Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II AKa 50/15

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 23 kwietnia 2015 r.

Sąd Apelacyjny w Szczecinie, II Wydział Karny w składzie:

Przewodniczący:

SSA Maciej Żelazowski (spr.)

Sędziowie:

SA Stanisław Kucharczyk

SO del. do SA Maciej Kawałko

Protokolant:

sekr. sądowy Karolina Pajewska

przy udziale prokuratora Prokuratury Okręgowej del. do Prokuratury Apelacyjnej Katarzyny Okomskiej - Misiuny

po rozpoznaniu w dniu 23 kwietnia 2015 r. sprawy

K. W. (1)

oskarżonego z art. 148 § 1 k.k.

z powodu apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonego

od wyroku Sądu Okręgowego w Gorzowie Wlkp.

z dnia 18 grudnia 2014 r., sygn. akt II K 95/14

I.  zaskarżony wyrok utrzymuje w mocy, uznając apelację obrońcy oskarżonego za oczywiście bezzasadną;

II.  zasądza od Skarbu Państwa na rzecz adw. E. Ł. kwotę 738 (siedemset trzydzieści osiem) złotych z VAT, tytułem nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej oskarżonemu z urzędu w postępowaniu odwoławczym oraz 183,88 (sto osiemdziesiąt trzy 88/100) złotych tytułem kosztów dojazdu na rozprawę apelacyjną;

III.  zwalnia oskarżonego od ponoszenia kosztów sądowych związanych z postępowaniem odwoławczym.

Maciej Kawałko Maciej Żelazowski Stanisław Kucharczyk

Sygn. akt II AKa 50/15

UZASADNIENIE

K. W. (1) został oskarżony o to, że:

w nocy z 8/9 grudnia 2013r. w K. w mieszkaniu przy ul. (...) działając z zamiarem bezpośredni pozbawienia życia J. W. poprzez wielokrotne zadawanie uderzeń po twarzy i tułowiu, przyciskanie klatki piersiowej kolanami do podłoża, zadawanie uderzeń narzędziem ostrym, spowodował u ww. obrażenia wielomiejscowe, w tym liczne otarcia skóry i sińce w okolicy twarzy, tułowia i kończyn, rany tłuczone okolicy ciemieniowej i koniuszka nosa, rany kłute grzbietu prawej dłoni oraz podstawy szyi po stronie lewej oraz liczne złamania żeber, przy czym obrażenia klatki piersiowej spowodowały ostrą niewydolność oddechowo-krążeniową, w wyniku której doszło do zgonu J. W.

tj. o czyn z art. 148 § 1 k.k.

Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim wyrokiem z dnia 18 grudnia 2014 r., sygn. akt II K 95/14:

I.  oskarżonego K. W. (1) uznał za winnego tego, że w nocy z 8/9 grudnia 2013r. w K. w mieszkaniu przy ul. (...) przewidując możliwość pozbawienia życia J. W. i godząc się na to, poprzez liczne zadawanie mu uderzeń rękoma po twarzy i tułowiu, przyciskanie jego klatki piersiowej kolanami do podłoża, zadawanie uderzeń narzędziem ostrym, spowodował u niego obrażenia wielomiejscowe, w tym liczne otarcia skóry i sińce w okolicy twarzy, tułowia i kończyn, rany tłuczone okolicy ciemieniowej i koniuszka nosa, rany kłute grzbietu prawej dłoni oraz podstawy szyi po stronie lewej oraz liczne złamania żeber, przy czym obrażenia klatki piersiowej spowodowały ostrą niewydolność oddechowo-krążeniową, w wyniku której doszło do zgonu J. W., to jest zbrodni z art. 148 § 1 k.k. i za to na podstawie art. 148 §1 k.k. wymierzył oskarżonemu karę 12 (dwunastu) lat pozbawienia wolności;

II.  na podstawie art. 63 § 1 k.k. na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności zaliczył oskarżonemu okres jego tymczasowego aresztowania od dnia 9 grudnia 2013 r. do 18 grudnia 2014r.

III.  zasądził od Skarbu Państwa na rzecz adw. E. Ł. kwotę 1 402,20 zł tytułem zwrotu kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej oskarżonemu z urzędu w toku postępowania przygotowawczego i przed sądem
I instancji;

IV.  na podstawie art. 624 § 1 k.p.k. i art. 17 ust. 1 ustawy z dnia 23.06.1973r.
o opłatach w sprawach karnych
zwolnił oskarżonego od obowiązku zapłaty na rzecz Skarbu Państwa kosztów sądowych w całości, zaliczając wydatki poniesione w sprawie na rachunek Skarbu Państwa.

Apelację od wyroku wniosła obrońca oskarżonego, która wydanemu wyrokowi zarzuciła:

1. obrazę przepisów postępowania, która miała wpływ na treść wyroku, tj. art. 5 § 2, 7 k.p.k. poprzez przeprowadzenie postępowania dowodowego i poczynienie na jego podstawie ustaleń faktycznych w sprawie w sposób dowolny i niepełny, nie dający jednoznacznej odpowiedzi czy oskarżony jest sprawcą zarzucanego mu czynu, a pomimo tego przyjęcie jego sprawstwa za pewne.

2.  błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia, mający wpływ na jego treść, poprzez przyjęcie, iż bracia W. żyli w ostrym konflikcie, w sytuacji w której ze2:nania świadków są w tym zakresie niejednoznaczne i brak podstaw do takich ustaleń,

3.  błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia, mający wpływ na jego treść, poprzez przyjęcie, iż oskarżony swym działaniem, tj. licznymi uderzeniami oraz przyciskaniem kolan do tułowia pokrzywdzonego doprowadził do jego śmierci, w sytuacji w której brak podstaw do przyjęcia takich ustaleń;

ponadto, z daleko posuniętej ostrożności procesowej, wyrokowi zarzuciła:

4.  rażącą niewspółmierność kary - jej surowość - i orzeczenie wobec skazanego
kary 12 lat pozbawienia wolności, w sytuacji w której nawet przy przyjęciu
winy K. W. (1) brak podstaw- do orzeczenia tak surowej kary
w stosunku do tego oskarżonego.

Podnosząc powyższe zarzuty apelująca wniosła o:

1.  zmianę zaskarżonego wyroku i uniewinnienie oskarżonego, ewentualnie o:

2.  uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania sądowi 1 instancji.

a w przypadku nieuwzględniania zarzutów 1-3:

3.  zmianę zaskarżonego wyroku i orzeczenie wobec oskarżonego kary
pozbawienia wolności w jej dolnych granicach ustawowego zagrożenia.

Sąd Apelacyjny zważył co następuje:

Apelacja obrońcy oskarżonego okazała się bezzasadna i to w stopniu oczywistym. Już bowiem sama lektura wniesionego środka odwoławczego w konfrontacji z lekturą akt sprawy i uzasadnienia zaskarżonego wyroku, wskazywała na wyjątkową jednostronność, hasłowość i faktyczne oderwanie od realiów sprawy, podniesionych zarzutów i argumentów przytoczonych na ich poparcie.

W pierwszej kolejności stwierdzić należy, że rzeczywiście w sprawie nie występował dowód o charakterze osobowym, który wprost wskazywałby na sprawstwo oskarżonego. Suma jednak okoliczności ustalonych na podstawie zeznań świadków, protokołów oględzin, czy opinii biegłych, w pełni uprawniała Sąd |I instancji do uznania, że oskarżony dopuścił się przestępstwa zabójstwa swojego brata. Należy również podkreślić, że wbrew zarzutowi apelacji, dokonana przez Sąd I instancji ocena dowodów jawiła się jako kompleksowa, uwzgledniająca treść wszystkich istotnych dowodów oraz zasady logiki i doświadczenia życiowego. Pozostawała zatem pod pełną ochroną przepisu art. 7 k.p.k., którego rzekomej obrazy dopatrywał się autor środka odwoławczego. Automatycznie również oparte na takiej ocenie dowodów ustalenia faktyczne musiały uchodzić za niewadliwe.

Dalej stwierdzić należy, że apelujący nie kwestionował, iż krytycznego wieczoru doszło do kontaktu fizycznego i użycia przemocy pomiędzy oskarżonym i jego bratem J. W., wskazując jednak że nie ma pewności, iż to działania oskarżonego doprowadziły do śmierci pokrzywdzonego. Z tym ostatnim stanowiskiem nie sposób się jednak zgodzić. Pierwszy bowiem z powołanych na poparcie tezy co do braku pewności, czy to działania oskarżonego doprowadziły do zgonu pokrzywdzonego, argumentów mówiący o jedynie prawdopodobnym wskazaniu przez biegłego mechanizmu powstania obrażeń u pokrzywdzonego, jawił się jako zupełnie nieprzekonywujący z powodu całkowitego oderwania od realiów sprawy. Wprawdzie rzeczywiście biegły z zakresu medycyny sądowej stwierdził, że podany przez niego mechanizm powstania obrażeń u pokrzywdzonego jest prawdopodobny, ale nie sposób z tego powodu wnioskować co do braku dowodów co do sprawstwa oskarżonego. Zawsze bowiem opinia biegłych opiera się jedynie na prawdopodobieństwie wystąpienia określonego mechanizmu powstania obrażeń, a to rolą sądu jest ostateczne ustalenie wszystkich istotnych okoliczności sprawy, w tym także właśnie mechanizmu powstania obrażeń u ofiary zabójstwa. Dalej stwierdzić należy, że wskazując na możliwość innego mechanizmu powstania obrażeń u pokrzywdzonego niż przyjęty przez Sąd I instancji, apelujący sugerował, iż do zgonu pokrzywdzonego mogło dojść w wyniku, upadku i uderzenia się o meble i to przypadkowego skoro taki mechanizm powstania obrażeń miałby świadczyć o braku sprawstwa oskarżonego. Taki pogląd stanowi jednak czystą spekulację, która w żaden sposób nie podważyła prawidłowości ustaleń poczynionych przez Sąd I instancji. Wprawdzie rzeczywiście biegły stwierdził, że obrażenia klatki piersiowej ofiary skutkujące w efekcie jej zgonem, były wynikiem najprawdopodobniej kolankowania, że w tym zakresie może wypowiadać się jedynie w kategoriach prawdopodobieństwa oraz, że bardzo mało prawdopodobne jest, by obrażenia klatki piersiowej (złamania żeber) powstały w wyniku upadku na twarde elementy, ale w żaden sposób nie podważa to prawidłowości ustalenia przez Sąd I instancji, iż przyczyną rozważanych tutaj obrażeń było działanie polegające na tzw. kolankowaniu. Po pierwsze bowiem biegły wskazując na bardzo małe prawdopodobieństwo powstania obrażeń klatki piersiowej ofiary w wyniku upadku na twarde elementy, wskazał iż przeciwko takiej wersji przemawiała duża liczba złamań i to w stwierdzonych liniach. W przypadku zaś upadku na twarde podłoże z reguły powstają pojedyncze złamania żeber, a nie liczne i w różnych liniach. Po drugie należy zauważyć, że biegły stwierdził, iż na skutek złamań żeber doszło u pokrzywdzonego do ostrej niewydolności płuc, a tym samym jego zgon musiał nastąpić w ciągu kliku minut. Co więcej biegły stwierdził, że złamania żeber powodują, że funkcja ochronna i oddechowa klatki piersiowej zostaje zniesiona, co praktycznie natychmiast skutkuje niewydolnością oddechową z towarzyszącą dusznością. Ponadto tak liczne złamania jak u pokrzywdzonego musiały wywołać wstrząs urazowy. Wszystko to zatem skutkuje wnioskiem, że bardzo mało prawdopodobne jest, by pokrzywdzony po doznanych urazach klatki piersiowej mógł się przemieszczać. Niedorzecznością zatem w takiej sytuacji byłoby przyjęcie, że obrażenia klatki piersiowej pokrzywdzonego powstały w wyniku upadku na twarde podłoże., albowiem należałoby przyjąć, że pokrzywdzony upadał i podnosił się tak wiele razy i tak długo, aż doprowadził do swojego zgonu. Co więcej miałoby to nastąpić w sytuacji narastającej niewydolności oddechowej i duszności. Faktycznie zatem sugestia apelującego, jakoby do obrażeń pokrzywdzonego doszło w wyniku upadku była niemożliwa do zaakceptowania, bo w rzeczywistości musiałaby prowadzić do wniosku, że pokrzywdzony podejmował działania wręcz samobójcze. Oczywiście niewątpliwie był on nietrzeźwy oraz miał pewne kłopoty z poruszaniem się, ale podstawowe zasady doświadczenia życiowego wskazują, że nawet w takim stanie nikt nie podejmuje działań i to wielokrotnych, które pogarszają jego stan zdrowia i to w ten sposób, że uniemożliwiają mu oddychanie. Z tych samych powodów nie sposób przyjąć, aby pokrzywdzony upadał i uderzał się o twarde przedmioty na skutek np. pchnięć, czy uderzeń oskarżonego (poza upadkiem przed kolankowaniem, o czym niżej). Również bowiem w tej sytuacji, należałoby założyć, że pokrzywdzony za każdym razem się podnosił, co w przedstawionych realiach, było po prostu niemożliwe, zwłaszcza że świadek M. T. twierdziła, że słyszała, jak oskarżony nakazywał bratu, aby wstał, co świadczy, że ten tego nie robił. Jedyną zatem możliwą do przyjęcia wersją powstania obrażeń klatki piersiowej pokrzywdzonego była wersja dotycząca kolankowania. Zasadnie zatem Sąd I instancji przyjął właśnie taki mechanizm powstania obrażeń klatki piersiowej pokrzywdzonego. Trzeba przy tym podkreślić, że wykluczenie innych okoliczności powstania obrażeń klatki piersiowej pokrzywdzonego oraz ustalenie samego sprawstwa oskarżonego, było następstwem oceny całokształtu okoliczności sprawy, a nie tylko oceny rozważanego tutaj fragmentu opinii biegłego.

Po pierwsze bowiem niemożliwe było, aby obrażeń klatki piersiowej pokrzywdzony doznał poza mieszkaniem, a ślady krwi w mieszkaniu pochodziły od obrażeń, których pokrzywdzony doznał wcześniej. Jak bowiem niezwykle precyzyjnie ocenił to Sąd I instancji, pokrzywdzony wprawdzie gdy był wprowadzany do mieszkania posiadał obrażenia na ręce, czy głowie, ale te nie krwawiły, a brunatne plamy były zaschnięte. Co więcej świadkowie M. N., P. J., R. F., czy M. F., wykluczyli, aby w tej fazie widzieli w mieszkaniu oskarżonego jakiekolwiek ślady krwi. Oczywistym jest zatem, że wszystkich krwawiących obrażeń pokrzywdzony doznał po jego przyprowadzeniu do mieszkania oskarżonego, skoro po zajściu posiadał krwawiące świeże rany, a w mieszkaniu ujawniono liczne ślady jego krwi. Ponadto nie sposób pominąć faktu, że pokrzywdzony, jak stwierdził biegły i czego apelujący nie kwestionował, posiadał na ciele także inne obrażenia niż tylko na klatce piersiowej, które ewidentnie były wynikiem działania innej osoby (obrażenia obronne na rękach, rany kłute na szyi i ręce itd.). Skoro zatem pokrzywdzony doznał w mieszkaniu licznych obrażeń, innych części ciała niż klatka piersiowa i skoro ewidentnie część z nich miała charakter obronny, to sprzeczne z podstawowymi zasadami logiki i doświadczenia życiowego byłoby przyjęcie i tak niezwykle mało prawdopodobnej w świetle opinii biegłego, wersji o powstaniu obrażeń klatki piersiowej na skutek upadku na twarde podłoże, a nie w związku z atakiem drugiej osoby, która spowodowała pozostałe obrażenia. Oczywiste jest również, że obrażenia klatki piersiowej pokrzywdzonego musiały powstać w mieszkaniu i nie były związane ze stanem w jakim ten się znajdował w momencie wprowadzania do mieszkania około godziny 20.00. Żadna bowiem z uczestniczących we wprowadzaniu pokrzywdzonego do mieszkania osób, nie wskazywała, aby ten miał jakieś kłopoty z oddychaniem, dusił się lub znajdował w stanie wstrząsu. Ponadto ślady krwi wskazujące na przeciąganie ciała ofiary, dodatkowo przemawiały za wersją, że również do obrażeń klatki piersiowej doszło w mieszkaniu oskarżonego. W innym bowiem przypadku takie przeciąganie byłoby zbyteczne.

Po drugie z niekwestionowanych przez strony dowodów wynikało, że w mieszkaniu oskarżonego ujawniono ślady krwi ofiary na podłodze, niektórych przedmiotach wyposażenia mieszkania, czy na ścianie. Oczywiste zatem było, że pokrzywdzony musiał zostać zaatakowany w mieszkaniu, zwłaszcza że jak wskazała biegła z zakresu analizy plam krwi, w pokoju w okolicach telewizora (na ścianie, samym telewizorze i szafce) ujawniono plamy o charakterze rozpryskowym powstające w momencie zadawania ciosów powodujących krwawienie. Jednocześnie w pozostałych pomieszczeniach, głównie na podłodze, ujawniono ślady o charakterze kontaktowym i ślady skapywania krwi. Co więcej w tym samym pokoju co plamy rozpryskowe ujawniono plamę o charakterze kontaktowym na ścianie i to tego rodzaju, że wskazuje na pochodzenie od owłosionej części ciała ofiary, najprawdopodobniej głowy. Wszystkie zatem te okoliczności wskazywały na fakt zaatakowania oskarżonego w mieszkaniu. Ponadto ujawnione ślady o charakterze rozmazowym w powiązaniu z ich umiejscowieniem na podłożu i to zarówno w mieszkaniu, jak i na klatce schodowej oraz w powiązaniu z kwestią niewydolności oddechowej, wstrząsu i faktycznego braku możliwości przemieszczania się, wskazują, że pokrzywdzony nie tylko ran, które skutkowały krwawieniem, ale również ran klatki piersiowej musiał doznać w mieszkaniu, gdyż w przeciwnym wypadku nie byłoby potrzeby przemieszczania ciała ofiary.

Po trzecie pomiędzy oskarżonym i jego bratem występował pewien stan konfliktu, który spotęgowany działaniem alkoholu ewidentnie był tłem całego zajścia. Nie sposób także pominąć faktu, że to oskarżony krytycznego dnia miał pretensje do brata i już gdy ten ostatni leżał na chodniku przed klatką schodową, trzymając coś w ręce krzyczał do brata wulgarnie, że słowa nie cofnie. Ponadto, tak przed zajściem z gazem, jak i po nim świadek R. F. słyszał jak oskarżony krzyczał na brata i wyganiał go z domu, świadek M. B. (1) słyszała około godz. 22.00 krzyki oskarżonego oraz odgłosy stuków i uderzeń, wreszcie świadek M. T. słyszała około godz. 23.30, jak oskarżony krzyczał do brata, aby wstawał. Wszystkie zatem te wypowiedzi ewidentnie wskazywały, że pomiędzy godziną 20.00, a 23.30 doszło do konfliktu pomiędzy braćmi. Skoro zatem ujawniono przyczynę, która spotęgowana działaniem alkoholu ewidentnie stanowiła tło konfliktu, to w tej sytuacji przyjęcie, że do obrażeń klatki piersiowej doszło niejako przypadkowo na skutek przewrócenia się pokrzywdzonego na twarde podłoże i tak już na podstawie stwierdzonej liczby i linii złamań żeber bardzo mało prawdopodobne, było niedorzecznością. Oczywiście sam w sobie fakt zaistnienia konfliktu pomiędzy braćmi nie mógł przesądzać, że oskarżony zaatakował brata i że na skutek dokonanego przez niego kolankowania doszło do śmierci pokrzywdzonego, ale w powiązaniu z pozostałymi rozważanymi tutaj okolicznościami fakt ten jawi się jako pewny.

Jednocześnie nie można było zgodzić się z drugim przywołanym w apelacji na poparcie tezy o braku sprawstwa oskarżonego argumentem, a to z twierdzeniem, jakoby Sąd I instancji wadliwie ocenił dowody i błędnie ustalił, że pomiędzy oskarżonym, a jego bratem występował silny konflikt, który pchnął oskarżonego do dokonania zbrodni zabójstwa. Po pierwsze bowiem Sąd I instancji opierając się na treści zgormadzonych dowodów ustalił jedynie, że oskarżony nadużywał alkoholu, że pokrzywdzony był osobą najdelikatniej rzecz ujmując niedbającą o higienę, że na tym tle dochodziło pomiędzy braćmi do konfliktów (oskarżony krzyczał na brata, zarzucał mu, że ten się nie myje, wyganiał go z mieszkania, że pokrzywdzony wobec pretensji brata uciekał się nawet do przemocy fizycznej) oraz, że krytycznego wieczoru właśnie ta kwestia stanowiła tło zaatakowania brata przez oskarżonego i w efekcie doprowadzenia do jego zabójstwa. Jednocześnie jednak Sąd I instancji wskazał, że zabójstwo nie miało charakteru zaplanowanego, lecz było zdarzeniem nagłym, że oskarżony działał z zamiarem ewentualnym jego popełnienia, a problem z higieną brata został spotęgowany przez działanie alkoholu, co w efekcie doprowadziło do inkryminowanego zdarzenia. Twierdzenie zatem apelującego na temat występowania tak silnego konfliktu, że pchnął oskarżonego do zabójstwa było pewnym nadużyciem. Czym inny jest bowiem ustalone tło zajścia, czy nawet występowania konfliktu, a czym innym ustalenie takiego stopnia jego natężenia, że niejako sam w sobie stanowił ono podstawę podjęcia decyzji o dokonaniu zabójstwa, a wydaje się, że to właśnie sugerował apelujący. Po drugie stwierdzić należy, że zabiegiem zupełnie chybionym było odwołanie się na poparcie zarzutów w rozważanym w tym miejscu zakresie do treści zeznań świadka J. M., z których miało wynikać, że bracia nie byli zwaśnieni, do stwierdzenia, że z zeznań sąsiadów nie wynikało, aby wiedzieli coś na temat sporu pomiędzy braćmi oraz do wskazania na problemy oskarżonego ze słuchem i związane z tym głośne jego wypowiedzi. Takie bowiem stanowisko pomijając jego hasłowość (apelujący nie pokusił się nawet o wymienienie nazwisk sąsiadów, którzy mieli nic nie wiedzieć o sporze pomiędzy braćmi) całkowicie ignorowało treść zgromadzonych dowodów, jak również niezwykle precyzyjną ich ocenę dokonaną przez Sąd I instancji. Faktycznie zatem sprowadzało się nie do wykazania rzeczywistych błędów w ocenie dowodów i w efekcie wadliwych ustaleń faktycznych, a do własnej niezwykle stronniczej i lakonicznej oceny tychże dowodów. Tymczasem oceniając tryb życia oskarżonego i kwestię jego konfliktu z bratem, Sąd I instancji zasadnie wskazał m.in. na zeznania M. B. (1), M. F., R. F., M. T., D. S., czy D. A., którzy jednoznacznie wskazywali na nadużywanie alkoholu przez oskarżonego oraz na odbywające się w jego mieszkaniu libacje alkoholowe. Zasadnie również Sąd I instancji odwołał się do zeznań praktycznie wszystkich sąsiadów oskarżonego, którzy wskazywali na brak dbania przez pokrzywdzonego o higienę, na to, że pokrzywdzony chodził brudny, że czuć było od niego nieprzyjemny zapach itd. Wreszcie zasadnie Sąd I instancji wskazał na te fragmenty zeznań M. B. (1), M. F., R. F., M. T., M. Z., czy D. A., z których wynikało, że w czasie libacji alkoholowych słychać było oskarżonego krzyczącego wulgarnie na brata, wyganiającego go z domu i zarzucającego mu brak higieny (na takie tło wyzywania brata przez oskarżonego wskazywali m.in. R. F. i M. Z.). Trzeba także zauważyć, że Sąd I instancji analizował niezwykle szczegółowo treść zeznań wszystkich przesłuchanych sąsiadów, w tym wymienionych wyżej świadków, dokładnie analizował wzajemnie potwierdzanie się i uzupełnianie przedstawianych przez nich relacji, analizował ewentualne występowanie powodów do składania nieprawdziwych zeznań, analizował usytuowanie mieszkań, w których mieszkają poszczególni świadkowie, analizował wreszcie te fragmenty zeznań świadków, w których niejako łagodzili negatywny obraz oskarżonego w ogóle, czy też przedstawiony wcześniej w toku śledztwa (m.in. zeznań M. G. co do „normalnego” spożywania alkoholu przez oskarżonego, czy zeznań K. W. (2) w zakresie w jakim starał się on przedstawić stosunki braci w lepszym świetle niż to miało miejsce w rzeczywistości). Sąd szczegółowo przeanalizował także treść zeznań T. W. oraz wyjaśnień oskarżonego. Wreszcie Sąd I instancji bardzo drobiazgowo ocenił zeznania świadka J. M. prawidłowo uznając, że ich treść potwierdza zupełny brak dbania przez pokrzywdzonego o higienę osobistą, fakt dochodzenia na tym tle do sprzeczek pomiędzy braćmi (wspominał nawet o jednym przypadku pobicia oskarżonego przez pokrzywdzonego, gdy ten pierwszy zwracał bratu uwagę na konieczność mycia się), fakt krzyczenia przez oskarżonego na brata, że ten się nie myje i nie dba o czystość w pokoju, w którym mieszkał. Przeciwstawienie zatem tak drobiazgowej i co najistotniejsze nie wykazującej uchybień w świetle treści art. 7 k.p.k. ocenie dowodów, lakonicznego stwierdzenia, że z zeznań J. M. nie wynika, aby bracia byli zwaśnieni, czy też arbitralnego stwierdzenia, że z zeznań sąsiadów nie wynika, aby wiedzieli coś o sporze pomiędzy braćmi, było zabiegiem zupełnie nieskutecznym. Należy też podkreślić, że skoro wymienieni wyżej świadkowie mówili o braku dbania przez pokrzywdzonego o higienę, skoro wskazywali, że oskarżony z tego powodu krzyczał na brata i wyganiał go z mieszkania, to nie sposób zasadnie twierdzić, że z zeznań J. M. i sąsiadów nie wynikało, aby występował pomiędzy braćmi spór na tym tle. Ponadto część świadków wskazywała na problemy oskarżonego ze słuchem i donośny głos, ale jednocześnie wyraźnie wskazywała, że słyszała, jak oskarżony wulgarnie krzyczał na brata, zarzucał mu brak higieny i wyrzucał go z tego powodu z domu. Nie sposób zatem było utożsamiać słyszanych przez sąsiadów głosów jedynie z faktem głośnego wypowiadania się na skutek ewentualnych problemów ze słuchem

Po czwarte zgromadzone w toku postepowania dowody nie pozostawiały nawet cienia wątpliwości, że osobą, która zaatakowała brata w mieszkaniu był oskarżony. Jak to już bowiem wyżej wskazano w krytycznym czasie słyszano dochodzące z mieszkania oskarżonego wyłącznie jego krzyki i to skierowane do brata. Oczywiste zatem jest, nie tylko to, że w krytycznym czasie doszło do konfliktu pomiędzy braćmi, ale że nie uczestniczyła w nim osoba trzecia, bo wówczas słyszano by również głosy owej osoby. Ponadto w wyniku oględzin mieszkania nie ujawniono jakichkolwiek śladów działania osoby trzeciej. Oczywiście w każdym mieszkaniu znajdują się jakieś ślady osób innych niż domownicy, ale na ewentualne sprawstwo osoby trzeciej musiałyby wskazywać ślady w jakiś sposób związane ze zdarzeniem, a takowych nie ujawniono. Nie sposób także pominąć tego, że na odzieży oskarżonego oraz na jego ciele (np. pod paznokciami aż 8 palców) ujawniono ślady krwi ofiary zabójstwa. Wskazuje to zatem na kontakt oskarżonego z ofiarą i to w czasie krwawienia, a umiejscowienie owych śladów w tak charakterystycznym miejscu, jak okolice paznokci wskazuje na kontakt czynny, a więc związany z atakowaniem ofiary.

Apelujący podważając występowanie dowodów wskazujących na sprawstwo oskarżonego, zupełnie przemilczał wynikający z zeznań interweniującego rano policjanta T. F., fakt że mieszkanie oskarżonego było zakluczone i z tego powodu nie mógł się do niego dostać. Tymczasem fakt ten był niezwykle istotny, albowiem definitywnie wykluczał działanie osoby trzeciej, gdyż ta po dokonaniu zabójstwa i przeciągnięciu ciała ofiary musiałaby wrócić do mieszkania i je zakluczyć, a nie stwierdzono braku kluczy, czy tym bardziej pobytu osoby trzeciej w mieszkaniu w czasie interwencji, gdyby drzwi zostały zakluczone od wewnątrz. Oczywistym również jest, że drzwi nie mógł zakluczyć pokrzywdzony, albowiem nie ujawniono przy nim kluczy, a ponadto nie tylko ujawnienie śladów krwi w mieszkaniu, ale także śladów ewidentnie świadczących o przeciąganiu ciała ofiary w połączeniu z praktyczną niemożliwością poruszania się pokrzywdzonego na skutek doznanych obrażeń wykluczała możliwość, by to pokrzywdzony wyszedł z mieszkania i zakluczył za sobą drzwi.

Po piąte wersję na temat doznania przez pokrzywdzonego obrażeń klatki piersiowej w wyniku tzw. kolankowania, a więc i generalnie na temat sprawstwa oskarżonego, potwierdza rodzaj i umiejscowienie wskazanych wyżej śladów krwi w mieszkaniu. Należy bowiem zauważyć, że nie tylko ujawniono ślady krwi w pokoju z telewizorem o charakterze rozpryskowym, świadczące o zadawaniu w tym pomieszczeniu obrażeń powodujących krwawienie, ale również ujawniono w tym samym pokoju na ścianie ślad kontaktowy i to takiego rodzaju, że wskazuje na kontakt z owłosionymi części ciała ofiary np. głową. Kontakt zaś owłosionej części ciała ofiary ze ścianą w takim miejscu, jak ujawniono, wskazuje że pokrzywdzony upadł. Skoro zaś oskarżony ewidentnie leżał, to taka pozycja jednocześnie sprzyjała kolankowaniu, zwłaszcza że meble nie były poprzesuwane, co winno mieć miejsce gdyby pokrzywdzony upadając uderzył się o któryś z nich. Ponadto uderzenie się o mebel nie spowodowałoby licznych złamań żeber i to w różnych liniach. Wprawdzie apelujący usiłował wskazać na rzekomą sprzeczność twierdzeń Sądu I instancji, który z jednej strony uznał, że meble nie były przestawiane, a z drugiej strony wskazał na podjęcie przez oskarżonego nieudolnych prób zacierania śladów, ale pomiędzy tymi stwierdzeniami nie występowała jakakolwiek sprzeczność. Stwierdzenie bowiem na temat prób zacierania śladów odnosiło się ewidentnie do śladów krwi, przeciągnięcia ciała ofiary na klatkę schodową, czy usunięcia ostrego przedmiotu (ewentualnie jego umycia), a nie do przesuwania mebli. Wprawdzie świadek D. A. rzeczywiście mówiła o tym, że słyszała odgłosy przewracanego krzesła lub innego mebla oraz odgłosy przesuwania czegoś, ale zasadnie Sąd I instancji odgłosy te utożsamiał z atakiem oskarżonego i faktem przesuwania ciała ofiary. Po pierwsze bowiem ciało to zostało ewidentnie przeciągnięte z mieszkania na klatkę schodową (ślady krwi prowadzą od mieszkania oskarżonego do ciała ofiary, część tych śladów ma charakter rozmazów charakterystycznych dla przeciągania), po drugie pokrzywdzony ewidentnie nie byłby w stanie pokonać samodzielnie tej trasy (stan nietrzeźwości, kłopoty z poruszaniem się, niewydolność oddechowa i wstrząs na skutek doznanych obrażeń, krzyki oskarżonego do brata aby wstał), a po trzecie protokół oględzin miejsca zdarzenia i zdjęcia wskazują, że w mieszkaniu oskarżonego było bardzo niewiele mebli, które nadawałyby się do przesuwania i uderzenie, o które mogło spowodować tak poważne obrażenia jak u pokrzywdzonego (fotele, taborety, ewentualnie ława i stolik oraz szafka z telewizorem, aczkolwiek uwzględniając, że na części z tych przedmiotów nie ujawniono żadnych śladów np. krwi, a część z tych przedmiotów była zastawiona lub otoczona innymi przedmiotami tak usytuowanymi, że wykluczały przesuwanie, liczba owych przedmiotów jeszcze znacznie malała). Wskazywanie zatem, że pokrzywdzony upadł i uderzył się o jakieś meble, a oskarżony później owe meble poustawiał ponownie na swoje miejsce było czystą spekulacją nie znajdującą oparcia w jakimkolwiek dowodzie. Oczywiście pokrzywdzony, jak zasadnie przyjął to Sąd I instancji upadł, ale miało to miejsce tylko raz, po ataku ostrym narzędziem i spowodowaniu rany kłutej ręki, a następnie był już atakowany w pozycji leżącej (na taka pozycję wskazują nie tylko obrażenia klatki piersiowej, ale również fakt, że linia ciosu ostrym przedmiotem w szyję pokrzywdzonego zbieżna była z siłą działającą na klatkę piersiową). Jednokrotny zaś upadek nie mógł doprowadzić do licznych złamań i w różnych liniach.

Ostatecznie zatem skoro nie zasługiwał na uwzględnienie zarzut sugerujący, że oskarżony doznał obrażeń klatki piersiowej nie w wyniku kolankowania, a w wyniku upadku na twardy przedmiot, to automatycznie nie sposób było uznać, aby z tego powodu należało wykluczyć sprawstwo oskarżonego. Pomijając bowiem to, że gdyby nawet hipotetycznie przyjąć, że pokrzywdzony doznał urazów klatki piersiowej na skutek upadku na twardy przedmiot, to automatycznie nie wykluczało to sprawstwa oskarżonego, skoro ten ewidentnie atakował brata i ów upadek musiał być następstwem jego działania. Ponadto uwzględniając stanowisko apelującego należałoby przyjąć zupełnie abstrakcyjną wersję, że pokrzywdzony został wprawdzie w mieszkaniu zaatakowany, ale główne obrażenia skutkujące zgonem powstały w wyniku przypadkowego i to wielokrotnego przewracania się oskarżonego i uderzania o twarde przedmioty w jakichś innych okolicznościach. Także wersja o spowodowaniu obrażeń pokrzywdzonego przez osobę trzecią była zupełnie abstrakcyjna. Należałoby bowiem założyć, że zabójstwa dokonała nieustalona osoba z nieustalonej przyczyny i w nieustalonych okolicznościach, a odrzucić sprawstwo oskarżonego, który posiadał na ciele i odzieży ślady krwi brata, w którego mieszkaniu doszło niewątpliwie do spowodowania wszystkich obrażeń ciała pokrzywdzonego, który w krytycznym czasie był słyszany jak krzyczał na brata, który pozostawał w pewnym konflikcie z ofiarą, który to konflikt wzmocniony działaniem alkoholu niewątpliwie stanowił tło całego zdarzenia, który ewidentnie mówił nieprawdę twierdząc, że nie wie co się działo, gdyż spał w wyniku działania alkoholu (w rzeczywistości był widziany około godziny 21.00 gdy w sklepie kupował alkohol, był słyszany jak krzyczał na brata itd.), który musiał zamknąć mieszkanie od wewnątrz, a tym samym wykluczył, by w zdarzeniu w mieszkaniu brała bez jego wiedzy osoba trzecia.

Wszystkie zatem przedstawione wyżej, dostrzeżone i szczegółowo omówione w pisemnych motywach zaskarżonego wyroku, w pełni uprawniały Sąd I instancji do uznania sprawstwa oskarżonego. Nie sposób również uznać, aby w sprawie wystąpiły co do istotnych z punktu widzenia odpowiedzialności karnej oskarżonego okoliczności, wątpliwości których nie można było w oparciu o zgromadzone dowody i w ramach oceny dowodów, usunąć. Apelacja obrońcy oskarżonego jawiła się jako bezzasadna.

Niezależnie od powyższego stwierdzić należy, że przedstawione rozważania odpowiadały również na większość pytań, jakie postawił w swoim piśmie znajdującym się na kartach 795-801, sam oskarżony. Dodać jednak należy, że absolutnie nie można było podzielić uwag oskarżonego odnoszących się do opinii sporządzonych przez biegłych lekarzy psychiatrów i psychologa. Opinie te bowiem jawiły się jako szczegółowe, odpowiadające na wszystkie istotne kwestie, logiczne i konsekwentne. Brak zatem było jakichkolwiek podstaw do ich kwestionowania. Nie czyniły zresztą tego strony w toku postepowania sadowego. Samo zaś niezadowolenie z treści opinii, czy też uwagi co do ilości i czasu badań, wniosku tego nie były w stanie zmienić. To bowiem biegli, jako osoby posiadające wiedzę specjalną wiedzą jakie winni przeprowadzić badania i ile czasu winny one trwać. Tym samym uwagi oskarżonego w tym zakresie nie były zasadne, a ponadto zauważyć należy, że biegli opierali swoje opinie nie tylko na wynikach kontaktu z oskarżonym i jego badaniu, ale także na całokształcie zgromadzonego w sprawie obszernego materiału dowodowego. Nie było zatem jakichkolwiek podstaw do kwestionowania treści opinii biegłych. Także twierdzenie oskarżonego, że nie mógł zrobić bratu krzywdy, ponieważ wcześniej kazał przynieść go do domu, stanowiło jedynie nieudolną próbę obrony. Pomijając bowiem to, że jedna kwestia nie wykluczała drugiej, zauważyć należy, że oskarżony ewidentnie pomijał wynikające z zeznań chociażby M. N., okoliczności wprowadzania pokrzywdzonego do mieszkania, z których wynikało, że faktycznie to oskarżony losem brata nie był za bardzo zainteresowany. Także duża ilość krwi w mieszkaniu, zważywszy na głównie kontaktowy jej charakter nie podważała rozumowania Sądu I instancji co do kolankowania i braku możliwości przemieszczania się po nim pokrzywdzonego. Po pierwsze bowiem pokrzywdzony doznał rany kłutej ręki, która jeszcze nie uniemożliwiała poruszania się, a która niewątpliwie, jak stwierdził biegły, krwawiła, po drugie część śladów krwi niewątpliwie została naniesiona w czasie przesuwania ciała ofiary, a po trzecie niektóre fragmenty krwi ofiary mógł nanieść pobrudzony nią sam oskarżony. Podkreślić również należy, że jak to już wcześniej stwierdzono, obrażenia skutkujące zgonem pokrzywdzonego na pewno nie mogły powstać w wyniku ciągnięcia pokrzywdzonego do domu około godziny 20.00, czy jeszcze przed tym faktem. Za wręcz rozpaczliwą próbę podważenia wiarygodności przeprowadzonych dowodów, uznać natomiast należało insynuacje oskarżonego co do tego, że dwaj świadkowie są narkomaniami. W toku bowiem całego postepowania nie ujawniono jakichkolwiek okoliczności, które rodziłyby rozważane tutaj wątpliwości co do któregokolwiek z istotnych świadków. Nie sposób też nie zauważyć, że oskarżony ewidentnie miał pretensje do wszystkich organów prowadzących postepowanie, wręcz sugerował jakieś celowe i obciążające go działania. Takie zaś twierdzenia nie znajdowały jakiegokolwiek potwierdzenia, a ponadto, idąc tokiem rozumowania oskarżonego, należałoby przyjąć, że z niewiadomych powodów prokurator, policja, czy nawet sąd postanowili doprowadzić do oskarżenia i niezasadnego skazania zupełnie obcej sobie osoby i to z niewiadomych przyczyn. Już zatem to wykluczało jakąkolwiek racjonalność sugestii oskarżonego. Wreszcie rzeczywiście wyciągnięcie ciała oskarżonego na klatkę schodową niewiele przynosiło, ale jak to prawidłowo ujął Sąd I instancji, działania oskarżonego w zmierzające do odsunięcia od siebie podejrzeń, były nieudolne i nieprzemyślane, czemu niewątpliwie sprzyjał spożyty alkohol. Nie sposób zatem na rozważanej tutaj podstawie budować wniosku co do braku sprawstwa oskarżonego.

Ostatecznie zatem dokonana przez Sąd I instancji ocena dowodów i poczynione w jej wyniku ustalenia faktyczne jawiły się jako prawidłowe, a sprawstwo oskarżonego nie budziło wątpliwości. Prawidłowa była również kwalifikacja prawna czynu oskarżonego oraz ustalenie rodzaju zamiaru z jakim działał. Ponieważ apelujący kwestii tych nie negował, a Sąd Odwoławczy w pełni podzielił wywody Sądu I instancji w tym zakresie, należało w tej części odesłać do uzasadnienia zaskarżonego wyroku.

Wreszcie nie zasługiwał na uwzględnienie podniesiony jedynie alternatywnie zarzut rażącej niewspółmierności orzeczonej kary pozbawienia wolności. Zarzut taki można bowiem skutecznie podnieść jedynie w przypadku wykazania, że pomiędzy karą jaką orzeczono, a karą jaką należało orzec przy uwzględnieniu przesłanek jej wymiaru określonych w art. 53 k.k. zachodziłaby różnica i to o charakterze zasadniczym, rażącym. Tymczasem w przedmiotowej sprawie o takiej różnicy nie sposób mówić. Jak bowiem prawidłowo wskazał Sąd I instancji, a co zmarginalizował autor środka odwoławczego, oskarżony targnął się na najwyższe dobro chronione prawem, jakim jest życie człowieka. Co więcej zaatakował osobą najbliższą, z którą mieszkał. Już zatem te okoliczności wskazywały na bardzo duży stopień społecznej szkodliwości czynu oskarżonego. Oczywiście czyn oskarżonego nie był zaplanowany, zamiar dokonania zabójstwa powstał nagle i miał charakter ewentualny, ale same w sobie okoliczności te, dostrzeżone zresztą przez Sąd I instancji i należycie ocenione, nie mogły skutkować wymierzeniem kary w niższym rozmiarze. Jednocześnie bowiem nie sposób nie zauważyć, że po czynie oskarżony nie tylko nie podjął jakiejkolwiek próby udzielenia bratu pomocy, ale wręcz podjął nieudolne zresztą działania zmierzające do zatarcia śladów wskazujących na jego sprawstwo (m.in. wyciągnięcie ciała brata na klatkę schodową). Wskazuje to zatem na znaczne nasilenie stopnia złej woli w jego postepowaniu. Zupełnym natomiast nieporozumieniem było odwolywanie się przez apelującego do uzależnienia oskarżonego od alkoholu oraz jego stanu nietrzeźwości w chwili czynu, które to okoliczności wydaje się, że apelujący uznał za łagodzące. Tymczasem nadużywanie przez oskarżonego alkoholu stało się jego sposobem na życie i to uciążliwym dla sąsiadów, którzy nawet z tego powodu wzywali policję. Ponadto stan nietrzeźwości oskarżonego był niewątpliwie tym czynnikiem kryminogennym, który przyczynił się do podjęcia przez oskarżonego tak drastycznego działania, jak targnięcie się na życie brata. Próba zatem wykazania rozważanych tutaj okoliczności jako przemawiających na korzyść oskarżonego była zabiegiem zupełnie nieskutecznym. Nadużywanie bowiem alkoholu i stan nietrzeźwości oskarżonego w chwili czynu były czynnikami zdecydowanie obciążającymi przy wymiarze kary, a nie łagodzącymi.

Zupełnie natomiast niezrozumiała była ta część uzasadnienia rozważanego tutaj zarzutu, w której apelujący stwierdził, że do zdarzenia doszło w dużej mierze w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Apelujący bowiem w żaden sposób myśli tej nie rozwinął. Być może apelujący miał na myśli tło konfliktu oraz to, że oskarżony nie planował zabójstwa, a jego zamiar miał charakter nagły i ewentualny, ale same w sobie okoliczności te żadną miarą nie mogły być utożsamiane z nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. Oczywiście oskarżony miał prawo być sfrustrowany faktem braku dbania o higienę przez brata, a stan nietrzeźwości kwestię tą niewątpliwie spotęgował, ale po pierwsze, jak wyraźnie stwierdzili biegli, oskarżony nie działał w stanie silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami, a po drugie nie może zasługiwać na akceptację, czy nadmiernie łagodne traktowanie, fakt rozwiązywania problemów poprzez targnięcie się na czyjeś życie. Nie można też było zaakceptować poglądu apelującego, jakoby oskarżony zasługiwał na niższy wymiar kary ze względu na to, że jego działanie nie stanowiło zamachu na ład społeczny, lecz było działaniem skierowanym na własne specyficzne środowisko. Każde bowiem naruszenie prawa stanowi zamach także na ład społeczny i dlatego jest penalizowane, a co dopiero mówić o dokonaniu zabójstwa drugiej osoby, a więc targnięciu się na najważniejsze i uniwersalne dobro, szczególnie cenione przez każdego obywatela. Wnioskowanie apelującego jest wręcz przewrotne, bo prowadzi do wniosku, że na łagodniejsze potraktowanie zasługiwać będzie zabicie osoby samotnej, czy wyalienowanej ze społeczeństwa, co jest stanowiskiem z oczywistych względów niemożliwym do zaakceptowania.

Wreszcie stwierdzić należy, że Sąd I instancji miał na uwadze dotychczasową niekaralność oskarżonego, brak znacznego stopnia jego zdemoralizowania, czy jego wiek, poczytując te okoliczności na korzyść oskarżonego. Nie sposób jednak okoliczności tych przeceniać. Oskarżony bowiem dopuścił się najcięższego z możliwych przestępstw, a jego postawa na wolności ze względu na nadużywanie alkoholu na pewno nie była jednoznacznie pozytywna, a wręcz można ją określić jako uciążliwą dla otoczenia, z którym oskarżony się nie liczył. Ponadto sam w sobie wiek oskarżonego, wcale zresztą nie tak podeszły, nie może wpłynąć na jego jeszcze łagodniejsze potraktowanie, gdyż faktycznie prowadziłoby to do wniosku o opłacalności popełniania przestępstwa przez osoby starsze bo w tej sytuacji, właśnie ze względu na wiek mogłyby one liczyć na pobłażliwość. Należy też zauważyć, że orzeczona kara, przy uwzględnieniu wieku oskarżonego, na pewno nie eliminuje go zupełnie ze społeczeństwa i nie pozbawia go możliwości życia na wolności.

Ostatecznie zatem orzeczona kara na pewno nie może uchodzić za rażąco surową, jest wynikiem prawidłowego uwzględnienia zarówno okoliczności łagodzących, jak i obciążających, zwłaszcza że orzeczona została w podstawowym rozmiarze i to mniej więcej w połowie możliwego jej rozmiaru. Również zatem w tym zakresie apelacja obrońcy oskarżonego jawiła się jako niezasadna i to w stopniu oczywistym.

Orzeczenie o kosztach sądowych za postępowanie odwoławcze oparto na treści art. 624 § 1 k.p.k. i art. 17 ust. 1 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych, uznając, że ze względu na dość długą już izolację, brak zatrudnienia (także na wolności) oraz brak majątku, uiszczenie przez oskarżonego należności sadowych byłoby dla niego nadmiernie uciążliwe.

Orzeczenie o kosztach obrony udzielonej oskarżonemu z urzędu w postępowaniu odwoławczym, oparto na treści § 2 ust. 1, 2 i 3 oraz § 14 ust. 2 pkt 5 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu.

Maciej Kawałko Maciej Żelazowski Stanisław Kucharczyk