Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt II K 422/14

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 24 czerwca 2014 roku

Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze Wydział II Karny w składzie:

Przewodniczący: SSR Jarosław Staszkiewicz

Protokolant: Anna Walter

po rozpoznaniu na rozprawie w dniu 17 VI 2014 roku sprawy:

K. W.,

syna T. i E. z domu D.,

urodzonego w dniu (...) lipca 19887 roku we W.

oskarżonego o to, że:

w dniu 29 listopada 2011 roku w J., działając ze z góry powziętym zamiarem w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadził Bank (...) S.A. we W. do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie 10.342,71 złotych w ten sposób, że wprowadził przedstawiciela banku w błąd co do faktu likwidacji lokaty i przelewu środków finansowych na rachunek nieoprocentowany, a następnie wypłaty gotówkowej z tegoż rachunku wyżej wymienionej kwoty przez L. R., podrabiając jego podpisy na dokumentach poświadczających powyższe operacje i używając je jako autentyczne, dokonując jednocześnie przywłaszczenia powierzonego bankowi mienia w postaci pieniędzy w kwocie 10.342,71 złotych, czym działał na szkodę Banku (...) S.A. we W. oraz L. R.,

tj. o czyn z art. 286 § 1 k.k., art. 284 § 2 k.k. i art. 270 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

I.  uznaje oskarżonego K. W. za winnego tego, iż w dniu 29 listopada 2011 roku, w J., działając jako reprezentant Banku (...) S.A. we W., przywłaszczył sobie powierzone mienie w postaci kwoty 10.342,71 złotych, stanowiącej sumę zgromadzoną na lokacie przez L. R. w ten sposób, że posłużył się podrobionymi przez inną osobę dokumentami w postaci poleceń przelewu kwoty lokaty oraz wypłaty tej kwoty, na których złożono podpisy za L. R., aby udokumentować rzekome wypłacenie uprawnionemu tych środków, po czym zatrzymał je dla siebie, to jest występku z art. 284 § 2 k.k. i art. 270 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. i za to, na podstawie art. 284 § 2 k.k. w zw. z art. 11 § 3 k.k., wymierza mu karę roku pozbawienia wolności oraz, na podstawie art. 33 § 2 k.k., karę 100 ( stu ) stawek dziennych grzywny, ustalając wysokość jednej stawki na 10 ( dziesięć ) złotych;

II.  na podstawie art. 69 § 1 i 2 k.k. oraz art. 70 § 1 pkt 1 k.k., wykonanie orzeczonej wobec oskarżonego kary pozbawienia wolności warunkowo zawiesza na okres próby wynoszący 3 ( trzy ) lata;

III.  na podstawie art. 72 § 2 k.k., zobowiązuje oskarżonego do naprawienia szkody w całości poprzez zapłatę na rzecz L. R. kwoty 10.342,71 złotych ( dziesięciu tysięcy trzystu czterdziestu dwóch złotych i siedemdziesięciu jeden groszy ) w terminie roku od dnia uprawomocnienia się wyroku;

IV.  na podstawie art. 230 § 2 k.p.k. zwraca Bankowi (...) S.A. we W. dokumenty, znajdujące się w aktach sprawy na k. 41 i 177-185;

V.  na podstawie art. 627 k.p.k., zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty postępowania, w tym, na podstawie art. 2 ust. 1 pkt 3 i art. 3 ust. 1 ustawy z dnia 23 VI 1973 roku o opłatach w sprawach karnych, wymierza mu 380 złotych opłaty.

Sygnatura akt II K 422/14

UZASADNIENIE

L. R. w 2010 roku założył rachunek bankowy w Banku (...) S.A. we W.. Uczynił to w (...) placówce partnerskiej Banku numer 1, mieszczącej się w J. przy ulicy (...). Od tej pory na ten rachunek co miesiąc wpływała jego emerytura. 5 stycznia 2011 roku założył w tej samej placówce lokatę w wysokości 10.000 złotych. Pieniądze miały tam być złożone przez rok.

W dniu 29 listopada 2011 roku K. W., prowadzący placówkę, w której rachunek założył L. R., wypłacił i zatrzymał dla siebie pieniądze, złożone na lokacie tego klienta. Była to suma 10.342,71 złotych. Do dokumentacji lokaty i rachunku L. R. dołączył polecenia likwidacji lokaty oraz wypłaty złożonej na niej kwoty, na których wcześniej inna osoba podpisała się za posiadacza lokaty. Miało to na celu wywarcie wrażenia, że to właściciel lokaty ją zerwał i wypłacił pieniądze.

( dowód: częściowo wyjaśnienia K. W. k. 74-78, 125, 166, 293 i 450,

zeznania L. R. k. 2-3, 43-45, 81-82, 125-126, 294-295, 369 i 450-451,

zeznania B. F. k. 48-49, 126-127 i 295

zeznania E. S. k. 166,

opinia k. 52-68, 253-267, 358-366 i 451,

opinia k. 301-302

kopia umowy k. 6-9,

kopia umowy k. 13-15,

pisma k. 38, 317,

potwierdzenia operacji k. 41, 172-183

umowa k. 131-143,

kopia zeznań k. 144-151 )

K. W. nie był wcześniej karany za przestępstwa.

( dowód: dane o karalności k. 427 )

Oskarżony w toku całego postępowania nie przyznawał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśniał, iż do 30 listopada 2011 roku prowadził placówkę partnerską numer 1 Banku (...) S.A., mieszczącą się w J. przy ul. (...). Zrezygnował z tej działalności, gdyż przynosiła niskie dochody. Do końca sierpnia 2011 roku zatrudniał tam pracownika, później wszystkie czynności wykonywał sam. Przechowywał tam do 70.000 złotych, z których korzystał, wykonując operacje na rachunkach klientów. Kojarzył pokrzywdzonego, który założył w jego placówce rachunek. Oskarżony stwierdził, że poznałby tę osobę. Nie pamiętał, czy L. R. odwiedził jego przedsiębiorstwo 29 listopada 2011 roku. Sam wystawił dokumenty, dotyczące likwidacji jego lokaty oraz wypłaty zgromadzonej tam kwoty. Wynika z nich, iż to pokrzywdzony dokonał owych czynności. Oskarżony tożsamość klienta zawsze weryfikował na podstawie dowodu osobistego. K. W. wyraził przypuszczenie, że pokrzywdzony mógł dać innej osobie swój dokument tożsamości i to ona wypłaciła pieniądze w dniu zdarzenia. Pamiętał, że tego dnia nie wykonywał żadnych niezwykłych czynności.

Sąd wyjaśnieniom oskarżonego dał wiarę jedynie częściowo.

Jego twierdzenia, że do 30 listopada 2011 roku prowadził placówkę Banku (...) S.A., mieszczącą się przy ul. (...) w J., że po sierpniu pracował tam sam, wykorzystując powierzone środki banku, są zgodne z pozostałymi dowodami zebranymi w sprawie. Podobne potwierdzenie zyskują wyjaśnienia K. W., że to on 29 listopada 2011 roku wykonał operacje polegające na likwidacji lokaty L. R., przelaniu z niej pieniędzy na rachunek klienta, a następnie wypłacie ich z posiadanych środków. Za wiarygodne uznano też stwierdzenie oskarżonego, że aby wykonać podobne operacje, musiał wylegitymować osobę przybyłą do placówki, a także jego zaprzeczenia, że to nie on w dniu zdarzenia podpisał się na dokumentach za L. R.. W odniesieniu do pierwszej z tych okoliczności, na wiarygodność K. W. wskazuje treść uzyskanych dokumentów, odnoszących się do tego typu czynności bankowych oraz zeznania E. S., zaś co do drugiej, to zgodności z prawdą jego twierdzeń dowodzi opinia biegłego z zakresu pisma ręcznego. Wynika z niej bowiem, że nie sposób ustalić, kto podpisał się nazwiskiem pokrzywdzonego na poleceniach datowanych na 29 listopada 2011 roku. Brak jest zatem powodów do poddawania w wątpliwości szczerości oskarżonego w tej kwestii.

Nie dano natomiast wiary oskarżonemu, iż w dniu zajścia do prowadzonej przez niego placówki przybyła osoba, dysponująca dowodem osobistym L. R. i poleciła likwidację jego lokaty, a uzyskane tą drogą pieniądze wypłaciła i zabrała ze sobą. W tym zakresie twierdzenia K. W. są sprzeczne z innymi dowodami, zwłaszcza zeznaniami pokrzywdzonego. L. R. kategorycznie i konsekwentnie przeczył, aby tego dnia stawił się w banku i dokonał opisanych operacji. W tym zakresie jego zeznania są zgodne z opinią biegłego. Ekspert stanowczo wykluczył, by podpisy pod poleceniami, sporządzonymi w dniu zdarzenia, złożył wymieniony tam mężczyzna. Wywodził, że L. R. nie ma fizycznej możliwości, by w ten sposób się podpisać. Należy przyjąć zatem, iż kwestionowane podpisy pochodziły od innej osoby. Z tego powodu należało ustalić, iż pokrzywdzony tego dnia nie przybył sam do oddziału banku.

W tej sytuacji trzeba było rozważać, w jaki inny sposób mogło dojść do wypłaty pieniędzy L. R., złożonych do tego momentu na lokacie. Jedną z możliwości zaproponował oskarżyciel przyjmując, że to oskarżony zatrzymał dla siebie tę kwotę, dołączając do dokumentów bankowych polecenia z podpisami złożonymi za pokrzywdzonego. Inną podał K. W., dzieląc się przypuszczeniem, że inna osoba, z dowodem osobistym L. R., dokonała operacji na jego lokacie i rachunku, przyjmując wypłacone pieniądze. Wydaje się, że należało także wziąć pod uwagę możliwość, iż pokrzywdzony w dniu zdarzenia przyszedł do placówki banku z inną osobą i to ona złożyła za niego podpisy, zaś L. R. jedynie zatrzymał kwotę z lokaty.

Ta trzecia możliwość, na którą nie wskazywała żadna ze stron postępowania przygotowawczego, jest niezgodna z wyjaśnieniami oskarżonego. Gdyby istniała podobna wersja zdarzenia, możliwa do zaistnienia w ocenie K. W., to z pewnością podałby ją w czasie procesu. Nie miał bowiem powodu, by zatajać takie informacje, skoro pomogłyby mu one w dowodzeniu własnej niewinności. Oskarżony inne wątpliwości, mające skutkować w taki sposób, swobodnie podnosił w toku dochodzenia i przed Sądem. Znając realia własnej pracy w listopadzie 2011 roku, nie rozważał on w ogóle wspomnianej możliwości.

Także z innych powodów, opierając się na wyjaśnieniach oskarżonego oraz zeznaniach E. S., omawianą wersję należało stanowczo odrzucić. W listopadzie 2011 roku K. W. sam obsługiwał klientów w prowadzonej placówce. Całą uwagę koncentrował zatem na danym interesancie. Moment podpisywania dokumentów poprzedzać musiał czynności związane z wypłatą pieniędzy. Nie mogłoby zatem umknąć uwadze oskarżonego, że przybyły z osobą towarzyszącą pokrzywdzony, powierzył jej złożenie podpisów na poleceniach likwidacji lokaty i przekazania mu uzyskanej w ten sposób kwoty. Dbając o prawidłowość swojego postępowania, K. W. nie dopuściłby do takiej sytuacji. Podstawowe zasady ostrożności pracownika banku wykluczają, by nie obserwował on zachowania klienta i pozwolił na przekazanie przez niego dokumentów innej osobie, która miałaby jedynie złożyć za niego podpis.

Pozostało zatem do rozważenia, czy w placówce, prowadzonej przez oskarżonego, 29 listopada 2011 roku faktycznie stawiła się nieustalona osoba z dokumentem tożsamości L. R. i wypłaciła pieniądze, złożone wcześniej na jego lokacie, czy też to K. W. przejął i zatrzymał tę kwotę, dołączając do dokumentacji pisma, na których za pokrzywdzonego podpisała się inna osoba. Pierwszą z tych możliwości należało uznać za sprzeczną z przeprowadzonymi w sprawie dowodami.

Biorąc pod uwagę fakt, iż osoba, która miałaby wypłacić pieniądze z lokaty pokrzywdzonego, uczyniła to w placówce bankowej, z której korzystał stale L. R., a przy tym wykorzystała odłożoną na osobnym koncie sumę, nie może budzić wątpliwości, że musiałaby ona współdziałać w tych czynnościach z właścicielem lokaty. W innym wypadku nie dysponowałaby bowiem wiedzą konieczną do ich podjęcia. Osoba taka musiałyby przecież wiedzieć, gdzie pokrzywdzony korzysta z usług bankowych – znać nie tylko nazwę banku, ale lokalizację konkretnego oddziału - być poinformowana, że L. R. założył lokatę, którą można zerwać. Gdyby bowiem do placówki przybył mężczyzna z dowodem osobistym pokrzywdzonego, lecz nie wiedział, skąd chce wypłacić pieniądze, nie skierowałby swojego zainteresowania do lokaty. Niezależnie od tego, z pewnością żaden pracownik banku, również oskarżony, nie uznałby za wiarygodną osoby, która po przybyciu do placówki bankowej, przedstawiając się jako jej klient, dopiero szuka informacji, jakie kwoty i w jakiej formie zostały tam złożone. Wyklucza to założenie, że inna osoba zyskała, bez wiedzy L. R., dostęp do jego dokumentu tożsamości, a następnie, nie informując go o tym, uzyskała dostęp do jego środków, złożonych w banku. Do osiągnięcia tego celu potrzebne były bowiem informacje, które posiadał jedynie pokrzywdzony i którymi nie był gotów dzielić się z przypadkowymi osobami, nawet znajomymi.

W tej sytuacji bez znaczenia są dywagacje co do tego, kto mógł w 2011 roku odwiedzać pokrzywdzonego i mieć dostęp do pomieszczenia, gdzie przechowuje on swój dowód osobisty. Gdyby nawet - czego nie dopuszcza L. R. - w jego mieszkaniu pojawiła się jakaś osoba i zabrała jego dokument tożsamości, to nie wiedziałaby przecież, gdzie się skierować, jak go wykorzystać. Nawet oceniając jako zbyt pewne, kategoryczne zaprzeczenia pokrzywdzonego, iż nikomu nie wspominał o swoich zasobach, ulokowanych w banku, brak jest jakiegokolwiek powodu, by wątpić w jego twierdzenia na ten temat w zasadniczej części. Opis jego życia rodzinnego i towarzyskiego, potwierdzony przez B. F. przekonuje, że istotnie L. R. nie utrzymuje z nikim bliskich kontaktów, jego najbliżsi niezbyt często z nim się spotykają, rzadko go odwiedzają. Nie ma zatem żadnych osób, którym mógłby on ujawniać szczegóły dotyczące swoich środków, złożonych na rachunku bankowym i na lokacie – fakty te zmieniły się stosunkowo niedługo wcześniej, bo w styczniu 2011 roku, nie mogły więc być ujawniane mimowolnie, partiami, przez długi czas, w trakcie kolejnych, sporadycznych spotkań.

Podkreślić należy, że taki sam tryb życia pokrzywdzonego opisał B. F. – osoba, która nie miała żadnego interesu w fałszywym przytaczaniu owych okoliczności. Gdyby bowiem był zaangażowany w zabieranie pieniędzy znajomego, starałby się rozszerzyć krąg osób, które można byłoby o to podejrzewać. Jeśli nie miałby z tym nic wspólnego, to nie byłby zainteresowany nieprawdziwym zeznawaniem na ten temat. Świadek ten, wiarygodnie w ocenie Sądu podawał, że pokrzywdzony nawet jego – osobę najczęściej go odwiedzającą, także w mieszkaniu – nie powiadomił o założeniu lokaty, o kwocie na niej przechowywanej.

Wobec powyższych rozważań, nie ma znaczenia dla Sądu prawdziwość twierdzeń pokrzywdzonego i B. F., co do ich spotkania 29 listopada 2011 roku. Skoro bowiem nie ulega wątpliwości, że L. R. nie przybył tego dnia do placówki bankowej, aby zlikwidować lokatę i wypłacić z niej pieniądze, to nie jest konieczne ustalanie, co w tym czasie czynił. Nie brał bowiem z pewnością udziału w czynnościach związanych z wypłatą sumy, złożonej wcześniej na jego lokacie.

Dla ustaleń faktycznych w sprawie podstawowe znaczenie miała niezmienność twierdzeń pokrzywdzonego, co do jego udziału, czy choćby wiedzy o likwidowaniu lokaty 29 listopada 2011 roku. W tym zakresie L. R. konsekwentnie podawał te same okoliczności w czasie kolejnych przesłuchań. Inaczej zachowywał się on w odniesieniu do relacji ze swoich działań, podejmowanych tego dnia. Początkowo nie pamiętał, co wówczas robił, by następnie podawać, że 29 listopada 2011 roku spotkał się z B. F.. Ta ostatnia okoliczność jednoznacznie wyniknęła z jego rozmowy ze znajomym, a później była już powtarzana w toku procesu. Nie oznacza to jednak, iż w pozostałym zakresie wiarygodność pokrzywdzonego mogła być skutecznie zakwestionowana.

Jak już wcześniej wskazano, dla poczynienia ustaleń faktycznych w sprawie należało, na podstawie dostępnych dowodów, zbadać czy wiarygodnie pokrzywdzony zaprzeczał, by 29 listopada 2011 roku w porozumieniu z inną osobą doprowadził do wypłaty z banku kwoty swojej lokaty. Sąd te twierdzenia L. R. ocenił jako zgodne z prawdą. Wskazuje na to jego konsekwencja, jak również spójność jego zeznań z innymi dowodami.

Na wstępie wskazać należy, iż pokrzywdzony od samego początku postępowania, prezentował tę samą wersję zdarzeń, w której w styczniu 2012 roku niespodziewanie ujawnił, że jego lokata została zlikwidowana, a środki tam złożone bank wypłacił. Jego konsekwencja w tym zakresie wykazywana nawet w sytuacji ujawniania w toku procesu kolejnych okoliczności, musi być rozpatrywana jako argument przemawiający za jego wiarygodnością. Pokrzywdzony nie robi wrażenia osoby wyrachowanej, wyjątkowo sprytnej, a tylko ktoś o takich cechach mógłby zaplanować i wykonać działanie polegające na zleceniu innej osobie wypłaty pieniędzy ze swojej lokaty w listopadzie 2011 roku, aby następnie poczekać do stycznia 2012 roku z ujawnieniem rzekomego przestępstwa na swoją szkodę.

Podkreślić też trzeba, że gdyby faktycznie taki cel przyświecał L. R., to z pewnością byłby on zdeterminowany przede wszystkim na uzyskanie kwoty równej swojej lokacie – tylko motywacja materialna nadawałaby jakikolwiek sens opisanemu wcześniej, hipotetycznemu procederowi. W innym wypadku pokrzywdzony nie miałby żadnego powodu, by najpierw za pośrednictwem innej osoby wypłacić swoje oszczędności, a następnie zgłosić ich utratę. L. R. nie uczestniczył czynnie w postępowaniu przed Sądem, nie domagał się nigdy od oskarżonego zwrotu sumy ze zlikwidowanej lokaty. Nie dochodził jej również od banku po tym, jak przeprowadzono tam, na jego wniosek, wewnętrzną procedurę kontrolną ( jej wynik zapisano w piśmie k. 17 ).

Wykluczyć należy przy tym ewentualność, iż pokrzywdzony najpierw przy pomocy innej osoby wypłacił pieniądze ze swojej lokaty, a następnie zapomniał o tym i chciał rozporządzić nimi ponownie w styczniu 2012 roku. L. R., relacjonując kwestie dotyczące swoich oszczędności, dysponował na ich temat adekwatną wiedzą. Był świadom sumy, złożonej na lokacie, jak również terminu, do którego została ona założona. Miał konkretne plany, jak ją wykorzystać – kwotę 10.000 złotych zamierzał wpłacić na kolejną lokatę, a sumę z odsetek przeznaczyć na bieżące potrzeby. Podobna wiedza, którą dzielił się w czasie kolejnych przesłuchań, coraz odleglejszych w czasie od opisywanych zdarzeń, jednoznacznie dowodzi, że L. R. kontrolował w ogólnym zarysie stan swoich wkładów finansowych i znał ich losy, nie zapominał żadnych istotnych okoliczności, które ich dotyczyły.

Opisana wcześniej postawa pokrzywdzonego w czasie procesu wskazuje jasno, iż nie podejmował on aktywnych starań o odzyskanie utraconej kwoty, ani od banku, ani od oskarżonego. Na tej podstawie wykluczyć można, aby wcześniej zaplanował wzbogacenie się kosztem tych podmiotów i upozorował nielegalny zabór swoich oszczędności. Plan taki wymagałby przecież aktywnej realizacji, a nie sprowadzałby się jedynie do biernego w zasadzie oczekiwania na wynik postępowania.

Za wiarygodnością L. R. przemawia również podawany przez niego opis wypadków po ujawnieniu przez niego, iż kwota lokaty została uznana przez bank za wypłaconą. Jego zeznania na ten temat nie miały żadnego bezpośredniego znaczenia dla kwestii odpowiedzialności oskarżonego i dlatego pokrzywdzony nie miałby powodu ich składać, gdyby zmierzał jedynie do uzyskania wzbogacenia kosztem K. W.. L. R. natomiast konsekwentnie podawał wspomniane informacje, choć zasadniczo nie wspierały jego wersji zdarzeń. Niezależnie od oceny wiarygodności pokrzywdzonego w pozostałej części, jego twierdzenia na ten temat należało ocenić, jak zgodne z prawdą.

L. R. w toku całego postępowania podawał, że 5 stycznia 2012 roku, gdy dowiedział się o tym, że jego lokata została wcześniej zlikwidowana, zgłosił się do pracowników banku i złożył reklamację. Po uzyskaniu odpowiedzi na nią - 13 lutego 2012 roku - nie wiedział, jak się zachować i dopiero za radą obcej kobiety zdecydował się zawiadomić o zdarzeniu Policję. Przyjmując, że tak faktycznie wyglądało zachowanie pokrzywdzonego w styczniu i lutym 2012 roku, należy również ustalić, że nie zmierzało ono bezpośrednio do uzyskania kosztem innego podmiotu kwoty szkody. 13 lutego 2012 roku L. R. miał przez pewien czas w ogóle wahać się, czy kontynuować działania związane z odzyskaniem sumy lokaty. Stoi to w sprzeczności z hipotezą, jakoby zaplanował on wcześniej wszczęcie postępowania i doprowadzenie banku lub oskarżonego do wydania mu tej kwoty. Wyklucza to więc, by to on stał za jej wypłaceniem w dniu 29 listopada 2011 roku.

Przeciwko przyjęciu, iż L. R. uczestniczył w wypłacaniu pieniędzy ze swojej lokaty tego dnia, przemawiają również wyjaśnienia oskarżonego zgodne z zeznaniami E. S.. Osoby te zgodnie podawały, że pokrzywdzony w 2011 roku był stałym klientem placówki bankowej przy ul. (...), że rozpoznawały go w czasie kolejnych wizyt. Musi poddawać to w wątpliwość wersję zdarzeń, podawaną przez K. W., że z dowodem osobistym takiego stałego klienta mogła przybyć inna, nieznana osoba, a on, obsługując tylko ją, zajmując się złożoną procedurą likwidacji lokaty i wypłaty z niej środków, nie zorientował się, że zamiast pokrzywdzonego przybył ktoś całkowicie obcy.

Z podanych powodów za wiarygodne uznano zeznania L. R., iż o zlikwidowaniu lokaty i wypłacie znajdujących się na niej środków dowiedział się dopiero w styczniu 2012 roku, a wcześniej nie uczestniczył w tych czynnościach sam, lub za pośrednictwem innej osoby. Wynika z tego niewiarygodność wyjaśnień K. W., że samodzielnie nie przejął kwoty z lokaty, że nie dołączył do dokumentacji poleceń dokonania czynności, na których nie podpisał się pokrzywdzony, lecz inna osoba. Skoro bowiem odrzucono wszystkie inne wersje zdarzeń z 29 listopada 2011 roku, to jedyną pozostałą hipotezą, zgodną z dowodami ocenionymi jako wiarygodne, a przez to uznaną za faktyczny przebieg wypadków przez Sąd, była ta, wedle której to K. W. sam przejął kwotę, złożoną na lokacie L. R., a by to ukryć, do dokumentacji jego wkładów dołączył polecenia likwidacji lokaty i wypłaty środków na niej złożonych, na której ktoś podpisał się za klienta banku.

Nie zmienia tej oceny wynikający z opinii biegłego z zakresu badania pisma ręcznego fakt, iż przed 29 listopada 2011 roku jedna z wypłat z rachunku pokrzywdzonego została dokonana na podstawie polecenia, które podpisał nie L. R., lecz inna osoba. Zdarzenie to nie było objęte zarzutem aktu oskarżenia, nie było zatem konieczne czynienie kategorycznych ustaleń, co do udziału w nim oskarżonego. Nie może natomiast budzić wątpliwości, że przy przyjęciu zasadności tezy aktu oskarżenia, konsekwentnie należy rozumować, że K. W. już wcześniej dopuścił się przejęcia części oszczędności pokrzywdzonego i również wtedy dołączył do dokumentacji polecenie wypłaty, na którym ktoś inny złożył za klienta podpis. Wówczas zrozumiałe staje się wykrycie przez biegłego fałszerstwa na takim dokumencie, pochodzącym sprzed 29 listopada 2011 roku. Metoda działania oskarżonego, ustalona w ten sposób, jawi się przy tym jako w pełni racjonalna – początkowo spróbował przeprowadzić swój plan w odniesieniu do mniejszej kwoty, której braku pokrzywdzony mógł nie zauważyć ( co z resztą faktycznie miało miejsce ) i dopiero przekonawszy się o skuteczności podobnych działań, powtórzył je w stosunku do całości środków, złożonych na lokacie.

Podobnie przeciwko ustaleniom Sądu nie przemawia ewentualna odpowiedzialność oskarżonego, wynikająca z wykrycia nieprawidłowości w prowadzonej przez niego placówce, jak również dochodowość jego działalności gospodarczej. Wzgląd na konsekwencje finansowe, które mogły być wynikiem ujawnienia działania K. W., nie był z pewnością dla niego żadną przeszkodą w dopuszczeniu się ustalonego zachowania. Oskarżony musiał być bowiem pewny, że w razie odkrycia przejęcia przez niego kwoty z lokaty pokrzywdzonego, grożą mu nie tylko dolegliwości majątkowe ze strony banku, ale przecież również negatywne skutki procesu karnego. Skoro zdecydował się ponieść te ostatnie, to konieczność zapłaty dodatkowo kary umownej w wysokości 25.000 złotych nie była dla niego odstraszająca. Ustalone działanie K. W. charakteryzuje się przy tym zupełnym brakiem dbałości o konsekwencje, stąd nie sposób przyjąć, że rachuba zysków i możliwych strat finansowych w tym kontekście w ogóle została przez niego przeprowadzona.

Nie można skutecznie kwestionować ustaleń Sądu w oparciu o fakt, iż działalność gospodarcza oskarżonego przynosiła mu w 2011 roku dochód. Z uzyskanej kopii deklaracji podatkowej wynika bowiem, iż cały ten rok przyniósł mu zysk w wysokości około 25.000 złotych ( k. 146 poz. 141 ). Dodatkowe, jednorazowe wzbogacenie o dalsze ponad 10.000 złotych było dla niego istotne, stanowiło ważną część uzyskanych w tym roku kwot. Wyjaśnieniom oskarżonego o znacznych profitach przynoszonych przez jego przedsiębiorstwo przeczy fakt, iż dobrowolnie zakończył on działalność, wcześniej zwalniając jedynego pracownika. Z pewnością nie zdecydowałby się na takie kroki prowadzący wysoce dochodową działalność, nawet w sytuacji znacznego zmęczenia kierowaniem placówką bankową.

Z pewnością natomiast oskarżony mógł spodziewać się swojej, choćby czasowej bezkarności w sytuacji, gdy termin lokaty L. R. mijał w styczniu 2012 roku, zaś K. W. zakończył swoją działalność z końcem listopada roku poprzedniego. Właśnie to zamknięcie prowadzonej dotąd placówki bankowej dopasowane jest do daty analizowanego w niniejszym postępowaniu zdarzenia. Można zasadnie przyjąć, iż świadomy czasowej przynajmniej utraty dotychczasowego źródła dochodów, oskarżony był bardziej skłonny do poszukiwania innych zysków, nawet uzyskanych nielegalnie. Obserwując zachowanie pokrzywdzonego, który nie do końca orientował się w wysokości złożonych na rachunku środków, nie dopytywał się o to przy każdej wizycie, K. W. mógł zakładać, że likwidacja lokaty pozostanie przez pewien, nawet dłuższy czas nieujawniona. Upewnił się w tym po wypłaceniu wcześniej mniejszej kwoty z bieżącego konta pokrzywdzonego. Jego działanie zostało wykryte jedynie dlatego, że L. R. postanowił skorzystać z naliczonych odsetek od razu po upływie terminu, na który założono lokatę.

Za wiarygodne uznano zeznania B. F. dotyczące trybu życia pokrzywdzonego oraz jego powściągliwości w ujawnianiu faktów dotyczących własnych oszczędności. W tym zakresie twierdzenia świadka zgodne są z pozostałymi dowodami zebranymi w sprawie, brak jest dowodów, czy rozumowań, które by je podważały.

Jako wiarygodne oceniono też zeznania E. S.. Zgodnie z innymi dowodami, w tym wyjaśnieniami oskarżonego, opisała ona realia działania placówki bankowej, prowadzonej przez K. W.. Rzetelność wypowiedzi świadka nie pozostawiała wątpliwości, była ona dla stron osobą obcą, niezainteresowaną wynikiem postępowania.

Sąd przy ustalaniu stanu faktycznego skorzystał z opinii biegłych: z zakresu badania pisma ręcznego oraz psychologicznej, co do stanu pokrzywdzonego. Zostały one sporządzone przez osoby dysponujące wiedzą fachową, ich wnioski były należycie uzasadnione. Opracowania nie były niejasne, niepełne, czy wewnętrznie sprzeczne. Strony nie kwestionowały ich rzetelności w toku procesu. Opinia psychologiczna dostarcza jedynie ogólnych ocen funkcjonowania pamięci i procesu jej odtwarzania u pokrzywdzonego, nie stoi w sprzeczności z ustaleniami Sądu, co do wiarygodności L. R. w istotnych dla postępowania kwestiach.

Przy czynieniu ustaleń faktycznych wykorzystano też dowody z dokumentów: dokumentacji procedur bankowych dotyczących środków złożonych przez pokrzywdzonego, dokumentacji działalności gospodarczej oskarżonego, jak również danych o jego karalności. Zostały one sporządzone przez uprawnione podmioty, w przewidzianej prawem formie. Poza autorstwem podpisów pokrzywdzonego na części poleceń dokonania czynności bankowych, wiarygodności dokumentów nie kwestionowano. Okoliczności sporządzenia wspomnianych poleceń ustalono natomiast na podstawie innych dowodów, o czym była mowa wcześniej.

Z ustaleń Sądu wynika, iż to jedynie oskarżony mógł być osobą, która 29 listopada 2011 roku przejęła pieniądze, pochodzące z lokaty pokrzywdzonego oraz dołączyła do dokumentacji jego rachunku polecenia zerwania lokaty i wypłaty złożonej tam kwoty. Sprawstwo K. W. w odniesieniu do tego zachowania było, w ocenie Sądu, niewątpliwe.

Przyjęto w sprawie, że oskarżony w dniu zdarzenia, z pieniędzy, którymi mógł dysponować, przejął kwotę, złożoną dotąd na lokacie pokrzywdzonego i zatrzymał ją dla siebie. Suma ta była mu wcześniej, jako pracownikowi banku, powierzona. Postępując z nią jak właściciel, K. W. dopuścił się jej przywłaszczenia. Swoim zachowaniem wypełnił zatem znamiona z art. 284 § 2 k.k. Równocześnie, aby uzasadnić wydanie tej kwoty przed przedstawicielami banku, do dokumentacji dołączył polecenia przelewu sumy z lokaty oraz jej wypłaty, na których podpisał się ktoś inny, niż pokrzywdzony. Były to dokumenty – dotyczyły okoliczności mających znaczenie prawne – treści oświadczeń woli strony umowy. Podpisy L. R. zostały na nich podrobione. Dołączając je do dokumentacji rachunku i lokaty, oskarżony posłużył się nimi jak autentycznymi. Wypełniało to znamiona z art. 270 § 1 k.k. Całość ustalonego zachowania K. W. należało więc zakwalifikować jako czyn z art. 284 § 2 k.k. i art. 270 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

Nie można było podzielić przekonania oskarżyciela, iż działanie to wypełniało też znamiona z art. 286 § 1 k.k. Nie sposób bowiem przyjąć, iż oskarżony wprowadzając bank w błąd, co do dokonania przez pokrzywdzonego udokumentowanych czynności, uzyskał niekorzystne rozporządzenie mieniem. Do rozporządzenia mieniem doszło bowiem już wcześniej, gdy K. W. przejął z oddanych mu do dyspozycji pieniędzy, kwotę pochodzącą z lokaty L. R..

Oskarżony w czasie opisanego działania nie znajdował się w sytuacji lub stanie, które wyłączałyby jego swobodę działania lub podejmowania decyzji. Jego zawinienie nie budziło wątpliwości Sądu.

Z tych powodów K. W. uznano za winnego tego, że w dniu 29 listopada 2011 roku, w J., działając jako reprezentant Banku (...) S.A. we W., przywłaszczył sobie powierzone mienie w postaci kwoty 10.342,71 złotych, stanowiącej sumę zgromadzoną na lokacie przez L. R. w ten sposób, że posłużył się podrobionymi przez inną osobę dokumentami w postaci poleceń przelewu kwoty lokaty oraz wypłaty tej kwoty, na których złożono podpisy za L. R., aby udokumentować rzekome wypłacenie uprawnionemu tych środków, po czym zatrzymał je dla siebie, to jest występku z art. 284 § 2 k.k. i art. 270 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

Sąd ocenił społeczną szkodliwość czynu oskarżonego jako znaczną. Swoim zachowaniem wypełnił on znamiona dwóch różnych przepisów karnych, naruszył dwa odmienne dobra, chronione prawem. Uzyskał w ten sposób istotną korzyść majątkową. Szczególne znaczenie nadano nadto temu, iż sprawca działał na szkodę osoby starszej, w niepełnym stopniu rozumiejącej zasady działania placówki bankowej, ufającej bez zastrzeżeń przedstawicielowi banku. Oskarżony wyzyskał taką właśnie, częściową nieporadność pokrzywdzonego. Doprowadził w ten sposób do utraty przez L. R. niemal całości jego oszczędności, pozbawił go w ten sposób zupełnie możliwości dokonywania znaczniejszych wydatków. Dokładnie zaplanował swoje działanie, zacierając w miarę dokładnie jego ślady poprzez przedstawienie podrobionych dokumentów, mających stwarzać wrażenie legalności przeprowadzonych operacji.

Nie był istotną okolicznością łagodzącą dotychczasowy tryb życia oskarżonego. Ujawniona w niniejszym postępowaniu skala jego premedytacji, zakres naruszonych przez niego obowiązków, nie tylko odnoszących się do dbałości o mienie pokrzywdzonego, lecz również o wiarygodność banku, którego był przedstawicielem sprawiają, że nie można uznać go za sprawcę przypadkowego, którego jedynie specyficzna sytuacja skłoniła do naruszenia prawa. Dokładnie zaplanował on swoje działanie, powiązane z prowadzoną wówczas działalnością gospodarczą. Jest więc sprawcą w znacznym stopniu zdemoralizowanym, którego do przestrzegania prawa będą w stanie skłonić jedynie dolegliwe środki.

Przy ustalaniu wymiaru kary w niniejszej sprawie Sąd musiał mieć na względzie, biorąc pod uwagę treść art. 443 k.p.k. oraz kierunek zaskarżenia i zarzuty, podniesione w apelacji Prokuratora, treść pierwszego wyroku wydanego przez sąd I instancji w niniejszej sprawie.

Za odpowiednią do powołanych okoliczności Sąd uznał karę roku pozbawienia wolności oraz 100 stawek dziennych grzywny. W tej wysokości będą one istotnie odczuwalne dla oskarżonego, oddziaływać będą na niego w różnorodny sposób. Wysokość jednej stawki dziennej grzywny, nie znając dokładnie sytuacji majątkowej K. W., ustalono na 10 złotych. Jest on osobą młodą, zdrową, ma zatem możliwości zarobkowe, a w konsekwencji jest zdolny do uiszczenia kary grzywny w ustalonej wysokości.

Z uwagi na to, iż zdarzenie miało miejsce niemal 3 lata temu, w późniejszym czasie oskarżony powstrzymywał się od naruszania prawa, Sąd zdecydował o warunkowym zawieszeniu wykonania orzeczonej wobec niego kary pozbawienia wolności. Nawet na wolności, przy oddziaływaniu środka probacyjnego oraz innych sankcji, będzie można poprawić postawę K. W., wdrożyć go do przestrzegania zasad porządku prawnego. Okres próby związany z tym środkiem określono na 3 lata – konieczne jest w miarę długie badanie zachowania sprawcy tak poważnego czynu.

Jednocześnie, na podstawie art. 72 § 2 k.k., zobowiązano oskarżonego do naprawienia szkody poprzez zapłatę na rzecz L. R. kwoty 10.342,71 złotych w terminie roku od dnia uprawomocnienia się wyroku. W ten sposób zaspokojone zostaną interesy pokrzywdzonego, a sprawca uzmysłowi sobie konieczność ponoszenia wszelkich, również finansowych, konsekwencji swoich działań.

Na podstawie art. 230 § 2 k.p.k., zwrócono bankowi przekazane do akt postępowania dokumenty dotyczące operacji na rachunkach pokrzywdzonego. Stały się one zbędne dla postępowania, nie podlegały przepadkowi.

Sąd, na podstawie art. 627 k.p.k., nie dostrzegając powodów do zwolnienia oskarżonego od zapłaty na rzecz Skarbu Państwa kosztów sądowych, zasądził od niego te koszty, w tym, na podstawie art. 2 ust. 1 pkt 3 i art. 3 ust. 1 ustawy z dnia 23 VI 1973 roku o opłatach w sprawach karnych, wymierzył mu 380 złotych opłaty.