Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt II K 500/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 29 października 2013 roku

Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze, Wydział II Karny w składzie:

Przewodniczący: SSR Jarosław Staszkiewicz

Protokolant: Anna Walter

przy udziale Prokuratora Prokuratury Rejonowej w Jeleniej Górze – Doroty Kaczmarczyk oraz oskarżycielki posiłkowej - M. K.

po rozpoznaniu na rozprawie w dniach 9 VII, 6 VIII, 17 IX i 22 X 2013 roku sprawy:

P. P. ,

syna R. i J. z d. M.,

urodzonego w dniu (...) w J.,

oskarżonego o to, że:

1.  w dniu 15 grudnia 2012 roku w P., woj. (...), wtargnął do miejsca zamieszkania wbrew woli użytkownika mieszkania, usytuowanego przy ul. (...), działając tym samym na szkodę M. K.,

tj. o czyn z art. 193 k.k.

2.  w czasie i miejscu jak w pkt 1 kilkukrotnie uderzył pięściami i kopał nogami w okolice głowy i klatki piersiowej M. K., powodując tym samym obrażenia ciała w postaci złamania paliczka dalszego kciuka prawego, obrzęku i podbiegnięcia krwawego, obrzęku i podbiegnięcia krwawego okolicy czołowej lewej, które to obrażenia skutkując rozstrojem zdrowia na okres powyżej dni siedmiu,

tj. o czyn z art. 157 § 1 k.k.

I.  oskarżonego P. P. uznaje za winnego tego, iż 15 grudnia 2012 roku w P., szarpał M. K. i przytrzymywał ją za ręce i odzież, co stanowiło naruszenie jej nietykalności cielesnej, to jest występku z art. 217 § 1 k.k. i za to, na podstawie art. 217 § 1 k.k., wymierza mu karę 50 ( pięćdziesięciu ) stawek dziennych grzywny, ustalając wysokość jednej stawki na 30 ( trzydzieści ) złotych;

II.  na podstawie art. 46 § 2 k.k., orzeka wobec oskarżonego nawiązkę na rzecz pokrzywdzonej M. K. w kwocie 500 ( pięciuset ) złotych;

III.  uniewinnia oskarżonego P. P. od popełnienia zarzucanego mu czynu, opisanego w punkcie 1 części wstępnej wyroku;

IV.  na podstawie art. 230 § 2 k.p.k., zwraca M. K. płyty CD, znajdujące się w aktach sprawy na k. 30 i 91;

V.  na podstawie art. 630 k.p.k. stwierdza, iż wydatki postępowania związane z oskarżeniem w części uniewinniającej ponosi Skarb Państwa;

VI.  na podstawie art. 627 k.p.k., zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe w kwocie 320 złotych, w tym, na podstawie art. 3 ust. 1 ustawy z dnia 23 VI 1973 roku o opłatach w sprawach karnych, wymierza mu 150 złotych opłaty.

Sygnatura akt II K 500/13

UZASADNIENIE

M. K. i P. P. mieszkają w jednym budynku przy ulicy (...) w P.. Pozostają w konflikcie, związanym z zarządem wspólną nieruchomością oraz jej podziałem. Są jej współwłaścicielami, nie dokonano dotąd podzielenia budynku na osobne lokale, ani jego podziału do korzystania. Przed 14 grudnia 2012 roku mężczyzna – zięć M. K. – zamontował w domu kratę, zamykającą wejście na piętro. Kobieta nie zgadzała się na jej wbudowanie, jak również na dokonane przeniesienie jej skrzynki z bezpiecznikami.

W dniu 15 grudnia 2012 roku głośno na korytarzu budynku wyrażała swoje niezadowolenie. W pewnej chwili, około godziny 21:00, zdjęła lustro, wiszące na klatce schodowej, należące do zięcia i zabrała je do pomieszczeń, które zajmuje. Gdy P. P. zorientował się, co się stało, ruszył do teściowej, aby odebrać przedmiot. Kobieta uciekła przed nim do swoich pokojów, lecz gdy próbowała zamknąć za sobą drzwi, zięć zablokował je swoim ciałem, a następnie wpadł do izby.

Tam M. K. złapała go za nadgarstki, próbowała wypchnąć z pomieszczenia. Mężczyzna uwolnił się z uchwytu, a następnie sam chwycił ją za ubranie pod szyją. Trzymał ją w ten sposób i szarpał, jednocześnie rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu lustra. Później złapał ją jedną ręką za ramię. Ona w obronie chwyciła go za rękę. Po chwili M. K. wyrwała się zięciowi, uciekła przed nim do drugiego pomieszczenia, gdzie się zamknęła. P. P. rozejrzał się jeszcze po pokoju, po czym wyszedł na korytarz.

W czasie tego zdarzenia M. K., gdy próbowała chwycić za odzież zięcia, doznała złamania paliczka dalszego kciuka prawego, obrzęku i podbiegnięcia krwawego tego palca. Juz po tym, jak mężczyzna wrócił na piętro budynku, powstały u niej obrzęk i podbiegnięcie krwawe okolicy czołowej lewej.

( dowód: częściowo wyjaśnienia P. P. k. 22-23 i 86-87,

częściowo zeznania M. K. k. 4-5, 32, 70-71 i 92,

zeznania F. K. k. 25-26 i 83-84,

zeznania P. B. (1) k. 84,

zeznania E. P. k. 42-43 i 84-85,

zeznania A. M. k. 31 i 85-86,

zeznania P. B. (2) k. 37-38 i 92-93,

zeznania K. D. k. 33-34 i 93,

zeznania T. W. k. 35-36 i 93-94,

opinia k. 16,

notatka urzędowa k. 1,

kopia karty informacyjnej k. 7,

opinia k. 8,

kopia wywiadu lekarskiego k. 9,

kopia notatki służbowej k. 12,

protokół oględzin k. 27-29,

nagranie – płyta k. 30,

zdjęcie k. 90,

nagrania – płyta k. 91 )

P. P. nie był dotąd karany za przestępstwa.

( dowód: dane o karalności k. 39 )

W toku postępowania przygotowawczego oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Wyjaśnił, iż jest współwłaścicielem budynku i może korzystać ze wszystkich jego pomieszczeń. Pozostaje w konflikcie ze współwłaścicielką – pokrzywdzoną. W dniu zdarzenia M. K. próbowała wyrwać kratę, którą wcześniej zamontował, a następnie zabrała jego lustro. Gdy nie chciała go oddać, oskarżony zszedł na parter budynku, wyminął ją, nawet nie dotykając i wszedł do pomieszczenia jadalnego, szukając tam przedmiotu. Pokrzywdzona próbowała go wypchnąć, a następnie zamknęła się przed nim w innym pokoju. Wówczas wyszedł z jej pomieszczeń, zabierając należące do niej klucze.

Stając przed Sądem oskarżony również nie przyznał się do popełnienia zarzucanych czynów. Na kolejnym terminie rozprawy wyjaśnił, iż swoje działania podjął, aby odzyskać lustro – pamiątkę po babci – bo obawiał się, że pokrzywdzona może je zniszczyć. Chciał wynegocjować zwrot przedmiotu. Nie popychał, ani nie uderzał, a jedynie przytrzymywał pokrzywdzoną. Klucze zabrał, bo chciał je wymienić za lustro. Wcześniej oboje powoli przemieścili się w stronę jadalni. Oskarżony żądał zwrotu lustra. W czasie szarpaniny był bity pięściami przez pokrzywdzoną. Na początku zajścia nie chciała go wpuścić do swojej jadalni, próbowała zamknąć przed nim drzwi.

Sąd takie wyjaśnienia oskarżonego uznał za częściowo wiarygodne. Opisał on zgodnie z innymi dowodami konflikt stron, jak również ogólny przebieg wypadków z 15 grudnia 2012 roku. W tym zakresie jego twierdzenia są zgodne z pozostałymi dowodami zebranymi w sprawie.

Za niewiarygodne uznano natomiast jego wyjaśnienia odnoszące się do szczegółów zajścia – że nie dotknął pokrzywdzonej, gdy wchodził do zajmowanych przez nią pomieszczeń, że chciał z nią negocjować zwrot lustra, że przemieszczali się do jadalni wolno, że był bity pięściami przez teściową. Sam oskarżony wycofał się z większości z tych twierdzeń – oświadczył, iż M. K. nie dotknął w początkowej fazie zdarzenia, przed wejściem do jadalni, że przez negocjacje rozumiał kłótnię, że był bity przez pokrzywdzoną w czasie innych zajść. W ocenie Sądu taka chwiejna postawa P. P. nie świadczy o jego szczerości, a o dostosowywaniu wyjaśnień do przeprowadzanych dowodów, których nie mógł zakwestionować, w szczególności do nagrania ze zdarzenia, przedstawionego przez pokrzywdzoną.

Oskarżony w toku postępowania przygotowawczego, nie znając jeszcze treści owego filmu, zdecydował się na prezentowanie swojego zachowania jako całkowicie niegroźnego, ograniczonego do poszukiwań lustra. W tym celu właśnie stwierdził, że nie dotknął pokrzywdzonej, a następnie wyszedł z jej pomieszczenia, gdy nie zobaczył tam utraconego lustra i to kobieta pchała go. Do drugiego pokoju miała uciec, zamykając się tam przed oskarżonym, gdyż chciał on tam podążyć, by prowadzić dalsze poszukiwania. Wymowa tych wyjaśnień, których P. P. później wprost nie kwestionował, jest jednoznaczna – mężczyzna twierdził w czasie pierwszego przesłuchania, że nie stosował przemocy wobec teściowej, a zajmował się jedynie szukaniem lustra. Nie można ich odmiennie tłumaczyć - jak starał się to następnie czynić oskarżony - brakiem szczegółowych pytań w czasie owej czynności. Wspomniane sformułowania są jasne, dokładne, w pełni opisują sytuację. Należy zatem przyjąć, iż P. P. fałszywie relacjonował zdarzenie, jednoznacznie chcąc zaprzeczyć jakimkolwiek swoim agresywnym, bezprawnym zachowaniom.

Postępowanie takie próbował kontynuować również w czasie rozprawy. Dlatego swoje działanie określił mianem negocjacji i twierdził, że pokrzywdzona biła go pięściami, a nadto, że oboje do jadalni przemieszczali się powoli. Podkreślić należy, iż takie oczywiście nieprawdziwe wyjaśnienia składał on juz po zapoznaniu się z nagraniem zajścia. Odpowiadając potem na pytania starał się wycofywać z tych twierdzeń, jednak omawiana postawa jest, w ocenie Sądu, jednoznacznym sygnałem, że P. P. odruchowo niemal wszystkie szczegóły chciał przedstawiać korzystnie dla siebie, a dopiero na sugestie pytających urealniał nieco swoje stanowisko. Nie można w tej sytuacji jego wyjaśnień, w zakresie niepotwierdzonym innymi, wiarygodnymi dowodami, poczytywać jako dowód wystarczający do czynienia ustaleń faktycznych.

W podobny sposób odniesiono się do zeznań pokrzywdzonej. Zbieżnie z innymi dowodami przedstawiła ona ogólny obraz konfliktu z zięciem oraz wypadków z 15 grudnia 2012 roku. Jednak w odniesieniu do szczegółów w sposób wyraźny odbiegała ona od faktycznego przebiegu zdarzeń. W czasie pierwszego przesłuchania podała, iż jedynie chciała zdjąć lustro zięcia oraz że następnie uderzał ją on pięścią, kopał po twarzy i klatce piersiowej. Przesłuchiwana kolejny raz zeznała, że oskarżony wepchnął ją do mieszkania i pobił. Przed Sądem natomiast twierdziła, iż z lustrem weszła do swoich pomieszczeń, odstawiła je i wówczas dopiero pojawił się tam P. P., który ją bił. Dodała jednak chwilę później, iż była popychana, gdy wchodziła do swojego mieszkania. Powtórzyła, iż zięć kopał ją w uda, pięścią uderzył w czoło i klatkę piersiową. Już z przytoczenia tych relacji M. K. wynika, że są one wewnętrznie sprzeczne – początkowo pokrzywdzona twierdziła, że oskarżony wepchnął ją do mieszkania, aby następnie zeznać, że sama tam wróciła, zanosząc lustro, a mężczyzna pojawił się tam dopiero później. Za pierwszym razem podawała, że była kopana w twarz i klatkę piersiową, aby przed Sądem oświadczyć, iż kopnięcia lądowały na jej udach. Wszystkie te zeznania M. K. składała stanowczo, nie wyrażając żadnych wątpliwości, jednocześnie jednak podtrzymywała wcześniejsze relacje.

Z obrazu zdarzenia, zarejestrowanego przez kamerę, dostarczonego przez pokrzywdzoną wynika, iż obie wersje początku zajścia, podawane przez nią w toku postępowania, są nieprawdziwe. Nagranie przedstawia bowiem, iż M. K. zdążyła już wcześniej przynieść lustro do pomieszczeń na parterze, wrócić na korytarz i że tam spotkała się z zięciem. Na tej podstawie należy przyjąć, że pokrzywdzona od początku, również zeznając dwa dni po zdarzeniu, dążyła do przedstawienia go w sposób bardziej dramatyczny, nasycony drastycznymi zachowaniami oskarżonego, niż to w rzeczywistości miało miejsce. Zamierzała je nadto zaprezentować tak, by jej własne działania wyglądały na niewinne, pozbawione elementów prowokacji, czy napastliwości. Nie była więc zainteresowana podawaniem faktów, lecz raczej wzmacnianiem wiarygodności swojej wersji stosunków między domownikami, w której jest ona bezbronną ofiarą, zaś P. P. agresorem, bez powodu atakującym teściową. Skoro pokrzywdzona nieprawdziwie twierdziła, iż zięć od początku zajścia wepchnął ją do pokoju, kopał i bił, co z pewnością nie miało miejsca, mając na uwadze analizowany zapis, to wątpliwości budzi jej prawdomówność, by podobne zachowania miały mieć miejsce później.

Omawiane nagranie nie przedstawia również zadawania żadnych ciosów pokrzywdzonej przez oskarżonego. Co prawda nie obejmuje ono całości ich starcia – na pewien czas, kilkunastu sekund, znikają oni z kadru – lecz z zarejestrowanych przedtem zachowań P. P. nie wynika wcale, aby miał on zamiar uderzać teściową, kopać ją. W ocenie Sądu interpretować je należy jedynie jako starania o odsunięcie od siebie kobiety na czas prowadzenia poszukiwań lustra. W ramach takiego zamiaru nie mieści się z pewnością uderzanie nogami i ręką. Nagrane działania P. P. nie obejmują nawet prób uderzania teściowej. Gdyby takie ciosy miały być zadane przez oskarżonego, to miałoby to miejsce raczej na początku zajścia, gdy mężczyzna był najbardziej rozjuszony zabraniem lustra, nie zaś później, gdy zaangażował się już w poszukiwanie tego przedmiotu.

Wzajemne usytuowanie uczestników zdarzenia nie pozwala z pewnością na przyjęcie, iż oskarżony mógłby kopać pokrzywdzoną po twarzy i klatce piersiowej. Stali oni naprzeciwko siebie, nie różniąc się istotnie wzrostem. P. P. w takich warunkach nie miałby możliwości sięgnąć nogami powyżej pasa teściowej, zwłaszcza do jej twarzy. Ona sama nie twierdziła, iż w czasie przyjmowania ciosów skuliła się, czy upadła.

Kobieta podała nadto, iż uciekła przed zięciem do drugiego pokoju, zamykając się od środka. Oznacza to, iż czas, w którym trwało ich starcie, nie zarejestrowany na filmie, był krótszy, niż okres, na który P. P. zniknął z kadru. Tym mniej wiarygodne staje się przyjęcie, iż w tym czasie miałby radykalnie zmienić swoje zachowanie, zaatakować teściową, kopać ją i uderzać pięściami, czyniąc tak jednak jedynie przez krótką chwilę.

Na niewiarygodność pokrzywdzonej w tym zakresie wskazuje również treść jej oświadczeń, co do zdarzenia, składanych wobec pracowników ochrony i policjantów, zarejestrowane na filmie. M. K. powiedziała im bowiem, że zięć wykręcał jej ręce, popchnął. Nie było wówczas mowy o jakichkolwiek ciosach, jakie miała przyjąć od napastnika. Podkreślić należy przy tym, iż sprawozdanie z wypadków, składane przez nią przybyłym mężczyznom, było obszerne, wylewne i spontaniczne. Jej wcześniejsze zawiadomienie telefoniczne o zdarzeniu, również nagrane przez kamerę, zawiera stwierdzenie, iż zięć ją pobił, popycha. Oprócz zatem ogólnikowego określenia, że została pobita, pokrzywdzona nikomu tego dnia nie powiedziała, iż zadawano jej jakiekolwiek uderzenia.

W ocenie Sądu zeznań M. K., iż w czasie zdarzenia została uderzona przez oskarżonego, nie potwierdza również wynik jej badania, zanalizowany następnie w opinii biegłego lekarza. Co prawda dokumenty te wskazują, iż oprócz urazu dłoni, u pokrzywdzonej stwierdzono również obrażenia głowy – lewej strony czoła, a na podstawie zeznań P. B. (2) i zapisów notatki urzędowej należy przyjąć, iż kobieta miała w tym miejscu widoczny obrzęk już w dniu zdarzenia, w czasie interwencji funkcjonariuszy Policji, lecz nie oznacza to jeszcze, że powstały one w wyniku działań oskarżonego. Stwierdzona wcześniej niewiarygodność zeznań M. K., co do przebiegu zajścia, w szczególności zadawania jej wówczas uderzeń przez zięcia nakazuje przede wszystkim poszukiwanie innych możliwości powstania owych obrażeń.

Sama M. K. dostarczyła informacji, w jaki sposób mogło do tego dojść – zgłaszając telefonicznie zdarzenie Policji poinformowała, iż potknęła się. Była to wówczas na tyle doniosła dla niej informacja, że podała ją w czasie zgłoszenia, jak również później w czasie interwencji kolejnych służb. Upadek musiał zatem mieć wyjątkowy, istotny charakter, skoro kobieta zapamiętała go i opowiadała o nim. Przemilczała go natomiast w czasie postępowania, co może wskazywać, iż w tym zakresie pokrzywdzona chciała ukryć pewne szczegóły. To w czasie tego upadku mogła doznać stwierdzonego później urazu głowy.

Przytoczone rozważania wskazują, iż w ocenie Sądu relacje uczestników zajścia nie są dowodami wiarygodnymi, na podstawie których można byłoby czynić ustalenia faktyczne, jeżeli brak jest innych informacji, pochodzących z rzetelnych źródeł, które te relacje by potwierdziły. Stąd dla ustalenia obrazu zdarzenia, mającego miejsce w pomieszczeniach, zajmowanych przez M. K., sięgnięto po nagranie, przedstawione przez pokrzywdzoną. Jego autentyczność i kompletność nie były skutecznie podważane przez strony. W odniesieniu do wypadków poprzedzających zachowania, zarejestrowane przez kamerę oraz mających miejsce później, skorzystano z zeznań świadków i wyjaśnień oskarżonego w zakresie, w jakim były zbieżne.

Zeznania pozostałych świadków, poza pokrzywdzoną, nie dotyczyły samego zdarzenia, lecz innych okoliczności, w tym zachowań stron przed starciem i po nim. Zgodnie ze stronami podawali oni fakty, znacznie jednak różniąc się w ich ocenie z M. K.. Jest to spowodowane długotrwałym konfliktem rodzinnym, znacznie nasilonym, który ogranicza u wszystkich jego uczestników zdolność do wszechstronnego i bezstronnego obserwowania zdarzeń, a następnie do rzetelnego przytaczania ich okoliczności.

Przy ustalaniu charakteru i dolegliwości obrażeń, stwierdzonych u pokrzywdzonej w dniu 17 grudnia 2012 roku, Sąd skorzystał z opinii biegłego lekarza. Oparł on swoje opracowanie o dokumentację z badania M. K.. Jego ekspertyza w zakresie niezbędnym dla niniejszego postępowania nie jest niejasna, niepełna, czy wewnętrznie sprzeczna. Sama pokrzywdzona podała mechanizm powstania urazu kciuka, z innych dowodów wynikają natomiast okoliczności, w których doszło do urazu głowy.

Do czynienia ustaleń faktycznych Sąd wykorzystał też dowody z dokumentów: notatki urzędowej, kopii karty informacyjnej, opinii z badania, kopii wywiadu lekarskiego, kopii notatki służbowej pracowników ochrony, protokołu oględzin, nagrań, odtwarzanych na rozprawie, zdjęcia dłoni pokrzywdzonej oraz danych o karalności oskarżonego. Zostały one sporządzone przez uprawnione podmioty, w przewidzianej prawem formie. Ich rzetelność nie była kwestionowana w toku procesu.

Oskarżony przyznał, iż to on był osobą, która w dniu 15 grudnia 2012 roku, około godziny 21:00, wszedł do pomieszczeń, zajmowanych przez pokrzywdzoną w budynku przy ulicy (...) w P. i tam przytrzymywał kobietę za ręce i ubranie. Potwierdziły to inne dowody zebrane w sprawie. Sprawstwo P. P. w tym zakresie nie budziło wątpliwości.

Sąd ustalił, iż oskarżony, podążając za pokrzywdzoną, wszedł do pomieszczeń, które zajmuje ona w budynku, stanowiącym ich wspólną własność. Kobieta wyraźnie sobie tego nie życzyła, próbując zamknąć wewnętrzne drzwi. Zachowanie oskarżonego stanowiło więc wdarcie się do tej izby. Następnie, choć teściowa próbowała go wypchnąć na zewnątrz, nie opuścił pokoju, poszukując tam swojego lustra. Działał wówczas wyraźnie wbrew jej woli. Jednak do wypełnienia znamion czynu z art. 193 k.k. konieczne jest, aby sprawca podobnych zachowań odnosił je do cudzego domu, mieszkania, lokalu, czy terenu. P. P. jest współwłaścicielem całego budynku przy ulicy (...) w P.. Nieruchomość ta nie została podzielona do korzystania, nie ustanowiono żadnych dodatkowych praw dla osób, którym przysługuje prawo jej własności. Stosunki pomiędzy nimi również nie tworzą rozszerzonych uprawnień dla żadnej z nich. Każdy ze współwłaścicieli, zgodnie z art. 206 k.c. jest uprawniony do współposiadania rzeczy wspólnej oraz do korzystania z niej w takim zakresie, jaki daje się pogodzić ze współposiadaniem i korzystaniem z rzeczy przez pozostałych współwłaścicieli. W niniejszej sprawie oskarżony nie czynił nic, co uniemożliwiałoby korzystanie z nieruchomości przez pokrzywdzoną, posiadanie przez nią działki i budynku. Nie przeszkadzał jej przecież w zajmowaniu pomieszczeń w domu, zamieszkiwania ich. Należy zatem uznać, że miał prawo do wejścia do pokoju, wykorzystywanego przez pokrzywdzoną jako jadalnia, aby poszukiwać tam swojej rzeczy ruchomej – lustra. W tej sytuacji, gdy wykorzystywał przysługujące mu uprawnienie, co do tego pomieszczenia, nie można uznać, że stanowiło ono dla niego izbę cudzą. Zachowanie oskarżonego nie wypełniało zatem znamion czynu z art. 193 k.k., ani żadnego innego czynu zabronionego. Musiało to skutkować jego uniewinnieniem w tym zakresie. Z pewnością wchodząc do pomieszczenia P. P. nie oczekiwał jeszcze, że będzie musiał przytrzymywać i szarpać pokrzywdzoną. Owe zachowania stanowiły zatem inny czyn, którego zamiar popełnienia powstał dopiero później.

Ustalono też, iż oskarżony, po dostaniu się do jadalni, rozpoczął tam poszukiwania swojego lustra. Pokrzywdzona chciała temu zapobiec i wypchnąć mężczyznę na korytarz. P. P., dążąc do tego, by pozostać w pomieszczeniu, chwycił teściową za ubranie pod szyją, a następnie za ramię. Szarpał ją w tym uścisku. Stanowiło to z pewnością naruszenie jej nietykalności cielesnej. Oskarżony chciał tego naruszenia, wypełnił zatem swoim zachowaniem znamiona z art. 217 § 1 k.k. Z ustaleń faktycznych wynika, iż urazy M. K. powstały bez celowego działania zięcia. Kobieta sama złamała kciuk, gdy starała się chwycić ubranie mężczyzny. P. P. nie chciał tego, nie dążył do powstania takiego urazu u teściowej. Nie musiała ona reagować w opisany sposób, następstwem jej prób obrony nie musiały być obrażenia palca. Sąd ustalił również, że uraz głowy pokrzywdzonej nie miał związku z jej starciem z zięciem. Stąd przypisać można mu było jedynie naruszenie nietykalności cielesnej M. K..

Nie można było postrzegać działania oskarżonego jako usprawiedliwionego, zgodnego z prawem. Nie wchodzi w grę zastosowanie przez niego obrony koniecznej. Zachowanie pokrzywdzonej, która jedynie starała się wypchnąć go z pomieszczenia, nie stanowiło zamachu na jego dobra. Z pewnością środkiem do ochrony własnej nietykalności nie było przytrzymywanie kobiety, szarpanie jej. Nie było bowiem reakcją na jej działania, lecz realizacją innego celu oskarżonego – przeszukania pokoju i przylegających do niego izb.

Zastosowanie przez niego przemocy wyklucza uznanie jego zachowania za dozwoloną samopomoc w rozumieniu art. 343 § 2 k.c. Nadto chwilowa utrata lustra, pozostającego na terenie wspólnej nieruchomości, nie była niepowetowaną stratą, o której mowa w tym przepisie. Z powyższych powodów oskarżonego uznano za winnego popełnienia czynu zabronionego z art. 217 § 1 k.k.

P. P. w czasie opisanego zdarzenia nie znajdował się w sytuacji lub stanie, które wyłączałyby swobodę jego działania lub podejmowania decyzji. Jego zawinienie nie budziło zatem wątpliwości.

Z podanych przyczyn oskarżonego uznano za winnego tego, że 15 grudnia 2012 roku w P., szarpał M. K. i przytrzymywał ją za ręce i odzież, co stanowiło naruszenie jej nietykalności cielesnej, to jest występku z art. 217 § 1 k.k.

Społeczną szkodliwość czynu oskarżonego oceniono jako znaczną. Zaatakował on osobę znacznie od siebie słabszą, kobietę. Dokonał tego w pomieszczeniach, które zajmuje, a więc w miejscu, gdzie miała prawo czuć się bezpieczna, chroniona przed napaścią. Naruszył dobra członka swojej bliskiej rodziny. Uczynił to w sposób może nie najbardziej dolegliwy – jedynie szarpiąc i przytrzymując – lecz czynił to przez dłuższą chwilę, lekceważąc całkowicie opór pokrzywdzonej.

Okolicznością łagodzącą dla oskarżonego jest jego dotychczasowa niekaralność. Wynika z niej, iż P. P. jest osobą zasadniczo przestrzegającą zasad porządku prawnego, rozumiejącą reguły współżycia społecznego. Z okoliczności niniejszej sprawy wynika jednak, iż konflikt pomiędzy oskarżonym i pokrzywdzoną osiągnął już takie natężenie, że jego strony zatraciły zdolność obiektywnej oceny swoich zachowań, są gotowe łatwo przekraczać zakazy prawne i obyczajowe – są tak przekonane o potrzebie dochodzenia swoich racji, zwalczania przeciwnika w sporze. Niezależnie zatem od przedstawionej powyżej oceny charakteru oskarżonego, należy przyjąć, iż nie daje on gwarancji przestrzegania prawa w przyszłości - w czasie trwających wciąż nieporozumień z M. K. - wobec czego zastosowanie w stosunku do niego środków probacyjnych nie przyniosłoby oczekiwanych efektów.

Dlatego też sięgnięto w stosunku do niego po karę, choć o łagodnym charakterze – grzywnę. Prowadzi on działalność gospodarczą, nie miałby więc możliwości wykonywania kary ograniczenia wolności w żadnej, przewidzianej przez przepisy formie. Wysokość grzywny określono na 50 stawek dziennych. Oddaje ona wagę czynu sprawcy. Oddziaływanie kary w tej wysokości będzie wystarczające, sprawca dotąd niekarany w wyniku jej orzeczenia zostanie skłoniony do zmiany swojego postępowania. Ze względu na to, iż P. P. zarabia miesięcznie około 3.000 złotych, ma na utrzymaniu dwoje dzieci, wysokość jednej stawki dziennej grzywny określono na 30 złotych.

Aby zadośćuczynić interesom pokrzywdzonej, której prawa naruszone zostały w sposób rażący, orzeczono na jej rzecz od oskarżonego nawiązkę na podstawie art. 46 § 2 k.k. Ujawnione okoliczności nie dają podstaw do dokładnego wycenienia całości jej krzywdy, stąd sięgnięto po ten środek karny. Jego wysokość, dostosowaną do możliwości finansowych sprawcy oraz ogólnie dopasowaną do rozmiaru negatywnych następstw jego czynu, określono na 500 złotych.

Na podstawie art. 230 § 2 k.p.k., zwrócono pokrzywdzonej przedstawione przez nią płyty CD, zbędne już obecnie dla postępowania.

Zgodnie z art. 630 k.p.k., z uwagi na uniewinnienie oskarżonego od jednego z zarzucanych mu czynów stwierdzono, że wydatki postępowania związane z oskarżeniem w części uniewinniającej ponosi Skarb Państwa.

Na podstawie art. 627 k.p.k., zasądzono od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe w kwocie 320 złotych, w tym, na podstawie art. 3 ust. 1 ustawy z dnia 23 VI 1973 roku o opłatach w sprawach karnych, wymierzono mu 150 złotych opłaty.