszeniem jej wykonania, byłoby rażąco niewspółmierne do wagi uchybienia oskarżonego. Kara 60 stawek dziennych grzywny, wymierzona po myśli art. 37 a k.k., będzie nie tylko adekwatna, ale i dolegliwa w stopniu wystarczającym do zniwelowania ryzyka powrotu do przestępstwa. Ustalenie stawki dziennej na kwotę 20 zł, bliską dolnej granicy statuowanej normą art. 33 § 3 k.k., uwzględniało warunki rodzinne, sytuację materialną i możliwości zarobkowe oskarżonego.

Skazanie oskarżonego nie pozostanie bez wpływu na pozostałych adresatów norm prawnych, w szczególności jego bliskich rozmijających się w ocenie incydentu z zapatrywaniami Sądu. Nie dość bowiem, że wpoi im przekonanie o potrzebie stosowania się do obowiązującego prawa, wykonywanego także w drodze poleceń funkcjonariuszy publicznych, to jeszcze uświadomi im, że odpowiedzialność za naruszenie prawa jest nieuchronna i dolegliwa.

Dowód z informacji o dochodach, obejmującej jedynie wzmiankę o niezgodności sposobu rozliczenia, z oczywistych przyczyn okazał się nieprzydatny do ustalenia sytuacji materialnej oskarżonego. Tę ostatnią Sąd ustalił na podstawie danych przedstawionych przez oskarżonego przy okazji pierwszego przesłuchania. W świetle informacji o braku osób pozostających na jego utrzymaniu, pozostawaniu w stałym zatrudnieniu i posiadaniu tytułu prawnego do nieruchomości Sąd przyjął, że obciążenie oskarżonego obowiązkiem poniesienia kosztów sądowych nie będzie dla niego szczególnie uciążliwe i na podstawie art. 627 k.p.k. zasądził od niego kwotę 40 zł, stanowiącą równowartość wydatków powstałych od chwili wszczęcia postępowania, i opłatę w wysokości 120 zł ustaloną stosownie do treści art. 3 ust. 1 ustawy o opłatach w sprawach karnych.