Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt I ACa 848/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 12 grudnia 2013 r.

Sąd Apelacyjny w Warszawie I Wydział Cywilny w składzie:

Przewodniczący – Sędzia SA Marzena Konsek – Bitkowska (spr.)

Sędzia SA Beata Kozłowska

Sędzia SO (del.) Joanna Zaporowska

Protokolant st. sekr. sąd. Joanna Baranowska

po rozpoznaniu w dniu 12 grudnia 2013 r. w Warszawie

na rozprawie

sprawy z powództwa Ż. W.

przeciwko (...) spółce akcyjnej z siedzibą w W.

o zapłatę

na skutek apelacji pozwanego

od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie

z dnia 18 marca 2013 r.

sygn. akt II C 655/12

1.  oddala apelację;

2.  zasądza od (...) spółki akcyjnej z siedzibą w W. na rzecz Ż. W. kwotę 5.400 (pięć tysięcy czterysta) złotych tytułem zwrotu kosztów procesu w postępowaniu apelacyjnym.

Sygn. akt IACa 848/13

UZASADNIENIE

Powódka Ż. W. wniosła o zasądzenie na jej rzecz od pozwanego (...) S.A. w W. zadośćuczynienia w wysokości 250.000 zł wraz z odsetkami ustawowymi od 2 kwietnia 2012 r. oraz odszkodowania w wysokości 50.000 zł z odsetkami ustawowymi od 1 września 2009 r. do dnia zapłaty, podnosząc że kwoty powyższe stanowią rekompensatę za znaczne pogorszenie sytuacji życiowej powódki na skutek śmierci jej rodziców oraz zadośćuczynienie za krzywdę wołaną naruszeniem dóbr osobistych powódki w postaci bezpowrotnego zerwania więzi rodzinnych łączących ją z ojcem i matką, a także utratą możliwości oddania należytej czci zwłokom rodziców, których tragiczna śmierć spowodowana została przez sprawcę ubezpieczonego od odpowiedzialności cywilnej przez pozwanego.

Pozwany (...) S.A. z siedzibą w W. wnosił o oddalenie powództwa.

Wyrokiem z dnia 18 marca 2013 r. Sąd Okręgowy w Warszawie zasądził od pozwanego na rzecz powódki 50.000 zł z ustawowymi odsetkami od 1 września 2009 roku do dnia zapłaty oraz 200.000 zł z ustawowymi odsetkami od 2 kwietnia 2012 roku do dnia zapłaty. Sąd oddalił powództwo w pozostałej części i orzekł o kosztach procesu.

Powyższe orzeczenie wydane zostało w wyniku następujących ustaleń faktycznych:

W dniu 4 czerwca 2004 r. w Z. Z. T. spowodował wypadek drogowy, najeżdżając (...) z przyczepą na pięć stojących przed sygnalizacją świetlną samochodów, wśród których jako ostatni stał samochód osobowy R. (...), którym podróżowali rodzice powódki – B. i B. S. (1). Ich pojazd oraz samochód stojący bezpośrednio przed nim zostały zmiażdżone i zapaliły się. Małżonkowie S. zginęli na miejscu na skutek odniesionych obrażeń i bezpośredniego działania ognia. Ich zwłoki uległy częściowemu zwęgleniu. Z tej przyczyny, pomimo lokalnego zwyczaju, trumny z ich ciałami nie były przed pogrzebem otwierane dla umożliwienia rodzinie należytego pożegnania się ze zmarłymi.

Wina kierowcy(...) potwierdzona została prawomocnym wyrokiem z 13 września 2004 r., wydanym przez Sąd Rejonowy w Zambrowie w sprawie II K 367/04, którym Z. T. został skazany za czyn z art. 177§2 k.k.

B. i B. S. (2) osierocili cztery córki: 23-letnią w dacie wypadku K. K., wówczas studentkę IV roku studiów dziennych na Wydziale (...), 21- letnią powódkę, studentkę II roku studiów dziennych (historia) na tymże Uniwersytecie, 19-letnią A., uczęszczającą w tym czasie do liceum plastycznego w Ł. oraz 15 – letnią S. E., uczennicę II klasy gimnazjum o profilu sportowym w Z..

Rodzice powódki mieszkali na wsi C.. Byli właścicielami 18-hektarowego gospodarstwa, w skład którego oprócz siedliska wchodziły także grunty rolne i leśne. Prowadzili wyspecjalizowane gospodarstwo rolne, zajmując się od roku 1995 hodowlą trzody chlewnej. Było do gospodarstwo rodzinne, w którym przy pracy pomagali rodzicom powódki jej dziadkowie, tak ze strony ojca jak i matki. Również córki w wolnym od nauki czasie, kiedy przebywały w domu, pomagały rodzicom w gospodarstwie. Ojciec powódki starał się intensyfikować produkcję i z roku na rok pogłowie świń wzrastało. Był on postrzegany w rodzinie i otoczeniu jako osoba zaradna i pracowita. Dochody uzyskiwane ze sprzedaży tuczników pozwalały rodzinie na dostatnie, jak na warunki wiejskie, życie. Rodzice powódki bez większych wyrzeczeń zakupili sześćdziesięciometrowe mieszkanie w B., a także zapewniali córkom możliwość edukacji zgodnie z ich zainteresowaniami, poza miejscem zamieszkania, posyłając dwie starsze córki na studia dzienne na Uniwersytecie B., a córkę A. do liceum plastycznym w Ł., gdzie zamieszkiwała na stancji opłacanej przez rodziców. Najmłodsza z córek uczęszczała do gimnazjum w Z..

Ojciec powódki podnosił swoje kwalifikacje, uczestnicząc w seminariach i konferencjach poświęconych hodowli trzody chlewnej, wykorzystując także szansę rozwoju i modernizacji gospodarstwa w ramach zmieniającej się wraz z wchodzeniem w struktury unijne polityki rolnej. Praca w gospodarstwie rolnym, które otrzymała od swoich rodziców jego żona, była jego pasją. Starał się uzyskać maksymalną wydajność gospodarstwa. Pogłowie tuczników dochodziło w skali roku do czterystu sztuk. Ponieważ brakowało miejsca dla loch w dotychczasowych pomieszczeniach, ojciec powódki podjął plany rozbudowy chlewni. Plany inwestycji były w roku 2004 zaawansowane, ojciec powódki zamówił już projekt chlewni, podjął niezbędne działania administracyjne, posiadał także środki na budowę, zgromadził pewne materiały. Planowana inwestycja miała być sfinansowana częściowo ze środków własnych a częściowo z pomocy unijnej. Budowa chlewni miała rozpocząć się jeszcze w roku 2004 po wakacjach.

Rodzice powódki w chwili wypadku mieli dopiero 46 lat. Ich plany rozwoju gospodarstwa, a także późniejszego jego przejęcia przez dzieci miały realną szansę powodzenia. Ojciec planował przekazać gospodarstwo rolne powódce. Jej siostry nie wyrażały wcześniej chęci przejęcia gospodarstwa rodziców i zamieszkania na wsi. Spośród córek to powódka postrzegana była przez ojca jako najbardziej stabilna i zaangażowana w pracę w gospodarstwie, związana emocjonalnie z rodzicami i ich pracą. Pozostałe córki, chociaż uczestniczyły w pracach gospodarskich, nie przejawiały takiego zamiłowania do ziemi i przywiązania do ojcowizny. Plany te uzależniane były przy tym przez rodziców od woli samej powódki i jej planów życiowych. Powódka przejawiała wprawdzie zamiłowanie do pracy w gospodarstwie rodziców, doceniając ich trud i zaradność, jednakże o ile miałaby zamiar dalszego kontynuowania nauki czy też podjęłaby decyzję o zamieszkaniu i podjęciu pracy w mieście, nie spotkałaby się to ze sprzeciwem z ich strony. Także wówczas mogłaby niewątpliwie liczyć na pomoc rodziców. Ojciec powódki miał nadzieję, że powódka poza historią, która stanowiła ich wspólną pasję, ukończy także studia ekonomiczne, co mogłoby jej ułatwić podjęcie pracy. Dochody rodziców pozwalałyby na pomoc córce w realizacji tych planów. Na podobną pomoc rodziców w przyszłości liczyć mogłyby także pozostałe córki.

Powódka w dniach wolnych od zajęć przyjeżdżała do domu rodzinnego i pomagała rodzicom w pracy. Tak było też 4 czerwca 2004 r. Rodzice powódki pojechali tego dnia do Z. po odbiór części do naprawy samochodu dostawczego. Powódka pozostała w domu i miała przyjąć spodziewanych kontrahentów – dostawców paszy, w oczekiwaniu na powrót rodziców. Nie doczekawszy się ojca dostawcy odjechali, a po ich odjeździe powódka uzyskała od policji telefoniczną informację o wypadku. Do Z. powódkę zawiozła sąsiadka rodziców J. D.. W drodze powódka łudziła się, że rodzice żyją a w najgorszym razie, że nie zginęli oboje. Na komendzie powódka nie została poinformowana o śmierci rodziców i dopiero z reakcji sąsiadki zorientowała się, że oboje nie żyją. Informacja ta wywołała u powódki szok. Jeszcze na komendzie mówiła, że nie ma po co żyć i rzuci się na ulicy pod samochód. Kiedy przejeżdżały w pobliżu miejsca wypadku, powódka wyskoczyła J. D. z samochodu, pobiegła na miejsce wypadku i zaczęła zbierać rękoma resztki rozbitych części samochodu rodziców. Stan psychiczny powódki, podobnie jak i jej sióstr, które w tym czasie dojechały już do domu rodzinnego, wywoływał realną obawę o ich życie i zdrowie. J. D. wezwała w związku z tym pogotowie ratunkowe, które podało powódce i jej siostrom środki uspokajające.

Z uwagi na stan, w jakim w skutek obrażeń odniesionych w wypadku znajdowały się ciała, trumny ze zwłokami rodziców nie były przed pogrzebem otwierane.

Po śmierci rodziców cały ciężar utrzymania gospodarstwa spadł na pełnoletnie córki, przy czym zasadniczo obciążył on powódkę. Przez kolejne dni powódka wykonywała automatycznie czynności gospodarskie przy trzodzie, nie mogąc pogodzić się z myślą o śmierci rodziców. Po dwóch – trzech tygodniach od śmierci rodziców, powódka, która wcześniej mieszkała w B., w związku z zakończeniem roku akademickiego sprowadziła się na stałe do domu rodziców na wsi.

Przez czas wakacji przy pomocy obu dziadków siostry wspólnie dzieliły obowiązki Starsze córki zajmowały się bezpośrednio pracą w gospodarstwie, najmłodsza opiekowała się babcią ze strony matki. Kiedy skończyły się wakacje, najstarsza z sióstr wyjechała do B., młodsza kontynuowała naukę w Ł. i tam mieszkała. Najmłodsza z sióstr zamieszkała z najstarszą, ustanowioną dla niej rodziną zastępczą, w zakupionym przez rodziców mieszkaniu w B.. Na gospodarstwie pozostała powódka, która podjęła samodzielnie próby kontynuowania pracy rodziców, będąc silnie związana z gospodarstwem, w którym wszystko przypominało jej o rodzicach i ich planach. W domu pozostali także rodzice matki powódki, powódce przy prowadzeniu gospodarstwa pomagał również mieszkający w B. dziadek ze strony ojca.

Śmierć rodziców i zaistniała w jej następstwie sytuacja, nie pozostała bez wpływu na wzajemne relacje rodzinne oraz stan pozostałych członków rodziny. Siostry powódki oczekiwały, że nadal będą otrzymywały środki z dochodów z gospodarstwa, które prowadziła obecnie powódka. Niezależnie zaś od tego uważały, że gospodarstwo należy sprzedać i podzielić się uzyskaną ceną. Na sprzedaż gospodarstwa nie godziła się powódka, która była z nim związana emocjonalnie poprzez pracę swoich rodziców. Nie godząc się z możliwością zaprzepaszczenia ich trudu, powódka podjęła sama pracę w gospodarstwie, nie mogąc przy tym liczyć w takim stopniu jak dotychczas na pomoc pozostałych członków rodziny. Życie powódki uległo w tej sytuacji radykalnej zmianie. Powódka, która wcześniej miała zamiar po skończeniu studiów historycznych podjąć studia na kierunku ekonomicznym, niezależnie od planów uzyskania doktoratu z nauk (...), zmuszona była kończyć studia w ramach indywidualnego systemu zaliczania. Jej kontakt z Uniwersytetem i dotychczasowym życiem studenckim ograniczony został do kontaktów z dwiema przyjaciółkami, od których uzyskiwała niezbędne materiały z wykładów, oraz do zaliczania kolejnych egzaminów. Powódka, uprzednio pogodna, towarzyska i wesoła, wskutek tragicznej śmierci rodziców i jej następstw stała się cicha i zamknięta w sobie.

Na skutek śmierci matki powódki, a następnie śmierci swojej żony, dziadek powódki ze strony matki zaczął pić. Jego problemy alkoholowe komplikowały i tak trudną już sytuację powódki, która musiała przejąć nad dziadkiem opiekę.

Powódka musiała samodzielnie wykonywać zasadniczą część prac fizycznych w gospodarstwie, nie mogąc liczyć na pomoc innych, poza sporadyczną pomocą najbliższych sąsiadów w cięższych pracach. Z tego powodu pojawiły się u niej problemy zdrowotne związane z nadwyrężeniem kręgosłupa. Dziadek ze strony ojca, który wspierał ją i pomagał dotychczas w tej pracy, zaczął mieć problemy zdrowotne związane z przejściową utratą wzroku. W związku z zaleceniami lekarskimi nie mógł już pomagać w gospodarstwie. Pomimo szczerych chęci i zaangażowania, także finansowego, przy braku doświadczenia i fachowej wiedzy, niezbędnych warunków fizycznych i realnej pomocy ze strony innych osób, praca powódki nie przynosiła oczekiwanych efektów, lecz powodowała frustrację i rozgoryczenie. Powódka korzystała z pomocy psychiatry, do którego jeździła do B.. Przez okres około roku brała przepisane leki antydepresyjne.

Poza najmłodszą S., z którą powódka utrzymywała bliższe więzi, żadna z sióstr nie interesowała się losem gospodarstwa, nie była zainteresowana spłatą uprzednich zobowiązań rodziców, zamieszkaniem w domu rodziców ani podjęciem się opieki nad starszymi już dziadkami. Siostry powódki usamodzielniły się, każda z nich prowadziła własne życie. K. W. wyszła za mąż i wyjechała wraz z mężem do Irlandii, A. S. kontynuowała naukę na studiach w O., zaś S. zamieszkała w B., gdzie podjęła naukę. Poza najmłodszą, żadna nie poczuwała się do odpowiedzialności za losy gospodarstwa, chociaż stanowiło ono formalnie ich współwłasność. Poza początkowym okresem tuż po śmierci rodziców nie udzielały powódce realnej pomocy w jego prowadzeniu ani w opiece nad zamieszkującymi w gospodarstwie dziadkami. Pomimo chęci sprzedaży gospodarstwa, nie podejmowały też żadnych działań zmierzających do uregulowania tej kwestii. Z problemami związanymi z gospodarstwem i utrzymaniem zamieszkujących w tym gospodarstwie dziadków powódka pozostawiona została sama. Gospodarstwo ostatecznie upadło.

Powódka próbowała podjąć pracę, która przyniosłaby dochody pozwalające na utrzymanie się. Po śmierci rodziców uzyskała stypendium socjalne w wysokości 300 zł miesięcznie, z rentę z KRUS w wysokości 175,81 zł oraz dodatek sierocy w kwocie 271,12 zł, jednakże środki te były nie wystarczały na jej utrzymanie i rażąco odbiegały od poziomu środków, jakie na utrzymanie powódka uzyskiwała uprzednio od rodziców.

Pracując w ciągu dnia w gospodarstwie, wieczorami ucząc się do egzaminów, powódka ukończyła studia dzienne. Próby znalezienia pracy zgodnie ze zdobytym wykształceniem nie przyniosły jednak rezultatu. Powódka jeszcze za życia rodziców liczyła się z koniecznością podjęcia studiów także na innym kierunku, którego ukończenie pozwalałoby na znalezienie pracy. Zaistniała wskutek śmierci rodziców sytuacja uniemożliwiła realizację tych planów. Pomimo tych okoliczności powódka ukończyła jednak dodatkowo studia podyplomowe w zakresie prawa podatkowego.

Powódka nie była w stanie kontynuować samodzielnie hodowli trzody chlewnej. Ostatecznie produkcja ta zakończyła się po około dwóch latach od śmierci rodziców, a powódka zmuszona była za bezcen sprzedać ostatnie lochy. Starała się znaleźć pracę w pobliskich miejscowościach, jednakże zważywszy na specyficzny charakter rynku pracy tego typu regionów kraju, mimo swoich kwalifikacji i wiedzy, pracy takiej nie znalazła. Przy pomocy dziadka ze strony ojca oraz jego dalszej jego rodziny podjęła pracę w urzędzie skarbowym w W.. W tym okresie od poniedziałku do piątku mieszkała w wynajmowanym mieszkaniu, a następnie u stryjecznej rodziny ojca, przy czym już w piątek po pracy jechała do domu w U.. Podczas jej pobytu w W. gospodarstwo pozostawało zasadniczo pod pieczą dziadka ze strony matki, który również wymagał i wymaga wsparcia ze strony powódki. Nie wymaga on wprawdzie pomocy we wszystkich czynnościach życia codziennego, jednakże z racji wieku i wobec śmierci babci trzeba mu zrobić pranie, przygotować ciepłe posiłki i kontrolować jego powroty do domu. Dziadek od śmierci jego córki a potem także jego żony nadużywa alkoholu. Pod nieobecność powódki w gospodarstwie zaczęli się pojawiać obcy zapraszani przez dziadka, ginąć zaczęły sprzęty i urządzenia rolnicze znajdujące się w gospodarstwie. Sąsiedzi informowali powódkę, że dziadek sprzedaje rzeczy z gospodarstwa. Obawa o los gospodarstwa i dziadka była jednym z powodów powrotu powódki na wieś.

W roku 2009 powódka wyszła za mąż i założyła własną rodzinę , zaś w roku 2011 urodził jej się syn.

Chcąc uregulować sytuację prawną gospodarstwa, powódka we wstępnym uzgodnieniu z pozostałymi siostrami wystąpiła w marcu 2010 roku do sądu z wnioskiem o dział spadku po rodzicach, w skład którego wchodziło mieszkanie własnościowe o powierzchni 60,6 m 2 przy ul. (...) w B. i nieruchomość rolna, obejmująca zabudowane użytki rolne oraz grunty orne i leśne o łącznej powierzchni 17,9050 ha. Wniosek o dział spadku nie był w istocie tak zgodny, jak tego oczekiwała powódka, która dla utrzymania gospodarstwa rodziców poświęciła dotychczasowe plany naukowe, środki finansowe i pracę. Postępowanie spowodowało dodatkowe napięcia i wzajemne żale pomiędzy rodzeństwem oraz powstanie trwałego konfliktu pomiędzy powódką a starszą i młodszą z sióstr, które wbrew wcześniejszym ustaleniom i deklaracjom braku zainteresowania gospodarstwem oraz zobowiązaniami rodziców w ramach działu uzyskały własność działek o powierzchni 3,3570 ha i 2,7290 ha oraz współwłasność działki leśnej obejmującej starodrzew o powierzchni ok. 1,5 ha, które to nieruchomości następnie sprzedały. Najmłodsza z sióstr uzyskała własność mieszkania w B. oraz działkę o powierzchni 1,3240 ha.

W wyniku działu powierzchnia gospodarstwa pozbawiona została ponad połowy dotychczasowego areału, co do minimum ograniczyło szanse podjęcia jakiejkolwiek rentownej produkcji rolnej. Powódka pozostała w tak okrojonym gospodarstwie.

Powódka bezskutecznie podejmowała próby znalezienia pracy w okolicy, nie powiodła się także próba podjęcia samodzielnej działalności gospodarczej - prowadzenia sklepu. Obecnie powódka i jej mąż pozostają bez stałej pracy. Utrzymują się z dochodów męża z prac dorywczych, zaś zasadniczo z pomocy finansowej od rodziców męża i dziadka powódki, od których łącznie uzyskują ok. 1.000 zł miesięcznie. Powódka uzyskuje dopłaty unijne z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w granicach 2.000 zł rocznie. Także obecnie plany życiowe powódki zdeterminowane są zasadniczo chęcią utrzymania ojcowizny, która jej jeszcze pozostała.

Powódka ma obecnie 30 lat i własną rodzinę, jednakże pamięć i żal po stracie rodziców jest u niej nadal żywa. Skutki śmierci rodziców zarówno w sferze materialnej i psychicznej powódka odczuwa nadal. Są one także odczuwane przez jej najbliższych. Utrzymują się one na stałym poziomie, przy czym intensyfikują się, kiedy powódka nie może liczyć na radę czy pomoc rodziców. Co najmniej raz w tygodniu powódka wraz z rodziną odwiedza grób rodziców.

Sprawca wypadku posiadał ubezpieczenie OC zgodnie z polisą posiadacza pojazdu Nr (...) wystawioną przez (...) S.A. Inspektorat w P.. Pismem z dnia 21 czerwca 2004 r., uzupełnionym w dniu 29 lipca 2004 r., ówczesny pełnomocnik powódki i jej sióstr zgłosił ubezpieczycielowi szkodę związaną ze śmiercią rodziców powódki w wypadku drogowym, wnosząc o przyznanie zwrotu poniesionych kosztów pogrzebu, odszkodowania dla córek w wysokości po 100.000 zł oraz renty wyrównawczej. Pozwany uznał powyższe żądanie częściowo i przyznał powódce tytułem odszkodowania za pogorszenie się jej sytuacji materialnej kwotę 30.000 zł. Pozostałe siostry uzyskały odszkodowanie po 40.000 zł. Przyznano także zwrot kosztów pogrzebu. Pozwany odmówił przyznania powódce renty wyrównawczej.

Pismem z 1 marca 2012 r. powódka wystąpiła do pozwanego o zadośćuczynienie za śmierć rodziców w łącznej wysokości 500.000 zł (2x250.000,00 zł), odszkodowanie za znaczne pogorszenie się wskutek śmierci jej sytuacji życiowej w kwocie 200.000 zł oraz rentę wyrównawczą, przy czym to ostatnie żądanie cofnęła.

Pismami z 24 kwietnia 2012 r. i 20 sierpnia 2012 r. pozwany poinformował powódkę o odmowie przyznania zadośćuczynienia i odszkodowania.

Sąd Okręgowy uznał, że powództwo było w przeważającej części zasadne. Pozwany nie kwestionował zarówno zasady odpowiedzialności akcesoryjnej za skutki wypadku z dnia 4 czerwca 2004 r., jak i legitymacji biernej. Winę kierowcy ubezpieczonego pojazdu przesądził wyrok karny. Jako podstawę odpowiedzialności pozwanego Sąd wskazał art. 805 §1 k.c. oraz art. 822 §1 i 4 k.c., w wersji obowiązującej w dacie zdarzenia ubezpieczeniowego (4.06.2004 r.).

Sąd uznał za udowodnione, że wskutek śmierci rodziców nastąpiło znaczne pogorszenie sytuacji życiowej powódki, co zgodnie z art. 446 § 3 k.c. uzasadniało zasądzenie stosownego odszkodowania. Na pogorszenie sytuacji życiowej powódki składa się utrata obojga rodziców, odczuwana nie tylko bezpośrednio po ich tragicznej śmierci, ale także obecnie i w przyszłości. Powódka miała bowiem prawo oczekiwać, że rodzice będą ją nadal wspierać, że będzie mogła liczyć na ich opiekę zarówno w sensie materialnym, jak i w sensie starań osobistych, w zakresie możliwości uzyskania porady, wsparcia psychicznego czy też pomocy przy wychowaniu jej własnych dzieci. Na skutek wypadku powódka została tego wsparcia i opieki na przyszłość pozbawiona. Sąd Okręgowy podkreślił, że to Ż. W. była postrzegana przez rodziców jako ta córka, która w przyszłości przejmie po nich dobrze prosperujące gospodarstwo. Powódka była bardzo silnie emocjonalnie związana z rodzicami i niezależnie od planów kontynuowania nauki i podnoszenia kwalifikacji, niewątpliwie łączyła także swoje plany życiowe z prowadzeniem gospodarstwa wraz z rodzicami.

Jednoczesna strata obojga rodziców w okresie, kiedy powódka dopiero wchodziła w dorosłe życie, spowodowała istotne pogorszenie się sytuacji życiowej powódki. Śmierć rodziców, wynikająca z niej konieczność zajęcia się gospodarstwem i dziadkami, a także brak psychicznego i materialnego wsparcia spowodowały, że powódka zmuszona była zaniechać planów co do swojej dalszej edukacji, powrócić na wieś i kontynuować naukę w indywidualnym systemie zaliczania. Powódka zmuszona była także zerwać z dotychczasowym studenckim życiem. Sąd podkreślił, że plany przyszłościowe powódki miały realną szansę urzeczywistnienia.

Porównując wysokość uzyskiwanych po śmierci rodziców świadczeń z tytułu renty i stypendium z uprzednim wsparciem materialnym ze strony rodziców, które pozwalało jej na swobodne kontynuowanie nauki, pogorszenie sytuacji materialnej powódki należało uznać za niewątpliwe.

Sąd wskazał także na wstrząs i szok przeżyty po śmierci rodziców. Strata obojga rodziców, z którymi powódka związana była szczególnie mocno, stanowiących dla niej zarówno wsparcie psychiczne jak i materialne, z którymi dzieliła wspólne pasje, stanowi niewątpliwie źródło cierpienia, a poczucie straty oraz osamotnienia jest w tym wypadku ogromne. Jego skutkiem były problemy zdrowotne powódki, wynikające z wykonywania pracy ponad siły w gospodarstwie, za które czuła się szczególnie odpowiedzialna, jak i stany depresyjne wymagające specjalistycznego leczenia. Skutki śmierci rodziców są odczuwalne także obecnie.

Skutkiem śmierci rodziców był upadek stanowiącego dotychczas zaplecze ekonomiczne rodziny gospodarstwa rolnego, przynoszącego znaczące dochody pozwalające na dostatnie życie wszystkim członkom rodziny. Brak po stronie powódki doświadczenia, fachowej wiedzy i fizycznej siły, którymi dysponowali zmarli rodzice, skutkował upadkiem tego gospodarstwa.

Powyższe uzasadnia przyznanie powódce na podstawie art. 446 § 3 k.c. dalszego odszkodowania w wysokości 50.000 zł, ponad wypłaconą jej w 2004 roku przez pozwanego kwotę 30.000 zł, którą uznać należało za niewystarczającą. Podkreślając konieczność zrezygnowania z dalszej nauki i konieczność podjęcia pracy ponad siły w gospodarstwie, które pomimo starań upadło, Sąd uznał, że skutki śmierci rodziców były większe dla powódki, niż dla pozostałych córek. Gdyby rodzice żyli, powódka miałaby też realną możliwość dalszego prowadzenia gospodarstwa, które chcieli jej przepisać, mogłaby je prowadzić przy pomocy rodziców, zaś zważywszy na ich młody wiek, pomoc ta trwałaby niewątpliwie do chwili obecnej i później.

W tej sytuacji, z ocenie Sądu, zasądzone odszkodowanie w wysokości 50.000 zł nie doprowadzi do wzbogacenia się powódki w porównaniu z sytuacją, w jakiej znajdowałaby się, gdyby jej rodzice nadal żyli, lecz będzie stanowiło przysporzenie adekwatne do pogorszenia sytuacji życiowej.

Odnosząc się do dochodzonego zadośćuczynienia, Sąd zgodził się z pozwanym, że wprowadzony ustawą dnia 30 maja 2008 r. o zmianie ustawy - Kodeks cywilny oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. Nr 116, póz. 731) przepis art. 446 § 4 k.c. nie ma zastosowania w sprawie, zważywszy że obowiązuje on od 3 sierpnia 2008 r., zaś zdarzenie, z którym powódka łączy swoje roszczenie, miało miejsce w roku 2004. Roszczenie powódki ma natomiast oparcie w art. 448 k.c. w zw. z art. 23 i art. 24 k.c. Sąd powołał się w tym względzie m.in. na uchwałę Sądu Najwyższego z dnia 22 października 2010 r. w sprawie III CZP 76/10 (publ. Biul. SN 2010/10/11), w której wskazano wprost, iż „ najbliższemu członkowi rodziny zmarłego przysługuje na podstawie art. 448 k.c. w związku z art. 24 § 1 k.c. zadośćuczynienie pieniężne za doznaną krzywdę, gdy śmierć nastąpiła na skutek deliktu, który miał miejsce przed dniem 3 sierpnia 2008 r.” Podzielając powyższy pogląd Sąd wskazał, że za dobro osobiste uznać należy również więzi rodzinne, których naruszenie może być spowodowane śmiercią osoby bliskiej.

Ustalając wysokość należnego powódce zadośćuczynienia Sąd wziął pod uwagę rodzaj naruszonego dobra osobistego oraz stopień, intensywność i sposób jego naruszenia, czas trwania tego naruszenia jak również rozmiar doznanej przez powódkę krzywdy. Cierpienia powódki potęgowane były również bezskutecznymi staraniami o kontynuowanie podjętej przez rodziców działalności, świadomością bezowocności pracy powódki i upadku dzieła rodziców. Naruszenie dóbr osobistych powódki było dotkliwe i nieodwracalne.

Sąd uznał, że kwota 100.000 zł w odniesieniu do każdego z rodziców, a więc łącznie 200.000 zł, stanowi zadośćuczynienia adekwatne do stopnia i rozmiaru krzywdy niemajątkowej poniesionej przez powódkę wskutek nagłej śmierci obojga rodziców, co spowodowało pozbawienie powódki prawa do relacji zarówno z matką jak i ojcem poprzez nieodwracalne zerwanie szczególnie silnych więzi rodzinnych, wywołane bezprawnym działaniem sprawcy wypadku. Dalej idące roszczenia Sąd oddalił uznając je za nadmierne.

Od powyższego wyroku pozwany wywiódł apelację, zaskarżając wyrok w części zasądzającej i wnosząc o jego zmianę przez oddalenie powództwa oraz zasądzenie kosztów procesu na rzecz pozwanego, ewentualnie o uchylenie wyroku w zaskarżonej części i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.

Zaskarżonemu wyrokowi pozwany zarzucił naruszenie prawa materialnego, a w szczególności art. 446 § 3 kodeksu cywilnego, przez jego błędną wykładnię, prowadzącą do zasądzenia odszkodowania w kwocie wygórowanej, jak też art. 448 w związku z art. 23 i 24 kodeksu cywilnego i art. 34 ustawy z dnia 22 maja 2003 roku o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych poprzez uznanie dopuszczalności zasądzenia na rzecz powódki zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych w postaci zerwania więzi pomiędzy dzieckiem i rodzicami.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelacja nie zasługiwała na uwzględnienie.

Sąd Apelacyjny w pełni podziela ustalenia faktyczne dokonane przez Sąd I instancji i przyjmuje je za własne, uznając że znajdują one podstawy w przedstawionych dowodach. Wskazać przy tym należy, że pozwany w swojej apelacji nie zanegował prawidłowości tych ustaleń, poprzestając jedynie na zarzucie błędnego zastosowania prawa materialnego do ustalonych faktów. Jedynym zarzutem dotyczącym ustaleń faktycznych był wyartykułowany w uzasadnieniu apelacji pogląd, że pogorszenie się sytuacji życiowej powódki było wynikiem jej błędnych decyzji a nie wynikiem śmierci jej rodziców.

Z tym zarzutem nie sposób się zgodzić. Pamiętać bowiem trzeba, że to nagła i przedwczesna śmierć obojga rodziców postawiła 21 letnią wówczas powódkę przed koniecznością samodzielnego poprowadzenia specjalistycznego gospodarstwa rolnego. Na tym etapie życia powódka nie miała do tego wystarczającego przygotowania. Choć pomagała rodzicom systematycznie w pracy w gospodarstwie, to jednak osobami prowadzącymi to gospodarstwo i posiadającymi zarówno teoretyczną wiedzę, jak i praktyczne doświadczenie byli rodzice powódki, a szczególnie jej ojciec. Powódka podała wiele przykładów czynności, które należało wykonać przy hodowli świń, a co do których brakowało jej wiedzy, doświadczenia i niejednokrotnie także siły. Między innymi nie miała takiej wiedzy jak jej ojciec co do rodzaju mieszanek pasz najlepszych dla prosiąt i dorosłych świń, nie potrafiła równie skutecznie co ojciec zapobiegać najczęstszym chorobom prosiąt, w szczególności biegunce, nie miała wprawy w takich czynnościach jak wycinanie prosiętom kiełków, ich szczepienie, czy też doprowadzenie knura w celu pokrycia loch. Wszystkimi tymi czynnościami zajmował się bowiem dotąd jej ojciec. Jest też oczywiste w świetle zasad doświadczenia życiowego, że młoda kobieta (by nie rzecz – dziewczyna), na dodatek w złej formie psychicznej, nie stanowiła tak poważnego partnera w rozmowach z kontrahentami, jak jej ojciec. Jest zatem wiarygodne, że w obliczu postępującego upadku gospodarstwa ostatecznie musiała sprzedać świnie za cenę o wiele niższą niż można by uzyskać, gdyby gospodarstwo to było nadal sprawnie prowadzone przez jej rodziców.

Gdyby rodzice powódki żyli, prowadziliby jeszcze przez wiele lat to gospodarstwo, a rola powódki co najmniej do czasu ukończenia studiów, w tym także planowanych studiów na drugim kierunku, sprowadzałaby się tylko do pomocy na dotychczasowych zasadach. Skoro rodzice powódki byli raptem w wieku 46 lat, miała ona jeszcze wiele lat na to, by wejść we wszystkie tajniki hodowli świń i uprawy zbóż. W istocie miała jeszcze wiele lat na to, by podjąć ostateczną decyzję co do tego, czy przejmie gospodarstwo rolne, czy też obierze karierę zgodną z jej wykształceniem. Do dnia wypadku cała rodzina mogła żyć w przeświadczeniu, że byt rodziny i losy gospodarstwa nie są zagrożone. Gospodarstwo prowadzone przez małżonków S., których w pracach wspierała cała rodzina: ich ojcowie, matka B. S. (1) i cztery córki, rozkwitało, zapewniając utrzymanie sześcioosobowej rodzinie, a dodatkowo także stanowiąc dom dla rodziców B. S. (1). Jest wiarygodne, że gdyby nie wypadek gospodarstwo to nadal byłoby sprawnie kierowane przez rodziców powódki. Ich nagła, przedwczesna śmierć uniemożliwiła właściwe przygotowanie powódki do przejęcia gospodarstwa. Rodzice i sama powódka mogli zasadnie uważać, że pozostało im jeszcze wiele lat na to, by wdrożyć powódkę we wszystkie obowiązki i przekazać jej całą niezbędną wiedzę.

Nie można zatem, jak próbuje to czynić pozwany, odrywać skutku w postaci powolnego upadku gospodarstwa od przyczyny, którą była śmierć prowadzących to gospodarstwo rodziców powódki. Upadek gospodarstwa uznać należy za skutek nagłej śmierci małżonków S., której nie mogli oni przewidzieć, a w związku z tym nie mieli też podstaw, by uczące się jeszcze córki, które miały także określone ambicje zawodowe, wprowadzać już na tym etapie ich życia we wszystkie tajniki prowadzenia hodowli trzody chlewnej.

Sąd Apelacyjny podziela także ocenę prawną powództwa przedstawioną w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku. Zarzuty apelacji co do naruszenia prawa materialnego nie zasługują na uwzględnienie.

Chybiony jest zarzut naruszenia art. 446 § 3 k.c. Pozwany w ramach likwidacji szkody przyznał i wypłacił powódce odszkodowanie z tej podstawy prawnej w wysokości 30.000 zł. Sąd Okręgowy zasądził dalsze 50.000 zł, a zatem uznał, że stosownym odszkodowaniem dla powódki powinna być kwota 80.000 zł. W ocenie Sądu Apelacyjnego kwota ta nie może być uznana za wygórowaną. Szkoda poniesiona przez powódkę była bowiem znaczna, narastała przez lata a materialne konsekwencje śmierci rodziców są przez nią nadal odczuwane. Powódka, podobnie jak jej siostry, pozostawała na utrzymaniu rodziców. Uczęszczała na studia dzienne w B. i tam w trakcie roku akademickiego mieszkała w lokalu nabytym przez jej rodziców. Jest wiarygodne, że dochody rodziców były satysfakcjonujące, skoro mogli oni utrzymać cztery uczące się córki (przy czym jest oczywiste, że nauka trzech z nich w miejscowościach oddalonych od domu rodzinnego podrażała koszty utrzymania córek, chociażby przez koszty dojazdów i zapewnienia mieszkania w B. i stancji w Ł.), a dodatkowo inwestować środki czy to w zakup lokalu mieszkalnego w B., czy to w rozwój gospodarstwa. Pewne wyobrażenie o skali działalności rolnej dają też informacje o pogłowiu świń - około 400 sztuk rocznie. Jest pewne, że rodzice powódki zapewniliby jej utrzymanie nie tylko przez czas kształcenia ale także później, szczególnie gdyby miała trudności w znalezieniu pracy. Można przy tym zasadnie przyjąć, że gdyby rodzicie żyli, powódka skończyłaby także drugi kierunek studiów jak też miałaby szansę podjąć planowane studia doktoranckie. Zauważyć bowiem trzeba, że powódce wystarczyło sił, determinacji i zdolności, by pomimo śmierci rodziców, konieczności samodzielnego prowadzenia gospodarstwa, konieczności wsparcia dziadka po śmierci jego żony, ukończyć podjęte studia a nawet podjąć i ukończyć studia podyplomowe. Bez wątpienia zatem, gdyby żyli jej rodzice, wystarczyłoby jej wytrwałości, aby zrealizować w pełni swoje plany edukacyjne.

Można też zasadnie przypuszczać, że po zakończeniu kształcenia powódka zdobyłaby w końcu zatrudnienie zgodne z jej kwalifikacjami. Planowała szukać pracy w W., gdzie rynek jest nadal dość chłonny. Przypomnieć tu trzeba zresztą, że nawet w tak trudnych okolicznościach powódka zdobyła pracę w W. w urzędzie skarbowym. To sytuacja życiowa zmusiła ją, aby z tej pracy zrezygnować: trudno było pogodzić pracę w W. z dbaniem o pozostawione w okolicach Z. gospodarstwo rolne i opieką nad osamotnionym po śmierci córki a potem żony i popadającym w alkoholizm dziadkiem. Gdyby żyli rodzice powódki, to na nich spoczywałby zarówno podstawowy ciężar prowadzenia gospodarstwa jak i obowiązek opieki nad dziadkiem. Powódka nie musiałaby też obawiać się, że pijący dziadek w końcu sprzeda wszystkie ruchomości za bezcen. Gdyby żyli jej rodzice, to wolna od takich obciążeń i obowiązków powódka mogłaby skupić się wyłącznie na rozwoju zawodowym. Co więcej, uwzględniając typowe relacje między rodzicami a będącymi dopiero na dorobku dziećmi, a także mając na względzie serdeczne relacje łączące powódkę z rodzicami i jej zaangażowanie w pomoc w gospodarstwie, można uznać za pewne, że także po podjęciu pracy zarobkowej powódka mogłaby liczyć na finansowe wsparcie ze strony rodziców i to jeszcze przez wiele lat. Podobnie, gdyby zdecydowała się na wspólne z nimi prowadzenie gospodarstwa rolnego, miała w istocie pewność, że włożony w to gospodarstwo trud będzie nadal przynosił dobre efekty, dając utrzymanie całej rodzinie, realne były przy tym szanse dalszego rozwoju tego gospodarstwa (planowana rozbudowa częściowo z dotacji unijnych), a zatem dalszego zwiększenia jego dochodowości.

Po śmierci rodziców powódka podjęła wręcz heroiczne starania o utrzymanie ojcowizny. Z olbrzymim poświęceniem oddawała się pracom gospodarskim, niejednokrotnie pracując ponad siły, przy czym pamiętać trzeba, że obowiązki te łączyła jeszcze ze studiami w B.. Próby te okazały się jednak skazane na niepowodzenie. Po pierwsze, zabrakło tych osób, które wykonywały dotąd większość prac fizycznych, nie było członków rodziny, którzy mogliby zastąpić swą pracą zmarłych rodziców. Po drugie, zabrakło wiedzy, którą w normalnym toku spraw powódka mogłaby zdobyć dopiero w przyszłości, gdyby podjęła ostateczną decyzję o przejęciu gospodarstwa, a jej rodzice by się zestarzeli na tyle, że nie mogliby już w pełni tym gospodarstwem kierować. Po trzecie, wskutek śmierci rodziców prawa do spadku rościły sobie także pozostałe córki, które miały przy tym inną wizję zadysponowania spadkiem. Ponieważ powódka nie dysponowała środkami na spłatę sióstr, a te nie były chętne zrzec się swoich udziałów na jej rzecz, gospodarstwo to zostało rozparcelowane na cztery części, a następnie siostry powódki sprzedały swoje działki na rzecz osób trzecich. W efekcie część, która pozostała powódce, jest na tyle mała, że uniemożliwia skuteczne prowadzenie działalności rolnej. Podkreślić przy tym trzeba, że powódka nie dysponując funduszami na spłaty dla rodzeństwa nie była w stanie przeciwstawić się planom sióstr, które miały takie same prawo do spadku po rodzicach jak ona. Jest zaś oczywiste, że gdyby rodzice żyli i dopóki by żyli, nie nastąpiłby podział gospodarstwa rolnego na nieefektywne gospodarczo części.

Wskutek śmierci rodziców powódka utraciła wsparcie finansowe z ich strony i realną szansę na przejęcie w przyszłości dochodowego gospodarstwa rolnego, szczególnie że życie pokazało, iż pozostałe córki nie wykazują zainteresowania pracą rolniczą. Zresztą nawet gdyby ostatecznie gospodarstwa tego nie przejęła, to jeszcze przez wiele lat mogłoby ono zapewnić utrzymanie także jej rodzinie.

Powódka utraciła ponadto wsparcie osobiste rodziców, które także ma wymiar majątkowy. Jak wskazała, obecnie nie podejmuje pracy, gdyż musi zająć się swoim małym dzieckiem. Gdyby żyli rodzice, na pewno w dużym stopniu mogłaby liczyć na pomoc swojej matki w opiece nad dzieckiem. Sama zaś nie musiałaby świadczyć opieki dziadkowi, gdyż zajęłaby się nim – tak jak było uprzednio- jego córka, zmarła B. S. (1).

Reasumując, powódka miałaby pod wieloma względami łatwiejszy start w dorosłe życie i można przyjąć za pewne, że na tym etapie miałaby już stałą pracę odpowiadającą jej wykształceniu, a jednocześnie nadal czerpałaby korzyści z gospodarstwa rolnego rodziców, w którym mógłby także znaleźć pracę jej mąż. Jej sytuacja ekonomiczna byłaby zatem nieporównanie lepsza. Korzystałaby także z pomocy rodziców w opiece nad dzieckiem. Tymczasem obecnie po 9 latach od śmierci rodziców powódce pozostał skrawek dawnego gospodarstwa, na którym nie sposób prowadzić opłacalnej produkcji rolnej, z przyczyn rodzinnych (małe dziecko, opieka nad pijącym dziadkiem) nie może szukać pracy w W. lub innych większych ośrodkach. W konsekwencji pozostaje bezrobotna, zaś jej mąż ima się prac dorywczych. Pamiętać trzeba, że rodzinne strony powódki to teren, na którym już od wielu lat bardzo trudno znaleźć pracę, a bezrobocie jest znacznie wyższe niż w większych miastach i bardziej uprzemysłowionych regionach kraju. W tych okolicznościach ustalenie stosownego odszkodowania w wysokości 80.000 zł i w konsekwencji zasądzenie 50.000 zł nie narusza art. 446 § 3 k.c.

Odnosząc się do rozstrzygnięcia o zadośćuczynieniu, za nietrafny należy uznać zarzut naruszenia art. 448 w zw. z art. 23 i 24 k.c. a także art. 34 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Obecnie utrwalony jest już w orzecznictwie pogląd, że artykuł 34 ust. 1 powołanej w apelacji ustawy z 22 maja 2003 r. w brzmieniu sprzed 11 lutego 2012 r. nie wyłączał z zakresu ochrony ubezpieczeniowej zadośćuczynienia za krzywdę osoby, wobec której ubezpieczony ponosił odpowiedzialność na podstawie art. 448 k.c. (tak: Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 20 grudnia 2012 r. w sprawie III CZP 93/12, M.Prawn. 2013/2/58). Nie budzi również wątpliwości, że do dóbr osobistych człowieka zalicza się więzi łączące go z najbliższymi członkami rodziny, a spowodowanie śmierci osoby jest wymierzone nie tylko w jej życie ale także w dobra osobiste jej najbliższych. Zatem powództwo o zadośćuczynienie za bezprawne spowodowanie zerwania więzi łączących powódkę z jej rodzicami znajdowało podstawę prawną we wskazanych przez Sąd Okręgowy przepisach.

Zasądzone zadośćuczynienie po 100.000 zł (łącznie 200.000 zł), choć stanowi wysoką kwotę, to w realiach rozpoznawanej sprawy nie może być uznane za wygórowane, a dopiero wówczas uzasadniona byłaby ingerencja Sądu Apelacyjnego w treść zaskarżonego wyroku. Sąd Okręgowy szczegółowo opisał rozmiar i intensywność wyrządzonej powódce krzywdy. Słusznie wskazał, że jest to krzywda odczuwana długotrwale, przy tym zintensyfikowana przez jednoczesną utratę obojga rodziców. Powódka miała w dacie śmierci rodziców 21 lat. Nie była jednak osobą, która wkroczyłaby już w pełni w samodzielne życie. Przeciwnie: studiowała i pozostawała na utrzymaniu rodziców. Była z nimi silnie związana emocjonalnie. Z ojcem łączyło ją wspólne zainteresowanie historią. Z obojgiem rodziców pozostawała w serdecznych stosunkach. Nagła utrata obojga rodziców, którzy byli zdrowi i mieli zaledwie 46 lat (a obecnie mieliby dopiero 55 lat), spowodowała ogrom cierpień psychicznych powódki, która nie miała żadnej możliwości, aby na tę podwójną śmierć jej bliskich się przygotować. Jej świat runął w jednej chwili. Powódka musiała poradzić sobie ze świadomością przypadkowości i bezsensu tej śmierci – spowodowanej przez kierowcę (...), który zasnął z przemęczenia za kierownicą. Powódka nie mogła pożegnać rodziców zgodnie z panującym zwyczajem – nie można było otworzyć przed pogrzebem trumien z uwagi na stan zwłok, które uległy częściowemu spaleniu. O sile cierpień powódki świadczy konieczność skorzystania z pomocy psychiatry, ale także determinacja, z jaką powódka starała się zachować gospodarstwo rodziców i żal do sióstr, że nie rozumiały jej postawy. Jest oczywiste, że w tych dążeniach powódka kierowała się przede wszystkim względami emocjonalnymi, pamięcią o rodzicach, chęcią zachowania ich spuścizny, dorobku ich życia. Walka o utrzymanie gospodarstwa przez wzgląd na pamięć o rodzicach dowodzi niezbicie głębokiego przywiązania powódki do rodziców. Do dziś mimo upływu lat powódka cierpi z powodu tej straty, z którą nie może się pogodzić. Szkody niemajątkowe są zawsze niewymierne i nieprzeliczalne na sumy pieniężne. Mając jednak na względzie stan faktyczny tej sprawy Sąd Apelacyjny podziela w pełni ocenę Sądu Okręgowego co do adekwatności zasądzonego zadośćuczynienia do rozmiaru krzywdy będącej skutkiem równoczesnej utraty matki i ojca.

Z tych względów Sąd Apelacyjny orzekł jak w sentencji na podstawie art. 385 k.p.c. i stosownie do wyniku sprawy obciążył pozwanego kosztami procesu za II instancję na podstawie art. 98 k.p.c.