Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III K 287/15

UZASADNIENIE

Na podstawie całokształtu okoliczności ujawnionych w toku rozprawy Sąd Rejonowy ustalił następujący stan faktyczny:

I. P. od dnia 14 lutego 2013 r. pozostawała w związku konkubenckim z A. T.. Mieszkali w wynajmowanym przez nią mieszkaniu przy ul. (...) lok. 35 wraz z jej 3-letnim synkiem z poprzedniego związku - (...).

Od miesięcy letnich 2013 r. stosunki między nimi zaczęły się pogarszać z uwagi na nadużywanie przez A. T. alkoholu. Od stycznia 2014 r. A. T. często pod wpływem alkoholu wszczynał awantury, dobijał się do mieszkania, kopał w drzwi, była wzywana Policja. Pod wpływem alkoholu A. T. bywał agresywny w stosunku do konkubiny, używał słów "zabiję cię ty kurwo, spalę cię ty wywłoko pierdolona, jak cię potnę to cię już nikt nie pozna", wyzywał ją "ty kurwo, szmato. Idź się pierdolić z innymi", bił ją, dusił rękami za szyję i kopał, powodując siniaki, zamykał ją wraz z dzieckiem w mieszkaniu i zabierał klucze. Wyzwiska ze strony A. T. zdarzały się za każdym razem jak pił, bardzo często, zaś agresywne zachowania z jego strony zdarzały się 4-5 razy w tygodniu. Dwa razy zostały przez niego wyrwane drzwi, gdy I. P. nie chciała go wpuścić do mieszkania. Brał konkubinę czasem za włosy i uderzał jej głową o ścianę, przewracał ją i kopał, nie patrząc gdzie kopie, kopał ją po całym ciele, musiała ręka zasłaniać głowę. Wyzywał ja twierdząc, że chodzi i "się kurwi". Kilka razy miały też miejsce sytuacje z nożem - gdy A. T. wyzywał konkubinę, a ona chciała wyjść z dzieckiem na podwórko, on brał nóż i mówił "siadaj, bo za chwilę ci to wbiję". Gdy uderzał I. P. o ścianę wówczas brał ją za głowę i przyciskał na wysokości szyi, zdarzyło się to ze trzy razy. Za każdym razem kiedy I. P. nie chciała mu dać pieniędzy na alkohol czy wydatki to przeklinał ją, zaś sytuacje, że ją kopał zdarzały się nawet po trzy razy w tygodniu, i nie tylko raz dziennie.

Gdy I. P. wychodziła do sąsiadki L. M., A. T. dobijał się również do drzwi jej mieszkania.

A. T. krzyczał i wyzywał również J. K. (1), używał wobec niego sformułowań "bo ci zaraz mały gnoju dojebię, wypierdalaj stąd, zaraz w łeb dostaniesz, zaraz z mamusią wypierdalasz z domu". Przeszkadzało mu, że J. K. (1) płakał, dziecko nie mogło włączać zabawek, bo też mu to przeszkadzało.

I. P. decyzję o rozstaniu podjęła w styczniu 2015r., wcześniej chciała to uczynić, ale się bała. Przyjechał po nią ojciec i wróciła do rodziców.

dowód: zeznania pokrzywdzonej I. P. (k. 19-20, 131-133), opinia biegłej psycholog (k. 147 - 149), częściowo zeznania L. M. (k. 35v), zeznania świadka R. H. (k. 259-261), protokoły badania alkomatem wraz z wydrukami (k. 7, 8), historia interwencji (k. 158-159)

A. T. ma 38 lat, jest po rozwodzie, nie ma dzieci. Ma wykształcenie podstawowe, nie posiada wyuczonego zawodu. Prowadzi działalność gospodarczą, zadeklarował dochód 7.000 złotych netto miesięcznie. Nie posiada majątku (oświadczenie oskarżonego k. 117).

A. T. był uprzednio, jak również w okresie z zarzutu aktu oskarżenia trzykrotnie karany - za przestępstwa z art. 286 § 1 k.k., art. 279 § 1 k.k. i art. 190 § 1 k.k. (karta karna k. 828-830).

W opinii sądowo-psychiatrycznej biegli lekarze z zakresu psychiatrii nie stwierdzili u A. T. choroby psychicznej ani upośledzenia umysłowego. Rozpoznali natomiast u niego uzależnienie od alkoholu. Stan psychiczny, zdaniem biegłych, w odniesieniu do czasu popełnienia zarzucanego czynu, nie znosił i nie ograniczał u oskarżonego zdolności rozpoznania znaczenia czynu i zdolności kierowania swoim postępowaniem. Biegli ponadto wskazali, iż w aktualnym stanie psychicznym oskarżonego nie ma przeciwwskazań do jego udziału w czynnościach postępowania sądowego.

dowód: opinia sądowo - psychiatryczna (k. 62-63)

Podejrzany A. T. przesłuchiwany na etapie postępowania przygotowawczego (k. 49-50) nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i wyjaśnił, iż w dniu 02 stycznia 2015 r. do mieszkania jego konkubiny I. dziewczyna jego brata ciotecznego - E.. Wspólnie kupili piwa i siedzieli w mieszkaniu I.. Około 23:00 odprowadził I. na przystanek i zostawił w mieszkaniu telefon komórkowy, bo wiedział, że pojedzie z E. do K., a nie chciał, żeby I. do niego wydzwaniała. W K. wraz z E. pił piwo, około godz. 03:00-04:00 w nocy na numer E. zaczęła dzwonić I., E. dała mu telefon, I. ubliżała mu, że go załatwi i wyzywała wulgaryzmami. Do domu wrócił około 10:00 rano, I. znów mu ubliżała i wyrzucała z mieszkania. Wtedy pchnął ją na łóżko i też zaczął jej ubliżać, ale nic więcej nie zrobił. W mieszkaniu byli wówczas sami. I. też była pod wpływem alkoholu, bo lubi wypić. Nigdy nie znęcał się psychicznie ani fizycznie nad I. P., ani nad jej synem J.. To I. często się awanturuje i wszczyna awantury. W uzupełnieniu wyjaśnień (k. 53) podejrzany dodał, iż I. złożyła zawiadomienie, bo jest zazdrosna i uważa, że coś go łączy z E. - konkubiną jego brata stryjecznego.

Przed Sądem oskarżony A. T. (k. 119) stwierdził, iż przyznaje się do awantur, nie przyznaje do rękoczynów. Do dziecka nie zwracał się wulgarnie ani obelżywie. I. dostała asystentkę z pomocy społecznej, coś tam było w poprzedniej sprawie z ojcem J.. Asystentka przychodziła również do niego, spotykali się w trójkę, obserwowała jak J. zachowuje się w stosunku do niego, nie miała żadnych zastrzeżeń.

Sąd miał na uwadze, iż w sprawie tej - podobnie jak w większości spraw, w których padają zarzuty znęcania się, a które mają miejsce w tzw. "czterech ścianach" - brak było bezpośrednich, a obiektywnych świadków zdarzeń, o których opowiadała pokrzywdzona, a które kwestionował oskarżony. Zatem kluczowa stała się kwestia prawidłowej oceny wiarygodności odmiennych wersji zdarzeń, deklarowanych przez każdą ze stron. Dlatego też Sąd przeprowadził możliwe szerokie postępowanie dowodowe, celem zweryfikowania na podstawie osobowych, aczkolwiek nie naocznych źródeł dowodowych wiarygodności stron, poszukiwał też z urzędu dowodów (nieudana próba poszukiwania ewentualnej diagnostyki psychologicznej J. K. (1) z przedszkola k. 178). Zdaniem Sądu postępowanie to umożliwiło bez żadnej wątpliwości ustalenie, iż to pokrzywdzona mówi prawdę.

Sąd nie dał zatem wiary oskarżonemu, iż w okresie od stycznia 2014 r. do 02 stycznia 2015 roku nie znęcał się fizycznie i psychicznie nad konkubiną I. P. oraz nie znęcał się psychicznie nad jej trzyletnim wówczas synem J. K. (2) - lat 3, dając w tym zakresie wiarę słowom pokrzywdzonej. Sąd uznał, iż wyjaśnienia oskarżonego w powyższym zakresie stanowiły wyłącznie linię obrony przyjętą przez niego na potrzeby niniejszego postępowania.

Sąd dał natomiast wiarę zeznaniom pokrzywdzonej I. P. (k. 131-133, 19-20). Przy czym konieczne jest tu odnotowanie dość nietypowej, nawet jak na tego typu sprawy, sytuacji, gdy pokrzywdzona na pierwszej rozprawie nalegała na wycofanie aktu oskarżenia (k. 117), a gdy dowiedziała się, iż jest to procesowo niemożliwe - deklarowała kompletną niepamięć zdarzeń i nie odnosiła się do zadawanych jej pytań (k. 120), co spowodowało jej przesłuchanie z udziałem psychologa. Przy czym wyraźnie widoczna była jej obawa przed oskarżonym oraz chęć jak najszybszego zamknięcia tej sprawy. Składając zaś zeznania na kolejnej rozprawie w obecności psychologa płacząc prosiła o przesłuchanie pod nieobecność oskarżonego, którego - jak wprost oświadczyła - się boi (k. 131). Płakała również w toku składania zeznań (k. 132).

Dodatkowo przy ocenie całokształtu zeznań pokrzywdzonej Sąd miał na uwadze opinię biegłego psychologa, jednakże ocena ich wiarygodności pozostawała w wyłącznej kompetencji Sądu. Pisemna opinia biegłego psychologa powołanego na okoliczność oceny zdolności postrzegania i odtwarzania postrzeżeń przez pokrzywdzoną oraz jej tendencji do konfabulowania (k. 147-149) wskazuje na psychologiczną wiarygodność zeznań pokrzywdzonej oraz na brak u niej tendencji do konfabulacji bądź świadomego zniekształcania zdarzeń. Według biegłej pokrzywdzona zeznawała spontanicznie, bez namysłu i nie kontrolowała swych wypowiedzi.

I tak zdaniem Sądu, zeznania pokrzywdzonej zasługują na wiarę zarówno w zakresie opisu niemal codziennych, a powtarzających się zachowań oskarżonego, jak też odnośnie relacji z licznych zdarzeń przez nią wyszczególnionych. Pokrzywdzona opisywała konkretne sytuacje, przytaczała sens rozmów, umieszczała poszczególne zdarzenia w kontekście sytuacyjnym, jak też czasu i miejsca. Sąd uznał za logiczne również jej tłumaczenia co do przyczyn, dla których nie skarżyła się bliskim ani przez ponad rok, oprócz jednorazowych wezwań, nie zgłaszała sprawy na Policję. Zdaniem Sądu materiał zebrany i ujawniony w tej sprawie, a w szczególności zeznania świadka L. M., w zakresie w jakim Sąd uznał je za wiarygodne bez cienia wątpliwości potwierdziły prawdziwość słów pokrzywdzonej.

Kluczowe dla meritum sprawy zeznania złożyła świadek L. M., aczkolwiek Sąd dał jej wiarę jedynie co do stwierdzeń wypowiedzianych na etapie postępowania przygotowawczego, uznając za kompletnie niewiarygodne późniejsze wycofanie się z nich na rozprawie. Świadek ta już wchodząc na salę sądową - jako przecież wówczas świadek oskarżenia - "puściła oko" do oskarżonego, czego Sąd nie odnotował w protokole, nie chcąc zdradzać przed świadkiem, iż zostało to zauważone.

Zeznania tego świadka z postępowania przygotowawczego (k. 35v) są dla oskarżonego bardzo obciążające i potwierdzając prawdziwość deklaracji pokrzywdzonej - świadek stwierdziła wówczas, iż oskarżony bardzo dużo pije, co jest przyczyną awantur z pokrzywdzoną i interwencji Policji, I. rzadko pije, sama świadek również wezwała raz Policję, gdy pokrzywdzona z dzieckiem schroniła się w jej mieszkaniu, a oskarżony się do nich dobijał, raz była bezpośrednim świadkiem, jak oskarżony w związku ze sprzeczką bił po twarzy i kopał pokrzywdzoną, jednak pokrzywdzona wielokrotnie opowiadała jej o takich zajściach, kilkukrotnie była również świadkiem, jak oskarżony zamykał pokrzywdzoną z dzieckiem w mieszkaniu, zabierał klucze i nie pozwalał wychodzić, oskarżony znęca się psychicznie również nad małym J. K. (3), dziecko musi być cały czas cicho, bo inaczej słyszy "Zamknij się bachorze, bo ci zaraz dopierdolę. Zamknij mordę. itp.", J. przychodzi bawić się z córką świadka i jest widoczne, że jest dzieckiem zastraszonym, z mieszkania słychać często jego płacz.

Tymczasem przed Sądem (k. 164-165) świadek ta przedstawiła relację diametralnie odmienną - wskazała, iż w dniu wczorajszym pokrzywdzona skontaktowała się z nią telefonicznie, mówiła jej co ma mówić, żeby mówiła że oskarżony ją bił, nie pozwalał jej wychodzić, że przychodziła często z J., że się chowała w szafach, żeby mówiła rzeczy, które też nie miały miejsca np. że z nożem (...) do niej wyskoczył, dopiero teraz o tym jej powiedziała a chciała, żeby świadek powiedziała, że to wcześniej wiedziała. Jedno i drugie piło alkohol i pod wypływem alkoholu się kłócili, nie raz to widziała, obie strony wyzywały się nawzajem. Absolutnie nie widziała, żeby (...) zachowywał się w stosunku do J. niedobrze, J. go bardzo lubił, wręcz uwielbiał, mieli bardzo dobry kontakt ze sobą, dziecko na pewno się go nie bało. Te ich kłótnie to były takie rodzinne i normalne, przeważnie o zazdrość, bo A. był zazdrosny o I.. I. spotykała się po kryjomu przed A. z innymi facetami. Nie zna tych osób. Raz widziała, że ją szarpał, to znaczy popchnął na łóżko. Odnosząc się do pierwszych zeznań świadek wskazała, iż "Mówiłam wtedy tak, bo byłam pod presją Pani I., powiedziała mi wtedy co mam powiedzieć na komendzie. Niektóre sytuacje, które mówiła, to nieprawda, np. to kopanie, to co mówiłam o J.. To co powiedziałam, że kopał i bił to nieprawda. Z pełną odpowiedzialnością i świadoma odpowiedzialności karnej stwierdzam, że prawdą jej to co powiedziałam dzisiaj. Zrobiłam to wtedy, bo się z nią kolegowałam i chciałam w ten sposób jej pomóc. Z Panem A. mam tylko taki kontakt, jak się mijamy, nie boję się go. Jest tak jak mówiłam dzisiaj".

Oceniając całokształt sytuacji związanej z tym pierwotnie kluczowym świadkiem oskarżenia w kontekście wyraźnie widocznego jej późniejszego porozumienia z oskarżonym (porozumiewawcze do niego mrugnięcie na sali sądowej) Sąd miał na uwadze również dość ciekawą, lecz nieudaną próbę uwiarygodnienia zmienionych zeznań tego świadka poprzez pozorne okazanie swoistego braku zaufania do niego - przed przesłuchaniem świadka obrońca wniósł "o wyłączenie świadka L. M., albowiem kontaktuje się ona z pokrzywdzoną" (k. 163) ze wskazaniem, iż nie może znaleźć podstawy prawnej takiego wyłączenia. Nietypowy wniosek profesjonalnego zawodowego obrońcy, który nie mógł być przecież spowodowany brakiem wiedzy czy doświadczenia, znalazł swe wyjaśnienie w kontekście następującej po nim zupełnej zmiany zeznań przez świadka na korzystne dla oskarżonego. Nie wywołał jednak zamierzonego skutku - Sąd uznał zeznania świadka złożone na rozprawie za kompletnie niewiarygodne. Niezależnie od tego treść tego wniosku paradoksalnie wskazuje na konsultacje ze świadkiem właśnie oskarżonego, nie zaś pokrzywdzonej, skąd bowiem w innym przypadku miałby on wiedzieć o ewentualnym kontakcie telefonicznym tych dwóch kobiet - gdyby bowiem to pokrzywdzona w rzeczywistości namawiała świadka do składania fałszywych zeznań przeciwko niemu, akurat jego o tym na pewno by nie informowała.

Treść pierwszych zeznań świadka L. M. nie budzi wątpliwości Sądu. Zeznania te są logiczne, stanowią zrozumiały ciąg, nie wkrada się do nich chaos, niejasności czy sprzeczności, choć wyraźnie widać, że składane są spontanicznie. Są konkretne i wyraźne, nie pozostawiają pola do interpretacji, wydają się też logiczne i nie obarczone tendencją do nadmiernego a nieprawdziwego obciążania oskarżonego. Nie ulega wątpliwości, iż złożone zostały w czasie, gdy pokrzywdzona była jeszcze sąsiadką świadka, a obie kobiety od kilku lat łączyły bliższe stosunki towarzyskie, zaraz potem w styczniu 2015 r. pokrzywdzona opuściła mieszkanie przy ul. (...) i wróciła do rodziców. Sam jednak fakt koleżeństwa tych kobiet nie przekonuje Sądu, by świadek ta - posiadająca małe dziecko, zaryzykowała wówczas odpowiedzialność karną składając fałszywe zeznania tylko ze względów na sympatię dla nawet bardzo bliskiej sąsiadki. Wnikliwa obserwacja świadka w trakcie zeznań na rozprawie przez Sąd (uczulony już na jego postawę z uwagi na zaobserwowane zachowanie) upewniła Sąd, iż świadek nie ujawnia jakichkolwiek deficytów intelektualnych, jak również obawy przed oskarżonym. Poza zakresem zainteresowania Sądu pozostają domniemania, co zatem skłoniło tego świadka do zmiany zeznań. Jednakże jego wyjaśnienie przyczyn diametralnej zmiany zeznań w najmniejszym nawet stopniu nie jest dla Sądu przekonywujące i razi nieszczerą naiwnością.

Zeznania świadka M. G. (k. 12, 163-164) nie przyczyniły się do ustaleń faktycznych w tej sprawie. Świadek ten to policjant, wobec którego podczas interwencji w styczniu 2015 r. pokrzywdzona oświadczyła, iż miało miejsce wcześniejsze znęcanie się nad nią i opisała jego przejawy, zrelacjonował zatrzymanie oskarżonego, dodał, iż pokrzywdzona nie miała obrażeń ciała, na rozprawie szczegółów zdarzeń już dokładnie nie pamiętał. Policjant ten nie był zatem świadkiem bezpośrednim relacji między stronami.

Sąd nie dał wiary zeznaniom obu sąsiadek pokrzywdzonej:

- E. S. (k. 41v-42, 135-136) - to sąsiadka przez ścianę z lokalem wynajmowanym przez pokrzywdzoną - stwierdziła, iż pokrzywdzona jej się nie zwierzała, nie ma wiedzy, czy dochodziło do przemocy wobec niej ze strony konkubenta, raz była świadkiem awantury za ścianą, gdy pokrzywdzona wołała o pomoc, ale bała się, żeby konkubent się nie mścił i nie zadzwoniła na policję, świadkiem innych incydentów nie była, konkubent sąsiadki stwarza wrażenie cwaniaczka i nadużywa alkoholu, na rozprawie wyraźnie asekurowała się w zeznaniach przed jakimkolwiek stwierdzeniem niekorzystnym dla oskarżonego, stwierdziła, iż słowa o nadużywaniu alkoholu zostały dopisane przez policjanta, zarzekała się, iż mimo że jest emerytką od godz. 9:00 do 17 nie bywała w domu;

- M. B. (k. 43v-44, 133-134) - to sąsiadka z tego samego piętra - potwierdziła, że drzwi mieszkania pokrzywdzonej są zniszczone, nie była świadkiem niewłaściwych zachowań konkubenta sąsiadki, stwierdziła, że to taki pijak - mimo, iż jej zeznania nie były dla oskarżonego niekorzystne wyraziła obawę przed nim prosząc o zastrzeżenie jej danych.

Sąd miał na uwadze, iż zeznania obu sąsiadek można interpretować na korzyść oskarżonego, niemniej jednak miał też na uwadze wyraźną obawę obu tych kobiet wobec niego. M. B. już po złożeniu pierwszych zeznań poprosiła o zastrzeżenie swych danych wyrażając ten lęk w sposób wyraźny. Natomiast E. S. nie potrafiła przed Sądem ukryć swego wręcz nadmiernego zaniepokojenia sytuacją, w jakiej się znalazła, co dostrzegł również Prokurator (k. 136), wycofała nawet stwierdzenie, iż oskarżony nadużywał alkoholu. Zdaniem Sądu obie kobiety nie mówiły prawdy, obawiając się oskarżonego. W aktach sprawy znajduje się wykaz interwencji w lokalu wynajmowanym przez pokrzywdzoną w roku 2014 i styczniu 2015 (k. 158-159) w większości mających miejsce w godzinach późnopopołudniowych i nocnych - jest to 14 zdarzeń, w tym 12 awantur domowych (kilkukrotnie płacz dziecka), 1 libacja alkoholowa i 1 interwencja niezwiązana z zarzutami z aktu oskarżenia. Nie sposób w racjonalny sposób wyjaśnić faktu, dlaczego żadna z tych sąsiadek miałaby nie słyszeć tych zdarzeń, połączonych przecież z interwencjami policji, w sytuacji, gdy blok ten ma być tak akustyczny jak wskazuje to E. S. (k. 135).

Świadek M. K. (k. 45v, 165-166) - brat cioteczny oskarżonego opisał sytuację, która stała się przyczyną interwencji policji i zatrzymania oskarżonego, stwierdził, iż pokrzywdzona zarzucała oskarżonemu, iż ten ją zdradził z byłą konkubiną M. K., zaś oskarżony odpowiedział jej, że "będzie ruchał się z kim chce" i chciał ją uderzyć czemu świadek zapobiegł, świadek nie wiedział jaka wcześniej była sytuacja między nimi, stwierdził, iż oskarżony pracował, dbał o rodzinę i opiekował się dzieckiem, które nie było jego, nie miał z nimi kontaktu, wobec tego nie może na ten temat wiele powiedzieć, drzwi wejściowe do mieszkania nie były uszkodzone, oskarżony jest spokojny i nieśmiały, nie ma problemu z alkoholem, I. złożyła zawiadomienie na oskarżonego, bo ten ją zdradził.

Zeznania świadka przed Sądem zostały uzupełnione o stwierdzenia mające obciążać pokrzywdzoną - "I. zrobiła to A. ze złości. A. był u mojej konkubiny, pili sobie jakiś alkohol, ona była wściekła, że on pił z moją konkubiną, a ja wtedy piłem z I.. (…) I. powiedziała, wtedy to jak będę chciała to go upierdolę" (k. 165), "Wiem tylko, że po tej całej akcji, I. do mnie dzwoniła, że poznała jakiegoś policjanta M. i umawia się nim czy spożywała z nim alkohol" (k. 166), "I. mówiła, że policjanta poznała jak zadzwoniłem do niej jak dostałem wezwanie, wtedy mówiła, że on jej pomoże, on mu upierdoli" (k. 166). Świadek znacznie też rozwinął opis sytuacji dotyczącej J. K. (1), niemal gloryfikując stosunek oskarżonego do dziecka konkubiny, wskazał, iż oskarżony "o J. dbał bardzo, co chciał A. mu kupował. (…) A. do J. odnosił się normalnie, nie wyzywał go. A. do niego zawsze mówił: J. mój kochany".

Nie ulega wątpliwości, iż świadek ten jako bliski członek rodziny oskarżonego był żywotnie zainteresowany korzystnym dla niego zakończeniem tej sprawy, co nakazywało ostrożność przy ocenie jego wiarygodności. Pierwsze jego zeznania złożone w dniu następnym po zatrzymaniu ciotecznego brata, zatem bez możliwości kontaktu z nim, uzgodnienia relacji i bez świadomości, jakie zarzuty zostaną mu postawione wydają się najbliższe prawdy - faktycznie świadek albo musi niewiele wiedzieć o oskarżonym, skoro człowieka uzależnionego od alkoholu określa jako "niemającego z tym problemów" albo już na tym etapie asekuracyjnie udziela takich odpowiedzi, które według jego mniemania nie zaszkodzą kuzynowi. Zeznania złożone na rozprawie w sposób wyraźny zostały już uzgodnione z oskarżonym. Szczególnie rzuca się w oczy przejaskrawiony i nadmiernie pozytywny opis zachowań oskarżonego do nie-swojego przecież dziecka, przytaczanie ckliwego sformułowania, jakim miał się do niego zwracać, deklaracja, iż kupował mu wszystko co chciał, czego nie czyniłby nawet rodzony ojciec. Forma wypowiedzi dotyczących stosunku oskarżonego w stosunku do J. K. (1) w zaskakujący, choć zdaniem Sądu nieprzypadkowy, sposób przypomina ton znany już z wypowiedzi na rozprawie L. M., która stwierdziła, iż "J. go bardzo lubił, wręcz uwielbiał" i jest podobnie nieszczera. W tym zakresie Sąd nie dał świadkowi wiary. Zdaniem Sądu nie ulega najmniejszych wątpliwości, iż świadek ten zeznaje w tym zakresie na korzyść brata ciotecznego, mijając się przy tym z prawdą, skoro wcześniej określał 3-latka jako "syna I." nie używając nawet imienia dziecka i twierdził, iż niewiele wie o sytuacji w tym domu. Kuzyn oskarżonego zadeklarował też, iż jednokrotnie był świadkiem jego agresywnych zachowań wobec konkubiny, jednocześnie nie krył, iż nie był z nimi w "super kontaktach". Oczywistym jest przy tym z punktu widzenia zasad doświadczenia życiowego założenie, iż oskarżony co do zasady nie dopuszczałby się brutalnych zachowań wobec żony w obecności świadków i to nawet swego kuzyna, a jednak - jak stwierdza ten świadek - jednokrotnie to uczynił. Sąd nie dał również wiary M. K., iż I. P. zwierzałaby się mu z nowego związku bądź znajomości z policjantem i planu, iż dzięki niemu "upierdoli" jego ciotecznego brata - z punktu widzenia logiki i doświadczenia życiowego, trudno bowiem racjonalnie założyć, iż młoda kobieta, bez stałego zatrudnienia i dochodu, obarczona małym dzieckiem z premedytacją dla zadośćuczynienia swojej zazdrości o oskarżonego realizowała by plan "upierdolenia go" przy pomocy nowopoznanego przy interwencji policjanta, zamiast udać się pod opiekę rodziny, co finalnie uczyniła. Generalnie zatem Sąd dał wiarę M. K. jedynie co do tego, iż oprócz jednorazowego incydentu w dniu zatrzymania oskarżonego nie był świadkiem konfliktów między nim i I. P.. W konsekwencji po bezpośrednim przesłuchaniu tego świadka i analizie jego zeznań Sąd doszedł do przekonania, iż te zeznania, które zasługują na wiarę nie stanowią istotnego materiału dowodowego dla meritum tej sprawy, aczkolwiek fakt, iż oskarżony w obecności kuzyna podjął próbę uderzenia pokrzywdzonej i odpowiedział na jej zarzuty tak wulgarnie, jak zacytował to świadek może tylko potwierdzać, iż pod nieobecność osób trzecich tym bardziej mógł się wobec niej zachowywać w podobny sposób.

Sąd dał wiarę zeznaniom świadka R. H. (k. 259-261) - asystenta rodziny z Ośrodka Pomocy (...) D. M., osoby obcej, niezaangażowanej osobiście w tą sprawę, a znającej realia tej rodziny z racji obowiązków zawodowych od lutego 2014 r. Świadek wskazała, iż pokrzywdzona nigdy nie skarżyła się na oskarżonego, była "bardzo mocno chroniąca dla niego. Mówiła, że jest dobrze, że on ją dobrze traktuje, że ma z Jaśkiem dobry kontakt. Dużo mówiła o wspólnych planach i przeprowadzce (…)". Świadek ta kontakt bezpośredni z oskarżonym miała dwukrotnie, pewne rzeczy ją niepokoiły, w szczególności, że mówił, iż obiecał pokrzywdzonej, że się zaszyje i jednocześnie zaprzeczał, że ma problem z alkoholem oraz iż gdy próbowała z nim rozmawiać na temat konsekwencji dla dziecka agresji kierował jej uwagę na zachowania poprzedniego partnera pokrzywdzonej. Świadek wskazała też cechę postawy pokrzywdzonej, która dodatkowo uwiarygadnia jej twierdzenia co do przyczyn, dla których nie informowała o tej sytuacji najbliższych - "prezentowała się jako osoba o wysokim poziomie lęku, mówiąc bardziej po prostu bała się ujawniać niektóre fakty, niektóre rzeczy z życia obawiając się, że zostanie uznana za złą matkę i że zostanie jej odebrany syn". Wskazała też, dlaczego pokrzywdzona była od oskarżonego uzależniona finansowo. W konsekwencji zeznania tej świadek, jak wskazano wyżej najzupełniej wiarygodne, choć nie przełożyły się bezpośrednio na ustalenia faktyczne w tej sprawie, pomogły Sądowi lepiej zrozumieć sytuację, w jakiej znalazła się pokrzywdzona po zakończeniu pierwszego nieudanego związku, a w konsekwencji ułatwiły ocenę jej wiarygodności.

Wątpliwości Sądu co do logicznej poprawności i merytorycznej słuszności wniosków nie wzbudziła również opinia sądowo - psychiatryczna (k. 62-63). W ocenie Sądu Rejonowego biegli w sposób rzetelny przedstawili stan psychiczny oskarżonego, a dokonaną analizę szczegółowo uzasadnili. Opinia jest zrozumiała, jasna, pełna, rzeczowa, została sporządzone przez doświadczonych specjalistów na podstawie bezpośredniego badania oskarżonego. Nadto opinia ta odpowiada wszelkim wymogom prawnym i formalnym, jak również nie zawiera elementów, które podważałyby jej wiarygodność. Zarówno sama opinia, jak również kompetencje biegłych nie zostały przez strony zakwestionowane. Tak więc w ocenie Sądu sporządzona w przedmiotowej sprawie opinia sądowo - psychiatryczna jest w pełni miarodajna.

Z tożsamych względów Sąd uznał za miarodajną również opinię psychologiczną dotyczącą pokrzywdzonej (k. 147-149).

Nie budziły żadnych wątpliwości zdaniem Sądu co do swej wiarygodności i rzetelności pozostałe nieosobowe dowody ujawnione w sprawie. Zostały bowiem sporządzone w sposób prawidłowy, zgodnie do stosownych regulacji prawnych określających ich formę i treść. Dowody te nie dały w ocenie Sądu jakichkolwiek podstaw, by kwestionować je pod względem wiarygodności i fachowości, zostały sporządzone zgodnie z odpowiednimi przepisami, przez powołane do tego instytucje bądź funkcjonariuszy i korzystają z domniemania autentyczności oraz prawdziwości zawartych w nich oświadczeń.

Odnośnie wskazania podstaw prawnych, na których oparł się Sąd przy analizie przedmiotowej sprawy:

Zgodnie z dyspozycją art. 207 § 1 k.k. - kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy albo nad małoletnim lub osobą nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Sąd doszedł do przekonania, iż ujawniony w sprawie materiał dowodowy w sposób jednoznaczny wskazuje, że oskarżony A. T. popełnił zarzucany mu czyn i pozwala bez żadnych wątpliwości na uznanie jego winy za udowodnioną.

Oskarżony A. T. w okresie od stycznia 2014 r. do 02 stycznia 2015 roku w W. przy ul. (...) znęcał się fizycznie i psychicznie nad konkubiną I. P. w ten sposób, że zamykał w mieszkaniu i zabierał klucze od mieszkania, używał słów powszechnie uznawanych za wulgarne i obelżywe, wymachiwał nożem, dusił rękoma za szyję, kopał po całym ciele, a także znęcał się psychicznie nad jej małoletnim synem J. K. (2) - lat 3 w ten sposób, że używał wobec niego słów powszechnie uznawanych za wulgarne i obelżywe, zachowaniem tym wyczerpał znamiona przestępstwa z art. 207 § 1 k.k.

Przechodząc do ogólnych rozważań na temat przestępstwa z art. 207 § 1 k.k. Sąd miał tu na uwadze, iż jest to przestępstwo formalne z działania lub zaniechania. Dla jego bytu nie jest wymagane spowodowanie jakichkolwiek skutków. Znęcanie się może przybrać formę znęcania się fizycznego lub psychicznego. W pierwszym przypadku zachowanie sprawcy będzie polegało na zadawaniu cierpień fizycznych, jak na przykład bicie, duszenie czy inne zadawanie bólu. Znęcanie psychiczne polegać będzie na dręczeniu psychicznym poprzez na przykład lżenie, wyszydzanie, straszenie lub zadawanie cierpień osobie, o której w tym przepisie mowa.

Od strony przedmiotowej pojęcie "znęcania" oznacza zazwyczaj systematycznie powtarzające się zachowania złożone z jedno lub wielorodzajowych pojedynczych czynności naruszających różne dobra, na przykład nietykalność ciała, godność osobistą. Całość tego postępowania określonego zbiorowo, którego poszczególne fragmenty mogą wypełniać znamiona różnych występków (np. z art. 190 § 1 k.k., 191 k.k., 216 k.k., 217 k.k.), stanowi jakościowo odmienny, odrębny typ przestępstwa .

W judykaturze i doktrynie podkreśla się, że pojęcie "znęca się" należy interpretować w dużym stopniu obiektywnie, tzn. dla przyjęcia lub odrzucenia wystąpienia tego znamienia nie jest wystarczające samo odczucie pokrzywdzonego, a miarodajne jest jedynie hipotetyczne odczucie wzorcowego obywatela, czyli człowieka o właściwym stopniu socjalizacji i wrażliwego na krzywdę drugiej osoby. O przyjęciu znęcania się rozstrzygają więc społecznie akceptowane wartości wyrażające się w normach etycznych i kulturowych.

W pojęciu znęcania się zawarte jest odczuwanie przez sprawcę, że jego zachowania są dla ofiary dolegliwe i poniżają ją przed sprawcą (por. wyrok SA w Krakowie, II Aka 40/98, KZS 1998, z. 4-5, poz. 53). Istota przestępstwa znęcania się polega na jakościowo innym zachowaniu się sprawcy niż tylko na zwyczajnym znieważeniu lub naruszeniu nietykalności osoby pokrzywdzonej.

O uznaniu za "znęcanie się" zachowania sprawiającego ból fizyczny lub cierpienia psychiczne ofiary powinna decydować ocena obiektywna, a nie subiektywne odczucie pokrzywdzonego. Za "znęcanie się" nie można jednak uznać zachowania się sprawcy, które nie powoduje u ofiary poważnego bólu fizycznego lub cierpienia moralnego, ani sytuacji, gdy między osobą oskarżoną a pokrzywdzoną dochodzi do wzajemnego "znęcania się".

Kryterium przedmiotowo-podmiotowe zachowania się sprawcy, wyczerpującego znamiona czynu określonego w art. 184 § 1 k.k. z 1969 r. (obecnie art. 207 § 1 k.k.) na pewno nie może ograniczać się do systematyczności lub zwartego czasowo lub miejscowo zdarzenia, jeżeli nie towarzyszy temu intensywność, dotkliwość i poniżanie w eskalacji ponad miarę oraz cel przewidziany w pojedynczych czynnościach naruszających różne dobra chronione prawem (np. nietykalność osobistą, godność osobistą, mienie) - por.. wyrok SN z 6 sierpnia 1996 r., WR 102/96, Prok. i Pr. 1997, nr 2, poz. 8.

Pojęcie "znęcanie się" na gruncie art. 207 k.k. zawiera w sobie istnienie przewagi sprawcy nad osobą pokrzywdzoną, której nie może się ona przeciwstawić lub może to uczynić w niewielkim stopniu. Nie jest zatem możliwe wzajemne znęcanie się nad sobą małżonków w tym samym czasie ( por. wyrok SN V KRN 96/90, (...) 1993, nr 1-2, s. 56). Określając granice znęcania się SN wyjaśnił, iż: "rozgraniczyć należy zachowania, które mieścić mogą w sobie elementy czynu ściganego z oskarżenia prywatnego, od zachowań, które w odpowiednim zakresie czasowym wyróżniają się pewną systematycznością i napięciem złej woli w podejmowaniu różnego rodzaju zachowań i które w sumie mogą stanowić przestępstwo znęcania (art. 184 § 1 k.k.). Jeżeli natomiast wzajemne zachowania na skutek rozkładu pożycia małżeńskiego polegają na wzajemnym naruszeniu nietykalności i wzajemnym znieważaniu oraz na podejmowaniu czynności, które można określić mianem złośliwego dokuczania - to brak jest podstaw do przypisywania tylko jednej stronie zamiaru znęcania się" ( wyrok SN z 23 września 1992 r., III KRN 122/92, LEX nr 22076).

Znęcanie się, o którym mowa w przepisie art. 184 § 1 k.k. (obecnie art. 207 § 1 k.k.), jest działaniem niezależnym od faktu, czy osoba, nad którą sprawca znęca się, nie sprzeciwia mu się i nie próbuje się bronić. Środki obronne stosowane przez taką osobę są usprawiedliwione, gdyż podejmowane są w obronie przed bezpośrednim bezprawnym zamachem na jej dobro. Nie można przeto uznać, aby obrona osoby, nad którą sprawca się znęca, odbierała jego działaniu cechy przestępstwa ( wyrok SN z 17 sierpnia 1970 r., IV KR 146/70, OSPiKA 1971, z. 2, poz. 41).

Przestępstwo określone w art. 207 § 1 k.k. może być popełnione umyślnie i to wyłącznie z zamiarem bezpośrednim. Przesądza o tym znamię intencjonalne "znęca się", charakteryzujące szczególne nastawienie sprawcy (por. również wyrok SN z 21 października 1999 r., V KKN 580/97, Prok. i Pr. 2000, nr 2, poz. 7). Przy czym "(...) znęcaniem się może być zarówno zadawanie razów, bicie, w ogóle sprawianie bólu fizycznego, jako też sprawianie ciężkich przykrości moralnych, zarówno jednorazowe, jako też systematyczne, zarówno aktywne, jak też polegające na zaniedbaniu, odmówienie pożywienia itp. Słowem, każde postępowanie nacechowane zamiarem krzywdzenia fizycznego lub moralnego, w odpowiednich warunkach może być objęte pojęciem znęcania się" (cyt. za: Peiper, Komentarz do k.k. z 1932 r., s. 497-498).W uchwale z dnia 9 czerwca 1976 r., VI KZP 13/75, OSNKW 1976, nr 7-8, poz. 86, SN słusznie przyjął, iż: "Ustawowe określenie "znęca się" oznacza działanie albo zaniechanie, polegające na umyślnym zadawaniu bólu fizycznego lub dotkliwych cierpień moralnych, powtarzającym się w czasie albo jednorazowym, lecz intensywnym i rozciągniętym w czasie". W uzasadnieniu wyroku z dnia 27 lutego 2002 r., II KKN 17/00, OSNKW 2002, nr 7-8, poz. 55, SN uznał, że "znamię czasownikowe "znęca się" oznacza, iż występek ten najczęściej jest realizowany przez wielokrotne zamachy (chociaż w sytuacji wyjątkowej wystarczy jednorazowy zamach)".

Przenosząc te rozważania na grunt przedmiotowej sprawy - w ocenie Sądu, nie ulega najmniejszych wątpliwości, iż oskarżony A. T. wypełnił znamiona przestępstwa z art. 207 § 1 k.k. Oskarżony w okresie wskazanym w akcie oskarżenia wszczynał pod wpływem alkoholu liczne awantury domowe, w trakcie których bił, dusił, kopał I. P., uderzał nią o ścianę, co niewątpliwie wypełnia znamiona fizycznego dręczenia jej, jak również używał wobec niej słów wulgarnych i ograniczał w kontaktach ze światem zewnętrznym, co stanowiło dręczenie psychiczne. Zachowania te były systematycznie i powtarzały się w okresie roku. Zdaniem Sądu działania oskarżonego podejmowane w stosunku do pokrzywdzonej w ustalonych okolicznościach faktycznych stanowiły formę znęcania się psychicznego i fizycznego z punktu widzenia obiektywnej oceny tych zachowań, a więc hipotetycznego odczucia wzorcowego obywatela, czyli człowieka o właściwym stopniu socjalizacji i wrażliwego na krzywdę drugiej osoby. Wypowiadanie cyklicznie i wielokrotnie pod adresem pokrzywdzonej słów wulgarnych, systematyczne awantury, zakłócanie spokoju i utrudnianie wspólnego zamieszkania, powtarzalne stosowanie przemocy względem niej w ocenie Sądu uznać należy, za zachowania, które z punku widzenia obiektywnych kryteriów stanowiły jakościowo inne zachowania aniżeli zwyczajne (incydentalne) znieważanie czy naruszenie nietykalności. Nie były to także zdaniem Sądu zachowania, które można by jedynie oceniać jako akty naruszania nietykalności, czy swoiste dokuczanie towarzyszące rozkładowi więzi emocjonalnych między pokrzywdzoną a oskarżonym. W ocenie Sądu z uwagi na wskazaną systematyczność i powtarzalność tych zachowań oraz ich zróżnicowanie (akty przemocy fizycznej, agresji słownej, poniżanie słowne) stwierdzić należy, iż były to zachowania podejmowane przez oskarżonego właśnie celem zadania bólu psychicznego i fizycznego pokrzywdzonej. Oskarżony miał również niewątpliwą przewagę fizyczną, jak i psychiczną nad uzależnioną od niego finansowo pokrzywdzoną. W ocenie Sądu zachowania, jakich oskarżony dopuszczał się wobec osoby mu najbliższej - pozostającej z nim we wspólnym pożyciu konkubiny były dla niej na tyle dotkliwe i upokarzające zarówno fizycznie, jak i psychicznie, iż wyczerpują znamiona przestępstwa znęcania się.

Dając wiarę również opisowi zachowań oskarżonego w stosunku do 3-letniego synka konkubiny, zaprezentowanych przez pokrzywdzoną i L. M. (w zakresie w jakim Sąd dał jej wiarę) Sąd uznał, iż również one na tyle odbiegają od normy, iż nie sposób uznać ich jedynie za karcenie, czy wyrażanie niechęci dla tego dziecka, lecz za psychiczne znęcanie się nad nim. Kierowanie wulgaryzmów do tak małego dziecka, ton dorosłego, formy uciszania i zastraszania na same w sobie tyle naruszają poczucie bezpieczeństwa dziecka, że bez znaczenia, zdaniem Sądu, pozostaje tu to, czy zrozumiałym dla niego jest sens wulgaryzmów. Również przewaga dorosłego mężczyzny nad trzylatkiem jest tak oczywista, iż nie wymaga omawiania.

W ocenie Sądu - wbrew temu, co chciałaby widzieć obrona - w sprawie tej nie mamy zatem do czynienia z obustronnymi niepenalizowanymi awanturami stron i konfliktami między nimi inicjowanymi ze strony pokrzywdzonej, motywowanej zazdrością. Przeczą temu zeznania L. M., w zakresie w jakim Sąd dał jej wiarę. Nadto przemawiają przeciwko takiemu przyjęciu rażąca dysproporcja fizyczna między stronami (zaobserwowana na rozprawie), oczywiste uzależnienie finansowe pokrzywdzonej wobec zarobkującego partnera, jej osamotnienie w W., obarczenie małym dzieckiem, brak wykształcenia, a zarazem - w warunkach gospodarczych w Polsce - bardzo nikłe szanse na uzyskanie satysfakcjonującej finansowo i pozwalającej na samodzielne utrzymanie pracy, zakończenie poprzedniego przemocowego związku z ojcem dziecka, strach by nie została uznana za niewydolną wychowawczo i by nie odebrano jej dziecka. Wszystko to razem wzięte w świetle zasad doświadczenia życiowego wskazuje, iż pokrzywdzona była wzorcową wręcz ofiarą przemocy, z czego oskarżony niewątpliwie zdawał sobie sprawę, zaś warunki ekonomiczne zmuszały ją do biernego poddawania się brutalnym zachowaniom oskarżonego.

Sąd w przedmiotowej sprawie nie dopatrzył się żadnych okoliczności, które wyłączałyby możliwość przypisania oskarżonemu winy. Jest on osobą pełnoletnią, dojrzałą, poczytalną, nie działał pod wpływem błędu. Można więc było od niego wymagać zachowania zgodnego z obowiązującymi normami prawnymi, a jego postępowania nie usprawiedliwiają żadne okoliczności ekstremalne. Przypisanie winy oskarżonemu jest więc w pełni uzasadnione. Oceniając stopień winy oskarżonego, Sąd uznał, iż oskarżony przypisanego mu czynu dopuścił się umyślnie, w zamiarze bezpośrednim. Nic nie usprawiedliwia jego zachowania, dlatego stopień jego winy jest znaczny.

Stopień społecznej szkodliwości popełnionego przez oskarżonego czynu Sąd uznał za bardzo wysoki, mając na uwadze rodzaj naruszonego przez niego dobra, postać zamiaru, motywację oskarżonego, jak również okoliczności popełnienia czynu. Nie ulega wątpliwości, że zachowanie oskarżonego wzbudza silną społeczną dezaprobatę. Znaczna społeczna szkodliwość czynu oskarżonego płynie również z działania przez niego umyślnie w zamiarze bezpośrednim.

Przechodząc do uzasadnienia wymiaru kary orzeczonej wobec oskarżonego A. T.:

Rozważając kwestie rodzaju i wysokości kary Sąd kierował się dyrektywami wymiaru kary, określonymi w art. 53 k.k., nadto Sąd miał nadto na względzie wszystkie okoliczności przemawiające zarówno na korzyść oskarżonego, jak i na jego niekorzyść.

Sąd nie dopatrzył się w tej sprawie żadnych okoliczności łagodzących dla ewentualnego wymiaru kary. Natomiast do okoliczności obciążających zaliczyć należało przede wszystkim wskazywany wyżej bardzo wysoki stopień społecznej szkodliwości czynu i stopień winy, jak również uprzednią karalność oskarżonego. I tak w ocenie Sądu, kara 1 roku pozbawienia wolności jest karą sprawiedliwą, adekwatną do okoliczności popełnienia przypisanego oskarżonemu czynu, do stopnia jego społecznej szkodliwości oraz do stopnia winy oskarżonego. Kara musi być bowiem dolegliwością, aby pomogła uświadomić oskarżonemu, że postąpił w sposób sprzeczny z porządkiem prawnym i jednocześnie powstrzymać go od kolejnych naruszeń. Orzekając karę pozbawienia wolności w tym wymiarze Sąd miał również na uwadze cele zapobiegawcze i wychowawcze kary w ramach prewencji indywidualnej oraz potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej w społeczeństwie i cele prewencji generalnej, której zadaniem jest wyrobienie u sprawcy przekonania o nieuchronności kary.

W związku z powyższym Sąd orzekł jak w punkcie I sentencji wyroku.

Jednocześnie Sąd doszedł do przekonania o celowości i zasadności zastosowania wobec oskarżonego dobrodziejstwa warunkowego zawieszenia wykonania orzeczonej kary pozbawienia wolności na okres próby wynoszący 3 lata. W ocenie Sądu w jego obecnej sytuacji życiowej oskarżonego kara pomimo warunkowego zawieszenia jej wykonania osiągnie stawiane przed nią cele, a w szczególności będzie skutecznie zapobiegać ewentualnemu powrotowi oskarżonego do przestępstwa, ograniczając jego agresywne zachowania przynajmniej na okres próby. Sąd miał tu również na uwadze okoliczność, iż strony nie tylko rozstały się, pokrzywdzona wyjechała z W., nie łączą ich żadne więzy inicjujące kontakty w przyszłości typu wspólne dzieci. W niniejszej sprawie cele kary, które ma ona odnieść w stosunku do oskarżonego mogą zatem zostać spełnione w warunkach wolnościowych. W wypadku zlekceważenia nałożonych nań obowiązków oskarżony poniesie tego konsekwencje.

Biorąc pod uwagę dotychczasową karalność oskarżonego Sąd ustalił 3 - letni wymiar okresu próby - zastosowano tu również ustawę kodeks karny w brzmieniu obowiązującym przed nowelizacją, która weszła w życie w dniu 1 lipca 2015 r. z uwagi na jej względniejsze brzmienie dla oskarżonego w zakresie przesłanek zastosowania warunkowego zawieszenia kary pozbawienia wolności.

W związku z powyższym Sąd orzekł jak w punkcie II sentencji wyroku.

O kosztach nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej przez adwokata ustawionego z urzędu, Sąd orzekł w punkcie III wyroku, na podstawie § 14 ust. 2 pkt. 3 oraz § 16 i § 2 ust. 3 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej oskarżonej z urzędu (Dz.U. z 2003 r., nr 97, poz. 887).

Sąd zasądził również na podstawie art. 627 k.p.k. - w punkcie IV wyroku - na rzecz Skarbu Państwa od oskarżonego wydatki postępowania oraz opłatę uznając, iż nie istnieje żaden logiczny powód, aby to podatnicy mieli pokrywać koszty postępowania w tego typu sprawie. Sąd nie znalazł podstaw, by zwolnić oskarżonego od kosztów sądowych. Zwolnienie takie może nastąpić jedynie przy zaistnieniu przesłanek wskazanych w art. 624 §1 k.p.k., gdy istnieją podstawy do uznania, że uiszczenie tych kosztów byłoby zbyt uciążliwe ze względu na sytuację rodzinną, majątkową i wysokość dochodów, jak również wtedy, gdy przemawiają za tym względy słuszności (vide wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dn. 28.06.2012r. o sygn. I AKa 98/12, LEX nr 1217813). W realiach niniejszej sprawy Sąd okoliczności takich nie stwierdził.

W niniejszej sprawie opłata wyniosła 180 złotych, zaś na sumę wydatków (2.063,84 złotych) złożyły się: ryczałt za doręczenia w postępowaniu przygotowawczym i sądowym, karty karne w postępowaniu przygotowawczym i sądowym, wynagrodzenia biegłych, wynagrodzenie obrońcy.

SSR Agnieszka Jaźwińska