Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt I C 800/14

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 14 września 2016 r.

Sąd Rejonowy w Gdyni I Wydział Cywilny:
Przewodniczący: SSR Tadeusz Kotuk
Protokolant: st. sekr. sąd. Anna Szymańska

po rozpoznaniu na rozprawie w dniu 12 września 2016 r. w G. sprawy z powództwa (...) spółki z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w G. przeciwko (...) Marynarki Wojennej w G.

o zapłatę

I.  oddala powództwo;

II.  zasądza od powoda (...) spółki z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w G. na rzecz pozwanego (...) Marynarki Wojennej w G. kwotę 2.423,38 zł (dwa tysiące czterysta dwadzieścia trzy złote trzydzieści osiem groszy) tytułem zwrotu kosztów procesu;

III.  nakazuje ściągnąć od powoda (...) spółki z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w G. na rzecz Skarbu Państwa – Sądu Rejonowego w Gdyni kwotę 3.278,25 zł (trzy tysiące dwieście siedemdziesiąt osiem złotych dwadzieścia pięć groszy) tytułem nieuiszczonych kosztów sądowych.

Sygn. akt I C 800/14

UZASADNIENIE

Stan faktyczny

W dniu 8 września 2010 r. pomiędzy (...) sp. z o.o. w G. a (...) Marynarki Wojennej w G. doszło do zawarcia umowy nr (...) na wykonanie zamówienia pod nazwą „ Budowa (...) Marynarki Wojennej – dokończenie budowy”. W ramach umowy powód był zobowiązany do wykonania m.in. instalacji klimatyzacyjnej i wentylacyjnej.

Zgodnie z § 10 umowy wykonawca miał wnieść zabezpieczenie należytego wykonania umowy w wysokości 10% wynagrodzenia brutto (1.080.479,99 zł) w formie gwarancji bankowej. Jeżeli zabezpieczenie zostało wniesione w formie gwarancji bankowych lub ubezpieczeniowych, gwarancja miała zawierać deklarację o nieodwołalnej i bezwarunkowej zapłacie na pierwsze pisemne wezwanie. Zabezpieczenie należytego wykonania umowy miało służyć do pokrycia wszelkich roszczeń wynikających z niewykonania lub nienależytego wykonania umowy (włączając potrącane kwoty kar umownych), a także z tytułu rękojmi i gwarancji.

Dowód: umowa, k. 15-22

Powód wniósł gwarancję w postaci „ Gwarancji ubezpieczeniowej właściwego usunięcia wad lub usterek” nr GDo/135e/12-031-10-11-00 z dnia 28 lutego 2012 r. Gwarantem był (...) S.A. w W.. Gwarancja obejmowała sumę 334.526,87 zł i była nieodwołalna i bezwarunkowa.

Dowód: gwarancja, k. 23-24

Pozwany zażądał zapłaty od gwaranta sumy będącej równowartością opłaconej przez zamawiającego faktury z dnia 13 listopada 2013 r. (777,98 zł), dotyczącej usunięcia usterki polegającej na nieprawidłowym podłączeniu wentylatora ZW-5 oraz odpowiadającej naprawie 4 sztuk nagrzewnic wodnych w trzech centrach wentylacyjnych (11.316 zł).

Dowód: faktura, k. 33

pisma (...), k. 91, 92

wezwanie, k. 93

wezwanie, k. 97

Gwarant ( (...) S.A.) spełnił świadczenie pieniężne z tytułu gwarancji na rzecz pozwanego. Następnie zażądał od powoda kwoty odpowiadającej wypłaconym sumom, które przez powoda zostały dobrowolnie zapłacone, zgodnie z postanowieniami § 5 umowy zlecenie o okresowe udzielenie gwarancji ubezpieczeniowych kontraktowych z dnia 3 grudnia 2010 r. (zawartej pomiędzy powodem a (...) S.A.).

Dowód: przelewy, k. 137-138

Następnie powód wezwał pozwanego do zapłaty uiszczonych gwarantowi kwot.

Dowód: pisma powoda, k. 139-140

W dniu 22 grudnia 2012 r. i w styczniu 2013 r. nastąpiły awarie w centralach klimatyzacyjnych, doszło do ich zamarznięcia i uszkodzenia (przecieków). Nie było wówczas żadnych zaników napięcia energii elektrycznej. Skutkiem był istotny wyciek cieczy, zostały zalane biura, magazyny ze zbiorami.

Dowód: pismo, k. 377-378

zeznania W. C., k. 396

zeznania R. P. 10:55 i dalej

W dniu 3 kwietnia 2013 r. i 15 maja 2013 r. na zlecenie pozwanego pracownik Przedsiębiorstwa Produkcyjno-Usługowego (...) sp. z o.o. w G.P. R. (1) dokonał oględzin uszkodzonych nagrzewnic wodnych wamontowanych w centralach wentylacyjnych w wyniku zamarznięcia wody płynącej przez wymienniki. Stwierdził nieprawidłowe zmontowanie (niezgodnie z projektem) układu zasilania nagrzewnic wodnych (błędne podłączenie zaworu trójdrogowego). Ponadto w dniu 27 maja 2013 r. ten sam pracownik dokonał wizji lokalnej wentylatora wyciągowego ZW-5. Stwierdził błędne podłączenie wentylatora do instalacji wentylacyjnej, zamieniono ssanie z tłoczeniem.

Pozwany wzywał powoda do poprawienia wadliwości podłączenia wentylatora, bezskutecznie.

Dowód: notatka służbowa, k. 197-198

notatka służbowa, k. 190-192

wezwanie, k. 208

zeznania P. R., k. 416-418

Ówczesny dyrektor muzeum – A. N. podjął decyzję o skorzystaniu z gwarancji ubezpieczeniowej po bezskutecznym wzywaniu powoda do usunięcia usterek i konieczności zaangażowania do ich naprawy zewnętrznej firmy. Dysponował on wówczas dokumentacją wskazującą w sposób jednoznaczny na odpowiedzialność powoda z ich powstanie. Również na podstawie dotychczasowej współpracy z powodem zauważał, że jego zdaniem żadna z umów z tą firmą nie została przez nią wykonana w całości i była obciążana wysokimi karami umownymi.

Dowód: zeznania A. N., k. 418-420

Sąd zważył, co następuje:

Istota sporu pomiędzy stronami dotyczy tego, czy pozwany skorzystał z zabezpieczenia w formie gwarancji ubezpieczeniowej zgodnie z prawem lub umową, czy też nie.

W pozwie przedstawiono dwie odrębne podstawy faktyczne roszczenia: zwrot nienależnego świadczenia i roszczenie o charakterze odszkodowawczym.

Jeżeli chodzi o zwrot nienależnego świadczenia, to – po pierwsze – powód nie jest czynnie legitymowany. Takie roszczenie ewentualnie mogło przysługiwać wyłącznie gwarantowi. Roszczenia oparte na przepisach o bezpodstawnym wzbogaceniu i nienależnym świadczeniu dotyczą bezpośrednio podmiotów, pomiędzy którymi doszło do przesunięć majątkowych (wzbogacony – zubożony). Przesunięcie majątkowe pomiędzy gwarantem a powodem było realizacją treści umowy zlecenia udzielenia gwarancji (z dnia 3 grudnia 2010 r., § 5 ust. 2, k. 104), a więc nie było „bezpodstawne”. To oznacza, że niniejszej sytuacji „zubożenie” powoda jest tylko pośrednim i niebezpodstawnym (lecz wynikającym z umownych stosunków prawnych) efektem ekonomicznym skorzystania przez pozwanego z gwarancji. Powód nie wykazał, że nabył od gwaranta to roszczenie o zwrot nienależnego świadczenia w ramach np. umowy cesji. Z przepisów powszechnie obowiązujących również nie wynika przejście na powoda takich roszczeń ex lege, pierwotnie przysługujących gwarantowi. Nie ma tu zastosowania np. art. 828 k.c. ani art. 518 k.c. Zarówno gwarant spełniając swoje świadczenie płacił swój (a nie cudzy dług), to samo dotyczy powoda zaspokajającego później gwaranta.

Rozpatrując z kolei odszkodowawczą podstawę powództwa, należy w pierwszej kolejności stwierdzić, że Sąd nie dopatrzył się w zachowaniu pozwanego (polegającego na skorzystaniu z przysługującego mu prawa obejmującego zabezpieczenie kontraktu w formie gwarancji ubezpieczeniowej) czynu niedozwolonego. Skorzystanie z gwarancji nie było w danym przypadku naruszeniem jakichkolwiek norm powszechnie obowiązujących o charakterze ius cogens bądź zasad współżycia społecznego. Nie ma więc podstaw do uwzględnienia powództwa na podstawie deliktowej (art. 415 k.c.).

Następnie należy przejść do analizy powództwa pod kątem odpowiedzialności kontraktowej pozwanego. W tym kontekście należy rozpocząć rozważania od tego, że niniejszy proces nie jest sprawą gospodarczą: pozwany zawierając umowę z powodem z dnia 8 grudnia 2010 r. winien być traktowany jako podmiot nieprofesjonalny, stąd nie mają do niego zastosowania podwyższone wymogi staranności przewidziane w art. 355 § 2 k.c.

Należy też podkreślić, że niniejszy proces nie jest oparty na odpowiedzialności związanej z bezpośrednią realizacją roszczeń stron dotyczących rękojmi i gwarancji. Osią sporu jest wyłącznie to, czy pozwany korzystając z gwarancji ubezpieczeniowej naruszył umowę stron (tj. umowę z dnia 8 września 2010 r.). Nie jest głównym przedmiotem procesu ustalenie tego, czy za sporne usterki – w ujęciu obiektywnym (charakterystycznym dla odpowiedzialności z tytułu rękojmi za wady lub gwarancji) – odpowiada, czy nie odpowiada wykonawca. Istotne jest bowiem tylko to, czy pozwany – jako podmiot nieprofesjonalny – w danych okolicznościach miał uzasadnione podstawy do uznania, że zachodzą podstawy do skorzystania z gwarancji. Należało więc w niniejszym procesie ustalić nie to, jaka była od strony obiektywnej przyczyna powstania spornych usterek, lecz to, czy okoliczności ich powstania i czynności następcze pozwanego (dotyczące podjęcia próby wyjaśnienia ich przyczyn) pozwalają na przypisanie pozwanemu tego, że postępując w dany sposób (zażądanie zapłaty od gwaranta) nienależycie wykonał umowę z pozwanym, w rozumieniu skorzystania z gwarancji w sposób świadomie bezpodstawny. Innymi słowy, w rozpatrywanej sprawie powód winien najpierw udowodnić (art. 6 k.c.), że pozwany skorzystał z gwarancji w taki sposób, który pozwala na zakwalifikowanie tego zachowania jako „niewykonanie lub nienależyte wykonanie umowy” z rozumieniu art. 471 k.c. Dopiero wykazanie, że miało to miejsce otwiera zastosowanie domniemania wynikającego z tego przepisu.

Zdaniem Sądu powód nie udowodnił, że pozwany korzystając z gwarancji ubezpieczeniowej działał w złej wierze, tj. świadomie lub na skutek niedbalstwa lub lekkomyślnie podjął wadliwą decyzję o skorzystaniu z gwarancji ubezpieczeniowej. W danej sytuacji pozwany (nieprofesjonalista) był obowiązany do zachowania zwykłej staranności (art. 472 k.c.). Skoro więc nie doszło do naruszenia kontraktu przez pozwanego, to nie nastąpiło przerzucenie ciężaru dowodu na pozwanego w związku z domniemaniem z art. 471 k.c.

Wiarygodny materiał dowodowy wskazuje, że czynności pozwanego związane z ujawnieniem i dokumentowaniem przebiegu oraz skutków awarii w postaci zamarznięcia nagrzewnic cechuje odpowiednia dla nieprofesjonalisty staranność. Spisano szczegółowo wszelkie dane związane z przebiegiem tej awarii (k. 377-378), które mogłyby później pomóc w ustaleniu przyczyny. Dokonano oględzin z udziałem pracownika wyspecjalizowanej firmy (P. R.). Pracownik tej firmy sporządził dokładny opis przebieg oględzin, w tym z odwołaniem się do dokumentacji projektowej. Sporządzono dokumentację fotograficzną. Wzywano powoda do usunięcia awarii (bezskutecznie). Co ważne, liczne innego rodzaju usterki występowały już wcześniej i zdecydowaną większość z nich powód usuwał, a kwestię uszkodzonej nagrzewnicy początkowo sam nie potrafił ocenić jednoznacznie jako takiej, za której zniszczenie nie odpowiada ( vide k. 51-52). Mimo upływu kilku miesięcy powód dalej nie zajął jednoznacznego stanowiska domagając się wyłącznie udziału w pracach naprawczych osób z odpowiednimi kwalifikacjami (k. 59). Trudno więc dziwić się pozwanemu, że zdecydował się działać i zaangażował inny, profesjonalny podmiot ( Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Usługowe (...) sp. z o.o. w G.). Gwarancja ubezpieczeniowa miała określony czas obowiązywania, więc nie można było w nieskończoność wzywać powoda do usunięcia wady lub pozostawić na kolejny okres grzewczy niesprawną instalację. Mając więc na uwadze możliwości podmiotu nieprofesjonalnego pozwany zachował się w sposób poprawny; nie można mu przypisać jakiegokolwiek rodzaju wadliwości zachowania. Każdy nieprofesjonalny podmiot w takich okolicznościach zachowałby się w taki sam sposób. Zupełnie nie udało się powodowi udowodnić właściwie jedynego argumentu, który mógłby odwrócić taką konkluzję, a mianowicie twierdzenia, że pozwany sam uszkodził system grzewczy wadliwie sterując nim z poziomu systemu (...). Wiarygodny materiał dowodowy w niniejszej sprawie nie pozostawia jednak najmniejszych wątpliwości – system (...) to „nakładka”, która po prostu nie ma możliwości uszkodzenia urządzeń, którymi zarządza, albowiem posiadają one wewnętrzne (niezależne od systemu (...)) zabezpieczenia sprzętowe (wewnętrzne oprogramowanie sterujące). Nie ma też żadnego wiarygodnego dowodu wskazującego na prawdopodobieństwo tego, że uszkodzenie nagrzewnic było wynikiem rozsprzęglenia przepustnicy lub zaniku prądu (k. 559). Opinia biegłego – zdaniem Sądu w pełni wiarygodna i jasna – potwierdza właściwie tylko to, że zarzuty kierowane przez powoda pod adresem pozwanego są zupełnym wymysłem i nie znajdują żadnego potwierdzenia w rzeczywistości. Kreowany przez stronę powodową obraz sytuacji polegający na sugerowaniu, że nieprzygotowani pracownicy muzeum nieodpowiedzialnie „bawili się” systemem (...) i ustawiali absurdalne zadane temperatury (1000 st. C) i w ten sposób spowodowali zamarznięcie nagrzewnic okazał się zupełnie fałszywy.

Jeżeli chodzi o błędne podłączenie wentylatora wyciągowego ZW-5, to – jak zauważył biegły – jest to usterka drobna, często zdarzająca się. Twierdzenia powoda, że błędnie podłączył go ktoś na zlecenie punktu gastronomicznego nie zostały nawet dostatecznie uprawdopodobnione, nie mówiąc już o należytym (pełnym) udowodnieniu. To, że coś teoretycznie mogło się zdarzyć, nie oznacza, że się zdarzyło. Poza tym nie ma głębszego sensu w twierdzeniu, że ktoś celowo zrobił coś co znacznie utrudniało mu prowadzenie działalności gastronomicznej. Gdyby sam to źle podłączył, co pewnie po chwili by to poprawił.

Jeżeli chodzi o materiał dowodowy strony powodowej, to z zestawu dokumentów przedstawionych wraz z pozwem wyłania się wstępną uwagą został on w sposób bezwzględny poddany ostrej selekcji. Charakterystyczne jest to, że zawiera on prawie wyłącznie pisma powoda stanowiące odpowiedź na zarzuty muzeum. Powód chciał więc położyć silny akcent na własne poglądy, a zarzuty i uwagi przeciwnika przemilczeć, a każdym razie ich bezpośrednio nie eksponować. Zeznania osób pozostających w podległości pracowniczej (biznesowej) z powodem są niewiarygodne. M. B. (1) nic bezpośrednio w sprawie nie wiedział, całą swoją wiedzę czerpał z dokumentacji. Sam jednak przyznał, że „nie można zarzucić muzeum, że oni prowadzili jakieś działania na szkodę instalacji” (k. 249). Powyższe jest jednym z elementów wspierający poprawność rozumowania Sądu w kwestii braku winy muzeum w decyzji o skorzystaniu z gwarancji. Cały pozostały wywód M. B. opiera się na jego niewiedzy, która wykreowała przekonanie, że za awarię nagrzewnic odpowiada błędne sterowanie z poziomu (...) („winę ponosi użytkownik, ponieważ nie zachował należytej ostrożności w eksploatacji tych urządzeń, tzn. źle jej ustalił w systemie (...), k. 278). Kwintesencją braku elementarnej wiedzy technicznej tego świadka jest stwierdzenie, że system (...) steruje także wewnętrznym system przeciwzamrożeniowym nagrzewnicy (k. 278). Jeżeli taka osoba sprawuje u powoda funkcję „szefa serwisu”, to można mieć poważne już obawy, co do poprawności całej konstrukcji faktycznych podstaw pozwu, bo przecież profesjonalny prawnik formułując to pismo od kogoś musiał czerpać wstępną wiedzę na temat przyczyn awarii. Tym niemniej świadek M. B. bez wątpliwości przerzuca winę na wadliwości operowania systemem (...), sam przyznając, że się na nim nie zna i nie potrafiłby go obsługiwać (k. 250). Podobną niekompetencją w zakresie rzekomego wpływu obsługi (...) na zamarznięcie nagrzewnic wykazał się w trakcie zeznań podwładny M. B.P. R.. Identycznie jest w przypadku poprzednika M. B. jako szefa serwisu – (...). W.. Wszyscy oni powtarzają ten sam zarzut w identyczny sposób. Pierwszym świadkiem, który stwierdził – zgodnie z prawdą – że nagrzewnic nie da się uszkodzić manipulując systemem (...) jest B. G. (dostawca urządzeń dla powoda), ale akurat on w ogóle nie uczestniczył w czynnościach, które interesują Sąd w niniejszym procesie – tj. procesie decyzyjnym, który doprowadził do skorzystania z muzeum z gwarancji ubezpieczeniowej. To, że system (...) nie ingeruje w sterowniki sprzętowe nagrzewnic potwierdził także pracownik firmy (...). G.M. R.. Przyznał też, że zawór trójdrogowy był podłączony ewidentnie nieprawidłowo (potwierdził to później zaangażowany przez powoda do oględzin instalacji P. R.). Świadek M. R. z kolei przedstawił nową hipotezę, że przyczyną zamarznięcia przepustnic był brak zasilania – co akurat nie zostało potwierdzone żadnym dowodem i wykluczył – jako przyczynę awarii – biegły. Świadek C. K. nie posiadał żadnej istotnej wiedzy w sprawie. O. S. także nie potrafił powiedzieć nic istotnego dla przedmiotu sprawy. Zeznania J. S. nie wniosły niczego istotnego do sprawy. W. C. potwierdza powstanie awarii nagrzewnic i brak ingerencji muzeum w ich dotychczasowe działania. Potwierdza też wcześniejsze (bezskuteczne) próby doprowadzenia przez powoda instalacji klimatyzacyjnej do właściwego działania. W. C. podał też, że nie było w tym czasie żadnych zaników napięcia energii elektrycznej. W zeznaniach W. C. znajduje się ponadto bardzo ciekawy fragment, dotyczący żmudnego poszukiwania przez pracownika serwisu pozwanego (T. W.) czujników przeciwzamrożeniowych nagrzewnic (nie znalazł ich) – miało to mieć miejsce już w trakcie niniejszego procesu. To obrazuje poziom niski poziom fachowości ze strony powoda, którego wyspecjalizowani pracownicy przez całe lata nie potrafili nawet jednoznacznie stwierdzić, co zostało, a nie co nie zostało zamontowane na terenie inwestycji i czynili poszukiwania nawet w toku niniejszego procesu. Jak więc można przypisywać pozwanemu wadliwość w decyzji o skorzystaniu z gwarancji ubezpieczeniowej? Czy pozwany miał z tym poczekać aż do czasu wygaśnięcia okresu gwarancji? Zeznania W. C. są zdaniem Sądu w pełni wiarygodne. Zeznania W. K. nie mają znaczenia dla rozstrzygnięcia, jest on specjalistą z innej branży, niż będąca przedmiotem sporu. Zeznania W. S. nie miały znaczenia dla rozstrzygnięcia, podaje on ogóle ramy procesu inwestycyjnego, bez interesujących w niniejszej sprawie Sąd szczegółów. Świadek W. S. opisuje szczegółowo wady przekazanej przez powoda instalacji odkryte w czasie poprzedzającym skorzystanie z gwarancji. Potwierdza to, że muzeum posiadało potwierdzone informacje o wadliwości instalacji także ze strony osoby o wiedzy specjalnej (inspektor nadzoru branży sanitarnej). Zeznania P. R. są wiarygodne – poza szczegółowym opisem stwierdzonych przez niego wad instalacji – najistotniejszym wymiarem jego zeznań jest to, że wszystkie te informacje były przekazane muzeum, a ich wydźwięk nie pozostawiał wątpliwości, że za te usterki odpowiedzialność ponosi wykonawca, czyli powód. Jest to kolejna osoba z wiedzą techniczną, która potwierdziła okoliczności stojące u podstaw decyzji o skorzystaniu z gwarancji ubezpieczeniowej. Zeznania A. N. (ówczesnego dyrektora muzeum) potwierdzają, że widział on jednoznaczne podstawy do obarczenia odpowiedzialnością za powstanie spornych usterek powoda. Nie był to pogląd będący efektem jego kaprysu, czy lekkomyślności, lecz wynikiem określonych, normalnych czynności sprawdzających (oględziny, wezwania do usunięcia usterek itd.), w których uczestniczyli fachowcy. Zeznania świadka R. P. potwierdzają po raz kolejny, że problemy z wadliwym funkcjonowaniem instalacji klimatyzacyjnej trwały od wielu miesięcy, były wysyłane do powoda pisma w tej sprawie (8:06). Po powstaniu awarii muzeum wzywało przedstawicieli powoda, prowadziło rozmowy, wezwało inspektorów, sporządzało niezbędną dokumentację. Świadek nawet wskazuje, że na żądanie dyrektora muzeum świadek założyła osobnę teczkę, w której zbierana była dokumentacja dotycząca m.in. spornych w niniejszym procesie kwestii (12:40). Świadczy to o poważnym i rzetelnym podejściu muzeum do tego problemu. Zeznania M. S. nie mają znaczenia dla rozstrzygnięcia, gdyż został on zatrudniony u pozwanego po okresie, którego dotyczy niniejszy proces. Zeznania świadka M. W. (jako zawodowego specjalisty od systemu (...)) potwierdzają, że system (...) jest tylko „bramką komunikacyjną” odczytującą to, co przekazują mu podłączone urządzenia (50:15), wskazuje on też, że interpretacja części danych na dołączonych przez powoda do pozwu wydrukach z systemu (...) jest błędna (wynika m.in. z niewłaściwego wyskalowania [np. wadliwa ilość zer], a nie błędów pomiarowych itd.). Zeznania J. K. są niewiarygodne, opisując on obserwacje stanu bezpośrednio po awarii przedstawia niczym niepotwierdzone fakty (pourywane kable) oraz „rozregulowanie automatyki” (9:40-9:50). Nie wiadomo, co ma na myśli J. K. mówiąc o „rozregulowaniu automatyki”, gdyż – jak wiadomo nie może tu chodzić o system (...) (który nie mógł wywołać awarii). Zaś muzeum nie miało dostępu i nie miało możliwości technicznych do wpływania na wewnętrzne (sprzętowe) oprogramowanie sterowników poszczególnych urządzeń. Także jego twierdzenie, że sporny wentylator podłączał najemca (11:53) nie jest potwierdzone żadnym innym wiarygodnym dowodem, a jednocześnie wątpliwe, bo po co miałby być montowany przez wykonawcę (powoda) wentylator, który został świadomie nie podłączony. Przecież z góry było wiadomo, że w danym miejscu będzie on pracować w określony sposób. Reasumując, zeznania J. K. są niewiarygodne i gołosłowne.

Jak już wcześniej wspomniano, opinia biegłego jest jasna, pełna i wewnętrznie niesprzeczna. Strony nie zgłaszały do niej zastrzeżeń. Należy podkreślić, że wnioski z opinii nie są podstawowym argumentem przemawiającym za oddaleniem powództwa, gdyż w niniejszej sprawie najistotniejszym nie jest to, jaka była prawda materialna w kwestii przyczyn spornych awarii, lecz to, czy pozwany jako nieprofesjonalista miał uzasadnione podstawy do skorzystania z gwarancji (tj. czy w oparciu o dostępną wówczas wiedzę miał podstawy do przypisania wad wykonawcy).

Odnośnie pominięcia zarzutów powoda do opinii biegłego jako spóźnionych należy przedstawić następujące uzasadnienie. Terminy sądowe i ryzyko ich przekroczenia powinny być traktowane przez sądy powszechne jako istotny instrument zapobiegający przewlekłości postępowań sądowych, co jest uważane powszechnie za największą bolączkę polskiego wymiaru sprawiedliwości. Nie można więc w takiej sytuacji przyznawać pełnomocnikom stron wiążącej opinii, czy uważa dany termin za właściwy, czy za krótki. O ile termin nie jest w sposób ewidentnie absurdalny (np. 1 dzień), prawo takie stronie (pełnomocnikowi) nie powinno przysługiwać, gdyż – podobnie jak sędziowie – profesjonalne kancelarie prawne mają obowiązek pracować w wymiarze czasu niezbędnym do prawidłowej obsługi powierzonych im zadań, jedynym skutkiem prawnym powyższego może być żądanie przez pełnomocników odpowiedniej wielokrotności stawek adwokackich (radcowskich). Termin siedmiodniowy na ustosunkowanie się do opinii biegłego (nawet bardzo specjalistycznej) nie jest zdaniem Sądu absurdalny i mieści się w ramach dopuszczalnego marginesu dyskrecjonalnej decyzji sędziego, który zawsze ma prawo taki termin właśnie wyznaczyć, nawet w sprawach skomplikowanych i trudnych. W takich sytuacjach nie dochodzi do nieważności postępowania (pozbawienie prawa do obrony), a tylko w takim kryterium oceny dyskrecjonalnej decyzji przewodniczącego może poddane ustalenie czasu trwania terminu sądowego. Sądy nie mogą wdawać się w dyskusję, czy termin sądowy, który nie pozbawia prawa do obrony jest, czy nie jest „optymalny” dla strony. Właściwie wszystkie działania sądu dyscyplinujące strony i zmierzające do ograniczenia czasu trwania procesu mogą być uznane za „nieoptymalne” („niesprzyjające”) przy odpowiedniej argumentacji. W sprawach skomplikowanych nakład i intensywność pracy pełnomocników muszą być odpowiednio większe, niż w sprawach prostych. Gdyby oceniać każdorazowo (w tym w toku instancji) zasadność wyznaczania przez sędziów terminów sądowych, polski proces cywilny przekształciłby się w jeszcze bardziej niewydolny i nieprzewidywalny. Już tylko na marginesie należy zauważyć, że kierunek zwalczania opinii biegłego przyjęty przez powoda jest nieefektywny, gdyż – jak wspomniano wyżej – nie ma ona decydującego znaczenia dla kierunku rozstrzygnięcia.

Mając powyższe na uwadze powództwo oddalono na mocy art. 471 k.c. w zw. z art. 472 k.c. a contrario, art. 410 k.c. a contrario, art. 415 k.c. a contrario ( punkt I. sentencji).

O kosztach procesu orzeczono w punkcie II. sentencji na mocy art. 98 § 1 k.p.c. Na zasądzone od powoda na rzecz wygrywającego pozwanego koszty składa się: opłata za czynności radcowskie w stawce minimalnej (2.400 zł, § 6 pkt 5 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych […]), opłata skarbowa od pełnomocnictwa (17 zł), 6,38 zł (odpis notarialny aktu powołania, k. 179).

W punkcie III. sentencji obciążono powoda na mocy art. 98 § 1 k.p.c. w zw. z art. 113 ust. 1 ustawy z dnia 28 lipca 2005 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych nieopłaconymi kosztami sądowymi w postaci wypłaconej ze Skarbu Państwa sumy odpowiadającej wynagrodzeniu biegłego.