Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II Ca 560/14

POSTANOWIENIE

Dnia 25 czerwca 2014 r.

Sąd Okręgowy w Krakowie Wydział II Cywilny-Odwoławczy

w składzie następującym:

Przewodniczący: SSO Ewa Krakowiak

Sędziowie: SO Anna Nowak

SR (del.) Krzysztof Wąsik (sprawozdawca)

Protokolant sądowy: Piotr Łączny

po rozpoznaniu w dniu 25 czerwca 2014 roku w Krakowie

na rozprawie

sprawy z wniosku K. Ć. (1)

z udziałem S. Ć. (1)

o dział spadku

na skutek apelacji uczestnika

od postanowienia wstępnego Sądu Rejonowego dla Krakowa - Podgórza w Krakowie

z dnia 7 listopada 2013 r., sygnatura akt I Ns 613/12/P

postanawia:

oddalić apelację

UZASADNIENIE

Postanowienia Sądu Okręgowego w Krakowie z dnia 25 czerwca 2014 r.

Zaskarżonym postanowieniem wstępnym z dnia 7 listopad 2013 r. Sąd Rejonowy dla Krakowa – Podgórza w Krakowie ustalił, że nieruchomość położona w K. składająca się z działek o nr (...) powstałych z podziału działki nr (...), objęta księgą wieczystą nr (...) wchodzi w skład spadku po W. Ć. i L. Ć..

Sąd Rejonowy ustalił następujący stan faktyczny. Właścicielami nieruchomości składającej się działki nr (...) położonej w K. przy ul. (...), objętej KW nr (...), byli w udziałach po ½ części małżonkowie W. Ć. i L. Ć.. Na mocy postanowień Sądu Rejonowego dla Krakowa-Podgórza w Krakowie spadek po W. Ć. na podstawie ustawy nabyli, po 1/3 części, żona L. Ć. oraz synowie S. Ć. (1) (uczestnik) i K. Ć. (1) (wnioskodawca), zaś spadek po L. Ć. nabył w całości, na podstawie testamentu notarialnego, syn K. Ć. (1). L., W. i S. Ć. (2) mieszkali w domu przy ul. (...) posadowionym na działce nr (...). W latach 70-tych XX wieku W. Ć. zezwolił synowi S. Ć. (1) na wybudowanie drogi na granicy działek nr (...), aby można było wybudować dom na sąsiedniej działce nr (...). W 1977 r. uczestnik wprowadził się do swojego nowego domu znajdującego się na działce nr (...) – oznaczonego nr (...). W 2007 r. do budynku oznaczonego nr (...), wybudowanego na sąsiedniej nieruchomości, wprowadził się wnioskodawca, który uprzednio mieszkał w innej części K.. Zgodnie z wolą W. Ć. droga ta miała być przeznaczona na potrzeby obu domów znajdujących się na działkach nr (...). W latach 80-tych S. Ć. (1) nawoził żużel na sporną drogę oraz w jej sąsiedztwie posadził wierzbę w celach odwadniających. Do domów znajdujących się na działkach nr (...), z drogi publicznej, dojeżdżało się zawsze tą samą drogą. Koszt wysypania kamienia na polną drogę sfinansował uczestnik, ale K. i J. Ć. (1) pomagali w rozsypce kamienia. K. Ć. (1) często zajmował się drogą oraz przyjeżdżał nią do udając się do swoich rodziców, których odwiedzał nawet 3-4 razy w tygodniu. Drogą zajmował się także uczestnik. Z drogi korzystali wszyscy członkowie rodziny (pieszo lub dla przejazdu). W 1995 r. przedmiotowa droga była modernizowana z inicjatywy S. Ć. (1), który nie konsultował remontu z pozostałymi członkami rodziny i to on go finansował. Działka nr (...) została podzielona na działkę nr (...), celem uregulowania granicy z działką nr (...). Przedmiotowa droga obecnie zajmuje częściowo działki nr (...) oraz w całości działkę nr (...). W 2007 r. B. i K. Ć. zamieszkali na działce nr (...) (obecnie(...)). S. Ć. (1) w 2012 r. wybudował ogrodzenie wzdłuż granicy działki nr (...). Do tego czasu nigdy nie twierdził, że nie pozwala z tej drogi korzystać, nie podnosił też, że jest ona jego własnością. Konflikty pomiędzy członkami rodziny (zwłaszcza braćmi-stronami) rozpoczęły się dopiero po wybudowaniu ogrodzenia. Do działki nr (...) (obecnie (...) prowadzi także inny szlak - wąska ścieżka o szerokości płyty chodnikowej. Prowadzi ona do ul. (...).

Powyższe ustalenia faktyczne Sąd poczynił na podstawie dokumentów urzędowych, zeznań wskazanych w uzasadnieniu orzeczenia świadków i stron oraz opinii biegłego. Sąd odmówił wiarygodności zeznaniom K. B. (1), w części, w jakiej twierdził on, że o przedmiotową drogę dbał tylko uczestnik, bowiem przeczą temu zeznania świadków B. Ć., J. Ć. (2), K. Ć. (2), L. M., M. K. i W. L. (1), którym Sąd dał wiarę w całości podkreślając, że nie wszyscy z nich są bezpośrednio zaangażowani w rozstrzygnięcie niniejszej sprawy. Sąd zauważył, że świadek K. B. (1) wskazywał, że o tym, kto dbał o drogę wie tylko z relacji K. i S. Ć. (1), nie tłumacząc czemu twierdzenie to pozostaje w sprzeczności ze słowami wnioskodawcy i dlaczego dał wiarę tylko relacji uczestnika. To, że nie widział pracującego na drodze wnioskodawcy nie jest wystarczające, bowiem mieszkał on w odległości ok. 100 m od działki nr (...), a również nie wszyscy świadkowie zeznawali, że S. Ć. (1) zajmował się pielęgnacją drogi. Sąd odmówił również częściowo wiary zeznaniom uczestnika, a to w części, w jakiej twierdził on, że w testamencie zmarłego ojca stron wyraził on swoją wolę odnośnie wspólności drogi na działce nr (...), a nie tej spornej przebiegającej wzdłuż granicy działek nr (...). Sąd wskazał, że choć ostatecznie stwierdzenie nabycia spadku po ojcu stron nastąpiło na podstawie ustawy z uwagi na brak zachowania formy testamentu własnoręcznego, to jednak jasna wola spadkodawcy wyrażona w tym testamencie nie została zakwestionowana. Chodziło w nim o drogę na granicy działek nr (...), bowiem droga na działce nr (...) nie prowadziła do obu domów ((...)). Sąd odmówił wiarygodności zeznaniom uczestnika w części, w jakiej podnosił on, że wnioskodawca nigdy nie pomagał mu w budowie drogi. Przeczą temu zeznania wnioskodawcy oraz B., J. i K. Ć. (2). Wnioskodawca, w ocenie Sądu Rejonowego, w sposób pełny i rzetelny przedstawił stan faktyczny, nawet w takim zakresie, w jakim nie jest to dla niego korzystne (modernizacja drogi w 1995 r. przez uczestnika). Sąd odmówił zaś wiarygodności S. Ć. (1) w części, w jakiej podnosił on, że do 2007 r. wnioskodawca w ogóle nie zajmował się drogą, a do domu rodziców przyjeżdżał tylko w niedziele, gdyż przeczą temu zeznania świadków, a w szczególności obiektywne i bezstronne zeznania W. L. (1). Sąd podzielił opinię biegłego przygotowaną w sprawie. Jej przedmiotem było wyznaczenie fragmentu gruntu, który był przedmiotem zarzutu zasiedzenia zgłoszonego przez uczestnika.

Uzasadniając rozstrzygnięcie Sąd Rejonowy wskazał, że spór co do składu spadku wynikał ze zgłoszenia przez S. Ć. (1) zarzutu zasiedzenia opisanej szczegółowo części nieruchomości spadkowej, na której ten uprzednio urządził drogę dojazdową do jego domu nr (...). Odwołując się do art. 172 kc i art. 336 kc Sąd uznał, że posiadanie uczestnika nie miało charakteru samoistnego, brak bowiem było elementów władania drogą jak właściciel i woli posiadania rzeczy jak właściciel. Decyzja o utworzeniu drogi nie była samodzielną decyzją uczestnika, bowiem to ojciec stron, jako współwłaściciel gruntu, zezwolił synowi na jej utworzenie. Tworząc drogę S. Ć. (1) nie manifestował woli posiadania tego fragmentu gruntu jako właściciel. Stan ten trwał do śmierci W. Ć., który w testamencie ponownie zdecydował, że droga ma należeć do obu synów. Przez cały czas użytkowania ten pas ziemi był wykorzystywany przez wszystkich członków rodziny Ć., jako droga dojazdowa do obu domów. Uczestnik nie zgłaszał do niego pretensji, a rodzina nie miała uzasadnionych podstaw do sądzenia, że S. Ć. (1) uważa się za jego właściciela. Dopiero od momentu postawienia ogrodzenia w 2012 r. można uznać, że S. Ć. (1) zamanifestował zmianę charakteru posiadania, okazując, że określony fragmentu gruntu należy tylko do niego. Powyższym ustaleniom prawnym nie przeczy fakt, że tylko S. Ć. (1) był zainteresowany systematycznym ulepszaniem drogi, ponieważ prowadziła ona do nieruchomości uczestnika. Mieszkający na sąsiedniej nieruchomości rodzice stron nie posiadali prawa jazdy i mogli się dostać do siebie pieszo od strony ul. (...). Taki stan był naturalny dla wszystkich, przy tym zachowanie uczestnika nie było postrzegane, jako wykroczenie przeciwko prawu własności W. i L. Ć.. Brak stanowczości w manifestowaniu chęci władania drogą spowodował, że nie doszło do rozpoczęcia biegu terminu zasiedzenia. W. Ć. nie dokonał również nieformalnego ustnego przeniesienia własności na rzecz uczestnika. Co więcej, S. Ć. (1) wiele prac nad drogą wykonywał przy pomocy swojego brata K., które ten wykonywał będąc w uzasadnionym przeświadczeniu, że nie czyni tego na wyłącznej własności S. Ć. (1). Czyn w postaci postawienia ogrodzenia był dla wszystkich obiektywnie uzasadnionym zaskoczeniem, nie może więc być mowy o uprzednim istnieniu posiadania samoistnego. Brak samoistnego posiadania spowodował, że Sąd zaniechał oceny dobrej lub złej wiary uczestnika, jako posiadacza. Poprzednimi właścicielami działki nr (...), która uległa podziałowi na działkę nr (...) byli rodzice wnioskodawcy i uczestnika. Tak więc, zgodnie z art. 922 § 1 kc, w skład spadku wchodzi także własność fragmentu nieruchomości, który był przedmiotem zarzutu zasiedzenia. Zastrzeżenie to nie dotyczy fragmentu działki nr (...), bowiem żadna ze stron nie wskazywała, że działka ta wchodzi w skład spadku.

Apelację od tego postanowienia wniósł uczestnik, wnosząc o jego zmianę poprzez ustalenie, że opisana przez niego nieruchomość nie wchodzi w skład spadku po W. Ć. i L. Ć. oraz o zasądzenie kosztów postępowania za obie instancje, ewentualnie o uchylenie postanowienia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu. Uczestnik zarzucił orzeczeniu:

1)  naruszenie art. 223 § 1 kpc poprzez przekroczenie granic swobodnej oceny dowodów polegające na:

- przyjęciu, na podstawie zeznań wnioskodawcy i testamentu z dnia 3 kwietnia 1990, że przedmiotowa droga dojazdowa była zgodnie z wolą W. Ć. przeznaczona na użytek mieszkańców działek nr (...), a nie na wyłączny użytek uczestnika. Dokument ten (testament) nie może być podstawą ustalenia woli testatora bowiem jest nieważnym testamentem, a ponadto został sporządzony w szpitalu w stanie uniemożliwiającym świadome testowanie,

- daniu wiary zeznaniom wnioskodawcy oraz świadków B. Ć., K. Ć. (2), J. Ć. (2), W. L. (1), M. K., L. M. oraz A. K., przy pominięciu zeznań świadka S. W. i M. Z. na okoliczność, że wnioskodawca pomagał w utrzymaniu drogi znajdującej się na spornej nieruchomości. W tym zakresie zeznania świadków, którym Sąd dał wiarę, są sprzeczne z zeznaniami innych świadków oraz zasadami logiki i doświadczenia życiowego. Sąd bezkrytycznie ocenił zeznania B. Ć. zeznającej, że wiedzę o tym, że wnioskodawca pomagał w utrzymaniu drogi miała od niego samego. Sprzeczne z zasadami logiki jest przyjęcie, że wnioskodawca mieszkający w sporej odległości od rodziców, mający dwójkę dzieci i pracujący 6 dni w tygodniu, miał odwiedzać rodziców 4-5 razy w tygodniu i w tym czasie pomagać w utrzymaniu drogi nie mającej dla niego znaczenia użytkowego. Ponadto, po śmierci matki, w okresie od 2001 do 2007 r., uczestnik nie miał nawet kogo odwiedzać, więc niewiarygodnymi są zeznania jakoby zajmował się on drogą (...) razy w tygodniu. Apelujący zakwestionował bezstronność świadków – znajomych rodziny wnioskodawcy. Sąd nie odniósł się natomiast do logicznych i spójnych zeznań świadków A. W. i M. Z.;

- niedaniu wiary zeznaniom uczestnika i świadka K. B. (1) na okoliczność, że to wyłącznie uczestnik zajmował się utrzymaniem drogi znajdującej się na spornej nieruchomości od 1977 r.;

2) błąd w ustaleniach faktycznych będący konsekwencją dowolnej oceny dowodów i polegający na ustaleniu, że droga dojazdowa przeznaczona była zgodnie z wolą W. Ć., na użytek mieszkańców działki nr (...), a nie na wyłączny użytek uczestnika i że to nie uczestnik wyłącznie zajmował się utrzymaniem drogi znajdującej się na spornej nieruchomości od 1977 r., a że pomagał mu w tym K. Ć. (1) i jego synowie;

3) naruszenie art. 172 kc poprzez jego niewłaściwe zastosowanie i przyjęcie, że uczestnik nie nabył własności spornej nieruchomości przez zasiedzenie;

4) naruszenie art. 336 kc poprzez jego niewłaściwe zastosowanie i przyjęcie, że uczestnik nie był od 1977 r. posiadaczem samoistnym spornej nieruchomości. Sąd Rejonowy dokonał błędnej interpretacji tej regulacji. W roku 1977 r. za zgodą i wolą ojca, aby droga była uczestnika, wybudował on drogę służąca dojazdowi do jego nieruchomości, z której faktycznie korzystali także inni. Zamanifestował tym samym zmianę charakteru posiadania przedmiotowego gruntu. Od co najmniej 30 lat uczestnik ponosi nakłady na utrzymanie drogi, dba o nią, korzysta z niej, a konflikty rozpoczęły się w chwili sprowadzenia się wnioskodawcy do sąsiedniego domu.

W odpowiedzi na apelację wnioskodawca wniósł o jej oddalenie i zasądzenie kosztów postępowania. Wskazał, że zarzuty apelacji sprowadzają się do polemiki z oceną materiału dowodowego dokonaną przez Sąd Rejonowy, a chybione i niezasadne są również zarzuty naruszenia prawa materialnego.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje.

Apelacja nie zasługiwała na uwzględnienie.

Sąd Okręgowy w całości podziela ustalenia faktyczne, które posłużyły Sądowi Rejonowemu za podstawę postanowienia wstępnego, jak i oparte na nich rozważania natury prawnej.

Odnosząc się na wstępie do zarzutu naruszenia art. 233 kpc, to w pierwszej kolejności wskazać należy na to, że zgodnie z jego brzmieniem Sąd ocenia wiarogodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału. Swobodna ocena dowodów nie może być jedynie dowolna. Z tych względów przyjmuje się, że jej granice wyznaczane są przez kryteria: logiczne, ustawowe i ideologiczne (wyrok Sądu Najwyższego z 12.2.2004 r., II UK 236/03, niepubl.). Dla skuteczności zarzutu naruszenia art. 233 § 1 kpc nie wystarcza stwierdzenie o wadliwości dokonanych ustaleń faktycznych, odwołujące się do stanu faktycznego, który w przekonaniu skarżącego odpowiada rzeczywistości. Swobodną ocenę dowodów wyznaczają ramy logiki i doświadczenia życiowego, a tych Sąd Rejonowy dokonując oceny dowodów, nie naruszył. W ocenie Sądu Rejonowego zeznania wskazanych świadków były spójne i konsekwentne, wzajemnie się uzupełniały oraz znajdowały odzwierciedlenie w pozostałym materiale dowodowym i z oceną tą nie sposób jest się nie zgodzić. Zeznania świadków i stron (uczestnika częściowo) były na tyle oczywiste i jednoznaczne, że inna ich ocena i odmienne ustalenie na ich podstawie stanu faktycznego sprawy były po prostu niemożliwe.

Jeśli chodzi o zeznania świadka B. Ć., to choć nie są one wolne od pewnych skażonych subiektywizmem wtrętów, to jednak nie można uznać, aby były sprzeczne z logiką czy doświadczeniem życiowym. Jest całkowicie naturalne, co zeznała świadek, że ojciec stron pomagał przy wysypywaniu pierwszego żwiru na drogę. Pozwalał mu na to z pewnością jego wiek (w 1977 r. miał dopiero 57 lat), a motywować go mogła chęć posiadania dobrej drogi dojazdowej do własnego domu, z której choć sam może korzystać nie zamierzał, to przecież była i dla niego ona przydatna, czy to na potrzeby dojazdu gości, opału, czy służb ratunkowych. Podobnie nie może dziwić, że w tych pracach pomagał wnioskodawca, który w ten sposób wspierał ojca, a do tego przykładał się do podniesienia wartości własnego majątku, gdyż po przekazaniu uczestnikowi, przez rodziców stron, działki nr (...), działka na (...) miała przypaść po ich śmierci wnioskodawcy. Także podobnych zarzutów, a nawet sprzeczności ze słowami samego uczestnika, nie można postawić zeznaniom tego świadka na temat braku jakichkolwiek przeszkód w korzystaniu z tej drogi przez wnioskodawcę i jego rodzinę, czy też nie pytaniu przez nich uczestnika o pozwolenie na to. Nie wydaje się też być całkowicie pozbawione logiki uzasadnienie dla prac przy drodze wnioskodawcy w postaci jego chęci zabezpieczenia przejezdności drogi na wypadek potrzeby ratunkowego dojechania do domu rodziców stron. Jednocześnie świadek nie stara się wbrew rozsądkowi przekonać Sądu do swoich zeznań nie bojąc się oprzeć części swojej wiedzy (na temat dbania o drogę przez wnioskodawcę) jedynie na relacjach pochodzących od samego wnioskodawcy. Tak naprawdę jedyna słabość zeznań świadka to chęć umniejszenia roli uczestnika w pracach remontowych czy porządkowych na drodze, ale to z pewnością da się uzasadnić sporem braci, w który świadek, z racji bycia żoną jednego z nich, jest oczywiście zaangażowana. Nawet jednak to zaangażowanie nie skłoniło świadka do złożenia relacji pozbawionej sensu czy rzeczowości.

Wbrew apelacji, także w zeznaniach świadka J. Ć. (2) nie można w sposób prosty doszukać się zeznań nie przystających do ram, jakie zakreślają swobodną ocenę dowodów z art. 233 § 1 kpc. Jak już wspomniano, nie można za oczywiście sprzeczne z tymi zasadami, czy oczywiście sprzeczne z trzeźwą oceną okoliczności faktycznych sprawy uznać zeznań, w których świadek podał, że rodzina wnioskodawcy pomagała uczestnikowi przy wysypywaniu kamienia na drogę, kiedy droga ta była tworzona, albo że do 2012 r. (rozpoczęcie budowy ogrodzenia) nie było żadnych sporów o korzystanie z drogi i rodzina wnioskodawcy nie napotykała w tym żadnych przeszkód. Fakty te nie zostały też zresztą dowodowo przez uczestnika zaprzeczone. Oczywiście ten interpretuje je odmiennie niż wnioskodawca, ale jeżeli przyjąć je za udowodnione, to nie sposób wyciągać z nich wniosek o samoistnym posiadaniu uczestnika, który bynajmniej w ten sposób (nie okazując swojego sprzeciwu w korzystaniu z drogi przez brata) swojego samoistnego posiadania z pewnością nie manifestował. Jest też całkowicie naturalne, że wnioskodawca przyczyniał się do porządkowania drogi, skoro opiekował się rodzicami, a od początku lat 80-tych sam potrzebował, aby droga była przejezdna, bo posiadał już wówczas auto, którym do rodziców przyjeżdżał. Jednocześnie omawiany świadek wcale nie przeczy nakładom na drogę dokonywanym przez uczestnika, dość dokładnie je nawet opisując. Nie ma braku logiki w tym, że wnioskodawca często bywał u rodziców i pomagał im (w tym przy porządkowaniu drogi), nawet jeżeli w tym samym okresie intensywnie pracował zawodowo i wychowywał własne dzieci, gdyż zachowanie takie nie tylko jest absolutnie normalne, ale wręcz społecznie pożądane. Nie da się zresztą w tym miejscu nie zauważyć, że nawet kreowany przez uczestnika na najbardziej wiarygodnego świadek K. B. (1) zeznał, że wnioskodawca „odwiedzał matkę bardzo często” (k. 304). O odwiedzinach rodziców kilka razy w tygodniu zeznał też świadek A. K. (k. 346).

Niemal wszystko to samo można powiedzieć o zeznaniach świadka K. Ć. (2). On też podał fakty, których większości nie można łatwo zakwestionować. To, że jego ojciec pomagał swoim rodzicom, to że przyjeżdżał do domu nawet po ich śmierci, to że pomagał przy rozsypywaniu żwiru, jak i to że do niedawna jeszcze uczestnik nie zabraniał wnioskodawcy korzystania z drogi, wydaje się być jak najbardziej zwyczajnym zachowaniem. Co prawda świadek ten być może przesadza twierdząc, że już po śmierci obojga rodziców jego ojciec przyjeżdżał na ich posesję po 4-5 razy w tygodniu i robił to po to by droga (też dom) nie ulegała degradacji, ale jednocześnie zeznał też, że istotne inwestycje w drogę czynił uczestnik. To ostatnie nie pozwala na proste zdyskwalifikowanie słów świadka, a zmusza jedynie do oddzielenia faktów rzeczywistych, od tych, które dotknięte zostały chęcią wsparcia w procesie własnego ojca. Wydaje się jednak, że tylko ten fakt nie może przekreślić wartości całokształtu zeznań świadka, bo zdecydowana większość z nich nie została przez inne dowody, nawet przez samego uczestnika, zaprzeczona.

Brak było także powodów dla zakwestionowania wiarygodności świadka L. M., którego zeznania także Sąd Okręgowy, uznał za rzeczowe i zgodne z prawdą. Świadek ten zaniechał jakiegokolwiek kreowania korzystnej dla wnioskodawcy rzeczywistości, ograniczając się do podania jedynie kilku znanych mu faktów, których prawdziwości nie sposób odmówić. Nikt w sprawie nie przeczył, że co najmniej do 2012 r. dojazd do domu wnioskodawcy odbywał się po spornej drodze i to bez żadnych przeszkód ze strony uczestnika. Wydaje się być przy tym całkowicie zwyczajnym, że kiedy wnioskodawca mieszkał już w domu nr (...), to jego synowie odśnieżali drogę, która przecież też im służyła. Do tego świadek ten nie zaprzeczył wcale, aby odśnieżaniem lub remontami drogi nie zajmował się w ogóle uczestnik, podkreślając jedynie, że w czasie jego wizyt (raczej bardzo rzadkich), przy tych pracach widział tylko członków rodziny wnioskodawcy. Jednocześnie zeznał też, dając tym wyraz swojego obiektywizmu, że nie wie kto zajmował się wysypywaniem kamienia nawiezionego na drogę, a przecież nic nie stało na przeszkodzie, skoro już miałby zeznawać nieprawdę w celu pomocy wnioskodawcy, by powiedzieć, że i przy tych pracach widział tylko i wyłącznie wnioskodawcę lub jego synów.

Choć dość wybiórczą pamięcią dysponował świadek M. K., gdyż przy pracach przy drodze widywał tylko wnioskodawcę i jego rodzinę, a to pomimo tego, że mieszka w bezpośrednim sąsiedztwie stron, a odśnieżanie czy remontowanie drogi z pewnością wykonywał też uczestnik, który z drogi o wiele intensywniej i dłużej korzystał, to jednak brak jest powodów, aby uznać jego słowa za oczywiście sprzeczne z prawdą. Działania przy drodze, o których zeznał wydają się być nie tylko naturalne i z pewnością podejmowane, ale też procesowo, za pomocą szeregu innych dowodów, wykazane. Choć więc świadek ten nie wydaje się być całkiem obiektywny, to raczej zeznał on część prawdy, a nie nieprawdę i tak jego zeznania ocenił Sąd odwoławczy.

Z kolei bezstronne wydają się być kolejne zakwestionowane w apelacji zeznania – te świadka W. L. (2). Świadek ten nie umniejsza zasług żadnej ze stron i podkreśla wkład w utrzymanie drogi obu. O ile stwierdza, że nie widział uczestnika odśnieżającego drogę, to podkreśla zarazem, że ten jest osobą pracowitą i widywał go przy „pielęgnacji” drogi. O ile zeznaje, że przy pracach na drodze widywał wnioskodawcę z synami, to zarazem twierdzi stanowczo, że inwestycję finansował uczestnik, bo widział nawet jak ten za nią płacił. Z kolei twierdzenia o wspólnym korzystaniu z drogi, braku konfliktów braci na tym tle, czy nie zabranianiu przez uczestnika korzystaniu z drogi przez wnioskodawcę, na tle całości materiału dowodowego sprawy, wydają się mieć charakter okoliczności pewnych. Sąd Okręgowy nie doszukał się żadnych powodów, dla których temu świadkowi należałoby odmówić wiarygodności.

Słusznie też Sąd Rejonowy nie uznał za szczególnie wiarygodne zeznania świadka K. B. (2). O ile świadek ten stara się w swym oficjalnym stanowisku twierdzić, że właścicielem drogi jest uczestnik, tylko on drogę urządził i tylko on z niej korzystał, to w spontanicznych wypowiedziach zaprzeczał sam sobie podając np., że wnioskodawca często rodziców (zwłaszcza matkę) odwiedzał i wtedy „zapewne z drogi korzystał” (k. 305), a kiedy remontował dom to też z dojazdem do niego problemów nie miał. W innym miejscu świadek kategorycznie twierdzi, że o drogę dbał tylko uczestnik, by zarazem zeznać, że własnej wiedzy na ten temat nie ma, gdyż wiedza ta jest jedynie pochodną tego, co przekazali mu skonfliktowani bracia. Słusznie przy tym zauważył Sąd Rejonowy, że mający być obiektywnym świadek, nie ujawnił dlaczego z tych relacji za prawdziwą uznał tylko tę przekazaną przez uczestnika. Świadek stwierdził wreszcie, że droga nie była przedmiotem żadnego sporu. Skoro więc nie było o nią sporu, a korzystali z niej jednak obaj bracia (jest dla Sądu oczywiste, że co najmniej do 2007 r., z różnym natężeniem), to na jakiej podstawie świadek podał, że za jej właściciela uważa wyłącznie uczestnika i nakazuje niejako wnioskodawcy, by ten zrobił sobie osobny wjazd do swojego domu. W ocenie Sądu okręgowego odpowiedź na te wątpliwości może być zawarta w pierwszym zdaniu jego zeznań, w którym podał, że „jest wieloletnim przyjacielem S.” (k. 304). Mając na uwadze zauważone mankamenty w zeznaniach tego świadka, nie jest on ani trochę bardziej wiarygodny niż żona, czy synowie wnioskodawcy.

Słuszności dokonanej przez Sąd I instancji oceny dowodów osobowych nie przeczy z pewnością zeznanie świadka M. Z., który potwierdził jedynie fakt - właściwie szczególnie nie kwestionowany przez wnioskodawcę twierdzącego jedynie o swojej pracy przy utwardzaniu, naprawianiu, czy odśnieżaniu nawierzchni drogi - że nakład finansowy na materiał użyty do utwardzenia drogi poniósł uczestnik. Okoliczność ta jednak w żadnej mierze nie przesądza o tym, że korzystał on z drogi z wyłączeniem innych osób, a nakład na nią poczynił jako posiadacz samoistny, o czym będzie jeszcze mowa.

Podobną wiedzę miał świadek S. W., który zeznał dodatkowo, że jednak z drogi korzystali obaj bracia. Jego słowa wpisują się w ustalony przez Sąd I instancji stan faktyczny.

Obiektywne i bezstronne wydają się wreszcie być zeznania świadka A. K., który opisał swoją wiedzę na temat posiadania drogi i korzystania z niej przez obu braci, o celu, dla którego powstała, o tym, że wspólnie bracia o nią dbali oraz że nie wyrażali sobie wzajemnie zgody ani sprzeciwu na korzystanie z niej. Świadek wreszcie potwierdził (o czym zeznał wcześniej świadek K. B. (2)), że wnioskodawca odwiedzał rodziców nawet kilka razy w tygodniu, zadając tym samym kłam przeczącym temu twierdzeniom apelacji.

W sprawach takich jak ta, gdzie skonfliktowane strony prezentują skrajnie sprzeczne twierdzenia na temat faktów istotnych dla rozstrzygnięcia, ich zeznania powinny być oceniane ze szczególną wnikliwością, a do przedstawianych przez nich twierdzeń należy podchodzić bardzo ostrożnie, gdyż jest oczywistym, że muszą one być dotknięte zakłócającym obiektywizm zaangażowaniem w spór, często nie tylko sądowy, ale jak w niniejszej sprawie, też osobisty. Dlatego też zeznania stron i w niniejszej sprawie należało potraktować głównie jako materiał dowodowy uzupełniający.

Rację miał Sąd Rejonowy wskazując, że to zeznania wnioskodawcy wydają się być bardziej logiczne i umocowane w dowodach przeprowadzonych w sprawie. Logicznym jest, że droga powstała za wiedzą i wolą ojca stron. Decyzja została wyrażona przy okazji rozpoczęcia budowy domu uczestnika, ale droga miała służyć obu gospodarstwom domowym (rodziców stron i uczestnika). Już samo umiejscowienie obu domów bliżej północnych krańców działek oraz przebieg samej drogi wzdłuż wspólnej granicy działek (...) (zarazem skierowanej ku obu domom) sugeruje, że droga miała być wspólna i prowadzić miała do obu domów i dla wspólnego użytku. Przesądza o tym także wybudowanie drogi w ten sposób, że właściciele działek sąsiednich odstąpili z przygranicznych pasów gruntu na potrzeby wybudowania wspólnej drogi, co zresztą jest (a z pewnością było w latach, kiedy droga powstawała) całkowicie typowym i powszechnie praktykowanym sposobem pozyskiwania działek pod nowo tworzone, dla wspólnego użytku sąsiadów, szlaki. Pozbawionym by przy tym było sensu budowanie drogi do domu uczestnika, która zarazem nie miałby być użytkowana przez rodziców stron. Nielogicznym byłoby oddawanie przez rodziców stron pasa własnej działki na wyłączny użytek uczestnika, a samemu pozostawanie w dalszym ciągu bez dojazdu do domu lub wobec konieczności budowania drugiej drogi. Poza tym, gdyby droga od jej zarania miała służyć tylko uczestnikowi, to dlaczego nie miałby on zbudować jej w całości na swojej działce (nr (...)), która przecież, kiedy droga miała przybrać swój pierwotny kształt i przebieg w terenie, nie była jeszcze zabudowana przez co droga mogła powstać w jej dowolnym, nie rodzącym dziś konfliktów, miejscu. Tylko zaś takie oddanie działki zajętej pod drogę na wyłączny użytek uczestnika, z całkowitym pozbawieniem się władztwa nad nią, z zamiarem wyzbycia się jej na jego rzecz, mogłoby stanowić o samoistności posiadania uczestnika już w latach 70-tych, od momentu rozpoczęcia inwestycji drogowej (też budowalnej). Na takie ich zachowanie nie ma zresztą żadnych dowodów. O tym, że droga miała być wspólna ojciec stron przypomniał jeszcze w swoim testamencie pisząc, że „droga dojazdowa do mojego domu oraz do domu mojego syna S. pozostaje dla obu synów wspólna”. Nie ma wątpliwości, że wskazaną w testamencie drogą dojazdową jest droga będąca dziś przedmiotem zasiedzenia. Nie ma też wątpliwości jaka była wola ojca w zakresie posiadania, czy władania tą drogą w tym dokumencie wyrażona. Oczywistym jest, że gdyby ojciec w latach 70-tych drogę tę podarował uczestnikowi, to przed śmiercią by nią nie rozporządzał. Ojciec stron wiedząc, że w testamencie (nie wiedząc zarazem, że jest on nieważny) daruje swój dom wnioskodawcy, na zabudowanej którym działce znajduje się droga mógł wręcz chcieć w testamencie zabezpieczyć interes uczestnika zastrzegając, że choć droga jest na nieruchomości zapisanej wnioskodawcy, to jednak jest wspólna dla obu synów. Testamentem ojciec obejmował tylko działkę nr (...), a nie mówił w nim nic o działce nr (...), a więc działka nr (...) nie miała przejść wyłącznie na wnioskodawcę (miała być według testatora wspólna synom), a zatem nie było potrzeby zastrzegania jej wspólności dla dzieci. Potrzeba taka istniała za to w przypadku drogi na działce nr (...), która (wraz z drogą) miała przypaść tylko jednemu z jego dzieci. O tym, że wola ojca stron dotycząca drogi a wyrażona w tym testamencie była obiektywna i nie wymuszona okolicznościami podobnymi do dzisiejszego sporu, czy też zachowaniami jego synów, którzy mieliby „podsunąć” ojcu ten dokument do podpisania, świadczy jego data. W roku 1990 r. między braćmi (stronami) nie tylko nie było jeszcze sporu o drogę, na potrzeby którego testament miałby być przydatny, ale sporu takiego strony z pewnością nawet wówczas jeszcze nie przewidywały. Odnosząc się zaś w tym miejscu do samej wagi testamentu W. Ć. dla niniejszej sprawy, to w ocenie Sądu Okręgowego dokumentem tym można się było posłużyć dla oceny świadomości ojca stron w zakresie drogi i dla konfrontacji dzisiejszych twierdzeń stron z faktami z tego testamentu płynącymi. Testament ten jest oczywiście nieważny, ale tylko jako podstawa dziedziczenia, co nie wyklucza jednak dowodowego posłużenia się nim dla wykazania innych niż powołanie do dziedziczenia faktów czy zdarzeń, albo do oceny innych przeprowadzonych w sprawie dowodów. Zarazem zauważyć należy, że gołosłownym i dowodowo niepotwierdzonym okazało się stwierdzenie, że stan ojca stron uniemożliwiał mu w ogóle sporządzenia testamentu w dacie, z której pochodził.

Nie ma żadnych wątpliwości, co też wynika z zeznań wnioskodawcy, że droga była zawsze wspólnie wykorzystywana jako dojazd do obu posesji ((...) i (...)). W tym celu zresztą była wybudowana i w takim, dogodnym dla obu domów miejscu, została zaprojektowana i wykonana. Takie, wspólne i stosowne do aktualnych, zmieniających się w czasie, potrzeb wykorzystywanie drogi, jest faktem wręcz zaprzeczającym samoistności posiadania jednej ze stron, bo to charakteryzuje się posiadaniem z wyłączeniem innych osób. Oczywiście może być jeden posiadaczem samoistnym a drugi zależnym, ale taką relację trzeba w postępowaniu o zasiedzenie udowodnić, czego uczestnikowi absolutnie się nie udało, bo oprócz niego samego, takiego stosunku miedzy braćmi nikt nie potwierdził, a domniemanie samoistnego posiadania przemawia tutaj nie tylko na korzyść uczestnika, ale też na korzyść również posiadającego corpus wnioskodawcy.

Nie licząc pojedynczych, nie dających się zresztą obronić wypowiedzi świadków, z wszystkich dowodów płynie też konkluzja, że uczestnik nigdy nie zabraniał wnioskodawcy (wcześniej rodzicom) korzystania z drogi, że wnioskodawca nigdy nie potrzebował na to jego pozwolenia. W kontekście takich okoliczności też nie sposób budować skutecznie koncepcji posiadania samoistnego po stronie wyłącznie uczestnika.

Trudno odmówić wiarygodności wnioskodawcy, który zeznaje o okolicznościach, którym można by próbować przypisywać sens dla niego oczywiście niekorzystany. Strona, która w sporze o zasiedzenie zeznaje, że nie ponosiła nakładów finansowych na nieruchomość, wydaje się zeznawać oczywiście na swoją niekorzyść. Jeżeli więc na taki ruch decyduje się wnioskodawca, to nie można nie dostrzegać w jego słowach próby uwolnienia się od zakłócającego osąd subiektywizmu. Jednocześnie wnioskodawca bronił, w ocenie Sądu Okręgowego skutecznie, potwierdzonej przez wielu świadków, także zasługujących na wiarę, tezy o swoim fizycznym zaangażowaniu w prace przy utrzymaniu przejezdności drogi. Jeżeli wnioskodawca opiekował się swoimi rodzicami, a nie jest sporne, że tak było i że robił to szczególnie intensywnie, a po ich śmierci czy to uprawiał na działce porzeczki, czy to remontował dom, czy to wreszcie w nim mieszkał, to wydaje się być oczywiste, że dla realizacji tych właśnie celów, potrzebował aby droga istniała i była w pełni przejezdna. Nie ma żadnych racjonalnych powodów, nie mówiąc już o tym, że żadnych dowodowych powodów, by twierdzeniom wnioskodawcy o takim jego nakładzie na drogę zaprzeczyć.

Także w zeznaniach uczestnika doszukać się można wielu elementów absolutnie wiarygodnych i takich, jakie następnie Sąd Rejonowy przyjął za udowodnione. Nie można się jedynie zgodzić z ich oceną prawną dokonaną przez uczestnika. Sam uczestnik zeznał, że z drogi korzystali członkowie rodzin obu braci, że nikt nikomu tego nie zabraniał, ani nikt nikogo o pozwolenia na to korzystanie nie prosił. Skoro tak było, a jednocześnie strony znały genezę powstania drogi (zgoda ojca, rozporządzenie drogą w jego testamencie), to ani uczestnik nie zachowywał się w sposób manifestujący swój właścicielski stosunek do drogi, ani wnioskodawca nie miał podstaw czuć się zagrożony utratą własności drogi na rzecz uczestnika przez upływ czasu. Żaden bowiem z braci nie wykonywał aktów wyłącznego władztwa nad rzeczą (istotny składnik posiadania samoistnego), a każdy z nich realizował na drodze tylko swoje prawo do będących ich własnością nieruchomości. Jest przy tym oczywiste, że zakres, skala i przejawy korzystania z drogi były u stron inne, ale tuż wynikało z okoliczności życiowych stron. To uczestnik mieszkał przez cały czas w sąsiedztwie drogi, to on z niej codziennie korzystał, to jemu najbardziej (przynajmniej do 2007 r.) zależało na jakości drogi. Nie dziwią więc nakłady finansowe na drogę, które zresztą na przestrzeni tych wszystkich lat nie wydają się być szczególnie duże. Wnioskodawcy zależało jedynie na przejezdności drogi i w tym zakresie uczestniczył w dbaniu o nią. Oceniając zakres nakładów na drogę nie można zapominać, że uczestnik dbał o nią najbardziej, bo to on najbardziej tej drogi potrzebował jako dojazdu do domu, rodzice stron byli starszymi osobami i nie mieli nawet prawa jazdy, więc ich zainteresowanie stanem technicznym drogi było raczej umiarkowane, a wnioskodawca nie mieszkał tam do 2007 r., więc też trudno, żeby remontował, czy utwardzał drogę w stopniu tak zaawansowanym jak uczestnik. Nie wszystko jednak co zeznał uczestnik znalazło potwierdzenie w reszcie zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego. Brak było procesowych dowodów, aby za udowodnione uznać jego twierdzenia, że wnioskodawca w żaden sposób w pielęgnowaniu drogi nie brał udziału, bo temu zaprzeczyli (jedynie różnie oceniając te zachowania) niemal wszyscy świadkowie. Nie można było nie zauważyć też takich wypowiedzi uczestnika, które jednoznacznie wskazują na to, że droga nie była przedmiotem darowizny rodziców na jego wyłączną rzecz, a że decyzja o jej budowie była jedynie zwykłą konsekwencją darowizny działki nr (...) i wybudowania przez uczestnika na tej działce domu. Jednocześnie była to decyzja jedynie zezwalająca na zajęcie części działki nr (...) pod drogę z zachowaniem przez ojca stron władztwa nad rzeczą. Świadczą o tym takie słowa uczestnika jak: „ojciec na to się zgodził”, czy „transporty żużlu rozsypywałem w obecności ojca, który zaakceptował przebieg drogi” (k. 358). W ocenie Sądu Okręgowego nie ma przy tym wątpliwości, że gdyby wolą ojca stron było oddanie działki zajętej pod drogę na wyłączną własność uczestnika, to przez te prawie 20 lat (od początku inwestycji budowlanej uczestnika) znaleziono by czas, by tę decyzję formalnie przeprowadzić. Podsumowując zeznania uczestnika trzeba by powiedzieć jeszcze, że nawet gdyby to był jedyny dowód przeprowadzony w sprawie, dowód, który nie musiałby wytrzymać próby konfrontacji z innymi dowodami, to nie byłby to dowód wystarczający by oprzeć na nim ustalenia, prowadzące do stwierdzenia, że nabył on własność nieruchomości przez zasiedzenie. Pamiętać trzeba cały czas, że w sprawie o chodzi o zasiedzenie, czyli o odebranie komuś prawa własności, a więc prawa podlegającego szczególnej ochronie. Dowody zatem na to muszą być naprawdę mocne, a za takie nie można uznawać tych zaproponowanych przez uczestnika, z jego zeznaniami włącznie.

Oceniając te wszystkie zeznania, które uczestnik w apelacji chciałby jako niewiarygodne odrzucić, nie można zapominać o najważniejszej w sprawie kwestii, a mianowicie o tym, że to nie wnioskodawca miał udowodnić, że do zasiedzenia nie doszło, ale to uczestnik miał udowodnić, że nabył własność nieruchomości w tym trybie (art. 6 kc). Nawet więc gdyby przyjąć, że wszyscy świadkowie wnioskodawcy nie są wiarygodni (czego zrobić się absolutnie nie da), to samo tylko odmówienie im wiary nie czyni jeszcze żądania uczestnika opartego na art. 172 kc, udowodnionym. To on miał obowiązek zaproponowania takich dowodów, które jego żądanie by poparły, a to, także w ocenie Sądu Okręgowego, co wyżej starano się wytłumaczyć, nie zostało skutecznie dokonane.

Reasumując tę część rozważań stwierdzić należy, że żaden z zarzutów naruszenia art. 233 § 1 kpc nie zasługiwał na uwzględnienie, nie było bowiem tak, że droga została przeznaczona przez ojca stron na wyłączny użytek uczestnika, nie było też tak, żeby wnioskodawca nie uczestniczył w utrzymaniu drogi (jej przejezdności) i poprawianiu jej stanu technicznego, a robił to tylko uczestnik (choć właściwie tylko on finansował potrzebne materiały), ani też tak, żeby wyłącznym użytkownikiem drogi był uczestnik, który „z dobrego serca” zezwalał wnioskodawcy na sporadyczne z niej korzystanie.

Taka ocena zarzutu opartego na art. 233 § 1 kpc zdeterminowała podzielenie przez Sąd odwoławczy dokonanych przez Sąd I instancji ustaleń faktycznych w zakresie okoliczności istotnych z punktu widzenia zasiedzenia. W ocenie Sądu Okręgowego przeprowadzone w sprawie dowody nie pozostawiają żadnych wątpliwości, że od momentu powstania drogi miała ona służyć zabudowaniom na działkach (...) wspólnie (z obu tych działek, zgodnie, powstała), że właściciele obu domów, mieli wspólnie i bez wzajemnie czynionych sobie przeszkód, z drogi korzystać, że mieli też wspólnie o nią dbać. Takie pierwotne decyzje dotyczące drogi były zresztą respektowane i realizowane przez koleje dziesiątki lat, aż właściwie do roku 2012 r., kiedy to uczestnik po raz pierwszy stanowczo zamanifestował, że nie zamierza dłużej takiego układu tolerować. Najwcześniej zatem z tym momentem uznać by go można za osobę, która uzewnętrzniła wobec uprawnionego wolę dalszego nieposzanowania jego praw do rzeczy. Bez wdawania się w szczegółowy wywód prawny, jest to oczywiście okres zbyt krótki, by skutecznie powoływać się na przepis art. 172 kc.

Za niezwykle istotny w ocenie uczestnika fakt miała służyć okoliczność, że ten finansował budowę i remonty drogi. Wobec tego, że nie znalazły uznania jego twierdzenia o wyłącznym korzystaniu z drogi przez niego i wyłącznym jej poprawianiu, czy odśnieżaniu, trzeba wskazać, że z kolei sam fakt wyłącznego nawet ponoszenia nakładów finansowych na przedmiot posiadania, nie pozwala jeszcze opierać na nim tezy o samoistnym posiadaniu. Nie ma wątpliwości, że np. osoba posiadająca rzecz jako uprawniona z tytułu służebności jest posiadaczem rzeczy, ale jednocześnie nie jest jej posiadaczem samoistnym, gdyż ma ściśle ograniczone władztwo nad rzeczą. Jednocześnie jednak osoba ta w sposób nie prowadzący do zmiany charakteru jej posiadania na samoistny jest ustawowo wręcz zobowiązana do czynienia na rzecz nakładów. Stanowi o tym dosłowne brzmienie art. 289 § 1 kc, zgodnie z którym w braku odmiennej umowy obowiązek utrzymywania urządzeń potrzebnych do wykonywania służebności gruntowej obciąża właściciela nieruchomości władnącej. Obowiązek utrzymywania urządzeń niezbędnych do wykonywania służebności, o którym mowa w tym przepisie obejmuje koszty ich wybudowania (urządzenia), obsługi, konserwacji, napraw, remontów, wymiany nawierzchni, zachowania w czystości, zapewnienia odpływu wody itp., stosownie do sposobu korzystania z tych urządzeń i przeznaczenia nieruchomości władnącej oraz obciążonej (wyrok SN z dnia 15 czerwca 2010 r., II CSK 30/10, Biul. SN 2010/10/14; E. Gniewek [w:] System prawa prywatnego, t. 4, 2007, s. 424; K. Dadańska [w:] A. Kidyba KC. Komentarz, Lex 2012). Jak więc widać fakt wyłącznego nawet utrzymania drogi przez uczestnika (czego, nie licząc nakładów finansowych, nie dowiedziono) nie przesądza wcale o posiadaniu samoistnym. Wszelkie więc dowiedzione w sprawie akty władztwa uczestnika nad drogą niczym w istocie nie różniły się na zewnątrz od aktów takiego władztwa właściwych dla posiadania zależnego. Nie udowodniono, nie prezentując zarazem stosownych zachowań i nie dowodząc ich, aby akty te stanowiły desygnaty posiadania nie zależnego, a samoistnego.

W sprawie nie doszło wreszcie do naruszenia wskazanych w apelacji przepisów prawa materialnego. Jak wyżej wspomniano władztwo uczestnika od samego początku opierało się tylko na zgodzie rodziców, a przez to nie było samoistne, lecz zależne. Nawet jeżeli ojciec stron nie miał auta (prawa jazdy) i drogi nie potrzebował dla siebie, a pozwolił na jej urządzenie dla potrzeb uczestnika, to jest oczywistym, że chciał też móc z niej korzystać oraz wiedział, że nie będzie żył wiecznie, a droga będzie potrzebna, nawet jeżeli nie jemu, to jego następcom prawnym, do których nie planował zaliczyć uczestnika, którego zaspokoił za życia przez darowiznę działki nr (...). Także po śmierci ojca posiadanie drogi znajdowało swoje umocowanie w woli matki stron i wola ta z pewnością była szanowana przez uczestnika, który nie podejmował żadnych aktów zawładnięcia rzeczą na wyłączny swój użytek. Dopiero w 2012 r. ogrodził on drogę włączając ją w swoją wyłączną domenę (już w 1977 r. zamieszkał w nowym domu, dlaczego więc dopiero w 2012 r. zamanifestował swoje władztwo nad drogą przez jej ogrodzenie). Jeżeli więc nawet uczestnik był posiadaczem tej nieruchomości od 1977 r. to co najwyżej, jako współposiadacz samoistny razem z bratem, jako osoba posiadająca właścicielsko swój udział w nieruchomości i znosząca posiadanie właścicielskie drugiego współwłaściciela – uczestnika, a to wyklucza uwzględnienie jego żądania. Uczestnik nie był zatem, przez czas potrzebny do zasiedzenia, posiadaczem samoistnym części nieruchomości, którą zgłosił do zasiedzenia.

Mając wszystko powyższe na uwadze, wobec bezzasadności zarzutów apelacji, na podstawie powołanych wyżej przepisów i przy zastosowaniu art. 385 kpc, orzeczono jak w sentencji postanowienia.