Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II K 159/15

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 25 kwietnia 2016 r.

Sąd Rejonowy w Goleniowie w Wydziale II Karnym w składzie:

Przewodniczący: SSR Agata Gawlicka

Protokolant: Magdalena Błaszczyk

w obecności Prokuratora Małgorzaty Gruszeckiej

po rozpoznaniu w na rozprawie w dniach 8.07.2015 r., 17.07.2015 r., 26.10.2015 r., 29.10.2015 r., 11.01.2016 r., 27.01.2016 r., 8.02.2016 r., 17.02.2016 r., 31.03.2016 r., 12.04.2016 r.

sprawy

H. D. (1), s. Z. i J. z d. Ł., ur. (...) w M., niekaranemu

oskarżonemu o to, że:

w okresie od 17 marca 2011 r. do 8 września 2011 r. w (...) w mieszkaniu znęcał się fizycznie i psychicznie nad synowa I. D. w ten sposób, że będąc pod wpływem alkoholu wszczynał awantury w czasie których używał wobec w/w słów wulgarnych powszechnie uznanych za obelżywe, groził pozbawieniem życia, wyganiał z domu, a nadto:

w dniu 1 września 2011 r. uderzył I. D. kilkakrotnie otwartą dłonią w twarz i żebra, na skutek czego w/w doznała obrażeń głowy pod postacią stłuczenia głowy, z krwiakiem okularowym oczodołu oka lewego, o średnicy 100 mm, rozlewającym się na policzek lewy, co spowodowało naruszenie czynności ciał, jakim jest głowa, na okres czasu do dni siedmiu w stopniu lekkim, doznała też obrażeń tułowia, pod postacią stłuczenia okolicy lewego łuku żebrowego, co spowodowało naruszenie czynności ciała jakim jest tułów, na okres czasu do dni siedmiu w stopniu lekkim, doznała również obrażeń kończyny górnej lewej, pod postacią stłuczenia przedramienia lewego, z wylewem podskórnym o średnicy 15 mm, w połowie długości tego przedramienia, po stronie zginaczy, co spowodowało naruszenie czynności ciała jakim jest kończyna górna lewa, na okres czasu do dni siedmiu w stopniu lekkim, co łącznie spowodowało naruszenie czynności narządów ciała na okres do dni siedmiu w stopniu lekkim,

tj. o czyn z art. 207 § 1 k.k. w zb. z art. 157 § 2 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.,

I.  uznaje oskarżonego za winnego tego, że w okresie od 17 marca 2011 r. do 8 września 2011 r. w (...) w mieszkaniu znęcał się fizycznie i psychicznie nad synową I. D. w ten sposób, że będąc pod wpływem alkoholu wszczynał awantury, w czasie których używał wobec ww. słów wulgarnych powszechnie uznanych za obelżywe, groził pozbawieniem życia, wyganiał z domu, a nadto w dniu 1 września 2011 r. uderzył I. D. kilkakrotnie otwartą dłonią w twarz i żebra, na skutek czego ww. doznała obrażeń głowy w postaci: stłuczenia głowy, z krwiakiem okularowym oczodołu oka lewego, o średnicy 100 mm, rozlewającym się na policzek lewy, stłuczenia okolicy lewego łuku żebrowego oraz stłuczenia przedramienia lewego, z wylewem podskórnym o średnicy 15 mm, w połowie długości tego przedramienia, po stronie zginaczy, co łącznie spowodowało naruszenie czynności narządów ciała na okres do dni siedmiu w stopniu lekkim, a w następstwie tego znęcania się I. D. targnęła się w dniu 5 marca 2012 r. na własne życie, przy czym czynu tego dopuścił się mając ograniczoną w stopniu znacznym, zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem, tj. czynu z art. 207 § 3 k.k. w zb. z art. 157 § 2 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. w zw. z art. 31 § 2 k.k. i za ten czyn na podstawie art. 207 § 3 k.k. w zw. z art. 11 § 3 k.k. w zw. z art. 31 § 2 k.k. w zw. z art. 60 § 6 pkt 3 k.k. w zw. z art. 4 § 1 k.k. wymierza oskarżonemu karę 8 (ośmiu) miesięcy pozbawienia wolności;

II.  na podstawie art. 69 § 1 i 2 k.k. w zw. z art. 70 § 1 pkt 1 k.k. w zw. z art. 4 § 1 k.k. wykonanie orzeczonej wobec oskarżonego kary pozbawienia wolności warunkowo zawiesza na okres 3 (trzech) lat próby;

III.  na podstawie art. 71 § 1 k.k. w zw. z art. 4 § 1 k.k. wymierza oskarżonemu karę 30 (trzydziestu) stawek dziennych grzywny, ustalając wysokość jednej stawki na 20 (dwadzieścia) złotych;

IV.  na podstawie art. 46 § 1 k.k. w zw. z art. 4 § 1 k.k. nakłada na oskarżonego obowiązek zadośćuczynienia pokrzywdzonej I. D. za doznaną krzywdę poprzez zapłatę na rzecz pokrzywdzonej kwoty 5.000 zł (pięciu tysięcy złotych);

V.  na podstawie art. 41 a § 1 k.k. w zw. z art. 43 § 1 k.k. w zw. z art. 4 § 1 k.k. orzeka wobec oskarżonego zakaz kontaktowania się z pokrzywdzoną zarówno osobiście jak i za pomocą środków bezpośredniego porozumiewania się na odległość oraz zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość mniejszą niż 50 metrów przez okres 3 (trzech) lat;

VI.  na podstawie art. 72 § 1 pkt 5 i pkt 6 a k.k. w zw. z art. 4 § 1 k.k. orzeka wobec oskarżonego obowiązek powstrzymywania się od nadużywania alkoholu oraz obowiązek uczestniczenia w oddziaływaniach korekcyjnych i edukacyjnych dotyczących stosowania przemocy fizycznej i psychicznej;

VII.  na podstawie art. 63 § 1 k.k. w zw. z art. 4 § 1 k.k. na poczet wymierzonej oskarżonemu kary grzywny zalicza okres tymczasowego aresztowania w sprawie od dnia 11 lutego 2014 r. do dnia 17 kwietnia 2014 r.;

VIII.  na podstawie art. 627 k.p.k. w zw. z art. 2 ust 1 pkt 3 i ust 2 i art. 3 ust 1 ustawy z dnia 23.06.1973 r. o opłatach w sprawach karnych zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe w całości, w tym wymierza mu 240 (dwieście czterdzieści) złotych opłaty;

Sygn. akt II K 159/15

UZASADNIENIE

I. D. wyszła za mąż za J. D. (1) w 1989 r. Ze związku tego pochodzi syn D.. Para rozwiodła się w 2004 r., jednak w dalszym ciągu utrzymywali ze sobą kontakt i ostatecznie postanowili, że ponownie wezmą ślub. J. D. (1) zamieszkiwał wówczas w (...) w domu swojego ojca H. D. (1).

W dniu 26 stycznia 2005 r. H. D. (1) zwarł z J. D. (1) umowę darowizny, na mocy której darował mu nieruchomość położoną w O., przy czym na nieruchomości tej ustanowiono dożywotnią służebność osobistą na rzecz H. i S. D., polegającą na prawie bezpłatnego korzystania z jednego pokoju z używalnością kuchni i łazienki, zaś J. D. (2) zrzekła się prawa do dożywotniego korzystania z całego budynku i zastrzegła, że prawo to będzie ograniczone do korzystania z jednego pokoju z używalnością kuchni i łazienki. W dniu 22 października 2012 r. H. D. (1) złożył pozew o nakazanie J. D. (1) złożenia oświadczania woli, którego treścią jest przeniesienie własności ww. nieruchomości w związku z odwołaniem darowizny.

W grudniu 2010 r. I. D. wprowadziła się do tego domu wraz z synem D. D. (2) i zajęła wraz z nim i J. D. (1) piętro domu. Na parterze domu mieszał H. D. (2) i jego matka J. D. (2), przy czym do zajmowanego przez nią pokoju wchodziło się przez pokój zajmowany przez H. D. (1). Żona H. D. (1), S. D. od wielu lat mieszka w N. przy ul. (...).

Początkowo, po wprowadzeniu się I. D. do domu w O., relacje rodzinne układały się w miarę poprawnie.

W dniu 17 marca 2011 r. I. D. obchodziła urodziny. Po jej urodzinach zachowanie H. D. (1) w stosunku do niej zaczęło się pogarszać. Nie wyzywał jej, ale zaczął wyrażać pretensje o to, że zamieszkała w O.. Już wcześniej dochodziło do kłótni i nieporozumień, głównie kiedy H. D. (1) nadużył alkoholu, jednak po 17 marca 2011 r. przybrały one na sile. Wielokrotnie nasilenie negatywnych zachowań H. D. (1) względem I. D., następowało po jego powrocie z wizyty u żony S. D., która jest i była negatywnie nastawiona do I. D., nigdy jej nie lubiła. Kiedy H. D. (1) wracał z N. był pobudzony wyzywał I. D. słowami wulgarnymi, wyzywał również J. i D. D. (2) a J. D. (2) wyganiał z domu. S. D. nie lubiła także J. D. (2) i nie miała z nią dobrych relacji, postępowała wbrew niej, min. wchodziła do jej pokoju, mimo, że J. D. (2) powiedziała, że nie chce, aby ta u niej sprzątała.

Dowód: zeznania I. D. – k. 896 v.-900 v., k. 2-4, k.50, k. 260-263, 225, 227, zeznania J. D. (1) – k. 904 -906 v., k. 18-19, k. 113-114, 226,354, akt notarialny – k. 83-85, odpis pozwu – k. 314 – 315, zeznania H. K. – k. 1086 v. – k 1087, k. 384 v. - 385, zeznania J. D. (2) – k. k. 974 – 977, k. 16-17, k. 56, k. 112 v. – 113 v., z akt II K 1099/12 – k. 2-3, k. 76 – 76 v., z akt I C 975/12 – k. 346

Wiosną 2011 r. I. i J. D. (1) kupili meble do kuchni, ale okazało się, że nie pasują do tego pomieszczenia ze względu na skosy. Wówczas J. i I. D. postanowili dać te meble J. D. (2). J. D. (1) rozmawiał na tent temat z H. D. (1), który pierwotnie zgodził się na to, jednak kiedy wrócił z N. od żony, kazał zabierać meble używając przy tym słów wulgarnych. J. D. (2) rozpłakała się w reakcji na powyższe.

Pod koniec marca 2011 r. H. D. (1) będąc pod wpływem alkoholu zaczął wyzywać I. D. słowami wulgarnymi, powszechnie uznawanymi za obelżywe i powiedział do niej, że ma się wraz z synem wyprowadzić z jego domu do obory, bo tam jest jej miejsce. Sytuacja w domu w O. zaczęła się pogarszać. H. D. (1) zakazał wchodzenia I. D. do pokoju swojej matki J. D. (2), do którego wchodziło się przez jego pokój. Powiedział, że jeśli chce tam wchodzić, to niech wchodzi przez drugie drzwi, które były od środka zastawione łóżkiem i szafą i nie były otwierane przez trzydzieści lat. Zrobił to, pomimo, że I. D. opiekowała się J. D. (2). W późniejszym czasie zakazał również J. D. (1) wchodzenia do J. D. (2) przez swój pokój. Ponadto wyłączał bojler, uniemożliwiając I. i J. D. (1) korzystanie z ciepłej wody. Wielokrotnie wyzywał I. D. w rozmowie z matką, a robił to w taki sposób, że I. i J. D. (1), będąc na piętrze domu, słyszeli te wyzwiska.

W kwietniu 2011 r. I. D. przygotowywała święta Wielkanocne. J. D. (2) zaprosiła na święta swoją kuzynkę E. P. (1) z mężem. W Wielkanoc H. D. (1) od rana znajdował się pod wpływem alkoholu i zachowywał się agresywnie wobec J. D. (2), chciał w nią rzucić popielniczką na co E. P. (1) zwróciła mu uwagę. H. D. (1) wyzywał swoją matkę i groził jej, że ją zabije zaś kiedy I. D. zwróciła mu uwagę powiedział do niej, wyzywając ją słowem „szmato”, że ma się wynosić z domu. Tego dnia H. D. (1) spożył znaczną ilość alkoholu i zasnął na stole. Ostatecznie śniadanie Wielkanocne się nie odbyło, tylko J. D. (2) przyszła do I. i J. D. (1) podzielić się jajkiem. Wieczorem I. D. zadzwoniła do matki H. K. z płaczem, włączyła telefon na głośnomówiący i H. K. słyszała jak H. D. (1) używał słów wulgarnych wobec kobiety, bez określenia jednak pod czyim konkretnie adresem.

Po świętach Wielkanocnych zachowanie H. D. (1) wobec I. D. znacznie się pogorszyło. Pod wpływem alkoholu codziennie wyzywał I. D. słowami wulgarnymi, powszechnie uznawanymi za obelżywe (k. 896 v.). Ponadto powiedział jej, że zastrzeli ją i swoją matkę J. D. (2), a później popełni samobójstwo, żeby nie pójść do więzienia. Przy tym pokazywał I. D. przedmioty, które wyglądem przypominały naboje do pistoletu. Jednocześnie całkowicie zabronił I. D. i J. D. (1) schodzenia do J. D. (2), która w międzyczasie zachorowała i przebywała przez pewien czas w szpitalu. Zdarzało się, że I. D. podawała jej jedzenie przez okno, a J. D. (2) chowała je pod poduszkę, bała się bowiem jeść w obecności syna. J. D. (1) rozmawiał ze swoim ojcem na temat jego zachowania. H. D. (1) miał pozwolenie na broń gazową, które zostało mu cofnięte w 2008 r. W dniu 21 listopada 2008 r. H. D. (1) zdał broń w KP w N..

W sierpniu 2011 r. H. D. (1) groził I. D. zastrzeleniem jej, w obecności jej rodziców H. i P. K. (1). Od tego czasu H. D. (1) często groził I. D. zastrzeleniem i podpaleniem domu. I. D. obawiała się wypowiadanych przez H. D. (1) gróźb, zaczęła również w tamtym czasie, w związku z zachowaniem H. D. (1) wobec niej, ponownie korzystać z pomocy psychiatry i psychologa. Od tego czasu zachowanie H. D. (1) względem I. D. jeszcze się pogorszyło, pił coraz więcej i był coraz bardziej agresywny w stosunku do niej. Groził spaleniem domu, a I. D. coraz bardziej się go obawiała, miała poczucie, ze może jej coś zrobić. Bała się nawet przechodzenia przez przedpokój do łazienki, obawiając się, że może tam stać H. D. (1).

Dowód: zeznania I. D. – k. 896 v.-900 v., k. 2-4, k.50, k. 260-263, 225, 227, zeznania J. D. (1) – k. 904 -906 v., k. 18-19, k. 113-114, 226,354, zeznania D. D. (2) – k. 983 v. – 989 v., k. 20-21, k. 111 v. – 112, zawiadomienie o wszczęciu postępowania – k. 27-28, decyzja – k. 29, pokwitowanie – k. 30, zeznania H. K. – k. 1086 v. – k 1087, k. 384 v. - 385, zeznania P. D. – k. 1076 – 1076 v., k. 358 -358 v., k. 419 protokół oględzin – k. 970 – 974, zeznania J. D. (2) – k. k. 974 – 977, k. 16-17, k. 56, k. 112 v. – 113 v., z akt II K 1099/12 – k. 2-3, k. 76 – 76 v., z akt I C 975/12 – k. 346

W dniu 1 września 2011 r. w godzinach wieczornych I. D. pojechała z synem na zakupy. H. D. (1) przebywał wówczas w domu, znajdując się już pod wpływem alkoholu, który spożywał w kuchni wraz z S. P.. J. D. (1), który również w tym czasie przebywał w domu zadzwonił do I. D. powiedzieć jej, że H. D. (1) jest pod wpływem alkoholu. I. i D. D. (2) wrócili do domu koło 22.00. I. D. usłyszała wówczas jak H. D. (1) wulgarnie odnosi się do swojej matki J. D. (2). Weszła wtedy do jej pokoju, przechodząc przez pokój H. D. (1), ukucnęła przy niej i zapytała czy wszystko w porządku. Na to wszedł do pokoju H. D. (1) i używając wyzwisk pod adresem I. D. kazał jej wynosić się z pokoju. I. D. powiedziała, że nie przyszła do niego, a wówczas H. D. (1) chwycił ją za kurtkę i zaczął szarpać. I. D. zaczęła krzyczeć, na co wszedł do pokoju jej syn D. D. (2) i odciągnął H. D. (1) od niej. Wówczas H. D. (1) na chwilę wyszedł z pokoju, ale za moment do niego wrócił i uderzył I. D. trzy razy w twarz z pięści w okolice lewego oka i policzka a także zadał jej cios w żebra po lewej stronie. I. D. znowu zaczęła krzyczeć. D. D. (2) odciągnął na bok H. D. (1), a po chwili do pokoju wszedł J. D. (1), zaalarmowany krzykiem żony i zabrał ją na górę. Po pewnym czasie przyjechała wezwana do domu policja w osobach A. K. i J. P.. Po przybyciu na miejsce J. D. (1) powiedział policjantom, że jego ojciec wszczął awanturę i w jej trakcie uderzył I. D. w twarz. Kiedy policjanci weszli do domu H. D. (1) siedział przy stole i nadal spożywał alkohol ze S. P.. H. D. (1) został odwieziony na Izbę Wytrzeźwień. W badaniu alkomatem stwierdzono u H. D. (1) alkohol w wydychanym powietrzu na poziomie 1,94 promila.

W dniu 2 września 2011 r. I. D. zgłosiła się do lekarza i powiedziała mu, że została pobita przez H. D. (1). Lekarz przeprowadził oględziny i wystawił zaświadczenie stwierdzające rodzaj doznanych przez nią obrażeń.

Tego samego dnia założono Niebieską Kartę, w której wskazano, że I. D. jest dotknięta różnymi formami przemocy fizycznej i psychicznej ze strony H. D. (1). Po powrocie H. D. (1) z Izby Wytrzeźwień J. D. (1) powiedział mu, że to koniec, że nie będzie więcej bicia w tym domu, bo bicie i picie było przez 50 lat.

Na skutek zajścia z dnia 1 września 2011 r. I. D. doznała obrażeń ciała pod postacią stłuczenia głowy z krwiakiem okularowym oczodołu lewego o średnicy 100 mm rozlewającego się na policzek lewy, co spowodowało naruszenie czynności narządów ciała, jakim jest głowa, na okres czasu do dni siedmiu w stopniu lekkim. Ponadto I. D. doznała tez obrażeń tułowia pod postacią stłuczenia lewego łuku żebrowego w okolicy blizny pooperacyjnej po operacji pękniętej przepony co spowodowało naruszenie czynności narządów ciała, jaki jest tułów na okres czasu do dnia siedmiu, w stopniu lekkim. I. D. doznała również obrażeń kończyny górnej lewej pod postacią stłuczenia przedramienia lewego, z wylewem podskórnym o średnicy 15 mm., w połowie długości tego przedramienia, po stronie zginaczy, co spowodowało naruszenie czynności narządów ciała jakim jest kończyna górna lewa na okres czasu do dni siedmiu, w stopniu lekkim, co łącznie spowodowało naruszenie czynności narządów ciała na okres do dni siedmiu, w stopniu lekkim.

Dowód: zeznania I. D. – k. 896 v.-900 v., k. 2 - 4, k.50, k. 260 - 263, 225, 227, zaświadczenie – k. 6, Niebieska Karta – k. 12, protokół badania – k. 13, dokumentacja fotograficzna – k. 351, zeznania J. D. (1) – k. 904 -906 v., k. 18-19, k. 113-114, 226,354, opinia sądowo – lekarska – k. 35 - 40, zeznania D. D. (2) – k. 983 v. – 989 v., k. 20-21, k. 111 v. – 112, zeznania A. K. – k. 1072, k. 69, zeznania J. P.kk. 1120, k. 421, zeznania H. K. – k. 1086 v. – k 1087, k. 384 v. - 385, zeznania B. K. (1) – k. 1092 v. – k. 1093, k. 454-455, zeznania Z. Ł. – k. 1093 v. – k. 419 – 419 v., zeznania A. S. – k. 1085 - 1086 v., k. 419 v. – k. 420 v., zeznania P. D. – k. 1076 – 1076 v., k. 358 -358 v., k. 419, zeznania J. D. (2) – k. k. 974 – 977, k. 16-17, k. 56, k. 112 v. – 113 v., z akt II K 1099/12 – k. 2-3, k. 76 – 76 v., z akt I C 975/12 – k. 346

W dniu 7 września 2011 r. I. D. wraz z J. D. (1) zgłosili się do Zespołu Interwencji Kryzysowej i powiedzieli pracownikowi, że w ich domu dochodzi do awantur spowodowanych przez H. D. (1). W dniu 12 września 2011 r. do Zespołu zgłosił się H. D. (1), który zaprzeczył jakoby stosował przemoc wobec I. D..

Dowód: notatka – k. 42

I. D. bardzo przeżywała sytuację domową, bała się H. D. (1), obawiała się przechodzić przez korytarz w drodze do łazienki, bała się, że spotka H. D. (1). Przez dłuższy czas nie wychodziła z domu nawet na podwórko, chyba, że z mężem. Czasami zabierał ją na zakupy, albo do znajomych, poza tym godzinami oglądała telewizję. Powtarzała mu, że ma dosyć tego wszystkiego, że gdyby wiedziała, że tak wyjdzie, nigdy nie sprowadziłaby się do O.. Kiedy była sama w domu zamykała drzwi na skobel. Od sierpnia 2011 r. ponownie zaczęła regularnie korzystać z pomocy psychiatry i psychologa, choć nie był to pierwszy w jej życiu kontakt z ww. specjalistami. Już w 2002 roku I. D. leczyła się w Centrum Psychiatrycznym w S.-Z., gdzie rozpoznano u niej zespół depresyjno-lekowy. Odbyła wtedy trzy wizyty. Była wówczas w trakcie rozwodu, miała problemy finansowe, ciężko jej było utrzymać mieszkanie. Korzystała ponadto z pomocy psychologa B. K. (1), zgłosiła się na konsultację do Zespołu Interwencji Kryzysowej. Od 21 października 2009 r. I. D. leczyła się w (...) z powodu zaburzeń lękowo – depresyjnych, z tym, że miało to związek z jej staniem zdrowia fizycznego, uległa ona bowiem wypadkowi i miała pękniętą przeponę, obawiała się, że przepona może jej pęknąć ponownie. Później zaniechała leczenia, lecz wróciła do niego z powodu sytuacji rodzinnej, gróźb, wyzwisk i poniżenia ze strony H. D. (1). Od marca 2011 r. lekarz zaobserwował pogorszenie objawów związane z sytuacją rodzinną. Po kilkuletniej przerwie wróciła do spotkań z psychologiem, a od czerwca 2011 r. uczestniczyła regularnie w indywidualnych spotkaniach terapeutycznych dla kobiet dotkniętych przemocą.

W dniach 19 sierpnia i 23 sierpnia 2011 r. I. D. zgłaszała się na Izbę Przyjęć szpitala w N. po awanturach, do jakich dochodziło w O.. W dniu 19 sierpnia 2011 r. zgłaszała pieczenie w klatce piersiowej oraz duszności. Jedna z tych wizyt nastąpiła po tym, jak H. D. (1) wrócił od swojej żony S. D., wszedł do pokoju J. D. (2) i używając słów wulgarnych zarówno pod adresem jej jak i I. D., powiedziała do niej, że I. D. miała tutaj nie wchodzić. Usłyszała to I. D., powiedziała, że ma już tego wszytek go dosyć, rozpłakała się, wybiegła na dwór, zrobiło jej się słabo, przewróciła się. W efekcie pojechała do szpitala, gdzie podano jej tlen.

W 2011 r. I. D. pojechała raz do szpitala z wnuczką H. D. (1) E. S.. H. D. (1) wiedział, że I. D. leczy się psychiatrycznie.

Dowód: zeznania I. D. – k. 896 v.-900 v., k. 2-4, k.50, k. 260-263, 225, 227, zaświadczenia, k. 7 - 9, historia choroby, k.370-379, opinia psychologiczna, k. 169-170, zeznania H. K. – k. 1086 v. – k 1087, k. 384 v. - 385, zeznania B. K. (1) – k. 1092 v. – k. 1093, k. 454-455, zeznania A. S. – k. 1085 - 1086 v., k. 419 v. – k. 420 v., zeznania P. D. – k. 1076 – 1076 v., k. 358 -358 v., k. 419, zeznania J. D. (2) – k. k. 974 – 977, k. 16-17, k. 56, k. 112 v. – 113 v., z akt II K 1099/12 – k. 2-3, k. 76 – 76 v., z akt I C 975/12 – k. 346, częściowo wyjaśnienia oskarżonego – k. 895 v.

W okresie od 10 października 2011 r. do 10 listopada 2011 r. I. D. przebywała w szpitalu psychiatrycznym. Rozpoznano u niej osobowość bierną – agresywną oraz zaburzenia adaptacyjne – reakcję mieszaną lękowo – depresyjną. Do szpitala została skierowana przez psychiatrę z rozpoznaniem zaburzeń lękowo – depresyjnych. W karcie informacyjnej wskazano, że w obrazie klinicznym u I. D. widoczne były sztywność poznawacza, brak wglądu, takie mechanizmy obronne osobowości jak rozszczepienie, wyparcie, zaprzeczenie. W szpitalu obserwowano zmożony stan czuwania, bezsenność, zwiększoną potliwość dłoni, okresowe wypowiadanie myśli rezygnacyjnych i suicydalnych. Po wyjściu ze szpitala (...) kontynuowała leczenie.

Kolejny raz I. D. była hospitalizowana w okresie od 31 stycznia do 13 lutego 2012 r., ze skierowania z (...). W karcie informacyjnej wskazano, że przez okres dwóch tygodni pacjentka była przygnębiona, zlękniona, bezsenna, deklarowała obecność myśli suicydalnych, a pogorszenie stanu zdrowia wiązała z trudną sytuacją osobistą. W trakcie hospitalizacji zlękniona, wypowiadała myśli samobójcze. Pierwsze objawy uległy zmniejszeniu po kilku dniach hospitalizacji, gdy poczuła się bezpiecznie.

Dowód: karta informacyjna wraz z dokumentacją medyczną – k. 51 – 55, k. 79, historia choroby – k. 243

W dniu 26 lutego 2012 r. najstarszy syn H. D. (1) przywiózł go, znajdującego się pod wpływem alkoholu do domu. H. D. (1) po wejściu do domu zaczął krzyczeć na J. D. (2), która rozpłakała się z tego powodu. Wtedy I. D. zeszła na dół i zapytała się, czego chce on od J. D. (2). Na to H. D. (1) zaczął ją wyganiać. I. D. powiedziała, że nie wyjdzie, że zostanie z babcią. H. D. (1) złapał wówczas I. D. za rękę i sweter i wyprowadził ją z pokoju. I. D. miała po tym zajściu siniaki. Na miejsce została wezwana policja,

W przedpokoju domu I. D. powiesiła ozdobę w postaci czarownicy, którą dostała od koleżanki. H. D. (1) zdjął ją i spalił w piecu.

Dowód: zeznania I. D. – k. 896 v.-900 v., k. 2-4, k.50, k. 260-263, 225, 227, zeznania J. D. (1) – k. 904 -906 v., k. 18-19, k. 113-114, 226,354,

W dniu 5 marca 2012 r. H. D. (1) z samego rana wszczął awanturę, krzyczał i wyzywał I. D. słowami wulgarnymi. Krzyczał również na J. D. (2), więc I. D. zeszła na dół i powiedziała do H. D. (1), żeby przestał, bo ona nie ma już na to siły. W reakcji na powyższe H. D. (1) mówił do niej „won”. I. D. rozpłakała się, poszła na górę, napisała list pożegnalny i zażyła tabletki w postaci hydroksyzyny i paxtinu – łącznie około 1 opakowania. Nastąpiło to w ciągu 20 minut od chwili wszczęcia awantury przez H. D. (1). Nie wiedząc o tym, J. D. (1) już wcześniej wezwał policję z powodu zachowania H. D. (1). Po pewnym czasie do domu przyjechała policja, policjant wszedł na górę i zobaczył leżąca I. D. i list pożegnalny. Zapytał jej co zrobiła, na co odpowiedziała mu, że ma tutaj piekło. Była to jedyna próba samobójcza I. D.. Nigdy nie straszyła ona męża, że popełni samobójstwo.

I. D. została odwieziona do szpitala, gdzie rozpoznano u niej zamierzone zatrucie lekami lekkiego stopnia, próbę samobójczą. W szpitalu przebywała do 6 marca 2012 r.

Po podjętej próbie samobójczej I. D. ponownie skonsultowała się z psychologiem z Ośrodka Pomocy Społecznej B. K. (1), której opowiadała o swojej sytuacji domowej i osobistej. Na podstawie informacji uzyskanych od I. D. B. K. (1) wystawiła opinię z dnia 30 maja 2012 r. Ponadto I. D. kontynuowała leczenie psychiatryczne.

W dniu 28 marca 2012 r. H. D. (1) wyprowadził się z (...). W dniu 16 maja 2012 r. H. D. (1) wrócił do mieszkania. Na miejsce wezwano patrol policji.

Dowód: zeznania I. D. – k. 896 v.-900 v., k. 2-4, k.50, k. 260-263, 225, 227, zeznania J. D. (1) – k. 904 -906 v., k. 18-19, k. 113-114, 226,354, karta informacyjna – k. 103 - 104, list pożegnalny – k. 109, opinia z dnia 30 maja 2012 r. – k. 169-170, zaświadczenie lekarskie – k. 172, notatka urzędowa – k. 201, zaświadczenie lekarskie – k. 250

I. D. nigdy nie leczyła się z powodu choroby psychicznej w sensie psychozy i na taką chorobę nie cierpi. Nie jest także niedorozwinięta umysłowo, cierpi natomiast na zaburzenia lękowo – depresyjne. Zaburzenia te nie powodują zaburzeń spostrzegania ani odtwarzania spostrzeżeń, jak też nie obniżają funkcji poznawczych. Mają one jedynie charakter zaburzeń emocjonalnych, które powodują skłonność do subiektywnej oceny zdarzeń, która jednak nie odbiega od ogólnie przyjętych norm.

Zaburzenia lękowo – depresyjne pojawiły się u I. D. w związku z konfliktem z H. D. (1), zachowany jest bezpośredni związek czasowy i przyczynowy, bowiem stopień nasilenia ww. zaburzeń był i jest zależny od natężenia konfliktu z H. D. (1). Podjęta przez I. D. w dniu 5 marca 2012 r. próba samobójcza była aktem autoagresji spowodowanym awanturą z H. D. (1) co jest uzasadnione bezpośrednim związkiem czasowym z awanturą z nim, przewlekłością konfliktu, stanem bezradności I. D. oraz brakiem w jej przekonaniu perspektywy rozwiązania konfliktu.

Istniały trzy warstwy składające się na powody podjęcia próby samobójczej przez I. D. – pierwsza to sama osobowość pokrzywdzonej, jej poziom stabilizacji emocjonalnej, druga – nie rozwiązane konflikty rodzinne, i trzecia, będąca czynnikiem spustowym – konflikt w dniu zdarzania. Jednorazowy konflikt tego rodzaju nie może być tak silnym bodźcem, by pchnąć do próby samobójczej, do której doprowadziły zdarzenia mające miejsce wcześnie, które się odkładały, oraz kumulacja negatywnych emocji.

Dowód: opinia sądowo – psychiatryczna – k. 267 – 269, opinia uzupełniająca – k. 304 – 306, ustna opinia uzupełniająca – k. 429 – 429 v., pisemna opinia uzupełniająca – k. 460-461, pisemna opinia psychologiczna – k. 931 – 939, opinia sądowo – psychiatryczna – k. 956 -961

W dniu 28 czerwca 2012 r. kurator sądowy sporządził wywiad środowiskowy w miejscu zamieszkania I. D.. W wywiadzie tym zawarł min. stwierdzenie, że z informacji zebranych do dzielnicowego wynika, że od około miesiąca nie były podejmowane żadne interwencje odnośnie zachowania H. D. (1) w (...). Sąsiedzi ww. niechętnie chcieli wypowiadać się na temat zachowania H. D. (1), poinformowała kuratora, że w rodzinie jest nieustanny konflikt na tle majątkowym.

Dowód: sprawozdanie z wywiadu – k. 184 – 185

H. D. (1) ma (...), jest emerytem, otrzymuje emeryturę w wysokości 860 zł. Ma żonę, z którą od lat nie zamieszkuje, oraz trójkę dorosłych dzieci. Nie leczył się psychiatrycznie ani odwykowo. Był karany sądownie za czyn z art. 207 § 1 k.k. w zw. z art. 31 § 2 k.k.. popełniony na szkodę J. D. (2). Jest chory, stwierdzono u niego zmianę guzowatą kątnicy i wstępnicy o charakterze nowotworowym.

W toku postępowania oskarżony został poddany badaniom sądowo – psychiatrycznym. Biegli stwierdzili, że z powodu organicznego zaburzenia osobowości zaostrzonego uprzednio spożytym alkoholem H. D. (1) miał ograniczoną w stopniu znacznym, tj. po myśli warunków z art. 31 § 2 k.k. w stosunku do zarzucanego mu czynu zdolność rozpoznania jego znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem. Organiczne zaburzenia osobowości zdradzane przez oskarżonego wpływały w znacznym stopniu na możliwość przewidzenia przez niego wystąpienia skutku w postaci targnięcia się przez I. D. w dniu 5 marca 2012 r. na własne życie.

Dowód: dane oskarżonego – k. 63, dane osobopoznawcze – k. 65. Dokumentacja medyczna – k. 759-761, opinia sądowo – psychiatryczna – k. 773-776, informacja z K. – k. 1009, opinia uzupełniająca – k. 1050-151

W postępowaniu przygotowawczym oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień (k. 63-64).

Przesłuchany po raz pierwszy przed sądem oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, co do zdarzenia z dnia 1 września 2011 r. wyjaśnił, że spożywał alkohol, że pokrzywdzona wtargnęła do pomieszczenia, którego on używa, więc ją wyprowadził, ale jej nie uderzył. Wskazał, że wie, że pokrzywdzona od kliku lat leczy się psychiatrycznie. Nie wie po co jest niebieska karta, nigdy jej nie uderzył, kłócili się tylko. Nie uderzył pokrzywdzonej w dniu 26 lutego, ona zeszła na dół i go wyzywała, przyjechała policja. Tydzień przed tym zdarzeniem ona przybiegła do niego do bramy, zaczęła go wyzywać, szamotać za bramę, w pewnej chwili padła, zaczęła trzepać nogami i rękami. Sąsiad się zapytał czy wezwać karetkę, mąż jej powiedział, że nie, że zaraz jej przejdzie (k. 111-111v.).

Przesłuchany po raz drugi przed sądem (k. 894 -895 v.) oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i wskazał, że pokrzywdzona kłamie. Do 15 lipca 2011 r. byli w dobrych kontaktach, tego dnia były jego imieniny i nawet upiekła ciasto. W połowie sierpnia leciała za nim z rękoma, chciała go sprowokować żeby ją uderzył. Upadła na ziemię, zaczęła fikać. 31 sierpnia 2011 r. wtargnęła do jego pokoju, złapał ją z kołnierz kurtki, w ogóle jej wtedy nie dotknął. Te obrażenia, które pokrzywdzona miała 1 września nie powstały na skutek jego zachowania, podejrzewa, że ona sama sobie to zrobiła, bowiem takie przypadki były już wcześniej. Jak oskarżony wrócił z izby ok. 12, to pokrzywdzona nie miała żadnego sińca. W okresie od 17 marca do 8 września 2011 r. nie wyganiał pokrzywdzonej z domu ani posesji, nie pozwalał jej tylko wchodzić do swojego pokoju, nie bił jej i nie wyzywał. Dalej wyjaśnił, że nie odzywał się do pokrzywdzonej, mówił tylko do swojej matki „powiedz tej szmacie, żeby nie wchodziła więcej do mojego pokoju (k.895). W dniu, w którym doszło do próby samobójczej pokrzywdzonej nie było żadnej awantury. Nie groził pokrzywdzonej żadną bronią, nie pokazywał jej naboi, miał pistolet, na który miał pozwolenie, ale zdał go w 2008 r. Wie, że pokrzywdzona leczyła się psychiatrycznie czy psychologicznie, choć nie wie, z jakiego powodu. Kilka razy straszyła J. D. (1), że pójdzie się powiesić, jeśli on weźmie z nią rozwód. Zresztą obojętnie co by nie było, ona często go tak straszyła. Nie jest w stanie określić jak się pokrzywdzona zachowywała na co dzień, jeśli rozmawiała z domownikami, to krótko.

Sąd nie dał wiary wyjaśnieniem oskarżonego, były one bowiem sprzeczne z wiarygodnym materiałem dowodowym w postaci zeznań I. D., J. D. (1), P. D., H. K., D. D. (2), J. D. (2), Z. Ł.. Z zeznań tych osób wynika, że oskarżony wbrew swym twierdzeniom wszczynał awantury domowe pod wpływem alkoholu, w czasie tych awantur wyzywał pokrzywdzoną słowami wulgarnymi, groził jej, wyganiał ją z domu i w dniu 1 września 2011 r. pobił ją. Niewiarygodne jest również twierdzenie oskarżonego, że w dniu 5 marca 2102 r. nie było żadnej awantury, przeczą temu zeznania J. i I. D. oraz fakt wezwania na miejsce zdarzania policji, która została wezwana przecież zanim wykryto, że I. D. targnęła się na swoje życie.

Linia obrony oskarżonego była skoncentrowana nie tylko na zaprzeczaniu jakoby noszące cechy znęcania zachowania oskarżonego względem pokrzywdzonej miały miejsce, ale także na podnoszeniu w toku postępowania licznych kwestii, które miały marginalne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy. Do tych kwestii zalicza się min. kwestia nierozliczenia się jednego z synów H. D. (1) z pieniędzy z ziemi sprzedanej pod budowę obwodnicy w O., która nie miała dla sprawy istotnego znaczenia i nie ma związku ani z zachowaniem oskarżonego ani pokrzywdzonej. Oskarżony podnosił też, że pokrzywdzona przygotowywała posiłki i imieniny. Jednak okoliczność, że pokrzywdzona robiła w domu posiłki, przygotowała oskarżonemu imieniny (choć, co należy podkreślić, sama temu zaprzeczyła (k. 898 v.) wskazując, że jedynie naszykowała jedzenie, bo imieniny w tym samym dniu miała także J. D. (2), a nie było wówczas w domu S. D.), nie oznacza, że pokrzywdzona kłamie opisując zachowania oskarżonego względem siebie. Należy także zauważyć, że nawet gdyby pokrzywdzona taką imprezę zorganizowała, to o niczym to nie świadczy. Pokrzywdzona także chciała zorganizować święta wielkanocne, aby spędzić je z rodziną, mimo że już wówczas nastąpiła eskalacja negatywnych zachowań oskarżonego wobec niej. Miała jednak określone powody, chciała spędzić święta z rodziną, a nadto prosiła ją o to J. D. (2). Należy zauważyć, że od marca negatywne zachowanie oskarżonego dopiero zaczęły przybierać na sile, a ich kulminacja następowała stopniowo.

Nie dezawuuje zeznań pokrzywdzonej jej stwierdzenie, że H. D. (1) zamykał pokój J. D. (2), mimo że ona mogła go otworzyć od środka – z mściwości wobec niej i I. i J. D. (1). Należy zaznaczyć, że z zeznań I. D. i ostatnich zeznań J. D. (2) wynika, że ta ostania cały czas bała się oskarżonego, miała go nawet nazywać szatanem. Wspominając o oskarżonym podczas zeznań składanych w miejscu zamieszkania, rozpłakała się. Bała się nawet przyjmować od I. D. jedzenie, brała je często przez okno lub chowała pod poduszkę. Nie dziwi więc, że nie otwierała sama drzwi, które zamknął H. D. (1). Powodowana była strachem

Wreszcie należy podkreślić, że akcentowanie niezasadności wprowadzenia się I. D. do O. było w realiach sprawy niezasadne. Skoro bowiem postanowiła ona zejść się z mężem, który mieszkał w tym właśnie domu, należącym zresztą do niego, to nie ma nic zadziwiającego ani nadzwyczajnego w tym, że postanowiła się tam wraz z synem wprowadzić. Podała także powody, dla których w tym domu została, pomimo zachowania H. D. (1) - prosiła ją o to mianowicie J. D. (2), konie ta bardzo wiekowa, wymagająca opieki, którą się I. D. opiekowała i opiekuje do dzisiaj.

Wreszcie nie jest również tak, że oskarżony zaczął się znęcać nad pokrzywdzoną z dnia na dzień w dniu 17 marca 2011 r. Z zeznań pokrzywdzonej i jej męża wynika, że już wcześniej dochodziło do sytuacji konfliktowych, ale rodzina jeszcze względnie funkcjonowała. Do pogorszenia relacji nie doszło nagle, lecz stopniowo, jak wskazywała pokrzywdzona i jej mąż, zachowanie H. D. (1) wobec niej zaczęło się pogarszać z powodu S. D., czy raczej wpływu jaki miała na oskarżonego. Należy w tym miejscu zaakcentować, że również J. D. (2) zauważyła, że od połowy marca 2011 r. zachowanie oskarżonego wobec pokrzywdzonej uległo pogorszeniu, a należy zaznaczyć, że świadek długo starała się zeznawać bardzo oględnie na temat zachowania oskarżonego, nie chciała mu szkodzić, w czasie drugich zeznań składnych w postępowaniu przygotowawczym wskazywała nawet, że nie czuje się pokrzywdzoną w sprawie i że zachowanie H. D. (1) względem I. po jej powrocie ze szpitala nieco się poprawiło. Z powyższego wynika, że nie chciała szkodzić synowi, ale nawet ona zauważyła, że po urodzinach pokrzywdzonej doszło do awantury z wyzwiskami i pretensjami o zamieszkiwanie pokrzywdzonej w domu w O..

Wiarygodne były tylko trudzenie oskarżonego, ze wie, że pokrzywdzona leczyła się psychiatrycznie, trudno bowiem, y podawał nieprawdę odnośnie swojej wiedzy na ten temat.

Sąd uznał za wiarygodne w całości zeznania I. D. były one bowiem spójne, konsekwentne, harmonizowały z pozostałym wiarygodnym materiałem dowodowym, nie tylko z zeznaniami świadków, ale także dowodami z dokumentów. Nadto I. D. nie miała żadnego powodu, by bezpodstawnie obciążać H. D. (1). Z pewnością powodem tym nie była chęć przejęcia domu, do którego i tak prawo miał jej maż J. D. (1), który jest właścicielem tej nieruchomości.

Oczywiście konsekwencja zeznań I. D. i ich spójność z zeznaniami pozostałych wiarygodnych świadków nie jest ścisła i przedstawiane przez te osoby relacje różnią się pewnymi szczegółami, są jednak zgodne w ogólnym i najistotniejszym zarysie. Ich ścisła zgodność wzbudziłaby dopiero daleko idące wątpliwości co do wiarygodności i swobody tych zeznań, jako że każdy człowiek nieco inaczej odtwarza i zapamiętuje spostrzeganą rzeczywistość i z tego faktu wynikają drobne różnice w ww. zeznaniach.

Analizując najpierw zeznania I. D. sąd zwrócił uwagę na to, że zeznania składne przez nią w postepowania sądowym nieznacznie różniły się od tych, które złożyła w postepowaniu przygotowawczym i przy pierwszym rozpoznaniu sprawy. Mianowicie relacjonując o początkach negatywnego zachowania oskarżonego względem siebie, co datowała od czasu swoich urodzin, w dniu 17 marca 2011 r. pokrzywdzona zeznała w postępowaniu przygotowawczym, że oskarżony hamował się i nie ubliżał jej, a jedynie wyrażał pretensje o jej zamieszkiwanie w O.. Na rozprawie w dniu 8 lipca 2015 r. pokrzywdzona zeznała, że oskarżony już w dniu tych urodzin zaczął ją wyzywać. Sąd czyniąc ustalenia faktyczne oparł się na pierwszym zeznaniu I. D., ponieważ było ono złożone zalewie pół roku po tym, gdy zachowanie oskarżonego zaczęło się pogarszać. Pokrzywdzona była przesłuchiwana przed sądem po ponad pięciu latach, zaś zważywszy, że w tym czasie H. D. (1) wielokrotne ją wyzywał, zwyczajnie połączyło jej się to w jedną całość i nie była w stanie tak precyzyjnie odtworzyć momentu, w którym oskarżony zaczął ją wyzywać. Tym niemniej nawet w postepowaniu przygotowawczym wskazywała, że do pierwszych wyzwisk dochodziło już pod koniec marca 2011 r. W tym zakresie sąd nie oparł się na pierwszych zeznaniach D. D. (2), który wskazywał przesłuchiwany w postępowaniu przygotowawczym, że dopiero we wrześniu 2011 r. słyszał po raz pierwszy jak oskarżony używa wobec niej słów wulgarnych. Trzeba bowiem zauważyć, że sam świadek nawet zaznaczał, że opierał się na tym co słyszał, to zaś, że nie słyszał wcześniejszych wyzwisk, nie oznacza, że do takowych nie dochodziło. Z pewnością miarodajniejszą wiedzę w tym przedmiocie ma I. D., która była bezpośrednią adresatką tych zachowań oskarżonego, zatem to jej zeznania w tym zakresie sąd uznał za rzetelne. Uwypuklić też trzeba, że D. D. (2) nie zeznał, że takich wyzwisk wcześniej nie było, a jedynie że słyszał je dopiero po raz pierwszy we wrześniu 2011 r .

W toku składnych zeznań pokrzywdzona konsekwentnie wskazywała również, że w Wielkanoc 2011 r. oskarżony znajdował się pod znacznym wpływem alkoholu i wyzywał swoją matkę, na skutek jego zachowania rodzina nie spożyła śniadania wielkanocnego, dalej, że w sierpniu 2011 r. groził, że zastrzeli ją i swoją matkę, okazując przy tym przedmioty przypominające naboje. Konsekwentnie wskazywała również, że zachowania oskarżonego nasilały się pod wpływem alkoholu i po wizytach u żony S. D., dalej że doszło do konfliktu na tle mebli, że oskarżony często ją wyzywał, głównie słowami „kurwo” i „szmato”, na które to słowa wskazywały także te osoby, które były świadkami wyzwisk (D. i J. D. (1) oraz J. D. (2)). Nadto wiarygodność pokrzywdzonej w tym zakresie znacznie uprawdopodabnia okoliczność, że oskarżony na rozprawie nazwał ją słowem „szmata”, w obecności, sądu, stron postępowania i ich przedstawicieli, zaprzeczając przy tym wcześniej, aby ją wyzywał, a następnie starając się wraz z żoną, przesłuchiwaną już po tym zajściu nieudolnie się bronić twierdzeniem, jakoby zdarzało mu się posługiwać takim słowem, również wobec żony, ale przecież nie jest ono, zdaniem oskarżonego i S. D. wulgarne ani obraźliwe. Zeznania pokrzywdzonej w toku całego postępowania są konsekwentne, nie stwarzała żadnych nowych historii, odnosiła się wciąż do tych samych, najistotniejszych zdarzeń, a jej zeznania są w tym zakresie spójne z zeznaniami J. i D. D. (2) oraz J. D. (2), a więc jedynych osób, które de facto cały czas zamieszkiwały w domu O. i miały możliwość bieżącego przyglądania się zachowaniu oskarżonego względem pokrzywdzonej.

Sąd w pełni przypisał walor wiarygodność zeznaniom I. D., że oskarżony groził jej i J. D. (2), że pozabija oraz, że spali dom. Wskazywała na to w swoich zeznaniach również J. D. (2), a I. D. opisywała nawet, że oskarżony rozlał kiedyś benzynę w domu. Na wypowiadanie takich gróźb wskazywała również matka pokrzywdzonej. Nie dezawuuje w tym zakresie zeznań pokrzywdzonej okoliczność, że oskarżonemu cofnięto pozwolenie na broń i że zdał broń w 2008 r. Pokrzywdzona w żadnym ze swoich zeznań nie twierdziła, że oskarżony po 17 marca 2011 r. pokazywał jej broń, zeznawała tylko, że jej groził i pokazywał naboje (a ściślej zeznała, że pokazywał jej złote przedmioty przypominjące naboje), zaś z treści pokwitowania z dnia 21 listopada 2008 r. nie wynika, że oskarżony zdał naboje, a tylko, że zdał broń. Treść tego pokwitowania nie przeczy zatem zeznaniom pokrzywdzonej, szczególnie, że znajdują one potwierdzenie w zeznaniach J. D. (2), ale także J. D. (1) (który notabene zeznawał również, że obecnie oskarżony nie ma broni w domu, gdyż sprawdzał w miejscach gdzie mogłaby być schowana i jej tam nie było).

W odniesieniu do zdarzenia z dnia 1 września 2011 r. w postępowaniu przygotowawczym I. D. zeznała, że weszła do pokoju J. D. (2), ukucnęła przy niej i zapytała czy wszytko w porządku. H. D. (1) ją wyzywał, a następnie złapał za kurtkę i z otwartej ręki uderzył trzy razy w okolice oka i policzka po lewej stronie, zadał jej też cios w żebra po lewej stronie. Pokrzywdzona zaczęła krzyczeć, wtedy do pokoju wszedł D. D. (2) i odciągnął H. D. (1), a kiedy krzyczała na dół zszedł też J. D. (1), który zabrał ją na górę (k.3v.).

Przy pierwszym rozpoznaniu sprawy zeznała, że kiedy weszła do domu po zakupach usłyszała, że oskarżony wyzywa swoją matkę i poszła do niej. H. D. (1) wyzwał ją słowami wulgarnymi. Kucnęła przy J. D. (2) i wówczas H. D. (1) zaczął ją ciągnąc, żeby wyszła. Nie mogła się ponieść, bo kucała, i wówczas oskarżony uderzył ją trzy razy lewą ręką ze zwiniętymi palcami w oko i skroń. Zaczęła krzyczeć, wszedł jej syn, odciągnął H. D. (1), ale ten jeszcze zdążył uderzyć ją pięścią w bliznę pooperacyjną. Syn go jeszcze raz odciągnął, później widziała jeszcze męża, który powiedział, że już jedzie policja.

Przy ponownym rozpoznaniu sprawy zeznała, że kiedy wracając z zakupów weszła do domu usłyszała jak H. D. (1) zwraca się do matki słowami wulgarnymi (k.897), więc weszła do jej pokoju i kucnęła przy niej. Wszedł H. D. (1), zaczął ja wyzywać (przy czym pokrzywdzona zarówno na rozprawie jak i w postępowaniu przygotowawczym wskazywała, że wyzwał ją min., słowem „szmato”), złapał ją za kaptur przy szyi i ciągnął, a drugą ręką uderzył w twarz, tzn. w okolice skroni i oka. K. i nie mogła się podnieść, później jakoś się podniosła i dalej zeznała, że był jej mąż i syn i odpychali oskarżonego od niej. Oskarżony jeszcze później uderzył ją przy szafie ręką z lewej strony, gdzie ma bliznę pooperacyjną (w okolicach żeber).

Zeznania I. D. opisujące to zdarzania są w zasadzie spójnie i różnią się tylko tym, że w pierwszym przesłuchaniu podała, że uderzył ją z płaskiej ręki, a w drugim, że miał zwinięte palce, przed sądem również, że bił ją otwartą ręką. Sąd ustalił, że pokrzywdzona została uderzona z pięści, nie zaś z otwartej ręki, na to bowiem wskazywał J. D. (1), który widział to zdarzenia z boku (podczas gdy I. D., była przytrzymywania przez oskarżonego), a nadto wynika to z opinii biegłego. Co do udziału syna i męża w zdarzaniu, to również konsekwentnie pokrzywdzona wskazywała, że najpierw do pokoju wszedł D. D. (2), który odciągał H. D. (1) od niej. Roli J. D. (1) w zasadzie nie potrafiła określić, a ściślej, nie umiała podać, w którym momencie pojawił on się pokoju, wskazywała jedynie, że zabrał ją na górę. To jednak nie dezawuuje zeznań pokrzywdzonej, a przeciwnie, dowodzi, że nie starała się siłę stworzyć kolejnego świadka zajścia, a zeznała prawdziwe, że widziała męża w pokoju, choć nie potrafiła odtworzyć, w którym momencie tam się znalazł. Nie budzi to jednak wątpliwości co do jej wiarygodności, sytuacja ta była dla niej stresująca, pokrzywdzona zeznała nawet, że gdy H. D. (1) ją uderzył była w szoku, następnie wszedł syn D., zaczął odciągać oskarżonego, do tego jeszcze w pokoju wciąż znajdowała się J. D. (2), nie dziwi więc, że w takim stresie, przy uwzględnieniu gwałtowności tego zdarzenia, pokrzywdzona nie umie sprecyzować, w którym momencie jej mąż wszedł do pokoju i czy miał w tym zdarzeniu jakiś szerszy udział niż tylko zabranie jej na górę.

Przy ocenie zeznań I. D. sąd uwzględnił treść pisemnych opinii psychiatry i psychologa, które dotyczyły jej stanu zdrowia oraz zdolności postrzegania i odtwarzania spostrzeżeń.

Biegła psycholog w opinii z dnia 16 sierpnia 2015 r. wskazała, że pokrzywdzona cierpi na zaburzenia emocjonalne, które wpływają na zdolności postrzegania i odtwarzania spostrzeżeń w ten sposób, że spostrzega i zapamiętuje je subiektywnie, tj. przez pryzmat swojego stanu emocjonalnego. Nadto biegła wskazała, że podjęte przez pokrzywdzoną od 2002 r. leczenie i stwierdzone u niej zaburzenia wpłynęły na ocenę opisywanych przez nią zdarzeń w ten sposób, że oceniała je nadmiarowo i tym samym przejawiała skłonność do nadinterpretacji zachowań oskarżonego tj. postrzegania ich jako bardziej krzywdzących i zagrażających niż były one w rzeczywistości. Zaburzenia emocjonalne pokrzywdzonej nie obniżają jej funkcji poznawczych w sytuacjach neutralnych, natomiast w sytuacjach trudnych – obniżają ją, powodując przeszacowanie zagrożenia i doznanej krzywdy oraz dezorganizację zachowania pokrzywdzonej. Zaburzenie te mogą wpływać na wiarygodność prezentowanych przez nią relacji w sposób wyżej opisany. Daje biegła wskazała również, że aktualny stan psychiczny pokrzywdzonej i podjęcie przez nią próby samobójczej jest skutkiem jej aktualnej sytuacji rodzinnej i należy wiązać je z zachowaniem oskarżonego. Jednorazowy konflikt nie spowodowałaby podjęcia przez pokrzywdzoną próby samobójczej. Wcześniej podejmowane leczenie psychiatryczne oraz ustalony w jego toku stan zdrowia pokrzywdzonej miały częściowy wpływ na podjęcie przez nią próby samobójczej, jej stan zdrowia stanowi intrapsychiczne uwarunkowanie jej reakcji na sytuację przewlekłego konfliktu rodzinnego. Wreszcie biegła wskazała, że nie stwierdziła u pokrzywdzonej wyższej od przeciętnej tendencji do konfabulacji w znaczeniu uzupełniania luk pamięciowych, ale stwierdzono osłabioną kontrolę poznawczą i tendencję do subiektywnego, lękowego interpretowania spostrzeżeń w sytuacjach trudnych emocjonalnie, przy czym obecność lękowo – depresyjnego, magicznego myślenia u pokrzywdzonej należy traktować jako jeden z przejawów stresu pourazowego.

W ocenie sądu konkluzje płynące z treści opinii nie mają bezpośredniego wpływu na ocenę wiarygodność zeznań pokrzywdzonej w kontekście prezentowania określonych okoliczności faktycznych wiązanych z zachowaniem wobec niej oskarżonego. Biegła wskazywała jedynie, że pokrzywdzona ma skłonność do nadinterpretacji zachowań oskarżonego tj. spostrzegania ich jako bardziej krzywdzących i zagrażających niż w rzeczywistości, ale nie wskazywała, by pokrzywdzona z tego powodu wykazywała cechy osoby konfabulującej i zmyślającej zdarzenia, które w rzeczywistości nie miały miejsca. Faktem jest, że pokrzywdzona wielokrotnie w swoich zeznaniach podkreślała jak bardzo obawia się oskarżonego, że obawia się przejść korytarzem, że obawiała się go nawet jak wyprowadził się z O. itd., i w tym zdaniem sądu przejawia się owo nadinterpretowanie jego zachowań i postrzeganie ich jako bardziej zagrażających. Natomiast w zeznaniach pokrzywdzonej sąd nie stwierdził by opisywała jakiekolwiek okoliczności faktyczne, które nie znalazłaby potwierdzenia w zeznaniach choćby jednego świadka, ale w większości co wymaga uwypuklenia, wszystko, co opisywała znajdowało odzwierciedlenie w zeznaniach innych osób, jak choćby J. D. (1), P. D., D. D. (2), Z. Ł.. Biegła zresztą również wskazała, że nie stwierdza u pokrzywdzonej wyższej od przeciętnej tendencji do konfabulacji. Wreszcie należy wskazać, że skłonność pokrzywdzonej do nadinterpretacji wskazywał także biegły psychiatra, który w ostatniej wydanej opinii stwierdził, że nadinterpretację tę należy rozumieć w ten sposób, że jeżeli pokrzywdzona mówi, że ktoś ją bardzo mocno pobił, to znaczy, że ją pobił, natomiast nadinterpretacją będzie siła pobicia, czyli mocno, bardzo mocno (k. 961).

J. D. (1) również konsekwentnie przedstawił przebieg zdarzenia z dnia 1 września 2011 r., a prezentowana przez niego wersja nie jest wcale sprzeczna z wersją przedstawioną przez pokrzywdzoną. Jak zaakcentowano wcześniej I. D., ze zrozumiałych powodów de facto nie potrafiła określić roli J. D. (1) w przedmiotowym zdarzeniu ani określić momentu, w którym znalazł się on w pokoju J. D. (2). Tymczasem J. D. (1) konsekwentnie wskazywał, że zbiegł na dół kiedy usłyszał krzyk żony i widział, że H. D. (1) ją uderza w twarz i żebra. Przy pierwszym przesłuchaniu wskazał, że widział kilka takich uderzeń pięścią w twarz i żebra oraz, że odciągnął żonę od ojca i wezwał policję. Natomiast syn przytrzymywał oskarżonego, aby nie bił dalej pokrzywdzonej.

Przy pierwszym rozpoznaniu sprawy J. D. (1) jedynie ogólnie zeznał, że usłyszał krzyk żony, a dalej „on leje żonę jak worek kartofli, syn go odepchnął, zabrałem żonę na górę, wyszedłem na dwór i zadzwoniłem na policję”. Żadnych bardziej szczegółowych zeznań na temat tego zdarzania świadek wówczas nie złożył.

W postępowaniu przed sądem przy ponownym rozpoznaniu sprawy wskazywał, że usłyszał krzyk i kiedy wszedł do pokoju zobaczył, że oskarżony trzyma I. D. za odzież lub włosy (nie pamiętał tego) i bije pięścią w twarz. Zasłonił żonę i kazał synowi przytrzymać oskarżonego, zaprowadził żonę na góry i wezwał policję. Nie pamięta, czyn syn już był w pokoju czy minął się z nim po drodze.

W relacjach tych zachodzą jedynie drobne rozbieżności, min. dotyczące tego, czy policja została wezwana od razu, czy dopiero po zaprowadzeniu I. D. na górę, co jednak nie deprecjonuje zeznań świadka, gdyż szczegół ten jest w gruncie rzeczy nieistotny, a pomiędzy poszczególnymi składanymi zeznaniami minęło sporo czasu, nie wspominając już tym ile go upłynęło od zdarzenia do chwili składnia przez świadka ostatnich zeznań. W zeznaniach tych nie pojawia się także nic na temat uderzenia pokrzywdzonej w żebra, jednak nie oznacza to, że taka sytuacja nie miała miejsca, skoro świadek w pierwszych zeznaniach składnych niedługo po zajściu wskazywał, że widział jak oskarżony uderza pokrzywdzoną w żebra.

Relacja tego świadka i pokrzywdzonej różni się także w odniesieniu od tego, czy oskarżony bił pokrzywdzoną pięścią czy otwartą ręką oraz ile zadał jej ciosów. Czyniąc w tym przedmiocie ustalania faktyczne sąd uwzględnił, że każda z tych osób mogła zapamiętać to nieco inaczej (bo i różnice w tych zeznaniach są niewielkie), co nie znaczy, że nie doszło do tego zajścia, a zeznania tych osób są niewiarygodne. I. D. precyzyjniej i bardziej stanowczo wskazywała, ile ciosów zadawał jej H. D. (1) i w ocenie sądu, jako bezpośrednia ofiara miała zdecydowanie lepszą możliwość zapamiętania tego niż J. D. (1), który zresztą od początku zeznań nie posługiwał się konkretnymi liczbami (nie określał ilości ciosów), a wskazywał, że oskarżony uderzył pokrzywdzoną kilka razy (a toku drugiego przesłuchania że ją lał jak worek kartofli). Natomiast zdaniem sądu należało ustalić na podstawie zeznań J. D. (1), że oskarżony uderzał pokrzywdzoną pięścią, nie zaś otwartą ręką a więc tak jak zeznała pokrzywdzona przed sądem przy pierwszym rozpoznaniu sprawy. Przede wszystkim J. D. (1) konsekwentnie wykazywał, że oskarżony bił pokrzywdzoną pięścią, a co istotne miał lepsze możliwości zaobserwowania tego, zaś pokrzywdzona w zasadzie mogła opierać się tylko na tym jak odczuła otrzymany cios, sytuacja była bowiem dynamiczna, a pozostałe osoby będące świadkami zdarzenia w ogóle nie potrafiły określić, jak H. D. (1) uderzył pokrzywdzoną, a J. D. (2) twierdziła nawet, że to było niechcąco.

Ostatecznie ustalając, że oskarżony uderzył pokrzywdzoną pięściami, sąd oparł się na zeznaniach J. D. (1) oraz posiłkował się dokumentacją fotograficzną, zasadami doświadczenia zawodowego i opinią biegłego. Rodzaj obrażeń, jakich doznała pokrzywdzona wskazuje, że zostały one zadane pięścią, gdyż ciosy zadane otwartą ręką pozostawiają inne ślady. Również biegły w opinii wskazał, że tego rodzaju obrażeń ciała można doznać w przypadku pobicia pięściami i ewentualnego ściskania rękoma. Uderzenie pięścią mogło prowadzić do powstania skutków na głowie min. w postaci stłuczenia z krwiakiem okularowym oczodołu, rozlewającym się na lewy policzek.

Pierwsze zeznania D. D. (2) składane w postepowaniu przygotowawczym dotyczyły głównie przebiegu zdarzenia z dnia 1 września 2011 r. i zostały uznane przez sąd za wiarygodne, choć nieco różniły się od zeznań złożonych przez I. D. i J. D. (1). Świadek, podobnie jak i wspominani wcześniej świadkowie wskazywał, że wbiegł do pokoju babci bo usłyszał krzyk matki (pokrzywdzonej) i zobaczył, że oskarżony trzyma pokrzywdzoną za odzież i szarpie ją, więc złapał go za ubranie i odsunął od matki. Na to oskarżony na chwilę wyszedł z pokoju, ale za moment do niego wrócił i zaczął krzyczeć, że mają się stąd wynosić. Wtedy uderzył pokrzywdzoną w twarz, wszedł J. D. (1), a oskarżony jeszcze uderzył pokrzywdzoną w żebra. W ogólnym zarysie ta relacja jest zgodna z relacjami pozostałych świadków, którzy co prawda nie wspominali, aby oskarżony opuszczał pokój, jednak zdaniem sądu, taka sytuacja zaistniała. J. D. (1) w ogóle nie mógł tego widzieć, bo w tym czasie nie przebywał w pokoju J. D. (2), zszedł na dół dopiero zaalarmowany krzykami żony i biorąc pod uwagę jego relacje z której wynika, że widział jak oskarżony bije pokrzywdzoną, musiał zejść do pokoju już po tym jak H. D. (1) do niego wrócił po chwilowej nieobecności. Pokrzywdzona zaś nie wskazywała na to, ale trzeba uwzględnić, że sytuacja była bardzo dynamiczna i sterująca dla niej, wszystko działo się stosunkowo szybko, a D. D. (2) był postronnym obserwatorem, łatwej mu było zaobserwować i zapamiętać taki szczegół, jak opuszczenie pokoju na chwile przez oskarżonego. Relacje tych świadków są jednak spójne co do tego, że doszło do szarpania pokrzywdzonej przez oskarżonego od tyłu za odzież kiedy kucała przy J. D. (2), doszło do uderzenia jej w twarz i doszło do uderzenia jej w żebra. Na to wskazywały wszystkie wymienione wyżej osoby, choć ich relacje nieco się różniły jeśli chodzi o to, a w jaki sposób została uderzona pokrzywdzona (o czym była już mowa wcześniej, należy jedynie odnotować, że D. D. (2) przesłuchany w postępowaniu przygotowawczym nie pamiętał, czy pokrzywdzona została uderzona otwartą ręką czy pięścią) oraz ile ciosów zadał jej oskarżony (również już wyjaśniono, dlaczego ustalono tę okoliczność w oparciu o zeznania pokrzywdzonej). W postępowaniu przed sądem przy ponownym rozpoznaniu sprawy wskazał co prawda, że oskarżony uderzył jego matkę z otwartej dłoni, jednak w ocenie sądu nie mogło być tak, że lepiej pamiętał to zajście po pięciu latach, niż bezpośrednio po nim. Różnica ta nie jest nieistotna, jednak zrozumiała biorąc pod uwagę upływ czasu, kilkukrotnie przesłuchiwanie świadka na tę okoliczność i normalne u każdego człowieka uzupełnienie luk pamięciowych. Miarodajne zatem musiały stać się jego zeznania z postępowania przygotowawczego, w których wskazywał, że nie pamięta jak jego matka została uderzona przez oskarżonego.

Dodać w tym miejscu należy, że przesłuchani w sprawie policjanci, którzy interweniowali w dniu 1 września 2011 r. na posesji w O. złożyli zeznania wspierające zeznania pokrzywdzonej i jej męża, a wyraźnie przeczące wyjaśnieniom oskarżonego. Mianowicie A. K. zeznał, że widział u pokrzywdzonej zaczerwienioną twarz, co przeczy wyjaśnieniom oskarżonego, z których wynika, że kiedy na następny dzień wrócił z izby wytrzeźwień, pokrzywdzona nie miała żadnych śladów na twarzy (na istnienie tych śladów wskazywała także J. D. (2) zeznając, że pokrzywdzona miała na drugi dzień siniaka). Nadto funkcjonariusz ten wskazał, że J. D. (1) powiedział mu, że H. D. (1) uderzył w twarz pokrzywdzoną. Wreszcie policjant wskazywał również, że wydaje mu się, że oskarżony zachowywał się agresywnie i mówił coś o broni palnej, a to również potwierdza zeznania pokrzywdzonej, J. D. (1), D. D. (2) i J. D. (2) co do tego, że oskarżony zachowywał się agresywnie. Świadek przesłuchany przed sądem nie pamiętał już przebiegu tamtych zdarzeń, co jednak nie dziwi jeśli uwzględni się, że jest funkcjonariuszem policji i bierze udział w dziesiątkach podobnych interwencji. Tym niemniej po odczytaniu świadek potwierdził treść pierwotnie składnych zeznań i sąd na ich podstawie poczynił ustalenia faktyczne. Podobnie należało ocenić zeznania J. P. , który nadto nie był przesłuchiwany w postępowaniu przygotowawczym, ale pamiętał, że brał udział w interwencjach na posesji w (...), że była tam starsza kobieta, zastraszona, która bała się oskarżonego oraz, że była tam jeszcze inna kobieta, choć zupełnie nie potrafił sobie przypominać co to była za kobieta, nie rozpoznał pokrzywdzonej i nie potrafił ustosunkować się do tego, dlaczego składając pierwsze zeznania przed sądem, opisując ową drugą pokrzywdzoną kobietę posługiwał się słowem „córka”. W ocenie sądu jest jednak oczywiste, że chodziło o pokrzywdzoną, bowiem oskarżony nie ma córki, ma tylko synów, a jedyną kobietą obecną w domu O. poza J. D. (2) i S. D., z których żadna – z uwagi na wiek - nie mogłaby uchodzić za córkę oskarżonego była I. D..

Natomiast w zakresie przebiegu tego zdarzenia sąd nie oparł się na zeznaniach S. P. . Po pierwsze świadek nie miał możliwości zaobserwowania przebiegu zdarzenia, do którego doszło w pokoju J. D. (2), skoro siedział w kuchni i to jak zeznał – przy zlewie. W czasie oględzin pomieszczeń, do których doszło sprawie przy okazji przesłuchania J. D. (2) w miejscu zamieszkania, sąd stwierdził, że pokój, który wówczas zajmowała J. D. (2) nie jest widoczny w żadnej części z kuchni. Zatem siedząc w kuchni, S. P. nie mógł widzieć co się działo w tym pokoju, mimo to jednak z przekonaniem stwierdził, że H. D. (1) nie uderzył pokrzywdzonej, a tylko ją wyprowadził z pokoju. Natomiast nie krył swojego negatywnego nastawienia do pokrzywdzonej, wskazując, na wstępnie zeznań, złożonych przy ponownym rozpoznaniu sprawy, że I. D. wtargnęła do domu (używając przy tym tego charakterystycznego słowa „wtargnęła”, którym posługiwał się także oskarżony) Trudno uznać, by pokrzywdzona mogła wtargnąć do domu zajmowanego wspólnie z mężem, szczególnie, że weszła przez wspólnie używaną przez strony kuchnię do pokoju J. D. (2).

Nadto S. P. niewiarygodnie zeznawał, że H. D. (1) jedynie wyprowadził pokrzywdzoną z pokoju, skoro z zeznań J. D. (1), D. D. (2) i I. D. spójnie wynika, że to J. D. (1) wyprowadził pokrzywdzoną z pokoju, a D. D. (2) pilnował oskarżonego, żeby nie bił dalej pokrzywdzonej. W ocenie sądu świadek złożył zeznania tej treści jedynie po to by wesprzeć linię obrony oskarżonego, jest bowiem jego kolegą, razem z nim wspólnie spożywał alkohol w dniu zdarzenia i de facto nie zaobserwował niczego, co działo się w pokoju J. D. (2). Mimo to z przekonaniem wspierał wersję zdarzeń prezentowaną przez oskarżonego.

Uzupełniając jeszcze rozważania dotyczące oceny zeznań J. D. (1) i D. D. (2) w pozostałym zakresie, tj. nie tylko co do zdarzenia z dnia 1 września 2011 r. wskazać trzeba, że sąd uznał je za wiarygodne w całości.

D. D. (2) w toku pierwszego przesłuchania, jak już wskazywano zeznawał właściwie jedynie w odniesieniu do zdarzenia z dnia 1 września 2011 r. i w tej mierze jego zeznania zostały już ocenione. To samo dotyczy zawartego w tym protokole stwierdzenia świadka, że dopiero w tym dniu słyszał po raz pierwszy jak oskarżony wyzywa wulgarnie jego matkę. Co prawda przesłuchiwany przed sądem przy ponownym rozpoznaniu sprawy wskazywał, że zaczęło się psuć odkąd jego rodzice chcieli wstawić inne meble do kuchni i od tego czasu, gdy tyko oskarżony wypił było słychać wyzwiska z dołu, jednak należy zważyć, że świadek był przesłuchiwany drugi raz przed sądem po ok. 5 latach od pierwszego przesłuchania i jest oczywiste, biorąc także pod uwagę, jak długo trwało zachowanie oskarżonego względem jego matki i to, że wyzwiska były na porządku dziennym, że inaczej określił ten moment, spójnie natomiast z I. D. wskazał min., że oskarżony zamykał drzwi od pokoju J. D. (2) na klucz, ta zaś bała się przyjmować od nich posiłki. Wskazywał również, że w dniu, w którym doszło do próby samobójczej pokrzywdzonej, oskarżony od rana się awanturował i policja została wezwana już wcześniej z tego powodu. Zeznania jego były zatem spójne z zeznaniami pokrzywdzonej i J. D. (1), a świadek nie miał żadnych powodów by zeznawać nieprawdziwe na szkodę oskarżonego. Nie był on bezpośrednio zaangażowany w konflikt między stronami, jak wynika z akt sprawy miał nawet dobry kontakt z siostrami S., które wychowywała S. D., a które złożyły zeznania mające wesprzeć linię obrony oskarżonego i nie kryły swojej jawnej niechęci do pokrzywdzonej.

Również zeznania J. D. (1) były wiarygodne w całości, korespondowały bowiem z zeznaniami pokrzywdzonej, D. D. (2) i częściowo J. D. (2) jak również z dowodami z dokumentów. Świadek spójnie z D. D. (2) i pokrzywdzoną określili początku konfliktu, który stał się kanwa zachwiania oskarżonego wobec pokrzywdzonej, a który miał związek z wymianą mebli w kuchni. Spójnie także wskazywał wraz z pokrzywdzoną, że nasilenie zachowań oskarżonego wobec niej miało miejsce bliżej lata 2011 r.. Pokrzywdzona przesłuchiwana po raz pierwszy w postępowaniu przygotowawczym oraz przed sądem zwracała uwagę, że właśnie takie zachowania miały miejsce już od Wielkanocy 2011 r. jednak również od lata 2011 r., od momentu kiedy oskarżony groził jej zabiciem przy jej rodzicach, datowała istotne nasilenie zachowań oskarżonego względem niej. Świadek szczegółowo opisywał zachowania oskarżonego wobec pokrzywdzonej, w tym spójnie z nią i D. D. (2) wskazywał, że oskarżony wyzywał pokrzywdzoną słowami „kurwo”, „szmato” (a że oskarżony nazywał pokrzywdzoną takim właśnie słowem, sam w zasadzie przyznał przed sądem). Zwraca uwagę w zeznaniach świadka bardzo rzeczowe i logiczne wyjaśnienie powodów, dla których do marca i w następnych miesiącach doszło do objętych zarzutami zachowań oskarżonego. W ocenie sądu jest przekonująca jego argumentacja, że zaczęło się od nieporozumień między J. D. (2) i S. D. wywołanych tym, że J. D. (2) nie życzyła sobie, aby S. D. jej sprzątała i wtrącała się w jej sprawy. Z zemsty H. D. (1) wymyślił zakaz wchodzenia do jego pokoju (a przy tym jest dla sądu oczywiste, że skoro do pokoju J. D. (2) wchodziło się przez pokój oskarżonego, to wprowadzenie takiego zakazu nie dotyczyło tylko oskarżonego, lecz bezpośrednio dotykało J. D. (2) i utrudniało, a wręcz uniemożliwiało członkom rodziny sprawowanie nad nią należytej opieki. Kolejnym elementem był konflikt na tle sprzedaży ziemi, w efekcie którego całe pieniądze za wykupienie ziemi pod obwodnicę wziął D. D. (3), a ustalenia rodzinne w tym zakresie były inne. J. D. (2) była wieloletnią ofiarą przemocy ze strony H. D. (1), jak wskazywał J. D. (1), ale bała się go i dopiero jak zobaczyła, że ma wsparcie w J. D. (1) przestała się bać, a to denerwowało oskarżonego, zaczął się mścić na J. D. (2), a za tym poszło zachowanie wobec pokrzywdzonej i J. D. (1). Z zeznań tych wynika zatem jasno, że nie jest tak, iż nagle z dniem 17 marca 2011 r. oskarżony zaczął znęcać się nad pokrzywdzoną. N. i konflikty narastały w tej rodzinie od dawna, brak było jakiegokolwiek kompromisu, oskarżony nadużywał alkoholu i pozostawał pod wpływem S. D., która była niechętna pokrzywdzonej (i nie kryła tego nawet w czasie składania zeznań). Ostatecznie punktem zapalnym stały się zwykłe nieprozumienia na tle wspólnego zamieszkiwania w tym domu. Oskarżony jak wynika z zeznań J. D. (1) był agresywny także wcześniej, świadek już jako dziecko wraz z braćmi doznawał przemocy z jego strony. Nie jest zatem tak, że oskarżony zmienił się z dnia na dzień i stał się sprawcą przemocy. J. D. (1) wskazał również, spójnie z pokrzywdzoną, że nigdy wcześniej I. D. nie wspominała o tym, że odbierze sobie życie. Żadna z osób, które do dnia tego zdarzenia zostały w sprawie przesłuchane również nie wskazywały, by I. D. miała rzekomo za każdym razem groziła J. D. (1), że odbierze sobie życie. Wypowiadanie myśli samobójczych nie zostało także odnotowane w dostępnej dokumentacji medycznej pochodzącej sprzed 2011 r. , co pozwala stwierdzić, że wyjaśnienia oskarżonego i zeznania osób wspierających jego linię obrony, w zakresie w jakim te osoby twierdziły, że I. D. wielokrotnie groziła samobójstwem są nieprawdziwie i służą jedynie zdezawuowaniu próby samobójczej pokrzywdzonej, uczynieniu z niej zdarzania nieistotnego i służącego jednie zwróceniu na siebie uwagi, bez podtekstów samobójczego.

Za wiarygodne sąd uznał zeznania J. D. (2) , aczkolwiek jedynie pomocniczo czynił na ich podstawie ustalenia faktyczne, z uwagi na to, że świadek przesłuchana ostatni raz przed sądem miała (...)i jest w ocenie sadu oczywiste, że pewnych okoliczności mogła nie pamiętać, pewne mogły jej się pomylić z innymi. W czasie składnia zeznań sięgała do bardzo odległych wspomnień, nawet z lat 60 – tych i wypowiadała się ogólnie na temat zachowania oskarżonego. Znamienne jest jednak, że wskazując, jakimi słowami wyzywał oskarżony pokrzywdzoną odwoływała się do tych samych słów, na jakie wskazywali wszyscy inni świadkowie, którzy słyszeli obelgi oskarżonego pod adresem pokrzywdzonej. Świadek wskazywała również, że oskarżony pił już w latach 60 tych, składając zeznania określiła jego i jego kolegów mianem pijaków, co jest o tyle istotne, że wielu członków rodziny oskarżonego, szczególnie wnuczki i żona starało się wykazywać w swoich zeznaniach, że oskarżony nie nadużywał alkoholu, a biorąc również pod uwagę inne ujawnione w aktach okoliczności, jak to, że oskarżony wielokrotnie był nietrzeźwy, na co wskazywali pokrzywdzona, jej mąż, syn, nawet S. P., nawet sam oskarżony przyznał, że spożywał z nim wtedy alkohol to uznać należało, że twierdzenia członków jego rodziny są nieprawdziwe i miały tylko służyć bezzasadnemu oczyszczeniu oskarżonego i stworzeniu jego nieprawdziwego obrazu. Podkreślić należy również, że świadek wskazywała spójnie z I. D., że oskarżony powiedział kiedyś, że je obie zabije a później sam się zastrzeli.

Wracając do kwestii oceny zeznań J. D. (2), sąd zwrócił uwagę na różnice jakie zachodzą w składanych przez nią relacjach na temat zdarzenia z dnia 1 września 2011 r. Mianowicie przy pierwszym przesłuchaniu w postępowaniu przygotowawczym zeznała, że podczas awantury na początku września oskarżony uderzył jeden raz, jej zdaniem niechcąco pokrzywdzoną, jedynie ja szarpał za odzież od tytułu i wyprowadził z pokoju, zakazując pobytu w nim. Po tym zdarzaniu widziała siniaka u pokrzywdzonej pod lewym okiem.

W zeznaniach składnych przed sądem przy pierwszym rozpoznaniu sprawy pokrzywdzona wskazała, że oskarżony szarpał I. D. i nie wie, czy ją uderzył, bo miała opuszczoną głowę, na drugi dzień widziała jednak sińca na policzku (choć chwilę wcześniej twierdziła, że nie widziała obrażeń). Zeznania świadka złożone przy pierwszym rozpoznaniu sprawy są nieco chaotyczne, jednak również w nich wskazywała, że oskarżony szarpał pokrzywdzoną za odzież, kiedy ta kucała przy niej. Zdaniem sądu świadek widział, że oskarżony uderzył pokrzywdzoną, jednak składając pierwsze zeznania w postępowaniu przygotowawczym nie chciała mu szkodzić i dlatego powiedziała, ze oskarżony uderzył pokrzywdzoną niechcący. Zdaniem sądu jest oczywiste, że uderzenie szczególnie skutkujące powstaniem siniaka w okolicach oka nie mogło być niechcące, skoro oskarżony intencjonalnie szarpał pokrzywdzoną i chciał ją wyrzucić z pokoju. Zresztą J. D. (1) i D. D. (2) widzieli wyraźnie, że oskarżony bił pokrzywdzoną, co najmniej kilka razy w twarz i w żebra, wskazywała na to również pokrzywdzona. Z tego powodu sąd nie oparł się na zeznaniach J. D. (2) w tym zakresie, uwzględniając również, że jest ona osobą starszą, była zdenerwowana całą sytuacją, sama wskazywała przed sadem będąc przesłuchiwaną po raz pierwszy, że miała opuszczoną głowę, mogła zatem nie zaobserwować przebiegu zajścia dokładne i nie zapamiętać szczegółów. Zaakcentować trzeba, że nie było możliwe dokładnie rozpytanie świadka na okoliczność tych rozbieżności, świadek była przesłuchiwana w domu, leżąc, wybiórczo pamiętała określone zdarzenia, mieszała wątki. Tym niemniej nie są to wątpliwości niemożliwe do rozstrzygnięcia, sąd dysponował bowiem zeznaniami wiarygodnych świadków, którzy przebieg tego zajścia opisali i na podstawie ich zeznań sąd poczynił miarodajne w sprawie ustalenia faktyczne.

Dodać jeszcze trzeba, że zeznania złożone przez świadka w sprawie cywilnej w dniu 14 lutego 2103 r. nie pozostają w sprzeczności z jej zeznaniami składanymi w toku postępowania karnego. Również i w czasie tego przesłuchania J. D. (2) wskazywała, że zaczęło się psuć w rodzinie już przed Wielkanocą 2011 r. i choć zeznała, że zaczęły się wyzwiska jednak nie strony oskarżonego, to jednocześnie dodała, że ją też wyzywał słowami „kurwo, szmato”. Wskazywała, że oskarżony nadużywał alkoholu, a po alkoholu dochodziło do wyzwisk. Wskazywała także od kwietnia do września nikt nikomu krzywdy nie robił, ale jednocześnie zeznała również, że oskarżony wyzywał J. D. (1), a w dniu 15 lipca 2011 r. oskarżony chciał ją uderzyć popielniczką. Z zeznań tych nie wynika, że pokrzywdzona specjalnie dla oskarżonego przygotowała imprezę imieninową. Okoliczność, że przygotowała jedzenie, ponieważ przyjechali goście, nie oznacza jeszcze, że zeznawała nieprawdę wskazując, że od marca 2011 r. jej relacje z H. D. (1) uległy pogorszeniu i od tego czasu zaczął się nad nią znęcać. Nie należy tracić także z pola widzenia tego, że według zeznań I. D. w tym dniu imienny obchodziła także J. D. (2).

Oceniając zeznania J. D. (2) sąd uwzględnił treść opinii psychologicznej z dnia 14 listopada 2015 r. (k. 1020-1021), w której biegła psycholog, obecna przy przesłuchaniu świadka wskazała min., że J. D. (2) rozumiała zadawane pytania i udzielała sensownych odpowiedzi, zeznania składała swobodnie, spontanicznie, co doprowadziło biegłą do uznania, że zeznania te spełniają jedno z podstawowych kryteriów wiarygodności – tj. kryterium nieuporządkowanej struktury. Nadto biegła wskazała, że jej relacja zawierała liczne detale dotyczące kontekstu przedmiotowych zdarzeń, co pozwoliło na uznanie, że zeznania J. D. (2) spełniają również kolejne z kryteriów wiarygodności – mianowicie kryterium detali kontekstualnych. Dalej biegła zaznaczyła również, że analiza zeznań świadka wskazuje, iż za ich treścią stoją adekwatne reakcje emocjonalne – tj. poczucie krzywdy i lęk przed oskarżonym, a więc spełniają także kolejne kryterium wiarygodności – kryterium czynników emocjonalno – motywacyjnych, a dalej także kryterium spójności zewnętrznej. Biegła zaznaczyła również, że funkcje poznawcze świadka są obniżone w stopniu lekkim, pomimo zaawansowanego wieku i przebytych udarów mózgu, że w zakresie funkcji pamięciowych ujawnia głębsze deficyty i lepiej odtwarza wspomnienia z odległej przeszłości, przy odtwarzaniu spostrzeżeń nie wykazuje wyższej niż przeciętna skłonności do konfabulacji w znaczeniu uzupełnienia luk pamięciowych.

Sąd uznał za wiarygodne zeznania A. S. , który jest obcy dla stron i był przyjacielem rodziny. W swoich zeznaniach wskazywał min., że J. D. (1) i P. D. opowiadali mu jakie mieli dzieciństwo i że H. D. (1) miał problemy z alkoholem oraz że dostrzegł, że I. D. boi się H. D. (1), że uciekła przed nim, w tajemnicy przed nim podawała J. D. (2) obiad oraz opowiadała mu, że H. D. (1) wyzywa ją słowami wulgarnymi (k.1085). Przy tym świadek wskazał dokładnie na te same słowa wulgarne, na które wskazywali wszyscy inni świadkowe, słyszący kiedykolwiek wyzwiska kierowane przez H. D. (1) pod adresem pokrzywdzonej lub swojej matki (a wyzywał je dokładnie takimi samymi słowami, tylko dwoma – „kurwo” i „szmato”). Co więcej A. S. był świadkiem jak H. D. (1) takimi właśnie słowami wyzywa swoja matkę. Wskazywał również, na co zwracali uwagę także inni świadkowie, że na trzeźwo H. D. (1) zachowywał się dobrze, ale kiedy znajdował się pod wpływem alkoholu jego zachowanie się zmieniało. Świadek w powyższym zakresie złożył zatem zeznania spójne z zeznaniami I. D., J. D. (1), D. D. (2), J. D. (2) i P. D.. Podobnie jak oni opisywał zachowanie H. D. (1), rodzaj używanych przez niego słów wulgarnych oraz okoliczności, z jakimi wiązało się natężenie jego agresywnych zachowań (spożywanie alkoholu). Świadek nie był negatywnie nastawiony do oskarżonego, nie starał się go obciążać bezpodstawnie, wskazywał min. również na to, że wcześniej nie był świadkiem podobnych sytuacji, oraz że na trzeźwo H. D. (1) „był do rany przyłóż” i wskazywał na to mimo tego, że wedle jego zeznań H. D. (1) miał go oskarżać o romans z S. D. i wreszcie o to, że „dobierał się do dzieci”. Należy także zaznaczyć, że zarówno S. D. jak i K. S. wygłaszały już w toku postępowania pretensje do świadka, że złożył zeznania obciążające oskarżonego, a również o to nie spowodowało, że przedstawił więcej okoliczności obciążających, niż był ich rzeczywistym świadkiem. Nie dezawuuje jego zeznań okoliczność, że świadek w 2011 r. przebywał w Szwecji. Przede wszystkim należy zaznaczyć, że już w maju 2011 r. świadek wrócił do Polski, a wcześniej przyjeżdżał do domu co dwa miesiące na dwa – trzy tygodnie i często przebywał w O.. Poza tym, z zeznań świadka wynika, że znaczną część zachowań H. D. (1) zna z relacji I. D., sam zaś był bezpośrednim świadkiem niewielu takich zachowań, choć to, co zeznał i tak potwierdza wersję przedstawioną przez pozostałych wiarygodnych świadków.

Za wiarygodne sąd uznał także zeznania H. K. , która spójnie z I. D. i J. D. (1) opisała sytuację w domu w O.. Podobnie jak pozostali wiarygodni świadkowie, początek zachowań H. D. (1) wobec I. D., noszących znamiona znęcania datowała na okres po wprowadzaniu się I. D. do O.. Istotne jest jednak, że zeznała, że nie wie dlaczego tak się stało, że wcześniej I. D. była najlepszą synową oskarżonego. Spójnie z ww. osobami opisała także przebieg spotkania na grillu latem 2011 r. kiedy to H. D. (1) groził, że wszystkich powystrzela. Również spójnie z pozostałymi świadkami, zamieszkującymi posesję w (...) wskazywała, że pokrzywdzona zaniosła J. D. (2) jedzenie i że ta obawiała się oskarżonego, że chowała jedzenie pod łóżkiem. Wreszcie wskazywała również, że słyszała jakich wyzwisk H. D. (1) używa, bowiem w okolicach świat Wielkanocnych 2011 r. pokrzywdzona zadzwoniła do niej z płaczem i włączyła telefon na głośnomówiący, że H. K. mogła usłyszeć jak się zachowuje H. D. (1) (początkowo swa dek podała, że była to Wielkanoc 2012 r., jednak później sprostowała swoje zeznanie w tym zakresie). Świadek również, podobnie jak i inny świadkowie, choćby A. K. zwróciła uwagę na to, że na trzeźwo H. D. (1) zachowuje się normalnie, a dopiero po spożyciu alkoholu się zmienia. Dalej wskazała, że wskazywała, że widziała raz I. D. jak miała krwiaka na twarzy i że I. D. powiedziała jej wówczas, że oskarżony ją uderzył. Z pewnością dotyczyło to zdarzenia z września 2011 r., choć świadek nie potrafiła ulokować tego w czasie, tym niemniej zeznała, że z tego, co wie, takie zdarzania miało miejsce tylko raz. Za uznaniem zeznań tego świadka za wiarygodne przemawia także ich konsekwencja i spójność – świadek przesłuchiwana po raz drugi przedstawiła de facto tak samo znane jej okoliczności faktyczne, a pomiędzy jej zeznaniami składnymi po raz pierwszy na rozprawie w dniu 16 kwietnia 2013 r., a drugimi zeznaniami nie zachodzą żadne sprzeczności, choć oczywiście zeznania te nieco się różnią, te drugie są nieco mniej dokładne, co jest jednak oczywiste, jeśli uwzględni się upływ czasu od opisanych przez świadka zdarzeń. Świadek także nie starała się ponad miarę obciążać oskarżonego, w toku pierwszych zeznań wskazywała szczerze, że nie była świadkiem awantury z udziałem pokrzywdzonej, że rzadko jeździ do O.. Praktycznie nic nie wiedziała na temat próby samobójczej pokrzywdzonej, a to również dowodzi, że nie miała na celu pogrążania oskarżonego. Podkreślić należy, że H. K. jest matką pokrzywdzonej, mogły wiec z łatwością porozumieć się i ustalić zeznania, gdyby ich celem było faktycznie pogrążanie oskarżonego i doprowadzenie do wyrzucenia go z posesji w O. na stałe, jak to było sugerowane w toku postępowania przez świadków, składających zeznania na korzyść oskarżonego. Nic przecież – poza obowiązkiem zeznawania prawdy- nie stało na przeszkodzie, by H. K. opisywała o innych okoliczności, o których mogła jej przecież teoretycznie opowiadać pokrzywdzona – tak się jednak nie stało. Świadek zeznała tylko o tym, czego faktycznie była świadkiem, a co istotne nie obejmowało to dwóch kluczowych dla sprawy zdarzeń – pobicia z września 2011 r. i podjętej przez pokrzywdzoną próby samobójczej.

Zeznania M. K. sąd uznał za wiarygodne jedynie w części, ale w całości nieprzydatne do czynienia istotnych dla sprawy ustaleń faktycznych. Świadek zeznawała na temat rzekomego zachowania I. D. kilkanaście lat przed zdarzeniami, których dotyczy niniejsze postępowanie, jednak J. D. (1) nie potwierdził jej słów, jakoby żona go zdradzała, czy groziła mu popełnieniem samobójstwa. Najistotniejsze jest jednak to, że świadek nie mogła mieć żadnej wiedzy na temat zachowania H. D. (1) w okresie objętym zarzutami, gdyż jak zeznała przy pierwszym rozpoznaniu sprawy, będąc przesłuchiwaną w dniu 5 lutego 2013 r. ostatni raz była w O. trzy lata wcześniej, a więc mniej więcej w lutym 2010 r., kiedy I. D. nawet tam jeszcze nie mieszkała. Nie można uznać za miarodajne informacji, jakie przekazywały świadkowi wnuczki oskarżonego, które były wyraźnie negatywnie nastawione do I. D., swoimi zeznaniami chciały wesprzeć linię obrony oskarżonego, a co najistotniejsze, bardzo stanowczo wypowiadały się na temat tego, że H. D. (1) nie mógł być sprawcą zarzucanego mu czynu mimo, że nie mieszkały w O. i w okresie objętym zarzutami nie przebywały w tym domu. Co więcej de facto nigdy nie mieszkały z H. D. (1), bowiem ten, mimo, iż był i jest mężem S. D. nie mieszka z nią od kilkudziesięciu lat, a to w ocenie sądu również jest znamienne, szczególnie jeśli się uwzględni zeznania J. D. (1), który wskazywał, że S. D. przestała mieszkać z H. D. (1), ponieważ ją bił. W zeznaniach świadka razi również to, że odwoływała się do nadużywania alkoholu przez J. D. (2), a wskazywała jednocześnie, że nigdy nie widziała oskarżonego pod wpływem alkoholu, podczas gdy inni przesłuchani w sprawie świadkowie konkretnie ci, którzy dzielili z oskarżonym jedno mieszkanie, wskazywali, że właściwie bez przerwy był pod wpływem alkoholu, a uzależnienie od niego i nadużywanie go skutkowało powstaniem zmian w organizmie, co zostało stwierdzone opinią biegłych lekarzy. Charakterystyczne w zeznaniach świadka jest także podkreślanie na każdym kroku a to zdumienia faktem postawienia zarzutów, zdumienia toczącą się sprawą, szoku, że J. D. (1) zawarł ponownie związek małżeński z I. D. oraz przedstawienie daleko idących i niczym nie uprawnionych ocen, jak choćby stwierdzenie, że J. D. (2) złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa pod presją I. D. (przy czym co należy uwypuklić H. D. (1) został prawomocnie skazany za znęcenie nad J. D. (2)), czy też, że podziwia S. D., że wytrzymywała to, że mąż nie mieszka z nią tylko z matką , podczas gdy z zeznań J. D. (1) wynika zupełnie inny powód, dla którego małżeństwo to nie mieszka od dawna razem, a nadto obecnie nie ma żadnego powodu, by osoby te zamieszkiwały osobno, a mimo to H. D. (1) mieszka z synem a nie z żoną. Wszystko to w ocenie sądu dowodzi, że świadek miała lakoniczną wiedzę o zachowaniach H. D. (1) i oceniała je z perspektywy swojej sympatii do niego, nie chciała wierzyć, że może się zachowywać negatywnie i jej zeznania, są przesycone tą wiarą, toteż nie mogły się stać podstawą miarodajnych ustaleń faktycznych.

Zeznania B. K. (1) były przydatne dla sprawy tylko o tyle, o ile świadek wskazywała, że I. D. korzystała z jej pomocy jako psychologa i co jej powiedziała na temat sytuacji domowej, ale już nie w zakresie stawiania jakiejkolwiek diagnozy, bowiem świadek nie występowała w niniejszej sprawie jako biegła i nie miała kompetencji aby wypowiadać się w kwestiach wymagających wiadomości specjalnych (min. w kwestii stwierdzenia u pokrzywdzonej depresji, jej objawów które miały na to wskazywać, powodów podejmowania prób samobójczych i wypowiadania się na temat tego, co mogło być czynnikiem spustowym próby samobójczej u pokrzywdzonej itd.). Nie dotyczy to natomiast jej twierdzenia zawartego w opinii pisemnej, że pokrzywdzona jest wieloletnią ofiarą przemocy domowej, bowiem jak wynika z zeznań świadka, napisała tak w owej opinii, ponieważ tak podała jej I. D.. Nic nie stało na przeszkodzie, w by w oparciu o zeznania tego świadka czynić ustalenia faktyczne na temat tego, co mówiła jej I. D. podczas spotkań na temat swojej sytuacji domowej i życiowej jak się podczas tych spotkań zachowywała – są to bowiem zwykłe okoliczności faktyczne, które mogą być ustalone na podstawie zeznań świadka. Sąd przypisał zeznaniom B. K. (1) walor wiarygodności, bowiem złożyła ona zeznania spójne, konsekwentne, nie miała żadnych powodów, by bezpodstawnie obciążać oskarżonego, a zeznawać na korzyść pokrzywdzonej. Oczywiście dowód z zeznań tego świadka ma charakter pośredni, jednak biorąc pod uwagę zeznania osób zamieszkujących lub często przebywających od 2011 r. w O., stwierdzić należy, że to co mówiła I. D. B. K. (1) miało miejsce w rzeczywistości i I. D. nie wymyśliła tego. Trudno także uznać, żeby miała korzystać z pomocy psychologa zakładając, że zostanie wszczęte postępowanie karne, a psycholog ten będzie przesłuchany w toku tego postępowania, szczególnie, że w czasie składania pierwszych zeznań w postępowaniu przygotowawczym pokrzywdzona nic nie wspomniała na temat B. K. (1), a świadek ta po raz pierwszy była dopiero przesłuchana przy pierwszym rozpoznaniu sprawy przez sąd – a więc w 2013 r. Podkreślić też należy, że świadek widziała – jak to ujęła I. D. pobitą, a ma to znaczenie o tyle, że z całą pewnością tylko raz był incydent, że oskarżony uderzył pokrzywdzoną w twarz, choć sam twierdził, że tego nie zrobił , a pokrzywdzona miała tylko rysę na twarzy (jakby wykonaną henną, choć przecież na zdjęciach widać, że jest to po prostu duży siniak, wynika to także z dokumentacji medycznej i tego, co zeznała H. K.).

Nieistotne dla sprawy były zeznania M. N. (1) , który rozmawiał z H. D. (1) tylko w związku z nieporozumieniami, do jakich dochodziło wskutek nałożenia środków zapobiegawczych i jak sam wskazał nie jest w stanie się wypowiedzieć się na temat tego, jak się do siebie odzywają domownicy, wie tylko od H. D. (1), że ten sposób był niewłaściwy. Marginalnie należy jedynie zaznaczyć, że nawet w razie ustalenia, że I. D. niekiedy także niewłaściwe odezwała się do H. D. (1) nie dekompletuje znamion przypisanego mu czynu. Ona sama wskazywała, że zdarzyło się jej w nerwach również odpowiedzieć w taki sposób oskarżonemu, jej zachowanie nie nosiło jednak cech znęcania się nad nim, było bowiem incydentalne i wywołane bezsilnością.

Sąd uznał zeznania świadka T. P. za wiarygodne, ale przydatne do czynienia ustaleń faktycznych jedynie w ograniczonym zakresie. Świadek był dzielnicowym w O. w 2011 r. i pamiętał jedynie, że w tym domu były interwencje policji, nie znał natomiast żadnych szczegółów.

Za wiarygodne sąd natomiast uznał zeznania Z. Ł. , który w toku pierwszego przesłuchania przed sądem zeznał, że ciocia (czyli J. D. (2)), mówiła mu, że jak oskarżony sobie wypije, to potrafi „powiedzieć do niej parę słów”. Ponadto świadek wskazał, że widział pokrzywdzoną z podbitym okiem, a kiedy jej spytał co się stało, odpowiedziała mu, że oskarżony ją uderzył. Świadek przy tym podkreślił, że mówi tak, jak było, tak jak mu pokrzywdzona powiedziała. Nie ma powodów, by zeznaniom tego świadka odmawiać waloru wiarygodności, skoro nie pozostaje w szczególnie dobrych ani złych relacjach z żadną ze stron, nie miał jakiejś szczególnie szerokiej wiedzy na temat sytuacji domowej w domu pokrzywdzonej, wręcz wskazywał, że nie był osobiście świadkiem żadnych awantur, ale przy tym zeznał, że widział pokrzywdzoną z podbitym okiem. Dowodzi to, że przedstawiał prawdziwe, znane sobie okoliczności faktycznie i nie starał się zeznawać nieprawdy w celu wsparcia twierdzeń którejkolwiek ze stron.

Zeznania S. D. także nie miały istotnego waloru dowodowego, świadek bowiem do wielu lat nie mieszka w O., nie mogła mieć więc żadnej bezpośredniej wiedzy na temat stosunków pomiędzy oskarżonym a pokrzywdzoną. Tym niemniej złożyła zeznania, oparte na relacjach przekazywanych jej przez oskarżonego, z których wynika, że sytuacja w domu w O. była dobra, oskarżony nie znęcał się nad pokrzywdzoną i nie nadużywał alkoholu, o czym ma świadczyć zdjęcie z wigilii 2010 r. W zeznaniach świadka złożonych przy pierwszym rozpoznaniu sprawy zwraca uwagę, że opisując zdarzenia z dnia 1 września 2011 r. zeznała, że I. D. wtargnęła do pokoju H. D. (1), a więc użył tutaj świadek takiego samego słowa jak oskarżona i S. P., tracąc jednak z pola widzenia, że celem owego „wtargnięcia” było po prostu wejście do pokoju J. D. (2), do którego nie można było wejść inaczej, jak przez pokój H. D. (1), gdyż drugie drzwi były zastawione łóżkiem, o czym oskarżony doskonale wiedział, a to zaś nasuwa wniosek, że celowo zakazał wchodzenia do swojego pokoju, bo wiedział, że ograniczy to I. D. kontakt i możliwość sprawowania opieki nad J. D. (2). Po drugie świadek zeznała, że rzekomo w dokumentach było napisane, że pokrzywdzona nie ma nie wchodzić do pokoju oskarżonego, co jest oczywiście nieprawdą, gdyż nie ma żadnego dokumentu zawierającego taki zapis. Dalej zaś świadek zeznała, że pokrzywdzona sprowokowała to, żeby ją uderzyć, choć chwilę wcześniej zeznała, że oskarżony nie uderzył pokrzywdzonej. Jest to zatem rażąca sprzeczność, która podważa nie tylko wiarygodność świadka, ale rodzi poważne wątpliwości co do tego, że świadek złożyła zeznania bezstronne. Sąd nie dał wiary świadkowi, że miała miejsce opisywana przez nią sytuacja, jakoby I. D. powiedziała do niej i oskarżonego, aby pozdychali. Nie wskazywał na to nawet sam oskarżony. Dalej według świadka, pokrzywdzona ciągle mówi, że oskarżony bije i poniża J. D. (2) i ją wyzywa, że pokrzywdzona buntuje J. D. (2). Nie sposób jednak nie zawyżyć, że oskarżony został skazany za znęcanie nad J. D. (2), co oznacza, że te właśnie sytuacje miały miejsce i nie są wymysłem J. D. (2) ani wynikiem jej zbuntowania przez pokrzywdzoną. Należy także zauważyć, że już w trakcie składnia pierwszych zeznań przed sądem świadek sama wskazywała, że oskarżony jak wypije trochę więcej alkoholu, a ma jakiś żal czy ktoś mu za skórę zajdzie, to jest impulsywny, to chce ten żal wykrzyczeć, a jak jest trzeźwy to jest życzliwy. Jak wypisze to podnosi na nią głos, ale nie zawsze. W toku drugich zeznań składnych przed sądem świadek zeznała, że oskarżony „miał takie głupie przysłowie, mówił ty szmato, choć nie do niej”. Dalej zeznała, że „jak oskarżony miał wymianę zdań z kobietą to mówił do niej ty szmato”. Na temat używania przez oskarżonego takiego „przysłowia” świadek nie wypominała nic w toku składania pierwszych zeznań, przeciwnie, mówiła że jak jest trzeźwy to jest życzliwy, jednak w ocenie sądu nazywanie kogoś „szmatą” trudno uznać za przejaw życzliwości. Trzeba ponadto podkreślić, że to zeznanie pojawiło się po tym, jak oskarżony na rozprawie sam przyznał, że mówił do swojej matki o pokrzywdzonej „szmata”. Całe zeznania S. D. miały na celu przedstawienie oskarżonego w jak najlepszym świetle, nawet w zakresie nadużywania przez niego alkoholu, powodów, dla których nie mieszkali razem jako małżeństwo przez kilkadziesiąt lat i zachowania oskarżonego wobec niej. Opisywane przez świadka zachowania I. D. nie były kwestią istotną dla sprawy, szczególnie zaś jeśli uwzględni się, że świadek nie jest osobą która mogłaby obiektywnie ocienić i opisać zachowanie I. D.. Z jednej bowiem strony twierdziła, że nigdy się z nią nie kłóciła, z drugiej strony jednak wskazywała, że pokrzywdzona była zazdrosna o majątek i pieniądze, że miała kochanka, że źle się do niej odzywała, że wysyłała obraźliwe smsy itd. Nie skomentowała jednak powodów, dla których pokrzywdzona przestała do niej mówić zwyczajowo „mamo”, a zaczęła mówił na pani. Sąd oceniając zeznania tego świadka uwzględnił również, że pokrzywdzona, J. D. (1) i J. D. (2) wskazywali, że S. D. miała daleko idący wpływ na zachowanie oskarżonego, którego negatywne cechy nasilały się po kontakcie z żoną i po alkoholu. Jeśli do tego uwzględni się, że nie mieszkała w O., a sytuację domową zna jedynie z relacji męża, to nie sposób uznać, by jej zeznania mogły stanowić pełnowartościowy materiał dowodowy.

Sąd w większości nie dał wiary zeznaniom świadków J. U. i B. K. (2) , co jednak podyktowane było głównie przedstawianiem w zeznaniach nie tyle konkretnych sytuacji faktycznych ile własnych ocen przez ww. świadków. I tak J. U. akcentował w swoich zeznaniach, że oskarżony jest człowiekiem grzecznym, spokojnym, nie jest nerwowy, że lubi wypić, ale po wypiciu jest spokojny jak każdy człowiek, podczas gdy sama nawet S. D. wskazywała, że oskarżony po alkoholu potrafi zachowywać się agresywnie, wpadać w złość, zaś J. D. (2), pokrzywdzona i jej mąż wskazywali, że właśnie przede wszystkim po alkoholu oskarżony stawał się agresywny. Świadek U. nie może mieć na ten temat żadnej wiedzy, nie mieszka w tym domu, zaś okoliczność, że chodził tam po mleko nie czyni z niego obserwatora sytuacji rodzinnej w domu oskarżonego, szczególnie, że wizyta po mleko nie trwa długo, a krowa została dawno sprzedana. Sąd również nie dał wiary świadkowi jakby słyszał, że pokrzywdzona groziła J. D. (1), że się powiesi. Pokrzywdzona i J. D. (1) wskazywali, że nigdy nie wypowiadała ona takich słów, a poza tym świadek miał akurat te słowa wychwycić kiedy I. D. jechała z J. D. (1) rowerem i się kłócili. W ocenie sądu jest to niewiarygodne i jest podyktowane jedynie chęcią wspomożenia oskarżonego, który zmierzał do wykazania, że pokrzywdzona cały czas groziła J. D. (1) samobójstwem. Na temat zdarzenia z dnia 1 września 2011 r. świadek nie miał żadnej wiedzy, tylko szczątkowe informacje pochodzące od oskarżonego, z których wynikało, że nie uderzył pokrzywdzonej, choć na tej podstawie, nie można czynić ustaleń faktycznych, gdyż sam oskarżony zdecydował co powie świadkowi, a nie oznacza to, że powiedział mu prawdę. Podobnie należało ocenić zeznania B. K. (2), która dokładnie w taki sam sposób jak J. U. starała się przedstawiać oskarżonego na rozprawie.

Zeznania D. D. (3) nie mogły stanowić podstawy czynienia wiarygodnych ustaleń faktycznych. Świadek nie był świadkiem zdarzeń, do jakich dochodziło w domu w O. i nie wie jaka jest relacja miedzy pokrzywdzoną a oskarżonym, nie mieszka tam bowiem. Jest natomiast do pokrzywdzonej negatywnie nastawiony, uważa że to ona jest autorką smsów które okazywał na rozprawie w dniu 6 marca 2013 r., że jest konfliktowa itd. natomiast oskarżonego starał się przedstawić w jak najlepszym świetle, poczynając od stwierdzenia, że nie spożywa on dużo alkoholu, co pozostaje w sprzeczności z zeznaniami już wcześniej wymienionych świadków i opinią biegłych, z której wynika, jakie skutki dla zdrowia oskarżonego miało spożywanie przez niego alkoholu. Marginalnie skoro w dniu 1 września 2011 r. oskarżony miał w wydychanym powietrzu prawie 2 promile, to trudno uznać, że nie spożywał tego dnia dużo alkoholu. Świadek sam zresztą zaznaczył, że bywał w O. na kawie u babci, ale nie był świadkiem awantur, uważał natomiast, że pokrzywdzona jest dobrą aktorką, sugerując w ten sposób, że i jej próba samobójcza była wykreowana. Co prawda dalej zeznał, że nie twierdził, że to pokrzywdzona napisała te smsy, ale nie sposób nie dostrzec, że wcześniej tak właśnie wyraźnie sugerował, mówiąc, że potrafiła wziąć telefon i wysłać takiego smsa. Ewidentnie więc powiedział, że jednak wysyłała je pokrzywdzona. Stosunek świadka do pokrzywdzonej nie jest bezstronny, widać to było wyraźnie w jego zeznaniach, nie sposób zatem uznać, ze przy takim nastawieniu świadek byłby w stanie złożyć zeznania odpowiadające prawdzie. Przede wszystkim jednak zeznania tego świadka dyskredytuje okoliczność, że nie mieszkał on w tym domu, nie przebywał tam zbyt często i nie miał możliwości pełnej obserwacji zachowań oskarżonego i ogólnej sytuacji, jaka panowała w domu w (...) w okresie 2011 – 2012.

Wiarygodne były natomiast były zeznania P. D. , który jako jedyna osoba spośród członków rodziny nie zamieszkujących stale O. przyznał szczerze, że słyszał jak oskarżony odzywa się do własnej matki słowami „kurwo, szmato”. Jednocześnie, co istotne, świadek ten zeznał również, że nie był świadkiem konfliktów, do jakich dochodziło pomiędzy oskarżonym a pokrzywdzoną, a to w ocenie sądu istotnie wzmacnia wiarygodność świadka dowodzi bowiem, że nie starał się obciążać oskarżonego ponad miarę, lecz zeznał tylko o tych okolicznościach faktycznych, których był świadkiem. Ma to znaczenie dla sprawy o tyle, że dyskredytuje zeznania tych wszystkich osób, które starały się oskarżonego bronić i twierdziły, że był w znakomitych relacjach z matką, włącznie z podkreślaniem, że robiła mu zacierki i że ze względu na nią mieszkał w O., a nie z żoną. Okazuje się jednak, że relacje te wcale nie były dobre, oskarżony wyzywał matkę i znęcał się nad nią, bała się go i zeznała o tym przed sądem. To zaś w zupełnie innym świetle stawia zeznania świadków, którzy starali się przedstawiać oskarżonego jako osobę wręcz nieskazitelną, a pokrzywdzoną jako osobę konfliktową i winną bezzasadnemu w ich ocenie wszczęciu przeciwko oskarżonemu postępowania postępowaniu karnego. Skoro bowiem potwierdza, że oskarżony znęcał się nad matką, wyzywał ją, a przecież oskarżony zaprzeczał temu, to również podważa to zarówno jego wyjaśniania jak i zeznania świadków w osobach S. D. D. D. (3), S. D. i sióstr S., którzy starali się udowadniać, że nie znęcał się nad I. D., a wszystko to stanowi jej wymysł.

E. P. (2), E. K. (1) i K. S. nie mieszały w domu w O., lecz były wychowywane przez S. D. i mieszkały w N.. O ile do 2011 r. bywały tam, nawet często, o tyle po rozpoczęciu konfliktu pomiędzy oskarżonym a pokrzywdzoną, zaniechały tych wizyt i de facto nie mogły mieć i nie miały żadnej bezpośredniej, pochodzącej z własnych obserwacji wiedzy na temat sytuacji domowej, jaka tam panowała, ani stosunku oskarżonego do pokrzywdzonej. Już to w zasadzie decyduje, że w oparciu o ich zeznania nie można było czynić miarodajnych dla sprawy ustaleń faktycznych, ale nie tylko to.

E. P. (2) opisywała w sowich zeznaniach przede wszystkim jak było kiedyś w domu w O., co nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy. Akcentowała, że wszystko się popsuło, kiedy I. D. się wprowadziła do tego domu (zeznała, że chodzi o momenty kiedy się „wprowadzili”, jednak jest oczywiste, że chodzi tylko o pokrzywdzoną, bowiem J. D. (1) już wcześniej tam mieszkał). Należy zaznaczyć, że wielu świadków tak właśnie wskazywało, że wszystko się zepsuło odkąd I. D. wprowadziła się do O., poniekąd wiążąc upadek więzi rodzinnych z tym faktem. Tak jednak nie jest, bowiem to nie sam fakt wprowadzenia się I. D. do O. wywołał konflikt, lecz zachowanie oskarżonego względem niej. Co oczywiste, wcześniej nie mogło ono mieć miejsca skoro nie mieszkała ona tam. Wracając do kwestii oceny zeznań świadka, zaznaczyć trzeba, że sama ona wskazywała, że w 2011 r. nie miała wstępu na posesję w O., więc nie mogła wiedzieć co się działo w tym domu. Nie bez znaczenia pozostaje również i to, że ona także starała się przedstawiać oskarżonego w korzystnym świetle, wskazując min., że nie nadużywał alkoholu i pił jak każdy, do czego już się odnoszono we wcześniejszych fragmentach uzasadnienia.

E. K. (1) w zeznaniach złożonych przed sądem przy ponownym rozpoznaniu sprawy wyraźnie stwierdziła, że nie była obecna w O. przy pobiciu pokrzywdzonej, nic jej nie wiadomo na temat tego, żeby w 2011 r. były jakieś wyzwiska, popychania czy pobicia i nie była świadkiem żadnych nietypowych sytuacji. Zatem w zakresie sytuacji domowej, jaka panowała w O. w 2011 r. zeznania tego świadka są całkowicie nieprzydatne do czynienia ustaleń faktycznych,. W pozostałym zakresie również, bowiem świadek starała się wykazać jak negatywnie I. D. była nastawiona do oskarżonego i S. D., sama jednak pominęła całkowitym milczeniem swoje negatywne nastawienie do pokrzywdzonej utrwalone w wymianie zdań na profilu na F., gdzie co prawda nie ma ani słowa wprost o pokrzywdzonej, nie trudno się jednak domyślić, że to ona właśnie jest negatywną bohaterką wpisów (k. 1063-1064).

Sąd nie dał wiary zeznaniom K. S. , ponieważ złożyła je jedynie w celu wsparcia linii obrony oskarżony. Zapytana czy wie, w jakiej sprawie została wezwana, odpowiedziała, że wie, po czym składnie zeznań rozpoczęła od opisu pożycia małżeńskiego I. i J. D. (1), co miało służyć oczywiście tylko temu, by w negatywnym świetle postawić I. D., wykazać jak złą jest osobą, wedle zeznań świadka pokrzywdzona bowiem piła, kłamała, zdradzała męża, prowokowała, kłóciła się, dążyła do pozostawiania w centrum uwagi, była zazdrosna i generalnie posiadała same chyba tylko negatywne cechy, które świadek jako młoda osoba, nie przebywająca z pokrzywdzoną na co dzień, była wedle swojego przekonania w stanie stwierdzić. Według zaś sądu – niekoniecznie, szczególnie, że w tym domu nie mieszkała, a np. J. D. (1) czy H. K. wskazywali, że I. D. była dobrą osobą, a o cechach jej charakteru świadczy choćby to, że opiekuje się niesamodzielną J. D. (2), chociaż nie jest z nią spokrewniona, o czym K. S., już nie wspomina. Sam oskarżony natomiast żadnych negatywnych cech wedle świadka nie posiadał – wychował świadka i jej siostry przez 20 lat (choć wymaga tutaj podkreślenia, że przez te lata świadek i jej siostry mieszkały w N. ze S. D., a oskarżony cały czas w O., więc jego udział w wychowaniu tych osób można uznać raczej za marginalny, zresztą nawet świadek wskazywała, że oskarżony przyjeżdżał do N. tylko w weekendy, rzekomo dlatego, że był „synusiem mamusi” , o czym jak się wydaje ma świadczyć podnoszona przez niektórych świadków okoliczności, że J. D. (3) robiła oskarżonemu zacierki, co było kilkukrotnie przez świadków podkreślane, a co wydaje się mało znaczącym powodem, by oskarżony miał wybrać mieszanie z matką zamiast z żoną. Znacznie bardziej racjonalnym powodem jest ten, na który wskazywał J. D. (1)). Co więcej na ponowne pytanie prokuratora czy wie, w jakiej spawie jest wezwana, świadek stwierdziła, że wie, po czym dalej wypowiadała się wyłącznie na temat zachowania I. D., posuwając się nawet do takiej oceny pokrzywdzonej, że „dana sytuacja mogła się nawet nie wydarzyć, a pani I. D. tak to rozegrała swoją psychiką, że ludzie mogli jej wierzyć”. Zeznania świadka okazały się skrajnie nieobiektywne, przesycone chęcią oczerniania I. D. nawet bez związku ze sprawą. Wskazuje na to również i podnoszona przez świadka okoliczność, że oskarżony dobrze się zachowywał wobec matki – opiekował się nią, woził na zakupy i do lekarzy. Warto jednak podkreślić, że sama J. D. (2) ową dobrą opiekę postrzegała nieco inaczej, co w konsekwencji skutkowało złożeniem zawiadomienia o znęcaniu się nad nią przez syna i ostatecznie jego prawomocnym skazaniem za ten czyn. W kategoriach nieuprawnionej oceny świadka należy w tej sytuacji potraktować jej słowa, jakoby J. D. (2) był tylko nabuntowana i miała zapewniać H. D. (1), że „oni go tylko tak starszą”. Obiektywne i wiarygodne dowody pozwoliłby bowiem na ustalenie, że H. D. (1) znęcał się nad matką, a ustalenie to nie została oparte jedynie na zeznaniach J. D. (2). Ubocznie należy wskazać, że przesłuchiwana w niniejszym postępowaniu, pod nieobecność oskarżonego, leżąca w łóżku J. D. (2) również wskazywała, że oskarżony traktował ją źle. W tej sytuacji zapewnienia K. S. jakoby było inaczej, stanowią kolejny argument na rzecz tezy, że zeznania złożone przez świadka są nieprawdziwe i służą jedynie dopomożeniu oskarżonemu. Wreszcie wypada zauważyć, że świadek wraz z siostrami dziękowała niejakiej K. P. na F., kiedy ta napisała (jak należy sadzić o I. D.), że by ją zabiła (używając przy tym niezwykle wulgarnego słownictwa – k. 515), na co świadek odpisała - „ja też”.

Podobnie starał się przedstawić oskarżonego P. K. (2) , mąż E. K. (1), który jednak co wymaga zaznaczenia, nie był w swoich opiniach tak kategoryczny jak K. S., ale wskazywał, że wydaje mu się, że oskarżony jest osobą spokojną, nigdy nie słyszał żadnych awantur. Zaznaczyć należy, że świadek był w O. tylko gościem, jeździł tam z rodziną, ale tam nie mieszkał, nie miał takiego oglądu sytuacji, jaka ona w rzeczywistości była. Wskazywał jedynie, że przestali jeździć do O. odkąd I. D. oskarżyła H. D. (1) o pobicie, a wcześniej J. D. (1) nic nie mówił mu, aby w domu dochodziło do awantur. To jednak nie oznacza, że ich tam nie było, a jedynie tyle, że J. D. (1) nie rozmawiał na ten temat z P. K. (2). Trzeba podkreślić w tym miejscu, że w pewnym sensie jest również zrozumiałe że osoby przebywające jedynie czasowo w O. nie były świadkami. Przemoc oskarżonego była kierowana przeciwko I. D. i J. D. (2), i nawet racjonalnie rzecz oceniając, nie zajmował się nimi, kiedy w odwiedziny do niego (bo przecież nie do I. D.) przyjeżdżały jego wnuczki z rodzinami, czy inne osoby. Te osoby mogły jedynie fragmentarycznie zaobserwować co się w tym domu działo, co jednak znamienne wnuczki oskarżonego, mąż jednej z nich, żona oskarżonego i M. K., nie widzieli niczego złego, nigdy nie byli świadkami wyzwisk, awantur itd.. Z drugiej strony P. D., Z. Ł., H. K., A. S., którzy także bywali w tym domu, zdołali zaobserwować negatywne, noszące znamiona znęcania zachowania oskarżonego nie tylko względem pokrzywdzonej ale i J. D. (2).

Za nieistotne dla sprawy uznano zeznania M. N. (2) , który sporządzał materiał prasowy na temat sytuacji mieszkaniowej H. D. (1). Świadek ten nie znał rodziny D., nigdy wcześniej nie przebywał w O., o interwencję dziennikarską poprosił go oskarżony, należy więc się spodziewać, że przedstawił mu okoliczności faktyczne wedle swojego uznania (co zresztą znalazło odzwierciedlenie w materiale prasowym, w którym pominięto wiele istotnych okoliczności dotyczących powodów, dla których oskarżony nie mógł zamieszkiwać w O., jakkolwiek najprawdopodobniej nie był to ten materiał który sporządzał świadek, ale kwestia ta i tak nie ma znaczenia dla sprawy i stad wniosek dowodowy o zwrócenie się o nadesłanie materiału sporządzonego przez świadka został oddalony).

Sąd pominął przy czynieniu ustaleń faktycznych zeznania świadka F. U. , bowiem wypowiadał się on zbyt lakonicznie, wskazywał, że nigdy nie był świadkiem awantur, wyzwisk i nadużywania alkoholu. Ponadto świadek miał ograniczony ogląd sytuacji rodzinnej w tym domu, bowiem chodziła tam kiedyś tylko po mleko, a towarzysko raczej w domu w O. nie bywał.

Sąd uznał za wiarygodne zebrane w sprawie dowody z dokumentów, albowiem zostały one sporządzone w przepisanej formie przez uprawnione do tego osoby a żadna ze stron nie kwestionowała ich prawdziwości ani zawartych w nich treści. Przy czynieniu ustaleń faktycznych sąd pominął dokumenty dotyczące hodowali bydła (k.163-168, k. 239), albowiem nie miały one znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy. To samo dotyczy dokumentów z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, które nadto zostało wystawione po okresie objętym zarzutami (k. 238).

Sąd pominął również opinię psychologiczną sporządzoną przez B. K. (1) w dniu 30 maja 2012 r., nie miała ona bowiem waloru dowodu z opinii biegłego, a tylko biegły sądowy mógł się wypowiedzieć na temat stanu pokrzywdzonej w aspekcie psychologicznym. Opinia ta była przydatna tyko o tyle, że stwierdzała fakt korzystania przez pokrzywdzoną z pomocy psychologa. Z tych też powodów bez znaczenia dla sprawy pozostaje zawarte w tej opinii stwierdzenie, że pokrzywdzona pozostaje wieloletnią ofiarą przemocy fizycznej i psychicznej.

Za wiarygodne uznano w szczególności opinie psychiatryczne i psychologiczne znajdujące się w aktach sprawy. I tak nie budzą żadnych wątpliwości opinie sporządzone przez psychiatrów E. K. (2) i J. K. a dotyczące stanu zdrowia psychicznego oskarżonego, a z których wynika, że oskarżony tempore criminis miał ograniczoną stopniu znacznym zdolność rozpoznania zaznaczenia swojego czynu i pokierowania swoim postępowaniem, także w zakresie możliwości przewidzenia wystąpienia skutku opisanego w art. 207 § 3 k.k. Opinie te są rzetelne, jasne, biegli wskazali na jakich dokumentach się opierali, przeanalizowali wyniki badania oskarżonego i wciągnęli z nich adekwatne, logiczne wnioski.

Za wiarygodną sąd uznał opinię biegłego lekarza z dnia 23 października 2011 r. (k.35 i nast.), choć zawierała pewne nieścisłości, w opinii bowiem biegły wskazywał, że pokrzywdzona doznała obrażeń na skutek pobicia przez męża, jednak w dalszej części opinii biegły wskazał już, że chodzi o pobicie przez H. D. (1). Sporządzając opinie biegły posłużył się dostępną dokumentacją medyczną i odpowiedział wyczerpująco na wszystkie pytania postawione w tezie dowodowej postanowienia. Opinia była pełna i jasna, nie zawierała sprzeczności, korespondowała z dokumentacją medyczną i z tych powodów została uznana za wiarygodną. Należy przy tym zaznaczyć, że biegły w opinii opisał mechanizm powstania stwierdzonych u pokrzywdzonej obrażeń, zaś okoliczność, że nie znał szczegółów sytuacji, w jakiej doszło do powstania tych obrażeń (wskazywał w opinii, że w dokumentacji medycznej nie opisano szczegółowych okoliczności zdarzenia) w żadnym wypadku nie podważa opinii, a wręcz przeciwnie, pozawala na uznanie, że formułując ją, nie sugerował się opisami zdarzeń zawartymi w dokumentacji medycznej, lecz przenalizował rodzaj i charakter doznanych przez pokrzywdzoną obrażeń i sformułował wnioski, wskazując min., że obrażenia te mogły zostać zadane narzędziem obłym, tępym, tępokrawędzistym, jakim mogły być np. pięści sprawcy. Przy tym, zdaniem sądu nie ma znaczenia i nie wpływa na wiarygodność ani rzetelność opinii okoliczność, że biegły wskazał w niej, że pokrzywdzona opisanych w opinii obrażeń doznała na skutek długotrwałego fizycznego i psychicznego znęcenia. Jest bowiem oczywiste, że krwiak i inne obrażenia opisane w opinii nie były wynikiem długotrwałego znęcania, żadne zachowania oskarżonego składające się na znęcanie fizyczne nie pozostawiłyby śladów latami, tym bardziej śladów fizycznych nie pozastawia znęcanie psychiczne. W ocenie sądu jest to jednak wyłącznie efekt pewnej nieistotnej niedokładności biegłego. Nieistotnej, bowiem biegły w dalszej części zdania wskażą, że obrażenia u pokrzywdzonej powstały szczególnie na skutek zachowania oskarżonego z dnia 1 września 2009 r. Opinia biegłego podlega takiej samej ocenie jak każdy inny dowód, zatem bazując na osobowym materiale dowodowym, który pozwolił na ustalenie, że do pobicia pokrzywdzonej doszło incydentalnie tylko raz w dniu 1 września 2011 r., sąd uznał, że konkluzje biegłego co do rodzaju obrażeń odnoszą się tylko do skutków tego właśnie zajścia.

Sąd uznał za wiarygodną opinię biegłej B. B. na temat stanu psychologicznego pokrzywdzonej oraz jej zdolności do postrzegania i odtwarzania spostrzeżeń z dnia 16 sierpnia 2015 r. (k. 931-939), albowiem biegła niezwykle szczegółowo przeanalizowała dokumentację znajdującą się w aktach sprawy, ustaliła kiedy w jakich okolicznościach pokrzywdzona podejmowała leczenie i jakiego powodu, przedstawiła określone dane jakie wyniknęły z jej udziału w przesłuchaniu pokrzywdzonej, a wynikało z nich, że biegła bacznie przysłuchiwała się zeznaniom świadka i przyglądała jej reakcjom i wyciągnęła z nich adekwatne, logiczne, poparte wiedzą i doświadczeniem wnioski.

Sąd uznał za w pełni wiarygodną opinię biegłej psycholog B. B. na temat J. D. (2) (k. 1020-1021), albowiem biegła szczegółowo opisała w niej zaobserwowane w toku przesłuchania reakcje świadka, wyciągnęła z nich logiczne wnioski, rzetelnie uzasadniając swoje stanowisko co do tego, że zeznania J. D. (2) spełniają podstawowe psychologiczne kryteria wiarygodności. Biegła wyczerpująco odpowiedziała na pytania sądu, a wydana opinia jest jasna i nie nasuwa żadnych zastrzeżeń. W danych z badania psychologicznego biegła szczegółowo przedstawiła metodykę badań, rodzaje i wyniki przeprowadzonych testów i płynące z nich wnioski. Opinia jest rzetelna, drobiazgowa, wnikliwa, wyczerpująco odpowiada na pytania sądu zawarte w postanowieniu dowodowym, zatem sąd przyznał jej w pełni walor wiarygodności.

Wiarygodna okazała się także opinia psychiatry E. K. (3) z dnia 4 października 2012 r. (k.267) – następnie uzupełniona, w której biegły wskazał podobnie jak i biegła psycholog opiniująca o wiele później, że zaburzenia, na które cierpi I. D. nie powodują zaburzeń spostrzegania ani odtwarzania spostrzeżeń. Biegły nie zbadał co prawda przy wydawaniu tej opinii całości dokumentacji pokrzywdzonej, jednak zwarte w niej wnioski podtrzymał w ostatniej sporządzonej w sprawie opinii, kiedy to z pewnością zapoznał się z całością dokumentacji, oraz uprzednio dwukrotnie uczestniczył w przesłuchaniu pokrzywdzonej (zarówno przy pierwszym jak i kolejnym rozpoznaniu sprawy). W wydanej opinii biegły stwierdził, że pokrzywdzona cierpi na zaburzenia lękowo – depresyjne i mają one charakter zaburzeń emocjonalnych, które powodują skłonność do subiektywnej oceny zdarzeń, ta ocena jednak nie odbiega od ogólnie przyjętych norm.

W kolejnej wydanej opinii – z dnia 14 stycznia 2013 r. (k. 304 i nast.) biegły wskazał, że podjęta przez I. D. w dniu 5 marca (...), próba samobójcza była aktem autoagresji spowodowanym awanturą z H. D. (1) co jest uzasadnione bezpośrednim związkiem czasowym z awanturą z nim, przewlekłością konfliktu, stanem bezradności I. D. oraz brakiem w jej przekonaniu perspektywy rozwiązania konfliktu. Wskazał również, że zaburzenia lękowo – depresyjne pojawiły się w związku z konfliktem z oskarżonym. Wydając tę opinię biegły nie posiłkował się żadnymi nowymi dowodami, lecz jedynie rozwinął tezy postawione w poprzedniej opinii. Tym niemniej opinia ta jest jasna i rzeczowa, nie zawiera sprzeczności, oparta jest na analizie materiału dowodowego i należy jej w związku z powyższym przypisać walor wiarygodności.

Biegły nadto w ustnej opinii uzupełniającej (k. 429) ostatecznie wypowiedział się co do podłoża próby samobójczej pokrzywdzonej wskazując jednoznacznie, że jednorazowy konflikt tego rodzaju, do jakiego doszło w dniu próby samobójczej pokrzywdzonej nie może być tak silnym bodźcem, by pchnąć do próby samobójczej. Na rozprawie obecne były strony, zadawały biegłemu pytania, istniała więc niczym nieograniczona możliwość rozwiania wątpliwość co do treści poprzednich opinii, o ile strony takie wątpliwości miały. W ocenie sądu biegły na rozprawie wypowiadał się jednoznacznie, jasno i logicznie, a treść jego wypowiedzi wskazywała, że poparte były wiedzą medyczną i doświadczaniem zawodowym, należało zatem wskazanej opinii również przypisać walor wiarygodności w pełni. Sąd zwrócił uwagę, że biegły wskazał, iż dane o tym, że pokrzywdzona jest wieloletnią ofiarą przemocy uzyskał od psychologa (tzn. od B. K. (1), która w tej sprawie występowała jako świadek) i nie mógł oprzeć się na tym twierdzeniu traktując je jak opinię innego biegłego, ale wymaga także uwypuklenia, że B. K. (1) składając zeznania przed sądem wskazała, że to pokrzywdzona powiedziała jej, że jest wieloletnią ofiarą przemocy. Zatem posłużenie się przez biegłego tym stwierdzeniem, nie dezawuuje opinii. Biegły zresztą wyjaśnił, że w psychiatrii nie funkcjonuje takie pojęcie jak wieloletnia ofiara przemocy, choć bierze się pod uwagę, a istotne jest stwierdzenie, że nasilenie zaburzeń klinicznych narasta i wymaga leczenia.

Wreszcie w kolejnej opinii z dnia 18 grudnia 2013 r. (k. 460 i nast.) biegły podtrzymał wnioski i twierdzenia zawarte w poprzednich opiniach wskazując, że nowa dokumentacja medyczna nie zmienia zawartych w nich konkluzji.

Ostatnią wydana w sprawie opinia z dnia 16 października 2015 r. (k. 956 i nast.) została wydana już w oparciu o analizę całokształtu materiału dowodowego i zawiera odpowiedź na wszystkie pytania, na które biegły w poprzednich opiniach odpowiadał ratami. Jej konkluzje nie różnią się od tych zawartych w poprzednich opiniach, które biegły zresztą podtrzymał. Biegły odpowiedział na pytania sądu, częściowo rozwijając swoje wypowiedzi zawarte w poprzednich opiniach, a ponieważ opinia jest jasna, logiczna, koresponduje z opinią biegłej psycholog, brak było podstaw by odmówić jej przymiotu pełnowartościowego materiału dowodowego.

Nieistotna dla sprawy jest opinia z dnia 19 marca 2014 r. na temat funkcjonowania rodziny zastępczej w osobach S. D. i H. D. (1), bowiem nie dotyczy ona w ogóle tego, co w związku z podstawą oskarżenia było przedmiotem rozpoznania sprawy. Raz, że H. D. (1) jednie formalnie był rodziną zastępczą dla wnuczek, jak bowiem w sposób nie budzący wątpliwości wynika z materiału dowodowego, nie mieszkał w N. z nimi i żoną i jedynie tam okresowo przebywał, zatem ciężar opieki i wychowania wnuczek spoczywał na S. D.. Po drugie, okoliczność, że wnuczkom ww. zapewniono należyte wychowanie, warunki bytowe, socjalnie, edukacyjne niczego nie zmienia w ocenie materiału dowodowego. Oskarżony znęcał nad pokrzywdzoną, i okoliczność, że był dobrym dziadkiem, nie dekryminalizuje jego zachowania względem niej.

Sąd pominął przy czynieniu ustaleń faktycznych treść notatki urzędowej z dnia 16 maja 2012 r., w której wskazano, że podczas interwencji policji I. D. i H. D. (1) zaczęli przekrzykiwać się nawzajem. Interwencja ta dotyczyła niestosowania się przez oskarżonego do środków zapobiegawczych i miała miejsce w okresie nieobjętym zarzutami. Niczego nie dowodzi okoliczność, że I. D., zaczęła się przekrzykiwać z H. D. (1), a już w szczególności nie dowodzi tego, że nie znęcał się on nad nią. Trzeba zauważyć, że ta sytuacja miała miejsce, w obecności dwóch funkcjonariuszy policji oraz J. D. (1), więc I. D. mogła czuć się względnie bezpiecznie, nie obawiała się więc przedstawiać swoich racji i broniła się, czego nie mogła robić gdy oskarżony atakował ją słownie, gdy była w domu sama lub tylko w obecności J. D. (2). Marginalnie należy zaznaczyć, że w notatce tej, wskazano co prawda rzeczywiście, że osoby te przekrzykiwały się, jednak wskazano również, że H. D. (1) źle odnosił się do pokrzywdzonej. Tym niemniej jak już zaznaczono sąd pominął ten dokument również z tego powodu, że strony nie wnosiły o przesłuchanie interweniujących policjantów (wniosek taki byłby zresztą oddalony, jako nieodnoszący się do okresu objętego postępowaniem) a zeznań świadków nie wolno zastępować treścią notatek.

Sąd pominął wyniki badania psychologicznego z dnia 11 lipca 2012 r., stanowią one bowiem opinię prywatną. Z opinii biegłych psychiatrów wynika, że oskarżony nie ujawniał zespołu zależności alkoholowej, jednak wydając opinię biegli uwzględnili, że stwierdzone przez nich organiczne zaburzania osobowości zostały wywołane toksycznym działaniem na mózg oskarżonego alkoholu, którego w swoim czasie nadużywał.

Bazując na tak ocenionym materiale dowodowym sąd uznał, że oskarżony, który pod wpływem alkoholu wszczynał awantury, wyzywał I. D., groził jej pozbawianiem życia, wyganiał z domu, a nadto w dniu 1 września 2011 r. uderzył ją i szarpał, powodując obrażenia ciała na czas do dni 7, a w następstwie tych zachowań pokrzywdzona targnęła się na swoje życie w dniu 5 marca 2012 r., a działał przy tym w warunkach ograniczonej poczytalność – dopuścił się czynu z art. 207 § 3 k.k. w zb. z art. 157 § 2 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. w zw. z art. 31 § 2 k.k.

Znęcanie się jest zachowaniem intencjonalnym, co wymaga umyślności w formie zamiaru bezpośredniego. Istota kryminalizowanego zachowania się polega na zadawaniu bólu fizycznego lub powodowaniu cierpienia psychicznego pokrzywdzonego. Zachowanie to może się wyrażać w działaniu (np. bicie, szykanowanie, lżenie, grożenie przestępstwem lub porzuceniem) albo w zaniechaniu (np. dręczenie głodem, nieopalanie zimnego mieszkania). W orzecznictwie podkreśla się, że istoty znęcania się nie wyczerpuje samo naruszanie nietykalności lub znieważanie (art. 216 i 217), a tym bardziej wzajemne zniewagi i naruszenia nietykalności (np. między małżonkami); musi to być zachowanie, które nie tylko w odczuciu pokrzywdzonego, ale również przy uwzględnieniu kryteriów obiektywnych polega na zadawaniu bólu lub cierpień moralnych (por. wyrok SN z dnia 6 sierpnia 1996 r., WR 102/96, Orz. Prok. i Pr. 1997, nr 2, poz. 8).

Typ kwalifikowany (z § 3) charakteryzuje się występowaniem następstwa czynu (z § 1 lub 2) w postaci targnięcia się pokrzywdzonego na własne życie. Jest to przestępstwo materialne, którego skutkiem jest targnięcie się pokrzywdzonego na własne życie (może to być dokonany lub usiłowany zamach samobójczy). Warunkiem odpowiedzialności sprawcy za przestępstwo z § 3 jest: od strony przedmiotowej - ustalenie związku przyczynowego między znęcaniem się a zamachem samobójczym ofiary; od strony podmiotowej - objęcie tego kwalifikującego następstwa nieumyślnością. Jest to przestępstwo z tzw. winy kombinowanej ( art. 9 § 3). Sprawca odpowiada więc w sposób kwalifikowany, chociażby nie przewidywał, że ofiara znęcania się podejmie zamach samobójczy, jeżeli tylko mógł i powinien to przewidzieć (decydować w tej ocenie będzie intensywność znęcania się, widoczne cierpienie ofiary i jej stan psychiczny). Należy dodać, że przedmiotowe warunki art. 207 § 3 wypełnia zarówno dokonany zamach samobójczy, jak i zamach usiłowany, gdyż obie te sytuacje wyczerpują pojęcie „targnięcia się” na własne życie.

Odnosząc powyższe do realiów niniejszej sprawy należy wskazać, że oskarżony niewątpliwe zadawał pokrzywdzonej cierpienia psychicznie i moralne, a zachowanie jego cechowała intensywna powtarzalność. Rozwijały się one stopniowo w czasie, w pewnym jednak momencie osiągnęły już taki stan, że jak to wskazywała pokrzywdzona w swoich zeznaniach oskarżony codziennie ją wyzywał. Zachowania oskarżonego niewątpliwie cechowała powtarzalność, zdarzały się one w krótkich odstępach czasu, wszystkie miały na celu poniżenie i upokorzenie pokrzywdzonej, wzbudzenie w niej poczucia zagrożenia i jej znieważenie. Elementem znęcania był także jednorazowy incydent z użyciem przemocy fizycznej, ściśle jednak powiązany z pozostałymi zachowaniami oskarżonego, mający miejsce w związku z chęcią dokuczenia pokrzywdzonej, która chciała tylko nawiązać kontakt z J. D. (2).

W tym miejscu należy także podkreślić, że znęcanie się, jest działaniem niezależnym od faktu, czy osoba, nad którą sprawca znęca się, nie sprzeciwia mu się i nie próbuje się bronić. Środki obronne stosowane przez taką osobę są usprawiedliwione, gdyż podejmowane są w obronie przed bezpośrednim bezprawnym zamachem na jej dobro. Nie można przeto uznać, aby obrona osoby, nad którą sprawca się znęca, odbierała jego działaniu cechy przestępstw (wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z dnia 30 kwietnia 2014 r., II AKa 55/14, LEX nr 1461182), zatem nawet w razie ustalenia w toku postępowania, że I. D. odpowiadała niekiedy znieważaniami, czy też, że przekrzykiwała się oskarżonym podczas jednej z interwencji policji, nie zmieniłoby oceny prawnej zachowania oskarżonego.

Odnosząc się do kwestii następstwa w postaci targnięcia się przez pokrzywdzoną na własne życie to wskazać należy, że niewątpliwie istniał związek przyczynowo - skutkowy pomiędzy znęcaniem się przez oskarżonego nad I. D., a targnięciem się przez nią na własne życie. Istnienie tego związku badali biegli – lekarz psychiatra i psycholog, którzy w wydanych opiniach stwierdzili, że podjęcie przez pokrzywdzoną próby samobójczej jest skutkiem sytuacji rodzinnej i należy je wiązać z zachowaniem oskarżonego (psychiatra – k. 961, a także we wcześniejszych opiniach, w tym ustnej uzupełniającej), co jest uzasadnione bezpośrednim związkiem czasowym z awanturą z oskarżonym a realizacją próby samobójczej.

Biegli akcentowali również, że jednorazowy konflikt nie spowodowałby podjęcia próby samobójczej przez pokrzywdzoną. Biegły psychiatra przy tym stwierdził, że wcześniej podejmowane leczenie nie miało wpływu na podjęcie próby samobójczej z uwagi na to, że po leczeniu myśli suicydalne ustały, nie było tendencji do ich realizacji i zbyt odległy istnieje związek czasowy. Praktycznie identycznie wypowiedziała się biegła psycholog (k. 939), z tą różnicą, że w ocenie biegłej uprzednie leczenie psychiatryczne pokrzywdzonej miało częściowy wpływ na podjęcie przez nią próby samobójczej. Ale tylko w tym znaczeniu, że jej stan zdrowia stanowi intrapsychiczne uwarunkowanie jej reakcji na sytuację przewlekłego stresu. Wnioski biegłych w tym zakresie nie wykluczają się, bowiem psychiatra wypowiedział się raczej w kontekście bezpośredniego wpływu przeszłego leczenia na podjęcie próby samobójczej, a biegła psycholog, wpływu ogólnego. Oczywiście nie sposób uznać, by przeszłe dolegliwości psychiczne, mogły pozostać całkowicie bez wpływu na pokrzywdzoną, jednak biegła psycholog zaakcentowała w ten sposób kwestie kumulacji sytuacji konfliktowych. Wreszcie należy również wskazać, że decydujące zdanie w tej kwestii ma jednak lekarz psychiatra, z uwagi na rodzaj specjalizacji i okoliczność, że badania stanu zdrowia psychicznego i jego wpływu na zachowania człowieka są domeną psychiatrii, nie psychologii, więc stanowisko biegłej psycholog ma charakter jedynie pomocniczy.

Odnosząc się do drugiego z warunków koniecznych przypisania odpowiedzialności za skutek, o którym mowa w art. 207 § 3 k.k. w ocenie sądu H. D. (1) powinien i mógł przewidzieć, że pokrzywdzona może targnąć się na swoje życie. Należy wskazać, że znał I. D. od wielu lat i mieszkał z nią pod jednym dachem. Wyzywał ją praktycznie codziennie i w innej formie uprzykrzał jej życie, jak choćby poprzez zakręcenie bojlera z ciepłą wodą a przede wszystkim poprzez wprowadzenie niczym nieuzasadnionego i powodowanego chyba tylko złośliwością i właśnie chęcią dokuczenia pokrzywdzonej i własnej matce zakazu „wchodzenia do jego pokoju”, mając przy tam pełną świadomość, że nie było wówczas innej możliwości, aby wejść do pokoju zajmowanego przez J. D. (2), z którą I. D. była zżyta i którą się opiekowała (bo za taką nie może być uznana możliwość przemeblowania całego pokoju, który od lat był umeblowany w ten sposób, że drugie drzwi z niego, prowadzące na korytarz były zastawione łóżkiem, a wiekowa J. D. (2) nie chciała przestawiać tego mebla, na co wskazywała w swoich zeznaniach I. D.). Codzienne wyzwiska, awantury wszczynane po nadużyciu alkoholu, do których dochodziło bardzo często, groźby i wyganiania z mieszkania powodują konieczność uznania, że znęcanie się oskarżonego nad pokrzywdzoną było dość intensywne. Oskarżony doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że pokrzywdzona się go boi, musiał zauważyć zmianę w jej zachowaniu i to, że nie pojawia się na dole, kiedy oskarżony jest w domu i go unika. Wiedział, że kilka razy przebywała w szpitalu, sam był przecież świadkiem wezwania do niej karateki w sierpniu 2011 r., był świadkiem jak się rozpłakała i jaka była jej reakcja na jego zachowanie (na podwórku). Wreszcie również wiedział, że leczy się psychiatrycznie, sam o tym wspominał, a nadto jedna z jego wnuczek była w szpitalu z pokrzywdzoną. Wiedział również, że pokrzywdzona korzystała z porad w Ośrodku Interwencji Kryzysowej, sam się bowiem również w nim zjawiał i tłumaczył, że nie dochodzi do znęcania nad pokrzywdzoną. Wszystko powyższe w ocenie sądu przesądza, że oskarżony mógł przewidzieć możliwość targnięcia się pokrzywdzonej na własne życie, choć z opinii psychiatrów wynika, że możliwość przewidzenia tego skutku miał w znacznym stopniu ograniczoną.

Stopień społecznej szkodliwości przypisanego oskarżonemu czynu jest znaczny. Oskarżony skierował swoje zachowanie przeciwko tak istotnemu dobru prawnemu jakim jest rodzina i jej prawidłowe funkcjonowanie oraz zdrowie i życie człowieka, nie tylko bowiem spowodował u pokrzywdzonej określone obrażenia ciała, ale także doprowadził do targnięcia się przez nią na własne życie. Przypisanego mu czynu, a ściślej poszczególnych zachowań składających się na komplet znamion, dopuszczał się zazwyczaj pod wpływem alkoholu który spożywał w nadmiernych ilościach, a co w konsekwencji doprowadziło do trwałego uszkodzenia mózgu. Swoim zachowaniem wyrządził pokrzywdzonej istotną krzywdę, nie tylko zmusił do podjęcia dawno zaniechanego leczenia psychiatrycznego i przyjmowania leków, ale także korzystania z pomocy psychologicznej i innych form pomocy społecznej (jak korzystanie z porad w Ośrodku Interwencji Kryzysowej), działał przy tym w zamiarze bezpośrednim, a motywację, która nim kierowała należy ocenić jako karygodną. Działał on bowiem de facto bez żadnego wyraźnego powodu, a jedynie z chęci dokuczenia pokrzywdzonej, często pod wpływem swojej żony, która sama była negatywnie nastawiona do pokrzywdzonej i negatywnie nastawiała do niej oskarżonego. Jednocześnie nie liczył się z tym, że pokrzywdzona pomagała jego matce, gotowała jej i sprawowała nad nią opiekę, a swoim zachowaniem to utrudniał, a nawet momentami uniemożliwiał.

Przypisany oskarżonemu czyn zagrożony jest karą pozbawienia wolności od lat 2 do 12. Biorąc pod uwagę, że zagrożenie to jest bardzo surowe, a oskarżony jest osobą starszą, chorą, oraz działał w warunkach ograniczonej poczytalności, a nadto obecnie nie mieszka już w O. i nie stwarza bezpośredniego zagrożenia dla pokrzywdzonej, sąd uznał za zasadne skorzystanie z dobrodziejstwa nadzwyczajnego złagodzenia kary, którą to możliwość stwarza art. 31 § 2 k.k.

Przy wymiarze kary sąd uwzględnił stopień społecznej szkodliwości czynu i umniejszony stopień winy. Na niekorzyść oskarżonego sąd uwzględnił motywację oskarżonego, która była naganna, rozmiar ujemnych następstw przestępstwa – opisanych już przy ocenie stopnia społecznej szkodliwości czynu, z zakresu właściwości i warunków osobistych sprawcy, sąd uwzględnił, że oskarżony przez wiele lat nadużywał alkoholu, przez co doprowadził do organicznego uszkodzenia mózgu, a poszczególnych zachowań dopuszczał się właśnie pod wpływem alkoholu, a także jego karalność za przestępstwo tego samego rodzaju, popełnione na szkodę matki. Sąd uwzględnił, że po popełnieniu przestępstwa oskarżony nie zrobił nic, aby uczynić zadość w jakiejkolwiek formie społecznemu poczuciu sprawiedliwości, jak również uwzględnił zachowanie pokrzywdzonej, która przez cały czas zdradzała objawy lęku przed oskarżonym i musiała kontynuować leczenie psychiatryczne i psychologiczne, w tym kilkukrotnie była hospitalizowana. Na korzyść oskarżonego sąd uwzględnił okoliczność, że zaprzestał spożywania alkoholu i obecnie biegli nie rozpoznali u niego objawów zespołu zależności alkoholowej, choć zalecali kontynuowanie leczenia farmakologicznego, a także okoliczność, że oskarżony jest poważnie chory, wykryto u niego nowotwór. Sąd uwzględnił również na korzyść oskarżonego, że należycie traktował swoje wnuczki, dla których był rodziną zastępczą, i choć ich nie wychowywał ani z nimi nie mieszkał, to jednak są one z nim wyraźnie zżyte i mają o nim jak najlepsze zdanie.

Biorąc pod uwagę powyższe okoliczności sąd doszedł do przekonania, że karą adekwatną do stopnia winy i stopnia społecznej szkodliwości czynu, która wywrze wpływ resocjalizacyjny na oskarżonego, a także uczyni zadość społecznemu poczuciu sprawiedliwości będzie kara 8 miesięcy pozbawienia wolności.

W ocenie sądu oskarżonemu można postawić pozytywną prognozę kryminologiczną, zatem możliwe było warunkowe zawieszenie wykonania orzeczonej wobec niego kary. Co prawda oskarżony był już karany sądownie, za podobny rodzajowo czyn, jednak sąd uwzględnił, że obecnie nie spożywa on alkoholu, nie mieszka w domu w (...), w którym dopuścił się zarówno przestępstwa na szkodę matki, za które był już prawomocnie skazany, jak i czynu obecnie przypisanego, a pomimo podeszłego już wieku, nigdy przedtem nie wchodził w konflikt z prawem na jakimkolwiek tle. Sąd uwzględnił również, że oskarżony który nigdy wcześniej nie odbywał kary pozbawienia wolności, był w niniejszej sprawie tymczasowo aresztowany, ma zatem pełną świadomość konsekwencji jakie wiązałyby się z popełnieniem kolejnego przestępstwa lub niepostrzeganiem warunków okresu próby i zdaniem sądu wszystko powyższe będzie dla niego wysterczającą przestrogą i sprawi, że oskarżony pomimo warunkowego zawieszenia wykonania orzeczonej wobec niego kary pozbawienia wolności nie popełni ponownie przestępstwa.

Ustalony trzyletni okres próby będzie wystarczający by zweryfikować postawioną oskarżonemu pozytywną prognozę kryminologiczną, zważywszy na jego wiek, stan zdrowia, postawę procesową (oskarżony uczestniczył we wszystkich terminach rozpraw i w tym kontekście nie utrudniał postępowania karnego), a także okoliczność, że nie mieszka już wspólnie z pokrzywdzoną.

W celu wzmocnienia prewencyjnego odziaływania kary pozbawienia wolności orzeczonej z warunkowym zawieszeniem jej wykonania sąd uznał za celowe wymierzenie oskarżonemu grzywny w wysokości 30 stawek dziennych po 20 zł każda stawka. Ilość stawek dziennych jest adekwatna do wymiaru orzeczonej kary pozbawienia wolności zważywszy na jej nadzwyczajne złagodzenie i odpowiada wymienionym wcześniej dyrektywom karania, zaś wysokość stawki dziennej uwzględnia sytuację materialną oskarżonego (a więc, że pozostaje na niewysokiej emeryturze, z drugiej strony nie ma nikogo na utrzymaniu).

Na podstawie art. 46 § 1 k.k. sąd nałożył na oskarżonego obowiązek zadośćuczynienia pokrzywdzonej za doznaną krzywdę w kwocie 5000 zł. zadośćuczynienie za dozna krzywdę ma charakter przede wszystkim kompensacyjny, a częściowo także prewencyjny i penalny. Stanowi środek karny, a to oznacza, że przy orzekaniu o nim stosuje odpowiednio dyrektywy wymiaru kary (przesądza o tym art. 56 k.k.). Innymi słowy uwzględnia się przy jego orzekaniu nie tylko zachowanie oskarżonego, szczegółowo już opisane w zakresie w jakim miało wpływ na ocenę stopnia społecznej szkodliwości czynu i wymiaru kary, ale także skutki czynu i zachowanie się pokrzywdzonej (art. 53 § 2 k.k. w zw. z art. 56 k.k.).

Sąd uwzględnił więc, że w ocenie psychiatry istniały trzy warstwy składające się na powody podjęcia próby samobójczej przez I. D. – pierwsza to sama osobowość pokrzywdzonej, jej poziom stabilizacji emocjonalnej, druga – nie rozwiązane konflikty rodzinne, i trzecia, będąca czynnikiem spustowym – konflikt w dniu zdarzania. Również biegła psycholog stwierdziła, że pokrzywdzona cierpi na zaburzenia emocjonalne, a obydwoje biegli wskazali, że ma ona skłonność do nadinterpretacji rzeczywistości. Po drugie sąd uwzględnił, że pokrzywdzona, choć w sposób zamierzony targnęła się na swoje życie, to konsekwencje dla jej zdrowia nie były znaczne rozpoznano u niej jedynie lekkie zatrucie lekami i została wypisana za szpitala kolejnego dnia. Oczywiście zadośćuczynienie za doznaną krydę nie odnosi się tylko do skutków znęcania, sąd uwzględnił więc przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia, że czas trwania czynu oskarżonego nie jest szczególnie długi, wynosił zaledwie kilka miesięcy, a licząc od chwili rozpoczęcia przestępczych zachowań do dnia targnięcia się pokrzywdzonej na swoje życie upłynął okres roku, a więc stosunkowo niedługi. Przy czynach z art. 207 k.k. najczęściej czas trwania znęcania wynosi kilka lat. Sąd uwzględnił również, że pokrzywdzona mimo wszystko miała wydzieloną część mieszkania, w której mogła czuć się względnie bezpiecznie i z akt sprawy nie wynika by oskarżony kiedykolwiek wchodził na górę, a jej poczucie zagrożenia w związku z przebywaniem w mieszkaniu w i ewentualnym napotkaniem oskarżonego, dotyczyło w zasadzie tylko sytuacji gdy wchodziła na korytarz do łazienki. Sąd uwzględnił akcentowane przez pokrzywdzoną obawy i okoliczność, że bała się swobodnie poruszać po mieszkaniu i wychodzić na dwór, miała także określone objawy lęku, które opisywała podczas składnia zeznań, uwzględnił jednak również, to na co zwrócili uwagę biegli, że ma ona skłonność do nadinterpretacji zachowań oskarżonego, a to – co logiczne - przekładało się na poziom odczuwanej przez nią obawy. W konkluzji, czas trwania znęcania, jego charakter, intensywność, skutki i okoliczności uwzględnione przy wymiarze kary doprowadziły sąd do przekonania, że adekwatnym zadośćuczynieniem za doznaną przez pokrzywdzoną krzywdę będzie kwota 5.000 zł.

Sąd nałożył na oskarżonego w okresie próby zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość mniejsza niż 50 metrów i kontaktowania z nią w jakiejkolwiek formie. Orzeczenie tych zakazów jest o tyle koniczne, że na dzień dzisiejszy oskarżony co prawda nie mieszka w (...), ale sprawa o odwołanie darowizny uczynionej na rzecz J. D. (1) nie jest jeszcze zakończona, a zatem na dzień dzisiejszy nadal obowiązuje ustalone w umowie darowizny prawo do korzystania z jednego z pokoi oraz pomieszczeń wspólnych. Trudno jednak wyobrazić sobie, aby oskarżony miał się obecnie z powrotem wprowadzić do domu (...), skoro strony są skonfliktowane, a pokrzywdzona obawia się oskarżonego.

Sąd orzekł również wobec oskarżonego obowiązek powstrzymywania się od nadużywania alkoholu, co w przypadku oskarżonego oznacza de facto obowiązek dalszego powstrzymywania się od nadużywania alkoholu, którego aktualnie nie nadużywa, jednak trzeba wziąć pod uwagę, że znęcał się nad pokrzywdzoną, pod wpływem alkoholu, a także obowiązek uczestnictwa w oddziaływaniach korekcyjnych i edukacyjnych dotyczących stosowania przemocy fizycznej i psychicznej. W toku postępowania okazało się, że dla oskarżonego zwracanie się do kobiety słowem „szmato” jest zachowaniem normalnym, które on sam i jego żona starali się bagatelizować (jak to zeznała S. D. oskarżony miał takie powiedzenie „ty szmato”). Oskarżony co prawda nie przyznawał się do pobicia pokrzywdzonej w dniu 1 września, jednak nawet swoje zachowanie, które przedstawiał w wyjaśnieniach a mające podlegać na wyprowadzeniu jej z pokoju również bagatelizował, nie rozumiejąc, że zachowanie takie także stawowi naruszenie nietykalności cielesnej i jest formą przemocy. Z tych względów, a także biorąc pod uwagę, że oskarżony był już skazany za przestępstwo z użyciem przemocy należało nałożyć na niego obowiązek uczestnictwa w takich oddziaływaniach.

Na poczet wymierzonej oskarżonemu kary grzywny sąd zaliczył mu okres tymczasowego aresztowania w sprawie.

Oskarżony został obciążony kosztami sądowymi w całości oraz opłatą, bowiem nie ma nikogo na utrzymaniu, ma stały dochód w postaci emerytury, która co prawda nie jest duża, jednak należy zauważyć, że zasadą jest obciążanie oskarżonych kosztami postepowania, a ponieważ oskarżony nie ma nikogo na utrzymaniu, nie wykazywał, by ponosił jakieś szczególne wydatki na życie, mieszka obecnie u syna, nie ma wiec podstaw by go zwalniać z kosztów sądowych czy opłaty.