Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt VI Ka 369/17

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 20 czerwca 2017 r.

Sąd Okręgowy w Gliwicach, Wydział VI Karny Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący SSO Małgorzata Peteja-Żak

Protokolant Kamil Koczur

przy udziale Krystyny Marchewki Prokuratora Prokuratury Okręgowej
w G.

po rozpoznaniu w dniu 20 czerwca 2017 r.

sprawy M. R. ur. (...) w B.

syna S. i Z.

oskarżonego z art. 177§1 kk

na skutek apelacji wniesionych przez oskarżonego, pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego i obrońcę oskarżonego

od wyroku Sądu Rejonowego w Gliwicach

z dnia 6 marca 2017 r. sygnatura akt III K 831/13

na mocy art.437 kpk, art. 438 kpk i art. 634 kpk w zw. z art. 627 kpk i art. 629 kpk

1)  zmienia zaskarżony wyrok w ten sposób że:

- w punkcie 3 podwyższa kwotę zasądzonego na rzecz pokrzywdzonego zadośćuczynienia do kwoty 2 (dwóch) tysięcy złotych,

- uchyla rozstrzygnięcie z punktu 6 i na mocy art. 624 §1 kpk zwalnia oskarżonego w całości od zapłaty na rzecz Skarbu Państwa kosztów sądowych w postępowaniu przed Sądem I instancji;

2)  w pozostałym zakresie zaskarżony wyrok utrzymuje w mocy;

3)  zasądza od oskarżonego na rzecz oskarżyciela posiłkowego A. A. (1) kwotę 840 (osiemset czterdzieści) złotych tytułem zwrotu wydatków poniesionych na ustanowienie pełnomocnika w postępowaniu odwoławczym;

4)  zwalnia oskarżonego od ponoszenia kosztów sądowych za postępowanie odwoławcze, obciążając wydatkami Skarb Państwa.

Sygn. akt VI Ka 369/17

UZASADNIENIE WYROKU

z dnia 20 czerwca 2017r.

Wyrokiem z dnia 6 marca 2017r., w sprawie o sygn. III K 831/13, Sąd Rejonowy w Gliwicach, na mocy art. 66 § 1 kk warunkowo umorzył postępowanie karne przeciwko M. R. o czyn z art. 177 § 1 kk polegający na tym, że w dniu 16 kwietnia 2013 roku w G. na ul. (...) kierując samochodem marki V. (...) o nr rej. (...) nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym i spowodował wypadek drogowy w ten sposób, że włączając się do ruchu na ul. (...) w kierunku Z. nie udzielił pierwszeństwa przejazdu i doprowadził do potrącenia jadącego po drodze dla rowerów rowerzysty A. A. (1), na skutek czego doznał on obrażeń ciała w postaci złamania dalszej nasady kości piszczelowej lewej, które spowodowały u niego naruszenie prawidłowych czynności narządów ciała na okres powyżej 6 – 8 tygodni.

Równocześnie Sąd ustalił na mocy art. 67 § 1 kk okres próby wynoszący 1 rok oraz zasądził od oskarżonego na rzecz pokrzywdzonego po myśli art. 67 § 3 kk zadośćuczynienie za doznaną krzywdę w kwocie 1.000 złotych.

Nadto zasądził od Skarbu Państwa na rzecz obrońcy stosowne wynagrodzenie tytułem zwrotu nieopłaconych kosztów obrony z urzędu, od oskarżonego na rzecz oskarżyciela posiłkowego A. A. (1) zwrot poniesionych przez niego wydatków postępowania w kwocie 3.720 złotych oraz na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe w kwocie łącznej 150 złotych.

Od niniejszego wyroku apelację wywiedli oskarżony i jego obrońca, zaskarżając wyrok w całości.

Obrońca oskarżonego zarzuciła wyrokowi:

1.  błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia, który miał wpływ na treść orzeczenia, poprzez przyjęcie, że oskarżony dopuścił się czynu z art. 177 § 1 kk, podczas gdy zebrany w sprawie materiał dowodowy nie wskazuje na sprawstwo oskarżonego, brak jest jakichkolwiek obiektywnych dowodów popełnienia przez oskarżonego przypisanego mu czynu, opinie biegłych z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych są różne i wzajemnie wykluczające się, a ponadto sytuacja osobista i materialna oskarżonego nie pozwala na pokrycie przez niego kosztów procesu oraz zapłatę na rzecz pokrzywdzonego jakiegokolwiek zadośćuczynienia,

2.  naruszenie przepisów prawa procesowego, tj. art. 5 § 2 kpk poprzez jego niezastosowanie w sprawie i nierozstrzygnięcie niedających usunąć się wątpliwości na korzyść oskarżonego.

Stawiając takie zarzuty skarżąca wniosła o zmianę zaskarżonego wyroku przez uniewinnienie oskarżonego od popełnienia zarzucanego mu czynu, ewentualnie uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.

Oskarżony, wnosząc o uniewinnienie, w osobistej apelacji podniósł przede wszystkim błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia, który miał wpływ na treść orzeczenia, poprzez przyjęcie, że dopuścił się on zarzucanego mu czynu, opisując pokrótce ponownie przebieg zdarzenia, jego zatrzymanie się na ok. 20 sekund na drodze rowerowej blisko krawędzi ul. (...) celem wykonania manewru włączenia się do ruchu oraz pojawienie się „jak spod ziemi” rowerzysty, którego wcześniej nie widział. Zdaniem skarżącego zasada uregulowana w art. 5 § 2 kpk nakazywała jego uniewinnienie wobec braku dowodów w sprawie, podkreślał nadto, iż to na rowerzyście spoczywał obowiązek upewnienia się czy widzi go oskarżony – wobec faktu blokowania przez pojazd jego przejazdu. W dalszej części środka odwoławczego powoływał się na treść wydanych opinii przez biegłych z zakresu ruchu drogowego, przywołując ich wnioski, podkreślił też brak swojego zaufania do organów Policji oraz Pogotowia ratunkowego, stąd decyzję odnośnie ich ewentualnego wezwania pozostawił A. A. (1). W końcu zakwestionował by następstwem owego zdarzenia drogowego było złamanie nogi u pokrzywdzonego, wobec późniejszego faktu normalnego przez niego chodzenia.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Obie apelacje, w których skarżący kwestionują sprawstwo i winę oskarżonego, nie są zasadne i nie zasługują na uwzględnienie. Analiza treści środków odwoławczych prowadzi do wniosku, że ich autorzy kwestionują w całości w tym zakresie poczynione przez Sąd I instancji ustalenia faktyczne.

Na wstępie zatem rozważań należy podkreślić, iż zarzut błędu w ustaleniach faktycznych, przyjętych za podstawę wyroku, jest tylko wówczas słuszny, gdy zasadność ocen i wniosków wyprowadzonych przez Sąd orzekający z okoliczności ujawnionych w toku przewodu sądowego nie odpowiada prawidłowości logicznego rozumowania (zob. wyrok SA w Poznaniu z dnia 6 VII 1995r., II AKr 182/95, OSPriP 1996/2-3/24). Zarzut ten nie może jednak sprowadzać się do samej polemiki z ustaleniami Sądu, wyrażonymi w uzasadnieniu wyroku, lecz do wykazania, jakich mianowicie konkretnych uchybień w zakresie zasad logicznego rozumowania dopuścił się sąd w ocenie zebranego materiału dowodowego. Możliwość zaś przeciwstawienia ustaleniom Sądu orzekającego odmiennego poglądu, nie może prowadzić do wniosku o dokonaniu przez Sąd błędu w ustaleniach faktycznych (zob. wyrok SN z dnia 24 III 1975r., II KR 335/74, OSNPG 1975/9/84).

Apelacje stanowią w istocie w większości polemikę z ustaleniami Sądu I instancji, próbę zastąpienia ich własną odmienną oceną materiału dowodowego bez wykazania jednak, jakich uchybień w świetle wiedzy i doświadczenia życiowego dopuścił się Sąd w dokonanej przez siebie ocenie materiału dowodowego. Skarżący wywodzą zatem w środkach odwoławczych, iż wyłączną winę za zdarzenie drogowe ponosi pokrzywdzony jako kierujący rowerem, którego zachowanie było niewłaściwe, nierozważne i lekkomyślne, negując nawet możliwość przyczynienia się do zaistniałego wypadku kierowcy samochodu, a tym samym podnosząc niesłuszność zastosowanego warunkowego umorzenia postępowania wobec sprawcy. Podnoszone przez obojga skarżących argumentacje, dotyczące zachowania przez oskarżonego w danej sytuacji drogowej należytej ostrożności, nie mogą jednak podważyć skutecznie ustaleń Sądu I instancji, opartych na swobodnej ocenie zebranego materiału dowodowego. Sąd orzekający starannie i prawidłowo przeprowadził postępowanie dowodowe, a w pisemnych motywach zapadłego wyroku dokonał trafnej, acz lakonicznej oceny przeprowadzonego na rozprawie głównej materiału dowodowego.

Należy zatem na wstępie podnieść, iż Sąd Rejonowy, dysponując częściowo niekorespondującymi ze sobą dowodami - z jednej strony w postaci zeznań pokrzywdzonego A. A. (1) oraz opinii biegłych sądowych P. N. (1) i B. M., z drugiej zaś wyjaśnieniami oskarżonego i treścią opinii biegłego sądowego B. Ś., zwłaszcza w części dot. miejsca zatrzymania się kierowcy pojazdu przed zamiarem włączenia się do ruchu i wjechania na ul. (...) oraz miejsca wykonywanego manewru przez rowerzystę, w całości oparł się na relacji osoby pokrzywdzonej oraz treści dwóch pierwszych opinii, czyniąc jednak ustalenia co do miejsca zatrzymania się pojazdu oskarżonego w oparciu o jego wyjaśnienia z rozprawy. Już w tym miejscu trzeba zatem wskazać na niekonsekwencję w opisywaniu tego miejsca w relacjach M. R., o ile bowiem w toku dochodzenia twierdził on, że zatrzymał toczący się samochód na wysokości krawędzi ulicy (...), obserwując przez około 20 sekund ruch, o tyle przed Sądem, określając to miejsce, wskazywał już z całą pewnością pas rowerowy (drogę rowerową) jako miejsce zatrzymania się jego pojazdu. Pokrzywdzony A. A. (1) natomiast w postępowaniu przygotowawczym w ogóle nie sprecyzował usytuowania przodu samochodu w stosunku do krawędzi jezdni (na co zwracał uwagę biegły P. N. (1)), opisując jedynie stojący spokojnie na ul. (...), na prawym pasie ruchu pojazd dostawczy, który stał gdy ten pokonywał lewy pas ul. (...) i niespodziewanie ruszył gdy rowerzysta wyjechał już przed pojazd. Przed Sądem z kolei pokrzywdzony, doprecyzowując miejsce zatrzymania się pojazdu, wskazywał na przejście dla pieszych (pasy). Przy tak nieścisłych i niespójnych relacjach obu uczestników zdarzenia, przy braku innych dowodów osobowych, kluczowe było odtworzenie przebiegu zdarzenia, posiłkując się wyjaśnieniami oskarżonego i zeznaniami pokrzywdzonego w części, w której opisywali oni miejsce upadku rowerzysty i roweru, a zatem miejsce, z którego M. R. pomagał pozbierać rower wraz z klatką na gołębie, by załadować je następnie do samochodu. A. A. (1) opisując w dochodzeniu zdarzenie mianowicie twierdził, iż po zdarzeniu przewrócił się z rowerem na lewy bok (zdążył jedynie prawą nogę przełożyć na lewą stronę roweru) i leżał na prawym pasie ruchu ul. (...), patrząc w kierunku ul. (...), bezpośrednio przed pojazdem. Przed Sądem, określając wykonany przez siebie manewr w czasie gdy pojazd oskarżonego stał na pasach, twierdził, że w chwili gdy samochód ruszył był w odległości ze 2 metry od roweru. Oskarżony natomiast w pierwszej swojej relacji wyjaśnił, iż rowerzysta leżał częściowo na prawym pasie ruchu, patrząc w kierunku centrum, by na rozprawie zwrócić uwagę na fakt, iż rower został wzięty z drogi, ściślej – z pasa drogi o szerokości ok. 2 metry będącego między drogą a pasem rowerowym.

Mając taki materiał dowodowy w sprawie, Sąd I instancji dopuścił dowód z trzech opinii biegłych z zakresu ruchu drogowego, ostatecznie opierając się na dwóch z nich – biegłych P. N. (1) i B. M..

Zdaniem Sądu odwoławczego nie sposób oprzeć się na wnioskach płynących z opinii biegłego B. Ś., on bowiem, opierając się na pierwszych wyjaśnieniach oskarżonego (w których oskarżony twierdził, że zatrzymał swój pojazd w linii krawędziowej jezdni ulicy (...)), uznał, iż to pokrzywdzony – widząc pojazd oczekujący na możliwość wykonania manewru skrętu, zjechał z drogi dla rowerów, włączając się tym samym do ruchu i mając obowiązek udzielenia pierwszeństwa przejazdu kierującemu samochodem. Przy takich ustaleniach biegły, opisując sposób poruszania się rowerzysty, uznał, iż rowerzysta zjechał poza obszar wyznaczonej drogi dla rowerów i przejechał przez linię przerywaną (prowadzącą wąską), włączając się tym samym do ruchu. Zwracając nadto uwagę na dwie odmienne wersje zdarzenia przedstawiane przez pokrzywdzonego odnośnie miejsca zatrzymania pojazdu (co jednak nie znajduje potwierdzenia w relacjach A. A. (1), o czym była już mowa wyżej), wyklucza biegły wersję lansowaną przez niego na rozprawie, większe byłyby wówczas bowiem zniszczenia roweru i poważniejsze obrażenia ciała rowerzysty w związku z większą prędkością samochodu, zaś pokrzywdzony siłą uderzenia zostałby odrzucony na prawą stronę pojazdu, nie zaś bezpośrednio przed niego. Biegły podkreślał nadto na rozprawie, wbrew nawet oświadczeniu samego oskarżonego, który konsekwentnie wszak przyznawał, iż zbliżającego się rowerzysty nie widział, a on sam „znalazł się nagle jak spod ziemi”, że kierujący stojąc przy krawędzi jezdni i oczekując na możliwość włączenia się do ruchu, „nie strącił” rowerzysty, na pewno go widział sprawdzając lewą stronę, później już jednak go pominął gdyż ten prawidłowo się poruszał i był w dużej odległości. Gdy jednak zestawi się ten wniosek z wyjaśnieniami oskarżonego trzeba stwierdzić, iż kierowca samochodu nie obserwował należycie i prawidłowo przedpola jazdy, przyznając wielokrotnie, iż pokrzywdzonego nie widział w ogóle do momentu gdy ten znalazł się już przed maską jego pojazdu, a on sam usłyszał uderzenie przed kabiną. Twierdzenia zatem biegłego są dowolne i nieznajdujące potwierdzenia nawet w samych relacjach kierowcy samochodu.

Gdy idzie natomiast o dwie pozostałe opinie trzeba stwierdzić, iż są one zbieżne w swej treści, rzeczowe i spójne, uwzględniają relacje obu stron zdarzenia i w sposób przekonujący uzasadniają swe twierdzenia.

Biegły P. N. (1), przyjmując za oskarżonym miejsce zatrzymania jego pojazdu w obrębie przejazdu dla rowerzystów, a także deklarowany przez pokrzywdzonego tor ruchu pierwszą połową jezdni ul. (...) na wprost, po wyznaczonym przejeździe dla rowerzystów (tor prostopadły do osi drogi) oraz odbicie w lewo i zachowanie odległości ok. 2 metrów od przodu samochodu w momencie dojechania na jego wysokość, stwierdził, iż A. A. (1) zjechał na pas pomiędzy końcem przejazdu dla rowerzystów a krawędzią ulicy (...) (co niejako zostało wymuszone wytworzeniem na drodze niebezpiecznej sytuacji przez kierowcę samochodu). Kiedy rower usytuowany był centralnie przed przodem samochodu, oskarżony, nie widząc go w ogóle, tak nadjeżdżającego drogą rowerową, jak i potem na jezdni, ruszył uderzając przednią tablicą rejestracyjną w prawy pedał roweru. Oświadczenie oskarżonego świadczy zatem jedynie o tym, iż pomimo możliwości dostrzeżenia z dużej odległości rowerzysty, nie skupił on uwagi na pieszych i rowerzystach, co skłoniłoby go do powstrzymania się od ruszenia z miejsca i udzielenia rowerzyście należnego mu pierwszeństwa na skrzyżowaniu. Podkreślił biegły i to, że A. A. (1) pomimo iż miał pierwszeństwo przejazdu na skrzyżowaniu, jak każdy uczestnik ruchu, kierując się zasadą ograniczonego zaufania w sytuacji niewycofania pojazdu z przejazdu dla rowerzystów i braku jakiegokolwiek gestu ze strony kierowcy, wskazującego na to, że go widzi i przepuszcza, winien był użyć ostrzegawczo dzwonka rowerowego dla zachowania szczególnej ostrożności i dla własnego bezpieczeństwa (nieznaczne przyczynienie się do zaistniałego zdarzenia). W odróżnieniu od B. Ś. biegły ten zwrócił uwagę na to, iż oskarżony w toku procesu przedstawił dwie wersje odnośnie miejsca zatrzymania przez siebie pojazdu, zaś pokrzywdzony, o czym była już mowa wyżej, w dochodzeniu nie był szczegółowo rozpytany na okoliczność usytuowania przodu samochodu w stosunku do krawędzi ulicy (...), z jego relacji jednak o miejscu upadku wynikało, iż przód zatrzymanego pojazdu nie mógł znajdować się na wysokości krawędzi ulicy (...). Badając mechanizm przewracania się rowerzysty biegły zwrócił uwagę na fakt, iż samo jego przewrócenie się skutkuje tym, że głowa przemieszcza się na odległość boczną około 2 metrów, do tego zaś dochodzi odrzucenie spowodowane samym uderzeniem, którego wielkość zależy od działającej na rower siły uderzenia będącej z kolei funkcją masy samochodu i jego prędkości. Biorąc zatem pod uwagę relację oskarżonego o częściowym usytuowaniu po wypadku rowerzysty na ul. (...) oraz położeniu roweru pomiędzy przejazdem dla rowerzystów a krawędzią ul. (...) – na odcinku o szerokości 2,6 metra, co doskonale uwidacznia szkic k. 5 – do potrącenia musiało dojść w obrębie jezdni ul. (...). Jak wskazuje zatem logicznie biegły, opierając się na wyjaśnieniach kierowcy samochodu z rozprawy, rowerzysta, dojeżdżając do samochodu stojącego przodem w obrębie przejazdu dla rowerzystów, zboczył w lewo, w chwili potrącenia znajdując się pomiędzy przejazdem dla rowerzystów a krawędzią jezdni ulicy (...), nie mając potrzeby wyjeżdżania na jezdnię tejże głównej ulicy. Tym samym brak jakichkolwiek podstaw do przyjęcia, by pokrzywdzony wykonując taki manewr włączał się do ruchu. Nawet jednak przy przyjęciu, iż oskarżony przez dłuższą chwilę stał w obrębie przejazdu dla rowerzystów, oczekując na możliwość wjazdu na ulicę (...), pokrzywdzony, zastawszy zablokowany dla siebie przejazd, nadal miał pierwszeństwo przejazdu, co w praktyce oznaczało wycofanie przez oskarżonego samochodem by ten mógł swobodnie i bezpiecznie skorzystać z wyznaczonego przejazdu dla rowerów, a gdyby to nie było już możliwe – oskarżony winien był skupić się całkowicie na rowerzyście i udzielić mu pierwszeństwa, a dopiero potem ustąpić pierwszeństwa przejazdu kierowcom samochodów poruszających się ulicą (...). W rzeczywistości jednak oskarżony w ogóle nie obserwował ruchu rowerzystów, nie widział pokrzywdzonego gdy ten dojeżdżał drogą dla rowerów do ulicy (...), ani gdy ten wjechał już na przejazd dla rowerzystów. Jest oczywistym, że oskarżony miał pełną możliwość zauważenia nadjeżdżającego z jego lewej strony roweru, i to – nawet przy uwzględnieniu zabudowy ogrodzenia oraz znajdującego się nieopodal przystanku – z dużej odległości. W konsekwencji – poprzez swoje nieprawidłowe zachowanie - wymusił niejako na rowerzyście zjechanie, po pokonaniu pierwszej połowy ulicy (...), z pasa dla rowerów.

Podobne wnioski można wysnuć z treści opinii biegłego B. M.. Biegły ten - zauważając sprzeczności w relacjach oskarżonego i A. A. (1) odnośnie miejsca zatrzymania samochodu – w oparciu o przeprowadzoną analizę wykluczył, podobnie jak P. N. (1), wersję oskarżonego, iż stał on przed potrąceniem przy krawędzi jezdni ulicy (...), nie wykluczając jednak wersji lansowanej przez rowerzystę co do zatrzymania pojazdu oskarżonego przed drogą dla rowerów. W uzupełnieniu wniosków biegłego P. N. w zakresie miejsca upadku rowerzysty stwierdził on, iż upadek rowerzysty skutkowałby usytuowaniem jego głowy w odległości nie mniejszej niż 2 metry od położenia miejsca styku opny z podłożem, biorąc zaś pod uwagę wartość prędkości obu pojazdów odległość tę należało powiększyć o co najmniej 1,5-2 metrów. Uwzględniając nadto relację oskarżonego, z której wynikało, że pokrzywdzony po potrąceniu miał leżeć częściowo na prawym pasie ruchu, patrząc w kierunku centrum (G.), biegły zobrazował powypadkowe miejsce potrącenia A. A. (2), co wykluczyło wersję przebiegu wypadku deklarowaną w toku dochodzenia przez oskarżonego, wedle której przed potrąceniem miał on dojechać do krawędzi ulicy (...) i tam się zatrzymać. Zważywszy nadto na zeznania rowerzysty, w których określa on miejsce swojego upadku (tj. na prawym pasie ruchu ulicy (...), bezpośrednio przed pojazdem), biegły nie wykluczał natomiast wersji zatrzymania się samochodu na przejściu dla pieszych albo na przejeździe na rowerzystów. Przy założeniu zablokowania przejazdu dla rowerzystów całkowicie lub częściowo przez stojący samochód oskarżonego (wyjaśnienia oskarżonego z rozprawy) zdaniem tego biegłego A. A. (1) nadal miał pierwszeństwo i prawo egzekwowania tegoż od oskarżonego. Wytworzona jednak sytuacja na drodze winna spowodować u pokrzywdzonego zastosowanie zasady ograniczonego zaufania względem kierowcy stojącego pojazdu, a więc rowerzysta powinien był upewnić się, że jego obecność została zauważona przez kierującego samochodem. Dopiero mając taką pewność mógł kontynuować ruch, tym bardziej, jeśli wymagał on chwilowego zjechania z drogi dla rowerów. Jedynie w tym biegły dopatrzył się nieprawidłowego zachowania A. A. (1). Oskarżony natomiast był zobowiązany do zachowania szczególnej ostrożności, przede wszystkim ustępując pierwszeństwa przejazdu uczestnikom ruchu poruszającym się ulicą (...) oraz rowerzystom przecinającym ulicę (...) przejazdem dla rowerzystów. Biegły podkreślił, iż niezależnie od precyzyjnego określenia miejsca zatrzymania się samochodu (na przejściu dla pieszych lub na przejeździe dla rowerzystów – z całkowitym lub częściowym jego zablokowaniem) oskarżony nie zachował szczególnej ostrożności, nie upewnił się czy miał możliwość bezpiecznego wykonania zamierzonego manewru, wymusił pierwszeństwo kierującemu rowerem i wytworzył sytuację zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Także i ten biegły podkreślił, iż kierujący samochodem miał zapewnioną dobrą widoczność w obie strony i tylko na skutek braku należytej obserwacji nie widział w ogóle rowerzysty. Jest to o tyle ważne, że oskarżony – jak wskazuje - miał stać około 20 sekund, a zatem w tym czasie rowerzysta mógł pokonać zdaniem biegłego aż odległość około 70 metrów.

Mając na uwadze zgromadzone w sprawie dowody trzeba wskazać w pierwszym rzędzie na generalną i fundamentalną regułę ostrożności, wyrażoną w art. 3 ust. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym, odnoszącą się do uczestnika ruchu i innej osoby znajdującej się na drodze oraz do osoby znajdującej się w pobliżu drogi, która polega na unikaniu wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Nie ulega wątpliwości, że bezwzględny obowiązek ostrożności dotyczy wszystkich uczestników ruchu, tj. pieszych, kierujących oraz innych osób przebywających w pojeździe lub na pojeździe znajdującym się na drodze, a także innych osób znajdujących się na drodze, a więc osób kierujących ruchem oraz innych osób znajdujących się w pobliżu drogi, jeżeli ich zachowanie mogłoby pociągnąć za sobą zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego (R. A. Stefański, Prawo o ruchu drogowym..., s. 5; tenże, Przestępstwa i wykroczenia drogowe..., s. 244). Jest wszakże oczywistym w świetle powyższej regulacji, że szczególna ostrożność, jako kwalifikowana postać „ostrożności", tzn. podwyższona do granic gwarantujących skuteczność reakcji, przede wszystkim w przypadku zmieniającej się nieoczekiwanie sytuacji na drodze, dotyczy zarówno kierujących, jak i pieszych i obowiązuje m. in. przy wykonywaniu manewru skrętu.

Sąd Rejonowy prawidłowo ustalił, dając wiarę w tej części wyjaśnieniom oskarżonego, iż do feralnego zdarzenia – potrącenia rowerzysty – doszło po tym jak oskarżony zatrzymał pojazd na drodze rowerowej, oczekując na możliwość skrętu w lewo i wjazdu na ulicę (...). Opierając się na dwóch opiniach biegłych P. N. (1) i B. M. słusznie i trafnie uznał, iż sprawcą tego zdarzenia drogowego jest oskarżony, który na skutek niezachowania wymaganej ostrożności oraz braku należytej obserwacji w ogóle nie zauważył nadjeżdżającego z lewej strony drogą rowerową rowerzysty A. A. (1), który – po stwierdzeniu, iż samochód kierowany przez oskarżonego stoi – zdecydował się na kontynuowanie jazdy przejazdem dla rowerzystów, pierwszą połowę pokonując tymże przejazdem, a następnie, wobec faktu jego zablokowania, odbijając w lewo i omijając z przodu pojazd. Nie ulega wątpliwości, że oskarżony nie obserwował należycie przedpola jazdy, sam wielokrotnie, także i w apelacji, przyznawał, że stojąc około 20 sekund na drodze rowerowej nie widział rowerzysty, który „wyłonił się jak spod ziemi”, podczas gdy wcześniej jechał on drogą rowerową, zbliżając się z lewej strony, pokonując odcinek drogi około 70 metrów, przy dobrej, niczym niezakłóconej kierowcy samochodu widoczności. Jest oczywistym w realiach tej sprawy, także i w oparciu o wyjaśnienia samego oskarżonego, iż nie było możliwym, by oskarżony tuż przed wypadkiem zatrzymał pojazd przy krawędzi jezdni ulicy (...), co wykluczają jego dalsze wyjaśnienia odnośnie miejsca położenia rowerzysty po upadku oraz roweru zabieranego przez niego z drogi, co zaś dyskwalifikuje pierwszą ze sporządzonych opinii. Nie dość, że opinia ta jest niepełna i oparta jedynie o jedną z wersji podawanych przez oskarżonego, to również nie znajduje ona oparcia w zasadach doświadczenia życiowego i logicznego rozumowania, zważywszy na dalsze relacje oskarżonego dotyczące usytuowania pokrzywdzonego i jego pojazdu po wypadku.

Jest oczywistym natomiast, że pismo procesowe (...) Sp. z o. o. w K., podpisane przez rzeczoznawcę samochodowego M. T., nie stanowi opinii biegłego sądowego, a jedynie dość lakonicznie i w sposób niepełny uzasadnione stanowisko tego podmiotu o braku podstaw do sporządzenia kolejnej opinii, z powołaniem się na zeznania obu uczestników zdarzenia oraz przeprowadzoną jego analizę przez B. Ś., która z przyczyn omówionych już wyżej nie została uwzględniona jednak przy czynieniu ustaleń.

Zdaniem Sądu Okręgowego zatem, przy uwzględnieniu relacji uczestników zdarzenia drogowego oraz treści sporządzonych opinii, słusznym było przyjęcie ustalenia, iż pojazd oskarżonego zatrzymał się na drodze rowerowej, blokując przejazd A. A. (1). Ten ostatni przyczynił się do samego zdarzenia w nieznacznym jedynie zakresie, tj. poprzez brak upewnienia się w ramach zachowania szczególnej ostrożności, że kierowca pojazdu widział go w momencie gdy ten zjechał z przejazdu dla rowerzystów i znalazł się przed przodem samochodu, w sytuacji nota bene wymuszonej nieprawidłowym zablokowaniem owego przejazdu przez oskarżonego. Wnioski obu biegłych w tym zakresie są zbieżne, rzeczowe i logiczne, a obie opinie są rzetelnie i fachowo wykonane. Fakt podnoszony przez obrońcę, iż w sprawie nie wezwano Policji, a tym samym nie przeprowadzono oględzin miejsca zdarzenia i nie wykonano zdjęć obrazujących położenie obu pojazdów, choć bezsprzeczny, to jednak nie pociąga za sobą konieczności sięgania do dyrektywy z art. 5 § 2 kpk. Nie potwierdziła kontrola odwoławcza bowiem, by Sąd orzekający dopuścił się w zaskarżonym wyroku błędów w ustaleniach faktycznych, bowiem Sąd oparł swój wyrok na faktach, które znajdując oparcie w wynikach postępowania dowodowego, a wnioski wysnute z prawidłowo ustalonego stanu faktycznego zgodne są z prawidłami logicznego rozumowania. Nie sposób było zatem zgodzić się z twierdzeniem skarżących, iż w sprawie zaistniały nie dające się usunąć wątpliwości, których poczytanie na korzyść oskarżonego eliminowałoby możliwość pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej. O złamaniu dyrektywy zawartej w art. 5 § 2 kpk nie można mówić bowiem w sytuacji, w której Sąd dokonując oceny dwóch przeciwstawnych wersji dowodowych, wybiera jedną z nich, należycie, stosownie do wymogów art. 7 kpk i art. 410 kpk, ten to wybór uzasadniając. O naruszeniu powołanego przepisu można by mówić dopiero wtedy, gdyby Sąd orzekający powziął wątpliwości co do treści ustaleń faktycznych i mimo braku możliwości dowodowych prowadzących do ich usunięcia rozstrzygnął je na niekorzyść oskarżonego, bądź wówczas, gdyby takie wątpliwości powinien był powziąć (por. postanowienie SN z dnia 29 V 2008r., V KK 99/08, Lex nr 435313). Przepis art. 5 § 2 kpk nie ma bowiem odniesienia do wątpliwości, które ma w zakresie przeprowadzonego postępowania dowodowego któraś ze stron procesu karnego. Przepis ten dotyczy wyłącznie wątpliwości, które mogłyby powstać po stronie Sądu co do interpretacji zgromadzonego materiału dowodowego i wskazuje, jak należy w takiej sytuacji postąpić (por. postanowienie SN z dnia 15 V 2008r., III KK 79/08, Lex nr 393949). Nie można więc zasadnie stawiać zarzutu obrazy art. 5 § 2 kpk, podnosząc wątpliwości strony co do treści ustaleń faktycznych. Dla oceny, czy nie został naruszony zakaz in dubio pro reo nie są bowiem miarodajne tego rodzaju wątpliwości, zgłaszane przez stronę, ale jedynie to, czy orzekający w sprawie Sąd rzeczywiście powziął wątpliwości co do treści ustaleń faktycznych i wobec braku możliwości ich usunięcia rozstrzygnął je na niekorzyść oskarżonego (por. postanowienie SN z dnia 24 IV 2008r., V KK 24/08, Lex nr 395213). W wypadku gdy istotne dla sprawy ustalenie faktyczne może być poczynione w sposób pewny, tj. bez wypełniania rozumowania niekorzystnymi dla oskarżonego domniemaniami, a zależne jest ono od dania wiary lub odmówienia wiary tej czy innej grupie dowodów (np. zeznaniom świadków, w opozycji do wyjaśnień oskarżonego lub vice versa), Sąd nie może uchylić się od oceny przeprowadzonych dowodów, odwołując się do zasady in dubio pro reo. Sięganie po § 2 art. 5 kpk nie może zatem stanowić wyrazu bezradności decyzyjnej Sądu w sytuacji, w której winien on zdecydować się na danie wiary temu lub innemu dowodowi, przy jednoczesnym odmówieniu wiary innemu dowodowi, jeśli tylko obdarzenie zaufaniem jednego z dowodów (grupy dowodów) prowadzi do stanowczych wniosków co do przebiegu wydarzeń istotnych z punktu widzenia odpowiedzialności karnej oskarżonego (por. wyrok SN z dnia 6 II 2008r., IV KK 404/07, Biul. PK 2008/5/10). W okolicznościach niniejszej sprawy, przeciwnie do oczekiwań obojga skarżących, Sąd Rejonowy poczynił pewne ustalenia faktyczne. To, iż były niekorzystne dla oskarżonego nie oznacza jednak, iż Sąd I instancji uchybił regule wyrażonej w art. 5 § 2 kpk. Oceniając całokształt materiału dowodowego i okoliczności ujawnionych w toku rozprawy doszedł bowiem do uprawnionego wniosku, iż nie mogło być wątpliwości co do tego, że oskarżony popełnił przypisany mu czyn. Z tym stanowiskiem w ramach kontroli odwoławczej należało się zaś w pełni zgodzić. Przyznać trzeba natomiast obrońcy w pełni rację gdy zarzuca Sądowi orzekającemu lakoniczne, mało szczegółowe uzasadnienie gdy idzie o ocenę zgromadzonych dowodów, zwłaszcza w postaci opinii biegłych, to jednak nie uniemożliwiło czy też nie utrudniło kontroli instancyjnej w takim stopniu by konieczne było orzeczenie kasatoryjne w tej sprawie.

W świetle ustalonego przez Sąd Rejonowy stanu faktycznego okoliczności przypisanego oskarżonemu czynu i jego kwalifikacja nie budzą wątpliwości. Również samo rozstrzygnięcie o warunkowym umorzeniu postępowania, przy przyjęciu jednak nieznacznego przyczynienia się pokrzywdzonego rowerzysty do zdarzenia, na roczny okres próby nie budzi zastrzeżeń. Pomimo nieprzyznania się przez oskarżonego do winy, jest adekwatną reakcją na popełnione przez niego bezprawie, a zarazem uwzględnia stopień winy i społecznej szkodliwości czynu. Właściwości i warunki osobiste oskarżonego oraz jego dotychczasowy sposób życia uzasadniają przypuszczenie, że pomimo takiego rozstrzygnięcia będzie on przestrzegał porządku prawnego, w szczególności nie popełni przestępstwa. Przy ocenie stopnia szkodliwości, w myśl przepisu art. 115 § 2 kk, bierze się pod uwagę nie tylko rodzaj i charakter naruszonego dobra oraz rozmiary wyrządzonej lub grożącej szkody, ale także sposób i okoliczności popełnienia czynu, wagę naruszonych przez sprawcę obowiązków, jak również postać zamiaru, motywację sprawcy, rodzaj naruszonych reguł ostrożności i stopień ich naruszenia. Bezsprzecznie oskarżony nieumyślnie, nie zachowując należytej ostrożności w czasie wykonywania manewru włączania się do ruchu na ulicę (...), w kierunku Z., dopuścił do tego, że kierowany przez niego pojazd nie udzielił pierwszeństwa przejazdu i potrącił jadącego po drodze dla rowerów rowerzystę A. A. (1), w następstwie czego doszło do spowodowania u niego określonych obrażeń ciała. Fakt naruszenia przez współuczestnika zdarzenia drogowego zasady bezpieczeństwa pozostającej w związku przyczynowym z wypadkiem odgrywa także istotną rolę zarówno w zakresie poziomu odpowiedzialności karnej, jak i w zakresie ewentualnego wymiaru kary w odniesieniu do osoby pociągniętej do odpowiedzialności karnej. Uwzględniając całokształt okoliczności sprawy, Sąd Okręgowy wyraził nadzieję, że postępek oskarżonego pozostaje zdarzeniem incydentalnym, co w powiązaniu z jego właściwościami i warunkami osobistymi oraz dotychczasowym sposobem życia uzasadnia przypuszczenie, że pomimo warunkowego umorzenia postępowania będzie on przestrzegał porządku prawnego, w szczególności w sposób wzmożony będzie on przestrzegał zasad ruchu drogowego, nie popełni też ponownie przestępstwa.

Sąd odwoławczy uznał, iż orzeczona od oskarżonego na rzecz pokrzywdzonego kwota zadośćuczynienia w wysokości 1.000 złotych jest nieadekwatna do wagi czynu oraz poniesionej przez A. A. (1) krzywdy, nawet mając w polu widzenia okoliczność jego przyczynienia się do zdarzenia, omówioną powyżej. Przepisy normujące kwestię zadośćuczynienia w prawie karnym, jak i unormowanie art. 445 § 1 kc nie określają kryteriów, jakie należy brać pod uwagę podczas ustalenia wysokości zadośćuczynienia, pozostawiając tę kwestię swobodnemu uznaniu sędziowskiemu. Nie oznacza to jednak dowolności, gdyż o wysokości zadośćuczynienia winien decydować rozmiar cierpień, jakich doznał pokrzywdzony, tak fizycznych jak i psychicznych, w przełożeniu na zebrany materiał dowodowy. Tak określona suma pieniężna zadośćuczynienia ma bowiem stanowić ekwiwalent poniesionej szkody niemajątkowej, wynagradzający doznane cierpienia oraz mający ułatwić przezwyciężenie ujemnych przeżyć, aby w ten sposób przynajmniej częściowo została przywrócona równowaga zachwiana na skutek wyrządzonej pokrzywdzonemu szkody. Oceniając rozmiar doznanej krzywdy, trzeba zatem wziąć pod uwagę całokształt okoliczności, a więc nie tylko rodzaj i stopień doznanych obrażeń ciała, lecz także intensywność cierpień i czas ich trwania, nieodwracalność następstw doznanego uszczerbku, konieczność prowadzenia określonego trybu życia oraz inne czynniki podobnej natury (tak m. in. wyrok SA w Katowicach z dnia 14 VII 2015r., II AKa 88/15, opubl. orzecznictwo Sądu Apelacyjnego w Łodzi rok 2015, nr 4, poz. 26). W związku z powyższym kwotę tę podwyższono do 2.000 złotych, jako zadośćuczynienie za odniesioną krzywdę. Odpowiedzialność za „spowodowanie" wypadku w rozumieniu art. 177 kk nie ogranicza się jedynie do sprawców wyłącznie winnych lub w przeważającej mierze odpowiadających za dojście do wypadku (tak wyrok SN z dnia 3 XI 2010r., sygn. II KK 109/10, Lex nr 622252). Skoro, jak wykazało postępowanie dowodowe, pokrzywdzony A. A. (1) także naruszył zasadę bezpieczeństwa w ruchu, nie zachowując ostrożności wymaganej w danych okolicznościach i nie zastosował zasady ograniczonego zaufania wobec kierującego samochodem, przyczynił się zatem w ten sposób nieznacznie do jego zaistnienia. Okoliczność ta nie pozostawała bez znaczenia dla określenia wysokości naprawienia szkody. Słusznie Sąd orzekający ustalił oskarżonego jako tę osobę, która w przeważającej mierze odpowiada za feralne zdarzenie, jednak przyczynienie się rowerzysty uprawniało Sąd do miarkowania wysokości orzeczonego zobowiązania. Biorąc pod uwagę rodzaj odniesionych obrażeń przez pokrzywdzonego, fakt jego ponad dwutygodniowego leczenia szpitalnego, włącznie z leczeniem operacyjnym, a następnie konieczność długiej rekonwalescencji i przebywanie na zwolnieniu lekarskim, trzeba stwierdzić, iż orzeczone zadośćuczynienie w kwocie 1.000 złotych nie mogło być uznane za adekwatne do odczuwanego przez niego poczucia bólu i krzywdy. Trudno zgodzić się z Sądem Rejonowym, że obrażenia ciała pokrzywdzonego nie były poważne, odniesione złamanie kości piszczelowej początkowo bowiem próbowano leczyć zachowawczo, później jednak – z powodu utrzymującego się przemieszczenia odłamów złamania, konieczne było przeprowadzenie u pokrzywdzonego zabiegu operacyjnego i założenie opatrunku gipsowego. Podnoszona przez obrońcę sytuacja majątkowa sprawcy dla wysokości orzekanego zadośćuczynienia jako środka o charakterze kompensacyjnym oraz prewencyjno – wychowawczym nie powinna mieć większego znaczenia. Wymaga podkreślenia, iż orzekanie o obowiązku naprawienia szkody czy też zadośćuczynieniu za doznaną krzywdę, choć w takim przypadku ma miejsce w postępowaniu karnym, odbywa się według reguł wynikających z prawa cywilnego materialnego. W tym sensie istotnie uzasadnionym jest określanie wysokości powyższych świadczeń przy zastosowaniu kryteriów wypracowanych zaś na gruncie art. 445 kc. Nie może być wątpliwości także i w realiach tej sprawy fakt, iż stwierdzone przez lekarzy, a następnie przez biegłego obrażenia ciała u A. A. (1) w postaci złamania dalszej nasady kości piszczelowej lewej było następstwem feralnego zdarzenia drogowego, nie zaś – jak sugeruje oskarżony – innych, późniejszych, nieznanych wydarzeń. To, że pokrzywdzony tuż po zdarzeniu sam wstał z drogi i potrafił samodzielnie ruszać się nie wyklucza przecież rodzaju odniesionego urazu. Wszak zaraz po zajściu pokrzywdzony został zawieziony przez oskarżonego do miejsca swojego zamieszkania, by następnie – po przebraniu się i zabraniu niezbędnych dokumentów – udać się wraz z nim do szpitala. Nie sposób także odmówić wiary w tym względzie samemu A. A. (1), który przed zdarzeniem miał być osobą sprawną.

Równocześnie z uwagi na trudną sytuację majątkową i osobistą oskarżonego, Sąd uchylił rozstrzygnięcie z pkt 6 zaskarżonego wyroku, zwalniając na mocy art. 624 § 1 kpk oskarżonego od ponoszenia tych kosztów sądowych i obciążając nimi Skarb Państwa.

W pozostałym zakresie utrzymano w mocy zaskarżony wyrok.

W pkt 3 wyroku zasądzono od oskarżonego na rzecz oskarżyciela posiłkowego poniesione przez niego wydatki na ustanowienie pełnomocnika w postępowaniu odwoławczym oraz zwolniono oskarżonego od zapłaty kosztów sądowych za postępowanie odwoławcze, obciążając nimi Skarb Państwa.

O stosownym wynagrodzeniu od Skarbu Państwa na rzecz obrońcy z urzędu oskarżonego orzeczono w odrębnym postanowieniu.