Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III Ca 641/18

UZASADNIENIE

Dnia 29 grudnia 2017 r. Sąd Rejonowy w Zgierzu, po rozpoznaniu spraw o zasiedzenie z wniosku H. Ś. z udziałem K. Ś., J. S., W. Ś. i G. Ś. oraz z wniosku K. Ś. z udziałem H. Ś., J. S., W. Ś. i G. Ś., wydał zaskarżone postanowienie, mocą którego oddalił wniosek H. Ś. (pkt 1); oddalił wniosek K. Ś. (pkt 2); nie obciążył uczestników postępowania obowiązkiem zwrotu kosztów sądowych (pkt 3) oraz ustalił, iż w pozostałej części każdy z uczestników postępowania ponosi we własnym zakresie koszty związane ze swoim udziałem w sprawie (pkt 4).

Powyższe postanowienie zaskarżyła apelacją uczestniczka K. Ś. w zakresie pkt 2, czyli co do oddalenia jej wniosku o stwierdzenie zasiedzenia na własną rzecz. Postawiony względem rozstrzygnięcia zarzut sprowadzał się do naruszenie przepisów postępowania, które mogło mieć wpływ na wynika sprawy, a mianowicie art. 233 § 1 k.p.c. w zw. z art. 13 § 2 k.p.c. poprzez dokonanie przez Sąd I instancji oceny zgromadzonego materiału dowodowego w sposób dowolny, a nie swobodny, jak również wybiórczy, bez wszechstronnego rozważenia wszystkich okoliczności sprawy oraz w sposób sprzeczny z zasadami logiki i doświadczenia życiowego, w szczególności poprzez uznanie, że K. Ś. nie spełniła przesłanki samoistnego posiadania w okresie koniecznym dla zasiedzenia spornej nieruchomości.

W konkluzji apelująca przede wszystkim wniosła o zmianę zaskarżonego postanowienia poprzez stwierdzenie, że K. Ś. z dniem 27 czerwca 2012 r. nabyła w drodze zasiedzenia własność nieruchomości, stanowiącej działkę nr (...) o powierzchni 14.782 m 2, położonej w B. przy u. (...) 10 oraz własność nieruchomości, będącej działką nr (...) o powierzchni 14.782 m 2, znajdującej się a u. Polnej w B.. Z kolei wniosek ewentualny dotyczył uchylenia wadliwego orzeczenia i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania.

Na rozprawie apelacyjnej odbytej dnia 4 lipca 2018 r. pełnomocnik wnioskodawczyni H. Ś. wniósł o oddalenie środka odwoławczego oraz wystąpił o zasądzenie kosztów za II instancję.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Wywiedziona apelacja nie ma racji bytu, a podniesione w niej zarzuty nie mogą wywrzeć zamierzonego skutku zgodnie z intencją skarżącej.

Ogólna wymowa środka odwoławczego świadczy o tym, iż uczestniczka K. Ś. nie aprobuje poczynionych przez Sąd Rejonowy ustaleń faktycznych, nie zgadza się z dokonaną oceną materiału dowodowego oraz neguje stanowisko Sądu I instancji, wedle którego nie wykazała ona po swojej stronie istnienia posiadania samoistnego w odniesieniu do nieruchomości położonej w B.. Biorąc więc pod uwagę kształt apelacji w pierwszej kolejności rozważeniu podlega zarzut obrazy przepisów postępowania, ponieważ ocena zasadności naruszenia prawa materialnego może być dokonana dopiero po stwierdzeniu, iż ustalenia stanowiące podstawę faktyczną zaskarżonego wyroku zostały dokonane zgodnie z przepisami prawa procesowego.

Wbrew zarzutom apelantki Sąd Rejonowy należycie ocenił zgromadzony materiał dowodowy. Przede wszystkim Sąd II instancji nie dopatrzył się żadnego uchybienia co do art. 233 § 1 k.p.c., przewidującego zasadę swobodnej oceny dowodów. Na tej płaszczyźnie skarżąca podniosła, iż Sąd niewłaściwie interpretował informacje i dane pozyskane z osobowych źródeł dowodowych i dokumentów oraz dawał wiarę jedynie twierdzeniom oponentki, a podobnego waloru nie nadał własnym twierdzeniom skarżącej. Zgodnie z tym unormowaniem Sąd ocenia wiarygodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego w sprawie materiału dowodowego. Ocena dowodów polega na ich zbadaniu i podjęciu decyzji, czy została wykazana prawdziwość faktów, z których strony wywodzą skutki prawne. Celem Sądu jest tu dokonanie określonych ustaleń faktycznych, pozytywnych bądź negatywnych i ostateczne ustalenie stanu faktycznego stanowiącego podstawę rozstrzygnięcia. Ocena wiarygodności mocy dowodów przeprowadzonych w danej sprawie wyraża istotę sądzenia w części obejmującej ustalenie faktów, ponieważ obejmuje rozstrzygnięcie o przeciwnych twierdzeniach stron na podstawie własnego przekonania sędziego powziętego w wyniku bezpośredniego zetknięcia ze świadkami, stronami, dokumentami i innymi środkami dowodowymi. Powinna odpowiadać regułom logicznego rozumowania wyrażającym formalne schematy powiązań między podstawami wnioskowania i wnioskami oraz uwzględniać zasady doświadczenia życiowego wyznaczające granice dopuszczalnych wniosków i stopień prawdopodobieństwa ich występowania w danej sytuacji. Jeżeli z określonego materiału dowodowego Sąd wyprowadza wnioski logicznie poprawne i zgodne z doświadczeniem życiowym, to ocena Sądu nie narusza reguł swobodnej oceny dowodów (art. 233 § 1 k.p.c.) i musi się ostać choćby w równym stopniu, na podstawie tego materiału dowodowego, dawały się wysnuć wnioski odmienne. Na takim stanowisku stoi też ugruntowane i jednolite orzecznictwo Sądu Najwyższego, czego odzwierciedleniem jest chociażby wyrok SN z dnia 7 października 2005 roku, sygn. akt IV CK 122/05, opubl. baza prawna LEX nr 187124. Tylko w przypadku, gdy brak jest logiki w wiązaniu wniosków z zebranymi dowodami, lub gdy wnioskowanie Sądu wykracza poza schematy logiki formalnej albo, wbrew zasadom doświadczenia życiowego, nie uwzględnia jednoznacznych praktycznych związków przyczynowo-skutkowych to przeprowadzona przez Sąd ocena dowodów może być skutecznie podważona. W judykaturze wskazuje się, że dla skuteczności zarzutu naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. nie wystarcza stwierdzenie o wadliwości dokonanych ustaleń faktycznych, odwołujące się do stanu faktycznego, który w przekonaniu skarżącego odpowiada rzeczywistości. Konieczne jest tu wskazanie przyczyn dyskwalifikujących postępowanie Sądu w tym zakresie. Zarzut ten nie może polegać jedynie na zaprezentowaniu własnych, korzystnych dla skarżącego ustaleń stanu faktycznego, dokonanych na podstawie własnej, przychylnej dla skarżącego oceny materiału dowodowego (por. postanowienie SN z dnia 10 stycznia 2002 r., sygn. akt II CKN 572/99, opubl. baza prawna LEX nr 53136).

W rozpoznawanej sprawie ocena dowodów dokonana przez Sąd pierwszej instancji uwzględnia dyrektywy wskazane w art. 233 § 1 k.p.c., jest swobodna, ale nie dowolna, odnosi się do całokształtu zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego. W istocie rzeczy zastrzeżenia apelującej odnośnie nieprawidłowej oceny dowodów stanowiły jedynie polemikę z logicznym i zgodnym z zasadami doświadczenia życiowego wnioskowaniem Sądu Rejonowego. Bez wątpienia rzeczona sprawa od strony dowodowej nie była łatwa, gdyż Sąd dysponował przeciwstawnymi twierdzeniami wnioskodawczyni i uczestniczki, które były ze sobą mocno skonfliktowane. Dodatkowym utrudnieniem była też znaczna obszerność materiału dowodowego oraz wyjątkowo długi okres czasu podlegającego badaniu. Ogólnie rzecz biorąc Sąd podołał swojemu zadaniu, przy czym ustalonego przebiegu wydarzeń nie sposób zdeprecjonować tylko z tych względów, że nie akceptuje go skarżąca oraz dlatego, że w większej mierze opiera się on na twierdzeniach wnioskodawczyni i relacjach powołanych przez nią świadków. Tak naprawdę H. Ś. pomimo emocjonalnego zaangażowania w sprawę potrafiła zachować obiektywizm, dzięki czemu jej wersja jest bardziej wyważona i przekonująca. Natomiast takimi walorami nie cechują już wypowiedzi K. Ś., tym bardziej że w ich treści można dostrzec liczne przeinaczenia, niejasności i niespójności. Uczestniczka, mimo szeregu usilnych starań, nie przedstawiła bowiem wiarygodnego materiału dowodowego, który podważał ustaloną wersję zdarzeń. W gruncie rzeczy jej zeznania stanowiły próbę skonstruowania zupełnie innego przebiegu zdarzeń. Zdaniem Sądu Okręgowego w toku postępowania uczestniczka przybrała określoną metodę działania, starając się przedstawić siebie jako jedynego posiadacza samoistnego nieruchomości. Ta próba okazała się jednak nieskuteczna właśnie w świetle zeznań strony przeciwnej, które zostały przecież poparte określonymi dowodami. Inaczej mówiąc zaprezentowana przez wnioskodawcę wersja, obciążona poważnymi niespójnościami w całości kłóciła się z konsekwentnymi i jednolitymi zeznaniami wnioskodawczyni i powołanych przez nią świadków. Wszystkie te okoliczności dostrzegł też Sąd Rejonowy, czemu dał wyraz w wyjątkowo obszernej i wnikliwej ocenie materiału dowodowego. Poza tym stan faktyczny sprawy również został ujęty bardzo szeroko. Na tej płaszczyźnie Sąd dokładnie prześledził losy nieruchomości, jak również ustalił krąg funkcjonujących tam osób. Ponadto Sąd dogłębnie sprawdził i zbadał więzi i relacje zachodzące pomiędzy poszczególnymi członkami rodziny Ś., opisując przy tym jakie to czynności podejmowali oni co do nieruchomości. W pełni zrozumiałe jest to, iż na przestrzeni lat aktywność uczestników względem nieruchomości rozkładała się z różnym natężeniem. Nie ulega jednak żadnych najmniejszych wątpliwości, iż wiodącą rolę na terenie posesji odgrywał J. Ś. (1), który w powszechnym mniemaniu był głową rodziny. Z kolei po jego śmierci w 1982 r. jego zadania przejęła H. Ś., która już wcześniej pomagała mężowi i wraz z nim współdecydowała o istotnych kwestiach dotyczących nieruchomości. Oczywiście swój udział miała w tym ich córka K. Ś., aczkolwiek nigdy nie działała ona samodzielnie lecz z polecenia rodziców, będąc od nich zależną. Tym samym zachowanie uczestniczki, jakkolwiek ważne i przydatne w wielu sprawach, nie miało aż tak dużego znaczenia i rangi, jak sama uważała, gdyż nie było postępowaniem dominującym. W tym zakresie Sąd odwoławczy nie stwierdza żadnych wadliwości, usterek ani uchybień. Z przedstawionych dowodów jasno i wyraźnie wynika, że na gospodarstwie rządzili w sposób niepodzielny małżonkowie J. i H. Ś.. Z tego też względu przyjąć należy, iż K. Ś. nie posiadała nieruchomości, której wniosek o zasiedzenie dotyczy, jako posiadaczka samoistna. Natomiast apelująca jak już było to sygnalizowane w istocie rzeczy wskazała inny alternatywny stan faktyczny, mający za podstawę własną ocenę dowodów, która jednak mija się z rzeczywistością. Taki sposób skonstruowania zarzutu naruszenia zasad swobodnej oceny dowodów nie może się ostać, jako że opiera się on wyłącznie na własnym przekonaniu skarżącego o innej niż przyjął sąd wadze (doniosłości) poszczególnych dowodów i ich odmiennej ocenie niż ocena sądu. Skarżący może tylko wykazywać, posługując się argumentami jurydycznymi, że sąd pierwszej instancji rażąco naruszył ustanowione w art. 233 § 1 k.p.c. zasady oceny wiarygodności i mocy dowodów i że naruszenie to mogło mieć wpływ na wynik sprawy (por. wyroki Sądu Najwyższego z dnia 14 stycznia 2000 r., I CKN 1169/99, opubl. OSNC nr 7-8/2000 poz. 139, z dnia 10 kwietnia 2000 r., V CKN 17/00, opubl. OSNC Nr 10/2000 poz. 189, z dnia 29 września 2002 r., II CKN 817/00, niepubl. oraz z dnia 2 lutego 2003 r., I CKN 160/01, nie publ.). W szczególności skarżący powinien wskazać, jakie kryteria oceny naruszył Sąd przy ocenie konkretnych dowodów, uznając brak ich wiarygodności i mocy dowodowej lub niesłuszne im je przyznając (zob. postanowienie SN z dnia 23 stycznia 2001 r., sygn. akt IV CKN 970/00, opubl. baza prawna LEX nr 52753). Wskazanym wyżej wymogom nie sprostała jednak apelantka, albowiem ograniczyła się ona wyłącznie do polemiki ze stanowiskiem Sądu I instancji.

W sferze stricte merytorycznej wiedziony przez uczestników spór ogniskował się wokół kwestii istnienia przesłanek zasiedzenia. Mianowicie istota problemu sprowadzała się do tego czy po stronie uczestniczki K. Ś. wystąpiło posiadanie samoistne w odniesieniu do nieruchomości położonej w B.. Wbrew twierdzeniom skarżącej odpowiedź na tak postawione pytanie jest negatywna i na tej płaszczyźnie w całej rozciągłości trzeba się zgodzić ze Sądem Rejonowym.

Posiadanie samoistne oznacza stan władztwa nad rzeczą odpowiadający posiadaniu właścicielskiemu. Posiadacz samoistny włada rzeczą "jak właściciel" oraz czyni to „dla siebie” i „we własnym interesie” (art. 336 k.c.). Inaczej mówiąc wykonuje faktycznie uprawnienia składające się na treść prawa własności (art. 140 k.c.). Do tych atrybutów należą zaś korzystanie z rzeczy, jej gospodarcze eksploatowanie i pobieranie pożytków, rozporządzanie oraz fizyczne przekształcanie, aż do całkowitego zniszczenia. Władztwo nad rzeczą musi być przy tym stanem trwałym (choć przejściowo posiadacz może nie wykonywać władztwa bez utraty posiadania), nie napotykającym skutecznego oporu osób trzecich. Posiadacz powinien więc tak jak właściciel wykonywać swoje władztwo w granicach określonych przez ustawy, zasady współżycia społecznego i zgodnie ze społeczno – gospodarczym przeznaczeniem owego władztwa faktycznego. Wola władania dla siebie (animus rem sibi habendi) przejawia się w podejmowaniu wielu czynności wskazujących na to, że posiadacz traktuje rzecz jako pozostającą w jego sferze swobodnej dyspozycji, przy czym ocena podejścia uwzględnia rzeczywistą wolę władającego, ale dokonywana jest obiektywnie, z punktu widzenia otoczenia posiadającego (tak np. wyrok SN z dnia 19 grudnia 2000 r., V CKN 164/00, opubl. baza prawna LEX nr 52668; postanowienie SN z dnia 28 lutego 2002 r., III CKN 891/00, opubl. baza prawna LEX nr 54474; postanowienie SN z dnia 30 września 2010 r., I CSK 586/09, opubl. baza prawna LEX nr 630169).

Podkreślenia wymaga, iż wola posiadacza władania rzeczą dla siebie przejawia się w czynnościach faktycznych wskazujących na samodzielny, rzeczywisty i niezależny od woli innej osoby stan władztwa. Przedsiębrana w taki sposób dyspozycja posiadacza powinna odpowiadać dyspozycjom właściciela, chociażby posiadacz nie miał przekonania, że jest właścicielem. Świadomość "właścicielska" lub jej brak rzutuje wówczas na dobrą albo złą wiarę posiadania i w konsekwencji oddziałuje tylko na długość okresów zasiedzenia. Uwagę zwrócić należy także, iż posiadanie samoistne może występować nie tylko w sytuacji, gdy posiadacz jest przekonany o swoich uprawnieniach właściciela, lecz także wówczas gdy wie, że właścicielem nie jest, ale chce posiadać rzecz i posiada ją tak, jakby był właścicielem. Tak czy inaczej do zasiedzenia wymagane jest zatem to, aby podmiot, na którego rzecz biegnie termin zasiedzenia, zamanifestował wyraźnie względem otoczenia swoją wolę władania gruntem jak właściciel. Według zewnętrznych znamion zachowania posiadacza można oceniać zarówno corpus jak też animus possidendi. Istotne znaczenie ma również rozpoznanie zdarzenia stanowiącego źródło nabycia posiadania. Wespół z dalszym zachowaniem posiadacza, manifestowanym na zewnątrz, pozwala określać rodzaj posiadania. Z drugiej strony, zawarcie umowy najmu, dzierżawy, użyczenia itp., przesądza raczej o nabyciu posiadania zależnego. Niemniej jednak zawsze przydatna jest pilna obserwacja zewnętrznych znamion posiadania (por. Kodeks cywilny. Komentarz, E. Gniewek, komentarz do art. 172, System Informacji Prawnej Lex Omega 2013). Wreszcie na koniec nie można przeoczyć dobrodziejstwa płynącego z art. 339 k.c.. przepis ten wprowadza domniemanie, zgodnie z którym ten, kto rzeczą faktycznie włada, jest posiadaczem samoistnym Zawarte w art. 339 k.c. domniemanie prawne ma jednak charakter usuwalny, a więc można je obalić dowodząc, że faktyczne władanie oznaczonej osoby stanowi jej posiadanie zależne lub dzierżenie. Jak powiedział zaś Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 14 marca 2014 r., III CSK 103/2013, opubl. baza prawna Lex Polonica nr 8483849) „władanie podporządkowane posiadaniu samoistnemu innej osoby, oparte na użytkowaniu, zastawie, najmie, dzierżawie lub innym prawie, z którym łączy się określone władztwo nad rzeczą jest posiadaniem zależnym (art. 336 in fine k.c.)”.

Odnosząc powyższe uwagi i poglądy do stanu faktycznego sprawy Sąd Okręgowy w pełni podziela konkluzję Sądu Rejonowego, że posiadania K. Ś. nie można postrzegać przez pryzmat jego samoistności. Jak już zostało wskazane wyżej, aby posiadanie miało cechy samoistności uczestniczka musiałaby znajdować się w sytuacji pozwalającej jej na korzystanie z rzeczy w taki sposób, w jaki mogą to czynić osoby, którym przysługuje do rzeczy określone prawo własności, a także musiałaby być uzewnętrzniona jego wola władania rzeczą dla siebie (animus rem sibi habendi), przejawiająca się w czynnościach faktycznych wskazujących na samodzielny, rzeczywisty i niezależny od woli innej osoby stan władztwa. W toku sprawy skarżąca powoływała się na okoliczność, iż od wielu lat samodzielnie gospodaruje na nieruchomości i zachowuje się jak właściciel. Te czynności apelującej miały przejawiać się samodzielnym utrzymywaniem gospodarstwa uprawą roli, przeprowadzaniem czynności gospodarskich i zabiegów pielęgnacyjnych, dbałością o czystość i porządek, wykonywaniem napraw i remontów oraz regulowaniem opłat za media i uiszczaniem należności publiczno-prawnych. Okoliczności podnoszone przez uczestniczkę w sumie znalazły nawet potwierdzenie w zgromadzonym w sprawie materiale dowodowym. Jednak w ocenie Sądu odwoławczego nie został spełniony przez nią warunek posiadania nieruchomości uzewnętrzniany jej wolą władania działki dla siebie, akcentowany poprzez samodzielny i niezależny od woli innych osób stan władztwa. Choć uczestniczka podejmowała działania i czynności w celu zapewnienia sobie możliwości korzystania z nieruchomości, to jednak każdorazowo odbywało się to za wiedzą i zgodą rodziców. Wszystkie uprawnienia władcze skupiały się przecież w rękach małżonków Ś.,( a po śmierci męża przez żonę H.) przez co byli oni wyłącznymi decydentami przesądzającymi o funkcjonowaniu, kształcie i losach nieruchomości. Obrazu rzeczy nie zmienia zaś to, iż uczestniczka niekiedy wyręczała a nawet zastępowała rodziców, (a po śmierci ojca matkę) gdyż wówczas i tak postępowała według ich wytycznych. Zaangażowanie uczestniczki przede wszystkim było podyktowane chęcią niesienia pomocy rodzicom. Szczególnie jaskrawe było to w okresach choroby i leczenia matki po wypadkach. Wtedy działalność uczestniczki faktycznie wysuwała się na pierwszy plan, aczkolwiek jej matka nie była bezczynna, gdyż też podejmowała określone wysiłki i starania adekwatne do swojego stanu zdrowia. Niezależnie od tego zachowywała ponadto kontrolę nad córką. Postawa uczestniczki odpowiadała wreszcie zwyczajom panującym w stosunkach wiejskich, gdzie dzieci niezależnie od wieku pracują w gospodarstwie stosownie do swoich sił i możliwości. Nie inaczej było w przypadku uczestniczki. O ile jeszcze można się zgodzić ze skarżącą, iż ojciec przygotowywał ją do przejęcia gospodarstwa, dzieląc się swoim doświadczeniem oraz udzielając rad i wskazówek, to już na pewno nie pozwalał wkraczać w sferę swojego władztwa. Rola uczestniczki miała zatem charakter pomocniczy bez możliwości podejmowania autonomicznych decyzji. W identyczny sposób zachowywała się potem H. Ś., choć pozwalała córce na większą swobodę, mając do niej pełne zaufanie. W tym właśnie kontekście należy odbierać zawierane przez uczestniczkę umowy z dostawcami mediów. Mianowicie uczestniczka z racji młodszego wieku mogła te sprawy załatwić o wiele sprawniej i szybciej. Figurowanie uczestniczki na takich dokumentach nie przesądzało automatycznie, że to ona jest właścicielką. Bez wpływu na sposób postrzegania osoby uczestniczki pozostaje też to, że wuj J. Ś. (2) powołał ją w testamencie do spadku, przekazując swoją część gospodarstwa. W tym miejscu podkreślenia wymaga, iż wspomniana nieruchomość od wielu lat miała nieuregulowany stan prawny, stąd też nie wiadomym było kto jest właścicielem nieruchomości. Z kolei dokonywane w tym zakresie podziały faktyczne odnosiły się jedynie do użytkowania quod usum, a więc siłą rzeczy nie mogły obejmować kwestii własnościowych. Tym samym ze wspomnianego testamentu nie wynika żadne prawo uczestniczki do nieruchomości lub jej części, jako że sam spadkobierca nie miał żadnego tytułu prawnego do nieruchomości. Oczywistym jest zaś to, iż w drodze czynności prawnej nikt nie może rozporządzić prawem, którego sam nie ma. Na koniec warto podkreślić, iż uczestniczka w pełni i bez żadnych zastrzeżeń respektowała uprawnienia rodziców oraz nigdy wyraźnie się im nie sprzeciwiła. Takie sytuacje nie zaistniały nawet po ich kłótniach w okresach natężonego konfliktu. W materiale dowodowym brak jest śladu, aby uczestniczka wyraźnie zamanifestowała swoje władztwo i pierwszeństwo przed matką. Z tych wszystkich przyczyn nie sposób zatem zaakceptować zapatrywań skarżącej co do tego, iż to ona była samoistną posiadaczką nieruchomości. Nastawienia psychicznego skarżącej odnośnie władztwa nad nieruchomością nie może też zmienić fakt jej gospodarczego eksploatowania oraz podejmowania czynności faktycznych i prawnych, albowiem w istocie pozostawało to bez wpływu na jej stan wiedzy o tym, iż nie ma prawa do tej nieruchomości.

Reasumując istniejące po stronie uczestniczki brak posiadania samoistnego był przeszkodą do stwierdzenia zasiedzenia na jej rzecz nieruchomości w postaci gospodarstwa rolnego znajdującego się w miejscowości B..

Idąc dalej zgodzić się też trzeba ze Sądem Rejonowym, że nie upłynął wskazany w ustawie okres posiadania. Zgodnie z art. 172 k.c. nabycie nieruchomości przez jej posiadacza następuje po upływie 20 lat w razie dobrej wiary, zaś zła wiara przedłuża ten okres do lat 30.

Dobra wiara oznacza błędne, ale w danych okolicznościach usprawiedliwione przekonanie o istnieniu określonego prawa podmiotowego lub stosunku prawnego. W dobrej wierze jest więc ten, kto powołując się na przysługujące mu prawo błędnie przypuszcza, że prawo to mu przysługuje, jeśli tylko owo błędne przypuszczenie w danych okolicznościach sprawy uznać należy za usprawiedliwione. Z kolei w złej wierze jest ten, kto powołując się na przysługujące mu prawo wie, że prawo to mu nie przysługuje albo też ten, kto wprawdzie nie ma świadomości, co do nieprzysługiwania mu określonego prawa, jednakże jego niewiedza nie jest usprawiedliwiona w świetle okoliczności danej sprawy. Tym samym, dobrą wiarę wyłącza zarówno pozytywna wiedza o braku przysługującego prawa, jak i brak takiej wiedzy wynikający z braku należytej staranności, a więc niedbalstwa. O dobrej lub złej wierze decydują konkretne okoliczności sprawy i na ich podstawie należy badać stan świadomości konkretnego posiadacza, w tym również wypełnienie obowiązku dołożenia należytej staranności. Dobrą wiarę posiadacza wyłącza przede wszystkim ujawnienie takich okoliczności, które u przeciętnego człowieka powinny wzbudzić poważne wątpliwości, że nie przysługuje mu prawo do korzystania z rzeczy w wykonywanym zakresie. Zła wiara wiąże się bowiem z powzięciem przez posiadacza informacji, które – racjonalnie ocenione – powinny wzbudzić w nim uzasadnione podejrzenie, że nie przysługuje mu takie prawo do władania rzeczą, jakie faktycznie wykonuje (por. np. wyroki SN z dnia 28 grudnia 1979 r., II CR 471/79, opubl. OSNC Nr 6,/1980 poz. 127; z dnia 6 maja 2009 r., II CSK 594/08, z dnia 13 stycznia 2010 r., II CSK 374/0, i z dnia 11 sierpnia 2011 r., I CSK 642/10).

W realiach kontrolowanej sprawy K. Ś. ewidentnie pozostawała w złej wierze, gdyż doskonale wiedziała, iż nie jest właścicielką skoro nieruchomość miała nieuregulowany stan prawny. Zresztą sama zainteresowana zbyt mocno tego nie kwestionowała, pomimo że w apelacji pojawił się wątek istnienia u niej dobrej wiary, na skutek dziedziczenia testamentowego. Jednocześnie wywodziła, że i tak upłynął już 30 – letni okres zasiedzenia, który wobec niej rozpoczął się z chwilą śmierci ojca, która miała miejsce w dniu 27 czerwca 1982 r. Zaprezentowane przez skarżącą stanowisko nie może się ostać, ponieważ w tym okresie dwukrotnie doszło do przerwania biegu zasiedzenia. W myśl art. 175 k.c. w zw. z art. 123 § 1 pkt 1 k.c. do biegu zasiedzenia stosuje się odpowiednio przepisy o biegu przedawnienia roszczeń, a ten przerywa się m.in. przez każdą czynność przed sądem lub innym organem powołanym do rozpoznawania spraw lub egzekwowania roszczeń danego rodzaju albo przed sądem polubownym, przedsięwziętą bezpośrednio w celu dochodzenia lub ustalenia albo zaspokojenia lub zabezpieczenia roszczenia. Oba te unormowania Sąd Rejonowy prawidłowo zinterpretował i właściwie zastosował. Pierwszą przerwę biegu terminu zasiedzenia wywołało złożenie w dniu 17 września 2007 r. w Sądzie Rejonowym w Zgierzu wniosku, inicjującego niniejsze postępowanie, o zasiedzenie przedmiotowej nieruchomości przez małżonków J. i H. Ś.. Należy przy tym podzielić stanowisko, że przerwą biegu zasiedzenia w rozumieniu powołanych przepisów skutkuje czynność przedsięwzięta bezpośrednio w celu m.in. ustalenia roszczenia. Niewątpliwie taką czynnością jest wniesienie pozwu o ustalenie prawa własności. Jak słusznie zauważył Sąd Rejonowy wniosek o stwierdzenie zasiedzenia składany w postępowaniu nieprocesowym pełni funkcję tożsamą jak pozew, jest czynnością procesową zmierzającą bezpośrednio do ustalenia prawa własności. Nie budzi zatem wątpliwości, że wniosek o stwierdzenie zasiedzenia złożony przez osobę materialnie uprawnioną (jako zmierzający do ustalenia jej prawa) przerwie bieg zasiedzenia tego posiadacza, który w dacie złożenia wniosku wykonuje posiadanie tej nieruchomości (zob. postanowienie SN z dnia 7 października 2016 r., I CSK 628/15; uchwała SN z dnia 27 maja 1992 r. III CZP 60/92 i postanowienie SN z dnia 28 stycznia 2015 r. I CSK 208/14 niepubl. ; ponadto uzasadnienia: uchwały SN z dnia 28 lipca 1992 r., III CZP 87/92, opubl. OSNC Nr 3/1993 poz. 31; postanowienia z dnia 22 czerwca 1998 r., I CKN 143/98, opubl. OSP Nr 2/2000 poz. 22 i z dnia 23 listopada 2004 r., I CK 276/04, niepubl.). Po drugie taki skutek nastąpił z uwagi na zainicjowanie przez H. Ś. w styczniu 2010 r. postępowania o uregulowanie własności nieruchomości. Co więcej w rezultacie zapadło korzystne dla zainteresowanej rozstrzygnięcie, wyrażające się uwłaszczeniem obojga małżonków.

W tym stanie rzeczy, wobec bezzasadności zarzutów sformułowanych przez apelującą, Sąd Okręgowy oddalił apelację w oparciu o art. 385 k.p.c. w zw. z art. 13 § 2 k.p.c.

O kosztach postępowania Sąd orzekł zgodnie z art. 520 § 1 k.p.c. W postępowaniu nieprocesowym ciężar ponoszenia kosztów jest uregulowany odmiennie niż w procesie, w którym przegranie sprawy z reguły wywołuje skutek w postaci obowiązku zwrotu kosztów, co wynika z zawartego w art. 520 § 2 i 3 k.p.c. wyrażenia "sąd może". W nieprocesie zadaniem Sądu rozstrzygającego jest dokonanie oceny, czy rodzaj sprawy, jej okoliczności, wątpliwość występujących w niej zagadnień prawnych czyniły i w jakim zakresie nietrafność lub nawet oczywistą niesłuszność stanowiska któregoś z uczestników w tym sensie "przegrywającego sprawę" i w konsekwencji zasądzenie zwrotu kosztów bądź też oddalenie wniosku. Sąd nie znalazł podstaw do odstąpienia od ogólnej reguły w tym zakresie i zastosowania § 2 bądź § 3 komentowanego przepisu. Rozstrzygając sprawę o zasiedzenie sąd opiera się o obiektywne przesłanki, których spełnienie bądź niespełnienie nastąpiło w przeszłości. Rzeczą Sądu jest jedynie dokonanie oceny ustalonego stanu faktycznego w świetle obowiązujących przepisów. Jakkolwiek nie sposób zaprzeczyć, iż uczestnicy postępowania są zainteresowani odmiennym rozstrzygnięciem, to podobne stwierdzenie można wywieść względem niemal wszystkich postępowań, również tych nieprocesowych. Nadmiernie swobodne odstępowanie od ogólnej reguły rządzącej kosztami postępowania nieprocesowego prowadziłoby do jej deprecjacji i stałoby w opozycji do intencji ustawodawcy.