Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt V Ka 611/17

UZASADNIENIE

P. R. został oskarżony o to, że:

I.  w marcu 2016 roku w Ł. groził M. K. uszkodzeniem mienia, w postaci wybicia szyb w jej samochodzie, czym wzbudził u wymienionej uzasadnioną obawę, że groźba ta zostanie spełniona, t.j. o czyn z art. 190 § 1 k.k.

II.  w dniu 9 sierpnia 2016 roku w Ł. groził M. K. pozbawieniem życia, zdrowia, czym wzbudził u wymienionej uzasadnioną obawę, że groźby te zostaną spełnione, tj. o czyn z art. 190 § 1 k.k.

Wyrokiem z dnia 13 marca 2017 roku, wydanym w sprawie o sygnaturze akt IV K 976/16 Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia w Łodzi:

1.  oskarżonego P. R. uznał za winnego popełnienia zarzucanych mu w punkcie I. i II. czynów, przy czym każdym z nich wyczerpał dyspozycję art. 190 § 1 k.k. i uznając, że stanowią one ciąg przestępstw z art. 91 § 1 k.k., na podstawie art. 190 § 1 k.k. w zw. z art. 91 § 1 k.k. wymierzył karę 50 stawek dziennych grzywny w po 30 zł każda,

2.  zasądził od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 220 zł tytułem zwrotu kosztów sądowych w całości.

Apelację od powyższego rozstrzygnięcia złożył obrońca P. R., zaskarżając wyrok w całości na korzyść oskarżonego.

Skarżący wyrokowi Sądu Rejonowego zarzucił obrazę przepisów postępowania, która mogła mieć wpływ na treść orzeczenia, a mianowicie:

a)  art. 4 k.p.k.. poprzez jednostronną i tendencyjną ocenę sprawy, polegającą na wyciąganiu wniosków i dokonywaniu ustaleń faktycznych wbrew przeprowadzonym dowodom, także tym, które przedstawił oskarżyciel, podczas gdy zebrany w sprawie materiał dowodowy nasuwa wiele wątpliwości co do sprawstwa i winy oskarżonego w zakresie obu przypisanych mu czynów;

b)  art. 7 k.p.k. poprzez przekroczenie granic swobodnej oceny dowodów i dokonanie dowolnego rozstrzygnięcia w oparciu o jednostronne i kierunkowe przeanalizowanie sprawy, bezkrytyczne przyjęcie wersji oskarżyciela publicznego oraz doszukiwanie się znamion czynu zabronionego, pomimo iż nie wynikają one z materiału dowodowego, w tym zeznań samej pokrzywdzonej,

c)  art. 170 k.p.k., art. 6 k.p.k. w zw. z art. 167 k.p.k. poprzez oddalenie wniosków dowodowych obrońcy złożonych na rozprawie w dniu 1 marca 2017 r. pomimo, że nie wystąpiła żadna z przesłanek wskazanych w powołanym przepisie uzasadniająca taką decyzję,

oraz błąd w ustaleniach faktycznych, jako skutek naruszeń opisanych w lit. a i b, mający wpływ na treść orzeczenia, a polegający na przyjęciu, iż oskarżony dopuścił się zarzucanych czynów, podczas gdy zebrany w sprawie materiał dowodowy nie pozwala na postawienie takiej tezy.

W konkluzji skarżący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonego od popełnienia zarzucanych czynów.

Sąd Okręgowy w Łodzi zważył, co następuje:

Apelacja wniesiona przez obrońcę oskarżonego okazała się zasadna i na skutek częściowego podzielenia przez Sąd podniesionych zarzutów i uchybień doprowadziła do uwzględnienia wniosku o zmianę wyroku Sądu Rejonowego poprzez uniewinnienie P. R. od dokonania zarzuconych mu czynów.

W zaskarżonym wyroku Sądu Rejonowego doszło do naruszenia przepisów procedury, a uchybienia, o których będzie mowa w dalszej części niniejszego uzasadnienia, bez wątpienia miały wpływ na sferę ustaleń i w konsekwencji na treść zaskarżonego rozstrzygnięcia, ale nie tyle z powodu podzielenia wprost i w całości stawianego in concreto zarzutu błędu w ustaleniach faktycznych przyjętych u podstawy wyroku, a jedynie fragmentu dotyczącego ustaleń faktycznych dotyczących istnienia po stronie pokrzywdzonej stanu obawy spełnienia gróźb i jakich rzeczywiście oraz uprzednio dokonanej oceny dowodów, ale jedynie w tym zakresie. W następstwie stwierdzenia przez instancję odwoławczą uchybień przepisom prawa procesowego, jakich nie ustrzegł się Sąd Rejonowy nie zaistniała konieczność uzupełnienia dotychczas zgromadzonego materiału dowodowego, a jedynie dokonania ponownie jego całościowej i prawidłowej analizy. Podsumowując tę cześć wywodu, nakreślona wyżej sytuacja miała miejsce w rzeczonej sprawie przy rozpoznawaniu apelacji obrońcy oskarżonego, gdzie zarzut błędu w ustaleniach faktycznych w powiązaniu z argumentami wywiedzionymi w jego uzasadnieniu, w istocie należy identyfikować przede wszystkim jako podnoszone uchybienie procesowe w zakresie sposobu oceny dowodów (obraza art. 7 k.p.k.) i dodatkowo nieuwzględnienia całokształtu okoliczności ujawnionych na rozprawie głównej, które powinny stanowić podstawę wyrokowania (obraza art. 410 k.p.k.), ale jedynie do fragmentu rzeczywistości odnoszącego się do zaistnienia skutku zarzuconych oskarżonemu zdarzeń w postaci powstania po stronie pokrzywdzonej uzasadnionej obawy spełnienia konkretnie zarzuconych i określonych gróźb.

Zasady procedowania w postępowaniu karnym nakazują sądowi badać oraz uwzględniać wszystkie okoliczności przemawiające zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść oskarżonego. Jest to wyraz postulatu ustawowego, by ustalenia faktyczne odpowiadały prawdzie. Jednocześnie art. 2 § 2 k.p.k. statuuje wymóg dołożenia przez sąd maksymalnych starań i wyczerpania wszelkich dostępnych środków w celu dojścia do prawdy. Z kolei przez prawdziwe ustalenie faktyczne rozumie się ustalenie, które zostało udowodnione. Udowodnienie natomiast zachodzi wówczas, gdy w świetle przeprowadzonych dowodów fakt przeciwny dowodzonemu jest niemożliwy lub wysoce nieprawdopodobny. Udowodnienie nie musi jednak oznaczać, że dane ustalenie ma zawsze wynikać bezpośrednio z konkretnych dowodów. Może ono także wypływać z nieodpartej logiki sytuacji stwierdzonej konkretnymi dowodami, jeżeli stanowi ona oczywistą przesłankę, na podstawie której doświadczenie życiowe nasuwa jednoznaczny wniosek, że dana okoliczność faktyczna istotnie wystąpiła. Wymóg udowodnienia odnosi się tylko do ustaleń niekorzystnych dla oskarżonego, ponieważ ona sam korzysta z domniemania niewinności (art. 5 § 1 k.p.k.), a niedające się usunąć wątpliwości tłumaczy się na jego korzyść (art. 5 § 2 k.p.k.). Organ procesowy powinien zatem dążyć do wyeliminowania występujących wątpliwości bowiem poczynienie ustaleń faktycznych na niepełnych czy wykluczających się dowodach nie może stanowić podstawy skazania.

W pierwszej kolejności należy odnieść się do podniesionych przez skarżącego zarzutów obrazy prawa procesowego, polegającej na niewłaściwym przeprowadzeniu postępowania dowodowego i nieprawidłowej ocenie dowodów zgromadzonych w sprawie, bowiem możliwość badania prawidłowości dokonanych w sprawie ustaleń faktycznych otwiera się dopiero w wyniku stwierdzenia, że Sąd meriti nie dopuścił się wskazanych naruszeń.

Jako całkowicie chybiony ocenić trzeba zarzut naruszenia art. 4 k.p.k. Podkreślić bowiem należy, że obraza art. 4 k.p.k. nie może być samoistną podstawą zarzutu, gdyż przestrzeganie zasady obiektywizmu gwarantowane jest przez poszczególne przepisy proceduralne, których naruszenie może uzasadniać twierdzenie, że doszło do obrazy tej zasady (zob. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 13 czerwca 2017 r. II KK 174/17, Legalis 1625020). Skarżący nie wskazał na naruszenie konkretnych przepisów procedury, które mogłoby wskazywać na brak obiektywizmu Sądu Rejonowego w rozpoznaniu niniejszej sprawy, wobec czego przedmiotowy zarzut nie mógł zostać uwzględniony.

Odnosząc się do zarzutu naruszenia przepisu art. 7 k.p.k. na wstępie należy poczynić ogólną uwagę, że argumenty podniesione przez skarżącego sprowadzają się do eksponowania odmiennej od przyjętej przez Sąd meriti wersji zdarzeń i oceny zgromadzonego materiału dowodowego. Stanowisko obrońcy oskarżonego jest zatem subiektywną oceną charakteru sprawy i zgromadzonych dowodów, przeciwną do dokonanej przez Sąd meriti, a podniesiony zarzut nie wykracza poza własną wersję przebiegu zdarzenia, przedstawioną uprzednio w złożonych przez oskarżonego wyjaśnieniach. Należy to jednak poprzedzić uwagą natury ogólnej. W realiach sprawy koniecznym jest bowiem rozdzielenie elementów związanych z zaistnieniem samych zdarzeń i ich przebiegiem, od skutków tych zdarzeń w kontekście konsekwencji zaistniałych zachowań oskarżonego w sferze psychiki pokrzywdzonej, czyli zaistnienia po jej stronie uzasadnionego stanu obawy spełnienia wypowiadanych przez oskarżonego gróźb. O ile bowiem w ramach pierwszej ze wskazanych sfer nie sposób podzielić argumentacji skarżącego, o tyle w drugiej uwagi, rozważania i argumenty obrońcy oskarżonego zasadniczo należy uznać za zasadne, a przez to skuteczne. Aktualnie podniesione krytyczne uwagi w zakresie zarzutu błędnej oceny dowodów forsowane przez skarżącego, sprowadzające się do tezy, iż zebrane w sprawie dowody nie dały podstaw do ustalenia samego faktu zaistnienia owych dwóch zdarzeń oraz ich przebiegu, w sposób przyjęty przez Sąd I instancji, nie mogą zostać uznane za przekonujące i zasadne. Sąd, w tym zakresie, nie znalazł żadnych podstaw do kwestionowania oceny dowodów zaprezentowanej przez Sąd Rejonowy, która ma pełne oparcie w treści art. 7 k.p.k. oraz regułach rządzących tą oceną, w szczególności w zasadach logiki i doświadczenia życiowego.

Kwestionując ocenę dowodów poczynioną przez Sąd Rejonowy w zakresie pierwszego z czynów zarzuconych oskarżonemu, apelujący zdaje się zmierzać do wykazania, że Sąd powinien był powziąć wątpliwości co do rzeczywistego przebiegu zdarzenia, a następnie – jako nieusuwalne – rozstrzygnąć je na korzyść oskarżonego. Skarżący wskazał bowiem, że sprzeczności w zeznaniach świadków prowadzą do wniosku, że córka pokrzywdzonej oraz świadek J. I. nie były obecne na miejscu zdarzenia, a jego przebieg można ustalać wyłącznie na podstawie dwóch przeciwstawnych twierdzeń – oskarżonego i pokrzywdzonej. Nie zostało jednak w apelacji w żaden sposób wskazane, z jakich powodów Sąd miałby nie mieć możliwości dokonania oceny zeznań M. K. i wyjaśnień P. R., i w ten sposób rozstrzygnąć wątpliwości powstałe w sprawie. Apelujący nie powołał się na jakiekolwiek sprzeczności, czy też brak logiki w zeznaniach pokrzywdzonej, który wskazywałby, że dowód ten powinien był zostać uznany przez Sąd jako nieprzydatny do poczynienia ustaleń faktycznych, jak też nie wskazał, którą część wywodów Sądu Rejonowego dotyczącą oceny wyjaśnień oskarżonego uznaje za nielogiczną, czy sprzeczną z zasadami doświadczenia życiowego. Apelacja zmierza zatem wyłącznie do wykazania, że w sprawie zaistniały sprzeczności między przeprowadzonymi dowodami. Przy tego rodzaju wniosku zaś nie tylko uprawnieniem, ale również obowiązkiem Sądu jest dokonanie oceny sprzecznych dowodów i ustalenie które z nich posiadają przymiot wiarygodności. Tak też uczynił Sąd Rejonowy, oceniając zeznania M. K. jako szczere, spójne i logiczne oraz przedstawiając argumentację na poparcie tych wniosków. Wskazanie na zbieżność zeznań pokrzywdzonej z zeznaniami świadków, tj. J. I. i K. K. stanowiło zaś wyłącznie jeden z argumentów wspierających wartość dowodową depozycji M. K., uznanych za kluczowe. Nawet więc podważenie wiarygodności świadków J. I. i K. K. nie uzasadniałoby postawionej w zarzucie tezy, tj. „dokonania dowolnego rozstrzygnięcia w oparciu o jednostronne i kierunkowe przeanalizowanie sprawy, bezkrytyczne przyjęcie wersji oskarżyciela publicznego”. Jedynie ubocznie zatem wskazać warto, że Sąd Rejonowy prawidłowo ocenił zeznania rzeczonych świadków, wskazując przede wszystkim, że podnoszona przez oskarżonego teza o próbie „wrobienia” go w popełnienie czynu zabronionego nie może zostać uznana za racjonalną w sytuacji, gdy świadkowie nie uzgodnili ze sobą wcześniej składanych zeznań. Słusznie bowiem stwierdził Sąd meriti, że gdyby J. I. namówiła M. K. i K. K. do złożenia w Prokuraturze wspólnych zeznań obciążających oskarżonego, to pokrzywdzona nie zapomniałaby o tym zeznając, że żadna z kobiet nie była obecna w czasie przedmiotowego zajścia, jak też w ogóle nie wskazując na jego zaistnienie w ramach pierwszych w kolejności zeznań składanych na etapie postępowania przygotowawczego. Podniesione zatem przez apelującego argumenty na poparcie zarzutu obrazy art. 7 k.p.k. w zakresie pierwszego zarzuconego czynu nie wytrzymują krytyki, nie zawierają żadnych przekonujących argumentów i nie zasługują na uwzględnienie.

Co się zaś tyczy tożsamego zarzutu odnoszącego się do drugiego z czynów zarzuconych (przypisanych) oskarżonemu to zauważyć warto, że zasadniczo ma on wybitnie kazuistyczny charakter. Zarzut ten zasadza się na odwołaniu do pojedynczych dowodów, ich fragmentów, poszczególnych zdań lub nawet jedynie ich części, wyrwanych z całego kontekstu treści poszczególnych dowodów. Taki sposób sformułowania przedmiotowego zarzutu nie może być uznany za prawidłowy i zgodny z wymogami zakreślonymi przez zasady oraz sposób oceny zebranego materiału dowodowego. Ocena ta bowiem musi mieć kompleksowy i całościowy charakter, gdyż jedynie w takiej sytuacji jest ona pełna, pozwala na analizę wzajemnej korelacji oraz zależności treści poszczególnych dowodów, daje podstawy do wyrażenia logicznego wnioskowania oraz jej oparcia o zasady doświadczenia życiowego.

Skarżący podniósł bowiem, że z dokumentacji fotograficznej nie wynika, że córka pokrzywdzonej była obecna w trakcie całego zdarzenia oraz treść wypowiedzi oskarżonego, nie zauważając, że dowód ten został przeprowadzony jedynie celem wsparcia wiarygodności zeznań świadków i nie został uznany jako dowód kluczowy dla wykazania odpowiedzialności oskarżonego. To samo tyczy się twierdzenia, że początkowo świadek G. S. nie wspominała, że świadkiem zdarzenia była również D. R. i wskazała tę okoliczność dopiero w późniejszych zeznaniach, a R. G. i R. Ś. w ogóle nie zeznali o obecności D. R. w trakcie zdarzenia. W tym wypadku również skarżący podważa wiarygodność fragmentu dowodu jedynie wspierającego kluczowe zeznania pokrzywdzonej, których to w apelacji nie kwestionuje w żaden sposób. Warto odnotować przy tym, że skarżący w swych twierdzeniach popada w sprzeczność, bowiem zastrzega, że R. G. i R. Ś. również byli naocznymi świadkami zdarzenia, zaś pomija milczeniem fakt, że także na ich obecność nie wskazała G. S. w swoich depozycjach.

Niezależnie od tego wskazać trzeba, że Sąd Rejonowy prawidłowo ocenił zeznania świadków w sprawie. Zbędnym byłoby powtarzanie argumentacji Sądu meriti w tym miejscu, zatem odwołać warto się jedynie do kluczowej okoliczności z punktu widzenia twierdzeń apelacji, tj. rzekomego uzgodnienia zeznań przez świadków, celem bezpodstawnego oskarżenia P. R. o kierowanie wobec pokrzywdzonej gróźb. Tego rodzaju teza nie ma racji bytu przy zestawieniu z faktem, że pokrzywdzona w trakcie składania zeznań w sądzie „nie pamiętała” o tym, że oskarżony groził, że ją „załatwi”, a nawet zaprzeczyła, aby coś takiego w ogóle miało miejsce. Całkowicie sprzeczną z zasadami logiki jest sekwencja zdarzeń, w której między oskarżonym a pokrzywdzoną dochodzi jedynie do kłótni, w trakcie której nie padają groźby, następnie pokrzywdzona (i pozostali świadkowie) zostaje namówiona do zeznania, że rzeczone groźby padły, aby możliwe było wszczęcie postępowania karnego, po czym pokrzywdzona „zapomina” o tej kluczowej, wymyślonej okoliczności. Rację ma zatem Sąd Rejonowy, że drobne sprzeczności w zeznaniach świadków wspierają jedynie wartość dowodową ich zeznań i wykluczają możliwość uzgodnienia fałszywych okoliczności na potrzeby sprawy.

Twierdzenie zaś, że Sąd meriti dał wiarę zeznaniom świadków zainteresowanym rozstrzygnięciem sprawy, zaś odmówił wiary zeznaniom świadków bezstronnym, pozostaje tezą całkowicie dowolną i nie znajduje racjonalnego oparcia w aktach sprawy, jak również w analizie treści całego materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie, w świetle zasad logicznego rozumowania oraz doświadczenia życiowego. Brak jest podstaw do uznania, że pokrzywdzona pozostaje w tak bliskich relacjach z byłą żoną oskarżonego, która uzasadniałaby ryzyko składania fałszywych zeznań na jej rzecz. Świadkowie zeznali bowiem, że łączą je jedynie relacje sąsiedzkie i obrona w żaden sposób nie podważyła tej okoliczności. Sam fakt zeznawania w sprawie sądowej na okoliczności wspierające roszczenia procesowe jednej ze stron sporu nie czyni jeszcze świadka osobą stronniczą. Z tych samych powodów brak jest podstaw do kwestionowania wiarygodności zeznań córki pokrzywdzonej – K. K.. Całkowicie bezstronną osobą, której zeznania Sąd ocenił jako szczere, jasne, konkretne, precyzyjne i logiczne jest również świadek G. S., która zna wszystkie podmioty występujące w postępowaniu jedynie z widzenia. Ostatecznie Sąd za wiarygodne w znacznej mierze uznał również zeznania świadków obrony - R. G. oraz R. Ś., odmawiając im wiary jedynie w zakresie okoliczności drugorzędnej, tj. czasu, w jakim na miejscu zdarzenia pojawiła się K. K.. Twierdzenie skarżącego o nieuwzględnieniu przez Sąd stronniczego charakteru zeznań świadków pozostaje zatem jedynie niczym nieuzasadnioną polemiką z ustaleniami Sądu Rejonowego, w szczególności, iż pełna i ostrożna ocena zgromadzonych w sprawie dowodów nie daje żadnych racjonalnych podstaw do negowania wiarygodności zeznań pokrzywdzonej, jak również świadków, którzy w składanych zeznaniach potwierdzają – co do zasady – okoliczności podnoszone przez M. K. w składanych zeznaniach.

Podsumowując tę część wywodów podkreślić trzeba, że przekonanie sądu o wiarygodności jednych dowodów i niewiarygodności innych pozostaje pod ochroną art. 7 k.p.k. wtedy, gdy łącznie spełnione zostaną określone warunki: ujawnienie w toku rozprawy głównej całokształtu okoliczności sprawy, przy uwzględnieniu dyrektywy prawdy materialnej, rozważenie wszystkich okoliczności przemawiających na korzyść jak i niekorzyść oskarżonego, a także uzasadnienie stanowiska sądu wyczerpująco i logicznie, z uwzględnieniem wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego ( tak wyrok Sądu Najwyższego z dnia 9 listopada 1990 roku, (...) 149/90, OSNKW z 1991 roku, z. 7-9, poz. 41). W świetle powyższego nie może budzić wątpliwości, że w toku procedowania Sąd Rejonowy nie dopuścił się przekroczenia granic swobodnej oceny dowodów, a ocena ta była również obiektywna, gdyż Sąd wziął pod uwagę zarówno okoliczności obciążające, jak i wpływające na korzyść oskarżonego. Dokonana przezeń w sposób zupełny i jasny ocena zebranych w sprawie dowodów jest całkowicie prawidłowa i znajduje pełną ochronę w treści art. 7 k.p.k. Sąd meriti w ramach tej oceny nie pominął żadnego istotnego ze zgromadzonych w sprawie dowodów. Przeprowadził kompleksową, wyczerpującą ocenę wyjaśnień, zeznań świadków, jak i dowodów o charakterze nieosobowym, zarówno te przemawiające na korzyść, jak i niekorzyść oskarżonego. Ocena ta jest staranna i w pełni merytoryczna. Podniesiony przez skarżącego zarzut naruszenia przez Sąd art. 7 k.p.k. należy zatem ocenić jako niezasadny, oczywiście w aspekcie kwestionowania wiarygodności dowodów wskazujących na zaistnienie obu omawianych zdarzeń oraz ich przebieg.

Jako zasadny ocenić należy zaś zarzut naruszenia art. 170 k.p.k., art. 6 k.p.k. w zw. z art. 167 k.p.k. poprzez oddalenie wniosków dowodowych obrońcy złożonych na rozprawie w dniu 1 marca 2017 r. Wprawdzie Sąd Rejonowy słusznie dostrzegł, iż nie jest celowe powoływanie kolejnych świadków, jedynie po to, aby uzyskać arytmetyczną większość dla danego stanowiska. Pogląd ten zasługuje jednak na uznanie jedynie w sytuacjach bezspornych, tj. np. gdy w przekonaniu Sądu dalsze dowodzenie danej okoliczności jest niecelowe, gdyż została ona już udowodniona zgodnie z twierdzeniami wnioskującego, bądź też w sytuacji gdy stanowiska stron, wynikające z przeprowadzonych dowodów jawią się jako niewątpliwe i wymagają jedynie dokonania ich oceny przez Sąd, a powoływane nowe dowody nie mogą wnieść nic nowego do postępowania. Tego rodzaju argument nie zasługiwał jednak na uznanie w sytuacji, gdy dotychczas powołani świadkowie obrony zeznali, iż nie słyszeli dokładnie całości rozmowy związanej z popełnieniem czynu zabronionego. Dlatego Sąd Rejonowy winien był z większą ostrożnością podejść do oddalenia wniosków dowodowych w tym zakresie. Argumentacja Sądu meriti wskazana wyżej świadczyć bowiem może o tym, iż Sąd ten nie znając treści dowodów objętych oddalonym wnioskiem dowodowym z góry przesadził ich treść oraz uznał, że wnioskowane osoby muszą składać nieprawdziwe zeznania, zaś zeznania pokrzywdzonej nie mogą zostać w żaden sposób podważone. Ten sposób rozumowania stanowi ewidentne naruszenie zasad obiektywizmu i bezstronności, i nie może być akceptowany jako słuszny oraz prawidłowy. Taka jest zaś w swej istocie argumentacja Sądu Rejonowego, która miała przemawiać za oddaleniem przedmiotowych wniosków dowodowych, ujęta wprost w treści uzasadnienia wyroku.

Odnotować należy również, że zasadnie Sąd merii podniósł, iż wniosek dowodowy winien zostać zgłoszony niezwłocznie po zaistnieniu tego faktu, który skutkuje koniecznością przeprowadzenia określonego - zgłoszonego we wniosku - dowodu. Inaczej można zasadnie stwierdzić, że zgłoszenie wniosku dowodowego na późniejszym etapie postępowania sądowego, w sytuacji gdy okoliczności, które uzasadniały zgłoszenie takowego wniosku istniały już wcześniej, ma na celu nieuzasadnione przedłużenie postępowania karnego (zob. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 20 grudnia 2016 r., II KK 377/16, Legalis 1546840). Niemniej podkreślić trzeba, że nie może o stwierdzeniu wystąpienia wskazanej przesłanki decydować jedynie fakt wcześniejszej wiedzy wnioskodawcy o danym dowodzie, lecz okoliczności, w jakich występuje on obecnie z wnioskiem o dopuszczenie tego dowodu, oraz to, czego w istocie owe źródło dowodowe ma dowodzić. W uzasadnieniu decyzji odmownej w kwestii takiego wniosku należy zatem wskazać, z jakich okoliczności wynika omawiany tu cel tego wniosku, który ma się przy tym jawić jako oczywisty dla organu procesowego, a więc również z czego wynika owa oczywistość. Kodeks postępowania karnego nie zna bowiem systemu prekluzji dowodowej, ani nawet systemu dyskrecjonalnej władzy sędziego, gdyż zasadniczo brak jest momentu granicznego w postępowaniu dla powoływania nowych wniosków dowodowych. Przepis art. 170 § 1 pkt 5 k.p.k. nie może być zatem traktowany jako umożliwiający skorzystanie z któregoś ze wskazanych systemów niejako z pominięciem naczelnych zasad procesu karnego. Przewidziany on został zatem jedynie dla przypadków oczywistych, kiedy np. strona powołuje znanego jej wcześniej świadka na okoliczności znane mu tylko ze słyszenia, albo przy braku nowych okoliczności żąda dosłuchania świadka już przesłuchiwanego. Tego rodzaju oczywisty przypadek nie wystąpił zaś w przedmiotowym postępowaniu.

Mimo powyżej przestawionego uchybienia, przesłuchanie wnioskowanych świadków w postępowaniu odwoławczym było niecelowe, ponieważ nie miało ono znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy z przyczyn, w których poniżej, ale też wniosek ten nie został zgłoszony w toku rozprawy apelacyjnej. Zresztą było to również niemożliwe z obiektywnych powodów, gdyż w toku rozprawy odwoławczej skarżący obrońca, jak i sam oskarżony, nie zgłaszali wniosków o przeprowadzenie dodatkowych dowodów przez Sąd odwoławczy, jak również nie sprecyzowali owych wniosków w sposób w ogóle umożliwiający ich identyfikację i precyzyjne określenie.

Trafnym zarzutem, który wpłynął na konieczność zmiany zaskarżonego orzeczenia, okazał się zarzut błędu w ustaleniach faktycznych. Wspomnieć jedynie należy, że naruszenie to nie stanowiło – wbrew twierdzeniom skarżącego – konsekwencji wadliwie dokonanej, co do zasady, oceny dowodów, lecz było uchybieniem samoistnym. Sąd Rejonowy, co zostało już wskazane, wziął bowiem pod uwagę wszystkie istotne w sprawie dowody (art. 92 i 410 k.p.k.), a także prawidłowo je ocenił (art. 7 k.p.k.). Natomiast ustalając stan faktyczny na podstawie tych dowodów, Sąd meriti ustalił okoliczności w sposób zniekształcony i nie wynikający z uznanych za wiarygodne dowodów, co odnosi się zasadniczo do zeznań M. K. w aspekcie zaistnienia skutków owych zdarzeń o jakich mowa w dyspozycji art. 190 § 1 k.k..

Powyżej wskazane uchybienie przejawiło się po pierwsze w ustaleniu przez Sąd Rejonowy, iż po stronie pokrzywdzonej zaistniał uzasadniony stan obawy na skutek kierowanych wobec niej gróźb.

W ocenie Sądu Okręgowego, skarżący podważając prawidłowość ustaleń co do faktów skutecznie podjął się wykazania, że popełniono błąd przy ich rekonstrukcji w oparciu o przeprowadzone dowody. Wyszczególnił bowiem jakich uchybień w świetle zgodności (lub niezgodności) z treścią dowodu oraz zasadami logiki i doświadczenia życiowego dopuścił się Sąd orzekający w dokonanej przez siebie ocenie dowodów, w tym wąskim, aczkolwiek niebywale istotnym, fragmencie.

Na wstępie, w celu uporządkowania czynionych rozważań, należy wskazać, iż oskarżonemu P. R. zarzucono popełnienie dwóch czynów. Pierwszy, oznaczony w okresie marca 2016 roku, kiedy to oskarżony miał grozić M. K. uszkodzeniem mienia, w postaci wybicia szyb w jej samochodzie, czym wzbudził uzasadnioną obawę spełnienia owej groźby w u pokrzywdzonej, tj. o czyn z art. 190 § 1 k.k. oraz drugi, popełniony w dniu 9 sierpnia 2016 roku, kiedy oskarżony miał grozić M. K. pozbawieniem życia i zdrowia, przy czym groźby te miały wzbudzić u pokrzywdzonej uzasadnioną obawę, że zostaną spełnione, tj. o czyn z art. 190 § 1 k.k.

Przyjęcie przez Sąd meriti ustalenia i oceny, iż inkryminowane groźby oskarżonego wywołały u pokrzywdzonej obawy i lęk, że zostaną spełnione, są – co najmniej – gołosłowne oraz nie przystają do rzeczywistej treści całościowo analizowanych zeznań pokrzywdzonej oraz świadków. W zakresie tej oceny Sąd Rejonowy wyraził zapatrywanie prawne, co do zaistnienia obawy zagrożonej adresatki do wypowiadanych przez sprawcę gróźb, na gruncie znamienia skutkowego typu występku określonego w art. 190 § 1 k.k.

W tym miejscu wskazać jedynie należy, iż zachowanie realizujące znamiona przestępstwa z art. 190 § 1 k.k. polega na grożeniu innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej i możliwą jest groźba, której celem jest tylko wywołanie stanu obawy przed jej spełnieniem. Dla bytu tego przestępstwa nie jest wymagane, aby sprawca miał rzeczywiście zamiar wykonać groźbę, ani też aby istniały obiektywne okoliczności jej realizacji, a wystarczy, aby z punktu widzenia pokrzywdzonego, w subiektywnym jego odczuciu, groźba ta wywoływała przekonanie, że jest poważna oraz, że może zostać spełniona. W tym elemencie rozważania teoretyczne sądu meriti należy uznać za prawidłowe.

W zakresie pierwszego czynu rację ma skarżący, że M. K. zeznała jednoznacznie, iż traktowała kierowane wobec niej groźby dotyczące wybicia szyb jako wynik konfliktu sąsiedzkiego i nie obawiała się ich rzeczywistej realizacji. Zeznanie to wspierał również fakt, że – co wynika z jej zeznań – pokrzywdzonej zdarzało się parkować samochód na spornym miejscu już po zdarzeniu objętym pierwszym z zarzutów. Co więcej, konsekwentnie dążyła ona do ustalenia w odpowiednich organach uprawnień do parkowania pod sklepem oskarżonego, co wynika wprost z akt sprawy. Tego rodzaju ustalenia wykluczają zaś powzięty przez Sąd Rejonowy wniosek, będący w kontrze do stanowiska samej M. K., o wystąpieniu u pokrzywdzonej stanu obawy przed popełnieniem przestępstwa na jej szkodę, czym miał grozić oskarżony w marcu 2016 roku. Nielogicznym jest przy tym ustalenie Sądu Rejonowego, że o powstaniu stanu obawy u M. K. świadczył fakt zaprzestania parkowania pod sklepem oskarżonego, bowiem po pierwsze okoliczność ta nie wynika z przeprowadzonych dowodów, jest wprost z nimi sprzeczna, choćby zeznaniami pokrzywdzonej, po drugie ograniczenie parkowania nie świadczy samoistnie o powstaniu obawy, a może być wynikiem chociażby chęci unikania eskalacji konfliktu. Wykluczyć zatem należy okoliczność, że pokrzywdzona obawiała się realizacji groźby P. R. po jej wypowiedzeniu przez oskarżonego w marcu 2016 roku, a przed zdarzeniem opisanym w ramach drugiego z zarzuconych czynów. Sąd nie znajduje najmniejszych podstaw do podważania twierdzeń pokrzywdzonej, że w ogóle nie istniał po jej stronie stan obawy przed realizacją przez oskarżonego groźby wybicia szyb w samochodzie. Nie sposób skutecznie negować owych twierdzeń M. K., która jasno określała, że nie obawiała się realizacji owych gróźb oskarżonego, uznając całe to zdarzenie za konflikt sąsiedzki, emocjonalną wymianę zdań, bez żadnych dalszych konsekwencji.

Jak słusznie podniósł Sąd a quo, stan obawy nie musi jednak powstać w momencie czynu, a może być następstwem później zaistniałych, dodatkowych okoliczności. Jeśli nawet by przyjąć, że obawa w zagrożonej przed spełnieniem tych gróźb została powzięta lub zaczęła narastać dopiero po dacie rzeczonego incydentu, to należałoby mieć na uwadze, że dla bytu groźby karalnej nie jest wymagana współczesność obawy zagrożonej w stosunku do wypowiadanych wobec pokrzywdzonej gróźb – między czasem grożenia danej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę, a czasem w jakim wystąpi skutek w postaci wzbudzenia u tej osoby uzasadnionej obawy spełnienia tych gróźb, może wszak zachodzić różnica (tak Sąd Najwyższy: w wyroku z dnia 10 września 2009 roku, sygn. V KK 107/09, publ. Legalis nr 453339; w postanowieniu z dnia 1 lutego 2007 roku, sygn. II KK 141/06, publ. Legalis nr 83930).

Dodać jednak należy przy tym, że z jednej strony stopień obawy u osoby będącej adresatem groźby karalnej, równoznaczny z zaistnieniem znamienia skutku występku określonego w dyspozycji przepisu art. 190 § 1 k.k., jest niższy od przekonania o pewności zrealizowania zapowiedzianej groźby. Zostaje on bowiem osiągnięty wówczas, gdy zagrożony przewiduje, że groźba może się urzeczywistnić, a więc że nastąpienie zapowiadanego zdarzenia staje się realne i prawdopodobne (tak Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 24 czerwca 2013 roku, sygn. V KK 94/13, publ. Legalis nr 737241). To jednak, z drugiej strony, nie zwalania Sądu z obowiązku wykazania istnienia tej obawy w sposób subiektywny, co wymaga udowodnienia, jak każdy inny fakt. O ocenie tej decydują przesłanki odwołujące się do okoliczności i sposobu wyrażenia groźby, które mogą uzasadniać realną obawę, iż będą spełnione. Pozwala to wyeliminować z zakresu karalności groźby, których nikt rozsądny nie potraktowałby realnie (element obiektywny tej oceny).

Niemniej podkreślić należy, że tego rodzaju przebieg zdarzeń, choć zasadniczo nie jest wykluczony, to musi pozostawać w logicznym związku przyczynowym i być udowodniony. Istnienie sporu sąsiedzkiego, dotyczącego parkowania samochodu, jest zaś całkowicie niezwiązane z powstałym później konfliktem na tle wspierania stanowiska procesowego jednego z małżonków w sporze sądowym. Trudno zatem za uzasadnioną oceniać obawę wybicia szyb w samochodzie, która miałaby powstać w wyniku kłótni o składanie zeznań w sądzie i gróźb „załatwienia” pokrzywdzonej gdy ta będzie „szła sama, bez dzieci”. Zdarzenia te są bowiem ze sobą całkowicie niezwiązane i rację ma skarżący, że stan obawy przed wybiciem szyb nie mógł powstać w sytuacji, gdy oskarżony swym zachowaniem nie dał ku temu żadnych podstaw. Ustalenie zatem, że twierdzenie pokrzywdzonej o zaistnieniu stanu obawy przed zachowaniem oskarżonego było uzasadnione, należy ocenić jako błędne. Celem oceny realizacji znamion przestępstwa z art. 190 § 1 k.k. należy bowiem najpierw ustalić, iż groźba subiektywnie (w odbiorze zagrożonego) wywołała obawę spełnienia i zweryfikować obiektywnie (przez sąd), czy zagrożony istotnie mógł w danych okolicznościach w ten sposób groźbę odebrać ( zob. wyrok SA w Katowicach z dnia 4 lipca 2002 r., II AKa 163/02, KZS 2002, Nr 7–8, poz. 44). Biorąc pod uwagę powyżej przedstawione fakty brak jest zaś podstaw do ustalenia, iż pokrzywdzona miała racjonalne powody, aby obawiać się wybicia szyb w samochodzie na skutek zdarzenia z dnia 9 sierpnia 2016 roku.

Postawa pokrzywdzonej świadczy o tym, że zdarzenie z dnia 9 sierpnia 2016 roku nie wywołało stanu obawy realizacji groźby, która padła w marcu 2016 roku. W największym stopniu oddaje to analiza pierwszych zeznań składanych w sprawie przez pokrzywdzoną, już po zdarzeniu z dnia 9 sierpnia 2016 roku. W tych zeznaniach, nie ma choćby słowa o obawie realizacji uprzednio wypowiedzianej przez oskarżonego groźby. W ogóle M. K. nie odnosi się słowem do zdarzenia z marca 2016 roku, tak jakby ono nie zaistniało. Z logicznego punktu widzenia musi to rodzić przekonanie o braku faktycznego wywołania stanu obawy na skutek zdarzenia z dnia 9 sierpnia 2016 roku. W innym bowiem wypadku pokrzywdzona nie pominęłaby przecież tych elementów, które miały wywołać u niej strach i obawę przed zachowaniami oskarżonego. Skoro zaistniałoby tak silne negatywne przeżycie psychiczne, to M. K. nie pominęłaby ich milczeniem, składając zeznania w sprawie. Te okoliczności muszą być ocenione obiektywnie, mimo że dotyczą subiektywnych odczuć, gdyż stanowią fakt podlegający udowodnieniu, jak każdy inny.

Co się zaś tyczy drugiego z czynów przypisanych oskarżonemu to wskazać przede wszystkim trzeba na wyciągnięcie przez Sąd Rejonowy błędnych wniosków z zeznań pokrzywdzonej złożonych na rozprawie w dniu 24 stycznia 2017 r. W toku składania tych zeznań M. K. wprost wskazała: „Ja mu powiedziałam żeby mnie nie wyzywał i mi nie groził. Powiedział jeszcze, że żałuje, że wcześniej mnie nie wyrzucił z mieszkania jak dostałam wypowiedzenie. Ja na to powiedziałam, żeby mi nie groził. Wcześniej, jak jeszcze mój mąż żył, faktycznie dostałam wypowiedzenie, ale oskarżony nic z tym nie zrobił. Nie pamiętam czy mówił coś więcej byłam zdenerwowana”, „Obawiam się, że może spełnić swe groźby. Może mu wpaść do głowy, żeby mnie pobić”, „Nie padły groźby pobicia. Ani zrobienia mi krzywdy. Nic takiego nie padło”, „W dniu 9 sierpnia nie padły żadne groźby” (k. 44).

Prawidłowa interpretacja zeznań pokrzywdzonej prowadzi zatem do wniosku, że jako groźby, których spełnienia się obawiała, odebrała ona informacje dotyczące wypowiedzenia umowy związanej z zajmowanym przez nią lokalem w kamienicy. Jednocześnie M. K. nie była sobie w stanie przypomnieć, czy oprócz tego padły w rozmowie jakiekolwiek istotne kwestie, a zatem zasadnym jest wniosek, że to wskazana informacja była dla niej najważniejsza i wzbudzająca emocje. O fakcie, że nie obawiała się realnie słów oskarżonego dotyczących „załatwienia jej” świadczy niezbicie to, że w czasie składania zeznań przed sądem wykluczyła zaistnienie tego rodzaju gróźb. Jak słusznie bowiem wskazuje skarżący, osoba która obawia się określonego zachowania nie zapomina o nim w ciągu kilku miesięcy.

Cytowane wyżej zeznania M. K. składała w niewiele ponad 5 miesięcy od zaistnienia zdarzenia z dnia 9 sierpnia 2016 roku. W sprawie występowała jako strona, oskarżycielka posiłkowa, otrzymała dokumenty dotyczące sprawy, była obecna przy odczytywaniu aktu oskarżenia oraz składaniu wyjaśnień przez oskarżonego (k. 43). Oznacza to, że miała wiedzę, jak i świadomość przedmiotu postępowania, konkretnie określonych czynów zarzuconych oskarżonemu. W świetle powyższego, treść cytowanych zeznań pokrzywdzonej nie pozwala na uznanie za wiarygodne jej uprzednich zeznań (depozycji) o istnieniu po jej stronie uzasadnionej obawy związanej ze słownymi groźbami pobicia, uszkodzenia ciała czy pozbawienia życia. Nie ulega żadnej wątpliwości, że uczucie strachu jest głębokim stanem emocjonalnym, który pozostawia określone, głębokie piętno w świadomości i psychice osoby, która faktycznie takie odczucia przeżywa. Jednocześnie, z tych właśnie względów, potrafi konkretnie określić, co wywołało stan obawy, strachu, niepokoju, które paraliżują jej wolę i wolność. Jest w stanie jasno zdefiniować konkretną osobę, zdarzenie, zachowanie, które ów strach wywołują (wywołały), nawet w sytuacji, gdy ów stan obawy i strachu już minie. Jeżeli faktycznie określone konkretne zachowania wywołały określony i rzeczywisty stan obawy, paraliżujący wolę, to nie istnieje możliwość zapomnienia tego w krótkim czasie od zdarzenia, zwłaszcza w sytuacji, gdy dotyczy to tylko i wyłącznie jednego konkretnego zdarzenia, nie zaś szeregu zdarzeń o podobnym przebiegu i dużej częstotliwości. Teza ta jest nad wyraz zgodna z doświadczeniem życiowym oraz ma oparcie w zasadach logiki.

Tymczasem pokrzywdzona w pięć miesięcy po zdarzeniu nie tylko nie pamiętała, aby oskarżony groził jej słownie w dniu 9 sierpnia 2017 roku wyrządzeniem krzywdy fizycznej (zgodnie z treścią zarzutu wprost pozbawieniem życia, zdrowia), ale wręcz zaprzeczyła, że takie słowne groźby ze strony oskarżonego padły. Jasno i konkretnie wskazała, że nie mogła się obawiać realizacji tego typu gróźb, oraz ich się nie bała, co oczywiste, skoro w ogóle tego typu słowa ze strony oskarżonego nie padły. Stan zaistniałej obawy, jaki miał się pojawić w jej psychice po zdarzeniu z dnia 9 sierpnia 2016 roku, utożsamiała z zupełnie czymś odmiennym, a mianowicie słowami oskarżonego, że w przeszłości „mnie nie wyrzucił z mieszkania jak dostałam wypowiedzenie” (k. 44). W tym stanie rzeczy, nie sposób nie zauważyć, iż po stronie pokrzywdzonej nie zaistniała, jak i nie mogła faktycznie zaistnieć, uzasadniona obawa przed realizacją gróźb, które miał wypowiedzieć oskarżony związanych z pozbawieniem życia, zdrowia, jak zostało to zinterpretowane w zarzuconym (przypisanym) czynie. Z logicznego punktu widzenia nie jest bowiem możliwym, aby po stronie M. K. rzeczywiście pojawiła się realna obawa, strach przed możliwością realizacji przez oskarżonego groźby pozbawienia życia, zdrowia, skoro pokrzywdzona w ogóle nie definiuje istnienie tego typu obawy po jej stronie, jak również przeczy, aby tego typu słowa ze strony oskarżonego w ogóle padły. W tym stanie rzeczy nie sposób ocenić wcześniejszych fragmentów zeznań M. K. jako wiarygodnych, wskazujących że faktycznie obawiała się realizacji ze strony oskarżonego realizacji gróźb pozbawienia życia, zdrowia. Ocena tych właśnie fragmentów zeznań M. K. jako wiarygodnych, w przeciwieństwie do zeznań składanych w postępowaniu sądowym, urąga podstawowym zasadom logiki i doświadczenia życiowego. Oznaczałoby to bowiem uznanie, że po stronie pokrzywdzonej powstała obawa spełnienia groźby pozbawienia życia, zdrowia, której sama pokrzywdzona nie przeżywała, wprost zaprzeczyła, aby tego typu obawa po jej stronie istniała, jak również zaprzeczyła, aby w ogóle ze strony oskarżonego padły słowa mające świadczyć o wyrażeniu owych gróźb karalnych. Innymi słowy w sprawie mamy sytuację, gdy pokrzywdzona przeczy, aby takie groźby pod jej adresem padły ze strony oskarżonego oraz aby w ogóle obawiała się realizacji gróźb pozbawienia życia, zdrowia, co jest logiczne, skoro w przekonaniu pokrzywdzonej miały one w ogóle nie paść (nie być wypowiedziane). Jednocześnie Sąd Rejonowy dokonując oceny zeznań pokrzywdzonej twierdzi, iż z całą pewnością pokrzywdzona bardzo głęboko przeżywała obawy o swoje życie i zdrowie w związku z konkretnymi słownymi groźbami ze strony oskarżonego., choć jednocześnie owe głębokie negatywne uczucia nie zostały w ogóle zapamiętane przez pokrzywdzoną i w rzeczywistości nie wiedziała ona, że obawia się realizacji owych gróźb. Nie sposób uznać, aby tego typu ocena i postawiona teza były logicznie zborne. Jak wyżej Sąd podkreślił stan obawy ujęty w art. 190 § 1 k.k. podlega udowodnieniu, jak każdy inny fakt. Nawet jeżeli jest to określone przeżycie subiektywne, to jego zaistnienie wymaga weryfikacji w obiektywy sposób w oparciu o zgromadzone dowody oraz zasady logiki i doświadczenia życiowego. Nie sposób uznać za racjonalną tezy, że pokrzywdzona obiektywnie, w uzasadniony sposób obawiała się o swoje życie lub zdrowie, ale o tym zapomniała w krótki czas po zdarzeniu, pamiętając jednak stosunkowo dokładnie przebieg zdarzenia z dnia 9 sierpnia 2016 roku, jak i zdarzenia z marca 2016 roku, oraz innych sytuacji związanych z oskarżonym, a zaistniałych na przestrzeni czasu. W tym stanie rzeczy nie można przyjąć, że wypowiedziane w dniu 9 sierpnia 2016 roku słowa przez oskarżonego „załatwię cię” wywołały rzeczywisty i obiektywnie istniejący po stronie pokrzywdzonej, subiektywny stan obawy o swoje życie lub zdrowie, jak zostało to zdefiniowane w postawionym zarzucie.

Co się zaś tyczy strachu przed możliwością pobicia M. K. przez oskarżonego to podkreślić należy, że wskazywała ona tego rodzaju fakt jako hipotetyczny i niewiązany ze słowami oskarżonego (którym zaprzeczyła). Tego rodzaju obawa zatem nie pozostawała w związku przyczynowym z groźbami oskarżonego wypowiedzianymi w dniu 9 sierpnia 2016 r. Podkreślić zaś należy, że przestępstwo z art. 190 § 1 k.k. jest występkiem skutkowym, a zatem wystąpienie stanu obawy musi być powiązane z działaniem sprawcy, polegającym na skierowaniu sprecyzowanej groźby. W niniejszym postępowaniu, aby wymóg ten został spełniony, należałoby zatem powiązać wystąpienie obawy „pozbawienia życia”, „pobicia” pokrzywdzonej ze skierowaniem wobec niej słów „załatwię cię” przez oskarżonego. Dla takich wniosków zaś nie ma podstaw w sytuacji, gdy pokrzywdzona nie pamiętała kierowania wobec niej rzeczonej groźby, wręcz zaprzeczyła, aby słowa tego typu padły, jak również, co oczywiste, aby obawiała się realizacji gróźb zawartych w słowach, które w ogóle nie padły, jak podkreśliła. O wystąpieniu stanu obawy nie można zaś wnioskować wyłącznie z faktu, że K. K. odczuła, iż pokrzywdzona obawia się oskarżonego. Tego rodzaju odczucie osoby postronnej może bowiem jedynie wspierać zeznania pokrzywdzonego, jednak nie może być samoistną podstawą dla ustalenia okoliczności subiektywnej, występującej u innego podmiotu.

W tym stanie rzeczy nie sposób logicznie powiązać zdarzeń z marca i sierpnia 2016 roku. Nie sposób przyjąć, iż po stronie M. K. zaistniała uzasadniona obawa przed realizacją groźby wybicia szyb w samochodzie, na skutek powstania obawy realizacji groźby pozbawienia życia, zdrowia z sierpnia 2016 roku. Pomijając już powyższe wywody dotyczące tej kwestii (zdarzenia z marca 2016 roku), podkreślić wypada, iż nie da się racjonalnie uznać, że stan obawy wywołało zdarzenie i obawa o istnieniu, której pokrzywdzona nie wiedziała, nie pamiętała, a nawet zaprzeczyła, nie zarejestrowała w swej świadomości i pamięci, aby ze strony oskarżonego doszło do zachowań, które miały ową obawę wywołać.

Na tym tle należy podkreślić, iż podnoszone przez samą pokrzywdzoną okoliczności tych zdarzeń, jej aktywna postawa w obu zdarzeniach, odpowiadanie na słowa, zachowania oskarżonego, również w niewybredny sposób, świadczy o tym, że ów stan obawy po stronie M. K. faktycznie nie zaistniał. Były to awantury, które niewątpliwie wywoływał oskarżony, zaś jego zachowania i postawa były wybitnie naganne, co oczywiste. Pokrzywdzona jednak nie była dłużna oskarżonemu i również bardzo aktywna w swoich zachowaniach. Ta wskazywana postawa M. K. wpisuje się w całość owych zdarzeń wynikających z zebranych dowodów, potwierdzając brak zaistnienia po jej stronie obawy przed realizacją gróźb (słów) przez oskarżonego. Oczywiście w żadnej mierze nie usprawiedliwia to zachowań oskarżonego, jak i nie zdejmuje z nich negatywnej oceny etycznej oraz moralnej, a nawet karnej w kontekście użytych słów wulgarnych i obraźliwych, ale zarzut tego akurat dotyczący nie został oskarżonemu postawiony, stąd w tym zakresie Sąd nie mógł orzekać.

Biorąc pod uwagę powyżej przedstawioną analizę brak jest podstaw do ustalenia, że pokrzywdzona obawiała się skierowanej wobec niej groźby „załatwienia jej” przez oskarżonego, która padła w toku zdarzenia z dnia 9 sierpnia 2016 roku. Wskazać ponadto należy, że Sąd meriti dopuścił się dodatkowo niepodniesionego w zarzutach błędu w ustaleniach faktycznych w zakresie treści kierowanych wobec pokrzywdzonej gróźb, określanego jako tzw. błąd braku. Ustalenia Sądu Rejonowego nie zawierają bowiem sprecyzowania groźby „załatwię cię”, które to słowa posiadają szeroki zakres znaczeniowy. Ustalenia faktyczne Sądu I instancji ograniczają się w tym zakresie do jednego zdania: „Ponadto oskarżony zagroził pokrzywdzonej, że ją „załatwi” żeby więcej nie kłamała w sądzie pod przysięgą” (k. 75v). To jedno zdanie ma oznaczać – jak należy rozumieć – werbalizację groźby „pozbawienia życia, zdrowia” pokrzywdzonej, gdyż tak zostało to ujęte w zarzucanym i przypisanym czynie. Nie budzi żadnych wątpliwości, że stanowi to – co najmniej – nadinterpretację oraz dowolność, która jest niedopuszczalna w sferze odpowiedzialności karnej. Przez „załatwienie kogoś” podmiot wypowiadający dane słowa może bowiem rozumieć różnorakie sytuacje, np. konsekwencje natury ekonomicznej, wyjawienia tajemnicy, czy rozwiązania łączącej strony umowy, co spowoduje straty materialne lub pozbawi praw, ale tego typu zachowanie nie stanowi groźby popełnienia przestępstwa w rozumieniu dyspozycji art. 190 § 1 k.k.. Tak ustalony stan faktyczny nie może zatem prowadzić do pociągnięcia oskarżonego do odpowiedzialności za czyn z art. 190 § 1 k.k. (zob. wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie, II AKa 140/08, KZS 2008, nr 12, poz. 34). Zaznaczyć dodatkowo trzeba, że z zeznań pokrzywdzonej złożonych w postępowaniu przygotowawczym wynika, iż oskarżony skierował do niej słowa wulgarne jak na karcie 7, w których groził, że „załatwi ją” jak będzie sama, bez dzieci, w bramie i ostrzegał, żeby od dzisiaj uważała na siebie (k. 7). Tego rodzaju kontekst może świadczyć zaś o rzeczywistej treści sformułowania „załatwię cię”, jako groźby dokonania uszczerbku na zdrowiu pokrzywdzonej, spowodowania krzywdy. Wskazana okoliczność nie znalazła się jednak w ustaleniach faktycznych Sądu Rejonowego ograniczonych do jednego, wskazanego wyżej zdania, a jako okoliczność niekorzystna dla oskarżonego, nie może także być przedmiotem ustaleń na dalszym etapie postępowania, z uwagi na wniesienie apelacji jedynie na korzyść oskarżonego i zasadę reformationis in peius (art. 434 § 1 pkt 1 k.p.k., art. 443 k.p.k.). Niezależnie od powyższego, wobec ustalenia, że u pokrzywdzonej nie wystąpil stan obawy, co samodzielnie stanowi o dekompletacji znamion czynu zabronionego, wskazane naruszenie nie ma zasadniczego znaczenia dla rozstrzygnięcia niniejszej sprawy, choć jest ono poważne i również stanowi o braku możliwości przypisania oskarżonemu wypełnienia dyspozycji art. 190 § 1 k.k.

Nakreślone wyżej krytyczne oceny i spostrzeżenia skłaniają do konstatacji, że wywiedzione przez Sąd I instancji przekonanie o sprawstwie oskarżonego nie daje się zaakceptować, wobec wytkniętych uchybień procesowych, które miały wpływ na treść zapadłego wyroku i stanowiły naruszenie art. 438 pkt 2 k.p.k. Powyższa analiza prowadzi również do wniosku, że Sąd Rejonowy dopuścił się błędu opisanego w art. 438 pkt 3 k.p.k., polegającego na wadliwym dokonaniu ustaleń faktycznych w niniejszej sprawie. Wskazana nieprawidłowość miała przy tym wpływ na treść orzeczenia, bowiem umożliwiła przypisanie oskarżonemu wypełnienia swym działaniem znamion zarzuconych czynów zabronionych. Ustalenie zaś, że u pokrzywdzonej nie wystąpił stan uzasadnionej obawy spełnienia gróźb oskarżonego powoduje, że w sprawie zachodzi brak znamion czynu opisanego w art. 190 § 1 k.k. W tej sytuacji, zgodnie z dyspozycją art. 414 § 1 k.p.k. konieczne było wydanie wyroku uniewinniającego oskarżonego od popełnienia zarzucanych mu czynów.

Wobec powyższego, na podstawie art. 437 § 1 i 2 k.p.k. oraz art. 438 pkt 2 i 3 k.p.k., Sąd odwoławczy zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że uniewinnił oskarżonego od popełnienia zarzucanych mu czynów.

O kosztach procesu Sąd orzekł na podstawie art. 632 pkt 2 k.p.k. ustalając, że – wobec uniewinnienia oskarżonego od dokonania zarzuconych mu czynów – ponosi je w całości Skarb Państwa.