Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II K 972/15

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 20 kwietnia 2016 r.

Sąd Rejonowy w Goleniowie w Wydziale II Karnym w składzie:

Przewodniczący: SSR Agata Gawlicka

Protokolant: Magdalena Błaszczyk

w obecności Prokuratora Mikołaja Rydza

po rozpoznaniu w na rozprawie w dniach 16.02.2016 r. i 8.04.2016 r.

sprawy

J. P. (1), s. J. i A. zd. M., ur. (...) w G., karanego

oskarżonego o to, że:

w dniu 11 października 2014 r. w G. na ul. (...) znieważył funkcjonariuszy Policji sierż. szt. N. S. i st. post. K. M. używając pod ich adresem słów powszechnie uznanych za obelżywe podczas i w związku z wykonywaniami przez nich czynnościami służbowymi polegającymi na interwencji dotyczącej zakłócenia ciszy nocnej

tj. o czyn z art. 226 § 1 k.k.

I.  uznaje oskarżonego za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu, tj. czynu z art. 226 § 1 k.k. i za ten czyn na podstawie art. 226 § 1 k.k. wymierza mu karę 60 (sześćdziesięciu) stawek dziennych grzywny, ustalając wysokość jednej stawki na 20 (dwadzieścia) złotych;

II.  na podstawie art. 627 k.p.k. w zw. z art. 3 ust 1 ustawy z dnia 23.06.1973 r. o opłatach w sprawach karnych zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe w całości, w tym wymierza mu opłatę w wysokości 120 (stu dwudziestu) złotych.

Sygn. akt II K 972/15

UZASADNIENIE

W dniu 11 października 2014 r. sierż. sztab. N. S. pełniła służbę w patrolu zmotoryzowanym wraz z post. K. M.. Ok. godziny 4.14 otrzymali od dyżurnego polecenie udania się na ul. (...), gdzie miało dochodzić do zakłócania ciszy nocnej poprzez głośne słuchanie muzyki. Po przybyciu ma miejsce policjanci nie stwierdzili wykroczenia i odjechali, jednak po chwili ponownie zostali wezwani na miejsce. Tym razem stwierdzili, że rzeczywiście z jednego z mieszkań dochodziła głośna muzyka, jednak nikt nie otworzył im drzwi. Dopiero wezwani po raz trzeci podjęli interwencję wobec właściciela mieszkania, tj. J. P. (1).

U J. P. (1) znajdowali się wówczas znajomi: M. H. wraz z dziewczyną D. W., Z. K. i ówczesna narzeczona J. P. (1) J. K. (obecnie żona – J. P. (2)). Osoby te rozmawiały, piły alkohol i słuchały muzyki.

Kiedy N. S. i K. M. po raz trzeci przyjechali na interwencję do mieszkania przy ul. (...) J. P. (1) otworzył im drzwi. Został on najpierw wylegitymowany, a następnie N. S. wydała ww. polecenie, aby ściszył muzykę. Jednak J. P. (1) stwierdził wówczas, że jest sobota i nie ściszy muzyki. W międzyczasie z mieszkania wyszła J. P. (2), która zaczęła dopytywać funkcjonariuszy policji w jakim celu przybyli i jaki jest powód interwencji. Mówiła głośno, zachowywała się opryskliwe. Policjanci poinformowali J. P. (2) o powodzie interwencji, a następnie N. S. poprosiła ją o okazanie dokumentu tożsamości, jednak ta odmówiła. W tej sytuacji N. S. podjęła decyzję o zatrzymaniu J. P. (2) i doprowadzeniu do KPP w celu ustalenia tożsamości. Wówczas J. P. (1) zdenerwował się, wciągnął J. P. (2) do wnętrza mieszkania i używając słów wulgarnych nakazał policjantom opuszczenie bloku, przy tym kierował również słowa obelżywe bezpośrednio pod adresem policjantów (k. 2v.) N. S. wezwała J. P. (1) do zachowania zgodnego z prawem oraz poinformowała go o konsekwencjach wypowiadanych słów, jednak nie reagował. Wówczas podjęła decyzję o zatrzymaniu go do wyjaśnienia i chciała w tym celu użyć kajdanek. Na to zareagowała J. P. (2) i zaczęła szarpać N. S. za rękę, którą trzymała ona J. P. (1) oraz za mundur, chcąc odciągnąć ją od mężczyzny. N. S. nakazała kobiecie zaprzestanie tego zachowania, jednak J. P. (2) nie zareagowała. Wówczas N. S. użyła wobec J. P. (2) gazu łzawiącego (...). Kobieta gwałtownie wycofała się do mieszkania. Wówczas J. P. (1) chciał zamknąć drzwi, jednak N. S. włożyła but pomiędzy drzwi a futrynę i uniemożliwiała ich zamknięcie. Po chwili jednak osoby znajdujące się wewnątrz mieszkania, zamknęły drzwi.

W czasie interwencji N. S. była zdenerwowana, mówiła podniesionym głosem, zwracała się do J. P. (1) po nazwisku.

Dowód: zeznania N. S. – k. 113 - 114, k. 2-3, k. 24 - 25, zeznania K. M. – k. 114, k. 13-15, kopia notatnika – k. 54-55, zeznania P. K. – k. 123 v., k. 48v., częściowo wyjaśnienia oskarżonego – k. 112 -112 v.

J. P. (1) ma (...), ma wyższe wykształcenie, jest specjalistą ds. logistyki, pracuje za wynagrodzeniem 2500 zł miesięcznie. Jest żonaty, nie ma dzieci, natomiast żona pozostaje na jego utrzymani. Nie był leczony psychiatrycznie ani odwykowo, był natomiast karany sądownie za czyn z art. 158 § 1 k.k.

Dowód: dane oskarżonego – k. 18-19, dane osobopoznawcze – k. 51, odpisy wyroków – k. 52, k. 53, informacja z K. – k. 103

W postępowaniu przygotowawczym oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu o odmówił składania wyjaśnień (k. 18-19)

W postępowaniu przed sądem oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i wyjaśnił, że w jego mieszkaniu znajdowali się znajomi, rozmawiali. Kiedy przyjechała policja, wylegitymował się i powiedział, że przyjmie mandat. Wówczas policjantka się zdenerwowała i zaczęła krzyczeć. Do drzwi podeszła J. P. (2), która zapytała, dlaczego ona tak krzyczy. Policjantka złapała J. P. (2) i chciał ją wyciągnąć z mieszkania, wówczas oskarżony wciągnął żonę do mieszkania a sam nie chciał go opuścić. Wtedy powstała szarpanina, policjantka chciała go wyciągnąć z mieszkania, on nie chciał wyjść i wówczas policjantka użyła gazu, psikając J. P. (2) prosto w obozy. Kiedy oskarżony chciał wraz ze znajomymi zamknąć drzwi, policjantka włożyła but, pomiędzy drzwi a futrynę i dalej psikała do mieszkania gazem.

Sąd tylko w ograniczonym zakresie przypisał wyjaśnieniem oskarżonego walor wiarygodności, bowiem w istotnej części były one sprzeczne z zeznaniami przesłuchanych w sprawie funkcjonariuszy policji, a nadto zarówno z wyjaśnień oskarżonego jak i w szczególności z zeznań J. P. (2) wynikało, że osoby te chciały przedstawić się w jak najkorzystniejszym świetle, tzn., że sami w żaden sposób nie sprowokowali całego zajścia skutkującego użyciem gazu przez funkcjonariuszkę policji i według sowich oświadczeń zachowywali się poprawnie, kulturalnie i zgodnie z prawem. Co innego jednak wynika, przynajmniej w części z zeznań P. K., który jako jedyny świadek, nie był zaangażowany bezpośrednio w całe zdarzenie. Jego zeznania, w zakresie w jakim zaobserwował (czy raczej usłyszał) zachowanie oskarżonego i jego żony są spójne z zeznaniami funkcjonariuszy policji, a nie wyjaśnieniami oskarżonego czy zeznaniami J. P. (2).

Sąd uznał za wiarygodne zeznania N. S. i K. M., w zakresie w jakim opisywali przebieg interwencji przy ul. (...) w G. z udziałem J. P. (1). W szczególności sąd dał im wiarę w tej części, w jakiej wskazywali, szczególnie N. S., że istniały powody dla użycia gazu łzawiącego, a było nim zachowanie zarówno J. P. (2) jak i J. P. (1).

W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę, gdyż ma to znaczenie dla oceny zeznań N. S. i K. M., że ani J. P. (1) ani J. P. (2) nie zachowywali się wobec funkcjonariuszy policji w tak grzeczny i uprzejmy sposób jak to starali się opisać.

Z zeznań N. S. wynika, że kiedy J. P. (2) wyszła z mieszkania zapytać o powód interwencji zachowała się agresywnie, krzyczała, wtrącała się w słowo. Podobnie wskazywał K. M., który zeznał, że J. P. (2) zaczęła się usilnie dopytywać o powody interwencji. Policjanci również spójnie zeznali, że J. P. (1) zdenerwował się, kiedy J. P. (2) została poproszona o okazanie dowodu osobistego. Już tutaj trzeba wskazać, że nie było powodu, dla takiego zachowania. J. P. (2) utrudniała przeprowadzenie interwencji, zatem funkcjonariusze mieli pełne prawo ją wylegitymować i z pewnością nie był to żaden racjonalny powód utraty panowania nad sobą przez oskarżonego. Policjanci wskazywali także spójnie, że w tym momencie J. P. (1) zrobił się agresywny i już w tej chili zaczął używać słów wulgarnych wobec funkcjonariuszy. N. S. w czasie pierwszego przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym wskazywała, jakie to były słowa i niewątpliwe należą one do kategorii słów wulgarnych, powszechnie uznanych za obelżywe. Sąd zwrócił uwagę, że K. M. zeznał w toku pierwszego przesłuchania w postepowaniu przygotowawczym, że oskarżony zaczął używać wulgaryzmów, jednak w znaczeniu ogólnym a nie pod adresem policjantów. Tym niemniej przed sądem wskazał już, że była to agresja słowna w ich kierunku, nadto zeznał, że J. P. (1) wyzwał ich takimi słowami, na jakie wskazywała N. S. już w postępowaniu przygotowawczym. Sąd wiązał przy tym pod uwagę, że K. M. nie przeprowadzał bezpośrednio interwencji, stał obok i przyglądał się czynnościom N. S., wskazywały na to zresztą także inne przesłuchane w sprawie osoby. Nie był więc bezpośrednio zaangażowany, co sprawiło że nie przytoczył przy pierwszym przesłuchaniu użytych przez oskarżonego słów, a przypomniały mu się one dopiero w czasie składania zeznań przed sądem.

Należy wskazać, że dla rozstrzygnięcia o kwestii odpowiedzialności karnej oskarżonego nie ma znaczenia czy N. S. uprzedziła o użyciu gazu łzawiącego, choć podkreślić należy, że jak wynika z jej zeznań, wzywała J. P. (2) do uspokojenia się. Trzeba zauważyć, że oskarżony zaczął używać wobec funkcjonariuszy policji słów wulgarnych, zanim doszło do użycia tego gazu. Ponadto jak wskazała funkcjonariuszka policji na rozprawie w niektórych sytuacjach, szczególnie w nagłych, uprzedzenie o użyciu tego rodzaju środków nie jest konieczne. Nie bez znaczenia pozostaje również, że oskarżony był wzywany do uspokojenia się i zachowania zgodnego z prawem, ale na te wezwania nie reagował, podobnie jak i jego żona.

Nie wpływa na ocenę wiarygodności zeznań N. S. okoliczność, że dopiero przy drugim przesłuchaniu szerzej opisała kwestię udziału J. P. (2) w całym zajściu i okoliczność użycia gazu łzawiącego. Była ona po raz pierwszy przesłuchiwana dlatego, że zachodziło podejrzenie popełnienia przestępstwa przez konkretną osobę – J. P. (1), zatem przede wszystkich to było istotne w jej zeznaniach. Potrzeba ponownego przesłuchania powstała w związku z zeznaniami złożonymi przez oskarżonego w charakterze świadka i miała na celu wyjaśnienie na ile wiarygodna jest przedstawiona przez niego wersja. Dodać też trzeba, że faktycznie nie na miejscu było posługiwanie się przez ww. policjantkę względem oskarżonego jedynie nazwiskiem, co zresztą znajduje odzwierciedlenie także w protokole jej przesłuchania, gdzie opisując oskarżonego używała wyłącznie jego nazwiska. Tym niemniej nie dowodzi to, że w jakimkolwiek zakresie składała fałszywe zeznania, narażając się na odpowiedzialność karną, czy też, że chciała bezpodstawnie obciążać oskarżonego. Należy zaznaczyć, że nawet kolega oskarżonego Z. K. wskazywał na rozprawie, że słowa wulgarne mogły paść z ust J. P. (1), choć już niesłusznie wiązał to z reakcją ww. na użycie przez N. S. gazu (skoro wynika z jej zeznań oraz zeznań K. M., że oskarżony zaczął używać wobec policjantów wyzwisk już w reakcji chęć wylegitymowania J. P. (2), a nie dopiero po użyciu gazu).

Sąd odmówił waloru wiarygodności zeznaniom J. P. (2) bowiem zmierzały one jedynie do wsparcia linii obrony oskarżonego. Świadek ewidentnie starała się przedstawić siebie i męża w korzystanym świetle podkreślając na każdym kroku, że zarówno ona jak i oskarżony zachowywali się w pełni poprawnie i kulturalnie. Wskazywała mianowicie, że oskarżony bez żadnych uwag i zastrzeżeń przyznał się do popełnienia wykroczenia i oświadczył, że przyjmie mandat. Sama zaś miała jednie zapytać policjantki dlaczego zachowuje się w taki sposób (rzekomo niezwykle agresywny) i w taki sposób przeprowadza interwencję. Z zeznań J. P. (2) wynika wreszcie, że ani ona ani jej mąż nie zrobili absolutnie nic, co mogłoby wywołać reakcję N. S. w postaci użycia gazu łzawiącego. Świadek nawet opisywała, że gdy policjantka chciała ją skuć, a mąż ją złapał i schował za siebie, to jedynie zapytała policjantki dlaczego się w ten sposób zachowuje, co nie może być uznane za wiarygodne, była to bowiem sytuacja stresująca, J. P. (1) zachowywał się już wówczas agresywnie wobec policjantów, i zarówno on jak i świadek i ich znajomi byli pod wpływem alkoholu. Nie jest wiarygodne, że w tej sytuacji J. P. (2) zachowała się spokojnie i po prostu zapytała N. S. o powody jej zachowania. Trzeba podkreślić, że P. K. zeznał wprost, że słyszał jak J. P. (2) krzyczała, a J. P. (1) używał słów wulgarnych i również krzyczał. W tej sytuacji nie sposób przypisać walor wiarygodności zeznaniom J. P. (2), która starała się przedstawiać zarówno siebie jak i męża w tak korzystnym świetle, dążąc wręcz do wykazania, że N. S. od początku była agresywna, niekulturalna i użyła gazu łzawiącego bez powodu.

Podobnie starali się przedstawić sytuację M. H., D. W. i Z. K., którzy choć nie uczestniczyli w całym zajściu bezpośrednio, bowiem przez znaczną część interwencji pozostawali w głębi mieszkania, także akcentowali w swoich zeznaniach kulturalne zachowanie oskarżonego i J. P. (2) oraz naganne zachowanie N. S.. Sąd nie dał wiary zeznaniom tych świadków, gdyż ich celem było jedynie wsparcie linii obrony oskarżonego. Osoby te niewątpliwe po całym zajściu rozmawiały na jego temat, same bowiem na to wskazywały i miały możliwość uzgodnienia jednej wersji zdarzeń, dlatego też te wersje są do sobie tak zbliżone. Żadna z tych osób nie wspominała o tym, że J. P. (1) i J. P. (2) również krzyczeli na policjantów, a J. P. (1) używał wobec nich słów wulgarnych (na co przecież wskazywał bezstronny świadek P. K., który co istotne wskazywał jednocześnie, że nie słyszał, aby funkcjonariusze policji krzyczeli na ww. osoby).

Sąd szczegółowo przeanalizował akta pod kątem oceny wiarygodności zeznań J. P. (2), M. H., D. W. i Z. K. oraz wyjaśnień oskarżonego w zakresie, w jakim wskazywali, że w końcowej części interwencji, N. S. włożyła but pomiędzy drzwi a futrynę, a następnie włożyła w ten otwór rękę i psikała gazem do wnętrza mieszkania, w ludzi stojących za drzwiami. Faktem jest, że wersja zdarzeń w tym zakresie przedstawiona przez wymienione osoby jest zbieżna choć całkowicie różna od wersji przedstawionej przez policjantów, a ma to znaczenie o tyle istotne, że ci ostatni, mieliby powody, aby zataić ten fakt, gdyż takie zachowanie N. S. mogłoby być ewentualnie rozpatrywane w kontekście przekroczenia uprawnień. Jednak ostatecznie sąd doszedł do wniosku, że taka sytuacja nie zaistniała, a oskarżony i jego znajomi także mieli powód, by przedstawić w taki sposób wersję zdarzeń, a niewykluczone, że miało to związek z innym zdarzeniem, w którym uczestniczył Z. K., z udziałem N. S., w którym także pojawiła się kwestia użycia przez ww. funkcjonariuszkę gazu łzawiącego podczas innej interwencji. W szczególności sąd uznał, że przeciwko wersji zdarzenia prezentowanej przez ww. osoby przemawia fakt, że N. S. przyznała, że użyła gazu względem J. P. (2), z uwagi na jej zachowanie, a analiza okoliczności tej sprawy wskazuje, że zachowanie oskarżonego i pozostałych osób na dalszym etapie interwencji było tego rodzaju, że mogłoby uzasadniać użycie tego rodzaju środka. Po drugie ani oskarżony ani żadna inna osoba nie zgłosiła nigdzie zachowania N. S., nie tylko nikt nie złożył żadnej skargi na funkcjonariuszkę, ale też nie złożył zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Za wiarygodne uznano zeznania P. K., zeznawał on bowiem konsekwentnie i nie miał żadnego powodu, by bezpodstawnie obciążać oskarżonego, czy stawiać w pozytywnym świetle policjantów.

Za wiarygodne uznano zebrane w sprawie dowody z dokumentów, albowiem żadna ze stron nie kwestionowała ich prawdziwości ani zawartych w nich treści.

Bazując na tak ocenionym materiale dowodowym sąd uznał, że oskarżony używając pod adresem funkcjonariuszy policji słów wulgarnych, powszechnie uznanych za obelżywe, podczas i w związku z przeprowadzaną przez nich interwencją, dopuścił się czynu z art. 226 § 1 k.k.

Stopień społecznej szkodliwości tego czynu sąd uznał za średni. Za taką oceną przemawiało przede wszystkim przede wszystkim to, że do popełnienia czynu doszło w nocy, nie było w zasadzie postronnych świadków zdarzenia, nie doszło do więc do publicznego okazania lekceważenia funkcjonariuszom policji, nadto J. P. (1), choć bez racjonalnego powodu, to jednak działał w stanie zdenerwowania z uwagi na zainteresowanie policjantów jego żoną i chęcią wylegitymowania jej. Sąd uwzględnił również, że kierował się on naganną motywacją, powinien się bowiem podporządkować wraz z żoną poleceniom umundurowanych policjantów w związku z przeprowadzaną interwencją, szczególnie, że czynność legitymowania nie jest niczym nadzwyczajnym w takiej sytuacji. Do znieważenia doszło już zanim N. S. użyła gazu wobec J. P. (2), zatem okoliczność ta nie mogła umniejszać ani stopnia społecznej szkodliwości czynów ani winy.

Przy wymierza kary za ten czyn sąd uwzględnił, że oskarżony był uprzednio karany za czyn z art. 158 § 1 k.k. , ale z drugiej strony, że stopień społecznej szkodliwości tego czynu nie jest znaczny, a oskarżony prowadzi ustabilizowany tryb życia, ma rodzinę, pracuje.

Z tych względów sąd uznał, że karą adekwatną do stopnia winy i stopnia społecznej szkodliwości czynu będzie kara najłagodniejsza rodzajowo – grzywna. Ilość stawek dziennych jest adekwatna do stopnia winy i stopnia społecznej szkodliwości czynu, a wysokość stawki dziennej do sytuacji materialnej oskarżonego, który jest młody i nie ma utrzymaniu dzieci, a pracuje zawodowo w branży logistyki.

Te względy przesądziły również o tym, że sąd obciążył oskarżonego kosztami postępowania w całości.