Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II PK 219/13
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dnia 6 maja 2014 r.
Sąd Najwyższy w składzie:
SSN Józef Iwulski (przewodniczący, sprawozdawca)
SSN Zbigniew Hajn
SSN Małgorzata Wrębiakowska-Marzec
w sprawie z powództwa J. Z.
przeciwko A.. Spółce z o.o. w W.
o wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych,
po rozpoznaniu na posiedzeniu niejawnym w Izbie Pracy, Ubezpieczeń
Społecznych i Spraw Publicznych w dniu 6 maja 2014 r.,
skargi kasacyjnej powódki od wyroku Sądu Apelacyjnego w […]
z dnia 29 stycznia 2013 r.,
1. uchyla zaskarżony wyrok w punkcie I w części oddalającej
apelację powódki w odniesieniu do należności głównej oraz w
punkcie II i w tym zakresie przekazuje sprawę Sądowi
Apelacyjnemu do ponownego rozpoznania i rozstrzygnięcia o
kosztach postępowania kasacyjnego,
2. oddala skargę kasacyjną w pozostałym zakresie.
2
UZASADNIENIE
Powódka J. Z. domagała się od pozwanej A. Spółki z ograniczoną
odpowiedzialnością w W. zapłaty 330.393,98 zł z odsetkami tytułem wynagrodzenia
za pracę w godzinach nadliczbowych w okresie od 1 lipca 2003 r. do 10 lipca 2005 r.
Wyrokiem z dnia 30 listopada 2011 r., Sąd Okręgowy - Sąd Pracy i Ubezpieczeń
Społecznych w W.: 1) zasądził od strony pozwanej na rzecz powódki kwotę
122.672,30 zł tytułem należności głównej wraz z ustawowymi odsetkami od dnia 19
listopada 2007 r. do dnia zapłaty, 2) oddalił powództwo w pozostałym zakresie, a
ponadto 3) orzekł o kosztach procesu i rygorze natychmiastowej wykonalności.
Sąd pierwszej instancji ustalił, że powódka była zatrudniona w pozwanej
Spółce od dnia 1 kwietnia 2000 r. na podstawie umowy o pracę na czas
nieokreślony w pełnym wymiarze czasu pracy, przy czym od dnia 1 stycznia 2003 r.
zajmowała stanowisko dywizyjnego kierownika sprzedaży za wynagrodzeniem
miesięcznym 14.008 zł. Z dniem 1 kwietnia 2004 r. nazwa stanowiska pracy
powódki została zmieniona na "dywizyjny menadżer sprzedaży" a miesięczne
wynagrodzenie uległo podwyższeniu do poziomu 14.568 zł. Zgodnie z
postanowieniem umowy o pracę powódka miała wykonywać obowiązki służbowe w
siedzibie pracodawcy (w W.), jednak w rzeczywistości "z konieczności" musiała
świadczyć pracę w miejscu swego zamieszkania oraz "w terenie". Do jej
obowiązków "w terenie" należało między innymi rekrutowanie okręgowych
kierowniczek sprzedaży oraz ich szkolenie w zakresie pozyskiwania konsultantek
sprzedaży, prowadzenie indywidualnych spotkań z konsultantkami, organizowanie
dla nich comiesięcznych spotkań sprzedażowych, prowadzenie szkoleń
marketingowych, organizowanie pokazów domowych, analiza bieżącej sprzedaży,
planowanie kampanii handlowej, sporządzanie sprawozdań z wyników sprzedaży
itp. W spornym okresie powódka odpowiadała za wyniki sprzedaży obejmujące
teren tak zwanej "d." […] (na obszarze od […]). Powódce podlegało bezpośrednio
12-13 okręgowych kierowniczek sprzedaży. W kierowanej przez powódkę d.
pracowało około 170-180 koordynatorów sprzedaży oraz około 12.000-15.000
konsultantek. Ze swoimi przełożonymi oraz współpracownikami powódka z reguły
kontaktowała się telefonicznie oraz e-mailowo. Część spotkań firmowych powódka
3
odbywała w biurach zajmowanych przez okręgowe kierowniczki sprzedaży a
pozostałą część w terenie, według następującego schematu. Powódka najpierw
jechała do biura okręgowej kierowniczki sprzedaży, w trakcie podróży wykonywała
telefony służbowe, a po wizycie w biurze okręgowej kierowniczki sprzedaży (która
trwała około 1 godziny) wyruszała "w teren", co zajmowało jej od 3 do 5 godzin. Po
każdym dniu pracy, w godzinach wieczornych, powódka musiała przygotowywać
raporty sprzedażowe na podstawie danych otrzymywanych "z terenu" (co trwało 30-
60 minut). Czynności administracyjne zajmowały powódce około 2 godzin rankiem
(zanim wyruszyła "w teren") i średnio 1-1,5 godziny wieczorem. Powódka
studiowała w okresie od 2002 r. do końca zatrudnienia w Spółce. Zdarzało się, że
na służbowe spotkania "w terenie" zawoził ją mąż i wówczas, w czasie podróży,
miała chwilę na przygotowanie się do zajęć uczelnianych. Powódka miała
świadomość, że formalnie była zobowiązana świadczyć pracę przez 8 godzin w
ciągu doby (od 8.30 do 16.30 z 30-minutową przerwą) i przeciętnie 40 godzin
tygodniowo w trzymiesięcznym okresie rozliczeniowym. Jednak z uwagi na zakres
obowiązków, jakie nałożył na nią pracodawca, była zmuszona do stałego
wykonywania czynności zawodowych ponad obowiązujący ją wymiar czasu pracy.
Jednym z obowiązków powódki było prowadzenie tak zwanych "kalendarzy", w
których miały być zapisywane wszystkie przejawy jej aktywności zawodowej. W
kalendarzach powódka sporządziła zestawienie przepracowanych przez siebie
godzin nadliczbowych w okresie objętym pozwem.
Powyższy stan faktyczny Sąd Okręgowy ustalił na podstawie zeznań
powódki oraz kilkunastu świadków. Zeznania trzech świadków Sąd pominął jako
nieistotne dla sprawy, natomiast zeznania złożone przez świadka A. R. (piastującą
stanowisko dyrektora personalnego Spółki) Sąd pierwszej instancji uznał za
niewiarygodne z uwagi na ich sprzeczność z zeznaniami pozostałych świadków.
Sąd Okręgowy uznał za wiarygodne dokumenty przedłożone do akt sprawy, w tym
wydruki korespondencji mailowej prowadzonej pomiędzy powódką a Spółką.
Według Sądu pierwszej instancji podstawowym źródłem informacji na temat
faktycznego czasu pracy powódki są wpisy w "kalendarzach" prowadzonych przez
powódkę na polecenie pozwanej. Co prawda Spółka przedstawiła ewidencję czasu
pracy powódki, ale zdaniem Sądu jest ona "całkowicie niewiarygodna", zarówno
4
jeśli chodzi o ujęty w niej rozkład czasu pracy powódki w poszczególnych dniach,
jak i wymiar wykorzystywanego przez powódkę urlopu wypoczynkowego. W
sytuacji, gdy kontakty przełożonych z powódką odbywały się o różnych porach dnia
(co wynika z treści e-maili oraz z zeznań świadków i powódki), to "całkowicie
niewiarygodna" jest informacja zawarta w ewidencji czasu pracy, że powódka
pracowała tylko 8 godzin w trakcie każdej dniówki roboczej.
Przy takich ustaleniach faktycznych Sąd Okręgowy doszedł do wniosku, że
powództwo zasługuje na częściowe uwzględnienie. Zdaniem Sądu, powódka nie
została objęta zadaniowym systemem czasu pracy ani też nie była kierownikiem
wyodrębnionej komórki organizacyjnej pracodawcy (nie wykonywała funkcji
kierowniczych wobec żadnej osoby zatrudnionej w Spółce na podstawie stosunku
pracy a tylko "współpracowała" z osobami prowadzącymi działalność gospodarczą).
Według Sądu pierwszej instancji, zakres obowiązków powódki był tak ustalony, że
nie miała obiektywnych możliwości ich wykonania w podstawowej normie czasu
pracy. Tymczasem pracodawca powinien stosować takie rozwiązania organizacyjne,
które nie wywołują konieczności stałego wykonywania pracy w godzinach
nadliczbowych, nawet przez pracowników zajmujących kierownicze i samodzielne
stanowiska pracy. Zebrany w sprawie materiał dowodowy - głównie z uwagi na brak
prawidłowej ewidencji czasu pracy - nie pozwalał na dokładne określenie, w jakim
rozmiarze powódka świadczyła pracę nadliczbową w poszczególnych dniach
spornego okresu. Z tej przyczyny ustalenie należnego powódce wynagrodzenia za
pracę nadliczbową powinno zostać dokonane przy zastosowaniu reguł art. 322
k.p.c. Na tej podstawie Sąd Okręgowy uznał, że "najbardziej zbliżone do
rzeczywistości będzie przyjęcie, że powódka pracowała w takich godzinach, jakie
wynikają ze złożonych przez nią harmonogramów pracy". Jednakże przy ustalaniu
wysokości należnego powódce wynagrodzenia Sąd pominął czas spędzony przez
powódkę na dojazdach, czyli na ujawnionych przez nią "podróżach służbowych".
Według Sądu, faktycznym miejscem pracy powódki był jej dom (gdzie wykonywała
większość prac biurowych) oraz obszar podległej powódce d. Wykazane przez
powódkę "podróże służbowe" nie miały charakteru incydentalnego a zatem nie
mogły stanowić podróży służbowych w ścisłym znaczeniu tego słowa. Wyjazdy
powódki "w teren" mieściły się w zakresie jej normalnych obowiązków służbowych.
5
Tym niemniej Sąd Okręgowy doszedł do przekonania, że czasu spędzonego przez
powódkę na dojazdach nie należy zaliczać jej do czasu pracy, skoro powódka
przyznała, że często zdarzało się, iż to jej mąż prowadził samochód a w tym czasie
mogła się zająć przygotowaniami do spotkań służbowych albo nauką. Powódka nie
była w stanie określić, ile czasu w trakcie takiej jazdy poświęcała na naukę a ile na
pracę (przygotowanie spotkań służbowych). Dodatkowo Sąd pierwszej instancji
wywiódł, że dzięki temu, iż powódka we własnym zakresie organizowała czas pracy
(chociaż przy narzuconym z góry przez pracodawcę zakresie obowiązków), to
mogła przynajmniej w ograniczonym zakresie zajmować się sprawami prywatnymi.
Z tej przyczyny Sąd Okręgowy, stosując art. 322 k.p.c., posiłkował się opinią biegłej
według tzw. wariantu 1B, "przy wyliczeniu czasu pracy i należnego wynagrodzenia
na podstawie harmonogramów powódki i ujawnionych w nich absencji, nie
wliczając do czasu pracy czasu ujawnionych w harmonogramach podróży
służbowych". Obliczoną w tym wariancie przez biegłą kwotę (122.672,30 zł) Sąd
uznał za należność adekwatną do liczby godzin nadliczbowych przepracowanych
przez powódkę w spornym okresie. W konsekwencji Sąd Okręgowy uwzględnił
powództwo co do tej kwoty, natomiast oddalił powództwo w zakresie ją
przekraczającym. W odniesieniu do roszczenia o odsetki Sąd Okręgowy, mając na
względzie art. 481 k.c., przyjął, że zgłoszenie przez powódkę żądania zapłaty przez
stronę pozwaną odsetek liczonych od kwot wynagrodzenia za pracę nadliczbową
za poszczególne okresy miesięczne, stanowiło przejaw nadużycia prawa ze strony
powódki, bowiem miała ona świadomość, że może elastycznie organizować swój
czas pracy (którego pracodawca nie kontrolował na bieżąco). Chociaż przełożeni
powódki wiedzieli, że powierzonych powódce obowiązków obiektywnie nie da się
wykonać w normalnych godzinach pracy, to powódka nie informowała ich na
bieżąco o liczbie wypracowanych przez siebie godzin nadliczbowych. W
konsekwencji Sąd Okręgowy uznał, że strona pozwana pozostawała w zwłoce
dopiero od chwili otrzymania odpisu pozwu. Zważywszy zaś, że w aktach sprawy
brakuje dowodu doręczenia odpisu pozwu, Sąd pierwszej instancji przyjął, że datą
pewną otrzymania tego odpisu jest dzień złożenia przez Spółkę odpowiedzi na
pozew i dlatego od tej daty zasądził na rzecz powódki odsetki ustawowe liczone od
należności głównej.
6
Od wyroku Sądu pierwszej instancji obie strony wniosły apelacje, przy czym
powódka zarzuciła dokonanie błędnych ustaleń faktycznych i wywiodła, że jej
przemieszczanie się w celach zawodowych należy uznać za "integralną część
wykonywania pracy w ramach tak zwanego ruchomego miejsca pracy", w związku z
czym jest niezrozumiałe dlaczego - zdaniem Sądu Okręgowego - w trakcie takich
podróży zajmowała się głównie nauką i miała czas na załatwianie prywatnych
spraw. Wyrokiem z dnia 29 stycznia 2013 r., Sąd Apelacyjny oddalił obie apelacje i
orzekł o kosztach postępowania odwoławczego. Sąd drugiej instancji stwierdził, że
wyrok Sądu Okręgowego "jest prawidłowy i odpowiada prawu", zaś postępowanie
przed tym Sądem "zostało przeprowadzone wnikliwie", wobec czego Sąd
Apelacyjny uznał za własne ustalenia faktyczne poczynione przez Sąd pierwszej
instancji. Zdaniem Sądu odwoławczego, Sąd Okręgowy nie naruszył zasady
swobodnej oceny dowodów i dokonał wszechstronnej analizy materiału
dowodowego. Dlatego nie zachodziła potrzeba uzupełnienia postępowania
dowodowego, zaś uzasadnienie zaskarżonego wyroku odpowiada wymaganiom
przewidzianym w art. 328 § 2 k.p.c. Sąd Apelacyjny podzielił także rozważania
prawne Sądu Okręgowego. Zdaniem Sądu odwoławczego, obie apelacje
sprowadzają się do nieusprawiedliwionej polemiki z prawidłowymi ustaleniami
faktycznymi Sądu pierwszej instancji. Sąd Okręgowy właściwie przyjął, że w czasie
wyjazdów "w teren" powódka zajmowała się nie tylko pracą na rzecz pozwanej
Spółki. Chociaż to na powódce spoczywał ciężar udowodnienia, że wykonywała
pracę również w trakcie jazdy samochodem (art. 6 k.c.), to na tę okoliczność
powódka - reprezentowana przez fachowego pełnomocnika - nie przedstawiła
stosownych dowodów. Ponadto "doświadczenie życiowe nakazuje przyjąć, że w
czasie przejazdów do różnych miejsc powódka mogła wykonywać różne czynności
związane z pracą, jednak nie przez cały czas podróży". To, że Sąd Okręgowy
zastosował art. 322 k.p.c., nie zwalniało powódki z obowiązku wykazania "choćby
podstawowych faktów - w tym również właśnie tego, że w trakcie przejazdów
rzeczywiście wykonywała pracę". Co do podniesionego w apelacji powódki zarzutu
naruszenia art. 5 w związku z art. 455 k.c. Sąd Apelacyjny wywiódł, że w Kodeksie
pracy istnieje odrębna od art. 5 k.c. regulacja dotycząca nadużycia prawa
podmiotowego przez stronę stosunku pracy (art. 8 k.p.), a ponadto zgodził się z
7
Sądem Okręgowym, że powódka w czasie zatrudnienia w Spółce nie wzywała
pracodawcy do uregulowania bieżących należności za wykonaną przez siebie
pracę nadliczbową ani też nie informowała go o wykonywaniu takiej pracy. W
sytuacji, gdy powódka samodzielnie organizowała swój czas pracy, pozwany
pracodawca miał uzasadnione podstawy do przyjęcia, że w rzeczywistości nie
wykonywała pracy nadliczbowej. Zaniechanie przez powódkę "podjęcia obrony
własnych praw" powoduje, że aktualnie nie może żądać zapłaty odsetek w takim
wymiarze, jaki zgłosiła w pozwie. Sąd drugiej instancji dodał, że zeznania świadków,
na które powódka się powoływała, nie wystarczały, aby kategorycznie ustalić
wymiar czasu jaki faktycznie poświęcała na pracę (również w trakcie podróży). Z
materiału dowodowego wynika zaś, że pracownicy Spółki nie zgłaszali świadczenia
pracy w godzinach nadliczbowych, ponieważ przełożeni i tak wiedzieli o tym, a
mimo to nie czynili żadnych starań, aby ograniczyć liczbę tych godzin; przełożeni
wręcz dawali do zrozumienia pracownikom, że zgłaszanie pracy w godzinach
nadliczbowych jest bezcelowe.
Od wyroku Sądu drugiej instancji - w zakresie oddalającym apelację powódki
od wyroku Sądu Okręgowego i rozstrzygającym o kosztach postępowania
apelacyjnego - powódka wniosła skargę kasacyjną, w której zarzuciła naruszenie: 1)
art. 775
i art. 128 § 1 k.p. w wyniku przyjęcia, że przemieszczanie się w czasie
regularnych, odbywanych przez większość dni roboczych, podróży na obszarze jej
stałego miejsca pracy na podstawie polecenia służbowego "nie stanowi podróży
służbowej w rozumieniu powołanych przepisów, podczas gdy wobec okoliczności,
że podczas podróży (...) pozostawała bez przerwy w dyspozycji pracodawcy,
wykonywała rutynowe obowiązki służbowe i znajdowała się wyłącznie na obszarze
swojego stałego miejsca pracy określanego w strukturze organizacyjnej
pracodawcy jako dywizja, zaliczenie czasu podróży pracownika (...) do czasu pracy
jawi się jako oczywiste"; 2) art. 5 k.c. w związku z art. 300 k.p. polegające na
przyjęciu, że żądanie zapłaty odsetek od daty ich wymagalności (art. 455 k.c.)
stanowi nadużycie prawa podmiotowego, podczas gdy klauzulę nadużycia prawa
podmiotowego "należy interpretować bardzo wąsko, a z pewnością nie może mieć
ona zastosowania wobec strony, która sama zasad współżycia społecznego nie
przestrzega, jak też wobec strony, która działa racjonalnie w granicach
8
przysługującego jej prawa podmiotowego"; 3) art. 322 k.p.c. polegające na jego
bezzasadnym zastosowaniu jako "instrumentu upraszczającego postępowanie, w
wyniku przyjęcia stanowiska, że udowodnienie czasu pracy (...) jest niemożliwe lub
nader utrudnione wobec braku ewidencji czasu pracy, podczas gdy z
niekwestionowanych kalendarzy pracy powódki, w uzupełnieniu z jej zeznaniami w
charakterze strony czas ten można ustalić w sposób niewątpliwy" i w konsekwencji
na określeniu przez Sąd wynagrodzenia powódki "w krzywdzącej ją wysokości"; 4)
art. 233 § 1, art. 382 w związku z art. 378 § 1 oraz art. 217 § 1 k.p.c. polegające na
błędnym przyjęciu ustaleń Sądu pierwszej instancji za własne "w zakresie źródła
informacji o czasie pracy (...) w godzinach nadliczbowych" i niedokonaniu przez
Sąd odwoławczy samodzielnych ustaleń koniecznych do prawidłowego
zastosowania przepisu prawa materialnego, co "skutkowało dowolnym przyjęciem"
przez Sąd Apelacyjny, że w czasie podróży po obszarze swojej dywizji powódka nie
pozostawała w dyspozycji pracodawcy, lecz przygotowywała się do zajęć
studenckich i załatwiała sprawy prywatne, podczas gdy w czasie takich podróży
powódka zazwyczaj wykonywała rutynowe czynności zawodowe, to jest kierowała
samochodem, prowadziła rozmowy telefoniczne, wysyłała sms-y, ekspediowała
korespondencję e-mailową itp. a nauka w czasie tych podróży miała charakter
wyłącznie incydentalny. W uzasadnieniu podstaw kasacyjnych powódka wywiodła
w szczególności, że jej przemieszczanie się "w terenie" należy uznać za integralną
część wykonywania pracy w ramach tzw. ruchomego miejsca pracy. Z tej przyczyny
nie podlega w ogóle rozważaniu, czy powódka, jadąc samochodem, odbywała
podróż służbową. W ramach swoich obowiązków skarżąca stale przemieszczała się
w terenie a czynności o charakterze incydentalnym ("biurokratycznym")
wykonywała w domu i w innych miejscach. Skoro powódka pozostawała w
dyspozycji pracodawcy przez cały czas, to wadliwe było uwzględnienie jedynie
częściowo przez Sądy orzekające jej roszczenia o wynagrodzenie za pracę
nadliczbową. Zdaniem powódki, kwestionowane przez nią orzeczenie Sądu
odwoławczego jest nieprawidłowe również w tym zakresie, w jakim dotyczy
zasądzenia odsetek od należności głównej. Według skarżącej, w okolicznościach
rozpoznawanej sprawy "przyjęcie przez Sąd Apelacyjny klauzuli z art. 5 k.c." było
nieuprawnione, tym bardziej że pozwana Spółka w okresie objętym pozwem miała
9
świadomość konieczności stałego wykonywania przez powódkę pracy nadliczbowej,
a mimo tego nie podjęła żadnym kroków zmierzających do usunięcia tego stanu
rzeczy ani też nie zrekompensowała powódce "doznanej krzywdy". Powódka
wniosła o zmianę orzeczenia Sądu drugiej instancji w zaskarżonej części przez
"uwzględnienie powództwa (...) w wysokości 330.393,38 złotych z ustawowymi
odsetkami od kwoty 150.672,00 złotych od dnia 18 lipca 2006 roku oraz kwoty
179.721,08 złotych z ustawowymi odsetkami od dnia 21 lipca 2010 roku" i
zasądzenie od strony pozwanej na rzecz powódki kosztów postępowania za
wszystkie instancje.
W odpowiedzi na skargę kasacyjną strona pozwana wniosła o odmowę
przyjęcia skargi do rozpoznania, zaś "z ostrożności procesowej" o oddalenie skargi,
a także o zasądzenie od powódki kosztów postępowania kasacyjnego.
Sąd Najwyższy wziął pod uwagę, co następuje:
Skarga kasacyjna podlega uwzględnieniu w części, w jakiej została
skierowana przeciwko rozstrzygnięciu Sądu Apelacyjnego co do roszczenia
głównego (o zapłatę wynagrodzenia za pracę nadliczbową), bo powódka trafnie
zarzuca, że w kwestionowanym orzeczeniu nie poczyniono precyzyjnych rozważań
w zakresie charakteru czynności, którymi powódka zajmowała się w trakcie
przejazdów służbowych "w teren". W szczególności należy zważyć, że Sąd
odwoławczy w uzasadnieniu swego wyroku w zasadzie nie ustosunkował się do
sformułowanych w tym przedmiocie przez powódkę zarzutów apelacyjnych, w tym
całkowicie pominął poglądy wyrażone w przywołanym przez apelującą
dotychczasowym (bogatym) orzecznictwie odnoszącym się do problematyki
kwalifikowania czasu pracy oraz podróży służbowych. W krótkim, lakonicznym
wywodzie (str. 67 uzasadnienia wyroku) Sąd Apelacyjny przeprowadził
powierzchowną ocenę apelacyjnego zarzutu dotyczącego obrazy przez Sąd
pierwszej instancji przepisów art. 775
i art. 128 k.p. Sąd odwoławczy nie podjął
próby oceny, czy czas, w trakcie którego powódka przemieszczała się poza miejsce
swego zamieszkania ("w terenie") podlega zaliczeniu (a jeśli tak, to czy należy go
zaliczyć w całości, czy też w określonej części) do czasu pracy, za który powódce
10
należy się wynagrodzenie za pracę nadliczbową. W pisemnych motywach
rozstrzygnięcia ograniczono się jedynie do sformułowania tezy, zgodnie z którą
"Sąd Okręgowy właściwie ustalił, że powódka w czasie przejazdów zajmował się
nie tylko pracą na rzecz pozwanego". Ponadto - zdaniem Sądu Apelacyjnego -
"doświadczenie życiowe nakazuje przyjąć, że w czasie przejazdów do różnych
miejsc powódka mogła wykonywać różne czynności związane z pracą, jednak nie
przez cały czas podróży". Nawet jeśli Sąd wykluczył możliwość uznania za czas
pracy powódki całego czasu spędzonego przez nią na przejazdach, to powinien - z
uwzględnieniem wszelkich okoliczności sprawy, skoro był stosowany art. 322 k.p.c.
- ustalić, jaka jego część podlega wliczeniu do czasu pracy, a jaka powinna zostać
wyłączona z tej kwalifikacji. Tymczasem Sąd Apelacyjny takiego rozróżnienia nie
poczynił (do czego był zobowiązany z racji postawionych przez powódkę w apelacji
zarzutów) a nadto wywiódł, że powódka nie udowodniła (art. 6 k.c.), że świadczyła
pracę także w trakcie podróży samochodem.
Podstawowe znaczenie ma jednak trafny zarzut naruszenia art. 128 § 1 k.p.,
w myśl którego czasem pracy jest czas, w którym pracownik pozostaje w dyspozycji
pracodawcy w zakładzie pracy lub w innym miejscu wyznaczonym do wykonywania
pracy. Z ustaleń faktycznych wynika, że powódka (wbrew postanowieniu umowy o
pracę) nie świadczyła pracy w zakładzie pracy (w siedzibie Spółki w W.) lecz - z
obiektywnej konieczności - "w innym miejscu wyznaczonym do wykonywania pracy",
a w szczególności w miejscu swojego zamieszkania oraz "w terenie", czyli na
obszarze podległej jej dywizji obejmującej obszar kilku województw, gdzie stale
wykonywała szereg różnych czynności należących do jej obowiązków
pracowniczych. Z tej przyczyny skarżąca trafnie wywodzi, że jej przemieszczania
się "w teren" nie można kwalifikować jako podróży służbowej ("delegacji"), bowiem
te wyjazdy nie miały charakteru sporadycznego (incydentalnego), lecz były
normalnym wykonywaniem obowiązków pracowniczych, "wkalkulowanym w zakres
czynności służbowych". W tym zakresie praca powódki nie odbiegała od pracy
wykonywanej przez typowych pracowników "mobilnych", na przykład kierowców
międzynarodowego transportu samochodowego (por. uzasadnienie uchwały składu
siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z dnia 19 listopada 2008 r., II PZP 11/08,
OSNP 2009 nr 13-14, poz. 166; Gdańskie Studia Prawnicze-Przegląd Orzecznictwa
11
2010 nr 1, poz. 15, z glosą M. Rycak; Monitor Prawa Pracy 2010 nr 11, s. 611, z
glosą M. Drewicza).
Problem dotyczący wliczania pracownikowi do czasu pracy czasu jego
podróży do miejsca wykonywania obowiązków służbowych (zlokalizowanego poza
siedzibą pracodawcy; poprzednio poza zakładem pracy) był przedmiotem licznych
orzeczeń Sądu Najwyższego. I tak w wyroku z dnia 30 września 1976 r., I PR
115/76 (OSPiKA 1978 nr 2, poz. 19, z glosą M. Kaweckiej-Sobczak; NP 1977 nr 4, s.
586, z glosą J. Tyszki) wywiedziono, że pracownikowi, którego praca polega między
innymi na pobieraniu poza stałym miejscem pracy prób wody w przemysłowych
zakładach i rzekach dla sprawdzenia w zakładowym laboratorium stopnia ich
zanieczyszczenia, należy wliczać do czasu pracy także czas podróży z zakładu
pracy do miejsca wykonywania czynności i z powrotem oraz czas pomiędzy
miejscami wykonywania pracy, przy czym na takim pracowniku dochodzącym
wynagrodzenia za godziny nadliczbowe spoczywa ciężar udowodnienia, że
wykonanie łącznie z podróżą wymienionych czynności należących do jego
normalnych obowiązków, nie mieściło się w obowiązującej go normie czasu pracy.
W uchwale z dnia 8 grudnia 1976 r., I PZP 59/76 (OSPiKA 1977 nr 9, poz. 150, z
glosą W. Masewicza i glosą A. Mirończuka) stwierdzono, że pracownikowi
delegowanemu do innej miejscowości w końcowych godzinach dniówki roboczej
bądź bezpośrednio po ich zakończeniu przysługuje wynagrodzenie za pracę
wykonaną w godzinach nadliczbowych, do których wlicza się także czas przejazdu
związany z wykonaniem pracy, bowiem przez cały ten czas pracownik nie może
swobodnie postępować według swego uznania, lecz pozostaje do dyspozycji
zatrudniającego go podmiotu. W uzasadnieniu wyroku z dnia 27 maja 1978 r., I PR
31/78 (OSPiKA 1979 nr 11, poz. 191, z glosą H. Kasińskiej) Sąd Najwyższy wyraził
pogląd, że gdy praca jest wykonywana wyłącznie lub w przeważającej mierze poza
siedzibą zakładu pracy, to pracownikowi należy wliczyć do czasu pracy nie tylko
czas niezbędny na wykonanie zadania określonego przez zakład pracy, lecz także
czas przeznaczony na przejazdy. Dlatego za czas pracy uznano czas podróży
sanitariusza pogotowia ratunkowego, który otrzymał polecenie odwiezienia chorego
karetką do jednostki służby zdrowia położonej poza siedzibą zakładu pracy,
niezbędny do wykonania tego polecenia i czas powrotu do zakładu pracy (wyrok z
12
dnia 4 lipca 1978 r., I PR 45/78, OSNCP 1979 nr 1, poz. 16; NP 1979 nr 11, s. 162,
z glosą A. Kijowskiego) a także czas przejazdu pojazdem pogotowia technicznego
przez mechanika-kierowcę zatrudnionego w tym pogotowiu z bazy transportowej do
miejsca awarii i z powrotem (uchwała z dnia 15 sierpnia 1980 r., I PZP 23/80,
OSNCP 1981 nr 2-3, poz. 26). Z kolei w wyroku z dnia 4 kwietnia 1979 r., I PRN
30/79 (OSNCP 1979 nr 10, poz. 202) Sąd Najwyższy wprawdzie co do zasady nie
zakwalifikował jako czasu pracy "czasu zużytego przez pracownika na podróż
własnym samochodem w celu wykonania zadania wynikającego z umowy o pracę"
(tę tezę uzasadnił stwierdzeniem, że korzystanie z własnego pojazdu służyło
"wygodzie" pracownika), tym niemniej przyjął, że jeśli pracownik umysłowy otrzyma
polecenie służbowe przewiezienia swoim prywatnym samochodem innych
pracowników i jedynym celem takiej podróży jest ich przewóz, to czas wykonywania
przez tego pracownika obowiązków kierowcy w tej podróży wlicza się do czasu jego
pracy. Kwalifikując czas spędzony przez pracownika w podróży jako czas pracy
pracownika albo jako jego czas "wolny", Sąd Najwyższy w tych orzeczeniach
kierował się regułą, zgodnie z którą "miejsce pracy" pracownika należy odróżnić od
"siedziby zakładu pracy", przy czym miejsce pracy może być określone na stałe,
bądź jako miejsce zmienne, a w tym ostatnim wypadku zmienność miejsca pracy
może wynikać z samego charakteru (rodzaju) pełnionej pracy (por. uzasadnienie
uchwały składu siedmiu sędziów z dnia 19 października 1988 r., III PZP 10/88, OSP
1988 nr 10, poz. 311, z glosą T. Zielińskiego oraz uzasadnienie wyroku z dnia 1
kwietnia 1985 r., I PR 19/85, OSPiKA 1986 nr 3, poz. 46, z glosą M. Piekarskiego).
W ocenie Sądu Najwyższego, decydujące znaczenie należy nadać
poglądom ostatnio przyjętym w orzecznictwie, odnoszącym się do interpretacji
pojęcia "pozostawanie w dyspozycji pracodawcy" z art. 128 k.p. W tym kontekście
na szczególną uwagę zasługuje trafny pogląd wyrażony w wyroku Sądu
Najwyższego z dnia 3 grudnia 2008 r., I PK 107/08 (OSNP 2010 nr 11-12, poz. 133)
w sprawie, której stan faktyczny był niemal identyczny ze stanem faktycznym
rozpoznawanej sprawy. Według tego wyroku, czas pracy pracownika handlowego
rozpoczyna się od wyjazdu z jego mieszkania w sytuacji, gdy pracodawca nie
zorganizował dla niego żadnego miejsca, które mogłoby być traktowane jako
zamiejscowa siedziba pracodawcy ("biuro") a praca polegała w całości na
13
wykonywaniu zadań w placówkach handlowych, do których pracownik dojeżdżał
samochodem z zajmowanego przez siebie mieszkania. W konsekwencji czasem
pracy objęty jest w tym wypadku również powrót pracownika do mieszkania po
wykonaniu zasadniczego zadania pracowniczego. W takiej sytuacji nie można
twierdzić, że nie jest wliczany do czasu pracy, czas przejazdów pracownika
świadczącego pracę w warunkach tak zwanej nietypowej podróży służbowej, w tym
dojazd do pierwszego klienta a następnie przejazd od ostatniego klienta do
mieszkania pracownika. W sytuacji, gdy pracodawca nie zorganizował dla
pracownika żadnego miejsca ("biura"), które mogłoby być traktowane jako filia jego
siedziby i taką funkcję spełniało mieszkanie pracownika, pracownik już od momentu
opuszczenia mieszkania rozpoczyna bezpośrednie czynności przygotowawcze do
wykonania zasadniczego zadania służbowego (wizyty u klientów itp.). Jeżeli taki
pracownik po odbyciu wizyty (wizyt) w celach zawodowych powraca do mieszkania
i w nim sporządza dzienny raport oraz dokonuje jeszcze innych czynności, to czas
powrotu do mieszkania po zakończeniu zasadniczego zadania pracowniczego jest
także czasem pracy. Jeżeli więc immanentną cechą obowiązków pracowniczych
jest bezpośredni kontakt z kontrahentem, co wiąże się z obowiązkiem przejazdu
pracownika do siedziby tego kontrahenta (innego miejsca spotkania), to nie można
uznać, że pracownik (przedstawiciel handlowy), prowadząc samochód służbowy,
nie pozostaje w dyspozycji pracodawcy, nie wykonując w tym czasie obowiązków
służbowych, gdyż w ramach obowiązków powierzonych pracownikowi mieszczą się
tylko czynności ściśle związane z zakresem jego obowiązków (por. uzasadnienie
wyroku Sądu Najwyższego z dnia 27 stycznia 2009 r., II PK 140/08, LEX nr
491567). Jest to istotne również z tego powodu, że czas przejazdu z założenia nie
musi i nie ma być wykorzystywany do świadczenia pracy w interesie podmiotu
zatrudniającego, a w każdym razie pracownik w czasie tej podróży nie musi
wykonywać zasadniczych zadań pracowniczych (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 3
grudnia 2009 r., II PK 138/09, Monitor Prawa Pracy 2010 nr 6, s. 312). Podobne
stanowisko w zakresie kwalifikowania jako czasu pracy całego okresu, w którym
pracownik wykonuje obowiązki na określonym obszarze geograficznym (w różnych
jego miejscach) i w tym celu przemieszcza się tam i z powrotem, wyrażane jest
także w piśmiennictwie (por. zwłaszcza M. Mędrala: Wybrane problemy związane
14
ze wskazaniem miejsca pracy w umowie o pracę, Monitor Prawa Pracy 2009 nr 3).
Konkludując należy stwierdzić, że czasem pracy (art. 128 § 1 k.p.) pracownika
wykonującego obowiązki pracownicze na określonym obszarze, do czego
niezbędne jest stałe przemieszczanie się, jest także czas poświęcony na niezbędne
przejazdy. W czasie tych przejazdów pracownik pozostaje bowiem w dyspozycji
pracodawcy a świadczenie pracy (wykonywanie obowiązków pracowniczych)
polega na samym przemieszczaniu się, bez którego nie byłoby możliwe wykonanie
podstawowych zadań pracowniczych. Z tego punktu widzenia jest więc obojętne,
jakim środkiem transportu pracownik się przemieszcza (własnym, dostarczonym
przez pracodawcę, czy publicznym), jak również czym się zajmuje w czasie
przejazdu (prowadzi samochód, świadczy pracę możliwą do wykonania w czasie
przejazdu, czy też odpoczywa).
Przenosząc powyższe uwagi na grunt rozpoznawanej sprawy należy przyjąć,
że - zgodnie z treścią stosunku pracy ukształtowaną w wyniku faktycznego sposobu
świadczenia pracy - powódka wykonywała obowiązki pracownicze (świadczyła
pracę) w miejscu swojego zamieszkania oraz na określonym obszarze
geograficznym (na terenie dywizji). Niezbędnym elementem świadczenia
podstawowych zadań pracowniczych powódki były przejazdy po tym obszarze,
obejmujące dojazd do pierwszego miejsca ich wykonywania, przejazd pomiędzy
nimi oraz powrót do domu. Czas tych przejazdów podlegał zaliczeniu do jej czasu
pracy w rozumieniu art. 128 § 1 k.p., bez względu na to, czym się zajmowała. Z tej
podstawowej przyczyny rozstrzygnięcie Sądu drugiej instancji oddalające apelację
powódki od wyroku Sądu Okręgowego w części, w której oddalono jej roszczenie o
zapłatę wynagrodzenia za pracę nadliczbową, okazało się być wadliwe. Wywołało
to konieczność jego uchylenia i przekazania w tym zakresie Sądowi odwoławczemu
sprawy do ponownego rozpoznania w zakresie odnoszącym się do roszczenia o
zapłatę należności głównej i przekraczającej kwotę 122.672,30 zł, która została
powódce prawomocnie zasądzona wyrokiem Sądu Okręgowego.
Co do rozstrzygnięcia Sądu Apelacyjnego oddalającego apelację powódki w
zakresie dotyczącym zasądzenia odsetek, to skarga powódki nie opiera się na
usprawiedliwionej podstawie. Skarżąca zarzuciła bowiem naruszenie art. 5 k.c. w
związku z art. 300 k.p. Identyczny zarzut powódka sformułowała w apelacji a Sąd
15
odwoławczy trafnie w tym zakresie zauważył, że nadużycie prawa podmiotowego w
prawie pracy jest uregulowane w art. 8 k.p. (a nie art. 5 k.c.). Zgodnie z art. 39813
§
1 k.p.c. Sąd Najwyższy rozpoznaje skargę kasacyjną w granicach podstaw (jest
związany zarzutami wskazanymi jako jej podstawy zgodnie z art. 3983
§ 1 k.p.c).
Zarzut naruszenia art. 5 k.c. (w związku z art. 300 k.p.) nie jest usprawiedliwioną
podstawą skargi kasacyjnej powódki i dlatego podlegała ona oddaleniu w części, w
jakiej kwestionuje wyrok Sądu Apelacyjnego co do zapłaty odsetek.
Mając to na uwadze Sąd Najwyższy uznał skargę kasacyjną powódki za
częściowo usprawiedliwioną (w części skierowanej przeciwko rozstrzygnięciu
oddalającemu apelację powódki w stosunku do należności głównej) i dlatego w tym
zakresie orzekł jak w sentencji, na podstawie art. 39815
§ 1 k.p.c., pozostawiając
Sądowi drugiej instancji orzeczenie o kosztach postępowania kasacyjnego (art. 108
§ 2 k.p.c.). Natomiast w pozostałej części (w zakresie dotyczącym rozstrzygnięcia o
odsetkach) Sąd Najwyższy oddalił skargę na podstawie art. 39814
k.p.c.