Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt I ACa 367/15

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 22 czerwca 2015 r.

Sąd Apelacyjny w Szczecinie I Wydział Cywilny

w składzie następującym:

Przewodniczący:

SSA Ryszard Iwankiewicz (spr.)

Sędziowie:

SA Małgorzata Gawinek

SA Eugeniusz Skotarczak

Protokolant:

sekr.sądowy Magdalena Stachera

po rozpoznaniu w dniu 10 czerwca 2015 r. na rozprawie w Szczecinie

sprawy z powództwa (...) spółki z ograniczoną odpowiedzialnością" w G.

przeciwko Przedsiębiorstwu (...) spółce z ograniczoną odpowiedzialnością w M.

o zapłatę

na skutek apelacji obu stron

od wyroku Sądu Okręgowego w Szczecinie

z dnia 19 stycznia 2015 r., sygn. akt VIII GC 88/12

I.  oddala obie apelacje,

II.  zasądza od pozwanej na rzecz powódki kwotę 2.700 (dwa tysiące siedemset) złotych tytułem kosztów procesu w postępowaniu apelacyjnym.

Małgorzata Gawinek Ryszard Iwankiewicz Eugeniusz Skotarczak

Sygn. akt I ACa 367/15

UZASADNIENIE

W pozwie z dnia 7 lutego 2012 r. powódka (...) spółka z ograniczoną odpowiedzialnością w G. wniosła o zasądzenie od pozwanego Przedsiębiorstwa (...)spółki z ograniczoną odpowiedzialnością w M. kwoty 590.062,15 zł wraz z odsetkami ustawowymi od dnia 20 stycznia 2012 r. oraz kosztami procesu według norm przepisanych. W uzasadnieniu pozwu podała, że dostarczone jej przez pozwaną dźwigi posiadały liczne wady, które uniemożliwiały ich prawidłową eksploatację, w związku czym doznała szkody, na którą składa się kwota 452.000 zł tytułem uiszczonej ceny za pięć niesprawnych dźwigów i kwota 138.062,15 zł odpowiadająca rzeczywistej szkodzie jaką poniosła wobec wstrzymania eksploatacji dźwigów przez UDT.

W odpowiedzi na pozew pozwany wniósł o oddalenie powództwa w całości i zasądzenie od powódki na swą rzecz kosztów procesu. Wskazał, że powódka nie posiadała książki serwisowej i nie zawarła umowy na serwisowanie tych urządzeń z podmiotem zewnętrznym, uchybiając tym samym swoim obowiązkom jako korzystającego z gwarancji. Ponadto, w dniu kontroli 18 maja 2011 r. stwierdzono, że pracownik powódki wjeżdżał wózkiem widłowym na jeden z dźwigów, co było niedopuszczalne. Pozwany zakwestionował żądanie zapłaty powódki wskazując, że sporne dźwigi nie noszą cech, które pozwalałyby uznać je za bezużyteczne, a wartość usterek jest znacznie niższa. Zarzucił, że roszczenie o zapłatę 452 000 zł jest w rzeczywistości roszczeniem o zwrot ceny uiszczonej przez powódkę za sporne dźwigi. Taka sytuacja mogłaby mieć miejsce gdyby powódka od umowy odstąpiła i wydała ekwiwalent świadczenia, tj. sporne dźwigi. Odnośnie zaś roszczenia w kwocie 138 062,15 zł pozwany wskazał, że praca powódki miała wyglądać w następujący sposób: transport ładunków na hali produkcyjnej przy wykorzystaniu wózków widłowych oraz załadunek i rozładunek towarów przy wykorzystaniu ludzi zatrudnionych, wobec czego brak jest podstaw, aby kosztami tymi obciążać pozwaną.

Wyrokiem z dnia 19 stycznia 2015 r., sygn. akt VIII GC 88/12, Sąd Okręgowy w Szczecinie zasądził od pozwanego Przedsiębiorstwa (...) spółki z ograniczoną odpowiedzialnością w M. na rzecz powoda (...) spółki z ograniczoną odpowiedzialnością w G. kwotę 508 599,58 zł z ustawowymi odsetkami od dnia 20 stycznia 2012 roku (pkt I), oddalił powództwo w pozostałym zakresie (pkt II) i orzekł o stosunkowym rozdzieleniu kosztów procesu, ustalając, że powód wygrał niniejszy proces w 86 %, a pozwany w 14 % i stosownie do wyniku tego procesu szczegółowe rozliczenie kosztów procesu pozostawił referendarzowi sądowemu (pkt III).

Sąd Okręgowy wydał wyrok tej treści po dokonaniu następujących ustaleń faktycznych:

Powódka (...) spółka z ograniczoną odpowiedzialnością w G. W.. zawarła z pozwanym Przedsiębiorstwem (...) spółką z ograniczoną odpowiedzialnością w M. w dniu 23 czerwca 2010 r. umowę o roboty budowlane (duża i mała antresola). W ramach tych robót pozwana miała wykonać dużą i małą antresolę z podnośnikami nożycowymi. W antresoli małej pozwana miała zainstalować jeden podnośnik nożycowy (dźwig hydrauliczny) o następujących parametrach: nośność – 2 tony, prędkość podnoszenia – 0,15 – 0,20 m/s, wymiary 3500 x 1500. Natomiast w antresoli dużej pozwana miała zamontować cztery podnośniki nożycowe (dźwigi hydrauliczne) o następujących parametrach: nośność – 2,5 tony, prędkość podnoszenia 0,15 – 0,20 m/s, wymiary 4800 x 1800. Wartość wszystkich dźwigów strony ustaliły na kwotę 452 000,00 zł. Cena dźwigu mniejszego wynosiła 84 000,00 zł, zaś cena za cztery dźwigi większe wynosiła 368 000,00 zł (po 92 000, 00 zł każdy). W celu wywiązania się z umowy łączącej ją z powódką pozwana zawarła z (...) spółką z ograniczoną odpowiedzialnością w K. w dniu 14 września 2010 r. umowę sprzedaży nr (...) na podstawie, której spółka (...) sprzedała pozwanej 2 sztuki dźwignika nożycowego o wymiarach 3500 x 1800 mm, wysokości unoszenia 4130 mm, udźwigu 2500 kg oraz 4 sztuki dźwignika nożycowego o wymiarach 3500 x 1800 mm, wysokości unoszenia 5400 mm, udźwigu 2500 kg. Kryterium trwania gwarancji udzielonej przez spółkę (...) było przeprowadzenie obowiązkowych przeglądów serwisowych co 6 miesięcy na podstawie zgłoszeń kupującego. Pozwana wykonała umowę zawartą z powódką, dostarczyła i zamontowała u powódki dźwigi. Powódka zapłaciła w całości wynagrodzenie za dźwigi w kwocie 452 000,00 zł. W dniu 27 stycznia 2011 r. został sporządzony i podpisany przez przedstawicieli powódki i pozwanej protokół końcowy odbioru robót wykonanych na podstawie umowy z dnia 23 czerwca 2010 r. Z uwagi na stwierdzone wady i nieprawidłowości odbiór nie dotyczył robót polegających na wyposażeniu antresol w urządzenia dźwigowe. Decyzją Urzędu Dozoru Technicznego (dalej: UDT) z dnia 3 lutego 2011 r. zezwolono warunkowo na eksploatację dźwigów do dnia 28 lutego 2011 roku. Jednocześnie UDT zalecił powódce zapewnienie uprawnionej konserwacji w terminach i zakresie określonym rozporządzeniem Ministra Gospodarki z 28 grudnia 2001 r. (Dz. U. Nr 4, poz. 43) oraz założenie dziennika konserwacji. Firma (...) miała usunąć wady dźwigników, które to usterki zostały usunięte. Ostatecznie końcowy odbiór dźwigów miał miejsce w dniu 1 marca 2011 r. UDT decyzjami wydanymi w tym dniu zezwolił na eksploatację urządzeń dźwigowych. Jednocześnie w protokołach badania doraźnego – eksploatacyjnego zalecono powódce zapewnienie uprawnionej konserwacji, którą należało wykonywać raz na 90 dni oraz założenie dziennika konserwacji. Głównym zadaniem dźwigników zamówionych przez powódkę było dostarczanie materiału na antresolę A, B i C. Miały one pracować w ciągu produkcyjnym w ruchu ciągłym podczas zmiany. Na antresoli D dźwigniki transportowały odpady z poziomu 1 na poziom 0 oraz puste wózki na odpady z dołu na górę. W okresie między 1 marca 2011 r. a 31 maja 2011 r. nie były podejmowane czynności konserwacyjne, natomiast wielokrotnie powódka wzywała pracowników firmy (...), w tym P. H., celem napraw dźwigów, albowiem nagminnie występowały nieprawidłowości w ich pracy powodujące wyłączenie z eksploatacji. Najczęściej polegały one na wypadaniu zawiasów oraz drzwi, nie trzymały także rygle, które powodowały częste wyłączenia dźwigników, często opadały klamki podczas jazdy co unieruchamiało podnośniki. Nadto nastąpiło także obluzowanie zabezpieczenia sworznia. Co do zasady nie wjeżdżano wózkami widłowymi do dźwigników, gdyż obowiązywał zakaz ruchu wózków widłowych przy dźwignikach. Taka sytuacja zdarzyła się tylko raz w dniu 18 maja 2011 r. na antresoli B, w stosunku do dźwigu nr (...), podczas oględzin innych dźwigów przez pracowników firmy (...) dokonywanych na wniosek powódki zgłoszony po wystąpieniu w jednym z nich usterek. W dniu 28 maja 2011 r. firma (...) wykonała jedną naprawę pogwarancyjną dźwigu nr (...) jednocześnie w przypadku wszystkich dźwigów stwierdziła brak książek serwisowych. W protokole z dnia 28 maja 2011 r. nie stwierdzono uszkodzenia dźwigu nr (...) w związku z wjazdem wózka widłowego.

W dniach 30-31 maja 2011 r. na zlecenie powódki pracownicy Przedsiębiorstwa (...), w tym P. J., dokonali przeglądu konserwacyjnego i serwisu dźwigów, podczas którego w urządzeniach, z wyjątkiem oznaczonego nr (...), stwierdzono szereg wad i nieprawidłowości. Podczas tego przeglądu pracownicy firmy (...) stwierdzili wygięcie sworzni, uszkodzenia zabezpieczeń sworzni przed wypadnięciem, otarcia na konstrukcjach nośnych nożyc, niesprawne rygle w drzwiach, wycieki oleju. Nadto stwierdzono brak zainstalowania kalamitek w wyniku czego nie było możliwości smarowania sworzni. Firma (...) po dokonaniu przeglądu odmówiła powódce zawarcia umowy o stałą konserwację dźwigów wskazując, że uszkodzenia zagrażają bezpieczeństwu pracy i należy przerwać ich eksploatację. Książki serwisowe dla urządzeń dźwigowych powódka założyła w marcu 2011 roku, mają one formę zeszytów z wpisanym numerem fabrycznym. Pierwszego wpisu dokonał w dniu 31 maja 2011 r. uprawniony do konserwacji P. J.. W dniu 3 czerwca 2011 r. inspektor UDT dokonał badania doraźnego – kontrolnego wszystkich zamontowanych dźwigów. Podczas tej kontroli stwierdzono w każdym z tych dźwigów występowanie wad uniemożliwiających ich dalszą eksploatację, a polegających m.in. na: nadmiernych luzach na sworzni mocowania siłownika, niesprawnym ryglowaniu drzwi, wycieku oleju w instalacji hydraulicznej, niebezpiecznych otarciach konstrukcji nożycowej elementów nośnych, wygięciu sworzni konstrukcji nośnej, niesprawności zabezpieczeń przed wypadaniem, uszkodzeniu odboii podatnych, nierównomiernym zatrzymaniu kabiny na dolnym przystanku, zerwaniu nitów montażowych zatrzymujących ruch w kierunku dół czujnika indukcyjnego, wyciekach na zakuciach przewodów w instalacji hydraulicznej, braku skutecznego smarowania sworzni oraz rolek w układzie nośnym. W wyniku tej kontroli Prezes UDT decyzjami z dnia 3 czerwca 2011 r. wstrzymał eksploatację wszystkich dźwigów, nadając tym decyzjom rygor natychmiastowej wykonalności. Na wezwanie powódki pozwana odmówiła naprawy dźwigów. Powódka zleciła specjalistycznemu podmiotowi ekspertyzę, aby ustalono przyczyny uszkodzeń dźwignika. W tym celu niezbędnym było wyjęcie sworznia z dźwignika, jednak sworzeń był tak wygięty, iż koniecznym było jego wycięcie i dostarczenie do laboratorium.

Wstrzymanie przez UDT eksploatacji dźwigów wymusiło na powódce reorganizację procesu produkcyjnego. Z tego względu powódka zmuszona została do korzystania z wózków widłowych przy pomocy, których przewożony był towar oraz inne materiały. W tym celu powódka wynajęła dwa wózki widłowe przy czym koszt wynajmu łącznie za okres od czerwca 2011 r. do grudnia 2011 r. wyniósł 38 815,58 zł. Miesięczny koszt wynajmu wózka widłowego opiewał na kwotę 3 500 zł netto plus 23% podatku VAT. Nadto powódka zaangażowała 3 operatorów wózków i trzy osoby do pracy na antresolach z firmy (...), a także oddelegowała swoich pracowników do pracy przy antresolach, którzy pierwotnie pracowali na innych stanowiskach u powódki. Koszt wynajmu pracowników z agencji pracy tymczasowej w okresie od września 2011 r. do grudnia 2011 r. pracujących na antresoli opiewał na kwotę 17 784,00 zł. Pracownicy wynajęci od agencji pracy to T. S. (1), M. R. i M. S.. Pozostali pracownicy ujęci w zestawieniu pracowników pracujących na antresoli w 2011 r. są pracownikami powódki. Powódka w dniu 23 stycznia 2012 r. zakupiła jeden nowy dźwignik, który został zainstalowany i uruchomiony na antresoli D. Koszt zakupu tego dźwignika wyniósł 105.000 zł plus podatek VAT.

Podnośniki dostarczone powódce przez pozwaną posiadają szereg wad nie pozwalających na prawidłowe funkcjonowanie, które są wynikiem nieprawidłowości konstrukcyjnych oraz montażowych. Wady konstrukcyjne podnośnika polegają na tym, że każda rolka prowadząca odpowiedzialna za usytuowanie i prowadzenie podnośnika podczas pracy współpracowała inaczej, rolki opierały się najczęściej na jednej płaszczyźnie, w różny sposób przylegały do słupów prowadzących. Taka współpraca rolek z płaszczyznami słupków narożnikowych wskazuje jednoznacznie na nieprawidłowe usytuowanie podnośnika w stosunku do słupów narożnikowych. Z uwagi na to, że jedne rolki dolegały a inne nie, konstrukcja mogła się kołysać. Nie był to układ gwarantujący prawidłowe poruszanie się w pionie. Takie nieprawidłowe usytuowanie podnośnika było skutkiem przekaszania się konstrukcji podnośnika wielonożycowego, którego nożyce (ramiona) wykonane były z materiału o przekroju płaskownika. Jednoznaczne znamiona takiego przekaszania w postaci mocnych otarć na ramionach podnośników stwierdzono praktycznie na każdym podnośniku. Przekoszenie konstrukcji skutkowało w bardzo krótkim czasie awaryjnym procesem zużywania się połączenia ramion podnośników za pomocą sworzni, sworznie przekaszały się co skutkowało szybkim zużyciem tulejek (łożyska ślizgowego) tego połączenia w konsekwencji pracą tego połączenia z nadmiernym luzem poprzecznym i osiowym przy jednoczesnym braku smarowania tego połączenia, gdyż konstrukcja podnośnika nie przewidywała smarowania tego układu. Nie stwierdzono punktów smarnych pozwalających na skuteczne smarowanie połączeń pomiędzy sworzniami i ramionami. Usterki wskazane w protokołach oględzin dźwigników stwierdzone w dniu 10 listopada 2011 roku są skutkiem błędów w konstrukcji i procesie montażu dźwigników. Dlatego też mogły te wady powstać nawet po prawidłowej trzymiesięcznej eksploatacji. Przeciążenie statyczne dźwignika w sytuacji wjechania na platformę mogło skutkować wygięciem się sworznia tylko w przypadku jego nieprawidłowego montażu skutkującego bardzo dużym luzem osiowym. Konstrukcja przedmiotowych dźwigników przy występujących luzach osiowych połączeń sworzni z ramionami nożycowymi musiała skutkować przekaszaniem się konstrukcji dźwignika co w konsekwencji doprowadzało do jej zakleszczania a dalej odkształcania – wyginania się. W dźwignikach stwierdzono luzy osiowe, które nie mogły powstać na skutek eksploatacji dźwigników na połączeniach. Zastosowanie profili w kształcie płaskowników na konstrukcję nośną podnośników wielonożycowych było niedopuszczalne i wysoce ryzykowne, wymagało przy tym zastosowania bardzo surowych reżimów montażowych w procesie ich montażu i zapewnienia smarowania. Podnośniki wielonożycowe o wysokości podnoszenia ok. 4,1 m do 5,4 m i udźwigu ok 2,5 tony, w których nożyce wykonano z materiału o przekroju płaskownika a nie profilu zamkniętego nie miały szans na prawidłową pracę w dłuższym okresie użytkowania. Dostarczone podnośniki mają prędkość podnoszenia na poziomie ok. 0,07 m/s, a zatem jest to ponad dwukrotnie mniejsza prędkość podnoszenia niż to wynika z załącznika nr 1 do umowy. Uwzględniając specyfikę i charakter prowadzonej przez powódkę działalności podnośniki powinny swoją konstrukcją i udźwigiem umożliwiać wjazd podnośnikiem na platformę wózka w celu złożenia na niej materiału bez konieczności jego rozładunku przed platformą. Ujawnione wady podnośników wymagają przeprojektowania konstrukcji nośnej podnośników z zastosowaniem profili zamkniętych i zapewnienie smarowania połączeń, a zatem nie jest możliwa ich naprawa lecz konieczna jest ich wymiana. Wady dźwigów obniżyły ich wartość użytkową i handlową ale także wyeliminowały możliwość ich zastosowania w procesie produkcyjnym a więc nie posiadały ze względu na stwierdzone wady wartości użytkowej, a tym bardziej handlowej. Wykonanie nowych podnośników zdecydowanie przekroczy koszt wykonania obecnie zamontowanych czy już zdemontowanych podnośników. Koszt zakupu jednego podnośnika – bez kosztów robocizny związanych z jego montażem – o parametrach zbliżonych do urządzeń spornych wynosi ok. 70 000,00 zł – 80 000,00 zł netto, co jest wartością średnią. Brak serwisowania dźwigów i brak ksiąg serwisowych nie był przyczyną powstania stwierdzonych wad podnośników, zwłaszcza że do wyłączenia dźwigów doszło po około trzech miesiącach po ich dopuszczeniu przez UDT do eksploatacji a wymagane przeglądy miały być wykonywane co 90 dni. Ujawnione wady nie były skutkiem przeciążenia podnośników, biorąc pod uwagę fakt, że przypadek wjazdu wózkiem widłowym na platformę miał miejsce tylko w stosunku do jednego podnośnika nr (...). Ponadto podnośnik stał a mimo tego i dwukrotnego przekroczenia udźwigu nie doszło do uszkodzenia platformy podnośnika. Sworznie łączące ramiona nie odkształciły i nie rozciągnęły się na skutek wjechania wózkiem na platformę dźwigu. Nadmierne luzy osiowe w połączeniu sworznia z tulejami ramion nożycowych nie są skutkiem przeciążenia dźwigników, w takim przypadku musiałoby dojść do zerwania systemów osadczych tego połączenia. Stwierdzony w trakcie eksploatacji jak i obecny stan podnośników dyskwalifikuje podnośniki z ich bezpiecznej eksploatacji. Montaż i konstrukcja dźwigników były tak nieprawidłowe, że stwierdzone luzy osiowe i montażowe a wręcz krytyczne na sworzniach łączących ramiona nożycowe były wymuszone przez tą konstrukcję lub nieprawidłowy montaż.

W oparciu o powyższe ustalenia faktyczne Sąd Okręgowy uznał, że powództwo oparte na art. 471 k.c. okazało się w znacznej części zasadne.

Sąd uzasadniał, że z przeprowadzonych dowodów wynika, iż pozwana nie wywiązała się należycie z umowy zawartej z powódką. Dźwigi od początku eksploatacji ulegały awariom. Zresztą już pierwszy odbiór podnośników przez UDT jaki miał miejsce w dniu 3 lutego 2011 r. był jedynie tymczasowy właśnie z uwagi na nieprawidłowości. Także w okresie między 1 marca 2011 r. a 30 maja 2011 r. powódka wielokrotnie wzywała pracowników firmy (...), w tym P. H., celem napraw dźwigów bowiem nagminnie występowały nieprawidłowości w ich pracy powodujące wyłączenie z użytkowania. Wady ujawnione w toku użytkowania zostały potwierdzone podczas przeprowadzania czynności serwisowych w dniach 30 – 31 maja 2011 r. Świadek P. J. nie zaobserwował nieprawidłowości w użytkowaniu dźwigów przez powódkę.

W ocenie Sądu zaoferowany materiał dowodowy, w tym zeznania świadków, a przede wszystkim opinia biegłego sądowego W. S., której wnioski Sąd przyjął za własne, ale także raport biegłego sądowego R. O. (1) sporządzonego w trybie zabezpieczenia dowodu w sprawie o sygn. V GCo 216/11, pozwala na stwierdzenie, że podstawę wstrzymania eksploatacji podnośników dźwigowych przez UDT stanowiły wyłącznie wady konstrukcyjne i montażowe tych urządzeń, które obciążają pozwaną. Z treści opinii biegłego W. S. jednoznacznie wynika, że zaistniały nieprawidłowości we współpracy rolek prowadzących dźwigu co z kolei wskazuje na nieprawidłowe usytuowanie podnośnika w stosunku do słupów narożnikowych skutkujące przekaszaniem się konstrukcji podnośnika. Biegły ten stwierdził, że zastosowanie profili w kształcie płaskowników było niedopuszczalne co stanowi błąd konstrukcyjny skutkujący nieprawidłowym funkcjonowaniem podnośników. Poza tym biegły stwierdził istnienie nadmiernych luzów osiowych na połączeniach między tulejami elementów nożycowych a sworzniami osadczymi co powodowało, że sam sworzeń pracował nie tylko na ścinanie ale i zginanie, w konsekwencji powodując odkształcanie się i zakleszczanie konstrukcji ramion nożycowych. Istnienie tych nadmiernych luzów stanowi z kolei niedopuszczalną wadę montażową skutkującą tzw. brakiem powtarzalności ruchów w konstrukcji. Także rolki jezdne pracowały bez żadnego ustabilizowania ich toru ruchu, nie posiadały też obudowy. Sąd uznał, że opinia biegłego sądowego jednoznacznie więc wskazuje, iż przyczyna nagminnych usterek dźwigów nie leżała w niewłaściwej eksploatacji a była skutkiem wad konstrukcyjnych i montażowych, w których zasadnicze znaczenie miały luzy osiowe skutkujące przekaszniem się konstrukcji i zakleszczaniem ramion nożycowych. Z opinii biegłego także wynika, że nie został spełniony warunek z umowy, aby prędkość podnoszenia dźwigników wynosiła 0,15 – 0,20 m/s, gdyż była dwukrotnie mniejsza od umówionej. Dostarczone dźwigniki nie spełniają też więc swych użytkowych funkcji właśnie z uwagi na szereg wad i usterek wynikających z nieprawidłowej konstrukcji i montażu.

Powołując się również na opinię biegłego Sąd wskazał, iż pozwana nie wykazała, że istnieje jakikolwiek związek przyczynowy pomiędzy usterkami eksploatacyjnymi a ujawnieniem się w dźwigach wad lub nieprawidłowości w ich funkcjonowaniu, które wstrzymały ich użytkowanie. Poza tym trudno zarzucać powódce, że nie było przeprowadzone smarowanie układu skoro – jak stwierdził biegły W. S. – konstrukcja podnośników w ogóle nie przewidywała punktów smarnych. Sąd nie zgodził się nadto z twierdzeniami pozwanej, iż zasady eksploatacji zostały przez powódkę naruszone, gdyż nie posiadała ona książek serwisowych. O ile rzeczywiście z § 93 ust. 3 Rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 28 grudnia 2001 r. w sprawie warunków technicznych dozoru technicznego, jakim powinny odpowiadać dźwigniki (Dz. U. 2002, Nr 4, poz. 43) wynika obowiązek prowadzenia przez eksploatującego dźwigniki dziennika konserwacji, o tyle żaden przepis nie precyzuje formy w jakiej ma być prowadzony, w szczególności by miał on przybrać postać np. urzędowego formularza. Natomiast zeznania świadków S. K. (k.690), P. J. (k. 694) i G. M. (1) – inspektora UDT (k. 698) potwierdziły fakt posiadania przez pozwaną książek serwisowych. Z zeznań świadka S. K. wynika, iż zostały one założone w marcu 2011 r. co z kolei koreluje z zeznaniami świadka P. J.. Istotne jednak zdaniem Sądu jest to, że kwestia istnienia książek serwisowych czy też termin ich założenia pozostaje bez znaczenia w niniejszej sprawie z uwagi na to, iż brak jest związku przyczynowego – pozwana takowego nie wykazała - pomiędzy ewentualnym brakiem posiadania przez powódkę książek a wystąpieniem wad w dźwigach.

Jeśli chodzi o kwestię związaną z wyznaczeniem konserwatora dźwigów czy zawarciem stałej umowy serwisowej z podmiotem zewnętrznym to zdaniem Sądu nieuzasadnione jest twierdzenie powódki, iż nie była ona zobowiązana do wyznaczenia konserwatora dźwigów. Sąd tu wskazał na § 95 ust. 1 i 2 i § 96 Rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 28 grudnia 2001 r. w sprawie warunków technicznych dozoru technicznego, jakim powinny odpowiadać dźwigniki (Dz. U. 2002, Nr 4, poz. 43). Niemniej wbrew zrzutom pozwanej powódka zleciła konserwację dźwigników, którą przeprowadził w dniach 30 – 31 maja 2011 r. z ramienia firmy (...) P. J.. Poza tym Sąd zaznaczył, iż nawet brak wypełnienia tego obowiązku nie pozostawałby w związku przyczynowym z zaistnieniem wad dźwigów, które wyłączyły je z eksploatacji. Biegły podkreślał, że niewyznaczenie konserwatora mogło mieć jedynie wpływ na drobne uszkodzenia eksploatacyjne, lecz nawet prawidłowa konserwacja nie uchroniłaby w tym przypadku przed awariami, albowiem ich przyczyną były luzy osiowe czy zakleszczanie się ramion nożycowych, a zatem wynikają one z wad konstrukcyjnych i montażowych, które mają zupełnie inne podłoże niż usterki będące konsekwencją nieprawidłowego użytkowania. Istotny w ocenie Sądu jest też fakt, że powódka miała wolę zlecenia stałej konserwacji dźwigów firmie (...), która jednak po zapoznaniu się ze stanem technicznym tych dźwigów - w wyniku dokonania przeglądu na podstawie jednorazowego zlecenia - odmówiła zawarcia umowy z powódką właśnie z uwagi na ich nieprawidłowe wykonanie.

Następnie, zdaniem Sądu, nie zasługiwały na uwzględnienie także twierdzenia pozwanej odnośnie braku przeprowadzenia czynności konserwacyjnych w terminie, co miałoby skutkować wyłączeniem odpowiedzialności pozwanej za wady dźwigów. Zgodnie z § 96 ust. 2 pkt 2 w zw. z § 96 ust. 3 cytowanego wyżej rozporządzenia przeglądów urządzeń technicznych należy dokonywać w terminach i zakresie określonym w instrukcji eksploatacji, o ile organ właściwej jednostki dozoru technicznego nie określił innych terminów przeglądów. Powódka przeprowadziła konserwację zlecając w jej ramach czynności firmie (...) w dniach 30 – 31 maja 2011 roku, a więc zgodnie z zaleceniami UDT w protokołach badania doraźnego – eksploatacyjnego z dnia 1 marca 2011 r. Stosownie do tych zaleceń konserwację należało przeprowadzić raz na 90 dni. Pozwana stanęła jednak na stanowisku, że termin na dokonanie konserwacji należało liczyć od dnia 3 lutego 2011 r. jako dnia rozpoczęcia tymczasowej eksploatacji dźwigów. Zdaniem Sądu stanowisko to jednak nie zasługuje na aprobatę skoro faktyczna eksploatacja dźwigów rozpoczęła się w dniu 1 marca 2011 r. kiedy to Prezes UDT ostatecznie dopuścił dźwigi do użytkowania. Poza tym to właśnie w tej decyzji – zgodnie zresztą z powołanymi wyżej przepisami rozporządzenia – ustalono termin przeglądów, natomiast takich zaleceń nie zawierały protokoły z dnia 3 lutego 2011 r. czy dnia 10 lutego 2011 r. o tymczasowym dopuszczeniu dźwigów do eksploatacji. Sąd przy tym zwracał uwagę, że jak wynika z zeznań świadków, w szczególności S. K. czy S. G. (1), po 3 lutego 2011 r. dźwigi były jeszcze naprawiane i dostosowywane do wymagań UDT tak, aby umożliwić ich odbiór ostateczny. Tym samym trudno uznać, że termin 90 - dniowy na wykonanie czynności konserwacyjnych rozpoczął swój bieg już 3 lutego 2011 r. jeszcze przed dopuszczeniem dźwigów do eksploatacji. Ponadto zaś z kart gwarancyjnych dla każdego dźwigu, które załączono do pozwu wynika 6 – miesięczny termin na zapewnienie należytej konserwacji. Zresztą usterki, które spowodowały wyłączenie dźwigników z eksploatacji, nie wynikały z nieprawidłowego ich użytkowania, w tym nieterminowych przeglądów, tylko tkwiły w wadach konstrukcji i montażu. Zdaniem pozwanej, najbardziej rażącym uchybieniem zasad eksploatacji dźwigników było zaś nagminne wjeżdżanie do kabiny dźwigów przez pracowników powódki wózkami widłowymi. Sąd jednak wskazywał, że zdarzenie w postaci wjazdu wózkiem widłowym, które miało miejsce w dniu 18 maja 2011 r. do kabiny dźwigu nr (...), było jednorazowe. Żaden z zeznających w sprawie świadków nie potwierdził stanowiska pozwanej, że były inne przypadki tego typu. Niemal wszyscy świadkowie np. S. K. (1), P. J., G. M. (1), L. M., M. B. zeznali, że nie widzieli ani też nie wiedzieli o innych przypadkach tego typu naruszeń. W materiale dowodowym zaoferowanym przez strony brak jakichkolwiek dowodów na poparcie twierdzeń pozwanej w tym zakresie. Co jednak istotne z opinii biegłego sądowego W. S. wynika, że nawet gdyby przyjąć, iż miały miejsce incydentalne wjazdy wózkami widłowymi do kabin dźwigów to i tak nie ma związku przyczynowego między tymi okolicznościami a ujawnionymi wadami, które nie były wynikiem przeciążenia podnośników - nie doszło do uszkodzenia platformy podnośnika a sworznie nie odkształciły i nie rozciągnęły się na skutek wjechania wózkiem. Poza tym nie bez znaczenia w tym zakresie jest fakt, iż wady ujawniły się we wszystkich dźwigach podczas gdy wjazd wózkiem widłowym stwierdzono tylko w przypadku jednego dźwignika o nr (...).

Odnosząc się do wysokości szkody Sąd uznał, że kwota 452.000 złotych jaką powódka zapłaciła pozwanej za pięć niesprawnych dźwigów stanowi zubożenie w majątku powódki, albowiem za tę cenę nie otrzymała ekwiwalentu w postaci prawidłowo działających dźwigów. Jak wynika z opinii biegłego sądowego W. S. stwierdzone wady i usterki nie są wadami nieistotnymi dającymi się naprawić czy usunąć. Potencjalna naprawa wymagałaby przeprojektowania konstrukcji dźwigników, co jest ekonomicznie nieuzasadnione bowiem wartość naprawy byłaby równa albo przewyższała wartość dźwigników. Nieopłacalność naprawy dźwigników potwierdzają dodatkowo dowody zaoferowane przez powódkę w postaci odpowiedzi na pisma kierowane do podmiotów, które posiadały kompetencje do podjęcia tego typu czynności (k. 140 – 142) a także zeznania świadka S. K. (k. 689). Tym samym Sąd przyjął, że wartość uiszczonej ceny za dźwigi stanowi wartość szkody w postaci uszczerbku w majątku powódki jaki poniosła, który by nie wystąpił gdyby pozwana dostarczyła przedmiot umowy wolny od wad bądź gdyby istniała możliwość jego naprawy w ekonomicznie uzasadnionej wysokości.

Natomiast nabycie od pozwanej wadliwych dźwigów zdaniem Sądu spowodowało też wstrzymanie ich eksploatacji, a w konsekwencji – co wynika z zeznań wszystkich świadków słuchanych w sprawie – powódka została zmuszona do reorganizacji pracy w prowadzonej przez siebie firmie. Zaoferowany materiał dowodowy, w szczególności zeznania świadków A. R. i E. M., bowiem potwierdza, że brak sprawnie działających podnośników wymusił na powódce zmianę procesu produkcji i podjęcie szeregu dodatkowych czynności, które wcześniej nie były planowane. Powyższe spowodowało w szczególności konieczność zaangażowania dwóch dodatkowych wózków widłowych - fakt ten potwierdzają przede wszystkim umowy najmu (k. 133 – 134) - aby powódka mogła kontynuować prace oraz zatrudnienia pracowników.

W zakresie kosztów związanych z reorganizacją pracy u powódki to Sąd uznał, iż na uwzględnienie jako udokumentowane i wykazane zasługują jedynie koszty wynajmu dwóch wózków widłowych w kwocie 38.815,58 zł i koszty wynajęcia pracowników w firmie (...) w kwocie 17.784 zł. Fakt poniesienia tych kosztów w żądanych przez powódkę wysokościach potwierdzają przede wszystkim umowy najmu 2 wózków widłowych, z których wynika cena najmu w kwocie 3 500 zł netto za miesiąc, zaś z zestawienia znajdującego sią na karcie 138 akt oraz zeznań świadków w tym P. W. (k. 695 – 696), G. B. (k. 700 – 703), M. B. (k. 706) wynika okres realizacji prac za pomocą wózków widłowych. Nadto z niekwestionowanego przez pozwaną oświadczenia z dnia 2 lutego 2011 r. wynika, że należności z tytułu najmu wózków widłowych zostały przez powódkę uregulowane. Za zasadne Sąd uznał także koszty wynajęcia 3 pracowników T. S. (1), M. R. i M. S. bowiem fakt ich wynajęcia, okres oraz poniesiony koszt wynika zarówno z zeznań świadków, w szczególności A. R. i E. M., jak i potwierdzenia z dnia 2 lutego 2012 r. (k. 135) korelującego z zestawieniem pracowników znajdującym się na karcie 136 sporządzonym przez powódkę. A. R. wskazał, że pracownicy ci byli delegowani do pracy przy antresolach za kwoty miesięczne rzędu 2700 – 3200 zł, które to kwoty potwierdzone zostały właśnie w zestawieniu na k. 136.

Natomiast jako niewykazane Sąd przyjął koszty oddelegowanych pracowników powódki. Wprawdzie Sąd nie kwestionował, że faktycznie oddelegowanie takie miało miejsce, jednakże w tym zakresie powódka musiałaby wykazać - bez względu na reorganizację pracy w zakładzie - że gdyby nie zdarzenie polegające na wadliwości dźwigników to nie zaistniałaby konieczność zapłacenia tym konkretnym pracownikom powódki. To, że powódka kieruje swoich pracowników do innego rodzaju pracy nie świadczy automatycznie o kosztach z tego tytułu poniesionych. W okolicznościach sprawy powódka nie wykazała bowiem jaka jest różnica pomiędzy wynagrodzeniem pracownika na dotychczasowym stanowisku a obecnym, na który został delegowany. Zdaniem Sądu powódka celem udowodnienia roszczenia w tym zakresie powinna była wykazać, że poniosła koszt oddelegowania w postaci różnicy wynagrodzeń wynikający z tego, że na poprzednim stanowisku pracownik miał mniejsze wynagrodzenie niż na delegowanym. Poza tym powódka w ogóle nie wykazała, że tym pracownikom wypłacono inne wynagrodzenie niż do tej pory im przysługiwało. W żaden sposób powódka też nie wykazała, iż ten pracownik, który pracował na innym stanowisku został przesunięty na nowe stanowisko a na to poprzednie stanowisko został zatrudniony inny pracownik z zewnątrz, co też uzasadniałoby potrzebę poniesienia dodatkowych kosztów. Natomiast dokument stanowiący wyliczenie jest tylko dokumentem prywatnym (art. 245 k.p.c.), któremu wprawdzie nie można odmówić waloru dowodowego, jednakże w konsekwencji zaprzeczenia tym kosztom przez pozwaną Sąd uznał, że powódka nie udźwignęła tego obowiązku dowodowego.

Sąd oddalił wniosek o przeprowadzenie dowodu z zeznań świadka – byłego pracownika magazynu u powódki z uwagi na to, że wniosek ten w świetle mającego zastosowanie w niniejszej sprawie art. 479 14 § 2 k.p.c. okazał się sprekludowany.

Mając powyższe na względzie Sąd uznał, że powództwo zasługuje na uwzględnienie w łącznej kwocie 508.599,58 złotych, na którą składają się kwoty 452.000 złotych, 17.784 złotych oraz 38.815,58 złotych. O odsetkach za opóźnienie orzeczono na podstawie art. 481 k.c., zaś o kosztach procesu - na podstawie art. 108 w zw. z art. 100 k.p.c.

Apelacje od powyższego wyroku wywiodły obie strony.

Powódka zaskarżyła punkt II i III tego wyroku, zarzucając naruszenie przepisów postępowania, które mogło mieć wpływ na wynik sprawy, a mianowicie:

1. art. 232 k.p.c., art. 233 k.p.c. i art. 3 k.p.c. poprzez błędne przyjęcie, że przedstawione przez powoda dowody na okoliczność poniesienia kosztów oddelegowania pracowników powoda do innej pracy są niewystarczające dla wykazania tej okoliczności i pominięcie zeznań świadków E. M., S. K. i R. W. w zakresie, w jakim potwierdzili oni wysokość tych kosztów, co w konsekwencji doprowadziło do częściowego oddalenia powództwa, pomimo iż materiał dowodowy zgromadzony w niniejszej sprawie daje podstawy do zasądzenia roszczenia w pełnej wysokości, tj. w kwocie 590.062, 15 złotych;

2. art. 245 k.p.c. polegające na błędnym przyjęciu, że wyliczenie kosztów pracowników oddelegowanych, podpisane przez pracowników powoda, jako dokument prywatny, nie może stanowić dowodu w sprawie, co w konsekwencji doprowadziło do błędnego uznania za niezasadne roszczenia, w części dotyczącej kosztów pracowników oddelegowanych do innej pracy;

3. art. 328 § 2 k.p.c. polegające na nie wskazaniu, pomimo ciążącego na Sądzie I instancji obowiązku wynikającego w przedmiotowej regulacji, w uzasadnieniu Wyroku przyczyn, dla których Sąd I instancji odmówił wiarygodności i mocy dowodowej zeznaniom świadków E. M., S. K. i R. W. w zakresie, w jakim potwierdzili oni wysokość poniesionych przez powoda kosztów oddelegowania pracowników do innej pracy.

W oparciu o przywołane wyżej zarzuty, które zostały szerzej uargumentowane w uzasadnieniu apelacji, powódka wniosła o zmianę zaskarżonego wyroku w zaskarżonej części poprzez zasądzenie od pozwanego na rzecz powódki kwoty łącznie 590.062,15 zł wraz z ustawowymi odsetkami od dnia 20 stycznia 2012 roku i orzeczenie o kosztach procesu, ewentualnie o uchylenie wyroku w zaskarżonej części i przekazanie sprawy w tym zakresie do ponownego rozpoznania Sądowi I instancji, a nadto o zasądzenie od pozwanego kosztów procesu za obie instancje.

Natomiast pozwany wniósł apelację w zakresie punktów I i III ww. wyroku, zarzucając:

1. naruszenie art. 471 w zw. z art. 361 § 1 k.c. oraz w zw. z art. 6 k.c. w zw. z 232 zd. 1 k.p.c. poprzez uznanie, iż zostały przez powoda wykazane wszystkie przesłanki odpowiedzialności odszkodowawczej pozwanego;

2. naruszenie § 93 - 96 rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 28 grudnia 2001 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać dźwigniki (Dz. U z 2002 r. Nr 4, poz. 43) poprzez przyjęcie, iż powód w sposób prawidłowy realizował obowiązki konserwacyjne i serwisowe dotyczące podnośników;

3. naruszenie art. 362 k.c. w zw. z art. 233 § 1 k.p.c. poprzez ich pominięcie i nieuwzględnienie przy rozstrzyganiu sporu faktu przyczynienia się powoda do powstania szkody i zwiększenia jej rozmiaru wskutek naruszania zasad konserwacyjnych, serwisowych i eksploatacyjnych dotyczących podnośników oraz braku działań zmierzających do zapobieżenia powiększeniu szkody;

4. naruszenie przepisów postępowania, mające istotny wpływ na wynik sprawy, w szczególności art. 479 14 § 2 k.p.c. w zw. z art. 224 § 1 k.p.c. i art. 227 k.p.c. w zw. z art. 232 zd. 1 k.p.c. w zw. z art. 6 k.c., poprzez bezzasadne oddalenie wniosku pozwanego o przeprowadzenie dowodu z zeznań świadka - ówczesnego pracownika magazynu opakowań w powodowej spółce, który w dniu 18 maja 2011 r. wjechał wózkiem widłowym do kabiny dźwigu (co zostało stwierdzone protokołem z dnia 18.05.2011r.), w sytuacji, gdy został on zgłoszony z zachowaniem 14-dniowego terminu, a potrzeba jego powołania wynikła później, co implikuje niewyjaśnienie istoty sprawy;

5. naruszenie przepisów postępowania, mające istotny wpływ na wynik sprawy, w szczególności art. 278 § 1 k.p.c. w zw. z art. 285 § 1 i w zw. z art. 233 § 1 k.p.c., poprzez oparcie rozstrzygnięcia na opiniach biegłego sądowego W. S. i przyjęcie wniosków tej opinii za własne, w sytuacji, gdy opinie te są niespójne, niekompletne, wewnętrznie sprzeczne, niepoparte stosowną analizą i wyliczeniami, a przede wszystkim nie udzielają odpowiedzi na pytania stanowiące przedmiot opinii, nie pozwalając tym samym na dokonanie prawidłowych ustaleń i oceny okoliczności przedmiotowej sprawy przez Sąd;

6. naruszenie przepisów postępowania, mające istotny wpływ na wynik sprawy, w szczególności art. 286 k.p.c. w zw. z art. 278 § 1 k.p.c. i w zw. z art. 224 § 1 k.p.c. i art. 227 k.p.c. w zw. z art. 232 zd. 1 k.p.c. i w zw. z art. 6 k.c., poprzez przedwczesne zamknięcie rozprawy i niewyjaśnienie istotnych okoliczności sprawy wskutek oddalenia wniosku pozwanego o przeprowadzenie dowodu z opinii kolejnego biegłego sądowego z zakresu oceny stanu technicznego i wyceny maszyn i urządzeń technicznych, w tym urządzeń hydraulicznych, na okoliczności stanowiące przedmiot dotychczasowych opinii, co implikuje niewyjaśnienie istoty sprawy;

7. naruszenie przepisów postępowania, mające wpływ na wynik sprawy, w szczególności art. 233 § 1 k.p.c., poprzez dokonanie jednostronnej i wybiórczej analizy materiału dowodowego sprawy, w szczególności pominięcie zeznań świadków T. H., S. G. (1), G. M. (1), M. M. i L. M.;

8. naruszenie art. 471 w zw. z art. 361 § 2 k.c. i art. 405 k.c. w zw. z art. 232 zd. 1 k.p.c. oraz w zw. z art. 6 k.c. w zw. z art. 322 k.p.c. poprzez przyjęcie, że szkodą (stratą) powoda jest równowartość wynagrodzenia uiszczonego za dostarczone dźwigi, bez uwzględnienia uzyskanych przez powoda korzyści, a także koszty wynikłe z reorganizacji procesu produkcyjnego wskutek unieruchomienia podnośników, tj. koszt wynajmu 2 wózków widłowych za okres czerwiec - grudzień 2011 r. i pracowników z firmy (...) w okresie wrzesień - grudzień 2011 r.;

9. naruszenie przepisów postępowania, mające istotny wpływ na wynik sprawy, w szczególności art. 233 § 1 k.p.c. poprzez przekroczenie granic swobodnej oceny dowodów, co w konsekwencji doprowadziło do dokonania ustaleń sprzecznych z zebranym w sprawie materiałem dowodowym, polegających na uznaniu przez Sąd, że:

- powód prawidłowo realizował obowiązki serwisowe i konserwacyjne dotyczące spornych dźwigów,

- termin na dokonanie pierwszej konserwacji winien być liczony od daty dopuszczenia podnośników do użytkowania przez Urząd Dozoru Technicznego, tj. od dnia 1.03.2011r.,

- do wyłączenia dźwigów przez Urząd Dozoru Technicznego doszło po 3 miesiącach od rozpoczęcia ich eksploatacji,

- powód założył książki serwisowe dla urządzeń dźwigowych w marcu 2011r.,

- wjechanie wózkiem widłowym na platformę podnośnika było sytuacją jednorazową i nie miało wpływu na uszkodzenia dźwigów,

- uchybienia eksploatacyjne nie były przyczyną nieprawidłowego funkcjonowania dźwigów,

- naprawa dźwigów jest ekonomicznie nieuzasadniona,

- wady podnośników wynikają wyłącznie z ich nieprawidłowej konstrukcji i montażu, a odpowiedzialność za ich wystąpienie ponosi pozwany,

- opinie biegłego sądowego W. S. są spójne, kompleksowe, a ich wnioski jednoznaczne i stanowcze,

- powód wykazał przesłanki odpowiedzialności odszkodowawczej pozwanego wynikające z art. 471 k.c., w tym wysokość szkody w zasądzonym zakresie,

- szkodę powoda (damnum emergens) stanowi kwota zapłacona jako wynagrodzenie za dostarczone dźwigi oraz koszty wynikłe z reorganizacji procesu produkcyjnego wskutek unieruchomienia podnośników, tj. koszt wynajmu 2 wózków widłowych za okres czerwiec - grudzień 2011r. i pracowników z firmy (...) w okresie wrzesień - grudzień 2011 r.

Wskazując na powyższe zarzuty, rozwinięte w uzasadnieniu apelacji, pozwany wniósł o zmianę powyższego wyroku w zaskarżonym zakresie i oddalenie powództwa w całości, zasądzenie od powódki na swą rzecz kosztów procesu, z uwzględnieniem kosztów postępowania apelacyjnego, ewentualnie o uchylenie wyroku w zaskarżonym zakresie i przekazanie sprawy sądowi pierwszej instancji do ponownego rozpoznania.

W odpowiedzi na apelację powódki pozwany wniósł o jej oddalenie oraz zasądzenie na swą rzecz kosztów postępowania odwoławczego. Z kolei powódka wniosła o oddalenie apelacji pozwanego oraz zasądzenie od niego na swą rzecz kosztów postępowania odwoławczego.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelacje obu stron nie zasługiwały na uwzględnienie.

Wstępnie zaznaczenia wymaga, że Sąd pierwszej instancji zgromadził w sprawie materiał dowodowy zgodnie z przepisami kodeksu postępowania cywilnego i w dalszej kolejności dokonał wnikliwej jego oceny, a w konsekwencji właściwie ustalił stan faktyczny odpowiadający treści przeprowadzonych dowodów. Sąd Okręgowy trafnie ustalił, jakie okoliczności winna udowodnić każda ze stron w celu utrzymania się ze swoim stanowiskiem w niniejszym procesie, a dokonana przez ten Sąd weryfikacja, która ze stron spełniła ten obowiązek, nie zawiera nieprawidłowości, które podlegałyby korekcie w postępowaniu odwoławczym. Z tych względów Sąd Apelacyjny podzielił ustalenia faktyczne oraz ocenę prawną Sądu pierwszej instancji i przyjął je za podstawę swojego rozstrzygnięcia, bez potrzeby ich szczegółowego powielania. Brak jest przeto uzasadnionych podstaw do formułowania zarzutów wskazanych w apelacjach obu stron.

Kontrolę instancyjną zaskarżonego wyroku należało rozpocząć od zarzutów stawianych przez pozwanego, albowiem ten apelujący kwestionował roszczenie powódki już co do samej jego zasady, podczas gdy Sąd Okręgowy uwzględnił to powództwo, tyle że nie w pełnej wysokości.

Przede wszystkim już na wstępie trzeba zaznaczyć, iż stanowisko zawarte w apelacji pozwanego stanowi jedynie wyraz konsekwentnego podtrzymywania przezeń poglądu wyrażanego w toku całego procesu przed Sądem pierwszej instancji, iż przyczyną uszkodzeń dźwigników, a w rezultacie wyłączenia ich z eksploatacji, były wyłącznie okoliczności istniejące po stronie powódki, tj. brak czynności serwisowych dźwigników, brak wyznaczenia konserwatora oraz nieprawidłowy sposób ich używania. Tymczasem opierając się na treści przeprowadzonych w sprawie dowodów, a przede wszystkim opinii biegłego sądowego z zakresu oceny stanu technicznego i wyceny maszyn i urządzeń W. S. mającej podstawowe znaczenie w tej wymagającej przecież wiadomości specjalnych kwestii, Sąd Okręgowy stanął na stanowisku, że przyczyną powstania usterek dźwigników, wyłączających ich z eksploatacji, były wady konstrukcyjne i montażowe, za których powstanie ponosi odpowiedzialność wyłącznie pozwany. Takie ustalenia zawarte w opinii zasadniczej biegły sądowy W. S. konsekwentnie zaś podtrzymywał następnie w opiniach uzupełniających: pisemnej i ustnej. Nie sposób już tutaj również nie wspomnieć, że tego rodzaju wnioski biegłego sądowego W. S. są zbieżne z tymi, które zostały zawarte w opinii innego biegłego sądowego – R. O. (1), wydanej jednak dla potrzeb innego postępowania sądowego z wniosku powódki o zabezpieczenie dowodu w sprawie I GCo 216/11, który także stwierdził występowanie analogicznych błędów montażowych i konstrukcyjnych w przedmiotowych dźwignikach nożycowych. Z kolei apelacja wywiedziona przez pozwanego w głównej mierze sprowadzała się do powtórzenia tego samego stanowiska i argumentacji, które prezentował już wcześniej, pomijając przy tym szczególnie akcentowaną w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku kwestię związku przyczynowo - skutkowego pomiędzy ewentualnymi nawet uchybieniami powódki (w zakresie eksploatacji urządzeń, prowadzenia książek serwisowych czy wyznaczenia konserwatora) a powstaniem usterek, które uniemożliwiały ich dalszą eksploatację.

Sąd Apelacyjny pragnie zatem uwydatnić, że nie dopatrzył się uzasadnionych podstaw do formułowania przez pozwanego dwóch głównych zarzutów, na których opierała się jego apelacja, a które dotyczyły uchybienia przepisowi art. 233 § 1 k.p.c. poprzez przekroczenie granic swobodnej oceny dowodów, co miałoby wpłynąć na dokonanie przez Sąd Okręgowy błędnych ustaleń faktycznych, oraz zarazem uchybienia przepisowi art. 278 § 1 k.p.c. poprzez uznanie za wiarygodną opinię biegłego sądowego W. S. i zaniechanie dopuszczenia wnioskowanego przez pozwanego dowodu z opinii kolejnego biegłego sądowego.

Zdaniem Sądu odwoławczego, argumenty zawarte w uzasadnieniu apelacji oraz analiza materiału sprawy dokonana w ramach kontroli instancyjnej nie uzasadniały wniosku, że Sąd pierwszej instancji - weryfikując zebrane dowody - uczynił to z naruszeniem reguł swobodnej ich oceny. W orzecznictwie podkreśla się, że ocena wiarygodności i mocy dowodów przeprowadzonych w danej sprawie wyraża istotę sądzenia w części dotyczącej ustalenia faktów, ponieważ obejmuje rozstrzygnięcie o przeciwstawnych twierdzeniach stron na podstawie własnego przekonania sędziego powziętego w wyniku bezpośredniego zetknięcia się ze świadkami, dokumentami i innymi środkami dowodowymi. Powinna odpowiadać regułom logicznego rozumowania wyrażającym formalne schematy powiązań pomiędzy podstawami wnioskowania i wnioskami oraz uwzględniać zasady doświadczenia życiowego wyznaczające granice dopuszczalnych wniosków i stopień prawdopodobieństwa ich występowania w danej sytuacji. Jeżeli z określonego materiału dowodowego sąd wyprowadza więc wnioski logicznie poprawne i zgodne z doświadczeniem życiowym, to ocena sądu nie narusza reguł swobodnej oceny dowodów (art. 233 § 1 k.p.c.) i musi się ostać, choćby w równym stopniu, na podstawie tego materiału dowodowego, dawały się wysnuć wnioski odmienne. Tylko w przypadku, gdy brak jest logiki w powiązaniu wniosków z zebranymi dowodami, lub gdy wnioskowanie sądu wykracza poza schematy logiki formalnej albo, wbrew zasadom doświadczenia życiowego, nie uwzględnia jednoznacznych praktycznych związków przyczynowo - skutkowych, to przeprowadzona przez sąd ocena dowodów może być skutecznie podważona (por. wyrok Sądu Najwyższego z 27 września 2002 r., IV CKN 1316/00, LEX nr 80273). Dla skuteczności zarzutu naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. nie wystarcza zatem stwierdzenie o wadliwości dokonanych ustaleń faktycznych, odwołujące się do stanu faktycznego, który w przekonaniu skarżącego odpowiada rzeczywistości. Konieczne jest tu wskazanie przyczyn dyskwalifikujących postępowanie sądu w tym zakresie. W szczególności skarżący powinien wskazać, jakie kryteria oceny naruszył sąd przy ocenie konkretnych dowodów, uznając brak ich wiarygodności i mocy dowodowej lub niesłusznie im je przyznając (tak Sąd Najwyższy m.in. w orzeczeniach z dnia: 23 stycznia 2001 r., IV CKN 970/00, LEX nr 52753; 12 kwietnia 2001 r., II CKN 588/99, LEX nr 52347; 10 stycznia 2002 r. II CKN 572/99, LEX nr 53136). Wobec tego zarzucenie naruszenia zasady swobodnej oceny dowodów nie może polegać tylko na przedstawieniu przez stronę alternatywnego stanu faktycznego, ale na podważeniu podstaw tej oceny z wykazaniem, że jest ona rażąco wadliwa lub oczywiście błędna (zob. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 12 kwietnia 2001 r., II CKN 588/99, LEX nr 52347; z dnia 2 kwietnia 2003 r., I CKN 160/01, LEX nr 78813; z dnia 15 kwietnia 2004 r., IV CK 274/03, LEX nr 164852; z dnia 29 czerwca 2004 r., II CK 393/03, LEX nr 585758).

Apelacja pozwanego wyraża zaś w rzeczywistości co najwyżej jedynie taką alternatywną wersję oceny dowodów w sprawie, co w świetle powyższych rozważań teoretycznych nie mogło odnieść zamierzonego przez apelującego skutku. Uzasadnienie apelacji w zakresie zarzutu naruszenia art. 233 k.p.c. skupia się wszak na przedstawieniu preferowanej przez pozwanego mocy przeprowadzonych w sprawie dowodów oraz wyprowadzaniu stąd wniosków, które w przekonaniu tego skarżącego miałyby potwierdzić jego stanowisko. Jak to zostało jednak wyjaśnione, jeśli z określonego materiału dowodowego sąd wyprowadza wnioski logicznie poprawne i zgodne z doświadczeniem życiowym, to ocena sądu nie narusza reguł swobodnej oceny dowodów i musi się ostać, choćby zostało wykazane, że z tego samego materiału dałoby się wysnuć równie logiczne i zgodne z zasadami doświadczenia życiowego wnioski odmienne. Nawet więc gdyby na tle zebranych w niniejszej sprawie dowodów można byłoby próbować zrekonstruować jakieś dwie wersje wydarzeń, to Sąd Apelacyjny stwierdza, że w tym właśnie wyraża się uprawnienie sądu do swobodnej oceny dowodów, iż sąd może dokonać wyboru jednej z tych wersji i taka ocena musi się ostać, jeśli pozostaje w zgodzie z zasadami doświadczenia życiowego oraz jest logicznie poprawna. Zdaniem Sądu odwoławczego, ocena dowodów dokonana przez Sąd pierwszej instancji w przedmiotowej sprawie nie narusza ani reguł logicznego myślenia, ani zasad doświadczenia życiowego, czy właściwego kojarzenia faktów. Nie sposób również przypisać temu Sądowi błędu w ocenie mocy poszczególnych dowodów, a nadto Sąd ten oceniając pojedyncze dowody – zgodnie z przepisem art. 233 § 1 k.p.c. – odniósł ich znaczenie do całego, zebranego w sprawie materiału dowodowego.

Do tego dowód z opinii biegłego sądowego podlega oczywiście jak każdy inny ocenie sądu przy zastosowaniu art. 233 § 1 k.p.c., na podstawie właściwych dla jego przedmiotu kryteriów zgodności z zasadami logiki i wiedzy powszechnej, poziomu wiedzy biegłego, podstaw teoretycznych opinii, a także sposobu motywowania oraz stopnia stanowczości wyrażonych w niej wniosków (por. postanowienie Sądu Najwyższego z 7 listopada 2000 r., I CKN 1170/98, OSNC 1001, nr 4, poz. 64). Jednakże zdaniem judykatury, jeśli ten dowód pod względem fachowości, rzetelności czy logiczności nie posiada wad, sąd orzekający nie może nie podzielać merytorycznych poglądów biegłego, czy zamiast nich przedstawiać własne (por. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 13 października 1987 r., II URN 228/87, PiZS 1988, nr 7, poz. 62; z dnia 19 grudnia 1990 r., I PR 148/90, OSP 1991, z. 11–12, poz. 300). Należy zatem podzielić pogląd Sądu Okręgowego, że sporządzona dla celów niniejszego procesu opinia biegłego sądowego W. S., po jej uzupełnieniu w formie pisemnej i ustnej, jest pełna, jasna, nie zawiera luk, jest na tyle przekonywująca i kategoryczna, że Sąd nie miał już obowiązku dopuszczania dowodu z dalszej opinii biegłych, celem ustalenia czy przypadkiem jakiś inny biegły nie zajmie odmiennego stanowiska. Gdy bowiem opinia biegłego czyni zadość wymienionym wymogom, co pozwala uznać za wyjaśnione znaczące dla istoty sprawy okoliczności, to wtedy nie zachodzi potrzeba dopuszczania dowodu z kolejnej opinii biegłych. Granicę obowiązku prowadzenia przez sąd postępowania dowodowego wyznacza, podlegająca kontroli instancyjnej, ocena, czy dostatecznie wyjaśniono sporne okoliczności sprawy, okoliczność zaś, że opinia biegłych nie ma treści odpowiadającej stronie nie stanowi dostatecznego uzasadnienia dla przeprowadzenia dowodu z kolejnych opinii (zob. wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 30 października 2013 r., I ACa 577/13, LEX nr 1391952; postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 3 września 2008 r., I UK 91/08, LEX nr 785520; wyrok Sądu Najwyższego z dnia 21 listopada 1974 roku, II CR 638/74, OSP 1975/5/108). Również samo niezadowolenie strony z oceny przedstawionej przez biegłych nie uzasadnia potrzeby dopuszczenia przez sąd dowodu z opinii innych biegłych (zob. wyroki z dnia 6 maja 2009 r. II CSK 642/08, LEX nr 511998; z 4 sierpnia 1999 roku, I PKN 20/99, OSNP 2000/22/807; z dnia 18 października 2001 r., IV CKN 478/00, LEX nr 52795).

Przechodząc w ten sposób do omówienia szczegółowych zarzutów pozwanego wskazać trzeba, iż apelujący ten zdaje się zapominać, że kwestia wywiązania się przez powódkę z obowiązku prowadzenia dziennika konserwacji i zapewnienia osoby konserwatora, który wynika już z rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 28 grudnia 2001 r. w sprawie warunków technicznych dozoru technicznego, jakim powinny odpowiadać dźwigniki (Dz. U. 2002, Nr 4, poz. 43), miałaby tak naprawdę istotne znaczenie dopiero, gdyby został wykazany związek przyczynowo - skutkowy pomiędzy ewentualnymi takimi zaniechaniami a powstaniem szkody po stronie powódki. Tymczasem w świetle opinii biegłego sądowego, który stwierdził wady konstrukcyjne i montażowe m.in. w postaci luzów osiowych (montażowych), nieprawidłowego usytuowania podnośnika w stosunku do słupów narożnikowych, zastosowanego rodzaju przekrojów konstrukcji nośnej (ramion nożycowych) w kształcie płaskowników (a nie profili zamkniętych) czy braku elementów konstrukcji podnośnika umożliwiającego smarowanie układu, nawet takie ewentualne zaniechania powódki nie miałyby znaczenia dla powstania szkody, co w tej sytuacji pozostaje również w zgodzie z zasadami logicznego rozumowania.

Tym niemniej materiał dowodowy zgromadzony w sprawie, w tym zeznania świadków P. J. i S. K., także zdaniem Sądu Apelacyjnego potwierdza, że książki serwisowe dźwigów zostały założone i pierwszy wpis tam pochodzi z końca maja 2011 r., co odzwierciedlają również kserokopie książek serwisowych, a czego nie jest w stanie zmienić jedynie alternatywna wersja oceny dowodów postulowana przez apelującego. Co więcej, choćby jednak taki dziennik konserwacji został założony dopiero w dniu 31 maja 2011 r., to nie zmienia tego, iż urządzenia te były obarczone wadami konstrukcyjnymi i montażowymi tego rodzaju, że od początku – jak wyjaśniał biegły – nie gwarantowały prawidłowego działania i wymagały ich całkowitego przekonstruowania. W rzeczywistości więc prowadzenie, czy też brak prowadzenia w tym okresie dziennika konserwacji nie mogło zmienić takiego stanu rzeczy. Ponadto, choćby wcześniej nie został wyznaczony konserwator, to uwzględniając zaledwie 3-miesięczny okres eksploatacji tych dźwigów od ostatecznego oddania ich do użytku przez UDT oraz rodzaj ujawnionych przez biegłego wad nie sposób logicznie przyjąć, że mogło mieć to wpływ na powstanie szkody po stronie powódki. „Konserwacja” oznacza zabiegi mające na celu utrzymanie czegoś w dobrym stanie, zabezpieczanie rzeczy przed zniszczeniem, psuciem się, utratą wartości. Chodzi o usuwanie drobnych uszkodzeń eksploatacyjnych i wykazywanie na bieżąco dbałości o to, aby urządzenie funkcjonowało prawidłowo, w granicach na jakie pozwala jego konstrukcja. Stąd należało przyznać słuszność biegłemu, że taka czy inna konserwacja przedmiotowych dźwigników nie miała w rzeczywistości wpływu na to, iż te urządzenia nie pracowały prawidłowo, gdyż od początku posiadały takie wady, których zwyczajna konserwacja nie mogła usunąć. Istnienia takiego stanu rzeczy nie zmienia więc ani posiadanie książki serwisowej ani wyznaczenie stałego konserwatora, gdyż usterki skutkujące wstrzymaniem użytkowania dźwigów tkwiły w rzeczy od ich powstania. Nietrafne jest przy tym także przywoływanie się przez pozwanego w apelacji na treść umowy sprzedaży nr (...) z dnia 14 września 2010 r., zawartej przez niego z (...) sp. z o.o., gdyż stroną tej umowy nie była powódka i stąd nie wiążą ją te postanowienia. To zresztą, jak się okazało, nie sposób używania tych urządzeń przez powódkę, ale ich wady konstrukcyjne i montażowe były przyczyną wycofania tego sprzętu z eksploatacji.

Sąd Apelacyjny nie podziela także stanowiska pozwanego, jakoby 90-dniowy termin na poddanie dźwigników konserwacji rozpoczął swój bieg w dniu 3 lutego 2011 r., a więc w dacie rozpoczęcia tymczasowej eksploatacji dźwigników. Sąd pierwszej instancji w sposób wnikliwy i przekonywujący wyjaśniał powody, dla których uznał za uzasadnione stanowisko biegłego, iż ten termin należało liczyć dopiero od dnia 1 marca 2011 r., a zatem od daty, kiedy to Prezes Urzędu Dozoru Technicznego ostatecznie dopuścił dźwigi do użytkowania, co oznaczało, iż poddanie przez powódkę tych maszyn przeglądowi technicznemu w dniach 30-31 maja 2011 r. nastąpiło w zakreślonym jej terminie. Natomiast alternatywna wersja oceny dowodów zaprezentowana przez apelującego nie mogła odnieść zamierzonego skutku, skoro odmienne stanowisko Sądu Okręgowego jest racjonalne i ma odzwierciedlenie w materiale dowodowym. Skoro bowiem Prezes UDT ostatecznie dopuścił dźwigi do użytkowania dopiero od 1 marca 2011 r., albowiem dźwigi były jeszcze wcześniej naprawiane i dostosowywane do wymagań UDT, zaś owy termin 90 dni na konserwację został wyznaczony dopiero w protokołach z dnia 1 marca 2011 roku, to logicznie rozumując nie sposób jest przyjąć, że termin ten powinien być liczony przed momentem, kiedy w ogóle został wyznaczony przez ten organ właściwej jednostki dozoru technicznego. Zakładając bowiem hipotecznie, iż w takiej sytuacji zostałby wyznaczony jako technologicznie wymagany krótszy termin, np. 20-dniowy, to wtenczas termin ten upłynąłby jeszcze przed tym, kiedy byłby wyznaczony, a adresat miałby szansę podjąć odpowiednie ku temu działania. Słuszność takiego stanowiska znajduje także potwierdzenie w trafnym spostrzeżeniu biegłego W. S., który w pisemnej opinii uzupełniającej zwracał uwagę, iż skoro w momencie dopuszczenia dźwigników do eksploatacji UDT ustalił konieczność dokonywania przeglądów serwisowych - okresowych w wyznaczonym tam dopiero terminie raz na 90 dni, to jak można było wymagać dokonywania takich przeglądów okresowych przed tą ostateczną decyzją UDT o dopuszczeniu dźwigników do eksploatacji. Sąd Apelacyjny jest zatem zdania, iż nie sposób się opierać tylko na fragmencie zeznań G. M. (1), na które powołuje się apelujący pozwany, iż cyt. „te 90 dni wpisane w protokole z 1 marca 2011 r. należy liczyć od warunkowego zezwolenia na eksploatację, czyli od 3 lutego 2011 r.”. Można zresztą jednocześnie przytoczyć inne fragmenty zeznań świadek, kiedy podał, że cyt. „W tym protokole z dnia 1 marca 2011 r. wskazałem, że konserwację należy wykonać 1 raz na 90 dni (…). Jest to od momentu wydania decyzji o zezwoleniu na eksploatację urządzenia", a następnie też że cyt. „te 90 dni liczy się od ostatniej czynności konserwacyjnej, która stwierdza, że urządzenie jest sprawne i można go używać". Natomiast z zeznań przesłuchanych świadków i zgromadzonych w sprawie dokumentów bezsprzecznie wynikało, że po dniu 3 lutego 2011 r. dźwigi były jeszcze naprawiane i dostosowywane do wymagań UDT, co jasno podważa zasadność wskazywanego przez apelującego poglądu G. M. (1), jakoby termin 90-dniowy na wykonanie czynności konserwacyjnych rozpoczął swój bieg już w dniu 3 lutego 2011 r. Nie wspominając już o tym, na co też zwracał uwagę Sąd I instancji, że warunki gwarancji udzielonej przez spółkę (...) obejmowały nawet 6-miesięczny termin na dokonanie przeglądu serwisowego.

Ponownie zresztą apelujący również i w tej mierze pomija, że nawet stwierdzenie uchybienia takiemu obowiązkowi w zakresie terminowości podjęcia przez powódkę czynności związanych z konserwacją dźwigników nie stanowi samoistnie źródła szkody ani nawet przejawu przyczynienia się do jej powstania, o ile nie zostanie wykazany wspomniany związek przyczynowo - skutkowy. Tymczasem w realiach analizowanego przypadku, w świetle całokształtu wniosków opinii biegłego sądowego także zdaniem Sądu Apelacyjnego należało stwierdzić, że nawet terminowa konserwacja przez powołanego do tego konserwatora nie mogłaby ustrzec przed ostatecznym skutkiem w postaci wyłączenia urządzeń z eksploatacji, gdyż przyczyna tego tkwiła w wadach konstrukcyjnych i montażowych, które wymagały przeprojektowania urządzeń od samego początku i miały więc zupełnie inne podłoże niż usterki podlegające naprawie w ramach bieżącej konserwacji, będące konsekwencją nieprawidłowego użytkowania i mające charakter stosunkowo drobnych uszkodzeń eksploatacyjnych. Z kolei jeśli chodzi o powołane przez apelującego zeznania świadka P. J., który podał, że „stwierdzone usterki i nieprawidłowości dźwigników kwalifikowały się do zatrzymania pracy urządzeń i w związku z tym nie podejmowałem żadnych czynności konserwacyjnych", to kuriozalnie stanowią one wręcz potwierdzenie, iż te usterki nie poddawały się jako takie konserwacji, która właśnie nie mogła takowych usunąć, albowiem – jak wskazał biegły - wynikały z istotnych wad konstrukcji i montażu.

Co się natomiast tyczy zarzutu pozwanego dotyczącego sposobu korzystania z dźwigników przez pracowników powódki poprzez wjeżdżanie na platformę podnośników wózkami widłowymi, co miało w jego przekonaniu co najmniej przyczynić się do powstania szkody, to także i w tym zakresie Sąd Apelacyjny w pełni podzielił ocenę Sądu Okręgowego oraz wnioski zawarte w opinii biegłego sądowego. Należy się zgodzić z Sądem pierwszej instancji, iż to pozwany zgodnie z zasadą rozkładu ciężaru dowodu powinien był wykazać swe twierdzenia odnośnie tego typu notorycznej praktyki funkcjonującej u powódki, gdy tymczasem faktycznie w niniejszej sprawie zostało dowiedzione tylko jedno zdarzenie w postaci wjazdu wózkiem widłowym na platformę dźwigu, które miało miejsce w dniu 18 maja 2011 r. i dotyczyło dźwigu nr (...). Nie można zaś wyprowadzać na podstawie tego jednostkowego, bezspornie stwierdzonego przypadku wniosku, że pracownicy powódki permanentnie dopuszczali się takich działań i to w stosunku do każdego z dźwigów, ewentualnie też czynić założenia co do położenia podnośnika w trakcie, albowiem takie ogólnikowe dywagacje, wobec braku innego wspierającego je materiału dowodowego, byłyby już zbyt daleko idące. Nie można zarazem przychylić się do twierdzenia tego skarżącego, iż taka praktyka miała znaleźć potwierdzenie w zeznaniach S. G. (1), L. M. i M. M.. Jeśli chodzi o dwie ostatnie z wymienionych osób to nie były one przecież naocznymi świadkami nieprawidłowości przy użytkowaniu dźwigów, a z kolei świadek S. G. (1) zeznał, że był naocznym świadkiem tylko jednego przypadku wjazdu wózkiem widłowym do windy i było to właśnie zdarzenie z dnia 18 maja 2011 r., udokumentowane stosownym protokołem. Jeśli natomiast chodzi o zeznania T. H., to należało do nich podchodzić ze stosowną dozą ostrożności, gdyż reprezentował on podwykonawcę pozwanego - (...) Sp. z o.o., a zatem mógł być bezpośrednio zainteresowany w składaniu zeznań obciążających powódkę celem uchronienia się przed odpowiedzialnością regresową wobec pozwanego. Reprezentatywna dla oceny zeznań tego świadka jest zaś okoliczność, że zgodnie z tym, co zeznawał, miał on nie dokumentować na piśmie zdarzeń polegających na wjeździe wózkiem widłowym do windy, choć przecież były to działania zabronione, a jedynie miał on ograniczyć się do zgłoszeń powódce każdorazowo takich przypadków, lecz zeznania przywołanych przez niego w tym kontekście świadków, ani żadne inne dowody, nie potwierdzają, aby miały miejsce tego rodzaju zgłoszenia T. H.. Natomiast pozostali przesłuchani świadkowie także nie zaobserwowali żadnych nieprawidłowości przy korzystaniu przez pracowników powódki z tych dźwigów.

Sąd odwoławczy jednocześnie też podziela ocenę Sądu pierwszej instancji, który uznał, że strona pozwana podjęła spóźnioną inicjatywę dowodową w zakresie wniosku o przeprowadzenie dowodu z zeznań świadka – ówczesnego pracownika powódki, który w dniu 18 maja 2011 r. wjechał wózkiem widłowym do kabiny dźwigu nr (...), co zostało stwierdzone protokołem, i taki wniosek zgłoszony najwcześniej dopiero w dniu 10 sierpnia 2012 r. należało uznać za sprekludowany na gruncie obowiązującego w niniejszej sprawie przepisu art. 479 14 § 2 k.p.c. Mianowicie, już w odpowiedzi na pozew z dnia 6 kwietnia 2012 r. pozwany wyraźnie przecież powoływał się na owe zdarzenie z dnia 18 maja 2011 r., kiedy to osoby uczestniczące w przeglądzie mogły się naocznie przekonać, że pracownik magazynu (...) wjeżdżał do dźwigu nr (...) wózkiem widłowym, co – jak podkreślał – było zakazane i o czym pracownicy powoda byli wielokrotnie informowani podczas przeprowadzonych szkoleń (str. 6 odpowiedzi na pozew). Takowe okoliczności wskazane w tezie przedmiotowego wniosku dowodowego pozwanego były następnie też podnoszone w dalszych pismach procesowych pozwanego. W tej sytuacji jego wniosek o przeprowadzenie dowodu z zeznań takiego operatora wózka widłowego powinien być zgłoszony już na etapie odpowiedzi na pozew, podczas gdy nastąpiło to znacznie później - w pismach procesowych z dnia 10 sierpnia 2012 r. oraz z dnia 17 października 2012 r., i w żadnym razie pozwany nie mógł łączyć potrzeby powołania takiego dowodu dopiero z pismami procesowymi powódki, która przecież od samego początku negowała naruszenia przez nią zasad eksploatacji dźwigów. Natomiast wskazywany przez pozwanego świadek T. H. złożył zeznania w dniu 17 września 2012 r., a zatem nawet gdyby można było rozpatrywać zasadność złożenia takiego wniosku dowodowego dopiero w reakcji na treść jego zeznań, to wniosek powinien zostać powołany w terminie dwutygodniowym od tego momentu, a nie dopiero miesiąc później. Poza tym nie można tracić z pola widzenia i tego aspektu sprawy, że taki wniosek dowodowy był nieprzydatny dla wykazania okoliczności, z której apelujący chciałby obecnie wywieść korzystne dla siebie skutki prawne – tj. wykazania stałej praktyki w zakresie wjeżdżania wózkiem widłowym do kabiny dźwigu – skoro teza dowodowa sformułowana przez stronę pozwaną wyraźnie dotyczyła jedynie tego jednego zdarzenia z dnia 18 maja 2011 r. (które Sąd Okręgowy uwzględnił już przy orzekaniu) oraz informowania pracowników powódki przez przedstawiciela producenta dźwigów o zakazie wjeżdżania wózkami widłowymi do kabin podnośników.

Niezależnie od powyższego Sąd Apelacyjny miał na uwadze treść opinii biegłego sądowego W. S., z której wynika, że nawet gdyby przyjąć, iż w praktyce zdarzały się jednak częstsze przypadki wjazdu wózkami widłowymi do kabin dźwigów, aniżeli tylko ten jeden udokumentowany, to i tak nie ma związku przyczynowego między tymi okolicznościami a ujawnionymi wadami konstrukcyjnymi i montażowymi. Nie ma zatem racji apelujący, iż biegły w swej opinii nie dokonał analizy następstw wjazdu wózkiem widłowym do dźwigu, a poprzestał tylko na teoretycznym założeniu w odpowiedzi na pytanie 4, iż dźwigi powinny umożliwiać wjazd podnośnikiem na platformę wózka. Biegły W. S. wypowiedział się w tej kwestii jeszcze w opinii zasadniczej, odpowiadając na pytanie nr 9, gdzie wyjaśnił, że przyjmując incydentalny charakter takich zdarzeń wjazdu wózkiem widłowym na platformę podnośników, gdy podnośnik stał, to w pierwszej kolejności powinno dojść do uszkodzenia platformy podnośnika, a nie jego konstrukcji nośnej (nożyc). Także w opinii uzupełniającej biegły odpowiadając na pytanie nr 12, czy usterki wskazane w protokołach oględzin urządzeń dźwigników stwierdzone w dniu 10 listopada 2011 r. mogą być skutkiem przeciążenia platformy dźwigników, wyjaśnił, iż przedmiotowe usterki są skutkiem błędów w konstrukcji i w procesie montażu dźwigników. Swoją opinię biegły następnie podtrzymał w trakcie ustnych wyjaśnień, potwierdzając m.in. że wjechanie wózka widłowego, kiedy dźwignik stał, mogło spowodować jedynie uszkodzenie podłogi platformy. Biegły zaś nie stwierdził uszkodzenia podłogi platformy w żadnym z badanych dźwigów, co powinno z zasady ulec zniszczeniu w pierwszej kolejności w razie przeciążenia podnośnika przy takiej ewentualnej niedopuszczalnej praktyce. Ponadto, wady wystąpiły we wszystkich podnośnikach, bez wyjątku. O ile zaś biegły stwierdził w ustnej opinii, jak cytuje apelujący, iż „Nie upieram się, że fakt wjechania wózkiem nie miał wpływu na to, iż do odkształceń na rolkach jezdnych mogło dojść”, to pominął jednak już dalszą część tej wypowiedzi biegłego, w której wyraźnie zastrzegł, że „nie stwierdzono żadnych odkształceń trwałych. Z całą pewnością sworznie łączące ramiona nie odkształciły się, nie rozciągnęły się na skutek wjechania wózkiem na platformę dźwigu”. Ponadto, chociaż biegły stwierdził, że nie może wykluczyć możliwości, iż takie przeciążenie na skutek wjechania wózkiem na platformę, mimo braku widocznego uszkodzenia samej platformy załadowczej, mogło mieć wpływ na uszkodzenie konstrukcji podnośnika, to jednocześnie wskazywał, że gdy podnośnik wtedy nie pracował, lecz stał – a taki przypadek miał mieć miejsce w dniu 18 maja 2011 r. i można byłoby więc co najwyżej uznać za wykazaną tylko tak przedstawiającą się praktykę – to taka zależność pozostaje mało prawdopodobna.

W świetle zaś opinii biegłego sądowego, który konsekwentnie, stanowczo i racjonalnie wyjaśniał, iż przedmiotowe dźwigi od początku posiadały wady konstrukcyjne i montażowe tego rodzaju, że w ogóle nie powinny zostać dopuszczone do eksploatacji przez UDT i wobec tego nie przedstawiały żadnej wartości użytkowej, niezrozumiałe jawią się zarzuty dotyczące rzekomego zniszczenia jednego z dźwigów przez samą powódkę, która wycięła z niego sworzeń celem poddania go ekspertyzie. Tenże dźwig, poddany oględzinom przez biegłego, tak samo jak pozostałe również przecież nosił ślady identycznych wad konstrukcyjnych i montażowych, co znalazło wyraz już w opinii sporządzonej przez R. O. (1), a zatem omawiana czynność powódki nie mogła być uznana za źródło jej szkody.

Właściwa w przekonaniu Sądu Apelacyjnego jest więc taka ocena materiału dowodowego przez Sąd Okręgowy, zgodnie z którą pozwany w żaden sposób nie wykazał, że istnieje związek przyczynowy pomiędzy zachowaniem powódki a ujawnieniem się w dźwignikach wad lub nieprawidłowości w ich funkcjonowaniu, które tkwiły w nich od początku, a które wstrzymały ich użytkowanie. Bezzasadny pozostaje tu w rezultacie zarzut naruszenia art. 362 k.c. Mimo tego, że biegły W. S. stwierdził, iż dźwigi posiadały uszkodzenia typu eksploatacyjnego, takie jak np. połamane klamki, uszkodzone czujniki czy pogięte siatki okalające konstrukcję, to jak to wskazywał - nie miały one kapitalnego, a więc istotnego znaczenia dla negatywnej oceny konstrukcji dźwigników. Pozostaje zaś zgodnym z zasadami doświadczenia życiowego i regułami racjonalności stanowisko biegłego, że to nie takie usterki, które przecież naturalnie mogły się zdarzyć przy bieżącym korzystaniu z tego sprzętu, były przyczyną nieprawidłowego funkcjonowania dźwigników, skutkującego ostatecznie aż wyłączeniem ich z eksploatacji i zarazem skutkowały nieopłacalnością ich naprawy. Stanowczo także biegły sądowy potwierdził, że usterki wymienione w protokołach oględzin z dnia 10 listopada 2011 r., takie jak zgięcie sworznia nożycowego, zniszczenie odbojników podatnych czy wygięcie elementów konstrukcji nożycowej, mogłyby powstać nawet przy prawidłowej trzymiesięcznej eksploatacji podnośników, ponieważ są one wynikiem nieprawidłowej konstrukcji i montażu dźwigników. Biegły wyraźnie też w opiniach uzupełniających argumentował, że stwierdzone przez niego niedopuszczalne luzy osiowe musiały występować w dźwigach od początku, gdyż są to wady montażowe i nie mogły zatem powstać na skutek eksploatacji czy przeciążenia, a tylko ujawniły się one w procesie ich używania. Nie można zaś zdaniem Sadu odwoławczego wyprowadzać przeciwnych wniosków tylko z zeznań świadka G. M. (1), inspektora UDT, gdyż nie jest biegłym sądowym, wyjaśniał o okolicznościach wstrzymania eksploatacji urządzenia, a nie o genezie powstania usterek, i nie jest nawet jasne, co dokładnie rozumiał pod użytym pojęciem „typowe usterki eksploatacyjne”, w szczególności, że zastrzegł jednocześnie, iż nie pamiętał ich dokładnie. Co przy tym znamienne, biegły sądowy wyraził opinię, że od początku konstrukcja i montaż przedmiotowych dźwigów nie gwarantowały prawidłowego funkcjonowania i w ogóle nie powinny zostać wydane przez UDT decyzje zezwalające na ich eksploatację. Z kolei świadek P. J. – na którego zeznania powołuje się apelujący – wyraźnie zaznaczył, że nie wie, jaka była przyczyna stwierdzonych przez niego niesprawności i usterek, nie jest w stanie wskazać czy te nieprawidłowości były spowodowane wadliwą eksploatacją czy wadami urządzeń. Zgodnie zaś z opinią biegłego, jedyną i wyłączną przyczyną powstania stwierdzonych wad podnośników, skutkującą w konsekwencji wyłączeniem podnośników z eksploatacji, były wady montażowe i konstrukcyjne urządzenia, na powstanie których powódka nie miała wpływu i do powstania których w żaden sposób się nie przyczyniła. Biegły W. S. wyjaśniał, że podnośniki o takiej konstrukcji i stwierdzonym sposobie ich montażu nigdy nie pracowały prawidłowo w procesie ich użytkowania, gdyż ich konstrukcja na to nie pozwalała.

W takim razie całkowicie nieuprawniona pozostaje krytyka przez apelującego pod adresem opinii sporządzonej w niniejszej sprawie przez biegłego sądowego W. S. oraz oceny przez Sąd Okręgowy jej wiarygodności. Opinia ta została wydana przez specjalistę z dziedziny adekwatniej do jej przedmiotu, który legitymuje się nie tylko bogatą teoretyczną wiedzą fachową, ale i wieloletnim praktycznym doświadczeniem zawodowym. Także Sąd Apelacyjny jest zdania, że opinia ta, wraz z jej uzupełnieniem w formie pisemnej i ustnej stanowiącym odniesienie się do zarzutów zgłoszonych przez stronę pozwaną, jest rzeczowa, nie posiada luk, w sposób przystępny i przekonywujący wyjaśnia wszystkie zagadnienia, które są istotne pod kątem rozstrzygnięcia sprawy, oraz pozbawiona jest wewnętrznych sprzeczności. Natomiast zarzuty formułowane pod jej adresem przez apelującego są jedynie wyrazem dążenia do jej zdyskredytowania, zrozumiałego w sytuacji kiedy jest ona niekorzystna dla strony pozwanej, poprzez instrumentalne powoływanie się na pewne tylko wybiórcze urywki z wypowiedzi biegłego dla stworzenia zafałszowanego obrazu rzekomej niespójności i labilności jego stanowiska. Tymczasem – jak wynika to już z szeroko zaprezentowanych powyżej rozważań – gdy podda się ocenie całość tej sporządzonej opinii, a nie tylko jej wyrwane z kontekstu fragmenty, to jawi się ona jako spójna, jednoznaczna oraz rzeczowo i wyczerpująco objaśniająca wszystkie zagadnienia wymagające wiadomości specjalnych. Skoro zatem ten dowód pod względem fachowości, rzetelności czy logiczności nie posiadał wad, to sąd orzekający nie mógłby nie podzielać merytorycznych poglądów biegłego, czy zamiast nich przedstawiać własne (por. wyroki Sądu Najwyższego z 13 października 1987 r., II URN 228/87, PiZS 1988/7/62; z 19 grudnia 1990 r., I PR 148/90, OSP 1991/11–12/300). Także odmienne twierdzenia pozwanego, który nie posiada wiadomości specjalnych, nie mogły w takiej sytuacji okazać się skuteczne. Jak już wyjaśniano, wszelkie akcentowane przez tego apelującego rzekome luki, niespójności czy niedopowiedzenia miały w rzeczywistości charakter pozorny, gdyż przy uważnej i kompleksowej ocenie opinii biegłego sądowego W. S., takie powoływane w apelacji zastrzeżenia i wątpliwości co do jej treści nie miały racji bytu. O ile można więc zasadnie podnieść zarzut dowolności w zakresie oceny tego dowodu, to z pewnością nie pod adresem oceny przez Sąd pierwszej instancji, ale właśnie przez stronę apelującą.

Ku takiemu wnioskowi o pełnej wiarygodności i miarodajności opinii biegłego sądowego W. S., który po przeprowadzeniu oględzin wskazywał wyłącznie na wady konstrukcyjne i montażowe przedmiotowych dźwigów jako przyczynę szkody powódki, skłania – wbrew odmiennemu przekonaniu pozwanego – także porównanie stanowiska tego biegłego z treścią wspominanej już opinii wydanej w innej sprawie o sygn. V GCo 216/11, przez innego biegłego sądowego R. O. (1) (k. 105-114 tych akt). Biegły W. S. przy sporządzeniu swojej opinii nie pominął tego dowodu, argumentując, że w rzeczywistości nie ma różnic w ich opiniach, nadto wyjaśniając, iż R. O. (1) wręcz się z nim konsultował wydając swoją opinię, gdyż pracował on w filii jego biura w G. Sąd odwoławczy potwierdza, iż tak z opinii R. O. (1), jak i treści opinii W. S., wynika, że przyczyną nieprawidłowości pracy dźwigników była nieprawidłowa konstrukcja i wadliwy montaż, a więc okoliczności występujące po stronie pozwanego. Trzeba w tym miejscu także odnotować, że biegły R. O. (1) wskazywał nawet na analogiczne przejawy tych wad w postaci luzów montażowych, niewłaściwej pracy rolek i regulacji sworzni, braku smarowania sworzni i rolek, co uwidoczniło się w zgięciach i otarciach ramion konstrukcji czy przekoszonych sworzniach. Gdy się do tego doda, iż z zeznań świadków wynikało, że od samego początku objawiały się usterki tych dźwigów powodujące zakłócenia w ich eksploatacji, a już dopuszczenie ich do eksploatacji decyzją UDT z lutego 2011 r. nastąpiło jedynie warunkowo, to takie okoliczności jedynie wzmacniają słuszność wniosków wyprowadzanych przez obu zresztą wymienionych specjalistów, iż to nie wadliwa eksploatacja przez powódkę, ale błędy popełnione przez pozwaną już na etapie projektowania i montażu tych urządzeń stały się przyczyną tego, że nie mogły one pracować bez zagrożenia dla bezpieczeństwa osób pracujących. Z powyższym wydają się też korespondować zeznania świadka P. J., którzy przyznał, że nie zdarza się często, aby dźwigi były wyłączane z eksploatacji po trzech miesiącach od ich dopuszczenia do eksploatacji, a on osobiście pierwszy raz spotkał się z takim przypadkiem.

Wbrew odmiennym twierdzeniom apelującego, biegły ten pozostał również konsekwentny w swoim stanowisku, iż w analizowanym przypadku nożyce podnośników powinny zostać wykonane z profili zamkniętych, które zapewniają wymaganą wytrzymałość na zginanie, a nie z profili w kształcie płaskowników, jak to miało miejsce. Biegły od początku, już w opinii zasadniczej wyjaśniał, że zastosowanie tego rodzaju profili było bowiem wysoce ryzykowne i wymagało wtedy zastosowania bardzo precyzyjnego montażu konstrukcji nośnej podnośnika w antresoli (w słupach narożnikowych) oraz zapewnienia właściwego smarowania, które to wymogi nie zostały jednak spełnione w odniesieniu do przedmiotowych dźwigów, co też tylko potwierdził następnie w opinii uzupełniającej.

Podobnie nie budzi również wątpliwości Sądu Apelacyjnego opinia biegłego W. S. w części, w której argumentuje on, że potencjalna naprawa wadliwych dźwigników wymagałaby przeprojektowania ich konstrukcji i stąd jest ona ekonomicznie nieuzasadniona, albowiem wartość naprawy przewyższałaby koszt tych dźwigów. Niezgodne z rzeczywistością jest przy tym twierdzenie apelującego, jakoby Sąd Okręgowy zobowiązał biegłego w postanowieniu z dnia 20 stycznia 2014 r. do wystąpienia do trzech niezależnych podmiotów celem ustalenia możliwości naprawy spornych dźwigników, ponieważ Sąd ten zwrócił się jedynie do biegłego o sprecyzowanie, na jakiej podstawie biegły sformułował twierdzenie o braku chętnych do naprawy dźwigników, a jeżeli biegły takich ustaleń nie dokonywał, to Sąd zobowiązał biegłego do poczynienia ustaleń w powyższym zakresie. Biegły zaś rzeczowo wtedy wyjaśnił, że przeprowadził w tym celu rekonesans na rynku, w wyniku czego ustalił przykładowe ceny w firmie o uznanej renomie zajmującej się produkcją podnośników, zaś bez pełnej dokumentacji technicznej nie było większego sensu zwracanie się przez biegłego z ofertami naprawy, gdyż już sam wstępny koszt takich „przymiarek” do przeprojektowania pochłonąłby 30% kosztów samego podnośnika. Natomiast uwzględniając stan przedmiotowych dźwigników pod kątem rodzaju występujących tam wad, biegły w świetle posiadanej bogatej wiedzy i doświadczenia zawodowego ocenił, że nie da się ich naprawić – bez zmiany konstrukcji podnośników, a gdyby jednak pokusić się o przystąpienie do takiej naprawy to wtenczas – właśnie z uwagi na charakter tych koniecznych zmian – byłaby ona po prostu nieopłacalna, gdyż koszt naprawy byłby większy od ceny zapłaconej przez powódkę. Nie ma tu zatem w stanowisku biegłego żadnych wewnętrznych sprzeczności, jak też niezasadne są zastrzeżenia skarżącego co do jego profesjonalizmu. O ile zaś biegły R. O. (1) we wspomnianej opinii sformułował wniosek końcowy cyt. „Na podstawie przeprowadzonych oględzin można stwierdzić, że dźwigniki nożycowe wymagają napraw i usunięcia błędów montażowych i konstrukcyjnych”, to raz – że jego rolą było jedynie dokonanie oględzin tych urządzeń w trybie zabezpieczenia dowodu, a jego zadaniem nie była ocena możliwości oraz opłacalności usunięcia stwierdzonych usterek i tym się faktycznie nie zajmował, a dwa – że przecież sam biegły W. S. nie wykluczył zupełnie możliwości naprawy wadliwości konstrukcyjnych i montażowych tych dźwigników, ale po prostu byłaby to opcja, którą racjonalnie rzecz ujmując należało odrzucić, gdyż była właśnie z ekonomicznego punktu widzenia całkowicie nieopłacalna. Takie stanowisko biegłego koresponduje również zresztą z wynikami zapytań do przedsiębiorstw zajmujących się naprawą dźwigników, kierowanych przez powódkę przed wszczęciem niniejszego postępowania.

W konsekwencji przedstawionych wyżej rozważań nie zasługiwał na uwzględnienie zarzut dotyczący naruszenia przepisów art. 286 k.p.c. w zw. z art. 278 § 1 k.p.c. i dalszych, albowiem nie istniały uzasadnione podstawy dla dopuszczenia przez Sąd pierwszej instancji dowodu z opinii kolejnego biegłego z zakresu oceny stanu technicznego oraz wyceny maszyn i urządzeń technicznych.

Wszystko to daje z kolei asumpt do pozytywnej oceny ustaleń i wniosków Sądu Okręgowego co do wykazania przez stronę powodową wszystkich przesłanek odpowiedzialności odszkodowawczej pozwanego z art. 471 k.c. Zgromadzony w niniejszej sprawie materiał dowodowy prowadzi bowiem jednoznacznie do wniosku, iż pozwany nienależycie wykonał umowę z dnia 23 czerwca 2010 r. dostarczając dźwigi, które zostały wykonane i zamontowane w sposób wadliwy, niezgodny ze sztuką budowlaną. Ma zatem w pełni rację Sąd Okręgowy konstatując, że urządzenia te posiadały poważne wady konstrukcyjne i montażowe, które uniemożliwiały ich prawidłowe funkcjonowanie, a zarazem nie zostało wykazane, aby powódka swoim zachowaniem (działaniem bądź zaniechaniem) przyczyniła się do powstania lub zwiększenia szkody. Dodatkowo zaś parametry dźwigów nie były zgodne z umową stron, gdyż prędkość podnoszenia była ponad dwukrotnie mniejsza aniżeli umówiona. Z uwagi więc na charakter stwierdzonych wad to pozwany ponosi za nie wyłączną odpowiedzialność.

Sąd odwoławczy nie dopatrzył się zarazem też żadnych nieprawidłowości w ustaleniu przez Sąd pierwszej instancji wysokości szkody poniesionej przez powódkę, na którą składały się ostatecznie kwoty: 452.000 zł odpowiadająca uszczerbkowi w majątku powódki w związku z uiszczeniem na rzecz pozwanego ceny umownej za dźwigniki, których wady wyłączały je z użytkowania, 38.815,58 zł odpowiadająca poniesionym przez powódkę dodatkowym kosztom wynajmu dwóch wózków widłowych oraz 17.784 zł odpowiadająca dodatkowym kosztom wynajęcia przez powódkę pracowników z przedsiębiorstwa zewnętrznego Impuls.

Odnośnie więc sumy 452.000 zł to Sąd Apelacyjny pragnie zaznaczyć, iż choć biegły wskazywał, że wartość handlową podnośników ze względu na ich wady szacuje się jako potencjalną wartość części do odzysku oraz wartość pozyskanego złomu, to jednak należało równocześnie uwzględnić, że aby dokonać sprzedaży podnośników w charakterze złomu czy odzyskanych części, powódka musiałaby najpierw dokonać ich demontażu, a koszt tej czynności – co utrzymywała – mógłby przekraczać ewentualny zysk. Potwierdza to także treść odpowiedzi biegłego na pytanie nr 10 w opinii uzupełniającej, gdzie wskazał, że w celu przywrócenia stanu poprzedniego, w wariancie II, pozwany powinien nie tylko zwrócić powódce koszty poniesione w procesie konstrukcji i montażu przedmiotowych dźwigników, ale także, ponadto na swój koszt, zdemontować dostarczone dźwigniki. Następnie zaś w opinii ustnej biegły powtórzył, iż szkodą powódki jest koszt dźwigu i demontażu, jeżeli sama go zdemontuje. W sytuacji zatem gdy strona powodowa zgodnie z art. 361 k.c. wykazała, że jej szkoda wyraża się w zapłaconej cenie, za którą nabyła nieużyteczne urządzenia dźwigowe, to już wtedy na stronę pozwaną przechodził w tym procesie ciężar dowodu, iż wartość złomu, który przedstawiają, bądź elementów składowych, które ewentualnie można wykorzystać, byłaby wyższa od kosztów wcześniejszego ich demontażu, a temu ciężarowi dowodu nie sprostała. Ponadto, jeżeli pozwany żąda pomniejszenia odszkodowania należnego powódce o jakieś „korzyści” uzyskane przez nią jego kosztem, to również on powinien wykazać ich wartość, a przynajmniej je sprecyzować, czego nie uczynił. Gdyby zaś nawet przyjąć, co mogłoby wynikać z opinii biegłego oraz realiów rozpatrywanego przypadku, że ścisłe wykazanie takich okoliczności byłoby nazbyt utrudnione, to wtenczas rozstrzygnięcie Sądu Okręgowego pozostawałoby z kolei spójne z dyspozycją art. 322 k.p.c.

Niezasadne w ocenie Sądu odwoławczego są wreszcie i te zarzuty apelującego pozwanego, w których kwestionuje on konieczność reorganizacji procesu produkcyjnego u powódki w związku z unieruchomieniem dźwigników, a wyrażającą się w zaangażowaniu dwóch dodatkowych wózków widłowych i zatrudnieniu trzech dodatkowych pracowników do tych prac. Zeznaniom świadków A. R., E. M., R. W., G. B., M. B. czy S. K., którzy potwierdzali taką przymusową reorganizację, skarżący przeciwstawił jedynie własne twierdzenia o braku tego typu dodatkowej potrzeby poza wcześniej planowanym zakresem, co już z gruntu nie mogło odnieść oczekiwanego przezeń skutku. Co więcej, gdyby fakt wyłączenia z eksploatacji dźwigów nie miał znaczenia dla procesu produkcyjnego u powódki, jak to sugerowałby apelujący, to stawiałoby to pod znakiem zapytania sens takiego zakupu. Już tylko racjonalnie rzecz ujmując można bowiem zakładać, że skoro powódka zamówiła takie urządzenia za niebagatelną przecież kwotę, to miała potrzebę ich wykorzystania i stąd w obliczu ich awarii musiała znaleźć jakieś posiłkowe środki zastępcze, których wcześniej nie przewidywała. Natomiast wysokość tych kosztów, tak jak przyjął to Sąd pierwszej instancji, w wystarczający sposób wykazują znajdujące się w aktach sprawy dowody z dokumentów w połączeniu z zeznaniami wskazanych świadków, do których treści apelujący właściwie się nie odniósł. Pozwany zdaje się też pomijać, że okoliczności dotyczących nie tylko potrzeby reorganizacji produkcji, ale i czasu jej trwania oraz wysokości poniesionych w związku z tym należności, można dowieść nie tylko poprzez dowody z dokumentów, w szczególności nie tylko w postaci faktur VAT, lecz także właśnie poprzez dowody ze świadków, które prawidłowo w ramach swobodnej oceny dowodów wziął zatem pod rozwagę Sąd pierwszej instancji. Dodatkowo korespondowały z nimi właśnie dowody z dokumentów prywatnych - umowy najmu dwóch wózków widłowych, potwierdzenia z dnia 2 lutego 2012 r., oświadczenia spółki (...) czy sporządzone przez powódkę zestawienia. Nie zasługiwał przy tym na uwzględnienie argument pozwanego, podniesiony zresztą dopiero na etapie apelacyjnym, iż takie oświadczenie spółki (...) dyskwalifikowała okoliczność zaopatrzenia go datą „03.02.2011 r.”. W ocenie Sądu Apelacyjnego takie oznaczenie daty było wynikiem jedynie oczywistej omyłki pisarskiej, o czym świadczy powołanie się w treści tego pisma na umowy najmu o nr (...) i (...), a zatem na umowy zawarte w dniu 6 czerwca 2011 r. Tym samym rzeczone oświadczone o zapłacie należności z tytułu tych umów nie mogło być wydane wcześniej, niż zostały one zawarte. Niezasadny jest wreszcie również zarzut pozwanego, jakoby pracownicy firmy (...) nie pracowali u powódki w październiku 2011 r., który to wniosek wywodził opierając się na treści potwierdzenia z dnia 2 lutego 2012 r. (k. 135). Sporządzający to pismo świadek A. R., odnosząc się wprost w swych zeznaniach do „Zestawienia pracowników pracujących na antresoli w 2011 r." (k. 136), potwierdził wszak, że jego pracownicy w tym zestawieniu to T. S. (1), M. R. i M. S., a z tego zestawienia jasno wynika, że tacy pracownicy wykonywali pracę w zakładzie powódki w okresie od września do grudnia 2011 r. Ponadto, jeszcze przed okazaniem mu ww. dokumentów świadek ten zeznał, że do pomocy powódce oddelegował pracowników: „dwóch na pewno także we wrześniu, dwóch na pewno w październiku, w listopadzie chyba także dwóch, a w grudniu jednego”. Taka relacja świadka wyraźnie zatem potwierdza, iż w okresie od września do grudnia 2011 r. delegowanie pracowników Impuls miało miejsce bez przerwy, także w październiku – w liczbie dwóch osób w tym miesiącu. Zeznania A. R. i E. M. jednocześnie potwierdzały ujęty w ww. zestawieniu koszt takiej delegacji.

W tym stanie rzeczy apelacja pozwanego nie zasługiwała w całości na uwzględnienie.

Przechodząc natomiast do rozpoznania apelacji wywiedzionej przez powódkę wypadało na wstępie przypomnieć, że kwestionowała ona oddalenie jej powództwa w części, w której Sąd pierwszej instancji zanegował wykazanie przez nią roszczenia w zakresie kosztu zatrudnienia jej pracowników, którzy zostali oddelegowani do pracy na antresoli w związku z wyłączeniem przez UDT przedmiotowych dźwigów z eksploatacji.

Sąd Apelacyjny wyjaśnia, że argumentacja zawarta w apelacji powódki nie mogła podważyć prawidłowości skarżonego rozstrzygnięcia Sąd Okręgowego, który przecież nie zakwestionował zasadności ani faktu oddelegowania takich pracowników, ale oddalił powództwo w tym zakresie z uwagi na niewykazanie przez stronę powodową kosztów, jakie w związku z tym poniosła. Sąd odwoławczy w pełni zgadza się natomiast z Sądem pierwszej instancji, że z uwagi na specyfikę tego przypadku – gdy oddelegowaniu podlegały osoby już wcześniej zatrudnione w powodowej spółce (choćby nawet niektórzy za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej, za których powódka także jednak już uprzednio płaciła), a jedynie zostały one przeniesione na inny front prac – nie można utożsamiać takich kosztów wprost z wynagrodzeniem, które zostało im wypłacone przez powódkę w tym okresie. Stąd nawet gdyby rzeczywiście uznać za zasadny zarzut naruszenia art. 245 k.p.c. i opierać się na treści sporządzonego przez powódkę zestawienia na k. 136, co do wypłaty jej pracownikom wskazanych tam wynagrodzeń za ten okres, to przecież w dalszym ciągu, co chciałby podkreślić Sąd Apelacyjny, nie wystarczało to do uznania za dowiedzione roszczenia powódki w tej części. Kluczowe znaczenie ma bowiem tu okoliczność, że szkoda, którą w związku z tym poniosła powódka i za którą w granicach związku przyczynowo - skutkowego miałby pozwany ponosić odpowiedzialność, wyrażała się dopiero w różnicy w wynagrodzeniu takiego pracownika otrzymywanym na jego dotychczasowym stanowisku w powodowej spółce a obecnym, na które został oddelegowany. Sąd pierwszej instancji właściwie więc ocenił pod tym względem zaoferowany mu materiał dowodowy, stwierdzając, iż brak jest w nim danych dla dokonania ustaleń w tej kluczowej materii i ewentualnie kwotowego określenia takiej różnicy, zaś takie zaniechanie obciążało stronę powodową. Także bowiem w przywoływanych przez apelującą w tym kontekście zeznaniach świadków: E. M., S. K., R. W. czy G. B. próżno jest poszukiwać informacji dla dokonania takich konkretnych ustaleń i wyliczeń. Wymienieni świadkowie wskazywali jedynie na konieczność oddelegowania w tym czasie i z przyczyn reorganizacyjnych pracowników powódki, którym zostało wypłacone wynagrodzenie. Nie wspominali już jednak nic na temat tego, aby to wynagrodzenie było wyższe niż dotychczas otrzymywali, bądź ewentualnie, aby zaszła konieczność zatrudnienia dodatkowego pracownika w ich zastępstwie na poprzednim stanowisku, z którego zostali przesunięci, w czym ewentualnie także mogłaby się wyrażać szkoda powódki. Tym samym zarzut naruszenia art. 232 k.p.c., art. 233 k.p.c. i art. 3 k.p.c. nie zasługiwał na aprobatę Sądu odwoławczego.

Chybiony był również zarzut apelacji naruszenia art. 328 § 2 k.p.c., albowiem uzasadnienie zaskarżonego wyroku spełnia warunki konstrukcyjne z tego przepisu, należycie przedstawiając wszystkie istotne motywy rozstrzygnięcia oraz wyjaśniając przyczyny, z racji których zeznania przesłuchanych świadków i zgromadzone w sprawie dokumenty nie mogły prowadzić do uwzględnienia powództwa w całości. Poza tym w judykaturze ugruntowany jest pogląd, zgodnie z którym tego rodzaju zarzut może zostać skutecznie podniesiony dopiero w sytuacji, w której treść uzasadnienia orzeczenia sądu całkowicie uniemożliwia dokonanie oceny toku wywodu, który doprowadził do wydania skarżonego orzeczenia, a takiej sytuacji Sąd drugiej instancji w niniejszej sprawie z pewnością także nie stwierdził.

Mając zatem na uwadze powyższą argumentację Sąd Apelacyjny na podstawie art. 385 k.p.c. oddalił obie apelacje jako niezasadne.

O kosztach postępowania apelacyjnego orzeczono na podstawie art. 100 i art. 108 § 1 k.p.c. Obie strony przegrały w zakresie swych apelacji, stąd w tej części nie należał im się zwrot kosztów procesu. Natomiast każda ze stron wygrała w zakresie apelacji przeciwnika, w związku z czym pozwanemu należał się zwrot kosztów zastępstwa procesowego w wysokości 2.700 zł (§ 6 pkt 6 w zw. z art. 12 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 roku w sprawie opłat za czynności radców prawnych oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej przez radcę prawnego ustanowionego z urzędu (tekst jedn. Dz.U. z 2013 r. poz. 490)), a z kolei powódce należny był zwrot kosztów zastępstwa procesowego w wysokości 5.400 zł (§ 6 pkt 7 w zw. z art. 12 ust. 1 pkt 2 cyt. rozporządzenia), co dało różnicę w kwocie 2.700 zł na korzyść powódki.

SSA M. Gawinek SSA R. Iwankiewicz SSA E. Skotarczak