Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II K 246/15

UZASADNIENIE

Na podstawie całokształtu materiału dowodowego zgromadzonego i ujawnionego
w niniejszej sprawie ustalono następujący stan faktyczny:

P. C. oraz jej partner M. T. co najmniej od sierpnia 2014 r. wynajmowali mieszkanie nr (...) w budynku położonym przy ul. (...), znajdujące się na drugim piętrze bloku mieszkalnego. Ich sąsiadami byli między innymi K.
i A. S., mieszkający w lokalu położonym na piętrze poniżej, oraz Ł.
i O. K., zamieszkujący w mieszkaniu położonym na piętrze powyżej.

W dniu 7 stycznia 2015 r. około godziny 22.00 P. C. i M. T. zaprosili do wynajmowanego przez nich mieszkania znajomych P. Z., D. R. oraz brata P. C., K. C.. Uczestnicy tego spotkania słuchali muzyki i głośno rozmawiali, wszyscy oprócz M. T. spożywali alkohol. Odgłosy imprezy słyszalne były w mieszkaniu zajmowanym przez O.
i Ł. K., jak również słyszeli je K. i A. S.. Z tego powodu O. K. zadzwoniła na Policję i zgłosiła zakłócanie spoczynku nocnego, dzięki czemu uczestnicy spotkania towarzyskiego zachowywali się przez pewien czas ciszej.

W nocy z 7 na 8 stycznia 2015 r. około godziny 03.30 bywalcy lokalu nr (...) ponownie zaczęli zachowywać się głośno, co znowu obudziło sąsiadów S. z pierwszego piętra oraz sąsiadów K. z trzeciego piętra. W tym czasie P. Z. i D. R. zakończyli swój udział w spotkaniu, opuścili mieszkanie nr (...) i udali się w kierunku domu. Gdy wyszli przed blok mieszkalny na antresolę, sąsiadka A. S. wyszła na balkon i zwróciła im uwagę, że zachowywali się za głośno. P. Z. i D. R. zaczęli się kłócić z A. S.. P. C., słysząc kłótnię znajomych
z sąsiadką, także wyszła na balkon i zaczęła krzyczeć w stronę A. S., że nie życzy sobie, aby sąsiadka wyzywała jej znajomych oraz żeby sąsiadka, jeśli ma zastrzeżenia do ich zachowania, przyszła na górę to wyjaśnić, po czym zarówno ona, jak i A. S. zniknęły z balkonów. P. Z. i D. R. postanowili się cofnąć na klatkę schodową. Na korytarzu na drugim piętrze spotkali się P. C. i K. C., którzy wyszli z mieszkania, D. R. i P. Z., którzy cofnęli się z antresoli oraz K. i A. S., którzy przyszli z pierwszego piętra. Między tymi osobami doszło do głośnej awantury i utarczek słownych.

Zaniepokojona odgłosami awantury O. K. wyszła ze swojego mieszkania i zeszła po schodach, aby sprawdzić co się dzieje. Zauważyła wówczas będących pod wpływem alkoholu sąsiadów z drugiego piętra w towarzystwie swoich równie nietrzeźwych znajomych kłócących się z sąsiadami pierwszego piętra. Wystraszona tym widokiem cofnęła się po swojego męża, Ł. K.. Ł. i O. K. razem zeszli na drugie piętro.

Kiedy Ł. K. zbliżył się do awanturującej się grupy został uderzony przez K. C. pięścią w twarz. Cios zamroczył Ł. K. na tyle, że w jego wyniku osunął się na podłogę. Natychmiast K. C. wraz z P. C. zaczęli okładać leżącego Ł. K. pięściami i kopali go, przy czym ten starał się zasłaniać rękoma. W tym samym momencie P. Z. zaatakował K. S. wymierzając w stronę jego twarzy cios pięścią. K. S. został trafiony w twarz, jednak broniąc się udało mu się przy pomocy rąk wyhamować impet zadawanego mu ciosu. Wtedy doszło między nim, a P. Z. i D. R. do szarpaniny.

Dostrzegając rękoczyny między sąsiadami O. K. powróciła do swojego mieszkania po telefon i wezwała Policję, zaś A. S. cofnęła się na chwilę do swojego lokalu, po czym wróciła z gazem pieprzowym w ręku, którym spryskała K. C. i P. C., chroniąc przed nimi Ł. K., a następnie rozpyliła resztę gazu w stronę pozostałych napastników. P. Z., D. R., K. C. oraz P. C. uciekli do lokalu nr (...), zaś K. i A. S. pomogli wstać zamroczonemu Ł. K. i zaprowadzili go do jego mieszkania na trzecie piętro, gdzie oczekiwali na przyjazd policyjnego patrolu.

Po zakończonej interwencji funkcjonariuszy Policji zainicjowanej przez O. K., K. S. i Ł. K. udali się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego na obdukcję obrażeń. K. S. w wyniku zdarzenia doznał otarcia na lewej stronie twarzy z obrzękiem i bolesnością miejscową, zaś Ł. K. doznał rozcięcia górnej wargi i krwawienia nosa.

W trakcie gdy K. S. i Ł. K. znajdowali się
na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, ich żony przebywały w mieszkaniu państwa K.. Gdy znajdujące się wówczas na balkonie lokalu nr (...) D. R. i P. C. dostrzegły je na balkonie na trzecim piętrze, skierowały wobec nich słowa wulgarne oraz ostrzeżenia przed ewentualnym spotkaniem się „na mieście”. A. S.
i O. K. schowały się z balkonu do mieszkania i już więcej nie wychodziły. Następnie usłyszały głosy dochodzące z klatki schodowej, w tym męskie, nakazujące im wyjść na korytarz, padały również wyzwiska oraz groźby podpalenia mieszkań. Kobiety ponownie zadzwoniły na Policję. Gdy ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego wrócili ich mężowie, opowiedziały im treść wypowiedzianych gróźb. Z uwagi na uprzednią awanturę
i pobicie groźby te wzbudziły u K. i A. S. oraz Ł. i O. K. strach i obawę, że mogą zostać zrealizowane.

P. Z. ma 28 lat, mieszka i jest zatrudniony w Niemczech, nie posiada nikogo na utrzymaniu. Nie był uprzednio karany.

D. R. ma 24 lata, również mieszka i jest zatrudniona w Niemczech, nie ma nikogo na utrzymaniu. Nie była uprzednio karana.

K. C. ma 33 lata, posiada na utrzymaniu żonę i córkę, osiąga dochód
w granicach 2.500 złotych. Nie był uprzednio karany.

P. C. ma 29 lat i ma na utrzymaniu małe dziecko. Przed zajściem w ciążę pracowała i osiągała dochód w granicach 1.200 złotych. Była uprzednio karana za czyn przestępny z art. 178a § 1 kk.

Powyższy stan faktyczny ustalono na podstawie kopii karty informacyjnej Szpitalnego Oddziału Ratunkowego dotyczącej K. S. (k. 4), notatki urzędowej (k. 10), kopii karty informacyjnej Szpitalnego Oddziału Ratunkowego dotyczącej Ł. K. (k. 24), karty karnej P. C. (k. 110-111), karty karnej K. C. (k. 112), karty karnej D. R. (k. 113), karty karnej P. Z. (k. 114), opinii lekarskiej dotyczącej Ł. K. (k. 132), opinii lekarskiej dotyczącej K. S. (k. 133), protokołu oględzin płyty DVD z zapisem rozmów funkcjonariusza Policji z A. S. i O. K. (k. 310-311v), zeznań świadka J. G. (k. 127-127v, k. 271), zeznań świadka K. W. (k. 126-126v, k. 271-272), zeznań świadka S. G.
(k. 125-125v, k. 272), zeznań świadka J. D. (k. 129-130v, k. 291), zeznań świadka T. P. (k. 291), zeznań świadka M. P. (k. 291-292), zeznań świadka G. S. (k. 305), zeznań świadka Ł. K. (k. 20-21, k. 93-94
k. 95-96, k. 97-98, k. 99-100, k. 269-270), zeznań świadka A. S. (k. 5-6,
k. 103-104, k. 107-108, k. 273-275), zeznań oskarżycielki posiłkowej O. K.
(k. 28-29, k. 85-86, k. 87-88, k. 265-267), zeznań oskarżyciela posiłkowego K. S. (k. 1-2v, k. 50-51, k. 77-78, k. 79-80, k. 81-82, k. 83-85, k. 267-269), częściowo zeznań M. T. (k. 27-27v, k. 275-276), częściowo wyjaśnień oskarżonego P. Z. (k. 42-43v, k. 245-246), częściowo wyjaśnień oskarżonej D. R. (k. 48-49, k. 246-248), częściowo wyjaśnień oskarżonej P. C.
(k. 56-57v, k. 248-249) oraz częściowo wyjaśnień oskarżonego K. C.
(k. 53-54v, k. 249).

Oskarżeni zarówno w toku postępowania przygotowawczego, jak i w trakcie postępowania sądowego nie przyznali się do zarzucanych im czynów.

W trakcie postępowania przygotowawczego (k. 42-43v) oskarżony P. Z. wyjaśnił, że w dniu zdarzenia wraz ze swoją partnerką D. R. spotkali się ze znajomymi P. C. i M. T. u nich w mieszkaniu. W spotkaniu uczestniczył również brat P. C., K. C.. Wszyscy oskarżeni pili alkohol, zachowywali się cicho, tylko ze sobą rozmawiali. Około godziny 03.00 wraz
z partnerką opuścili mieszkanie, aby udać się do domu. Gdy wyszli z klatki schodowej zostali zaczepieni przez sąsiedzkie małżeństwo z pierwszego piętra, którzy wyszli na swój balkon
i wyzywając ich słowami wulgarnymi zwracali im uwagę, że zachowywali się za głośno. Usłyszała to P. C., która wyszła na balkon i powiedziała, że jeśli sąsiedzi chcą coś powiedzieć, to niech wejdą na górę i powiedzą to jej w twarz. Oskarżony wyjaśnił, że wraz
z partnerką cofnęli się do klatki schodowej, gdzie zdążyli pojawić się już sąsiedzi
i awanturować. Oskarżony chciał porozmawiać z sąsiadem P. C., jednakże on go odpychał. Gdy oskarżony się na chwilę odwrócił, niespodziewanie dostał paskiem w głowę, po czym doszło do szarpaniny. Po pewnym czasie jakaś kobieta rozpyliła gaz pieprzowy. Wtedy oskarżony wraz ze znajomymi zaczęli uciekać do lokalu nr (...), gdzie podczas ucieczki sąsiad bił paskiem D. R. po plecach. Oskarżony dodał, że wraz z sąsiadami podczas zdarzenia był jeszcze jakiś mężczyzna. Wyjaśnił, że mieszkanie znajomych opuścili dopiero około godziny 05.30 w obecności funkcjonariuszy Policji w trakcie ich ponownej interwencji, gdyż wcześniej bali się kolejnego ataku ze strony sąsiadów. Zaprzeczył aby komukolwiek groził. Dodał również, że wcześniej bywał kilka razy w mieszkaniu u P. C., jednak nigdy nie przyjeżdżała do nich Policja.

W trakcie postępowania sądowego (k. 245-246) oskarżony P. Z. wyjaśnił, że w dniu zdarzenia nikt nie zwracał im uwagi, że zachowują się za głośno, aż do czasu ich wyjścia przed blok mieszkalny. Wówczas on i D. R. zostali zwyzywani słowami wulgarnymi przez stojących na balkonie państwa S.. Kiedy P. C. powiedziała, że jeśli sąsiedzi mają pretensje to powinni przyjść na górę i je wyjaśnić, a państwo S. zniknęli z balkonu, oskarżony wraz z D. R. cofnęli się na klatkę schodową celem uspokojenia sytuacji. W międzyczasie zapytał znajdującego się przed blokiem mieszkalnym dozorcę odśnieżającego antresolę czy rzeczywiście było słychać ich spotkanie, ten zaś mu odpowiedział, że nic nie słyszał. Oskarżony nie pamiętał czy drzwi do klatki schodowej były otwarte czy też dostali się tam w inny sposób. Na miejscu znajdowali się już sąsiedzi, jednakże oskarżony nie widział państwa K.
z trzeciego piętra. Zauważył natomiast, iż K. S. dzierżył w ręku gruby pasek wojskowy, zaś A. S. trzymała mały pojemnik. Fakt, iż jego zawartością był gaz pieprzowy spostrzegł dopiero po jego użyciu. Oskarżony, jak i jego partnerka byli wówczas ubrani w zimowe kurtki. Oskarżony stwierdził, że D. R. została uderzona paskiem przez K. S. kilkukrotnie w plecy, on natomiast został spryskany gazem przez A. S.. Dodał, że sam nikogo nie uderzył, być może jednak podczas zajścia i ucieczki do mieszkania P. C. odepchnął K. S.. Oskarżeni opuścili mieszkanie około jednej czy dwóch godzin po zdarzeniu
w obecności funkcjonariuszy Policji w trakcie ich kolejnej interwencji, gdyż wcześniej bali się ponownego ataku ze strony sąsiadów. Zaprzeczył aby komukolwiek groził. Dodał ponadto, że sami nie zdążyli złożyć zawiadomienia na Policji o ataku na nich przez sąsiadów, gdyż sąsiedzi ich uprzedzili.

Przesłuchiwana w postępowaniu przygotowawczym (k. 48-49) oskarżona D. R. wyjaśniła, że w dniu 7 stycznia 2015 r. wraz z partnerem P. Z. spotkała się ze znajomymi P. C., M. T. i K. C. na pizzę i piwo. Około godziny 22.00 wrócili do mieszkania P. C., gdzie przebywali do około godziny 04.00-05.00. W tle słychać było niezbyt głośną muzykę, oskarżeni zaś siedzieli, rozmawiali ze sobą i pili alkohol. Gdy spotkanie dobiegło końca, oskarżona i P. Z. wyszli z mieszkania. Na zewnątrz spotkali mężczyznę odśnieżającego chodnik, z którym porozmawiali chwilę, po czym ruszyli w dalszą drogę do domu. Wtedy nagle zaczęli im ubliżać i wulgarnie zwracać uwagę za zakłócanie ciszy nocnej sąsiedzi z pierwszego piętra. Usłyszała to P. C., która powiedziała, że jak jej sąsiedzi chcą coś wyjaśnić, to niech wejdą na górę. W międzyczasie oskarżona zapytała odśnieżającego mężczyznę czy zachowywali się zbyt głośno, ten zaś odparł, że nic nie słyszał. Oskarżeni cofnęli się do klatki schodowej, gdzie sąsiedzi awanturowali się z P. C.. Sąsiad trzymał w ręku wojskowy pasek, zaś sąsiadka pojemnik z gazem. Kiedy zbliżyli się, mężczyzna z pierwszego piętra zaczął bez powodu popychać oburącz P. Z.. Przed mieszkanie wyszedł też K. C.. Doszło do utarczek słownych, których oskarżona nie zapamiętała. W pewnym momencie sąsiadka zaczęła opryskiwać wszystkich gazem, zaś sąsiad zaczął uderzać wszystkich paskiem. Oskarżona otrzymała około cztery uderzenia w głowę i w plecy. W tych okolicznościach oskarżeni uciekli do mieszkania. Oskarżona D. R. zaprzeczyła jakoby kogoś uderzyła, kopnęła czy odepchnęła, osłaniała się jedynie przed ciosami paska i przed gazem. Zanegowała również kierowanie gróźb wobec sąsiadów. Dodała, że w trakcie całego zajścia pojawili się również inni sąsiedzi P. C., jednak nie wie co robili.

W toku postępowania sądowego (k. 246-248) oskarżona D. R. wyjaśniła, że w dniu zdarzenia w trakcie spotkania nikt nie przychodził do nich z pretensją o zakłócanie ciszy nocnej, również P. C. i M. T. nie wspominali o żadnym konflikcie z sąsiadami. Gdy opuścili mieszkanie, zostali zwyzywani przez sąsiadów
z pierwszego piętra, stojących na balkonie. Wówczas cofnęli się na klatkę schodową. Tam wzburzeni sąsiedzi podnosili głos na P. C.. Gdy się do nich zbliżyli, K. S. odepchnął P. Z., zaś A. S. zaczęła rozpylać gaz pieprzowy. Wtedy sąsiad z pierwszego piętra uderzył też kilkukrotnie oskarżoną paskiem
w plecy i głowę. W tej sytuacji wszyscy uciekli do lokalu nr (...). Oskarżona dodała, że nie miała żadnych śladów po ciosach paskiem, gdyż miała na sobie kurtkę zimową. W trakcie zdarzenia nie widziała sąsiadów z trzeciego piętra, mogli oni przyjść dopiero pod sam koniec zajścia, gdyż wtedy dopiero słyszała inne głosy. Ponadto stwierdziła, że oskarżeni nie składali zawiadomienia na sąsiadów, gdyż ci ich uprzedzili, a funkcjonariusz Policji pouczył ich, że
w tych okolicznościach zawiadomienia już złożyć nie mogą. Oskarżona nie dostrzegła żadnych obrażeń u sąsiadów, gdy ci przyszli do nich wraz z Policją.

W trakcie postępowania przygotowawczego (k. 53-54v) oskarżony K. C. wyjaśnił, że był w mieszkaniu u siostry P. C. i jej partnera, M. T.. W spotkaniu uczestniczyła także jakaś znajoma siostry oskarżonego. Oskarżony wraz z siostrą i jej znajomą pili alkohol. W tym czasie w mieszkaniu panowały spokój i cisza, nawet telewizor nie był włączony. W pewnym momencie siostra oskarżonego wyszła na balkon zapalić papierosa i wtedy ktoś z sąsiadów zaczął jej zwracać uwagę, że zachowują się za głośno. Oskarżony stwierdził, że był pod wpływem alkoholu i nie zapamiętał wszystkich szczegółów. Dodał, że wyszedł na klatkę schodową za swoją siostrą
i po chwili zostali opryskani gazem pieprzowym, lecz nie wiedział przez kogo. Oskarżony wówczas wbiegł do mieszkania, aby przemyć twarz. Następnie przyjechali funkcjonariusze Policji, którzy rozmawiali z siostrą oskarżonego. Później oskarżony położył się na łóżku, a po pewnym czasie funkcjonariusze przybyli ponownie i dokonali ich zatrzymania.

Na rozprawie (k. 249) oskarżony K. C. stwierdził, że w dniu zdarzenia wypił dużo alkoholu i nie wszystko pamięta. Wyjaśnił, że w trakcie pierwszego przesłuchania nie mówił nic o P. Z., gdyż nie kojarzył jego obecności z tego powodu, że
w trakcie spotkania rozmawiał przede wszystkim z jego partnerką. Dodał, że nikogo nie pobił, ani nie dotykał. Nie został przez nikogo popchnięty, ani na nikogo nie wpadł. Zanegował również kierowanie gróźb do sąsiadów P. C.. Gdy wychylił się z mieszkania na klatkę schodową zauważył siostrę i czterech sąsiadów, którzy się z nią kłócili. Po chwili doszły jeszcze dwie osoby, a jedną z nich była D. R.. Nie słyszał kto co mówił, gdyż więcej przebywał w mieszkaniu niż na zewnątrz.

W toku postępowania przygotowawczego (k. 56-57v) oskarżona P. C. wyjaśniła, że w dniu zdarzenia spotkała się ze swoim partnerem M. T., bratem K. C., znajomą D. R. oraz jej partnerem P. Z. w pizzerii Hit, gdzie wszyscy oprócz M. T. spożywali alkohol. Około godziny 22.00 oskarżeni zmienili miejsce i udali się do wynajmowanego przez oskarżoną i jej partnera mieszkania nr (...) przy ul. (...). Tam oskarżeni dalej pili alkohol. Oskarżona przyznała, iż telewizor był wyłączony, uczestnicy spotkania nie słuchali również muzyki, oskarżona jedynie puściła na laptopie po cichu jedną czy dwie piosenki, po czym wyłączyła laptopa, a oskarżeni zaczęli jedynie rozmawiać i śmiać się. Zaprzeczyła jakoby mieli krzyczeć. Wyjaśniła, że gdy D. R. wraz partnerem opuścili mieszkanie, usłyszała jakieś krzyki przed blokiem mieszkalnym. Myśląc, że to jej znajoma kłóci się ze swoim partnerem, wyjrzała na balkon i wtedy uświadomiła sobie, że to jej sąsiadka
z pierwszego piętra ubliża D. R.. Jej znajoma cofnęła się wraz z partnerem na klatkę schodową, zaś oskarżona wyszła z mieszkania. W tym samym czasie pojawili się też sąsiedzi z pierwszego piętra. Sąsiad trzymał rękę za plecami i się śmiał. Doszło do utarczek słownych. Na korytarz wyszli również M. T. i K. C.. Nagle sąsiad zaczął machać przed oskarżoną pasem do spodni. Gdy K. C. spytał go co zamierza z nim zrobić, zaczęła się szarpanina. Wtedy też sąsiadka rozpyliła gaz pieprzowy. Wszyscy oskarżeni i M. T. uciekli do mieszkania. W środku D. R. przyznała, że została uderzona w głowę. Oskarżona P. C. zadzwoniła na Policję. Dodała, że w trakcie kłótni z sąsiadami z pierwszego piętra na klatce schodowej, na schodach pojawili się również sąsiedzi z trzeciego piętra, którzy także zwracali uwagę, że nie mogą spać przez oskarżonych. Oskarżona negowała jakoby kogoś pobiła czy komuś groziła. Oskarżona nie była w stanie stwierdzić czy K. C., M. T. czy P. Z. bili się z sąsiadem, gdyż nie widziała tego. Oświadczyła jedynie, iż wszyscy się nawzajem szarpali.

Przesłuchiwana w postępowaniu sądowym (k. 248-249) oskarżona P. C. wyjaśniła, że nie nigdy wcześniej nie pojawiali się u niej funkcjonariusze Policji, nie miała konfliktu z sąsiadami, nigdy nie zgłaszali do nich uwag. W dniu zdarzenia oskarżona po zakończonym ze znajomymi spotkaniu wyszła na balkon. Tam usłyszała jak jej sąsiadka ubliża D. R.. Oskarżona zareagowała na jej wulgarne słowa i powiedziała, że jeśli ma jakieś pretensje, to niech przyjdzie do niej, po czym wyszła z mieszkania na korytarz. Na klatce schodowej pojawili się także sąsiedzi z pierwszego piętra, którzy zaczęli się awanturować. Wtedy na korytarz wyjrzeli również sąsiedzi z trzeciego piętra. A. S. wyzywała oskarżoną, a gdy oskarżona również zaczęła jej ubliżać, zwrócił jej uwagę K. S., po czym uderzył ją paskiem w nos. Wtedy brat oskarżonej, K. C. wychylający się z mieszkania, zapytał sąsiada co robi z tym paskiem. Wówczas A. S. rozpyliła gaz pieprzowy. W tym czasie sprzed bloku cofnęli się na klatkę schodową P. Z. i D. R.. Oskarżeni zaczęli uciekać do mieszkania. Oskarżona P. C. zasłaniała twarz rękoma, przez co otrzymała w nie uderzenia paskiem, kiedy się odwróciła w kierunku lokalu nr (...), pasek trafił ją także w plecy i głowę. Nie widziała, aby ktoś z obecnych szarpał sąsiadów. Gdy wrócili do mieszkania, oskarżona wezwała Policję. Gdy chciała zgłosić pobicie, funkcjonariusz Policji nakazał jej przyjść rano na posterunek złożyć oficjalne zawiadomienie. Po odjeździe patrolu policyjnego, oskarżeni pozostali w mieszkaniu. Oskarżona wyjaśniła, że zamknęła okna, aby nie było słychać ich rozmów. Po pewnym czasie patrol Policji pojawił się ponownie. Wraz z nimi lokal nr (...) opuścili P. Z. i D. R.. Oskarżona zaprzeczała jakoby kierowano groźby pod adresem sąsiadów. R. funkcjonariusze policji przyjechali kolejny raz i zatrzymali ją, jej brata i jej partnera.

Sąd zważył, co następuje:

Sąd jedynie częściowo dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonych P. Z., D. R., K. C. i P. C. w części w jakiej wyjaśnienia ich korespondują z ustalonym przez Sąd stanem faktycznym. Za wiarygodne zatem uznano wyjaśnienia w jakich oskarżeni potwierdzali, że w nocy z 7 na 8 stycznia 2015 r. uczestniczyli w spotkaniu towarzyskim, podczas którego spożywali alkohol, a po którym około godziny 03.30 doszło do kontaktu słownego między P. Z. i D. R.
a sąsiadami z pierwszego piętra, przeniesionego następnie za sprawą P. C. na korytarz drugiego piętra bloku mieszkalnego i przeobrażonego w awanturę między uczestnikami zdarzenia. Oskarżeni nie kwestionowali okoliczności w podanym zakresie. Ponadto w tej kwestii ich wyjaśnienia nie stoją w sprzeczności z zebranym w sprawie materiałem dowodowym, w tym objętymi walorem wiarygodności zeznaniami pokrzywdzonych K. i A. S. oraz Ł. i O. K..
W pozostałej części zaś Sąd nie dał oskarżonym wiary uznając, że jest to przyjęta przez nich linia obrony, budząca wątpliwości, kolidująca z logiką i doświadczeniem życiowym oraz przede wszystkim nie znajdująca przekonującego oparcia w materiale dowodowym.

Oskarżeni w toku postępowania karnego próbowali wykazać, że w dniu zdarzenia zachowywali się cicho i nikomu nie przeszkadzali, a ponadto że nigdy nie mieli żadnego konfliktu z sąsiadami oraz nie zgłaszano na nich skarg do administracji budynku czy zawiadomień na Policję. W ten sposób w ocenie Sądu starali się dowieść, iż sąsiedzi
z pierwszego piętra nie mieli żadnego uzasadnionego powodu, aby zwrócić im wulgarnie uwagę i bez swojego zawinienia zostali przez nich zaatakowani, pobici paskiem i spryskani gazem pieprzowym, stawiając się w ten sposób w roli ofiar. Należy jednak zauważyć, iż wbrew temu co powiedzieli oskarżeni, w dniu zdarzenia doszło wprawdzie do zakłócenia spoczynku nocnego pokrzywdzonym przez oskarżonych. Przede wszystkim wskazują na to zeznania samych pokrzywdzonych, którzy stwierdzili, że obudziły ich krzyki, muzyka oraz kłótnie dochodzące z lokalu nr (...). Trzeba mieć na uwadze, że gdyby nie to, że oskarżeni głośno się zachowując, nie zakłócili spoczynku nocnego sąsiadom, to z jakiej innej przyczyny O. K. miałaby dzwonić po raz pierwszy na Policję ze zgłoszeniem naruszania ciszy nocnej czy z jakiego innego powodu A. S. miałaby zwracać uwagę, wychodzącym z klatki oskarżonym D. R. oraz P. Z.. Na uwagę w tym zakresie zasługuje również fakt, iż jak stwierdził świadek J. G., blok mieszkalny przy ul. (...) nie posiada izolacji dźwiękowej, stąd zdaniem Sądu bardzo prawdopodobnym jest, aby sąsiedzi z innych pięter wyraźnie słyszeli wszelkie odgłosy urządzanych imprez. Świadek S. G. potwierdził zaistnienie kłótni między P. Z. i D. R. a A. S. w przedmiocie nocnej imprezy, podczas której to kłótni padały wulgaryzmy. Co także istotne wulgarną awanturę sąsiedzką, lecz już na klatce schodowej, zarejestrowali w swoich mieszkaniach również świadkowie K. W. i J. D., przy czym świadek J. D. dodała ponadto, iż oskarżeni jej zdaniem prowadzą głośny styl życia, a w czasie zdarzenia w nocy słyszała dochodzące z ich mieszkania odgłosy imprezy, a następnie około godziny 03.00 kłótnię kilku osób, zarówno tę sprzed bloku, jak i tę na korytarzu, później zaś dźwięki szamotaniny i padające słowa obelżywe oraz groźby. Wreszcie świadek M. P. będący administratorem budynku przyznał, iż odnotowywał skargi na temat głośnego zachowania się i zakłócania spokoju przez lokatorów mieszkania nr (...), a w dniu zdarzenia otrzymał telefon od kobiety żądającej pilnej reakcji na zachowanie tychże lokatorów. Sam ponadto słyszał od różnych osób, że w wyniku hałaśliwej imprezy doszło do bijatyki. Nie jest więc tak jak wskazali oskarżeni, iż podczas spotkania towarzyskiego zachowywali ciszę
i spokój, a w trakcie kłótni z pokrzywdzonymi zachowywali się biernie. Sami oskarżeni wręcz nie potrafili zgodnie wyjaśnić czy w mieszkaniu słuchali muzyki, a jeśli tak, to czy cały czas, składając w tym zakresie odmienne wyjaśnienia. Tak więc zdaniem Sądu to właśnie ich krzykliwe zachowanie doprowadziło wzburzonych tym faktem sąsiadów do zainicjowania sprzeczki, która następnie swe rozwinięcie znalazła na klatce schodowej. W ocenie Sądu oskarżeni swymi wyjaśnieniami w tym zakresie zmierzali jedynie do uwiarygodnienia swojej wersji szarpaniny na korytarzu, która wydarzyła się później i w ten sposób do umniejszenia swej odpowiedzialności karnej za zarzucane im czyny.

Sąd oczywiście nie neguje tego, iż wysoce prawdopodobnym jest, że czasie awantury na klatce schodowej obie strony, zarówno pokrzywdzeni, jak i oskarżeni, wzajemnie sobie ubliżali, krzyczeli na siebie, stosowali wulgaryzmy, a być może nawet popychali się
i wzajemnie się sobie odgrażali. Pokrzywdzona O. K. zeznała bowiem, iż schodząc na drugie piętro zastała „ostrą awanturę słowną”, a państwo S. odwzajemniali krzyki. Pokrzywdzony K. S. dodał, że odpychał od siebie P. Z. celem powstrzymania ataku na swoją osobę. Również A. S. zeznała, że nie może z całkowitą pewnością stwierdzić czy ktoś z ich strony
w powstałym stresie nie zaczął używać słów wulgarnych.

W niniejszej sprawie znaczenie ma jednakże fakt, która ze stron podczas tej sprzeczki słownej swoją aktywnością doprowadziła do pobicia drugiej strony. Oskarżeni w zasadzie zgodnie przedstawiali swoją wersję wydarzeń. Jedynie K. C. zasłaniał się niepamięcią alkoholową i nie potrafił przedstawić żadnych szczegółów. Ich wersja wydarzeń jednakże na tle materiału dowodowego kłóci się z zasadami logiki. Oskarżeni wyjaśnili bowiem, że w apogeum awantury zostali nagle zaatakowani przez państwa S.
K. S. miał uderzać oskarżonych paskiem, zaś A. S. miała potraktować ich gazem pieprzowym. Oskarżeni zaprzeczali jakoby mieli sami kogokolwiek uderzyć, jedynie bronili się przed ciosami osłaniając się rękoma. Pomijając już drobne nieścisłości między wyjaśnieniami oskarżonych z obu etapów postępowania karnego, gdzie przykładowo oskarżeni różnie, często sprzecznie podawali kto i jakich uszkodzeń ciała doznał w trakcie zadawania ciosów paskiem przez K. S., przechodząc do oceny tej części wyjaśnień należy przede wszystkim zauważyć, iż oskarżeni w żaden sposób nie potrafili wyjaśnić faktu doznania obrażeń przez K. S. i Ł. K. w trakcie awantury. Oskarżeni bowiem konsekwentnie twierdzili, że nie pobili pokrzywdzonych i nadto nie widzieli u nich żadnych obrażeń, gdy ci zeszli do nich
z funkcjonariuszami Policji, podczas gdy pokrzywdzeni K. S. i Ł. K. tej samej nocy, zaraz po interwencji Policji, udali się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, gdzie u obu stwierdzono liczne, powierzchowne urazy twarzy prowadzące
u K. S. do otarcia lewej strony twarzy z obrzękiem i bolesnością miejscową, zaś u Ł. K. do rozcięcia górnej wargi i krwawienia nosa, co wynika z kart informacyjnych (...) oraz opinii lekarskich. Jeżeli więc oskarżeni rzeczywiście nie uderzyliby pokrzywdzonych, zachowywaliby bierną postawę i jedynie osłaniali się przed ciosami K. S., to pokrzywdzeni nie otrzymaliby tego samego dnia obdukcji lekarskich powyższej treści. Znamiennym jest również fakt, że oskarżeni awanturę na korytarzu opisują jako atak państwa S., zaś udział państwa K.
w sprzeczce ograniczają do roli obserwatorów lub w ogóle pomijają ich obecność podczas zdarzenia. Gdyby zaś faktycznie państwo K. nie wtrącaliby się w sąsiedzki spór, to z jakiej innej przyczyny O. K. miałaby dzwonić ponownie na Policję, tym razem zgłaszając pobicie męża przez sąsiadów, lub w jaki inny sposób Ł. K. miałby doznać opisywanych obrażeń w dniu zdarzenia? Ponadto oskarżeni wskazali, że sami zostali uderzeni w trakcie sprzeczki – P. Z. i D. R. zostali trafieni w głowę
i w plecy, a P. C. dodatkowo w ręce, którymi się zasłaniała. Jednocześnie jednak oskarżeni P. Z. i D. R. twierdzili, że mieli na sobie kurtki zimowe, przez co po uderzeniach paskiem nie zostały żadne ślady. O ile prawdopodobne zdaje się, iż kurtki zimowe mogły pochłonąć impet uderzeń w plecy, przez co nie zostawiały widocznych obrażeń, o tyle w ocenie Sądu fakt ich posiadania nie ma żadnego znaczenia dla niepowstania śladów po trafieniach w głowę. Nadto, co istotne, P. Z. i D. R. nie dokonali dla potwierdzenia swej wersji obdukcji lekarskich. Opisywane zaś przez P. C. urazy na rękach wszak mogły powstać zarówno w wyniku uderzeń paskiem, jak
i w wyniku zwykłej szamotaniny, w świetle zebranego materiału dowodowego jednak zdaniem Sądu w obu przypadkach na skutek obrony własnej K. S.. Wreszcie należy zauważyć, iż oskarżeni nie złożyli zawiadomienia na Policji o napaści na nich ze strony państwa S.. Część oskarżonych wyjaśniła, że nie mogli tego zrobić, gdyż pokrzywdzeni ich uprzedzili, a funkcjonariusz Policji pouczył ich, że w związku ze zgłoszeniem pokrzywdzonych, przyjęcie zgłoszenia od oskarżonych jest niemożliwe. Zdaniem Sądu w świetle doświadczenia zarówno zawodowego, jak i życiowego wersja ta jawi się jako mało prawdopodobna, a przez to w niniejszej sprawie nieprawdziwa. Gdyby oskarżeni mieli rzeczywiście zamiar złożyć przeciwko pokrzywdzonym zawiadomienie
o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, funkcjonariusze Policji nie mieliby żadnego powodu, aby odmówić jego przyjęcia, gdyż zarzucane przez oskarżonych pokrzywdzonym czyny są czynami zabronionymi ściganym z oskarżenia publicznego. Oskarżona P. C. zaś wyjaśniła odmiennie, że funkcjonariusz Policji nakazał jej przyjść złożyć zawiadomienie
w godzinach porannych, podczas gdy w aktach sprawy jednak brak jest informacji, aby takie zawiadomienie oskarżona złożyła. Z wszystkich przywołanych wyżej względów wyjaśnienia oskarżonych w zakresie zarzutu pobicia sąsiadów są w ocenie Sądu nielogiczne, pokrętne
i sprzeczne z pozostałymi dowodami w sprawie, a przez to niepolegające na prawdzie.

W świetle powyższych okoliczności i zebranego materiału dowodowego, biorąc pod uwagę fakt, iż oskarżeni pozostawali pod wpływem alkoholu, zostali spryskani gazem pieprzowym oraz na skutek zawiadomienia sąsiadów przeszli przez interwencję policyjną, nie ulega wątpliwości, iż mieli oni wystarczający powód, aby próbować kontynuować awanturę
z A. S. i O. K. z poziomu lokalu nr (...) i klatki schodowej, odgrażając im się przy tym pozbawieniem zdrowia lub życia oraz podpaleniem mieszkań, przy czym te pierwsze poprzez ostrzeżenia przed wyjściem „na miasto”. Gdyby bowiem po interwencji Policji uspokoili się i nie dążyli do dalszego, agresywnego kontaktu
z pokrzywdzonymi, tak jak wyjaśniali, w ocenie Sądu pokrzywdzone A. S.
i O. K., będące wówczas same bez mężów, nie miałyby żadnego pretekstu czy przesłanki, aby po raz trzeci dzwonić na Policję i skutecznie zgłosić kierowane wobec nich groźby, co zakończyło się zatrzymaniem oskarżonych. Poza tym obca dla oskarżonych, jak
i pokrzywdzonych świadek J. D. zeznała, że tej nocy słyszała „jakieś groźby”.

Zważywszy na powyższe, wyjaśnienia oskarżonych w części niekorespondującej
z ustalonym przez Sąd stanem faktycznym uznano za niewiarygodne i służące jedynie do uniknięcia lub pomniejszenia odpowiedzialności karnej w ramach wspólnie przyjętej przez nich linii obrony.

Zeznania oskarżycieli posiłkowych K. S. i O. K. oraz świadków Ł. K. i A. S. zasługują na wiarę w całości, gdyż są one logiczne, spójne, korespondujące zarówno wzajemnie ze sobą, jak i z pozostałym materiałem dowodowym oraz co do zasady są konsekwentne na obu etapach postępowania karnego. Niewielkie nieścisłości należy tłumaczyć upływem czasu i związanym z tym naturalnym procesem zapominania oraz zabarwieniem emocjonalnym związanym ze zdarzeniem, które jest w stanie zakłócić prawidłowe odtworzenie wydarzeń. Nie zmienia to jednak faktu, iż wskazani świadkowie zeznali szczerze i w sposób przekonywujący opisywali przebieg wydarzeń w nocy z 7 na 8 stycznia 2015 r. W ocenie Sądu brak jest podstaw, aby twierdzić, że wszyscy ci świadkowie bezpodstawnie obciążają swoimi zeznaniami oskarżonych. Wprawdzie świadkowie ci są aktualnie skonfliktowani z oskarżonymi i przez to pozostają bezpośrednio zainteresowani w rozstrzygnięciu sprawy, brak jest jednak podstaw, aby odmówić im z tego powodu wiarygodności. Zwłaszcza gdy ich zeznania znajdują potwierdzenie w zeznaniach świadków S. G., K. W., J. D. i M. P. oraz w kartach informacyjnych (...), opiniach lekarskich
i w protokole oględzin płyty DVD z zapisem rozmów funkcjonariusza Policji z A. S. i O. K.. Ponadto należy mieć na uwadze, iż wymienieni świadkowie rozpoznali oskarżonych podczas czynności okazania i potrafili logicznie odtworzyć ich zachowania w czasie, jak i w przestrzeni. Należy również wskazać, iż zeznania pokrzywdzonych co do odczuwania przez nich lęku przed zrealizowaniem gróźb oskarżonych Sąd ocenia jako szczere i uzasadnione okolicznościami ciągu zdarzeń w jakich uczestniczyli, a przez to są one również wiarygodne.

Sąd dał wiarę w całości także zeznaniom świadków J. G., K. W., S. G., J. D. oraz M. P.. Ich zeznania są logiczne, spójne, przekonywujące. Są to osoby obce dla oskarżonych i pokrzywdzonych, nieskonfliktowane z żadną ze stron postępowania, w żaden sposób nie zainteresowane treścią rozstrzygnięcia niniejszej sprawy. Sąd nie znalazł żadnych przyczyn ze względu, na które należałoby odmówić wiary zeznaniom tych świadków.

Sąd dokonał swoich ustaleń faktycznych jedynie na podstawie części zeznań M. T., przyznając jego zeznaniom tylko częściowo walor wiarygodności. Sąd dał wiarę zeznaniom świadka w zakresie bezspornym w niniejszej sprawie, korespondującym
z rekonstruowanym stanem faktycznym. Natomiast uznał je za niewiarygodne w kwestii zakłócania imprezą spoczynku nocnego, gdyż przeczą temu zeznania pozostałych świadków oraz w kwestii awantury między oskarżonymi a pokrzywdzonymi, gdyż nie był on naocznym świadkiem zdarzenia, samemu przyznając, że pozostał w mieszkaniu i słyszał jedynie krzyki,
a szczegóły kłótni opowiedzieli mu oskarżeni. Ponadto Sąd wziął pod uwagę, że świadek M. T. jest partnerem oskarżonej P. C. oraz brał udział w spotkaniu towarzyskim oskarżonych w związku z czym Sąd podszedł do jego zeznań ze znaczną ostrożnością i potraktował je wyłącznie jako próbę uwiarygodnienia oskarżonych.

Zeznania świadków T. P. i G. S. zdaniem Sądu polegają na prawdzie, gdyż zostały złożone w sposób obiektywny i spontaniczny. Jednak
z uwagi na to, że świadkowie ci znaleźli się na miejscu interwencji już po tym kiedy doszło do zakłócenia ciszy nocnej, bójki na klatce oraz stosowania gróźb, jak również z uwagi na to, że świadkowie ci po raz pierwszy zostali przesłuchani prawie dwa lata od zdarzenia i opisali jedynie ogólnie swoje czynności na miejscu, ich relacja niewiele wniosła do sprawy.

Sąd obdarzył wiarą także wszelkie dowody pozaosobowe, które zostały sporządzone lub przygotowane rzetelnie, przez uprawnione podmioty i nie były kwestionowane przez żadną ze stron w toku procesu.

Uwzględniając zebrany w sprawie materiał dowodowy stwierdzić należy, iż obdarzone przez Sąd wiarą dowody łączą się w logiczną całość i stanowią wystarczającą podstawę do uznania, iż okoliczności popełnienia przez oskarżonych przypisanych im czynów, wina, opisy czynów oraz kwalifikacje prawne nie budzą żadnych wątpliwości. Zdaniem Sądu swoim zachowaniem oskarżeni wyczerpali ustawowe, przedmiotowe jak i podmiotowe, znamiona przestępstw określonych w art. 158 § 1 kk oraz w art. 190 § 1 kk.

Zgodnie z art. 158 § 1 kk karze pozbawienia wolności do lat 3 podlega ten, kto bierze udział w bójce lub pobiciu, w którym naraża się człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo nastąpienie skutku określonego w art. 156 § 1 kk lub
w art. 157 § 1 kk.

Przestępstwo z art. 158 § 1 kk jest przestępstwem materialnym. Skutkiem jaki musi nastąpić dla jego zaistnienia jest wytworzenie stanu narażenia człowieka na opisane
w przepisie niebezpieczeństwo. Znamię skutku przestępstwa z art. 158 § 1 kk realizuje zatem wytworzenie przez biorących udział w zdarzeniu jakim jest bójka lub pobicie stanu narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub naruszenia czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia, o którym stanowi
art. 157 § 1 kk. Przestępstwo to jest więc przestępstwem konkretnego narażenia na niebezpieczeństwo. Nieuprawnione jest postrzeganie skutkowości tego czynu wyłącznie przez pryzmat kwalifikujących następstw w postaci śmierci lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu
z § 2 i 3 tego przepisu. Tym samym dla zaistnienia skutku narażenia na niebezpieczeństwo, znamionującego powyższy czyn zabroniony, nie ma znaczenia stwierdzenie u ofiary obrażeń ciała wymienionych w tym przepisie lub brak ich stwierdzenia. Stan narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub nastąpienia skutku z art. 156 § 1 kk lub
art. 157 § 1 kk występuje przede wszystkim jako rezultat określonego sposobu działania sprawców, siły, kierunku i umiejscowienia uderzeń, czy też użycia niebezpiecznych przedmiotów do zadawania ciosów. Stan bezpośredniego zagrożenia dla dóbr chronionych normą sankcjonowaną z art. 158 § 1 kk stanowi następstwo "zbiorowego działania". Oznacza to, że odpowiedzialność karną na tej podstawie poniesie uczestnik zdarzenia także wówczas, gdy jego osobisty w nim udział nie wykazywał cechy działania niebezpiecznego. Czyn ten można popełnić jedynie poprzez działanie oraz umyślnie w zamiarze bezpośrednim lub ewentualnym. W rozumieniu tej normy pobiciem jest czynna napaść minimum dwóch sprawców na co najmniej jedną lub więcej osób, przy czym wystąpić musi wyraźna przewaga jednej ze stron biorących udział w zajściu. Znamiona pobicia zostaną wypełnione nawet wówczas, kiedy uczestniczy w nim większa liczba pokrzywdzonych, a działanie poszczególnych sprawców będzie ukierunkowane tylko w stosunku do jednej z tych osób. Nie ma więc wymogu, aby pobici zostali wszyscy pokrzywdzeni, przy jednoczesnym zachowaniu wspólności zamiaru i tożsamości zdarzenia. Decydujące znaczenie dla bytu przestępstwa pobicia z art. 158 § 1 kk ma w tym przypadku świadome połączenie działania jednego ze sprawców z działaniem drugiego lub większej grupy osób przeciwko innemu człowiekowi lub grupie osób. Do porozumienia między sprawcami może dojść w każdej formie, nawet
w sposób dorozumiany. Współdziałający nie muszą się bezpośrednio kontaktować ani nawet się znać.

Dokonując subsumpcji powyższej wykładni prawnej do zrekonstruowanego stanu faktycznego należy wskazać, iż czterech oskarżonych – P. Z., D. R., K. C. i P. C. – zaatakowało dwóch pokrzywdzonych, K. S. i Ł. K., to jest grupę mniej liczebną od samych oskarżonych. Zatem zauważyć w tej sytuacji można wyraźną przewagę sytuacyjną oskarżonych. Do porozumienia między oskarżonymi doszło w formie dorozumianej, bowiem uderzenie przez K. C. Ł. K. najpierw dało impuls dla P. Z. do zaatakowania K. S., co ułamek sekundy później było motorem sprawczym dla czynnego włączenia się D. R. i P. C. w działanie współoskarżonych. Nie budzi zatem wątpliwości istnienie między poszczególnymi zachowaniami oskarżonych bezpośredniego związku prowadzącego do tego samego skutku, jakim jest wytworzenie stanu zagrożenia na niebezpieczeństwo określone w art. 158 § 1 kk. Sąd dostrzega fakt, że pokrzywdzeni K. S. i Ł. K. doznali jedynie lekkiego uszczerbku na zdrowiu w rozumieniu art. 157 § 2 kk, jednakże jak było wskazywane powyżej nie ma to znaczenia dla zaistnienia czynu z art. 158 § 1 kk. Biorąc bowiem pod uwagę potencjalną siłę i ilość ciosów oskarżonych, fakt osunięcia się przez Ł. K. na podłogę w wyniku trafienia, rodzaj uderzeń jak przykładowo kopanie pokrzywdzonego Ł. K., okoliczności samej szarpaniny, a przede wszystkim kierunek ciosów oskarżonych P. Z. i K. C., które były kierowane w twarze pokrzywdzonych nie ulega wątpliwości, iż w tej sytuacji pokrzywdzeni byli bezpośrednio narażeni na doznanie co najmniej średniego uszczerbku na zdrowiu w rozumieniu art. 157 § 1 kk. Biorąc powyższe pod uwagę Sąd nie miał żadnych obiekcji, co do tego, iż oskarżeni wspólnie i w porozumieniu dokonali pobicia pokrzywdzonych K. S. i Ł. K. w myśl przepisu
art. 158 § 1 kk.

W myśl przepisu art. 190 § 1 kk – karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch – podlega ten, kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza
w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona.

Przestępstwo z art. 190 § 1 kk polega więc na kierowaniu do innych osób gróźb popełnienia przestępstwa na ich szkodę lub szkodę osoby im najbliższej w taki sposób lub
w takich okolicznościach, że groźba ta wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę jej spełnienia, czyli zagrożony traktuje ją poważnie i uważa jej spełnienie za realne. Treścią groźby karalnej jest zatem zapowiedź popełnienia w zasadzie każdego, innego przestępstwa
w wyniku którego szkodę ponieść ma zagrożony lub osoba mu najbliższa. Przestępstwo to można popełnić jedynie umyślnie, przede wszystkim z zamiarem bezpośrednim, choć nie można wykluczyć również możliwości wystąpienia zamiaru ewentualnego.

Czyn zabroniony z art. 190 § 1 kk jest jednocześnie przestępstwem skutkowym,
a więc dla jego pełnego zaistnienia wymagany jest skutek w takiej postaci, że osoba zagrożona poczuje realną obawę przed spełnieniem groźby. Dla bytu tego przestępstwa nie ma znaczenia czy groźba rzeczywiście zostanie spełniona, wystarczy bowiem samo subiektywne odczucie pokrzywdzonego, że może zostać zrealizowana. Zatem dla wypełnienia wszystkich znamion czynu z art. 190 § 1 kk musi wystąpić związek między kierowaną do pokrzywdzonego groźbą a powstaniem u niego uczucia zagrożenia. Niemniej jednak choć subiektywny odbiór groźby karalnej ma dla zaistnienia tego przestępstwa znaczenie zasadnicze, to jednak niewystarczające. Obawa spełnienia groźby musi być ponadto uzasadniona, a więc do jej oceny niezbędny jest czynnik obiektywny. Obawę można uznać za uzasadnioną, jeśli przeciętny człowiek o podobnych do ofiary cechach osobowości, psychiki, intelektu i umysłowości, w analogicznych warunkach oraz okolicznościach pobocznych, według wszelkiego prawdopodobieństwa uznałby tę groźbę za realną i wzbudzającą obawę. Ponadto dla bytu czynu z art. 190 § 1 kk nie jest konieczny bezpośredni odbiór groźby przez pokrzywdzonego. Groźba bowiem może zostać wypowiedziana w taki sposób i w takich okolicznościach, aby dotarła do pokrzywdzonego, przykładowo za pośrednictwem innych osób, i wywołała w nim wówczas poczucie zagrożenia.

Przechodząc na grunt niniejszej sprawy należy wskazać, iż oskarżeni po awanturze na korytarzu i interwencji Policji w dalszym ciągu kierowali wobec pokrzywdzonych słowa wulgarne, ostrzegali ich aby nie wychodzili na miasto i grozili podpaleniem mieszkań. Słowa tej treści i wagi, biorąc pod uwagę okoliczności wcześniejszej awantury i pobicia pokrzywdzonych, bez wątpienia należało odbierać jako groźby popełnienia na szkodę pokrzywdzonych przestępstw pobicia lub przestępstwa spowodowania uszczerbku na zdrowiu lub przestępstwa zniszczenia mienia. W ocenie Sądu wypowiedziane przez oskarżonych słowa wywarły w psychice pokrzywdzonych skutek w postaci obawy przed realizacją wygłoszonych gróźb, a obawa ta w świetle okoliczności ciągu zdarzeń z nocy z 7 na
8 stycznia 2015 r. była obiektywnie uzasadniona. Przede wszystkim należy zaznaczyć, iż pokrzywdzeni taką obawę konsekwentnie wyrażali. To właśnie w świetle tej obawy pokrzywdzone po raz trzeci zadzwoniły na Policję i zgłosiły fakt grożenia wskutek czego doszło do zatrzymania oskarżonych. Zdaniem Sądu sygnalizowana przez pokrzywdzone obawa była racjonalna, jako że oskarżeni dopuścili się wcześniej pobicia ich mężów,
a w czasie wygłaszania przez nich gróźb, ich mężowie znajdowali się poza domem, przez co same kobiety mogły czuć się w okolicznościach tego zdarzenia bezbronne, gdyby do realizacji gróźb miało dojść. Pokrzywdzonymi przestępstwem z art. 190 § 1 kk zostali również K. S. i Ł. K., bowiem nie ulega wątpliwości, iż oskarżeni wygłaszając groźby mieli zamiar, aby ich słowa dotarły także co najmniej pośrednio do mężów A. S. i O. K., zwłaszcza biorąc pod uwagę ich treść o podpaleniu mieszkań zajmowanych przez pokrzywdzone małżeństwa. To właśnie treść tych gróźb, jak i okoliczności wcześniejszego pobicia, obiektywnie i subiektywnie miały prawo wywołać obawę ich spełnienia również u K. S. i Ł. K., mimo że nie byli oni bezpośredni świadkami zdarzenia, a przez to odebrali groźby za pośrednictwem opowieści swych żon.

Na tle powyższych wywodów i zebranego materiału dowodowego współsprawstwo
i wina oskarżonych oraz wypełnienie przez nich znamion z art. 158 § 1 kk i z art. 190 § 1 kk nie budzi żadnych wątpliwości Sądu. W tych okolicznościach, a także biorąc pod uwagę fakt, iż oskarżeni są osobami pełnoletnimi i w konkretnych warunkach niniejszego stanu faktycznego rozpoznawali znaczenie i wagę swych czynów i słów oraz nie mieli powodów, aby nie przewidzieć ich konsekwencji, należy ocenić, iż oskarżeni popełnili zarzucane im czyny umyślnie w zamiarze bezpośrednim.

Przystępując do wymiaru kary Sąd miał na względzie dyrektywy określone
w art. 53 kk, nakazujące brać pod uwagę stopień społecznej szkodliwości czynu oraz okoliczności łagodzące i obciążające. Kierując się wskazówkami określonymi
w art. 115 § 2 kk Sąd miał na uwadze, iż oskarżeni popełnili zarzucane im czyny umyślnie
i w zamiarze bezpośrednim oraz z błahych pobudek. Oceny bezzasadności ich motywacji nie mogą zmienić okoliczności sąsiedzkiej awantury o zakłócanie ciszy nocnej, nawet jeśli podczas niej byli adresatami inwektyw i wulgaryzmów pokrzywdzonych. Oskarżeni są bowiem osobami dorosłymi, zdającymi sobie sprawę jakie skutki może nieść podobne zachowanie. Mimo tego swoim zachowaniem wystąpili przeciwko zdrowiu i wolności psychicznej pokrzywdzonych. Wobec tego Sąd ocenił stopień społecznej szkodliwości czynu jako wysoki. Za okoliczność obciążającą oskarżonych w sprawie można potraktować ich pozostawanie pod wpływem alkoholu, a w przypadku P. C. dodatkowo uprzednią karalność, zaś do okoliczności łagodzących w stosunku do P. Z., D. R. i K. C. Sąd zaliczył fakt uprzedniej niekaralności.

Mając powyższe na uwadze Sąd doszedł do przekonania, że karą właściwą dla oskarżonych za przestępstwo pobicia będzie kara grzywny w wysokości 50 stawek dziennych po 10 złotych każda. Wymierzając powyższą karę Sąd zastosował dobrodziejstwo art. 37a kk uwzględniając przede wszystkim uznaną okoliczność łagodzącą oraz konieczność adekwatności kary co do wszystkich oskarżonych z racji ich podobnego stopnia winy.

Za czyn gróźb karalnych Sąd wymierzył oskarżonym również karę grzywny
w wysokości 50 stawek dziennych po 10 złotych każda jako karę adekwatną do ich stopnia winy i uwzględniającą zarówno stopień społecznej szkodliwości ich czynu, jak i uznaną na rzecz P. Z., D. R. i K. C. okoliczność łagodzącą.

Ponadto Sąd na podstawie art. 85 kk i art. 86 § 1 kk orzeczone wobec oskarżonych niniejszym wyrokiem kary grzywien połączył i wymierzył im karę łączną grzywny
w wysokości 70 stawek dziennych po 10 złotych każda, przyjmując za podstawę orzekania karę najsurowszą, tj. karę grzywny w wymiarze 50 stawek dziennych, mając jednocześnie na uwadze możliwość wymierzenia najwyższej kary w postaci kary grzywny w wymiarze
100 stawek dziennych. Wymierzając karę łączną w granicach przewidzianych przez
art. 86 § 1 i 2 kk Sąd kierował się zasadą asperacji, przychylając się jednak w większej mierze ku absorpcji, biorąc pod uwagę wszystkie, wskazane wyżej okoliczności, a także bliski związek czasowy między czynami i jedność tożsamości pokrzywdzonych. W ocenie Sądu jest to kara adekwatna do stopnia winy oskarżonych i stopnia społecznej szkodliwości zarzucanych im czynów, stanowiąca odpowiednią reakcję na ich postępowanie i zmuszająca ich do odpowiedniej refleksji, a jednocześnie czyniąca zadość wymogom z art. 53 kk,
art. 54 § 1 kk i art. 85a kk. Określając zgodnie z art. 85 § 2 kk na nowo wymiar jednej stawki dziennej w karze łącznej Sąd wziął pod uwagę dochody oskarżonych, ich warunki osobiste, rodzinne, stosunki majątkowe i możliwości zarobkowe zgodnie z art. 33 § 3 kk, które to wynikają z akt sprawy. Sąd stoi na stanowisku, iż oskarżeni będzie w stanie uczynić zadość grzywnie w orzeczonym jej wymiarze, jeżeli nie w całości, to choćby w ratach.

Na podstawie art. 46 § 1 kk Sąd zasądził solidarnie od każdego z oskarżonych na rzecz każdego z pokrzywdzonych kwotę po 1.000 złotych tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, jako że wobec wniosku oskarżycieli posiłkowych i pokrzywdzonych orzeczenie takie było obligatoryjne. Sąd jednakże nie uwzględnił wniosku powyższych osób w całości, gdyż uznał, iż w sytuacji której niemożliwym jest w zasadzie precyzyjne wycenienie tzw. moralnej szkody, wnioskowana kwota 2.500 złotych na osobę jest niebotyczna w stosunku do skutków popełnionych przestępstw. Sąd dostrzegł za to, że pokrzywdzeni K. S. i Ł. K. doznali wskutek zdarzenia lekkich uszczerbków na zdrowiu, zaś wszyscy pokrzywdzeni pozostawali przez pewien czas w poczuciu zagrożenia, które bez wątpienia wywołuje fatalny w skutkach dla zdrowia psychicznego stres. Zatem Sąd wziął pod uwagę wskazane mu moralne skutki popełnionych przestępstw, jak też ich skutki fizyczne.
Z tego względu uznał, iż kwota 1.000 złotych tytułem zadośćuczynienia na każdą osobę skutecznie zaspokoi roszczenia pokrzywdzonych za doznane krzywdy, a dodatkowo stanowić będzie dla oskarżonych dolegliwość represyjną spełniającą funkcję kompensacyjną prawa karnego. Zdaniem Sądu pozostałą, nieuwzględnioną część roszczeń pokrzywdzeni mogą dochodzić w drodze powództwa cywilnego.

Na podstawie art. 624 § 1 kpk Sąd postanowił zwolnić oskarżonych w całości od zapłaty kosztów sądowych, którymi obciążył Skarb Państwa uznając, że za taką decyzją przemawiają względy słuszności. Biorąc pod uwagę aktualne obciążenia finansowe,
a w przypadku K. C. i P. C. konieczność utrzymywania przez nich dzieci, Sąd doszedł do przekonania, że zasądzanie od nich kosztów postępowania, choćby
w części, jest bezcelowe, albowiem oskarżeni będą mieć realne trudności z wykonaniem orzeczenia w tym zakresie.

Z uwagi na powyższe orzeczono jak w sentencji.