Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt IV KK 131/15
POSTANOWIENIE
Dnia 2 czerwca 2015 r.
Sąd Najwyższy w składzie:
SSN Zbigniew Puszkarski
w sprawie D. S.
skazanego z art. 280 § 1 k.k. i in.
po rozpoznaniu w Izbie Karnej na posiedzeniu w trybie art. 535 § 3 k.p.k.
w dniu 2 czerwca 2015 r.
kasacji, wniesionej przez obrońcę skazanego
od wyroku Sądu Okręgowego w K. z dnia 28 listopada 2014 r., utrzymującego w
mocy wyrok Sądu Rejonowego w K.
z dnia 26 listopada 2013 r.
p o s t a n o w i ł:
1. oddalić kasację jako oczywiście bezzasadną;
2. zwolnić skazanego od zapłaty na rzecz Skarbu Państwa
kosztów sądowych postępowania kasacyjnego;
3. zasądzić od Skarbu Państwa kwotę 442,80 zł (słownie:
czterysta czterdzieści dwa złote osiemdziesiąt groszy), w tym 23
% podatku VAT, na rzecz adw. J. F. (Kancelaria Adwokacka),
obrońcy z urzędu skazanego D. S., za sporządzenie i wniesienie
kasacji.
UZASADNIENIE
Sąd Rejonowy wyrokiem z dnia 26 listopada 2013 r., D. S.uznał za winnego
popełnienia w dniu 17 sierpnia 2012 r. w K., wspólnie i w porozumieniu z dwoma
innymi sprawcami, na szkodę J. G. czynu zakwalifikowanego z art. 280 § 1 k.k. i
art. 13 § 1 k.k. w zw. z art. 280 § 1 k.k. i art. 157 § 2 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. i
art. 64 § 2 k.k. i wymierzył mu za ten czyn karę 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia
2
wolności. Na poczet kary zaliczył oskarżonemu okres rzeczywistego pozbawienia
wolności od dnia 17 sierpnia 2012 r. do dnia 16 kwietnia 2013 r.
Apelację od tego wyroku wniósł m.in. obrońca D.S. Zaskarżył wyrok w
całości, zarzucając:
1. błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę zaskarżonego
wyroku, który miał wpływ na jego treść, polegający na:
a) błędnym przyjęciu, że oskarżony D. S. uderzył pięścią pokrzywdzonego J.
G., co spowodowało u niego obrażenia ciała w postaci złamania nosa oraz
stłuczenia głowy, które naruszyły czynności narządu jego ciała na okres poniżej
siedmiu dni, podczas gdy prawidłowa ocena materiału dowodowego zebranego w
sprawie, a w szczególności:
- opinii sądowo-lekarskiej wydanej przez biegłego sądowego, z której jasno
wynika, iż oskarżony D. S. doznał stłuczenia prawego łokcia, czego następstwem
byłą ropowica tkanek miękkich okolicy stawu łokciowego, a skutkiem wykonanego
zabiegu chirurgicznego było ograniczenie w stopniu znacznym ruchomości stawów
łokciowego oraz nadgarstkowego, a także założenie bandaża elastycznego w celu
unieruchomienia kończyny,
- zeznań funkcjonariuszy Policji, którzy w swoich depozycjach przyznali, że
oskarżony miał założony bandaż elastyczny na prawej ręce,
prowadzi do przyjęcia, iż oskarżony D. S. nie mógł zadać żadnego ciosu
pokrzywdzonemu J. G. ze względu na bardzo poważny uraz prawej ręki, którego
wystąpienie nie budzi najmniejszych wątpliwości wg ustaleń Sądu I instancji;
b) błędnym przyjęciu, że oskarżeni dokonali zaboru kwoty dokładnie 67 zł na
szkodę J. G., podczas gdy w drodze przeszukania ujawniono przy oskarżonym D.
S. kwotę zaledwie 36,74 zł, a przy oskarżonym P. C. kwotę 10,58 zł, czyli kwotę o
połowę niższą niż zadeklarowana przez pokrzywdzonego;
2. obrazę przepisów postępowania mającą istotny wpływ na treść
zaskarżonego wyroku, a to:
a) art. 5 § 2 k.p.k. poprzez jego niezastosowanie, polegające na braku
rozstrzygnięcia niedających się usunąć wątpliwości na korzyść oskarżonego D. S.,
wyrażającej się w nieprawidłowej ocenie zebranego w sprawie materiału
dowodowego w postaci opinii sądowo-lekarskiej wykonanej przez J. Ł. oraz opinii
3
uzupełniającej i przyjęcie przez Sąd I instancji, że skoro biegły nie wykluczył
możliwości zadawania ciosów prawą ręką przez oskarżonego D. S., to na pewno
pokrzywdzony został uderzony właśnie przez tego oskarżonego,
b) art. 7 k.p.k. polegającą na bezkrytycznej ocenie zeznań pokrzywdzonego J.
G. uznając, iż „świadek J. G. jako osoba zupełnie obca dla oskarżonych nie miała
powodu do bezpodstawnego obciążania ich swoimi zeznaniami”.
W razie niepodzielenia powyższej argumentacji przez Sąd II instancji, z
„daleko posuniętej ostrożności procesowej” obrońca zaskarżonemu wyrokowi
zarzucił:
1. obrazę przepisów prawa materialnego, a to art. 283 k.k. poprzez nieprzyjęcie
wypadku mniejszej wagi, pomimo wystąpienia przesłanek do jego zastosowania, tj.
niewielkiej wartości mienia, przeciwko któremu zwrócone było działanie sprawców
oraz rozmiar uszkodzeń ciała, jakich doznał pokrzywdzony;
2. rażącą niewspółmierność kary poprzez bezzasadne zastosowanie kary
bezwzględnego pozbawienia wolności, podczas gdy ze względu na zasadę
prymatu kar wolnościowych powinna być w niniejszej sprawie zastosowana kara
pozbawienia wolności z warunkowym jej zawieszeniem.
W związku z powyższym wniósł:
1. o uchylenie zaskarżonego wyroku i orzeczenie co do istoty sprawy,
względnie
2. o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego
rozpoznania Sądowi I instancji, nadto o zmianę zaskarżonego wyroku i przyjęcie
kwalifikacji prawnej z art. 280 § 1 k.k. w zw. z art. 283 k.k., co zapewne miało
powiązanie z wnioskiem z pkt 1.
Po rozpoznaniu tej apelacji oraz apelacji obrońców pozostałych oskarżonych
Sąd Okręgowy wyrokiem z dnia 28 listopada 2014 r., zaskarżony wyrok utrzymał w
mocy.
Kasację od prawomocnego wyroku Sądu odwoławczego wniósł obrońca
aktualnie skazanego D.S. Zaskarżył wyrok w całości, zarzucając:
1. rażące naruszenia przepisów postępowania, mające istotny wpływ na treść
wydanego wyroku, a mianowicie:
4
a) art. 7 k.p.k. w zw. z art. 2 § 2 k.p.k. poprzez błędne powtórzenie przez Sąd
odwoławczy za Sądem I instancji, że to D. S. uderzył pokrzywdzonego J. G.,
podczas gdy prawidłowa ocena materiału dowodowego w postaci opinii sądowo-
lekarskiej wydanej przez biegłego sądowego prowadzi do przyjęcia, że ze względu
na poważny uraz prawej ręki i jego praworęczność skazany nie mógł zadać
żadnego ciosu pokrzywdzonemu,
b) art. 7 k.p.k. w zw. z art. 2 § 2 k.p.k. poprzez przekroczenie przez Sąd
odwoławczy zasady swobodnej oceny dowodów polegające na stwierdzeniu, że
Sąd I instancji w sposób prawidłowy nadał walor wiarygodności zeznaniom
pokrzywdzonego J. G., podczas gdy w apelacji wskazano istotne rozbieżności w
treści depozycji pokrzywdzonego, które podważały wiarygodność tych depozycji,
c) art. 366 § 1 k.p.k. poprzez bezzasadne stwierdzenie, iż to obrońca jako
podmiot fachowy powinien dążyć do wyjaśnienia wątpliwości odnośnie wysokości
kwoty jaka została zabrana pokrzywdzonemu J. G., podczas gdy z treści przepisu
jasno wynika, Iż to do obowiązków sądu orzekającego należy wyjaśnienie
wszystkich istotnych okoliczności sprawy,
d) art. 433 § 2 k.p.k. w zw. z art. 457 § 3 k.p.k. poprzez rozpatrzenie przez Sąd
odwoławczy zarzutów wszystkich skarżących w sposób lakoniczny i pobieżny,
podczas gdy obowiązkiem sądu odwoławczego jest rozważenie wszystkich
zarzutów i wniosków odwołującego;
2. rażącą niewspółmierność wymierzonej skazanemu D. S. kary 3 lat i 6
miesięcy pozbawienia wolności poprzez naruszenie dyrektyw wymiaru kary
określonych w art. 53 § 1 i § 2 k.k. poprzez nieuwzględnienie okoliczności
łagodzących, takich jak niska wartość mienia podlegająca zaborowi oraz niewielkie
obrażenia ciała pokrzywdzonego.
Podnosząc te zarzuty, obrońca wniósł o uchylenie w całości zaskarżonego
wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania, nadto o wstrzymanie
wykonania tego wyroku oraz o zasądzenie wynagrodzenia tytułem zwrotu kosztów
nieopłaconej obrony udzielonej z urzędu skazanemu w postępowaniu kasacyjnym,
które nie zostały pokryte w całości ani w części.
W pisemnej odpowiedzi na kasację prokurator Prokuratury Okręgowej wniósł
o jej oddalenie jako oczywiście bezzasadnej.
5
Sąd Najwyższy zważył, co następuje.
Pogląd prokuratora o oczywistej bezzasadności kasacji zasługiwał na
aprobatę, bowiem zarzuty podniesione przez skarżącego okazały się chybione w
stopniu przemawiającym za taką oceną skargi. W pierwszej kolejności należy
odnotować, że obrońca nie powinien skarżyć wyroku Sądu odwoławczego w całości
i w takim też zakresie domagać się jego uchylenia, bowiem z uwagi na to, że
dotyczył on trzech oskarżonych prawidłowe byłoby zaznaczenie, że wyrok jest
skarżony w części, w jakiej dotyczy D. S. i w takiej części jest postulowane jego
uchylenie. Wymaga również zauważenia, że autor kasacji nie respektuje wymogów
stawianych kasacji w art. 519 i art. 523 § 1 k.p.k. Wynika to z faktu, że część
zarzutów tylko werbalnie została skierowana przeciwko orzeczeniu Sądu II
instancji, w istocie zaś stanowią powtórzenie zarzutów wcześniej podniesionych w
apelacji, mimo że te zostały prawidłowo rozważone przez Sąd ad quem oraz z faktu
podniesienia zarzutu rażącej niewspółmierności kary. W uzasadnieniu kasacji
obrońca nie tłumaczy, dlaczego zarzut ten uznaje za dopuszczalny; nasuwa się
przypuszczenie, że przepis art. 523 § 1 in fine k.p.k. interpretuje w ten sposób, iż
zezwala on na wniesienie kasacji z powodu niewspółmierności kary, gdy w skardze
zamieszczono jeszcze inny zarzut (rażącego naruszenia prawa), co miałoby
powodować, że kasacja nie jest wniesiona wyłącznie z powodu niewspółmierności
kary. Takie rozumienie wymienionego przepisu jest jednak błędne, a skarżący
powinien wiedzieć, że wolno w kasacji twierdzić, iż kara jest niewspółmierna, pod
warunkiem jednak, że zarzuca się rażącą obrazę prawa materialnego lub
procesowego, która mogła mieć wpływ na treść rozstrzygnięcia o karze (zob. wyrok
Sądu Najwyższego z dnia 3 listopada 1999 r., IV KKN 206/99, OSNKW 2000, z. 1-
2, poz. 15 oraz szereg innych orzeczeń tego Sądu). Oczywiście, nie spełnia tego
warunku podniesienie, że przy wymiarze skazanemu kary zostały naruszone
dyrektywy określone w art. 53 § 1 i 2 k.k., aktualna też pozostaje uwaga, że zarzut
niewspółmierności kary, niezgodnie z regułą kasacji, jest skierowany przeciwko
orzeczeniu Sądu I instancji, jako że to ten organ ją ukształtował, zaś w
rozstrzygnięcie o karze Sąd odwoławczy nie ingerował.
Zamieszczenie w kasacji zarzutów ujętych w punktach 1 a i b można by
uznać za niedopuszczalną próbę skłonienia Sądu Najwyższego do dokonania,
6
niezależnie od roli spełnionej przez Sąd II instancji, kontroli procedowania Sądu
Rejonowego. Świadczy o tym m.in. fakt, że jako naruszony skarżący wskazał
przepis art. 7 k.p.k. (wiążąc go z art. 2 § 2 k.p.k.), dotyczący, co do zasady,
postępowania prowadzonego przez sąd I instancji. Zarzut naruszenia tego przepisu
przez sąd odwoławczy ma rację bytu wtedy, gdy sąd ten zmienił zaskarżony wyrok,
dokonując innej oceny dowodów niż sąd meriti, względnie sam, w określonym
zakresie, przeprowadził i ocenił dowody. Taka sytuacja w rozpatrywanej sprawie
nie miała jednak miejsca. O ile jednak przyjąć, że skarżący starał się
zasygnalizować zjawisko tzw. przeniesienia, prowadzące do przeniknięcia
uchybienia zaistniałego na szczeblu Sądu I instancji do orzeczenia Sądu
odwoławczego, to i w tym wypadku nie ma powodów, by przyznać skarżącemu
rację. Nie sposób bowiem przyjąć, że z rażącym naruszeniem art. 7 k.p.k. sądy
orzekające dopuściły możliwość uderzenia pokrzywdzonego ręką przez D. S.
Materiały sprawy nie dają pewności, którą ręką skazany uderzył pokrzywdzonego,
jeśli jednak przyjąć, że zadał on uderzenie prawą ręką, to schorzenie tej ręki
zapewne ograniczało jej sprawność, jednak, co wynikało z opinii biegłego, nie
sposób było wykluczyć możliwości, że skazany posłużył się nią do zadania
uderzenia, zwłaszcza że było to, poprzedzone kopnięciem w twarz, pojedyncze
uderzenie. Zarazem nie ma powodów, by zakwestionować pogląd Sądu ad quem,
też oparty na stanowisku biegłego, iż założony bandaż elastyczny nie prowadził do
zupełnego unieruchomienia ręki. Nie jest jasne, czy obrońca sugeruje
niewiarygodność opinii, wskazując w uzasadnieniu kasacji, że biegły wydał opinię
„jedynie w oparciu o akta sprawy oraz dokumentację medyczną oskarżonego” i to
po upływie kilku miesięcy od zdarzenia, gdy „nie mógł ze 100% pewnością
stwierdzić jak rozległa była ropowica tkanek miękkich kończyny górnej prawej u
oskarżonego D. S. w dniu 17 sierpnia 2012 roku kiedy doszło do przedmiotowego
zdarzenia”. Wypada jednak stwierdzić, iż te okoliczności nie podważają opinii,
zwłaszcza że skarżący nie podał, jakie jeszcze inne materiały poza wyżej
wymienionymi, biegły powinien uwzględnić. Celowe będzie też wspomnieć, że
eksponowane przez obrońcę dolegliwości bólowe, mające być odczuwane przez
skazanego, wydają się przesadzone, skoro D. S. najwyraźniej prowadził zwykły tryb
życia, wychodząc tego dnia do miasta na spotkanie ze znajomymi.
7
Nie można było uznać, że Sąd odwoławczy błędnie uznał, iż zasługuje na
aprobatę stanowisko Sądu Rejonowego co do wiarygodności zeznań
pokrzywdzonego. Skarżący zdaje się nie negować samego faktu, że J. G. padł
ofiarą przestępstwa, natomiast budzi jego sprzeciw przyjęcie, iż pokrzywdzony
prawidłowo wskazał jako sprawcę D. S. Bez naruszenia zasad prawidłowego
rozumowania Sąd odwoławczy uznał, że w kategoriach spekulacji wypada
traktować eksponowanie przez obrońcę okoliczności, że gdyby on i inni skazani byli
sprawcami przestępstwa, to przenieśliby na siebie (na ręce i odzież) krew
pokrzywdzonego, której śladów u nich nie stwierdzono. Rzeczywiście, owo
przeniesienie krwi nie jawi się jako nieuniknione, dostrzec też trzeba, że nie ma
podstaw by twierdzić, że zaraz po zatrzymaniu sprawców prowadzono w tym
względzie dokładne oględziny. Nie należy też wyolbrzymiać faktu, że pokrzywdzony
w pierwszej części protokołu zawiadomienia o przestępstwie określił D. S. jako
szatyna, a w dalszej części tego protokołu mówił, że był on łysy. Niezależnie od
faktu, że nie było przeszkód, by zainteresowana strona spowodowała wyjaśnienie
tej kwestii w trakcie rozprawy pierwszoinstancyjnej, trzeba zaznaczyć, iż nie ulega
wątpliwości, że składając zawiadomienie o przestępstwie pokrzywdzony mówił cały
czas o tej samej osobie, zaś rozbieżność w określeniu wyglądu D. S., zdaje się
znajdować wytłumaczenie w kolejnych zeznaniach pokrzywdzonego, kiedy to
określił napastnika jako „łysawego” (k. 97), a więc niepozbawionego zupełnie
włosów.
Obrońca konsekwentnie podnosi, że na niewiarygodność pokrzywdzonego
wskazuje również fakt odnalezienia u zatrzymanych po zdarzeniu mężczyzn
pieniędzy w kwocie mniejszej niż miała zostać zabrana pokrzywdzonemu. I w tej
materii wypowiedział się jednak Sąd odwoławczy, nie bez racji wskazując, że
pomiędzy dokonaniem przez sprawców przestępstwa a ich zatrzymaniem upłynęło
trochę czasu. Niedokończona, lecz czytelna myśl Sądu jest taka, że w tym czasie
sprawcy mogli pozbyć się wszystkich, bądź części pieniędzy, co rzeczywiście nie
jest wykluczone.
Stawiając zarzut naruszenia przez Sąd odwoławczy art. 366 § 1 k.p.k.
obrońca pominął, że przepis ten odnosi się do postępowania przed sądem I
instancji, wobec czego wspomniany zarzut powinien zostać postawiony w apelacji.
8
Tym niemniej może budzić zastrzeżenia poczyniona przez Sąd Okręgowy uwaga,
że skoro w toku rozprawy przed Sądem Rejonowym obrońcy nie zgłaszali
wątpliwości co do rozbieżności pomiędzy kwotą skradzioną pokrzywdzonemu i
kwotą odnalezioną u wskazanych przez niego mężczyzn, to „trudno jest sądowi
orzekającemu stawiać zarzut, iż tego tematu nie drążył. Zwłaszcza, że to obrońca
oskarżonego jako podmiot fachowy, mając w tym zakresie wątpliwości winien
działać na korzyść swojego mandanta”. Przepis art. 366 § 1 k.p.k. obligował
sędziego przewodniczącego, by niezależnie od aktywności stron dążył do
wyjaśnienia wszystkich istotnych okoliczności sprawy, jednak w realiach tej sprawy
nie sposób przyjąć, by postulowana aktywność przewodniczącego mogła
doprowadzić do wydania innego wyroku. Jak wcześniej wspomniano, fakt, że u
zatrzymanych mężczyzn odnaleziono mniejszą kwotę pieniędzy niż podana przez
pokrzywdzonego jako zabrana przez jednego z napastników, nie musiał być
traktowany jako podważający zeznania J. G., który nie miał wątpliwości, że
wskazani przez niego mężczyźni są sprawcami przestępstwa. Na marginesie
celowe będzie wspomnieć, że autor kasacji najwyraźniej nie zrozumiał intencji Sądu
odwoławczego, skoro pisze, że „obrońca nie miał obowiązku udowadniania jaka
kwota została rzekomo zabrana pokrzywdzonemu, albowiem leżało to w gestii
sądu”. Pomijając dyskusyjność tezy, że wspomniany obowiązek leżał po stronie
sądu, trzeba zaznaczyć, że Sąd ad quo nie żądał od obrońcy udowadniania, jaka
kwota została zabrana pokrzywdzonemu, ale wytknął, że w toku postępowania
pierwszoinstancyjnego obrońca nie zgłaszał wątpliwości w związku ze znalezieniem
u oskarżonych mniejszej kwoty pieniędzy niż utracona przez pokrzywdzonego.
Jedynym zarzutem kasacji wskazującym na naruszenie przepisów
dotyczących postępowania odwoławczego był zarzut ujęty w pkt 1 d skargi.
Obrońca skazanego nie przytoczył jednak argumentów, które nakazywałyby uznać,
że zarzut ten jest zasadny. Wątpliwe jest, czy gdyby nawet rzeczywiście Sąd
Okręgowy zarzuty podniesione w apelacji rozpatrzył w sposób „lakoniczny i
powierzchowny”, to naruszyłby nie tylko przepis art. 457 § 3 k.p.k., ale też przepis
art. 433 § 2 k.p.k. (zob. T. Grzegorczyk, Kodeks postępowania karnego.
Komentarz, Warszawa 2014, t. I, s. 1431-1432), jednak dla oceny zarzutu
ważniejsze jest, że na jego poparcie obrońca przytoczył okoliczność, iż „z lektury
9
uzasadnienia nie wynika dlaczego właściwie sąd odwoławczy podziela stanowisko
sądu I instancji co do uznania zeznań J. G. za wiarygodne”. Ponownie skarżący
twierdził też, że gdyby prawdziwe były zeznania pokrzywdzonego, który mówił, że
po uderzeniu w twarz broczył krwią i miał zakrwawioną koszulkę, to „musiałoby
dojść do transferu krwi na skazanych lub ich odzież podczas prób wyrwania
pokrzywdzonemu torby”, zatem niesłusznie Sąd Okręgowy zbagatelizował ten
argument, uznając go za „czystą spekulację”. W tym względzie należy odesłać do
wcześniej poczynionej uwagi, że ów transfer krwi wcale nie był nieuchronny, w
każdym razie w stopniu, który zwróciłby uwagę wykonujących czynności
funkcjonariuszy Policji, jeżeli zaś chodzi o wytłumaczenie przez Sąd odwoławczy,
dlaczego podziela stanowisko Sądu I instancji co do wiarygodności zeznań
pokrzywdzonego, to uzasadnienie zaskarżonego kasacją wyroku jest
wystarczające. Skarżący powinien dostrzec, że Sąd ad quem podkreślił (względnie
z jego wywodów wynika), iż:
- „nie stwierdza żadnej sprzeczności pomiędzy zeznaniami złożonymi przez J. G. w
postępowaniu przygotowawczym przed policją i prokuratorem”,
- pokrzywdzony nie miał trudności ze wskazaniem policjantom sprawców napadu i
to mimo, że stali w większej grupie osób,
- przed zdarzeniem pokrzywdzony nie miał z oskarżonymi żadnego zatargu, zatem
i motywacji, by ich kłamliwie pomawiać,
- nie ma powodów by uznać, że pokrzywdzony był pod znacznym wpływem
alkoholu,
- kontuzja ręki D. S. nie czyniła niemożliwym zadawania przez niego
pokrzywdzonemu ciosów (ponownie należy uściślić, że z ustaleń poczynionych
przez Sąd I instancji wynika, iż wymieniony oskarżony tylko raz uderzył
pokrzywdzonego pięścią),
- fakt nieodnalezienia przy oskarżonych pieniędzy w kwocie wymienionej przez
pokrzywdzonego nie musi być interpretowany jako świadczący o jego
niewiarygodności, co odnosi się też do faktu nieprzeniesienia jego krwi na
oskarżonych. Sąd odnotował, że „z akt sprawy, ani z jednego dowodu nie wynika,
aby (…) pokrzywdzony tak się zakrwawił, iżby krew mogła znaleźć się na odzieży,
bądź rękach oskarżonych”.
10
Mając na uwadze powyższe względy, Sąd Najwyższy uznał kasację za
oczywiście bezzasadną i oddalił ją w trybie art. 535 § 3 k.p.k. Wydanie takiego
rozstrzygnięcia czyniło zbędnym wypowiadanie się co do wniosku o wstrzymanie
wykonania zaskarżonego kasacją wyroku.
Sytuacja materialna skazanego, powodująca zwolnienie go od kosztów
sądowych przez sądy orzekające w obu instancjach, uzasadniała zwolnienie go na
podstawie art. 624 § 1 k.p.k. także od zapłaty na rzecz Skarbu Państwa kosztów
sądowych postępowania kasacyjnego.
Wobec zgłoszenia przez obrońcę wniosku o zasądzenie kosztów
nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu, zgodnie z art. 29 ust. 1 ustawy z
dnia 26 maja 1982 r. – Prawo o adwokaturze (t.j. Dz. U. z 2015 r., poz. 615)
zasądzono od Skarbu Państwa na rzecz adwokata wspomniane koszty, przy czym
wysokość należnej kwoty określono według stawki ustalonej w § 14 ust. 3 pkt 1
rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie
opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów
nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (t.j. Dz. U. z 2013 r., poz. 461 ze
zm.), podwyższając ją, zgodnie z § 2 ust. 3 tegoż rozporządzenia, o stawkę
podatku od towarów i usług.