Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt V Ka 1541/16

UZASADNIENIE

Wyrokiem z 25 kwietnia 2016 roku, wydanym w sprawie o sygnaturze akt VI K 75/14, Sąd Rejonowy dla Łodzi Śródmieścia w Łodzi uznał oskarżonego Z. D. (1) za winnego tego, że 11 października 2011 roku w Ł. nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym w ten sposób, że kierując samochodem osobowym marki o. (...) o nr rej. (...), jadąc ulicą (...) w kierunku północnym i wykonując manewr zmiany kierunku ruchu w lewo w ulicę (...), nie zachował szczególnej ostrożności i doprowadził do potrącenia przez pojazd przechodzącego poza wyznaczonym przejściem dla pieszych przez północną jezdnię ulicy (...), czym nieumyślnie spowodował wypadek drogowy, w którym pokrzywdzony doznał obrażeń ciała skutkujących śmiercią, tj. przestępstwa z art. 177 § 2 k.k. i za to na tej podstawie wymierzył mu karę 1 roku pozbawienia wolności, której wykonanie warunkowo zawiesił na 1 rok próby, orzekając także wobec oskarżonego 80 stawek dziennych grzywny po 20 złotych każda, środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym na okres 1 roku i zobowiązując go do zwrotu prawa jazdy.

Ponadto orzekł o kosztach sądowych.

Apelacje od powyższego wyroku wywiedli obrońca oskarżonego i prokurator.

Obrońca oskarżonego zaskarżył orzeczenie w całości i zarzucił rozstrzygnięciu rażące naruszenie:

1)  prawa procesowego poprzez naruszenie:

art. art. 2 § 2, 4, 7, 193 § 1, 201, 410, 424 § 1 pkt 1 k.p.k. poprzez:

a)  przyjęcie dla ustalenia możliwości uniknięcia wypadku drogowego czasu psychofizycznej reakcji kierującego w wysokości 1,2 s w sytuacji, gdy z dostępnej literatury i opinii występującego w sprawie biegłego wynika, że czas psychofizycznej reakcji osoby po 80 roku życia jest dwa razy dłuższy, co powoduje, że tego rodzaju założenie powoduje w swej konsekwencji naruszenie art. 1 § 3 i 9 § 2 k.k. i jednocześnie prowadzi do ustalenia czasu psychofizycznej reakcji Z. D. bez wiadomości specjalnych;

b)  oddalenie wniosku dowodowego o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego psychologa na okoliczność ustalenia czasu psychofizycznej reakcji kierującego w wieku 80 lat, celem przeprowadzenia prawidłowej analizy wypadku drogowego, co doprowadziło do uniemożliwienia ustalenia czasu psychofizycznej reakcji kierującego Z. D. i przeprowadzenia prawidłowej analizy zdarzenia objętego aktem oskarżenia i ustalenia modelu prawidłowego postępowania zgodnego z art. 9 § 2 k.k.;

c)  przyjęcie czasu poruszania się pieszego w wartości krótszej niż 2,2 m/s dla możliwości uniknięcia wypadku drogowego przez Z. D., w sytuacji gdy wartość poruszania się jako możliwa do osiągnięcia przez pokrzywdzonego została ustalona przez biegłego T. S., w sytuacji gdy biegły jest specjalistą z zakresu techniki samochodowej i nie ma wiadomości specjalnych do ustalenia z jaką maksymalnie prędkością mógł się poruszać S. K.;

d)  przyjęcie, że niewielkie wyboczenie ma uzasadniać pogląd, że pieszy poruszał się z mniejszą prędkością niż 2,2 m/s, podczas gdy z dostępnej literatury wynika, że ustalenia prędkości pieszego na podstawie wyboczeń z powodu rozproszenia wyników jest wątpliwe dla rekonstrukcji wypadku oraz podważenie wiarygodności wyjaśnień Z. D. z powodu krótkiego okresu obserwacji, co jawi się jako element sprzeczny z zasadami doświadczenia życiowego, ponieważ większość kierowców, którzy mają zarzut nieumyślnego wypadku drogowego w krótkim czasie obserwują pieszego, ale nie sposób uznać, że z tego powodu nie można ocenić poruszania się pieszego, przy braku jakichkolwiek innych dowodów przemawiających za tą tezą, zwłaszcza, że jest to jedyna okoliczność, która jest podważana w wyjaśnieniach Z. D. i wszystkie inne budzą wątpliwości, co jawi się jako rażący przejaw braku obiektywności i dyskredytowania tej części wyjaśnień, która nie jest zgodna z przyjętą a priori tezą sądu;

pominięcie opinii biegłej A. P., która nie wykluczyła możliwości wtargnięcia na jezdnię i wbrew twierdzeniom sądu I instancji podała, że pokrzywdzony mógł się poruszać z prędkością średnią zbliżoną dla normalnego człowieka, co niezależnie od powyższego zarzutu podaje w wątpliwość zeznania siostry pokrzywdzonego W. B., która dopiero na etapie postępowania sądowego podała, że pokrzywdzony miał trudności w poruszaniu się, w sytuacji gdy na etapie postępowania przygotowawczego ww. osoba zeznała, że brat nie cierpiał na żadne dolegliwości;

ustalenie szybkości poruszania się S. K. bez wiadomości specjalnych w sytuacji gdy oskarżony Z. D. wyjaśnił, że S. K. wbiegł pod jego samochód, a biegła A. P. nie wykluczyła wtargnięcia – co wykluczył T. S. i sąd nie mając w tym zakresie wiadomości specjalnych i nie uwzględniając części materiału procesowego w postaci ww. opinii A. P., przyjął w sposób dowolny szybkość poruszania się poniżej 2,2 m/s i w konsekwencji brak ustalenia z jaką maksymalnie prędkością mógł się poruszać pokrzywdzony, zwłaszcza przy uwzględnieniu nagłego wtargnięcia na jezdnię;

art. art. 7, 410, 424 § 1 pkt 1 k.p.k. poprzez pominięcie w rozważaniach szybkości poruszania faktu, że S. K. chciał przejść przez jezdnię w miejscu niedozwolonym i do tego na czerwonym świetle, co wbrew twierdzeniom sądu I instancji uzasadnia jego szybkie poruszanie się;

1)  błąd w ustaleniach faktycznych będący następstwem wyżej wymienionych uchybień procesowych.

W konkluzji skarżący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku i uniewinnienie oskarżonego ewentualnie o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji.

Sąd zważył, co następuje:

Apelacja obrońcy oskarżonego nie jest zasadna, sąd rejonowy nie dopuścił się bowiem żadnych naruszeń prawa procesowego, ani błędów w ustaleniach faktycznych wpływających czy to na przypisanie oskarżonemu sprawstwa i winy czy to na adekwatność wymierzonej oskarżonemu kary.

W pierwszej kolejności wskazać należy, że sąd pierwszej instancji w sposób kompletny zebrał materiał dowodowy, wnikliwie go rozważył, a stanowisko swoje wyczerpująco uzasadnił. Dokonana ocena dowodów poprzedzona została ujawnieniem na rozprawie całości okoliczności mogących mieć wpływ na treść rozstrzygnięcia. Poczyniono ją z uwzględnieniem zasad wiedzy i doświadczenia życiowego. Jest oceną swobodną i jako taka pozostaje pod ochroną w art. 7 k.p.k. Sąd rejonowy przeprowadził bowiem szczegółową analizę zgromadzonych dowodów, odnosząc się do okoliczności mogących stanowić podstawę ustaleń faktycznych. Precyzyjnie wskazał na przesłanki dokonanej oceny. Wyeksponował zwłaszcza te fragmenty materiału dowodowego, których wiarygodność zakwestionował, jak i te jego elementy, których wiarygodność przyjął, podając powody przemawiające za taką oceną.

Wbrew twierdzeniom skarżących, sąd rejonowy wziął pod uwagę całość zgromadzonego materiału dowodowego, zaś przy dokonywaniu ustaleń faktycznych oparcie się na dowodach wskazujących na sprawstwo oskarżonego stanowiło wypadkową dokonanej, obiektywnej i wszechstronnej oceny wszystkich dowodów. Sąd rejonowy zatem dowodów o wymowie, w świetle stawianego oskarżonemu zarzutu, dla niego korzystnej nie pominął, lecz rzetelnie je ocenił uznając, iż nie mogą stanowić podstawy ustaleń faktycznych.

Jak podkreślił zarówno sąd pierwszej instancji, jak i wszyscy opiniujący w niniejszej sprawie biegli, poza powypadkowym miejscem położenia pojazdu oraz plamy krwi pieszego wskazującej na jego powypadkowe położenie, zdarzenie nie pozostawiło materialnych śladów, które mogłyby służyć przeprowadzeniu jego precyzyjnego rozliczenia czasowo – przestrzennego. W rezultacie biegły, na wywodach opinii którego oparte zostało zaskarżone rozstrzygnięcie był w stanie przeprowadzić jedynie symulację zdarzenia przy przyjęciu założeń, które czyniono – w punktach tego wymagających – z uwzględnieniem zasady wynikającej z art. 5 § 2 k.p.k.

Obrońca oskarżonego sformułował w swojej apelacji w istocie dwa podstawowe zarzuty pod adresem rozstrzygnięcia. Sprowadzają się one do negowania prawidłowości przyjęcia dla wyliczeń biegłego czasu psychofizycznej reakcji kierującego na poziomie 1,2 s oraz prędkości, z jaką poruszał się pieszy w wartości niższej niż 2,2 m/s 2.

Wobec tego, że pozostałe założenia oraz wywody opinii biegłego nie były co do zasady kwestionowane przez strony, brak jest potrzeby do ich przytaczania w tym miejscu.

Przechodząc zatem do kwestii przyjętego dla oskarżonego parametru czasu reakcji na poziomie 1,2 s wskazać należy, podzielając w tym zakresie w całej rozciągłości rozważania sądu rejonowego, że przy ustalaniu generalnej możliwości uniknięcia zdarzenia (w tym wypadku potrącenia pieszego przez oskarżonego) konieczne jest stosowanie wartości uśrednionych, odpowiadających tym, jakie prezentuje w ruchu drogowym zasadnicza większość kierowców, a jednocześnie takich, jakich posiadanie jest przez wszystkich uczestników ruchu oczekiwane.

Trzeba bowiem pamiętać, że uzyskiwane w badaniach statystycznych wartości pełnią niejako podwójną rolę: wskazują parametr, jakiego oczekuje się od kierowcy, by mógł relatywnie bezpiecznie uczestniczyć w ruchu drogowym, ale i wartość, jakiej pozostali uczestnicy ruchu oczekują od pozostałych i na podstawie których dokonują w codziennych czynnościach oszacowania możliwości podejmowania poszczególnych manewrów. W tym choćby decyzji o wejściu na przejście dla pieszych. Pieszy – przed wejściem na wyznaczone przejście – nie ma przecież obowiązku ocenić wieku czy ogólnej sprawności kierowcy zbliżającego się w jego kierunku pojazdu. Zakłada, uwzględniając przy tym własne wcześniejsze doświadczenia, że kierujący widząc jego wejście na przejście będzie w stanie zatrzymać samochód w takim czasie jak (generalnie) pozostali uczestnicy ruchu. Konieczność personalizacji parametrów dotyczących poszczególnych uczestników ruchu drogowego w codziennej praktyce ruch ten przecież by sparaliżowała lub uczyniła skrajnie niebezpiecznym.

Tym samym, wykorzystanie na etapie ustalania, czy wypełnione zostały znamiona przedmiotowe zarzuconego oskarżonemu czynu parametru uśrednionego, wskazującego, czy w zaistniałej sytuacji uniknięcie zdarzenia było obiektywnie możliwe, uznać należy za ze wszech miar prawidłowe. Przyjęta wartość jest przy tym o tyle bardziej dla oskarżonego korzystna, że odpowiada czasowi reakcji mieszczącemu się w typowej dla populacji kierowców wartości, ale w tym jej wąskim zakresie, który dotyczy 5% kierowców reagujących wolniej od pozostałych.

W rezultacie za słuszną uznać należało także decyzję o nieprzeprowadzaniu dowodu na okoliczność rzeczywistego czasu reakcji oskarżonego. Nawet bowiem dowiedzenie, że czas reakcji psychofizycznej oskarżonego istotnie jest dwa razy dłuższy niż przyjęty statystycznie dla kierujących, nie doprowadziłoby do skutku zgodnego z wnioskami obrony. Przeciwnie, konstatacja tego rodzaju skutkować musiałaby jednoznacznym wnioskiem, zgodnie z którym udział oskarżonego w ruchu drogowym zagraża jego bezpieczeństwu w stopniu, którego nie można zaakceptować.

Odnosząc się natomiast do zarzutu naruszenia art. 1 § 3 k.k. oraz art. 9 § 2 k.k. poprzez przypisanie oskarżonemu nieumyślności działania oraz winy, wskazać należy, że – jak podaje się w piśmiennictwie – kwestia zmęczenia oraz stanu zdrowia kierującego pojazdem i wpływ tych stanów na wypadkowość w dziedzinie prawa karnego materialnego stanowią problematykę, która do dziś nie doczekała się w orzecznictwie jednoznacznej odpowiedzi. Niemniej orzecznictwo sformułowało już przed laty pogląd, zgodnie z którym kierowca, który zdaje sobie sprawę ze swego stanu i podejmuje się prowadzenia pojazdu lub nie przerywa tego postępowania, ponosi ryzyko odpowiedzialności za to, co może z tego postępowania wynikać (tak np.: Sąd Najwyższy w wyroku z 12 kwietnia 1985 roku, V KRN 175/85, OSNPG 1986, nr 4, poz. 50). Wspomniane orzeczenie potraktowało stan chorobowy kierującego tak samo jak świadome kierowanie pojazdem niesprawnym technicznie. W rezultacie wywodzi się, że znany kierowcy zły stan jego zdrowia, jak też znany mu zły stan techniczny pojazdu stanowi naruszenie zasad bezpieczeństwa obowiązujących w ruchu drogowym. W istocie podobnie wywodzą orzeczenia dotyczące spowodowania wypadku w stanie zmęczenia kierowcy: Sąd Najwyższy w wyroku z 15 października 1960 roku stwierdził: „wina oskarżonego nie polegała na tym, że zasnął podczas prowadzenia samochodu, nie mogąc oprzeć się napadowi senności, lecz na tym, że prowadził w nocy, w ciężkich warunkach, w stanie silnego przemęczenia, wiedząc, że w tej niekorzystnej sytuacji nie ma takiej sprawności swych władz psychicznych, której wymaga prowadzenie samochodu” (Sąd Najwyższy w wyroku z 15 października 1960 roku, III K 632/60). Sąd Najwyższy wywodził także, że kierowca, który nie czuje się zdolny do wykonywania pracy ze względu na swoje samopoczucie lub na podstawie znanych mu okoliczności, i może przewidzieć, że w czasie pracy grozi mu utrata sprawności, powinien zakomunikować o tym zwierzchnikowi i odmówić wykonania polecenia służbowego (wyrok Sądu Najwyższego w sprawie III K 953/55, IV K 907/56). Sąd Najwyższy nie miał jednak wątpliwości, że zmęczenie nie może być okolicznością wyłączającą odpowiedzialność karną w razie dojścia do wypadku (wyrok z 11 lipca 1986 roku, V KRN 337/68), ani w zasadzie okolicznością łagodzącą (uchwała Sądu Najwyższego z 28 lutego 1975 roku, V KZP 2/74, OSNKW 1975, z. 3-4, poz. 33), przy czym niekategoryczność stwierdzenia dotyczyła wyłącznie sytuacji wyjątkowych, np. w warunkach ekstremalnych, na granicy wyższej konieczności (tak: Kazimierz Pawelec, Zarys metodyki pracy obrońcy i pełnomocnika w sprawach przestępstw i wykroczeń drogowych, Warszawa 2016, str. 80-82).

W rezultacie stwierdzić zatem należy, że to na kierującym ciąży obowiązek bieżącego kontrolowania własnych zdolności psychofizycznych i motorycznych pod kątem możliwości bezpiecznego uczestnictwa w ruchu drogowym. Nie ulega wątpliwości, że ruch mechanicznego środka komunikacji postrzegany być musi jako zdarzenie wywołujące zwiększone ryzyko powstania szkody, które w całości obciążać powinno posiadacza tego środka, stąd też to na nim spoczywa obowiązek minimalizowania tego ryzyka w takim stopniu, by było ono akceptowalne. Trzeba przecież zauważyć, że to właśnie kierujący jest podmiotem, który jest w stanie najlepiej określić własną zdolność do udziału w ruchu drogowym. Tak więc podobnie jak np. dostrzeżenie stopniowego lub gwałtownego pogorszenia widzenia (zmysłu wzroku) obliguje kierującego do powstrzymania się przed prowadzeniem pojazdu, tak i pogorszenie parametrów reakcji skutkować powinno działaniem podobnym. Zaniechanie takiego działania lokuje się zatem dokładnie w płaszczyźnie winy, jaką przypisać należy kierującemu, który dostrzegając pogorszenie własnych psychofizycznych reakcji, nie odstępuje od prowadzenia pojazdów, ale nadal aktywnie w ruchu drogowym uczestniczy. Uprawnione jest w takiej sytuacji przyjęcie, że osoba taka ponosi ryzyko odpowiedzialności za to, co może z tego postępowania wynikać.

Także odnosząc się do ustaleń sądu rejonowego związanych z tempem poruszania się pokrzywdzonego bezpośrednio przed zdarzeniem stwierdzić należy, że nie cechują się one wadliwością.

W pierwszej kolejności, mając na względzie treść sformułowanych w apelacji obrońcy oskarżonego zarzutów, podkreślić należy, że okoliczność powyższa nie może być uznana za wymagającą wiadomości specjalnych w tym znaczeniu, iż może być ustalona wyłącznie na podstawie opinii biegłych. Ustalając szybkość, z jaką na jezdni ulicy (...) znalazł się pokrzywdzony, sąd rejonowy słusznie oparł się na całokształcie materiału dowodowego, tj. zarówno zeznaniach świadków dobrze pokrzywdzonego znających (siostra i wieloletnia sąsiadka), jak i wywodach opinii biegłych: T. S. oraz A. P..

Sąd rejonowy słusznie wykluczył tę okoliczność spośród tych, których rodzą wątpliwości, jakich wyjaśnić się nie da i które w rezultacie rozstrzygnąć należy na korzyść oskarżonego. Na pełną aprobatę zasługują także te rozważania sądu pierwszej instancji, które wskazują, że posłuch normie art. 5 § 2 k.p.k. nie może oznaczać dokonywania ustaleń faktycznych w sposób sprzeciwiający się nie tylko zdrowemu rozsądkowi, ale i wymowie pozostałych dowodów w sprawie, poprzez odwołanie się do czysto teoretycznej, ale pozbawionej realnego prawdopodobieństwa możliwości zaistnienia określonej okoliczności.

Przesłanki, które pozwoliły sądowi wykluczyć, by pokrzywdzony S. K. (2) poruszał się z prędkością szybszą niż 2,2 m/s 2 zostały tymczasem jasno i precyzyjnie wyliczone, omówione i uzasadnione w świetle całokształtu ujawnionych okoliczności, a sąd rejonowy jednoznacznie wskazał powody, dla których wymowy tej podważyć nie może sama w sobie konstatacja biegłej A. P. (2) o niemożności liczbowego określenia wartości maksymalnej prędkości ruchu pokrzywdzonego.

To właśnie ustalenie, że pokrzywdzony poruszał się szybciej niż z prędkością 2,2 m/s 2 uznać należałoby za dokonane z rażącym naruszeniem art. 7 k.p.k. i art. 5 § 2 k.p.k. w sytuacji, w której prędkość powyższa odpowiada górnym granicom prędkości określanych jako bieg, a faktem jest, że S. K. (2) doznał w przeszłości obrażeń kości piszczelowej prawej i krwiaka stawu kolanowego, w wyniku leczenia doprowadzono do sytuacji, w której ograniczenie zgięcia w stawie kolanowym wynosiło jedynie 45%, zaś deficyt wyprostu – 10%, w 2013 roku poruszał się chodem zaburzonym, na szerszej podstawie, mniej rytmicznym i wolniejszym niż osoba w jego wieku (powłóczył nogami), zaś jego siostra W. B. podała, że chodził „licho”, miał kłopoty z poruszaniem się, „ciągnął nogi za sobą”, chodził bardzo wolno (k. 358).

Zeznania siostry pokrzywdzonego słusznie uznano za wiarygodne, nie podważa ich bowiem skutecznie to, że pierwszy raz o sposobie chodu pokrzywdzonego świadek mówiła dopiero przed sądem, skoro z jednej strony wcześniej okoliczność ta nie była przedmiotem dociekań przesłuchujących, z drugiej zaś fakt doznania przez pokrzywdzonego obrażeń, a także cierpienia przezeń na inne schorzenia (w tym polineuropatię alkoholową) został udokumentowany historią medyczną.

Opinia T. S. wykorzystana została odnośnie powyższego zagadnienia jedynie dla wskazania statystyk dla ruchu osób w wieku pokrzywdzonego, nie sposób zatem twierdzić, że w tej części sąd wykorzystał opinię biegłego poza zakresem jego kompetencji.

Ustalenie sądu wspiera przy tym także zjawisko tzw. wyboczenia, którego niewielka wartość pośrednio potwierdza niską prędkość, z jaką poruszał się pokrzywdzony. Warto zauważyć, że okoliczność ta powołana została jedynie akcesoryjnie, nie jest natomiast podstawowym powodem, dla którego ruch pokrzywdzonego określono w sposób znajdujący odzwierciedlenie w zaskarżonym wyroku. W tych warunkach zgłaszane w piśmiennictwie wątpliwości co do możliwości rozstrzygania o tempie ruchu na podstawie wartości wyboczenia również nie mogą podważyć prawidłowości rozumowania sądu. Tym bardziej, że dodatkowo o niskiej prędkości zaświadcza także rozmieszczenie obrażeń pokrzywdzonego jedynie na nodze stycznej z pojazdem i ich brak na nodze lewej, co wskazywać może pośrednio na stosunkowo krótki krok, charakterystyczny raczej dla chodu niż biegu.

Jak już podniesiono, nie sposób przy tym przyjąć, że sąd samodzielnie dokonał ustaleń wymagających wiadomości specjalnych. Warto bowiem zauważyć, że biegła A. P. (2) nie potrafiła ocenić prędkości ruchu pokrzywdzonego, zwłaszcza że chodzi o ruch na małym dystansie, a nie stałą prędkość na dłuższym odcinku; z lekarskiego punktu widzenia uznała, że w odniesieniu do pokrzywdzonego można rozważać poruszanie się przez niego prędkością zbliżoną do średniej dla normalnego człowieka, przy czym dodała, że nie ma specjalistów, którzy mogliby to określić precyzyjnie. Wypowiedź powyższa nie może zatem stanowić samodzielnego wsparcia dla hipotezy, zgodnie z którą pokrzywdzony miał możliwość poruszać się w pełnym zakresie ruchu dla zdrowego człowieka, w tym rozwijać pełną prędkość.

Argumentu dla istnienia po stronie pokrzywdzonego chęci rozwinięcia istotnej dla jego możliwości prędkości nie może przy tym stanowić miejsce potrącenia wypadające obok pasów przejścia dla pieszych, nadal jest to bowiem miejsce w bezpośredniej bliskości przejścia, a ujawnione okoliczności umożliwiają także przyjęcie, że pokrzywdzony rozpoczął przechodzenie na pasach, a dopiero w toku ruchu zaczął je opuszczać (tak biegły T. S.). Tym samym nie sposób twierdzić, że niewielkie odchylenie od przeznaczonego dla pieszych toru ruchu mogło skłonić pokrzywdzonego do nadmiernego względem jego zwykłych możliwości wysiłku. Podobnie ocenić należy kwestię przechodzenia w czasie, kiedy emitowany był dla niego sygnał czerwony. Uwzględniając parametry skrzyżowania i sygnalizacji stwierdzić należy, że samochody zatrzymane na czerwonym świetle na ulicy (...) przed ulicą (...) stały jeszcze przez pewien czas po wypadku, pojazd oskarżonego był pierwszym zamierzającym skręcić w ulicę (...), zatem w czasie gdy pokrzywdzony podejmował decyzję o wejściu na jezdnię ulicy (...) był albo zatrzymany, albo stopniowo rozwijał prędkość, stąd też samo wejście na jezdnię na czerwonym świetle nie może być uznane za wystarczający i racjonalny powód istotnego zwiększenia prędkości przez pokrzywdzonego.

Wreszcie brak jest podstaw do dopatrywania się braku obiektywizmu w rozumowaniu sądu pierwszej instancji w sytuacji, w której odmówił wiary wyjaśnieniom oskarżonego co do tempa poruszania się pokrzywdzonego wskazując na krótki czas obserwacji osoby pokrzywdzonego. Podkreślenia wymaga bowiem, że nie sposób kwestionować, że oskarżony nie obserwował zachowania pokrzywdzonego przez dłuższy czas, o czym świadczą zresztą same jego wyjaśnienia. W takich warunkach wniosek oskarżonego, że pokrzywdzony poruszał się szybko mógł być wynikiem dostrzeżenia go bezpośrednio przed wypadkiem, co stworzyło wrażenie nagłego wtargnięcia. Z drugiej zaś strony nawet opisane przez oskarżonego szybkie wejście pokrzywdzonego przed jego samochód, przyjęte zresztą przez sąd rejonowy jako ustalenie („mężczyzna poruszał się szybkim krokiem” –k. 614) nie może stanowić wystarczającego dowodu na przyjęcie, że ruch ten osiągnął wartość większą niż 2,2 m/s 2, zwłaszcza że jako bieg określany jest już ruch mężczyzn w wieku 61 lat z prędkością od 1,6 m/s 2.

Podsumowując stwierdzić więc należy, że zarówno rozstrzygnięcie w przedmiocie odpowiedzialności karnej oskarżonego, jak i poprzedzający je sposób procedowania sądu pierwszej instancji nie były obarczone jakimikolwiek uchybieniami. Sąd rejonowy właściwie ukształtował podstawę dowodową rozstrzygnięcia, po czym dokonał jej rzetelnej i trafnej oceny, której nie można przypisać cech dowolności. Zastrzeżeń nie budzi także subsumcja ustalonego stanu faktycznego pod normę art. 177 § 2 k.k., przy zasadnym przyjęciu nieumyślności naruszenia przez Z. D. (1) reguł ostrożności, prowadzącego do nieumyślnego spowodowania wypadku, w którym śmierć poniósł pokrzywdzony. Wymierzona kara respektuje wszelkie wynikające z materiału dowodowego okoliczności, tak łagodzące, jak i obciążające, a orzeczenie wobec oskarżonego środka karnego w postaci zakazu prowadzenia pojazdów na najkrótszy możliwy okres zostało trafnie uzasadnione potencjalnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa w ruchu, jakie wywoływać może uczestnictwo w nim oskarżonego, wywiedzionym z okoliczności analizowanego czynu, w tym zwłaszcza wagi naruszonych reguł ostrożności.

W rezultacie sąd okręgowy uznał, iż podniesione w apelacji obrońcy oskarżonej zarzuty sprowadzają się w istocie rzeczy do odmiennej, niż dokonana przez sąd rejonowy, oceny zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, a tym samym stanowią jedynie polemikę z prawidłowymi ustaleniami sądu pierwszej instancji. Jako takie nie zasługują na uwzględnienie, nie wykazały bowiem błędów w rozumowaniu sądu rejonowego, a jedynie przesłanki, na podstawie których skarżący dokonał odrębnej oceny. Podniesione okoliczności zostały przy tym przez sąd dostrzeżone i uargumentowane w pisemnych motywach wyroku w kontekście całości materiału dowodowego.

Analizując rozstrzygnięcie sądu rejonowego nie ujawniono przy tym żadnych uchybień, których dostrzeżenie obligowałoby sąd okręgowy do ich uwzględnienia z urzędu.

Mając na względzie powyższe, należało utrzymać w mocy zaskarżony wyrok na podstawie art. 437 § 1 k.p.k.

Na podstawie art. 636 § 1 k.p.k. sąd zasądził od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 500 zł tytułem częściowego zwrotu kosztów sądowych za postępowanie odwoławcze, uznając, że ich poniesienie w całości byłoby dla oskarżonego nadmiernie uciążliwe.