Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II K 67/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 7 lutego 2014 r.

Sąd Okręgowy w Słupsku w II Wydziale Karnym w składzie :

Przewodniczący SSO Robert Rzeczkowski

Sędzia SO Jacek Żółć

Ławnicy: Beata Fabich, Ryszard Nowak, Gabriela Gaweł

Protokolant sekretarz sądowy Marta Karasińska

Prokurator Prokuratury Rejonowej Magdalena Lewandowska

po rozpoznaniu w dniach 17 i 19 września 2013r., 18 października 2013r., 21 listopada 2013r., 10 stycznia 2014r. i 7 lutego 2014r. sprawy

L. K. (1) syna H. i M. zd. O., urodzonego (...) w O.,

oskarżonego o to, że:

w dniu 04 stycznia 2013r. w mieszkaniu w miejscowości (...) działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia T. K. poprzez wielokrotne zadawanie z dużą i bardzo dużą siłą uderzeń w głowę, twarz i klatkę piersiową przy użyciu narzędzia twardego, tępego lub tępokrawędzistego spowodował obrażenia ciała w postaci trzech głębokich ran tłuczonych głowy, rozległego wylewu krwawego powłoki prawej bocznej okolicy głowy w tym twarzy, obustronnych krwiaków okularowych, stłuczenia ust, w postaci, w postaci niewielkich wylewów krwawych w błonie śluzowej wargi górnej, obrzęku mózgu, złamania rogu górnego chrząstki tarczowatej krtani oraz złamania kości gnykowej po stronie lewej, rozległych wylewów krwawych w powłokach oraz w mięśniach i w przestrzeniach międzymięśniowych górnej części pleców po stronie prawej, masywnego wylewu krwawego w powłokach w mięśniach i w przestrzeniach mięśniowych w dolnej części pleców po stronie lewej z wieloodłamowym złamaniem dwóch dolnych żeber oraz złamaniem dwóch żeber w ich odcinkach przednich, odmę prawej jamy opłucnej, głębokiego pęknięcia nerki lewej, rozległego wylewu w powłokach, mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych w okolicy stawu ramiennego prawego, wielomiejscowych wylewów w tkance podskórnej, w mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych kończyny górnej lewej, z zamkniętym złamaniem kości łokciowej lewej, stłuczenia powłok grzbietowych powierzchni rąk w tym palców, czym spowodował śmierć T. K.,

tj. o czyn z art. 148 § 1 k.k.;

1.  uznaje oskarżonego L. K. (1) za winnego tego, że dnia 4 stycznia 2013r. w miejscowości O., będąc uprzednio skazanym wyrokami Sądu Rejonowego w Miastku z dnia 17 grudnia 2004r. w sprawie V K 328/04 za występek z art. 207 § 1 k.k. z zastosowaniem przemocy na karę 2 (dwóch) lat pozbawienia wolności, której wykonanie zarządzono postanowieniem z dnia 31 sierpnia 2005r. w sprawie o sygnaturze V Ko 341/05, a którą odbył w okresach od 14 października 2005r. do 4 lipca 2007r. i od 1 sierpnia 2008r. do 11 listopada 2008r., a nadto z dnia 30 stycznia 2006r. sygnatura akt II K 10/06 między innymi za przestępstwo z zastosowaniem przemocy z art. 224 § 1 k.k. w zw. z art. 226 § 1 k.k. przy zast. art.11 § 2 k.k. na karę roku pozbawienia wolności, której wykonanie zarządzono postanowieniem z dnia 30 stycznia 2009r. w sprawie o sygnaturze akt II Ko 307/08, a którą odbył w okresach od 22 czerwca 2009r. do 8 marca 2010r. i od 23 grudnia 2011r. do 8 kwietnia 2012r., działając z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia T. K. zadawał mu ciosy pięścią i nieustalonym narzędziem twardym, tępym lub tępokrawędzistym w głowę, kopał po tułowiu i rękach, a nadto dusił uciskając krtań oraz kość gnykową, czym spowodował u pokrzywdzonego obrażenia ciała w postaci:

trzech ran tłuczonych głowy, w tym dwóch zlokalizowanych na czole, a trzeciej w obrębie skóry owłosionej głowy, rany małżowiny usznej prawej z jej stłuczeniem, stłuczenia powłok prawej bocznej okolicy głowy, w tym twarzy, obustronnych krwiaków okularowych, stłuczenia ust w postaci niewielkiego wylewu krwawego w błonie śluzowej wargi górnej oraz niewielkiego wylewu w mięśniach języka, którym to obrażeniom głowy nie towarzyszyły zmiany wewnątrzczaszkowe jak i w kościach twarzoczaszki oraz mózgoczaszki poza wylewami podokostnowymi w piramidzie kości skroniowej prawej, a nadto obrzękiem mózgu z zaznaczonymi cechami obustronnego wklinowania podnamiotowego,

uszkodzeń w obrębie szyi, to jest złamania rogu górnego chrząstki tarczowatej krtani oraz złamania kości gnykowej po stronie lewej z bardzo skąpym podbiegnięciem krwawym w otaczających tkankach miękkich, czemu nie towarzyszyły wylewy krwawe w tkance podskórnej, mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych szyi,

uszkodzeń klatki piersiowej i jamy brzusznej, to jest rozległego wylewu krwawego w powłokach oraz mięśniach i w przestrzeniach międzymięśniowych górnej części pleców po stronie prawej z obecnością galaretowatych skrzepów krwi w przestrzeniach międzymięśniowych, masywnego wylewu krwawego w powłokach, mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych w dolnej części pleców po stronie lewej ze złamaniem dolnych żeber X i XI w pobliżu linii łopatkowej, w tym wieloodłamowym złamaniem jednego z nich z wylewami w otaczających tkankach miękkich oraz złamaniem żeber VII i VIII w ich odcinkach przednich w okolicy pachwowej przedniej z wylewami krwawymi w otaczających tkankach miękkich, odmy prawej jamy opłucnej i głębokiego pęknięcia nerki lewej na jej tylnej powierzchni z niewielkim wylewem krwawym pod torebkę włóknistą oraz w torebce tłuszczowej,

uszkodzeń kończyn górnych, to jest rozległych wylewów w powłokach, mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych w okolicy stawu ramiennego prawego i przylegającej górnej części ramienia, wielomiejscowych wylewów w tkance podskórnej, w mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych kończyny górnej lewej, z zamkniętym złamaniem kości łokciowej lewej w obrębie jej przysady dalszej z wylewami w otaczających tkankach miękkich, a nadto stłuczenia powłok grzbietowej powierzchni rąk, w tym palców,

a w wyniku utraty krwi z łożyska naczyniowego w związku z rozległymi wylewami do tkanek miękkich powłok ciała oraz ranami tłuczonymi głowy, a nadto rozległego stłuczenia klatki piersiowej ze złamaniem czterech żeber oraz odmy opłucnej współistniejącej z bardzo licznymi zatorami tłuszczowym i w mikrokrążeniu płuc skutkującymi narastającą niewydolnością oddechową i krążenia doszło do zgonu, to jest popełnienia przestępstwa z art. 148 § 1 k.k. w z art. 64 § 1 k.k. i za to, na podstawie art. 148 § 1 k.k. skazuje go na karę 15 (piętnastu) lat pozbawienia wolności,

2.  na mocy art. 63 § 1 k.k. zalicza na poczet orzeczonej wobec oskarżonego L. K. (1) kary pozbawienia wolności okres rzeczywistego pozbawienia wolności w sprawie od 4 stycznia 2013r. do 7 lutego 2014r.,

3.  na podstawie art.230 § 2 k.p.k. zwraca:

L. K. (1) dowody rzeczowe wymienione w aktach sprawy na karcie 1079-1081 pod pozycjami od 1 do 23,

A. G. dowody rzeczowe wymienione w aktach sprawy na karcie 1079-1081 pod pozycjami od 24 do 31,

4.  zasądza od Skarbu Państwa na rzecz adwokata K. L. – Kancelaria Adwokacka w S. (...) (tysiąc osiemset czterdzieści pięć złotych – należność z podatkiem VAT) złotych tytułem obrony oskarżonego z urzędu w postępowaniu przygotowawczym i przed Sądem I instancji,

5.  zwalnia oskarżonego od obowiązku uiszczenia na rzecz Skarbu Państwa kosztów sądowych.

II K 67/13

UZASADNIENIE

L. K. (1) jest właścicielem domu zbudowanego na nieruchomości usytuowanej w O. i oznaczonego numerem 31, w którym do 4 stycznia 2012r. mieszkał z nim również jego brat T. K.. Pierwszy z nich był trzykrotnie karany:

wyrokiem Sądu Rejonowego w Miastku z dnia 17 grudnia 2004r. w sprawie V K 328/04 za występek z art.207 § 1 k.k. z zastosowaniem przemocy na karę 2 lat pozbawienia wolności, której wykonanie zarządzono postanowieniem z dnia 31 sierpnia 2005r. o sygnaturze V Ko 341/05, a którą odbył od 14 października 2005r. do 4 lipca 2007r. i od 1 sierpnia 2008r. do 11 listopada 2008r.,

wyrokiem Sądu Rejonowego w Miastku z dnia 30 stycznia 2006r. sygnatura akt II K 10/06 między innymi za przestępstwo z zastosowaniem przemocy z art.224 § 1 k.k. w zw. z art.226 § 1 k.k. przy zast. art.11 § 2 k.k. na karę roku pozbawienia wolności, której wykonanie zarządzono postanowieniem z dnia 30 stycznia 2009r. o sygnaturze akt II Ko 307/08, a którą odbył od 22 czerwca 2009r. do 8 marca 2010r. i od 23 grudnia 2011r. do 8 kwietnia 2012r.,

wyrokiem Sądu Rejonowego w Miastku z dnia 2 grudnia 2008r. w sprawie II K 117/08 za występek z art.278 § 1 i 5 k.k. na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności, której wykonanie warunkowo zawieszono, a postanowieniem z dnia 28 października 2011r. zarządzono jej wykonanie, zaś L. K. (1) odbył ją w okresie od 8 kwietnia 2012r. do 8 października 2012r..

Po odbyciu ostatniej kary L. K. (1) wrócił do wspomnianego miejsca zamieszkania, gdzie przez cały czas jego pobytu w Zakładzie Karnym przebywał cieszący się dobrą opinią i sympatią mieszkańców O. T. K. ( dowód: wyjaśnienia oskarżonego L. K. (1) k.161-163,164-167,752-754,752,1184-1185, zeznania świadków: częściowo A. G. k.6-7,107-108, 1186-1187, E. W. k.111, 288-289, 1187-1188, A. L. (1) k.112-113,878-880,1187-1188, M. P. k.114-115,1189, M. Z. (1) k.118-119, 1190, J. B. k.236-237,1190, E. R. k.885-886,1191, S. Ś. k.981-982,1208, S. C. k.881-882,1209, M. N. k.286-287,1211, Z. Z. k.934-935,1211, M. D. k.238-239,1211-1212, P. K. k.943-944,1278-1279, J. K. (1) k.983-984,1279, B. D. k.993-995, 1279-1280, E. T. (1) k.985-986,1324, Z. S. k.931-932,1325, W. T. k.1417, K. W. k.116-117, A. L. (2) k.290-291, K. S. k.292-293, M. Ł. k. 876-877, K. R. k.935-936, J. J. k.883-884, S. K. k. 937-938, T. L. k.939-940, M. B. k.977-978, A. M. k.979-980, T. M. k.991-992, J. B. k.236-237,1190, kart karna k.624-626, odpisy wyroków k.629-632, opinia z Aresztu Śledczego w S. k.1119-1123).

Od powrotu L. K. (1) zarówno on jak i T. K. nadużywali alkoholu. Gotowaniem, robieniem zakupów i paleniem w piecu, poza nielicznymi wyjątkami, zajmował się wyłączne drugi z nich. L. K. (1) rzadko opuszczał dom, a ponadto wielokrotnie dochodziło między braćmi do awantur, podczas których wypowiadali wobec siebie słowa wulgarne. L. K. (1) użył ponadto kilkakrotnie w stosunku do brata przemocy powodując u niego obrażenia ciała w postaci zasinień, głównie na twarzy, a nadto groził mu zabójstwem ( dowód: częściowo wyjaśnienia oskarżonego L. K. (1) , k.161-163,164-167,752-754,752,1184-1185, zeznania świadków: częściowo A. G. k.6-7,107-108,1186-1187, E. W. k.111,288-289,1187-1188, A. L. (1) k.112-113,878-880,1187-1188, M. P. k.114-115,1189, M. Z. (1) k.118-119,1190, S. C. k.881-882,1209, Z. Z. k.934-935,1211, P. K. k.943-944,1278-1279, J. K. (1) k.983-984,1279, B. D. k.993-995,1279-1280, E. T. (1) k.985-986,1324, Z. S. k.931-932,1325, W. T. k.1417, K. W. k. 116-117, A. L. (2) k. 290-291, K. S. k. 292-293, M. Ł. k. 876-877 i K. R. k. 935-936).

Dnia 4 stycznia 2012r., około godziny 14.00., T. K. przyszedł do znajdującego się w O. sklepu, w którym pracowała M. P.. Kupił butelkę wina, po czym wraz z J. K. (1) i Z. S. udał się do domu tego ostatniego, gdzie przebywała jeszcze E. T. (2). T. K. w tym czasie nie krwawił i nie miał żadnych widocznych obrażeń ciała ani na takie się nie skarżył. Trójka mężczyzn spożywała alkohol. Pomiędzy godzinami 18.00. a 19.00. T. K. wyszedł razem ze Z. S. na zewnątrz, po czym samotnie udał się w kierunku miejsca swojego zamieszkania ( dowód: zeznania świadka M. P. k.114-115, 1189, a nadto częściowo świadków: A. G. k.6-7,107-108,1186-1187, J. K. (1) k.983-984,1279, E. T. (1) k.985-986, 1324 i Z. S. k.931-932, 1325).

Po powrocie do domu usytuowanego w (...), o nieustalonej szczegółowo godzinie T. K. spotkał się z obecnym tam od rana i znajdującym się pod wpływem alkoholu bratem. W momencie, w którym obaj przebywali w kuchni L. K. (1) zadał T. K. ciosy pięścią i narzędziem twardym, tępym lub tępokrawędzistym w głowę powodując jego upadek. Następnie kopał próbującego osłaniać się rękami leżącego na podłodze brata po tułowiu i kończynach górnych, a następnie dusił uciskając ręką krtań oraz kość gnykową, czym spowodował u niego obrażenia ciała w postaci:

trzech ran tłuczonych głowy, w tym dwóch zlokalizowanych na czole, a trzeciej w obrębie skóry owłosionej głowy, rany małżowiny usznej prawej z jej stłuczeniem, stłuczenia powłok prawej bocznej okolicy głowy, w tym twarzy, obustronnych krwiaków okularowych, stłuczenia ust w postaci niewielkiego wylewu krwawego w błonie śluzowej wargi górnej oraz niewielkiego wylewu w mięśniach języka, którym to obrażeniom głowy nie towarzyszyły zmiany wewnątrzczaszkowe jak i w kościach twarzoczaszki oraz mózgoczaszki poza wylewami podokostnowymi w piramidzie kości skroniowej prawej, a nadto obrzękiem mózgu z zaznaczonymi cechami obustronnego wklinowania podnamiotowego,

uszkodzeń w obrębie szyi, to jest złamania rogu górnego chrząstki tarczowatej krtani oraz złamania kości gnykowej po stronie lewej z bardzo skąpym podbiegnięciem krwawym w otaczających tkankach miękkich, czemu nie towarzyszyły wylewy krwawe w tkance podskórnej, mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych szyi,

uszkodzeń klatki piersiowej i jamy brzusznej, to jest rozległego wylewu krwawego w powłokach oraz mięśniach i w przestrzeniach międzymięśniowych górnej części pleców po stronie prawej z obecnością galaretowatych skrzepów krwi w przestrzeniach międzymięśniowych, masywnego wylewu krwawego w powłokach, mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych w dolnej części pleców po stronie lewej ze złamaniem dolnych żeber X i XI w pobliżu linii łopatkowej, w tym wieloodłamowym złamaniem jednego z nich z wylewami w otaczających tkankach miękkich oraz złamaniem żeber VII i VIII w ich odcinkach przednich w okolicy pachwowej przedniej z wylewami krwawymi w otaczających tkankach miękkich, odmy prawej jamy opłucnej i głębokiego pęknięcia nerki lewej na jej tylnej powierzchni z niewielkim wylewem krwawym pod torebkę włóknistą oraz w torebce tłuszczowej,

uszkodzeń kończyn górnych, to jest rozległych wylewów w powłokach, mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych w okolicy stawu ramiennego prawego i przylegającej górnej części ramienia, wielomiejscowych wylewów w tkance podskórnej, w mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych kończyny górnej lewej, z zamkniętym złamaniem kości łokciowej lewej w obrębie jej przysady dalszej z wylewami w otaczających tkankach miękkich, a nadto stłuczenia powłok grzbietowej powierzchni rąk, w tym palców.

Kiedy L. K. (1) skończył bić T. K., wówczas przeszedł do pokoju znajdującego się po lewej stronie kuchni patrząc od wejścia do domu. Po zdjęciu butów położył się do łóżka i zasnął.

W tym czasie T. K. udało przemieścić się do tego samego pomieszczenia, ale w wyniku utraty krwi z łożyska naczyniowego w związku z rozległymi wylewami do tkanek miękkich powłok ciała oraz ranami tłuczonymi głowy, a nadto rozległego stłuczenia klatki piersiowej ze złamaniem czterech żeber oraz odmy opłucnej współistniejącej z bardzo licznymi zatorami tłuszczowym i w mikrokrążeniu płuc skutkującymi narastającą niewydolnością oddechową i krążenia, zmarł.

Około godziny 21.00. L. K. (1) obudził się i podszedł do leżącego w pokoju brata. Wyjął spod jego głowy zakrwawioną gazetę, którą wrzucił do pieca. Następnie dotknął pleców T. K. i uznając, że nie żyje ubrał buty, po czym poszedł powiadomić o zaistniałej sytuacji siostrę A. G.. Ta ostatnia przyszła z L. K. (1) do jego domu, gdzie zobaczyła leżącego T. K.. O godzinie 21.16. przekazała Policji telefonicznie informację dotyczącą śmierci brata.

O godzinie 21.29. w (...) zjawiła się pierwsza karetka Pogotowia, której załoga stwierdziła zgon T. K.. O godzinie 21.39. przyjechała następna karetka wraz z lekarzem Ł. G., który potwierdził ustanie czynności życiowych wyżej wymienionego ( dowód: wyjaśnienia oskarżonego L. K. (1) k.161-163,164-167,752-754,752,1184-1185, zeznania świadków: A. G. k.6-7,107-108, 1186-1187, Ł. G. k.247-248, 1189, B. K. k. 249, dokumenty w postaci: protokołu oględzin miejsca ujawnienia zwłok wraz z dokumentacją fotograficzną k.8-33a, protokołu oględzin miejsca zdarzenia k.35-93, protokołu oględzin mieszkania w (...) k.210-229, protokołu oględzin zwłok i opinii biegłego patomorfologa W. G. k.94-101,1359-1360,1363, protokołu użycia alkometru wobec L. K. (1) k.130, protokołu zatrzymania rzeczy od L. K. (1) k.131-134, protokołów pobrania materiału porównawczego k.135-136, protokołu oględzin odzieży L. K. (1) k.145-149, kart zlecenia wyjazdu zespołu ratownictwa medycznego k.209, 915, nagrania zgłoszenia zgonu przez A. G. k.251, protokołu oględzin i otwarcia zwłok k.708-712, 720, opinii G. (...) z zakresu medycyny sadowej k.713-716,1033-1036,1359-1363, wyników badania histopatologicznego k.717-718, protokołu oględzin rzeczy T. K. k.823-832, opinii G. (...) z zakresu Genetyki Sądowej k.945-960,1406-1416, opinii z zakresu analizy śladów krwawych k.1001-1032).

L. K. (1) był w toku postępowania badany przez dwóch biegłych lekarzy psychiatrów.

Biegli J. K. (2) oraz M. Z. (2) zaopiniowali, że nie cierpi on na chorobę psychiczną w sensie psychozy ani nie pozostaje upośledzony umysłowo. Rozpoznali natomiast organiczne zaburzenia osobowości, zespół zależności alkoholowej, padaczkę alkoholową oraz obniżone funkcje intelektualne. Uznali nadto, że myślenie przyczynowo – skutkowe pozostaje niezaburzone, a rozumienie norm prawnych i społecznych jest zachowane. Zdaniem opiniujących zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem były w chwili czynu w pełni zachowane, a L. K. (1) mógł przewidzieć skutki wpływu alkoholu na swój organizm ( dowód: opinii biegłych psychiatrów M. Z. (2) i J. K. (2) k.727-730,1185-1186, 1282-1284).

*

Oskarżony L. K. (1) nie przyznał się do winy.

Słuchany po raz pierwszy wyjaśnił, że nie uderzył brata. Dnia 4 stycznia 2013r. pokrzywdzony, który mieszkał razem z nim w O., musiał sam się uderzyć o leżący obok pieca kuchennego kamień. Brat tam leżał, a wyjaśniający go znalazł. Mógł się również uderzyć gdzieś na podwórku. Kiedy przyjechało Pogotowie, to przy wspomnianym kamieniu było dużo krwi. Zdaniem oskarżonego brat sam się uderzył, ponieważ wyjaśniający w piątkowe przedpołudnie wypił samotnie dwie lampki wina, po czym położył się spać, zaś po przebudzeniu zobaczył T. K. obok pieca w pokoju. On był zimny. Nie wie, która była wówczas godzina, ale panowała szarówka i zaczęło się ściemniać.

L. K. (1) dodał, że alkohol pił sam. Pożyczył bratu dwie dychy, a tamten kupił sobie trzy flachy i poszedł pić pod dąb na zelickiej drodze, ale nie wie z kim. Uważa, że T. K. kupił trzy flachy, bo za dwie dychy tyle można kupić. Wyjaśniający nie pił z nim, ponieważ nie lubi robić tego w ten sposób. Pokrzywdzony nie wrócił z tym winem, więc przesłuchiwany spożywał swoje. Siostra A. powiedziała mu, że kiedy koło południa szła z zakupami, to T. K. również szedł zelicką drogą. Pieniądze przekazał bratu około godziny 10.00., a obok pieca widział go popołudniu. Następnie poszedł do siostry A. żeby wezwała Pogotowie, po czym wrócił czekając na przyjazd Pogotowia oraz Policji. Nie wie w jaki sposób brat znalazł się w pokoju, musiał się tam przyczołgać z kuchni. On sam spał w tym samym pokoju, w którym znalazł nieżywego brata. W piątek wypił około półtora litra wina. Popijał leżąc i nie był tak bardzo pijany. Nie słyszał, by bratu coś się stało i usnął. W pokoju była krew, ponieważ kiedy pokrzywdzony się tam przyczołgał, to mu leciała. Ciekawe czy on się uderzył w węglarkę kiedy upadł. Uważa, iż tak było, ponieważ widział krew. Około trzech miesięcy wcześniej brat ukradł wyjaśniającemu 100 zł., a wtedy dał mu dwa razy w plecy. T. K. miał wówczas siniaka. Innych konfliktów nie mieli, a tylko czasami oskarżony wydzierał się na brata, ale go nie bił. Razem gotowali obiad na święta. On sam nie spał z siekierą tylko z winami. Nie wie dlaczego pokrzywdzony się żalił. Miał obrażenia ciała. Może dostał po plechach w S. kiedy zabrał wyjaśniającemu wódkę (...). P. G. raz podbił T. K. oko.

Oskarżony stwierdził również, że nie wie, skąd na jego ubraniach wzięły się brunatne plamy mogące być krwią, może znalazły się tam kiedy pochylał się nad pokrzywdzonym. Nie jest aż taki agresywny pod wpływem alkoholu, a kiedy się napije to idzie spać. Nie wie skąd brat miał takie obrażenia ciała, może z raz go zdzielił, może się tych tabletek napił i popił winem. Nie pamięta tego (k.161-163).

Wyjaśniając przed Sądem Rejonowym L. K. (1) stwierdził, że 4 stycznia 2013r. uderzył brata dwa razy. Miało to miejsce rano. Mogło do tego dojść o godzinie 10.30.. Pokrzywdzony szedł wówczas do niego w pokoju z kołkiem i był bardzo pijany. Wcześniej, przed godziną 10.00., dał bratu 20 zł. na wina. T. K. poszedł do sklepu i wrócił przed godziną 11.00.. P. na zelickiej drodze koło dębu. Widziała go tam ich siostra A.. Powiedziała o tym oskarżonemu zanim brat wrócił do domu. Przed powrotem pokrzywdzonego wyjaśniający położył się do łóżka i usnął. Obudził go huk, kiedy T. K. walnął głową o polny kamień znajdujący się w kuchni. Około trzech miesięcy wcześniej brat go tam przyniósł i położył. Przy tym kamieniu była również metalowa miska dla kota. Najpierw usłyszał dźwięk tej miski. Nie wychodził do kuchni żeby zobaczyć co się dzieje. Spał w pokoju na tapczanie ustawionym obok pieca. Drzwi dzielące ten pokój i kuchnię nie były domknięte. Widział tylko nogi brata leżące obok zlewu, kamienia i miski. Leżąc na łóżku spostrzegł przez szparę w drzwiach tylko jego buty. P. wino z butelki i spożył w ten sposób około dwóch lampek tego napoju. Nie wstawał żeby pić wino, a ono leżało obok na tapczanie. Od razu wypił wspomnianą ilość wina i zasnął. Brat wcześniej kupił mu dwa wina, a on dał mu 20 zł. żeby kupił trzy dla siebie. P. butelkę kiedy brat leżał w kuchni. Pierwszą spożył sam. Nie odzywał się do pokrzywdzonego kiedy widział jego buty.

Odpowiadając na pytania oskarżony stwierdził, iż po upływie około 10 minut od wypicia wina zasnął. Nie wie, o której godzinie się obudził i widział brata leżącego przy piecu. Tam była węglarka, ale nie wie, czy pokrzywdzony w nią uderzył. Wstał, dotknął jego pleców i był już lodowaty. Może gdyby wcześniej się obudził, to wezwałby Pogotowie. Potem poszedł do siostry A. G. żeby to zrobiła. Przyjechało Pogotowie i (...). Nie pamięta czy siostra pytała go o to, co się stało. Nie wie również, czy mówił jej o swoich przypuszczeniach, to znaczy o tym, że brat miałby walnąć w kamień. Krew była również na węglarce. Brat miał na sobie sweter podciągnięty do góry na plecach. Nie podciągał mu go żeby dotknąć jego pleców. Kiedy dotknął pleców pokrzywdzonego to nie klękał, a tylko się pochylił. W inny sposób pokrzywdzonego nie dotykał. Nie przemieszczał również jego ciała zanim udał się do siostry. Przed dotknięciem pleców brata podniósł gazetę, na której było dużo krwi. Wyrzucił ją do pieca, w którym się paliło. Zrobił tak, bo nie mógł patrzeć na krew. Na pewno pokrzywdzony miał krew pod głową, ponieważ widział ją koło jego głowy. Gazeta leżał przy głowie T. K.. Nie wycierał plam krwi. Plama krwi obok głowy pokrzywdzonego została. Gdy przyjechała Policja wówczas oskarżony leżał w łóżku pod kołdrą. Czekał u góry na Policję i Pogotowie.

Jeżeli chodzi o relacje z bratem, to nie były one złe. Czasami na siebie krzyczeli. Około trzy miesiące wcześniej uderzył pokrzywdzonego w plecy, ponieważ tamten ukradł mu stówę.

W dniu 4 stycznia 2013r. uderzył brata dwukrotnie pięścią w czubek głowy, w związku z czym leciała mu krew. To było wtedy kiedy pokrzywdzony wypił te wina. Brat miał mu pomóc ugotować obiad, a uderzył go za to, że w tym nie pomógł. T. K. często przewracał się na podwórku na kamienie i poobijał sobie boki.

Po odczytaniu wcześniej złożonych wyjaśnień oskarżony stwierdził, iż takie składał.

Odpowiadając na pytania oświadczył, że nie powiedział Prokuratorowi, iż dnia 4 stycznia 2013r. dwukrotnie uderzył brata. Może zapomniał. Bierze tabletki psychotropowe. Zanim się położył to dwukrotnie uderzył pokrzywdzonego pięścią w kuchni. Miało to miejsce po tym jak T. K. wrócił spod dębu przy zelickiej drodze. Wszystko mu się myli. Kiedy brat przyszedł do domu wówczas uderzył go dwukrotnie pięścią w głowę. Byli wtedy w kuchni. Przed uderzeniem złapał go za barki i posadził na podłodze. Pokrzywdzony siedział w tym czasie na podłodze. Był tak pijany, że sam na niej usiadł, on go tylko lekko pociągnął w dół. Kiedy uderzył pokrzywdzonego to powiedział mu, że napił się jak świnia. T. K. nie odpowiedział. Oskarżony udał się do pokoju, zaś brat pozostał w kuchni.

Zdaniem L. K. (1) przebywali razem w kuchni przez około pięć minut. Zadawał pokrzywdzonemu ciosy raz za razem. T. K. nie przewrócił się po tych uderzeniach. Później przez jakiś czas wyjaśniający stał obok brata w kuchni, a po wejściu do pokoju położył się do łóżka. Wypił wino i przysnął. Po usłyszeniu hałasu, który go obudził, jak wcześniej wyjaśnił, widział buty brata. Znów przysnął, a kiedy się ocknął to zobaczył T. K. leżącego przy piecu. Wtedy wyrzucił gazetę z krwią do pieca i dotknął brata. Wcześniej zapomniał powiedzieć o pretensjach, które miał do pokrzywdzonego o to, że nie uczestniczył w przygotowaniu obiadu (k.165-167).

W toku kolejnego przesłuchania, w dalszym ciągu nie przyznając się do popełnienia zarzucanego mu czynu L. K. (1) oświadczył, że podtrzymuje wyjaśnienia złożone w Sądzie. Dodał, iż brat chciał się z nim kochać. Pieniądze przywiózł przesłuchiwanemu S. Ś. mieszkający w B., któremu wynajmuje pole. Dnia 31 grudnia 2012r. wyżej wymieniony przywiózł zaległą należność w kwocie 150 zł. za dzierżawę pola. Były to 2 banknoty: stuzłotowy i pięćdziesięciozłotowy. Z tych pieniędzy dał bratu 20 zł.. Było to około godziny 10.30.. On sam nie był wówczas pod wpływem alkoholu, a wypił może szklankę wina kupioną za pieniądze S. Ś.. Kiedy siedział obok pieca, po lewej stronie pokoju znajdującego się za kuchnią i palił papierosa, wówczas z zewnątrz przyszedł pokrzywdzony. Nie wie gdzie wcześniej był. Brat chciał się z nim kochać, a lubił mężczyzn. Stojąc w kuchni powiedział „L., chcę się z tobą miłować”. Drzwi między pokojem a kuchnią były uchylone na około 20 cm. Nie widział brata kiedy tamten wypowiadał powyższe słowa. Nie lubił jak on do niego tak mówił, ale nie zdenerwowało go to. Wstał z łóżka i poszedł do kuchni. Miał na sobie rzeczy, które zabrała mu Policja. Był bez butów, a na stopach miał wełniane skarpetki. Kiedy wszedł do kuchni wówczas T. K. stał przy kuchennym stole. Powiedział pokrzywdzonemu spokojnie, że nie będzie się z żadnymi pedałami kochał. Złapał go dwiema rękami za przednią część swetra na wysokości klatki piersiowej i parę razy poszarpał, po czym posadził obok stołu. Ściągnął go w dół i uderzył dwukrotnie pięścią z góry w głowę. Postał chwilę obok brata, który w dalszym ciągu mówił, że chce się z nim miłować, po czym poszedł do pokoju i usiadł na tapczanie znajdującym się po lewej stronie. Pokrzywdzony miał swoją wersalkę po prawej stronie pod oknem. Oskarżony nic wówczas nie pił, a po chwili położył się i zasnął. Nie wie jak długo spał. Obudził się, ponieważ usłyszał dźwięk jakby metalowej miski, taki huk, dźwięk metalu. Nie wie czy było wtedy ciemno, czy jasno. Przez szparę w drzwiach zauważył w kuchni buty brata. Obserwował tylko podeszwy, a nie widział nóg. Czubki butów skierowane były w stronę drugiego pokoju, do którego wchodzi się z kuchni. Oskarżony tylko podniósł się z łóżka i wypił dwa duże łyki z litrowej butelki wina, którą miał przy łóżku. Tego dnia już nic więcej nie pił. Trzeciego wypił jedno wino litrowe. Kiedy następnego dnia wstał to nie miał kaca i nie znajdował się w ciągu alkoholowym. To wino brat dostał od sąsiada, wujka S. za to, że woził drzewo. Źle się po tym winie czuli, a u oskarżonego trwało to do 26 grudnia 2012r.. Trzydziestego pierwszego dnia tego miesiąca dał bratu sześć złotych. On poszedł do sklepu i przyprowadził E. W. z winem. Oskarżony wypił z nimi około sześćdziesięciu gramów wspomnianego alkoholu i poszedł do A. G.. Tego dnia nie bił brata. Dostał od siostry kapuśniak w słoiku, który zjadł po powrocie do domu. Zapłacił za ten kapuśniak dwa złote i trzy złote za nabicie zapalniczek. Wcześniej nie dostawał od A. G. zup i za nie nie płacił. Nie podzielił się z pokrzywdzonym. Był na niego zły, że nic nie gotuje. Kiedy dał T. K. wspomniane 20 zł. i brat wyszedł, to on sam siedział w pokoju, w którym podobnie jak w kuchni oraz drugim znajdującym się przy końcu schodów pokoju było światło. Brat miał swoją kuchnię umiejscowioną przy końcu schodów po lewej stronie. On chyba ją rozebrał kiedy wyjaśniający przebywał w więzieniu. T. K. wrócił do domu sam, a oskarżony usłyszał go dopiero wtedy, kiedy był w kuchni. Nie słyszał brata idącego po schodach. Nie było między nimi żadnych kontaktów seksualnych, czy innych czynności seksualnych, a pokrzywdzony jedynie będąc pod wpływem alkoholu czasami głaskał go po ręku. Nigdy nie widział, by brat uprawiał seks z innym mężczyzną, a to, że jest pedałem to jego domysły. Nikt mu nie powiedział żeby współżył z innym mężczyzną.

Wyjaśniający stwierdził następnie, że po wypiciu wina poszedł spać. Kiedy się obudził, wówczas brat leżał w pokoju obok pieca. Nie pamięta czy na dworze było wtedy jasno, czy ciemno i czy w tym pokoju oraz kuchni paliło się światło. Wstał i wyciągnął nogi siedząc na tapczanie przy ławie. Zobaczył całego brata leżącego na brzuchu przy piecu, z prostymi nogami ułożonymi w stronę okna. Z tyłu na plecach miał podciągnięty sweter, tak trochę do góry. Dotknął pokrzywdzonego grzbietem dłoni i poczuł, że jest zimny. Ubrał buty i poszedł po siostrę. Kiedy poczuł, iż pokrzywdzony jest zimny to nie chciał go ruszać, by nie zacierać śladów. Stwierdził, że on na pewno nie żyje. Siostra wezwała Pogotowie. Nie zmieniał położenia brata, a kiedy przyjechali lekarze wówczas widział krew znajdującą się przy jego głowie oraz w kuchni na kamieniu. Nie wie dlaczego na tym kamieniu było tyle krwi i do czego on pokrzywdzonemu służył, pewnie do dekoracji. Trzeciego dnia w pokoju palono dębem z sadu i tam był żar. Włożył do pieca gazetę, na której był plama krwi o średnicy około 30 cm. Gazeta była zabarwiona krwią, a on nie lubi krwi dlatego wrzucił ją do pieca. Żadnej innej krwi nie próbował sprzątać. Gazeta leżała przy głowie brata. Nie wie dlaczego on miał rozwalone ucho, może ugryzł go szczur. Ostatni raz widział takie zwierzę w mieszkaniu trzydziestego, kiedy próbowało zabrać chleb. Zauważył tylko to rozwalone ucho brata, a innych obrażeń nie widział. Pozostawali w dobrych stosunkach. Chodzili do B. po złom. Czasami się kłócili. Pokrzywdzony był bardziej agresywny. On sam nie przejawia agresji pod wpływem alkoholu, bo wtedy chce się mu spać. Nie wie co o nim mówiono na wsi. Nie widział w kuchni połamanych wiaderek. Brat płukał w nich ziemniaki, a kiedy przyszedł to jedno było nadpęknięte. Nie wie czy one były całe i czy coś się w nich znajdowało. Myśli, że kiedy dwukrotnie uderzył brata, wypił dwie lampki wina i poszedł spać, to pokrzywdzony chyba musiał wyjść na dwór.

Oskarżony stwierdził nadto, iż czasami ma mocny sen, ponieważ bierze leki nasenne – pernazynę. Pani psychiatra pracująca w Zakładzie Karnym w C. przypisała mu je w dawce dwieście dwadzieścia pięć. Nie brał regularnie tych leków. Lekarz rodzinny przypisał mu jeszcze inny lek na sen. Trzeciego wieczorem zażył dwieście dwadzieścia pięć pernazyny w trzech tabletkach żeby dobrze spać. Pierwszego i czwartego nie brał żadnych leków. Nie pamięta, o której godzinie wstał czwartego. Nic nie jadł, a wypił trochę wina. Kiedy się obudził to brata nie było w domu. Nie wie, gdzie wówczas przebywał, może na dworze. T. K. opiekował się kurami, kotem i psem. Czasami dawał kotu mleko. Nie wie, o której pokrzywdzony wrócił do domu. Kiedy pożyczał mu dwadzieścia złotych, to T. K. nie miał żadnych obrażeń. Poprosił o pożyczenie tych pieniędzy, a gdy je dostał to sobie poszedł. W kuchni nie było wtedy żadnej krwi. Nie wie czy pokrzywdzony był wówczas ubrany tak samo jak w momencie, w którym znalazł go nieżywego. Brat dostał od niego raz w dniu 8 października 2012r., kiedy wziął jego sto złotych. Uderzył go wtedy z liścia w twarz. Potem pokrzywdzony miał jeszcze rozwaloną głowę. Gdzieś się wywalił, a potem siostra A. wezwała Pogotowie, ponieważ oskarżony do niej poszedł. Nie wie co było z tą miską kiedy usłyszał huk. Oprócz tej miski nie było żadnych krzyków ani głosów. Ta miska stała na podłodze. Nie widział, ale przypuszcza, że była metalowa. W Sądzie nie wspomniał o tym, że brat chciał się z nim kochać, bo się wstydził. Mieli razem gotować obiad. Nigdy nie przynosił ziemniaków z piwnicy, a robił to pokrzywdzony. Wcześniej nie powiedział bratu, że chce ugotować grzybową. Chciał ją ugotować, ale mu o tym nie powiedział. Tego dnia nie rozpalano w kuchni. Kiedy T. K. nie było w domu to on sam nie zrobił nic, by ugotować zupę. Chciał żeby T. to zrobił, ale mu o tym nie powiedział. Brat rozpalał kuchnię jakieś trzy dni wcześniej. Pokrzywdzony rozpalał także w piecu stojącym w pokoju, a oskarżony jedynie czasami dokładał do ognia. W domu wszystkim zajmował się brat.

L. K. (1) nie potrafił wytłumaczyć jak to się stało, że na jego ubraniu znajduje się krew. Nie pamiętał czy po tym jak dwa razy uderzył brata to pokrzywdzonemu leciała krew. Posadził go przy stole w kuchni. Taboret stał koło kuchni, to znaczy obok pieca kuchennego i skrzynki na opał, a stół znajdował się obok okna. Kiedy przyjechali policjanci to on sam leżał paląc papierosa. Po spaleniu przykrył się kołdrą. Po wejściu funkcjonariuszy do mieszkania zapytał gdzie mają nakaz jego zatrzymania. Idąc do siostry założył buty, a po powrocie do domu położył się na tapczanie i je zdjął. Kiedy uderzył brata to nie miał butów, był w skarpetkach. Po wyjściu z więzienia może dwa razy ugotował obiad, barszcz czerwony z torebki oraz szczawiową ze słoika. Szczawiową zjadł z bratem i on nie musiał mu za to płacić. Po dwukrotnym uderzeniu pokrzywdzonego stał obok niego przez około dwie minuty. T. K. mówił, że chce się z nim miłować. Patrzył na brata, ale krwi nie widział. Więcej go nie bił (k.752-754).

Podczas przeprowadzania w dniu 14 marca 2014r. eksperymentu procesowego na terenie posesji w (...) oskarżony oświadczył, że 4 stycznia 2013r. wstał, a wcześniej spał na tapczanie znajdującym się w pokoju. Brat spał na drugim tapczanie ustawionym się w tym samym pomieszczeniu. Kiedy oskarżony się obudził wówczas pokrzywdzonego nie było w domu. Nie wie gdzie się znajdował, chyba gdzieś na dworze. Po wstaniu z łózka wyjaśniający zapalił papierosa i siedział. Chyba około 9.30. z dworu przyszedł brat. Wszedł do pokoju, w którym przebywał wyjaśniający. On go zawołał i wszedł. Na prośbę T. K. oskarżony pożyczył mu 20 zł. w jednym banknocie. Miał te pieniądze od S. Ś. za dzierżawę, a dostał je od niego 31 przed południem. Pokrzywdzony wyszedł. Przez cały ten czas brat był sam. Siedząc na tapczanie i dając mu pieniądze wyjaśniający nie czuł od niego woni alkoholu. Nie widział wówczas u pokrzywdzonego obrażeń ciała. Po wyjściu brata oskarżony siedział w tym samym pokoju paląc papierosa. Nie wchodził nawet do kuchni. Około godziny 10.30. pokrzywdzony wrócił i chciał się z nim miłować. L. K. (1) był wówczas w pokoju i chyba palił papierosa. Drzwi od kuchni były niemal całkowicie zamknięte (co oskarżony zademonstrował). Siedząc w pokoju widział jednak brata kiedy ten był przy stole. Pokrzywdzony chciał się z nim miłować. Był zwrócony twarzą do niego. Wyjaśniający otworzył drzwi, wszedł do kuchni i podszedł do T. K.. Powiedział, że nie będzie się z nim miłował, czy kochał. Złapał go z przodu za sweter i trzy lub cztery razy nim potrząsnął. Potem posadził brata na ziemi przy stole i dwukrotnie uderzył prawą pięścią w czubek głowy (wszystkie te czynności oskarżony zobrazował na manekinie). Postał przy pokrzywdzonym przez około dwie minuty mówiąc, że nie będzie się z nim miłował. Po uderzeniu go w głowę brat nic nie robił, tylko cały czas siedział, jakby klęczał. Nic nie mówił. Wcześniej wyjaśniający wypił sześćdziesiąt gramów wina. Innego alkoholu tego dnia nie spożywał. Nie wie czy T. K. znajdował się wówczas pod wpływem alkoholu, a skoro od niego samego było go czuć, to chyba nie mógł wyczuć tej substancji u innej osoby. Po zadaniu bratu ciosów nie widział u pokrzywdzonego obrażeń ciała. Po wspomnianych dwóch minutach oskarżony wrócił do pokoju i usiadł na łóżku. T. K. dalej mówił, a wyjaśniający się położył. Drzwi z pokoju do kuchni były przymknięte (co oskarżony zademonstrował). Widział przez nie brata siedzącego przy stole. Pokrzywdzony dalej mówił o miłowaniu, co trwało około 5- 10 minut, a wyjaśniający nie chcąc tego słuchać przykrył się kołdrami i usnął. Po wyjściu z kuchni oskarżony nie pił żadnego alkoholu. Nie wie, o której godzinie się obudził, ale usłyszał brzęk koło kuchni. To był odgłos miski metalowej, czy tego co tam jest. To była mała metalowa miska, do której zawsze lało się mleko i jedzenie dla kota. Ona powinna stać obok kuchni (co oskarżony wskazał, podobnie ja miejsce ułożenia kamienia). To był odgłos jakby bicia dzwonu, taki odgłos metalu. Jak o ten kamień, to to było głośno, ale on tego nie widział, tylko tak przypuszcza. Po usłyszeniu wspomnianego odgłosu zauważył buty leżącego brata (co pokazał na manekinie). Miał ubrane czarne buty. Nie widział nogawek jego spodni. Nie widział również jak ułożone było ciało pokrzywdzonego. Drzwi do kuchni były wówczas przymknięte. Po zauważeniu butów brata wypił dwie lampki wina (...). To były dwa łyki opowiadające może dwóm szklankom. P. je prosto z butelki. Nie pamięta, czy wówczas w pokoju było ciemno, czy jasno. Chyba były to już godziny popołudniowe. Nie pamięta jak było na dworze, a w kuchni chyba paliło się światło. Po wypiciu alkoholu położył się na łóżku i usnął. Nie wie kiedy się obudził, ale gdy usiadł to zobaczył brata leżącego w pokoju (co zademonstrował na manekinie). Nie pamięta, czy w pokoju paliło się wówczas światło, a w kuchni chyba tak. Nie jest tego pewien. Wrzucił zaplamioną krwią gazetę do pieca, ponieważ nie lubi krwi. Podniósł ją kiedy leżała obok głowy brata. Dotknął dłonią pleców pokrzywdzonego i poczuł, że jest zimny. Miał na plecach odsunięty sweter. Nie widział u brata obrażeń ciała, ale go nie oglądał i zaraz poszedł po siostrę A. G. mieszkająca obok, a potem przyjechało Pogotowie. Powiedział siostrze, że brat nie żyje. Ona dzwoniła po Pogotowie. Idąc do siostry założył buty stojące pod ławą. Ubrał je po dotknięciu pleców brata, po czym przeszedł nad nim (co pokazał wykorzystują manekina). Nie rozglądał się po kuchni tylko poszedł prosto do siostry. Krew zauważył dopiero kiedy było Pogotowie i lekarz. Widział krew na kamieniu i nigdzie więcej. Wrócił do pokoju, po czym zapalił papierosa. Przykrył się kołdrą. Policjanci przyjechali z Pogotowiem. Nie słyszał, czy lekarz mówił o obrażeniach ciała, tylko o uszkodzonym uchu, czy coś tam. Widział nadgryzioną końcówkę ucha, ale nie wie skąd wzięło się to obrażenie. Potem ciało zabrano z mieszkania (k.757).

Na rozprawie L. K. (1) oświadczył, że nie przyznaje się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień.

Po odczytaniu wyjaśnień z k. 161-163 stwierdził, że tak wtedy mówił, ale nie wszystko. W S. brat żadnej wódki nie ukradł. Tego dnia rano dał pokrzywdzonemu tylko na wino. On poszedł do sklepu i przyszedł z E. W.. Oskarżony wypił lampkę tego wina i z resztą ich zostawił. Poszedł do siostry. W pozostałym zakresie przesłuchiwany podtrzymał odczytane wyjaśnienia.

Po odczytaniu wyjaśnień z k. 164-167 oskarżony oświadczył, iż brat nie wszedł do niego do pokoju z żadnym kołkiem. Kiedy przyszedł z dworu, to chciał się z nim miłować, czyli kochać. Szarpnął go wtedy cztery razy za sweter i uderzył dwa razy w głowę. Przed tymi uderzeniami jeszcze go posadził. W pozostałym zakresie odczytane wyjaśnienia się zgadzają i takie składał oraz podtrzymuje.

Po odczytaniu wyjaśnień z k. 752-754 L. K. (1) stwierdził, że takie składał. Podtrzymuje je, ale chciałby dodać, że miesiąc wcześniej karetka zabrała brata do S., bo miał rozciętą głowę. Wprowadzał go do góry po schodach i poszedł po siostrę żeby zadzwoniła po Pogotowie. Kiedy przyjechało, to wycierali mu ranę, ale nie mogli jej znaleźć, bo miał gęste włosy. Jeden z tych pielęgniarzy kazał przynieść ręcznik żeby wytrzeć. Przyniósł ten ręcznik, który siostra przerwała na pół i wytarli go tam. Sprowadzili pokrzywdzonego do karetki i kazali mu się położyć. Pytali ile wypił, a on mówił, że wino. Powiedzieli, że się lepiej poczuje gdy podłączą mu kroplówkę i pojechali z nim do S..

Odpowiadając na pytanie obrońcy oskarżony oznajmił, że kiedy Policja przyjechała do niego dniu zdarzenia, o które chodzi w sprawie, to leżał na kanapie i nie miał żadnych obrażeń ciała. Odniósł je dopiero kiedy policjanci go pobili. Oni go pobili, a potem zdjęcia robili. To było na ul. (...). Tych obrażeń, które są widoczne na zdjęciach doznał 5 stycznia 2013 roku. W dniu zatrzymania przez Policję nie miał żadnych obrażeń na głowie ani na ręce. Ciągnęli go przez korytarz. Był w kajdankach, a dwóch go postawiło. Ten, który otwiera cele dla alkoholików, to jeszcze kopnął wyjaśniającego w prawą nogę.

Po odtworzeniu nagrania z eksperymentu procesowego (k.757) L. K. (1) oświadczył, że takie wyjaśnienia składał i podtrzymuje ich treść (k.1184-1185).

W toku rozprawy dodał, że kiedy przyjechał ten pierwszy policjant, to mówił, że na schodach była krew i tak zeznał (k.1418).

Sąd zważył co następuje:

Wyjaśnienia oskarżonego jedynie w niewielkiej części zasługują na wiarę.

W pierwszej kolejności należy zauważyć, iż są one zmienne.

Już podczas pierwszego przesłuchania L. K. (1) najpierw zaprzecza, by feralnego dnia spowodował u pokrzywdzonego obrażenia ciała, po czym oświadcza, iż może raz go uderzył, ale tego nie pamięta z uwagi na zażyte leki oraz spożyty alkohol.

W toku kolejnych przesłuchań oskarżony przyznaje już, iż dwukrotnie uderzył brata, a przedtem go szarpał, przy czym początkowo wskazuje, że do użycia przez niego przemocy mogło dojść kiedy pokrzywdzony będąc bardzo pijany szedł do niego z kołkiem. Potem o tym nie wspomina, a na rozprawie zaprzecza, by taka sytuacja miała miejsce. Od pewnego momentu stwierdza natomiast, że użył wobec brata siły kiedy ten chciał się z nim „miłować”.

W pewnym momencie oskarżony wspomina jedynie, iż położył się spać, a kiedy wstał, to brat leżał zimny w pokoju. Podczas innych przesłuchań L. K. (1) twierdzi już, iż obudził się kiedy usłyszał dochodzący z kuchni hałas, w tym odgłos miski przeznaczonej dla kota. Widział przez szparę w drzwiach buty pokrzywdzonego, po czym zasnął, a po przebudzeniu zauważył brata martwego.

Ponadto oskarżony raz twierdzi, iż po uderzeniu przez niego T. K. w głowę bratu leciała krew, by potem oznajmić, że tego nie pamięta. Raz wyjaśnia, iż pokrzywdzony był wtedy pod bardzo duży wpływem alkoholu, a innym razem, iż go od niego nie wyczuł.

W toku kolejnych przesłuchań L. K. (1) twierdzi, że feralnego dnia miał do brata pretensje o to, że ten nie ugotował obiadu, chociaż początkowo o tym nie wspomniał, a do tego przyznał, że wcale go o to nie prosił.

Powyższe rozbieżności mają zatem charakter zasadniczy i w sposób oczywisty wskazują na to, że oskarżony analizując na bieżąco swoją sytuację stara się dostosować do niej kolejne wyjaśnienia, realizując w ten sposób przyjętą linię obrony.

Przedstawione przez L. K. (1) tłumaczenia zmiany treści wyjaśnień nie mogą w zaistniałej sytuacji zasługiwać na uwzględnienie zwłaszcza, że w niektórych fragmentach są wręcz nielogiczne. Dotyczy to zwłaszcza rzekomych pretensji do brata o to, że nie gotuje posiłku mimo, że pokrzywdzony nawet nie wiedział, iż oskarżony tego od niego oczekuje. W kolejnych wyjaśnieniach L. K. (1) stwierdza, że wyrażana przez T. K. chęć „miłowania się” nie wzbudziła w nim zdenerwowania, a mimo to poszedł do kuchni i użył wobec pokrzywdzonego przemocy. Tłumaczenie L. K. (1), że dopiero na określonym etapie postępowania wspomniał o tym, iż T. K. dążył do seksualnego zbliżenia, ponieważ się wstydził również nie może się ostać, skoro do takiego zbliżenia nie doszło, a zatem nic zawstydzającego się nie stało. Znamiennym jest, że zdaniem oskarżonego pokrzywdzony wcześniej nigdy do takiej sytuacji nie dążył, a przekonanie o jego orientacji seksualnej wyjaśniający oparł jedynie na własnych przypuszczeniach. Oskarżony odmówił na rozprawie odpowiedzi na pytania Sądu, stąd nie zwrócono się do niego o uściślenie dlaczego początkowo oznajmił, iż brat ruszył na niego trzymając kij, a potem temu zaprzeczył, a nadto z jakiego powodu raz twierdzi, że nie używając wobec pokrzywdzonego przemocy usnął i po obudzeniu znalazł brata martwego, a innym razem, że po zadaniu T. K. ciosów w głowę zasnął, potem obudził go odgłos dochodzący z kuchni i spostrzegł buty brata, po czym ponownie zasnął i dopiero po kolejnym obudzeniu stwierdził, że pokrzywdzony jest martwy. Mając jednak na uwadze zasady logiki oraz doświadczenia życiowego Sąd nie znalazł racjonalnych podstaw do innego wytłumaczenia wspomnianych rozbieżności jak tylko chęcią dostosowania wyjaśnień do zaistniałej sytuacji procesowej celem realizacji przyjmowanej w określonym momencie linii obrony. Należy zauważyć, iż dwa pierwsze przesłuchania oskarżonego miały miejsce tego samego dnia, zaś kolejne, w tym eksperyment procesowy, po upływie niewiele ponad dwóch miesięcy. Nie jest to zatem tak długi upływ czasu, który powodowałby zatarcie się istotnych szczegółów zdarzenia w pamięci zwłaszcza, że wiązało się ono ze śmiercią bliskiego krewnego.

O tym, iż oskarżony od początku realizował przyjętą i zmienianą w toku postępowania linię obrony świadczą również zeznania przesłuchanych w sprawie świadków.

S. Ś. zaprzeczył początkowo, by dnia 31 grudnia 2011r. dawał oskarżonemu pieniądze twierdząc, iż z pewnością zrobił to wcześniej, chyba w październiku. Wykluczonym jest zatem, by L. K. (1) miał przekazać bratu dnia 4 stycznia 2012r. część gotówki uzyskanej rzekomo od świadka we wspomnianej na początku dacie. Co prawda na rozprawie S. Ś. nie wykluczył, by zapłata za dzierżawę pola mogła nastąpić w grudniu 2011r., niemniej zeznania te składane były we wrześniu 2013r., a zatem później niż pierwsze, co powodowało zatarcie się szczegółów w pamięci. Nie była to przecież okoliczność dla świadka istotna, do której przywiązywałby dużą wagę. W czerwcu 2013r. wyżej wymieniony zeznawał natomiast w sposób stanowczy i brak jest racjonalnych powodów do uznania, iż stwierdzał nieprawdę. Tym samym nie ma podstaw do uznania, że S. Ś. przekazał oskarżonemu pieniądze 31 grudnia 2012r..

Ł. G. , lekarz, który stwierdził zgon pokrzywdzonego zeznał, iż kiedy dokonywał oględzin zwłok znajdujących się w pokoju wówczas siedzący w tym samym pomieszczeniu na łóżku oskarżony czasami się odzywał. W pewnym momencie świadek zwrócił się do policjantów mówiąc, że stwierdzone przez niego na ciele denata obrażenia mogły powstać w wyniku celowego działania bądź nieszczęśliwego wypadku, konkretnie upadku i uderzenia głową o kamień. Dodał, że pokrzywdzony mógł następnie doczołgać się do pokoju i tam umrzeć. O ile L. K. (1) wcześniej w ogóle nie opowiadał o tym co się stało, to słysząc słowa zeznającego oświadczył, że było dokładnie tak jak mówi pan doktor.

Policjant S. C. stwierdził zaś, że po przyjeździe na miejsce zdarzenia oskarżony poinformował go, iż słyszał jak jego brat wraca do domu, przewraca się na schodach a następnie w kuchni, po czy przeszedł do pokoju i położył się na podłodze. L. K. (1) miał być pijany i zasnąć, a po przebudzeniu zamierzał obudzić pokrzywdzonego, ale ten nie dawał oznak życia. W związku z tym udał się do siostry A. żeby wezwała Policję. Kiedy przewozili oskarżonego radiowozem wtedy ten oświadczył, iż brat po wejściu do kuchni przewrócił się i uderzył głową w kamień.

Na rozprawie świadek dodał, że podczas jazdy z zatrzymanym do S. mówił on, że jego brata pobił miejscowy człowiek, którego jednak w tym czasie nie przebywał w Polsce i był poszukiwany przez Policje, zatem nie mógł tego zrobić. Ponadto kiedy byli w tym domu, to przyjechał lekarz i powiedział, że nie wyklucza tego, iż śmierć mogła nastąpić od pobicia. Oskarżony słyszał tą wypowiedź i jej zaprzeczał. Lekarz mówił również, że mógł to być nieszczęśliwy wypadek, ponieważ na kamieniu, który leżał w kuchni znajdowały się ślady krwi. Z tego co świadek pamięta to denat miał uraz głowy. Oskarżony słyszał również tą ostatnią wypowiedź lekarza. Powiedział wtedy, że doktor dobrze mówi, bo to był wypadek.

Z kolei Ł. B. zeznał, iż przypomina sobie, że wypowiadając się na temat przyczyn zgonu lekarz powiedział, że nie wyklucza udziału osób trzecich. Rozpytali oskarżonego o całą sytuację. Mówił, że pan T. był gdzieś na wsi i z kimś tam się kłócił, poszarpał. Dzisiaj nie pamięta nazwiska. Oskarżony powiedział jeszcze, iż brat przyszedł do domu i chyba się przewrócił. On sam wstał i zobaczył jak T. leży na ziemi. Świadek nie pamiętał czy oskarżony słyszał co mówił obecny na miejscu lekarz, ale być może tak, bo obaj byli w pokoju. Nie pamiętał również czy L. K. (1) zmieniał swoją wersję wydarzeń po wypowiedziach lekarza, ale na pewno nie przyznawał się do przestępstwa. Przypomniał sobie, iż L. K. (1) mówił, że brat się przewrócił będąc pijany i dlatego nie żyje. Nie pamiętał dokładnie wypowiedzi oskarżonego na temat tego, kiedy pokrzywdzony się przewrócił, ani w którym momencie wyżej wymieniony to powiedział. L. K. (1) na początku mówił, że brat poszedł na wieś i z kimś się pokłócił. Później położył się spać, wstał i się przewrócił.

Z zeznań S. C. i Ł. B. wynika zatem, że oskarżony początkowo wspominał o tym, iż słyszał jak brat się przewrócił. Drugi z nich słuchany po raz pierwszy dopiero na rozprawie nie pamiętał szeregu szczegółów, natomiast S. C. już w toku postępowania przygotowawczego oznajmił, iż L. K. (1) wspomniał, że brat przewrócił się na schodach i w kuchni, po czym przemieścił się do pokoju kładąc na podłodze. Należy zauważyć, iż o przewróceniu się brata na schodach i w pokoju oskarżony nie wspomina w złożonych potem wyjaśnieniach. Jako podejrzany, a później oskarżony nie wskazuje również osoby, która miałaby pobić brata, chociaż wspomina o takiej okoliczności podczas jazdy radiowozem. Z ustaleń Policji wynikało jednak, że wymieniony przez L. K. (1) wtedy mężczyzna był w tym czasie poszukiwany przez organy ścigania i przebywał poza granicami Polski.

S. C. i Ł. G. zeznali także, że L. K. (1) słyszał wypowiedź tego drugiego o tym, że zgon mógł zostać spowodowany nieszczęśliwym wypadkiem w wyniku uderzenia się pokrzywdzonego w kamień i skwapliwie taką możliwość potwierdził.

Zmienność relacji oskarżonego na temat przyczyn śmierci brata i przedstawianie w tym zakresie krańcowo odmiennych relacji jasno wskazuje zatem, że od początku analizował on zaistniałą sytuację starając się dostosować do niej swoje wypowiedzi po to, by uniknąć odpowiedzialności karnej.

Ł. G. zeznał, że na pierwszym piętrze domu nie było światła, a oględziny ciała pokrzywdzonego były bardzo trudne z uwagi na panujące ciemności i konieczność skorzystania z latarek. W domu było zimno, ponieważ na dworze panował mróz, a nie palono ani w piecu, ani w kuchence.

S. C. zeznał z kolei, iż sprawdzał wszystko i na miejscu w żadnym piecu i kuchence nie palił się ogień. W jednym pomieszczeniu paliła się chyba jedna żarówka, ale nie pamięta czy w pokoju, czy w kuchni.

Z kolei Ł. B. zeznał, że w pomieszczeniu w którym leżał pokrzywdzony nie było prądu i panowała ciemność. W kuchni chyba prąd był. Nie pamięta czy w domu palił się jakiś ogień,

Z zeznań A. G. wynika, że w pokoju, w którym znajdowało się ciało pokrzywdzonego nie było światła, ponieważ brakowało tam żarówki. Światło paliło się natomiast w kuchni. Ponadto nie było napalone ani w piecu, ani w kuchni. Co prawda nie dotykała pieca, ale w mieszkaniu panowała „lodówka”.

Powyższe zeznania znajdują potwierdzenie w pierwszym protokole oględzin budynku znajdującego się w (...), z którego wynika, iż we wspomnianej kuchni świeciła się żarówka. Jak wynika z treści tego dokumentu zobrazowanego dodatkowo dokumentacją fotograficzną, w przedmiotowej kuchni znajdowało się dużo śladów krwi, a nadto widoczne były one również na ciele T. K.. Wręcz nieprawdopodobnym jest zatem, by L. K. (1) niewiele z tych śladów zauważył, co sugerował na określonych etapach postępowania zwłaszcza, iż z opinii dotyczącej badania śladów genetycznych wynika, że krew pokrzywdzonego znajdowała się na spodniach i skarpetkach, które oskarżony miał w omawianym okresie na sobie.

Rozpoznawana sprawa ma niewątpliwie skomplikowany charakter, ponieważ brak w niej bezpośredniego osobowego materiału dowodowego. Oskarżony zaprzecza przecież, by spowodował u brata obrażenia ciała skutkujące zgonem, a żaden ze świadków nie był obecny przy ich powstaniu.

Zeznania przesłuchanych w sprawie osób były jednakże pomocne dla ustalenia jakie stosunki panowały wcześniej między braćmi K., a ponadto w powiązaniu ze zgromadzoną dokumentacją i opiniami biegłych dla określenia przedziału czasu, w którym pokrzywdzony doznał urazów skutkujących śmiercią i do kiedy zgon ten nastąpił.

A. G. zeznając po raz pierwszy stwierdziła, że ostatni raz widziała brata T. żywego 4 stycznia 2013r. około godziny 14.00. kiedy szedł w kierunku miejsca zamieszkania. Zataczał się wówczas, niemniej nie zauważyła u niego żadnych obrażeń ciała.

Świadek zeznała również, iż L. K. (1) przyszedł do niej do domu około godziny 21.20. mówiąc, by z nim szła, ponieważ T. K. nie żyje. Poszła z oskarżonym i zobaczyła pokrzywdzonego leżącego w pokoju na podłodze, po czym zawiadomiła o tym Policję. Oskarżony dotykał wówczas brata sprawdzając czy żyje.

Na rozprawie wyżej wymieniona potwierdziła, że obserwowała pokrzywdzonego po raz ostatni około godziny 14.00. kiedy wracał do domu. Był wówczas pijany, ale nie widziała u niego obrażeń ciała. Przesłuchiwana dodała już jednak, iż widziała jak T. K. doszedł do swojego domu i w nim siedział.

A. G. potwierdziła również przed Sądem, że około godziny 21.20. przyszedł do niej L. K. (1) informując o śmierci brata, po czym udali się razem do domu, który oni zajmowali. Pokrzywdzony leżał w pokoju na piętrze, a oskarżony dotykał go gdzieś z przodu. Następnie świadek wspomniała, iż dotykał rzeczy brata, a nie jego ciała.

Wyżej wymieniona przesłuchiwana na rozprawie oświadczyła również, że widziała, jak w 4 stycznia 2012r., przed godziną 14.00., pokrzywdzony pił w swoim domu alkohol, a potem poszedł w stronę K.. Tego dnia była u braci w domu i to widziała. T. pił z oskarżonym. Poszła do nich, bo trzeba było nakarmić kury oraz psa. Często chodziła do braci np. pożyczyć jajko, ziemniaki i zachodziła do ich do pokoju, a oni pili. Feralnego dnia przed godziną 14.00. widziała oskarżonego oraz pokrzywdzonego. Oni się wtedy o nic nie kłócili, przecież żyli w zgodzie. Po chwili świadek stwierdziła, że w ogóle do braci nie zachodziła, a następnie, że bywała u nich często. Była tam najpierw raz na tydzień, a później wcale nie chodziła. Następnie A. G. ponownie zeznała, że w dniu zdarzenie przed godziną 21.20. nie była u braci w domu. Poprzednio mówiła inaczej, bo w głowie jej się kręci od tego wszystkiego.

Powyższe zeznania wskazują zatem, iż świadek ostatni raz widziała T. K. żywego dnia 4 stycznia 2014r. w granicach godziny 14.00.. Zataczając się szedł wówczas w kierunku domu, który zajmował z bratem i nie było u niego wtedy widać żadnych obrażeń ciała. Następnie około godziny 21.20 L. K. (1) zjawił się w domu siostry mówiąc, że ich brat nie żyje, po czym oboje udali się tam, a A. G. zawiadomiła Policję oraz Pogotowie.

Okoliczność udania się przez L. K. (1) po świadka i wspólny powrót do domu wynika również z wyjaśnień samego oskarżonego. Zawarte w aktach sprawy nagranie zawiadomienia Policji o śmierci T. K. wskazuje, że związana z tym rozmowa telefoniczna miała miejsc o godzinie 21.16., stąd wyżej wymienieni musieli dojść do domu L. K. (1) o zbliżonej porze.

W zaistniałej sytuacji Sąd uznał, że zeznania A. G. w omówionym przed chwilą zakresie zasługują w na wiarę z korektą wynikającą ze wspomnianego nagrania.

Brak jest natomiast podstaw do uznania, że świadek była w dniu 4 stycznia 2013r. w domu zajmowanym przez braci przed przybyciem do niej L. K. (1). Nie potwierdził tego nawet oskarżony, a relacje zeznającej na ten temat są krańcowo odmienne. Do tego nie potrafi logicznie wytłumaczyć skąd wzięły się związane z tym różnice występujące w jej wypowiedział. Niewątpliwie zeznając przed Sądem starała się bronić oskarżonego przed grożącą mu odpowiedzialnością karną, o czym świadczy również to, iż z biegiem czasu coraz niekorzystniej przedstawiała sylwetkę zmarłego.

Jeżeli chodzi o relacje łączące oskarżonego z pokrzywdzonym, to A. G. słuchana po raz pierwszy zeznała, że T. K. oraz L. K. (1) notorycznie nadużywali alkoholu, a ponadto często się ze sobą kłócili, szarpali i popychali. Bywało, że się bili, ale nigdy nie zrobili sobie krzywdy. Nie była świadkiem awantur między nimi, ale czasem żalili się na siebie. Widywała u T. jakieś sińce i zadrapania lub rozbitą głowę. Wielokrotnie jednak przewracał się na podwórku i gdzieś uderzał. Często była tam Policja, a domyśla się, iż wzywał ją brat T., ponieważ był on spokojniejszy. Myśli, że to L. wszczynał awantury. Kiedy pytała pokrzywdzonego o jego obrażenia, to mówił, że się uderzył. Stwierdzał również, iż nie wie od czego je ma. U oskarżonego nigdy nie widziała żadnych obrażeń.

Na rozprawie świadek stwierdziła już, że bracia żyli w zgodzie. Następnie oświadczyła, że przed zdarzeniem oni dobrze się zachowywali, nic takiego nie było. Kłócili się jak to bracia, od czasu do czasu. Jak wypili alkohol, to jeden drugiego może wyzwał, na pewno wyzywał. Słyszała to, bo mieszka w pobliżu. Nie widziała, by bracia używali wobec siebie siły. T. nigdy nie skarżył się, że oskarżony mu groził lub go pobił.

Następnie świadek wspomniała, że brat T. nieraz ją wyzywał od różnych jak się napił. Nie wie dlaczego i ile razy tak było. Raz chyba chciał ją uderzyć czy coś, nie wie. Celował do świadka z wiatrówki przez okno. Minęły od tego czasu jakieś trzy lata. On wtedy strzelił. Nie wie o co mu chodziło, wypity był. Trafił ją w prawą dłoń. Potem przyjechała Policja i Pogotowie.

Widziała wcześniej u T. siniaki, miał ich dużo na twarzy. Miał również sine oko. On nieraz się przewracał, nieraz ściągała go z chodnika. Głowę też miał wszędzie porozwalaną. Poukładał kamienie na podwórku i się o nie przewracał. Nigdy wcześniej nie widziała żeby bracia się ze sobą bili. Nic nie wie o tym, by brat T. miał jakichś wrogów. W miejscowości to był raz lubiany, a raz nie. Nie wie czy z kimś w O. się kłócił. Od kiedy brat L. wyszedł z więzienia, to nie było w jego domu interwencji Policji. Bracia mieli dobre stosunki, ale się kłócili i to było słychać.

A. G. początkowo przedstawia zatem pokrzywdzonego jako spokojniejszego niż oskarżony. Z czasem opisuje go jako osobę wykazującą przejawy agresji, w tym również w stosunku do niej. Dodaje także, że brat T. raz był przez innych lubiany, a raz nie. Pierwotnie przyznaje, że między braćmi dochodziło do konfliktów, by z czasem wskazywać, że w zasadzie to żyli w zgodzie.

Jedynym logicznym wytłumaczeniem takiej zmiany zeznań jest chęć obrony oskarżonego przed grożącą mu odpowiedzialnością karną. Świadczą o tym zresztą również przytoczone wcześniej fragmenty zeznań świadka złożone na rozprawie, w których stara się przekonać Sąd, iż dnia 4 stycznia 2013r. była u braci K. i widziała, że wspólnie pili alkohol zachowując się spokojnie. Do tego świadek coraz obszerniej opisuje sytuacje, w których pokrzywdzony miał osobiście spowodować powstanie u siebie obrażeń ciała, co w sposób oczywisty sugeruje, iż w ten sam sposób mogły powstać te skutkujące jego zgonem.

Odmienne pozostają zeznania innych mieszkańców O. dotyczące braci K..

Bywający często w ich domu E. W. potwierdził, że wyżej wymienieni po wypiciu alkoholu kłócili się ze sobą. Krzyczeli na siebie i wzajemnie szarpali, ale nigdy się przy nim nie bili. Wie, jednak że się bili, ponieważ kilka razy widział u pokrzywdzonego zasinienia na twarzy. Mówił, że pobił go oskarżony. Ostatni raz miało to miejsce przed świętami. Z tego co wie, to oprócz niego odwiedzała ich tylko siostra B..

Zdaniem świadka pokrzywdzony nie miał wrogów, a kłócił się tylko z bratem. Nigdy nie widział, by się z kimś innym awanturował lub kogoś bił.

Na rozprawie E. W. stwierdził, że nie widział żeby bracia mieli jakieś siniaki i krwawili. Nigdy nie zaobserwował żeby się bili albo szarpali. Nie słyszał, by sobie grozili. Oni byli raczej spokojni. T. nie miał żadnych wrogów. Kiedy bracia wypili, to głośno gadali. U nich w domu ważniejszy był L., bo on gadał z bratem. Nie pamięta o czym gadali. Boi się oskarżonego. Jak wyjdzie, to zrobi ze nim co będzie chciał. P. raz z jednym bratem, raz z drugim. We trójkę też pili. Nie kłócił się z T. ani z L..

Po odczytaniu zeznań z postępowania przygotowawczego świadek podtrzymał ich treść. Dodał, iż nie widział żeby bracia się bili. Ze dwa razy zaobserwował, że T. miał podpuchnięte oczy. Mówił, że był bity przez L., ale nie powiedział za co. Zeznający nigdy nie miał problemów z oskarżonym, ale teraz to nie wie co będzie.

E. W. w toku postępowania przygotowawczego jak i po odczytaniu tych zeznań przed Sądem potwierdził, iż osobą dominującą między braćmi K. był oskarżony. Od pokrzywdzonego wiedział, iż był przez brata bity i chociaż tego nie obserwował, to widział u T. K. związane z tym obrażenia ciała. Ponadto świadek ten potwierdził wskazaną w pierwotnych zeznaniach A. G. okoliczność, że pokrzywdzony nie miał żadnych wrogów. Chwilowa zmiana zeznań przed Sądem wynikała natomiast niewątpliwie z obawy przed oskarżonym, co zeznający sam przyznał.

A. L. (1) , sąsiadka braci K. w toku śledztwa zeznała, że pokrzywdzony był osobą uczynną i często jej pomagał. Po wyjściu brata z Zakładu Karnego, co miało miejsce w październiku 2012r., jego zachowanie uległo widocznej zmianie. Widać było po nim, że jest przestraszony i mówił, iż L. go zabije. Twierdził, że groził mu ganiając za nim z siekierą. Porąbał nią również drzwi. Według relacji pokrzywdzonego brat spał z tym narzędziem i kilka razy go uderzył. Ponadto oskarżony rozciął mu rękę, w związku z czym udał się do szpitala. Do tego dodał, że bywały sytuacje, w których brat wyganiał go z domu. Pokrzywdzony był zdaniem świadka spokojny, a osobą awanturującą się pozostawał oskarżony. T. K. ogólnie lubiano, a jego brata się bano.

Na rozprawie przesłuchiwana stwierdziła, że jeden raz widziała u oskarżonego obrażenia ciała, ale nie pytała skąd się wzięły. Bracia często się kłócili, a świadek słyszała ze swojej posesji wyzwiska. Oni się na siebie nie skarżyli.

Po odczytaniu zeznań z postępowania przygotowawczego A. L. (1) podtrzymała ich treść dodając, że nie widzi różnicy między poszczególnymi relacjami. Dodała, że T. K. nie był osobą tak wylewną żeby przychodzić i mówić: dzieje mi się źle. Nigdy nie rozmawiali na temat życia rodzinnego. Kiedy o nie pytała, to odpowiadał jednym wyrazem. Prawdą jest, że L. był bardziej agresywny od T. w tych kłótniach.

Zeznania A. L. (1) potwierdzają zatem, że w relacjach między braćmi K. osobą dominującą pozostawał oskarżony i to do tego stopnia, że oskarżony się go bał. Dochodziło między nimi do kłótni, które słychać było również na posesji świadka. Znamiennym jest, iż podobnie jak E. W. przesłuchiwana podczas śledztwa dokładniej opisuje stosunki panujące między oskarżonym, a pokrzywdzonym wskazując, iż T. K. wspominał o grożeniu mu przez L. K. (1) zabójstwem, czy wyganianiu z mieszkania. W toku rozprawy wyżej wymieniona starała się nie przytaczać związanych z tym szczegółów, niemniej pamiętać należy, że również ona przyznała, iż mieszkańcy O. po prostu bali się oskarżonego. Stąd zeznając na rozprawie w obecności L. K. (1), niewątpliwie obawiała się go i starała się złożyć zeznania przedstawiające oskarżonego w lepszym niż poprzednio świetle. Wypada wspomnieć, iż obawa świadka związana był chociażby z tym, że wcześniej spaleniu uległa stodoła oskarżonego, a potem miał on spać z kupioną na stacji benzyną.

W zaistniałej sytuacji trzeba przyjąć, że zeznania A. L. (1) potwierdzają nie tylko dominującą pozycję L. K. (2) w relacjach z bratem, ale także występowanie z jego strony w przeszłości agresywnych zachowań wobec pokrzywdzonego, w tym również związanych z użyciem przemocy i spowodowaniem obrażeń ciała. Świadek potwierdziła nadto, że T. K. był osobą w O. powszechnie lubianą i nie miał tam wrogów.

Z zeznań pracownicy sklepu w O. M. P. wynika, że oskarżony kontrolował zachowanie pokrzywdzonego do tego stopnia, że kazał mu nawet przynosić do domu rachunki za zrobione zakupy. T. K. mówił świadkowi, że bierze te dokumenty ponieważ oskarżony to wariat i chciał wiedzieć co on kupował. Pokrzywdzony przychodził do sklepu poobijany, choć zeznająca nie potrafiła sprecyzować ile razy. Odniosła natomiast wrażenie, że boi się brata. Ogólnie mówił, że oskarżony długo na wolności nie posiedzi, ponieważ pije i wariuje. Dodawał, że brat wył po nocach. Mówił również, iż w domu były kłótnie. Zdaniem świadka T. K. nie miał żadnych wrogów.

M. P. to kolejny świadek, który potwierdza, iż pokrzywdzony bał się brata. Nadto widziała u T. K. obrażenia ciała, co współgra w tym zakresie z zeznaniami E. W. i A. L. (1). Z zeznań M. P. wynika również jednoznacznie, iż w relacjach między braćmi oskarżony był osobą dominującą. Rozliczał pokrzywdzonego, który do tego robił mu zakupy. Zeznająca to także kolejna osoba, która potwierdza, iż T. K. nie miał w O. wrogów.

M. Z. (1) , sąsiadka K. i sołtys O. zeznała, iż pokrzywdzony był osobą grzeczną, bezkonfliktową i spokojną. Z kolei oskarżonego wszyscy się bali, a kiedy wracał z więzienia to ciągle były awantury. T. K. mówił świadkowi, że brat go bije i się go boi do tego stopnia, że jeżeli zeznająca powtórzy komuś jego wypowiedź, to się jej wyprze. Potwierdził, iż w związku z zachowaniem L. K. (1) miał podrapaną twarz. Zeznająca często słyszała dochodzące z domu K. krzyki L., który wyzywał brata. Czasami słyszała T., który bardzo się go bał. Twierdził, że oskarżony śpi z siekierą. W S. prosił o wezwanie Policji z uwagi na to, że brat demoluje mieszkanie i powybijał szyby w domu. Dodał, że boli go ręka i chyba ma złamaną. Mówił, że boi się, iż L. K. (1) go zabije. Okazało się jednak, że szyby nie zostały wybite.

Na rozprawie świadek zeznała, że widziała obrażenia ciała zarówno u pana L. jak i T.. Więcej u tego drugiego. Były to ślady na twarzy i na głowie, tzn. zadrapania oraz siniaki - tak jakby ślady pobicia tzw. podbiegnięcia krwawe. Niejednokrotnie pytała T. co mu się stało. Czasami odpowiadał, że spadł ze schodów, a czasami, że L. go uderzył. Kiedy pytała ponownie, to nie mówił, że L. go uderzył, tylko że spadł ze schodów. Jeżeli chodzi o odgłosy kłótni, to częściej słyszała L., bo był głośniejszy. Nie jest w stanie określić, który z nich był stroną bardziej agresywną. Kłócili się obaj. Musi stwierdzić, że słyszała niejednokrotnie jak pan T. krzyczał, że go boli i „nie bij”.

Zeznania wspomnianego świadka po raz kolejny potwierdzają, iż pokrzywdzony był osobą w kontaktach z mieszkańcami O. spokojną, która nie miała wrogów. Z kolei oskarżonego w O. po prostu się bano. Ponadto wyżej wymieniona widziała u T. K. obrażenia ciała, w tych charakterystyczne dla pobicia, a pokrzywdzony potwierdzał, iż brat używał wobec niego przemocy. Co prawda potem temu zaprzeczał i nie chciał wzywać Policji, ale zeznająca słyszała dochodzące z domu K. krzyki T. K., twierdzącego, że go boli i wzywające do zaprzestania bicia. Z omawianych zeznań wynika również, iż pokrzywdzony bał się, że brat go zabije już cztery dni przed śmiercią i starał się zwrócić na to uwagę innych osób nawet poprzez nieprawdziwe wskazania, że oskarżony powybijał okna w mieszkaniu.

E. R. po raz ostatni widziała braci K. w 2009r.. Z jej zeznań wynika jednak, że już wówczas znajdując się pod wpływem alkoholu oskarżony zachowywał się agresywnie. Potrafił mocno uderzyć pokrzywdzonego w głowę i wszczynał z nim awantury. T. K. nie potrafił oddać i się obronić. Takie sytuacje się powtarzały, a u pokrzywdzonego widoczne były po awanturach podbite oczy czy siniaki na policzku. Oskarżony zrobił sobie z brata osobę, której wydawał polecenia i wymagał od niego posłuszeństwa. Ludzie lubili T. K., który był bezkonfliktowy.

E. R. jest więc kolejną osobą przedstawiającą pokrzywdzonego jako co prawda nadużywającego alkoholu, ale z drugiej strony nieszkodliwego oraz powszechnie lubianego. Świadek potwierdza wersję innych osób, zgodnie z którą T. K. pozostawał pod przemożnym wpływem brata, a L. K. (1) podporządkował go sobie i używał wobec niego przemocy.

Policjant S. C. zaznał, że w miejscu zamieszkania braci K. często przeprowadzano interwencje z powodu wszczynanych awantur. Udział w tych awanturach brali pokrzywdzony i oskarżony. Kiedy świadek przyjeżdżał, to już awantury nie było. Po przyjeździe widział u T. K. siniaki, ogólnie na głowie i pod oczami. To się zdarzało wielokrotnie. T. K. zawsze opowiadał, że brat go pobił. Często było tak, że przyjeżdżając po dwóch dniach po interwencji widzieli u niego obrażenia. Pokrzywdzony nie mówił dlaczego brat go bił. U oskarżonego świadek obrażeń nie widział. W jego obecności oni nigdy nie zachowywali się agresywnie.

S. C. potwierdza zatem, iż zauważył u pokrzywdzonego ślady pobicia, a ten potwierdzał, że spowodował je oskarżony. Jest to kolejny dowód wskazujący na używanie w przeszłości przez L. K. (1) wobec T. K. przemocy.

Okoliczność ta wynika także z zeznań M. N. , która widywała u pokrzywdzonego obrażenia twarzy, a przeważnie podbite oko. Potwierdzał on w jej obecności, że pobił go oskarżony.

Z. Z. zeznał, że pokrzywdzony był człowiekiem pożytecznym, uczynnym i nie pozostawał z nikim w konflikcie. Oskarżonego natomiast ludzie się boją. Po wyjściu L. K. (1) z więzienia, co miało miejsce jesienią 2012r., praktycznie codziennie słyszał odgłosy awantur pomiędzy braćmi K.. Widział u T. obrażenia, ale mogły powstać od upadku, ponieważ obserwował jak się przewracał. W czasie S. pokrzywdzony twierdził, iż brat się awanturuje, wyrzuca meble, wybija szyby, a ponadto zamierza go zabić, dlatego prosił o wezwanie Policji, czego sam nie chciał zrobić. Świadek nie widział, by wspomniane szyby zostały wybite.

Z. Z. potwierdził zatem, iż pomiędzy braćmi K. dochodziło w przeszłości do awantur, niemniej nie potrafił powiedzieć o co im chodziło, ponieważ ma słaby słuch i nie interesował się tym. Świadek jest kolejną osobą wskazującą, iż T. K. był ogólnie lubiany. Widział u niego obrażenia ciała, ale nie wiedział od czego powstały, a zatem nie wykluczył, że w określonych przypadkach były wynikiem działania oskarżonego. Wypowiedź T. K. w czasie S. należy natomiast zinterpretować tak samo jak to zrobiono podczas omawiania zeznań żony świadka.

Dzielnicowy P. K. jako kolejny zeznał, że w O. bano się oskarżonego w związku z pożarem jego stodoły. Uważany był powszechnie za kłótliwego i konfliktowego. T. K. uchodził zaś za osobę pomocną, był lubiany i nie miał wrogów. W rozmowie ze świadkiem mówił, że brat wszczyna awantury w miejscu zamieszkania.

P. K. potwierdził zatem, iż w odróżnienia od brata T. K. cieszył się pozytywną opinią wśród mieszkańców O.. Poza tym słyszał od pokrzywdzonego, że oskarżony wszczyna awantury w miejscu zamieszkania.

J. K. (1) dowiedział się od pokrzywdzonego, że oskarżony tylko leży w łóżku i pije wina, a brat robi mu zakupy i daje jeść. Jesienią T. K. miał podbite oko i mówił, że L. K. (1) go uderzył. Według świadka pokrzywdzony był osobą spokojną i grzeczną w odróżnieniu od brata, który wszczynał awantury o byle co. T. K. się go bał. Na rozprawie zeznający dodał, że w przeszłości oskarżony miewał podbite oko, ale nie wie skąd to się wzięło. Nieraz stojąc przy płocie słyszał kłótnie między braćmi, ale kto i co, to go nie interesowało. Używano w czasie tych kłótni przekleństw. Robili to obaj bracia, ale o co chodziło, tego nie wie. Podobnie jak poprzednicy świadek przedstawia zatem pokrzywdzonego jako osobę spokojną i powszechnie lubianą, zaś oskarżonego jako awanturnika. J. K. (1) również widział u T. K. podbite oczy i odniósł wrażenie, iż bał się brata.

B. D. zeznał, że widywał u pokrzywdzonego podbite oczy i obrażenia na uszach. T. K. mówił, że brat go bił. Po wyjściu oskarżonego z Zakładu Karnego świadek zaobserwował jak L. K. (1) uderzył brata butelką w głowę, w związku z czym zaczęła mu lecieć krew. Innym razem uderzył go pięścią w twarz. Ponadto szarpali się pod sklepem, a L. K. (1) głośno krzyczał na brata i wyzywał go. T. K. bał się oskarżonego.

Z kolei E. T. (1) opisała pokrzywdzonego jako dobrego i grzecznego człowieka. Nieraz słyszała jak oskarżony krzyczał na pokrzywdzonego, który jej zdaniem bał się brata. Nie widziała u niego obrażeń ciała. Nie miał żadnych wrogów.

Z. S. zeznał, że od pokrzywdzonego wie, iż oskarżony kazał mu przynosić wina. T. K. był bardzo dobrym człowiekiem i ze wszystkimi dobrze żył. Po wyjściu L. K. (1) z Zakładu Karnego pokrzywdzony bał się go. Mówił, iż brat go szarpał i miał nawet podbite oko. Twierdził, że L. K. (1) go pobił. Świadek słyszał, iż oskarżony krzyczał i wyzywał brata tak, że było go słychać przy zamkniętym oknie.

W. T. stwierdził, że na około tydzień przed śmiercią T. K. chodził pobity. Pytał go dlaczego daje się tak bić. To był spokojny chłopak. Poznał, że jest pobity, bo był cały posiniaczony. Miał posiniaczone oczy. Ostatni raz widział pokrzywdzonego na dzień albo dwa dni przed śmiercią. To właśnie wtedy był taki posiniaczony. Wcześniej te obrażenia były mniejsze. T. K. nie miał żadnych wrogów. Zeznający nie był nigdy świadkiem agresywnego zachowania ze strony L. K. (1). Nie interesował się tym jak wyglądała sytuacja miedzy braćmi. Oni w zasadzie żyli w zgodzie, ale później oskarżony wyszedł z Zakładu Karnego. Początkowo jakoś to było, a tydzień przed śmiercią pokrzywdzony już miał posiniaczoną głowę.

K. W. wielokrotnie słyszała jak pokrzywdzony krzyczał i wzywał pomocy. Czasami kiedy z mieszkania K. było słychać krzyki to T. K. miał jakieś sińce na twarzy. Gdy w S. wracała około 1.30. do domu to słyszała jak pokrzywdzony krzyczał z domu wołając ratunku i pomocy. Oskarżony również coś krzyczał, ale dokładnie nie wie co.

A. L. (2) stwierdziła, iż była wówczas z K. W. i podała, że słyszała krzyki pokrzywdzonego, ale nie wie o co mu chodziło. On nie miał wrogów poza swoim bratem.

K. S. podobnie jak dwie powyższe koleżanki słyszała wspomniane krzyki dochodzące z domu K., ale nie wie kto i nie pamięta co krzyczał. Tam się często awanturują.

M. Ł. miała dobre zdanie o pokrzywdzonym, który pomagał jej siostrze.

J. J. w przeszłości przez krótki czas mieszkał z braćmi K.. Zeznał, że kiedy oskarżonemu brakowało alkoholu to wpadał w jakiś szał. Parę razy uderzył brata z otwartej ręki. Zawsze to on zaczynał awantury, a pokrzywdzony był spokojny i pomagał ludziom.

K. R. oznajmił, że nie miał dobrego zdania o oskarżonym. Pokrzywdzony był zaś dobrym i powszechnie lubianym człowiekiem. Po wyjściu brata z więzienia chodził przestraszony i smutny. Widać było, że boi się L. K. (1).

T. L. widywał pokrzywdzonego pobitego z obrażeniami na głowie i twarzy, ale mówił, że się przewrócił albo nie udzielał informacji na ten temat. Świadek będąc na ulicy słyszał krzyki dochodzące z domu K.. T. K. był ogólnie lubiany i z nikim nie miał konfliktów.

Pracownica Ośrodka Pomocy (...) w K. M. B. określała oskarżonego jako osobę krzykliwą, wybuchową i roszczeniową.

Kolejna pracownika tej instytucji A. M. zeznała, iż oskarżony dał się poznać jako osoba agresywna, a brat skarżył się na niego.

Ł. W. , kurator sądowy sprawujący dozór nad L. K. (1) zeznał, że w rozmowach z T. K. uzyskał informację, że oskarżony awanturuje się, a incydentalnie dodawał, że brat go bije i wygania z domu. Nie zauważył jednak śladów, które by na to wskazywały. Jeden raz zeznający zaobserwował jak bracia się wzajemnie wyzywali.

Podsumowując zeznania cytowanych przed chwilą świadków należy zauważyć, że w zasadzie wszyscy przesłuchani w sprawie mieszkańcy O. stwierdzili, że T. K. był osobą powszechnie lubianą i nie miał wrogów. Są to osoby w sprawie bezstronne, a zatem brak jest jakichkolwiek podstaw do tego by nie dać im wiary. Tym samym nie mogą zasługiwać na wiarę twierdzenie L. K. (1) i złożone dopiero na rozprawie zeznania A. G. zgodnie z którym pokrzywdzony miał być pod wpływem alkoholu osobą agresywną, a nadto zeznania tej ostatniej wskazującej, że T. K. raz był przez ludzi lubiany, a raz nie. Wspomniani przed chwilą mieszkańcy O. widzieli również u pokrzywdzonego obrażenia ciała, a wielu z nich, podobnie jak Ł. W., czy S. C. od niego samego dowiedziało się, że był bity przez brata i bał się go. Część z wymienionych wyżej świadków widziała także jak oskarżony w przeszłości uderzył pokrzywdzonego. Do tego słyszano krzyki awantur dochodzących z domu L. K. (1), a nawet prośby T. K. żeby go nie bić. Zeznania te wskazują również na to, iż po ostatnim powrocie oskarżonego z Zakładu Karnego pokrzywdzony chodził przygaszony i smutny bojąc się brata.

Nie ulega zatem wątpliwości, iż L. K. (1) pozostawał w stosunkach z bratem osobą dominującą, agresywną i niestroniącą od używania siły fizycznej. Do tego potrafił użyć gróźb zabójstwa. Nie było natomiast nikogo innego, kto miałby jakikolwiek powód, by stosować wobec T. K. przemoc lub czymkolwiek mu grozić.

Zeznania J. B. nie wniosły nowych okoliczności do sprawy. Będąc siostrą T. i L. K. (1) odwiedzała ich stosunkowo rzadko, a ponadto nie widzieli się w grudniu 2011r. i styczniu 2012r.. Tym samym wyżej wymieniona nie znała dokładnie relacji jakie między nimi panowały. Okoliczność, że w jej obecności nie dochodziło między braćmi do awantur, nie skarżyli się na siebie, a nadto nie zauważyła u pokrzywdzonego obrażeń ciała nie może zatem prowadzić do zmiany wcześniej poczynionych ustaleń.

Również zeznania M. D. nie przyczyniły się do rozstrzygnięcia sprawy, skoro po raz ostatni kontaktowała się ona z braćmi K. około 3 lata przed śmiercią pokrzywdzonego, a o jej przyczynach wie jedynie z opowiadań.

S. K. i T. M. nie podali żadnych istotnych dla sprawy informacji.

*

Ustalenie dokładnego czasu śmierci pokrzywdzonego okazało się niemożliwe.

Zgodnie jednak z kartą zlecenia wyjazdu zespołu ratownictwa medycznego o godzinie 21.29 w (...) obecna była załoga karetki Pogotowia, w składzie której brakowało lekarza. Ratownicy medyczni stwierdzili jednak, iż nastąpił zgon pokrzywdzonego (k.915). Co prawda w dokumencie tym podano datę 5 stycznia 2012r., niemniej niewątpliwie chodzi o dzień poprzedni, ponieważ po stwierdzeniu zgonu zwłoki zostały zabrane do (...) prosektorium, gdzie 5 stycznia 2012r. o godzinie 11.00. rozpoczęły się ich oględziny.

W dokumentacji wyjazdu kolejnej karetki Pogotowia (k.209) lekarz Ł. G. nie wpisał momentu zgonu, niemniej widnieje tam godzina przyjęcia wezwania, czyli 21.35.. Z dokumentu tego wynika również, że wyjazd karetki nastąpił cztery minuty później.

Wspomniane dane te współgrają z zeznaniami A. G. , która stwierdziła, że L. K. (1) przyszedł do niej około godziny 21.20., po czym udała się z nim do jego domu, gdzie zauważyła leżącego T. K. i zadzwoniła na Policję. Nagranie z tego zgłoszenia wskazuje, iż doszło do niego o godzinie 21.16.. Również z relacji policjantów S. C. i Ł. B. wynika, iż widzieli oni zwłoki około godziny 21.30..

W zaistniałej sytuacji, mając na uwadze przytoczone przed chwilą dowody można zatem zasadnie założyć, iż pokrzywdzony z pewnością nie żył już w chwili przybycia do O. pierwszej załogi karetki Pogotowia, a zatem o godzinie 21.29..

B. K. pamiętał jedynie, iż pojechał z lekarzem do O. jako kierowca, ale nie potrafił podać większej ilości szczegółów, a ponadto nie wchodził do budynku.

*

M. P. zeznała, że T. K. dnia 4 stycznia 2014r. przebywał w sklepie znajdującym się na terenie O., w którym była zatrudniona. Pracowała wówczas od godziny 13.00. do 20.00., niemniej nie potrafiła podać dokładniejszego czasu wizyty pokrzywdzonego. Stwierdziła jedynie, że na pewno na dworze było wówczas ciemno.

Z kolei J. K. (1) w toku postępowania przygotowawczego zeznał, że w dniu śmierci pokrzywdzonego przebywał razem ze Z. S. i około godziny 14.00. spotkali T. K. obok sklepu w O.. Miał ze sobą butelkę wina i we trójkę udali się do domu Z. S.. Pokrzywdzony był wówczas wypity, ale nie bardzo pijany.

Zdaniem świadka T. K. skarżył się wtedy na brata twierdząc, iż nie pozostanie długo na wolności, ponieważ mu odbija, czepia się go, chce bić, rzuca się na niego i wariuje. Pokrzywdzony wyszedł z domu Z. S. nie później niż około godziny 15.00., ponieważ zeznający wrócił do siebie na obiad. T. K. wyszedł sam, a gospodarz nie odprowadzał go do drzwi.

Na rozprawie świadek złożył podobne zeznania dodając, iż wydaje mu się, iż podczas wizyty u Z. S. pokrzywdzony miał podbite oko.

E. T. (1) zeznała, że widziała T. K. w dniu jego śmierci. Przebywała wówczas w domu ze Z. S., a zjawił się tam także J. K. (1). Pokrzywdzony przyniósł ze sobą wino, a kiedy wychodził to na dworze było już ciemno. T. K. znajdował się pod wpływem alkoholu, ale można z nim było normalnie porozmawiać. Mówił, że bratu znowu szajba odbija. Po około dwóch godzinach pokrzywdzony wyszedł, a Z. S. odprowadził go do drogi. Widział, jak idzie do swojego domu.

Zdaniem świadka pokrzywdzony wyszedł od niej między godzinami 17.00. a 19.00., na pewno nie była to 15.00.. Nie miał wówczas żadnych obrażeń na twarzy i śladów pobicia. Szedł prosto.

Na rozprawie E. T. (1) złożyła podobne zeznania z tym, iż stwierdziła, że pokrzywdzony przyszedł do Z. S. i wyszedł od niego kiedy było jeszcze jasno. Po odczytaniu podtrzymała wcześniejsze zeznania.

Z. S. w toku postępowania przygotowawczego zeznał, że pokrzywdzony przyszedł do niego w dniu śmierci z winem około godziny 17.00.. Przebywali tam jeszcze J. K. (1) i E. T. (1). T. K. był wypity, ale nie pijany i szedł normalnie. Został u świadka przez około godzinę i nie miał żadnych obrażeń ciała, nawet rysy na twarzy. Nie skarżył się również, by coś go bolało. Mówił, że bratu mocno odbija. Wyszedł około godziny 18.00., a świadek razem z nim i widział, że pokrzywdzony udał się w kierunku swojego domu. Nie przewracał się ani nie zataczał.

Na rozprawie Z. S. zeznał podobnie z tą różnicą, iż oświadczył, że pokrzywdzony przyszedł do niego kiedy było jeszcze jasno. Gdy wychodził, to na pewno nie było ciemno. Nie widział u niego obrażeń ciała, ale w domu zeznającego nie było światła i siedzieli przy świeczce.

Po odczytaniu zeznań z postępowania przygotowawczego Z. S. podtrzymał ich treść. Dodał, że nie pamięta teraz, o której T. K. wyszedł od niego. Wie, że to było przed wieczorem. Po przestawieniu czasu było widno. Nawet jak u nich jest ciemno, to jest widno, bo między nim a T. stoi latarnia. Tam jest więcej latarni. Nie wie, czy wtedy był już zmrok i czy niebo było ciemne.

Z powyższych zeznań świadków jasno wynika, że w dniu 4 stycznia 2013r. T. K. udał się do sklepu, w którym pracowała M. P., a po wyjściu niego wraz z J. K. (1), E. T. (1) i Z. S. przebywał w domu tego ostatniego.

Niewątpliwie świadkowie ci lepiej pamiętali całe zdarzenie zeznając po raz pierwszy, ponieważ upływ czasu powoduje w sposób naturalny zacieranie się szczegółów w pamięci.

Z zeznań Z. S. oraz E. T. (1) złożonych w toku śledztwa wynika, że pokrzywdzony wyszedł od nich pomiędzy godziną 18.00., a 19.00., gdy na dworze było już ciemno. Co prawda J. K. (1) twierdzi, iż było to około godziny 15.00., ale jednocześnie wskazuje, iż spotkał pokrzywdzonego pod sklepem około godziny 14.00.. Tymczasem M. P. pracująca wówczas od godziny 13.00. zeznała, że podczas wizyty T. K. na dworze było już ciemno, a zatem mimo, iż był to początek stycznia uznać trzeba, że wizyta ta miała miejsce później niż o godzinie 14.00., kiedy to na dworze nie panuje jeszcze zupełny mrok. Poza tym J. K. (1) oparł swoje przekonanie w omawianym zakresie na tym, iż zdążył do domu na obiad, który mógł przecież tego dnia zjeść później. Ponadto świadek ten zaprzeczył jakoby gospodarz wyszedł z domu razem z T. K., co jednoznacznie potwierdzają nie mający żadnego racjonalnego powodu do zeznawania nieprawdy Z. S. oraz E. T. (1). Tym samym Sąd dał wiarę tym ostatnim świadkom, z których zeznań wynika, iż pokrzywdzony wyszedł od nich z domu pomiędzy godziną 18.00. a 19.00.. E. T. (1), Z. S. ani J. K. (1) nie widzieli wówczas na ciele T. K. krwi. Pierwsza dwójka nie zauważyła również innych obrażeń ciała. J. K. (1) z kolei dopiero na rozprawie wspomniał o podbitym oku, ale nie był tego do końca pewien, a skoro w czasie śledztwa nie opisał takiego obrażenia to brak jest podstaw do uznania, że je rzeczywiście widział. Co prawda jak wynika z zeznań Z. S. w należącym do niego domu nie było wtedy światła i siedzieli przy świeczkach, ale gdyby pokrzywdzony doznał tak rozległych jak stwierdzone u niego, a wymienione w dalszej części uzasadnienia urazów związanych z silnym krwawieniem jeszcze przed przybyciem do Z. S., to niewątpliwie musiałyby być one wówczas zauważone przez przebywające tam osoby, a wcześniej przez pracującą w sklepie (...). Z pewnością natomiast T. K. skarżyłby się na ból lub spływającą krew. W zaistniałej sytuacji Sąd przyjął, iż przebywając u Z. S. T. K. nie doznał jeszcze urazów skutkujących zgonem, a wyszedł stamtąd pomiędzy godziną 18.00. a 19.00.. Niewątpliwie jak wynika ze stanowczych zeznań Z. S. popartych zeznaniami E. T. (1) udał się wówczas w kierunku swojego domu.

Należy przypomnieć, iż A. G. zeznała, że ostatni raz widziała brata żywego 4 stycznia 2012r. około godziny 14.00., niemniej w świetle zeznań przytoczonych przed chwilą świadków musiał on dotrzeć następnie do sklepu w O..

Niewątpliwie będąc u Z. S. pokrzywdzony musiał znajdować się pod wpływem alkoholu albowiem w toku przeprowadzonych badań jego krwi wykryto w niej 2,1 promila tej substancji, a w moczu stwierdzono 2,7 promila. Okoliczność ta wskazuje na to, że w chwili śmierci T. K. trwała faza eliminacji alkoholu z jego organizmu. Odczucie przebywających z nim osób odnośnie tego w jakim stanie się wówczas znajdował miały zatem charakter subiektywny.

Zdaniem lekarza Ł. G. zgon nastąpił ponad dwie godziny przed jego przybyciem na posesję oskarżonego, a zatem niewiele przed godziną 20.00., o czym świadczyło rozpoczynające się stężenie pośmiertne, słabo zarysowane plamy opadowe oraz całkowite wychłodzenie ciała. Świadek dodał, że na dworze panował wówczas mróz, a w mieszkaniu nie palono.

Z kolei biegły W. G. , który dokonywał oględzin zwłok pokrzywdzonego po przewiezieniu ich do prosektorium w dniu 5 stycznia 2012r. w godzinach od 11.00. do 12.20 uznał, że przypuszczalny czas zgonu to około doba przed dokonaniem oględzin. Jest to oczywiście ustalenie nieprawidłowe, ponieważ jak wcześniej wykazano, jeszcze w godzinach 18.00.-19.00. T. K. wychodził z mieszkania Z. S..

Na rozprawie biegły stwierdził już, że dokładnie nie pamięta w jaki sposób ustalił czas zgonu, na pewno było stężenie pośmiertne. Występowały również utrwalone podbiegnięcia krwawe, a ciało było wychłodzone więc przyjął, że co najmniej 11 albo więcej godzin od zgonu już minęło, ale dokładnie nie może tego powiedzieć. Ponadto oglądał ciało po przechowywaniu go w chłodni.

Opinia ta jest zatem w omawianym zakresie nieścisła albowiem biegły raz twierdzi, iż zgon nastąpił około doby przed dokonaniem oględzin, zaś na rozprawie mówi już o co najmniej 11 godzinach. Sam biegły przyznał, że ustalenie to nie było dokładne, ponieważ oglądał ciało po przechowywaniu w chłodni.

Zeznania Ł. G. i opinia W. G. różnią się w omawianym zakresie od siebie. Pamiętać jednak należy, że o ile obie te osoby są specjalistami z zakresu medycyny, to żaden z nich nie posiada wiadomości specjalnych potrzebnych biegłym z zakresu medycyny sądowej, a przede wszystkim tacy mogliby się właściwie wypowiedzieć na temat czasu zgonu.

Biegłymi wspomnianej specjalności pozostają natomiast Z. J. oraz K. K. (2) opiniujący w imieniu G. (...).

Wypowiadając się odnośnie czasu zgonu T. K. zaopiniowali oni, że nie są w stanie go ustalić, ponieważ zwłoki przywieziono do nich 6 stycznia 2013 roku i do czasu przeprowadzenia sekcji przebywały one w chłodni. Czas zgonu powinien określać biegły, który dokonywał oględzin zwłok na miejscu ich ujawnienia. Informacje zawarte w zeznaniach doktora G. są natomiast wewnętrznie sprzeczne, bowiem mało prawdopodobnym jest aby przy rozpoczynającym się stężeniu pośmiertnym i zaczynających się pojawiać plamach opadowych wystąpiło całkowite wychłodzenie ciała, co rozumieć trzeba w ten sposób, że zwłoki na dotyk były zimne. Mając na uwadze dane z akt sprawy ustalanie czasu zgonu byłoby błędem.

W świetle powyższej opinii uznać trzeba zatem, że zebrany w sprawie materiał dowodowy nie pozwala na ustalenie dokładnego czasu śmierci pokrzywdzonego. Na podstawie dostępnych źródeł osobowych, które wymieniono wcześniej można jedynie stwierdzić, iż bezwzględnie nastąpiło to pomiędzy godzinami 18.00. a 21.29..

Opinia biegłych z zakresu medycyny sądowej w sposób jasny i przejrzysty, a nadto znajdujący oparcie w wynikach dokonanej sekcji zwłok oraz badań histopatologicznych wykazała, że T. K. odniósł obrażenia ciała w postaci:

trzech ran tłuczonych głowy, w tym dwóch zlokalizowanych na czole, a trzeciej w obrębie skóry owłosionej głowy, rany małżowiny usznej prawej z jej stłuczeniem, stłuczenia powłok prawej bocznej okolicy głowy, w tym twarzy, obustronnych krwiaków okularowych, stłuczenia ust w postaci niewielkiego wylewu krwawego w błonie śluzowej wargi górnej oraz niewielkiego wylewu w mięśniach języka, którym to obrażeniom głowy nie towarzyszyły zmiany wewnątrzczaszkowe jak i w kościach twarzoczaszki oraz mózgoczaszki poza wylewami podokostnowymi w piramidzie kości skroniowej prawej, a nadto obrzękiem mózgu z zaznaczonymi cechami obustronnego wklinowania podnamiotowego,

uszkodzeń w obrębie szyi, to jest złamania rogu górnego chrząstki tarczowatej krtani oraz złamania kości gnykowej po stronie lewej z bardzo skąpym podbiegnięciem krwawym w otaczających tkankach miękkich, czemu nie towarzyszyły wylewy krwawe w tkance podskórnej, mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych szyi,

uszkodzeń klatki piersiowej i jamy brzusznej, to jest rozległego wylewu krwawego w powłokach oraz mięśniach i w przestrzeniach międzymięśniowych górnej części pleców po stronie prawej z obecnością galaretowatych skrzepów krwi w przestrzeniach międzymięśniowych, masywnego wylewu krwawego w powłokach, mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych w dolnej części pleców po stronie lewej ze złamaniem dolnych żeber X i XI w pobliżu linii łopatkowej, w tym wieloodłamowym złamaniem jednego z nich z wylewami w otaczających tkankach miękkich oraz złamaniem żeber VII i VIII w ich odcinkach przednich w okolicy pachwowej przedniej z wylewami krwawymi w otaczających tkankach miękkich, odmy prawej jamy opłucnej i głębokiego pęknięcia nerki lewej na jej tylnej powierzchni z niewielkim wylewem krwawym pod torebkę włóknistą oraz w torebce tłuszczowej,

uszkodzeń kończyn górnych, to jest rozległych wylewów w powłokach, mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych w okolicy stawu ramiennego prawego i przylegającej górnej części ramienia, wielomiejscowych wylewów w tkance podskórnej, w mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych kończyny górnej lewej, z zamkniętym złamaniem kości łokciowej lewej w obrębie jej przysady dalszej z wylewami w otaczających tkankach miękkich, a nadto stłuczenia powłok grzbietowej powierzchni rąk, w tym palców,

a w wyniku utraty krwi z łożyska naczyniowego w związku z rozległymi wylewami do tkanek miękkich powłok ciała oraz ranami tłuczonymi głowy, a nadto rozległego stłuczenia klatki piersiowej ze złamaniem czterech żeber oraz odmy opłucnej współistniejącej z bardzo licznymi zatorami tłuszczowym i w mikrokrążeniu płuc skutkującymi narastającą niewydolnością oddechową i krążenia doszło do zgonu.

Zdaniem biegłych ilość i rozległość uszkodzeń powłok głowy wskazuje, że powstały one wskutek urazów mechanicznych godzących z dużą siłą, zadanych ręką obcą przy użyciu narzędzia twardego, tępego lub tępokrawędzistego. Część z nich, zwłaszcza obrażenia twarzy w postaci stłuczenia ust mogły powstać wskutek urazów zadanych pięścią. Obrażenia w obrębie głowy, którym towarzyszyły zmiany urazowe wewnątrzczaszkowe nie miały wpływu na zgon. Obrażeniom głowy o takich charakterze i lokalizacji najprawdopodobniej towarzyszyły zaburzenia świadomości w związku ze wstrząśnieniem mózgu.

Charakter, rozległość i lokalizacja uszkodzeń w obrębie tułowia wskazuje, że powstały one wskutek wielokrotnych urazów mechanicznych godzących z bardzo dużą siłą, zadanych najprawdopodobniej obutą nogą.

Charakter i lokalizacja uszkodzeń w obrębie kończyn górnych, zwłaszcza rąk i przedramion odpowiadają tzw. uszkodzeniom obronnym powstałym przy osłanianiu się rękami pokrzywdzonego przed zadawanymi uderzeniami.

Uszkodzenie nerki lewej w postaci jej głębokiego pęknięcia z wylewem krwi w otoczeniu powstało wskutek urazu mechanicznego godzącego z bardzo dużą siłą w następstwie kopnięcia w plecy w lewą okolice lędźwiową, a więc w tych samych warunkach i okolicznościach w jakich powstały obrażenia klatki piersiowej.

Obrażenia w obrębie szyi w postaci złamania jednego z elementów krtani i kości gnykowej powstały wskutek ucisku wywartego z bardzo dużą siłą ręką obcą w tą okolicę ciała.

Charakter, ilość i lokalizacja uszkodzeń ciała pozwalają wykluczyć, że do ich powstania doszło wskutek przypadkowego upadku.

Biegli dodali, iż obrażenia ciała, które stwierdzili u pokrzywdzonego w postaci wylewów w tkance podskórnej, mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych noszą cechy zmian jednoczasowych. Należy to rozumieć w ten sposób, że powstały one wskutek urazów godzących w krótkich przedziałach czasu następujących po sobie. Charakter tych zmian nie daje podstaw do przyjęcia, że były różnoczasowe, bowiem różnoczasowe stłuczenia rozpoznaje się na podstawie zmiany zabarwienia skrzepów wynaczynionej krwi. Nie ma możliwości odróżnienia dwóch wylewów, z których jeden powstał np. dwie godziny wcześniej niż drugi. Krótkie odstępy czasu rozumieć należy tak, że kiedy się człowieka bije to występują one pomiędzy poszczególnymi ciosami czy kopnięciami. Jest to około kilku minut, bo przeważnie tyle to trwa, w zależności od kondycji sprawcy. Biorąc pod uwagę charakter obrażeń, to pierwszymi były uderzenia w głowę, zwłaszcza szczyt głowy. Prawdopodobnie potem pokrzywdzony upadł i resztę uderzeń zadawano kiedy leżał. Jest wysoce prawdopodobne, że po uderzeniu czy uderzeniach w głowę pokrzywdzony na krótko stracił przytomność, co było spowodowane wstrząśnieniem mózgu. Z badań osób pokrzywdzonych pobiciem, które przeżywają wynika, że często nawet mniej licznym i mniej rozległym obrażeniom głowy towarzyszy wstrząśnienie mózgu oraz utrata przytomności.

Zdaniem biegłych ustalenie czasu jaki upłynął od momentu doznania przez T. K. uszkodzeń ciała do chwili jego śmierci nie jest możliwe. Charakter obrażeń pozwala wykluczyć, że była to tak zwana śmierć nagła, natychmiastowa. Przez pewien czas od doznania ostatniego urazu pokrzywdzony najprawdopodobniej żył, bowiem potrzeba czasu żeby odpowiednią objętość osiągnęła odma, czyli powietrze gromadzące się w jamie opłucnej, a nadto wylewy w tkankach miękkich w miejscu urazów i żeby odpowiednie nasilenie osiągnęły zatory tłuszczowe w płucach.

W opiniowanym przypadku nie jest możliwe wypowiedzenie się odnośnie ilości zadanych urazów, ponieważ często bywa tak, zwłaszcza jeśli urazy są zadawane nogą, że jeden lub więcej może godzić w to samo miejsce. W opiniowanym przypadku biorąc pod uwagę, że obrażenia na głowie, na plecach i na kończynach były takie jak opisano, tych urazów mogło być co najmniej kilkanaście.

Z powyższej opinii, poza charakterem doznanych przez pokrzywdzonego urazów w sposób przejrzysty wynika również, że powstały one wskutek ciosów zadawanych T. K. pięścią i nieustalonym narzędziem twardym, tępym lub tępokrawędzistym w głowę, kopania po tułowiu oraz rękach, a nadto duszenia w wyniku ucisku ręką na krtań oraz kość gnykową. W toku postępowania zabezpieczono szereg przedmiotów, w tym drewniany kij, polano, siekierę i taboret. Biegli uznali jednak, iż co prawda trzema ostatnimi przedmiotami można było spowodować u pokrzywdzonego określone obrażenia ciała, niemniej żaden z nich nie mógł być wykorzystany do spowodowania wszystkich urazów pochodzących od użycia narzędzia twardego, tępego lub tępokrawędzistego. Brak jest zatem podstaw do uznania, iż któryś z powyższych przedmiotów jest tym, którym wspomniane obrażenia głowy spowodowano. Nie zmienia to oczywiście faktu, iż sprawca użył do zadawania pokrzywdzonemu ciosów przedmiotu o takich właśnie cechach.

Zdaniem biegłych z zakresu medycyny sądowej w początkowej fazie zdarzenia pokrzywdzony starał się bronić, o czym świadczą obrażenie obronne na rękach. Jest to wniosek w pełni zasługujący na akceptację i wynika z oceny umiejscowienia oraz charakteru tych urazów.

Biegli dodali, iż biorąc pod uwagę charakter obrażeń stwierdzonych u T. K., to pierwszymi były uderzenia w głowę, zwłaszcza szczyt głowy. Prawdopodobnie potem pokrzywdzony upadł i resztę uderzeń zadawano mu kiedy leżał. Jest wysoce prawdopodobne, że po uderzeniu czy uderzeniach w głowę T. K. na krótko stracił przytomność, co było spowodowane wstrząśnieniem mózgu. Z badań osób pokrzywdzonych pobiciem, które przeżywają wynika, że często nawet mniej licznym i mniej rozległym obrażeniom głowy towarzyszy wstrząśnienie mózgu oraz utrata przytomności.

Z powyższymi ustaleniami zgodził się biegły patomorfolog W. G., który dokonywał oględzin zwłok w prosektorium w S..

Powyższy wniosek dotyczący kolejności zadawania uderzeń również zasługuje na całkowitą akceptację. Trzeba pamiętać, że osoba widząca napastnika, który zamierza uderzyć go opisanym wcześniej przedmiotem w głowę odruchowo chroni tą część ciała i cios trafia wówczas w ręce. Skoro doszło jednak do obrażeń głowy to uznać trzeba, że T. K. był takim działaniem napastnika po prostu zaskoczony, a po pierwszym ciosie w głowę niewątpliwie wręcz oszołomiony. W tej sytuacji po zadanych ciosach wspomnianym narzędziem oraz pięściami w głowę upadł, a leżąc bronił się przed kopnięciami osłaniając ciało rękami co spowodowało powstanie stwierdzonych na kończynach górnych obrażeń.

Okoliczność, iż większości urazów T. K. doznał leżąc wynika przy tym nie tylko z opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej potwierdzonej przez biegłego patomorfologa, ale również ze znajdujących się w aktach protokołów oględzin posesji umiejscowionej w (...), a nadto opinii biegłych z zakresu genetyki sadowej i analizy śladów krwawych.

Protokoły oględzin miejsca zdarzenia, podczas których zabezpieczono ślady krwi oraz opinia z zakresu badań DNA wykazują, że krew T. K. ujawniono na: futrynie drzwi kuchni, szafce pod zlewozmywakiem, kamieniu leżącym przy kuchni kaflowej, ścianie kuchni kaflowej, na ziemi przy drewnianej skrzyni na drewno w kuchni, sklejce leżącej w kuchni, stojącym w tym pomieszczeniu taborecie, wiaderku stojącym przy piecu kaflowym w kuchni, progu między kuchnią a sypialnią oraz kawałku drewna leżącym na podłodze w kuchni.

Wspomniane protokoły oględzin wskazują również, że ślady krwi pokrzywdzonego na futrynie kuchennej znajdowały się na wysokości 0,27 m od podłoża, ślady na lewej stronie szafki kuchennej o szerokości 0,32 m na wysokości 0,39 od podłoża, zaś krew na ścianie kaflowej kuchni występowała na wysokości do górnej krawędzi wspomnianej szafki kuchennej. Jak wynika z jasnej, spójnej i fachowej opinii biegłego z zakresu analizy śladów krwi są to ślady rozpryskowe, a zatem powstały one w wyniku działania sił zewnętrznych innych niż grawitacja i opór powietrza np. w wyniku uderzenia. Ustalenie to koreluje z opinią biegłych z zakresu medycyny sądowej i potwierdza, że T. K. zadawano ciosy również kiedy leżał, a skoro ślady rozpryskowe znajdują się na stosunkowo niskiej wysokości. Poza tym brak śladów rozpryskowych poza kuchnią wskazuje, iż pokrzywdzony był bity w tym właśnie pomieszczeniu.

Znamiennym jest przy tym, że w toku składania kolejnych wyjaśnień oskarżony oświadczył, iż szarpał brata, posadził go na ziemi i zadał mu dwa ciosy pięścią w czubek głowy. O ile zadanie ciosów w tą okolicę w świetle opinii biegłych medyków potwierdzonych przez biegłego patomorfologa jest oczywiste, to jednak bezspornie charakter spowodowanych wówczas obrażeń przemawia przeciwko uznaniu, iż obrażenia głowy, poza twarzą, spowodowało uderzanie pięścią. Poza zasługującą na pełną akceptację opinią biegłych z zakresu medycyny przemawiają za tym również zasady doświadczenia życiowego. Jak powszechnie wiadomo kości czaszki stanowią najtwardsze miejsce w organizmie człowieka, a zatem uderzenia w nie pięścią jest po prostu dla napastnika bolesne. O ile zadanie w przejawie agresji jednego ciosu w takie miejsce spowodowane być może brakiem zastanowienia się nad powyższą okolicznością, to już po jego zadaniu napastnik musi odczuwać wyraźny ból, który skłania go do zaprzestania takiego działania i powstrzymuje przed zadaniem kolejnego wspomnianego przez oskarżonego uderzenia. Wypada w tym miejscu przypomnieć, iż ciosy w tą okolicę zadawano z dużą siłą.

Z opinii biegłych medyków wynika, że stwierdzone obrażenia na głowie mogły powstać od uderzenia się pokrzywdzonego o leżący w kuchni kamień. Gdyby T. K. upadł i uderzył czołem o kamień widoczny na fotografiach 41-43 wtedy nie można wykluczyć, że powstałaby rana tłuczona na czole po stronie lewej – linijna, ale pozostałe nie. Trudno sobie wyobrazić upadek i powstanie rany na szczycie głowy wskutek uderzenia się wówczas o kamień.

Biegli wskazali zatem, iż od uderzenia się pokrzywdzonego o kamień mogła powstać ewentualnie jedna rana, jednakże zdaniem Sądu okoliczność tą należy wykluczyć. Co prawda jak wynika z protokołu oględzin oraz opinii z zakresu badań DNA na wspomnianym kamieniu zabezpieczono krew T. K., niemniej biegły z zakresu analizy śladów krwi w sposób jasny i fachowy ustalił, że na przedmiocie tym nie znajdują się żadne rozpryski co wyklucza, by stanowił on podstawę do rozprysku uderzeniowego.

Tym samym Sąd uznał jednoznacznie, iż stwierdzone u pokrzywdzonego obrażenia ciała powstały w kuchni i w sposób określony przez biegłych z G. (...). Będąc obecny na rozprawie patomorfolog W. G. po wysłuchania (...) biegłych zgodził się z tymi ustaleniami, co dodatkowo nadaje im walor wiarygodności.

Zdaniem Sądu obrażenia te nie mogły powstać poza domem. Z. J. i K. K. (2) słusznie zauważyli, że po doznaniu urazów pokrzywdzony obficie krwawił, co potwierdzają protokoły oględzin miejsca zdarzenia wskazujące, że w znajdujących się na piętrze domu L. K. (1) kuchni i pokoju zabezpieczono wiele śladów krwi, a opinia z zakresu badań DNA wykazała, że określone z nich pochodziły od T. K..

Gdyby doznał on wspomnianych obrażeń na zewnątrz, to bezspornie musiałby zostawić krwawe ślady w okolicach schodów prowadzących na piętro. Trzeba pamiętać, że zmarły w chwili śmierci był nietrzeźwy, bowiem w jego krwi było 2,1 promila alkoholu. Biorąc pod uwagę, że w moczu stwierdzono 2,7 promila alkoholu należy przyjąć, że w momencie zgonu znajdował się w fazie eliminacji tej substancji z organizmu. Wspomniane schody są bardzo strome i jest ich aż 12, stąd osoba w takim stanie miała w ogóle problem, by je pokonać i z pewnością czyniła to powoli. Gdyby wcześniej doznała jeszcze stłuczenia klatki piersiowej, złamania żeber i narastała u niej odma opłucnej, to pokonanie w tym stanie wspomnianych stopni byłoby wręcz niemożliwe. Bezspornie natomiast pokrzywdzony musiałaby zostawić na schodach lub chociażby poręczy czy ścianie ślady krwi, co również potwierdzili biegli medycy. Ślady takie znaleziono jednak dopiero na futrynie przy wejściu do kuchni.

Co prawda S. B. na rozprawie zeznał, iż krew była również widoczna na górnych schodach, które prowadzą do kuchni, niemniej po raz pierwszy przesłuchano go po upływie długiego okresu czasu od zdarzenia, w związku z czym szczegóły w sposób naturalny musiały zatrzeć się w jego pamięci. Na podstawie zeznań tego świadka nie sposób zatem kwestionować ustaleń dokonanych w czasie oględzin miejsca zdarzenia, które zostały w sposób właściwy utrwalone.

Biegli lekarze stwierdzili, że pokrzywdzony najprawdopodobniej stracił przytomność, niemniej nie byli do tego do końca pewni, a wniosek ten oparli na doświadczeniu zawodowym. W związku z występującymi w tym zakresie wątpliwościami brak jest wystarczających podstaw do uznania, że stan nieprzytomności bezsprzecznie wystąpił.

Reasumując pokrzywdzony musiał doznać stwierdzonych u niego obrażeń po powrocie do domu. Przemocy prowadzącej do zgonu użyto zaś wobec niego w pomieszczeniu kuchennym, przy czym najpierw został uderzony narzędziem tępym, tępokrawędzistym i pięściami w głowę, a następnie po bezskutecznej próbie obrony upadł, a wówczas był kopany oraz duszony.

Zdaniem Sądu rozpoznającego sprawę niewątpliwym pozostaje, że osobą, która spowodowała u pokrzywdzonego powyższe obrażenia był L. K. (1).

Oskarżony nie zaprzeczył w swych wyjaśnieniach, iż praktycznie przez cały dzień 4 stycznia 2012r. pozostawał w domu, a z jego relacji nie wynika, by widział tam wówczas kogokolwiek innego niż T. K.. Pokrzywdzony nie miał w przeszłości wrogów i jak ustalono nie było w O. nikogo, kto miałby do niego jakiekolwiek zastrzeżenia, poza samym oskarżonym. L. K. (1) w przeszłości wielokrotnie używał przemocy wobec brata, którego potrafił nawet uderzyć butelką. Podobne sytuacje miały miejsce również w okresie poprzedzającym zgon T. K., który co wynika z przytoczonych wcześniej zeznań świadków bał się, że zostanie przez L. K. (1) zabity. Kolejne użycie przemocy w sposób ujęty w stanie faktycznym stanowiło zatem konsekwencję narastającego stosowania przez oskarżonego siły wobec T. K., którego zresztą niemal zupełnie sobie podporządkował. Wypada dodać, że z opinii biegłych lekarzy psychiatrów wynika, iż L. K. (1) zdolny jest do zachowań agresywnych, a jak powszechnie wiadomo jednym ze skutków spożywania alkoholu jest rozhamowanie emocji.

T. K. doznał wielu urazów, a przez pewien czas się przed nimi bronił, o czym świadczą obrażenia na kończynach górnych. Odgłosy walki musiały być zatem wyraźnie słyszalne w pomieszczeniu kuchennym i przylegającym do niego pokoju, w którym jak sam twierdzi przebywał L. K. (1). Biegli medycy zasadnie stwierdzili, iż pokrzywdzonego uderzono co najmniej kilkanaście razy i to z dużą bądź bardzo dużą siłą. Charakter doznanych obrażeń niewątpliwie powodował poważne dolegliwości bólowe co skutkuje werbalnym wyrażaniem bólu. Poza tym ślady krwi znajdują się w różnych miejscach kuchni co pozwala uznać, iż napastnik oraz atakujący przemieszczali się. Wskazane okoliczności w powiązaniu z zasadami logiki i doświadczenia życiowego jasno wskazują zatem, iż oskarżony po prostu nie mógłby nie usłyszeć tego co dzieje się w kuchni zwłaszcza, że jak sam przyznał nie brał tego dnia leków nasennych. Wcześniej wspomniano, że na określonym etapie postępowania L. K. (1) przyznał, że zadał bratu ciosy w głowę w miejsce, w którym biegli stwierdzili obrażenia, niemniej jak wskazano nie mogły być one pochodzić od użycia ręki. Bardzo istotnym dla ustalenia sprawstwa oskarżonego jest zwłaszcza to, że na jego skarpetkach, a zwłaszcza spodniach i to w ich przedniej części znajdowała się krew T. K.. L. K. (1) zaprzeczył jakoby dotykał ciała brata w miejscu, w którym był on zakrwawiony. Wykluczył tym samym, by dotykał go nogami. O ile niewątpliwie niektóre wspomniane ślady na skarpetkach mogły powstać w momencie kiedy L. K. (1) stanął w plamie krwi chcąc podnieść gazetę, to już wykluczonym jest, by zostały one wtedy na znajdującym się wyżej ściągaczu jak i w stosunkowo dużej ujawnionej ilości na spodniach oskarżonego. Jedyne logiczne wytłumaczenie tej sytuacji jest takie, że przykrywające nogi oskarżonego rzeczy miały w pewnym momencie kontakt z krwią wypływającą z ran T. K.. Wynika to również z opinii biegłego z zakresu analizy śladów krwi.

W zaistniałej sytuacji nie budzi wątpliwości, iż oskarżony miał bezpośredni kontakt z pokrzywdzonym kiedy ten krwawił, a tym samym w świetle przekonującej, fachowej i spójnej opinii biegłych opiniujących z ramienia (...) potwierdzonej przez biegłego W. G. doznawał jednoczasowych i następujących po sobie obrażeń ciała. Krew na spodniach oraz ściągaczu skarpet wskazuje natomiast dodatkowo na to, iż kopał brata. Wspomniani biegli przekonująco i spójnie zaopiniowali nadto, że charakter obrażeń stwierdzonych u T. K. pozwala wykluczyć, że była to tak zwana śmierć nagła, natychmiastowa. Przez pewien czas od doznania ostatniego urazu pokrzywdzony najprawdopodobniej żył, bowiem potrzeba czasu żeby odpowiednią objętość osiągnęła odma, czyli powietrze gromadzące się w jamie opłucnej, a nadto wylewy w tkankach miękkich w miejscu urazów i żeby odpowiednie nasilenie osiągnęły zatory tłuszczowe w płucach. Przy bezzwłocznym wezwaniu karetki istniała nawet hipotetyczna możliwość uratowania pokrzywdzonemu życia. Oskarżony podjął jednakże związane z tym czynności niewątpliwie dużo później, a załoga ratowników medycznych przybyła na miejsce o godzinie 21.29., a zatem niemal natychmiast po wezwaniu Policji przez A. G. i stwierdziła brak czynności życiowych.

Jak wynika z opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej część obrażeń ciała powstała w wyniku kopania obutą nogą, a w takiej sytuacji but ochroniłby dół skarpetki przed nasiąknięciem krwią. Należy zatem uznać, iż oskarżony, jak sam przyznał, po uderzeniu brata wyszedł z kuchni, po czym zdjął buty i położył się spać, a w tym czasie żyjący jeszcze pokrzywdzony dotarł do pokoju, w którym później znaleziono jego zwłoki. Przeciąganie go tam przez oskarżonego pozbawione byłoby oczywiści logicznego sensu. Dopiero po obudzeniu L. K. (1) postanowił zawiadomić o wszystkim siostrę. Niewątpliwie zdawał sobie sprawę z nieuchronności upowszechnienia się informacji o śmierci brata i chcąc zataić swój udział w jej spowodowaniu doprowadził do zawiadomienia Pogotowia oraz Policji, a nadto starał się dopasować swoje relacje odnośnie zdarzenia do zaistniałej sytuacji, o czym wspomniano we wcześniejszej części uzasadnienia.

W związku z powyższym Sąd uznał, że zajście przebiegało tak, jak je opisano w stanie faktycznym.

Dokonując kwalifikacji prawnej postępowania oskarżonego należy po pierwsze stwierdzić, iż pomiędzy działaniami L. K. (1), a śmiercią pokrzywdzonego zachodzi bezspornie związek przyczynowo – skutkowy.

Trzeba pamiętać, że T. K. w chwili śmierci znajdował się w stanie wręcz upojenia alkoholowego, co powodowało, iż miał mniejsze niż osoba trzeźwa możliwości obrony przed napastnikiem. L. K. (1) zadał mu natomiast kilkanaście ciosów, początkowo narzędziem twardym, tępym lub tępokrawędzistym oraz pięścią w głowę, co spowodowało upadek pokrzywdzonego, a następnie kopał go po tułowiu. Ciosy zadane w głowę charakteryzowała przy tym duża, a te zadawane w tułów bardzo duża siła.

Wielokrotne uderzania ofiary z dużą i bardzo dużą siłą w okolice, w których jak powszechnie wiadomo znajdują się ważne życiowo organy, takie jak mózg, serce, płuca, czy nerki w sytuacji, kiedy z uwagi na spożyty alkohol pokrzywdzony miał ograniczone możliwości obrony, a nadto po silnych ciosach w głowę pozostawał co najmniej odurzony i leżał jasno oraz stanowczo wskazuje, że oskarżony dążył do zadania bratu poważnych cierpień i uszkodzenia tychże organów. O tym, iż chciał w konsekwencji spowodować zgon brata przesądza kolejne jego zachowanie, czyli uciskanie ręką z bardzo dużą siłą szyi, co spowodowało złamanie kości gnykowej i krtani. Doszło więc w tym wypadku do duszenia, a powszechnie wiadomym jest, iż w działanie takie w przeważającej większości przypadków prowadzi do śmierci. Co prawda w tym wypadku przyczyna zgonu była inna, niemniej wielokrotne zadawanie pokrzywdzonemu z dużą i bardzo dużą siłą ciosów w okolice, w których znajdowały się ważne życiowo organy oraz użycie bardzo dużej siły powodującej złamanie kości gnykowej i krtani jasno wskazuje na chęć pozbawienia pokrzywdzonego życia. Tezę tą potwierdza również to, że L. K. (1) bezpośrednio po zaprzestaniu używania wobec brata przemocy nie wezwał pomocy medycznej, a zrobił to dopiero wówczas kiedy uznał, iż T. K. nie żyje, co jak już wskazano stanowiło działanie mające na celu uniknięcie odpowiedzialności karnej.

W zaistniałej sytuacji Sąd przyjął, że oskarżony wypełnił swym działaniem znamiona art.148 § 1 k.k..

L. K. (1) był w przeszłości karany wyrokami Sądu Rejonowego w Miastku z dnia 17 grudnia 2004r. w sprawie V K 328/04 za występek z art.207 § 1 k.k. popełniony z zastosowaniem przemocy na karę 2 lat pozbawienia wolności, której wykonanie zarządzono postanowieniem z dnia 31 sierpnia 2005r. o sygnaturze V Ko 341/05, a którą odbył od 14 października 2005r. do 4 lipca 2007r. i od 1 sierpnia 2008r. do 11 listopada 2008r., a nadto z dnia 30 stycznia 2006r. sygnatura akt II K 10/06 między innymi za przestępstwo z zastosowaniem przemocy z art.224 § 1 k.k. w zw. z art.226 § 1 k.k. przy zast. art.11 § 2 k.k. na karę roku pozbawienia wolności, której wykonanie zarządzono postanowieniem z dnia 30 stycznia 2009r. o sygnaturze akt II Ko 307/08, a którą odbył od 22 czerwca 2009r. do 8 marca 2010r. i od 23 grudnia 2011r. do 8 kwietnia 2012r..

Zgodnie z treścią art.115 § 3 k.k. przestępstwami podobnymi są przestępstwa należące do tego samego rodzaju; przestępstwa z zastosowaniem przemocy lub groźby jej użycia uważa się za przestępstwa podobne.

Stanowiącej przedmiot postępowania zbrodni zabójstwa L. K. (1) dopuścił się zatem w ciągu 5 lat po odbyciu co najmniej 6 miesięcy kary za umyślne przestępstwa podobne, co powoduje, iż odpowiada w warunkach art.64 § 1 k.k..

W toku postępowania oskarżony poddany został badaniom przez dwóch biegłych lekarzy psychiatrów, którzy dwukrotnie uzupełniali swoją opinię w toku postępowania sadowego.

Biegli J. K. (2) oraz M. Z. (2) zaopiniowali, że nie cierpi on na chorobę psychiczną w sensie psychozy ani nie pozostaje upośledzony umysłowo. Rozpoznali natomiast organiczne zaburzenia osobowości, zespół zależności alkoholowej, padaczkę alkoholową oraz obniżone funkcje intelektualne. Uznali nadto, że myślenie przyczynowo – skutkowe pozostaje niezaburzone, a rozumienie norm prawnych i społecznych jest zachowane. Zdaniem opiniujących zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem były w pełni zachowane, a L. K. (1) mógł przewidzieć skutki wpływu alkoholu na swój organizm.

Zdaniem Sądu powyższa opinia jest jasna, pełna i fachowa, a nadto znajduje swoje odzwierciedlenie w zgromadzonej w sprawie dokumentacji medycznej dotyczącej oskarżonego. Należy przy tym pamiętać, iż L. K. (1) w zasadzie od początku podjął czynności mające na celu uchronienie swojej osoby przed grożącą mu odpowiedzialnością karną co powoduje, że starał się kontrolować istniejąca sytuację. Okoliczność ta dodatkowo przeczy temu, by w chwili czynu miał chociażby ograniczoną zdolność rozpoznania jego znaczenia czy też pokierowania swoim postępowaniem.

Mając na uwadze powyższe Sad uznał oskarżonego L. K. (1) za winnego tego, że dnia 4 stycznia 2013r. w miejscowości O., będąc uprzednio skazanym wyrokami Sądu Rejonowego w Miastku z dnia 17 grudnia 2004r. w sprawie V K 328/04 za występek z art.207 § 1 k.k. z zastosowaniem przemocy na karę 2(dwóch) lat pozbawienia wolności, której wykonanie zarządzono postanowieniem z dnia 31 sierpnia 2005r. o sygnaturze V Ko 341/05, a którą odbył od 14 października 2005r. do 4 lipca 2007r. i od 1 sierpnia 2008r. do 11 listopada 2008r., a nadto z dnia 30 stycznia 2006r. sygnatura akt II K 10/06 między innymi za przestępstwo z zastosowaniem przemocy z art.224 § 1 k.k. w zw. z art.226 § 1 k.k. przy zast. art.11 § 2 k.k. na karę roku pozbawienia wolności, której wykonanie zarządzono postanowieniem z dnia 30 stycznia 2009r. o sygnaturze akt II Ko 307/08, a którą odbył od 22 czerwca 2009r. do 8 marca 2010r. i od 23 grudnia 2011r. do 8 kwietnia 2012r., działając z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia T. K. zadawał mu ciosy pięścią i nieustalonym narzędziem twardym, tępym lub tępokrawędzistym w głowę, kopał po tułowiu i rękach, a nadto dusił uciskając krtań oraz kość gnykową, czym spowodował u pokrzywdzonego obrażenia ciała w postaci:

trzech ran tłuczonych głowy, w tym dwóch zlokalizowanych na czole, a trzeciej w obrębie skóry owłosionej głowy, rany małżowiny usznej prawej z jej stłuczeniem, stłuczenia powłok prawej bocznej okolicy głowy, w tym twarzy, obustronnych krwiaków okularowych, stłuczenia ust w postaci niewielkiego wylewu krwawego w błonie śluzowej wargi górnej oraz niewielkiego wylewu w mięśniach języka, którym to obrażeniom głowy nie towarzyszyły zmiany wewnątrzczaszkowe jak i w kościach twarzoczaszki oraz mózgoczaszki poza wylewami podokostnowymi w piramidzie kości skroniowej prawej, a nadto obrzękiem mózgu z zaznaczonymi cechami obustronnego wklinowania podnamiotowego,

uszkodzeń w obrębie szyi, to jest złamania rogu górnego chrząstki tarczowatej krtani oraz złamania kości gnykowej po stronie lewej z bardzo skąpym podbiegnięciem krwawym w otaczających tkankach miękkich, czemu nie towarzyszyły wylewy krwawe w tkance podskórnej, mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych szyi,

uszkodzeń klatki piersiowej i jamy brzusznej, to jest rozległego wylewu krwawego w powłokach oraz mięśniach i w przestrzeniach międzymięśniowych górnej części pleców po stronie prawej z obecnością galaretowatych skrzepów krwi w przestrzeniach międzymięśniowych, masywnego wylewu krwawego w powłokach, mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych w dolnej części pleców po stronie lewej ze złamaniem dolnych żeber X i XI w pobliżu linii łopatkowej, w tym wieloodłamowym złamaniem jednego z nich z wylewami w otaczających tkankach miękkich oraz złamaniem żeber VII i VIII w ich odcinkach przednich w okolicy pachwowej przedniej z wylewami krwawymi w otaczających tkankach miękkich, odmy prawej jamy opłucnej i głębokiego pęknięcia nerki lewej na jej tylnej powierzchni z niewielkim wylewem krwawym pod torebkę włóknistą oraz w torebce tłuszczowej,

uszkodzeń kończyn górnych, to jest rozległych wylewów w powłokach, mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych w okolicy stawu ramiennego prawego i przylegającej górnej części ramienia, wielomiejscowych wylewów w tkance podskórnej, w mięśniach i przestrzeniach międzymięśniowych kończyny górnej lewej, z zamkniętym złamaniem kości łokciowej lewej w obrębie jej przysady dalszej z wylewami w otaczających tkankach miękkich, a nadto stłuczenia powłok grzbietowej powierzchni rąk, w tym palców,

a w wyniku utraty krwi z łożyska naczyniowego w związku z rozległymi wylewami do tkanek miękkich powłok ciała oraz ranami tłuczonymi głowy, a nadto rozległego stłuczenia klatki piersiowej ze złamaniem czterech żeber oraz odmy opłucnej współistniejącej z bardzo licznymi zatorami tłuszczowym i w mikrokrążeniu płuc skutkującymi narastającą niewydolnością oddechową i krążenia doszło do zgonu, to jest popełnienia przestępstwa z art.148 § 1 k.k. w z art.64 § 1 k.k..

Przystępując do wymiaru kary Sąd wziął pod uwagę, że oskarżony był już w przeszłości wielokrotnie karany, w tym za przestępstwa z użyciem przemocy i odpowiada w warunkach art.64 § 1 k.k.. Wynika stąd, że stosowane wobec niego wcześniej środki represji karnej nie przyniosły w zasadzie żadnego rezultatu co świadczy o zupełnym braku poszanowania dla podstawowych norm porządku prawnego i postępującej demoralizacji. L. K. (1) dopuścił się najcięższej zbrodni przeciwko życiu ludzkiemu, a popełniając ją działał niezwykle agresywnie. Jak wynika z wywiadu kuratora sądowego oraz pozostałej dokumentacji kuratorskiej sporządzonej w innych sprawach, czy w końcu zeznań przesłuchanych w sprawie mieszkańców O. oskarżony posiada negatywną opinię środowiskową, a wielu ludzi po prostu się go bało. Znamiennym jest, że po ostatnim opuszczeniu Zakładu Karnego większą część czasu spędzał w domu nadużywając alkoholu. Ponadto podporządkował sobie brata do tego stopnia, że tamten robił mu zakupy, palił w piecu i przygotowywał posiłki. Do tego L. K. (1) używał wcześniej wobec pokrzywdzonego przemocy i wszczynał awantury domowe.

Jeżeli chodzi o opinię o oskarżonym związaną z jego pobytem w Areszcie Śledczym, to jest on zaledwie przeciętna. L. K. (1) nie był karany dyscyplinarnie i raz korzystał z nagrody regulaminowej. Wśród współosadzonych funkcjonuje bezkonfliktowo, nie deklaruje udziału w podkulturze przestępczej, a do przełożonych odnosi się regulaminowo.

Prawidłowe zachowanie w Areszcie Śledczym i uzyskana nagroda regulaminowa muszą mieć oczywiście pozytywny dla oskarżonego wpływ na wymiar kary, niemniej przytoczone wcześniej okoliczności obciążające przemawiają za wymierzeniem jej w odpowiednio wysokim przedziale zagrożenia.

Wobec powyższego uznano, iż orzeczenie wobec L. K. (1) kary 15 (piętnastu) lat pozbawienia wolności będzie adekwatne do stopnia zawinienia, a ponadto spełni skazane cele zapobiegawcze, wychowawcze i w zakresie społecznego oddziaływania.

O zaliczeniu na jej poczet okresu rzeczywistego pozbawienia wolności w sprawie orzeczono obligatoryjnie zgodnie z treścią art.63 § 1 k.k..

Zgodnie z art.230 § 2 k.p.k. dowody zbędne dla sprawy zwrócono osobom uprawnionym.

O kosztach za obronę z urzędu rozstrzygnięto na mocy §14 ust. 2 pkt 5 i §16 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 roku w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (Dz. U. Nr 163, poz. 1348).

Skazany nie pracuje, a od dłuższego czasu pozostaje pozbawiony wolności, wobec czego na podstawie art. 624 § 1 k.p.k. zwolniono go w całości od obowiązku zapłaty na rzecz Skarbu Państwa kosztów sądowych.