Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt X K 307/15

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 9 grudnia 2016 r.

Sąd Rejonowy Gdańsk – Południe w Gdańsku w X Wydziale Karnym

w składzie:

Przewodniczący: SSR Maria Julita Hartuna

Protokolant: Magdalena Sadowska

przy udziale prokuratora Katarzyny Paciorowskiej - Rokickiej

po rozpoznaniu w dniach 06.11.2015 r., 29.01.2016 r., 01.06.2016 r., 17.06.2016 r., 16.09.2016 r., 25.11.2016 r. sprawy:

W. S., s. J. i J. z d. W., ur. (...) w G.

oskarżonego o to, że:

w dniu 08.08.2014 roku w G. kierując samochodem osobowym marki F. (...) nr rej. (...) ( (...)) jadąc ulicą (...) w G. w kierunku miejscowości B. naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym w ten sposób, że nie zachowując należytej ostrożności rozpoczął i kontynuował jazdę pomimo niekontrolowanego przesuwania się przedmiotów znajdujących się na desce podszybia, a więc w sposób zagrażający bezpieczeństwu osób znajdujących się w pojeździe, na prostym odcinku drogi utracił kontrolę nad kierunkiem ruchu prowadzonego przez siebie pojazdu, gwałtownie zjechał na prawe pobocze drogi i uderzył w drzewo, w wyniku czego pasażer samochodu Z. K. doznał obrażeń ciała w postaci wylewów krwawych w powłokach głowy zlokalizowanych w okolicy ciemieniowej po stronie lewej, ze stłuczeniem obu półkul i pnia mózgu z obecnością dużego ogniska krwotocznego w płacie czołowym lewej półkuli mózgu komunikującym z układem komorowym, z wtórnym krwiogłowiem wewnętrznym, z cechami ciasnoty śródczaszkowej w postaci wgłobienia zakrętu obręczy pod sierp mózgu, otarć naskórka w okolicy nasady nosa, ze złamaniem kości nosa oraz obecnością podbiegnięć krwawych w obrębie powiek tzw. krwiaków okularowych, niewielkich otarć naskórka oraz podbiegnięć krwawych w powłokach kończyn dolnych, wskutek których pokrzywdzony zmarł w dniu 11.08.2014 roku, przy czym czynu tego dopuścił się mając w znacznym stopniu ograniczoną zdolność rozpoznawania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem

tj. o czyn z art. 177 § 1 i 2 kk w zw. z art. 31 § 2 kk

I.  oskarżonego W. S. uznaje za winnego popełnienia zarzucanego mu i kwalifikowanego aktem oskarżenia czynu i za to na mocy art. 177 § 1 i 2 kk w zw. z art. 37a kk, art. 33 § 1 i 3 kk skazuje go i wymierza mu karę 100 (stu) stawek dziennych grzywny, ustalając wysokość jednej stawki na kwotę 10 (dziesięciu) złotych;

II.  na mocy art. 42 § 1 kk w zw. z art. 43 § 1 kk orzeka wobec oskarżonego środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 5 (pięciu) lat;

III.  zasądza od Skarbu Państwa na rzecz adw. T. M. kwotę 1.402,20 zł (jeden tysiąc czterysta dwa złote 20/100) tytułem kosztów obrony świadczonej na rzecz oskarżonego z urzędu, w tym 262,20 zł (dwieście sześćdziesiąt dwa złote 20/100) tytułem podatku VAT;

IV.  na mocy art. 626 § 1 kpk, art. 627 kpk, art. 624 § 1 kpk, art. 1, art. 17 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (Dz. U. z 1983 r. Nr 49, poz. 223 z późn. zm.) zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 1.000 zł (jeden tysiąc złotych) tytułem części wydatków, zwalniając go od ponoszenia pozostałej części kosztów sądowych oraz od opłaty.

Sygn. akt X K 307/15

UZASADNIENIE

Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W dniu 08.08.2014 roku W. S. udał się wraz ze swoją ekipą, do której należeli M. R., I. J. i Z. K., by wykonywać prace przy wywierceniu studni głębinowej przy ul. (...) w G.. Pojechali tam samochodem W. S. marki F. (...) z założonymi tablicami rejestracyjnymi o nr rej. (...) (w rzeczywistości był to pojazd zarejestrowany jako (...), lecz W. S. zamienił tablice rejestracyjne aut). W trakcie pracy mężczyźni spożywali posiłek na fajansowych talerzach, które następnie postawili na podszybiu auta.

Po zakończonej pracy mężczyźni postanowili wrócić do domu. Za kierownicą auta usiadł ponownie W. S., obok niego na miejscu pasażera znalazł się M. R., z tyłu za kierowcą miejsce zajął I. J., a obok niego usiadł Z. K.. Pasażerowie nie mieli zapiętych pasów bezpieczeństwa. Kierujący był trzeźwy. Talerze pozostały na podszybiu, w zasięgu wzroku kierującego. W. S. jechał ulicą (...) w kierunku miejscowości B., znał tę drogę bardzo dobrze, ponieważ od lat często się nią poruszał, a w ostatnim tygodniu jeździł tamtędy codziennie. Warunki atmosferyczne były sprzyjające, świeciło słońce, nawierzchnia drogi była sucha. W. S. przejechał przez śluzę na ul. (...). Jezdnia tej drogi była wyremontowana, w doskonałym stanie, obejmowała po jednym pasie ruchu w każdym kierunku, pasy były oddzielone linią podwójną ciągłą. Dalej nawierzchnia była znacznie gorsza, z ubytkami w asfalcie, bez oznakowania poziomego, o szerokości 5 m. Dopuszczalna administracyjnie prędkość na tym odcinku wynosiła 50 km/h, ale W. S. jechał znacznie wolniej. Za śluzą następował łagodny łuk drogi w prawo. Na tym łuku talerze znajdujące się na podszybiu zaczęły się przesuwać w sposób niekontrolowany, rozpraszając uwagę kierującego. W. S. kontynuował jednak jazdę z prędkością ok. 30 km/h, poprosił jedynie M. R., aby zdjął talerze. M. R. uniósł się na siedzeniu pasażera i sięgnął ręką po nie. Samochód znajdował się wówczas na prostym odcinku drogi. Zaabsorbowany tym, co dzieje się w aucie W. S. po pokonaniu ok. 170 metrów prostego odcinka gwałtownie zjechał na pobocze i uderzył czołowo w przydrożne drzewo po prawej stronie jezdni, tuż za zjazdem w drogę gruntową prowadzącą do pobliskiej posesji.

dowody: szkic k. 2, protokół badania trzeźwości k. 5, protokół oględzin k. 6 - 7, 8 - 9, dokumentacja fotograficzna k. 142, opinia biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych k. 211 - 223, 289 - 296, 328, wraz z ustną opinią uzupełniającą k. 446v - 448, zeznania świadków I. J. k. 442v - 444, 33v, M. R. k. 422 - 424, 41v - 42, P. P. k. 424 - 426, 146v, P. S. (1) k. 428 - 429, 137v, J. B. k. 426 - 427, 1554v, częściowo: wyjaśnienia oskarżonego k. 234 - 235, 287, 320 - 321, 419 - 422, opinia z zakresu badań genetycznych k. 158 - 161, zdjęcia miejsca wypadku sporządzone przez obrońcę k. 399

W wyniku kolizji auta z drzewem Z. K. doznał obrażeń ciała w postaci wylewów krwawych w powłokach głowy zlokalizowanych w okolicy ciemieniowej po stronie lewej, ze stłuczeniem obu półkul i pnia mózgu z obecnością dużego ogniska krwotocznego w płacie czołowym lewej półkuli mózgu komunikującym z układem komorowym, z wtórnym krwiogłowiem wewnętrznym, z cechami ciasnoty śródczaszkowej w postaci wgłobienia zakrętu obręczy pod sierp mózgu, otarć naskórka w okolicy nasady nosa, ze złamaniem kości nosa oraz obecnością podbiegnięć krwawych w obrębie powiek tzw. krwiaków okularowych, niewielkich otarć naskórka oraz podbiegnięć krwawych w powłokach kończyn dolnych. Obrażenia te doprowadziły do zgonu Z. K. w szpitalu w dniu 11.08.2014 roku, który przyspieszyło jeszcze nabyte przez pokrzywdzonego podczas hospitalizacji zapalenie płuc.

dowody: protokół oględzin i otwarcia zwłok k. 167 - 172, badanie histopatologiczne k. 173 - 174, dokumentacja medyczna k. 166, odpis aktu zgonu k. 370, opinie ustne biegłych M. K. k. 444v - 446v, Z. J. k. 499v - 500v, B. Z. k. 534 - 537

Wskutek wypadku u I. J. nastąpiło złamanie kości nosa, co u niego spowodowało rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż 7 dni. W. S. doznał złamania dwóch żeber, tj. rozstroju zdrowia trwającego dłużej niż 7 dni. M. R. cierpiał zaś z powodu stłuczenia klatki piersiowej oraz stłuczenia kręgosłupa szyjnego, co spowodowało u niego również rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż 7 dni.

dowody: dokumentacja medyczna k. 35, 36 - 37, 89 - 96, 97 - 105, opinia sądowo - lekarska k. 113, 115, 117

Samochód kierowany przez W. S. nie posiadał niesprawności w obrębie układu hamulcowego, kierowniczego i zawieszenia kół, które występując przed zdarzeniem mogły przyczynić się do jego zaistnienia. Niemniej jednak, na obręczach kół przedniej i tylnej osi zamontowane były opony o różnej rzeźbie bieżnika (cztery różne opony), co podczas jazdy po łuku z nadmierną prędkością mogło mieć wpływ na stabilność kierunkową pojazdu. W ułożyskowaniu tylnego lewego koła występował nadmierny luz, łożysko było zniszczone. Taki stan przy poruszaniu się pojazdu z dużymi prędkościami przy gwałtownie wykonywanych manewrach zmiany toru ruchu mógł również doprowadzić do zaburzenia stabilności kierunkowej pojazdu. Ponadto samochód ten od ponad dwóch lat nie miał ważnych badań technicznych.

dowody: opinia kryminalistyczna k. 192 - 202

W. S. został przebadany przez dwóch biegłych psychiatrów i psychologa, którzy zgodnie wskazali, iż oskarżony dopuścił się zarzuconego mu czynu mając w znacznym stopniu ograniczoną zdolność rozpoznawania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem. U W. S. biegli stwierdzili cechy organicznego uszkodzenia (...), które warunkują występowanie u niego zaburzeń funkcji poznawczych z cechami procesu otępiennego łagodnego stopnia. Badany ma trudności z koncentrowaniem uwagi, skłonność do odczuwania szybszego zmęczenia psychofizycznego, trudności z organizacją złożonej aktywności poznawczej, cechuje go niski krytycyzm w ocenie własnych możliwości, nadmierny optymizm w kierowaniu własnymi działaniami, co powoduje, że jego decyzje mogą być oparte na doraźnych motywach, bez uwzględnienia wszystkich konsekwencji. Biegli ocenili, że prawdopodobieństwo popełnienia przez W. S. podobnego czynu w przyszłości jest niewielkie, o ile powstrzyma się on od prowadzenia pojazdów mechanicznych.

dowód: opinia sądowo – psychiatryczna k. 263 - 265, opinia sądowo - psychologiczna k. 266 - 269

W. S. ma niemal 87 lat. Jest wdowcem, posiada czworo dorosłych dzieci. Ma wykształcenie średnie, z zawodu jest elektrykiem i hydraulikiem. Utrzymuje się z emerytury w kwocie ok. 1.200 zł, do której dorabia niewielkie kwoty, wykonując odwierty studni. Cieszy się stosunkowo dobrym stanem zdrowia, nie choruje na schorzenia przewlekłe, nie przyjmuje na stałe leków, nie był leczony psychiatrycznie, neurologicznie ani odwykowo. Nie był także dotąd karany sądownie. W roku 2015, mimo zatrzymania mu prawa jazdy, prowadził samochód i popełnił trzy wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu w ruchu drogowym, w tym dwukrotnie doprowadził do kolizji drogowej (art. 86 § 1 kw).

dowody: dane z wyjaśnień oskarżonego 233 - 234, 418 - 419, dane o karalności k. 247, 397, dane o popełnionych wykroczeniach k. 385

Przesłuchany w charakterze podejrzanego na etapie postępowania przygotowawczego W. S. nie przyznał się popełnienia zarzuconego mu przestępstwa i złożył wyjaśnienia. Stanowisko to podtrzymał na rozprawie. Z uwagi na wymóg zwięzłości uzasadnienia, przewidziany w art. 424 § 1 kpk, odstąpiono od cytowania wyjaśnień, odsyłając do niżej wskazanych kart akt.

vide: wyjaśnienia oskarżonego k. 234 - 235, 287, 320 - 321, 419 - 422

Sąd zważył co następuje:

W świetle całokształtu zgromadzonego w przedmiotowej sprawie materiału dowodowego, w szczególności zeznań świadków, w zakresie, w jakim zostały one uznane za wiarygodne, opinii biegłych oraz ujawnionych dokumentów, sprawstwo W. S. nie budziło wątpliwości.

W pierwszej kolejności wskazać należy, iż znaczna część okoliczności faktycznych jest bezsporna i wynika zarówno z zeznań świadków I. J. i M. R., jak i z wyjaśnień oskarżonego, mianowicie kierowanie przez W. S. pojazdem marki F. (...), rozmieszczenie pasażerów w aucie, cel i trasa przejazdu czy fakt, iż od wyjazdu z ul. (...) na podszybiu znajdowały się fajansowe talerze. W tym zakresie wszyscy wymienieni zeznają zgodnie, zatem nie ma podstaw, by nie dać im wiary. Dodatkowo, rola W. S. jako kierowcy została potwierdzona w zeznaniach P. P. oraz interweniujących policjantów, do których zeznań również Sąd nie miał zastrzeżeń.

Stan pojazdu uczestniczącego w wypadku Sąd ustalił na podstawie dowodów o charakterze obiektywnym: dokumentacji fotograficznej, protokołu oględzin oraz opinii kryminalistycznej. W tym zakresie Sąd nie brał pod uwagę zeznań świadków, którzy nie zwracali bacznej uwagi na wygląd auta, w związku z czym pytani np. o obecność w samochodzie zagłówków, wygląd tylnych siedzeń czy zawartość bagażnika, dzielili się raczej swymi przypuszczeniami aniżeli spostrzeżeniami, mylili się czy wręcz nie rozumieli zadawanych im pytań (nie odróżniali poduszki powietrznej od zagłówka fotela). Natomiast wyżej wspomniana dokumentacja została sporządzona profesjonalnie przez technika kryminalistyki, bezpośrednio na miejscu zajścia. Do tego, auto zostało wnikliwie zbadane pod względem mechanicznym przez biegłych, co pozwoliło na precyzyjne ustalenie jego mankamentów i ocenę ich wpływu na zaistnienie wypadku, a także - pośrednio - na ustalenie zasadności dopuszczenia oskarżonego do udziału w ruchu drogowym w charakterze kierowcy w przyszłości, o czym będzie mowa w dalszej części uzasadnienia. W tym zakresie stan faktyczny ustalony przez Sąd, również nie był kwestionowany.

Nie budzi także wątpliwości Sądu wygląd miejsca wypadku, udokumentowany protokołem oględzin, szkicem i fotografiami sporządzonymi nie tylko przez funkcjonariusza Policji, ale także przez obrońcę (choć obrońca wykonywała zdjęcia po upływie kilku miesięcy od zajścia), a następnie przedstawiony przez biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych w opinii. Z dokumentacji tej niezbicie wynika, że po wyjeździe ze śluzy oskarżony poruszał się drogą o stosunkowo zniszczonej nawierzchni, na której nie było oznakowania poziomego. Jednocześnie, jak wyjaśnił oskarżony, droga ta była mu doskonale znana.

Natomiast istotne rozbieżności pomiędzy wyjaśnieniami oskarżonego a zeznaniami świadków, przede wszystkim M. R., pojawiają się przy opisie sytuacji, w której M. R. miał zdjąć z podszybia przemieszczające się w sposób niekontrolowany talerze. Sam świadek utrzymywał, że na polecenie W. S. sięgnął lewą ręką po owe talerze, nie wstawał, ale nie zdążył ich chwycić, ponieważ auto uderzyło w drzewo. Tymczasem oskarżony podał pierwotnie, że faktycznie poprosił M. R. o zdjęcie talerzy, a ten uniósł się z fotela, oparł o kierownicę tułowiem i lewą ręką, przez co oskarżony nie widział prawej strony, ale drogę przed sobą widział. Prima facie tej wersji nie można wykluczyć. Podczas drugiego przesłuchania W. S. oświadczył jednak, że M. R. oparł się o kierownicę pośladkiem (a nie tułowiem, co dość istotnie zmienia ogląd sytuacji), a dodatkowo, z tego powodu oskarżony nie miał „dobrej widoczności ani możliwości kierowania”. Oznaczałoby to, że M. R. nie dotykał kierownicy ręką (jak pierwotnie twierdził oskarżony), a do tego musiał być w pewien sposób skręcony w prawo i mocno wychylony do przodu, skoro w tak niewielkim aucie jego pośladek znalazł się na kierownicy. Trudno jednocześnie wyjaśnić, w jaki sposób takie położenie sylwetki M. R. mogło zasłonić W. S. widok drogi z przodu auta. Druga wersja podana przez oskarżonego wydaje się z tych względów bardzo mało prawdopodobna. Natomiast na rozprawie W. S. podał jeszcze inny wariant wydarzeń, zgodnie z którym M. R. w krytycznym momencie miał zatoczyć się na oskarżonego i na kierownicę oraz zasłonić mu widoczność. Wówczas oskarżony, dostrzegając nadjeżdżający z przeciwnego kierunku ruchu samochód, miał odbić kierownicą w prawo, a wobec zasłonięcia widoczności przez M. R. miał nie widzieć dokładnie drogi i najechać na drzewo. Wersja ta jest niezgodna z dwiema poprzednimi; widoczne jest, że zakres zakłóceń w prowadzeniu auta, jakie według oskarżonego miało wywołać zachowanie pasażera, z każdym przesłuchaniem jest coraz większy, a dodatkowo pojawia się pojazd nadjeżdżający z naprzeciwka, o którym wcześniej oskarżony nie wspominał. Tymczasem, z zeznań P. P., jadącej z przeciwnego kierunku ruchu wynika, że nie widziała ona samego momentu uderzenia auta W. S. w drzewo, gdyż znalazła się w pobliżu miejsca wypadku dopiero wówczas, gdy samochód ten był już „wbity” w drzewo. Świadek wykluczyła w ten sposób, by W. S., dostrzegając zbliżający się z naprzeciwka samochód P. P., wykonywał niefortunny manewr obronny; gdyby tak było, P. P. niewątpliwie by to zaobserwowała. W ocenie Sądu, w tym elemencie nie sposób dać wiary oskarżonemu, gdyż jego wyjaśnienia są niespójne i dalece niekonsekwentne, nadto w oczywisty sposób zmierzają do przeniesienia odpowiedzialności za spowodowanie wypadku na M. R. lub na osobę prowadzącą pojazd nadjeżdżający z naprzeciwka. W przeciwieństwie do oskarżonego, M. R. zeznawał na tę okoliczność jednolicie, logicznie wyjaśniając, że skoro miał sięgnąć po talerze znajdujące się w aucie z lewej strony, to uczynił to lewą ręką, mimo że jest praworęczny, ponieważ tak mu było łatwiej je chwycić. Jeśli tak, to nie mógł jednocześnie wyciągać ręki nad kokpitem i opierać się o kierownicę auta. Poza wyjaśnieniami W. S., obarczonymi, jak wskazano wyżej, poważnymi mankamentami, nie ma zaś jakiegokolwiek dowodu przemawiającego za przyjęciem, że M. R. stracił równowagę w aucie, zatoczył się, zwłaszcza że sięgniecie po talerze w samochodzie tak niewielkich rozmiarów nie wiązało się z koniecznością przemieszczania się po wnętrzu auta, a przyjęcie w nim pozycji stojącej przez dorosłego mężczyznę było w ogóle niemożliwe. Dlatego też Sąd, ustalając stan faktyczny w tym zakresie nie dał wiary oskarżonemu, lecz oparł się na zeznaniach M. R., uznając, że to one w sposób wiarygodny przedstawiają przebieg wydarzeń w aucie na chwilę przed wypadkiem.

Istotnymi dla rozstrzygnięcia sprawy były także opinie sądowo - lekarskie, wydane zarówno przez biegłych dokonujących oględzin i otwarcia zwłok Z. K., jak i przez biegłych oceniających zakres obrażeń odniesionych przez pozostałych uczestników wypadku. Powołani do tych czynności biegli są wysokiej klasy specjalistami, posiadają rozległą wiedzę medyczną i ogromny zasób doświadczenia zawodowego (zwłaszcza biegli Z. J. i M. K.). Ich ekspertyzy są obszerne i logicznie umotywowane. Wszelkie wątpliwości, jakie mogły nasuwać się w trakcie ich lektury zostały wyczerpująco wyjaśnione podczas ustnego przesłuchania biegłych na rozprawie. W ocenie Sądu, brak jest podstaw do kwestionowania ich rzetelności. Podobnie należy ocenić opinię z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych, sporządzoną przez biegłego P. S. (2). Biegły dysponuje odpowiednią wiedzą i umiejętnościami, by podjąć się wydania opinii w niniejszej sprawie, a tok jego rozumowania, klarownie przedstawiony w opinii, jest spójny i precyzyjny. Zdaniem Sądu, wnioski wyciągnięte przez biegłego, dodatkowo rozwinięte i uargumentowane podczas rozprawy, są prawidłowe i należycie poparte aktualną wiedzą naukową.

Niepozbawionymi znaczenia okazały się nadto opinie sądowo - psychiatryczna i sądowo - psychologiczna, dotyczące osoby oskarżonego. Badający W. S. biegli, po przeprowadzeniu gruntownych, specjalistycznych badań i analizie dostępnej dokumentacji wypowiedzieli się w sposób przekonywający na temat poczytalności oskarżonego, a także jego właściwości osobistych, mających znaczenie dla orzekania wobec niego kar i środków karnych. Sąd nie miał zastrzeżeń do kompetencji biegłych oraz fachowości ich opinii.

Sąd dał również wiarę pozostałym dokumentom wskazanym w ustalonym stanie faktycznym, do których w szczególności należą dane o karalności, dane osobopoznawcze, protokół użycia urządzenia kontrolno-pomiarowego do ilościowego oznaczenia alkoholu w wydychanym powietrzu, opinia z zakresu badań genetycznych sporządzona na okoliczność tożsamości Z. K., odpis aktu jego zgonu. Dokumenty te zostały ujawnione w toku rozprawy w trybie art. 393 § 1 i 2 kpk w zw. z art. 394 § 1 i 2 kpk na zgodny wniosek stron, a ich treść nie budziła jakichkolwiek wątpliwości Sądu. Dowody te sporządziły osoby uprawnione do wystawiania powyższych dokumentów w formie przewidzianej przez prawo lub też zostały sporządzone poza niniejszym postępowaniem i nie dla jego celów. Brak w sprawie innych dokumentów, które mogłyby podważyć autentyczność wymienionych, bądź też zakwestionować ich autorstwo i treści w nich zawarte.

Podsumowując, stwierdzić należy, iż oskarżony dopuścił się popełnienia czynu z art. 177 § 1 i 2 kk, którego dopuszcza się ten, kto naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje nieumyślnie wypadek, którego następstwem jest śmierć innej osoby. Oskarżony wyczerpał swoim działaniem znamiona tego czynu zabronionego, gdyż nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym w ten sposób, że kierując samochodem osobowym rozpoczął jazdę mimo tego, że na podszybiu pojazdu znajdowały się talerze, nie zabezpieczone przed niekontrolowanym przesuwaniem się w trakcie jazdy, a następnie, mimo że W. S. widział, iż ich ruch dekoncentruje go, kontynuował jazdę. Oskarżony miał świadomość, że talerze mogą spaść z podszybia na podłogę, a co gorsza, na okolice kierownicy lub na samego kierującego, że mogą w ten sposób w znacznym stopniu rozproszyć jego uwagę, spowodować nagły ból, który wywoła niekontrolowaną reakcję, albo też mogą znaleźć się na podłodze, pod nogami kierującego i zablokować dźwignie hamulca lub przyspieszenia, uniemożliwiając kierującemu reakcję na ewentualne zagrożenia. W ten sposób oskarżony naruszył wymóg, o którym mowa w art. 66 ust. 1 pkt 1 i 5 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym, zgodnie z którym pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego nie zagrażało bezpieczeństwu osób nim jadących lub innych uczestników ruchu, nie naruszało porządku ruchu na drodze i nie narażało kogokolwiek na szkodę, a także zapewniało dostateczne pole widzenia kierowcy oraz łatwe, wygodne i pewne posługiwanie się urządzeniami do kierowania, hamowania, sygnalizacji i oświetlenia drogi przy równoczesnym jej obserwowaniu. Nieprawidłowe utrzymanie pojazdu użytkowanego przez W. S., polegające na przewożeniu w nim talerzy w miejscu nieodpowiednim, nie zapewniającym nieruchomego położenia w czasie transportu, w sposób oczywisty zagrażało bezpieczeństwu osób podróżujących tym autem, a wręcz w tym przypadku faktycznie skutkowało uszczerbkiem na ich życiu i zdrowiu. Poruszające się na podszybiu talerze ograniczały pole widzenia kierowcy, a ich upadek pod nogi kierowcy mógł spowodować zakłócenia w korzystaniu z kluczowych funkcjonalności auta tj. dźwigni przyspieszenia i hamulca. Za należyte przygotowanie pojazdu do rozpoczęcia jazdy odpowiadał jego kierowca. Warto podkreślić, że w przypadku, gdyby W. S. nie zauważył talerzy na podszybiu przed rozpoczęciem jazdy, albo nie przewidział, że mogą one zacząć się przemieszczać, to powinien niezwłocznie zareagować zaraz po stwierdzeniu tego faktu. Właściwą reakcją byłoby tu zatrzymanie pojazdu i usunięcie niepożądanych przedmiotów. Tymczasem W. S. polecił zabranie talerzy pasażerowi auta w trakcie jazdy, co tylko zwiększyło rozmiar zagrożenia, jakie wówczas występowało. Uwagę kierowcy rozpraszały bowiem już nie tylko poruszające się w sposób niekontrolowany talerze, ale i działania podejmowane przez M. R., usiłującego je chwycić. Należy w tym miejscu zaznaczyć, że W. S. od rozpoczęcia podróży przejechał już dość znaczny odcinek drogi i miał wiele okazji do zatrzymania się; ostatnią z nich był wjazd w drogę gruntową prowadzącą na posesję, usytuowany tuż przed drzewem, z którym zderzyło się auto oskarżonego. Gdyby W. S., zamiast prosić M. R. o popisy ekwilibrystyczne w trakcie jazdy, zatrzymał się choćby w owym dogodnie położonym wjeździe i usunął talerze, do wypadku by nie doszło. Jak przyznał oskarżony podczas rozprawy, nawet o tym nie pomyślał, a zadane mu przez sąd pytanie o to, dlaczego się nie zatrzymał, zdziwiło go.

Utrata koncentracji przez W. S., wywołana ruchem talerzy oraz podjętą przez M. R. próbą ich pochwycenia, spowodowały, że oskarżony nie zapanował nad torem ruchu prowadzonego pojazdu, zjechał z drogi i uderzył czołowo w drzewo. Niezabezpieczenie przez oskarżonego talerzy, poruszających się w sposób niekontrolowany po podszybiu, stanowiło zatem bezpośrednią przyczynę wypadku. Gdyby przedmioty te znajdowały się we właściwym miejscu (np. w schowku, w bagażniku pojazdu, w torbie przewożonej na siedzeniu), do zdarzenia drogowego by nie doszło, gdyż kierujący mógłby w sposób należyty skupić się na obserwowaniu drogi i prowadzeniu auta. Istnieje zatem ścisły i bezpośredni związek przyczynowy pomiędzy zaistnieniem wypadku a pozostawieniem przez W. S. talerzy na podszybiu.

Warto w tym miejscu podkreślić, że wbrew twierdzeniom obrońcy, przyczyną wypadku nie był stan drogi, jaką poruszał się W. S.. Wprawdzie faktem jest, że jej nawierzchnia była zniszczona, na jezdni nie było ułatwiającego prowadzenie auta oznakowania poziomego, nie było szerokiego pobocza, a w pobliżu skraju jezdni rosły drzewa, niemniej jednak taka sytuacja nie jest niczym szczególnym. Każdy kierowca, który nie porusza się wyłącznie po centrach dużych miast, jeździ drogami o takiej charakterystyce i nie sprawia mu to większych trudności. Zgodnie z przepisem art. 19 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym, kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa, a w szczególności m.in. stanu i widoczności drogi. W. S. znał tę drogę bardzo dobrze, wiedział, że w tym miejscu należy jechać wolniej i ostrożniej, prawidłowo zredukował prędkość. Szerokość drogi była stosunkowo duża, wynosiła ok. 5 m i umożliwiała swobodne wyminięcie się dwóch samochodów osobowych, w związku z czym wspomniana wyżej obawa przed samochodem zbliżającym się z naprzeciwka, która miała rzekomo skłonić oskarżonego do odbicia kierownicą w prawo, jest niezrozumiała i nieracjonalna. Pobliskie drzewa rosły na poboczu, a nie w obrębie jezdni, więc ich obecność nie miała żadnego wpływu na ruch pojazdów na drodze. Występowanie drzew wzdłuż dróg jest typowe i powszechne, zwłaszcza poza miastami. Trudno też skutecznie argumentować, iż oskarżony mógł nie zapanować nad autem dlatego, że zmieniło się natężenie światła na drodze - było inne na otwartym terenie przy śluzie, a inne w obszarze zacienionym drzewami. Gdyby takie czynniki mogły rzeczywiście wpłynąć istotnie na sprawność i prawidłowość prowadzenia pojazdu przez W. S., to nie powinien on w ogóle wsiadać za kierownicę auta. Każdy kierowca liczy się z tym, że warunki jazdy nieustannie się zmieniają, w tym także zmienia się oświetlenie, wilgotność podłoża, natężenie ruchu, siła wiatru, a wszystkie te czynniki mają wpływ na prowadzenie pojazdu i muszą być na bieżąco uwzględniane przez kierującego. Na koniec, należy też wskazać, że od wielu lat, codziennie, drogą, o której mowa, poruszają się dziesiątki, jeśli nie setki pojazdów i kierujący nimi nie mają najmniejszych problemów z pokonaniem tego odcinka oraz nie dochodzi tam szczególnie często do wypadków czy kolizji.

Bezpośrednim następstwem wypadku spowodowanego przez W. S. był zgon pasażera Z. K.. Wprawdzie jego śmierć nastąpiła po kilku dniach od zdarzenia, ale jej wyłączną przyczyną były obrażenia, jakich pokrzywdzony doznał podczas wypadku, przede wszystkim rozległy uraz mózgu. Jak wskazali biegli, obrażenia głowy u Z. K. były znaczne, nie mogły one powstać przed wypadkiem, w szczególności w żadnym razie nie wynikały z prowadzonego rzekomo przez pokrzywdzonego niezdrowego trybu życia, związanego z nadużywaniem alkoholu. Biegli stanowczo wykluczyli, jakoby obrzęk mózgu mógł być wywołany wysoką temperaturą powietrza, jaka panowała w tamtym czasie albo ciężką pracą fizyczną, jaką mógł wówczas wykonywać. Całkowicie niemożliwym jest też, w opinii biegłych, by tego rodzaju rozległy uraz powstał wskutek przewracania się Z. K. w związku z zaburzeniami równowagi w stanie nietrzeźwym. Obrażenia ciała, jakich doznał pokrzywdzony spowodowały natychmiast ciężki stan ogólny, utratę przytomności, ciężki stan neurologiczny, czyli dokładnie te objawy, jakie opisywała świadek P. P., która zajmowała się Z. K. tuż po kolizji auta z drzewem. W ocenie Sądu, nie ma najmniejszych wątpliwości co do tego, że ciężkie obrażenia ciała pokrzywdzonego, opisane przez biegłych, powstały właśnie wskutek wypadku, jest zaś absolutnie wykluczonym, by miały miejsce wcześniej. Jak wskazali biegli, podczas wypadku na osobę znajdującą się wewnątrz auta działają duże siły bezwładności, które tym bardziej powodują gwałtowne, niekontrolowane przemieszczanie się jej ciała, jeśli nie zapięła ona pasów bezpieczeństwa (jak Z. K.). Gołosłowna i sprzeczna z zasadami fizyki jest zatem sugestia obrońcy, oparta na wypowiedzi jednego ze świadków, jakoby Z. K. nie uderzył głową w żaden element auta, a jedynie osunął się na pasażera obok niego. Nie jest możliwym ustalenie, w którą część samochodu uderzył głową pokrzywdzony, jednakże całkowicie nieprzekonywująca jest argumentacja, że wokół niego znajdowały się jedynie miękkie elementy wyposażenia - pokrzywdzony mógł uderzyć w szybę boczną, w podsufitkę, w drzwi czy w boczny słupek od strony wewnętrznej. Niewątpliwie takie uderzenie, jedno lub kilka, miało miejsce, ponieważ spowodowało rozległe obrażenia głowy.

Co więcej, jak podkreślili biegli, stan narządów wewnętrznych Z. K. nie wskazywał na to, by nadużywał on alkoholu, zatem nie ma żadnych podstaw, by wiązać jego tryb życia ze zgonem; tym bardziej bez znaczenia było niewielkie stężenie alkoholu stwierdzone w jego organizmie przy przyjęciu do szpitala. Z drugiej strony, nadmienić należy, że związek ze śmiercią pokrzywdzonego miało nabyte przez niego po wypadku zapalenie płuc; jak jednak wyjaśniła biegła B. Z., choroba ta jedynie przyspieszyła zgon, który i tak by nastąpił z powodu obrażeń mózgu.

Z powyższych względów wyczerpanie znamion przestępstwa z art. 177 § 1 i 2 kk przez W. S. nie budzi wątpliwości Sądu.

Zdaniem Sądu, oskarżonemu przypisać można winę w popełnieniu omawianego czynu. Oskarżony jest podmiotem zdolnym ze względu na wiek do ponoszenia odpowiedzialności karnej, a zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie dostarcza podstaw do przyjęcia, iż w chwili czynów oskarżony był całkowicie niepoczytalny lub znajdował się w anormalnej sytuacji motywacyjnej. Miał więc oskarżony obiektywną możliwość zachowania się w sposób zgodny z obowiązującym porządkiem prawnym, czego jednak nie uczynił, i z tego tytułu zasadnie postawić mu można zarzut. Niemniej jednak, w kwalifikacji prawnej czynu przypisanego W. S. należało uwzględnić również, ze względu na wspomniane powyżej wnioski płynące z opinii sądowo-psychiatrycznej i psychologicznej, przepis art. 31 § 2 kk. Z treści nie budzących wątpliwości wniosków tych opinii wynika bowiem, że oskarżony miał tempore criminis w znacznym stopniu ograniczoną zdolność rozumienia znaczenia czynu i w znacznym stopniu ograniczoną zdolność pokierowania swoim postępowaniem.

Przechodząc do omówienia kwestii związanych z wymiarem kary, na wstępie należy odnieść się do zagadnień związanych z tak zwaną konkurencją ustaw. W niniejszej sprawie sprowadzało się to do oceny, czy ustawa obowiązująca w czasie popełnienia przez W. S. przypisanego mu czynu była dla niego względniejsza od tej, która obowiązywała w czasie orzekania. Ustawą z dnia 20 lutego 2015 r. o zmianie ustawy - Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw (Dz.U.2015.396) treść kodeksu karnego została bowiem znowelizowana. W pierwszej kolejności podkreślić należy, iż stosownie do zgodnego stanowiska doktryny i orzecznictwa, które Sąd orzekający w sprawie w pełni podziela, ocena, która z konkurujących ustaw jest względniejsza dla oskarżonego, zawsze wymaga uwzględnienia okoliczności konkretnej sprawy ( vide: uchwała SN z dnia 24 listopada 1999 r., I KZP 38/99, OSNKW 2000, nr 1-2, poz. 5). Aprobując przytoczony pogląd, Sąd stwierdził, że w przypadku wyboru kary najłagodniejszego rodzaju tj. grzywny, sytuacja oskarżonego na gruncie obu porządków prawnych jest generalnie jednakowa. Z tych względów, Sąd doszedł do przekonania, że w niniejszej sprawie zastosować należało przy wydawaniu wyroku przepisy znowelizowanego kodeksu karnego.

Wymierzając oskarżonemu karę za przypisane mu przestępstwo, Sąd miał na względzie przesłanki określone w dyrektywach jej wymiaru ujętych w art. 53 kk. W myśl tego przepisu sąd wymierza karę według swojego uznania, w granicach przewidzianych przez ustawę, bacząc, by jej dolegliwość nie przekraczała stopnia winy, uwzględniając stopień społecznej szkodliwości czynu oraz biorąc pod uwagę cele zapobiegawcze i wychowawcze, które ma osiągnąć w stosunku do skazanego (prewencja szczególna), a także potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa i zaspokojenie potrzeby poczucia sprawiedliwości (prewencja ogólna). Wymierzając karę sąd uwzględnia w szczególności motywację i sposób zachowania się sprawcy, rodzaj i rozmiar ujemnych następstw przestępstwa, właściwości i warunki osobiste sprawcy, sposób życia przed popełnieniem przestępstwa i zachowanie po jego popełnieniu, a zwłaszcza staranie o naprawienie szkody lub zadośćuczynienie w innej formie społecznemu poczuciu sprawiedliwości.

Za przypisane oskarżonemu przestępstwo z art. 177 § 1 i 2 kk grozi wyłącznie kara pozbawienia wolności, od 6 miesięcy do lat 8. W ocenie Sądu, orzeczenie kary najsurowszego rodzaju w okolicznościach niniejszej sprawy byłoby jednak rażąco surowe, zwłaszcza zważywszy na właściwości osobiste oskarżonego, jego podeszły wiek, stan zdrowia, dotychczasową niekaralność, wysokie morale, niewielki stopień winy oraz ograniczoną zdolność rozpoznawania przez niego znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem. Dlatego też Sąd uznał za słuszne potraktowanie oskarżonego w sposób wyjątkowy i orzeczenie wobec niego przy zastosowaniu przepisu art. 37a kk kary łagodniejszego rodzaju. Ze względu na to, że oskarżony nie byłby zdolny do wykonywania pracy na cele społeczne, praktycznie jedyną sensowną karą była w tym wypadku kara grzywny.

Na marginesie należy przy tym zaznaczyć, że mimo zaistnienia warunków z art. 31 § 2 kk, odstąpienie od wymierzenia wobec oskarżonego jakiejkolwiek kary nie było prawnie dopuszczalne. Zgodnie z brzmieniem przepisu art. 60 § 6 kk, jeżeli czyn stanowi występek, przy czym dolną granicą ustawowego zagrożenia jest kara pozbawienia wolności niższa od roku (czyli m.in. w razie popełnienia przestępstwa z art. 177 § 1 i 2 kk, jak w realiach niniejszej sprawy), nadzwyczajne złagodzenie kary polega na wymierzeniu grzywny albo kary ograniczenia wolności; odstąpienie od wymierzenia kary i orzeczenie środka karnego, środka kompensacyjnego lub przepadku byłoby możliwe tylko wówczas, gdyby czyn oskarżonego zagrożony był alternatywnie karami pozbawienia wolności, ograniczenia wolności lub grzywny. Do tego, zgodnie z przepisem art. 60 § 8 kk, nadzwyczajnego złagodzenia kary nie stosuje się do czynów zagrożonych karą pozbawienia wolności powyżej 5 lat, do których ma zastosowanie art. 37a kk.

Kara grzywny w wymiarze 100 stawek dziennych w minimalnym wymiarze stawki (po 10 zł każda), orzeczona wobec oskarżonego, jest w ocenie Sądu karą mającą przede wszystkim znaczenie symboliczne; ma za zadanie uświadomić W. S., że popełnił przestępstwo, że jego karygodne zaniedbanie doprowadziło do wypadku drogowego, w którym zginął człowiek. Oskarżony nie przyjmował dotąd do wiadomości faktu, że to on odpowiada za śmierć Z. K.. Wymierzona mu kara, stanowiąca realną, choć niezbyt znaczną dolegliwość dla oskarżonego, powinna spełnić zakładane cele wychowawcze. Jednocześnie, wysokość orzeczonej grzywny nie powinna zrujnować domowego budżetu oskarżonego, mimo iż dysponuje on jedynie skromną emeryturą, zwłaszcza jeśli W. S. będzie spłacać grzywnę w ratach.

Istotniejsze z punktu widzenia prewencji generalnej i szczególnej znaczenie miało natomiast orzeczenie wobec W. S. środka karnego w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Zgodnie z brzmieniem przepisu art. 42 § 1 kk, sąd może orzec zakaz prowadzenia pojazdów określonego rodzaju w razie skazania osoby uczestniczącej w ruchu za przestępstwo przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, w szczególności jeżeli z okoliczności popełnionego przestępstwa wynika, że prowadzenie pojazdu przez tę osobę zagraża bezpieczeństwu w komunikacji. W ocenie Sądu, dalsze uczestniczenie przez W. S. w ruchu drogowym w charakterze kierowcy pojazdu mechanicznego zagraża życiu i zdrowiu jego samego oraz innych uczestników ruchu.

Po pierwsze, świadczą o tym liczne poważne zdarzenia drogowe, spowodowane w ostatnim czasie przez oskarżonego. W. S. nie tylko był sprawcą wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, będącego przedmiotem niniejszego postępowania, ale także dwóch kolizji drogowych, mniej dotkliwych w skutkach, ale jednak świadczących o tym, że kierujący ma poważny problem z przestrzeganiem przepisów ruchu drogowego. Do kolizji tych za przyczyną oskarżonego doszło już po omawianym wypadku z dnia 8 sierpnia 2014 r., co świadczy o tym, że tak dramatyczne wydarzenie, w którym W. S. brał udział, nie wstrząsnęło oskarżonym na tyle, by podjął refleksję na temat swoich umiejętności jako kierowcy. Co więcej, przed prowadzeniem pojazdu oskarżonego nie powstrzymało nawet zatrzymanie jego prawa jazdy przez prokuratora. W. S. zlekceważył tę okoliczność, uznając, że mimo zatrzymania dokumentu wolno mu kierować autem. Warto także zwrócić uwagę na treść wyjaśnień oskarżonego, w których przedstawia on swoje poglądy na przyczyny wypadku oraz ocenia swoje zachowanie jako kierowcy. Oskarżony nie widzi niczego złego w tym, że na podszybiu znalazły się talerze, których on - jak twierdzi - nie widział, mimo że leżały tuż przed nim, z przodu, niewątpliwie w zasięgu jego wzroku. Zdaniem W. S. „kierowca odpowiedzialny patrzy w przód, a nie na boki” (k. 234), przy czym, w ocenie Sądu, trudno uznać ten pogląd za zgodny z zasadami bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Oskarżony dziwi się, że zadano mu pytanie, dlaczego nie zatrzymał się, by te talerze usunąć; jego instynkt i doświadczenie kierowcy nie podsunęły mu myśli, że takie zachowanie byłoby wskazane. W. S. utrzymuje też, że jechał z prędkością 10 km/h (co jest niemal technicznie niemożliwe, a już na pewno nie praktykowane w normalnym ruchu na drodze), a wskutek uderzenia w drzewo jego auto miało tylko „lampy stłuczone i błotnik”, podczas gdy zdjęcia z oględzin pojazdu ukazują zgnieciony cały przód pojazdu, zniszczenia przekraczające połowę pokrywy silnika, popękaną przednią szybę, zmiażdżone przednie lampy oraz zdeformowane całe prawe przednie nadkole (pas przedni pojazdu był wbity w drzewo na głębokość ponad pół metra). Oskarżony widział pojazd po wypadku, zapoznawał się z aktami, w tym z opiniami biegłych i z dokumentacją fotograficzną, a mimo to nie przyjął do wiadomości faktu, że samochód uderzył w drzewo ze znaczną siłą, z całą pewnością nie poruszał się wówczas z prędkością 10 km/h, a uszkodzenia, jakie powstały, były o wiele poważniejsze, niż W. S. deklaruje. Na koniec przesłuchania oskarżony oświadczył, że „czuje się pewnie za kierownicą”, co w ocenie Sądu dodatkowo świadczy o całkowitym brak krytycyzmu W. S. wobec swojej osoby.

Po drugie, należy zwrócić uwagę na fakt, iż oskarżony poruszał się pojazdem w złym stanie technicznym, bardzo zaniedbanym, do tego z pogwałceniem podstawowych wymogów administracyjnoprawnych. W. S. przyznał, że zamienił tablice rejestracyjne swojego samochodu na inne, przynależne do innego pojazdu tej samej marki, by korzystać z ubezpieczenia tego drugiego pojazdu. Oskarżony miał to uczynić za radą znajomego mechanika i nie widział niczego niewłaściwego w takim postępowaniu. Choć zabieg ten nie wpłynął bezpośrednio na bezpieczeństwo w ruchu drogowym, świadczy niekorzystnie o poczuciu praworządności W. S.. Natomiast jako wyjątkowo naganne należy uznać zlekceważenie przez oskarżonego obowiązku poddania pojazdu obowiązkowym, corocznym badaniom technicznym. W przypadku pojazdu kilkunastoletniego (pojazd oskarżonego był wyprodukowany w 1997 roku), intensywnie eksploatowanego (służył do przewozu narzędzi służących do odwiertu studni) badania tego rodzaju są kluczowe dla ustalenia, czy w ogóle może on zostać jeszcze dopuszczony do ruchu. Tymczasem oskarżony nie poddawał pojazdu badaniom już od dwóch lat. Badania biegłych, przeprowadzone po wypadku wykazały, że pojazd ten miał szereg poważnych mankamentów technicznych wpływających na bezpieczeństwo jazdy. Na obręczach kół przedniej i tylnej osi zamontowane były opony o różnej rzeźbie bieżnika (cztery różne opony), co podczas jazdy po łuku z nadmierną prędkością mogło mieć wpływ na stabilność kierunkową pojazdu. Z tego faktu można wnosić, że dla oskarżonego było całkowicie obojętnym, jakie opony założy; oskarżony zdaje się nie znać albo lekceważyć zasadę, iż na danej osi powinny być założone opony o tym samym bieżniku. Co więcej, w ułożyskowaniu tylnego lewego koła występował nadmierny luz, łożysko było zniszczone. Taki stan przy poruszaniu się pojazdu z dużymi prędkościami przy gwałtownie wykonywanych manewrach zmiany toru ruchu mógł również doprowadzić do zaburzenia stabilności kierunkowej pojazdu. Oznacza to, że oskarżony całkowicie zaniedbał badanie stanu układu zawieszenia; doświadczony kierowca powinien podczas prowadzenia samochodu zauważyć tego rodzaju luzy i zareagować, zlecając wymianę zniszczonego łożyska. W ocenie Sądu, W. S. nie dbał w sposób właściwy o stan techniczny swojego samochodu; nawet w przypadku wysłużonego pojazdu kierowca powinien zapewnić odpowiednie jego utrzymanie, tak, by mankamenty auta nie doprowadziły do wypadku. Jeżeli zatem oskarżony nie jest w stanie utrzymać samochodu w dobrej kondycji, powinien zrezygnować z jego eksploatowania.

Po trzecie, istotnych danych niezbędnych dla ustalenia, czy oskarżony powinien być dopuszczony do kierowania pojazdami dostarczyła opinia sądowo - psychologiczna dotycząca W. S.. Z opinii tej wynika, że u oskarżonego widoczne są cechy organicznego uszkodzenia (...), które warunkują występowanie u niego zaburzeń funkcji poznawczych z cechami procesu otępiennego łagodnego stopnia. W. S. ma trudności z koncentrowaniem uwagi, skłonność do odczuwania szybszego zmęczenia psychofizycznego, trudności z organizacją złożonej aktywności poznawczej, cechuje go niski krytycyzm w ocenie własnych możliwości, nadmierny optymizm w kierowaniu własnymi działaniami, co powoduje, że jego decyzje mogą być oparte na doraźnych motywach, bez uwzględnienia wszystkich konsekwencji. Innymi słowy, osłabiona kondycja psychofizyczna oskarżonego powoduje, że nie jest on tak sprawnym kierowcą, jak za młodu, czego W. S. nie przyjmuje do wiadomości. Tymczasem zmniejszenie koncentracji uwagi, szybsze odczuwanie zmęczenia czy brak podzielności uwagi to cechy, które z dużym prawdopodobieństwem mogą zadecydować o tym, że oskarżony spowoduje po raz kolejny wypadek drogowy. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż także biegli opiniujący oskarżonego ocenili, że prawdopodobieństwo popełnienia przez W. S. podobnego czynu w przyszłości jest niewielkie, ale tylko pod warunkiem, że powstrzyma się on od prowadzenia pojazdów mechanicznych.

Powyższe argumenty, zdaniem Sądu, jednoznacznie przemawiają za potrzebą wyeliminowania oskarżonego z udziału w ruchu drogowym w charakterze kierowcy na okres nie krótszy niż 5 lat, stąd Sąd orzekł zakaz prowadzenia przez niego wszelkich pojazdów mechanicznych na taki właśnie okres. Na jego poczet w postanowieniu uzupełniającym zostanie zaliczony okres zatrzymania prawa jazdy.

Zasądzić również należało od Skarbu Państwa na rzecz adw. T. M. kwotę 1.402,20 zł tytułem kosztów obrony świadczonej na rzecz oskarżonego z urzędu, w tym 262,20 zł tytułem podatku VAT. Niewątpliwie bowiem za świadczoną przez obrońcę z urzędu obronę należy mu się wynagrodzenie, o którego zasądzenie wnosił obrońca w toku rozprawy. Przy ustalaniu jego wysokości Sąd wziął pod uwagę etap postępowania, na którym obrońca został ustanowiony, tryb i ilość terminów rozpraw, których brał udział. Natomiast rozstrzygnięcie w przedmiocie wydatków obrońcy będzie zawarte w postanowieniu uzupełniającym.

Nadto, Sąd na podstawie art. 626 § 1 kpk, art. 627 kpk, art. 624 § 1 kpk, art. 1, art. 17 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (Dz. U. z 1983 r. Nr 49, poz. 223 z późn. zm.) zasądził od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 1.000 zł tytułem części kosztów sądowych, zwalniając go od opłaty. Sąd uznał, iż oskarżony osiąga stałe dochody, zatem zgodnie z zasadą sprawiedliwego postępowania powinien ponieść choćby w części koszty wywołane jego zawinionym zachowaniem, które spowodowało wszczęcie postępowania karnego. Niemniej jednak, z uwagi na fakt, iż dochody te są niewysokie, Sąd odstąpił od obciążania W. S. opłatą od skazania oraz pozostałą częścią kosztów.