Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt I Ca 241/16

POSTANOWIENIE

Dnia 13 października 2016 r.

Sąd Okręgowy w Ostrołęce Wydział I Cywilny

w składzie:

Przewodniczący- SO Tomasz Sagała (spr.)

SO Monika Strzyżewska

SR A. D. (del. do SO)

Protokolant: st. sekr. sąd. Marta Kojtek

po rozpoznaniu w dniu 12 października 2016 r. w Ostrołęce

na rozprawie

sprawy z wniosku P. M.

z udziałem J. Z. (1)

o rozgraniczenie

na skutek apelacji wnioskodawcy P. M. od postanowienia Sądu Rejonowego w Ostrołęce z dnia 18 grudnia 2015 r., sygn. akt I Ns 143/14

postanawia:

uchyla zaskarżone postanowienie i przekazuje sprawę do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Ostrołęce w innym składzie, pozostawiając temuż Sądowi rozstrzygnięcie o kosztach postępowania apelacyjnego.

UZASADNIENIE

Zaskarżonym postanowieniem z 18 grudnia 2016 r. Sąd Rejonowy w Ostrołęce dokonał rozgraniczenia nieruchomości stanowiących własność wnioskodawcy - P. M., położonych w miejscowości T. gm. C., stanowiących działki oznaczone nr nr ewid.(...)z nieruchomościami stanowiącymi własność uczestnika - J. Z. (1), położonymi tamże, stanowiącymi działki oznaczone nr nr ewid. (...)– według linii wskazanych na mapach sytuacyjnych sporządzonych przez biegłego sądowego z zakresu geodezji S. M. (1), przyjętych do zasobu geodezyjnego w Starostwie Powiatowym w O. 18 września 2015 r. za nr P. (...).2015. (...), zbieżnych ze stanem ewidencyjnym nieruchomości, a jednocześnie według wersji postulowanej przez uczestnika postępowania J. Z. (1). Ponadto sąd rozstrzygnął o kosztach postępowania, co do zasady dzieląc te koszty po połowie, a w części obejmującej koszty zastępstwa prawnego uczestnika, obciążając tymi kosztami wyłącznie wnioskodawcę.

Podstawą tego rozstrzygnięcia były następujące ustalenia faktyczne i dokonane na ich podstawie oceny prawne:

Własność wnioskodawcy i poprzedników prawnych uczestnika wywodzone były z ustawy z 26 października 1971 r. o uregulowaniu własności gospodarstw rolnych. Piotr A. M. uzyskał 24 stycznia 1976 r. (...).r2-rw.451/167/14/76 ze wskazaniem powierzchni 7,48 ha (w wyniku modernizacji działki, częściowo zmieniły numeracje w stosunku do pierwotnej), uzyskując całe gospodarstwo od matki M. M., na rzecz, której ustanowione zostało prawo dożywocia. J. Z. (1) stał się właścicielem rozgraniczanych nieruchomości 30 listopada 2007 r. na podstawie umowy darowizny, zawartej z rodzicami I. R. Z. i J. Z. (2), którzy w wyniku uwłaszczeń uzyskali 24 stycznia 1976 r. (...) r2-rw/451/167/15/76 ze wskazaniem powierzchni 10,80 ha. Również i te nieruchomości po modernizacji i wyniku podziałów ewidencyjnych, uzyskały częściowo odmienne od pierwotnych oznaczenia ewidencyjne ( niezależnie od potwierdzenia w dokumentach urzędowych, wyszczególnionych w uzasadnieniu Sądu I instancji, okoliczności powyższe miały bezsporny charakter, a samo odnowienie ewidencji i podział pozostawał bez związku z przesłankami rozgraniczenia).

Sąd Rejonowy w Ostrołęce przyjął, że oba akty własności ziemi zostały wydane na podstawie pomiarów stanu posiadania na gruncie, dokonanych przez geodetę prowadzącego prace uwłaszczeniowe, a z czynności tej sporządzona został dokumentacja. Granice wynikające z tych pomiarów są zgodne z aktualnym stanem granic działek uwidocznionym w rejestrze wsi T., za wyjątkiem granicy działki o nr ewid. (...)z działkami o nr nr ewid. (...), w przypadku której linia posiadania według stanu z 4 listopada 1971 r. nie pokrywa się aktualną granica ewidencyjną ( opinia biegłego S. M. (1) – k. 155-160).

Ustalone zostało ponadto, że nieruchomości wnioskodawcy stanowią grunty orne, łąki, rowy, sady, i użytki rolne zabudowane (powielone zostały w tym zakresie zapisy z wypisu z rejestru gruntów). Innych ustaleń faktycznych, co do charakteru nieruchomości uczestnika, ewentualnych zmian w stanie posiadania obu gospodarstw – pisemne uzasadnienie nie zawierało. Przy ocenie zeznań jedynego świadka S. C. (k.106), według sądu nieistotnego dla rozstrzygnięcia, niejako obocznie poczynione zostało ustalenie, że w latach 50. XX wieku, doszło do sądowego podziału majątku po W. Z., który był właścicielem całości. Połowę majątku dostała M. Z., matka uczestnika, a drugą połowę J. M., babka wnioskodawcy.

Na takiej bazie faktycznej sąd I instancji przyjął, że można dokonać rozgraniczenia według pierwszego kryterium przewidzianego w art. 153 kc, a mianowicie stanu prawnego nieruchomości, który powinien wynikać z zakresu posiadania w dniu wejścia w życie dekretu uwłaszczeniowego – 4 listopada 1971 r. Poza bezspornymi dokumentami, z których wywiedziono tytuły prawne, kluczowym, a zarazem jedynym dowodem na jakim oparte zostało rozstrzygniecie była opinia biegłego z zakresu geodezji. Dla sądu orzekającego wynikało z niej, że pomiary przeprowadzone w 1976 r., potwierdzające wówczas stan na gruncie, były rozstrzygające dla ustalenia stanu posiadania pięć lat wcześniej. W konsekwencji brak było podstaw, do przyjęcia wersji wnioskodawcy, że pomiędzy stanem prawnym wynikającym z uwłaszczeń, a stanem jaki wytworzyło postępowanie podziałowe przeprowadzone w latach 50., powinna zachodzić zbieżność. Nie przestawione zostały bowiem dowody, że przebieg granicy w rozstrzygającej dacie, odpowiadał podziałowi majątku „ po połowie”, nawet jeśli wcześniej, takie posiadanie mogło występować, a czego sąd orzekający nie wykluczył ( nie rozstrzygnął jednak kiedy i z jakiej przyczyny nastąpiła zmiana zakresu posiadania). Sąd miał na względzie wskazanie biegłego, że przy założeniu ewidencji gruntów w 1968 r. zamieszczono zapisy o władaniu działkami oznaczonymi wówczas nr nr (...) ha (a więc głównym, bo związanym z siedliskiem, areałem) – „ po ½ części”. W 1976 r. okazało się, że działka nr (...) użytkowana była już tylko przez ojca uczestnika, a działka nr (...) w części przez wnioskodawcę i ojca uczestnika. To było podstawą do podziału geodezyjnego działki nr (...) na (...), z różnymi powierzchniami, odpowiednio 1,08 ha i 1,85 ha, i ujęcie ich w odrębnych aktach własności ziemi. Ponieważ Piotr A. M. nie kwestionował tych aktów, można było uznać, że je zaakceptował, a tym samym nie ma innej alternatywy granicznej.

Od powyższego rozstrzygnięcia apelację złożył wnioskodawca. Zaskarżył postanowienie w „ …pkt 1 myślnik pierwszy oraz myślnik drugi w punkcie 2, w którym ustalono granicę pomiędzy działkami nr (...) a działkami 131/2, nr (...) według linii koloru czarno-żółtego” Zarzucił naruszenie przepisów prawa procesowego, art. 233 § 1 kpc poprzez:

1.  brak wszechstronnego rozważenia materiału dowodowego, co skutkowało uznaniem za nieistotne zeznań świadka S. C., które prawidłowo ocenione mogły stanowić podstawę do przyjęcia zakresu własności każdej ze stron po połowie, zgodnie z umowa działowa z lat 50.;

2.  nieuwzględnienie, że w momencie wejścia w życie dekretu uwłaszczeniowego duża część rozgraniczanych nieruchomości stanowił nieużytki, co mogło doprowadzić do błędnych ustaleń w zakresie władania;

3.  pominiecie wskazań biegłego, że w pierwotnych zapisach przy zakładaniu ewidencji gruntów, wyraźnie podkreślono władanie po połowie, i że to powinno rozstrzygać o stanie posiadania, oraz

4.  naruszenie prawa materialnego poprzez oparcie się na kryterium ostatniego spokojnego stanu posiadania, w sytuacji, gdy rozstrzygające powinno być pierwsze kryterium pierwsze, stanu prawnego, ukształtowanego podziałem sadowym z lat 50.

We wnioskach apelacyjnych Piotr A. M. oczekiwał rozgraniczenia nieruchomości – podając ich numery – „(...)– k. 185 v (wskazano wszystkie nieruchomości objęte postępowaniem administracyjnym i pierwszoinstancyjnym), według linii w kolorze niebieskim, okazanej na mapie sporządzonej przez biegłego S. M., którą powiązał, nie ze stanem na gruncie - nawiązującym chociażby do trwałych i widocznych śladów użytkowania - a z podziału powierzchni po ½. .

Uczestnik wniósł o oddalenie apelacji.

Sąd Okręgowy w Ostrołęce zważył, co następuje:

Apelacja była uzasadniona, w tym znaczeniu, że skutkowała uchyleniem zaskarżonego orzeczenia i przekazaniem sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Ostrołęce w innym składzie, z pozostawieniem temuż sądowi rozstrzygnięcia o kosztach postępowania odwoławczego.

Granice kognicji sądu apelacyjnego wyznacza zakres zaskarżenia. I chociaż został on określony we wstępie pisemnej apelacji mało precyzyjnie, w sposób wręcz pozornie mylący, to w zestawieniu z uzasadnieniem zarzutów, oświadczeniami Piotra A. M. składanymi na rozprawie – co należało przyjmować jako rozstrzygające, oraz z wyrażonymi w sposób niebudzący wątpliwości pisemnymi wnioskami apelacyjnymi, można było przyjąć, że kontroli instancyjnej poddana została całość granicy, w obrębie wszystkich nieruchomości. Literalne odczytanie zakresu zaskarżenia, jedynie do działek o nr (...), a przez to przyjęcie, że zaskarżony został tylko myślnik 2 pkt 1 postanowienia, wypaczałoby istotę apelacji. Zgodność zapisu z wolą skarżącego można było zapewne uzyskać, stawiając chociażby przecinek, po słowach ”… myślnik drugi”, a przed słowami „ …w punkcie 2”. Powyższe wzmocnione powinno zostać poglądem wyrażonym przez Sąd Najwyższy, który sąd orzekający meriti podziela, że w sprawie o rozgraniczenie nieruchomości sąd II instancji nie jest związany wskazanym w apelacji zakresem zaskarżenia, obejmującym tylko fragmentem granicy, która była przedmiotem rozgraniczenia (zob. uchwała SN z 19 listopada 2010 r. – III CZP 97/10).

Apelacja, pomimo podpisania bezpośrednio przez wnioskodawcę, została sporządzona przez ustanowionego formalnie później zawodowego pełnomocnika. Tylko pozornie nosiła znamiona profesjonalnej. Żaden z jej zarzutów, zestawiając ich redakcje z uzasadnieniem, nie mógł zasługiwać w pełni na podzielenie. Wartościowa i słuszna była jednak ogólnie wyrażona myśl, że nie sposób pominąć przy rozważaniu kryterium prawnego, faktu podziału majątku W. Z. dokonanego w latach 50. XX wieku, który legł u podstaw samoistnego władztwa beneficjentów aktów uwłaszczeniowych. Nadać jej jednak należało inny wymiar. Z pewnością nie można było na niej konstruować zarzutu naruszenia prawa materialnego polegającego na przypisaniu sądowi I instancji zastosowania drugiego kryterium – ostatniego spokojnego stanu posiadania (jest to po prostu nieprawda, gdyż tego kryterium sąd nie zastosował). Temu procesowemu wzywaniu zawodowy pełnomocnik nie sprostał. Mimo to sąd odwoławczy, w granicach zaskarżenia, uznał, że orzeczenie nie może się ostać, a to z tej racji, że nie została rozpoznania istota rozgraniczenia. Kluczowych ustaleń nie można było sprowadzić do analizy dokumentów, a ocen i rozstrzygnięcia oprzeć jedynie na opinii biegłego z zakresu geodezji.

Obszerność dowodów zgromadzonych przez sąd I instancji była pozorna i okazała się złudna. Zaniechano bowiem wnikliwego przesłuchania wnioskodawcy i uczestnika, nie wykorzystano możliwych osobowych źródeł dowodowych. Przesłuchanie informacyjne zasadniczo ograniczono do wnioskodawcy, gdyż uczestnik nie miał żadnej wiedzy co do historycznego przebiegu granicy. Zrobiono to powierzchownie k. 30-31, nie rozwijano jego później, chociażby po opinii biegłego, i ostatecznie odstąpiono od ważnego dowodu z przesłuchania w charakterze stron postępowania, który właściwie przeprowadzony mógł usunąć nadal istniejące wątpliwości. Skutek był taki, że nadal nie jest znana odpowiedź na kluczowe pytanie, jak faktycznie wyglądała granica 4 listopada 1971 r., czy były wówczas na niej widoczne, utrwalone w terenie i charakterystyczne znaki graniczne, i wreszcie, dlaczego, z jakiej przyczyny i kiedy złamana została zasada równego podziału gospodarstwa. Jeśli zaś nastąpiła, to czy stało się to przed 1968 r., czyli przed założeniem ewidencji, czy w 1971 r. czy też dopiero w 1976 r., i czy przełamanie następowało jednocześnie w stosunku do wszystkich nieruchomości, czy też jedynie do części z nich. Chociaż upływ czasu stwarza obiektywne, bardzo duże trudności dowodowe, to nic nie zwalniało sądu od podjęcia próby zmierzenia się z tymi pytaniami. Badanie istoty sprawy, nie musi być równoznaczne z prowadzeniem postępowania z urzędu (choć co do zasady inicjatywa sądu w tego typu sprawach w oczywisty sposób powinna być większa). Zarzucane zaniechanie sprowadza się do braku określonych twierdzeń, a dopiero w drugiej kolejności do braku dowodów. Jeśli dodatkowo się uwzględni, że skompletowanie tytułów prawnych rozgraniczanych nieruchomości i sporządzenie wyrysów z mapy ewidencyjnej z naniesionymi wersjami granicy postulowanymi przez spierające się strony, jest w zasadzie działaniem rutynowym i stanowi niejako wstęp do właściwego postępowania dowodowego, to trzeba dojść do konkluzji, że postepowania dowodowego nie przeprowadzono, i że trzeba je przeprowadzić w całości w rozumieniu art. 386 § 4 kpc.

Przechodząc do poszczególnych wątków w sposób bardziej szczegółowy. Słusznie apelujący zauważa, że właściwe znaczenie musi uzyskać kluczowa kwestia, a mianowicie ukształtowanie własności ugodą podziałową z lat 50. To ona tworzyła niewątpliwy stan prawny gospodarstw rolnych poprzedników wnioskodawcy i uczestnika. Fakt takiej ugody nie był kwestionowany przez uczestnika, nie został też poddany w wątpliwość przez sąd rejonowy. Również w ocenie sądu odwoławczego nie ma podstaw, by go podważać. Problemem jest jednak to, że nie uzyskano odpisu tej ugody, nie zlokalizowano akt sądowych, w których powinna się znajdować, więc poza sama zasadą, że majątek po I. Z. przypadł po połowie M. Z., matce wnioskodawcy i jej bratowej J. M., zabrakło dodatkowej wiedzy, która mogła okazać się przydatna. Jedynym dokumentem pozostającym w związku z tą ugodą, je kopia postanowienia Sądu Powiatowego w O. z 16 marca 1959 r. o stwierdzeniu nabycia spadku k. 151, złożona przez wnioskodawcę. Próba poszukiwania właściwych akt w archiwach państwowych podjęta została nieudolnie. Sąd uzyskał odpisy dokumentów, które nie miały w zasadzie nic wspólnego z podziałem (były to całkiem inne sprawy). Oczekiwanie, by to wnioskodawca wskazał dokładną sygnaturę, było przejawem nadmiernego i bezdusznego formalizmu procesowego. Nie wykorzystano zatem oczywistej możliwości dowodowej, a sąd powinien wówczas podjąć takie działanie z urzędu (zwracając się w opisowy sposób o informacje, a nie ograniczając się do mogącej wprowadzić w błąd sygn. akt.). Takie działanie należy podjąć przy ponownym rozpoznawaniu sprawy. Przy tej okazji marginalnie już tylko można wytknąć, że zaniechanie inicjatywy dowodowej przez stronę, nigdy, niezależnie od charakteru sprawy, nie może być podstawą zawieszenia postępowania, i stosowanie takich rygorów oraz wyciąganie z takiej przyczyny sankcji zawieszenia, jest kardynalnym błędem ( k. 35 – postanowienie o zawieszeniu postępowania).

Skoro więc jeszcze przed założeniem ewidencji gruntów i przed uwłaszczeniami istniały pełnoprawne tytuły właścicielskie, to trzeba odpowiedzieć na pytanie, jaki wpływ na ich ważności i zakres miały pomiary przeprowadzone w terenie przy założeniu ewidencji i wreszcie same akty własności ziemi. Jest chyba oczywiste i powinno zyskać akceptację, że pomiar ewidencyjny w 1968 r. nie miał żadnego wpływu na zakres własności. I nawet gdyby od zawarcia ugody, do pomiarów nastąpiły jakieś zmiany we władaniu na gruncie, to taka sytuacja nie prowadziła do przesunięć właścicielskich. Akty własności ziemi w obu przypadkach wydano na inne osoby niż bezpośredni beneficjenci ugody sądowej, ewentualnie sądowego działu. Ponieważ nie wskazana została szczegółowa podstawa nabycia, to jedynie można przypuszczać, że i w przypadku wnioskodawcy, i w przypadku poprzedników prawnych uczestnika, były to nieformalne umowy darowizny. Akta uwłaszczeniowe, do których sąd rejonowy nie miał dostępu, a które w odpisach należy uzyskać, powinny rzucić właściwe światło na źródło nabycia (zwłaszcza ze strony uczestnika). W obecnym stanie prawnym nie ma możliwości wzruszenia tych aktów. Nawet okoliczność, na którą nikt dotychczas nie zwrócił uwagi, że wnioskodawca P. M. w chwili wejścia w życie ustawy był niepełnoletni, miał w 1971 r. 17 lat (ur. (...)), nie powinna raczej stanowić bezwzględnej przesłanki nieważności decyzji administracyjnej. Nie da się jednak zupełnie przemilczeć, że założenie, iż niepełnoletni syn zawiera umowę nieformalnej darowizny z matką, może budzić wątpliwości, i niczego nie konwaliduje tu fakt, że sama procedura uwłaszczeń w 1976 r, została przeprowadzona, gdy wnioskodawca był już dorosłym mężczyzną (wiek wnioskodawcy mógł mieć jednak znaczenie w innym aspekcie – o czym później). Tak więc respektować należy założenie, że (...) legitymizowały własność. Mimo to błędny jest pogląd, który zbyt silnie legł u podstaw uchylonego rozstrzygnięcia, że skoro nabycie prawa własności nieruchomości na podstawie ustawy z 26 października 1971 r. o uregulowaniu własności gospodarstw rolnych nastąpiło w granicach ewidencji gruntów, to granice te stanowią prawne granice nieruchomości. Ponieważ rozgraniczenie, o ile jest to możliwe, powinno nastąpić według pierwszego kryterium z art. 153 kc – kryterium prawnego, to sąd nie może być związany deklaratywną teścią aktu własności ziemi ( por. postanowienie SN z 15 kwietnia 2011 r. – III CSK 256/10). Samoistny posiadacz nabywał bowiem własność w takich granicach w jakich faktycznie wykonywał swoje władztwo w stosunku do posiadanej nieruchomości, nawet jeśli stan jej posiadania nie był zgodny z obszarem i konfiguracją działek wynikających z ewidencji ( por. postanowienie SN z 16 lutego 2012 r. – IV CSK 252/11). Choć powinno być to w powyższym kontekście oczywiste, to wymaga dobitnego wyartykułowania, że podczas uwłaszczeń nie dokonywano rozgraniczeń ( postanowienie SN z 25 stycznia 2001 r. – I CKN 901/98). I założenie ewidencji, i pomiary, oraz sama procedura wydawania (...) nie wymuszały jednoczesnej obecności właścicieli nieruchomości sąsiednich, co pozwalałoby od razu uchwycić ewentualny zakres sporności.

Wbrew poglądowi sądu rejonowego nie ma dostatecznych podstaw dowodowych do przyjęcia, że stan posiadania na 4 listopada 1971 r. jest niewątpliwy, i że można go powiązać z granicami ewidencyjnymi. Założenie, że pomiar w 1976 r. odzwierciedlał, to co było w 1971 r. jest czysto aprioryczne. Nie wiadomo zresztą, czy taki pomiar faktycznie, i w odniesieniu do wszystkich działek miał miejsce. Biegły sądowy z zakresu geodezji wcale nie był w stanie tego kategorycznie przesądzić, i nawet dokładając należytej staranności zawodowej opierał się na pewnym założeniu, że tak mogło być, bo tak być powinno („… mogę jedynie przypuszczać, że geodeta, który przeprowadzał uwłaszczenie w 1976 r., przesłuchał właścicieli, świadków, i od nich uzyskał zapewnienie, że taki stan z 1976 r. odpowiadał temu co było 1971 r. „ – k. 270 akt.). Choć upraszczanie procedur w tamtych czasach było dosyć powszechne, i nie można dyskredytować każdego przypadku, ale w kontekście w jakim rozpoznawana jest niniejsza sprawa, jest wysoce prawdopodobnym, że jedynie powielono wcześniejsze zapisy, bez dodatkowych działań kontrolnych. Wnioskodawca, na etapie apelacyjnym, negował, by jakikolwiek pomiar, również co do działek oznaczonych nr (...) faktycznie miał miejsce. Do wydania aktów miało dojść u miejscowego sołtysa, bez oględzin działek. Matka wnioskodawcy była już długotrwale chora, i dlatego spawa musiał się zając jej syn, który z racji młodego wieku mógł nie mieć dokładnej orientacji w przebiegu granic (przypomnieć raz jeszcze należy, że w 1971 r. był niepełnoletni). Dotychczasowe dowody nie pozwalają rozstrzygnąć, co takiego się stało, że pomimo, iż w 1968 r. były zapisy o posiadaniu po połowie, to w kluczowej, bo siedliskowej działce, 8 lat później została wprowadzona granica z bardzo istotną różnicę. Pokrzywdzenie wnioskodawcy i wątpliwość tej sytuacji zostały zauważone również w pisemnej opinii biegłego – k. 156. Jeżeli wnioskodawca i jego matka, nie mieli realnego wpływu na ukształtowanie rzeczywistej granicy w 1976 r. i wcześniej w 1968 r. , a wiele na to wskazuje, to uczestnika nie może chronić domniemanie, że stan posiadania uchwycony podczas 1968 r. był zgodny z ugodą podziałową i późniejszym nieformalnym przekazaniem części majątku wyniku darowizny. Nawet jeśli w 1968 r. poprzednicy uczestnika wskazali na określone posiadanie, i jeśli nie spotkało się to z nieustalonych przyczyn, z reakcją wnioskodawcy bądź jego matki – to nadal jest wątpliwość czy było to posiadanie utrwalone, czy tylko chwilowe, i przede wszystkim nie wiadomo czy samoistne (a miało to znaczenie przy zastosowaniu właściwej podstawy nabycia art. 1 ust 1, bądź art. 1 ust. 2 ustawy). Decyzja potwierdzająca uwłaszczenie, nie mogła przenosić własności, której rolnik nie nabył z mocy prawa ( tak SN. w postanowieniu z 24 marca 2004 r. – I CK 487/03).

Wszystko to musi prowadzić do wniosku, że przebieg granic w 1971 r. pozostaje wątpliwy. Jak już zauważono, granica ewidencyjna nie nosi atrybutu granicy prawnej o ile nie zostanie potwierdzona dowodowo, a takich dowodów zdaniem sądu odwoławczego brakuje. Nie jest jak na razie możliwe, by rozstrzygnięcie wesprzeć ewentualnym domniemaniem faktycznym, a tylko ono mogłoby odgrywać ważną role. Opinia pisemna biegłego nie jest tez niczym innym jak domniemywaniem faktycznym, że pomiar w 1976 r., nastąpił co do wszystkich działek, a w działkach nr (...), chociaż niewątpliwie musiał nastąpić, to odpowiadał stanowi z 1971 r. Gdyby przyjmować, że ze stanem ewidencyjnym zawsze wiąże się domniemanie faktyczne zakresu władania i domniemanie prawne samoistności posiadania, to osoby kwestionujące granice ewidencyjne byłyby stawiane w gorszej procesowo sytuacji, do czego nie ma podstaw. Miałoby to taki praktyczny procesowy skutek, że każdy, kto kwestionuje granice ewidencyjną musiałby obalać owe domniemania, wbrew ogólnej regule, która powinna znaleźć zastosowanie, że ciężar dowodzenia spoczywa na tym, który wywodzi z określonych twierdzeń skutki prawne.

Ponowne rozpoznawanie sprawy może być szansą na ustalenie bardziej precyzyjnego stanu władania, wyjaśnienie przyczyn odstępstwa od reguły podziałowej z lat 50. XX w. i okoliczności w jakich do tego doszło. Nie można wykluczyć, że po dokładnym informacyjnym przesłuchaniu stron i przynajmniej ich żyjących poprzedników jako świadków, zajdzie potrzeba przeprowadzenia oględzin z udziałem biegłego. Sąd będzie musiał też mieć na względzie zarzuty co do sporności granicy w latach 70. Powinny być one wnikliwiej zbadane. Należy w tym celu podjąć ponowną próbę ustalenia akt sprawy jaka miała być prowadzona przez Sądem Rejonowym w Ostrowi Mazowieckiej (uczestnik nie kwestionował twierdzeń, że taka sprawa się toczyła). Jak już wcześniej wskazano, na przykładzie archiwum państwowego, że pozytywny rezultat zależy od dokładnego sformułowania pytania (wnioskodawca skoro jest obecnie reprezentowany przez zawodowego pełnomocnika powinien sam podjąć taką inicjatywę).

Podkreślić też należy, że uchylenie sprawy do ponownego rozpoznania, nie oznacza niemożności zastosowania pierwszego kryterium rozgraniczenia. Jeśli jednak nie da się przekonująco ustalić stanu władania w 1971 r. i logicznie powiązać go z kryterium samoistności posiadania, które z kolei powiązane zostanie z nieformalnymi umowami darowizn, a te z wcześniejszą z ugodą sądową - podziałową, to rozważać będzie można to kryterium, w kontekście skutków prawnych jakie zapewne mogły zaistnieć na skutek z długotrwałych stanów posiadania, nie oznaczających wszakże jedynie „spokojnych stanów posiadania” - kryterium faktyczne - drugie z art. 153 kc. Inne ujęcie kryterium prawnego, niż uwłaszczeniowe, możliwe będzie jeśli zostaną zgłoszone przez stronę lub strony stosowne wnioski, które choć jawią się jako potencjalnie możliwe, nie mogą być ani wprost wskazane, ani brane pod uwagę przez sąd z urzędu.

Na koniec konieczne jest podkreślenie, że stosując pierwsze i nieusuwalne kryterium z art. 153 kc, sąd nie może oznaczyć dotychczas w ogóle nieistniejących granic, lecz tylko ustalić sporną granicę w szczegółach. Bowiem celem postepowania rozgraniczeniowego nie jest stworzenie nowej, dotychczas nieistniejącej granicy i w miejscu, w którym ona nie przebiegała, a tylko jej odtworzenie ( por. postanowienie SN z 28 września 2000 – IV CKN 319/00). Dlatego jeśli stanowisko wnioskodawcy nadal nie będzie nawiązywać do historycznej, ale realnie istniejącej granicy na gruncie, i zamiast ja odtwarzać, zmierzać będzie do ustalenia jej jedynie w sposób domniemany (idealny – po połowie) w miejscu, którego nie da się powiązać z czymś konkretnym i uchwytnym, to nie można wykluczyć, że takim wnioskom będzie trzeba nadać zupełnie inny, bo procesowy charakter sporu o własność w ogóle, a nie sporu o przebieg granicy. Rozbieżność sięga bowiem nie centymetrów, czy metrów, jak to zazwyczaj w sporach granicznych bywa, a kilkudziesięciu metrów. Jeśli sąd dojdzie do wniosku, że w istocie jest to spór o własność , a nie o granicę, to stosownie do wniosków stron będzie musiał podejmować procesowe decyzje, nie wykluczając wyłączenia określonych roszczeń do odrębnego postępowania, bądź też zmiany trybu postepowania. Przesądzić tego już w tym momencie jednak nie można.

Z tych wszystkich względów na podstawie art. 386 § 4 kpc – Sąd Okręgowy w Ostrołęce orzekł jak w sentencji. .

SSO Monika Strzyżewska SSO Tomasz Sagała SSR del. do SO Anna Domian