Pełny tekst orzeczenia

XIV K 674/15

UZASADNIENIE

W. W. (1) mieszkał w mieszkaniu nr (...) w bloku położonym przy ulicy (...) w W. wraz z żoną W. oraz jej synem I. K.. Mieszkanie było własnością W. W. (1), który po zawarciu małżeństwa zgodził się, by zamieszkały w niej również dzieci W. W. (3).

Od chwili gdy I. K. zaczął uczęszczać do liceum, relacje pomiędzy nim a ojczymem zaczęły się psuć. I. K. zaczął używać wobec W. W. (1) słów powszechnie uważanych za obraźliwe np. „stary dziadu”. Pasierb nie stosował się również do poleceń W. W. (1) dotyczących kwestii związanych z porządkiem (zostawianie brudnych skarpetek, oszczędność energii elektrycznej). Relacje pomiędzy mężczyznami uległy dalszemu pogorszeniu kiedy W. W. (1) zdecydował się na wniesienie pozwu o rozwód z W. W. (3). Po pewnym czasie zmienił zdanie w tej kwestii, decydując się na polubowne załatwienie sprawy, w zamian za co W. W. (3) zobowiązała się na pokrywanie części kosztów mieszkania oraz skłonienie syna do wyprowadzki. W. W. (1) wręczył również I. K. pismo, w którym domagał się jego wyprowadzki z mieszkania. I. K. nie traktował jednak dokumentu poważnie, a jego zachowanie wobec W. W. (1) nie uległo poprawie.

I. K. skarżył się, że W. W. (1) zbyt głośno ogląda telewizję, a kiedy ten po zwróceniu mu uwagi zbyt mało przyciszył odbiornik, próbował wyrywać mu pilota, co prowadziło do szarpaniny obu mężczyzn, w wyniku których starszy (ok. 75 lat) i słabszy W. W. (1) upadał na podłogę. Zachowanie I. K., któremu również często zdarzało się poszturchiwać ojczyma i grozić mu pobiciem, sprawiło, że W. W. (1) zaczął obawiać się o swoje zdrowie. Za pośrednictwem Internetu dowiedział się, że istnieje możliwość kupna paralizatora i uznał że urządzenie to będzie dobrym sposobem obrony przed agresją ze strony I. K..

W. W. (1) zdecydował się na zakup paralizatora GROM SP 650 o wymiary 123mm x 59mm x 31 mm, o wadze 180 g i napięciu impulsu elektrycznego min. 200 000 V. Wyprodukowane w C. urządzenie generowało prąd rażenia w wysokości 18,5 mA, dlatego też jego posiadanie wymagało pozwolenia właściwego organu Policji, którego W. W. (1) nie posiadał.

W dniu 30 września 2014 roku doszło do kolejnej kłótni między obu mężczyznami. I. K. siedział wówczas przy komputerze, przy włączonym dużym świetle. W. W. (1) uważał, że wystarczające będzie boczne światło i przełączył je. Wówczas I. K. wstał, by zmienić światło na poprzednio ustawione przez siebie. W. W. (1) chciał ponownie zmniejszyć je, ale I. K. zaczął odpychać ojczyma od przełącznika, w wyniku czego między mężczyznami doszło do szarpaniny. W. W. (1) powiedział wówczas I. K., by ten „trzymał ręce przy sobie”, a ten wówczas uderzył ojczyma otwartą dłonią w głowę. W reakcji na powyższe W. W. (1) udał się do swojego pokoju, wyjął z biurka paralizator i udał się z nim w kierunku I. K., który stał w przedpokoju mieszkania. W. W. (1) powtarzał w kierunku I. K. by ten trzymał ręce przy sobie, na co ten reagował słowami „no co?, no co?”. Wówczas W. W. (1) włączył paralizator i kilkakrotnie skierował go w stronę I. K., trzymając go na wysokości jego klatki piersiowej. Następnie W. W. (1) udał się do swojego pokoju, zaś I. K. blokował drzwi do pokoju W. W. (1), trzymając je za klamkę. I. K. zadzwonił do W. W. (3) informując ją o sytuacji. W. W. (1) wezwał Policję, a w tym czasie I. K. czekając na przyjście matki położył się na podłodze. W. W. (3) weszła do mieszkania i widząc leżącego na podłodze syna zadzwoniła po pogotowie. W. W. (1) wyszedł z mieszkania i spędził noc u swojej siostry.

Po telefonie wykonanym przez W. W. (3) do mieszkania nr (...) przyjechała załoga pogotowia, której członkowie podjęli decyzję o przewiezieniu I. K. do szpitala. I. K. opuścił szpital na własną prośbę.

W wyniku użycia paralizatora I. K. doznał krótkotrwałych obrażeń na ręku i klatce piersiowej w postaci zaczerwienia powłok, odpowiadających oparzeniom pierwszego stopnia.

W. W. (1) nie był karany.

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie wyjaśnień oskarżonego W. W. (1) (k. 93, k. 160-162, k. 216-219, k. 315-317) – w większości, zeznań świadka I. K. (k. 22-23, k. 79, k. 160-163, k. 318-319) – w niewielkiej części, zeznań świadka W. W. (3) (k. 1-2, k. 19-20, k. 156-157, k. 320-321) - w niewielkiej części, zeznań świadka H. W. (k. 329-331), dokumentacji medycznej (k. 24, k. 46-48, k. 119-121, k. 132), opinii biegłej z zakresu medycyny sądowej (k. 194-196), opinii biegłego z zakresu badania instalacji energetycznych i urządzeń elektrycznych (k. 176-185), karty karnej (k. 284), dokumentu wypowiedzenia (k. 235).

Oskarżony W. W. (1) przesłuchiwany w postępowaniu przygotowawczym nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że celem użycia przez niego paralizatora nie było wyrządzenie krzywdy pokrzywdzonemu, lecz nastraszenie I. K., który poniżał go, a także groził mu pobiciem. Wskazał, że używając go działał w silnym stresie i nie jest w stanie wskazać, czy użyty przez niego paralizator dotknął ciała pokrzywdzonego, czy też nie. Wyjaśnił, że na podstawie dalszego zachowania pokrzywdzonego wywnioskował, że znajdował się on w dobrym stanie, ponieważ kiedy oskarżony udał się do pokoju i próbował zamknąć drzwi, pokrzywdzony zaczął je blokować. Wobec powyższego oskarżony zdecydował się na wezwanie Policji, na miejsce przyjechało również pogotowie, którego pracownicy nie zauważyli u pokrzywdzonego żadnego śladu działania paralizatora. Oskarżony dodał, że objawy, jakie nastąpiły u pokrzywdzonego, były takie same jak parę lat wcześniej, gdy I. K. otrzymał skierowanie do szpitala z nieznanych dla W. W. (1) przyczyn. Powodem zakupu paralizatora była obawa oskarżonego przed przemocą i groźbami pasierba.

W kolejnych wyjaśnieniach oskarżony wskazał, że kwestionowanie przez I. K. faktu uderzenia W. W. (1) jest kłamstwem, powołując się przy tym na zeznanie świadka, który nie zaprzeczył powyższemu i stwierdził, że trenuje sztuki walki, dlatego w razie uderzenia jego skutki byłyby o wiele bardziej dotkliwe dla oskarżonego. Oskarżony dodał, że gdyby rzeczywiście chciał wyrządzić pokrzywdzonemu krzywdę, to trzymałby paralizator przy jego ciele tak długo, aż ten by upadł, a tak nie było. Głównym powodem użycia paralizatora była chęć nastraszenia pokrzywdzonego, żeby zmienił on swoje zachowanie.

Wyjaśnienia z postępowania przygotowawczego oskarżony podtrzymał na rozprawie. Dodał, że nie wie, czy W. W. (3) wróciła do mieszkania po telefonie od pokrzywdzonego, czy też przyszła właśnie w tym momencie. Brak śladów działania paralizatora stwierdzony został przez ratownika medycznego, który badał pokrzywdzonego, kiedy ten siedział w fotelu. Oskarżony wezwał Policję, po pogotowie zadzwoniła natomiast W. W. (3).

Zeznania pokrzywdzonego I. K. sprowadzały się do kwestionowania większości faktów podanych przez oskarżonego. Świadek zeznał, że jego konflikt z ojczymem wywołany jest zachowaniem W. W. (1), który nadużywa alkoholu, a będąc pod jego wpływem zachowuje się w sposób agresywny i wulgarny w stosunku do pokrzywdzonego i jego matki, tj. W. W. (3). Oskarżony inaczej zachowuje się w stosunku do obcych ludzi, a inaczej wobec pokrzywdzonego i jego matki. W. W. (1) zdarzało się szarpać i popychać pokrzywdzonego, jak też budzić go w nocy i mówić mu, by opuścił mieszkanie. Pokrzywdzony dodał również, że W. W. (1) często oglądał telewizję zbyt głośno jak na warunki panujące w mieszkaniu. I. K. zaprzeczył używaniu wobec oskarżonego słów wulgarnych mówiąc jedynie, że „czasem powiedział do niego staruchu, czym stwierdził oczywisty fakt”.

Odnosząc się do zdarzenia będącego przedmiotem postępowania, pokrzywdzony zeznał, że bezpośrednio przed jego nastąpieniem przebywał wraz z ojczymem w mieszkaniu przy ulicy (...). Pokrzywdzony uczył się, a ojczym przyszedł do jego pokoju i zmienił światło, przełączając je na mniejsze, co nie spodobało się I. K.. Następnie każdy z mężczyzn próbował postawić na swoim i gdy I. K. włączał światło, oskarżony wyłączał je. W pewnej chwili oskarżony udał się do kuchni, a pokrzywdzony poszedł do łazienki. Następnie W. W. (1) udał się do swojego pokoju, a gdy pokrzywdzony wychodził z łazienki oskarżony podszedł do I. K. i kilka razy poraził go paralizatorem w okolice serca, a kiedy pokrzywdzony zaczął się cofać oskarżony kilkakrotnie uderzył go paralizatorem w bark i klatkę piersiową, po czym wycofał się do swojego pokoju. Pokrzywdzony poczuł mocne uderzenia serce, był też zamroczony, nie był w stanie chodzić, co chwilę upadając. Kiedy do mieszkania wróciła W. W. (3) pokrzywdzony powiedział jej co się stało, wezwała pogotowie, które zabrało pokrzywdzonego do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego na ulicę (...), gdzie otrzymał skierowanie do kardiologa. I. K. wypisał się ze szpitala na własną prośbę ze względu na obawę, że oskarżony zrobi krzywdę jego matce. Ze względu na obawę o jej życie pokrzywdzony wcześniej zrezygnował z dwóch wyjazdów związanych z pracą dorywczą. Miesiąc po zdarzeniu będącym przedmiotem postępowania I. K. odczuwał osłabienie i zmęczenie, które jego zdaniem było wynikiem użycia paralizatora przed oskarżonego. Zaraz po uderzeniu pokrzywdzony starał się zablokować drzwi, mimo że był ledwo przytomny, jednak w przypływie adrenaliny udało mu się to zrobić. I. K. zaprzeczył również, że uderzył oskarżonego, mógł go jedynie klepnąć w głowę, ale nie miało to charakteru uderzenia, było na zasadzie „puknij się w łeb człowieku i pomyśl”. Ślady działania paralizatora na początku wyglądały jak szrama, a potem zaczęły zmieniać kolor na fioletowy i były widoczne przez kilka godzin.

Zeznając na rozprawie pokrzywdzony zaprzeczył, by kiedykolwiek uderzył oskarżonego, dodając że mogły mieć miejsce szarpaniny. Stwierdził jednak, że w emocjach mógł dotknąć głowy oskarżonego, a w dniu zdarzeniu „puknął w nią palcem”.

W. W. (3) zeznał, że W. W. (1) jest alkoholikiem codziennie spożywającym alkohol, pod którego wpływem zachowuje się agresywnie wobec niej i I. K.. Oskarżony miał również grozić, że w razie gdy pokrzywdzony nie wyprowadzi się z jej mieszkania, to wówczas zabije jego i W. W. (3). Oskarżony miał również popychać i wyzywać I. K.. W dniu zdarzenia ok. godziny 18:50 pokrzywdzony wychodząc z łazienki został zaatakowany przez oskarżonego, który przystawił mu paralizator do klatki piersiowej w okolicy serca, dotykając go również, gdy pokrzywdzony schylił się w wyniku odczuwanego bólu. Świadek dowiedziała się od lekarza pogotowia, że mogła stracić syna, który już wcześniej miał skoki ciśnienia i zaburzenia rytmu serca. W. W. (3) dodała, że zaraz po zdarzeniu syn pokazał jej klatkę piersiową trzy ślady po paralizatorze w kształcie litery C oraz ślad na lewym przedramieniu.

Świadek potwierdziła zeznania z postępowania przygotowawczego na rozprawie, na której dodała, że kiedy wróciła do domu jej syn miał wysokie ciśnienie i tętno. Pokrzywdzony powiedział jej, że oskarżony zaatakował go pięciokrotnie. Świadek nie wiedziała, że oskarżony posiada paralizator. I. K. powiedział matce, że nie było sytuacji, w której zaatakowałby oskarżonego.

Sąd przesłuchał w charakterze świadka również H. W., która zeznała, że jest przyjaciółką oskarżonego i była świadkiem agresywnego zachowanie pokrzywdzonego wobec niego, polegającego na wyzwiskach, poszturchiwaniu i „stukaniu” go w czoło. H. W. nie była świadkiem zdarzenia, jednak w dniu, w którym ono nastąpiło, oskarżony przyszedł do niej, żeby opowiedzieć jej o całej sytuacji, przy czym był roztrzęsiony całą sytuacją. Świadek dodała, że była świadkami prowokującego zachowania pokrzywdzonej wobec niej i oskarżonego, mającego na celu skłonienie ich do agresywnych zachowań.

Odnosząc się do wyżej opisanych źródeł dowodowych wskazać należy, że Sąd uznał w przeważającej części za wiarygodne wyjaśnienia W. W. (1). Niezależnie od faktu obrażeń spowodowanych u pokrzywdzonego poprzez działanie paralizatora, co będzie przedmiotem dalszych rozważań Sądu, fakty przedstawione przez oskarżonego wydają się wiarygodne. Należy jednak wskazać na pewną niekonsekwencją w jego wyjaśnieniach. W. W. (1) wyjaśniał, że nie przyznaje się do spowodowania lekkiego uszczerbku na zdrowiu u pokrzywdzonego, jednak ze złożonych przez niego wyjaśnień wynikało, że użył paralizatora. Powyższa niekonsekwencja nie miała wpływu na wiarygodność jego wyjaśnień.

Oskarżony konsekwentnie podkreślał, że powodem użycia przez niego paralizatora było reakcja na agresywne zachowanie pokrzywdzonego I. K., który uderzył go ręką w głowę. Oprócz spójności i konsekwencji wyjaśnień oskarżonego, który na każdym etapie postępowania wskazywał, że do użycia przez niego paralizatora doszło, gdy został uderzony w twarz, złożone przez niego wyjaśnienia zgodne były również z zasadami logiki i doświadczenia życiowego oraz zasadami prawidłowego rozumowania. Trudno bowiem przyjąć, że oskarżony będący z uwagi na wiek i wykształcenie osobą doświadczoną życiowo, zdecydowałby się na użycie paralizatora w sytuacji, w której nie zostałby zaatakowany przez pokrzywdzonego. Dlatego nie sposób uznać za wiarygodne zeznań pokrzywdzonego, który twierdził, iż został zaatakowany paralizatorem po tym jak spokojnie wyszedł z łazienki. Niezależnie od relacji panujących między stronami postępowania przed zdarzeniem oraz po jego nastąpieniu, wskazać należy, że oskarżony znał zasady działania urządzenia, ponadto wiedział też o tym, że pokrzywdzony cierpiał na zaburzenia arytmii serca, z powodu których kilka lat wcześniej skierowano go do szpitala.

Z powyższych względów Sąd odmówił wiarygodności zeznaniom pokrzywdzonego, który twierdził, że został zaatakowany przez oskarżonego po tym jak wyszedł z łazienki. Podkreślenia wymaga w tym miejscu fakt, że I. K. sam wskazywał, że „klepnął” oskarżonego palcem w głowę. Powyższa okoliczność prowadzi zatem do wniosku, że oskarżony, biorąc pod uwagę młody wiek i wynikającą stąd większą siłę pokrzywdzonego, mógł obawiać się dalszej agresji z jego strony, zwłaszcza biorąc pod uwagę niekwestionowany przez samego I. K. fakt lekceważenia jego poleceń, w tym żądania opuszczenia przez niego mieszkania, a także braku poszanowania dla nietykalności cielesnej starszej osoby i właściciela mieszkania zarazem.

Wskazać należy w tym miejscu, że wersję przedstawioną przez pokrzywdzonego potwierdziła jego matka, tj. W. W. (3), która zeznała, że kiedy weszła do mieszkania zobaczyła pokrzywdzonego leżącego na podłodze. Podkreślić jednak należy, że matka pokrzywdzonego nie była bezpośrednim świadkiem zdarzenia, ponadto jako osoba najbliższa dla pokrzywdzonego mogła z całą pewnością być zainteresowana ukazaniem syna w możliwie najlepszym świetle. Z drugiej strony pokrzywdzony mógł być zainteresowany przedstawieniem siebie jako poszkodowanego zachowaniem ojczyma i celowo symulować znacznie gorszy stan zdrowia niż faktycznie stwierdzony w wyniku przyjazdu pogotowia ratunkowego. Nie można również tracić z pola widzenia faktu, że zdarzenie związane jest z konfliktem, jaki od kilku lat ma miejsce pomiędzy W. W. (1) z jednej strony, a W. W. (3) i I. K. z drugiej, dlatego zeznania pokrzywdzonego i jego matki, stojącej w konflikcie po jego stronie, trudno uznać za obiektywny materiał dowodowy.

Sąd przesłuchał w charakterze świadka H. W., która zeznała, że po zdarzeniu będącym przedmiotem postępowania była świadkiem incydentów polegających na prowokacji ze strony pokrzywdzonego kierowanych nie tylko w stronę oskarżonego, ale również w stosunku do niej. Wskazać należy, że świadek zeznała również, że po zdarzeniu oskarżony odwiedził ją, mówiąc o całej sytuacji, był roztrzęsiony. Sąd nie miał podstaw do kwestionowania zeznań tego świadka, który w przedmiotowej sprawie zajmował pozycję postronnego obserwatora. Wskazać należy, iż świadek H. W. znała zarówno oskarżonego, jak też W. W. (3) i I. K., dlatego brak jest podstaw do przypisania jej zamiaru fałszywego obciążania kogokolwiek z nich.

Sąd zważył, co następuje:

Wina oskarżonego i okoliczności popełnienia zarzucanego mu czynu nie budzą wątpliwości.

W. W. (1) został oskarżony o to, że w dniu 30 września 2014 r. przy ul. (...) w W., spowodował u swojego pasierba, wspólnie z nim zamieszkującego, I. K., rozstrój zdrowia w postaci tachykardii zatokowej i naruszenia czynności narządu ciała w postaci krótkotrwałych zmian powłok skórnych w miejscach użycia paralizatora w postaci zaczerwień i przekrwień, trwający nie dłużej niż 7 dni, poprzez kilkukrotne użycie paralizatora wobec w/w, tj. o czyn z art. 157 § 2 k.k.

Oskarżony nie kwestionował faktu użycia paralizatora względem pasierba, wskazując, iż zarówno fakt jego zakupu, jak i użycia wynikał z obawy przed agresywnym zachowaniem I. K., które uległo intensyfikacji.

Z ustalonego stanu faktycznego wynika, że od dłuższego czasu miał miejsce konflikt pomiędzy oskarżonym i I. K., który dotyczył sposobu funkcjonowania obu mężczyzn w mieszkaniu należącym do oskarżonego. W dniu 30 września 2014 roku doszło do kolejnej kłótni między obu mężczyznami, dotyczącej sposobu korzystania z oświetlenia. Pomiędzy mężczyznami doszło do szarpaniny w pobliżu wyłącznika oświetlenia. Pokrzywdzony nie kwestionował okoliczności naruszenia nietykalności osobistej oskarżonego poprzez uderzenia ojczyma w głowę. W ocenie Sądu wersja zdarzenia przedstawiona przez oskarżonego była zdecydowanie bardziej spójna i logiczna. Wynika z niej, iż oskarżony w obawie przed eskalacją agresji ze strony pasierba, a także niewątpliwie pod wpływem silnych emocji, wykazywanych zresztą przez obie strony konfliktu, udał się do swojego pokoju po paralizator, a następnie wrócił do przedpokoju. Widok urządzenia jedynie sprowokował pokrzywdzonego do dalszych słownych ataków (zwroty „no co?, no co?”). W każdym razie nie zmniejszył poziomu agresji, ani nie zakończył zdarzenia. Wówczas W. W. (1) zdecydował się włączyć paralizator i kilkakrotnie skierował go w stronę I. K., trzymając go na wysokości jego klatki piersiowej. Następnie W. W. (1) udał się do swojego pokoju, zaś I. K. blokował drzwi do pokoju W. W. (1), trzymając je za klamkę. I. K. zadzwonił do W. W. (3) informując ją o sytuacji. W. W. (1) wezwał Policję. Po przyjściu do domu W. W. (3) wezwano pogotowie.

W ocenie Sądu brak jest jakichkolwiek dowodów na to, że w wyniku użycia paralizatora doszło do upadku pokrzywdzonego. W ocenie Sądu stan pokrzywdzonego opisany przez pokrzywdzonego i jego matkę był zdecydowanie przesadzony i mógł być wynikiem symulowania złego stanu zdrowia przez pokrzywdzonego względem matki. W żądnym razie rzekomo ciężki stan zdrowia pokrzywdzonego nie znalazł odbicia w dokumentacji medycznej. Brak jest także dowodów przemawiających za tym, że poza skierowaniem włączonego paralizatora w kierunku pokrzywdzonego, oskarżony urządzeniem tym uderzył pokrzywdzonego. Nie ma natomiast w ocenie Sądu podstaw do kwestionowania nieznacznych obrażeń ciała opisywanych przez pokrzywdzonego w postaci zaczerwień na ręku i klatce piersiowej. Występowanie tych obrażeń odnajduje potwierdzenie w karcie medycznych czynności ratunkowych, w której odnotowano ślady po paralizatorze (k.121).

Wskazać należy, że pokrzywdzony I. K. przed zdarzeniem cierpiał na zaburzenia rytmu serca. W związku z powyższym wyjaśnienia wymagała kwestia tego, czy odniesione przez pokrzywdzonego obrażenia miały bezpośredni związek z użyciem paralizatora. W opinii sądowo-lekarskiej biegła stwierdziła (k.194-196), że nie sposób jednoznacznie wskazać czy tachykardia zatokowa była efektem użycia paralizatora. Powyższe zjawisko będące równoznaczne z przyspieszonym biciem serca jest efektem zwiększonej częstości powstawania zaburzeń w węźle zatokowym i może nastąpić nie tylko w związku z działaniem paralizatora, ale również w wyniku wysiłku fizycznego, stresu czy gorączki. Nie ulega wątpliwości fakt, że zarówno oskarżony, jak i pokrzywdzony odczuwali stres w związku z przedmiotowym zdarzeniem. Ponadto jak wskazano u pokrzywdzonego dolegliwości w postaci kołatania serca miały miejsce również w przeszłości. W takim stanie rzeczy należy zgodzić się z biegłą, która stwierdziła, że brak jest podstaw do jednoznacznego przyjęcia, że zdiagnozowana u I. K. tachykardia zatokowa była efektem użycia paralizatora. Biegła stwierdziła również, że ślady użycia paralizatora, jakie zaobserwowała u pokrzywdzonego W. W. (3), były prawdopodobnie zmianami w postaci zaczerwienia powłok i mogły odpowiadać oparzeniom pierwszego stopnia. Biegła stwierdziła, że w wyniku przedmiotowego zajścia z użyciem paralizatora I. K. doznał rozstroju zdrowia i naruszenia czynności narządu ciała trwającego nie dłużej niż 7 dni (k.196).

W ocenie Sądu zebrany w sprawie materiał dowodowy wskazuje, że oskarżony W. W. (4) wyczerpał znamiona zarzucanego mu czynu z art. 157 § 2 kk, niemniej na podstawie wniosków płynących z wyżej opisanej opinii biegłej należało dokonać zmiany jego opisu w zakresie skutków użycia paralizatora. Sąd ustalił zatem, że w dniu 30 września 2014 r. przy ul. (...) w W. W. W. (1), używając paralizatora, spowodował u swojego pasierba I. K. krótkotrwałe zmiany powłok skórnych w miejscach jego użycia w postaci zaczerwień, czym spowodował u niego rozstrój zdrowia i naruszenie czynności narządu ciała trwające nie dłużej niż 7 dni, czym wyczerpał znamiona występku z art. 157 § 2 k.k.

Jednocześnie Sąd na podstawie art. 1§ 2 k.k. w zw. z art. 17 § 1 pkt 3 k.p.k. umorzył postępowanie wobec W. W. (1) z uwagi na znikomą społeczną szkodliwość popełnionego czynu.

Zgodnie z treścią art. 115 § 2 k.p.k., przy ocenie stopnia społecznej szkodliwości czynu sąd bierze pod uwagę rodzaj i charakter naruszonego dobra, rozmiary wyrządzonej lub grożącej szkody, sposób i okoliczności popełnienia czynu, wagę naruszonych przez sprawcę obowiązków, jak również postać zamiaru, motywację sprawcy, rodzaj naruszonych reguł ostrożności i stopień ich naruszenia.

Występek z art. 157 § 2 kk zagrożony jest grzywną, karą ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Niewielkie ustawowe zagrożenie karą wskazuje, iż dobro prawne stanowiące przedmiot ochrony omawianego występku plasuje się dość nisko w hierarchii dóbr prawnie chronionych przepisami ustawy karnej.

W ocenie Sądu na znikomy stopień społecznej szkodliwości czynu przypisanego oskarżonego wskazuje niewielki rozmiar wyrządzonej szkody. Jak wskazano powstałe u pokrzywdzonego obrażenia ciała w postaci zaczerwień miały charakter nieznaczny i krótkotrwały, można zatem stwierdzić, iż naruszenie dobra w postaci zdrowia pokrzywdzonego było minimalne. Sam pokrzywdzony wskazywał, że obrażenia zniknęły samoistnie po kilku godzinach.

Za znikomą szkodliwością społeczną popełnienia czynu przemawiają ponadto okoliczności popełnienia czynu, tj. fakt, że do użycia paralizatora doszło podczas kłótni i zostało ono wywołane agresywnym zachowaniem pokrzywdzonego, który uprzednio naruszył nietykalność osobistą oskarżonego. Oskarżony W. W. (1) podejmował decyzję o użyciu paralizatora znajdując się w szczególnej sytuacji motywacyjnej, działając pod wpływem istotnej obawy o dalszy przebieg awantury i w obawie o własne zdrowie, będąc świadomym, że jest osobą starszą i słabszą od pokrzywdzonego. Do wywołania stanu wysokiej obawy o własne zdrowie i w konsekwencji do użycia paralizatora doszło zatem w wyniku znacznego przyczynienia się samego pokrzywdzonego, który był osobą dysponującą względem oskarżonego przewagą fizyczną, w wyniku okazanej uprzednio agresji - zarówno słownej, jak i fizycznej (uderzenie pokrzywdzonego w głowę).

W ocenie Sądu działanie oskarżonego nie zasługuje na szczególne napiętnowanie ze strony wymiaru sprawiedliwości, gdyż nie cechowała je społeczna szkodliwości w stopniu większym niż znikoma. Nie można jednak przyjąć, iż działanie to było niezawinione. Skoro oskarżony od jakiegoś czasu obawiał się eskalacji konfliktu z pasierbem, winien w pierwszej kolejności wykorzystać możliwości prawne w postaci zawiadomienia odpowiednich organów, że zachowanie I. K. jest dla niego uciążliwe i dokuczliwe, co mogło doprowadzić do przeprowadzenia choćby stosownej rozmowy upominawczej z pasierbem i w konsekwencji do złagodzenia przebiegu konfliktu obu mężczyzn. Tymczasem oskarżony wolał działać na własną rękę, decydując się na kupno paralizatora, a następnie zastosował go jako środek niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu. Należy wskazać, że oskarżony przedmiotowy paralizator posiadał nielegalnie, bez stosownego pozwolenia. Z opinii biegłego z zakresu badania instalacji energetycznych i urządzeń elektrycznych wynikało bowiem, iż zakupione przez oskarżonego urządzenie generowało w rzeczywistości impuls elektryczny o prądzie 18,5 mA, a więc przekraczało prawie dwukrotnie wartość dopuszczalną ustawą o broni i amunicji z dnia 21 maja 1999 r.

Z powyższych względów Sąd nie dopatrzył się okoliczności wyłączających bezprawność i winę W. W. (1). Biorąc jednak pod uwagę fakt, że celem jego działania nie była chęć wyrządzenia krzywdy I. K., a jedynie skłonienia go do odstąpienia od agresji kierowanej w stronę oskarżonego, jak też niewielkie negatywne skutki popełnienia czynu, Sąd uznał, że działanie oskarżonego, jakkolwiek bezprawne i niewłaściwe, charakteryzowało się znikomą szkodliwością społeczną czynu, dlatego też na podstawie art. 1 § 2 k.k. w zw. z art. 17 § 1 pkt 3 k.p.k. postępowanie wobec oskarżonego umorzył.

Sąd na podstawie art. 45a k.k. orzekł przepadek na rzecz Skarbu Państwa paralizatora wymienionego w wykazie dowodów rzeczowych na k. 65 pod poz. 1, bowiem zabezpieczone w toku postępowania urządzenie oskarżony posiadał bez stosownego pozwolenia.

Z uwagi na umorzenie postępowanie Sąd na podstawie art. 632 pkt 2 k.p.k. kosztami postępowania obciążył Skarb Państwa.

Mając na względzie powyższe, Sąd orzekł jak w sentencji wyroku.