Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II AKa 568/17

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 1 marca 2018 r.

Sąd Apelacyjny w Katowicach II Wydział Karny w składzie:

Przewodniczący:

SSA Beata Basiura

Sędziowie:

SA Grażyna Wilk

SO del. Arkadiusz Cichocki (spr.)

Protokolant:

Grzegorz Pawelczyk

przy udziale Prokuratora Prokuratury Okręgowej w Katowicach Łukasza Mamcarczyka

po rozpoznaniu w dniu 16 lutego 2018 r.

sprawy P. S. (S.), s. E. i D., ur. (...)
w M.
, oskarżonego o czyn z art. 18 § 2 k.k. w zw. z art. 148 § 1 k.k. w zw. z art.
64 § 1 k.k.
, art. 245 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k.

na skutek apelacji prokuratora

od wyroku Sądu Okręgowego w Katowicach z dnia 3 lipca 2017 roku, sygn. akt V K 6/15

1.  uchyla zaskarżony wyrok w punkcie 1 w części dotyczącej czynów z art. 245 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k. zarzuconych oskarżonemu P. S. w punktach II oraz III i w tym zakresie sprawę przekazuje do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu Katowice-Zachód w Katowicach;

2.  w pozostałej części zaskarżony wyrok utrzymuje w mocy;

3.  wydatkami postępowania odwoławczego obciąża Skarb Państwa.

SSO del. Arkadiusz Cichocki SSA Beata Basiura SSA Grażyna Wilk

Sygn. akt II AKa 568/17

UZASADNIENIE

P. S. został oskarżony o to, że:

I.  w dniu 28 lutego 2008 r. z nieustalonego miejsca wykonał rozmowę telefoniczną z nieustalonego numeru na numer telefonu komórkowego J. J., w trakcie której podżegał J. J. przebywającego wówczas w T., w domu użytkowanym przez A. P. do nakłonienia D. B. do przyjazdu w ustronne miejsce pod pozorem przeprowadzenia transakcji obrotu amfetaminą w ilości 1 kg, a po przybyciu D. B. na miejsce transakcji przejąć przyniesione przez niego środki odurzające, a samego D. B. zabić po czym zwłoki zakopać w lesie,

tj. o czyn z art. 18 § 2 kk w zw. z art. 148 § 1 kk w zw. z art. 64 § 1 kk,

II.  w dniu 19 sierpnia 2010 r. w K. użył gróźb bezprawnych wobec J. J. w izbie zatrzymań Sądu Okręgowego w Katowicach w celu skłonienia go do zmiany wyjaśnień, które złożył w sprawie Sądu Okręgowego w Katowicach o sygn. akt XXI K 107/10 w ten sposób, że zagroził mu, że zostanie zabity, tak jak J. D., przy czym zarzucanego czynu dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa opisanego w art. 64 § 1 kk,

tj. o czyn z art. 245 kk w zw . z art. 64 §1 kk,

III.  w okresie pomiędzy 08 lipca 2010 r. do 10 sierpnia 2010 r. w W. użył gróźb bezprawnych wobec J. J. w Areszcie Śledczym w W. w celu skłonienia go do zmiany wyjaśnień, które złożył w sprawie Prokuratury Okręgowej w Katowicach o sygn. akt V Ds. 82/08/S w ten sposób, że zagroził mu, że zostanie zabity tak jak J. D.,

tj. o czynu z art. 245 kk w zw. z art. 64 § 1 kk,

IV.  w okresie od 15 września 2007 r. do kwietnia 2008 r. w S. i innych miejscowościach na terenie województwa (...) podżegał H. K. do dokonania zabójstwa M. Z. – Sędziego Sądu Rejonowego w M., poprzez umacnianie go w zamiarze zabójstwa, wskazanie danych osobowych, miejsca pracy, miejsca zamieszkania oraz ustalenie miejsca i sposobu dokonania zabójstwa, trasy dojazdu i trasy ucieczki z miejsca zabójstwa,

tj. o czyn z art. 18 § 2 kk w zw. z art. 148 § 1 kk w zw. z art. 64 § 1 kk

przy czym P. S. zarzucanych mu przestępstw opisanych w pkt. II i III aktu oskarżenia dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa opisanego w art. 64 § 1 kk po odbyciu kary powyżej 6 miesięcy pozbawienia wolności orzeczonej wyrokiem Sądu Okręgowego w Katowicach sygn. akt V K 136/02 z dnia 15.11.2004 r. za umyślne przestępstwa podobne z art. 280 § 2 kk i art. 279 § 1 kk na karę 6 lat pozbawienia wolności, objętych wyrokiem łącznym Sądu Okręgowego w Katowicach o sygn. akt V K 159/08 z dnia 09.03.2009 roku, skazującym P. S. na 8 lat 6 miesięcy pozbawienia wolności, którą odbywał w okresach: od 26.01.2000 roku do 05.09.2001 roku, od 05.03.2002 roku do 11.04.2005 roku, od 01.06.2006 roku do 15.09.2007 roku.

Rozpoznając sprawę ponownie (poprzedni wydany w sprawie wyrok skazujący został uchylony) Sąd Okręgowy w Katowicach wyrokiem z dnia 3 lipca 2017 r., sygn. akt V K 6/15 orzekł, co następuje:

1)  oskarżonego P. S. (S.) uniewinnia od popełnienia zarzucanych mu, a opisanych wyżej w punktach I - IV czynów, a kosztami sądowymi obciąża Skarb Państwa;

2)  na mocy art. 29 ustawy Prawo o adwokaturze zasądza od Skarbu Państwa na rzecz adw. E. O. kwotę 8.265,60 (osiem tysięcy dwieście sześćdziesiąt pięć złotych 60/100, w tym 23 % VAT) tytułem zwrotu kosztów obrony z urzędu oskarżonego.

Apelację od tego wyroku wniósł prokurator. Zaskarżył wyrok w całości na niekorzyść oskarżonego. Zarzucił:

1.  obrazę prawa karnego procesowego, a to przepisu art. 7 kpk i art. 410 kpk, poprzez dowolne kształtowanie swego przekonania co do oceny wiarygodności zeznań świadka J. J. na podstawie jedynie części przeprowadzonych dowodów oraz niezgodnie ze wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego, mającą wpływ na treść orzeczenia, bo powodującą w konsekwencji uniewinnienie oskarżonego P. S. od wszystkich zarzucanych mu czynów,

2.  obrazę prawa karnego procesowego, a to przepisu art. 201 k.p.k. poprzez zaniechanie powołania kolejnego biegłego psychologa, w sytuacji sprzeczności zachodzącej pomiędzy wnioskami opinii biegłej psycholog K. P. i opinii biegłej psycholog M. G., mającą wpływ na treść orzeczenia, bo powodującą w konsekwencji uniewinnienie oskarżonego P. S. od zarzucanych mu czynów, w następstwie oceny niskiej wiarygodności zeznań świadka J. J..

W konsekwencji podniesionych zarzutów prokurator wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi I instancji do ponownego rozpoznania.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje.

Apelacja prokuratora okazała się zasadna w tej tylko części, w jakiej odnosi się do postawionych oskarżonemu zarzutów z art. 245 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k. Skarżący trafnie wywodzi, że ocena dowodów dotyczących tych zarzutów ma charakter dowolny i nie została oparta na całościowej ich analizie. Tym samym wykracza ona poza granice swobodnej oceny dowodów wyrażonej w art. 7 k.p.k. W pozostałym zakresie ustalenia Sądu Okręgowego są trafne i mają poparcie w wynikach prawidłowo przeprowadzonego postępowania dowodowego.

Sąd Apelacyjny w pełni podziela wywody Sądu Okręgowego odnoszące się do tła niniejszej sprawy, będącej jednym z elementów bardzo złożonych zależności pomiędzy występującymi w niej osobami. Ocena dowodów musiała uwzględniać charakter relacji pomiędzy osobami zaangażowanymi w inne postępowania karne, dotyczące poważnych zbrodni, w szczególności w sprawy prowadzone wcześniej w Sądzie Okręgowym w Katowicach pod sygn. akt XXI K 107/10 i V K 263/10. Uczestniczący w tych postępowaniach oskarżeni, w szczególności P. S., H. K., D. B., R. Ł., J. J., A. B. i J. M. tworzyli różnego rodzaju frakcje, zajmując sprzeczne stanowiska co do stawianych zarzutów, obciążając siebie nawzajem, zmieniając prezentowane wersje, co niejednokrotnie wiązało się z diametralną zmianą ich relacji osobistych. Trafnie Sąd Okręgowy uznał, że depozycje dowodowe przesłuchiwanych w tej sprawie osób wymagały bardzo wnikliwej a przy tym ostrożnej oceny, skoro osoby te były ze sobą mocno skonfliktowane, skłonne do obciążania się nawzajem, także w celu zaszkodzenia tym, z którym w danym okresie ich interesy procesowe były sprzeczne. Wynikające z akt sprawy informacje dotyczące świadka J. J., w szczególności jego skłonności do manipulowania faktami, wielokrotna uprzednia karalność, w tym za fałszywe oskarżenia oraz pozostawanie w poważnym konflikcie z oskarżonym, wymuszały daleko idącą ostrożność w czynieniu ustaleń w oparciu o jego zeznania. Nie można jednak z góry zakładać, że były to zeznania pozbawione wartości dowodowej. Każda z podawanych przez świadka informacji wymagała dokładnej weryfikacji – także przez pryzmat innych zebranych w sprawie dowodów. Sąd Okręgowy częściowo temu wymogowi sprostał, jednak w odniesieniu do dwóch postawionych zarzutów (czyny z art. 245 k.k.) granice swobodnej oceny dowodów przekroczył. Zostanie to szerzej omówione poniżej.

Zarzut obrazy przepisów postępowania poprzez zaniechanie, wbrew dyspozycji normy art. 201 k.p.k., powołania innego biegłego psychologa, nie zasługuje na uwzględnienie. Istotą normy art. 201 k.p.k. jest obowiązek poszerzenia materiału dowodowego dotyczącego zagadnień wymagających wiadomości specjalnych wtedy, gdy ujawnią się okoliczności podważające rzetelność opinii już uzyskanych, względnie fachowość biegłych je wydających. Nie ma racji prokurator twierdząc, że pomiędzy opiniami biegłych K. P. i M. G. zachodzą takiego rodzaju sprzeczności, które uzasadniałyby powołanie kolejnego biegłego. Nadmiernym uproszczeniem jest założenie, że w każdym przypadku da się doprowadzić do pełnej zgodności stanowisk powołanych w sprawie biegłych. Psychologia nie jest nauką ścisłą. Opiera się na metodach badawczych właściwych naukom humanistycznym, ze swej natury nie aspirujących do formułowania twierdzeń kategorycznych. Z tego wynika, że oceny biegłego psychologa niemal zawsze będą operowały jedynie określonym, mniejszym lub większym stopniem prawdopodobieństwa ich prawdziwości. Nie jest też zadaniem biegłego psychologa wyrażenie definitywnego osądu co do wiarygodności twierdzeń osoby opiniowanej (najczęściej świadka), a tylko wypowiedzenie się, przy wykorzystaniu metod poznawczych stosowanych w psychologii, o takich aspektach psychicznego funkcjonowania danej osoby, które mogą być pomocne dla sądu przy realizacji jego niezbywalnego zadania, tj. oceny dowodów. W realiach sprawy Sąd Okręgowy w pełni zrealizował zalecenia Sądu Odwoławczego i w wystarczającym zakresie poszerzył materiał dowodowy związany z opiniowaniem w zakresie psychologii. Biegła M. G. zapoznała się z kompletną dokumentacją źródłową (w szczególności licznymi opiniami psychologicznymi i psychiatrycznymi dotyczącymi J. J.), uczestniczyła we wszystkich czynnościach procesowych z udziałem tego świadka mając możliwość obserwacji jego zachowania a także przeprowadziła z nim badanie psychologiczne w postaci wywiadu. Wyjaśniła ponadto, dlaczego na tym etapie postępowania niecelowe byłoby poddawanie świadka kolejnym testom psychologicznym. Swoje stanowisko zaprezentowała także w opinii ustnej, w ramach której stronom przysługiwało prawo zadawania pytań. Zarzuty podniesione w środku odwoławczym są w istocie polemiką ze stanowiskiem Sądu, który uznał za przekonującą argumentację biegłej w tym zakresie. To biegły w pierwszej kolejności jest zobowiązany do wyboru adekwatnej metodologii swoich badań i dopasowania tejże do istniejących możliwości i potrzeb procesowych. O ile nie zostanie wykazane, że biegły postąpił wbrew wskazaniom wiedzy i doświadczenia zawodowego, nie sposób zakładać, że samo twierdzenie strony o konieczności przyjęcia innych metod badawczych uzasadnia dopuszczanie kolejnych opinii na podstawie art. 201 k.p.k. Odnosząc się do zawartych w apelacji twierdzeń o sprzeczności stanowisk biegłych K. P. i M. G. należy zwrócić uwagę na jeszcze jedno zagadnienie. Przedmiot wydawanych opinii nie był dokładnie taki sam, więc nie można z góry zakładać, że tylko opinie całkowicie zgodne co do wniosków byłyby opiniami, które wzajemnie by się nie wykluczały. Opinia biegłego psychologa uczestniczącego na podstawie art. 192 § 2 k.p.k. w czynności przesłuchania świadka, siłą rzeczy odnosić się może przede wszystkim do tej konkretnej czynności, w jakiej biegły brał udział. Skoro biegły uczestniczy w konkretnym przesłuchaniu, to zapoznaje się nie tylko z treścią złożonych zeznań (ocena tejże należy skądinąd do organu procesowego a nie do biegłego), ale także z wszelkimi przejawami stanu psychicznego świadka i jego nastawienia do relacjonowanych treści (zachowania niewerbalne, mimika, tempo wypowiedzi, okazywane emocje itd.). Są to okoliczności jednorazowe, które wcale nie muszą się powtórzyć przy kolejnych przesłuchaniach, prowadzonych przecież w innym czasie a nierzadko w innej sytuacji życiowej osoby przesłuchiwanej. Formułowanie opinii o charakterze bardziej ogólnym, zawierających całościową ocenę danej osoby i jej funkcji psychicznych, może dotyczyć przede wszystkim osób chorych, niepełnosprawnych czy też dotkniętych jakimiś ułomnościami w tej sferze. W takich sytuacjach trudności poznawcze wynikają z przyczyn niezależnych od świadka, bardziej zobiektywizowanych i powtarzalnych. Sytuacja, jaka miała miejsce w niniejszej sprawie, była nieco inna. Przesłuchanie z udziałem biegłego psychologa było warunkowane postawą procesową świadka, dopuszczającego się w przeszłości różnych działań ukierunkowanych na wprowadzenie w błąd organów procesowych, czy to poprzez formułowanie fałszywych oskarżeń, czy też poprzez dążenie do uzyskania korzystnych dla siebie następstw procesowych (np. poprzez symulowanie chorób mogących skutkować stwierdzeniem niepoczytalności). Dokonując pewnego uogólnienia można stwierdzić, że dostrzegane przez biegłych mankamenty w relacji J. J. nie są uwarunkowane czynnikami chorobowymi, lecz skłonnością świadka do intencjonalnego posługiwania się kłamstwem. Ocena jego relacji przy wykorzystaniu metod poznawczych, jakimi posługuje się psychologia, nie może zatem być czyniona z założeniem, że stanowisko biegłego będzie miało charakter definitywny i zwolni organ procesowy od obowiązku samodzielnej oceny wszystkich okoliczności ujawnionych w postępowaniu dowodowym. Zarzut naruszenia art. 201 k.p.k. jest zatem chybiony, co oczywiście nie zwalnia Sądu I instancji z obowiązku respektowania normy art. 192 § 2 k.p.k. w toku dalszego postępowania, odnoszącego się do zarzutów, co do których wyrok uchylono.

W przypadku najpoważniejszych postawionych P. S. zarzutów, tj. podżegania do zabójstwa D. B. (zarzut I) i podżegania do zabójstwa sędziego M. Z. (zarzut IV) ocena dowodów zaprezentowana przez Sąd I instancji jest oceną wnikliwą i przekonującą. Dokładna, wręcz drobiazgowa analiza wersji prezentowanych przez osoby deklarujące wiedzę na temat tych zdarzeń, istotnie musiała doprowadzić do takich wniosków, jakie poczynił Sąd Okręgowy. Przeanalizowano każdy z dowodów, jaki miał znaczenie dla oceny tych zarzutów i uczyniono to kompleksowo, z uwzględnieniem wzajemnych powiązań pomiędzy tymi dowodami. Tym samym twierdzenie o obrazie art. 7 k.p.k. i art. 410 k.p.k. w odniesieniu do zarzutów podżegania do zabójstw (zarzuty I i IV) okazało się nieuzasadnione.

W przypadku zarzutu podżegania J. J. do zabójstwa D. B. Sąd Okręgowy słusznie zwraca uwagę, że wersja J. J. tylko pozornie znajduje potwierdzenie w innych dowodach. Niespójne jest stanowisko świadka J. co do miejsca, w którym odebrał on telefon od P. S.. Wskazywał on początkowo, że miało to miejsce w D., po czym stwierdził, że było to jednak w T.. Rzecz nie sprowadza się tylko do nazwy miejscowości, ale także do powiązania tego faktu z konkretnym zdarzeniem a to rozbojem na szkodę R. M., przetrzymywanego przez pewien czas właśnie w należącym do A. P. domu w T.. J. J. twierdzi natomiast w jednych zeznaniach, że telefon odebrał przed tym rozbojem (właśnie w D.) a w innych, że było to w T., podczas owego rozboju. Zdarzenie to miało na tyle istotne znaczenie dla J. (został on prawomocnie skazany za udział w tymże zdarzeniu, mającym skądinąd drastyczny przebieg, zwłaszcza w końcowej jego fazie), że nie sposób było bagatelizować tej różnicy. Co więcej, w początkowych zeznaniach J. J. (k. 38) pojawia się nawet wersja, zgodnie z którą D. B. nie wziął S. do tego rozboju na M. właśnie dlatego, że S. miał wcześniej podżegać do jego zabójstwa. Tym samym owe podżeganie według tej wersji nie mogło by mieć miejsca dopiero w trakcie tego rozboju. W tych zeznaniach, w których świadkowie wskazują na fakt odebrania telefonu w T., podawane są różne miejsca, w których mieli się wówczas znajdować – w niektórych zeznaniach wskazywano, że było to w domu, w innych, że na zewnątrz budynku. Tłumaczenie tego, jak podnosi apelujący, chęcią ochrony D. B. przed odpowiedzialnością za udział w rozboju jest w istocie potwierdzeniem tego, że J. J. był skłonny do mówienia nieprawdy dla realizacji różnych interesów procesowych, swoich lub cudzych. To samo dotyczy argumentów odnoszących się do różnych etapów postępowań karnych w powiązanych ze sobą sprawach, nabywaną sukcesywnie wiedzą J. J. o treści dowodów w nich zgromadzonych, w tym wersji osób przesłuchiwanych, jak i ustaleń poczynionych w poszczególnych sprawach. Jeśli intencją świadka jest relacjonowanie zeznań zgodnie z prawdą, to nie powinny mieć na to wpływu pozyskiwane w ten sposób informacje. Albo bowiem dążył on do relacjonowania o zdarzeniach zgodnie z tym, co o nich wiedział w związku ze swoim w nich udziałem albo starał się dopasować do treści innych dowodów i do sytuacji procesowej w różnych sprawach, co się ze sobą wyklucza. Niespójna jest wersja J. J. co do tego, jakie osoby były obecne przy tej rozmowie telefonicznej i słyszały jej treść. Upływ czasu pomiędzy zdarzeniem a pierwszym przesłuchaniem, w którym J. J. te okoliczności opisał, nie może być okolicznością, która pozwala zignorować tak istotne rozbieżności. Nie wynika wszak z pierwotnej relacji J., by w tym zakresie powoływał się na niepamięć. Sprzeczności dotyczą treści rozmowy i to rzeczy bardzo doniosłej, bowiem odnoszącej się do adresata podżegania. W części zeznań J. wskazuje, że S. podżegał jego samego, w innych, że H. K.. Trafnie Sąd Okręgowy podnosi, że nieprzekonująca jest ostatecznie przyjęta przez J. wersja, jakoby „efekt podżegania miał przekazać K.”. Gdyby nawet tak było, to niezrozumiałym jest to, że wcześniej o takiej swojej roli pośrednik w podżeganiu wcale nie wspominał. Nie jest spójna wersja J. J. także w tym zakresie, w jakim wskazuje na motyw zabójstwa, do którego miał podżegać P. S. – czy był to efekt wcześniejszych rozliczeń i wzajemnych pretensji, czy też chęć wzbogacenia się poprzez przejęcie narkotyków od osoby, która ma zostać zwabiona i zabita. Jak słusznie podkreśla Sąd Okręgowy, istnieją istotne sprzeczności pomiędzy wersjami J. i D. B.. Z relacji tego ostatniego wynikało, że jeszcze przed owym telefonem H. K. powiedział mu, że „mają od S. zlecenie na niego” (czyli, że podżeganie musiało już mieć miejsce wcześniej i musiało dotrzeć do H. K.) a dopiero potem zadzwonił telefon i J. włączył tryb głośnomówiący umożliwiając innym, m.in. B., usłyszenie zarzuconej P. S. wypowiedzi zawierającej podżeganie do zabójstwa. Niespójna jest wreszcie wersja świadków co do samego odbiorcy telefonu od P. S.. Z zeznań J. J. wynika, że to on sam miał odebrać telefon. Z zeznań J. M., który miał być przy tej rozmowie, wynika natomiast, że przez telefon rozmawiali H. K. z P. S. i nikt inny się do rozmowy nie wtrącał. Niespójności w tym zakresie nie mogą być tłumaczone – jak podnosi apelujący – chęcią logicznego usystematyzowania faktów przez świadka. Świadek nie twierdził bowiem wcale, że o tym fakcie jedynie wnioskuje w oparciu o analizę innych okoliczności, lecz przytaczał to jako coś, co sam widział i słyszał. Wbrew twierdzeniom apelacji nie można było bagatelizować również tego, że świadek D. B., do zabójstwa którego oskarżony miał podżegać, początkowo w ogóle o tym zdarzeniu nie wspominał. W wyjaśnieniach złożonych we własnej sprawie, gdzie opisywał przebieg rozboju na osobie R. M., nie wspomniał nawet o takiej rozmowie telefonicznej. Nie jest przekonującym wytłumaczeniem tej sytuacji podniesiona w apelacji prokuratora teza, że przesłuchanie dotyczyło wyłącznie sprawy porwania M., gdzie B. był podejrzanym a więc nie mógł jednocześnie występować w procesie w charakterze pokrzywdzonego. Przeszkoda formalna w postaci braku możliwości łączenia takich ról procesowych nie może być utożsamiana z przeszkodą faktyczną do relacjonowania zdarzeń zgodnie z ich rzeczywistym przebiegiem. Nie sposób zatem stwierdzić, że D. B. nie mógł w swoich wyjaśnieniach powiedzieć o telefonie P. S., który miałby podżegać do jego zabójstwa. Co więcej, okoliczność ta – jak słusznie podnosi Sąd I instancji – nie byłaby pozbawiona znaczenia także w procesie D. B.. Gdyby bowiem faktycznie podczas rozboju na szkodę R. M. osoby w tym zdarzeniu uczestniczące były podżegane do zabójstwa D. B., to zupełnie inaczej można byłoby oceniać jego rolę podczas tego zdarzenia, zwłaszcza w kontekście możliwości powstrzymywania pozostałych osób od dalszych działań na szkodę porwanego. Teza, że osoby przesłuchiwane mylą szczegóły z powodu upływu czasu, w żadnej mierze nie może być usprawiedliwieniem dla wybiórczej oceny ich relacji. Nie można też pomijać faktu, iż pomiędzy zdarzeniem stanowiącymi przedmiot zarzutu pierwszego a jego ujawnieniem organom ścigania upłynęły ponad 2 lata. Treść owej rozmowy telefonicznej, jaka miała zostać przeprowadzona przez P. S. i inną osobę (w świetle zeznań świadków nie ma zgodności, czy był to J., czy też K.), została zrelacjonowana przez J. J. dopiero w związku ze zgłoszeniem przez niego gróźb, jakie miał kierować wobec niego P. S. w izbie zatrzymań SO w Katowicach w sierpniu 2010 r., a więc dwa i pół roku po rozboju na szkodę R. M.. Powaga zagrożenia, jakie miało wynikać z tej rozmowy, poddaje w wątpliwość motywacje osób obciążających P. S., zwłaszcza samego D. B., którego owe podżeganie nie tylko nie skłoniło do zawiadomienia organów ścigania ale nawet nie spowodowało zerwania kontaktów z oskarżonym. Tłumaczenie tej ostatniej okoliczności tym, że D. B. miał się bać tylko H. K. i J. J. jest nielogiczne, skoro słysząc zarzucaną P. S. wypowiedź (podżeganie do jego zabójstwa) miałby realne podstawy, by obawiać się go najbardziej, jako inicjatora planowanego zabójstwa. Argumentacja prokuratora co do możliwego motywu zachowania uczestników zdarzenia – chęci zrobienia żartu D. B. – jest w istocie pozbawioną znaczenia dywagacją. Sąd Okręgowy wcale nie przyjął, że zarzucana oskarżonemu rozmowa miała taki przebieg, jak twierdzi J. J. a jedynie odbyła się dla żartu. Wskazał natomiast na te sprzeczności w materiale dowodowym, które w ogóle nie pozwalają na przypisanie oskarżonemu zarzucanej mu wypowiedzi – i to niezależnie od tego, jakie miałyby być motywacje skłaniające P. S. do wypowiedzenia tych słów.

Sąd Okręgowy nie uchybił regułom swobodnej oceny dowodów także w tym zakresie, w jakim odnosił się do zarzutu podżegania do zabójstwa sędziego M. Z.. W uzasadnieniu zaskarżonego wyroku trafnie podniesiono, że jedyny dowód mający potwierdzać ten zarzut, a to zeznania J. J., jest nieprzekonujący. W kolejnych relacjach świadka dostrzegalne są istotne różnice dotyczące w szczególności tego, kto w istocie miał podżegać do zabójstwa. W zeznaniach świadka przeplatają się kolejne wersje, w których podżegającym jest H. K. (w zarzucie określony jako podżegany), czy też D. J. (której o żadne takie podżeganie nie oskarżono). P. S. jest w niektórych momentach określany jako inicjator planu zabójstwa, w innych zaś jako osoba, która wspierała cudze plany. Świadek J. podaje też różne wersje co do osoby, która miała być ofiarą planowanego zabójstwa. Oprócz sędziego Z. wskazuje także na prokurator Iwonę Wałek, z czego później się wycofuje wskazując, że w istocie H. K. (a nie P. S.) zamierzał zabić prokurator Zofię Zachariasz. Rzecz nie sprowadza się tylko do relacjonowania różnych zdarzeń (kiedy to osoby uwikłane w różnego rodzaju działalność przestępczą miały snuć plany zabicia różnych funkcjonariuszy publicznych), ale także wskazywania różnych, wykluczających się danych dotyczących tego samego przestępstwa. Sam świadek przyznał wszak, że rozmowa o zabójstwie nie dotyczyła w ogóle prokurator Iwony Wałek, lecz właśnie sędziego M. Z.. Znamienne w relacji J. J. jest to, że w istocie nie wskazuje on na żaden konkretny moment, w którym miałoby dojść do wywierania takiego wpływu na wolę H. K. przez oskarżonego P. S., by wzbudzić u tego pierwszego zamiar dokonania zabójstwa sędziego Z.. J. J. sam przyznaje, że w jego obecności nie było żadnych uzgodnień na ten temat (np. k. 1665), czy wręcz, że „S. ze swojej strony nie naciskał, żeby zrealizować plan zabójstwa sędziego a K. sam ustalał, bo on przejął inicjatywę” (k. 1667). W innych miejscach świadek podaje natomiast różne informacje co do tego, gdzie doszło do powzięcia pomysłu zabójstwa sędziego. Wskazuje świadek, że było to w jakimś samochodzie, innym razem, że w mieszkaniu J., w innym jeszcze, że rozmowy na ten temat toczyły się już wcześniej. Niebagatelne znaczenie dla oceny relacji J. J. miało również to, że podczas eksperymentu procesowego nie był w stanie wskazać precyzyjnie miejsca zamieszkania potencjalnego pokrzywdzonego i udało mu się to dopiero przy trzeciej próbie. Tłumaczenie tego inną trasą dojazdu, jaką wybrano podczas eksperymentu, jest nieprzekonujące, skoro przybycie pod dom sędziego Z. w ramach przygotowań do zabójstwa miało się odbywać więcej niż raz (także i w tym zakresie świadek jest niekonsekwentny i podaje różne informacje na temat ilości wizyt pod domem M. Z.) a rola J. J. miała polegać właśnie na przywiezieniu wykonawcy zabójstwa na miejsce i szybkim odebraniu go stamtąd po realizacji tego zabójstwa. To J. J. miał być gwarantem szybkiego dotarcia na miejsce i sprawnej ucieczki. Tym samym jego problemy ze zlokalizowaniem planowanego miejsca zdarzenia musiały poddawać w wątpliwość to, czy faktycznie zeznaje prawdę. Wbrew twierdzeniom zawartym w apelacji prokuratora nie sposób nadawać nadmiernego znaczenia temu, że J. J. sporządził podczas jednego z przesłuchań szkic, który zdaniem M. Z. świadczy o tym, że J. J. faktycznie był w pobliżu jego miejsca zamieszkania. Względna znajomość topografii tamtej okolicy wcale nie musi wszak świadczyć o udziale świadka w przygotowaniu zabójstwa osoby tam mieszkającej. Brak jest też podstaw, by traktować dowody świadczące o posiadaniu przez H. K. broni palnej (zeznania J. J. wsparte zeznaniami A. B. i J. M.) jako dowodu na to, że P. S. miał go podżegać do zabójstwa sędziego Z.. Informacja o planie dokonania tego zabójstwa przy użyciu broni palnej w żadnej mierze nie oznacza przecież, że wykonawcą musiał być akurat ten posiadacz takiej broni. Kolejne sprzeczności dotyczą tego, kto był kierowcą samochodu, jakim podjeżdżali na to miejsce – w niektórych wersjach kierować miał J. J., w innych P. S. lub H. K.. Świadek nie łączy tego wcale z innymi zdarzeniami (np. wyjazdami na włamania dokonywane w tamtej okolicy), więc nie można tłumaczyć tego – jak sugeruje apelujący – pomyłką. Nieskonkretyzowane w zeznaniach świadka były również informacje dotyczące czasu dokonania zabójstwa (dzień wolny od pracy, czy też dzień, w którym sędzia miał zostać zastrzelony w czasie, gdy będzie wracał z pracy), sposobu wywabienia sędziego z domu (według jednej wersji miał to uczynić P. S., według innej D. J.). Faktem jest, że P. S. zarzucono podżeganie do tego zabójstwa a nie niekaralne przygotowania do niego (a do tego sprowadzają się takie działania, jak obserwacja planowanego miejsca zdarzenia, tworzenie planu zachowań poszczególnych osób, wybór dogodnego sposobu i czasu realizacji przestępczego planu itd.). Jak trafnie podnosi w swojej apelacji prokurator, część sprzeczności w wersji J. J. odnosi się do relacjonowanej przez niego fazy przygotowań, czyli zachowania nie realizującego jeszcze znamion przestępstwa. Nie można jednak tych sprzeczności bagatelizować i sprowadzać ich do dynamicznego, zmieniającego się w czasie planu działań przestępczych. W istocie świadek nie jest bowiem konsekwentny nawet w tym zakresie, w jakim opisuje okoliczności powzięcia (lub rzekomego powzięcia) zamiaru zabójstwa przez H. K.. Nie opisuje żadnego konkretnego zdarzenia, kiedy do tego doszło ani żadnych precyzyjnie określonych zachowań P. S., które miałyby wzbudzić taki zamiar u H. K.. W istocie w jego wersji przeplatają się informacje o zachowaniach P. S. jako inicjatora tego planu z takimi, gdzie plan pochodził od innej osoby, np. D. J., która skutecznie nakłaniała do tego H. K. a słyszący to P. S. jedynie ucieszył się i na to przystał. Nie bez znaczenia musiała pozostawać także i ta okoliczność, że J. J. ujawnił okoliczności owego rzekomego podżegania dopiero po upływie dość długiego czasu i nastąpiło to w sytuacji, gdy miał ewidentny interes w obciążaniu P. S. i H. K., z którymi był skonfliktowany. Sąd Okręgowy trafnie stwierdził, że w przypadku świadka J. J. konieczna była szczególnie wnikliwa weryfikacja jego wersji, skoro jest on osobą wielokrotnie karaną, w tym za przestępstwa przeciwko wymiarowi sprawiedliwości (m.in. fałszywe zeznania), powiązaną z innymi występującymi w sprawie osobami a z częścią (w tym z oskarżonym) pozostającą w jawnym konflikcie. Słusznie Sąd Okręgowy podnosi, że wersji J. J. nie wspierają żadne inne dowody. Nie sposób uznać za obiektywny dowód potwierdzający jego wersję kartki z zapisami dotyczącymi owego podżegania do zabójstwa, jaką zabezpieczono u D. B. (k. 1294-1297). Jak wynika z zeznań tego świadka, ową kartkę otrzymał od J. J., natomiast sam nie posiada żadnej wiedzy na temat osób, których dane tam wskazano. Nie można też było uznać za dowód podżegania do zabójstwa ogólnikowych informacji zawartych w zeznaniach świadków ze środowiska przestępczego, którzy wskazywali, że toczyły się jakieś rozmowy o planach zabójstw funkcjonariuszy publicznych – sędziów, prokuratorów, czy policjantów. Nie podważają trafności ocen wyrażonych przez Sąd I instancji także wywody dotyczące podawanych przez P. S. motywów, jakimi miały się kierować osoby go obciążające (w szczególności J. J. a częściowo także D. B.). Przede wszystkim zwrócić należy uwagę, że twierdzenia P. S. mają charakter hipotetyczny. Wcale nie twierdzi on, że jest to rzeczywista przyczyna pomawiania go przez świadków a jedynie wskazuje (mniejsza o to, czy przekonująco), że taką przyczynę pomówień podejrzewa. Co jednak najistotniejsze, rzecz nie w tym, czy wyjaśnienia P. S. są wiarygodne, lecz w tym, czy walor wiarygodności można przypisać dowodom go obciążającym. W przypadku zarzucanych P. S. zbrodni podżegania do zabójstw Sąd Okręgowy trafnie uznał, że dowody takie wiarygodne nie są a Sąd Apelacyjny tę ocenę podziela.

Apelacja prokuratora okazała się natomiast zasadna w tej części, w jakiej odnosi się do postawionych oskarżonemu zarzutów z art. 245 k.k. Skarżący trafnie wywodzi, że ocena dowodów dotyczących tych zarzutów ma charakter dowolny i nie została oparta na kompleksowej, uwzględniającej wymogi art. 410 k.p.k. ocenie dowodów.

W odniesieniu do zarzutu gróźb kierowanych wobec J. J. w izbie zatrzymań Sądu Okręgowego w Katowicach (zarzut II) Sąd I instancji dostrzega, że zeznania pokrzywdzonego są co do zasady konsekwentne. Przedstawia natomiast jako argument podważający wersję pokrzywdzonego sprzeczność jego zeznań z relacją obecnych tam funkcjonariuszy konwoju. Rzecz jednak w tym, że J. J. nigdy nie twierdził, że rozmowa pomiędzy nim a P. S. odbywała się w taki sposób, by funkcjonariusze mogli ją usłyszeć. Samo twierdzenie pokrzywdzonego o możliwości odbycia tej rozmowy koreluje natomiast z zeznaniami funkcjonariusza R. F. a zeznania pozostałych funkcjonariuszy takiej wersji nie przeczą. Skoro taka wymiana zdań jest w świetle zeznań funkcjonariuszy możliwa a J. J. kategorycznie twierdzi, że żadnemu z nich wówczas nie zgłosił kierowanych wobec niego gróźb, to nie sposób uznać zeznań funkcjonariuszy za podważających jego wersję. Taką samą wymowę ma treść zapisów w notatnikach służbowych funkcjonariuszy. Brak informacji o groźbach kierowanych wobec doprowadzanego do Sądu J. J. w tychże notatnikach znajduje logiczne wytłumaczenie w zeznaniach pokrzywdzonego i to złożonych zanim miał on możliwość zapoznać się z treścią tych zapisów. Skoro gróźb nie zgłosił ani nie twierdził, że policjanci musieli je słyszeć, to brak informacji na ten temat w dokumentacji służbowej policjantów wcale nie musi świadczyć o niewiarygodności jego wersji.

Sąd Okręgowy nie rozważył w należytym stopniu znaczenia zeznań D. B. i R. Ł.. Obaj potwierdzili obecność P. S. w izbie zatrzymań, gdy był on prowadzony do toalety. Skoro nie kwestionują tego także funkcjonariusze Policji, nie sposób nadawać nadmiernego znaczenia informacjom co do tego, w którym konkretnie momencie mogło dojść do rozmowy (w trakcie przerwy w rozprawie, czy dopiero po jej zakończeniu) i gdzie dokładnie był P. S. (w jednej z cel, czy też w przejściu w stronę toalety). W sytuacji natomiast, gdy ani D. B. ani R. Ł. nie wskazywali, by osobiście słyszeli treść rozmowy, znaczenie ich zeznań odnosi się przede wszystkim do samej obecności P. S. na miejscu zdarzenia (którą on sam kwestionuje podnosząc, że w ogóle do izby zatrzymań go nie prowadzono, lecz był ściśle izolowany od pozostałych doprowadzonych). Nie sposób także podważać twierdzeń D. B., że usłyszał on od J. J., że P. S. mu groził tylko w oparciu o to, że D. B. nie jest w stanie precyzyjnie umiejscowić tego w czasie (przerwa w rozprawie, czy też jej koniec) ani co do miejsca, gdzie P. S. wówczas był (w celi, czy też poza nią w przejściu do toalety). Co do tej ostatniej kwestii trzeba przyznać rację zawartym w apelacji argumentom, że osoba przebywająca wewnątrz jednej z cel ma ograniczone możliwości stwierdzenia, czy inny doprowadzony przebywa wewnątrz celi czy tylko w izbie zatrzymań, np. poza celą. W przypadku świadka R. Ł. trafnie natomiast prokurator podnosi, że podważanie wersji J. J. tylko w oparciu o zeznania tego świadka jest mało przekonujące w sytuacji, gdy relacja R. Ł. jest niekonsekwentna i zawiera istotne sprzeczności, których sam świadek wyjaśnić nie potrafi a także przy uwzględnieniu deklarowanych przez niego problemów ze słuchem, świadczących o bardzo ograniczonych możliwościach usłyszenia rozmowy, której dotyczy postawiony oskarżonemu zarzut. Dowolnością w ocenie dowodów są też wywody Sądu Okręgowego co do racjonalności działania J. J.. Podniesiono w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, że pokrzywdzony jest doświadczoną stroną postępowań karnych i jako taki powinien wiedzieć, że z uwagi na okoliczności musi uzyskać wiarygodność, natomiast nie zgłosił incydentu żadnemu funkcjonariuszowi a wiadomym jest, że policjanci będą pierwszymi osobami do przesłuchania w tej sprawie. W wywodzie tym pominięto jednak zupełnie okoliczności, w jakich doszło do rozpoczęcia postępowania karnego w tej sprawie. Zdarzenie miało miejsce 19 sierpnia 2010 r. W tym samym dniu pokrzywdzony skierował do prokuratora – autora aktu oskarżenia w toczącej się wówczas jego sprawie pismo, w którym zawiadomił o takim zdarzeniu w Izbie Zatrzymań SO w Katowicach (k. 506). Sam pokrzywdzony w swoich zeznaniach wskazywał na motywy, jakimi miał się kierować nie zgłaszając gróźb policjantom (obawa przez reakcją innych obecnych tam osadzonych, niechęć do angażowania w tę sprawę policjantów, którym „nie mówi się takich rzeczy”). Wnikliwa ocena dowodów winna uwzględniać wszystkie istotne aspekty sprawy, w tym także deklarowane przez świadka motywy, dla których miał zaniechać zwrócenia się o pomoc do funkcjonariuszy publicznych na miejscu zdarzenia. Było to szczególnie istotne w sytuacji, gdy Sąd Okręgowy oceniając dowody uznał za szczególnie istotne kryterium, czy pokrzywdzony dążył w jakiś sposób do uwiarygodnienia swojej wersji. Nie jest oczywiście zadaniem Sądu Odwoławczego przesądzanie o wiarygodności którejkolwiek z wersji wydarzeń. Niezbędna jest jednak weryfikacja, czy Sąd I instancji oceniając dowody nie przekroczył granic swobody w tej ocenie. Skoro Sąd Okręgowy pominął tak istotną okoliczność, jak niezwłoczne zawiadomienie o zdarzeniu właściwej instytucji i nie zestawił danych z notatników funkcjonariuszy i z ich zeznań z wersją pokrzywdzonego (wcale nie pozostających przecież ze sobą w sprzeczności), to nie sposób uznać, że taka ocena pozostaje pod ochroną normy art. 7 k.p.k. Dowody odnoszące się do tego zarzutu należy zatem przeprowadzić ponownie a następnie poddać je wnikliwej ocenie, wolnej od uchybień, które miały miejsce po stronie Sądu Okręgowego. Bezpośrednie przesłuchanie powinno dotyczyć przede wszystkim świadków J. J., D. B. i R. Ł. a także funkcjonariusza Policji R. F.. W pozostałym zakresie do Sądu I instancji będzie należała ocena, czy ponawianie dowodów w formie bezpośredniej jest celowe, czy też wystarczające będzie ich ujawnienie na podstawie art. 442 § 2 k.p.k. – co zdaniem Sądu Apelacyjnego byłoby rozwiązaniem optymalnym we wszystkich tych przypadkach, w których upływ czasu nie daje realnych podstaw na uzyskanie od świadków jakichkolwiek nowych informacji poza tymi, które w swoich zeznaniach już podali.

W przypadku zarzutu gróźb kierowanych wobec J. J. na terenie Aresztu Śledczego w W. także nie sposób zaakceptować oceny dowodów zaprezentowanej przez Sąd Okręgowy. Jak trafnie podniesiono w apelacji, wyniki eksperymentu procesowego wcale nie podważyły wersji pokrzywdzonego, lecz dawały podstawy do uznania, że zdarzenie mogło się odbyć w okolicznościach przez niego podanych. Nie można pomijać wyników tego eksperymentu, skoro służył on obiektywnej weryfikacji twierdzeń świadka, nie mającego wszak możliwości wcześniejszego dopasowania treści zeznań do tego, co zostanie w toku eksperymentu ustalone. Z przebiegu eksperymentu wynika, że możliwe było zauważenie osoby wchodzącej na plac spacerowy. Świadek nie twierdził, że on sam widział P. S. a jedynie, że to P. S. musiał go zauważyć. Nie twierdził też, że P. S. miał go widzieć, gdy był już na placu spacerowym (co uniemożliwia matowa szyba z pleksiglasu), a jedynie, że musiał go w którymś momencie zauważyć (co jest możliwe w momencie wchodzenia na ten plac). Eksperyment wykazał też, że istniała możliwość kontaktowania się z osobą przebywającą na placu spacerowym z wnętrza celi bez potrzeby głośnego krzyczenia a co za tym idzie, bez zwracania uwagi strażników. Takie wyniki eksperymentu trzeba było mieć na uwadze także przy formułowaniu ocen co do faktu, iż funkcjonariusze Służby Więziennej nie zwrócili uwagi na tę rozmowę i nie podejmowali w związku z nią żadnych czynności. Pokrzywdzony nie twierdził wszak nigdy, by rozmowa odbyła się w taki sposób, który funkcjonariusze musieli usłyszeć. Nie można było także wywodzić zbyt daleko idących wniosków z samego tonu rozmowy. Groźby nie muszą wszak być wypowiadane podniesionym głosem, skoro wpływ na ich adresata mogą wywierać także z uwagi na treść, również wypowiedzianą bardzo spokojnie. Ocena tejże treści również musi być postrzegana w sposób do pewnego stopnia subiektywny, uwzględniający realia sprawy. J. J. deklarujący wiedzę o okolicznościach zabójstwa J. D. mógł inaczej oceniać wypowiedź, w której sugerowano, że może on podzielić los tej osoby, aniżeli osoba postronna (np. strażnik więzienny), dla którego ta rozmowa mogła brzmieć zupełnie neutralnie. Także zagadnienie prawidłowego wskazania przez świadka celi, w której miał w chwili czynu przebywać oskarżony, wymagało oceny rzetelnej, uwzględniającej wskazania doświadczenia życiowego. Podkreślić należy, że J. J. nigdy nie twierdził, że widział P. S. w oknie celi (co przecież w świetle wyników eksperymentu nie byłoby możliwe), lecz że usłyszał dobiegający z wnętrza jego głos. Niezbędne było zatem rozważenie, czy możliwość wskazania dokładnego miejsca, skąd dobiegał ten głos, była warunkowana wiedzą świadka o numerze celi, w której był osadzony P. S., czy też własnymi spostrzeżeniami w chwili zdarzenia. Sąd Okręgowy zwrócił też uwagę na niezgodność daty podawanej przez pokrzywdzonego z faktycznym czasem pobytu P. S. w jednostce penitencjarnej. Okoliczności tej nie można było jednak postrzegać w oderwaniu od treści innych dowodów. Mimo, że świadek w swoich zeznaniach wskazywał na wrzesień 2010 r. (co skądinąd później zmodyfikował tłumacząc tę zmianę), to bezpośrednio po zdarzeniu, już w dniu 10 sierpnia 2010 r. zawiadomił o tym Sąd Okręgowy w Katowicach, będący wówczas organem dysponującym w jego sprawie (k. 42, 504). Fakt skierowania tego pisma do organu dysponującego, a więc władnego zarządzić w razie potrzeby np. jego przeniesienie lub dodatkową izolację od innych osób, trzeba było brać pod uwagę przy formułowaniu ocen co do tego, czy zachowanie pokrzywdzonego było racjonalne. Podnosi Sąd Okręgowy (str. 45 uzasadnienia), że J. J. powinien liczyć się z tym, że jego zeznania będą weryfikowane i dlatego powinien „zabezpieczyć dowody w szczególny sposób”. Jako adekwatną reakcję w takiej sytuacji Sąd I instancji wskazuje niezwłoczne zawiadomienie wychowawcy, przedstawicieli administracji aresztu, czy też innych osób obecnych na placu spacerowym. Brak jednak w wywodzie Sądu Okręgowego analizy pod kątem tego, czy faktycznie takie zachowania byłyby w sytuacji pokrzywdzonego optymalne, zarówno w kontekście niezwłocznego zawiadomienia przesłanego do Sądu prowadzącego jego sprawę (k. 42, 504), jak i możliwych następstw kierowania tego typu skarg do Służby Więziennej, także w zestawieniu ze spodziewaną reakcją współosadzonych. Nie można było wreszcie pomijać charakteru zagrożenia, jakie miało wynikać ze słów przypisywanych P. S.. O ile zrozumiałym jest zwracanie się do Służby Więziennej, czy też innych osadzonych w przypadku zagrożenia bezpośredniego, istniejącego już i koniecznego do odparcia w danym momencie, to trzeba było się zastanowić, co zyskiwałby J. J. zachowując się w ten sposób w przypadku gróźb ukierunkowanych na przyszłość i niekoniecznie związanych z osobami mającymi wówczas do niego bezpośredni dostęp. Chybiony był wreszcie wywód Sądu Okręgowego co do niezgodności sygnatur spraw, jakich miały dotyczyć groźby i w jakich P. S. miałby interes procesowy w ich formułowaniu. Pokrzywdzony nigdy nie twierdził przecież, by w P. S. w zarzucanej mu wypowiedzi posługiwał się sygnaturami spraw (co samo w sobie byłoby dość dziwne). Wadliwy sposób sformułowania zarzutu przez prokuratora (a nie świadka) i wskazanie nieprawidłowej sygnatury sprawy, w której osobowym źródłem dowodowym jest adresat działań z art. 245 k.k., w żadnej mierze nie może być traktowany jako okoliczność mająca wpływ na ocenę wiarygodności świadka. Z powołanych wyżej względów rozstrzygnięcie Sądu Okręgowego co do zarzutu III należało uznać za oparte na ustaleniach faktycznych poczynionych z naruszeniem reguł swobodnej oceny dowodów. Dlatego zaskarżony wyrok w tej części nie mógł się ostać. W postępowaniu ponownym Sąd I instancji powinien ponownie przesłuchać J. J. co do okoliczności związanych z tym zarzutem, dążąc przy tym do wyjaśnienia okoliczności, o których była mowa wyżej, w szczególności związanych z motywacją świadka, skutkującą brakiem zawiadomienia służby więziennej. Zaprezentowane przez świadka informacje Sąd powinien poddać kompleksowej ocenie, uwzględniającej treść innych dowodów, w tym także pominiętego w wywodach Sądu Okręgowego pisma z k. 42. W świetle ustalonych już w dotychczasowym postępowaniu okoliczności świadczących o istnieniu przesłanek z art. 192 § 2 k.p.k., przesłuchanie winno odbyć się z udziałem biegłego psychologa, przy czym w pierwszej kolejności trzeba będzie rozważyć powołanie tej samej biegłej, która wydawała ostatnie opinie dotyczące świadka. Przy korzystaniu z opinii biegłej Sąd będzie miał na uwadze konieczność dążenia do pełnego wyjaśnienia okoliczności wymagających wiadomości specjalnych, czego jednak w żadnej mierze nie można utożsamiać z obowiązkiem „ujednolicenia” stanowisk biegłych. Była już o tym mowa wyżej przy omawianiu podniesionego w apelacji zarzutu obrazy art. 201 k.p.k., zdaniem Sądu Apelacyjnego zarzutu chybionego. W pozostałym zakresie, zwłaszcza w odniesieniu do zeznań świadka R. T. oraz eksperymentu procesowego Sąd I instancji będzie uprawniony do ujawnienia tych dowodów na podstawie art. 442 § 2 k.p.k.

Z powołanych wyżej względów Sąd Apelacyjny uchylił zaskarżony wyrok w części odnoszącej się do czynów z art. 245 k.k. (zarzuty II i III) i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Skoro przedmiotem postępowania są obecnie wyłącznie dwa występki podlegające właściwości rzeczowej sądu rejonowego a sprawa toczyła się wcześniej przed sądem okręgowym wyłącznie z uwagi na łączność podmiotową (co ustało w związku z prawomocnym uniewinnieniem P. S. od zarzutów zbrodni), jako sąd właściwy do ponownego rozpoznania sprawy wskazano Sąd Rejonowy Katowice-Zachód w Katowicach, na obszarze właściwości którego miało dojść do popełnienia czynu zarzuconego w pkt II. W pozostałym zakresie, tj. w części uniewinniającej od zarzutów I i IV zaskarżony wyrok należało utrzymać w mocy, czego konsekwencją jest obciążenie Skarbu Państwa wydatkami postępowania w tej części. Nie orzekano o wynagrodzeniu należnym obrońcy z urzędu, bowiem jej wyznaczenie do udziału w sprawie pozostaje aktualne w postępowaniu ponownym. W tymże postępowaniu konieczne będzie rozliczenie należnych obrońcy kosztów obrony z urzędu, które winno uwzględniać także obronę w niniejszym postępowaniu odwoławczym.

SSO del. Arkadiusz Cichocki SSA Beata Basiura SSA Grażyna Wilk