Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt X K 919/15

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 10 listopada 2016 roku

Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe w Gdańsku w X Wydziale Karnym

w składzie:

Przewodniczący: SSR Maria Julita Hartuna

Protokolant: Magdalena Sadowska

po rozpoznaniu w dniach 19.02.2016 r., 13.05.2016 r., 15.06.2016 r., 04.11.2016 r. sprawy

M. K. (1), s. A. i M. z domu L., urodzonego (...) w G.

oskarżonego o to, że:

w dniu 4 stycznia 2014 roku w G. dokonał uszkodzenia ciała P. K. w wyniku czego pokrzywdzony doznał obrażeń ciała w postaci złamania szyjki kości promieniowej przedramienia lewego, co naruszyło czynności narządów ciała na okres powyżej 7 dni,

tj. o czyn z art. 157 § 1 kk

I.  oskarżonego M. K. (1) uznaje za winnego czynu zarzuconego mu aktem oskarżenia, z tym ustaleniem, że oskarżony działał nieumyślnie, czyn ten kwalifikuje jako występek z art. 157 § 1 i 3 kk i za to skazuje go, a na mocy art. 157 § 3 kk w zw. z art. 33 § 1 i 3 kk wymierza mu karę grzywny w wymiarze 100 (stu) stawek dziennych, ustalając wysokość jednej stawki na kwotę 20 zł (dwudziestu złotych);

II.  na mocy art. 46 § 2 kk orzeka od oskarżonego na rzecz pokrzywdzonego P. K. nawiązkę w kwocie 2.000 zł (dwa tysiące złotych);

III.  na mocy art. 626 § 1 kpk, art. 627 kpk, art. 1, art. 3 ust. 1 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (Dz. U. z 1983 r. Nr 49, poz. 223 z późn. zm.) zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe, w tym 1.417,38 zł (jeden tysiąc czterysta siedemnaście złotych 38/100) tytułem wydatków oraz 200 zł (dwieście złotych) tytułem opłaty.

Sygn. akt X K 919/15

UZASADNIENIE

Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W dniu 4 stycznia 2014 r. P. K. przebywał na przystanku autobusowym przy ul. (...) w G., gdzie spotkał się z kolegami: M. K. (2), M. S., M. P. i J. K. (1). Około godziny 21 ulicą przy przystanku, samochodem marki F. (...) o numerze rej. (...), jechał M. K. (1) wraz z kolegą M. G.. Widząc ich P. K. rzucił szklaną butelkę na jezdnię, tuż przed samochodem, a butelka się rozbiła. M. K. (1) pojechał dalej, ale po chwili wrócił innym samochodem, by porozmawiać z P. K.. Wraz z M. G. podeszli na przystanek, przywitali się, po czym zdenerwowany M. K. (1) zaczął wyrażać pretensje wobec P. K. za rozbicie butelki przed jego autem, pytał, dlaczego P. K. to zrobił, oświadczył, że jeśli doszło do uszkodzenia opon, to będzie musiał zapłacić za naprawę. P. K. cofał się przed napierającym na niego M. K. (1), przemieścił się za wiatę przystankową. Tam M. K. (1) popchnął P. K., a ten potknął się o wystającą pokrywę studzienki kanalizacyjnej i przewrócił na plecy, podpierając się przy tym ręką. Gdy wstał, obaj wrócili na przystanek. M. K. (1) domagał się, żeby P. K. sobie poszedł. Ponieważ bardzo bolała go ręka, postanowił wrócić do domu; zadzwonił do swojego brata, poinformował go, że M. K. (3) go pobił, brat wyszedł mu naprzeciw i razem udali się do miejsca zamieszkania.

dowody: zeznania świadków M. K. (2) k. 322 - 323v, 41, 132v - 133, J. K. (1) k. 323v - 324v, 33, 132, M. S. k. 325v - 326, 44, 133 - 133v, M. P. k. 324v - 325v, 53 - 54, 133v - 134, częściowo: zeznania świadków M. G. k. 321 - 322, 37, 132v, J. K. (2) k. 348 - 351, 24, 131v, T. K. k. 162, częściowo: zeznania świadka P. K. k. 318v - 319v, 20 - 21, 130v - 131, opinia psychologiczna k. 56 - 59, 320 - 321, częściowo: wyjaśnienia oskarżonego k. 69, 317v - 318, 129v - 130

Wskutek upadku, do jakiego doszło po popchnięciu przez M. K. (1) P. K. doznał złamania szyjki kości promieniowej przedramienia lewego, co naruszyło czynności narządów ciała na okres powyżej 7 dni. Uraz ten mógł powstać wskutek poosiowego przeniesienia sił w czasie podparcia ręką przy upadku, który to mechanizm jest typowym dla tego rodzaju złamań.

dowody: opinia sądowo-lekarska wraz z opinią uzupełniającą k. 176 - 178, 295 - 297, 343v, 387 - 388; dokumentacja medyczna k. 3 - 7, 367

W następnych dniach matka P. K. kontaktowała się z rodzicami i z babcią M. K. (1) w celu polubownego załatwienia sprawy i uzyskania od M. K. (1) zadośćuczynienia. Rodzice M. K. (1) nie chcieli z nią rozmawiać i udali się po poradę na Policję.

dowody: zeznania świadków G. B. k. 161, M. K. (4) k. 161v, J. K. (2) k. 348 - 351, 24, 131v,

Zarówno w postępowaniu przygotowawczym jak i przed sądem M. K. (1) nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia. Z uwagi na wymóg zwięzłości uzasadnienia, przewidziany w art. 424 § 1 kpk, odstąpiono od cytowania wyjaśnień, odsyłając do niżej wskazanych kart akt.

vide: wyjaśnienia oskarżonego k. 69, 317v - 318, 129v - 130

M. K. (1) jest bezdzietnym kawalerem. Ma wykształcenie średnie, jest technikiem elektronikiem, pracuje jako elektroautomatyk, osiągając wynagrodzenie rzędu 3.000 zł miesięcznie. Cieszy się dobrym stanem zdrowia, nie był leczony odwykowo, psychiatrycznie ani neurologicznie, nie był też karany sądownie.

dowody: dane z wyjaśnień oskarżonego k. 68 - 69, 317 - 317v; dane o karalności k. 76

Sąd zważył co następuje:

W świetle całokształtu zgromadzonego w przedmiotowej sprawie materiału dowodowego, w szczególności zaś zeznań świadków M. K. (2), M. G. i P. K. w zakresie, w jakim zostały one uznane za wiarygodne, a także opinii sądowo-lekarskiej oraz ujawnionych dokumentów, ocenianych z uwzględnieniem zasad prawidłowego rozumowania, wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego, sprawstwo oskarżonego M. K. (1) w zakresie przypisanego mu czynu, nie budziło w ocenie Sądu wątpliwości, aczkolwiek do spowodowania obrażeń ciała u pokrzywdzonego doszło, zdaniem Sądu, nieumyślnie.

Na wstępie należy wskazać, że rekonstrukcja stanu faktycznego do momentu powstania obrażeń u pokrzywdzonego była prosta, zarówno świadkowie M. K. (2), M. S., M. P., J. K. (1), M. G., jak i oskarżony zgodnie opisali, jak P. K. rozbił butelkę przed autem prowadzonym przez M. K. (1), co skłoniło go do przyjazdu na przystanek w celu odbycia rozmowy z pokrzywdzonym. W tym zakresie Sąd dał wyżej wymienionym osobom w pełni wiarę, gdyż ich depozycje są spójne i logiczne. Jednocześnie Sąd krytycznie odniósł się do zapewnień P. K., że butelki nie rzucił, lecz kopnął, a w dodatku nie uczynił tego umyślnie. Przeczą temu świadkowie, wskazując przy tym jednocześnie, że P. K. tłumaczył się M. K. (1), że rzucił butelkę nie wiedząc, że to akurat on jedzie autem (a nie wskazywał, że wcale nie chciał jej rzucić czy kopnąć). Zresztą, samochód, którym jechali M. K. (1) i M. G. był charakterystyczny, już wcześniej tego dnia przejeżdżał obok tego przystanku, na którym znajdował się pokrzywdzony, a wszystko działo się w dzielnicy G., w której młodzi ludzie doskonale się znają i z pewnością wiedzą, kto jeździ takim „maluchem”. Natomiast co do kluczowej kwestii, tj. momentu i przyczyny powstania obrażeń u P. K. wypowiedzieli się jedynie M. K. (2), M. G. i sam pokrzywdzony, w związku z czym szczegółowo analizowane poniżej będą właśnie ich wypowiedzi.

Należy przyznać, że ocena wiarygodności pokrzywdzonego sprawiała poważne trudności, wynikające przede wszystkim z tego, że P. K. jest osobą niepełnosprawną intelektualnie w stopniu umiarkowanym, co niewątpliwie wpływa nie tylko na sposób jego postrzegania i zapamiętywania spostrzeżeń, ale i na ich późniejszą interpretację i przedstawienie przez świadka. W sferze języka, jakim posługuje się świadek widoczne są duże deficyty, mimo iż zasób słów, jakimi się posługuje jest dość dobry, jak na ten poziom upośledzenia. Sprawia to, iż świadek nie jest w stanie precyzyjnie wyjaśnić pojęć, którymi się posługuje (np. „podstawić komuś haka”), a przez to nie można zweryfikować, czy świadek rozumie je prawidłowo, czy też ma na myśli coś zupełnie innego niż jego rozmówca. Do tego, w czasie przesłuchania na rozprawie można było dostrzec, że w pamięci świadka wiele detali się zatarło, bądź to wskutek upływu czasu, bądź wskutek dezorganizującego wpływu emocji związanych ze zdarzeniem. Dlatego też świadek nie był nawet w stanie zademonstrować, jak wyglądało choćby „podstawienie mu haka” przez oskarżonego, czego nie umiał wyjaśnić słowami. Uwagę zwracało także kilkakrotne dokładne powtarzanie przez świadka jednej frazy „on podszedł do mnie, przewrócił mnie, zaczął mi skakać po ręce, potem rzucił mnie na krążek żeliwny”. Jak wskazała biegła psycholog w obszernej, profesjonalnie sporządzonej i uzasadnionej dodatkowo na rozprawie opinii, tego rodzaju zjawisko można różnie wyjaśniać: przygotowaniem tej wypowiedzi na użytek przesłuchania przed sądem w celu redukcji stresu, poinstruowaniem świadka przez osoby trzecie, albo też organicznym osłabieniem (...), wpływającym na pogorszenie funkcji poznawczych u pokrzywdzonego. Dopytywanie P. K. o szczegóły zdarzenia nie przyniosło żadnego rezultatu, świadek zasłaniał się niepamięcią, nie potrafił także wyjaśnić różnic w składanych przez niego na różnych etapach postępowania zeznaniach. Tymczasem zeznania te nie są konsekwentne, w szczególności świadek w rozmaity sposób przedstawia powody, dla których upadł, nie można na ich podstawie ustalić, czy M. K. (1) go przewrócił (w jaki sposób?), czy „podstawił haka” (jak miało to wyglądać?) czy popchnął albo uderzył. Rozbieżności dotyczą także rzekomego duszenia świadka - czy P. K. wówczas stał, czy odbywało to się na ziemi, w jakiej pozycji był wówczas M. K. (1), w jaki sposób miał dusić pokrzywdzonego, czy mu przy tym groził, czy może groził, że pobije brata pokrzywdzonego. Nie da się wyjaśnić tych różnic wyłącznie w oparciu o zeznania P. K., zatem Sąd weryfikował je w tej części przy pomocy innych dowodów, w szczególności zeznań M. K. (2) i M. G., o czym będzie mowa w dalszej części uzasadnienia. Jeszcze większe wątpliwości budzi oświadczenie P. K., które dla odmiany było przez niego podtrzymywane niezwykle konsekwentnie, jakoby M. K. (1) skakał mu kilka razy obutą nogą po ręce, leżącej na pokrywie studzienki kanalizacyjnej. Notabene, biorąc pod uwagę lokalizację złamania, noga oskarżonego powinna godzić tuż poniżej łokcia P. K.. Scena taka jest dość trudna do wyobrażenia; choć technicznie rzecz biorąc nie jest to zupełnie wykluczone, to z pewnością byłby to nad wyraz nietypowy sposób bicia, niespotykany w innych sprawach tego rodzaju. Co jednak istotniejsze, rzetelne i wyczerpująco uzasadnione opinie biegłych lekarzy sądowych A. W. i J. S. wskazują na to, że jest niemal niemożliwym, by obrażenia ciała, jakich doznał P. K. powstały właśnie w taki sposób. Biegli zgodnie wskazali, że tego typu złamanie głowy kości promieniowej z reguły powstaje wskutek poosiowego przeniesienia sił w czasie podparcia przy upadku na wyprostowaną w stawie łokciowym rękę, ze zgniataniem obszaru złamania między trzonem kości promieniowej a główką kości ramiennej. Siła powodująca uraz nie mogła zatem działać prostopadle do kości (jak byłoby w przypadku „skakania” po ręce leżącej na pokrywie studzienki), lecz wzdłuż niej. Przeciwko uznaniu, że uraz działał bezpośrednio w miejscu złamania kości świadczy także fakt, iż zarówno w opisie badania klinicznego, jak i w obrazie radiologicznym brak jest wylewów krwawych w okolicy złamania. Do tego, żaden ze świadków nie podał, by P. K. po zajściu miał zabrudzoną odzież w okolicy łokcia. Z powyższych względów Sąd uznał, że zeznania P. K. w zakresie, w jakim opisuje on sposób, w jaki M. K. (1) spowodował u niego obrażenia ciała, nie są zgodne z rzeczywistością.

Na marginesie należy dodać, że Sąd, wyjaśniając tę okoliczność, nie oparł się na opinii sądowo - lekarskiej sporządzonej przez W. M., gdyż została ona wydana na początkowym etapie postępowania, na podstawie niewystarczającej, niekompletnej dokumentacji medycznej, w szczególności bez wyników badań RTG, a nawet jeszcze przed przesłuchaniem pokrzywdzonego (!), w związku z czym biegły skupił się raczej na ocenie obiektywnego charakteru skutków urazu aniżeli na patomechanizmu jego powstania. Do tego, wnioski wyciągnięte przez biegłego nie zostały w żaden sposób umotywowane, przez co Sąd został pozbawiony możliwości oceny prawidłowości jego rozumowania. Natomiast pozostali biegli opierali się na znacznie szerszym materiale, biegły J. S. analizował nadto dostarczone przez J. K. (2) na rozprawie zdjęcie RTG, w związku z czym mógł brać pod uwagę nie tylko lakoniczny opis, ale i precyzyjny obraz miejsca urazu.

Należy także dodać, że oceniając zeznania P. K. należało także wziąć pod uwagę specyficzne dla świadka, ujawnione podczas przesłuchań właściwości psychologiczne: znaczne poczucie krzywdy i dążenie do ukarania sprawcy. Powyższe sprawia, że pokrzywdzony jest skłonny do interpretowania wszelkich wątpliwości na niekorzyść oskarżonego, ma tendencje do wyolbrzymiania przebiegu zdarzeń, a jego wypowiedzi są mocno subiektywne. Takie nastawienie świadka może tłumaczyć fakt, iż przedstawiony przez niego opis zdarzenia jest zniekształcony, że natężenie opisanych przez P. K. negatywnych zachowań oskarżonego jest znacznie większe, niż było w rzeczywistości.

Z powyższych względów, ustalając w jaki sposób doszło do złamania ręki P. K. Sąd oparł się przede wszystkim na zeznaniach jedynego w miarę bezstronnego świadka, który przyznał, że obserwował przebieg wydarzeń za przystankiem, mianowicie M. K. (2). Świadek ten już podczas pierwszego przesłuchania, które odbyło się 1,5 miesiąca po zajściu, stwierdził: „jeden z tych mężczyzn cały czas mówił coś do P., P. cofał się a on za nim chodził, widziałem jak ten mężczyzna popchnął P. i on się przewrócił, byli za przystankiem”. Podczas kolejnych przesłuchań okazało się, że owym mężczyzną był M. K. (1). Zdaniem Sądu, powyższy, dość plastyczny opis wydarzeń, jest zgodny z rzeczywistością. Po pierwsze, jak wynika z zeznań innych świadków, M. K. (1) przyjechał na przystanek zdenerwowany, miał uzasadnione pretensje do pokrzywdzonego, próbował na nim wymusić odpowiedź na pytanie, dlaczego rozbił butelkę na jezdni, uświadamiał mu, jakie konsekwencje mogą się z tym wiązać. Oskarżony niewątpliwie był zły na P. K. i jasno to wyrażał, a pokrzywdzony niemal nie odzywał się, przyjął postawę pasywną. Denerwujący pokrzywdzonego monolog M. K. (1) sprawił, że P. K. wycofywał się, uciekał przed oskarżonym, dlatego znalazł się za przystankiem. Wydaje się zgodnym z zasadami doświadczenia życiowego, że narastające emocje i brak oczekiwanej przez M. K. (1) reakcji P. K. doprowadziły do tego, że oskarżony przeszedł do rękoczynów, popychając pokrzywdzonego. Warto też zaznaczyć, że po powrocie na przystanek M. K. (1) nadal był agresywny werbalnie, żądał od P. K., aby odszedł, co potwierdza większość naocznych świadków. Po drugie, należy zauważyć, że ten opis zajścia w pełni koreluje z wnioskami płynącymi z opinii sądowo - lekarskich, zgodnie z którymi do powstania urazu ciała u P. K. najprawdopodobniej doszło wskutek przewrócenia się przez niego z podparciem na wyprostowanej w łokciu ręce. M. K. (2), co oczywiste, nie wiedział o tym, że biegli wskażą na taki patomechanizm powstania złamania. Co więcej, świadek mógł jedynie znać wersje P. K. i członków jego rodziny (skakanie po ręce) oraz wersję oskarżonego (pokrzywdzony sam się potknął), a żadna z nich nie odpowiada wersji świadka, zatem niewątpliwie nie była z nikim uzgodniona. W ocenie Sądu, świadek musiał opowiedzieć tylko to, co sam zauważył. Po trzecie, warto zaznaczyć, że jak okazało się podczas rozprawy, M. K. (2) jest daleko spokrewniony z oskarżonym. Wyjaśniło to, dlaczego w postępowaniu przygotowawczym świadek nie podał policjantom jego nazwiska, wbrew prawdzie wskazując, że nie wie, jak się nazywają mężczyźni, którzy przyjechali na przystanek - intencją M. K. (2) było, w miarę możliwości, ochronienie M. K. (1) przed odpowiedzialnością karną poprzez zatajenie jego tożsamości. Trudno zatem uznać, że świadek, z jednej strony, chroni interesy oskarżonego, trzymając w tajemnicy jego nazwisko, a z drugiej - fałszywie go obciąża, zeznając, iż popchnął on P. K., gdy faktycznie tak nie było. Takie postępowanie byłoby skrajnie nielogiczne, zwłaszcza że świadek musiał zdawać sobie sprawę z tego, że organy ścigania w końcu ustalą, kto brał udział w zajściu, skoro było tak wielu jego bezpośrednich świadków. Dlatego też, zdaniem Sądu, nie ma żadnych podstaw, by wątpić we wiarygodność M. K. (2) w tym zakresie, w jakim opisuje on przebieg interakcji pomiędzy P. K. a M. K. (1). Oceny tej nie zmienia w żadnym razie chwiejność postawy świadka, prezentowana przed sądem - jak wskazano wyżej, świadek znajdował się w niekomfortowym położeniu, zeznając przeciwko członkowi swej rodziny, a przy tym, był bardziej skłonny do zasłaniania się niepamięcią, ponieważ po tak długim czasie od zajścia z pewnością wiele szczegółów zatarło się w jego pamięci, co sprzyjało podejmowaniu prób wycofywania się z poprzednich zeznań czy podawaniu w wątpliwość ich rzetelności.

Co więcej, wydaje się, że za prawdziwością wersji przekazanej w postępowaniu przygotowawczym przez M. K. (2) przemawiają także zeznania złożone na tym etapie sprawy przez M. G.. Świadek zapewniał, że obserwował interakcję pomiędzy oskarżonym a P. K. przez cały czas ( „ja ich cały czas obserwowałem” k. 37). Pomimo tego, świadek nie umiał - albo raczej nie chciał - jasno wskazać, dlaczego P. K. znalazł się na ziemi. Zdaniem Sądu, symptomatyczna jest wypowiedź świadka: P. cofał się, po czym się przewrócił, nie wiem czy M. pchnął P., czy to on go przewrócił, nie widziałem tego”. Wypowiedź ta wyraźnie wskazuje na to, że przyczyną przewrócenia się P. było popchnięcie go przez oskarżonego, choć świadek, będący kolegą M. K. (1), nie chce tego przyznać i wprawdzie wspomina o tym, by zaraz to zanegować. W dalszej części wypowiedzi świadek wprost zapewnia „ na pewno M. K. (1) ani razu nie dotknął P.”, choć chwilę wcześniej M. G. wskazał, że rzekomo nie widział tego momentu, który poprzedzał upadek P. K.. W ocenie Sądu, zeznania M. G. w tym zakresie są całkowicie niespójne, świadek nie jest w stanie obronić tezy, że, z jednej strony, bez przerwy obserwował zajście, a z drugiej - nie potrafi podać przyczyny, dla której pokrzywdzony się przewrócił. Z tego względu Sąd uznał, że jedynym powodem braku koherencji zeznań świadka jest próba udzielenia pomocy przyjacielowi, mimo że świadek doskonale wie, że to właśnie działanie M. K. (1) spowodowało upadek P. K.. Z tego względu Sąd uznał zeznania M. G. za wiarygodne jedynie częściowo, w tym zakresie, w jakim są one zgodne z innymi dowodami uznanymi za rzetelne.

Pozostali świadkowie nie posiadali realnej wiedzy na temat zajścia; ich zeznania, generalnie uznane za nie budzące zastrzeżeń, zostały wykorzystane do ustalania następstw zajścia (M. K. (4), J. K. (2), G. B.) oraz weryfikowania, czy pokrzywdzony przekazywał tę samą wersję zdarzenia członkom rodziny (J. K. (2), T. K.). Natomiast zeznania W. L. zostały pominięte, ponieważ były one niekonsekwentne i niespójne; świadek podczas każdego przesłuchania wydawała się mówić o innym zdarzeniu, które miała obserwować bądź zasłyszeć. Według pierwszej wersji, W. L. miała słyszeć rozmowę nieznanych jej mężczyzn na przystanku autobusowym, wieczorem, na początku stycznia 2014 r., z której to rozmowy miała się dowiedzieć, że P. K. został uderzony „z liścia”, z rozmowy nie wynikało, przez kogo. Na rozprawie świadek wiedziała już, że rękę P. K. miał rzekomo złamać jego brat, o czym świadek usłyszała z rozmowy samego P. K. z kolegami, którą słyszała jak szła z dzieckiem za rękę. Natomiast na trzecim przesłuchaniu świadek spontanicznie przedstawiła drugą wersję wydarzeń, ale po przypomnieniu pierwszej uznała, że była świadkiem dwóch rozmów (o czym z kolei nie wspomniała na pierwszej rozprawie). Zdaniem Sądu, świadek mija się z prawdą, nie jest prawdopodobnym, by zupełnym przypadkiem podsłuchała dwie rozmowy na ten sam temat, które - również przypadkiem - mogą pomóc wnukowi jej znajomej („ rozmawiałam z babcią M.…”). Zresztą, żadna z przedstawionych wersji nie jest prawdopodobna w świetle pozostałych dowodów - niewątpliwie do złamania ręki nie mogło dojść wskutek uderzenia otwartą ręką („z liścia”), raczej nie mógł też tego obrażenia spowodować brat pokrzywdzonego, bo niemal w tym samym czasie wyjechał za granicę.

Ponadto, Sąd uznał za podstawę ustaleń faktycznych w sprawie dokumenty ujawnione w trybie art. 394 § 1 i 2 kpk, art. 393 § 1, 2 i 3 kpk, do których należą: dokumentacja medyczna, dane osobopoznawcze oskarżonego, dane o karalności, których autentyczność i wiarygodność nie była kwestionowana, a które zostały sporządzone przez upoważnione osoby i podmioty, w zakresie ich kompetencji.

W kontekście powyższego Sąd uznał, że wyjaśnienia oskarżonego, sprowadzające się w zasadzie do zaprzeczenia, by za jego przyczyną doszło do urazu u pokrzywdzonego, stanowią wyłącznie przyjętą przez niego linię obrony, nie mającą pokrycia w rzeczywistości.

Całokształt ocenionego jak powyżej materiału dowodowego prowadzi do wniosku, że w dniu 4 stycznia 2014 r. w G. M. K. (1) popchnął P. K., co spowodowało jego upadek i złamanie szyjki kości promieniowej przedramienia lewego, które to obrażenia wywołały naruszenie czynności ciała na czas trwający dłużej niż 7 dni. Do urazu doszło wskutek niedbalstwa M. K. (1), który nie przewidział, że popchnięcie pokrzywdzonego pociągnie za sobą tak daleko idące skutki, choć mógł i powinien był to przewidzieć, wiedząc, że pokrzywdzony idzie tyłem po trawiastym gruncie, na którym oprócz nierówności podłoża występują przeszkody w rodzaju wystającej pokrywy studzienki kanalizacyjnej, jest osobą niepełnosprawną, do tego jest silnie zdenerwowany, boi się oskarżonego, przez co jego koordynacja ruchowa może być osłabiona, a nadto sam M. K. (1) jest wzburzony, co wpływa na większą gwałtowność jego ruchów i mniejsze panowanie nad siłą popchnięcia. Zdaniem Sądu, jak wykazało przeprowadzone postępowanie dowodowe, oskarżony popchnął P. K. w taki sposób, że upadł, podpierając się odruchowo wyprostowaną w łokciu ręką. Oskarżony powinien był zdawać sobie sprawę z tego, że takie użycie siły wobec pokrzywdzonego może spowodować u P. K. obrażenia, których rozmiar jest trudny do przewidzenia. Stąd, zdaniem Sądu, istnieją pełne podstawy, by przypisać oskarżonemu popełnienie przypisanego mu czynu z art. 157 § 1 i 3 kk, tj. w formie nieumyślnej.

Zdaniem Sądu, oskarżonemu przypisać można winę w popełnieniu omawianego czynu. Oskarżony jest zdolny ze względu na wiek do ponoszenia odpowiedzialności karnej, a zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie dostarcza podstaw do przyjęcia, iż w chwili czynu był on niepoczytalny lub znajdował się w anormalnej sytuacji motywacyjnej. Miał więc zatem oskarżony obiektywną możliwość zachowywania się w sposób zgodny z obowiązującym porządkiem prawnym, czego jednak nie uczynił i z tego tytułu zasadnie postawić można mu było zarzut.

W tym miejscu należy odnieść się do zagadnień związanych z tak zwaną konkurencją ustaw. W niniejszej sprawie sprowadzało się to do oceny, czy ustawa obowiązująca w czasie popełnienia przez M. K. (1) przypisanego mu w punkcie pierwszym wyroku czynu, była dla niego względniejsza od tej, która obowiązywała w czasie orzekania. Ustawą z dnia 20 lutego 2015 r. o zmianie ustawy - Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw (Dz.U.2015.396) treść kodeksu karnego została bowiem znowelizowana. W pierwszej kolejności podkreślić należy, iż stosownie do zgodnego stanowiska doktryny i orzecznictwa, które Sąd orzekający w sprawie w pełni podziela, ocena, która z konkurujących ustaw jest względniejsza dla oskarżonego, zawsze wymaga uwzględnienia okoliczności konkretnej sprawy ( vide: uchwała SN z dnia 24 listopada 1999 r., I KZP 38/99, OSNKW 2000, nr 1-2, poz. 5). Aprobując przytoczony pogląd, Sąd stwierdził, że w przypadku wyboru kary najłagodniejszego rodzaju tj. grzywny, sytuacja oskarżonego na gruncie obu porządków prawnych jest generalnie jednakowa. Z tych względów, Sąd doszedł do przekonania, że w niniejszej sprawie zastosować należało przy wydawaniu wyroku przepisy znowelizowanego kodeksu karnego.

Kara wymierzona oskarżonemu M. K. (1), w ocenie Sądu, jest adekwatna do stopnia winy i społecznej szkodliwości czynu, jakiego dopuścił się oskarżony. Przestępstwo z art. 157 § 1 i 3 kk zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Biorąc pod uwagę dotychczasową niekaralność oskarżonego a także jego ustabilizowany tryb życia, możliwe było, zdaniem Sądu, wymierzenie M. K. (1) łagodnej kary. Oskarżony pracuje, jego zajęcie jest stosunkowo dobrze płatne - osiąga wystarczające dochody, by wykonać orzeczoną wobec niego grzywnę. Orzeczenie tego rodzaju kary spowoduje, że skazanie szybko (po upływie roku od wykonania kary) zostanie usunięte z jego rejestru karalności, o ile oczywiście oskarżony nie dopuści się kolejnego przestępstwa. W tej sytuacji Sąd wymierzył oskarżonemu karę 100 stawek dziennych po 20 zł grzywny. Kara ta powinna mieć wpływ wychowawczy na oskarżonego, stanowiąc dla niego niezbyt znaczną, ale zauważalną dolegliwość, zmuszając do ograniczenia innych wydatków.

Na podstawie art. 46 § 2 kk, mając na względzie zarówno względy wychowawcze, jak i kompensacyjne, Sąd zobowiązał oskarżonego do uiszczenia na rzecz pokrzywdzonego P. K. nawiązki w kwocie 2.000 zł, za doznaną przez pokrzywdzonego krzywdę. Kwota ta ma w znacznej mierze wymiar symboliczny, jej zapłata bowiem powinna przede wszystkim uświadomić oskarżonemu, że to on ponosi odpowiedzialność za spowodowanie u pokrzywdzonego obrażeń ciała, że przez swoją karygodną porywczość dopuścił do wyrządzenia znacznej krzywdy konkretnej osobie. Głównym celem tej sankcji jest cel wychowawczy, dlatego też zasądzona kwota jest niewygórowana w stosunku do możliwości majątkowych oskarżonego. Dodatkowo, nawiązka ma także za zadanie – w ograniczonym wymiarze - kompensowanie szkody poniesionej przez pokrzywdzonego, w szczególności zapewnienie mu poczucia, że jego krzywda nie jest obojętna ani sprawcy, ani wymiarowi sprawiedliwości, oraz umożliwienie mu spełnienie jakiegoś życzenia, np. poprawy komfortu życia poprzez wyremontowanie pokoju albo wyjazdu na tygodniowy odpoczynek. Warto podkreślić, że P. K. jest osobą niepełnosprawną, wymagającą poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji, tymczasem przeżył poważny stres, spędził wiele czasu w szpitalu i na rehabilitacji, jego samopoczucie w tym czasie było fatalne, cierpiał z powodu bólu i trudności w samodzielnym wykonywaniu codziennych czynności, w związku z czym zasądzoną kwotę trudno uznać za wygórowaną.

Na marginesie należy wskazać, że Sąd rozważał możliwość warunkowego umorzenia postępowania karnego wobec oskarżonego, jednakże uznał, że rozstrzygnięcie takie byłoby niezasadne. Zgodnie z treścią przepisu art. 66 § 1 kk, Sąd może warunkowo umorzyć postępowanie karne, jeżeli wina i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne, okoliczności jego popełnienia nie budzą wątpliwości, a postawa sprawcy nie karanego za przestępstwo umyślne, jego właściwości i warunki osobiste oraz dotychczasowy sposób życia uzasadniają przypuszczenie, że pomimo umorzenia postępowania będzie przestrzegał porządku prawnego, w szczególności nie popełni przestępstwa. Warunkowego umorzenia nie stosuje się do sprawcy przestępstwa zagrożonego karą przekraczającą 5 lat pozbawienia wolności (art. 66 § 2 kk). O ile przesłanki o charakterze formalnym zostały spełnione, to jednak postawa oskarżonego wobec pokrzywdzonego, w ocenie Sądu, wyklucza możliwość warunkowego umorzenia postępowania wobec niego. Zarówno bezpośrednio po zajściu, jak i w trakcie postępowania, M. K. (1) nie udzielił jakiejkolwiek pomocy P. K., nie zainteresował się stanem jego zdrowia, dostępem do pomocy lekarskiej czy rehabilitacji. Wręcz przeciwnie, po incydencie za przystankiem oskarżony kazał pokrzywdzonemu odejść, wyganiał go. Gdy dowiedział się od rodziców, że matka P. K. chce rozmawiać na temat zajścia, nie nawiązał z nią kontaktu, nie podjął próby polubownego rozwiązania konfliktu, uznał jej roszczenia za próbę wyłudzenia pieniędzy. W zasadzie, sytuacją tą przejęli się wyłącznie rodzice M. K. (1) i jego babcia, a nie sam oskarżony. Bez względu na to, czy oskarżony poczuwał się do odpowiedzialności za spowodowanie obrażeń u P. K., ludzkim odruchem byłoby choćby wykazanie minimum zainteresowania stanem zdrowia niepełnosprawnego chłopaka. Tymczasem oskarżonego nie było stać nawet na wyrażenie współczucia wobec niego. W tej sytuacji, zdaniem Sądu, warunkowe umorzenie postępowania w stosunku do M. K. (1) byłoby nieuzasadnione.

Nadto, Sąd na mocy art. 626 § 1 kpk, art. 627 kpk, art. 1, art. 3 ust. 1 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (Dz. U. z 1983 r. Nr 49, poz. 223 z późn. zm.) zasądził od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe, w tym wydatki obejmujące przede wszystkim koszty opinii biegłych i korespondencji, oraz opłatę. Oskarżony jest osobą młodą, zdrową, na bieżąco zarobkuje, a zatem nic nie stoi na przeszkodzie, aby zgodnie z ogólną zasadą sprawiedliwego procedowania, poniósł koszty postępowania, które zostało wszczęte z uwagi na jego zawinione działanie.