Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III APa 9/17

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 30 listopada 2017 r.

Sąd Apelacyjny w Szczecinie - Wydział III Pracy i Ubezpieczeń Społecznych

w składzie:

Przewodniczący:

SSA Barbara Białecka

Sędziowie:

SSA Anna Polak

SSA Jolanta Hawryszko (spr.)

Protokolant:

St. sekr. sąd. Elżbieta Kamińska

po rozpoznaniu w dniu 23 listopada 2017 r. w Szczecinie

sprawy S. S.

przeciwko (...) spółce z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w G.

z udziałem interwenienta ubocznego po stronie pozwanej Towarzystwa (...) Spółki Akcyjnej z siedzibą w W.

o zapłatę zadośćuczynienia, odszkodowanie, rentę oraz ustalenie

na skutek apelacji powoda

od wyroku Sądu Okręgowego w Szczecinie VI Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych

z dnia 17 stycznia 2017 r. sygn. akt VI P 29/16

1.  oddala apelację,

2.  zasądza od S. S. na rzecz (...) spółki z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w G. kwotę 2000 zł (dwa tysiące złotych) tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego w postępowaniu apelacyjnym odstępując od obciążenia powoda tymi kosztami w pozostałym zakresie,

3.  nie obciąża powoda kosztami sądowymi w postępowaniu apelacyjnym,

4.  nie obciąża powoda kosztami interwencji ubocznej.

SSA Anna Polak SSA Barbara Białecka SSA Jolanta Hawryszko

Sygn. akt III APa 9/17

UZASADNIENIE

Powód S. S. wniósł o zasadzenie od pozwanego (...) Spółki z o.o. w G. (uprzednio (...) spółka z o.o.) kwoty 283.455,30 złotych tyt. uzupełniających roszczeń w związku z wypadkiem przy pracy, wskazując szczegółowo kwoty składające się na wysokość dochodzonego roszczenia. Nadto wniósł o ustalenie na przyszłość odpowiedzialności pozwanego wypadku przy pracy.

Uzasadniając pozew powód podniósł, że wskutek wypadku 10 listopada 2010 r. doznał trwałego urazu lewej ręki, skutkującego koniecznością długotrwałego leczenia i obecną niezdolnością do pracy. Zdaniem powoda odpowiedzialność za wypadek spoczywa wyłącznie na pracodawcy, który zaniechał przestrzegania przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy, nie przeszkolił powoda do pracy na maszynie, maszyna ta nie spełniała unijnych standardów, nie posiadała instrukcji, w jaki sposób usuwać zrzyny. Powód podniósł, że kwota żądanego zadośćuczynienia zrekompensuje cierpienia fizyczne i psychiczne powoda, natomiast żądana renta wyrówna uszczerbek majątkowy oraz zrekompensuje zwiększone obecnie potrzeby.

Pozwana wniosła o oddalenie powództwa, kwestionując swoją odpowiedzialność tak co do zasady, jak i co do wysokości. Wskazała, że do wypadku doszło z wyłącznej winy S. S. który rozpoczął usuwanie zrzyn spod tarcz tnących wielopiły, kiedy maszyna była jeszcze w ruchu. Uczynił to w sposób wyjątkowo niebezpieczny, skutkujący wypadkiem przy pracy. Tymczasem był wieloletnim, doświadczonym i dobrze wyszkolonym pracownikiem.

Towarzystwo (...) przystąpiło do udziału w sprawie w charakterze interwenienta ubocznego po stronie pozwanej, również wnosząc o oddalenie powództwa i w pełni podzielając argumentację pozwanej.

Sąd Okręgowy w Szczecinie VI Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych wyrokiem z 17 stycznia 2017 r. zasądził od (...) Spółki z ograniczoną odpowiedzialnością w G. na rzecz powoda S. S. kwotę 47.700,92 złotych wraz z ustawowymi odsetkami od 11 lipca 2014 roku (pkt I), zasądził od pozwanej na rzecz powoda rentę w kwocie po 400 złotych, płatną miesięcznie do dnia 10. każdego miesiąca, poczynając od sierpnia 2014 roku wraz z ustawowymi odsetkami w razie zwłoki w płatności którejkolwiek z rat (pkt II) oraz oddalił powództwo w pozostałym zakresie (pkt III). Sąd Okręgowy po wzajemnym rozrachunku zasądził od S. S. na rzecz pozwanego kwotę 2.000,00 złotych tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego, a w pozostałym zakresie odstąpił od obciążania powoda tymi kosztami (pkt IV), nie obciążył powoda kosztami interwencji ubocznej po stronie pozwanej (pkt V) oraz szczegółowe rozliczenie pozostałych kosztów procesu pozostawił referendarzowi sądowemu, wskazując że S. S. wygrał proces w 20% (pkt VI).

Sąd Okręgowy ustalił następujący stan faktyczny.

Jednym z zakładów pozwanej jest działający w branży tartaki Zakład (...) w S., który zajmuje wielohektarowy teren, zabudowany między innymi halami produkcyjnymi, wyposażonymi w piły, wielopiły, traki, obrzynarki, podajniki taśmociągi i tym podobne urządzenia do produkcji tartacznej. Latem 2003 roku do zakładu drzewnego sprowadzono ze Szwecji maszynę do cięcia drzewa, wielopiłę o nazwie (...). Wielopiła jest jednym z elementów znajdującego się na hali całego ciągu produkcyjnego desek. S. S. jest jednym z pracowników, którzy uczestniczyli w rozruchu tej maszyny. Praca w zakładzie odbywa się na dwie zmiany. W trakcie jednej zmiany wielopiłę obsługuje jedna osoba. Oprócz powoda wielopiłę obsługiwali: E. K., a później P. M. i S. J.. W 2003 roku, po niecałych trzech miesiącach pracy na wielopile obsługujący wówczas tę maszynę E. K. uległ wypadkowi przy pracy, skutkiem czego stracił rękę. Do wypadku doszło jednak w zupełnie innych okolicznościach. W trakcie pracy wielopiły przeciętnie 8 - 10 razy w ciągu jednej zmiany konieczne jest usunięcie drewnianych odpadów powstałych przy produkcji, tzw. zrzyn. Brak szczegółowej instrukcji, w jaki sposób zrzyny należy usuwać. Konieczne jest jednak całkowite wyłączenie maszyny i odczekanie kilkudziesięciu sekund na całkowite zatrzymanie się wałów, na których umieszczone są tarcze pił. Po wyłączeniu zasilania wałki obracają się bowiem jeszcze na tzw. biegu jałowym. Przy maszynie rozmieszczone są w tzw. plastikowych koszulkach instrukcje dotyczące zasad obsługi, a także określające wymogi bezpieczeństwa przy pracy. Pracownikowi obsługującemu wielopiłę przede wszystkim zabrania się dotykania urządzeń napędowych będących pod napięciem i w ruchu, zdejmowania i otwierania osłon zabezpieczających podczas ruchu wielopiły, pracownik ma przy tym obowiązek usuwać na bieżąco odpadki drewniane, wióry i trociny. Może to jednak robić dopiero po wyłączeniu piły spod napięcia i odczekaniu do momentu zatrzymania się pił – za pomocą zmiotek, nigdy gołą ręką.

Sąd I instancji ustalił, że nowi pracownicy odbywają ogólne szkolenie z zakresu BHP, szkolenia stanowiskowe przeprowadzone przez brygadzistów na ich docelowych stanowiskach praca, co dwa lata odbywają również okresowe szkolenia z zakresu BHP. W aktach osobowych S. S. nie ma poświadczenia, by odbył szkolenie stanowiskowe związane stricte z obsługą wielopiły (...). Jednak w okresie od do 19 sierpnia 2002 r. odbył szkolenie stanowiskowe związane z obsługą nowych maszyn i urządzeń zainstalowanych po modernizacji hali traków, w tym obrabiarek do drewna. S. S. z zawodu wyuczonego jest technikiem maszyn i urządzeń przeładunkowych. W okresie 1978 r. - 1989 r. pracował w Zarządzie (...) jako monter-ślusarz. Pracę w Zakładzie (...) w S. powód podjął w 1989 r. Początkowo pracował w dziale przerobu tarcicy jako pomocnik w produkcji drzewnej, natomiast od stycznia 1991 r. na stanowisku pilarza wielopiły, od 2000 r. pracował na stanowisku operatora obrabiarek złożonych do drewna, od połowy 2002 r. jako jeden z dwóch operatorów wielopiły (...) stale i w pełnym wymiarze czasu pracy. S. S., jako ceniony pracownik, znający doskonale maszynę, na której pracował, pomagał również innym pracownikom chcącym przyuczyć się do pracy na wielopile, zdarzało się, że pomagał również mechanikowi w usuwaniu awarii.

Z ustaleń Sądu I instancji wynika, że 10.11.2010 r. S. S. rozpoczął pracę o godzinie 6,00. Do jego obowiązków, jak codziennie, należał nadzór nad pracą wielopiły oraz nad rytmicznym podawaniem transporterem pryzmy (drzewa) do wielopiły. Powód pracował w rękawiczkach. Ok. godziny 9,40, chcąc usunąć spod tarcz wielopiły kawałek sosnowej zrzyny, S. S. wyłączył maszynę. Zdjął rękawiczki, podszedł do znajdującej się z tyłu wielopiły, na wysokości ok. 30-40 cm nad ziemią bocznej osłony (zrobionej z tworzywa przypominającego strukturą linoleum), podniósł tę osłonę prawą ręką i aby wyciągnąć tkwiący pomiędzy tarczami pił kawałek sosnowej zrzyny, lewą rękę wsunął w powstały w ten sposób otwór. W świetle otworu nie widać, czy wały maszyny się już zatrzymały, powód tego nie sprawdził wcześniej. Skutkiem tak opisanego zachowania S. S. doznał ran szarpanych lewego przedramienia. Świadków zdarzenia nie było.

Powód został przewieziony do (...) Publicznego Szpitala (...) przy ul. (...) w S., gdzie rozpoznano rozległe rany szarpane z ubytkiem tkanek miękkich i skóry łokcia przedramienia, nadgarstka i ręki lewej, złamanie wyrostka dziobastego kości łokciowej i kości promieniowej, złamanie V kości śródręcza lewego oraz złamanie wielofragmentowe paliczka bliższego palca IV. W trakcie tygodniowego pobytu w szpitalu 10.11.2010 r. przeszedł zabieg operacyjny polegający na opracowaniu ran, usunięciu martwych tkanek oraz oczyszczeniu. Zespolono złamania wyrostka dziobastego śrubą HCS. Ustabilizowano złamanie kości promieniowej i łokciowej stabilizatorem wewnętrznym. Drutami K zespolono złamania kości śródręcza oraz paliczka bliższego palca V; 17.11.2010 r. ranę pokryto skórą pobraną z lewego podudzia powoda.

W dniu wypadku członkowie komisji powypadkowej, pracownicy pozwanego specjalista ds. bhp T. S. oraz mechanik J. J. pełniący funkcję społecznego inspektora pracy przeprowadzili pierwsze oględziny maszyny, nie mogli zrozumieć w jaki sposób i gdzie S. S. włożył lewą ręką. T. S. udała się w dniu wypadku do szpitala i od powoda próbowała uzyskać informację, w jaki sposób mogło dojść do wypadku. S. S. opuścił szpital 17.11.2010. Zaraz po opuszczeniu szpitala wspólnie z T. S. ustalili w miejscu pracy, jak doszło do wypadku. Powód pokazywał, w jaki sposób i gdzie włożył lewą rękę. T. S. na brudno spisywała wyjaśnienia powoda. 23 listopada 2010 r powód podpisał protokół (...), nie zgłosił żadnych zastrzeżeń i potwierdził odbiór dokumentu. Jako przyczyny wypadku wskazano: nie odczekanie przez operatora odpowiedniego czasu do momentu całkowitego zatrzymania się wału z piłami, nie sprawdzenie przez operatora, czy wał piłowy całkowicie się zatrzymał, niedostateczna koncentracja uwagi na wykonywanej czynności, zaskoczenie niespodziewanym zdarzeniem. W zaleceniach profilaktycznych komisja powypadkowa wskazała na konieczność omówienia zdarzenia na szkoleniu okresowym pracowników. Zalecono zamontowanie dodatkowej osłony w miejscu, gdzie powód włożył rękę, w celu wydłużenia czasu dostępu do wałka z piłami z tyłu wielopiły, jak również zamontowanie czasowego urządzenia blokującego osłonę w celu uniemożliwienia jej podniesienia po wyłączeniu obrabiarki – w celu wydłużenia czasu dostępu do wału piłowego górnego. Do dnia wniesienia pozwu S. S. nie kwestionował treści protokołu. Nie zgłaszał również względem pozwanej (lub jej ubezpieczyciela) jakichkolwiek roszczeń uzupełniających z tyt. doznanego wypadku przy pracy. W realizacji zawartych w protokole powypadkowym sugestii jako dodatkowe zabezpieczenia zainstalowano na wielopile: dodatkową osłonę z blachy w miejscu, w które powód włożył rękę, najazdową obudowę z blachy na cały mechanizm urządzenia, czujnik zatrzymania się wałów wielopiły. Innych modernizacji wielopiły nie dokonywano, maszyna funkcjonuje do dzisiaj. Z ustaleń Sądu I instancji wynika, że od momentu wyłączenia silnika maszyny do momentu całkowitego zatrzymania się wałów z tarczami upływa niecałych 50 sekund. Poprzez otwór z boku maszyny widać tarcze pił, z uwagi na szybkość obrotów nie widać co prawda ich ruchu, widać natomiast, kiedy całkowicie się zatrzymały. Aby usunąć zrzyny należy zatrzymać maszynę, odczekać czas niezbędny by wały całkowicie się zatrzymały, następnie należy upewnić się, że istotnie nie znajdują się w ruchu, przesunąć znajdujące się na bocznej, metalowej przesuwnej osłonie dźwignie, potem osłonę tę odsunąć i uzyskać w ten sposób swobodny dostęp do przestrzeni z wałami i tarczami pił. Wówczas można bezpiecznie, używając rękawic, usunąć odpady drzewne. Czynność odsunięcia dźwigni i osłony zajmuje kilka sekund.

W związku z doznanymi urazami S. S. poza ww. przebywał w szpitalach: - 5.01.2011 w Szpitalu przy ul. (...), gdzie usunięto materiał zespoleniowy; - 18.02.2011 / 31.03.2011 w SPZOZ C., gdzie przechodził rehabilitację; -12.09.2011 / 5.10.2011 Niep. ZOZ M., również rehabilitacja; - 10.10.2011 do 12.10.2011 w Szpitalu przy ul. (...), gdzie przeszedł zabieg plastyki przestrzeni międzypalcowej, zespolenie kości, rekonstrukcję opozycji kciuka; - w dniu 08.12.2011 w Szpitalu przy ul. (...), gdzie usunięto materiał zespoleniowy; - 23.12.2011 do 02.02.2012 w SPZOZ C. na rehabilitacji.

Do przychodni na wizyty kontrolne oraz na zabiegi (do S., G., C.) powoda wozili jego brat Z. i mąż krewnej powoda. Temu ostatniemu za jeden wyjazd powód płacił ok. 90-100 złotych. Wyjazdów było ok. 6. Obecnie rozpoznaje się pourazowe głębokie uszkodzenie skóry, tkanki podskórnej i mięśni lewego przedramienia pokryte przeszczepami skóry ze znacznym zniekształceniem i uszkodzeniem nerwu pośrodkowego, upośledzeniem czucia powierzchniowego u osoby praworęcznej, przebyte wygojone złamanie wyrostka dziobiastego lewej kości łokciowej, przebyte wygojone wielofragmentowe złamanie obwodowej części lewej kości promieniowej i łokciowej ze znacznym ograniczeniem ruchomości nadgarstka, znaczne ograniczenie funkcji kciuka lewej ręki, ograniczenie funkcji palca II lewej ręki, graniczenie funkcji palca III, V, znaczne ograniczenie funkcji palca IV, przebyte wygojone złamanie paliczka bliższego palca IV, przebyte wygojo­ne złamanie V kości śródręcza lewej ręki. Leczenie w zakresie chirurgiczno-urazowym zakończono w lutym 2012 r. Stan kliniczny od tego czasu utrzymuje się na tym samym poziomie, natomiast stały procentowy uszczerbek na zdrowiu wynosi 48%. Powód nadal do chwili obecnej stosuje zabiegi rehabilitacyjne: masaż wirowy wodny, zabiegi polem elektromagnetycznym (magnetron), ćwiczenia czynne aby co najmniej utrzymać istniejącą i tak znacznie ograniczoną funkcję kończyny. Jednak po około 5 latach i 6 miesiącach od urazu poprawa stanu funkcjonalnego nie będzie możliwa. Funkcja lewego przedramienia, nadgarstka i ręki jest upośledzona tak znacznie, że graniczy z całkowitą bezużytecznością. Kończyna może pełnić tylko funkcję pomocniczą przytrzymywania leżącego przedmiotu, brak możliwości wykonywania ruchów precyzyjnych, a chwyt szczypcowy występuje tylko miedzy palcem I oraz II i jest znacznie upośledzony.

Znaczne dolegliwości bólowe wystąpiły w momencie urazu kończyny, które po udzieleniu pierwszej pomocy - podaniu środków przeciwbólowych zmniejszyły się. Leczenie operacyjne wykonywane było w znieczuleniu, a po zabiegach stosowano terapię przeciwbólową. Dolegliwości bólowe średnio nasilone występowały w okresie wykonywania opatrunków po zabiegach operacyjnych oraz w okresie ćwiczeń usprawniających. Ustępowały po podaniu środków przeciwbólowych, i niesteroidowych leków przeciwzapalnych. Leczenie narażało powoda na dyskomfort fizyczny i psychiczny. Dyskomfort fizyczny polega na zupełnej bezużyteczności lewej kończyny w okresie bezpośrednio po urazie oraz podczas leczenia do lutego 2012 r. a także z powodu dolegliwości bólowych. Znaczne ograniczenie funkcji lewej kończyny górnej ma wpływ na niska samoocenę i pesymistyczną wizję dalszej perspektywy życia w rodzinie, społeczeństwie oraz przydatności do pracy. Dalsze leczenia rehabilitacyjne przynosić może tylko niewielkie skutki i polega głównie na utrzymaniu uzyskanego wcześniej stanu funkcjonalnego kończyny. Uzyskanie lepszej funkcji lewej kończyny górnej można by rozważać tylko po ewentualnym pozytywnym zakwalifikowaniu S. S. do przeszczepienia przedramienia i ręki. Jednak w przypadku powoda takie leczenie jest mało prawdopodobne. Po przebytym urazie S. S. może odczuwać dolegliwości bólowe lewego łokcia, przedramienia, nadgarstka i ręki w trakcie dotykania ręką przedmiotów codziennego użytku z powodu miejscowej przeczulicy skóry po stronie grzbietowej i dłoniowej lewej ręki. Niewielki uraz, z siłą która nie powoduje jeszcze uczucia bólu w zdrowej kończynie np. stuknięcie lewa ręką o brzeg wyposażenia meblowego w mieszkaniu może powodować nasilone krótkotrwałe dolegliwości bólowe wynikające z zaburzonego miejscowego odczuwania bólu. Jest to skutek przebytych uszkodzeń drobnych nerwów obwodowych, nerwiaków pourazowych. Zmiany ciśnienia atmosferycznego mogą powodować okresowe dolegliwości bólowe w obrębie lewego łokcia, przedramienia i ręki. Przechłodzenie lewej kończyny górnej może powodować dolegliwości bólowe, ustępujące po podniesieniu temperatury. Opisane dolegliwości bólowe mogą występować przez wiele lat od przebytego urazu. Z upływem czasu stopień nasilenia bólu stopniowo będzie się zmniejszał. Jest to okres nawet 20-30 lat. Istotne pogorszenie stanu zdrowia ubezpieczonego w przyszłości z powodu wypadku podczas pracy jak i poprawa stanu funkcjonalnego są mało prawdopodobne. W przypadku występowania dolegliwości bólowych przeciwdziałaniem jest podawanie niesteroidowych leków przeciwzapalnych oraz leków przeciwbólowych. Obecnie brak jest wskazań do stałego podawania tych dwóch grup leków, powód może je zaś stosować doraźnie. Dla utrzymania aktualnego poziomu funkcji lewej kończyny górnej wskazane jest systematyczne ćwiczenie ocalałych funkcji. W tym celu S. S. powinien codziennie w domu samodzielnie wykonywać ćwiczenia czynne, wspomagane i bierne utrzymujące dotychczasowy zakres ruchów w stawach lewej kończyny górnej w wymiarze czasowym 2x po 30 minut, stosować okresową termoterapię przed ćwiczeniami. Dwukrotnie w ciągu roku zasadne jest stosowanie skumulowanego leczenia usprawniającego w warunkach sanatoryjnych na turnusach po 24 dni, gdzie stosowanie opisanych powyżej rodzajów ćwiczeń kinezyterapeutycznych oraz zabiegów fizykoterapeutycznych przyczynić się może do utrzymania poziomu funkcji kończyny. W związku ze skutkami wypadku S. S. wymagał okresowej pomocy osób trzecich w wykonywaniu podstawowych czynności związanych z egzystencją. Dotyczy to sześciomiesięcznych okresów po opuszczeniu Kliniki (...) po dwóch zasadniczych etapach leczenia operacyjnego. Powód miał bowiem trudności z wykonywaniem wielu normalnych, a wręcz podstawowych czynności życia codziennego, przede wszystkim zaś takich, które wymagają współdziałania obu rąk. Opiekę tę sprawowała żona powoda I. S., poświęcając mężowi ok. 4 godziny dziennie na pomoc przy sprawowaniu higieny osobistej, na przyrządzanie i podawanie powodowi posiłków, pielęgnację ran, ubieranie i przebieranie się. Generalnie S. S. zaadoptował się do znacznego ograniczenia funkcji lewej kończyny górnej. Czynności możliwe do wykonania przy pomocy obu kończyn górnych są niedostępne dla ubezpieczonego. Stąd też powód potrzebuje i nadal będzie potrzebował okresowej pomocy przy np. sprzątaniu czy wykonywaniu większych zakupów. Funkcja kończyny nie ulegnie w przyszłości pogorszeniu.

W związku ze skutkami wypadku konieczna była zmiana trybu życia. Ograniczenie ruchomości nadgarstka i palców lewej ręki oraz brak możliwości wykonywania ruchów precyzyjnych powoduje znaczne trudności w życiu codziennym. Powoduje całkowitą niezdolność do pracy w wyuczonym zawodzie mechanika maszyn i urządzeń przemysłowych. Powód jest niezdolny trwale i całkowicie do pracy fizycznej. Natomiast przekwalifikowanie się w wieku 55 lat i podniesienie swoich kwalifikacji w taki sposób by S. S. mógł wykonywać pracę umysłową jest praktycznie niemożliwe.

W związku z pojawieniem się stanów depresyjnych S. S. podjął również leczenie psychiatryczne, korzystając (do dnia wytoczenia powództwa) sześciokrotnie z porad lekarskich u prowadzącego Indywidualną (...) dr T. M.. Powód cierpi na przewlekły zespół depresyjno-lekowy pourazowy. Schorzenie charakteryzuje się nawracającymi stanami lęku i przygnębienia, zaburzeniami snu oraz dolegliwościami somatycznymi. Schorzenie to ma związek przyczynowy z wypadkiem przy pracy. Badany na skutek wypadku doznał rozległych i ciężkich uszkodzeń ciała powodujących w konsekwencji inwalidztwo ruchowe i niezdolność do wykonywania pracą zawodowej oraz ograniczenie możliwości samodzielnego funkcjonowania. Przebieg wypadku oraz późniejsze leczenie było związane z przeżywaniem silnego stresu (zagrożenie życia podczas wypadku) i silnymi dolegliwościami bólowymi. Spowodowało to pojawienie się u powoda zaburzeń emocjonalnych lękowo-depresyjnych pourazowych. Zaburzenia występujące u powoda potwierdza stan kliniczny oraz dostarczona dokumentacja leczenia w PZP. Badany od 2012 roku do chwili obecnej kontynuuje leczenie farmakologiczne w lecznictwie ambulatoryjnym. Przyjmuje leki p/depresyjne. Na skutek leczenia uzyskano nieznaczne zmniejszenie dolegliwości. Leczenie psychiatryczne trwa ok. 4 lata, należy więc uznać przewlekłość zaburzeń i słabą odpowiedź na leczenie. Trudno jednoznaczne przewiedzieć rokowanie co do ustąpienia zaburzeń i prognozę dalszego leczenia. Stopień stwierdzonego uszczerbku na zdrowiu u powoda z zakresu psychiatrii należy określić na 7%.

Sąd Okręgowy ustalił, że na dzień wytoczenia powództwa z tytułu wypadku przy pracy S. S. otrzymał: odszkodowanie z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych 26.520 zł za 39 % stałego uszczerbku na zdrowiu, z ErgoHestia w maju 2011 za uszczerbek 12 % 4.560 zł, w listopadzie 2012 za dalszy uszczerbek 34% (łączny uszczerbek 46%) dodatkowo 12.920 zł, z PZU z dodatkowego grupowego ubezpieczenia w grudniu 2010 r. 800 zł za leczenie szpitalne, w styczniu 2011 r. 1.050zł za operacje chirurgiczne, w kwietniu 2011 r. 2.100 zł za pobyt w szpitalu, w listopadzie 2011 r. 900 zł za operacje chirurgiczne. Łącznie 48.850 zł. Wyrokiem z 21.11.2013 r. Sądu Rejonowego Szczecin-Centrum w sprawie przeciwko ZUS przyznano odszkodowania z tyt. wypadku w kwocie 34.000 zł za 50 % długotrwałego uszczerbku na zdrowiu. Do już wypłaconej powodowi kwoty 26.520 zł Zakład w kwietniu 2014 r. wypłacił powodowi dodatkowo 7.480 zł.

Umowa o pracę łącząca strony uległa rozwiązaniu 29.08.2011 r. na skutek wypowiedzenia dokonanego przez pracodawcę w trybie art. 53 § 1 pkt. 1 k.p.c. Po wyczerpaniu okresu pobierania zasiłku chorobowego S. S. do 4.05.2012r. pobierał świadczenie rehabilitacyjne wynoszące, w zależności od ilości dni w danym miesiącu, od 2.598,40 zł do 2.777,60 zł. Od 5.05.2012 r. przyznano powodowi na stałe rentę z tyt. częściowej niezdolności do pracy w związku z wypadkiem przy pracy, w kwocie od 1.745 zł (maj 2012) do 1.878 zł (listopad 2016). W okresie od lipca 2015 r. S. S. pobierał rentę szkoleniową w kwocie 3.109 zł, niemniej wobec stwierdzenia braku możliwości przekwalifikowania ponownie podjęto wypłatę renty z tyt. wypadku. Przy założeniu, że S. S. nie uległby wypadkowi i nadal byłby zatrudniony w Zakładzie (...) w S. na stanowisku operatora obrabiarki do drewna jako operator wielopiły, to wynagrodzenie kształtowałoby się w granicach 3.000 / 3.800 zł, jedynie w pierwszych kilku miesiącach po wypadku nie przekraczałoby kwoty 3.000 zł.

Sąd Okręgowy uwzględnił częściowo powództwo, co do zasady i co do wysokości. Wskazał, że podstawę prawną powództwa o zadośćuczynienie stanowi art. 445 § 1 k.c. w związku z art. 300 k.p., zaś o rentę wyrównawczą art. 444 § 2 k.c. w związku z art. 300 k.p. przy przyjęciu art. 435 k.c. jako podstawy prawnej odpowiedzialności pozwanego za szkodę wyrządzoną powodowi na skutek wypadku przy pracy. Sąd Okręgowy omówił przesłanki, których spełnienie wymagane jest, aby uznać odpowiedzialność pracodawcy, jako podmiotu prowadzącego na własny rachunek przedsiębiorstwo wprawiane w ruch za pomocą sil przyrody. Rozważania uzupełnił o poglądy doktryny i orzecznictwa.

Sąd I instancji podkreślił, że bezsporne uznanie przez pozwanego wypadku przy pracy nie przesądza o zasadności roszczeń powoda. Świadczenia, o które pracownik może wystąpić w oparciu o przepisy kodeksu cywilnego w związku z wypadkiem przy pracy są świadczeniami uzupełniającymi w stosunku do świadczeń przysługujących z ubezpieczenia społecznego w związku z wypadkiem przy pracy. W rozpoznawanej sprawie spór sprowadzał się do zagadnienia wystąpienia przesłanki egzoneracyjnej w postaci wyłącznej winy powoda, co zwalnia pozwaną od odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną na skutek wypadku przy pracy. Sąd Okręgowy nie dał wiary twierdzeniom powoda, który starał się wykazać za pomocą dowodu z zeznań świadków, iż w rzeczywistości wszelkie szkolenia stanowiskowe były fikcją. Ocenił, iż funkcjonowanie zakładu, w którym był zatrudniony powód oparte jest na maszynach typowych dla branży tartacznej, na których praca wymaga bezwzględnego przestrzegania przepisów BHP. Zatem nie można uznać, że odpowiedzialny za bezpieczeństwo pracodawca, wiedząc na jakie zagrożenia narażeni są codziennie pracownicy, zaniedbuje dochowania ciążących na nim procedur przez wymuszanie na swoich pracownikach podpisywanie zaświadczeń o przebytych szkoleniach, mimo braku takich szkoleń. Jest to nieracjonalne zważywszy, że w razie zaistnienia wypadku przy pracy osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo w zakładzie narażałyby się na odpowiedzialność karną. Z dowodów sprawy wynika, że nie można zarzucić pozwanemu zaniedbywania odpowiedniego wyposażenia pracowników, skoro zapewnił nawet wierzchnią odzież puchową. Sąd Okręgowy ocenił, że pozwany nie dopuścił się rażącego naruszenia przepisów w zakresie dbałości o bezpieczeństwo i higienę pracy. Za bezzasadny Sąd Okręgowy uznał zarzut, jakoby wielopiła obsługiwana przez powoda nie spełniała unijnych standardów i była niesprawna. Brak dowodu tego twierdzenia. Faktem istotnym pozostawało, że od momentu zainstalowania maszyna działała i, co Sąd ustalił podczas wizji w 2015 roku, działa nadal. Maszyna działała bez modernizacji, bo te dokonane już po wypadku powoda, miały na celu jedynie utrudnienie operatorowi dostępu do wałów z tarczami tnącymi. Maszyna była sprawna i nadal jest sprawna, nadal też stanowi ważny element całej linii produkcyjnej tartaku.

W dalszej kolejności Sąd I instancji ocenił, że istotnie nie było jasnej instrukcji, w jaki sposób należy usuwać powstające w trakcie cięcia drewna zrzyny, co obciąża stronę pozwaną. Jednakże nawet brak dopracowanej procedury usuwania zrzyn nie przesądza o pełnej odpowiedzialności pozwanej za wypadek, bowiem w ocenie Sądu Okręgowego oczywistym jest, że do usuwania odpadów powstałych w trakcie cięcia pryzm można przystąpić dopiero po wyłączeniu maszyny i upewnieniu się, że wały z piłami się zatrzymały. Sąd Okręgowy podkreślił, że do wypadku powoda nie doszło przez brak czytelnych procedur postępowania, czy niesprawność maszyny, lecz dlatego, że powód przed włożeniem ręki w otwór z tyłu wielopiły zaniechał sprawdzenia, czy wały są już nieruchome; gdyby wały były już nieruchome, to nawet próba usunięcia zrzyn w sposób nie przewidziany przez producenta, czyli przez wsunięcie ręki pod osłonę w tylnej części maszyny, jak to uczynił powód, nie skończyłaby się wypadkiem. Sąd Okręgowy podkreślił, iż zrzyny można było usuwać w sposób bezpieczny. W trakcie wizji lokalnej Sąd stwierdził, że odblokowanie dźwigniami bocznej, stalowej osłony maszyny zajmuje raptem kilka sekund. Uzyskuje się dzięki temu swobodny dostęp do przestrzeni pod wałami i nie narażając się na ryzyko okaleczenia, można odpady usunąć. Zdaniem Sąd I instancji powyższe potwierdza fakt, że dotychczas na maszynie nie było żadnego wypadku, zeznający świadkowie wskazali, iż zrzyny należało usuwać około 10 razy dziennie na jednej zmianie. Również powód pracując około 8 lat na maszynie usuwał na swojej zmianie zrzyny około 20 tys. razy. W trakcie wizji powód zastosowaną przez siebie metodę usuwania odpadów tłumaczył możliwością otrzymania uderzenia przez odpadek, który wyleci spod tarcz, gdy boczna stalowa osłona zostanie odsunięta. Sąd jednak ocenił, że taka możliwość mogłaby zaistnieć, gdyby wały maszyny obracały się na tzw. biegu jałowym, bądź też maszyna nie zostałaby w ogóle wyłączona. Natomiast powód włożył rękę w otwór nie przeznaczony do usuwania zrzyn, po pierwsze w miejscu, w którym nawet nie mógł zobaczyć, czy tarcze piły są już nieruchome, po wtóre, nie sprawdził w innym, widocznym miejscu, czy wały się zatrzymały. Sąd rozważył, że powód winien być świadomy zagrożeń stwarzanego przez maszynę, którą znał bardzo dobrze i był w stanie przewidzieć skutki swojego postępowania. Zdaniem Sądu Okręgowego nie można było oczekiwać od pracodawcy, by stosowane przy produkcji maszyny próbował zabezpieczać, np. poprzez ich zabudowanie tak, by żaden z operatorów nie mógł dostać się do elementów mechanicznych; nie da się tak zabezpieczyć urządzeń, by całkowicie wyeliminować ryzyko wypadku.

Sąd I instancji nie dał również wiary powodowi, jakoby pracownica pozwanego odpowiedzialna za bhp w zakładzie, wpływała na treść protokołu powypadkowego. Wskazał, że gdyby powód włożył do maszyny rękę ubraną w rękawicę, to uszkodzona rękawica zostałaby na miejscu zdarzenia, co nie odnotowano. Natomiast fakt niezałożenia rękawic ochronnych obciąża wyłącznie powoda, bowiem nie można zrzyn usuwać gołą ręką. Okoliczność, że T. S. przyjechała zaraz po wypadku do szpitala przemawia na korzyść pozwanego, bowiem wizyta podyktowana była nie tylko troską o zdrowie długoletniego pracownika, ale również troską o bezpieczeństwo innych osób obsługujących wielopiłę. S. S. podpisał protokół powypadkowy, i nie kwestionował jego treści, również w zakresie wskazanych w protokole przyczyn zdarzenia. Nie kwestionował aż do momentu złożenia pozwu, co miało miejsce na dwa dni przed upływem trzyletniego terminu przedawnienia roszczeń uzupełniających.

Sąd Okręgowy z drugiej strony uznał, że do wypadku przy pracy nie doszło z wyłącznej winy S. S.. Powód usuwając spod pił odpady drzewne, czynił to nie w swoim interesie, ale mając na względzie dobro pracodawcy. Co więcej, w Zakładzie (...) nie opracowano bezpiecznych procedur usuwania zrzyn. Pracownicy winni mieć jasno i z góry wskazane, co dokładnie mają uczynić w przypadku zaistnienia określonego zdarzenia. Takie procedury zostały wprowadzone dopiero po wypadku, jakiemu uległ powód. Poza tym w aktach osobowych powoda brak dokumentu, by przeszedł szkolenie stanowiskowe jako operator wielopiły(...). Powód był osobą najbardziej doświadczoną w pracy na tej maszynie, jednak dla dochowania wszelkich warunków formalnych winien był przejść szkolenie dotyczące tego urządzenia skoro tę maszynę obsługiwał.

Sąd I instancji przyjął - pomimo odpowiedzialności pozwanego na zasadzie ryzyka - że powód przyczynił się, i to w znacznym stopniu, do zaistnienia wypadku. Sąd Okręgowy, wskazując na art. 94 pkt 4 k.p., art. 100 § 2 pkt 3 k.p. stwierdził, że pozwana nie ustalając jasnych reguł postępowania na wypadek zaistnienia takiego zdarzenia nie zapewniła powodowi bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. Jednocześnie powód posiadał znaczną wiedzę z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy, którą miał obowiązek wykorzystać w trakcie swej pracy, a przede wszystkim dotyczącą obsługiwanego urządzenia. Zbagatelizowanie zagrożenia doprowadziło do wypadku. Wobec tego powód bezpośrednio przyczynił do zaistnienia szkody na swojej osobie, i to w stopniu większym niż pozwany. Sąd Okręgowy ważąc zawinienie stron uznał, iż odpowiedzialność pracodawcy sięga maksymalnie 40 % i taką też przyjął proporcję .

Sąd I instancji, ustalając wysokość zadośćuczynienia, wziął pod uwagę przede wszystkimi rodzaj uszkodzeń ciała i rozstroju zdrowia oraz ich skutki, a także związane z tym cierpienia fizyczne i psychiczne. Powód w następstwie wypadku doznał w sumie 55 % stałego uszczerbku na zdrowiu. Jest trwale okaleczony, nie może pracować, nie ma możliwości przekwalifikowania, nie może nawet wykonywać samodzielnie niektórych czynności. Przy wykonywaniu czynności wymagających współpracy obu rąk korzystać musi z pomocy innych osób. Zmaga się z lękami, ma obniżoną samoocenę, ma ograniczone możliwości przyczyniania się do zaspokajania potrzeb rodziny. Przed wypadkiem był zdrowym, pracującym zawodowo mężczyzną. Kierując się zasadami doświadczenia życiowego, Sąd I instancji stwierdził, iż już pobyt w szpitalu musiał być dla powoda ciężkim przeżyciem. Rodzaj i rozmiar doznanych obrażeń bez wątpienia wywoływał duże dolegliwości bólowe. Uszkodzenie ciała i jego następstwa w sferze neurologicznej, ortopedycznej i psychiatrycznej ma charakter nieodwracalny. Cierpienia te są tym większe, że powód nie może prowadzić takiego trybu życia, jak przed wypadkiem, ale nie może też wykonywać pracy zarobkowej, co jest ważne nie tylko dla pozyskiwania środków utrzymania, co z zasady leży poza zakresem przesłanek ustalania wysokości zadośćuczynienia, ale także dla poczucia własnej wartości. W związku ze wskazanymi wyżej skutkami wypadku powód wymaga rehabilitacji oraz pozostawania pod kontrolą lekarską.

Sąd Okręgowy uznał, iż adekwatną do rozmiaru krzywdy będzie kwota, której górna granica sięga 200.000 zł. S. S. w momencie wypadku był bowiem już niemal pięćdziesięcioletnim mężczyzną, o zawodowym wykształceniu, wykonującym prace fizyczne, bez większych perspektyw na przyszłość i bliżej schyłku zawodowej kariery. Po zaadaptowaniu się do jednoręczności powód, poza dysfunkcją lewej ręki i zaburzeniami depresyjnymi jest sprawny i może korzystać z życia. S. S. w postępowaniu na poczet należnego zadośćuczynienia zarachował kwoty otrzymane już od ubezpieczycieli (ZUS, Ergo Hestia, PZU) w łącznej kwocie 48.850 zł. Domagał się więc od pozwanego kwoty 251.078,00 zł. Zadośćuczynienie w kwocie 300.000 zł Sąd I instancji uznał za wygórowane. Sąd Okręgowy ustaloną kwotę 200.000 zł, stosownie do treści art. 362 k.c. w zw. z art. 300 k.p. obniżył o stopień przyczynienia się powoda do szkody. Przy przyjęciu, iż S. S. właśnie w 60 % przyczynił się do wypadku, do zasądzenia z tyt. zadośćuczynienia pozostawałaby kwota 80.000 złotych. Ta należność, pomniejszona o wartości już wypłacone przez ubezpieczycieli daje kwotę 31.150 zł. W konsekwencji zadośćuczynienie należne powodowi stanowi kwota 31.150 zł. W pozostałej części powództwo o zapłatę zadośćuczynienia było bezzasadne.

Odnosząc się do zasadności powództwa o zasądzenie renty Sąd I instancji wskazał na treść art. 444 § 2 k.c. i zważył, że z materiału dowodowego sprawy wynika, że różnica pomiędzy prawdopodobnymi zarobkami S. S. za okres od listopada 2010 do listopada 2013 oraz wypłaconymi świadczeniami sięgałaby kwoty ok. 33 tysięcy zł. S. S. z tego tytułu domaga się jednak kwoty 27.053 zł. Będąc zatem związany żądaniem pozwu sąd tytułem skapitalizowanej renty zasądził na rzecz powoda 40 % dochodzonej kwoty, a więc 10.821,20 zł. Żądanie powoda, który domagał się renty w kwocie po 1000 zł miesięcznie Sąd uznał za wygórowane i miał na uwadze, że kwota ta nie stanowi nawet pełnej różnicy pomiędzy wysokością zarobków a otrzymywaną rentą. Sąd żądanie to więc uwzględnił proporcjonalnie do stopnia przyczynienia się powoda do zaistniałego wypadku przy pracy, czyli 400 zł miesięcznie. Ponieważ jednak przed wytoczeniem powództwa powód nie wzywał pozwanej do zapłaty i nie żądał zapłaty renty, kwota renty za okres od wytoczenia powództwa do miesiąca doręczenia pozwanej odpisu pozwu (czerwiec 2014 roku) to kwota 3.600 zł.

Dodatkowo powód domagał się kwoty 5.324,30 zł tytułem odszkodowania, na którą złożyły się: koszt sześciu wizyt u lekarza psychiatry (360 złotych), 4.480 zł tytułem kosztów sprawowanej nad powodem opieki bezpośrednio po wypadku i po zabiegach operacyjnych oraz kwota 484,30 zł tytułem poniesionych kosztów dojazdów. Odnosząc się do powyższego roszczenia Sąd Okręgowy wskazał jako podstawę prawną art. 444 § 1 k.c. i wziął pod uwagę, że w wyniku wypadku przy pracy powód odniósł rozległe obrażenia, przy czym nie jest możliwym precyzyjne wskazanie poniesionych kosztów (art. 322 k.p.c.); w konsekwencji uznając zasadność wykazanych przez powoda wydatków, Sąd łącznie tytułem odszkodowania przyznał powodowi kwotę 2.129,72 zł jako 40 % dochodzonego z tego tytułu żądania.

Wobec powyższego w punkcie I wyroku zasądzono od pozwanego na rzecz powoda kwotę 48.850 zł, a złożyły się na nią: zadośćuczynienie 31.150 zł, 2.129,72 zł odszkodowania, 10.821,20 zł renty skapitalizowanej do dnia wytoczenia powództwa oraz 3.600 złotych renty skapitalizowanej do czerwca 2014 r., tj. miesiąca wezwania pozwanej do zapłaty. Orzeczenie w przedmiocie odsetek za opóźnienie zostało wydane na podstawie art. 481 §1 i 2 k.c. Przyjmując, iż pozwana popadła w opóźnienie dopiero po upływie 14 dni od dnia doręczenia odpisu pozwu, Sąd zasądził całą wskazaną kwotę wraz z odsetkami od 11.07.2014 r. Poczynając od sierpnia 2014r. dalsza należna powodowi renta została zasądzona miesięcznie w kwocie po 400 zł. W pozostałym zakresie powództwo jako bezzasadne oddalił, jak również powództwo w zakresie ustalenia odpowiedzialności pozwanej na przyszłość; z opinii biegłych jasno bowiem wynikało, że leczenie powoda generalnie jest zakończone i raczej nie można spodziewać się w przyszłości dalszych, nieznanych dzisiaj skutków wypadku. O kosztach postępowania orzeczono na podstawie art. 98 § 1 k.p.c. oraz na podstawie art. 100 k.p.c. Podstawę rozliczenia kosztów interwencji ubocznej stanowiły przepisy art. 76 oraz art. 107 k.p.c. Sąd może przyznać interwenientowi koszty interwencji od przeciwnika obowiązanego do zwrotu kosztów, jednak nie istnieje procesowy obowiązek uiszczenia kosztów interwencji przez stronę przegrywającą sprawę, a orzeczenie o tych kosztach zależy wyłącznie od uznania sądu. W ocenie Sądu okoliczności sprawy w pełni uzasadniają nieobciążanie powoda kosztami interwencji. Ryzyko udziału interwenienta w tym postępowaniu obciążało wyłącznie interwenienta szczególnie, że pozwany był reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika, który już w odpowiedzi na pozew zaprezentował skuteczną linię obrony.

Apelację od wyroku złożył powód zarzucając:

I. naruszenie prawa materialnego, a w szczególności: a) art. 445 §1 k.c. polegającej na błędnej wykładni poprzez uznanie, że kwota 200.000 zł, zamiast żądanej przez powoda kwoty 300.000 zł, stanowi odpowiednie zadośćuczynienie należne powodowi w związku ze szkodą doznaną w wypadku, podczas gdy w okolicznościach przedmiotowej sprawy zasadne jest przyjęcie, iż adekwatną do rozmiaru krzywdy doznanej przez powoda jest kwota przez niego żądana, b) art. 362 k .c. w związku z art. 435 k. c, art. 444 §1 i 2 k.c., art. 445 §1 k.c. przez błędną wykładnię i zastosowanie i przyjęcie mimo ustalenia odpowiedzialności pozwanej na zasadzie ryzyka, że powód przyczynił się do szkody w 60 % i rażące przez to zaniżenie kwoty zadośćuczynienia, odszkodowania i renty, c) art. 237 3 § 1 i 2 k. p. w zw. z § 61 ust. 1 rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 27.09.1997 r. w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy przez błędną wykładnię i przyjęcie, iż powód z uwagi na doświadczenie zawodowe, pomimo nie przeprowadzenia szkolenia stanowiskowego na maszynie, na której uległ wypadkowi, winien w sposób bezawaryjny obsługiwać tą maszynę, d) art. 94 pkt. 4 k.p. w zw. z art. 207 k.p. przez błędną wykładnię i zastosowanie oraz przyjęcie mimo ustalenia, iż pozwana nie zapewniła powodowi bezpiecznych i higienicznych warunków pracy, że pozwana jedynie w 40% ponosi odpowiedzialność za zaistniały wypadek przy pracy powoda, e) § 9 ust. 1 i 2 oraz §13 rozporządzenia Ministra Gospodarki z 30.10.2002 r., Dz.U. Nr 191, poz. 1596 wprowadzające w życie dyrektywę Unii Europejskiej 89/655/EWG przez ich niezastosowanie i błędne przyjęcie, iż na pozwanej nie ciążył obowiązek i nie była w stanie zabezpieczyć maszyny, na której powód miał wypadek, w sposób uniemożliwiający mu dostać się do elementów mechanicznych.

II. Naruszenie prawa procesowego, a w szczególności: a) art. 189 k.p.c. przez uznanie, iż nie zaistniały przesłanki do uznania odpowiedzialności pozwanej za skutki wypadku na przyszłość, w sytuacji kiedy ze zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego bezspornie wynika, że zwłaszcza psychiczny stan zdrowia powoda istniejący na skutek doznanego wypadku na przyszłość może ulegać pogorszeniu, b) art.227 k.p.c. w zw. z art.278 k.p.c. przez oddalenie wniosku powoda o powołanie opinii biegłego z zakresu mechaniki maszyn na okoliczność stanu technicznego maszyny, co miało istotny wpływ na wynik niniejszej sprawy oraz spowodowało wydanie orzeczenia na podstawie niewystarczającego materiału dowodowego, a także uniemożliwiło ochronę interesów powoda, co doprowadziło do przyjęcia, iż maszyna posiadała zabezpieczenia wystarczające do zapobieżenia zaistnieniu wypadkowi jakiemu uległ powód i spełniała normy unijne, c) art. 233 §1 k.p.c. polegające na wyciągnięciu przez Sąd błędnych, sprzecznych z zebranym w sprawie materiałem dowodowym wniosków, co miało istotny wpływ na wynik postępowania, wyrażającym się w przekroczeniu granic swobodnej oceny dowodów przez: uznanie, iż pozwany przeprowadzał szkolenia stanowiskowe, co pozostaje w rażącej sprzeczności z zeznaniami powoda oraz E. K., P. M., S. J., którym Sąd bez wskazania przyczyn odmówił wiarygodności; ustalenie, iż powód przyuczał innych pracowników na obsługiwanej przez siebie maszynie w sytuacji, gdy powód wyraźnie temu zaprzeczył, gdyż nie miał w tym zakresie stosownych uprawnień; ustalenie, iż protokół powypadkowy był sporządzany komisyjnie przez św. T. S. i J. J. w sytuacji, gdy ten ostatni wyraźnie zaprzeczył jakoby brał udział w tej czynności, co ma szczególne znaczenie dla oceny rzetelności sporządzenia tego dokumentu; ustaleniu, iż przez otwór maszyny widać, iż tarcze maszyny się zatrzymały, co pozostaje w sprzeczności z materiałem z wizji lokalnej podczas której powód wskazywał, iż widoczność ta jest jedynie po usunięciu zrzyn, a nie przed ich usunięciem; ustalenie, iż na maszynie na której powód uległ wypadkowi, wcześniej nie było żadnego wypadku, co pozostaje w rażącej sprzeczności z zeznaniami powoda i E. K., który to właśnie świadek uległ na tej samej maszynie, przy wykonywaniu tych samych czynnościach wypadkowi, w wyniku którego stracił rękę.

Mając na uwadze powyższe apelujący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku przez uwzględnienie roszczeń powoda w całości, zasądzenie od pozwanej na rzecz powoda zwrotu kosztów procesu za obie instancje; razie oddalenia apelacji powód wniósł na zasadzie art. 102 k.p.c. nie obciążanie kosztami procesu. Apelujący domagał się także przeprowadzenia przez Sąd II Instancji dowodu z opinii biegłego z zakresu mechaniki maszyn na okoliczność stanu technicznego maszyny w czasie kiedy powód uległ wypadkowi. Apelujący ewentualnie domagał się uchylenia zaskarżonego wyroku i przekazania sprawy sądowi I instancji do ponownego rozpoznania.

Sąd Apelacyjny rozważył sprawę i uznał, że apelacja powoda nie zasługiwała na uwzględnienie.

W ocenie Sądu Apelacyjnego, apelacja w założeniu została w całości skonstruowana i opiera się na kwestiach procesowych związanych z oceną materiału dowodowego, a w konsekwencji przyjętego założenia, kwestionuje ustalenia oraz dokonaną przez Sąd subsumpcję. Wbrew zarzutom podnoszonym w apelacji, Sąd I instancji wydał trafne rozstrzygnięcie znajdujące uzasadnienie w całokształcie sprawy oraz w treści obowiązujących przepisów. Sąd Apelacyjny w całości podzielił ocenę materiału dowodowego, która jest pełna i odnosi się do wszystkich zagadnień poruszanych przez powoda, zaaprobował ustalenia sądu okręgowego, jak też ocenę prawną. W stosowanej przez Sąd Okręgowy procedurze nie ma żadnych uchybień procesowych, a zarzuty apelacji w istocie stanowią bądź polemikę z oceną Sądu Okręgowego, bądź dotyczą okoliczności nie związanych bezpośrednio ze sprawą. Truizmem jest przypomnienie, że w sytuacji, w której apelujący podważa zasadność rozstrzygnięcia powołując się zarówno na naruszenie przepisów postępowania o charakterze formalnym, tj. ocenę dowodów przeprowadzoną z przekroczeniem dyspozycji art. 233 § 1 k.p.c., konieczne jest wykazanie w postępowaniu apelacyjnym, jakie kryteria oceny naruszył sąd I instancji przy ocenie konkretnych dowodów. Podkreślić przy tym należy, że art. 233 § 1 k.p.c. wyraża zasadę swobodnej oceny dowodów, zgodnie z którą sąd ocenia wiarygodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału, z uwzględnieniem wszystkich dowodów przeprowadzonych w postępowaniu, jak również wszelkich okoliczności towarzyszących przeprowadzaniu poszczególnych dowodów i mających znaczenie dla oceny ich mocy i wiarygodności. Utrwalony jest pogląd orzeczniczy, że jeżeli z określonego materiału dowodowego Sąd wyprowadza wnioski logicznie poprawne i zgodne z doświadczeniem życiowym, to ocena Sądu nie narusza reguł swobodnej oceny dowodów (art. 233 § 1 k.p.c.), choćby w równym stopniu, na podstawie tego samego materiału dowodowego można było wysnuć wnioski odmienne. Skuteczne prawnie podważenie oceny dowodów może nastąpić tylko w przypadku, gdy wnioskowanie sądu wykracza poza schematy logiki formalnej, albo obywa się wbrew zasadom doświadczenia życiowego, lub też nie uwzględnia jednoznacznych związków przyczynowo-skutkowych. W postępowaniu apelacyjnym tego rodzaju okoliczności nie zostały wykazane.

Apelujący wskazał, iż Sąd Okręgowy błędnie ustalił, że pozwana przeprowadzała szkolenia stanowiskowe. W ocenie apelującego tym ustaleniom przeczą zeznania samego powoda, jak i wskazanych przez niego świadków. Wskazać jednak należy, że o przeprowadzonych szkoleniach stanowiskowych w swoich zeznaniach mówili świadkowie R. B., S. P., T. S. i S. J.. Apelujący podał, że zeznania świadków K., M. oraz J. potwierdzają, że w pozwanej spółce szkolenia stanowiskowe nie były przeprowadzane. Niemniej zeznania tych świadków stoją w sprzeczności z pozostałym materiałem dowodowym, wobec czego zasadnie Sąd odmówił im wiarygodności. Co więcej, wbrew twierdzeniom apelującego Sąd I instancji w treści uzasadnienia wyjaśnił, dlaczego zeznaniom powoda oraz wskazanych przez niego świadków nie dał wiary. Sąd ten wskazał, iż nie jest możliwym uznanie, iż odpowiedzialny za bezpieczeństwo pracodawca zaniecha dochowania ciążących na nim procedur. Sąd Okręgowy wskazał, iż nie jest prawdopodobnym, aby pracodawca wymuszał na pracownikach podpisywanie zaświadczeń o przebytych szkoleniach, mimo braku takich szkoleń. Za absurdalne Sąd I instancji uznał twierdzenia, że pracownicy podpisywali te dokumenty w obawie przed utratą pracy. Sąd okręgowy wydając zaskarżony wyrok miał również na uwadze, że pracodawca zapewniał pracownikom odpowiednią odzież ochronną. Tym samym sąd meriti uznał, iż powyższe argumenty nie pozwalają na postawienie pracodawcy zarzutu rażącego naruszenia przepisów BHP. Sąd był uprawniony do takiej oceny i bynajmniej nie jest to ocena dowolna, już tylko dlatego, że inne jest stanowisko powoda. Sąd Apelacyjny podziela przedstawioną ocenę dowodów. Natomiast argumentacja powoda sprowadza się do wskazania tych fragmentów zeznań świadków, które miałyby potwierdzić prezentowane przez niego stanowisko. Taka wybiórcza ocena przeprowadzonych w sprawie dowodów, w konfrontacji z pozostałym materiałem dowodowym, nie mogła przesądzić o wadliwości rozumowania Sądu Okręgowego.

Apelujący zakwestionował także ustalenie, że miał przyuczać innych pracowników i wskazał, że nie posiadał stosownych uprawnień. Tymczasem świadkowie zeznawali, że jeśli chodzi o pracę przy maszynach, to powszechnie w zakładzie bardziej doświadczeni pracownicy dzielili się wiedzą z osobami mniej. Co więcej, również zasady doświadczenia życiowego pozwalają przyjąć, że w zakładzie pracy, w którym wykonywana jest praca na specjalistycznych maszynach, pracownicy bardziej doświadczeni dzielą się swoją wiedzą co do sposobu obsługi maszyn z innymi pracownikami. Świadkowie zeznający w sprawie wprost wskazywali na ten fakt.

Zarzut odnoszący się do ustaleń związanych ze sporządzeniem protokołu powypadkowego jest również bezzasadny. Z protokołu nr (...) wprost wynika, że w skład zespołu powypadkowego wchodzili T. S. i J. J.. Podpisy tych osób znajdują się na protokole. Wbrew twierdzeniom apelującego świadek J. J. nie zaprzeczył, że brał udział w sporządzaniu protokołu. Świadek zeznał, że na miejsce zdarzenia przyjechał, gdy nie było już na miejscu S. S., wskazał, że wstępne oględziny nie pozwoliły na ustalenie przebiegu zdarzenia. Świadek również podał, że na miejsce wypadku przyjechał w towarzystwie T. S.. Świadek J. J. wyjaśnił, że sporządzony protokół podpisał po zapoznaniu się z dokumentacją. Przyznał jedynie, że nie był obecny przy sporządzaniu samego dokumentu. Okoliczność ta jednak nie skutkuje uznaniem dokumentu za sporządzony nierzetelnie. Obecna argumentacja powoda jest podniesiona jedynie na użytek postępowania sądowego, bowiem do czasu wytoczenia powództwa powód nie został w tej kwestii żadnych uwag; nie kwestionował wskazanych w protokole okoliczności, ani też przyczyn wypadku.

Zdaniem apelującego także błędnie ustalono, że przez otwór maszyny widać, że tarcze maszyny się zatrzymały. Powód podniósł, że podczas wizji lokalnej wskazywał, że widoczne to jest jedynie po usunięciu zrzyn. Podczas gdy świadek R. B. wyjaśnił, że w maszynie jest klapka, po której uchyleniu widać, czy tarcze pił się zatrzymały. Nadto świadek S. P. również wyjaśnił, że w maszynie znajduje się zasłona i dopiero w momencie, gdy piła się zatrzyma, widać przez nią, że maszyna nie pracuje. Świadek E. K. także wskazał, że w maszynie był luk, w który się zaglądało, by stwierdzić czy maszyna już przestała pracować. Świadek P. M. wyjaśnił, że zawsze trzeba było podnieść zabezpieczenie, żeby zobaczyć czy maszyna stanęła. Sam powód składając wyjaśnienia na okoliczność wypadku wskazał, że chcąc usunąć zrzyny podniósł tylną osłonę wielopiły, jednak nie sprawdził, czy wał piłowy zatrzymał się całkowicie. Powyższe pozwala na wniosek, że w maszynie znajdował się otwór, który umożliwiał sprawdzenie, czy piły się zatrzymały. Twierdzenia apelującego w tym zakresie Sąd Apelacyjny uznał więc za bezzasadne.

Apelujący wskazał także, że Sąd Okręgowy błędnie ustalił, że na maszynie, na której pracował powód wcześniej nie było żadnego wypadku. Tymczasem Sąd Okręgowy ustalając stan faktyczny w sprawie podniósł, że w 2003 r. obsługujący wielopiłę E. K. uległ wypadkowi przy pracy, skutkiem czego stracił rękę. Sąd wskazał, że do wypadku doszło jednakże w innych okolicznościach. Zarzut powyższy zatem także okazał się bezzasadny.

Odnosząc się do zarzutu naruszenia art. 227 k.p.c. w związku z art. 278 k.p.c. Sąd Apelacyjny wyjaśnia, że potrzeba powołania biegłego powinna wynikać z okoliczności sprawy, a nie z samego przekonania strony, że wiedza fachowa biegłego danej specjalności jest konieczna dla wyjaśnienia istotnych okoliczności sprawy. Apelujący argumentował, że odmowa przeprowadzenia dowodu z opinii biegłego z zakresu mechaniki maszyn na okoliczność stanu technicznego maszyny miała istotny wpływ na wynik sprawy. Tymczasem w ocenie Sądu Apelacyjnego, Sąd I instancji zasadnie oddalił wniosek powoda o dopuszczenie dowodu z kolejnej opinii innego biegłego. Należy bowiem zauważyć, że przedmiotem takiego dowodu miała być okoliczność sprawności wielopiły oraz wyposażenia maszyny w konieczne certyfikaty, normy bezpieczeństwa itp. W przekonaniu Sądu Apelacyjnego nie są to okoliczności istotne dla rozstrzygnięcia sprawy zważywszy, że i tak nie wpłynęłyby na ocenę zachowania stron, kwalifikowanego wg kryterium winy. Skarżący w ogóle nie wyjaśnił jak ww. okoliczność, dotycząca stanu technicznego maszyny, była powiązana z przesłankami odpowiedzialności pracodawcy. W fatalnym dniu maszyna działała, nikt nie stwierdził jej wadliwości, brak stosownych zapisów w protokole powypadkowym, zatem brak podstaw faktycznych do uznania, że stan techniczny maszyny miał jakikolwiek związek z wypadkiem. Co więcej przyczyny wypadku nie wiązały się ze stanem maszyny, czy też posiadanymi przez nią certyfikatami bezpieczeństwa, lecz z zachowaniem człowieka. Gdyby nie szczególna i zaskakująca pracodawcę inicjatywa człowieka, podjęta w celu usunięcia zrębów, to do wypadku by nie doszło. Należy zauważyć, że członkowie komisji powypadkowej, ustalający bez udziału powoda przyczyny wypadku, nie byli w stanie samodzielnie dociec jakie czynności podjął powód, że w ogóle doszło do wypadku. Zatem nawet gdyby przyjąć, że maszyna była nietypowa, niebezpieczna i nie posiadała certyfikatu bezpieczeństwa, to i tak nie zmieniłaby się bezpośrednia przyczyna wypadku, którą stanowiło nieroztropne i rutynowe zachowanie powoda, a nie praca maszyny.

Apelujący podniósł także zarzut naruszenia prawa procesowego, tj. art. 189 k.p.c. wskazując, że stan psychiczny zdrowia powoda istniejący na skutek doznanego wypadku na przyszłość może ulegać pogorszeniu. Należy zauważyć, że jakkolwiek przywołany przepis znajduje się w kodeksie postępowania cywilnego, to ma charakter materialnoprawny. Powód może więc w każdym uzasadnionym przypadku żądać ustalenia przez sąd istnienia lub nieistnienia stosunku prawnego lub prawa, gdy ma w tym interes prawny i to niezależnie od wcześniejszego orzeczenia dotyczącego tej kwestii. Może też wystąpić z kolejnymi roszczeniami w razie ujawnienia się dalej idącej szkody. Natomiast w okolicznościach sprawy, Sąd Okręgowy słusznie argumentował, że z opinii biegłych wynika fakt zakończenia leczenia fizycznych skutków wypadku w lutym 2012 r., stan zdrowia jest już utrwalony, a zmiany mało prawdopodobne. Z opinii sądowo-psychiatrycznej sporządzonej na potrzeby niniejszego postępowania wynika, że powód cierpi na zespól depresyjno-lękowy pourazowy. Na skutek dotychczasowego leczenia uzyskano nieznaczne zmniejszenie dolegliwości. Ciężko jednak jednoznacznie przewidzieć rokowanie co do ustąpienia zaburzeń i prognozę dalszego leczenia. Mając na uwadze powyższe brak było podstaw, w oparciu o art. 189 k.p.c. do ustalenia odpowiedzialności spółki na przyszłość za ewentualne dalsze następstwa wypadku przy pracy powoda. Biegli wskazali, że leczenie skutków fizycznych wypadku zostało już zakończone. Dotychczasowe leczenie farmakologiczne przyniosło także niewielka poprawę w zakresie psychicznego stanu zdrowia powoda. Z materiału dowodowego znajdującego się w aktach sprawy, w tym w szczególności z opinii biegłych, nie wynika aby w przyszłości następowały dalsze następstwa wypadku. Istotą natomiast ustalenia odpowiedzialności na przyszłość jest brak wiedzy o konkretnych skutkach uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia, jakie mogą wystąpić w przyszłości. Stan faktyczny sprawy natomiast w sposób niebudzący wątpliwości wyjaśniał zakres obrażeń i dolegliwości, będące skutkiem wypadku przy pracy.

Podniesione w apelacji zarzuty dotyczące naruszenia prawa materialnego sprowadziły się do zakwestionowania przyjętej przez Sąd Okręgowy kwoty zadośćuczynienia należnego powodowi w związku z doznaną krzywdą oraz na błędnym przyjęciu, mimo ustalenia odpowiedzialności pozwanej na zasadnie ryzyka, że powód przyczynił się do zaistniałej szkody w 60%. Zdaniem apelującego powyższe doprowadziło do rażącego zaniżenia kwoty zadośćuczynienia, odszkodowania i renty. Mając to na uwadze należy stwierdzić, że powód zaskarżył zarówno orzeczenie o zasądzeniu na jego rzecz kwoty 47.700, 92 zł tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę, uznając ją za niską, jak również negatywne rozstrzygnięcie w przedmiocie ustalenia odpowiedzialności pozwanej na przyszłość, na co wyraźnie wskazują postawione zarzuty oraz uzasadnienie apelacji. Wyjaśnienia zatem wymaga, że warunkiem przyjęcia odpowiedzialności na podstawie art. 435 k.c. jest ustalenie, że szkoda powstaje w normalnym związku przyczynowym z ruchem przedsiębiorstwa, przy czym należy podkreślić, że nie chodzi tu o ustalenie, że ruch przedsiębiorstwa był przyczyną zdarzenia, które spowodowało szkodę. Wystarczy jedynie wykazanie, że pomiędzy zdarzeniem a ruchem przedsiębiorstwa występuje zewnętrzny związek czasowy, miejscowy lub funkcjonalny. Wykazanie takiego związku stwarza domniemanie, że ruch przedsiębiorstwa jest przyczyną zdarzenia i powstałej w jego następstwie szkody. Domniemanie to istnieje dopóki przedsiębiorstwo nie wykaże, że szkoda nastąpiła z powodu jednej z trzech okoliczności egzoneracyjnych, wymienionych w art. 435 k.c., tj. wskutek siły wyższej, wyłącznie z winy poszkodowanego lub wyłącznie z winy osoby trzeciej, za którą prowadzący przedsiębiorstwo nie ponosi odpowiedzialności. Taka konstrukcja odpowiedzialności pozwala objąć zakresem stosowania omawianego przepisu wszystkie wypadki łączące się z ruchem przedsiębiorstwa, co do których jednak nieznajomość ich rzeczywistej przyczyny wyłącza możliwość udowodnienia związku przyczynowego. Oznacza ona przerzucenie ciężaru odpowiedzialności za wypadki wątpliwe na prowadzącego przedsiębiorstwo.

Jednocześnie przepis art. 362 k.c. stanowi, że jeżeli poszkodowany przyczynił się do powstania lub zwiększenia szkody, obowiązek jej naprawienia ulega odpowiedniemu zmniejszeniu stosownie do okoliczności, a zwłaszcza stopnia winy obu stron. Termin przyczynienie się poszkodowanego oznacza tyle, że pomiędzy zachowaniem poszkodowanego a szkodą istnieje adekwatny związek przyczynowy. Związek ten występuje wtedy, gdy w wyniku analizy stanu faktycznego sprawy dojść można do wniosku, że bez udziału poszkodowanego szkoda nie powstałaby lub nie przybrałaby rozmiarów, jakie ostatecznie osiągnęła. Ocena stopnia przyczynienia się poszkodowanego do powstania lub zwiększenia rozmiarów szkody oraz miarkowania z tego tytułu świadczenia odszkodowawczego stanowi atrybut sądu merytorycznego, mającego możliwość bezpośredniego kontaktu ze stronami i bezpośrednio prowadzącego postępowanie dowodowe. W fazie odwoławczej można zakwestionować tę ocenę jedynie wtedy, gdy jest ona oparta na ustaleniach oczywiście sprzecznych z treścią zebranego materiału dowodowego, rażąco błędnie określa stopień winy obu stron lub prowadzi do miarkowania odszkodowania w sposób nieadekwatny do zawartego w powołanym przepisie wymogu (wyroki SN z 28.9.1972 r., II PR 248/72 i z 5.12.1972 r., II PR 311/72, niepubl.).

Nadto wskazać należy, że wobec nieokreślonego charakteru pojęcia sumy odpowiedniej kryteria jakimi należy kierować się przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia wskazuje judykatura. Suma odpowiednia zadośćuczynienia zależy więc wyłącznie od uznania sądu, a jej prawidłowe ustalenie wymaga uwzględnienia wszystkich okoliczności mogących mieć w danym przypadku znaczenie. Sąd Apelacyjny podziela pogląd Sądu Najwyższego, że ustalenie wysokości zadośćuczynienia przewidzianego w art. 445 §1 k.c. wymaga uwzględnienia wszystkich okoliczności istotnych dla określenia rozmiaru doznanej krzywdy, a zatem i takich jak: wiek poszkodowanego, stopień cierpień fizycznych i psychicznych, ich intensywność i czas trwania, nieodwracalność następstw uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia (kalectwo, oszpecenie), rodzaj wykonywanej pracy, szanse na przyszłość, poczucie nieprzydatności społecznej, bezradność życiowa oraz inne czynniki podobnej natury (wyrok Sądu Najwyższego z 9.11.2007 r., V CSK 245/07, LEX nr 369691). Należy zatem uwzględnić każdy z wyżej wskazanych aspektów.

Odnosząc powyższe rozważania do realiów sprawy, nie można podzielić apelacyjnego zarzutu naruszenia przez Sąd I instancji przepisów prawa materialnego, i to zarówno na etapie określenia rozmiarów przyczynienia się powoda do zaistnienia przedmiotowego wypadku przy pracy, jak i w fazie decydowania - przy uwzględnieniu wszystkich okoliczności zdarzenia, w tym stopnia winy stron - o miarkowaniu świadczeń odszkodowawczych. Z ustaleń sprawy wynika, że przyczynami zdarzenia było włożenie przez powoda ręki do otworu w miejscu nietypowym i trudnodostępnym, które uniemożliwiało stwierdzenie, czy tarcze piły są nadal w ruchu. Powód przed podjęciem czynności nie dokonał sprawdzenia pracy maszyny. Z ustaleń sprawy wynika, że powód był doświadczonym pracownikiem, doskonale znał maszynę, co więcej wdrażał ją do rozruchu w przedsiębiorstwie, pracował na niej bezwypadkowo przez wiele lat, miał wypracowaną własna metodę usuwania zrzyn z maszyny. Był z wykształcenia technikiem, pracownikiem wykwalifikowanym, znał zasady bezpiecznego użytkowania maszyn, na których pracował. Przechodził szkolenia z zakresu BHP, jak również szkolenia specjalistyczne. Powód miał świadomość, że bezpieczne usunięcie zrzyn jest możliwe dopiero po całkowitym zatrzymaniu się maszyny. Jednak w fatalnym dniu zaniechał sprawdzenia, czy może bezpiecznie usuwać zrzyn. Całokształt wskazanych okoliczności pozwala na wniosek, że zachowanie powoda było zawinione, ponieważ wskutek działania rutynowego, bezrefleksyjnego doprowadził do szkody na własnej osobie, którą mógł przewidzieć i z łatwością mógł jej uniknąć. W tym działaniu nie było bezpośredniego sprawstwa pracodawcy, ani wskutek działania maszyny, ani innych osób. Gdyby nie czynność podjęta przez powoda, już tylko ruch maszyny nie spowodowałby wypadku.

Trafnie jednakże Sąd Okręgowy ocenił, że powodowi nie można przypisać całkowitej odpowiedzialności za zaistniałe zdarzenie. Nie było bowiem kwestionowane w sprawie, że w pozwanej spółce nie opracowano bezpiecznych procedur usuwania zrzyn. Instrukcje obsługi maszyny nie zawierały jasnych i precyzyjnych wskazań odnośnie tej procedury. Mimo tego, że pracodawca przeprowadzał szkolenia z zakresu BHP i szkolenia stanowiskowe, to bezspornie powód nie przeszedł szkolenia na stanowisku operatora wielopiły (...). Ta okoliczność obciążała pracodawcę, mimo że niewątpliwie powód był pracownikiem najdłużej pracującym na wielopile. Niemniej to powód przyczynił się w znacznym stopniu do wypadku przy pracy, bowiem niezależnie od uchybienia przez pracodawcę procedurom bhp, usuwanie zrzyn bez upewnienia się, że maszyna nie pracuje, było oczywiści niedopuszczalne i uchybiało elementarnym regułom bezpieczeństwa w każdych warunkach zatrudnienia. Powód oczywiście zbagatelizował ryzyko. Tym samym stopnień przyczynienia się powoda do wypadku Sąd Okręgowy prawidłowo określił na poziomie 60 %. Odpowiednie procentowe obniżenie uzasadnionych należności odszkodowawczych było więc prawidłowe.

Sąd I instancji za adekwatną do rozmiaru krzywdy uznał kwotę 200 000 zł. Ustalając wysokość tego świadczenia, Sąd miał na względzie, że S. S. w momencie wypadku był niemal pięćdziesięcioletnim mężczyzną, pracującym fizycznie, którego praca zawodowa nie stwarzała dużych perspektyw rozwoju. Nadto miał na uwadze, że powód, poza dysfunkcją lewej ręki i zaburzeniami depresyjnymi jest sprawny, może korzystać z życia i zdobyczy cywilizacji. Jednakże niewątpliwe powód został trwale okaleczony, nie może pracować i ma ograniczone możliwości zarobkowania. Sąd również miał na uwadze, że pobyt w szpitalu był dla powoda ciężkim przeżyciem. Doznane obrażenia wywoływały duże dolegliwości bólowe. Sąd Apelacyjny powyższe rozważania w całości podziela. Ustalona kwota zadośćuczynienia jest odpowiednia i spełnia swój cel polegający na złagodzeniu cierpień fizycznych i psychicznych powoda oraz łagodzi ujemne, utrwalone skutki zdrowotne. Powyższa całkowita kwota zadośćuczynienia jest odczuwalną wartość ekonomiczną, a jednocześnie nie jest wartością nadmierną w stosunku do doznanej krzywdy, co wynika z kompensacyjnego charakteru zadośćuczynienia. Z drugiej strony wartość realna tej kwoty została obniżona wobec znacznego stopnia przyczynienia się powoda do zaistniałego wypadku. Jednak ta okoliczność jest skutkiem dokonanej w sprawy oceny prawnej i jako taka nie może być podstawą do podwyższenia całkowitej kwoty zadośćuczynienia. Tym samym zasadne było rozliczenie kwoty zasądzonego zadośćuczynienia z uwzględnieniem stopnia przyczynienia się powoda do szkody. Podobnie prawidłowo Sąd Okręgowy obniżył kwotę zasądzonego odszkodowania i renty o stopień przyczynienia się powoda do wypadku.

W konsekwencji przedstawionej oceny prawnej, Sąd Apelacyjny na podstawie art. 385 k.p.c. oddalił apelację powoda.

O kosztach postępowania Sąd Apelacyjny orzekł na podstawie art. 102 k.p.c., zgodnie z którym w wypadkach szczególnie uzasadnionych sąd może zasądzić od strony przegrywającej tylko część kosztów albo nie obciążać jej w ogóle kosztami. Przepis ten ustanawia zasadę słuszności, będącą odstępstwem od zasady odpowiedzialności za wynik procesu, jest rozwiązaniem szczególnym, niepodlegającym wykładni rozszerzającej, wykluczającym stosowanie wszelkich uogólnień, wymagającym do swego zastosowania wystąpienia wyjątkowych okoliczności. Do okoliczności branych pod uwagę przez Sąd przy ocenie przesłanek zastosowania dyspozycji omawianego przepisu można zaliczyć te związane z przebiegiem postępowania, charakterem sprawy, a wraz z nimi te dotyczące stanu majątkowego i sytuacji życiowej strony. Dla uzasadnienia stosowania zasady słuszności wskazuje się również w orzecznictwie precedensowy charakter sprawy, występujące w sprawie istotne wątpliwości, co do wykładni lub stosowania prawa, czy niejednolitą praktykę różnych organów i instytucji stosujących prawo. Powszechnie w judykaturze i doktrynie przyjmuje się też, że przepis art. 102 k.p.c. zawiera uprawnienie o charakterze czysto dyskrecjonalnym (vide: postanowienie Sądu Najwyższego z 12.10.2012 r., IV CZ 69/12, LEX nr 1232622). Wyjaśnić należy, że sytuacja finansowa, nawet stanowiąca podstawę zwolnienia strony od obowiązku uiszczania kosztów sądowych, nie wyczerpuje sama w sobie przesłanek zastosowania art. 102 k.p.c. Ocena, czy zachodzą przesłanki do skorzystania z wyjątku statuowanego w tym przepisie, jest dokonywana każdorazowo przez sąd niezależnie od wcześniejszych decyzji w przedmiocie zwolnienia jej od kosztów sądowych.

W rozważanej sprawie nie ulega wątpliwości, że sytuacja finansowa i majątkowa powoda stanowiła podstawę zwolnienia go od kosztów sądowych. Wyważenie tych okoliczności w powiązaniu z samym przebiegiem procesu, jego przedmiotem podstawami ostatecznego ustalenia okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia przemawiało za zastosowaniem art. 102 k.p.c. Zważyć bowiem należało, że sam proces dotyczył zadośćuczynienia i odszkodowania za wypadek przy pracy. Nie ulega wątpliwości, że odniesione w wypadu obrażenia, jak i stan zdrowia powoda, mógł u powoda wywoływać przekonanie co do słuszności podnoszonych racji. Co więcej, przedmiotem procesu w zasadniczej części było żądanie zadośćuczynienia, a więc obarczone subiektywną oceną, w pewnym sensie nawet trudną do określenia. Natomiast rozstrzygnięcie pozostawione jest uznaniu Sądu, oczywiście co nie oznacza całkowitej w tym zakresie dowolności. Analiza akt sprawy prowadzi więc do wniosku, że poza sytuacją majątkową zaistniały inne przesłanki stosowania art. 102 k.p.c., a związane z samym przebiegiem procesu, z charakterem żądania, znaczeniem, jakie procesowi przypisywała strona. Niemniej Sąd Apelacyjny wziął również pod uwagę, że wszystkie okoliczności sprawy zostały rozpoznane przez Sąd I instancji, a apelacja miała charakter polemiki z prawidłowym rozstrzygnięciem, wobec czego obciążył stroną powodową kosztami należnymi stronie pozwanej z tytułu zastępstwa procesowego w niewielkiej części, tj. w kwocie 2.000 zł, podczas gdy wysokość wynagrodzenia należnego stronie pozwanej, stosownie do § 2 pkt 7 w zw. z § 10 ust. 3 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z 22.10.2015 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych (Dz.U. z 2015 r., poz. 1804 ze zm.) wynosi 5400 zł. Wobec tego, że żaden z zarzutów apelacyjnych podniesionych przez stronę powodową nie okazał się uzasadniony, Sąd Apelacyjny za celowe uznał częściowe obciążenie strony powodowej kosztami postepowania należnymi stronie przeciwnej, o czym orzeczono w pkt 2 wyroku. Znała ona stanowisko Sądu I instancji, znała poczynione ustalenia, miała świadomość treści opinii biegłych, a tym samym winna ją uwzględnić podejmując decyzję odnośnie wywiedzenia środka odwoławczego. Mając na uwadze powyższe rozważania dotyczące zastosowania normy art. 102 k.p.c., Sąd Apelacyjny nie obciążył powoda kosztami sądowymi w postępowaniu apelacyjnym, a także kosztami interwencji ubocznej.

SSA Anna Polak SSA Barbara Białecka SSA Jolanta Hawryszko