Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III AUa 895/14

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 9 kwietnia 2015 r.

Sąd Apelacyjny w Łodzi, III Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych

w składzie:

Przewodniczący: SSA Beata Michalska

Sędziowie: SSA Janina Kacprzak SSA Iwona Szybka (spr.)

Protokolant: st. sekr. sąd. Kamila Tomasik

po rozpoznaniu na rozprawie w dniu 9 kwietnia 2015 r. w Ł.

sprawy M. F. (1) przy udziale zainteresowanej H. B.

przeciwko Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych I Oddziałowi w Ł.

o podleganie obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym,

na skutek apelacji M. F. (1)

od wyroku Sądu Okręgowego w Łodzi

z dnia 15 maja 2014 r., sygn. akt: VIII U 5776/13,

oddala apelację.

Sygn. akt III AUa 895/14

UZASADNIENIE

Decyzją z dnia 27 sierpnia 2013 r. Zakład Ubezpieczeń Społecznych I Oddział w Ł. stwierdził, że H. B. podlega obowiązkowo ubezpieczeniom społecznym tj. emerytalnemu, rentowym i wypadkowemu od 1 stycznia 2011 r. do 31 grudnia 2012 r. z tytułu wykonywania pracy na podstawie umowy zlecenia u płatnika składek firmy (...) i określił miesięczne podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne i ubezpieczenie zdrowotne.

Odwołanie od powyższej decyzji złożył płatnik składek M. F. (2).

Ubezpieczona H. B. jako zainteresowana przyłączyła się do odwołania.

Zaskarżonym wyrokiem dnia 15 maja 2014r. Sąd Okręgowy w Łodzi oddalił odwołanie. Sąd Okręgowy oparł swoje rozstrzygnięcie na następujących ustaleniach i rozważaniach: M. F. (2) prowadzi gabinet od 1989 r. W 2005 r. zarejestrowała działalność gospodarczą. Od 15 lutego 2002 r. do 31 grudnia 2010 r. H. B. była zatrudniona w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej M. D. jako lekarz ortodonta na umowę o pracę na 1/5 etatu. Zainteresowana od marca 2004 r., po ukończeniu 60 lat, pobiera świadczenie emerytalne. Zainteresowana była zatrudniona u wnioskodawczyni od 1 kwietnia 2007 r. do 31 grudnia 2012 r. Od 1 stycznia 2011 r. do 31 grudnia 2012 r. H. B. nie była nigdzie zatrudniona na podstawie umowy o pracę. Wnioskodawczyni M. F. (2) zawarła z zainteresowaną H. B. dwie umowy zlecenia o następującej treści:

- w dniu 31 grudnia 2010 r. na okres od 1 stycznia 2011 r. do 31 grudnia 2011 r. Przedmiot umowy został określony na samodzielne udzielanie porad oraz świadczenie usług stomatologicznych u osobiście umówionych pacjentów, w czasie ustalonym przez Zleceniobiorcę, a wynagrodzenie na 30% do 50% wartości wykonanych świadczeń. Podstawę wynagrodzenia za poszczególne miesiące miał stanowić wykaz wykonanych świadczeń za dany miesiąc. Zleceniodawca miał z wynagrodzenia dokonać stosownych potrąceń. Zleceniobiorca oświadczył, że posiada niezbędne kwalifikacje do wykonania umowy oraz nie wnosi o objęcie go dobrowolnym ubezpieczeniem emerytalnym, rentowym, chorobowym zdrowotnym.

- w dniu 30 grudnia 2011 r. na okres od 1 stycznia do 31 grudnia 2012 r. Przedmiot umowy został określony na samodzielne udzielanie porad oraz świadczenie usług stomatologicznych u osobiście umówionych pacjentów, w czasie ustalonym przez Zleceniobiorcę, a wynagrodzenie na 30% do 50% wartości wykonanych świadczeń. Podstawę wynagrodzenia za poszczególne miesiące miał stanowić wykaz wykonanych świadczeń za dany miesiąc. Zleceniodawca miał z wynagrodzenia dokonać stosownych potrąceń. Zleceniobiorca oświadczył, że posiada niezbędne kwalifikacje do wykonania umowy oraz nie wnosi o objęcie go dobrowolnym ubezpieczeniem emerytalnym, rentowym, chorobowym zdrowotnym.

Zainteresowana podpisała 2 oddzielne oświadczenia, że jest emerytką lub rencistką i jednocześnie pozostaje zatrudniona na umowę o pracę w innej firmie. W jednym z tych dokumentów widnieje dopisek: na 1/5 etatu. Żadne z tych pism nie zawiera daty. H. B. podpisała owe dokumenty, wcześniej wypisując je. Gdy zakończyło się zatrudnienie zainteresowanej na podstawie umowy o pracę w dniu 31 grudnia 2010 r., poinformowała o tym ustnie M. F.. Zainteresowana pracowała u M. F. 2 razy w tygodniu, od 14 do 20, we wtorki i piątki, jako lekarz ortodonta. Z kontraktu wiążącego M. F. i Narodowy Fundusz Zdrowia wynikało, że odwołująca się była zobligowana do wykazania, że jest u niej zatrudniony lekarz ortodonta o drugim stopniu specjalizacji. Odwołująca ma I stopień specjalizacji jest lekarzem stomatologiem, natomiast zainteresowana ma II stopień specjalizacji jako ortodonta. H. B. zajmowała się wykonywaniem wycisków na aparat, kontrolą aparatów około raz w miesiącu. Na podstawie modelu wycisku projektowała aparat, dostosowany do danego dziecka, także naprawiała aparaty i szlifowała je, regulowała, przeszlifowywała korekcyjnie zęby w przypadku mleczaków. Zainteresowana musiała miesięcznie wykonać co najmniej 20 aparatów. Ta ilość wynikała z kontraktu z NFZ-em. Wynagrodzenie było wypłacane miesięcznie na konto. Wysokość pensji obliczano w ten sposób, że za każdą czynność przyznawano określoną ilość punktów. Następnie punkty przemnażano przez 1,09 zł. Za kontrolę przysługiwały 22 punkty, za zrobienie wycisku 36, za zrobienie aparatu 450. H. B. była rozliczana na podstawie miesięcznego raportu. Zainteresowana wyliczała wynagrodzenie należne technikowi, z którym współpracowała, a odwołująca wypłacała temu technikowi wynagrodzenie.

W tak ustalonym stanie faktycznym Sąd Okręgowy uznał odwołanie za niezasadne. Jako podstawę prawną wskazał art. 6 ust. 1 pkt. 4, art. 12 ust. 1, art. 13 pkt. 2 i art. 9 ust. 4a ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych z dnia 13 października 1998 r. (t. j. Dz. U. z 2009 r., Nr 205, poz. 1585, ze zm.) oraz art. 66 ust. 1 pkt. 1 lit. „e” ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych z dnia 27 sierpnia 2004 r. (t. j. Dz. U. z 2008 r. Nr 164, poz. 1027, ze zm.). Sąd Okręgowy powołał też art. 36 ust. 1 i art. 18 ust. 1 i 3 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych o podstawie wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe osób wykonujących pracę na podstawie umowy agencyjnej lub umowy zlecenia albo innej umowy o świadczenie usług, do której zgodnie z Kodeksem cywilnym stosuje się przepisy dotyczące zlecenia oraz art. 81 ust. 1 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.

Zdaniem Sądu Okręgowego w rozpoznawanej spór dotyczył kwalifikacji prawnej umów nazwanych „umowami zlecenia” jakie odwołujący się płatnik M. F. (2) prowadząca firmę (...) zawarła z zainteresowaną w okresie od 1 stycznia 2011 r. do 31 grudnia 2012 r. Sąd Okręgowy zaznaczył, że wysokość podstawy wymiaru składek nie była przez odwołującą, ani zainteresowaną kwestionowana.

Sąd Okręgowy podzielił stanowisko płatnika, że w umowach należy badać raczej, jaki był zgodny zamiar stron i cel umowy, aniżeli opierać się na jej dosłownym brzmieniu. Z tego względu samo nazwanie umowy „umową zlecenia” nie przesądza o jej charakterze prawnym. Interpretację należy oprzeć na faktycznej treści stosunku prawnego, co też Sąd w niniejszej sprawie uczynił. Kwestią sporną było zatem ustalenie, czy strony istotnie zawarły umowy o dzieło nie rodzące obowiązku ubezpieczenia społecznego, czy też zawarły umowy o świadczenie usług, do których zgodnie z Kodeksem cywilnym stosuje się przepisy dotyczące zlecenia, a które stanowią tytuł do obowiązkowych ubezpieczeń społecznych. Rozstrzygając tę kwestię sporną Sąd Okręgowy odwołał się do treści art. 734 § 1 k.c oraz do treści art. 627 kc. Wskazał, że przedmiotem umowy o świadczenie usług jest dokonanie określonej czynności faktycznej, która nie musi prowadzić do osiągnięcia indywidualnie oznaczonego rezultatu. Chodzi tu zatem o umowy zobowiązujące do dokonania jednej lub wielu czynności faktycznych (także stałego ich dokonywania), natomiast przez umowę o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła. Umowę o dzieło zalicza się do kategorii „umów rezultatu”. Umowa o dzieło wymaga, by starania przyjmującego zamówienie doprowadziły w przyszłości do konkretnego, indywidualnie oznaczonego rezultatu. Tymczasem umowa zlecenia takiego rezultatu - jako koniecznego do osiągnięcia - nie akcentuje. Elementem wyróżniającym dla umowy zlecenia nie jest zatem wynik, lecz starania podejmowane w celu osiągnięcia tego wyniku. Dokonując kwalifikacji konkretnej umowy należy w pierwszej kolejności badać, czy świadczenie będące przedmiotem zobowiązania ma cechy dzieła. Dzieło stanowi zawsze zjawisko przyszłe, jest czymś, co w chwili zawarcia umowy nie istnieje, lecz ma dopiero powstać w jakiejś określonej przyszłości. Rezultat, o jaki umawiają się strony, musi być z góry określony, i może przyjmować zarówno postać materialną jak i niematerialną. Cechą konstytutywną umowy o dzieło jest aby rezultat ten był obiektywnie osiągalny i w konkretnych warunkach pewny. Dzieło musi mieć indywidualny charakter i odpowiadać osobistym potrzebom zamawiającego. Celem umowy o dzieło nie jest czynność (samo działanie lub zaniechanie), która przy zachowaniu należytej staranności prowadzić ma do określonego w umowie rezultatu, lecz samo osiągnięcie tego rezultatu. W umowie o dzieło chodzi zawsze o osiągnięcie umówionego rezultatu, niezależnie od rodzaju i intensywności świadczonej w tym celu pracy i staranności. Tymczasem umowa o świadczenie usług jest umową starannego działania, jej celem jest wykonywanie określonych czynności, które nie muszą zmierzać do osiągnięcia rezultatu. Kolejną cechą umowy o dzieło jest brak stosunku zależności lub podporządkowania pomiędzy zamawiającym a przyjmującym zamówienie. Sposób wykonania dzieła pozostawiony jest w zasadzie uznaniu przyjmującego zamówienie, byleby dzieło miało przymioty ustalone w umowie lub wynikające z charakteru danego dzieła. Przyjmujący zamówienie nie ma także, co do zasady, obowiązku osobistego wykonania dzieła, chyba że wynika to z umowy lub charakteru dzieła (np. dzieło artystyczne). Ryzyko nieosiągnięcia rezultatu zawsze obciąża przyjmującego zamówienie. Przy czym odpowiedzialność przyjmującego zamówienie w wypadku nieosiągnięcia celu umowy jest odpowiedzialnością za nieosiągnięcie określonego rezultatu, a nie za brak należytej staranności.

W ocenie Sądu Okręgowego z treści dokumentów oraz zeznań stron wynika, że zainteresowana wykonywała usługi ortodontyczne, stomatologiczne, wykonywała protezy, kontrolowała aparaty, naprawiała je, dokonywała wycisków. W ocenie Sądu strony zawarły umowy o świadczenie usług, do których stosuje się przepisy o umowie zlecenia. Przedmiotem wykonywanych umów było samodzielne udzielanie porad oraz świadczenie usług ortodontycznych u osobiście umówionych pacjentów w czasie ustalonym przez H. B., jej wynagrodzenie określane było w wysokości od 30 do 50% wykonanych świadczeń, co w praktyce sprowadzało się do wykonywania powtarzalnych czynności za prowizyjnie określonym wynagrodzeniem, zatem w wyniku wykonania umowy nie powstawało dzieło, a jedynie przedmiot w stanie, w którym wcześniej nie istniał, posiadający autonomiczną wartość w obrocie. W tej sytuacji w momencie zawarcia umów trwających cały rok kalendarzowy, strony były w stanie określić jedynie zakres świadczonych usług. Umowy były nakierowane na podjęcie działań i wykonywanie określonych czynności przez osobę je realizującą o charakterze powtarzającym się, zaś cykliczność ich zawierania z tym samym wykonawcą/ zainteresowana oraz współpracujący z nią technik/, stanowi argument na współpracę stron, polegającą na świadczeniu stałej usługi, bez swobody wykonawcy c/d miejsca, czasu jej wykonania, która to swoboda jest cechą charakterystyczną jednakże dla umów o dzieło. Umowa o dzieło bowiem zakłada swobodę i samodzielność w wykonywaniu dzieła, a jednocześnie nietrwałość stosunku prawnego, gdyż wykonanie dzieła ma charakter jednorazowy i jest zamknięte terminem wykonania. Przyjmuje się przy tym, że rezultat, o który umawiają się strony, musi być z góry określony, mieć samoistny byt oraz być obiektywnie osiągalny i pewny. Przekładając powyższe rozważania na przedmiotową sprawę, Sąd Okręgowy doszedł do przekonania, że strony nie łączyła umowa o dzieło, bo występowała znaczna trwałość stosunku prawnego łączącego strony - strony były związane ze sobą przez okres 5 lat i nie ulega wątpliwości, że wykonanie rzekomego dzieła nie miało charakteru jednorazowego, ani też nie było zamknięte terminem wykonania. Wręcz przeciwnie – H. B. była na podstawie umowy z NFZ zobowiązana do przygotowania co najmniej 20 protez miesięcznie. Ponadto, wynagrodzenie wnioskodawczyni było wypłacane miesięcznie, czyli cyklicznie, co jest bezsprzecznie cechą umowy zlecenia. Co więcej, pensję technika, czyli osoby współpracującej przy tworzeniu rzekomego dzieła, wypłacał płatnik a nie zainteresowana, co wskazuje, iż oboje podlegali oni odwołującej się, jako ich zleceniodawcy, a zatem nie można w tym wypadku mówić o swobodzie rzekomego wykonywania dzieła. Odwołująca się była zobligowana do zatrudnienia zainteresowanej. Także odwołująca prowadziła działalność gospodarczą w postaci gabinetu dentystycznego i to ona odpowiadała za dochowanie warunków kontraktu z NFZ. W ocenie Sądu, również z tych okoliczności wynika, iż zainteresowana podlegała wnioskodawczyni, co przemawia za uznaniem kwestionowanych umów za umowy zlecenia. W ocenie Sądu Okręgowego przeprowadzone postępowanie dowodowe wykazało, że rzeczywistą wolą stron umowy było świadczenie usług a nie wykonanie dzieła, gdyż to nie konkretny wynik, lecz starania w celu osiągnięcia tego wyniku były istotne dla realizacji umowy i z tych też działań H. B. była rozliczna. Realizowane umowy były umowami starannego działania, gdzie zainteresowana odpowiadała jedynie za niedołożenie należytej staranności, nie zaś za nie osiągnięcie efektu.

Apelację od powyższego wyroku wniosła M. F. (2).

Postawiła zarzut:

1. niewyjaśnienia wszystkich okoliczności faktycznych istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy wskutek naruszenia przepisów postępowania, które mogło mieć wpływ na wynik sprawy, a mianowicie:

a) przepisu art. 233 § 1 k.p.c. poprzez przyjęcie, że H. B. zobowiązana była do wykonania 20 protez miesięcznie, podczas gdy H. B. w ramach umowy z „M. F. wykonywania aparaty ortodontyczne”, a kontrakt z NFZ nie stawiał wymogów wykonania określonej ilości aparatów miesięcznie - co w efekcie doprowadziło do uznania przez Sąd, że zawarta przez strony umowa była umową zlecenia, a nie umową o dzieło;

b) przepisu art. 233 § 1 k.p.c. poprzez naruszenie zasad logicznego rozumowania i doświadczenia życiowego prowadzące do uznania, że wynagrodzenie dla technika było wypłacane przez M. F. podczas, gdy faktycznie wynagrodzenie było wypłacane przez H. B., co w efekcie doprowadziło do przyjęcia, że płatnika i zainteresowaną łączyła umowa zlecenie;

2. naruszenie prawa materialnego, które miało istotny wpływ na wynik sprawy, a mianowicie:

a) naruszenie przepisu art. 627 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny przez jego niezastosowanie i uznanie, że dwie umowy zawarte pomiędzy H. B., a Powódką nazwane przez strony umowami nr (...) nie były w rzeczywistości umowami o dzieło, podczas gdy zawarte przez strony umowy były umowami rezultatu, charakteryzującymi się brakiem podporządkowania, jak też brakiem obowiązku osobistego wykonania dzieła, a wykonane dzieło w postaci aparatu ortodontycznego było zindywidualizowane, niepowtarzalne i za każdym razem jednorazowe;

b) naruszenie przepisu art. 750 k.c. w zw. z art. 734 § 1 k.c. przez uznanie, że dwie umowy zawarte pomiędzy H. B., a powódką nazwane przez strony umowami nr (...) w rzeczywistości stanowiły umowę o świadczenie usług, do której stosuje się odpowiednio przepisu o zleceniu, co w konsekwencji doprowadziło do uznania, że Pani H. B. podlegała z tego tytułu obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym emerytalnemu, rentowym i wypadkowemu;

c) naruszenie art. 6 ust. l pkt 4 i w konsekwencji art. 12 ust.l ustawy z dnia 13 października 1998r. o systemie ubezpieczeń społecznych przez uznanie, że Pani H. B. podlegała w okresie od dnia 1 stycznia 2011 r. do dnia 31 grudnia 2012r. obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym emerytalnemu, rentowym i wypadkowemu z tytułu wykonywania umowy zlecenia u Powódki w sytuacji, gdy strony ewidentnie łączyła umowa o dzieło.

Apelująca wniosła o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez uznanie, że H. B. nie podlegała obowiązkowo ubezpieczeniom społecznym tj. emerytalnemu, rentowym i wypadkowemu oraz zdrowotnemu w okresie od dnia 1 stycznia 2011 roku do dnia 31 grudnia 2012 roku z tytułu zawarcia z Powódką umów o dzieło nr 3/12/10 z dnia 31 grudnia 2010 roku i nr 1/12/11 z dnia 30 grudnia 2011 roku, ewentualnie o uchylenie zaskarżonego wyroku w całości i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi pierwszej instancji i zasądzenie od ZUS I Oddział w Ł. kosztów postępowania obu instancji, w tym kosztów zastępstwa prawnego, wg norm przepisanych.

W uzasadnieniu skarżąca podniosła, że strony były przekonane, że zawarły dwie umowy o dzieło, co bezpośrednio wynika z zachowania stron podczas procesu, gdzie Pani H. B. złożyła swoje własne oświadczenie do protokołu sądowego z dnia 15 maja 2014 roku, iż przyłącza się do stanowiska M. F. w zakresie w jakim obie strony uznawały łączące je umowy jako ewidentnie umowy o dzieło. Czynności wykonywane przez H. B. miały doprowadzić do konkretnego zindywidualizowanego rezultatu w postaci wykonywania aparatów ortodontycznych. Czasami, aby powstał aparat koniecznym było szlifowanie aparatu, trzeba było zmieniać aparat, robić nowe wyciski, dopasowywać aparat do stanu uzębienia. Na H. B. i współpracującym z nią technikiem spoczywały ekonomiczne konsekwencje zrezygnowania przez pacjenta z zamówienia aparatu. To H. B. nie otrzymywała żadnego wynagrodzenia, w sytuacji gdy pacjent zrezygnował z jej usług, gdy był niezadowolony z dzieła. Samego faktu, że periodycznie powstawały dzieła nie można traktować, jako umowy zlecenia. Odnosząc się do kwestii braku swobody i samodzielności w zakresie wykonywanych czynności, to skarżąca podniosła, że wybór osoby technika należał osobiście i wyłącznie do H. B., że to ona zlecała czynności technikowi i wypłacała technikowi wynagrodzenie. Ponadto, H. B. posiadała swoje łyżki wyciskowe i tym samym wykonywała swoim materiałem czynności związane z realizacją dzieła. Stosując własne narzędzia H. B. nie podlegała w tym zakresie kontroli Powódki. Kolejnym argumentem świadczącym o braku podporządkowania H. B. przy wykonywaniu dzieła, jest fakt, że to H. B. samodzielnie umawiała pacjentów, w dogodnych dla siebie dniach i porach. Powódka nie miała na to żadnego wpływu.

Apelująca powołała się na orzeczenie Sądu Najwyższego i Sądu Apelacyjnego w sprawach cywilnych mające, jej zdaniem, potwierdzać słuszność apelacji.

Sąd Apelacyjny zważył co następuje:

Apelacja jest bezzasadna i podlega oddaleniu. Sąd Okręgowy dokonał prawidłowych ustaleń i wydał trafne rozstrzygnięcie, przedstawiając logiczną argumentację prawną. Sąd Apelacyjny akceptuje zarówno ustalenia faktyczne, jak i dokonaną subsumcję.

Na wstępie podkreślenia wymaga, że stanowisko apelującej, że strony były przekonane, że zawarły dwie umowy o dzieło, jest sprzeczne z treścią dokumentów w postaci pisemnej wersji tych umów. W aktach rentowych na karcie 11 i 9 znajdują się dwie umowy nazwane przez same strony jako umowy zlecenia. Jedna z nich, to umowa nr (...) obejmująca okres od 1 stycznia 2011r. do 31 grudnia 2012r., a druga, to umowa nr (...) obejmująca okres od 1 stycznia 2012r. do 31 grudnia 2012r. W każdej z tych umów wielokrotnie pojawia się słowo zleceniodawca i zleceniobiorca. Także umowy podpisały osoby, które same określiły siebie jako zleceniodawca i zleceniobiorca. Tym samym nie sposób przyjąć, że strony były przekonane, że zawarły umowy o dzieło.

Na skutek odwołania M. F., w którym kwestionowała zakwalifikowanie przez organ rentowy spornych umów jako umów o świadczenie usług, Sąd Okręgowy przeprowadził postępowanie dowodowe mające na celu ustalenie jakie umowy w rzeczywistości strony zawarły.

Sąd Okręgowy po przeprowadzeniu postępowania dowodowego doszedł do jednoznacznego przekonania, że zawarte przez strony dwie sporne umowy były umowami o świadczenie usług, do których zgodnie z kodeksem cywilnym stosuje się przepisy dotyczące zlecenia i, które stanowią tytuł do obowiązkowych ubezpieczeń społecznych, a nie umowami o dzieło. Swoje stanowisko Sąd Okręgowy uzasadnił tym, że H. B. pracowała u M. F. jako lekarz ortodonta w ustalonym z góry czasie i w ustalonych dniach, a mianowicie 2 razy w tygodniu, tj. we wtorki i piątki, od godziny 14 do godziny 20, co oznacza brak swobody wykonawcy c/d miejsca i czasu wykonania umowy. Udzielała porad ortodontycznych, wykonywała usługi ortodontyczne, wykonywała protezy, a także kontrolowała aparaty, naprawiała je, dokonywała wycisków, regulowała, przeszlifowywała korekcyjnie zęby w przypadku mleczaków. Miesięcznie zainteresowana musiała wykonać co najmniej 20 aparatów. Ta ilość wynikała z kontraktu z NFZ-em. Za wykonane usługi otrzymywała wynagrodzenie w wysokości od 30% do 50% wartości wykonanych przez nią świadczeń, a podstawę wynagrodzenia za poszczególne miesiące stanowił wykaz wykonanych świadczeń za dany miesiąc. W praktyce sprowadzało się to więc do wykonywania powtarzalnych czynności za prowizyjnie określonym wynagrodzeniem, co świadczy, że strony wiązały umowy o świadczenie usług, a nie o dzieło. W końcu za przyjęciem, że strony nie łączyły umowy o dzieło, a umowy o świadczenie usług świadczy trwałość stosunku prawnego je łączącego - strony były związane ze sobą przez okres 5 lat. Ponadto, w momencie zawarcia umów trwających cały rok kalendarzowy, strony były w stanie określić jedynie zakres świadczonych usług, a nie ich rezultat. Umowy były nakierowane na podjęcie działań i wykonywanie określonych czynności przez osobę je realizującą o charakterze powtarzającym się. Cykliczność ich zawierania z tym samym wykonawcą/ zainteresowana oraz współpracujący z nią technik/, także stanowi argument na współpracę stron, polegającą na świadczeniu stałej usługi. Brak swobody wykonawcy c/d miejsca i czasu jej wykonania, która to swoboda jest cechą charakterystyczną jednakże dla umów o dzieło. Umowa o dzieło zakłada bowiem swobodę i samodzielność w wykonywaniu dzieła, a jednocześnie nietrwałość stosunku prawnego, gdyż wykonanie dzieła ma charakter jednorazowy i jest zamknięte terminem wykonania. Przyjmuje się przy tym, że rezultat, o który umawiają się strony, musi być z góry określony, mieć samoistny byt oraz być obiektywnie osiągalny i pewny.

W aspekcie zebranego w sprawie materiału dowodowego zarzuty apelacyjne ocenić należy za nieuzasadnione. Sąd Okręgowy wydał rozstrzygnięcie, które znajduje uzasadnienie w całokształcie okoliczności faktycznych sprawy oraz w treści obowiązujących przepisów prawnych, a oceniając zebrane dowody nie przekroczył granic ich swobodnej oceny, o jakich mowa w art. 233 § 1 k.p.c. Sąd Okręgowy, ferując zaskarżony wyrok, dokonał szczegółowych ustaleń faktycznych, mających potwierdzenie w zebranym materiale, a następnie przeprowadził wnikliwą i trafną analizę prawną kwestionowanych umów i wywiódł, że odwołującą się i zainteresowaną łączyły w rzeczywistości umowy o świadczenie usług, jak to prawidłowo przyjął organ rentowy w zaskarżonej decyzji. Sąd Okręgowy zasadnie wskazał, że w świetle art. 734 k.c. w związku z art. 750 k.c. różnicą między umową o świadczenie usług a umową o dzieło z art. 627 k.c. jest to, że w umowie o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do osiągnięcia określonego rezultatu, podczas gdy umową o świadczenie usług, do której odpowiednio stosuje się przepisy o zleceniu, zleceniobiorca zobowiązuje się jedynie do przeprowadzenie szeregu czynności przy dołożeniu należytej staranności i tylko za brak staranności odpowiada. Cechą umowy o świadczenie usług nie jest zatem wynik, lecz starania podejmowane w celu osiągnięcia tego wyniku. Sąd Okręgowy zasadnie doszedł do przekonania, że w rzeczywistości wolą stron tych umów było świadczenie usług, a nie wykonanie dzieła, gdyż to nie wynik, ale określone, powtarzające się czynności i działania były istotne dla realizacji tych umów i za te czynności zainteresowana była rozliczana. Przypomnieć należy, że wynagrodzenie zainteresowanej zależne było od ilości czynności przez nią wykonanych, bowiem za każdą czynności naliczane były punkty, zgodnie z przepisami obowiązującymi w NFZ. Punkty te przeliczane były następnie na pieniądze. I tak, za kontrolę były 22 punkty, za zrobienie wycisku 36 punktów, a za zrobienie aparatu 450 punktów. Faktyczne wynagrodzenie zainteresowanej było więc niemożliwe z góry do ustalenia, bo nie było możliwe ustalenie z góry jakie czynności faktycznie wykona ona w danym miesiącu. Zainteresowana sporządzała codziennie raporty z wykonanych czynności. Czynności te były sumowane i przeliczane na wynagrodzenie jeden raz w miesiącu. Brak w aktach sprawy materiału dowodowego pozwalającego na ustalenie, że wynagrodzenie zainteresowanej zależało od jakości jej pracy, a ona sama była odpowiedzialna za rezultat swojej pracy. Postawione w apelacji twierdzenie, że na H. B. i współpracującym z nią techniku spoczywały ekonomiczne konsekwencje zrezygnowania przez pacjenta z zamówienia aparatu jest bez znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy wobec ustalonego sposobu wynagradzania zainteresowanej. Natomiast twierdzenie, że H. B. nie otrzymywała żadnego wynagrodzenia, w sytuacji gdy pacjent zrezygnował z jej usług, gdy był niezadowolony z dzieła, uznać należy za nieznajdujące potwierdzenia w zebranym w sprawie materiale dowodowym.

Z niespornych ustaleń Sądu Okręgowego wynika, że celem zawartych umów było udzielanie porad ortodontycznych, wykonywanie usług ortodontycznych, wykonywanie protez, naprawa tych protez, raz w miesiącu kontrola aparatu ortodontycznego u dziecka. Nie jest też kwestionowane w apelacji, że zainteresowana musiała wykonywać swoją pracę w ustalonym miejscu i czasie, jakkolwiek w ramach tych ustalonych dni i godzin umawiała pacjentów samodzielnie, co jest rzeczą zupełnie naturalną. Z zeznań zainteresowanej wynika, że miejscem jej pracy był gabinet odwołującej się. Z kolei z zeznań odwołującej się wynika, że zainteresowana świadczyła pracę w jej gabinecie i przy użyciu jej sprzętu, za wyjątkiem łyżek wyciskowych. Reasumując, z niespornego materiału dowodowego wynika, że zainteresowana w wyznaczonym dla niej miejscu i czasie wykonywała przez dwa lata stale powtarzające się czynności, których ilość i zakres nie był możliwy do przewidzenia w dniu zawierania umów. Nie było też możliwe ustalenie wysokości faktycznie należnego za dany miesiąc wynagrodzenia, bowiem zależało ono od ilości i charakteru podjętych czynności. Wreszcie z materiału dowodowego nie wynika, aby zainteresowana była w jakikolwiek sposób odpowiedzialna w stosunku do pacjenta za jakość wykonanego aparatu. W zeznaniach zainteresowanej pojawia się bowiem tylko stwierdzenie, że jak aparat się uszkodził to był naprawiany. Z materiału tego wynika więc, że zainteresowana świadczyła usługi dla M. F., na jej rzecz i na jej rachunek.

Niezrozumiały jest zarzut naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. poprzez naruszenie zasad logicznego rozumowania i doświadczenia życiowego prowadzące do uznania, że wynagrodzenie dla technika było wypłacane przez M. F., podczas gdy faktycznie wynagrodzenie było wypłacane przez H. B., co w efekcie doprowadziło do przyjęcia, że płatnika i zainteresowaną łączyła umowa zlecenie. Z zeznań zarówno odwołującej jak i zainteresowanej, złożonych na rozprawie w dniu 15 maja 2014r., na której obecny był też pełnomocnik odwołującej, wynika jednoznacznie, że wynagrodzenie technikowi płaciła M. F. (2), a H. B. tylko fizycznie przekazywała te pieniądze. Postawienie powyższego zarzutu świadczy o nieznajomości przez pełnomocnika odwołującej materiału dowodowego sprawy. Zarówno więc zainteresowana jak i technik byli wynagradzani przez M. F.. Podobnie odnieść się należy do zarzutu polegającego na przyjęciu, że H. B. zobowiązana była do wykonania 20 protez miesięcznie, podczas gdy kontrakt z NFZ nie stawiał wymogów wykonania określonej ilości aparatów miesięcznie. Z zeznań zainteresowanej wynika, że miesięcznie musiała wykonać 20 aparatów, bo inaczej nie byłby „wyrobiony” kontrakt z NFZ.

Sąd Okręgowy trafnie wywiódł, że czynności, które wykonywała zainteresowana mają charakter czynności starannego działania i w tej sprawie były wykonywane w ramach umowy o świadczenie usług. Treścią zobowiązania zainteresowanego nie był konkretny wynik odpowiadający pewnym z góry ustalonym warunkom, lecz wykonywanie określonych czynności polegających na udzielaniu porad ortodontycznych. Za wykonanie tych czynności, a nie za osiągnięcie indywidualnie oznaczonego rezultatu, zainteresowana otrzymywała wynagrodzenie.

Zdaniem Sądu Apelacyjnego, Sąd Okręgowy trafnie odczytał treść art. 627 k.c. i art. 734 k.c., gdyż istotą umowy o dzieło, w rozumieniu art. 627 k.c., jest osiągnięcie określonego, zindywidualizowanego rezultatu w postaci materialnej lub niematerialnej. Umowa o świadczenie usług, po myśli art. 734 § 1 k.c., jest zaś umową starannego działania, zatem jej celem jest wykonywanie określonych czynności, które nie muszą zmierzać do osiągnięcia rezultatu, lecz oczywiście mogą.

Oceny charakteru przedmiotowych umów nie zmienia okoliczność podnoszona w apelacji, że zainteresowana była zobowiązana do wykonania aparatów ortodontycznych, skoro przedmiotem kwestionowanych przez organ rentowy umów było świadczenie porad i usług ortodontycznych, w tym i wykonanie aparatów ortodontycznych. Umowa o dzieło i umowa zlecenia należą do umów o świadczenie usług, jednakże ich zakresy są odrębne, a tym samym wola stron nie może być nieograniczona i niezgodna z ustawą (art. 58 § 1 i art. 353[1] KC). W wypadku umowy o dzieło niezbędne jest, by starania przyjmującego zamówienie doprowadziły w przyszłości do konkretnego, indywidualnie oznaczonego rezultatu, który musi być z góry określony, mieć samoistny byt oraz być obiektywnie osiągalny i pewny. Dzieło musi istnieć w postaci postrzegalnej, pozwalającej odróżnić je od innych przedmiotów oraz uchwycić istotę osiągniętego rezultatu. Wykonanie określonej czynności (szeregu powtarzających się czynności), bez względu na rezultat, jaki czynność ta przyniesie, jest cechą charakterystyczną dla umów o świadczenie usług, do których stosuje się przepisy o zleceniu. (por. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 24 października 2013 r., II UK 264/13, L.). Jednym z kryteriów umożliwiających odróżnienie umowy o dzieło od umowy zlecenia lub umowy o świadczenie usług jest możliwość poddania dzieła sprawdzianowi na istnienie wad fizycznych. Sprawdzian taki jest zaś niemożliwy do przeprowadzenia, jeśli strony nie określiły w umowie cech i parametrów indywidualizujących dzieło. Taki brak kryteriów określających pożądany przez zamawiającego wynik (rezultat) umowy prowadzi do wniosku, że przedmiotem zainteresowania zamawiającego jest wykonanie określonych czynności, a nie ich rezultat. (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 14 listopada 2013r., II UK 115/13, LEX nr 139641; wyrok Sądu Najwyższego z dnia 6 sierpnia 2014 r. II UK 566/13, L. ). Rezultat o jakim mowa w umowie o dzieło powinien być osiągnięty w konkretnym czasie i nie powinien powielać się w postaci stale zawieranych umów o dzieło, o tym samym przedmiocie. ( por. postanowienie Sądu z dnia 19 listopada 2013 r., I UK 263/13, L.).

W zawartych przez strony umowach zainteresowana miała za zadanie udzielenie porad ortodontycznych i wykonanie usług ortodontycznych i była wynagradzana za wszystkie porady i usługi, które w danym miesiącu wykonała bez względu na ich rezultat. Zatem strony umówiły się na wykonywanie przez zainteresowaną bliżej nieokreślonych, powtarzających się czynności. Za efekt końcowy wykonania przez zainteresowaną usług odpowiedzialność na zewnątrz ponosił płatnik składek. Czas i miejsce pracy były określone przez płatnika.

Reasumując, sporne umowy były w istocie umowami o świadczenie usług. Umowy takie stanowią tytuł do obowiązkowych ubezpieczeń społecznych na podstawie ustawy z dnia 13 października 1998 roku o systemie ubezpieczeń społecznych oraz do ubezpieczenia zdrowotnego na podstawie ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 roku o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Zgodnie z art. 6 ust. 1 pkt 4 i art. 12 ust. 1 w zw. z art. 13 pkt 2 ustawy z dnia 13 października 1998 roku o systemie ubezpieczeń społecznych ( Dz. U. z 2009r., Nr 205, poz. 1585 ze zm.) osoby wykonujące pracę na podstawie umowy agencyjnej, umowy zlecenia albo innej umowy o świadczenie usług, do której zgodnie z Kodeksem cywilnym stosuje się przepisy dotyczące zlecenia, podlegają obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu, rentowym i wypadkowemu od dnia oznaczonego w umowie jako dzień rozpoczęcia jej wykonywania do dnia rozwiązania lub wygaśnięcia tej umowy. Osoby te podlegają obowiązkowi ubezpieczenia zdrowotnego w tych samych ramach, z mocy art. 66 ust. 1 pkt e w zw. z art. 69 ust. 1 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.

Tym samym przyjęcie, że odwołującą się i zainteresowaną łączyły umowy o świadczenie usług skutkuje uznaniem, że zleceniobiorca podlega obowiązkowo ubezpieczeniom społecznym i zdrowotnemu. Do takiej właśnie trafnej konkluzji doszedł Sąd Okręgowy analizując zakwestionowane przez organ rentowy umowy, czego nie sposób skutecznie zanegować w okolicznościach rozpoznawanej sprawy. Dlatego też jako niezasadne ocenić należy zarzuty naruszenia prawa materialnego.

Cytowane przez apelującą orzeczenia nie mają zastosowania w niniejszej sprawie, bowiem dotyczą odpowiedzialności cywilnej wobec pacjentów. Z takim stanem faktycznym w niniejszej sprawie nie mamy do czynienia.

Kierując się powyższymi motywami Sąd Apelacyjny w Łodzi oddalił apelację na podstawie art. 385 k.p.c. jako niezasadną.