Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II Ca 393/20

POSTANOWIENIE

Dnia 24 września 2020 r.

Sąd Okręgowy w Poznaniu Wydział II Cywilny Odwoławczy

w składzie:

Przewodniczący: Sędzia Sądu Okręgowego Małgorzata Wiśniewska

Sędzia Sądu Okręgowego Beata Woźniak

Sędzia Sądu Okręgowego Ryszard Małecki

Protokolant: prot. sąd. Maria Ciesielska

po rozpoznaniu w dniu 24 września 2020 r. w Poznaniu

na rozprawie

sprawy z wniosku M. M. (1)

przy udziale B. R. (1), A. K. (1), I. M. i S. M.

o dział spadku po A. M. (1)

na skutek apelacji wniesionej przez uczestnika postępowania I. M.

od postanowienia Sądu Rejonowego Poznań-Stare Miasto w Poznaniu

z dnia 15 listopada 2019 r.

sygn. akt I Ns 88/18

p o s t a n a w i a:

I.  sprostować oznaczenie zaskarżonego postanowienia poprzez zastąpienie określenia „częściowe” określeniem „wstępne”;

II.  uchylić punkt 2. postanowienia;

III.  oddalić apelację.

Ryszard Małecki Małgorzata Wiśniewska Beata Woźniak

II Ca 393/20

UZASADNIENIE

Postanowieniem z dnia 15 listopada 2019 r., sygn. akt I Ns 88/18 – nazwanym postanowieniem częściowym – Sąd Rejonowy Poznań – Stare Miasto w Poznaniu oddalił wniosek uczestnika postępowania I. M. o zasiedzenie (punkt 1.) oraz orzekł o pozostawieniu orzeczenia o kosztach postępowania postanowieniu kończącemu postępowanie w sprawie (punkt 2.).

W uzasadnieniu postanowienia Sąd Rejonowy wskazał, że wnioskodawczyni M. M. (1) wniosła o dział spadku po A. M. (1), podając, że w skład spadku wchodzi prawo użytkowania wieczystego nieruchomości położonej w P. przy ulicy (...), dla której prowadzona jest księga wieczysta numer (...) oraz prawo własności zabudowań wzniesionych na tej nieruchomości. Wnioskodawczyni wniosła o zasądzenie od uczestnika postępowania I. M. spłaty udziału w spadku w wysokości 200.000 zł. Uczestnik postępowania I. M. wniósł (w osobnym wniosku) o stwierdzenie zasiedzenia z dniem 11 sierpnia 2011 r. udziałów przysługujących w prawie użytkowania wieczystego ww. nieruchomości oraz w prawie własności znajdujących się na nieruchomości budynków M. M. (1), B. R. (2), A. K. (1) i S. M.. Powyższe żądanie uczestnik postępowania I. M. zgłosił także w odpowiedzi na wniosek o dział spadku, domagając się nadto połączenia spraw o dział spadku oraz o stwierdzenie zasiedzenia. Uczestniczki postępowania B. R. (2) i A. K. (1) wniosły o oddalenie wniosku I. M. o zasiedzenie. Zarządzeniem z 5 grudnia 2018 r. sprawa o zasiedzenie została przekazana do łącznego rozpoznania i rozstrzygnięcia ze sprawą o dział spadku.

Sąd Rejonowy ustalił następujący stan faktyczny:

W dniu 24 marca 1964 r. spadkodawca A. M. (1) nabył prawo użytkowania wieczystego nieruchomości położonej w P. przy ulicy (...), obejmującej działkę nr (...) o powierzchni 415 m 2, dla której prowadzona jest księga wieczysta numer (...). W latach 1968 – 1969 spadkodawca wzniósł na tej nieruchomości budynek mieszkalny jednorodzinny o powierzchni 100,05 m 2 oraz budynek warsztatowy o powierzchni 59,18 m 2 (okoliczności bezsporne).

W dniu 27 marca 1981 r. spadkodawca zmarł, a na mocy postanowienia Sądu Rejonowego w Poznaniu z 11 sierpnia 1981 r., sygn. akt III Ns 1448/81 spadek nabyli żona M. M. (1), syn I. M., syn S. M. oraz syn B. M. (1), wszyscy w udziałach po 1/4 części (okoliczności bezsporne, a nadto odpis skrócony aktu zgonu – k.7, postanowienie z 11 sierpnia 1981 r – k. 17-18 akt o sygnaturze I Ns 225/18).

W dniu 30 grudnia 1981 r. wnioskodawczyni M. M. (1) oraz uczestnicy postępowania I. M., S. M. i B. M. (1) zawarli porozumienie, na mocy którego na całkowite zaspokojenie roszczeń wynikających z działu spadku po spadkodawcy i podziału majątku wspólnego spadkodawcy i wnioskodawczyni M. M. (1) miała otrzymać kwotę 300.000 starych polskich złotych, a także wszystkie środki dewizowe zgromadzone na koncie spadkodawcy w Banku (...) SA Oddział w P. oraz kwotę 400.000 starych polskich złotych. Ponadto strony umówiły się, że pozostałe składniki majątku A. M. (1) przechodzą na wyłączną własność I., S. i B. M. (1). Zgodnie z § 5 porozumienia na uczestniku postępowania I. M. spoczywało zobowiązanie do ustalenia terminu aktu notarialnego sanującego porozumienie. Porozumienie nie zostało zrealizowane, gdyż z zobowiązania do ustalenia terminu nie wywiązał się uczestnik I. M. (dowód: porozumienie z 30 grudnia 1981 r., k. 20 akt I Ns 225/18, pismo adwokata D. K., k. 210 akt).

W latach 80. XX wieku do przedmiotowej nieruchomości został dołączony gaz oraz woda, a w pracach uczestniczyli wszyscy trzej żyjący wtedy bracia: I. M., S. M. i B. M. (1) (dowód: zeznania świadka K. W., zeznania świadka B. P.).

W czerwcu 1993 r. uczestnik postępowania S. M. wraz z rodziną wyprowadzili się z przedmiotowej nieruchomości, gdyż uczestnik ten nabył lokal mieszkalny na Osiedlu (...) w P.. Przed wyprowadzką uczestnik postępowania S. M. ponosił koszty zajmowanych przez siebie pomieszczeń, odświeżał, dbał o pokój, a także ponosił koszty utrzymania warsztatu prowadzonego przez niego i uczestnika postępowania I. M.. Od tego czasu na nieruchomości przebywał jedynie uczestnik postępowania I. M. wraz ze swoją rodziną (dowód: zeznania uczestnika postępowania S. M. i uczestnika postępowania I. M.).

W dniu 25 września 1997 r. zmarł B. M. (1), a spadek po nim odziedziczyły żona B. M. (2) (obecnie R.) oraz córka A. M. (2) (obecnie K.), obie w 1/2 części (dowód: postanowienie Sądu Rejonowego w Poznaniu z 23 kwietnia 1998 r., sygn. akt III Ns 2566/98).

W dniu 3 stycznia 2001 r. I. M., M. M. (1), S. M. oraz B. M. (2) złożyli wniosek o przekształcenie przedmiotowego prawa użytkowania wieczystego w prawo własności. Postanowienie zostało umorzone na mocy decyzji Prezydenta Miasta P. z 12 stycznia 2012 r. (dowód: akta sprawy (...) (teczka (...)) Urzędu Miasta P. (...)).

W 2010 r. odbyło się spotkanie na przedmiotowej nieruchomości, w którym uczestniczyli I. M., S. M., B. R. (1) i A. K. (1). Spotkanie dotyczyło rozliczenia spraw związanych z przedmiotową nieruchomością. Podczas spotkania uczestnik postępowania I. M. składał propozycje spłat pozostałym uczestnikom postępowania. Uczestnik postępowania I. M. spotkanie motywował koniecznością remontu budynku oraz tym, że sam nie może go rozpocząć z uwagi na to, że nie jest jedynym właścicielem. W spotkaniu nie uczestniczyła M. M. (1), gdyż nie została na nie zaproszona przez uczestnika postępowania I. M.. Przed spotkaniem uczestnik postępowania I. M. często wspominał pozostałym uczestnikom, że dokona spłat na ich rzecz, gdy będzie miał pieniądze. Podczas spotkania uczestnik postępowania I. M. zakomunikował, że chce być jedynym właścicielem przedmiotowej nieruchomości i dlatego chce spłacić pozostałych uczestników postępowania (dowód: zeznania uczestników postępowania S. M., B. R. (1), A. K. (1)).

W 2017 r. odbyło się spotkanie, zaaranżowane przez córkę wnioskodawczyni L. P., z uczestnikiem postępowania I. M., mające na celu omówienie sprawy związanej z opłatami za przedmiotową nieruchomość. Powodem spotkania było wezwanie do wniesienia opłaty za użytkowanie wieczyste przedmiotowej nieruchomości, które otrzymali wszyscy właściciele, to jest uczestnicy niniejszego postępowania. Uczestnik postępowania I. M. odmówił wtedy zapłaty tej opłaty. Na początku 2018 r. wnioskodawczyni prowadziła korespondencję z Wydziałem (...) Urzędu Miasta P. dotyczącą odroczenia płatności z tytułu użytkowania wieczystego przedmiotowej nieruchomości. W dniu 28 czerwca 2018 r. wnioskodawczyni uiściła opłatę za użytkowanie wieczyste przedmiotowej nieruchomości za rok 2018 (dowód: potwierdzenie dokonania przelewu z 28 czerwca 2018 r., k. 62, pismo Urzędu Miasta P. z 9 stycznia 2018 r., k. 130, zeznania świadka L. P.).

Sąd Rejonowy podał, że wyżej wskazany stan faktyczny ustalił na podstawie wymienionego materiału dowodowego. Przedłożone przez wnioskodawczynię dokumenty, zarówno urzędowe, jak i prywatne, Sąd ocenił jako wiarygodne i miarodajne, pomimo ich kwestionowania przez uczestników postępowania. Dokumenty urzędowe uznał za dowód tego, co zostało w nich zaświadczone, zgodnie z art. 244 § k.p.c. w zw. z art. 13 § 2 k.p.c. Dokumenty prywatne uznał za dowód tego, że osoby, które je podpisały, złożyły oświadczenia zawarte w ich treści (art. 245 k.p.c.), i w tym zakresie uwzględnił je przy ustalaniu stanu faktycznego. Za wiarygodne uznał Sąd Rejonowy zeznania świadków K. W. i B. P., z uwagi na neutralność świadków do stron postępowania. Natomiast zeznania świadków E. M. i A. M. (3) uznał za wiarygodne tylko częściowo, z uwagi na powiązanie tych świadków z najbardziej zainteresowanym uczestnikiem postępowania I. M.. Zeznania świadka L. P., córki wnioskodawczyni, Sąd Rejonowy ocenił jako wiarygodne, wskazując, że były one spójne, spontaniczne i znajdowały odwzorowanie w dowodach z dokumentów, w szczególności dokumentów prywatnych. Zeznań świadków, jak zaznaczył Sąd, nie kwestionowały strony postępowania. Nadto, Sąd uznał za wiarygodne zeznania wnioskodawczyni i uczestniczek postępowania B. R. (1) i A. K. (1), jako spójne, logiczne, uzupełniające się wzajemnie, a także złożone w sposób spontaniczny. Zeznania uczestników postępowania I. M. i S. M. nie zasługiwały, zdaniem Sądu I instancji, na przymiot wiarygodności w całości, gdyż nie były spójne i spontaniczne, a nawet przeczyły sobie nawzajem. Sąd stwierdził, że uczestnicy ci złożyli sprzeczne zeznania w szczególności w zakresie porozumienia z 30 grudnia 1981 r., wypełnienia wynikających z niego zobowiązań, przekazania pieniędzy wnioskodawczyni, prowadzenia działalności gospodarczej w budynku warsztatowym, zamieszkiwania na przedmiotowej nieruchomości poszczególnych uczestników postępowania i ich rodzin.

Sąd Rejonowy uznał, że wniosek uczestnika postępowania I. M. nie zasługiwał na uwzględnienie, wskazując na istotę nabycia prawa przez zasiedzenie oraz na przepisy art. 172 § 1 i 2 k.c., art. 336 k.c., 337 k.c., 338 k.c., 339 k.c., 340 i 345 k.c., 175 k.c.

Zdaniem Sądu, w ustalonym stanie faktycznym uzasadniona jest ocena, że uczestnik postępowania I. M. znajdował się w złej wierze, ponieważ wiedział, że przysługuje mu jedynie udział 1/4 w spadku po A. M. (1). Sąd podkreślił, że sam uczestnik wskazywał, że dopiero po jakimś czasie zaczął stwierdzać, że mogło nastąpić zasiedzenie, a nadto, że swoim zewnętrznym zachowaniem przeczył, proponując uregulowanie kwestii prawnych nieruchomości oraz przekazanie spłat pomiędzy spadkobiercami. Idea spłat, która przewijała się co jakiś czas, czyniła niewiarygodnymi twierdzenia uczestnika, że władał nieruchomością samoistnie, tak jak właściciel. Pojawiał się w jego zachowaniu dualizm, którego nie można w sposób wiarygodny wytłumaczyć posiadaniem świadomości, że „zasiaduje” się udziały pozostałych współwłaścicieli, a jednocześnie proponuje im się spłaty i w przypadku czynności urzędowych akceptuje się ich starania na równi ze swoimi.

Sąd Rejonowy zaznaczył, że wymóg posiadania samoistnego, będący warunkiem nabycia własności przez zasiedzenie, odnosi się do całego okresu posiadania wymaganego do nabycia w ten sposób własności. Wskazał również, że możliwe jest nabycie nieruchomości wspólnej przez jednego ze współwłaścicieli w zakresie obejmującym udziały pozostałych współwłaścicieli. Zasiedzenie biegnie wówczas na korzyść jednego ze współwłaścicieli przeciwko pozostałym współwłaścicielom i prowadzi do nabycia ich udziałów. Współwłaściciel powołujący się na nabycie przez zasiedzenie udziałów pozostałych współwłaścicieli powinien udowodnić posiadanie nieruchomości wyłącznie dla siebie, tj. z wolą odsunięcia pozostałych współwłaścicieli od współposiadania i współkorzystania. Władanie rzeczą wspólną przez współwłaściciela musi zatem wykraczać poza granice przysługującego mu uprawnienia do posiadania rzeczy wspólnej i korzystania z niej oraz obejmować całość nieruchomości. Domniemanie ustanowione w art. 339 k.c. nie znajduje zastosowania w sprawie o zasiedzenie przez współwłaściciela nieruchomości udziału należącego do innego współwłaściciela. W tym wypadku konieczne jest wykazanie samoistnego posiadania udziału tego współwłaściciela.

Ponadto, współwłaściciel staje się samoistnym posiadaczem udziału we współwłasności nieruchomości o charakterze prowadzącym do zasiedzenia dopiero wtedy, gdy nastąpi jawna dla otoczenia i pozostałych współwłaścicieli zmiana kwalifikacji posiadania, z której będzie wynikało, że współwłaściciel posiadający rozszerzył zakres swojego samoistnego posiadania ponad realizację uprawnienia z art. 206 k.c. Niewykonywanie prawa posiadania przez innego współwłaściciela nie uprawnia do wniosku, że współwłaściciel posiadający przejął rzecz w samoistne posiadanie (por. postanowienie Sądu Najwyższego z 15 maja 2018 r., II CSK 6/18). Sąd Najwyższy wskazał także, że zamieszkiwanie na nieruchomości przez jej właściciela lub jednego ze współwłaścicieli wyklucza stwierdzenie zasiedzenia własności przez korzystającego z tej samej nieruchomości posiadacza, jeżeli zostanie wykazane, że właściciel lub współwłaściciel nie ustąpił ze swojego animus co do całości prawa a zamanifestowane przez posiadacza czynności faktyczne nie wskazują na samodzielny, rzeczywisty, niezależny od woli innej osoby stan władztwa nad rzeczą.

W świetle dokonanych ustaleń faktycznych, w ocenie Sądu Rejonowego, I. M. kooperował na nieruchomości ze swoim bratem i nie wykazywał samodzielnego, niezależnego od woli innych osób władania nieruchomością. I. M. był osobą nieuprawnioną do władania ponad swój udział w prawie użytkowania wieczystego nieruchomością położoną w P. przy ulicy (...). Uczestnik postępowania zdawał sobie sprawę, że jest uprawniony do nieruchomości jedynie w zakresie swojego udziału, to jest 1/4 części, w zasadzie od początku objęcia spadku, w szczególności od wydania postanowienia o stwierdzeniu nabycia spadku, w którym uczestniczył. Sąd Rejonowy wyraził „na marginesie” pogląd, że nawet, gdyby I. M. był posiadaczem samoistnym całości przedmiotowej nieruchomości, to nie znajdował się w dobrej wierze.

Sąd nie zaakceptował też wskazania uczestnika, że do rozpoczęcia biegu terminu zasiedzenia doszło w dniu 11 sierpnia 1981 r., w którym wydano postanowienie stwierdzające nabycie spadku po A. M. (1), a w konsekwencji do zasiedzenia doszło z dniem 27 marca 2011 r. W ocenie Sądu, we wskazanym dniu nie doszło bowiem do wejścia w posiadanie przez I. M. udziałów ponad jego udział w przedmiotowych prawach. Z przeprowadzonych dowodów wynika, że uczestnik zamieszkiwał sam na przedmiotowej nieruchomości dopiero od czerwca 1993 r., kiedy to wyprowadził się z niej uczestnik S. M. z rodziną. Dopiero wtedy można mówić, że uczestnik S. M. przestał wykonywać w zasadzie swoje uprawnienia właścicielskie co do budynku mieszkalnego oraz budynku warsztatowego.

Zdaniem Sądu Rejonowego, istotne dla dokonanej oceny są również trzy inne wydarzenia, które miały miejsce po tej dacie. Po pierwsze, pod koniec 2000 r. wszyscy pełnoletni wówczas uprawnieni do przedmiotowych praw złożyli wniosek o przekształcenie użytkowania wieczystego w prawo własności. W ten sposób została zamanifestowana ich wola władania nieruchomością, a władztwo uczestnika postępowania I. M. „w tak istotnej sprawie” nie zostało wykazane. Nie były zgodne z prawdą twierdzenia uczestnika postępowania I. M., że to on sam złożył takowy wniosek, a potem dołączyli się pozostali uprawnieni; były one sprzeczne z treścią dokumentów. Czynność ta świadczyła o tym, że każdy z zainteresowanych władał swoimi udziałami samodzielnie w tym zakresie i wszystkich składających wniosek należy uznać za wykonujących uprawnienia właścicielskie do swojego udziału. Po drugie, w roku 2010 odbyło się spotkanie uczestników postępowania, bez udziału wnioskodawczyni, które dotyczyło kwestii właścicielskich przedmiotowej nieruchomości. Wtedy to uczestnik postępowania I. M. zaproponował pozostałym uprawnionym spłaty, przez co uwypuklił uprawnienia pozostałych uczestników postępowania co do ich udziałów. Nie było logicznego wytłumaczenia zwoływania takiego rodzinnego zebrania, a wskazanie uczestnika, że było ono w innym czasie, nie zostało uznane za wiarygodne. Po trzecie, na początku 2018 r. wnioskodawczyni uiściła opłatę roczną z tytułu użytkowania wieczystego przedmiotowej nieruchomości, gdyż pojawiła się zaległość, a uczestnik postępowania I. M., mimo swoich twierdzeń o uprawnieniu do całości nieruchomości, nie uiścił opłaty w terminie, nie zachowując zapobiegliwości, która powinna cechować jego działania, skoro czuł się wyłącznym właścicielem.

Sąd Rejonowy stwierdził, że zachowania uczestnika postępowania I. M. nie były tego rodzaju, który można byłoby określić władaniem całą nieruchomością „dla siebie” przez wskazywany przez niego okres. Sprawa własności udziałów nie była pomiędzy stronami zakończona, a zachowania uczestnika postępowania I. M. nie charakteryzowała pewność płynąca z przekonania, że realizuje na nieruchomości uprawnienia właściciela z pominięciem praw innych współwłaścicieli, zupełnie ich nie respektując. Takie elementy pojawiły się już w 2000 r. Uczestnik nie mógł nabyć przedmiotowej nieruchomości przez zasiedzenie, gdyż nie wykazał, aby był posiadaczem samoistnym całości nieruchomości przez cały wymagany termin trzydziestoletni. Sąd podkreślił, że wątpliwości budzi szczególnie okres lat 80. i prowadzone między stronami rozliczenia finansowe, które nie zakończyły stanu niepewności, chociaż sankcjonowały pewien stan faktyczny w związku z pobraniem części środków przez wnioskodawczynię w ramach pierwszej transzy spłat, w wyniku nieformalnego działu spadku, który nigdy nie został sfinalizowany.

Apelację od postanowienia wniósł uczestnik postępowania I. M..

Zaskarżył postanowienie w całości.

Wniósł o zmianę postanowienia przez stwierdzenie zasiedzenia przez apelującego z dniem 11 sierpnia 2011 r. udziałów wynoszących po 1/4 części w prawie użytkowania wieczystego nieruchomości położonej w P. przy ulicy (...), dla której prowadzona jest księga wieczysta (...) oraz udziałów wynoszących po 1/4 części w prawie własności budynków posadowionych na tej nieruchomości należących do: M. M. (1), B. R. (1) i A. K. (1), S. M., ewentualnie o uchylenie zaskarżonego postanowienia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi I instancji. Apelujący wniósł o przeprowadzenie rozprawy odwoławczej oraz o zasądzenie od wnioskodawczyni i pozostałych uczestników postępowania kosztów postępowania za obie instancje według norm przepisanych, z ustawowymi odsetkami za zwłokę od daty uprawomocnienia się orzeczenia kończącego postępowanie do dnia zapłaty.

Uczestnik postępowania zarzucił Sądowi Rejonowemu naruszenie:

a) art. 233 k.p.c. przez dokonanie oceny dowodów z zeznań świadków E. M., A. M. (3) i L. P. oraz uczestników postępowania I. M., S. M., B. R. (1) i A. K. (1) w sposób dowolny, przy zastosowaniu zasad oceny wiarygodności dowodów nieznanych przepisom postępowania,

b) art. 316 k.p.c. przez oparcie orzeczenia o ustalenia faktyczne nieznajdujące oparcia w materiale dowodowym,

c) art. 172 k.c. przez jego niezastosowanie i przyjęcie, że apelujący nie zasiedział udziałów objętych petitum wniosku i apelacji, a w tym:

- obrazę art. 172 § 2 k.c. w zw. z art. 336 k.c. poprzez ich niezastosowanie i przyjęcie, że przesłanką uznania posiadania samoistnego w złej wierze prowadzącego do zasiedzenia przez apelującego udziałów jest takie jego działanie, które mimo jego złej wiary wskazuje, że nie jest on świadom tego, iż nie jest wyłącznym użytkownikiem wieczystym gruntu i wyłącznym właścicielem budynków,

- obrazę art. 172 k.c. w zw. z art. 337 k.c. poprzez ich niezastosowanie i niezasadne przyjęcie, że zamieszkiwanie S. M. i B. M. (1) na nieruchomości objętej wnioskiem o zasiedzenie, jako posiadaczy zależnych, uniemożliwiło rozpoczęcie biegu terminu zasiedzenia,

- obrazę art. 172 § 2 k.c. w zw. z art. 339 k.c. poprzez ich niezastosowanie i wbrew nieobalonemu domniemaniu prawnemu przyjęcie, że posiadanie wykonywane przez apelującego nie było posiadaniem samoistnym.

Apelujący wskazał, że zarzuty skierowane przeciwko ustaleniom faktycznym dokonanym przez Sąd Rejonowy stanowiącym podstawę zaskarżonego orzeczenia (art. 368 § 1 1 k.p.c.) obejmują następujące ustalenia:

- data początkowa biegu terminu zasiedzenia przez apelującego udziałów, o których mowa w petitum wniosku i apelacji,

- przyczyny braku realizacji porozumienia z 30 grudnia 1981 r.,

- sposób i zakres korzystania z nieruchomości przez S. i B. M. (1),

- data spotkania zorganizowanego przez apelującego w celu omówienia spłaty udziałów należących do pozostałych spadkobierców,

-brak po stronie apelującego animus koniecznego do posiadania samoistnego.

W uzasadnieniu apelacji, poza rozwinięciem poszczególnych zarzutów, podniesiono, że Sąd Rejonowy nie rozpoznał sprawy co do istoty, tj. nie orzekł co do każdego z trzech żądań zawartych we wniosku o stwierdzenie zasiedzenia. Uczestnik wnosił w nim o stwierdzenie zasiedzenia udziałów M. M. (1), S. M. oraz B. R. (1) i A. K. (2). Sąd I instancji wadliwie przyjął, że rozpoczęcie biegu terminu zasiedzenia było jednolite względem wszystkich współspadkobierców. Sąd powinien był dokonać badania terminu, w jakim rozpoczęło się posiadanie samoistne przez apelującego odrębnie względem każdego ze współspadkobierców; to samo dotyczy oceny w zakresie przerwania biegu terminu zasiedzenia. Zachodzi bowiem rozłączność stosunków zasiedzenia (postanowienie Sądu Najwyższego z 6 kwietnia 2015 r., IV CSK 397/15). Nawet zatem, jeżeli Sąd I instancji przyjął, że względem S. M. jego wprowadzenie się wyłączało możliwość wykonywania przez apelującego posiadania samoistnego przynależnego S. M. udziału, to okoliczność ta pozostaje bez znaczenia dla zasiedzenia udziałów przysługujących pozostałym spadkobiercom. Ich udziały należy uznać za skutecznie zasiedziane przez apelującego.

Apelujący przedstawił także wywód, zgodnie z którym do jego posiadania należy stosować domniemanie z art. 339 k.c., tj. domniemanie posiadania samoistnego, które nie zostało w tym przypadku obalone.

Wnioskodawczyni wniosła o oddalenie apelacji oraz o zasądzenie od apelującego kosztów postępowania za obie instancje według norm przepisanych.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Z uwagi na złożenie apelacji po zmianie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego dokonanej ustawą z 4 lipca 2019 r. (Dz.U.2019.1469) uzasadnienie orzeczenia sądu odwoławczego zostało sporządzone w sposób określony przepisem art. 387 § 2 1 k.p.c. (w zw. z art. 13 § 2 k.p.c.) w brzmieniu nadanym tą nowelizacją.

Na wstępie rozważań należy się odnieść do zarzutu apelującego, że Sąd Rejonowy nie rozpoznał sprawy co do istoty, co w przypadku potwierdzenia się tego zarzutu przemawiałoby za uchyleniem zaskarżonego postanowienia i przekazaniem sprawy Sądowi I instancji do ponownego rozpoznania, ponieważ nie orzekł co do każdego z trzech żądań apelującego zawartych we wniosku o stwierdzenie zasiedzenia. Faktycznie wniosek ten, podobnie jak apelacja, zawierał żądania stwierdzenia zasiedzenia przez apelującego udziałów należących do poszczególnych uczestników postępowania. W sytuacji, gdy wszystkie te żądania Sąd Rejonowy uznał za bezzasadne, wystarczające było jednak orzeczenie o oddaleniu wniosku apelującego o zasiedzenie – nie ma wątpliwości, przy uwzględnieniu treści uzasadnienia zaskarżonego postanowienia, że Sąd I instancji rozpoznał negatywnie żądanie uczestnika odnoszące się do udziałów wszystkich pozostałych spadkobierców. Nieuprawniony był zatem zarzut nierozpoznania istoty sprawy z tej przyczyny.

Jeżeli chodzi o podniesioną w tym kontekście kwestię badania terminu, w którym rozpoczęło się posiadanie przez apelującego udziałów pozostałych spadkobierców, której to oceny – jak podniósł apelujący – należało dokonać odrębnie względem każdego ze współspadkobierców, Sąd Okręgowy stwierdza, że co do zasady jest to pogląd trafny. Domaganie się stwierdzenia zasiedzenia udziałów należących do kilku osób wymaga bowiem oceny zindywidualizowanej w stosunku do każdej z nich. Nie sposób przy tym nie dostrzec, że apelujący jednolicie określał objęcie udziałów pozostałych spadkobierców (początek biegu terminu zasiedzenia) we wniosku o stwierdzenie zasiedzenia na dzień 11 sierpnia 1981 r.; tak samo uczynił w apelacji. O ile zatem co do zasady postulat apelującego jest trafny, to w tym przypadku, uwzględniając twierdzenie apelującego o początku biegu terminu zasiedzenia każdego z udziałów, konsekwentnie podtrzymywane w toku postępowania, czynienie rozróżnień nie było uzasadnione. Gdy chodzi o kwestię przerwania biegu przedawnienia, to Sąd Rejonowy nie przyjął w ustalonych przez siebie okolicznościach, by do takiej przerwy doszło – czy to w przypadku wszystkich, czy tylko jednego z udziałów, w szczególności należącego do S. M.. Argumentacja dotycząca konieczności uwzględnienia skutków przerwy biegu terminu przedawnienia wyłącznie w stosunku do tego spadkobiercy, do którego przerwa się odnosiła, jest zatem w rozpoznawanej sprawie chybiona. Sąd Rejonowy nie ustalił ani okoliczności faktycznych skutkujących przerwą biegu przedawnienia, ani nie dokonał takiej kwalifikacji prawnej ustalonych okoliczności. Nie dostrzega do tego przesłanek także Sąd odwoławczy.

Gdy chodzi o kwestionowane w apelacji ustalenia faktyczne, wymagające weryfikacji w pierwszej kolejności, w celu dokonania właściwej subsumpcji i oceny prawnej, Sąd Okręgowy wskazuje, co następuje, odnosząc się w tym miejscu także do zarzutów naruszeń przepisów postępowania, których ocena wyprzedza z konieczności ocenę prawidłowości materialnoprawnej rozstrzygnięcia poddanego kontroli instancyjnej:

Zarzut naruszenia art. 316 k.p.c. (bez wskazania konkretnej jednostki redakcyjnej tego przepisu) był chybiony. Apelujący upatrywał tego naruszenia w „oparciu orzeczenia o ustalenia faktyczne nieznajdujące oparcia w materiale dowodowym”. Tymczasem wskazany przepis postępowania, zawierający w § 1 i 2 dwie normy, reguluje kwestię podstawy wyrokowania (§ 1.: po zamknięciu rozprawy sąd wydaje wyrok, biorąc za podstawę stan rzeczy istniejący w chwili zamknięcia rozprawy; w szczególności zasądzeniu roszczenia nie stoi na przeszkodzie okoliczność, że stało się ono wymagalne w toku sprawy) oraz kwestię otwarcia rozprawy na nowo (§ 2.: rozprawa powinna być otwarta na nowo, jeżeli istotne okoliczności ujawniły się dopiero po jej zamknięciu). Naruszenie normy zawartej w § 1 art. 316 k.p.c. następuje, gdy sąd orzekający wyda wyrok, biorąc za podstawę stan rzeczy z innej daty niż wskazana przez ustawodawcę chwila wyrokowania, a naruszenie normy zawartej w § 2 art. 316 k.p.c. wtedy, gdy otworzy rozprawę na nowo bez wystąpienia przesłanki ustawowej. Żadnemu z tych naruszeń nie odpowiada „oparcie orzeczenia o ustalenia faktyczne nieznajdujące oparcia w materiale dowodowym”. W orzecznictwie trafnie wyjaśniono, że art. 316 § 1 k.p.c. ustanawia zasadę aktualności orzekania, nakazując sądowi orzekającemu uwzględnienie stanu faktycznego i prawnego (stanu rzeczy) istniejącego w chwili zamknięcia rozprawy, a zatem także ewentualnych zmian, do których doszło w tej mierze w toku postępowania, włącznie z postępowaniem apelacyjnym. Zarzucając naruszenie tego przepisu skarżący powinien zatem wykazać, że sąd błędnie oparł rozstrzygnięcie na faktach aktualnych w innym czasie – poprzedzającym lub następującym po zamknięciu rozprawy, względnie na nieobowiązujących w chwili zamknięcia rozprawy normach prawnych. Ustanowiona w art. 316 § 1 k.p.c. zasada aktualności orzekania nie dotyczy natomiast kompletności lub prawidłowości poszczególnych ustaleń faktycznych dokonywanych przez sąd (por. wyrok Sądu Najwyższego z 10 stycznia 2020 r., I CSK 552/18). Podniesienie powyższego zarzutu w apelacji wynikało zatem z nieprawidłowego zrozumienia znaczenia wskazanej regulacji i nietrafnego powiązania przepisu art. 316 k.p.c. z zarzutem błędnych ustaleń faktycznych (dokonania przez sąd ustaleń nieznajdujących oparcia w materiale dowodowym).

Ten ostatni zarzut apelujący sprecyzował w apelacji, stosownie do wymagania wynikającego z art. 368 § 1 1 k.p.c., w ten sposób, że zakwestionował ustalenia Sądu I instancji stanowiące podstawę zaskarżonego orzeczenia w zakresie: daty początkowej biegu terminu zasiedzenia przez apelującego udziałów, o których mowa w petitum wniosku i apelacji; przyczyny braku realizacji porozumienia z 30 grudnia 1981 r.; sposobu i zakresu korzystania z nieruchomości przez S. i B. M. (1); daty spotkania zorganizowanego przez apelującego w celu omówienia spłaty udziałów należących do pozostałych spadkobierców; braku po stronie apelującego animus koniecznego do posiadania samoistnego.

Ocenę prawidłowości dokonania ustaleń faktycznych przez Sąd I instancji należy poprzedzić rozważeniem zarzutu naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. przez dokonanie oceny dowodów z zeznań świadków E. M., A. M. (3) i L. P. oraz uczestników postępowania I. M., S. M., B. R. (1) i A. K. (1) w sposób dowolny, przy zastosowaniu zasad oceny wiarygodności dowodów nieznanych przepisom postępowania. Ocena zebranego w sprawie materiału poprzedza bowiem dokonanie przez sąd ustaleń faktycznych i ma wpływ na jego prawidłowość, stąd wskazana kolejność oceny zarzutów apelacyjnych.

Należy się zgodzić z apelującym, że przynajmniej częściowo zaprezentowana w uzasadnieniu zaskarżonego postanowienia ocena poszczególnych dowodów osobowych dokonana została przy zastosowaniu zasad oceny wiarygodności dowodów nieznanych przepisom postępowania cywilnego, a w każdym razie zawiera nadmierne uproszczenia. Tak należy ocenić wskazanie Sądu I instancji, że zeznania świadków E. M. i A. M. (3) są wiarygodne tylko częściowo „z uwagi na powiązanie tych świadków z najbardziej zainteresowanym uczestnikiem postępowania I. M.”. Wielokrotnie wskazywano w orzecznictwie, że sam fakt takiego powiązania nie uzasadnia odmówienia wiarygodności zeznaniom świadka. Poprzestanie na takiej konkluzji jest więc nieuprawnione i nie odpowiada wymogom oceny wynikającym z art. 233 § 1 k.p.c. Zgodnie z tą normą sąd powinien ocenić wiarogodność i moc każdego przeprowadzonego dowodu według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału. Nie można więc zdyskwalifikować wiarygodności danego świadka tylko z tej przyczyny, że jest blisko związany ze stroną sporu, np. rodzinnie. Normy swobodnej oceny dowodów są wyznaczone wymaganiami prawa procesowego, doświadczenia życiowego oraz regułami logicznego myślenia, według których sąd w sposób bezstronny, racjonalny i wszechstronny powinien rozważyć materiał dowodowy jako całość, ważąc moc i wiarygodność poszczególnych środków dowodowych w odniesieniu do pozostałego materiału dowodowego (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie w 4 kwietnia 2019 r., III AUa 12/19). O ile Sąd Rejonowy dokonał takiej oceny w przypadku zeznań pozostałych świadków i uczestników postępowania, wskazując na ich zbieżność bądź rozbieżność z pozostałym zebranym materiałem, to ocena zeznań świadków E. M. i A. M. (3) została sprowadzona do częściowej odmowy tym zeznaniom wiarygodności z uwagi na ww. okoliczność. Konieczne było zatem uzupełnienie tej oceny przez Sąd odwoławczy i dokonanie oceny poprawności przyjętej w tym względzie konkluzji; taką potrzebę sygnalizował też apelujący.

Nie istnieje normatywna lista kryteriów oceny wiarygodności zeznań. W nauce zaproponowano cztery zespoły kryteriów oceny wiarygodności zeznań: pierwszy odnosi się do przebiegu zeznania, drugi do jego treści, trzeci do sposobu zeznawania, zaś czwarty do możliwych motywacji (por. F.Arntzen , Psychologia zeznań świadków, Warszawa, 1989). Wskazuje się także (por. E.Gruza, Czy widział świadek krowę? – czyli metody oceny wiarygodności zeznań świadków, Edukacja Prawnicza, rok 2011, nr 3), że ocena wiarygodności zeznań świadków musi zawierać dwa elementy; ocenę wiarygodności świadka jako osoby zeznającej oraz treści i sposobu składania zeznań. Aby ocena ta była kompleksowa, powinna odnosić się do trzech etapów: analizy procesu formowania się zeznań zachodzącego przed przesłuchaniem, analizy danych o osobie zeznającej oraz analizy samej czynności przesłuchania i reakcji świadka na zadawane pytania. Z uwagi na związek z apelującym (świadek E. M. jest żoną a świadek A. M. (3) córką I. M.), motywacja świadków do złożenia zeznań korzystnych dla apelującego mogła wystąpić i powinna być uwzględniona przy ich ocenie. W zeznaniach świadka E. M. wystąpiły elementy stanowiące próbę przedstawienia okoliczności faktycznych w taki sposób, by wspierały one tezę apelującego o samoistnym władaniu nieruchomością. Świadek E. M. zeznała najpierw, że „zarządzanie” nieruchomością przez I. M. po śmierci ojca było „decyzją braci”, że zdecydowali o tym (...) [M. w rodzinie nazywano B. M. (1)], ale zaraz potem wskazała, że jej mąż „wszystkim praktycznie kierował”. Była to ze strony świadka oczywista próba osłabienia wydźwięku wcześniejszej części zeznania, i to nieudolna, gdyż zarazem jako uzasadnienie tego stwierdzenia świadek wskazała okoliczność, że jej mąż zajmował się warsztatem („bo zajmował się warsztatem”), a więc tylko pewnym wycinkiem korzystania z nieruchomości. Nie można też nie dostrzec, że zeznania E. M. były mało konkretne w zakresie istotnych dla sprawy faktów. W takich kwestiach, jak to, czy S. M. płacił za zajmowanie mieszkania w nieruchomości, czy apelujący płacił braciom wynagrodzenie, świadek nie potrafiła podać jednoznacznych odpowiedzi, odsyłała do swojego męża i do „uzgodnień”, których dokonali między sobą bracia („proszę pytać mojego męża, bo to były uzgodnienia między moim mężem a S.”, „ja też nie powiem, to są uzgodnienia między nimi”). Świadek nie była też w stanie podać, czy i kto wyraził zgodę na zamieszkanie przy ulicy (...) (zeznała w tej kwestii: „nie wiem, nie wskażę”; „to jest trudne do wytłumaczenia”, „nie powiem tego dokładnie, kto pozwolił mu mieszkać”). Brak wiedzy świadka w tym zakresie jest trudny do wytłumaczenia, skoro – zdaniem świadka – to jej mąż „wszystkim praktycznie kierował”. Udzielone odpowiedzi wskazują, zdaniem Sądu Okręgowego, na próbę ukrycia faktów jednoznacznie niekorzystnych z punktu widzenia stanowiska I. M. przez świadka mającego świadomość, że z jej zeznań powinno wynikać, że I. M. „wszystkim praktycznie kierował”. W zeznaniach zostały zatem uwypuklone fakty i opinie mające o tym świadczyć, natomiast świadek próbowała uniknąć przytoczenia okoliczności podważających taką tezę, co wyraźnie wynika z przebiegu przesłuchania, szczegółowo oddanego w protokole rozprawy. Słusznie więc, chociaż bez przekonującego uzasadnienia, Sąd Rejonowy ocenił zeznania świadka E. M. jako budzące wątpliwości (nie w pełni wiarygodne). Dotyczy to także tej części zeznań E. M., które dotyczyły kwestii zamieszkania w nieruchomości S. M.. Świadek, pytana o to, jak doszło do tego, że S. M. zamieszkał przy ulicy (...), podała tylko, że S. M. „kiedyś przyszedł, powiedział, że będzie szukał mieszkania” i wtedy E. M. „zaproponowała”, że „może duży pokój zająć” (ja to zaproponowałam, mąż wyraził zgodę, powiedział, że dopóki nie znajdą mieszkania, musimy ich przyjąć, bo trzeba im pomóc; chodziło o to, by pomóc w biedzie rodzinie). Znamiennym jest, że w przypadku B. M. (1) świadek nie potrafiła, nawet dopytywana, wskazać, że jego zamieszkiwanie w nieruchomości opierało się na woli i zgodzie brata I., natomiast w odniesieniu do S. M. przedstawiła okoliczności mające świadczyć o tym, że zabiegał on o taką zgodę i uzyskał ją od apelującego. Jest to wersja zasadniczo zbieżna z wersją przedstawioną przez samego S. M. w jego zeznaniach, ale - właśnie z tego względu, przy uwzględnieniu braku takich konkretów w odniesieniu do B. M. (1) - w ocenie Sądu Okręgowego, jest ona niewiarygodna i została ustalona wyłącznie na potrzeby niniejszego postępowania (by uwiarygodnić tezę apelującego). Wątpliwości budzi podany w tym kontekście przez świadka E. M. fakt, że akurat w podejmowaniu decyzji dotyczącej wyrażenia tej zgody aktywnie uczestniczyła (wzięła udział w rozmowie, zaproponowała określone rozwiązanie), podczas gdy w odniesieniu do wszelkich innych uzgodnień dotyczących nieruchomości, w tym zamieszkania w niej B. M. (1), pokrywającego się w czasie z zamieszkiwaniem S. M., jak wynika z jej zeznań, nie brała udziału, odbyły się one poza nią, tylko z udziałem braci i nie miała o nich szczegółowej wiedzy. Zdaniem Sądu odwoławczego, takie zaprezentowanie przez świadka sposobu podjęcia decyzji o zamieszkaniu w nieruchomości S. M. było celowym zabiegiem, mającym wspierać prezentowaną w postępowaniu tezę o objęciu nieruchomości w samoistne władanie przez apelującego, ale pozbawionym oparcia w rzeczywistości. Wyraźnie widać niespójność tej części zeznań świadka E. M. z ich pozostałą częścią, z której wyłania się obraz współkorzystania z nieruchomości przez braci po śmierci ojca w oparciu o czynione między nimi ustalenia, zgodnie z ich bieżącymi potrzebami, zmieniającymi się w czasie, z poszanowaniem praw współuprawnionych.

To, że w tym zakresie zasadniczo zbieżną wersję prezentował uczestnik postępowania S. M. nie ma istotnego znaczenia – uczestnik ten wspiera bowiem stanowisko apelującego i korzystnie dla niego prezentuje w postępowaniu fakty, eksponując m.in. uzyskanie zgody apelującego na zamieszkanie w nieruchomości. Podobnie, jak w przypadku świadka E. M., należy przy tym uwzględnić zeznania uczestnika S. M. (k.136) jako całość, by prawidłowo zinterpretować treść i ocenić wiarygodność tego ich fragmentu, w którym wskazane zostało zabieganie o zgodę I. M. na zamieszkanie w nieruchomości. Wskazywany przez uczestnika fakt, jakoby „pytał się I. o zgodę, czy może się przeprowadzić”, w zestawieniu z całością zeznań uczestnika, jawi się jako niewiarygodny. Nie można przy tym wykluczyć, że bracia poczynili między sobą jakieś uzgodnienie, ale nie można go postrzegać jako przejawu samoistnego władania apelującego. Oczywiste jest bowiem, że zamieszkanie w nieruchomości przez S. M. z rodziną wymagało określonych uzgodnień między braćmi i że były one konieczne ze względów praktycznych, jak choćby określenie pomieszczeń, które zajmie rodzina S. M., a z których ustąpi rodzina I. M., data wprowadzenia się, ale wykluczyć należy nadawane im na potrzeby postępowania znaczenie. Przypomnieć należy, że równocześnie w nieruchomości mieszkał też B. M. (1) z żoną, co tym bardziej wymuszało poczynienie konkretnych ustaleń co do sposobu współkorzystania z budynku mieszkalnego, dla potrzeb trzech rodzin. Oceniając złożone przez S. M. zeznania, w których pojawiło się także stwierdzenie, że „brat I. został właścicielem”, Sąd Okręgowy podkreśla, że pozostaje ono w sprzeczności z treścią informacyjnego przesłuchania uczestnika, podczas którego istota władania nieruchomością przez apelującego została przedstawiona zasadniczo odmiennie. Na pytanie, kto był właścicielem nieruchomości po śmierci ojca, uczestnik podał, że „generalnie zarządzał brat, czyli można go uznać za właściciela”, a na pytanie, w czyim imieniu zarządzał, udzielił odpowiedzi: „generalnie w swoim”. Nadto, na pytanie, czy uczestnik udzielił bratu zgody do zarządzania, S. M. wskazał: „wyraziłem zgodę, żeby zarządzał”. Wynika zatem z tych wypowiedzi, że „zarządzanie” nieruchomością przez I. M. po śmierci ojca miało podstawę w uzgodnieniach poczynionych przez braci, opierało się na ich zgodzie. Znamienne jest również użyte przez S. M. określenie, że apelujący „generalnie” zarządzał nieruchomością w swoim imieniu, wyrażające niepełny tytuł apelującego do nieruchomości; to zastrzeżenie jest zrozumiałe przy uwzględnieniu, że ten tytuł miał podstawę w uzgodnieniach i w woli braci. Sprzeczne z tym początkowym wskazaniem zeznanie uczestnika postępowania S. M. uznać należało za niewiarygodne. Podkreślić też należy, że ocena charakteru władztwa nad nieruchomością I. M., dokonana przez uczestnika postępowania S. M. (że „brat I. został właścicielem”), pozostaje zasadniczo sprzeczna z zawartym w jego zeznaniach opisem sposobu korzystania z nieruchomości po śmierci ojca przez wszystkich braci, w sposób odpowiadający ich potrzebom. Wynika z tych zeznań, że B. M. (1) mieszkał w nieruchomości przez pewien czas, ale także, że S. M. prowadził na tej nieruchomości na własny rachunek warsztat, kontynuując działalność ojca, co potwierdził w swych zeznaniach apelujący. W połączeniu z faktem zamieszkiwania S. M. w nieruchomości, która pozostała po ojcu, i to przez kilka lat, powyższe okoliczności wykluczają istnienie rzeczywistych podstaw do stwierdzenia przez S. M. w zeznaniach, że „brat I. został właścicielem”.

Jeżeli chodzi o zeznania świadka A. M. (3) oraz ich ocenę dokonaną przez Sąd I instancji, to w części odnoszą się do nich rozważania dokonane w odniesieniu do oceny zeznań E. M.. Świadek A. M. (3) jest córką apelującego i z tej tylko przyczyny Sąd Rejonowy odmówił jej zeznaniom wiarygodności, co trafnie zarzucił apelujący. Jakkolwiek związek rodzinny z apelującym nakazywał odpowiednią dużą dozę wnikliwości przy ocenie zeznań A. M. (3), to był niewystarczający, by je automatycznie zdyskwalifikować. Nie można jednak nie dostrzec tego, że świadek A. M. (3) miała w dacie składania zeznań 36 lat, zatem jej własne świadome spostrzeżenia mogły pochodzić dopiero z lat 90. XX wieku, i to z zastrzeżeniem ich specyfiki właściwej dziecku. Z racji wieku świadek nie mogła mieć obserwacji z okresu wcześniejszego i nie była w stanie relacjonować sądowi faktów mających miejsce bezpośrednio po śmierci spadkodawcy i w okresie przynajmniej 10 lat później. Faktycznie ocena świadka odnosiła się do okresu po 1993 r., gdy z nieruchomości wyprowadzili się bracia jej ojca i gdy wyłącznie I. M. i jego rodzina z tej nieruchomości korzystali. W takich okolicznościach świadek poczyniła więc spostrzeżenie, że „tata wszystkim zarządzał, płacił wszystkie rachunki” oraz że „decydował o wszystkich remontach, naprawach”, a także, że „przychodzili ciocia, wuja, nie zgłaszali uwag, pretensji”. To ostatnie stwierdzenie świadka dodatkowo wskazuje na czas, w jakim świadek A. M. (3) czyniła swoje spostrzeżenia przedstawiane w zeznaniu – znamienne jest, że wspominała o „wuju” i o „cioci”, mimo że jej ojciec miał dwóch braci. Wskazuje to, że relacja świadka odnosiła się do okresu, gdy nie żył już B. M. (1) (zmarły w 1997 r.) i rodzinę odwiedzali („przychodzili”) tylko S. M. („wuja”) i B. R. (1) – wdowa po B. M. (1) („ciocia”). W konsekwencji przydatność zeznań świadka A. M. (3) do dokonania istotnych dla sprawy ustaleń była ograniczona z tego względu, że ograniczone czasowo (obejmujące okres od połowy lat 90. XX wieku i późniejszy) były jej zeznania. Na niepełne rozeznanie świadka w rodzinnych relacjach we wcześniejszym okresie wskazuje także zeznanie, że „wuja pracował u taty, tak pamiętam” – ze zgodnych zeznań uczestników postępowania wynikało bowiem, że bracia działali do roku 1993 w formie spółki, razem prowadząc warsztat, z czego świadek nie zdawała sobie sprawy. Relacja A. M. (3) nie obejmowała też okresu wspólnego zamieszkiwania braci na nieruchomości – taki fakt w ogóle się w tej relacji nie pojawił, co również wskazuje na okres objęty spostrzeżeniami świadka, już po wyprowadzeniu się S. M. z nieruchomości, a więc po 1993 r. Przydatność zeznań A. M. (3) i ich moc dowodowa były zatem znikome, gdy chodzi o ustalenie okoliczności spornych, a istotnych dla rozstrzygnięcia wniosku apelującego.

Gdy chodzi o ocenę zeznań L. P. – córki wnioskodawczyni, to Sąd Rejonowy, odmiennie niż w przypadku członków rodziny apelującego, nie odmówił im wiary z powodu istnienia bliskiej relacji rodzinnej. Dostrzegł przy tym zbieżność tych zeznań z pozostałym zebranym w sprawie materiałem dowodowym uznanym za wiarygodny, w szczególności z dowodami z dokumentów. Było to, co należy podkreślić, właściwe kryterium oceny wiarygodności zeznań świadka. Tak samo, jak w przypadku żony i córki apelującego, tak w przypadku córki wnioskodawczyni, należało wykluczyć samą tylko relację rodzinną jako podstawę zanegowania wiarygodności zeznań. Należy przy tym podkreślić, że zeznania L. P. nie stanowiły źródła wiedzy o sposobie i charakterze korzystania z nieruchomości po śmierci spadkodawcy przez apelującego i jego braci, gdyż nie zawierały relacji o takich faktach. Świadek wprost podała, że nie posiada w tym zakresie wiedzy. Świadek koncentrowała się na kwestii rozliczeń apelującego z wnioskodawczynią i tego zagadnienia głównie dotyczyły jej zeznania. W tym kontekście można rozpatrywać zgodność bądź rozbieżność tych zeznań z pozostałym materiałem dowodowym dostępnym sądowi i w tym aspekcie Sąd odwoławczy podziela dokonaną przez Sąd I instancji ocenę zeznań świadka. W kwestii korzystania z nieruchomości przy ulicy (...) w zeznaniu świadka pojawiło się tylko wskazanie: „matka stwierdziła, że skoro nie mają warunków mieszkaniowych, nie mieli gdzie mieszkać, ten dom im zostawiła”, ale po pierwsze, nie wynika z niego, że wnioskodawczyni zrezygnowała ze swojego prawa do nieruchomości (wynika jedynie, że mając zapewnione mieszkanie dla siebie, nie kwestionowała zamieszkiwania przy ulicy (...) innych spadkobierców), a po drugie, że dom pozostał do dyspozycji synów spadkodawcy, a nie tylko apelującego (świadek zeznała o zostawieniu domu „im”, a więc synom, a nie tylko I. M.). Zeznania L. P. posłużyły nadto Sądowi Okręgowemu do dokonania bardziej szczegółowych ustaleń w zakresie cech budynków znajdujących się na nieruchomości przy ulicy (...), przedstawionych w dalszej części uzasadnienia, a mających znaczenie dla oceny korzystania z nieruchomości przez braci.

Zeznania wnioskodawczyni oraz uczestniczek postępowania B. R. (1) i A. K. (1), jak wskazał trafnie Sąd I instancji, były spójne, logiczne, uzupełniały się wzajemnie, przy czym Sąd, przed którym zostały złożone, ocenił je jako spontaniczne (inaczej: niewymuszone), i apelacja nie dostarczyła podstaw, by taką ocenę podważyć. Z kolei zeznania uczestników postępowania I. M. i S. M., w ocenie Sądu I instancji, nie były spójne i spontaniczne, a nawet przeczyły sobie nawzajem. Sąd stwierdził, że uczestnicy ci złożyli sprzeczne zeznania w szczególności w zakresie porozumienia z 30 grudnia 1981 r., wypełnienia wynikających z niego zobowiązań, przekazania pieniędzy wnioskodawczyni, prowadzenia działalności gospodarczej w budynku warsztatowym, zamieszkiwania na przedmiotowej nieruchomości poszczególnych uczestników postępowania i ich rodzin. Kryteria oceny ww. dowodów nie wykraczały poza kryteria ustawowe, ale należy przyznać rację apelującemu, że dokonana w tym zakresie ocena była dowolna. Przebieg przesłuchania wynikający z protokołu rozprawy nie wskazuje, by zeznania I. M. i S. M. nie były spontaniczne. Sąd Okręgowy nie dostrzega również w ich treści istotnych sprzeczności wewnętrznych bądź braku spójności, w tym w zakresie okoliczności wskazanych przez Sąd Rejonowy. Uczestnicy postępowania I. M. i S. M. zeznawali zasadniczo zbieżnie, co jednak – wbrew tezie apelującego – nie czyni tych zeznań wystarczającą podstawą do dokonania ustaleń prowadzących do wniosku, że zasiedział on udziały pozostałych spadkobierców.

W apelacji zostały przytoczone i poddane analizie fragmenty zeznań uczestników postępowania S. M. i I. M. (błędnie nazwanych: świadkami, str. 5 apelacji) ze wskazaniem na rzekome sprzeczności pomiędzy ich treścią a ustaleniami Sądu Rejonowego, ale jest to zarzut bezpodstawny. Ustalenia Sądu I instancji (przytoczone we wcześniejszej części uzasadnienia) nie były bowiem sprzeczne z treścią tych zeznań i dowolne. W szczególności kwestionowane przez apelującego ustalenie, że S. M. „ponosił koszty” miało oparcie w jego literalnym zeznaniu (zob. protokół rozprawy k. 138), że w związku z zajmowaniem pokoju „ponosił koszty, odświeżał go”, „dbał o pokój”, urządził „tam” komunię córki (razem z komunią córki apelującego). Ustaleniom Sądu I instancji brak natomiast niezbędnej szczegółowości i precyzji, co pozwoliło apelującemu sformułować polemiczne zarzuty, odwołujące się do treści złożonych zeznań i zaprezentować w apelacji ich własną ocenę. W oparciu o zebrany w sprawie materiał, wskazany wyżej (zeznania świadków i uczestników postępowania) i poddany wyżej przedstawionej ocenie, wypełniając wymóg ustalenia faktów istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy, ustalenia dokonane przez Sąd I instancji Sąd odwoławczy uzupełnił zatem w następujący sposób:

W dacie śmierci spadkodawcy przy ulicy (...) mieszkał jego najstarszy syn I. M. z żoną. Zamieszkał ze spadkodawcą po tym, jak w 1979 r. z nieruchomości wyprowadziła się i wróciła do swojego mieszkania przy ulicy (...) w P. wnioskodawczyni, co miało związek z konfliktem między małżonkami i sprawą rozwodową. I. M. z żoną zajmowali w budynku mieszkalnym jeden pokój położony na piętrze; pozostałe pomieszczenia zajmował spadkodawca ze swoją ówczesną partnerką. I. M. pozostał w nieruchomości po śmierci ojca, zajął dla siebie cały budynek mieszkalny; jego bracia to akceptowali. W dacie śmierci A. M. (1) nie mieszkali z nim pozostali synowie: B. M. (1) i S. M..

Dom mieszkalny przy ulicy (...) został wybudowany i wykończony przed 1979 r. Był to dom piętrowy, na dole znajdowały się toaleta, kuchnia i duży pokój (salon). Na piętrze były trzy pokoje i łazienka. W pomieszczeniach piwnicznych budynku mieszkalnego i w osobnym budynku gospodarczym był urządzony warsztat produkujący m.in. przemysłowe młynki do kawy, emulgatory, podzespoły, nakrętki ślusarskie.

Warsztat znajdujący się na nieruchomości ulicy (...) wspólnie ze spadkodawcą prowadził syn S. M.. Początkowo, przez kilka lat po śmierci ojca, on kontynuował prowadzenie tego warsztatu i w tym czasie samodzielnie pokrywał koszty jego funkcjonowania (opłaty za energię elektryczną). Warsztat miał osobny od domowego licznik prądu. Po tym, jak I. M. utracił pracę w następstwie redukcji etatów, doszło w 1986 r. do zawiązania spółki pomiędzy braćmi I. i S. w celu prowadzenia wspólnie tej działalności. Od tego czasu dokonywaniem opłat za energię elektryczną i wodę zajmował się I. M.. Spółka ta istniała do 1990 r., gdy wycofał się z niej S. M. – od tego czasu warsztat prowadził samodzielnie I. M.. B. M. (1) pracował w warsztacie dorywczo, gdy braciom potrzebna była jego pomoc. Bracia nie zatrudniali pracowników.

S. M. ze swoją rodziną wprowadził się do domu mieszkalnego przy ulicy (...) w roku 1985, przed narodzinami drugiego dziecka, by poprawić swoje warunki mieszkaniowe. Do tego czasu mieszkał z teściami. Rodzina zajęła dla siebie pokój na parterze (salon), z kuchni, toalety i łazienki korzystano wspólnie. W czasie zamieszkiwania przy ulicy (...) S. M. odświeżał zajmowane pomieszczenie (malował je). Opuścił nieruchomość w 1993 r.

Czasowo – od 1985 r. do 1987 r. - przy ulicy (...) mieszkał także trzeci z braci B. ze swoją żoną; zajmowali pokój na piętrze budynku. B. M. (1) wyprowadził się z ulicy (...), gdy uzyskał mieszkanie na Osiedlu (...) w P., przed narodzinami córki A. w listopadzie 1987 r.

S. M. i B. M. (1) zamieszkali przy ulicy (...) z założeniem, że jest to stan przejściowy, do czasu uzyskania przez nich własnych mieszkań.

S. i B. M. (3) nie płacili bratu I. za korzystanie z pomieszczeń mieszkalnych. Nie pokrywali opłat za tzw. media, tj. prąd, gaz i wodę. Koszty te pokrywał I. M., nie były one duże.

Dopiero tak odtworzony stan faktyczny przedstawia pełny obraz korzystania z nieruchomości przy ulicy (...) w chwili śmierci spadkodawcy i w kolejnych latach, do czasu, gdy po 1993 r. w tej nieruchomości pozostał tylko I. M. ze swoją rodziną. Nie uprawnia on do wnioskowania, że apelujący w owym czasie - od 1981 r. do 1993 r. - korzystał z nieruchomości jak właściciel całości, a korzystanie jego braci miało inne źródło niż przysługujące im udziały w prawie własności. Innymi słowy: z zebranego w sprawie materiału nie sposób w sposób uprawniony wywodzić zawładnięcia przez apelującego dla siebie udziałami braci w nieruchomości. Akcentowana w tym kontekście w apelacji okoliczność, że apelujący pokrywał opłaty za zużycie prądu i wody w budynku mieszkalnym i nie domagał się partycypacji braci w tych kosztach, musi być oceniana w powiązaniu z wyjaśnieniem apelującego, czy czynił tak dlatego, że opłaty nie były wysokie oraz że byli to jego bracia. Apelujący zeznał też, na pytanie dotyczące praw braci do nieruchomości - „Może mieli jakieś prawa do tej nieruchomości?”: „Wtedy może tak” (k. 142), co w sposób oczywisty przeczy tezie o nieposzanowaniu przez apelującego tych praw w czasie zamieszkiwania B. i S. z rodzinami przy ulicy (...) i o przejęciu w tym czasie przez apelującego ich udziałów do korzystania dla siebie.

Zaznaczyć też trzeba, że apelujący zeznał (k. 142), że bracia „nie płacili mu czynszu”, wyjaśniając, że przez „czynsz” rozumie „media”, tj. prąd i wodę.

Można dopatrzyć się pewnej sprzeczności pomiędzy zeznaniami apelującego a zeznaniami uczestniczki postępowania B. R. (1), gdy chodzi o udział w kosztach utrzymania nieruchomości podczas zamieszkiwania w niej, a także gdy chodzi o płacenie „czynszu”. Uczestniczka postępowania zeznała bowiem (k. 144), że w czasie mieszkania tam z mężem płacili „wodę, czynsz, prąd”, „po równo ponosili koszty za mieszkanie”, „nie mieszkali tam za darmo”, co nie przystaje do treści zeznań apelującego, w tym przypadku rozstrzygających. Uczestniczka w tym zakresie powoływała się bowiem tylko na wiedzę uzyskaną od męża, operowała faktami zasłyszanymi, a jej zeznania nie miały żadnych weryfikowalnych podstaw. Wydaje się, że B. R. (1) zaprezentowała takie fakty, kierując się przekonaniem, że będą ją i jej męża stawiały w korzystnym świetle. Analizy tej relacji - do której odwołano się w apelacji, konstruując na jej podstawie tezę o płaceniu „czynszu” za zajmowanie mieszkania przez B. M. (1) - Sąd Okręgowy dokonał przy uwzględnieniu wyjaśnień dokonanych w zeznaniach apelującego. Jeżeli chodzi o płacenie „czynszu”, uczestniczka nie wyjaśniła tego pojęcia w swoich zeznaniach, ale składający zeznania wcześniej I. M. podał, że dla niego pojęcie to oznacza „media. Takie jak prąd czy woda”. Nie ma więc podstaw, by przyjąć, że inaczej to pojęcie rozumiała składająca później zeznania B. R. (1); w szczególności, brak podstaw, by przyjąć, że chodziło w tym przypadku o czynsz najmu bądź inne wynagrodzenie za korzystanie z nieruchomości pobierane przez apelującego od brata B. i jego rodziny. Taka interpretacja byłaby sprzeczna z całym zebranym w sprawie materiałem, w którym nie pojawia się choćby ślad sugestii, że I. M. kiedykolwiek żądał od braci takiego wynagrodzenia (czynszu) a oni go płacili (byli zobowiązani płacić). Przeciwnie, apelujący zeznawał, że nie żądał od braci nawet partycypacji w niskich opłatach za zużycie wody czy energii elektrycznej. Można uznać, że w dużym stopniu te pozorne sprzeczności w zeznaniach są wynikiem braku dostatecznego wyjaśnienia przez Sąd I instancji znaczenia pojęć używanych przez uczestników postępowania, na pewno odbiegających od pojęć języka prawnego, co należy uwzględniać przy ich ocenie. W szczególności nieuprawniona jest w okolicznościach sprawy interpretacja, przyjęta w uzasadnieniu apelacji, jakoby B. M. (1) „płacił I. M. z zamieszkiwanie w domu”, uznając tym samym jego prawa za silniejsze od własnych. Przede wszystkim takiego faktu nie wskazywał w toku postępowania sam apelujący, a trudno przyjąć, że mógłby o nim zapomnieć, uwzględniając jego wagę dla sprawy. Przyjęcie natomiast takiej interpretacji wyłącznie w oparciu o użyte przez B. R. (1), w jej zeznaniu, sformułowanie „czynsz” jest nadużyciem ze strony apelującego i próbą nadania temu sformułowaniu nieuprawnionego znaczenia, zwłaszcza przy uwzględnieniu rozumienia tego pojęcia wskazanego w zeznaniach apelującego.

Jeżeli chodzi o przyczynę braku realizacji porozumienia z 30 grudnia 1981 r., którą Sąd I instancji przypisał apelującemu, co zostało zakwestionowane w apelacji, to ma ona dla sprawy drugorzędne znaczenie, zwłaszcza na obecnym etapie postępowania, na którym rozstrzygany jest wniosek o stwierdzenia zasiedzenia i na którym istotne pozostaje jedynie to, że porozumienie w dniu 30 grudnia 1980 r. - mające prowadzić do działu spadku - zostało zawarte przy udziale wszystkich spadkobierców, miało formę i treść ustalone przez Sąd Rejonowy i nie zostało zrealizowane w tym znaczeniu, że nie doszło do podpisania umowy w formie aktu notarialnego. Rozpatrując natomiast sam fakt zawarcia takiego porozumienia i jego treści w kontekście żądania apelującego Sąd Okręgowy stwierdza, że przemawiają one przeciwko tezie o objęciu przez apelującego udziałów pozostałych spadkobierców w samoistne posiadanie, o czym szczegółowo w dalszej części uzasadnienia.

Drugorzędne znaczenie ma również okoliczność, kiedy odbyło się spotkanie zorganizowane przez apelującego w celu omówienia spłaty udziałów pozostałych spadkobierców. W tym względzie Sąd odwoławczy podziela pogląd apelującego, że tego rodzaju inicjatywa posiadacza nie wywiera negatywnego skutku dla biegu zasiedzenia, a znaczenie tego rodzaju inicjatywy trafnie opisuje wywód Sądu Najwyższego zawarty w uzasadnieniu orzeczenia z 28 kwietnia 1999 r., I CKN 430/98 i w pozostałych orzeczeniach przywołanych w apelacji.

Z powyższym uzupełnieniem Sąd Okręgowy akceptuje ustalenia Sądu I instancji i uznaje je za własne na podstawie art. 382 k.p.c. w zw. z art. 13 § 2 k.p.c., czyniąc wskazane ustalenia (własne i Sądu I instancji) podstawą oceny prawidłowości materialnoprawnej zaskarżonego orzeczenia, której konieczny element stanowiła analiza zawartych w apelacji zarzutów naruszenie przez Sąd I instancji art. 172 k.c. w zw. z art. 336, 337 i 339 k.c. poprzez ich niezastosowanie.

W pierwszej kolejności, przy uwzględnieniu przesłanek koniecznych na gruncie art. 172 k.c. do przyjęcia zasiedzenia, należy się odnieść do zarzutu uczestnika postępowania, że Sąd I instancji w sposób nieuprawniony odmówił mu statusu posiadacza samoistnego. Zdaniem apelującego, ustalone w toku postępowania okoliczności (ewentualnie: okoliczności, które powinny zostać ustalone przez Sąd na podstawie zebranego w sprawie materiału) przemawiały za przyjęciem takiej kwalifikacji wykonywanego przez niego posiadania nieruchomości przy ulicy (...) w P. po śmierci A. M. (1). Apelujący wywodził, że od śmierci A. M. (1) i objęcia przez niego nieruchomości we władanie, posiadał ją jak posiadacz samoistny, kumulatywnie realizując przesłanki posiadania samoistnego w zakresie corpus i animus. Do wykonywania posiadania przez apelującego stosować należy, jego zdaniem, domniemanie z art. 339 k.c.

W odniesieniu do tego ostatniego argumentu Sąd Okręgowy wskazuje, że nie miał on uzasadnionych podstaw. Utrwalony i jednolicie przyjmowany jest w orzecznictwie sądów powszechnych i Sądu Najwyższego pogląd, że zastosowanie domniemania ustanowionego w art. 339 k.c. jest wykluczone w sprawie o zasiedzenie przez współwłaściciela nieruchomości udziału należącego do innego współwłaściciela. Wynika to z istoty stosunku współwłasności i uprawnień przysługujących z tego tytułu współwłaścicielowi – składnikiem tych uprawnień jest posiadanie całości rzeczy wspólnej. Skoro posiadanie takie stanowi emanację prawa związanego z udziałem w rzeczy wspólnej, to nie może być postrzegane i oceniane przez pryzmat normy art. 339 k.c. W relacjach pomiędzy współwłaścicielami, jak trafnie wskazał Sąd I instancji, domniemanie określone tym przepisem nie znajduje zastosowania, a współwłaściciel domagający się stwierdzenia zasiedzenia udziału ułamkowego innego współwłaściciela musi przeprowadzić w postępowaniu dowód samoistnego posiadania tego udziału. Ciężar przedstawienia takiego dowodu spoczywał zatem na apelującym, bez możliwości powołania się na działanie normy art. 339 k.c. Odmowa jej zastosowania przez Sąd Rejonowy nie była uchybieniem.

W ocenie Sądu odwoławczego, wymagany dowód się nie powiódł. Ustalone w sprawie okoliczności nie przemawiają za stwierdzeniem, że apelujący był posiadaczem samoistnym w zakresie udziałów pozostałych spadkobierców w prawie do nieruchomości przy ulicy (...) w P. w okresie wymaganym do ustalenia, że nastąpiło zasiedzenie przez niego tych udziałów.

Ponownie należy wskazać, że apelujący przyjął jako datę początkową biegu terminu zasiedzenia dzień 11 sierpnia 1981 r., to jest datę wydania postanowienia stwierdzającego nabycie spadku po A. M. (1) w sprawie III Ns 1448/81 Sądu Rejonowego w Poznaniu. Powiązanie początku biegu terminu zasiedzenia z powyższą datą nie ma żadnego uzasadnienia; faktycznie nie przedstawił go sam uczestnik. W pismach uczestnika przewija się twierdzenie, że posiadał nieruchomość jak posiadacz samoistny już od śmierci A. M. (1), która nastąpiła 27 marca 1981 r., co tym bardziej niezrozumiałym czyni określenie daty początkowej biegu terminu zasiedzenia. Z pewnością sam fakt wydania postanowienia stwierdzającego nabycie spadku po A. M. (1) na podstawie ustawy przez wnioskodawczynię, apelującego i dwóch jego braci, nie stanowi faktu, który mógłby prowadzić do wniosku o objęciu przez apelującego nieruchomości w samoistne posiadanie w zakresie udziałów pozostałych spadkobierców. Przeciwnie, wydanie tego postanowienia potwierdzało prawa wszystkich spadkobierców w nim wymienionych do spadku po A. M. (1), a przy tym nie miało żadnego znaczenia dla stanu faktycznego, jakim jest posiadanie rzeczy prowadzące do jej zasiedzenia.

Zarazem, skoro uczestnik postępowania wyraźnie wskazywał jako początek biegu zasiedzenia dzień 11 sierpnia 1981 r., należy wykluczyć przypisanie mu posiadania prowadzącego do zasiedzenia przed tą datą, nawet jeżeli wskazywał w pismach (w tym w apelacji) na posiadanie samoistne nieruchomości od śmierci A. M. (1). Samo liczenie przez apelującego biegu terminu zasiedzenia dopiero od 11 sierpnia 1981 r. (konsekwentnie w toku całego postępowania) wyklucza przyjęcie wniosku o wykonywaniu przez niego samoistnego posiadania już wcześniej, w szczególności już od 27 marca 1981 r.

Niezależnie od wniosku wypływającego z treści żądania uczestnika, który bieg terminu zasiedzenia liczył dopiero od 11 sierpnia 1981 r., Sąd Okręgowy wskazuje, że ustalone w sprawie okoliczności nie przemawiały za stwierdzeniem samoistnego posiadania przez uczestnika nieruchomości przy ulicy (...) w P. – w zakresie udziałów pozostałych spadkobierców w prawie użytkowania wieczystego gruntu i w prawie własności wzniesionych na nim budynków - od śmierci A. M. (1) w dniu 27 marca 1981 r., jak i w okresie po 11 sierpnia 1981 r.

Samo posiadanie przez apelującego nieruchomości – okresowo: na wyłączność – nie może być uznane za przejaw posiadania samoistnego udziałów pozostałych spadkobierców (z uwzględnieniem słusznie postulowanego w apelacji zindywidualizowania sytuacji każdego z nich). Ponownie wskazać należy, że apelującemu przysługiwało prawo posiadania, przypisane do udziału w nieruchomości, który nabył z chwilą śmierci A. M. (1). Korzystanie z rzeczy i posiadanie jej jest atrybutem prawa, w którym ułamkowy udział od 27 marca 1981 r. przysługiwał apelującemu, tj. prawa użytkowania wieczystego gruntu i prawa własności wzniesionych na niej budynków. Z samego wykonywania przez apelującego takiego posiadania nie można więc w okolicznościach sprawy wywodzić oceny, że objął on cudze udziały i wykonywał przypisane do nich prawa „dla siebie”. Prawu polskiemu nie jest znane posiadanie w granicach udziału albo ponad udział przysługujący w określonym prawie. Współwłaściciel i współużytkownik wieczysty mają prawo wykonywać swoje prawo inkorporowane w ułamkowym udziale w odniesieniu do całej rzeczy stanowiącej przedmiot wspólnego prawa, przynajmniej do czasu, gdy nie koliduje to z uprawnieniem i interesem innego współuprawnionego. Wykonują w ten sposób własne prawo, związane z ułamkowym udziałem w rzeczy. Może wprawdzie dojść do wyjścia poza zakres tego prawa i objęcia (zawładnięcia) dla siebie cudzymi udziałami we wspólnym prawie, ale musi to nastąpić w sposób świadomy ze strony obejmującego cudze udziały, z wystąpieniem u niego woli przejęcia tych udziałów „dla siebie” i – co ważne – z zamanifestowaniem tej woli pozostałym uprawnionym. Ten ostatni element jest szczególnie istotny w sytuacji, gdy współwłaściciel bądź współużytkownik wieczysty był już posiadaczem całej nieruchomości w momencie powzięcia woli zawłaszczenia udziałów pozostałych uprawnionych. Muszą oni uzyskać czytelny sygnał, że posiadający współwłaściciel (współużytkownik wieczysty) nie wykonuje już tylko prawa inkorporowanego w przynależnym mu udziale w prawie do rzeczy, ale wykracza poza zakres swojego prawa i chce przejąć dla siebie cudze udziały. Niemożliwe jest więc skuteczne prawnie wykonywanie posiadania prowadzącego do zasiedzenia przy utajeniu woli (zamiaru) przejęcia dla siebie cudzych udziałów przed otoczeniem, a zwłaszcza przed pozostałymi współuprawnionymi do rzeczy. Sąd Najwyższy wielokrotnie podkreślał w swoim orzecznictwie wymóg zamanifestowania na zewnątrz przez posiadającego współwłaściciela (współużytkownika wieczystego) zmiany stosunku do posiadanej rzeczy wspólnej przez powzięcie woli (wewnętrznego zamiaru) nabycia jej dla siebie na wyłączność. Posiadający współwłaściciel (współużytkownik wieczysty) musi więc objawić na zewnątrz wolę przejęcia cudzych udziałów na skutek posiadania rzeczy wspólnej „na wyłączność”, tak jakby był on jedynym do niej uprawnionym, a nie tylko wykonującym posiadanie całości rzeczy wspólnej w następstwie ułamkowego do niej prawa. Musi więc przejawić zamiar nieposzanowania praw do rzeczy wspólnej przysługujących innym uprawnionym, które zastępuje własnym posiadaniem (posiadaniem dla siebie) mającym prowadzić do odebrania im tych praw.

Przejawów tego rodzaju zachowania w postępowaniu apelującego Sąd Okręgowy nie stwierdził.

Podkreślić należy, że apelujący był posiadaczem nieruchomości już w momencie śmierci ojca, z którym wspólnie mieszkał i pozostał w nieruchomości po śmierci A. M. (1). Mieszkał tam również w momencie wydania przez sąd postanowienia spadkowego w dniu 11 sierpnia 1981 r. Nie zaistniała zatem żadna czytelna dla otoczenia, również dla pozostałych spadkobierców, zmiana w zakresie wykonywania posiadania nieruchomości. Zarazem, po śmierci A. M. (1), kontynuował korzystanie z nieruchomości S. M. – prowadził dalej samodzielnie działalność w warsztacie znajdującym się na nieruchomości, czerpiąc z tego dochód dla siebie i ponosząc koszty z tym związane, tj. opłaty za pobór energii elektrycznej. Taki stan rzeczy w zakresie korzystania z warsztatu jako źródła zarobkowania przez S. M. trwał przez kilka lat, aż do momentu zawiązania przez braci spółki; był akceptowany przez apelującego, który w tym czasie miał inne źródło dochodu. Nie doszło przy tym do wyzucia przez apelującego z posiadania innych spadkobierców – wnioskodawczyni już za życia A. M. (1) wyprowadziła się z ulicy (...) (z czym zresztą było powiązane zamieszkanie przy ulicy (...) apelującego i jego rodziny), a B. M. (1) mieszkał wówczas ze swoją matką. Co istotne, w późniejszym czasie (w połowie lat 80. XX wieku) zamieszkali przy ulicy (...) uczestnik postępowania S. M. z rodziną oraz trzeci z braci B. z żoną B..

Sąd Okręgowy nie stwierdził w zebranym materiale podstaw, by ustalić, że okoliczności zamieszkania pozostałych braci w przedmiotowej nieruchomości wraz z rodziną apelującego wskazują na zawładnięcie ich udziałami przez apelującego. Wprawdzie apelujący próbował przekonać sąd do takiej wersji, forsując tezę, że do zamieszkania w nieruchomości B. M. (1) i S. M. konieczna była jego zgoda, stanowiąca przejaw samoistnego władania na tym etapie cudzymi udziałami w nieruchomości, ale w ocenie Sądu odwoławczego, jest to teza nieuprawniona. Przeczą jej ustalone w sprawie okoliczności, z których wynika, że nieruchomość była traktowana jako wspólna własność spadkobierców A. M. (1), z której wszyscy jego synowie korzystali na przestrzeni wielu lat wspólnie, stosownie do swoich bieżących potrzeb. Na tej zasadzie zamieszkali w niej - wraz z apelującym i jego rodziną – obaj bracia: B. M. (1) w latach 1985 – 1987, a S. M. w latach 1985 – 1993. Dodatkowo S. M. korzystał z nieruchomości, prowadząc na niej przez kilka lat samodzielnie warsztat przejęty od ojca – następnie bracia S. i I. w latach 1986 – 1990 prowadzili tę działalność w formie spółki. Taki stan faktyczny nie wskazuje na korzystanie z nieruchomości przez apelującego dla siebie, przeciwnie – wynika z niego wspólne, zgodne korzystanie z nieruchomości przez wszystkich braci, zarówno w celu zaspokajania potrzeb mieszkaniowych, jak i czerpania dochodu.

Żaden dowód - wiarygodny i mający odpowiednią moc dowodową – nie potwierdził warunkowania zgodą I. M. zamieszkania braci w nieruchomości. Oczywiste jest przy tym dla Sądu Okręgowego, że bracia uzgodnili, że takie zamieszkanie nastąpi, skoro apelujący z rodziną mieszkał przy ulicy (...) już od 1979 r., ale nie w znaczeniu „uzyskania zgody”, rozumianej jako zgoda wyłącznie uprawnionego do korzystania z nieruchomości i dysponowania nią. Były to typowe rodzinne ustalenia dotyczące korzystania ze wspólnej rzeczy, wynikające ze zmieniających się potrzeb członków rodziny (spadkobierców). Podkreślić trzeba, że S. M. i B. M. (1) mieszkali przy ulicy (...) tak długo, jak było to potrzebne w czasie oczekiwania przez nich na inne mieszkania, co respektował apelujący. Nie ma w zebranym materiale żadnych podstaw, by przyjąć, że negował on prawa braci do korzystania z nieruchomości po ojcu w jakimkolwiek zakresie bądź czasie, w szczególności, by domagał się jej opuszczenia, chociaż bracia korzystali z nieruchomości przez wiele lat. Oczywiste było przy tym dokonanie podziału pomieszczeń mieszkalnych do korzystania, skoro w domu mieszkały rodziny braci M. (ich żony, dzieci), potrzebujące prywatności. Mogły w tym zakresie wystąpić pewne nierówności, na co wskazywał apelujący, ale nie można ich uznawać za przejaw wyzucia pozostałych braci z ich praw na korzyść apelującego. Pomiędzy współwłaścicielami mogą pojawiać się różnice w zakresie korzystania z nieruchomości wspólnej w wymiarze przestrzennym czy powierzchniowym, ale same w sobie nie świadczą one o tym, że współwłaściciel korzystający z rzeczy w większym zakresie od innego czyni to w zakresie cudzego prawa, które w ten sposób samoistnie posiada, prowadząc w ten sposób do zasiedzenia cudzego udziału. Przypomnieć też należy, że w nieruchomości istniał pewien stan faktyczny, ukształtowany już za życia A. M. (1) i następnie kontynuowany, który polegał na zamieszkiwaniu w nieruchomości I. M.. Z pewnością ten długotrwały stan faktyczny miał wpływ także na zakres udostępnienia pozostałym braciom domu mieszkalnego, przy uwzględnieniu faktu, że w przypadku B. i S. w założeniu miał to być stan przejściowy, do czasu uzyskania przez nich własnych mieszkań (na co apelujący wyraźnie wskazywał w odpowiedzi na wniosek). Oceniając zakres korzystania z nieruchomości przez S. M. nie można też pomijać faktu, że prowadził on przy ulicy (...) wspomniany już warsztat. Nie bez znaczenia jest w tym przypadku charakterystyka budynku mieszkalnego, który jest niewielki i którego podział do korzystania przez trzy rodziny nie był łatwy. To, że S. M. zajmował ze swoją rodziną tylko jeden pokój w tym budynku, co podkreślano w apelacji, wymaga uwzględnienia tego, że w budynku były trzy pokoje na piętrze i salon (duży pokój) na parterze. Zajęcie tego salonu przez S. M. i jego rodzinę wcale nie świadczy zatem o znikomym zakresie korzystania z nieruchomości, z którego można byłoby wywodzić tezę o jego jedynie grzecznościowym charakterze, jak wskazywał apelujący. Przeciwnie, zajmowanie przez około 8 lat salonu (jedynego pomieszczenia mieszkalnego na parterze), co wyłączało go z korzystania pozostałych rodzin, do których dyspozycji pozostawały tylko pokoje na piętrze, świadczy o co najmniej równorzędnym podziale. Zaznaczyć też trzeba, że od 1985 do 1987 r. mieszkał w nieruchomości B. M. (1), co dodatkowo ograniczało dostępne pomieszczenia. Po jego wyprowadzeniu się utrwaliła się natomiast sytuacja, że S. M. korzystał z powierzchni mieszkalnej parterowej, a I. M. z takiej powierzchni na piętrze, przy czym do wspólnego korzystania obu rodzin były kuchnia, toaleta i łazienka.

Okoliczność, że apelujący wykonywał na nieruchomości prace remontowe i modernizacyjne, zapewniając ich finansowanie, nie jest rozstrzygająca dla oceny charakteru jego władania. Po pierwsze, w pierwszym okresie po śmierci ojca (do 1985 r.) wyłącznie apelujący w tej nieruchomości mieszkał, korzystał z niej dla potrzeb swoich i swojej rodziny i oczywiste jest w takiej sytuacji, że wykonywał niezbędne remonty, związane z bieżącym korzystaniem z nieruchomości. Podkreślić należy, że w chwili śmierci ojca jego młodsi bracia mieli po 20 lat i naturalne jest, że apelujący nie oczekiwał od nich ani udziału w decyzjach ani partycypacji w kosztach. Podkreślenia wymaga także okoliczność wskazana w zeznaniach pozostałych uczestników postępowania, że w czasie zamieszkiwania w nieruchomości - trwającego przez kilka lat - B. i S. dbali o zajmowane przez siebie części mieszkalne, malowali je, a więc wykonywali prace typowe dla użytkownika mieszkania. Takie prace wykonywał apelujący, gdy już wyłącznie korzystał z budynku mieszkalnego dla potrzeb własnych i swojej rodziny. Nie można upatrywać w takich czynnościach przejawów zawładnięcia cudzymi udziałami, ponieważ nie można wymagać od nieposiadającego współwłaściciela, by finansował bieżące remonty wynikające z potrzeb i upodobań korzystającego współwłaściciela. W tym kontekście wskazać należy na zeznanie S. M., przytoczone także w apelacji, że „większość prac modernizacyjnych, które przeprowadził brat, to było po okresie kiedy się wprowadziłem”, czyli: dopiero w czasie, gdy apelujący po 1993 r. w sposób wyłączny korzystał z nieruchomości (obaj jego bracia się wyprowadzili). Nawet, gdyby tym modernizacjom podejmowanym przez apelującego po 1993 r. przypisać charakter przejawów samoistnego posiadania przez apelującego całości nieruchomości, także w zakresie udziałów pozostałych spadkobierców, to czas wymagany do nabycia tych udziałów przez zasiedzenie (30 lat) nie upłynął.

Ocena powyższa odnosi się do wszystkich spadkobierców. W przypadku S. M. zasiedzenie mogło biec najwcześniej od lipca 1993 r., gdy opuścił on nieruchomość, zatem nie upłynęło do chwili obecnej – nawet jeżeli uczestnik popiera wniosek apelującego. W przypadku B. M. (1), który wyprowadził się z nieruchomości przy ulicy (...) w 1987 r., nie ma podstaw do sformułowania wniosku, że wiązało się z tym objęcie jego udziału w nieruchomości przez apelującego w sposób prowadzący do zasiedzenia. Brak bowiem przejawów takiego władztwa po stronie apelującego w zebranym materiale. W tym kontekście należy przypomnieć, że w grudniu 1981 r. zostało zawarte porozumienie, którego istota miała się sprowadzać do dokonania spłaty pieniężnej udziału wnioskodawczyni w spadku po A. M. (1). Nie wynikało natomiast z treści tego postanowienia, że z przynależnego mu prawa ma być wyzuty (choćby ze spłatą) któryś z braci. Przeciwnie, jak wynika z treści tego porozumienia i z odpowiedzi na wniosek złożonej przez I. M., na mocy porozumienia prawa do nieruchomości miały zostać przeniesione na rzecz I. M., B. M. (1) i S. M.. To oznacza, że w dacie zawierania porozumienia I. M. akceptował prawa pozostałych spadkobierców do nieruchomości, w tym prawa swoich młodszych braci. Ewentualne objęcie przez niego w samoistne posiadanie udziału B. M. (1) musiało zatem nastąpić później, co apelujący obowiązany był wykazać w postępowaniu, a oznajmić (zamanifestować) bratu. Sam fakt wyprowadzenia się B. M. (1) z nieruchomości, przy uwzględnieniu również tego, że mieszkał on w tej nieruchomości tylko przez dwa lata po śmierci spadkodawcy, oczekując na nabycie mieszkania, nie może być utożsamiany ani z rezygnacją B. M. (1) z praw majątkowych do tej nieruchomości, ani z manifestacją zawładnięcia jego udziałem przez apelującego. Ze strony apelującego nie nastąpiło w tym momencie żadne działanie, które mogłoby stanowić przejaw takiej woli, czytelny dla współspadkobiercy. O charakterze władztwa współwłaściciela domagającego się stwierdzenia zasiedzenia decyduje natomiast jego zachowanie, a nie bierność innych współwłaścicieli. Z samego faktu niewykonywania współposiadania przez innych współwłaścicieli nie mogą wynikać dla współwłaściciela wykonującego to władztwo żadne ułatwienia w spełnieniu przesłanek zasiedzenia. Współwłaściciel nieruchomości powołujący się na nabycie przez zasiedzenie udziałów pozostałych współwłaścicieli powinien wykazać wykonywanie posiadania nieruchomości wyłącznie dla siebie, tj. z wolą odsunięcia pozostałych współwłaścicieli od współposiadania (tak: postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 29 listopada 2018 r., sygn. akt IV CSK 397/17).

W tym miejscu Sąd Okręgowy wskazuje na utrwalony w orzecznictwie i wcześniej już sygnalizowany pogląd, który w pełni podziela, zgodnie z którym do zasiedzenia przez współwłaściciela udziału innego współwłaściciela (to samo, z zastrzeżeniem istoty danego prawa, dotyczy współużytkownika wieczystego) niezbędne jest wyraźne zamanifestowanie zmiany charakteru władztwa, tj. woli władania cum animo rem sibi habendi, w sposób widoczny dla współwłaścicieli i dla otoczenia. Surowe wymagania wobec współwłaściciela (współużytkownika wieczystego) zmieniającego zakres posiadania samoistnego uzasadnione jest bezpieczeństwem stosunków prawnych i ochroną własności (użytkowania wieczystego), która narażona byłaby na uszczerbek, gdyby współwłaściciel (współużytkownik wieczysty) – uprawniony do współposiadania całości – mógł łatwo doprowadzić do utraty praw pozostałych współwłaścicieli (współużytkowników), powołując się na zmianę jedynie swojej woli (por. postanowienie Sądu Najwyższego z 2.03.2012 r., II CSK 249/11). Także w postanowieniu z dnia 30 września 2019 r., sygn. akt II CSK 796/18 Sąd Najwyższy wskazał, że „istnieje możliwość zasiedzenia idealnego udziału we współwłasności nieruchomości między współwłaścicielami, przy spełnieniu jednak ściśle określonych warunków. Do takiej zmiany charakteru władztwa konieczne jest wyraźne zamanifestowanie woli władania cum animo rem sibi habendi, w sposób widoczny dla współwłaścicieli i dla otoczenia. Surowe wymagania wobec współwłaściciela zmieniającego zakres posiadania samoistnego uzasadnione jest bezpieczeństwem stosunków prawnych i ochroną własności, która narażona byłaby na uszczerbek, gdyby współwłaściciel, uprawniony do współposiadania całości, mógł łatwo doprowadzić do utraty praw pozostałych współwłaścicieli, powołując się na zmianę swojej woli, a więc elementu subiektywnego”, a w postanowieniu z dnia 18 czerwca 2019 r., sygn. akt II CSK 655/18 podkreślił wagę „wymaganej manifestacji rozszerzenia przez współwłaściciela zakresu swojego posiadania wobec innych współwłaścicieli i otoczenia, w sposób wystarczający dla uznania, iż współwłaściciel ów posiada nieruchomość samoistnie”.

Niewykonywanie prawa posiadania przez innych współwłaścicieli (współużytkowników wieczystych) nie uprawnia do wniosku, że współwłaściciel (współużytkownik) posiadający przejmuje rzecz w samoistne posiadanie w zakresie ich uprawnień. Posiadanie właścicielskie całej rzeczy przez współwłaściciela (współużytkownika wieczystego) wyłącznie dla siebie i z wolą odsunięcia od realizacji praw do tej rzeczy innych współwłaścicieli (współużytkowników wieczystych) jest możliwe, jednak niezbędne jest, żeby współwłaściciel (współużytkownik wieczysty) żądający stwierdzenia zasiedzenia idealnego udziału innego współwłaściciela (współużytkownika wieczystego) udowodnił, że zmienił (rozszerzył) zakres swego samoistnego posiadania ponad realizację uprawnienia z art. 206 k.c. i uzewnętrznił tę zmianę wobec współwłaścicieli (współużytkowników wieczystych). Konieczne jest wykazanie w tym celu konkretnych faktów potwierdzających rzeczywiste przejęcie praw i obowiązków innych współwłaścicieli (współużytkowników wieczystych) w sposób pozwalający im dostrzec dokonującą się zmianę. O posiadaniu samoistnym współwłaściciela (współużytkownika wieczystego) nieruchomości w zakresie udziałów we współwłasności (współużytkowaniu wieczystym) innych współwłaścicieli (współużytkowników wieczystych) nie przesądza ani zarządzanie całą nieruchomością, ani samodzielne ponoszenie ciężarów związanych z korzystaniem z nieruchomości, ani nawet pokrywanie kosztów remontu lub modernizacji budynku. Ze względu na szeroki zakres uprawnień współwłaściciela wynikający z art. 206 k.c., konieczne jest w tej mierze zamanifestowanie w sposób szczególny woli wyłącznego posiadania całej nieruchomości. To samo odnosi się do prawa użytkowania wieczystego przy uwzględnieniu norm art. 233 k.c. i art. 235 § 1 k.c. określających uprawnienia podmiotu tego prawa do nieruchomości i wzniesionych na gruncie budynków. Brak takiego działania skutkuje tym, że posiadający nieruchomość współużytkownik wieczysty w zakresie udziałów pozostałych współużytkowników może być uznany jedynie za dzierżyciela, który to stan nie prowadzi do zasiedzenia (por. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 19.05.1998 r., II CKN 770/97).

Uwzględniając trafny postulat apelującego dokonania zindywidualizowanej oceny sytuacji prawnej każdego ze spadkobierców Sąd Okręgowy wskazuje, że powyższa ocena odnosi się także do relacji pomiędzy apelującym i wnioskodawczynią jako spadkobiercami A. M. (1). Wprawdzie wnioskodawczyni wyprowadziła się z nieruchomości przy ulicy (...) już w 1979 r. i nie zamieszkała w niej na powrót po śmierci A. M. (1), ale – zgodnie z tym – co wskazano wcześniej, rezygnacja współużytkownika wieczystego z posiadania rzeczy nie stanowi argumentu za stwierdzeniem objęcia jego udziału przez posiadającego współużytkownika we władztwo prowadzące do zasiedzenia. W tym przypadku ta rezygnacja podyktowana była faktem, że wnioskodawczyni posiadała własne mieszkanie (stanowiące jej majątek), nie miała potrzeby korzystania z nieruchomości spadkowej i nieruchomość tę pozostawiła do korzystania synom spadkodawcy. Był to zatem wynik określonej sytuacji rodzinnej i potrzeb jej członków. Dobrze oddaje tę sytuację zeznanie świadka L. P.: „matka stwierdziła, że skoro nie mają warunków mieszkaniowych, nie mieli gdzie mieszkać, ten dom im zostawiła”. Ta decyzja i nieposiadanie nieruchomości przy ulicy (...) przez wnioskodawczynię nie oznacza jednak rezygnacji z przysługującego jej prawa rzeczowego i prawa do spadku po A. M. (1). Z kolei ze strony synów spadkodawcy przejawem poszanowania tego prawa było porozumienie z 30 grudnia 1981 r. W dacie jego zawierania i starań o jego wykonanie, które niewątpliwe miały miejsce przez około rok po zawarciu porozumienia, o czym świadczą dołączone do akt sprawy dokumenty (pisma pełnomocników uczestniczących w zawieraniu porozumienia), respektowanie przez pozostałych spadkobierców praw wnioskodawczyni do nieruchomości musi być uznane za oczywiste. Przyczyna niewykonania porozumienia z 30 grudnia 1981 r. (względnie niewykonania go w całości) jest odmiennie przedstawiana przez skonfliktowane strony - wnioskodawczyni obarcza nią I. M., a apelujący wnioskodawczynię - ale bezsporne jest to, że po początkowych staraniach o jego sfinalizowanie, trwających przez około rok, nastąpiło zerwanie kontaktów i taki stan rzeczy utrwalił się na wiele lat. Z porozumienia wynikało przy tym, że I. M. i pozostali synowie A. respektują prawo wnioskodawczyni do nieruchomości, które miało zostać spłacone, nawet jeżeli po zawarciu porozumienia sporna stała się wysokość spłaty (według apelującego i S. M. wnioskodawczyni zaczęła wysuwać dalsze roszczenia). W takim przeświadczeniu wnioskodawczyni została zatem pozostawiona po zawarciu porozumienia, nawet jeżeli nie nastąpiła jego realizacja. Ewentualna zmiana stanowiska apelującego i objęcie udziału wnioskodawczyni „dla siebie” – dla jego skuteczności w kontekście zasiedzenia – powinno zostać wnioskodawczyni zamanifestowane. Tym bardziej, że nie nastąpiła żadna zmiana w zakresie korzystania z nieruchomości, która mogłaby być dla wnioskodawczyni czytelnym sygnałem, że jej udziałem zawładnęła „dla siebie” inna osoba – nieruchomość po śmierci A. M. (1), tak samo jak wcześniej, i jak w dacie zawierania porozumienia z 30 grudnia 1981 r., posiadał apelujący, z czym wnioskodawczyni się godziła. Samo niewykonanie porozumienia z 30 grudnia 1981 r. nie wystarcza do stwierdzenia wymaganego w tym przypadku zamanifestowania przez apelującego woli zawładnięcia udziałem M. M. (1) „dla siebie” – nie stanowi bowiem dostatecznie jasnego dla wnioskodawczyni przejawu woli uczestnika. Mogłoby nim być oświadczenie, że uczestnik porozumienia nie wykona, że nie czuje się zobowiązany do jego wykonania z uwagi na to, że nieruchomość należy do niego, że nie uznaje prawa wnioskodawczyni do nieruchomości, wbrew zawartemu porozumieniu. Takiego oświadczenia, w sposób wyraźny lub tylko dorozumiany, apelujący jednak wnioskodawczyni nie złożył. Nie można zatem ustalić działania uczestnika stanowiącego zawładnięcie „dla siebie” udziałem wnioskodawczyni, ani momentu, w którym działanie takie nastąpiło, stanowiąc odstąpienie przez apelującego od oświadczenia woli zawartego w porozumieniu z 30 grudnia 1981 r. Jedynym takim działaniem ze strony apelującego mogło być niezaproszenie wnioskodawczyni na spotkanie, które apelujący zorganizował w celu porozumienia się ze spadkobiercami co do wysokości świadczeń pieniężnych, które miałby spełnić na ich rzecz w celu uzyskania wyłącznych prawa do nieruchomości. Pominięcie wnioskodawczyni w tym spotkaniu świadczyło bowiem o tym, że apelujący jej prawa do nieruchomości nie respektował i że chciał je przejąć bez rekompensaty pieniężnej. To spotkanie, według ustaleń Sądu Rejonowego miało jednak miejsce dopiero w roku 2010, a według apelującego (kwestionującego to ustalenie) jeszcze później, bo dopiero około roku 2015, co oznacza, że dopiero w jednej z tych dat można byłoby poszukiwać początku biegu terminu zasiedzenia przez uczestnika udziału wnioskodawczyni, co jednak jest wątpliwe, skoro spotkanie odbyło się w tajemnicy przed wnioskodawczynią i nie mogła ona być świadoma objawionej wówczas woli apelującego.

Z podanych przyczyn nie można stwierdzić, że zostały wykazane przesłanki do ustalenia, że apelujący zasiedział udział któregokolwiek z pozostałych spadkobierców A. M. (1) w prawach przysługujących do nieruchomości przy ulicy (...) w P.. Odmowa uwzględnienia żądania uczestnika postępowania nie naruszała w tych okolicznościach norm prawa materialnego wskazanych w apelacji, która co do zasady okazała się bezzasadna i podlegała oddaleniu na podstawie art. 385 k.p.c. w zw. z art. 13 § 2 k.p.c. (punkt III. postanowienia).

Sąd Okręgowy wyjaśnia nadto, że w punkcie I. postanowienia dokonał sprostowania oznaczenia zaskarżonego postanowienia poprzez zastąpienie określenia: postanowienie częściowe określeniem: postanowienie wstępne. Zgodnie z regułą wyrażoną w art. 618 § 1 k.p.c. w zw. z art. 688 k.p.c. w postępowaniu o dział spadku sąd rozstrzyga także spory o prawo własności. Sąd może wydać w tym przedmiocie postanowienie wstępne. Sporem o prawo własności w rozumieniu art. 618 § 1 k.p.c. jest każdy spór, w wyniku rozstrzygnięcia którego może okazać się, że osoba występująca jako współwłaściciel rzeczy nie jest w ogóle współwłaścicielem lub że przysługuje jej udział w rzeczy w innej wysokości (por. m.in. uchwałę Sądu Najwyższego z 15.12.1969 r., III CZP 12/69; uchwałę Sądu Najwyższego z 19.12.1986 r., III CZP 92/86; postanowienie Sądu Najwyższego z 14.12.1981 r., I CZ 101/81). Każde postanowienie wydane w tym przedmiocie (w przedmiocie sporu o własność) w toku postępowania działowego ma charakter postanowienia wstępnego. Jest takim postanowieniem w szczególności postanowienie oddalające wniosek jednego ze spadkobierców o stwierdzenie zasiedzenia udziałów w przedmiocie spadkowym należących do innych spadkobierców, niezależnie od pojawiąjących się w nauce prawa i w orzecznictwie wątpliwości co do tego, czy sąd powinien w tej kwestii wydawać postanowienie negatywne (oddalające wniosek o zasiedzenie) czy wyłącznie pozytywne. Taki charakter wskazane orzeczenie ma również w przypadku, gdy sąd rozstrzyga w toku postępowania działowego o wniosku jednego ze spadkobierców o stwierdzenie zasiedzenia udziałów w przedmiocie spadkowym należących do innych spadkobierców na skutek żądania zgłoszonego w odrębnym wniosku, który został przekazany do rozstrzygnięcia w sprawie działowej zgodnie z art. 618 § 2 k.p.c. w zw. z art. 688 k.p.c., z uwagi na ustawowy zakaz rozstrzygania takich żądań po wszczęciu postępowania działowego odrębnie, to jest poza postępowaniem działowym. Taka była podstawa prawna zarządzenia wydanego w sprawie I Ns 225/18 Sądu Rejonowego Poznań – Stare Miasto w Poznaniu w dniu 5 grudnia 2018 r. (k. 173 ww. akt). Sąd Rejonowy powinien był zatem rozstrzygnąć przekazany w ten sposób wniosek apelującego o stwierdzenie zasiedzenia postanowieniem mającym charakter postanowienia wstępnego, a nie częściowego. O istocie orzeczenia decyduje przy tym jego przedmiot, a nie nazwa, zatem Sąd Okręgowy sprostował błędną nazwę postanowienia Sądu I instancji, dostosowując ją do przedmiotu orzeczenia.

W przypadku postanowienia wstępnego, z uwagi na jego charakter, nie zapada orzeczenie o kosztach postępowania zastrzeżone - zgodnie z art. 108 § 1 k.p.c. w zw. z art. 13 § 2 k.p.c. - dla orzeczenia kończącego sprawę w instancji. Z tego względu Sąd odwoławczy uchylił punkt 2. zaskarżonego postanowienia, zawierający zbędne, sprzeczne z normą art. 108 § 1 k.p.c. i nieznane przepisom postępowania orzeczenie o „pozostawieniu” orzeczenia o kosztach postępowania postanowieniu kończącemu postępowanie. Było to w istocie powtórzenie ww. normy procesowej, której sąd z zasady w swoim rozstrzygnięciu nie zamieszcza (swoiste superfluum orzecznicze).

Ryszard Małecki Małgorzata Wiśniewska Beata Woźniak