Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt IV Ka 556 / 17

UZASADNIENIE

Apelacja obrońcy okazała się zasadna częściowo – w zakresie odnoszącym się do A. S..

Jeśli jednak chodzi o dwóch pozostałych oskarżonych – żaden z wywiedzionych zarzutów nie dawał podstaw do uwzględnienia któregokolwiek z wniosków odwoławczych. Domagając się uniewinnienia Ł. S. od zarzuconego czynu oraz zredukowania oceny prawnej zachowania S. D. do wykroczenia kradzieży kwalifikowanej przez art. 119 § 1 kw, skarżący pomija realia dowodowe sprawy, a w szczególności wymowę nagrania zarejestrowanego przez urządzenie monitorujące wnętrze sklepu. Jasno z niego wynika, że ci dwaj oskarżeni weszli do jego wnętrza razem. Jeden z nich ( S. D. ) miał w ręku nóż, zaś drugi ( Ł. S. ) siekierę. Nie tylko nie kryli się z tymi przedmiotami, lecz wręcz demonstracyjnie manifestowali ich posiadanie. Obaj udali się w tym samym kierunku, zatrzymując się przy regale ze słodyczami. Ł. S. wskazywał na nie gestem, po którym S. D. przystąpił do ich zdejmowania z półki. Gdy S. D. zabierał towary, Ł. S. stał obok niego. Ze słodyczami S. D. dwukrotnie opuszczał sklep, nie uiszczając zań zapłaty. Ł. S. przyglądał się temu wyraźnie rozbawiony, nie czyniąc niczego, co można byłoby poczytać jako brak akceptacji dla takiego zachowania. Wersja, jakoby oskarżeni weszli do sklepu z nożem i siekierą z obawy przed niejakim S. K., jako nielogiczna, sprzeczna z doświadczeniem życiowym, a przede wszystkim nie dająca się pogodzić z wyjaśnieniami jednego z tych oskarżonych, słusznie została przez sąd I instancji poczytana jako nieprawdziwa. Gdyby bowiem na chwilę ją założyć, to nie sposób zrozumieć, dlaczego oskarżeni do sklepu weszli tak rozbawieni i nawet nie rozglądali się, czy w jego środku jest ktoś, kto mógłby ich zaatakować. Nie było widać po nich najmniejszego lęku przed spotkaniem z domniemanym agresorem. Nie widać, by rozglądali się za nim trwożnie. Skoro go zaś tam nie było, nóż i siekierę winni odnieść lub odłożyć na czas zakupów. Już choćby z tego powodu ich ostateczną linię obrony trudno pogodzić z regułami logicznego rozumowania i doświadczenia życiowego, do których odwołuje się art. 7 kpk. Jednak, aby postawić przysłowiową “ kropkę nad i ” dla wykazania, w jakim rzeczywiście celu nóż i siekiera znalazły się w ich rękach podczas pobytu w sklepie, należy odwołać się do pierwszych chronologicznie wyjaśnień Ł. S. z postępowania przygotowawczego, który wprost w nich wyjawił, iż zamiarem, jaki towarzyszył tym dwu oskarżonym, było wzbudzenie lęku u ekspedientki: “ chcieliśmy jedynie ją nastraszyć “. Zatem celem, dla którego ci dwaj oskarżeni przynieśli ze sobą nóż i siekierę, a następnie manifestowali ich posiadanie przed ekspedientką, było wzbudzenie w niej lęku – wpłynięcie na jej psychikę, aby zachowała się w pożądany przez nich sposób, wyrażający się w zaniechaniem ewentualnego oporu podczas dokonywanego zaboru. Chcieli wzbudzić w niej przekonanie o mozliwości natychmiastowego użycia siły fizycznej z użyciem trzymanych w ręku narzędzi na wypadek, gdyby zamierzała postępować w sposób utrudniający zabór mienia. Chodziło o złamanie w niej woli oporu i stworzenie dogodnych warunków do zrealizowania kradzieży. Byli pod wyraźnym wpływem alkoholu, co tylko potęgowało obawę pokrzywdzonej. Bez znaczenia przy tym pozostaje, że groźba natychmiastowego użycia wobec pokrzywdzonej przemocy nie została wyartykułowana wprost i werbalnie, skoro wynikała z ich faktycznego zachowania. Forma wyrażenia groźby jest obojętna z punktu widzenia czy to znamion art. 280 kk, czy to art. 281 kk ( problematyka związana ze stosowaniem tych przepisów w niniejszej sprawie zostanie omówiona poniżej ). Nie musi to być groźba wyrażona słownie. Może być wyrażona w każdy sposób, także dorozumiany ( konkludentny ). Nie ma też żadnego znaczenia, czy sprawca rzeczywiście zamierzał swoją groźbę spełnić, ani czy mógłby ją spełnić. Podobnie, czy to z punktu widzenia znamion art. 280 kk, czy też art. 281 kk, bez wpływu pozostaje, że przedmiotem kradzieży były słodycze o stosunkowo niedużej wartości.

Chybioną jest próba wywiedzenia przez obrońcę wniosku, że oskarżonym nie towarzyszył zamiar popełnienia przypisanego im czynu, skoro w jego przebiegu nie ukrywali swoich twarzy, a kradzieży dokonali w sklepie, w którym poprzednio bywali, nie działając przy tym w pośpiechu, a nadto, że przedmiotem kradzieży były mało wartościowe artykuły. Rozumowanie to nie wytrzymuje bowiem konfrontacji z wymową przedstawionych wyżej dowodów w postaci nagania monitoringu i pierwszych wyjaśnień Ł. S.. Okoliczności eksponowane przez obrońcę świadczyć mogą co najwyżej o tym, że wypity przez oskarżonych alkohol pozbawił ich resztek rozsądku. Truizmem jest przypominanie, że nadmiar alkoholu z reguły zmienia zachowanie człowieka, który pod jego wpływem postępuje inaczej, niż zwykle, że zaczyna robić rzeczy, których unikałby i nie dopuścił się na trzeźwo. Z resztą taki wymiar ma też całe zajście. Nadmiar spożytego alkoholu doprowadził oskarżonych do zaniku logicznego rozumowania, braku krytyzycmu wobec podejmowanych działań, ich właściwego osądu oraz przewidywania konsekwencji z nim związanych. Innymi słowy, zniwelował ich zdolność do zachowań rozsądnych. Przypomnieć jednak należy, że nawet jeśli sprawca wprawił się w taki stan nietrzeźwości, który doprowadziłby do wyłączenia lub ograniczenie poczytalności, ale które sprawca przewidywał albo mógł przewidzieć, to nie wyłącza to ani winy, ani bezprawności zachowania ( art. 31 § 3 kk ).

Wbrew sugestiom skarżącego, przyjęte w zaskarżonym wyroku ustalenie, że S. D. przypisanego czynu dopuścił się mając ograniczoną w stopniu znacznym zdolność rozpoznania jego znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem z powodu tzw. kleptomanii, nie jest okolicznością, która dekompletowałyby znamiona przedmiotowe lub podmiotowe tego czynu. Obowiązujący kodeks karny opiera się na odróżnieniu istoty czynu zabronionego, wyznaczonego przez znamiona jego strony przedmiotowej i podmiotowej, od winy, rozumianej jako zarzucalność tak opisanego zachowania się sprawcy. Najpierw należy więc ustalić wypełnienie przez sprawcę zespołu znamion przedmiotowych i podmiotowych, a następnie badać, czy zachodzą okoliczności wyłączające winę lub bezprawność. Ograniczona poczytalność takiej nie stanowi. Sprawca działający w takim stanie ma zdolność do zawinienia i popełnia przestępstwo. Ograniczona poczytalność jest okolicznością umniejszającą winę. Wpływając na stopień zawinienia, może np. doprowadzić do zastosowania instytucji nadzwyczajnego złagodzenia kary ( art. 31 § 2 kk ), determinować rozstrzygnięcie o warunkowym umorzeniu postępowania, jeżeli min. wina nie jest znaczna ( art. 66 1 kk ), względnie stanowić okoliczność przemawiającą na korzyść sprawcy na etapie wymiaru kary, którą sąd wymierza wprawdzie według swojego uznania, ale bacząc, by jej dolegliwość nie przekraczała stopnia winy ( art. 53 § 1 kk ). Umniejszona poczytalność ma więc wpływ na oznaczenie stopnia winy, ale nie dekompletuje znamion strony przedmiotowej i podmiotowej czynu.

Skarżący bezskutecznie starał się także zakwestionować ustalenie, jakoby Ł. S. i S. D. w zakresie przypisanego im czynu działali w warunkach współsprawstwa. Jego zdaniem, przy ustaleniu, iż „ fizycznie ” samego zaboru słodyczy dopuścił się jedynie S. D., pozostali oskarżeni odpowiedzialności za to ponosić nie powinni. O ile rozumowanie to – z powodów, o których poniżej – można skutecznie odnosić do A. S., o tyle jest ono nieuprawnione wobec Ł. S.. Na podstawie zapisu zarejestrowanego przez urządzenia monitorujące wnętrze sklepu oraz na podstawie pierwszych wyjaśnień tego właśnie oskarżonego można miarodajnie przyjąć, że popełnione przez oskarżonych przestępstwo stanowiło rezultat zachowań ich obydwu, działających wspólnie i w porozumieniu ( art. 18 § 1 kk ). Konstrukcja w tym przepisie ujęta daje podstawy przypisania jednemu współsprawcy wszystkiego tego, co uczynił jego wspólnik w wykonaniu łączącego ich porozumienia. Czyn jednego współsprawcy stanowi dopełnienie czynu pozostałych, a popełnione przestępstwo uznaje się za wynik ( sumę ) zachowań ich wszystkich. Istotą tak rozumianego współsprawstwa jest oparte na porozumieniu współdziałanie dwóch lub więcej osób, z których każda obejmuje swoim zamiarem realizację całości znamion czynu zabronionego. Pozwala to przypisać każdej z nich także to zachowanie, które w granicach porozumienia przedsięwzięły inne osoby współdziałające. W takim przypadku sprawca ponosi odpowiedzialność nie tylko własne zachowanie, lecz obciążają go także następstwa działania pozostałych współsprawców, jeśli w ramach porozumienia je akceptował. Przenosząc tę prawną konstrukcję na realia niniejszej sprawy – skarżący nie chce zauważyć, że Ł. S. „ własnoręcznie ” zrealizował znamię groźby użycia przemocy wobec pokrzywdzonej, posługując się w tym celu niebezpiecznym przedmiotem w postaci siekiery. Obaj oskarżeni weszli do sklepu w tym samym momencie i razem przemieścili się w pobliże regału ze słodyczami. Każdy z nich w ręku miał niebezpieczny przedmiot. Zabór słodyczy przez S. D. odbywał się na oczach Ł. S.. W momencie, w którym S. D. zabierał artykuły z półek i wynosił je poza sklep, Ł. S. ani przez chwilę nie wyraził dezaprobaty wobec tego, co czyni kolega, w żaden sposób nie dystansował się od jego zachowania. Nie uczynił niczego, co pozwoliłoby wyrazić pogląd, że tej kradzieży nie akceptuje. Przeciwnie, współdziałał przy jej realizacji, demonstrując przed pokrzywdzoną trzymaną w dłoni siekierę. Dostrzegalnym na nagraniu jest także, iż na początkowym etapie zajścia, to oskarżony Ł. S. gestem dłoni wskazywał S. D. na tę część półki, skąd ten po chwili zaczął zbierać towary. Wszystko to przemawiało za tym, że zabór słodyczy był objęty porozumieniem tych oskarżonych, wspólnie przez nich zrealizowanym, nawet, jeśli sam zabór dokonał się rękoma tylko jednego z nich. Nie sposób w tych okolicznościach uznać, że działanie S. D. było ekscesem. To, że fizycznie słodycze wynosił jeden tylko z oskarżonych, z punktu widzenia omówionej powyżej konstrukcji współsprawczego działania nie miało żadnego znaczenia. Ich zachowanie stanowiło niemal podręcznikowy przykład dokonania przestępstwa wspólnie i w porozumieniu, gdzie każdy ze sprawców realizuje część znamion strony przedmiotowej, zaś ich całość objęta jest porozumieniem.

Wszystko to uprawniało sąd I instancji do przyjęcia, oskarżeni Ł. S. oraz S. D., grożąc ekspedientce natychmiastowym użyciem przemocy, posługując się przy tym nożem oraz podobnie niebezpiecznym narzędziem w postaci siekiery, dopuścili się zaboru opisanych w wyroku słodyczy. Ich więc zachowanie winno być ocenione nie jako występek tzw. kradzieży rozbójniczej, lecz jako kwalifikowany rozbój, wyczerpujący dyspozycję art. 280 § 2 kk. Groźba natychmiastowego użycia przemocy, połączona z posługiwaniem się w tym celu nożem oraz siekierą, stanowiły środek służący do dokonania zaboru słodyczy, a nie do utrzymania się w ich posiadaniu już po dokonaniu tego zaboru. Tym niemniej pomimo, iż tak opis przypisanego oskarżonym czynu, jak i zawarta w zaskarżonym wyroku jego ocena prawna ( kwalifikacja ), nie oddawały ich faktycznych zachowań, to jakakolwiek korekta zaskarżonego wyroku w tym kierunku na etapie postępowania odwoławczego nie była już możliwa. Na przeszkodzie temu stał wynikający z art. 434 § 1 kpk zakaz orzekania na niekorzyść oskarżonego, na niekorzyść którego nie wniesiono środka odwoławczego ( jeśli nie wchodziły w grę sytuacje, o jakich mowa w art. 434 § 4 kpk ). Także sąd I instancji orzekający ponownie byłby związany pośrednim zakazem reformationis in peius, wynikającym z art. 443 kpk, wykluczającym możliwość wydania orzeczenia surowszego, niż uchylone ( co dotyczy nie tylko kary, ale również opisu i kwalifikacji prawnej czynu ). Dlatego w grę nie wchodziła także możliwość uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania z uwagi na treść art. 439 § 1 pkt 4 kpk ( por. postanowienia Sądu Najwyższego: z dnia 6 listopada 2008 r., IV KK 143/08, OSNKW 2009, z. 5, poz. 38; z dnia 17 czerwca 2013 r., III KK 26/13, opubl. L. ). Przy czym podkreślić należy, że w zaistniałym już układzie procesowym, właściwość sądu okręgowego do ponownego rozpoznania sprawy w I instancji byłaby wyłączona nie tylko wobec błędnie przyjetej kwalifikacji prawnej, ale także dlatego, że na taką właściwość nie wskazuje również opis czynu przypisanego oskarżonym i dający się z niego wyinterpretować krąg znamion ( opis ten nie oddaje znamion żadnego z przestępstw, o jakich mowa w art. 25 § 1 kpk ).

Podzielić natomiast należało zarzuty apelacyjne i wniosek odwolawczy obrońcy w zakresie, w jakim dotyczyły one trzeciego z oskarżonych. Co do tego, że A. S. nie działał ani wspólnie, ani w porozumieniu z pozostałymi oskarżonymi, przesądzajacymi są następujące fakty i okoliczności. Zacząć należy od tego, że z zapisu monitoringu wynika, że A. S. do sklepu wszedł jako pierwszy i rozpoczął własne zakupy. Dopiero później do jego środka weszli pozostali oskarżeni. Co istotne – w momencie, gdy S. D. zaczął zagarniać z półki słodycze, A. S. wykonał gest, który należy odczytywać jako sugestia odłożenia ich na miejsce, a potem sam zaczął wyjmować je z jego rąk i odkładał na regał. W ocenie Sądu Okręgowego, był to czytelny sygnał świadczący o tym, iż A. S. nie aprobuje zachowania pozostałych oskarżonych. W uzasadnieniu Sądu Rejonowego brak jest należytego odniesienia do tegoż zachowania oskarżonego, ani w części dotyczącej ustaleń stanu faktycznego, ani w części motywacyjnej. Tymczasem okoliczność ta stanowi ważką przesłankę do wnioskowania o brak zamiaru tego oskarżonego do popełnienia kradzieży słodyczy wspólnie i w porozumieniu z pozostałymi oskarżonymi. Co więcej, na brak tegoż zamiaru wskazują kolejne fragmenty nagrania, które co prawda sąd I instancji już dostrzegał, ale nie wysnuł z nich zgodnych z logiką i doświadczeniem życiowym wniosków. Otóż, bezsporne w sprawie jest, że A. S. po skompletowaniu własnego zamówienia, zapłacił za wszystkie towary, które zamierzał nabyć. Tylko wskutek zachowania kolegów, którzy weszli do sklepu po pewnym czasie i wywołali zamieszanie, proces zapłaty i zakończenie transakcji trwały relatywnie długo. Oskarżony, płacąc za własne zakupy, dał aż nadto czytelny wyraz, iż nie zamierza wykorzystywać okazji, jaką stworzyli swoim zachowaniem jego koledzy. Gdyby chciał wzbudzić lub wyzyskać lęk ekspedientki, sam także odstąpiłby od uiszczenia zapłaty i, podobnie jak S. D., opuściłby sklep zabierając towary bez regulowania za nie należności. Tak jednak nie uczynił, czym po raz wtóry dał jasny wyraz temu, że nie utożsamia się z występkiem swoich kolegów. Trzecim tego przejawem było zachowanie tego oskarżonego po opuszczeniu sklepu, które odtworzyć można w oparciu o zeznania Ł. W.. Świadek ten, w pierwszych zeznaniach złożonych w postępowaniu przygotowawczym ( k. 10 odwrót – 11 ) zeznał wszak, iż A. S. po powrocie ze sklepu do samochodu, nie przebierając w słowach i odnosząc je do S. D. i Ł. S., stwierdził, że “ (...) oni są “ pojebani ”, że coś takiego zrobili “. Jasno stąd wynika, iż od ich zachowania się dystansował, nie traktował go jak własne, nie utożsamiał się z nim oraz, że miał do niego dystans oraz krytyczny o nim osąd. Ich przestępczej akcji nie traktował jako własnej. Mając to wszystko na uwadze nie można przyjąć, że oskarżony zrealizował znamiona czynu z art. 281 kk, nawet, gdyby założyć, że w końcowej fazie zdarzenia odebrał jednemu ze swych nieobliczalnych kolegów siekierę, oraz w obecności ekspedientki wypowiedział słowa, że jadą odrąbywać palce nieznanej kobiecie. Nic nie wskazuje bowiem na to, że wyartykułował je po to, aby pomóc kolegom w utrzymaniu się w posiadaniu skradzionych słodyczy, skoro wcześniej z tą pokrzywdzoną normalnie rozmawiał, dokonał na jej ręce płatności, a potem pożegnał się wychodząc. Jak wyżej wskazano, z zachowaniem kolegów się nie utożsamiał, starał się mu zapobiec i miał do niego krytyczny stosunek. Nie sposób więc przyjąć, że jednocześnie chciał im pomagać w utrzymaniu się w posiadaniu skradzionego mienia. Wymowy i znaczenia słów, których wypowiedzenie przypisał mu sąd I instancji, nie sposób oceniać w oderwaniu od jego reszty zachowania. P. także należy, iż w tej części do zeznań pokrzywdzonej należało podejść z większą dozą ostrożności, ponieważ w tym zakresie zeznawała niejednolicie. I tak w pierwszych zeznaniach, złożonych zaraz po zdarzeniu stwierdziła, że to między oskarżonymi dochodziło do wymiany zdań na temat odrąbania palców jakiejś kobiecie. Podkreślić też należy, iż jej zeznania z etapu rozprawy cechuje znaczna rozbieżność w odtworzeniu przebiegu zajścia, jeśli zestawić je z nagraniem utrwalonym przez monitoring.

Wymierzonych S. D. oraz Ł. S. kar nie sposób uznać za rażąco surowe. Tego rodzaju niewspółmierność wchodzi w grę tylko w tych przypadkach, gdzie na podstawie ujawnionych w sprawie okoliczności, które powinny mieć wpływ na wymiar kary, można przyjąć, iż zachodzi tak wyraźna różnica ( dysproporcja ) pomiędzy karą orzeczoną przez sąd pierwszej instancji, a karą, jaką należałoby sprawcy wymierzyć w następstwie prawidłowego zastosowania dyrektyw sądowego wymiaru kary, że nie można jej zaakceptować. Mając to na uwadze przypomnieć należy, iż oskarżonym przypisany został czyn, który zagrożony jest karą od 1 rolu do 10 lat pozbawienia wolności. Oznacza to, że wobec nich obydwu wymierzone zostały kary w niewielkim tylko stopniu przekraczające dolny próg ustawowego zagrożenia. Nie rażą one swą surowością nawet, jesli uwzglednić te okoliczności, które sąd I insytancji przywołał na korzyść oskarżonych w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, jak i te dające się wyinterpretować z apelacji ich obrońcy ( małą warość skradzionych przedmiotów, brak woli wyrządzenia pokrzywdzonej krzywdy, popełnienie przestępstwa wskutek osłabienia krytycyzmu i rozsądnego wglądu we własne zachowanie wskutek upojenia się alkoholem, czy wreszcie ograniczona poczytalność S. D. ). Istniały bowiem także ważkie okoliczności, które ich obciążały, by wymienić w pierwszej kolejności ich wielokrotną karalność, w tym za przestępstwa podobne rodzajowo ( przeciwko mieniu ), czy posługiwanie się dla wyrażenia gróźb nożem i siekierą. W tej sytuacji ukształtowanie ich odpowiedzialności nieco powyżej dolnego progu ustawowego zagrożenia znajdowało uzasadnienie.