Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt. Ka 700/19

UZASADNIENIE

Żadna z wniesionych apelacji nie okazała się być zasadna.

Odnosząc się w pierwszej kolejności do apelacji obrońcy, przypomnieć należy, iż apelant zarzucił zaskarżonemu orzeczeniu niewłaściwą ocenę zebranego w sprawie materiału dowodowego, bez poszanowania zasad logicznego rozumowania i życiowego doświadczenia, z dodatkowym rozstrzygnięciem wszelkich wątpliwości na niekorzyść W. D., która to ocena miała następnie doprowadzić błędnych ustaleń faktycznych w zakresie sprawstwa czynu zarzuconego w punkcie I aktu oskarżenia (zakwalifikowanego jako przestępstwo wypełniające kumulatywnie dyspozycje art. 233 § 1 k.k. w zw. z art. 238 k.k.).

Wbrew temu stanowisku, poczynione przez sąd ustalenia faktyczne znajdują odpowiednie oparcie w zebranym w sprawie materiale dowodowym, który został poddany analizie, respektującej wymogi art. 4 k.p.k., art. 5 k.p.k., art. 7 k.p.k., art. 410 k.pk. Argumentów, co do dokonanej oceny dowodów – pominąć się nie da, ponieważ jest racjonalna i zakotwiczona w zasadach doświadczenia życiowego. Przekonanie sądu o wiarygodności jednych dowodów i niewiarygodności innych pozostaje pod ochroną art. 7 k.p.k., jeśli jest poprzedzone ujawnieniem w toku rozprawy głównej całokształtu okoliczności sprawy, stanowi wyraz rozważenia wszystkich okoliczności przemawiających zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść oskarżonego i jest zgodne ze wskazaniami wiedzy oraz doświadczenia życiowego, a nadto zostało wyczerpująco i logicznie uargumentowane w uzasadnieniu wyroku. Sąd Rejonowy przeprowadził analizę każdego istotnego dowodu, tak dowodu uznawanego za niewiarygodny, jak też takiego dowodu, który został przyjęty za podstawę ustaleń faktycznych oraz dokonał analizy całokształtu zebranych dowodów w ich wzajemnym powiązaniu, z dbałością o odzwierciedlenie ich treści i obiektywizm wyciągniętych wniosków, co do sprawstwa oskarżonego. Apelacja kwestionuje stanowisko tego sądu zwłaszcza z pozycji wyjaśnień oskarżonego oraz własnych subiektywnych ocen wymowy przeprowadzonych na rozprawie dowodów, przy wybiórczym i subiektywnym ujęciu ich zakresu, charakteru i treści. Podniesione wyżej okoliczności, a także inne wskazane w motywach zaskarżonego wyroku dały jednak sądowi merytorycznemu podstawę do poczynienia ustaleń faktycznych odnośnie sprawstwa W. D. za przypisane mu przestępstwo związane ze składaniem fałszywych zeznań.

Błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia może wynikać bądź z niepełności postępowania dowodowego (tzw. błąd „braku”), bądź też z przekroczenia granic swobodnej oceny dowodów (błąd dowolności). Może on więc być wynikiem nieznajomości określonych dowodów lub nieprzestrzegania dyrektyw obowiązujących przy ocenie dowodów (art. 7 k.p.k.), np. błąd logiczny w rozumowaniu, zlekceważenie niektórych dowodów, danie wiary dowodom nieprzekonującym, bezpodstawne pominięcie określonych twierdzeń dowodowych, oparcie się na faktach w istocie nieudowodnionych itd. W orzecznictwie podnosi się jednak, że zarzut ten jest słuszny tylko wówczas: "gdy zasadność ocen i wniosków, wyprowadzonych przez sąd orzekający z okoliczności ujawnionych w toku przewodu sądowego, nie odpowiada prawidłowości logicznego rozumowania", nie może on natomiast sprowadzać się do samej polemiki z ustaleniami sądu (w. SN z 24 marca 1975 r., II KR 355/74, OSNPG 9/1995, poz. 84). Tego typu zarzut, co do błędu w ustaleniach faktycznych, to nie sama odmienna ocena materiału dowodowego przez skarżącego, lecz wykazanie, jakich konkretnych uchybień w świetle wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego dopuścił się sąd w dokonanej ocenie materiału dowodowego (w. SN z 22 stycznia 1975 r., I KR 197/74, OSNKW 5/1975, poz. 58).

Poczynione przez Sąd Rejonowy ustalenie faktyczne, zgodnie z którymi oskarżony w dniu 21 lutego 2017 roku złożył fałszywe zeznania oraz zawiadomienie o popełnianym na jego szkodę przestępstwie podczas, gdy w rzeczywistości sytuacja taka nie miała miejsca, znajduje oparcie w przeprowadzonych dowodach, a apelacja obrońcy skazanego nie zdołała skutecznie ustalenia tego podważyć.

Sąd Okręgowy zważył, iż składając owe zeznania i zawiadomienie o rzekomo popełnionym przestępstwie (o jakim mowa w art. 226 § 1 k.k.) oskarżony podał, iż istnieje szereg bezpośrednich świadków zdarzenia, których wskazał z imienia i nazwiska. Tymczasem bezpośredni świadkowie zdarzenia, w tym także poinformowani o zdarzeniu przez samego oskarżonego J. O., W. Ś., obok świadków A. O. (1), K. Z., M. K. (1), H. W., T. P., A. ocimek, R. Ś., M. M., W. M., W. Ś., J. O. na żadnym z etapów prowadzonego postępowania nie potwierdzili wystąpienia sytuacji, jaka rzekomo miała miejsce podczas posiedzenia Komisji Spraw Obywatelskich Rady Miejskiej, w toku którego K. K. (1) miała nie tylko zwrócić się do oskarżonego słowami ” Pan może mi nagwizdać”, ale co istotniejsze dopuścić się jego znieważenia W. D. poprzez wykonanie gestu polegającego na pokazaniu środkowego palca prawej dłoni, wykonując wulgarny gest polegający na wyciągnięciu (w geście (...)). Z wyjaśnień oskarżonego wynika przy tym, że w/w gest K. K. (1) poczyniła w sposób bezceremonialny, patrząc oskarżonemu w oczy, albowiem uniosła wysoko rękę i w wyraźny sposób zaprezentowała wulgarny gest wobec niego i innych osób.

Z depozycji zaś wszystkich w/w świadków płynie spójny i bardzo jednoznaczny wniosek, że nie widzieli oni takiego gestu, jaki miała zdaniem oskarżonego zaprezentować mu jako radnemu K. K. (1). Co istotne: okoliczności, dlaczego jednak nikt ze zgromadzonych na sali uczestników posiedzenia nie widział owego zachowania- oskarżony nie potrafił wyjaśnić w racjonalny i przekonujący sposób.

Wspomnieć w tym miejscu należy, że w/w świadkowie należą do grona sympatyków dwóch przeciwstawnych obozów politycznych – sprzyjających bądź nie, sympatiom politycznym oskarżonego. W takiej natomiast sytuacji naturalnym jest, że nie reprezentują oni wspólnych interesów i mogą być wśród nich tacy, którzy są zainteresowani rozstrzygnięciem sporu na korzyść W. D.. Całe bowiem zdarzenie ma miejsce w P., gdzie „walka polityczna” dwóch ścierających obozów sprawujących władzę samorządową jest wyjątkowo bezpardonowa i zaciekła. Pomimo jednak tak dwubiegunowego zantagonizowania osób obecnych na sali posiedzeń w dniu 21 lutego 2017r., żadna z nich nie widziała gestu, jaki miała oskarżonemu okazać K. K. (1) – tzw. wolny słuchacz, a także osoba komentująca wszelakie wydarzenia polityczne w P., mocno negatywnie dla oskarżonego i jego sympatyków (a dokładnie sympatyków ówczesnego Burmistrza M. N.). Sąd odwoławczy zważył, iż w tej sytuacji, przy dodatkowym ustaleniu wzajemnej konfiguracji przestrzennej na sali obrad i wzajemnego usytuowania K. K. (1) względem oskarżonego i innych członków Rady – po prostu niemożliwym jest, by taki gest mógł pozostać nie zauważony przez kogokolwiek.

Depozycje w/w świadków są spójne, konsekwentne i wzajemnie się uzupełniają, co do przebiegu posiedzenia, jakie miało miejsce w dniu 21 lutego 2017 roku, co wzmaga wiarygodność wersji tych świadków. Jest rzeczą niemożliwą, by sytuacja, o jaką oskarża W. D. K. K. (1), miała miejsce, a mimo to z dość przecież szerokiego grona świadków nie wyłoniłaby się (z różnych powodów) ani jedna osoba, która złożyłyby depozycje korzystne dla oskarżonego.

Na tym tle jako całkowicie więc odosobnione jawią się wyjaśnienia oskarżonego, jakoby zdarzenie stanowiące treść zawiadomienia miało mieć miejsce i W. D. poczuł się działaniem K. K. (1) znieważony jako funkcjonariusz publiczny. Nie sposób bowiem w niniejszej sprawie nie dostrzec, że pomiędzy K. K. (1) i oskarżonym narósł konflikt i wiele negatywnych emocji, które mogą powodować chęć bezpodstawnego zaszkodzenia i odwetu na swym oponencie. Z upustem niestety takich emocji mamy do czynienia. Jego przejawem może być natomiast zachowanie, jakie zarzucono i prawidłowo przypisano oskarżonemu w niniejszej sprawie. Nie tylko bowiem zeznania świadków w sprawie, ale również prawidłowo oceniona przez sąd meriti sekwencja zdarzeń i znaczenie słów użytych w dyskusji - uwiecznionej na nagraniu, dała Sądowi rejonowemu podstawy do właściwego odkodowania zachowania tak oskarżonego, jak i K. K. (1), w tym właściwej oceny intencji rozmówców oraz znaczenia wypowiadanych słów i ewentualnie użytych przy tym gestów.

Do zachowań, o jakie oskarżony posądza K. K. (1), miało dojść w atmosferze burzliwej dyskusji, a także dosyć chaotycznego i nie do końca nieprzemyślanego wypowiadania myśli przez kilka osób. Takie wnioski płyną zarówno z zeznań K. K. (1), jak też wyjaśnień oskarżonego i odsłuchanego nagrania.

Istotnie także w toku posiedzenia padły słowa z ust K. K. (1) Pan może mi nagwizdać” , czemu nie zaprzeczała K. K. (1). Oskarżony prezentuje wersję, że równolegle z tą wypowiedzią zaprezentowany został wyżej wspomniany gest F. Y.. Jednakowoż zważyć należy, że na fakt zaistnienia tego gestu, oskarżony nie starał się zwrócić uwagi otoczenia w żaden sposób, a skoro posiedzenie było nagrywane i protokołowane, bo zrzeszało spore grono osób, oskarżony miał przecież nieocenioną sposobność ku temu, aby zdemaskować naganne zachowania K. K. (1). Mógł przecież otwarcie zacząć komentować bluźnierczy gest, żądać jego zaprotokołowania, nawet wezwać Policję, czego jednak nie uczynił. Zważyć także należy na moment i kontekst użycia sformułowania „ Pan może mi nagwizdać” oraz dalszy tok dyskusji i sposób reakcji oskarżonego rozciągnięty w czasie. Większe emocje, jak wypowiedź K. K. (1), a przede wszystkim natychmiastowe wzburzenie, prezentuje oskarżony po wypowiedziach nie oskarżycielki posiłkowej, lecz przewodniczącej obrad, artykułując pod jej adresem żądanie „przestania jeżdżenia po nim”. Analiza nagrania wskazuje, że jako pierwsze pada sformułowanie „ Pan może mi nagwizdać”, nieobarczone jakąkolwiek reakcją oskarżonego. W tym momencie ciężar dyskusji przenosi się na rozmowę oskarżonego i przewodniczącą obrad. Ten fragment dyskusji zamyka żądanie oskarżonego, żeby „ przestać po nim nie jeździć”. Dopiero po chwili słychać słowa oskarżonego dotyczące K. K. (1), tj. że „mieszkanka P. zachowuje się skandalicznie”. Reakcji tej jednak, jak to słusznie podnosi sąd meriti - z uwagi na upływ czasu od momentu wypowiedzenia sformułowania przez K. K. (1) do w/w słów oskarżonego, nie można powiązać z prezentowaniem jakiegokolwiek bluźnierczego gestu K. K. (1), a jedynie ewentualnie odnieść do jej słów, a także do innych prezentowanych przez nią na sali zachowań – huśtania się, śmiechów (śmiech słyszany na nagraniu), jak to dodatkowo wynika z wyjaśnień oskarżonego.

Sąd odwoławczy zważył, że obrońca starał się w głosie końcowym wykazać, iż skoro niewątpliwie K. K. (1) wypowiedziała słowa „ Pan może mi nagwizdać” to znieważyła radnego, a co za tym idzie nie popełnił on przestępstwa zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie, czy składania fałszywych zeznań, kiedy podał, iż został znieważony jako urzędnik. Takie wniosek były natomiast uprawniony, gdyby przedmiotowe zawiadomienie i zeznania dotyczyły jedynie treści wypowiadanych przez K. K. (1) słów, czy reagowania śmiechem. Oczywiście w takiej sytuacji W. D. miały prawo poczuć się znieważony, a o tym, czy faktycznie doszło do popełnienia przez K. K. (1) czynu, o jakim mowa w art. 226 § 1 k.k., czy też nie , decydowałby ostatecznie sąd. W takiej także sytuacji oskarżony nie dopuściłby się przestępstwa, o jakim mowa w pkt I aktu oskarżenia. W przedmiotowej natomiast sprawie jej kwintesencja jest to, iż oskarżony składając zawiadomienie oraz zeznania zeznał o okoliczności nie mającej miejsca tj. wulgarnym geście, która to okoliczność ma decydujące znaczenie dla ewentualnego bytu przestępstwa znieważenia funkcjonariusza publicznego. Dokładna analiza jego zeznań złożonych w dniu 21 lutego 2017r.wskazuje, iż podał on (pouczony o odpowiedzialności za czyny, o jakich mowa w art. 238 k.k. i art. 233 § 1 k.k.), iż oskarżycielka posiłkowa powiedziała do niego określone w/w słowa i „ wskazała palec środkowy prawej ręki …czym mnie znieważyła”. Z zapisu tego wynika, iż zeznanie o pokazaniu wulgarnego także dla zawiadamiającego gestu miało decydujące znaczenie.

Przedmiotem ochrony w art. 226§1 kk jest autorytet osób realizujących pełnieniem swych obowiązków działalność instytucji państwowych, a także ich godność. Wskazać należy, że pojęcie „zniewagi”, która musi przybrać postać aktywnego okazywania braku szacunku, ma tu identyczny sens jak w art. 216 kk, zaś rzeczowym kryterium oceny w tym przedmiocie stanowią normy społeczne, a nie subiektywne mniemanie o sobie określonego funkcjonariusza (vide wyrok SN z 17 lutego 1993 r., III KRN 24/92). Znaczenie zniewagi w prawie karnym nie odbiega od tego, które występuje w języku powszechnym. Znieważać oznacza ubliżać komuś, lżyć, obrażać kogoś (tak: Słownik języka polskiego, oprac. E. Sobol, Warszawa 2005, s. 1281). Za zniewagę uznać należy zatem wszelkie zachowania, które stanowią wyraz pogardy dla drugiego człowieka, niezależnie od odczuć samego pokrzywdzonego, zgodnie ze wzorcami obyczajowymi i ocenami zdeterminowanymi kulturowo (za: postanowienie SN z 7 maja 2008 r., III KK 234/2007, LexisNexis nr 1952101, Biul. PK 2008, nr 10, poz. 33).

W niniejszej sprawie użyte przez K. K. (1) określenie „Pan może mi nagwizdać” miało co prawda pewien pejoratywny wydźwięk, jednakże wspomniany kontekst sytuacji i sekwencja sformułowań kolejno używanych w dyskusji, a dodatkowo reakcja na nie W. D., nie dają podstaw do uznania, że sformułowanie wyrażało w jakiś ordynarny sposób właściwości człowieka, czy predyspozycje do wykonywania zawodu funkcjonariusza publicznego, bardziej miało charakter prześmiewczy i ironiczny.

Prawidłowa analiza zeznań świadków oraz zapisu nagrania doprowadziła sąd meriti do poprawnych wniosków, iż wbrew zeznaniom oskarżonego, K. K. (1) nie znieważyła go swym zachowaniem polegającym na okazaniu gestu zwanego potoczne: F. Y.. Skoro tak, to w sytuacji, gdy takie zdarzenie nie miało miejsca, a oskarżony poinformował o tym organy ścigania i złożył fałszywe zeznania o takim właśnie wulgarnym geście, na poparcie swej wersji o znieważeniu swojej osoby, to swym zachowaniem wypełnił dyspozycje art. 233 § 1 kk w zw. z art. 238 kk w zw. z art. 11 § 2 kk.

W związku z powyższym, sąd odwoławczy w całej rozciągłości podziela stanowisko sądu meriti w zakresie ostatecznej oceny zdarzenia zarzuconego oskarżonemu w pkt I, jak i metod ukierunkowanych na weryfikację jego przebiegu i ostatecznie postawionych wniosków. Słusznie ocenił sąd I instancji, że w przedmiotowej sprawie na uznanie oskarżonego za winnego popełnienia przypisanego mu czynu w pkt I, pozwalał zgromadzony w sposób kompleksowy i rzetelny materiał dowodowy.

W świetle tak zgromadzonego materiału dowodowego oraz jego trafnej oceny dokonanej przez sąd rejonowy, nie zachodziła też w przedmiotowej sprawie – wbrew sugestii obrońcy skazanego – sytuacja zaistnienia nie dających się usunąć wątpliwości, co do sprawstwa przez oskarżonego zarzucanego mu czynu, a tym samym konieczność zastosowania art. 5 § 2 k.p.k.

Sąd I instancji uwzględnił całokształt okoliczności podmiotowych i przedmiotowych rzutujących na wymiar orzeczonej wobec oskarżonego kary i w żadnej mierze nie można uznać, by orzeczona wobec oskarżonego kara grzywny w wysokości 150 stawek po 20 złotych każda była karą rażąco niewspółmiernie wysoką w sensie jej surowości. Orzeczona wobec oskarżonego kara jest adekwatna do stopnia zawinienia i społecznej szkodliwości popełnionego przez niego czynu, a nade wszystko spełni pożądane cele zapobiegawcze i wychowawcze. Oskarżony swymi czynami godził w podstawowe wartości, jakimi jest powaga instytucji państwowej. Uczynił to w sposób nieuzasadniony obiektywnymi okolicznościami. Za takowe nie mogą bowiem zostać uznane słowa wypowiedziane pod jego adresem, albowiem ich wymowa była zdecydowanie mniej „poważna” i mogła być uznana za mieszcząca się w granicach prześmiewczej i żartobliwej wymiany zdań, a nie w kategoriach przestępstwa. Oskarżony zeznając dodatkowo o wulgarnym geście chciał zapewne wzmocnić swój przekaz i powagę dokonywanego zgłoszenia. Działał przy tym jedynie z chęci zaszkodzenia osobie, której nie darzył sympatią i z chęci dokuczenia jej. Postępowanie jego cechuje wysoki stopień aroganci, zuchwałości i braku poszanowania dla instytucji.

Rozstrzygnięcie Sądu Rejonowego w należyty sposób będzie przeciwdziałać więc poczuciu nieposzanowania przez oskarżonego zasad porządku prawnego i prezentowanych przez niego działań odwetowych. Sąd I instancji właściwie ocenił zachowanie oskarżonego i uwzględniając całokształt okoliczności podmiotowych i przedmiotowych rzutujących na wymiar orzeczonej kary. Co ważne także, dostrzegł tu okoliczności pozytywne dla W. D., bo przecież sięgnął po qausi nadzwyczajne złagodzenie kary i orzekł karę samoistną grzywny sięgając po art. 37 a k.k. Przestępstwo, o jakim mowa w art. 233 § 1 k.k. zagrożone jest bowiem od 15.04.2016r. jedynie karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Sąd Okręgowy zdawał sobie sprawę, iż jakiekolwiek skazanie dla oskarżonego, wykonującego zawód nauczyciela, automatycznie oznacza utratę przez niego miejsca pracy. Rozważał więc, czy w sprawie możliwym jest uznanie, iż stopień społecznej szkodliwości czynu i jego okoliczności uzasadniają ewentualne umorzenie postepowania, czy choćby odstąpienie od wymiaru kary. Uznał jednak, iż tego rodzaju represji karnej, byłyby nieuzasadnione. Oskarżony to przecież osoba wykształcona, można rzec: „urzędowa”, bardziej świadoma, od której bardziej aniżeli od przeciętnego obywatela należy oczekiwać postepowania zgodnego z porządkiem prawnym. W tym stanie rzeczy, zdaniem sądu okręgowego, orzeczona wobec oskarżonego kara grzywny jest adekwatna do stopnia jego zawinienia i społecznej szkodliwości przypisanego czynu, a nade wszystko spełni pożądane cele zapobiegawcze i wychowawcze, a także potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa.

Odnosząc się w drugiej kolejności do apelacji wniesionych przez oskarżycielkę posiłkową K. K. (1), a także prokuratora, to również i odniesieniu do czynu zarzuconego oskarżonego w punkcie II, a także III aktu oskarżenia, gołosłowne są zarzuty, co do niewłaściwej oceny zeznań świadków, głównie pokrzywdzonych oraz błędnych ustaleń faktycznych w zakresie przestępstw dotyczących gróźb.

W szczególności Sąd Rejonowy zasadnie przyjął, że brak jest podstaw do uznania, iż W. D. dopuścił się czynów z art. 190 § 1 kk na szkodę czy to K. K. (1), czy to I. P. (1). W tym zakresie bowiem, pomimo prawidłowego ustalenia gestów i słów, jakie oskarżony kierował pod adresem obu kobiet, żadną miarą nie można uznać, by po pierwsze: oskarżony groził innej osobie umyślnie i intencjonalnie, a po drugie i co bardziej istotne: by pokrzywdzone same traktowały groźby poważnie i uważały ich spełnienie za realne do spełnienia.

Sąd Rejonowy słusznie zwrócił uwagę i precyzyjnie wyłuszczył określone sytuacje, które oddawały klimat, jaki panował podczas obrad Rady Miejskiej w P., jak też w trakcie posiedzeń komisji Rady Miejskiej, w tym nakreślił sylwetkę oskarżonego, jako osoby żywo uczestniczącej w dyskusjach i zabierającej głos (nawet poza porządkiem obrad) oraz wręcz nadmiernie gestykulującej.

Sąd ten dokonał właściwej interpretacji zachowań prezentowanych, nie tylko przez oskarżonego, ale także przez oskarżycielkę posiłkową K. K. (1) i we właściwy sposób ocenił interakcje, jakie zachodziły pomiędzy w/w podczas posiedzeń. Ustalenia te sąd poczynił w szczególności na podstawie zeznań świadków A. O. (1), M. K. (2), A. O. (2), K. Z., R. Ś., M. M., T. P., W. M., W. Ś., I. P. (1), T. S. oraz dokumentów w postaci protokołów z posiedzenia oraz płyty CD z zapisem głosu. W depozycjach tych świadków nie pojawiają się jednak na tyle ostre i jednoznacznie negatywne oceny zachowań prezentowanych przez oskarżonego, by można było odnieść wrażenie, iż zachowania te dla K. K. (1) mogą być realnym zagrożeniem. Takiego typu emocji nie wzbudzało zachowanie oskarżonego u wspomnianych świadków, będących przecież uczestnikami większości obrad, a więc naocznymi świadkami tych zdarzeń. Wręcz przeciwnie, świadkowie odbierali zachowania i wzajemnie interakcje, jakie miały miejsce pomiędzy oskarżycielką posiłkową K. K. i oskarżonym jako swoistego typu „przepychanki słowne”, utarczki. Wnioskować więc można na podstawie depozycji tych świadków, że w powszechnie uznawanym porządku aksjologicznym, podczas wspomnianych obrad, nie działo się nic na tyle szczególnego, istotnego czy niepokojącego, co wymagałoby jakiejś zdecydowanej reakcji, np. poprzez złożenie zastrzeżeń stosownej treści do protokołu. Gdyby rzeczywiście zachowanie, jakie imputowane są oskarżonemu wobec K. K. (1), nosiły znamiona groźby in concreto, to z pewnością znalazłoby to odzwierciedlenie w depozycjach wspomnianych świadków i powodowałoby u nich jakieś reakcje, zwłaszcza, gdy uwzględni się także okoliczność istnienia dwóch przeciwstawnych „obozów politycznych” w R. i fakt, że przesłuchani w sprawie świadkowie po części należą do tych przeciwstawnych obozów. W takiej sytuacji wytworzony konflikt interesów politycznych mógłby sprawić, że w zeznaniach świadków z „obozu” nieprzychylnego oskarżonemu pojawiłyby się wyraźne sugestie o nagannym zachowaniu oskarżonego, w tym sygnały kierowania przez oskarżonego gróźb pod adresem oskarżycielki posiłkowej, a więc zarzuty sformułowane w takim kierunku, który mógłby zaszkodzić oskarżonemu nic jednak takiego nie miało miejsca.

Skarżąca K. K. (1) stara się wywrzeć wrażenie, że wobec istnienia wspominanych opozycyjnych obozów, protokoły obrad mogły być fałszowane i przerabiane tak, by były korzystne dla określonych zainteresowanych. Tego typu uwagi nie znajdują jednak żadnego potwierdzenia – poza słowami samej K. K.. Sąd odwoławczy zważył, że gdyby rzeczywiście temperatura zachowań prezentowanych na sali przez oskarżonego pod adresem pokrzywdzonej była wysoka, a jego zachowania (słowa, gesty) intencjonalne i zawierające realne groźby, to z pewnością nie tylko świadkowie takich „wyczynów”, ale przede wszystkim sama pokrzywdzona dążyłaby do unaocznienia tego (w formie np. zapisu w protokole), czy wyraźnego zwrócenia uwagi na niepoprawne i niebezpieczne zachowania oskarżonego prezentowane wobec niej.

Nic takiego jednak nie miało miejsca, zaś skarżąca nieudolnie stara się zamaskować ten fakt dywagując o wspomnianych możliwych fałszerstwach protokołów, jak również podnosząc, że nie obawiała się zachowań oskarżonego znajdując się w grupie osób (choć w kwestii tej podanie niekonsekwentnie – o czym mowa poniżej).

Zwrócić należy także uwagę na fragment wniesionej przez oskarżycielkę K. K. apelacji, w którym jej autorka przyznaje, że „ zdarzało się, że nie odpowiadała na pytania oskarżonego, starała się lekceważyć jego zaczepki, uśmiechem reagowała na to, co mówi podczas obrad, ponieważ często zachowywał się niepoważnie i śmiesznie. Były to jej spontaniczne reakcje, a śmiali się wtedy wszyscy, zaskoczeni ta sytuacją”. Apelantka konkluduje także, że „ wszystko to nie było jednak powodem, do grożenia jej pozbawieniem życia”. Gdy przyłoży się natomiast cytowany fragment apelacji do depozycji złożonych przez świadków w sprawie, w zakresie oceny atmosfery panującej podczas obrad i wzajemnych relacji oskarżycielki z oskarżonym, to tym bardziej uprawnionym stają się oceny zachowań oskarżonego poczynione przez sąd meriti i ustalenia tego sądu, że w istocie pokrzywdzona nie czuła się zagrożona czynami oskarżonego, w szczególności podejmowanymi na sali.

Zwrócić należy uwagę na stronę podmiotowa przestępstwa z art. 190 §1 k.k. Sąd Okręgowy podziela tu dominujący w doktrynie pogląd, iż grożenie innej osobie jest działaniem intencjonalnym, wymagającym umyślności w formie zamiaru bezpośredniego. Wskazuje na to znamię czasownikowe ,,grozi”, które implikuje celowość działania, czyli chęć wzbudzenia w zagrożonym uzasadnionej obawy, co wyklucza wystąpienie zamiaru wynikowego (por. np. komentarze do Kodeksu Karnego pod red. A. Zolla, czy też A. Marka).W przekonaniu sądu odwoławczego, brak jest podstaw do uznania, iż w takim właśnie celu oskarżony używał gestów układania palców dłoni w kształt pistoletu, czy prowadzenia palca po szyi „jakby” odcinał gardło. Tego rodzaju sekwencja gestów, przy także przyznanej przez oskarżycielkę w apelacji, pewnej manierze zachowań oskarżonego tj. nadmiernej jego gestykulacji, w powiązaniu z tym, jakiego rodzaju atmosfera panowała podczas wspomnianych obrad i jakie były odczucia świadków obecnych tuż obok stron (a dotyczących wzajemnych relacji oskarżonego i K. K. (1)) nie pozwala na uznanie, iż oskarżony intencjonalnie okazywał groźbę pozbawienia życia, której dodatkowo przestraszyłaby się pokrzywdzona.

Co do zachowań prezentowanych przez oskarżonego z kierowanego przez niego samochodu pod adresem pokrzywdzonej polegających na wykrzykiwaniu bliżej nieokreślonych słów do pokrzywdzonej, to rację ma również sąd meriti, że nie sposób w jednoznaczny sposób odczytać rzeczywistej ich intencji, bo w istocie ani pokrzywdzona, ani też świadek J. J. nie wskazały ich konkretnej treści. Artykulacja oskarżonego prezentowana była w pewnym oddaleniu, tak od samej pokrzywdzonej, jak i świadka zdarzenia. Zarówno J. K., jak też J. J. a priori przyjęły jedynie, że musiały to być jakieś wyzwiska, czy wulgaryzmy. Tyle tylko, że takie podejrzenia to za mało, aby uznać, iż intencją oskarżonego wykrzykującego bliżej nieokreślona słowa, było wzbudzenie poczucia zagrożenia u pokrzywdzonej. Ma rację sąd meriti, że ewentualnie zachowania takie mogłyby wypełnić dyspozycję art. 216 § 1 k.k.( o ile strony zeznałyby o słowach znieważających).

Co do zdarzenia, podczas którego oskarżony miał zatrzymać pojazd kierowany przez niego przed przejściem dla pieszych, a następnie ruszyć w momencie, kiedy pokrzywdzona usiłowała przejść to nawet, gdyby sytuacja taka miała miejsce, i tym razem nie sposób odczytać z niej jednoznacznej intencji, jaka miała przyświecać takiemu zachowaniu, zwłaszcza, że oskarżony stanowczo zdarzeniu zaprzecza.

Dla bytu przestępstwa, o jakim mowa w art. 190 § 1 k.k. niezbędnym jest, by groźba wzbudzała w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona. Powyższy zwrot oznacza, że pokrzywdzony musi traktować groźbę poważnie i uważać jej spełnienie za realne. Kryterium, czy subiektywne odczucie obawy przez zagrożonego było uzasadnione, należy oceniać jednak obiektywnie, z uwzględnieniem osobowości zagrożonego. Obawa zagrożonego, że groźba do niego skierowana będzie spełniona, jest wtedy uzasadniona, jeżeli każdy człowiek o podobnej do zagrożonego osobowości i w podobnej sytuacji również odczuwałby obawę przed taką groźbą. Innymi słowy, zarówno okoliczności, w jakich groźba została wyrażona, jak i osoba grożącego muszą robić wrażenie na obiektywnym, normalnie wrażliwym obserwatorze, iż groźba wyrażona została na serio i daje podstawy do uzasadnionej obawy (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 9 grudnia 2002 r. – IV KKN 508/99 – LEX nr 75496; wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 4 lipca 2002 r. – II AKa 163/2002 – KZS 2002, z. 7-8, poz. 44; Kodeks karny – Komentarz pod red. A. Zolla, LEX teza 4 do art. 190).

W tym miejscu wrócić trzeba zatem ponownie do zeznań świadków, którzy w istocie nie odczuli w negatywny sposób jakichkolwiek zachowań prezentowanych podczas obrad przez oskarżonego, nie reagowali w żaden sposób na sytuacje, jakie tworzyły się w relacjach oskarżonego i pokrzywdzonej, także poza salą obrad. Zwrócić należy także uwagę na postawę samej pokrzywdzonej, która pomimo wcześniejszych gestów i słów, sama skłonna była do wyśmiewania zachowań oskarżonego, reagowania śmiechem i słowami pod adresem oskarżonego typu: „ Pan może mi nagwizdać”. Nie bez znaczenia są również komentarze oskarżycielki posiłkowej pod adresem pracy samorządowej oskarżonego, w szczególności na portalu Jawny (...)..

Bardzo czytelnie brak realnego poczucia zagrożenia po stronie K. K. widać, kiedy sama opisuje jedną ze swoich reakcji na wypowiadane groźby. Otóż świadek zeznaje o swojej spontanicznej reakcji „pukania się w czoło” zaprezentowanej w następstwie tego, jak oskarżony miał prezentować wobec niej gesty z samochodu na skrzyżowaniu ulic, sugerujące pozbawienie jej życia poprzez przesunięcie ręką po gardle i śmianie się w kierunku K. K. (1).

Ta spontaniczna reakcja po stronie samej pokrzywdzonej na zagrożenie, którego źródłem miał być oskarżony, wyraża nic innego, jak brak poważnego potraktowania swego agresora, wyraża wręcz lekceważenie zagrożenia, jakie może płynąć z jego strony. Swej reakcji pokrzywdzona w jakikolwiek racjonalny i przekonywujący sposób nie potrafiła wyjaśnić. Trzeba bowiem przypomnieć wersję pokrzywdzonej (sygnalizowaną powyżej), zgodnie z którą nie bała się zachowań oskarżonego, gdy znajdowała się w otoczeniu dużej grupy osób (a więc na sali obrad). Jak więc racjonalnie wytłumaczyć fakt, że nie przejawiała lęku również w sytuacji, gdy nie było prawie nikogo w najbliższym jej otoczeniu w momencie, a oskarżony gestem miał podrzynać sobie gardło?

Sąd Okręgowy zauważa, że oczywiście uczucie strachu, czy obawa przed kimś, jest odczuciem dalece subiektywnym, jednakże – zgodnie z tym co wskazano wcześniej – dla bytu przestępstwa sąd musi taką obawę zobiektywizować tj. ocenić niejako ,,z zewnątrz”, odnosząc się do realiów rozpoznawanej sprawy. Jeśli dać wiarę pokrzywdzonej, to groźby miały charakter niemal permanentny i każdorazowo wzbudzały w pokrzywdzonej paniczne poczucie lęku, mimo to nie demaskowała tych zachowań w sytuacji, gdy była wśród świadków i nie stroniła od spotkań z oskarżonym, a wręcz przeciwnie dobrowolnie z własnej woli godziła się na nie, do tego zdecydowała się dopiero na „zbiorcze” zgłoszenie gróźb z okresu kilka lat przy czym tej okoliczności w racjonalny sposób nie była w stanie wyjaśnić.

Reasumując: sąd odwoławczy podzielił pogląd sądu I instancji, iż obiektywna weryfikacja tego, czy pokrzywdzona K. K. (1) w okolicznościach rozpoznawanej sprawy, istotnie odebrała zachowania zarzucone w pkt II oskarżenia, jako rzeczywistą groźbę popełnienia na jej szkodę przestępstwa i bała się, że będzie ona spełniona – nie daje podstaw do udzielenia odpowiedzi twierdzącej na tak postawione pytanie. Identyczny wniosek dotyczy słów skierowanych do I. P. i okoliczności ich wypowiedzenia, o jakich stanowi opis czynu z punktu III aktu oskarżenia. Wnioski do jakich doszedł tu Sąd Rejonowy są bardzo logiczne i przekonujące, a sąd odwoławczy w całości je podziela.

Groźba musi faktycznie wzbudzić obawę jej spełnienia, lecz także obawa ta musi być uzasadniona, innymi słowy - zobiektywizowana. O spełnieniu tej przesłanki warunkującej odpowiedzialność (poza subiektywnym odbiorem groźby u pokrzywdzonego) z art. 190 § 1 kk można mówić wtedy, gdy przeciętny człowiek o porównywalnych do ofiary cechach osobowości, psychiki, intelektu i umysłowości, w porównywalnych warunkach uznałby tę groźbę za realną i wzbudzającą obawę.

Przy czym dopuszczalną jest sytuacja, kiedy w psychice osoby zagrożonej obawa spełnienia groźby, pojawia się dopiero w późniejszym okresie czasu. Można by więc bronić tezy, iż pokrzywdzona K. K. zbagatelizowała z początku zachowania oskarżonego, a dopiero w przypadku ich ponawiania zaczęła się gróźb tych obawiać. Tyle tylko, że takiego wniosku nie można wysnuć z realiów niniejszej sprawy. Nie można tego wywieść zarówno z prezentowanej postawy przez pokrzywdzoną, jak i zeznań świadków, którzy sami nie reagowali w żaden sposób na zachowania oskarżonego, częstokroć prezentowane przecież publicznie. Działo się tak zarówno podczas obrad, jak też poza nimi, kiedy to żadnej poważnej reakcji po stronie świadków po prostu nie było np. w sytuacji zdarzenia ze skrzyżowania ulic (...) (M. K. (2)), jak i wykrzykiwania jakiś słów z samochodu na pokrzywdzoną (J. J. ).

W tym stanie rzeczy, Sąd Okręgowy doszedł do wniosku, że przeprowadzona przez sąd I instancji ocena materiału dowodowego w zakresie czynów opisanych w punktach II i III aktu oskarżenia, mieści się w granicach swobodnej oceny dowodów, gdyż pozostaje w zgodzie z zasadami prawidłowego rozumowania, wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego. Prawidłowe są również dokonane w tym zakresie ustalenia sądu. Apelacje oskarżycielki posiłkowej K. K. oraz prokuratora stanowią w istocie rzeczy jedynie czystą polemikę z ustaleniami Sądu Rejonowego i nie wskazują jakich konkretnie uchybień w świetle wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego miał się dopuścić Sąd I instancji w dokonanej ocenie, a podnoszone wątpliwości nie zasługują na uwzględnienie. Obiektywna ocena sądu nie dała podstaw do uznania, iż w niniejszej sprawie mieliśmy do czynienia z obawą w rozumieniu art. 190 § 1 kk (w zakresie czynu z pkt II i III), co z kolei prowadzić musi do zdekompletowania ustawowego zespołu znamion tegoż występku.

O kosztach procesu za postępowanie orzeczono kierując się treścią art. 636 § 1 i 2 kpk i art. 633 kpk oraz art. 8 i 13 ust 2 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 roku o opłatach w sprawach karnych (tekst jednolity: Dz.U. z 1983 r. Nr 49 , poz. 223 z późniejszymi zmianami). Wobec nie uwzględnienia żadnej z trzech wniesionych apelacji, wydatki za postępowanie odwoławcze podzielono równo pomiędzy trzech apelantów, przy czym wydatki związane z apelacją prokuratora przejęto na rachunek Skarbu Państwa. Jednocześnie z uwagi na trudną sytuację majątkową, sąd obciążył oskarżycielkę posiłkową K. K. opłatą za drugą instancję na minimalnym poziomie.