Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt III K 396/16

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 1 marca 2017 roku

Sąd Rejonowy w Wałbrzychu, III Wydział Karny, w składzie:

Przewodniczący: SSR. Fryderyk Kwiatek

Protokolant: Barbara Lech

po rozpoznaniu w dniach 30 listopada 2016 r, 10 stycznia 2017 r, 1 marca 2017r.

sprawy S. W. (1)

syna J. i Z. z d. N.

urodzonego (...) w Z.

oskarżonego o to, że:

I. w dniu 24 lutego 2016r. w W., woj. (...) przy ul. (...) znieważył funkcjonariuszy Straży miejskiej w W., tj. R. G. i A. S., podczas i w związku z wykonywaniem przez nich obowiązków służbowych,

tj. o czyn z art. 226 § 1 kk

II. w tym samym miejscu i czasie jak w pkt. I groził funkcjonariuszowi Straży Miejskiej w W., tj. R. G., pozbawieniem życia, która to groźba wzbudzał w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona,

tj. o czyn z art. 190 § 1 kk

I.  oskarżonego S. W. (1) uznaje za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu opisanego w pkt I części wstępnej wyroku, tj. występku z art.226 § 1 kk i za to na podstawie art. 226 § 1 kk wymierza mu karę 60 (sześćdziesięciu) stawek dziennych grzywny po 20 (dwadzieścia) złotych każda;

II.  uniewinnia oskarżonego od popełnienia czynu opisanego w pkt II części wstępnej wyroku;

III.  zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa część wydatków powstałych od chwili wszczęcia postępowania w kwocie 20 (dwadzieścia) oraz zobowiązuje go do uiszczenia 120 (stu dwudziestu) zł tytułem opłaty.

Sygn. akt III K 396/16

UZASADNIENIE

Po przeprowadzeniu rozprawy głównej Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W dniu 24 lutego 2016 roku oskarżony S. W. (2)odwoził dzieci do żłobka i do przedszkola w W.. Oskarżony kierował samochodem marki B., obok, w fotelu pasażera siedziała jego konkubina, A. N., a miejsca na tylnych fotelach zajmowały dzieci. Tak jak zwykle oskarżony jechał drogą ze S.przez Plac (...), ulicę (...). Kiedy minął Urząd Miasta i jechał ulicą (...)jedno z dzieci zachłysnęło się herbatką wymieszaną z syropem na przeziębienie i przez chwilę nie mogło złapać oddechu. Starsza córka oskarżonego zaczęła uspokajać siostrę, ale gdy A. N., zdenerwowana, podniosła na nią głos, sama rozpłakała się. W tym momencie i oskarżony i jego konkubina przestali panować na emocjami A. N.zdecydowanym tonem poleciła oskarżonemu, by zatrzymał samochód. Oskarżony zaparkował na ul. (...), niefortunnie na miejscu dla pojazdów należących do osób niepełnosprawnych. A. N.wyszła z samochodu i zaczęła dziecku udzielać pomocy. Kiedy córka uspokoiła się, konkubina poprosiła oskarżonego, by wypłacił pieniądze z bankomatu na wypadek, gdyby musiała iść z dzieckiem do lekarza. Oskarżony wypłacił pieniądze i kiedy po kilkudziesięciu sekundach wrócił do samochodu. Dzieci zdążyły się już uspokoić. Kiedy oskarżony zamierzał wsiąść do samochodu, podszedł pokrzywdzony R. G., funkcjonariusz Straży Miejskiej w W., i zaczął robić zdjęcie nieprawidłowo zaparkowanego pojazdu. Tego dnia pokrzywdzony odbywał służbę w towarzystwie pokrzywdzonej A. S., która stała w niewielkiej odległości, w pobliżu samochodu służbowego. Pojazd którym przyjechali pokrzywdzeni również zajmował miejsce przeznaczone dla pojazdów uprzywilejowanych, mimo że nie miał włączonej sygnalizacji świetlnej. Oskarżony bez sprzeciwu okazał prawo jazdy i dokumenty rejestracyjne, kiedy jednak pokrzywdzony oznajmił mu, że za popełnione wykroczenie nakłada na niego mandat karny w wysokości 500 zł oraz 5 punktów karnych, przestał kryć zdenerwowanie i podniesionym głosem, wulgarnie i gwałtownie wyraził swoje niezadowolenie. Mimo że pokrzywdzony kilka razy upominał go, oskarżony zwracał się do obojga funkcjonariuszy słowami „(...), „(...)”, „radary wam (...), to teraz ludzi napadacie”, „jak się z pracy zwolnisz, to nigdzie pracy nie znajdziesz, bo ja ciebie (...)” i kilkakrotnie mówił, że o wszystkim powiadomi E.„od radarów” i on „was (...)”. Sfrustrowany obojętnością pokrzywdzonego, niezainteresowanego przyczynami przymusowego postoju, oskarżony krzyczał „was (...) wszędzie likwidują”, „jesteście do wyjebania”. A. S.stała z boku i nie podejmowała interwencji. A. N.chciała mieć dowód, że pokrzywdzeni także popełnili wykroczenie i fotografowała ich samochód. Oskarżony polecił jej, by nagrywała przebieg interwencji i zarejestrowała płacz dzieci. Pokrzywdzony wypełnił blankiet mandatu, ale oskarżony nie odebrał go, mówiąc, że zrobi to za chwilę, bo musi uspokoić płaczące dzieci. Pokrzywdzony powiedział, że nie będzie czekał, po czym razem z A. S.wrócił do samochodu i odjechał. Podobnie, oskarżony i jego bliscy opuścili miejsce zdarzenia. Zawiadomienie o incydencie złożył jedynie R. G.. Pokrzywdzony uczynił to dopiero w dniu 16 marca 2016 roku, sygnalizując popełnienie występku z art. 226 § 1 k.k. i popełnienie wyłącznie na jego szkodę przestępstwa z art. 190 § 1 k.k.

Dowód: - wyjaśnienia oskarżonego S. W. (1) częściowo wyjaśnienia oskarżonego S. W. (1) k. 38, 41-42, 49-51, 52-54, 75-77

-

zeznania świadka A. N. k. 46-47, 91

-

zeznania świadka R. G. częściowo k. 4, 49-51, 78-79

-

zeznania świadka A. S. częściowo k 18-19, 52-54, 77-78

-

zdjęcia k. 82

-

wydruk k. 82

-

pismo k. 30.

Oskarżony ma 50 lat. Wyuczył się zawodu górnika. Trudni się prowadzeniem działalności gospodarczej przynoszącej mu dochód w wysokości 4000 zł miesięcznie. Utrzymuje dwoje małoletnich dzieci. Jest właścicielem nieruchomości i samochodów M. (...), C. (...), A. (...), V. L. i M.. Wyrokiem z 24 kwietnia 2014 roku w sprawie o sygn. akt II K 329/13 Sąd Rejonowy w Środzie Śląskiej skazał oskarżonego za czyn z art. 27 ust. 1 pkt 4 ustawy o rybactwie śródlądowym na karę 150 stawek dziennych grzywny po 10 zł każda.

Oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Tak w postępowaniu przygotowawczym jak i na rozprawie nie krył, że był zdenerwowany i wyrażał się o pracy Straży Miejskiej w sposób daleki od wymogów elementarnej grzeczności, ale zaprzeczył, by miał kogokolwiek znieważać, utrzymując, że jego wulgarne uwagi dotyczyły Straży Miejskiej w ogólności, a nie pokrzywdzonych przeprowadzających interwencję. Nadto, oskarżony zaprzeczył, by miał grozić pokrzywdzonemu pozbawieniem życia, przyznając się jedynie do uwag o powiadomieniu „E. z (...) T.”, który doprowadzi do tego, że pokrzywdzeni zostaną zwolnieni z pracy.

Dowód: - wyjaśnienia oskarżonego S. W. (1) k. 38, 41-42, 49-51, 52-54

-

informacja o karalności k. 39-40.

Sąd zważył nadto co następuje:

Mając na uwadze wyniki swobodnej oceny dowodów Sąd przyjął, że oskarżony dopuścił się występku z art. 226 § 1 k.k., opisanego w pkt I części wstępnej wyroku. Sąd miał na uwadze, że pokrzywdzeni wspomnieli o wulgaryzmach, ale i sam oskarżony wyjaśnił, że w czasie interwencji wyartykułował szereg obraźliwych, wulgarnych wypowiedzi, pozostających w związku z czynnościami Straży Miejskiej i adresowanych do osób pełniących służbę w tej formacji. Wobec tego, że zgodne (przynajmniej w tej części) relacje pokrzywdzonych znalazły częściowe oparcie w wyjaśnieniach oskarżonego, Sąd nie dał wiary A. N., która zaprzeczyła, by oskarżony znieważył funkcjonariuszy. Świadek kierowała się względami lojalności (w pełnie zrozumiałej z racji relacji łączącej ją z oskarżonym), gdy zeznawała, że konkubent mówił tylko o zabraniu radarów i interwencji „E. od radarów”. Wyjaśnienia oskarżonego, przyznającego na rozprawie, że mogło się zdarzyć, że używał słów wulgarnych i że był agresywny z powodu obojętności pokrzywdzonego, bezrefleksyjnie nakładającego mandat za nieprawidłowe parkowanie, nie pozostawiały wątpliwości co do tego, że zeznania pokrzywdzonych poświęcone tej fazie incydentu zasługiwały w całości na wiarę. Rzekoma obojętność R. G. i manifestowanie złej woli mogły wprawić zdenerwowanego już oskarżonego w stan wzburzenia i wywołać nieadekwatną i nieusprawiedliwioną reakcję na czynności funkcjonariuszy. W takich okolicznościach wielu impulsywnych kierowców daje gwałtowny upust swoim emocjom, formułując wulgarne uwagi o zwyczajowo seksualnych konotacjach. Zatem względy doświadczenia życiowe przemawiały za przyjęciem wersji pokrzywdzonych i częściowo oskarżonego za w pełni wiarygodne. Oskarżony zaprzeczył, by jego wulgarne słowa miały dotyczyć interweniujących strażników miejskich i zapewnił, nie dość zresztą przekonująco, „te słowa nie dotyczyły Państwa, do nich miałem tylko pretensje, że nie zainteresowali się tym co się stało (…. ). Mówiłem ogólnie o Straży Miejskiej bo wcześniej w mediach mówili, że kogoś do lasu wywieźli, kogoś okradli, kogoś pobili. Dlatego wszystko było agresywne, byłem taki agresywny”. Sąd nie dał wiary tej części relacji oskarżonego, mając na uwadze, że oskarżony nie mógł wypowiedzieć się obraźliwie o danej służbie nie obrażając funkcjonariuszy tej służby. Co oczywiste, Straż Miejska nie jest tworem „egzystującym” w oderwaniu od poczynań jej funkcjonariuszy. Ci bowiem, poprzez swoje działania i zaniechania budują wizerunek swojej formacji i to ich poczynania, a nie funkcjonowanie Straży Miejskiej jako takiej, budzi gwałtowny sprzeciw sprawców wykroczeń. Oskarżony nie taił, że stał się agresywny z powodu zachowania pokrzywdzonych, dlatego należało przyjąć, że w tych nadzwyczajnych okolicznościach skorzystał ze sposobności wyładowania złości na osobach, które winił za spowodowanie oczekujących go dolegliwości związanych z ukaraniem za wykroczenie, zwłaszcza, że oskarżony przyznał, że miał do pokrzywdzonych pretensje. W tych okolicznościach oczywiste było, że uwagi kierowane do pokrzywdzonych odnosiły się również do Straży Miejskiej. Oskarżony uparcie podtrzymywał twierdzenie o braku woli obrażenia samych funkcjonariuszy, najwyraźniej nie mając najlepszego zdania o kwalifikacjach intelektualnych Sądu. Do tego oczywiste było, że wyrażenia, którymi posłużył się oskarżony, takie jak „gnoje pierdolone”, czy „kurwy jebane”, mogły dotyczyć samych funkcjonariuszy, a nie abstrakcyjnie (rzekomo) przez niego pojmowanej Straży Miejskiej. Przy okazji należy wskazać, że wyrażenie „kurwy jebane” może w równym stopniu odnosić się do kobiet jak i mężczyzn. W tym ostatnim przypadku ma realnie negatywny wydźwięk, bo sugeruje, że adresat wypowiedzi jest „biernym” uczestnikiem aktu seksualnego.

Czyn oskarżonego wyczerpał znamiona występku z art. 226 § 1 k.k. Pokrzywdzeni mieli przymiot funkcjonariuszy publicznych opisanych w art. 115 § 13 pkt 7 k.k., bez wątpienia bowiem do ich zadań należała ochrona bezpieczeństwa publicznego. Do tego działanie oskarżonego miało ścisły związek z interwencją podjętą przez R. G. i asystująca mu A. S.. Podjęcie takiej interwencji mieściło się w zakresie obowiązków obojga funkcjonariuszy i niezależnie od tego jak zapatrywał się na to oskarżony było uzasadnione potrzebą reakcji na wykroczenie popełnione przez oskarżonego. Równie oczywiste było, że popełnienie podobnego wykroczenia przez pokrzywdzonych, nie usprawiedliwiało zachowania oskarżonego, nawet jeśli mogło rodzić przekonanie o arogancji interweniujących funkcjonariuszy. Z tej przyczyny Sąd przyjął, że zdjęcia włączone do akt z inicjatywy obrońcy dowodziły okoliczności o drugorzędnym znaczeniu.

Z relacji R. G. wynikało, że oskarżony miał już do czynienia ze Strażą Miejską, zatem musiał wiedzieć, że znieważanie umundurowanych funkcjonariuszy tej formacji będzie stanowić przestępstwo. Ważąc się na to, oskarżony manifestował chęć popełnienia przestępstwa, ale też zapewne pogardę dla Straży Miejskiej, nie kryjąc zadowolenia z ograniczenia uprawnień tej służby. Zachowanie oskarżonego godziło w samych funkcjonariuszy, jak i prawidłowość funkcjonowania Państwa i wykonywanie zadań przez jednostkę samorządu terytorialnego, które uosabiali pokrzywdzeni podejmując uprawnioną interwencję. Oskarżony dysponujący co najmniej przeciętnym rozeznaniem musiał mieć świadomość, że takie psychiczne oddziaływanie, operujące dolegliwością nieadekwatną do sytuacji, będzie pozostawać w związku z czynnościami podjętymi przez funkcjonariuszy. Użycie wulgaryzmów budzących jednoznacznie negatywne skojarzenia nie mogło być przypadkowe i świadczyło o tym, że oskarżony chciał naruszyć dobre imię strażników miejskich i podważyć autorytet Państwa i miasta, w którego imieniu ci ostatni stosowali przepisane środki.

Czyn oskarżonego był zawiniony. Oskarżony jest dorosły, w czasie zajścia działał z pełną poczytalnością. Jako sprawca doświadczony kontaktami ze Strażą Miejską, karany za przestępstwo, nie miał trudności z oceną charakteru prawnego impulsywnego działania, a mimo to w pełni świadomie wybrał wariant zachowania daleki od poprawnego. Sąd miał na uwadze, że oskarżony pozostawał w stanie silnego wzburzenia, które do pewnego stopnia usprawiedliwiał fakt, że chwilę wcześniej jedno z dzieci potrzebowało pomocy, a drugie wpadło w histerię i że sami strażnicy miejscy zdawali się nie stosować do obowiązujących ich ograniczeń.

Mając na uwadze zeznania A. S.i relację A. N.Sąd dał wiarę tej części wyjaśnień, w której oskarżony zaprzeczał. by miał grozić R. G.pozbawieniem życia, i odmówił wiary zeznaniom R. G.utrzymującego, że obawiał się spełnienia groźby wyartykułowanej w czasie zajścia. Przesłuchany po raz pierwszy pokrzywdzony podał, że oskarżony powiedział do niego „ …jak się z pracy zwolnisz to nigdzie pracy nie znajdziesz bo ja ciebie (...), was (...)wszędzie likwidują, jesteście do wyjebania, ja ciebie (...), jesteście (...)”. Pokrzywdzony zeznał, że oskarżony zachowywał się cały czas agresywnie, jakby coś go opętało, był wręcz nieobliczalny i dodał, że obawiał się spełnienia gróźb, bo zachowanie oskarżonego wskazywało na jego zapalczywy charakter i stwierdził, że nie odebrał tego jako żart. bo oskarżony mówił to poważnie nie śmiejąc się. Na rozprawie pokrzywdzony podał już tylko, że oskarżony powiedział, że „mnie (...), że jestem (...)i mnie (...)”. Odpowiadając na pytanie obrońcy pokrzywdzony podał, że nie wzywał Policji ani posiłków. W toku postępowania przygotowawczego A. S.zeznała, zresztą w sposób nieprawdopodobnie zbieżny (w protokołach pokrywały się ze sobą całe zdania), że oskarżony powiedział do R. G.„……jak się z pracy zwolnisz to nigdzie pracy nie znajdziesz bo ja ciebie(...), was (...)wszędzie likwidują” i „ja ciebie (...)”. Opisując zachowanie oskarżonego świadek zeznała, tak jakby powielała relację R. G., że S. W. (1)zachowywał się cały czas agresywnie, jakby coś go opętało, był wręcz nieobliczalny. Na rozprawie świadek zaprezentowała zajście nieco inaczej, zeznała bowiem, że oskarżony był wulgarny, zachowywał się arogancko i agresywnie i zwracał uwagę przechodniów. Świadek zaznaczyła, że oskarżony używał słów wulgarnych i obelżywych, ale w ramach swobodnej wypowiedzi, przed odczytaniem zeznań z postępowania przygotowawczego, nie wspomniała o tym, by oskarżony miał jeszcze grozić R. G.ani nie eksponowała jego nadzwyczajnej agresji. Świadek dodała, że nie korzystali z pomocy Policji ani innych patroli. Z uwagi na to, że kontekst wypowiedzi oskarżonego miał znaczenie dla oceny jego zamiaru szczególne znaczenie miały zeznania A. N., która na rozprawie podała, że oskarżony mówił, że przywiezie (...), który zajmuje się radarami i dodała, że on ich załatwi, że są złodziejami i że na radach wyłudzili dużo pieniędzy. Niewykluczone zatem, że słowa oskarżonego o „(...)” i „załatwieniu” pokrzywdzonego, padające zresztą w kontekście postępującego ograniczania uprawnień Straży Miejskiej nie dotyczyły pozbawienia życia, tylko stanowiły dość osobliwy wyraz przekonania oskarżonego o potrzebie likwidacji Straży Miejskiej. Jeśli nawet tak nie było i oskarżony istotnie wyartykułował zapowiedź zamachu na życie R. G., to zachowanie tego ostatniego nie wskazywało na to, by obawiał się spełnienia groźby oskarżonego. Po pierwsze, pokrzywdzony nie uznał, by zachowanie oskarżonego niosło dla niego realne zagrożenie (w tym kontekście twierdzenie, że podsądny zachowywał się jakby coś go opętało jawiło się jako niedookreślone i przesadzone), o czym świadczyło to, że nie uciekał się do pomocy Policję czy asysty innych patroli Straży Miejskiej. Zagrożenie powodowane przez oskarżonego nie musiało być aż tak poważne, jak to wynikało z relacji pokrzywdzonego, skoro on sam i jego partnerka bez trudu oddalili się z miejsca zdarzenia, nie widząc potrzeby podejmowania dalszych czynności, i to pomimo tego, że gwałtowne zachowanie oskarżonego mogło być ocenione również jako wykroczenie z art. 51 § 1 k.w. Nie bez znaczenia było i to, że pokrzywdzony zwlekał ze złożeniem zawiadomienia o przestępstwie, tak jakby nie traktował poważnie zapowiedzi oskarżonego. Sąd miał na względzie, że R. G.dopiero w dniu 16 marca 2016 roku udał się na Policję i zeznał o zajściu z udziałem oskarżonego, mimo że sam incydent miał miejsce blisko trzy tygodnie wcześniej. Zwłoka pokrzywdzonego była o tyle zastanawiająca, że pełniąc służbę, mógł właściwie codziennie spotykać oskarżonego, nie przestając wystawiać się na powodowane przez niego rzekomo niebezpieczeństwo.

Przepis art. 190 § 1 k.k. typizuje czyn polegający na grożeniu innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej i wymaga, by taka groźba wzbudzała w zagrożonym uzasadnioną obawę, że zostanie spełniona. Sąd przyjął, że ten ostatni warunek pozwalający zakwalifikować zachowanie oskarżonego jako przestępstwo, nie został spełniony. Subiektywne odczucie zagrożonego miało tu znaczenie kluczowe, z tym że taka obawa musiała być uzasadniona. Chodzi zatem o sytuację, gdy każdy inny człowiek o podobnej osobowości, cechach psychiki, intelektu i umysłowości wedle wszelkiego prawdopodobieństwa uznałby groźbę za realną (tak między innymi Sąd Najwyższy w wyroku z 16 lutego 2007 roku, WA 5/07, OSNwSK 2007, Nr 1, poz. 465). Do tego wypowiedź formułującego groźbę powinna być oceniana z uwzględnieniem jej kontekstu, obejmującego towarzyszące groźbie zachowania obu stron incydentu (tak Sąd Najwyższy w wyroku z 7 października 2008 roku sygn.. akt III K 153/08, Prok. i Pr. 2009, Nr 4, poz. 6). Sąd miał na względzie, że specyfika służby pełnionej przez pokrzywdzonego czyni go niejako automatycznie adresatem wulgarnych wypowiedzi i wystawia go na ryzyko agresywnych zachowań, a więc siłą rzeczy wiąże się z dużo większą niż u innych „tolerancją” na słowa sfrustrowanych sprawców naruszenia prawa. Oczywiste jest zatem, że nie każda wypowiedź pozorująca zamiar zamachu na życie czy zdrowie musi wywołać niepokój adresata takiego komunikatu. O tym, że pokrzywdzony w taki właśnie sposób ocenił wypowiedź oskarżonego, świadczył fakt, że w dniu zdarzenia poprzestał na sporządzeniu notatki urzędowej, a przez kolejne tygodnie, pozostając rzekomo w stanie obawy o swoje życie, nie zadał sobie trudu, by zawiadomić o przestępstwie. Skoro zachowanie oskarżonego nie wzbudziło obawy pokrzywdzonego, to nie wyczerpało znamion przestępstwa z art. 190 § 1 k.k. To oznaczało, że ujawniła się okoliczność, o której mowa w art. 17 § 1 pkt 2 k.p.k., wobec której Sąd miał obowiązek uniewinnić oskarżonego od popełnienia przestępstwa, tak jak o tym stanowi art. 414 § 1 k.p.k.

Wymierzając oskarżonemu karę za czyn z art. 226 § 1 k.k. Sąd i decydując się na karę o charakterze wolnościowym, Sąd miał na względzie okoliczności, w jakich działał oskarżony, a więc wzburzenie wywołane niedyspozycją dziecka, frustrację związaną ze sposobem przeprowadzania interwencji i przekonaniem o uprzywilejowaniu pokrzywdzonych, popełniających podobne wykroczenie. Sąd miał na uwadze stopień winy i stopień społecznej szkodliwości wyrażający się w wadze licznych zniewag kierowanych przez oskarżonego i naganności takiej nieadekwatnej reakcji na uzasadnioną czynność służbową pokrzywdzonych. Oskarżony jest osobą, której dotychczasowa postawa życiowa, oceniana przez pryzmat informacji o karalności, może budzić zastrzeżenia, ale z drugiej strony zachowanie podsądnego, choć oczywiście naganne, nie znamionuje zaawansowania demoralizacji i zwiększenia skłonności do naruszania prawa. Oskarżony trudni się prowadzeniem działalności gospodarczej. która daje mu stały dochód niezbędny do utrzymania i zaspokajania potrzeb życiowych jego bliskich. Oskarżony podejmuje trud ustabilizowanej egzystencji, musi zatem liczyć się z ryzykiem poważnego pogorszenia swojej sytuacji życiowej (zapewne także pogorszeniem sytuacji jego bliskich) w razie powrotu do podobnego przestępstwa czy popełnienia innego czynu zabronionego. Trudno w tych okolicznościach podejrzewać, że oskarżony przedłoży jakiekolwiek korzyści z przestępstwa nad utrzymanie stabilizacji, jaką daje mu wykonywanie działalności gospodarczej i niezakłócone żadnymi incydentami zamieszkiwanie z bliskimi.

W tych realiach wymierzenie kary pozbawienia wolności, choćby najkrótszej i z warunkowym zawieszeniem jej wykonania, byłoby rażąco niewspółmierne do wagi uchybienia oskarżonego. Kara 60 stawek dziennych grzywny będzie nie tylko adekwatna, ale i dolegliwa w stopniu wystarczającym do zniwelowania ryzyka powrotu do przestępstwa. Ustalenie stawki dziennej na kwotę 20 zł, bliską dolnej granicy statuowanej normą art. 33 § 3 k.k., uwzględniało warunki rodzinne, sytuację materialną i niemały dochód oskarżonego.

Skazanie oskarżonego nie pozostanie bez wpływu na pozostałych adresatów norm prawnych, w szczególności jego konkubiny, nie chcącej przyznać, że jej partner naruszył prawo. Nie dość bowiem, że wpoi im przekonanie o potrzebie stosowania się do obowiązującego prawa, wykonywanego także w warunkach interwencji przeprowadzanej przez funkcjonariuszy publicznych, to jeszcze uświadomi im, że odpowiedzialność za naruszenie prawa jest nieuchronna i dolegliwa.

W świetle informacji o stanie rodzinnym, majątku i dochodach Sąd przyjął, że obciążenie oskarżonego obowiązkiem poniesienia kosztów sądowych nie będzie dla niego szczególnie uciążliwe i na podstawie art. 627 k.p.k. w zw. z art. 630 k.p.k. zasądził od niego kwotę 20 zł, stanowiącą połowę wydatków powstałych od chwili wszczęcia postępowania, i opłatę w wysokości 120 zł ustaloną stosownie do treści art. 3 ust. 1 ustawy o opłatach w sprawach karnych.