Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III K 328/17

UZASADNIENIE

J. Z. od ukończenia 18 roku życia (2005 r.) do 2016 r. nie uczył się ani nie pracował, pozostawał na utrzymaniu rodziców. Mieszkał z rodziną w W. przy ulicy (...) i prowadził „nocny tryb” życia polegający na słuchaniu muzyki, spożywaniu alkoholu, spotykaniu się z kolegami i zabawie, co odsypiał w dzień, kiedy domownicy (matka B. Z., ojciec A. Z. i młodszy brat M. Z.) byli w pracy lub w szkole. J. Z. od 2013 r. do października 2016 r. często wracał do domu pod wpływem alkoholu i włączał głośno muzykę (basy), która grała o nieregularnych porach, zazwyczaj przyciszał ją przed godziną 22:00, a następnie późno w nocy włączał ponownie, aby obudzić domowników. J. Z. stawał też przed drzwiami pokoju, w którym spali domownicy i głośno śpiewał a kładł się spać dopiero, gdy usłyszał, że osoby będące w pokoju się rozbudziły. Dodatkowo J. Z., również w nocy, głośny trzaskał drzwiami wychodząc na klatkę schodową nie zważając na spoczynek nocny innych osób. W tamtym okresie nie dochodziło do agresji fizycznej w stosunku do domowników, natomiast przejawy agresji słownej oskarżony kierował niemal codziennie w kierunku matki - B. Z. używając w stosunku do niej słów wulgarnych i poniżających - że jest pojebana, popierdolona, psychiczna, jak jej mąż mógł się ożenić z takim pojebem, że przez to on jest obciążony chorobą, która zniszczyła mu życie (oboje cierpią na nerwice natręctw), że jest mało rozgarnięta, że nie dorasta mu do pięt, a następnie również do ojca A. Z., kiedy ten stawał w obronie żony. J. Z. wyzywał również młodszego brata. Agresja słowna J. Z. przejawiała się w groźbach: groził matce, że przyjedzie do jej miejsca pracy i narobi jej wstydu, oraz nakazywał, iż może się ona odzywać tylko wtedy, kiedy on jej na to pozwoli, groził obojgu rodzicom, że jeśli nie on to jego koledzy wybiją im szyby, spalą samochód, spalą dom na działce. J. Z. celowo również przeszkadzał A. i M. Z. w oglądaniu telewizji poprzez zasłanianie obrazu i zagłuszanie fonii poprzez głośne śpiewanie.

Od października 2016 r. J. Z. rozpoczął pracę, miał zatem własne pieniądze, w związku z czym zaczął spożywać o wiele częściej alkohol, stał się jeszcze mniej komunikatywny, zaś jego negatywne zachowania względem najbliższych nasiliły się.

W dniu 29 grudnia 2016 r. J. Z. około godziny 20:00 wrócił do domu pijany. Miał przy sobie piwa oraz butelki alkoholu wysokoprocentowego tzw. „małpki”, spożył je w pokoju, w którym A. i M. Z. oglądali telewizję. B. Z. spała wówczas w drugim pokoju. J. Z. zaczął wulgarnie odnosić się do brata (m.in. że ten „przyjdzie na myjnię i będzie mył dupy jego kolegów”) i ojca, zakłócając im oglądanie telewizji, wyzywał również nieobecną w pokoju matkę („ debilka, pojebana”). Na to zareagował M. Z. prosząc brata o opuszczenie pokoju. J. Z. podszedł do M. Z., powiedział „ jak ja mówię to masz mnie słuchać” i uderzył go pięścią w twarz, przyciągnął do siebie łapiąc za koszulkę, po czym ponownie uderzył w ten sam sposób. Wówczas wstał ojciec. J. Z. powiedział wówczas, że ich obu „ zajebie”, uderzył ojca pięścią w twarz, łamiąc mu okulary, a następnie kolanem w klatkę piersiową. Zamierzył się ponownie, lecz rzucił się na niego młodszy brat i wraz z ojcem obezwładnili agresora. W tym czasie obudziła się B. Z., która przyszła do pokoju i zobaczyła trzy osoby leżące na podłodze, przy czym J. Z. wyrywał się i nogami uderzał w meble oraz mówił, że „długo go tak nie utrzymają i że jak wstanie to ich pozabija”, a jak jutro wyjdzie z izby wytrzeźwień to przyjdzie do pracy ojca i „utnie mu łeb”. Matka zadzwoniła po policję. Podczas interwencji w obecności Policjantów J. Z. nadal był agresywny i próbował awanturować się z domownikami, był wobec nich wulgarny - do matki zwracał się „ty kurwo”, do brata „nierobie” oraz groził ojcu „skurwysynu zajebię cię”. Po zatrzymaniu, będąc już na Komendzie Policji oświadczył policjantom, że „jak wyjdzie i wróci do domu to zajebie ich wszystkich i będą musieli przyjechać tam jeszcze raz”. Według Policjanta słychać było w jego głosie, iż mówi to na poważnie i jest pewny, że tak zrobi.

J. Z. pół godziny po zatrzymaniu znajdował się w stanie nietrzeźwości (godz. 00:33 - 0,75 mg/l, godz. 00:35 -0,67 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu).

W dniu 20 stycznia 2017 roku około godziny 17:00 w W. przy ul. (...) B. W., 74 - letnia sąsiadka rodziny Z., mieszkająca w lokalu znajdującym się piętro wyżej, schodziła do piwnicy. Na parterze, na klatce schodowej, przebywał J. Z. wraz z 2 kolegami. Cała trójka zachowywała się głośno, piła alkohol i paliła papierosy. B. W., przechodząc obok J. Z., zwróciła mu uwagę, iż prosiła go by tu nie pił i nie palił. J. Z. stwierdził, że ta się czepia, że on jest u siebie i że może robić co chce. B. W. odpowiedziała, że klatka schodowa to nie jego własność i zeszła do piwnicy. J. Z. zszedł za nią, podszedł bardzo blisko i stojąc twarzą w twarz krzycząc używał w wobec niej słów wulgarnych oraz powiedział, że „ ją załatwi”. Kobieta odpowiedziała, żeby ją zostawił, bo zadzwoni na policję. J. Z. wypowiedział wówczas następujące słowa „ No i co? Jutro wyjdę i cię spalę”. Przyszedł wtedy jeden z jego kolegów i zabrał go na górę.

W dniu 23 lutego 2017 roku około godziny 14:30 w W. przy ul. (...) A. Z. przyjechał z pracy na prośbę młodszego syna, bowiem J. Z. wyważył drzwi do pokoju użytkowanego przez rodziców i brata. J. Z. znajdował się pod wpływem alkoholu i zachowywał się agresywnie. A. Z. kazał mu się uspokoić i wyjść z mieszkania, wskazując, że w przeciwnym razie wezwie Policję. J. Z. podszedł do ojca i odpowiedział na to słowami: „ za każdym razem jak będziesz dzwonił na policję, będę wam wybijał szyby, łamał Ci lusterka w samochodzie, a jak to nie pomoże to Cię wyłowią z W. ”, po czym wyszedł z mieszkania.

Poszczególnych ustaleń faktycznych Sąd dokonał w oparciu o następujące dowody: zeznania świadków: B. Z. (k. 28–29, 61v–62v, 276–279), A. Z. (k. 8-9, 95, 279–282), B. W. (k. 55, 282–284), M. G. (k. 16v–17v, 344- 345), J. S. (k. 59, 98v, 345–346), protokół badania alkomatem (k. 4), dokumentację Niebieskiej Karty (k. 12-16).

A. Z. ma 31 lat, jest kawalerem, nie ma nikogo na utrzymaniu, ma średnie wykształcenie, nie ma zawodu ani majątku, deklaruje dochód w wysokości 1.500 złotych miesięcznie na podstawie umowy – zlecenia (oświadczenie k. 273).

Był wielokrotnie karany, w tym dwukrotnie za przestępstwa z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, trzykrotnie za czyny przeciwko mieniu, jak również za groźby karalne i czyn z art. 158 § 1 k.k. ( karta karna k. 257-258).

Zgodnie z wnioskami specjalisty terapii uzależnień J. Z. jest uzależniony od alkoholu i w sposób szkodliwy zażywa kanabinole, nie jest świadomy swojego uzależnienia i strat z tym związanych (wywiad k. 260 – 271).

Biegli psychiatrzy rozpoznali u J. Z. zaburzenia obsesyjno – kompulsywne, depresyjne oraz nieprawidłowe cechy osobowości. Zgodnie z opinią sądowo – psychiatryczną, o ile J. Z. był w stanie nietrzeźwości alkoholowej lub/i intoksykacji kanabinolami, to powinien był przewidzieć skutki takiego stanu na podstawie wiedzy ogólnej i własnych doświadczeń. Jego stan psychiczny nie ograniczał jego zdolności do rozpoznania znaczenia czynów i pokierowania swoim postępowaniem - poczytalność nie budzi wątpliwości (opinia k. 142 – 144).

J. Z. w toku postępowania przygotowawczego nie przyznał się do zarzucanego mu pierwotnie przestępstwa znęcania się nad najbliższą rodziną czynu i wyjaśnił, że wszystkie sytuacje są prowokowane, a rodzice go informują, że będą robić wszystko żeby go wymeldować, że będą kłamać i robią rzeczy na złość (k. 35v-36).

Przesłuchany ponownie po przedstawieniu kolejnego zarzutu gróźb karalnych wobec sąsiadki (k. 69 i k. 72-73) - nie przyznał się do czynów i dodał, że rodzice chcą go za wszelką cenę wyrzucić z mieszkania, a najlepiej zamknąć w więzieniu. Odnośnie kierowania gróźb w stosunku do B. W. wyjaśnił, że doszło między nimi do wymiany zdań, ona powiedziała, że zadzwoni na Policję, na co on jej odpowiedział, że będzie spalona, ale nie w kontekście fizycznego podpalenia jej lub jej mieszkania, tylko spalona jako osoba, która donosi na policje. Wyjaśnił, że nie miał zamiaru wyrządzić jej krzywdy, zna ją od lat, mówi jej dzień dobry, otwiera drzwi, pomaga z zakupami i nie wie czemu pokrzywdzona mogła odebrać te słowa jako groźbę. Zakładał, że doszło do tego za namową jego matki. Dodał, że jego matka leczy się psychiatrycznie i że nikt z sąsiadów nie chce z nią rozmawiać, a ona sama utrudnia mu życie.

Podczas przesłuchania po postawieniu kolejnego zarzutu gróźb karalnych przeciwko ojcu – podejrzany stwierdził (k. 107, 108-109), iż przyznaje się do popełnienia części zarzucanych mu czynów i korzysta z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Podczas ponownego przesłuchania przyznał się do popełnienia trzeciego z zarzucanych mu czynów i wyjaśnił, że powiedział swojemu ojcu za dużo rzeczy, ale jego ojciec wie, że żadnej z tych gróźb by nie spełnił. Wskazał, że nie wyważył drzwi, były one wcześniej wyważone, jak je złapał to wypadła wkładka. Miał złamaną rękę i nie mógłby używać siły. Tego dnia przyszedł po rzeczy, powiedział ojcu parę słów, bo się zdenerwował jak usłyszał, że ojciec dzwoni na policję.

Z kolei podczas posiedzenia w przedmiocie tymczasowego aresztowania (k. 115v-116) podejrzany nie przyznał się do żadnego z zarzucanych mu czynów. Wskazał m.in., że jego matka biła go czym popadło, dotąd ma ślady na plecach, on sam nigdy nie uderzył ani matki, ani ojca. Rodzice kazali bratu pluć na jego zdjęcie. Powołują się, że są przykładną rodziną, że są niekarani, a z jego kartoteką wsadzą go do więzienia. Wyjaśnił, że odcinano mu dostęp do wszystkiego w domu, miał powykręcane korki, lodówkę w pokoju. Wskazał, że jeżeli chodzi o kłótnie to się do nich przyznaje, ale rodzice wiedzą, że nigdy żadnej z gróź by nie spełnił.

Przed Sądem (k. 274-275) oskarżony przyznał się do zarzucanych mu czynów, lecz jednocześnie wskazał, iż były to kłótnie rodzinne, potyczki słowne z obu stron, które kończyły się takimi przykrymi słowami, ale nigdy takich gróźb spełnić nie chciał, nigdy w życiu nie groził śmiercią, przyznaje się do awantur, ale nie do niszczenia mienia, nie do atakowania kogoś, potyczki werbalne były różnie zaczynane, na zmianę. Co do kłótni z sąsiadką to ona bez powodu odzywała się do niego bez szacunku, jakby nie był człowiekiem, zaczęła dogadywać, on był pod wpływem alkoholu i zaczęła się potyczka słowna. Jeśli chodzi o groźby do taty to takich słów nie powiedział, ojciec chce go wyrzucić z mieszkania czy posadzić w areszcie. Potwierdził, iż kierował groźby zniszczenia mienia, ale nie pozbawienia życia. Spalenie sąsiadki na osiedlu znaczyło, że nie będzie mieć dostatecznego szacunku jako osoba, która załatwia sprawy, które nie powinny być tak załatwiane. Przyznał się do utrudniania życia współdomownikom, ale oświadczył, że takie robienie na złość miało miejsce z obu stron.

Biorąc pod uwagę, iż stanowisko oskarżonego co do przyznania się do winy niemal nieustannie ewaluowało, zaś w przypadkach, w których werbalnie brał on na siebie winę już w treści wyjaśnień zaprzeczał temu - Sąd nie rozdzielał oceny wiarygodności na poszczególne, zmienne jego stwierdzenia, lecz odniósł się do wyjaśnień całościowo, uznając je za niewiarygodne. Sąd nie dał wiary oskarżonemu, iż w okresie od 2013 r. do grudnia 2016 r. nie znęcał się psychicznie nad swoją matką, ojcem i młodszym bratem w ten sposób, że będąc po spożyciu alkoholu bez powodu wszczynał awantury, podczas których wielokrotnie kierował groźby pozbawienia życia lub zniszczenia mienia, używał wobec nich słów wulgarnych, ubliżał im, poniżał ich, podporządkowywał sobie, zakłócał spoczynek nocny poprzez celowe budzenie oraz w inny złośliwy sposób niepokoił, ponadto, iż w dniu 20 stycznia 2017 r. nie skierował wobec sąsiadki B. W. gróźb karalnych pozbawienia życia i zdrowia oraz iż w dniu 23 lutego 2017 r. nie skierował słownie wobec ojca gróźb karalnych pozbawienia życia i zdrowia, dając w tym zakresie pełną wiarę słowom obojga oskarżycieli posiłkowych i pokrzywdzonej sąsiadki. Sąd uznał, iż wyjaśnienia oskarżonego w stanowiły wyłącznie linię obrony przyjętą przez niego na potrzeby niniejszego postępowania.

Sąd miał na uwadze, iż w sprawie tej – podobnie jak w większości spraw, w których padają zarzuty znęcania się, a które mają miejsce w tzw. „czterech ścianach” – brak było bezpośrednich, a obiektywnych świadków zdarzeń, o których opowiadali oboje oskarżyciele posiłkowi, a które kwestionował oskarżony. Zatem kluczowa stała się kwestia prawidłowej oceny wiarygodności odmiennych wersji zdarzeń, deklarowanych przez każdą ze stron. Linia obrony oskarżonego sprowadzała się generalnie do jednego stwierdzenia, to jest, iż konflikty w domu generowane są z obu stron, a gdy już taka sytuacja nastąpi również z obu stron mają miejsce przejawy negatywnych zachowań i padają niewłaściwe słowa, zaś celem rodziców jest pozbycie się go z domu, ewentualnie zamknięcie w więzieniu. Przy założeniu pewnej „normalności” relacji domowych między stronami linia ta byłaby niemal niemożliwa do zweryfikowania, jednakże nie przy realiach, jakie w tej sprawie były bezsporne. Oskarżony nie kwestionował, iż od uzyskania pełnoletniości w 2005 roku do 2016 roku nie pracował ani nie uczył się. Nie kwestionował też niewątpliwie hulaszczego trybu życia, jaki przez te lata prowadził na koszt rodziców. Zatem przez 11 lat młody i zdrowy mężczyzna nie podejmował jakichkolwiek normalnych obowiązków i ról społecznych, lecz prowadził pasożytniczy tryb życia, obciążając swym utrzymaniem rodziców. Ta bezsporna okoliczność stoi w oczywistej sprzeczności z linią obrony oskarżonego i jego słowami, iż sytuacje konfliktowe są prowokowane przez rodziców, którzy robią mu na złość. Pomijając już infantylizm tej argumentacji, przez ponad dekadę nic nie stało na przeszkodzie, by oskarżony, jak każdy dorosły młody człowiek pozostający w konflikcie z rodzicami, opuścił dom i podjął pracę nie narażając się więcej na ewentualną „złośliwość” rodziców. Zatem argument o złośliwym inicjowaniu konfliktów przez rodziców oskarżonego w sposób oczywisty upadł. Podobnie nielogiczny jest argument, iż rodzice chcą pozbyć się oskarżonego z domu – gdyby tak było w istocie mieli oni 11 lat, by podejmować w tym kierunku próby w trybie administracyjnym
(zajmują mieszkanie komunalne), czego jednak nie czynili. Również argument, iż celem rodziców jest umieszczenie oskarżonego w więzieniu jest, zdaniem Sądu, jedynie jego emocjonalną, lecz zupełnie nietrafioną, oceną sytuacji. Rodzice oskarżonego w głosach końcowych wyraźnie prosili, by syn nie trafił do więzienia, lecz by zobowiązany został do podjęcia terapii odwykowej i pracy, co Sąd wziął pod uwagę przy wymierzaniu kary. Przeciwko wersji oskarżonego przemawiają jeszcze dwa argumenty: agresja oskarżonego kierowana jest nie tylko przeciwko rodzicom, lecz również przeciwko młodszemu bratu (z którym konfliktów nie deklaruje i który wyraźnie prosił o możliwość utrzymywania z nim kontaktów) i osobom postronnym (pokrzywdzona w tej sprawie sąsiadka i wcześniej jej mąż). Ponadto relacje rodziców z młodszym bratem oskarżonego, który w przeciwieństwie do niego odnajduje się w zwyklej roli społecznej i się uczy układają się zgoła odmiennie, co dodatkowo potwierdza, iż to nie rodzice są źródłem konfliktów w tej rodzinie.

Po rozważeniu linii obrony oskarżonego w świetle faktów bezspornych, zasad doświadczenia życiowego i zwykłej ludzkiej logiki Sąd stwierdził, iż z linii tej nie pozostało nic merytorycznie wartościowego, co mogłoby zostać przyjęte na korzyść oskarżonego. Sąd dał natomiast pełna wiarę rodzicom oskarżonego odnośnie sytuacji panującej od lat w ich domu i stosunków ze starszym synem.

Zeznania ojca A. Z. (k. 8-9, 95, 279–282) i matki B. Z. (k. 28–29, 61v–62v, 276–279) były logiczne, wewnętrznie niesprzeczne oraz, co istotne, podczas bezpośredniego przesłuchania obojga na rozprawie Sąd nie dostrzegł w żadnym z tych świadków chęci osobistej zemsty. Zeznania te, zarówno na etapie postępowania przygotowawczego, jak i sądowego, cechowała duża szczegółowość i spontaniczność. Pewne drobne rozbieżności pomiędzy ich słowami można tłumaczyć dynamicznym przebiegiem zdarzeń i stresem, co paradoksalnie umacnia wiarygodność obojga, bowiem wskazuje, iż zeznania te nie były uprzednio łącznie uzgadniane. Zeznania te w żaden też sposób nie wskazywały na chęć wybielenia pozostałych członków rodziny, jak też nie wskazywały na chęć zaszkodzenia oskarżonemu, lecz znacznie bardziej na zupełna bezradność obojga wobec sytuacji jaka powstała w ich rodzinie.

Sąd dał również w pełni wiarę zeznaniom pokrzywdzonej sąsiadki B. W. (k. 55, 282–284) co do przebiegu zdarzenia w dniu 20 stycznia 2017 r. i słów, jakie wypowiedział do niej oskarżony. Świadek ta osobą obcą dla oskarżonego, zeznającą pod rygorem odpowiedzialności karnej, Sąd nie dostrzegł żadnych okoliczności, dla których miałaby oskarżonego fałszywie obciążać. Pozostaje w normalnych sąsiedzkich relacjach z rodzicami oskarżonego, co wskazuje, iż nie jest osobą o pieniackim charakterze, jak próbował przedstawić ją oskarżony. Świadek ta potwierdziła tez, iż z mieszkania sąsiadów często w dzień przez godzinę czy pół słychać było bardzo głośno nastawione basy, co leciało w kółko i powodowało taki łomot, że wszystko drżało.

Zeznania A. W. nie stanowiły podstawy czynienia ustaleń faktycznych w sprawie. Świadek ten został przesłuchany przez Sąd z urzędu celem zweryfikowania deklarowanej przez jego żonę okoliczności, iż podstawą jej obawy, że oskarżony spełni swe groźby wobec niej było m.in. to, że już wcześniej popchnął jej męża. A. W. stwierdził, iż rzeczywiście oskarżony na jesieni 2016 r. podbiegł do niego i kopnął go w łydkę (k. 316–317). Sąd nie dostrzegł podstaw, by odmówić świadkowi wiary w tym zakresie, obecny podczas jego przesłuchania oskarżony nie kwestionował tego faktu.

Brat oskarżonego M. Z. zarówno na etapie postępowania przygotowawczego (k. 22v), jak i na rozprawie (k. 276) skorzystał z prawa do odmowy składania zeznań.

Podobnie postąpiły obie babcie I. Z. i H. M. (k. 315).

Sąd dał w pełni wiarę również Policjantom M. G. (k. 16v–17v, 344-345) i J. S. (k. 59, 98v, 345–346).

M. G. w bardzo szczegółowy sposób opisał przebieg interwencji w dniu 29 grudnia 2016 r., opisał obrażenia i stan domowników, jak również agresywne zachowanie oskarżonego wobec najbliższych mające miejsce w obecności Policji i jego wulgarne groźby pozbawienia życia domowników, które wypowiadał jeszcze po zatrzymaniu na K.. Świadek wyraził również swe przekonanie, iż oskarżony wówczas poważnie traktował te słowa.

Dzielnicowy J. S. potwierdził, iż B. W. zgłaszając mu telefonicznie zdarzenie w dniu następnym powiedziała, iż oskarżony użył wobec niej słów, iż ją spali. Zeznania tego świadka były bardzo pomocne dla Sądu dla oceny całej sytuacji - świadek wskazał wyraźnie, iż zna rodzinę Z. od lat, rodzina nie jest patologiczna, zaś zachowania odbiegające od normy prezentuje jedynie oskarżony. Świadek wskazał wyraźnie, iż „(…) z biegiem lat ta cała sytuacja ze strony pana J. się nasilała. W końcu pan A. zgłosił sprawę o znęcanie i moim zdaniem, gdyby tego nie zrobił, mogłoby dojść do tragedii”.

Sąd nie dopatrzył się żadnych okoliczności mogących podważać wiarygodność ich zeznań świadków. Zeznania tych świadków są wartościowym materiałem dowodowym, również dlatego, że pochodzą od osób bezstronnych, które działały w ramach wykonywania obowiązków służbowych, a więc są to osoby w żaden sposób nie związane z oskarżonym i nie mające interesu w bezpodstawnym obciążaniu go, co ich samych narażałoby zresztą na odpowiedzialność z art. 233 k.k., a także na odpowiedzialność dyscyplinarną i ewentualną utratę pracy. Z analizy akt sprawy w żaden sposób nie wynika również, aby istniał jakikolwiek racjonalny powód ku temu, by wyżej wymienieni funkcjonariusze publiczni mieli składać fałszywe zeznania na niekorzyść oskarżonego.

Wątpliwości Sądu nie wzbudziła również opinia sądowo-psychiatryczna. Zdaniem Sądu opinia ta została sporządzona w sposób fachowy, spójny oraz wydana została zgodnie z zasadami wiedzy i obowiązującymi przepisami prawnymi. Wnioski z opinii są, w ocenie Sądu, logiczne. Opinia ta, jak również kompetencje biegłych, nie zostały przez żadną ze stron zakwestionowane. Tak więc w ocenie Sądu opinia ta jest w pełni miarodajna.

Nie budziły żadnych wątpliwości zdaniem Sądu co do swej wiarygodności i rzetelności pozostałe dowody ujawnione w sprawie. Dowody nie dały w ocenie Sądu jakichkolwiek podstaw, by kwestionować je pod względem wiarygodności i fachowości, zostały sporządzone zgodnie z odpowiednimi przepisami, przez powołane do tego instytucje bądź funkcjonariuszy i korzystają z domniemania autentyczności oraz prawdziwości zawartych w nich oświadczeń. Dokumenty składane przez instytucje prywatne oraz strony nie zostały zakwestionowane przez stronę przeciwną pod względem wiarygodności materialnej i formalnej.

Przechodząc do ogólnych rozważań na temat przestępstwa z art. 207 § 1 k.k. Sąd miał tu na uwadze, iż jest to przestępstwo formalne z działania lub zaniechania. Dla jego bytu nie jest wymagane spowodowanie jakichkolwiek skutków. Znęcanie się może przybrać formę znęcania się fizycznego lub psychicznego. W pierwszym przypadku zachowanie sprawcy będzie polegało na zadawaniu cierpień fizycznych, jak na przykład bicie, duszenie czy inne zadawanie bólu. Znęcanie psychiczne polegać będzie na dręczeniu psychicznym poprzez na przykład lżenie, wyszydzanie, straszenie lub zadawanie cierpień osobie, o której w tym przepisie mowa.

Od strony przedmiotowej pojęcie "znęcania" oznacza zazwyczaj systematycznie powtarzające się zachowania złożone z jedno lub wielorodzajowych pojedynczych czynności naruszających różne dobra, na przykład nietykalność ciała, godność osobistą. Całość tego postępowania określonego zbiorowo, którego poszczególne fragmenty mogą wypełniać znamiona różnych występków (np. z art. 190 § 1 k.k., 191 k.k., 216 k.k., 217 k.k.), stanowi jakościowo odmienny, odrębny typ przestępstwa .

W judykaturze i doktrynie podkreśla się, że pojęcie "znęca się" należy interpretować w dużym stopniu obiektywnie, tzn. dla przyjęcia lub odrzucenia wystąpienia tego znamienia nie jest wystarczające samo odczucie pokrzywdzonego, a miarodajne jest jedynie hipotetyczne odczucie wzorcowego obywatela, czyli człowieka o właściwym stopniu socjalizacji i wrażliwego na krzywdę drugiej osoby. O przyjęciu znęcania się rozstrzygają więc społecznie akceptowane wartości wyrażające się w normach etycznych i kulturowych.

W pojęciu znęcania się zawarte jest odczuwanie przez sprawcę, że jego zachowania są dla ofiary dolegliwe i poniżają ją przed sprawcą (por. wyrok SA w Krakowie, II Aka 40/98, KZS 1998, z. 4-5, poz. 53). Istota przestępstwa znęcania się polega na jakościowo innym zachowaniu się sprawcy niż tylko na zwyczajnym znieważeniu lub naruszeniu nietykalności osoby pokrzywdzonej.

O uznaniu za "znęcanie się" zachowania sprawiającego ból fizyczny lub cierpienia psychiczne ofiary powinna decydować ocena obiektywna, a nie subiektywne odczucie pokrzywdzonego. Za "znęcanie się" nie można jednak uznać zachowania się sprawcy, które nie powoduje u ofiary poważnego bólu fizycznego lub cierpienia moralnego, ani sytuacji, gdy między osobą oskarżoną a pokrzywdzoną dochodzi do wzajemnego "znęcania się".

Znęcanie się, o którym mowa w przepisie art. 184 § 1 k.k. (obecnie art. 207 § 1 k.k.), jest działaniem niezależnym od faktu, czy osoba, nad którą sprawca znęca się, nie sprzeciwia mu się i nie próbuje się bronić . Środki obronne stosowane przez taką osobę są usprawiedliwione, gdyż podejmowane są w obronie przed bezpośrednim bezprawnym zamachem na jej dobro. Nie można przeto uznać, aby obrona osoby, nad którą sprawca się znęca, odbierała jego działaniu cechy przestępstwa ( wyrok SN z 17 sierpnia 1970 r., IV KR 146/70, OSPiKA 1971, z. 2, poz. 41).

Przestępstwo określone w art. 207 § 1 k.k. może być popełnione umyślnie i to wyłącznie z zamiarem bezpośrednim. Przesądza o tym znamię intencjonalne "znęca się", charakteryzujące szczególne nastawienie sprawcy (por. również wyrok SN z 21 października 1999 r., V KKN 580/97, Prok. i Pr. 2000, nr 2, poz. 7). Przy czym "(...) znęcaniem się może być zarówno zadawanie razów, bicie, w ogóle sprawianie bólu fizycznego, jako też sprawianie ciężkich przykrości moralnych, zarówno jednorazowe, jako też systematyczne, zarówno aktywne, jak też polegające na zaniedbaniu, odmówienie pożywienia itp. Słowem, każde postępowanie nacechowane zamiarem krzywdzenia fizycznego lub moralnego, w odpowiednich warunkach może być objęte pojęciem znęcania się" (cyt. za: Peiper, Komentarz do k.k. z 1932 r., s. 497-498).W uchwale z dnia 9 czerwca 1976 r., VI KZP 13/75, OSNKW 1976, nr 7-8, poz. 86, SN słusznie przyjął, iż: " Ustawowe określenie "znęca się" oznacza działanie albo zaniechanie, polegające na umyślnym zadawaniu bólu fizycznego lub dotkliwych cierpień moralnych, powtarzającym się w czasie albo jednorazowym, lecz intensywnym i rozciągniętym w czasie". W uzasadnieniu wyroku z dnia 27 lutego 2002 r., II KKN 17/00, OSNKW 2002, nr 7-8, poz. 55, SN uznał, że "znamię czasownikowe "znęca się" oznacza, iż występek ten najczęściej jest realizowany przez wielokrotne zamachy (chociaż w sytuacji wyjątkowej wystarczy jednorazowy zamach)".

Przenosząc te rozważania na grunt przedmiotowej sprawy - w ocenie Sądu, nie ulega najmniejszych wątpliwości, iż wieloletnie zachowania oskarżonego J. Z. podejmowane w stosunku do współdomowników w ustalonych realiach tej sprawy bez wątpienia przekroczyły granicę zwykłego dokuczania im i stanowiły formę psychicznego znęcania się nad nimi. Oskarżony w okresie wskazanym w akcie oskarżenia wszczynał pod wpływem alkoholu bez powodu liczne awantury domowe, podczas których wielokrotnie kierował groźby pozbawienia życia lub zniszczenia mienia, które wzbudziły w pokrzywdzonych uzasadnioną obawę spełnienia, używał wobec pokrzywdzonych słów wulgarnych, ubliżał im, poniżał ich, podporządkowywał sobie, zakłócał spoczynek nocny poprzez celowe budzenie pokrzywdzonych śpiewem lub włączaniem głośnej muzyki oraz w inny złośliwy sposób niepokoił, co stanowiło dręczenie psychiczne. Zachowania te były podejmowane systematycznie i często powtarzały się w tym okresie. Zdaniem Sądu działania oskarżonego podejmowane w stosunku do najbliższych w ustalonych okolicznościach faktycznych stanowiły formę znęcania się psychicznego z punktu widzenia obiektywnej oceny tych zachowań, a więc hipotetycznego odczucia wzorcowego obywatela, czyli człowieka o właściwym stopniu socjalizacji i wrażliwego na krzywdę drugiej osoby. Wypowiadanie cyklicznie i wielokrotnie pod adresem pokrzywdzonych słów wulgarnych, systematyczne awantury, zakłócanie spokoju i utrudnianie wspólnego zamieszkania, powtarzalne stosowanie przemocy werbalnej, w ocenie Sądu uznać należy, za zachowania, które z punktu widzenia obiektywnych kryteriów stanowiły jakościowo inne zachowania aniżeli zwyczajne (incydentalne) znieważanie czy groźby. Nie były to także zdaniem Sądu zachowania, które można by jedynie oceniać jako swoiste dokuczanie. Rodzice oskarżonego czuli się w tej sytuacji zupełnie bezradni i nie potrafili uzyskać jakiejkolwiek pomocy nawet od Policji. W ocenie Sądu z uwagi na wskazaną systematyczność i powtarzalność tych zachowań oraz ich zróżnicowanie (akty agresji słownej, poniżanie słowne, groźby, formy uciszania i zastraszanie naruszające poczucie bezpieczeństwa) stwierdzić należy, iż były to zachowania podejmowane przez oskarżonego właśnie celem zadania bólu psychicznego pokrzywdzonym. Oskarżony miał nad nimi również niewątpliwą przewagę fizyczną. W ocenie Sądu zachowania, jakich oskarżony dopuszczał się wobec osób mu najbliższych tak odbiegają od normy i były dla nich na tyle dotkliwe i upokarzające, iż wyczerpują znamiona przestępstwa psychicznego znęcania się. W ocenie Sądu – wbrew temu, co chciałaby widzieć obrona – w sprawie tej nie mamy do czynienia z obustronnymi niepenalizowanymi awanturami stron i konfliktami między nimi inicjowanymi również ze strony oskarżycieli. Przeczą temu zeznania obojga rodziców oskarżonego, w zakresie w jakim Sąd dał im wiarę. Zachowanie oskarżonego przez okres wskazany w zarzucie nie było jednolite, lecz stopniowo ulegało nasileniu: na początkowym etapie przede wszystkim zakłócał funkcjonowanie domowników poprzez włączanie głośnej muzyki, zakłócanie oglądania telewizji, głośne krzyki, trzaskanie drzwiami, wulgarne poniżanie ich i grożenie im, na dalszym etapie, nadużywając coraz częściej alkoholu, wszczynał awantury używając przy tym słów wulgarnych, pozostając jeszcze na pewnym stopniu komunikowania się z pokrzywdzonymi, wreszcie po zatrudnieniu jego postawa znacznie pogorszyła się, zaś najbliżsi stracili jakąkolwiek kontrolę nad tym co może się wydarzyć, wyrazem tego stała się sytuacja z dnia 29 grudnia 2016 r., kiedy to oskarżony dopuścił się wielokrotnego grożenia najbliższym, wspartego przemocą fizyczną, zaś oni mieli uzasadnione podstawy by uznać te groźby za realne, skoro za takie uznał je nawet funkcjonariusz Policji. Zatem to pierwszy akt przemocy fizycznej był dla pokrzywdzonych impulsem do zdeterminowanego działania i zgłoszenia popełnienia przestępstwa przez syna. Oskarżony swym zachowaniem niewątpliwie zaburzył spokój psychiczny członków swojej najbliższej rodziny, działał w szerokiej rozpiętości czasowej, coraz bardziej zwiększając nasilenie cierpień psychicznych zadawanych pokrzywdzonym, a czynów swych dopuszczał się będąc pod wpływem alkoholu, przy czym nie odczuwał (również na rozprawie) jakiegokolwiek krytycznego stosunku odnośnie swoich zachowań. W ocenie Sądu bezkrytyczna postawa oskarżonego jest związana z jego głęboką demoralizacją, które jak zgodnie wskazują wszyscy świadkowie postępowała, aż wreszcie wymknęła się spod jakiejkolwiek kontroli. Odzwierciedleniem tego jest karta karna oskarżonego, która również jest obiektywnym dokumentem urzędowym i która to prezentuje historię szeregu przestępstw związanych z narkotykami oraz naruszeniem nietykalności, czci i wolności osobistej innych osób (k. 257 – 258). Oskarżony prezentuje również bezkrytyczną postawę względem swojego uzależnienia od alkoholu i narkotyków oraz negatywnych z tego konsekwencji, co w ocenie Sądu jest jednym z istotnych źródeł kryminogennych zachowań oskarżonego.

Podobnie Sąd również nie miał żadnych wątpliwości co do wypełnienia przez oskarżonego J. Z. znamion przestępstw gróźb karalnych wobec sąsiadki i ojca.

Słowa jakie oskarżony wypowiedział w dniu 20 stycznia 2017 roku do sąsiadki B. W. na jej stwierdzenie, iż zgłosi jego zachowanie na Policję („ No i co? Jutro wyjdę i cię spalę”) stanowiły nie tylko wyraźną groźbę pozbawienia jej życia, ale również kpinę z jej próby znalezienia sposobu pomocy przez odwołanie się do instytucji porządkowych. Sąd, co uzasadnił już powyżej, w pełni dał wiarę brzmieniu sformułowania przytoczonego przez sąsiadkę. Niezależnie od tego odnieść się jednak można do linii obrony, zgodnie z którą oskarżonemu chodzić miało o to, iż straci ona zaufanie jako osoba, która donosi na Policję. Oczywistym jest, iż osoba w starszym wieku nie zna młodzieżowego, a raczej chuligańskiego języka i gdyby nawet hipotetycznie przyjąć, iż oskarżony wypowiedział podobne słowa w sposób inny niż przez nią przytoczony i tak należałoby przyjąć, iż miałaby ona pełne prawo do zrozumienia ich w sposób zgodny z ich rzeczywistym brzmieniem.

Słowa skierowane przez oskarżonego w dniu 23 lutego 2017 roku do ojca („ za każdym razem jak będziesz dzwonił na policję, będę wam wybijał szyby, łamał Ci lusterka w samochodzie, a jak to nie pomoże to Cię wyłowią z W.”) nie budzą żadnych wątpliwości interpretacyjnych odnośnie swego znaczenia. Wulgarne groźby pozbawienia życia ojca, kierował do niego już wcześniej w obecności policji, jak też odnośnie wszystkich członków najbliższej rodziny na Komendzie w obecności funkcjonariuszy Policji, co wprost wskazuje na jego poczucie absolutnej bezkarności. Podkreślić ponownie należy, iż groźby te były na tyle sugestywne, iż nawet policjant - świadek M. G. potraktował je poważnie.

Sąd miał na uwadze, iż warunkiem przestępności czynu jest, aby groźba wzbudzała uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, jest to bowiem przestępstwo materialne i stan uzasadnionej obawy osoby zagrożonej stanowi skutek. Pokrzywdzony musi potraktować groźbę poważnie i uważać jej spełnienie za prawdopodobne („Kodeks karny – część szczególna”, K. Buchała, A. Zoll, Zakamycze 2000, s. 765). Jednakże znamię „ wzbudzenia obawy należy oceniać subiektywnie, nie zaś z punku widzenia realnego niebezpieczeństwa spełnienia groźby” (por. wyrok SN z dn. 17 V 1997r., II KKN 171/96, Prok. i Pr. 1997r., nr 10, poz. 4). Subiektywna obawa pokrzywdzonego i jego przekonanie o prawdopodobieństwie realizacji groźby muszą być uzasadnione, tzn. że zarówno okoliczności w jakich groźba została wyrażona, jak i osoba grożącego robią wrażenie na normalnie wrażliwym obserwatorze, iż groźba została wyrażona na serio i daje podstawy do uzasadnionej obawy. Innymi słowy obawa zagrożonego, że do niego skierowana groźba będzie spełniona, jest wtedy uzasadniona, jeżeli każdy człowiek o podobnej do zagrożonego osobowości i w podobnej sytuacji również odczuwałby obawę przed taką groźbą.

Zdaniem Sądu warunki te niewątpliwie zaistniały w obu tych sytuacjach, w przypadku ojca oskarżonego - biorąc pod uwagę wieloletnie przemocowe zachowania oskarżonego wobec najbliższych oraz pojawiające się przejawy agresji fizycznej oraz jego przewagę fizyczną, zaś w przypadku sąsiadki – biorąc pod uwagę jej starszy już wiek, mający wcześniej miejsce incydent wobec jej męża, jak również niewątpliwie nietypowe z punktu widzenia zwykłych ogólnoludzkich stosunków sąsiedzkich zachowania oskarżonego oraz okoliczności, w jakich groźby te zostały wyrażone (osamotnienie w warunkach piwnicy) przekonanie o realności realizacji gróźb pojawiłoby w przypadku każdego normalnie wrażliwego i rozumującego ich odbiorcy w analogicznych sytuacjach. Pokrzywdzeni w ustalonych realiach mogli mieć uzasadnione przekonanie, iż oskarżony może wyrządzić im krzywdę. W ocenie Sądu pokrzywdzeni w obu przypadkach mieli zatem pełne podstawy, by groźby oskarżonego potraktować poważnie.

Sąd w przedmiotowej sprawie nie dopatrzył się żadnych okoliczności, które wyłączałyby możliwość przypisania oskarżonemu winy. Jest on osobą pełnoletnią, dojrzałą, poczytalną, nie działał pod wpływem błędu. Można więc było od niego wymagać zachowania zgodnego z obowiązującymi normami prawnymi, a jego postępowania nie usprawiedliwiają żadne okoliczności ekstremalne. Przypisanie winy oskarżonemu jest więc w pełni uzasadnione. Oceniając stopień winy oskarżonego, Sąd uznał, iż oskarżony wszystkich przypisanych mu czynów dopuścił się umyślnie, w zamiarze bezpośrednim. Nic nie usprawiedliwia jego zachowania, dlatego stopień jego winy jest znaczny.

Stopień społecznej szkodliwości popełnionych przez oskarżonego czynów Sąd uznał za bardzo wysoki, mając na uwadze rodzaj naruszonych przez niego dóbr, motywację oskarżonego, jak również okoliczności popełnienia czynów. Nie ulega wątpliwości, że zachowanie oskarżonego wzbudza silną społeczną dezaprobatę. Znaczna społeczna szkodliwość czynów oskarżonego płynie również z działania przez niego umyślnie w zamiarze bezpośrednim.

Przechodząc do uzasadnienia wymiaru kar orzeczonych wobec oskarżonego J. Z.:

Rozważając kwestie rodzaju i wysokości kar Sąd kierował się dyrektywami wymiaru kary określonymi w art. 53 kk, nadto Sąd na względzie miał wszystkie okoliczności przemawiające zarówno na korzyść oskarżonego, jak i na jego niekorzyść. Sąd nie dopatrzył się w tej sprawie żadnych okoliczności łagodzących. Natomiast do okoliczności obciążających zaliczyć należało przede wszystkim wskazywany wyżej znaczny stopień społecznej szkodliwości czynów, stopień i formę winy, jak również uprzednią karalność oskarżonego.

I tak w ocenie Sądu, orzeczona przy zastosowaniu art. 37b k.k. w punkcie I wyroku za przestępstwo znęcania się tzw. kara mieszana, to jest kara 3 miesięcy pozbawienia wolności i kara ograniczenia wolności w wymiarze 1 roku nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne po 40 godzin miesięcznie jest karą sprawiedliwą, adekwatną do okoliczności popełnienia przypisanego oskarżonemu czynu, do stopnia jego społecznej szkodliwości oraz do stopnia winy oskarżonego. Kara musi być bowiem dolegliwością, aby pomogła uświadomić oskarżonemu, że postąpił w sposób sprzeczny z porządkiem prawnym i jednocześnie powstrzymać go od kolejnych naruszeń. Orzekając karę pozbawienia wolności w tym wymiarze Sąd miał również na uwadze cele zapobiegawcze i wychowawcze kary w ramach prewencji indywidualnej oraz potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej w społeczeństwie i cele prewencji generalnej, której zadaniem jest wyrobienie u sprawcy przekonania o nieuchronności kary. Sąd przy orzekaniu tej kary miał na szczególnej uwadze stanowisko obojga oskarżycieli posiłkowych.

W punktach II i III wyroku Sąd skazał oskarżonego za dwa kolejne zarzucane mu czyny z art. 190 § 1 k.k. na kary po 8 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 40 godzin w stosunku miesięcznym. Z uwagi na deklarowany przez oskarżonego stan majątkowy Sąd uznał za niecelowe zastosowanie kar grzywny. Z drugiej strony realia przedmiotowej sprawy nie uzasadniały zastosowania najsurowszych z dostępnych kar, to jest kar pozbawienia wolności. W ocenie Sądu właśnie kary ograniczenia wolności we wskazanym wymiarze będą adekwatne do stopnia społecznej szkodliwości przypisanych oskarżonemu czynów, zaś ich dolegliwość nie przekroczy stopnia zawinienia oskarżonego. Jednocześnie kary te w najwłaściwszy sposób spełnią swój cel w zakresie prewencji generalnej i indywidualnej, a także będą właściwie kształtować świadomość prawną społeczeństwa.

Wymierzając zaś oskarżonemu J. Z. karę łączną Sąd miał na uwadze, iż przy wymiarze kary łącznej nie ma znaczenia stopień zawinienia ani stopień społecznej szkodliwości czynu. Pod uwagę należy brać przede wszystkim względy prewencji indywidualnej i ogólnej. Inaczej rzecz ujmując wymierzając karę łączną ograniczenia wolności Sąd musiał mieć na uwadze potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa. Kara powinna wpływać na przekonanie, że popełnianie przestępstw nie może ujść bezkarnie i spotyka się ze sprawiedliwą karą. Sąd miał tu na uwadze stanowisko Sądu Najwyższego, zgodnie z którym „ W orzecznictwie jak i w nauce prawa karnego uznaje się, że wymiar kary łącznej jest wymiarem dwuetapowym. W pierwszym etapie sąd wymierza kary jednostkowe, w drugim karę łączną. Wzgląd na społeczne niebezpieczeństwo przypisanych sprawcy czynów powinien być brany pod uwagę na pierwszym etapie wymiaru, czyli przy orzekaniu kar jednostkowych. W drugim etapie, przy określaniu wysokości kary łącznej sąd powinien dawać prymat dyrektywom prewencji indywidualnej i generalnej (...)” (uzasadnienie wyroku Sądu Najwyższego - Izba Karna z dnia 28 listopada 1990 r. II KR 61/90, OSP 1991/11-12 poz. 292).

Wymiar kary łącznej mógł oscylować w granicach od minimalnie 8 miesięcy (absorpcja) do maksymalnie 1 roku i 4 miesięcy ograniczenia wolności (kumulacja). Sąd zastosował tu zasadę asperacji, uznając karę łączną w wymiarze 1 roku ograniczenia wolności przy określeniu miesięcznego wymiaru godzin pracy jak poprzednio za adekwatną w ustalonych warunkach przedmiotowej sprawy. Tak ukształtowana kara łączna, zadaniem Sądu, w sposób należyty uświadomi oskarżonemu naganność jego zachowania, a także będzie stanowić dla niego wystarczającą dolegliwość i sprawiedliwą odpłatę za popełnione przez niego czyny.

Sąd orzekł o tym na podstawie art. 85 § 1 k.k. i art. 86 § 1 i § 3 k.k. w punkcie IV wyroku.

Sąd miał przy tym na uwadze, przyjmowane w piśmiennictwie (Kardas Piotr. Art. 87. W: Kodeks karny. Część ogólna. Tom II. Część II. Komentarz do art. 53-116, wyd. V. Wolters Kluwer, 2016.) na gruncie tej nowej sytuacji stanowisko, iż z uwagi na treść art. 87 § 2 k.k. należy wykluczyć możliwość skorzystania z jednoczesnego orzeczenia kary łącznej pozbawienia wolności oraz kary łącznej ograniczenia wolności w takich układach procesowych, w których nie będzie podstawy do wymierzenia dwóch kar łącznych, tj. gdy łączeniu nie będą podlegały co najmniej dwie kary pozbawienia wolności, które mogą zostać połączone w karę łączną pozbawienia wolności, i co najmniej dwie kary ograniczenia wolności, które mogą zostać połączone w karę ograniczenia wolności. Jednoczesne orzeczenie dwóch kar łącznych jest zatem wykluczone, gdy zbiegać się będą dwie podlegające łączeniu kary ograniczenia wolności, z których możliwe byłoby wymierzenie kary łącznej pozbawienia wolności, i jedna kara pozbawienia wolności, której nie da się w danym układzie procesowym połączyć z inną karą pozbawienia wolności.

W punkcie V wyroku Sąd nałożył na oskarżonego obowiązki, których nieprzestrzeganie może, zgodnie z art. 65 kodeksu karnego wykonawczego, prowadzić do zarządzenia wykonania zastępczej kary pozbawienia wolności.

Nałożony na oskarżonego obowiązek powstrzymywania się od kontaktowania się w jakikolwiek sposób z pokrzywdzonymi B. W., B. Z. oraz A. Z. połączony z zakazem zbliżania się do tychże pokrzywdzonych ma na celu zapewnienie przestrzegania przez oskarżonego zachowania zgodne z prawem i umożliwienie pokrzywdzonym odbudowania naruszonego poczucia bezpieczeństwa. Dalsze obowiązki w postaci podjęcia i wykonywania pracy zarobkowej oraz obowiązek powstrzymywania się od nadużywania alkoholu i innych środków odurzających w ocenie Sądu są konieczne, aby budować w oskarżonym prawidłowe wzorce zachowań i wyeliminować istotne źródło wchodzenia przez oskarżonego w konflikty z prawem, jakim jest jego uzależnienie od alkoholu oraz środków odurzających.

W punkcie VI wyroku na poczet orzeczonej w punkcie I wyroku kary pozbawienia wolności na podstawie art. 63 § 1 i 5 k.k. Sąd zaliczył oskarżonemu J. Z. okresy jego dwukrotnego zatrzymania w tej sprawie oraz okres tymczasowego aresztowania i uznał karę tę za wykonaną w całości. Pozostały okres zatrzymania, przekraczający wymiar kary pozbawienia wolności zaliczony został na poczet kary ograniczenia wolności orzeczonej również w punkcie I wyroku w ramach kary mieszanej, zaś kara ta uznana została za wykonaną w wymiarze 12 dni.

W punkcie VII wyroku - wobec tego, iż w toku postępowania udzielona była oskarżonemu pomoc prawna świadczona z urzędu Sąd zasądził od Skarbu Państwa na rzecz obrońcy kwotę 588 złotych plus 23% podatku VAT. Powyższa kwota została wyliczona na podstawie § 17 ust. 2 pkt 3 oraz § 20 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 03 października 2016 r. w sprawie ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej przez adwokata z urzędu (Dz. U. 2016 poz. 1714) mając na uwadze, że ww. obrońca świadczył pomoc prawną na 3 terminach rozprawy. Wynagrodzenie obrońcy zostało podwyższone o kwotę podatku od towarów i usług stosownie do § 4 pkt 3 rozporządzenia.

Sąd, mając na uwadze zasady słuszności, na podstawie art. 624 § 1 k.p.k. zwolnił oskarżonego od obowiązku uiszczania kosztów sądowych, nie obciążył go też opłatą ( punkt VIII wyroku). W jego obecnej sytuacji życiowej byłoby to jedynie nałożeniem obowiązku, którego i tak by nie wykonał, co w konsekwencji mogłoby obciążyć jego i tak pokrzywdzonych najbliższych.

SSR Agnieszka Jaźwińska