Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt. IV Ka 1131/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 17 stycznia 2014 roku

Sąd Okręgowy w Bydgoszczy IV Wydział Karny Odwoławczy
w składzie:

Przewodniczący SSO Włodzimierz Hilla - sprawozdawca

Sędziowie SO Adam Sygit

SO Wiesław Juchacz

Protokolant st. sekr. sądowy Aleksandra Deja - Lis

przy udziale Roberta Błażejowskiego- prokuratora Prokuratury Okręgowej
w Bydgoszczy

po rozpoznaniu w dniu 17 stycznia 2014 roku

sprawy T. L.

oskarżonego z art. 219 k.k., art. 229 § 1 k.k., art. 278 § 2 k.k. i art. 115 § 3 ustawy z dnia 4 lutego 1994r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych w zw. z art. 11 § 2 k.k.

na skutek apelacji wniesionej przez prokuratora

od wyroku Sądu Rejonowego w Bydgoszczy

z dnia 14 października 2013 roku sygn. akt IV K 379/12

utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok, uznając apelację za oczywiście bezzasadną; koszty procesu za postępowanie odwoławcze ponosi Skarb Państwa.

IV Ka 1131/13

UZASADNIENIE

Wyrokiem Sądu Rejonowego w Bydgoszczy z 14 października 2013 roku (sygn. akt IV K 379/12) T. L., w części w jakiej przedmiotowy wyrok zaskarżono, został uniewinniony od tożsamo sformułowanych zarzutów popełnienia czynów zakwalifikowanych w akcie oskarżenia z art. 229 § 1 k.k., a polegających na tym, że prowadząc działalność gospodarczą – Formę Usługowo – Handlową (...), działając z zamiarem uzyskania zlecenia na wykonanie usług fotograficznych na terenie szeregu placówek oświatowo wychowawczych i przedszkoli oraz zapewnienia sobie dalszej współpracy wręczał, bądź składał obietnice wręczenia korzyści majątkowych w wysokości 20 – 30 % wartości wykonanej usługi osobom publicznym – dyrektorom tychże placówek (pkt 6 wyroku).

Wyrok ów - w tej części - został zaskarżony przez prokuratora, który – powołując się na podstawę odwoławczą określoną w art. 438 pkt 3 k.p.k. – podniósł zarzut błędu w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia, mającego wpływ na jego treść, a polegającego na uznaniu, że zachowanie oskarżonego mieściło się w ramach przyjętej strategii i praktyki handlowej, a w konsekwencji, że nie obiecał on oraz nie udzielił osobom pełniącym funkcje publiczne korzyści majątkowej, podczas gdy prawidłowa ocena zgromadzonego materiału dowodowego miałaby prowadzić do wniosku, że T. L. swym zachowaniem wyczerpał znamiona zarzucanych mu przestępstw z art. 229 § 1 k.k.

W konkluzji apelujący wniósł o uchylenie w tej części zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy sądowi pierwszej instancji do ponownego rozpoznania.

Sąd okręgowy zważył co następuje :

Powyższą apelację należało uznać za oczywiście bezzasadną, w rozumieniu treści przepisu art. 457 § 2 k.p.k., wobec czego zaskarżony wyrok podlegał utrzymaniu w mocy.

W ocenie sądu odwoławczego, sąd pierwszej instancji w sposób w pełni należyty, kompletny i wyczerpujący przeprowadził postępowanie dowodowe w sprawie, która to okoliczność – nawiasem mówiąc nie była kwestionowana - po czym poczynił jak najbardziej trafne ustalenia faktyczne skutkujące uniewinnieniem oskarżonego w tej części zarzucanych mu czynów, po przeprowadzeniu kompleksowej, wnikliwej i gruntownej analizy i oceny całokształtu zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego.

Sąd orzekając y w swym kompletnym, obszernym, szczegółowym, by nie powiedzieć drobiazgowym, rzeczowym, logicznym i jak najbardziej przekonującym uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, czyniącym zadość tym wymogom, jakie zakreśla się dlań treścią przepisu art. 424 k.p.k., wskazał, na jakich dowodach oparte zostały dokonane ustalenia faktyczne. Z treści uzasadnienia, zatem w sposób jednoznaczny, przejrzysty i całkowicie zrozumiały wynika, jaki był sposób rozumowania i argumentowania ze strony sądu a quo, a w konsekwencji dlaczego zapadł taki właśnie wyrok. Przedstawiona ocena dowodów, jak wspomniano w żaden sposób nie może być uznana za dowolną, nie wykracza poza granice ich swobodnej oceny, uwzględnia przede wszystkim wskazania wiedzy i doświadczenia życiowego oraz zasady logicznego rozumowania, jak najbardziej uprawnienie korzystając z ochrony przewidzianej właśnie treścią przepisu art. 7 k.p.k.

Sąd odwoławczy w powyższym zakresie z tą argumentacją, jaka została tamże przywołana, w pełni się utożsamia i się do niej odwołuje , nie dostrzegając zatem konieczności ponownego szczegółowego jej przytaczania.

Czyniąc natomiast zadość stosownym wymogom procesowym przewidzianym dla postępowania odwoławczego treścią przepisów art. art.: 433 § 2 i 457 § 3 k.p.k., należy stwierdzić co następuje:

Niniejsza apelacja w gruncie rzeczy jawi się jako tyleż nietrafna, co wyłącznie polemiczna wobec ustaleń sądu orzekającego oraz rzetelnej, wyczerpującej, logicznej i jak najbardziej przekonującej argumentacji zawartej w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku. Nie dostarcza jakichkolwiek merytorycznych argumentów tego rodzaju, które uprawniałyby do podzielenia zarzutu sformułowanego w tymże środku odwoławczym oraz leżącej u ich podstaw argumentacji, gdzie usiłuje się jedynie w prosty, właśnie polemiczny sposób zakwestionować prawidłowość i zasadność dokonanych ustaleń faktycznych, acz przede wszystkim wynikających z nich ocen i wniosków, a w konsekwencji zapadłego w sprawie rozstrzygnięcia merytorycznego.

Podkreślenia wymaga, że sąd orzekający – wbrew twierdzeniom obrony - postąpił stosownie do tego wymogu, jaki stawia przed nim treść przepisu właśnie art. 410 k.p.k., poddając wnikliwej analizie i ocenie wszystkie dowody, jakie zostały przeprowadzone w sprawie, w ich całokształcie i wzajemnym względem siebie powiązaniu, a sam fakt, że skarżącej strony nie satysfakcjonuje rezultat tego procesu ocennego i decyzyjnego, bynajmniej sam przez się nie uprawnia jeszcze do formułowania tego rodzaju zarzutów odwoławczych. Jeżeli tylko ustalony w taki oto, prawidłowy sposób stan faktyczny jawi się jako logiczne następstwo dokonanej analizy i oceny, a nadto znajduje swe oparcie i uzasadnienie w świetle wskazań wiedzy i zasad doświadczenia życiowego, naturalnie ze stosownym wsparciem w treści dowodów zebranych w sprawie, to nie można skutecznie podnosić tego rodzaju zarzutów jak czyni to autor apelacji.

Nie będzie zatem od rzeczy przede wszystkim odnotować te spostrzeżenia, jakich autor apelacji sam dokonuje, acz wyprowadza a nich zgoła odmienne wnioski, dostrzegając w szczególności, że:

- „oskarżony i jego pracownicy, prowadzili na terenie B. działania marketingowe w celu pozyskania klientów. W ich ramach oferowali dyrektorom reprezentującym placówki oświatowe rabat cenowy na świadczone usługi fotograficzne w wysokości 20 – 30% zebranej kwoty, które przekazywał na rzecz danego ośrodka za pośrednictwem dyrektora placówki”;

- „oskarżony nigdy nie mówił swoim pracownikowi, ażeby dyrektorom ośrodków proponować nieformalny układ;

- prowizja zawsze była przekazywana na rzecz danego przedszkola, szkoły, a nie na rzecz jej dyrektora jako osoby fizycznej piastującej funkcje publiczne”;

- „o wyborze oferty firmy oskarżonego najczęściej nie decydował dyrektor danej placówki, a na ogół był on tylko przekaźnikiem oferty, prezentując je wraz z innymi (ofertami – uwaga SO), radzie rodziców lub niekiedy wywieszając w gablocie ściennej w taki sposób, aby rodzice sami wybrali najkorzystniejszą dla siebie ofertę firm zajmujących się świadczeniem usług fotograficznych”;

- „kwota prowizji obliczana była dopiero po wykonaniu usługi;

- „dopiero po wykonaniu zdjęć rodzice decydowali czy chcą je zakupić”; etc.

W konsekwencji, podnoszone w apelacji „różnice dotyczące warunków oraz okoliczności w jakich składane były poszczególne oferty czy też ustalane prowizje”, bynajmniej nie uprawniają jeszcze do formułowania na tej podstawie tego rodzaju, nader swoiście interpretowanych supozycji, a w ślad za nimi „zarzutów”, jakoby „zasady współpracy oskarżonego z placówkami oświatowymi oraz udzielania im prowizji nie były tak jasne i przejrzyste jak stara się to przedstawić sąd rejonowy” (s. 5 apelacji). Przede wszystkim jednak, w sposób oczywisty na tego rodzaju konstatacji niepodobna jest budować tezę, jak stara się to czynić oskarżyciel publiczny, jakoby miało to uprawniać do uznania działania oskarżonego w warunkach dyspozycji cyt. przepisu ustawy.

Należy pamiętać, że dla przypisania sprawcy rzeczonego występku wymaga się, izby działał on umyślnie, przy czym przedmiotem ochrony jest w tym wypadku „bezinteresowność osób pełniących funkcje publiczne, jako konieczny warunek prawidłowej działalności instytucji państwowych i społecznych”, w rozumieniu tegoż przepisu ustawy. Innymi słowy, przepis chroni przed podejmowaniem przez tego rodzaju osoby określonych decyzji, w związku, z powodu, czy też pod wpływem udzielonej jej określonej korzyści (materialnej lub osobistej). Znamieniem kwalifikującym jest tutaj szczególna motywacja sprawcy, polegająca na działaniu celem skłonienia osoby pełniącej funkcję publiczną do naruszenia obowiązku służbowego (podkr. SO) albo znamieniem takim jest udzielenie korzyści jako „wynagrodzenia” za naruszenie obowiązku służbowego (por. A. Zoll [w:] Kodeks karny. Część szczególna. Zakamycze 1999, s. 765). Przy czym, oczywista należy chować w pamięci, że niechybnie wyrażenie „naruszenie obowiązku służbowego” ma zakres szerszy od wyrażenia „naruszenie przepisów prawa (art. 228 § 3 k.k.). Jednakowoż, w ustalonych okolicznościach, w jakimkolwiek momencie, z jakiegokolwiek powodu ani przełożeni dyrektorów niniejszych placówek, jak i organy ścigania w trakcie postępowania, nie wywodziły i nie argumentowały, iżby takie oto zachowania tychże osób można było i należałoby traktować jako naruszenie przez nich tak rozumianego obowiązku służbowego.

W tym stanie rzeczy niepodobna jest, więc uprawnienie utrzymywać, jakoby „irrelewantne w sprawie miałoby być, że pieniądze (…) w istocie przeznaczane były na potrzeby danej placówki”. Tym bardziej, brak jest jakichkolwiek podstaw do utrzymywania, iżby kwoty z owych prowizji pozostawały w „kieszeni” owych osób (s. 6 apelacji)!

Zatem, zupełnie nie wytrzymuje krytyki i ten argument apelującego, jaki związany jest z podnoszonym „brakiem zainteresowania przez oskarżonego co dzieje się z tymi pieniędzmi – prowizją od sprzedanych zdjęć”. Abstrahując już od odpowiedzi na tego rodzaju, w gruncie rzeczy retoryczne pytanie - w jaki to sposób ów miałby ten stan rzeczy kontrolować, to konstatacja ta w żaden sposób nie pozwala zbliżyć się do oceny świadomości, motywacji oraz zamiaru z jakim określony sprawca, a w tym wypadku oskarżony, działa.

W konsekwencji zatem, już tylko na marginesie sąd odwoławczy orzekający w niniejszym składzie, dostrzega potrzebę opowiedzenia się za poglądem (odmiennie od twierdzenia wyrażonego w apelacji i wspartego tezą przywołanego komentatora), że przestępstwo łapownictwa czynnego (art. 229 § 1 k.k. może być popełnione tylko umyślnie i to tylko z zamiarem bezpośrednim . Sprawca tego przestępstwa ma świadomość (wchodzi w grę także świadomość możliwości), że udziela korzyści majątkowej lub osobistej albo jej obietnicy osobie pełniącej funkcję publiczną w związku z pełnieniem tej funkcji i tego chce (podkr. SO) – (op. cit. s. 767).

Tymczasem, ze wszystkich omawianych powodów, o tego rodzaju motywacji i zamiarze oskarżonego, w tym stanie dowodów w sprawie i poczynionych na ich podstawie ustaleń faktycznych, mowy być nie może. W tym miejscu wydaje się, że zasadne i celowe będzie skonstatować, że pełną aktualność zachowuje ta reguła oceny dowodów, wedle której podstawę czynionych ustaleń faktycznych w określonej sprawie winny stanowić wszystkie dowody zgromadzone w sprawie (art. 410 k.p.k.), w szczególności zaś naturalnie te, które mają określone, istotne znaczenie dla merytorycznego rozstrzygnięcia, przy czym dowody te winny być postrzegane i oceniane w ich całokształcie i we wzajemnym względem siebie powiązaniu, kiedy to nabierają one zgoła odmiennej wymowy, znaczenia i wartości dowodowej, aniżeli wówczas, gdy chcieć je postrzegać w sposób jednostkowy, wybiórczy, w oderwaniu od wspomnianych wzajemnych relacji między nimi.

Tymczasem tak właśnie próbuje to miejscami czynić autor rzeczonej apelacji wywodząc, że jakoby „małżonkowie L. mieli świadomość, że przynajmniej w części przypadków przekazywana dyrektorom prowizja trafiała do ich właśnie kieszeni” (s. 7 apelacji). Całość dowodów stanowiących podstawę wyrokowania uprawnia do stwierdzenia, że tego rodzaju teza jawi się jako oparta na niedopuszczalnych domniemaniach i razi dowolnością i ze wszystkich wskazywanych powodów nie zasługuje na aprobatę, a wyrywanie z całości zeznań poszczególnych ich fragmentów w przypadku niektórych świadków (H. M. czy M. T.) – (s. 8 apelacji), nie jest w stanie skutecznie zdeprecjonować wymowy dowodowej wszystkich zebranych dowodów postrzeganych i ocenianych kompleksowo we wzajemnej względem siebie, logicznej koherencji. Konsekwencją takich właśnie, niedopuszczalnych i nieuprawnionych zabiegów jest zatem i ta kolejna, budząca zdumienie konstatacja prokuratora, jakoby miałby być „pozbawiony znaczenia wniosek sądu, że oskarżycielowi nie udało się dostarczyć dowodu na to, że którykolwiek z dyrektorów placówek, gdzie oskarżony wykonywał zdjęcia, przyjął prowizję do rąk własnych i nie wykorzystał tych pieniędzy dla dobra dzieci” ( sic!) – (s. 8 apelacji).

W konsekwencji, apelujący w sposób tyleż uproszczony co nieuprawniony, szczególnego znaczenia skłonny jest przydawać używanemu przez oskarżonego oraz świadków terminu „prowizja”, podczas gdy – nader celnie i ze wszech miar rzeczowo – odnosi się doń sąd orzekający, upatrując w tejże „prowizji” (upuście, grancie itp.) elementu pewnego, zwykłego, powszechnego i niechybnie dopuszczalnego w obrocie handlowym zabiegu marketingowego używanego przez „umawiające się” każdorazowo strony. Także w ocenie sądu odwoławczego tego rodzaju i podobne praktyki w relacjach handlowych są tyleż normalne, co dopuszczalne z punktu widzenia obowiązujących w warunkach wolnorynkowych stosunków (umów) cywilnoprawnych. Zwłaszcza, że miały one ze wszech miar jawny charakter, także, czy też należałoby powiedzieć zwłaszcza, dla podmiotów decydujących o wyborze oferty (rad rodziców etc.). Wreszcie, to właśnie rodzice, oczywiście i niechybnie niejednokrotnie powodowani taką właśnie ceną zdjęć, pomniejszonych o ową, tak rozumianą tzw. „prowizję” (upust, grant itp.) przeznaczoną docelowo na rzecz dzieci, jawną i znaną wszystkim uczestników owych cywilnoprawnych stosunków, decydowali o wydatkowaniu swoich, własnych, a więc nie publicznych pieniędzy, na zakup pożądanych przez siebie na takich właśnie zdjęć na takich właśnie warunkach.

Na koniec sąd ad quem, w ocenie okoliczności przedmiotowej sprawy, nie może oprzeć się pokusie przyrównania ich choćby do tych, jakie towarzyszą wyborowi ofert zawierających, pośród licznych warunków granicznych, a w szczególności ceny, także tego rodzaju grantów, jak np. przebudowa okolicznej sieci dróg przy realizacji inwestycji centrum handlowego. Tego rodzaju praktyki są przecież faktem notoryjnym i bynajmniej z tego to powodu nikomu nie przychodzi do głowy stawiać komukolwiek zarzutów przekupstwa.

Tak więc ze wszystkich tych powodów, jakie zaprezentowane zostały w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, jak i tych przywołanych powyżej, uznać należało, że apelacja prokuratora jawi się jako oczywiście bezzasadna, w rozumieniu treści przepisu art. 457 § 2 k.p.k., a zaskarżony wyrok w tej części podlegał utrzymaniu mocy.

Sąd Okręgowy nie dostrzegł równocześnie żadnych innych uchybień, które winny by podlegać uwzględnieniu z urzędu.

O kosztach sądowych związanych z postępowaniem odwoławczym orzeczono po myśli art. 636 § 1 k.p.k.